Wojna polsko-jaruzelska. Stan wojenny, czyli kontrrewolucja generałów - Andrzej Paczkowski - ebook

Wojna polsko-jaruzelska. Stan wojenny, czyli kontrrewolucja generałów ebook

Andrzej Paczkowski

5,0

Opis

Stan wojenny, który generał Wojciech Jaruzelski ogłosił wczesnym rankiem 13 grudnia 1981 r., trwał formalnie przez ponad półtora roku, ale faktycznie ciągnął się kilka lat. Był drastyczną próbą złamania „solidarnościowej” rewolucji, próbą, która ostatecznie się nie powiodła. Niniejsze opracowanie, najpełniejsze w tej tematyce, oparte jest na tysiącach dokumentów archiwalnych – polskich, sowieckich i amerykańskich – setkach wspomnień i relacji oraz bardzo już obszernej literaturze. Autor stara się opisać mechanizm przygotowań i przebieg stanu wojennego, biorąc pod uwagę działania z jednej strony napastnika, czyli władz PRL i ich moskiewskiego patrona, z drugiej zaś „Solidarności” będącej ofiarą agresji. Uwzględnia także reakcje całego społeczeństwa oraz aspekty międzynarodowe. W nieco odmiennej wersji książka ta ukazała się w Stanach Zjednoczonych, a jeden z amerykańskich recenzentów uznał, że autor udowodnił, iż „nie tylko zna historię, ale też ją czuje”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 722

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (3 oceny)
3
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 OD AUTORA

Jako że obecna edycja jest czwartym wydaniem Wojny polsko-jaruzelskiej, sądzę, iż na początek należy się czytelnikowi kilka słów wyjaśnienia. Pierwsze wydanie – nakładem oficyny Prószyński i S-ka – ukazało się w 2006 r., a ponieważ zostało szybko wyczerpane, wydawca zdecydował się na kolejne, które zostało opublikowane rok później jako „zmienione i poprawione” – tak głosił napis na okładce. Poprawiłem błędy, których część sam znalazłem, a część wskazali czytelnicy, zmiany zaś polegały przede wszystkim na uwzględnieniu najświeższych publikacji – opracowań, edycji źródeł, wspomnień i relacji. Było ich stosunkowo dużo, gdyż dwudziesta piąta rocznica wprowadzenia stanu wojennego była impulsem nie tylko dla Ewy Grupińskiej-Malinowskiej z wydawnictwa Prószyński, która zaproponowała mi napisanie tej książki, ale także dla bardzo wielu wydawców, historyków, publicystów i uczestników wydarzeń. Kto mógł, starał się zapełnić półki w księgarniach, wabiąc generałem w ciemnych okularach lub wąsatym elektrykiem na okładce. Kilka lat później, gdy kolejne rocznice wciąż obchodzili najbardziej wytrwali młodzi prawicowcy, pikietując willę gen. Jaruzelskiego przy warszawskiej ulicy Ikara, z propozycją wydania Wojny zwróciłem się do prof. Timothy’ego Snydera, który redagował serię „Rochester Studies in East and Central Europe” dla wydawnictwa University of Rochester. Prof. Snyder, który znał już książkę, wyraził wstępną zgodę, dzięki czemu mogłem szukać sponsora tłumaczenia. Solidnym grantodawcą stała się Fundacja na rzecz Nauki Polskiej.

W trakcie rozmów z prof. Snyderem powstał jednak pomysł, żeby dla amerykańskiego czytelnika poszerzyć zakres chronologiczny książki, tak by stan wojenny nie był pojedynczym, „wyrwanym” fragmentem nie najlepiej przecież znanej tam historii Polski, ale by przedstawić go jako część fenomenu o znaczeniu globalnym: rewolucji „Solidarności”, która zapoczątkowała rozpad systemu komunistycznego, a tym samym przyczyniła się do zakończenia trwającej blisko pół wieku zimnej wojny. Oczywiście nie chodziło o pisanie całej historii lat 1980–1989, ale zarysowanie ram dla stanu wojennego. Gdy dopisałem kilka krótkich rozdziałów (trzy pierwsze i dwa ostatnie) oraz wprowadziłem do pozostałych niezbędne uzupełnienia wynikające z zasobów interpretacyjnych i faktograficznych najnowszych publikacji, tekst przekazałem dr Christine Manetti z Seattle University, która świetnie i szybko wykonała zobowiązanie translatorskie, a anonimowi recenzenci wybrani przez wydawnictwo okazali się przychylni (choć „Recenzent nr 1” przysporzył mi trochę roboty). W 2015 r. książka ukazała się pod tytułem lepiej dostosowanym do nowej koncepcji, choć nieco ciężkawym: Revolution and Counterrevolution in Poland 1980–1989. Solidarity, Martial Law, and the End of Communism in Europe. Tak zmieniona Wojna polsko-jaruzelska powędrowała w świat.

A teraz wraca do Polski, gdyż kiedy pan Paweł Szwed, redaktor naczelny Wielkiej Litery, zaproponował mi „uczczenie” czterdziestej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego jej kolejnym wznowieniem, po krótkim wahaniu wyraziłem zgodę. Postanowiłem jednak, że będzie to edycja pod dawnym, znanym i łatwo w Polsce czytelnym tytułem, ale w wersji „eksportowej”, czyli amerykańskiej. Oczywiście kolejny raz „poprawiona i uzupełniona”, przy czym niektóre poprawki dotyczą „polonizacji” tych jej części, które powstały dla zagranicznego czytelnika. Można więc, bez unikania szczypty emfazy, powiedzieć, że rzeczywiście habent sua fata libelli. Mam wszakże przekonanie, że już nic więcej z tą książką nie będzie się działo.

