Wściekła czapka - Rafał Witek - ebook + książka

Wściekła czapka ebook

Rafał Witek

4,8

Opis

Pewnego dnia Elena Loara Albertyna Lemoniada Kowalska znajduje na strychu wełnianą czapkę. Gdy ją przymierza, czapka wichrzy czuprynę dziewczynki i dość nieprzyjemnie… się do niej odzywa! Elena odrzuca czapkę ze strachem, ale mama uznaje, że to doskonałe nakrycie głowy na zimę i zmusza córkę do jego noszenia. Elena i czapka z trudem znoszą swoje towarzystwo, do tego czapka nie przestaje płatać dziewczynce figli. Dopiero mały wypadek nad rzeką sprawia, że się zaprzyjaźniają i od tego czasu stają nierozłączne. Elena odkrywa, że nie tylko czapka potrafi mówić. Mówią wszystkie przedmioty! Rozmawiają ze sobą i znają różne sztuczki, żeby pomagać ludziom albo wręcz przeciwnie – uprzykrzać im życie, jak szkolny plecak Eleny. Niektóre przedmioty potrafią też człowieka kompletnie omotać. I wtedy sprawy się komplikują…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 79

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,8 (14 ocen)
12
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Pat_M

Nie oderwiesz się od lektury

łałłłłłłłłłłłłłłłłłłłłł!!!;-)
00
gosiaciszak

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna zabawna książka. Dzieciom się bardzo podobała.
00

Popularność




Tekst: Ra­fał Wi­tek
Ilu­stra­cje i pro­jekt okładki: Alek­san­dra Lipka
Re­dak­tor pro­wa­dząca: Jo­anna Li­szew­ska
Re­dak­cja: Ka­ta­rzyna Sarna
Ko­rekta: Ka­ta­rzyna No­wak
Skład: Ra­do­sław Ka­miń­ski
Cy­tat na str. 175 po­cho­dzi z książki Eliasa Ca­net­tiego Pro­win­cja ludzka. Za­pi­ski 1942-1972, Wy­daw­nic­two Dol­no­ślą­skie 1996, str. 29
© Co­py­ri­ght for text by Ra­fał Wi­tek, War­szawa 2024 © Co­py­ri­ght by Wy­daw­nic­two Zie­lona Sowa Sp. z o.o., War­szawa 2025
All ri­ghts re­se­rved.
Wszyst­kie prawa za­strze­żone. Prze­druk lub ko­pio­wa­nie ca­ło­ści albo frag­men­tów książki moż­liwe jest tylko na pod­sta­wie pi­sem­nej zgody wy­dawcy.
Wy­da­nie I
ISBN 978-83-8388-232-1
Wy­daw­nic­two Zie­lona Sowa Sp. z o.o. 00-807 War­szawa, Al. Je­ro­zo­lim­skie 94 tel. 22 379 85 50, fax 22 379 85 51wy­daw­nic­two@zie­lo­na­sowa.plwww.zie­lo­na­sowa.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Je­stem Elena Lo­ara Al­ber­tina Le­mo­niada Ko­wal­ska.

„Skoro na­sze dziecko ma no­sić po­spo­lite na­zwi­sko, to cho­ciaż dajmy mu nie­zwy­kłe imiona”, stwier­dzili ro­dzice, gdy się uro­dzi­łam.

Po­tem każde z nich wy­my­śliło po dwa.

Od mamy do­sta­łam imiona Elena i Lo­ara. Elena to sta­ro­żytna kró­lowa, która po­dobno była naj­pięk­niej­sza na świe­cie. A Lo­ara to rzeka we Fran­cji, która do­brze się ma­mie ko­ja­rzy.

Mnie rzeka ko­ja­rzy się z ry­bami, więc tego imie­nia uży­wam naj­rza­dziej.

Od taty do­sta­łam imiona Al­ber­tina i Le­mo­niada. Al­ber­tina to taty ulu­biona ga­le­ria sztuki w Wied­niu, a le­mo­niada to na­pój, który mógłby pić cały czas.

Ja wolę sok z mar­chewki, le­mo­niada jest dla mnie za kwa­śna. Zo­stają mi więc imiona Elena i Al­ber­tina. Każdy mój zna­jomy może so­bie wy­brać, któ­rego bę­dzie uży­wał. Więk­szość wy­biera Elenę, bo to imię jest krót­sze.

