Zaborcza Bestia - Melisa Bel - ebook + książka
BESTSELLER

Zaborcza Bestia ebook

Bel Melisa

4,4

19 osób interesuje się tą książką

Opis

Lady Annabel Brooke, wychowywana przez surową i apodyktyczną matkę, jest ucieleśnieniem cnotliwości i pokory.

Ubierana i czesana z przesadną skromnością bardziej przypomina mniszkę niż pannę na wydaniu.
Kiedy dowiaduje się, że jej przyszłość zaplanowano u boku zadufanego w sobie, konserwatywnego pastora, postanawia po raz pierwszy sprzeciwić się rodzicielce.

Jedyną osobą, która może pomóc jej wyjść cało z opresji, jest przystojny właściciel znienawidzonego przez matkę teatru, mężczyzna władczy i porywczy, nazywany przez wszystkich „bestią”.

Rudowłosa panna nie cofnie się jednak przed niczym, nawet jeśli wkrótce się okaże, że gdy zaprzeda duszę diabłu, może jej już nie odzyskać…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 371

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (673 oceny)
380
182
88
19
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Okruch123

Nie oderwiesz się od lektury

Książka ciekawa z wyjątkiem jednego elementu. Zamiast tytułu Zaborcza Bestia lepiej pasuje Zabójcza Bestia. Zgodnie z opisem autorki główny bohater prowadził bardzo rozwiązły tryb życia. Poznajemy go w chwili, gdy ma 35 lat, rzadko spędza samotnie noce i spypia z tą samą kobietą nie częściej niż 2 czy 3 razy. Można sobie wyobrazić, że przez jego życie mogło się przewinąć kilka tysięcy kobiet. Autorka pominęła ważny aspekt konsekwencji takiego trybu życia. Po pierwsze z dużym prawdopodobieństwem zarażał swoje partnerki chorobami wenerycznymi, po drugie mógł posiadać liczne stadko nieślubnych dzieci. Czemu w większości tego typu romansach, mężczyźni przedstawieni są w taki sam sposób?
204
LibraCzyta

Nie oderwiesz się od lektury

Znowu wracamy do dziewiętnastowiecznego Londynu, ale tym razem towarzyszymy zdominowanej przez matkę lady Annabel Brooke. Młoda panna na wydaniu nie ma dosłownie nic do powiedzenia i to bez względu na temat… musi się pogodzić zarówno z narzuconym strojem i fryzurą jak i całą resztą spraw. Rozum odzyskuje dopiero, gdy matka próbuje ją zeswatać z dalekim kuzynem – wiecznie jąkającym się duchownym. W uniknięciu niechcianego małżeństwa, zupełnie niespodziewanie dla siebie, pomaga jej właściciel teatru, który przybył w odwiedziny do dam w zupełnie innym celu. Jednak pan Jonathan Hawkins umie błyskawicznie myśleć i wie, że potwierdzenie słów Annabel pomoże nie tylko jej ale również jemu. A to, jako wytrawnemu biznesmenowi, jest mu na rękę. Gdy później, w cztery oczy, omawiają całe wydarzenie ustalają też zakres tej mistyfikacji. Ogłoszenie zaręczyn jest bowiem równoznaczne z koniecznością wspólnego pokazywania się w towarzystwie. Na szczęście oboje mają dobrą motywację, by grać swoje role… J...
20
elzab1

Dobrze spędzony czas

Po przeczytaniu wszystkich 5 części mogę zarekomendować tę serię dla osób o duszy pensjonarki marzącej o spotkaniu tego jedynego. Fabuła różna choć schemat podobny. Ona- maleńka, zgrabna, piękna, choć początkowo szara myszka, może z wyjątkiem lady Heleny, o zgrabnej figurze klepsydry. On wysoki , męski, o szerokich ramionach. Koniecznie posażny, mroczny lecz na salonach obeznany. Miły opis uczuć i emocji, choć także powielany. Dość „smaczne” sceny seksu, choć i tu na jedno kopyto- pierwszy raz, bo panna musi być dziewicą, ale z temperamentem, no chyba że jest wdową, to dziewictwo odpada. On musi być doświadczony, by móc poprowadzić odpowiednio te kwestie. Ale- miło spędzony czas :)
10
Magda-25

Całkiem niezła

Troszke wiecej akcji i mniej przemyslen i byloby idealnie. Generalnie jest dobrze napisana i fajnie sie czyta. Polecam serdecznie
00
pawel_wts

Dobrze spędzony czas

piekny jezyk i dialogi
00

Popularność




Fragment książki „Zaborcza Bestia” Melisa Bel

[…] Jonathan zaczął gładzić nieznacznie jej dłoń kciukiem.