Postscriptum. Po ukazaniu się pierwszego wydania Wojny polsko-jaruzelskiej gen. Wojciech Jaruzelski parokrotnie mówił publicznie, że taki tytuł jest nie tylko niezgodny z rzeczywistością, ale został wymyślony, aby go upokorzyć. Zgadzam się, iż jest jaskrawy, przesadny, napastliwy, i rozumiem, że był przykry dla generała, ale to nie ja go wymyśliłem dla celów marketingowych czy po to, by pogrążyć szefa sławetnej Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. W dzienniczku, który w 1982 r. przez kilka miesięcy prowadziłem (i mam do dziś), pod datą 3 stycznia zanotowałem takie właśnie określenie, choć nie pamiętam już, skąd je zaczerpnąłem[1]. Może sam widziałem gdzieś takiej treści slogan, a może ktoś mi go zacytował. W każdym razie fraza „wojna polsko-jaruzelska” jest oryginałem z czasu, gdy wojna ta trwała, a nawet dopiero się rozpoczęła. Jej autor(ka) miał(a) refleks.

 WSTĘP

W czasie debaty nad strategią Stanów Zjednoczonych wobec sowieckiego zagrożenia, która odbyła się 2 marca 1950 r. w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, brał udział między innymi prof. James B. Conant, chemik, prezydent Uniwersytetu Harvarda. Należał do elitarnej grupy naukowców związanych zarówno z najważniejszymi przedsięwzięciami wojskowymi Stanów Zjednoczonych w latach drugiej wojny światowej (w tym z Manhattan Project), jak i będących blisko świata polityki (między innymi od 1941 r. był przewodniczącym Komitetu Badań Obrony Narodowej, a w latach 1953–1957 wysokim komisarzem i ambasadorem w Republice Federalnej Niemiec). Podczas wspomnianej dyskusji prof. Conant stwierdził, iż jeśli tylko nie dojdzie do wojny, to „współzawodnictwo między naszym dynamicznym i wolnym społeczeństwem a ich [Sowietów] społeczeństwem statycznym i zniewolonym zakończy się dla nas korzystnie”[2]. Zapowiedział przy tym, iż do roku 1980 Związek Sowiecki się „zbałkanizuje”.

Państwo moloch stworzone przez Lenina i Stalina ostatecznie i formalnie rozpadło się w grudniu 1991 r., rzeczywiście ulegając „bałkanizacji”, czyli podziałowi na państwa narodowe, tak jak swego czasu rozpadało się na Bałkanach tureckie imperium osmańskie. Można więc powiedzieć, że słynny harwardczyk pomylił się w swojej prognozie niewiele – zaledwie o dziesięć lat. Rok 1980 jednak, na który Conant wskazał, nie był dla Sowietów i całego systemu państw satelickich, który Stalin stworzył w środkowo-wschodniej Europie, rokiem zwyczajnym, takim samym jak wiele innych. Mniej może ważny był bojkot igrzysk olimpijskich w Moskwie przez Stany Zjednoczone i część państw Zachodu w odpowiedzi na wejście wojsk sowieckich do Afganistanu w grudniu poprzedniego roku. Afront ten przywódcy z Kremla mogli przełknąć tym łatwiej, iż wiedzieli, że za cztery lata zemszczą się, bojkotując zaplanowane już igrzyska w Los Angeles. Ważniejsze niż prestiżowe przepychanki wokół olimpiady były wyniki listopadowych wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Zwycięstwo odniósł w nich kandydat republikanów Ronald Reagan, który w czasie kampanii wyborczej zapowiadał między innymi twardy kurs wobec Kremla. Po kilku kolejnych prezydentach, uważanych za „gołębie” (co niekoniecznie odzwierciedlało rzeczywistość), przychodził czas, w którym gospodarzem Białego Domu miał być „jastrząb”.

Wiele jednak wskazuje, że znacznie ważniejsze niż zwycięstwo Reagana było to, co latem 1980 r. wydarzyło się w Polsce, największym państwie satelickim Związku Sowieckiego w Europie. Otóż od 1 lipca, a więc na parę tygodni przed uroczystym otwarciem olimpiady, czego osobiście dokonał Leonid Breżniew, i na kilka miesięcy przed amerykańskimi wyborami, po Polsce rozlała się fala strajków, której kulminację stanowił strajk niemal powszechny. Finałem tego bezprecedensowego ciągu wydarzeń, przebiegających bez ekscesów, zamieszek i ofiar, było podpisanie w dniach 30 i 31 sierpnia porozumień między dwoma największymi komitetami strajkowymi (w Gdańsku i w Szczecinie) a rządzącą ekipą Edwarda Gierka. W punkcie pierwszym przewidywały one prawo do utworzenia związku zawodowego niezależnego od państwa i rządzącej partii komunistycznej. Przyjął on niebawem nazwę „Solidarność”.

Gwiazdą wśród polskich sportowców biorących udział w moskiewskich igrzyskach był Władysław Kozakiewicz, zdobywca złotego medalu w skoku o tyczce, któremu sowieccy widzowie usiłowali przeszkadzać, gwiżdżąc i bucząc, gdy pędził po rozbiegu. Po zwycięskim skoku zawodnik pokazał publiczności mało uprzejmy gest: zgiętą w łokciu rękę z zaciśniętą pięścią, czyli – wulgarnie mówiąc – „wała”. Działo się to 30 lipca, dwa tygodnie przed rozpoczęciem strajku w Stoczni Gdańskiej – najważniejszego ze wszystkich – i siłą rzeczy wpisywało w nastrój tego czasu. Kusi, aby powiedzieć, że powstanie „Solidarności” było czymś w rodzaju „gestu Kozakiewicza”, który Polacy pokazali partii komunistycznej.

Sedno tkwi jednak nie w gestach, nazwach czy symbolach, niezależnie od tego, jak bardzo byłyby wymowne. Powstanie „Solidarności”, autonomicznej organizacji, do której w ciągu paru tygodni zapisały się miliony Polaków różnych generacji, zawodów i przekonań, od osób z elity intelektualnej po niewykwalifikowanych robotników, było bowiem potężnym wyłomem w systemie, który opierał się na monopolu władzy jednej partii oraz na zależności od sowieckiego supermocarstwa. Aczkolwiek dawno już minęły lata stalinowskiego terroru, w czasie których system ten został uformowany, kraj wciąż znajdował się w kleszczach zideologizowanej dyktatury o totalitarnym rodowodzie i takichże ambicjach (politolodzy mówią o „posttotalitarnym autorytaryzmie”), dążącej do kontrolowania wszystkiego i wszystkich, decydowania o liczbie domów, które miały być wybudowane, i cenie pudełka zapałek. „Solidarność” uruchomiła proces jej demontażu i doprowadziła go do końca: w 1989 r. system nazywany enigmatycznie „realnym socjalizmem” załamał się, a w ślad za Polakami poszły inne narody tej części Europy. Wnet rozpadł się też Związek Sowiecki. Bez tego, co zaczęło się w Polsce latem 1980 r., przepowiednia profesora z Harvardu najpewniej nie mogłaby się spełnić.

Fenomen „Solidarności” wzbudził na świecie duże zainteresowanie. W Związku Sowieckim i innych krajach komunistycznych miało ono charakter negatywny, co wynikało z obawy o możliwą „zaraźliwość” polskich wydarzeń i ich destabilizujący wpływ oraz świadomości, że ten wirus może wywołać pandemię. Na Zachodzie było odwrotnie: „Solidarność” postrzegano jako próbę zdobycia podmiotowości przez ludzi pracy (fizycznej i umysłowej), walkę o godność podwładnych wobec nadzorców, szansę głębokiej korekty systemu komunistycznego. Jednocześnie „Solidarność”, destabilizując sytuację w Polsce, stawała się czynnikiem osłabiającym cały obóz kierowany przez Moskwę, a więc mogła przechylić szalę na rzecz wolnego świata. W odbiorze „Solidarności” na Zachodzie można znaleźć też elementy emocjonalne, głównie zaczerpnięte ze scen strajku w Stoczni Gdańskiej, które były szeroko upowszechniane przez media (akurat latem 1980 r. rozpoczęła działalność pierwsza wyłącznie informacyjna stacja telewizyjna CNN). Zagranicznych obserwatorów zaskakiwało, że w strajku brali bezpośredni udział przedstawiciele środowisk intelektualnych, którzy występowali jako doradcy, a toczące się niemal stale obrady Komitetu Strajkowego i przebieg rozmów z delegacją rządową były transmitowane za pośrednictwem głośników rozstawionych w całej stoczni. Fascynowano się osobą trzydziestosiedmioletniego elektryka Lecha Wałęsy, który z dnia na dzień z anonimowej masy robotników wyrósł na ich charyzmatycznego przywódcę. Dla wielu szokiem było nasycenie strajku elementami religijnymi: msze na terenie stoczni, tysiące klęczących robotników, wielu przystępujących publicznie do spowiedzi, krzyże, portrety papieża i obrazy Matki Boskiej na murach i bramach. Uderzał też kontrast z nazwą miejsca, w którym odbywał się strajk – Stocznia im. Lenina. Jak na ironię w sali obrad komitetu strajkowego znajdowało się gipsowe popiersie wodza pierwszej rewolucji proletariackiej z 1917 roku. Nikt go nie usuwał.

Podczas gdy propaganda komunistyczna piętnowała strajki i „Solidarność” jako ruch „kontrrewolucyjny”, duża część opinii światowej traktowała ją w sposób przeciwstawny: niektóre książki, które ukazały się krótko po strajkach, nosiły takie tytuły, jak The Polish Revolution: Solidarity (Timothy’ego Gartona Asha) czy Poland: Genesis of a Revolution (zbiór pod redakcją Abrahama Brumberga). W samej „Solidarności” dość wcześnie zaczęto dla autoidentyfikacji używać pojęcia „rewolucja”, choć niekiedy w nieoczekiwanym kontekście, na przykład Jadwiga Staniszkis mówiła „samoograniczająca się rewolucja”, a w 1979 r., krótko przed powstaniem „Solidarności”, Leszek Moczulski pisał o „rewolucji konstruktywnej”. Nie będę tu wkraczał na zdradliwy obszar definicji tego pojęcia, czego dotyczy literatura idąca w tysiące pozycji, w tym także polskich, aby wymienić Piotra Sztompkę i jego Sociology of Social Change z 1993 r., w której w oczywisty sposób obecne jest doświadczenie „Solidarności” jako „rewolucji bez przemocy”. Tak czy inaczej określenie „rewolucja” w odniesieniu do „Solidarności” zadomowiło się w światowym i polskim piśmiennictwie. Warto jednak w tym miejscu zaznaczyć, iż uznanie za rewolucyjny ruchu społecznego „Solidarność” mogło stać się bezdyskusyjne dopiero po 1989 r., gdy okazało się, że „polska rewolucja” odniosła sukces nie tylko w tym jednym kraju, ale stała się początkiem zmian ustrojowych, które w ciągu zaledwie paru lat bezpośrednio ogarnęły szmat Eurazji (od Berlina do Władywostoku), kilkanaście krajów i paręset milionów ludzi. Niezależnie od tego, co pojawiło się w wyniku tych zmian, na pewno nie był to już system komunistyczny. A zatem jeśli to, co działo się w Polsce od lata 1980 r., uznamy za rewolucję, czyli proces, który doprowadził do zasadniczej zmiany ustrojowej na tak wielką skalę, naturalne będzie, że działania podejmowane dla jej zdławienia – a taki był bez wątpienia cel wprowadzenia stanu wojennego – można śmiało uznać za „kontrrewolucję”, czy się to komuś podoba czy nie. Nie zmienia takiego stanu rzeczy fakt, że wszystko zaczęło się strajkiem w obronie jednej osoby (Anny Walentynowicz) pozbawionej pracy za działalność w nielegalnych Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża i żądaniem uczczenia pamięci – a więc przywrócenia godności – robotników zastrzelonych w czasie strajków przed dziesięcioma laty (no i oczywiście domaganiem się podwyżki płac). Żądania strajkujących przedstawione dyrekcji stoczni 14 sierpnia możemy uznać za ruch skrzydeł motyla w Amazonii wywołujący tornado na Karaibach.

Pomijając doraźne komentarze i informacje, zarówno te, które zapełniały mass media, jak i te, które jako „raporty” lub „ewaluacje” krążyły w tajnych gabinetach rządowych, „wydarzenia w Polsce” szybko stały się przedmiotem pogłębionych badań. Największe zainteresowanie budziły dwie ich fazy: pierwsza, obejmująca lata 1980–1982, czyli strajki, które zainicjowały powstanie „Solidarności” i szesnaście miesięcy jej legalnego działania przerwanego gwałtownie stanem wojennym[3], oraz ostatnia, obejmująca lata 1988–1989 – negocjacje z władzami i wchodzenie Polski w okres transformacji ustrojowej. W tym przypadku z oczywistego powodu – „polska zaraza” objęła cały obóz sowiecki – częściej niż samą Polską zajmowano się szerszymi aspektami wydarzeń, analizując je przez pryzmat tego, co działo się w Związku Sowieckim po dojściu do władzy Michaiła Gorbaczowa (1985) i rzuceniu przez niego hasła pierestrojki. Tak czy inaczej, na świecie ukazały się setki książek i tysiące artykułów o Polsce, napisanych przez socjologów, ekonomistów czy politologów, a nawet filozofów. Po 1989 r., gdy zaczęły się otwierać archiwa, „polską rewolucją” zajęli się z kolei historycy.

Dla porządku i uczciwości informacyjnej należy jednak odnotować, iż były wśród nich (i zapewne są nadal) głosy radykalnie odrzucające rolę „Solidarności” zarówno w transformacji ustrojowej Polski, jak i w rozpadzie systemu komunistycznego w Europie. Być może jednym z najbardziej jaskrawych przykładów jest wywód Lecha Mażewskiego, który wychodząc od stwierdzenia, iż „Solidarność” miała przede wszystkim cechy anarchiczne i utopijne, pisał, że nawet „gdyby »Solidarność« nie powstała, to Polska na przełomie tysiącleci [byłaby – A.P.] również państwem niepodległym, w którym proces dekomunizacji dawno się zakończył”, gdyż Związek Sowiecki i tak przegrałby zimną wojnę, a to właśnie ta klęska dała Polsce niepodległość. Zdaniem Mażewskiego, zbędności „Solidarności” dowodzi też to, że „w innych państwach regionu sprawy potoczyły się mniej więcej podobnie, niezależnie od siły ruchów opozycyjnych”. Wedle tego znanego prawnika i politologa związek założony w wyniku strajku powszechnego po prostu „wstrzelił” się w czas, gdy system jałtański załamywał się, a Polska była już państwem „w znacznej mierze zliberalizowanym”[4]. Nie ma chyba potrzeby wchodzenia tutaj w szczegółowy rozbiór tak radykalnych sformułowań, gdyż w istocie cała ta książka jest polemiką z nimi.

Moim zamiarem, co wynika już z tytułu, nie był monograficzny opis i analiza całego polskiego „cyklu rewolucyjnego” od lipca 1980 r., gdy wybuchły pierwsze strajki, do września 1989 r., gdy w Warszawie powstał rząd koalicyjny, na którego czele stanął działacz „Solidarności” Tadeusz Mazowiecki. Zasadniczym przedmiotem referowanych tu badań jest tylko fragment owego dziesięciolecia, fragment niezbyt długi, bo trwający niewiele ponad półtora roku, ale o istotnym znaczeniu dla przedstawienia i zrozumienia całości cyklu. Z punktu widzenia mojego wywodu to, co działo się „przed” i „po”, stanowi tak naprawdę tylko ramy dla brutalnego uderzenia rozpoczętego w nocy z soboty na niedzielę 13 grudnia 1981 r., które zablokowało rewolucję „Solidarności” i w trudnym do precyzyjnego określenia stopniu, ale na pewno zmieniło jej bieg. Spontaniczny ruch milionów ludzi pracy został drastycznie zredukowany do znacznie mniejszej, zdeterminowanej formacji konspiracyjnej, w której siłą rzeczy na plan pierwszy wysunęły się cele polityczne, a odwołania moralne, etos wspólnotowy i projekty reformy gospodarczej znalazły się w ich cieniu. Część działaczy podziemnej „Solidarności” traciła wiarę w to, że centralnie sterowaną, zetatyzowaną gospodarkę można będzie przekształcić w społeczną własność opartą o samorząd, i stopniowo akceptowała gospodarkę rynkową, uznawaną za „drogę do Europy”. A raczej miał to być – jak często podkreślano – „powrót do Europy”. Stan wojenny wyhamował rozpoczęty pęd do wolności – osobistej, grupowej i narodowej – ale nie zdołał zlikwidować głównej siły motorycznej, którą były dziesiątki tysięcy osób kontynuujących działalność konspiracyjną. Nadzieje zostały zawieszone, ale nie unicestwione.

Książka ta nie jest poświęcona – pasjonującym skądinąd – przemianom ideowym „Solidarności”[5]. Głównym moim zamiarem jest przedstawienie mechanizmów stanu wojennego i reakcji społecznej na to, co gen. Wojciech Jaruzelski ogłosił wczesnym rankiem 13 grudnia. Interesują mnie zatem zarówno decyzje podejmowane na najwyższym szczeblu władzy i ich wykonywanie „w terenie”, jak i odpowiedź, jakiej członkowie „Solidarności” udzielili na pojawienie się na ulicach czołgów i aresztowanie tysięcy najbardziej aktywnych działaczy. Do przedyskutowania pozostaje kwestia, czym był w istocie stan wojenny, gdyż nie miał on precedensu: pod kierownictwem jednego człowieka – premiera rządu, ministra obrony narodowej i przywódcy rządzącej partii – utworzono całkowicie niekonstytucyjny organ władzy w postaci Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON). Czy był to zatem – jak wielu twierdziło – wojskowy zamach stanu, czy też utworzenie WRON było zabiegiem propagandowym? Szukam także odpowiedzi na pytanie o rolę Wielkiego Brata, czyli Moskwy, w zainicjowaniu i realizacji stanu wojennego. Chciałbym przedstawić, jak na stan wojenny odpowiedziała „Solidarność” i jaka była postawa różnych grup społecznych, jak wyglądały techniki konspiracji i strategia tajnego związku. Last but not least staram się przedstawić rolę Kościoła katolickiego, który po 1947 r. był jedyną instytucją w Polsce wytrwale formułującą wizję rzeczywistości alternatywnej wobec wizji rządzących. Spróbuję też pokrótce scharakteryzować głównych bohaterów ówczesnego dramatu – gen. Wojciecha Jaruzelskiego i Lecha Wałęsę – z których każdy ma po kilka opublikowanych już biografii.

Może to zaskakiwać, ale opracowań monograficznych „Solidarności” z lat 1980–1981 jest niewiele, choć pierwsza poważna próba – do tej pory traktowana jako autorytatywna – Jerzego Holzera „Solidarność” 1980–1981. Geneza i historia, ukazała się już w 1983 r. Rzecz jasna nielegalnie. Na następne jednak obszerne opracowanie monograficzne trzeba było czekać ponad trzydzieści lat: Rewolucja Solidarności 1980–1981 Andrzeja Friszkego ukazała się w 2014 r.[6]. Chociaż można powiedzieć, że pierwszy okres istnienia „Solidarności” – do chwili wprowadzenia stanu wojennego – należy do bardzo dobrze rozpoznanych, i to zarówno od strony władzy, jak i opozycji oraz związku, a także postaw społecznych. Być może najlepiej już opisanym fragmentem tego okresu są strajki z lata 1980 r. oraz tworzenie związku[7], ale ogólnie rzecz biorąc, także następna część „karnawału Solidarności” została dość gruntownie prześwietlona[8]. Bardzo ważnym wkładem są wnikliwe prace socjologów[9], wśród których wyróżnić należy książkę zespołu Alaina Touraine’a, choćby dlatego że wprowadziła Polskę „Solidarności” na „światowy rynek socjologiczny”[10]. Można przy tym zaryzykować opinię, że o ile zaraz po 1989 r. więcej zainteresowania (i emocji) budziło to, co działo się po stronie władzy (warszawskiej i moskiewskiej), w tym okoliczności podjęcia decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego[11], to później punkt ciężkości przeniósł się na „historię wewnętrzną” związku, między innymi na konflikty programowe czy ambicjonalne niektórych przywódców i grup ideowych. Wiązałbym to przesunięcie akcentów z rozpadem obozu solidarnościowego, który postępował dość szybko już od 1990 r. Z pewnością fenomen strajków z lata 1980 r. oraz powstania i rozwoju „Solidarności” był (i jest) tak ważny i ciekawy, że przyciąga uwagę wielu badaczy różnych specjalności. Wydaje się, że liczebnie (a nawet chyba jakościowo) badania nad stanem wojennym – a zapewne także nad przebiegiem wydarzeń z lat 1988–1989 – są skromniejsze niż te, które dotyczą lat „karnawału”. Być może czterdziesta rocznica stanu wojennego przyniesie jakąś nową syntetyczną, pełnowymiarową monografię tego ewenementu, bo do tej pory poza Wojną polsko-jaruzelską mamy do dyspozycji właściwie tylko starszą od niej o parę lat, olbrzymią (około ośmiuset stron) pracę zbiorową pod redakcją Antoniego Dudka[12], która ma jednak charakter dokumentacyjny, a nie analityczny.

Nie znaczy to, że o stanie wojennym, który trwał stosunkowo krótko, pisano mało, a badania były powierzchowne. To oczywiste, że na dorobek dotyczący tego okresu składają się głównie prace dokumentacyjne i opracowania cząstkowe, które są wszakże potrzebne nie tylko lokalnym społecznościom, ale też niezbędne dla złożenia „solidarnościowego puzzla”. Z uwagi na liczebność niemożliwa do opanowania przez jednego badacza jest masa świadectw audio i wideo zgromadzonych nie tylko w ośrodkach zajmujących się oral history, takich jak Europejskie Centrum Solidarności czy niezastąpiony Ośrodek „Karta”, ale także w archiwach związkowych czy Instytutu Pamięci Narodowej. Naturalnie, większość publikacji dotyczy jednego miasta, regionu, jednej fabryki, jednego obozu dla internowanych, zakładowych lub regionalnych struktur podziemnej „Solidarności” czy wydarzeń, które miały tylko lokalny zasięg. Istnieją ważne publikacje pomocnicze, jak wielotomowa Encyklopedia Solidarności czy liczne kalendaria; powstało już wiele opracowań biograficznych, dostępne są wspomnienia (na przykład Stan wojenny. Dlaczego... Wojciecha Jaruzelskiego) i dzienniki (między innymi ważne, choć mocno „ufryzowane” przed publikacją Dzienniki polityczne Mieczysława F. Rakowskiego), setki (a zapewne tysiące) wywiadów i relacji, spośród których trzeba wymienić unikatową Konspirę, powstałą na podstawie przygotowanych w latach 1982–1983, a więc oczywiście w konspiracji, obszernych relacji siedmiu czołowych działaczy „solidarnościowego” podziemia[13]. Syntetyczny przegląd najważniejszych starć i zamieszek znajdujący się w szerszej chronologicznie publikacji Antoniego Dudka i Tomasza Marszałkowskiego[14]; instytucja internowania, czyli dosyć specyficznej formy represji stanu wojennego, przedstawiona w świetnie udokumentowanej monografii Marka Żukowskiego[15]; obszerna panorama niektórych ważnych – lub nawet najważniejszych (jak Tymczasowa Komisja Koordynacyjna) – struktur konspiracyjnych[16] czy też potężna rozprawa Patryka Pleskota o międzynarodowych reperkusjach istnienia „Solidarności”, w której okres stanu wojennego jest dość obszernie potraktowany[17], to tylko próbka istniejącej literatury. Badania nad „Solidarnością” – w tym zwłaszcza nad okresem stanu wojennego – zostały poważnie rozbudowane po uruchomieniu w 2000 r. Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) nie tylko dzięki udostępnianiu zgromadzonych w nim akt Służby Bezpieczeństwa (SB), ale przede wszystkim dzięki jego bardzo aktywnym komórkom naukowym. W znacznym stopniu koncentrują się one na publikacjach źródłowych, ale tworzą też pokaźny segment publikacji, a od pewnego czasu dominują wśród badań nad „Solidarnością” i opozycją.

W porównaniu z literaturą krajową skromnie przedstawiają się publikacje zagraniczne. Obok tych, które już cytowałem (przypis 3), tylko opracowanie George’a Sanforda zakresem odpowiada tej książce. Powstało ono jeszcze w latach osiemdziesiątych, a więc – co oczywiste – autor nie dysponował poufnymi czy tajnymi dokumentami polskimi, sowieckimi czy amerykańskimi[18]. Ważniejsze są jednak te, które dotyczą polityki Zachodu wobec Polski, ale jest ich raczej niewiele[19].

Ważnym źródłem przy pisaniu tej książki były, oczywiście, ogłoszone drukiem lub dostępne w internecie tysiące dokumentów różnej proweniencji, ale przede wszystkim te, które znajdują się tylko w archiwach. Badania w nich prowadziłem dość systematycznie przez kilkanaście lat, w latach 1992–1996 również jako ekspert sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej rozpatrującej wniosek o postawienie członków WRON i Rady Państwa przed Trybunałem Stanu. Pracowałem w zasadzie tylko w archiwach polskich. Przede wszystkim w Archiwum Akt Nowych, w którym znajdują się podstawowe dokumenty władz centralnych PZPR, oraz w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej mającym ogromny zasób dokumentów MSW i Służby Bezpieczeństwa, a od 2006 r. także najważniejsze dokumenty dotyczące wojskowych aspektów stanu wojennego (z archiwum Sztabu Generalnego), w tym też dokumenty WRON. Jak to zwykle bywa w przypadku organizacji działającej konspiracyjnie, zasób akt „Solidarności” jest niewielki, co musi być zastępowane relacjami uczestników wydarzeń, a w znacznym stopniu dokumentami, które pozostały po instytucjach zajmujących się ściganiem uczestników konspiracji (wiele z nich przetrwało i są dostępne w Archiwum IPN). W sumie praca w archiwach była żmudna, gdyż trzeba było wręcz „przekopywać się” przez tysiące stron i przeglądać setki mikrofilmów. Nie użalam się jednak, po prostu to lubię.