Dzie­sięć lat, a cza­sami je­de­na­ście mi­nus je­den; by­stry umysł i za­cięte uspo­so­bie­nie; dłu­gie włosy w ko­lo­rze gra­fi­to­wym o me­ta­licz­nym po­ły­sku; wiel­kie gałki oczne; białe zęby; ko­ści­ste palce u rąk i stóp; za­wsze ten sam sku­piony wy­raz twa­rzy i czapka na gło­wie. Oto wła­śnie...

Tak to jest z mo­imi imio­nami. A te­raz przejdźmy do rze­czy. Uwaga! Kiedy mó­wię „przejdźmy do rze­czy”, mam do­kład­nie to na my­śli: RZE­CZY. PRZED­MIOTY. OBIEKTY. Pla­sti­kowe, me­ta­lowe, drew­niane lub szklane co­sie, które za­peł­niają nasz świat.

Na po­czątku tego nie za­uwa­ża­łam. Sły­sza­łam różne dziwne dźwięki w domu, ale je lek­ce­wa­ży­łam. Kto by się przej­mo­wał skrzyp­nię­ciem de­ski se­de­so­wej, pi­ka­niem pralki czy szu­mem do­bie­ga­ją­cym z rury od­pły­wo­wej. Jed­nak z cza­sem moje uszy za­częły wy­od­ręb­niać co­raz wię­cej ta­kich dźwię­ków. Dzie­li­łam je na ro­dzaje, tro­pi­łam ich źró­dła i za­uwa­ża­łam po­wta­rzal­ność. Do­strze­głam w nich coś wy­jąt­ko­wego. W końcu do­tar­łam do prawdy. Oto moje od­kry­cie: rze­czy wcale nie są mar­twe. One ŻYJĄ! Mają swoje hi­sto­rie i cha­rak­tery. Nie­które są do­bre i po­mocne, inne by­wają zło­śliwe... i nie dają żyć swoim wła­ści­cie­lom. W końcu po­wie­dze­nie „zło­śli­wość rze­czy mar­twych” nie wzięło się zni­kąd. Po­dob­nie jak po­wie­dze­nie „przed­miot z du­szą”. Tak, oto za­ska­ku­jąca prawda o przed­mio­tach! Nikt ni­gdy nie pod­jął się zba­da­nia tego te­matu. Dla­tego po­ja­wi­łam się ja: Elena Lo­ara Al­ber­tina Le­mo­niada Ko­wal­ska!

Je­stem eks­pertką od przed­mio­tów. Po­znaję ich hi­sto­rie, ana­li­zuję ich bu­dowę i za­sto­so­wa­nie, spraw­dzam wią­żące się z nimi za­gro­że­nia. Tro­pię je w skle­pach i na stry­chach, w ku­frach i na pół­kach, w tor­bach i w śmiet­ni­kach. Wy­do­by­wam na świa­tło dzienne prawdę o sztucz­kach pro­du­cen­tów. Nie daję się zwieść ku­szą­cym kształ­tom i ko­lo­rom. Za­wsze dążę do po­zna­nia prawdy o rze­czach, które wpa­dają mi w ręce. Wciąż do­sko­nalę zna­jo­mość ich ję­zyka. Skrzyp­nię­cia, zgrzyty, kle­koty, bur­cze­nia, drże­nia, pi­ski – to wła­śnie ję­zyk przed­mio­tów. Do­strze­gam też znaki, ja­kie do mnie wy­sy­łają: rysy, pęk­nię­cia, prze­bar­wie­nia, skazy, bły­ski, mru­gnię­cia diod. Przed­mioty czę­sto pusz­czają do mnie oko!