Zsunęła wzrok, przyglądając się tej niezwykłej scenie.

Jego palce były mocne i ogorzałe. Zupełnie inne niż jej własne, białe, miękkie i gładkie.

Czuła dotyk jego zrogowaciałej skóry. Delikatny, ale zarazem drażniący.

– P… panie Hawkins? – wyszeptała niepewnie.

– Hmmm? – wymruczał, wtulając twarz w jej włosy.

– Czy… jest pan na mnie zły? – spytała, nie bardzo wiedząc, skąd wzięło się jego osobliwe zachowanie.

Jej niedoświadczony umysł podpowiadał jej, że przecież zaledwie kwadrans temu ledwie nad sobą panował z wściekłości. Być może udało jej się trochę go uspokoić… ale z drugiej strony może tak naprawdę jeszcze bardziej go zdenerwowała swoją postawą i teraz chce ją ukarać? Jej matka niejednokrotnie tak robiła.

– Co…? Nie… – wysapał, wdychając jej zapach.

– Ale… to… – Przełknęła z wysiłkiem ślinę. – Co pan robi?

To pytanie otrzeźwiło nieco Jonathana.

Co on właściwie robił?

Nie umiał sobie na to odpowiedzieć.

Wiedział tylko, że jest mu w tej chwili tak dobrze, że za nic w świecie nie wypuści panny Brooke z objęć.

Jej ciało idealnie dopasowywało się do jego sylwetki. Czuł przylegające do niego miękkie wypukłości; miał ochotę ciasno do nich przywrzeć. Jedynie resztką woli kontrolował pragnienie, by nie przycisnąć do niej swoich lędźwi.

Wtulił twarz w jej włosy i wdychał jej niezwykły zapach, upijając się jej słodyczą i ciepłem.

Co miał jej powiedzieć?

Z pewnością nie prawdę, bo uciekłaby przed nim w popłochu.

A jaka była prawda?

Zaklął w duchu, wiedział bowiem, że najbardziej na świecie pragnął

położyć ją teraz na tych planach, na biurku, podwinąć jej spódnicę i wtargnąć gwałtownie w jej ciało.

Fakt, iż była dziewicą, niedostępną dla niego dziewicą, jeszcze bardziej potęgował dojmujące pożądanie.

– Ja… uspokajam się – wymamrotał ze świadomością, że jest to największe kłamstwo jego życia.

– Uspokaja się pan? – usłyszał zdziwienie w jej głosie. Och, ta jej niewinność doprowadzała go do szału! Miał jednak nad nią przewagę w doświadczeniu. Doskonale potrafił rozpoznawać oznaki podniecenia ze strony kobiet. Płytki, przyspieszony oddech, delikatne drżenie ciała, przyzwolenie widoczne w lekkim odsłonięciu wrażliwej szyi.

O tak, to wszystko zobaczył jak na dłoni. Już wcześniej o tym wiedział, ale starał się unikać bliskości Annabel, by jej niewinność nie wodziła go na pokuszenie.

Prawie od ich pierwszego spotkania zdawał sobie sprawę, jak silnie na niego reaguje. Największą w tym ironią było jednak to, że łączyła występujące u niej symptomy z chorobliwą niechęcią wobec jego bliskości, a nawet strachem.

To istna tortura! Ale może tak jest lepiej, stwierdził w myślach. Ostatnie, czego chciał, to tego, by się dowiedziała, jak wielką ma nad nim władzę.

– To tylko zwykła reakcja – zapewnił ją. – Muszę uspokoić się po ostatnim…

– …ataku? – podsunęła uprzejmie, gdy zaczął z wolna konstruować wypowiedź.

– Tak… ataku… – potwierdził, bezwiednie zsuwając twarz ku szlachetnemu wygięciu jej szyi. Nienawidził się za tę słabość, ale też nie potrafił (i nie chciał!) jej zwalczać.

– Wtedy gdy opanowuje pana bestia, tak? – dopytywała przerywanym głosem.

– Tak… bestia… – powtórzył znów, po czym musnął wargami jej skórę.

– I… – wykrztusiła, gdy sunął powoli wargami od nasady ucha w dół. –

I… w ten sposób pan odreagowuje?

– Mhm… – wymruczał między pocałunkami. – Dokładnie tak… – zgodził

się zadowolony, że dziewczyna sama podsunęła mu rozwiązanie. Była zbyt niewinna, by wiedzieć, że jest to kompletna bzdura i że znalazła się w objęciach mężczyzny, który ledwie się kontrolował.

– Czy… długo to trwa…? – usłyszał jej rwący się głos.

– Co? – spytał, nie pojmując, o czym w ogóle mówi.

Myślał tylko o tym, jak cudownie byłoby posiąść ją całą. Mieć ją wyłącznie dla siebie…

– Pańskie odreagowywanie – drążyła, jednocześnie poddając się jego powolnym pieszczotom.

– Dłuższą chwilę… – improwizował, byle tylko przedłużać ten moment w nieskończoność.

– Nie chciałabym przeszkadzać, ale…

– Ale? – zamruczał zmysłowo, jednocześnie czując, że ta zabawa skończy się dla niego wielogodzinną męczarnią.

Zbagatelizował to przeczucie.

– Ale chyba nie powinien pan tego robić – zaoponowała słabo.

Jonathan uśmiechnął się w duchu, słysząc to nad wyraz urocze, grzeczne napomnienie, zważywszy na to, że pozwalał sobie na tak wiele.

Miała diabelną rację!

– Dlaczego? Przecież w pani gestii leży, bym był spokojny przy pracy –

hipnotyzował ją głosem. Ręka, która obejmowała jej kibić, zatrzymała się tuż pod linią biustu. Druga, ta zanurzona we włosach, masowała niespiesznie jej kark.

– Tak, ale… – Wstrzymała na chwilę oddech, jak gdyby usiłowała zapanować nad głosem. – Ja… nie czuję się zbyt dobrze.

– Nie rozumiem.

– Znów mi jest słabo – wyznała nieco speszona. – Mówiłam panu wcześniej, że towarzystwo mężczyzn źle na mnie wpływa, tym bardziej, jeśli ktoś znajduje się tak blisko, jak teraz pan.

Kiedy jej słowa nie spotkały się z żadną odpowiedzią, zebrała się na odwagę i usiłując przybrać swobodny ton, dodała:

– Może mógłby mnie pan puścić, a ja poszukałabym kogoś innego…?

– Kogoś innego? – Jonathan uniósł głowę.

Annabel odchrząknęła, czując, że zyskała nieco więcej jego uwagi, jednak na całe szczęście nie rozzłościła go na nowo.

– Skoro po każdym napadzie złości potrzebuje pan czyjejś bliskości, mogłabym kogoś zawołać… – wyjaśniała nieporadnie. – Ja chyba nie jestem najlepszą osobą do tego zadania.

– Obawiam się, że nie mamy teraz nikogo pod ręką – odparł rozbawiony absurdalnością tej sytuacji. – To pani musi ukoić moją hm… bestię.

– Och… – usłyszał tylko w odpowiedzi.

Obrócił ją gwałtownie przodem do siebie i spojrzał jej w twarz. Szeroko rozwarte zielone oczy patrzyły na niego w oszołomieniu, usta delikatnie rozwarte aż prosiły się o pocałunki.

Czy ktoś już ją całował?

Gdy wyobraził sobie, że jakiś niedoświadczony młokos składa na jej ustach nieudolne pocałunki, poczuł ogarniającą go furię.

– Nie wygląda pan na spokojnego – zauważyła zaraz dziewczyna. Dłonie wspierała teraz na jego poruszającej się w głębokim oddechu piersi.

– Potrafisz temu zaradzić? – spytał, patrząc wprost w jej ciemniejące oczy, po czym sugestywnie zsunął spojrzenie na jej usta.

– Ja – przełknęła ślinę – nie mam doświadczenia w tych sprawach…

– Ale ja mam – zamruczał zmysłowo, po czym dłonią, którą podtrzymywał

jej plecy, zaczął gładzić ją przez materiał sukni.

– W takim razie co powinnam teraz zrobić? – wyszeptała, gdy zawisł tuż nad nią ustami.

– A jak myślisz? – spytał, błądząc po jej wargach wzrokiem wygłodniałego zwierzęcia.

[…]