Kluczowe dla badań nad stanem wojennym archiwa rosyjskie (postsowieckie) były w tym zakresie całkowicie zamknięte i pozostawała lektura tylko nielicznych, opublikowanych źródeł. Przede wszystkim są to dokumenty kierownictwa partyjnego[20]. Nie korzystałem także w zasadzie z innych archiwów zagranicznych, przede wszystkim dlatego, że zdecydowałem się skoncentrować moją pracę na wydarzeniach wewnętrznych, krajowych, a uwarunkowania międzynarodowe – zarówno wewnątrz obozu komunistycznego, jak i związane z krajami Zachodu – pozostawić na uboczu i ujmować je tylko w takim zakresie, w jakim miały doraźny wpływ na wydarzenia w Polsce. Na szczęście dostępna jest już – w publikacjach „papierowych” lub online – część obcych dokumentów dyplomatycznych odnoszących się do sytuacji w Polsce, na przykład amerykańskich[21], a jedynie online można znaleźć wiele akt CIA (w tym na przykład raporty płk. Ryszarda Kuklińskiego z okresu 1980–1981). Z okazji trzydziestej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego Kwatera Główna NATO udostępniła (online i na CD-R) nieco dokumentów z okresu listopad 1981 – lipiec 1982.

Źródłem wiedzy – ale także inspiracji – są spotkania z uczestnikami wydarzeń. Prawdę mówiąc, odbyłem ich niewiele, ale jedno miało z pewnością znaczenie. Była to współorganizowana przez Instytut Studiów Politycznych PAN i jego stałego amerykańskiego partnera – instytut National Security Archives przy George Washington University – konferencja Polska 1980–1982: wewnętrzny kryzys, międzynarodowe uwarunkowania[22], która odbyła się w Jachrance pod Warszawą w 1997 r. Uczestniczyło w niej wielu historyków i politologów z parunastu krajów, ale clou stanowił udział ważnych uczestników wydarzeń[23]. Ponieważ wszyscy byliśmy przez trzy dni zakwaterowani w jednym hotelu, który w dodatku na życzenie gen. Jaruzelskiego był niedostępny dla publiczności, poza wysłuchiwaniem referatów i dyskusji nad nimi było wiele sposobności do rozmów i dopytywania się o szczegóły, a także po prostu do obserwacji. Choć badacze historii współczesnej bywają zaprawieni w osobistym kontakcie z „przedmiotem badań”, to jednak rzadko jest okazja spotkać się jednocześnie z takim nagromadzeniem „obiektów”. Przedsmak tego, co działo się podczas konferencji w Jachrance, miałem jako ekspert wspomnianej już sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej – w czasie jej posiedzeń przesłuchiwano wszystkich obwinianych oraz wielu świadków.

W moim przypadku jest jeszcze jedna okoliczność, która miała wpływ na przebieg prowadzonych badań, a także na przynajmniej niektóre interpretacje faktów i wybór kierunków poszukiwań. Z racji wieku widziałem na własne oczy wiele opisywanych wydarzeń, mimo że z reguły znajdowałem się daleko od miejsc, w których działy się ważniejsze z nich. Jednocześnie byłem kimś więcej niż – jak mawiają socjolodzy – „obserwatorem uczestniczącym”, byłem osobą bezpośrednio zaangażowaną zarówno w przedsierpniową opozycję i w „Solidarność”, jak i w „knucie” po 13 grudnia. Choć więc sympatie łączą mnie z jedną ze stron konfliktu, który opisuję, i choć mimo upływu lat nadal czuję więź emocjonalną z wieloma ludźmi opozycji i „Solidarności”, jako naukowiec starałem się rzetelnie przedstawić to, co wynikało z wieloletnich badań.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

 PRZYPISY

[1] Andrzej Paczkowski, Fakty, pogłoski, nastroje. Dziennik czasu wojennego (14 XII 1981–13 VIII 1982), oprac. Patryk Pleskot, Warszawa 2019, s. 76.
[2] James G. Hershberg, James B. Conant: Harvard to Hiroshima and the Making of the Nuclear Age, New York 1993, s. 484.
[3] Obok wymienionych już publikacji T. Gartona Asha i A. Brumberga warto wskazać także: Nicholas G. Andrews, Poland 1980–81. Solidarity versus the Party, Washington, DC 1985; Jan B. de Weydenthal, Bruce D. Porter, Kevin Devlin, The Polish Drama 1980–1982, Lexington 1983, Martin R. Myant, Poland. A Crisis for Socialism, London 1982 czy Adam Bromke, Poland. The Protracted Crisis, Oakville 1983.
[4] Lech Mażewski, W objęciach utopii. Polityczno-ideowa analiza dziejów „Solidarności” 1980–2000, Toruń 2001, s. 323–324.
[5] Systematyczne ich omówienie znajdziemy m.in. w pracy Krzysztofa Mazura, Przekroczyć nowoczesność. Projekt polityczny ruchu społecznego Solidarność, Kraków 2017.
[6] Za pewien paradoks, ale też chyba oznakę słabości polskiej historiografii, można uznać to, że pierwsza – krótka, ale interesująca – synteza „rewolucyjnej dekady” ukazała się we Francji: Georges Mink. La force ou la raison. Histoire sociale et politique de la Pologne (1980–1989), Paris 1989 (wyd. pol.: Siła czy rozsądek. Historia społeczna i polityczna Polski 1980–1989, przeł. Marcin Kujawski, Warszawa 1992).
[7] Szczególnie ważne (i ciekawe) jest ujęcie systemowe i analityczne, oparte na mocnej podstawie teoretycznej, zawarte w rozprawie Tomasza Kozłowskiego, Anatomia rewolucji. Narodziny ruchu społecznego „Solidarność” w 1980 r., Warszawa 2017.
[8] Przykładem zaawansowania badań może być konferencja z listopada 2010 r., z której materiały (referaty oraz dyskusja panelowa) opublikowano w tomie „Solidarność” od wewnątrz 1980–1981, red. Andrzej Friszke, Krzysztof Persak, Paweł Sowiński, Warszawa 2013.
[9] M.in. Ireneusz Krzemiński i in., Polacy – jesień ’80, Warszawa 2005 (wyd. powielone ukazało się w 1983 r.), Władysław Adamski i in., Polacy 80. Wyniki badań ankietowych, Warszawa 1981 oraz W. Adamski i in., Polacy 81. Postrzeganie kryzysu i konfliktu, Warszawa 1982 (obie ostatnie dla ominięcia cenzury zostały wydane jako druki „do użytku wewnętrznego”).
[10] Alain Touraine i in., Solidarité. Analyse d’un mouvement social – Pologne 1980–1981, Paris 1982 (wyd. ang. ukazało się już w 1983 r., a ostatnie polskie w 2010).
[11] Na tej właśnie „fali” napisałem, wydaną w 2002 r., monografię Droga do „mniejszego zła”. Strategia i taktyka obozu władzy, lipiec 1980 – styczeń 1982.
[12]Stan wojenny w Polsce 1981–1983, red. Antoni Dudek, Rzeszów 2003.
[13] Maciej Łopiński, Marcin Moskit [właśc. Zbigniew Gach], Mariusz Wilk, Konspira. Rzecz o podziemnej Solidarności, Paris 1984.
[14] Antoni Dudek, Tomasz Marszałkowski, Walki uliczne w PRL 1956–1989, Kraków 1999. Zapis obejmujący okres od wprowadzenia stanu wojennego do jego odwołania s. 251–350.
[15] Marek Żukowski, Ośrodki odosobnienia w Polsce w latach 1981–1982, Warszawa 2013.
[16]Solidarność podziemna 1981–1989, red. Andrzej Friszke, Warszawa 2006.
[17] Patryk Pleskot, Kłopotliwa panna „S”. Postawy polityczne Zachodu wobec „Solidarności” na tle stosunków z PRL (1980–1989), Warszawa 2013; okres stanu wojennego s. 200–401.
[18] George Sanford, Military Rule in Poland. The Rebuilding of Communist Power, 1981–1983, New York 1986.
[19] Zapewne najważniejsze to: Douglas J. MacEachin, U.S. Intelligence and the Confrontation in Poland, 1980–81, University Park 2002; Helene Sjursen, The United States, Western Europe and the Polish Crisis. International Relations in the Second Cold War, Houndmills 2003 oraz Gregory F. Domber, Empowering Revolution. America, Poland, and the End of the Cold War, Chapel Hill 2014. W pewnym sensie polskim odpowiednikiem pracy Dombera jest dwutomowe opracowanie Pawła Zyzaka, Efekt domina. Czy Ameryka obaliła komunizm w Polsce?, Warszawa 2016.
[20] Ich najważniejszy zbiór znajduje się w edycji źródłowej Przed i po 13 grudnia. Państwa bloku wschodniego wobec kryzysu w PRL 1980–1982, t. 2: (kwiecień 1981 – grudzień 1982), red. Łukasz Kamiński, Warszawa 2007, s. 637–712 (są to głównie protokoły z posiedzeń sowieckiego Biura Politycznego). W obu tomach znajduje się około 450 dokumentów z lat 1980–1982 dotyczących stosunku do spraw polskich wszystkich krajów obozu sowieckiego, w tym blisko 100 powstałych po 13 grudnia 1981 r. 
[21] Np. „Karnawał” po amerykańsku. Placówki dyplomatyczne USA w PRL wobec polskich wydarzeń od sierpnia 1980 do grudnia 1981 r., oprac. Patryk Pleskot, Warszawa 2020.
[22] Stenogram został opublikowany w tomie Wejdą nie wejdą. Polska 1980–1982. Wewnętrzny kryzys, międzynarodowe uwarunkowania, red. Nina Smolar, Londyn 1999.
[23] Byli to m.in.: ze strony sowieckiej marsz. Wiktor Kulikow – dowódca wojsk Układu Warszawskiego, Anatolij Gribkow – szef sztabu tych wojsk, Gieorgij Szachnazarow – sekretarz komisji ds. polskich politbiura; ze Stanów Zjednoczonych doradcy prezydentów – prof. Richard Pipes i prof. Zbigniew Brzeziński oraz szef wywiadu wojskowego gen. William Odom (a także Jan Nowak-Jeziorański, były dyrektor Rozgłośni Polskiej RWE); władze PRL reprezentowali: gen. Wojciech Jaruzelski, Stanisław Kania, gen. Florian Siwicki, Mieczysław F. Rakowski i Stanisław Ciosek, „Solidarność” zaś: Bogdan Borusewicz, Karol Modzelewski, Zbigniew Bujak i Tadeusz Mazowiecki.
Projekt okładkiKamil Rekosz
Zdjęcias. 25 – Włodzimierz Wasyluk / Forum s. 69 – Włodzimierz Wasyluk / Getty Images Poland s. 213 – Teodor Walczak / Forum s. 329 – Jan Morek / PAP s. 411 – PAP / ITAR-TASS
Redaktor prowadzącaMonika Koch
RedakcjaJan Jaroszuk
KorektaJadwiga Piller
Copyright © by Andrzej Paczkowski, 2021 Copyright © Wielka Litera Sp. z o.o., Warszawa 2021
ISBN 978-83-8032-692-7
Wielka Litera Sp. z o.o. ul. Kosiarzy 37/53 02-953 Warszawa
Konwersja: eLitera s.c.