Ostrze­gam! Czy­ta­cie to na wła­sną (nie)od­po­wie­dzial­ność! To nie są miłe za­pi­ski. Wiele z przed­mio­tów, do­tąd wa­szych ulu­bio­nych, może wam zbrzyd­nąć. Po­czu­je­cie się nimi roz­cza­ro­wani, a na­wet za­wie­dzeni. W końcu tak o nie dba­li­ście, tak się nimi cie­szy­li­ście, tyle na nie cze­ka­li­ście. Całe to uro­czy­ste od­pa­ko­wy­wa­nie, roz­wią­zy­wa­nie wstą­żek, roz­dzie­ra­nie pa­pieru pre­zen­to­wego... My­śle­li­ście, że rze­czy staną się wa­szymi przy­ja­ciółmi, zmie­nią wa­sze ży­cie, uczy­nią je szczę­śli­wym. Opo­wia­da­li­ście o tych przed­mio­tach zna­jo­mym, ra­zem czy­ta­li­ście in­struk­cje ob­sługi czy in­sta­la­cji. A tu pro­szę, praw­dziwa na­tura rze­czy oka­zuje się zu­peł­nie inna. Obiekty mają gdzieś ludz­kie ocze­ki­wa­nia i na­dzieje. Tylko czy­hają, aby za­grać nam na no­sie! W ich pla­sti­kowo-me­ta­lowo-szklano-drew­nia­nych ser­cach nie ma dla nas miej­sca.

Nie mó­wię tego po to, aby­ście za­częli wy­rzu­cać swoje rze­czy przez okno. Jest wśród nich wiele ta­kich, które będą wam sprzy­jać. Może na­wet je po­ko­cha­cie? Se­kret po­lega na tym, że rze­czom trzeba po­świę­cić tro­chę czasu. Oraz umieć ich uży­wać. Mu­simy pil­no­wać przed­mio­tów, dbać o nie i pa­trzyć im na ręce... a ra­czej na an­tenki, wy­pustki, uchwyty, ka­belki, macki i tym po­dobne. W żad­nym ra­zie nie na­leży po­zwa­lać im na zbyt wiele. Ani im ufać. Po­tra­fią być po­mocne i długo słu­żyć, ale tylko wtedy, kiedy znają swoje miej­sce. I kiedy wy zna­cie ich miej­sce.

Ostat­nia ważna uwaga: rze­czy, które się gu­bią, bar­dzo szybko dzi­czeją. Po­ra­stają ku­rzem, ła­mią się lub wy­pa­czają, od­kształ­cają, wil­got­nieją, tracą swoje funk­cje. Nie­rzadko za­czy­nają stra­szyć. Szcze­rzą się pla­sti­ko­wymi zę­bami, blo­kują przej­ścia, z za­sko­cze­nia spa­dają lu­dziom na stopy lub głowy. Mogą rdze­wieć, po­wo­do­wać ska­le­cze­nia, przy­kle­jać się do po­de­szew, wbi­jać w dętki ro­we­rowe, sta­wać się pu­łap­kami dla owa­dów czy zwie­rząt, za­tru­wać zie­mię i wodę. Na­prawdę, nie ma z nimi żar­tów. Kto po­zna moje do­świad­cze­nia z przed­mio­tami, już ni­gdy nie spoj­rzy na rze­czy w swoim oto­cze­niu w taki sam spo­sób!

.

Czapka – jedna z naj­bar­dziej pro­ble­ma­tycz­nych czę­ści gar­de­roby, nie za­wsze lu­biana przez dzieci i do­ro­słych. Naj­star­sza czapka świata po­cho­dzi z roku ok. 3300 przed na­szą erą – zna­le­ziono ją na gło­wie czło­wieka z ery brązu za­mro­żo­nego w lo­dowcu w Ty­rolu; była zro­biona z niedź­wie­dziej skóry i miała rze­myk do wią­za­nia pod szyją. Współ­cze­sne czapki robi się z róż­nych tka­nin, dla­tego warto wie­dzieć, że: je­śli czapka jest zro­biona z owczej wełny, po­trafi gryźć; je­śli ma do­mieszkę akrylu, elek­try­zuje włosy i spra­wia, że po jej zdję­ciu wy­gląda się jak czu­pi­ra­dło; źle do­brana opada na czoło lub spra­wia, że uszy ster­czą. Naj­bar­dziej przy­ja­zne są czapki z wełny al­paki lub kozy bez do­mie­szek – te nie gryzą i nie de­wa­stują fry­zur. Ważne: czapki na­dają się do zbie­ra­nia kasz­ta­nów!

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki