Wiosna w Klinice Małych Zwierząt w Leśnej Górce - Tomasz Szwed - ebook

Wiosna w Klinice Małych Zwierząt w Leśnej Górce ebook

Tomasz Szwed

4,6

Opis

W Leśnej Górce już wiosna! Ulubiona pora roku Zwierząt i Ptaków. Wszyscy kopią nowe nory, zakładają gniazda i łączą się w pary. Trwają zaloty, walki o terytorium, budzi się nowe życie. Nad zdrowiem mieszkańców czuwa personel medyczny Kliniki Małych Zwierząt. Tej wiosny w Lesie pojawia się nieoczekiwanie chłopiec o imieniu Franciszek. Czy to na niego czekają wszystkie Zwierzęta? Oto nowe przygody lekarzy o miłych pyszczkach i miękkich futerkach, ich przyjaciół i znajomych z Zaborskiego Lasu. Opowiadania o świecie przyrody i leśnej medycynie. W cyklu o Klinice Małych Zwierząt ukazały się jeszcze: „Klinika Małych Zwierząt w Leśnej Górce” „Zima w Klinice Małych Zwierząt w Leśnej Górce” „Jesień w Klinice Małych Zwierząt w Leśnej Górce” “Lato w Klinice Małych Zwierząt w Leśnej Górce”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 66

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (5 ocen)
4
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Copyright © Tomasz Szwed 2015

Copyright © Wydawnictwo BIS 2015

ISBN 978-83-7551-734-7

Wydawnictwo BIS

ul. Lędzka 44a

01-446 Warszawa

tel. 22-877-27-05, 22-877-40-33

[email protected]

www.wydawnictwobis.com.pl

Rozdział 1Powitania – pożegnania

Profesor Borsuk, ordynator Kliniki Małych Zwierząt w Leśnej Górce, energicznym krokiem przemierzał korytarze. Sprawdzał, jak lecznica jest przygotowana do wiosennych zmian. Było już po sprzątaniu i wietrzeniu nor, gabinetów i sal. Ci z personelu, którzy spali przez całą zimę, rozpoczynali swój półroczny dyżur. Do klinicznej jadłodajni „Smaczne Jedzonko” wróciła kucharka pani Jeżowa, a do spiżarni pani Chomikowa. Pan Chomik objął znowu skład apteczny. Wiele Myszy Leśnych, Zaroślowych i Polnych, przyjętych na zastępstwo w zimie, wróciło do swoich norek poza Kliniką.

W największej sali właśnie rozpoczynało się zebranie personelu. Wyraźnie wzruszony profesor powitał zgromadzonych.

– Nasza Klinika ciągle się rozwija i przyznam się państwu z dumą, że kiedy przebudziłem się tej wiosny ze snu zimowego, przemknęła mi przez głowę pewna niebanalna, jak sądzę, refleksja: Niepodobna obudzić się wiosną w tej samej Klinice.

Profesor rozejrzał się po zebranych.

– Powiem więcej, niepodobna budzić się w tej samej Klinice każdego dnia! Tak wiele wprowadzamy zmian i innowacji, tak wiele nowych zdarzeń ma miejsce. Zmieniają się pacjenci, a my wraz z nimi. Nigdy nasza Klinika nie jest taka sama!

Tu profesor zawiesił głos, bo zauważył na niektórych pyszczkach brak zrozumienia, przeszedł więc do spraw bardziej oczywistych.

– Jeszcze raz przypominam o higienie osobistej. Mycie łap to nasz obowiązek! Tą drogą przenoszą się bakterie. Robimy to, żeby nie zarazić pacjenta, ale też siebie! Jak wszyscy wiemy, do tego służą mydlnica lekarska i środki odkażające, wyciągi z lawendy, rumianku, pokrzywy i nagietka. Pyski i dzioby płuczemy szałwią i miętą. Nie ma nic gorszego niż nieświeży oddech przy spotkaniu z pacjentem. Czystość futra zapewnią pokrzywa i skrzyp, wszyscy wiedzą, co i jak, nie muszę chyba powtarzać.

– Że też każdego roku trzeba tego słuchać – szepnął doktor Suseł do pana Psa. – Za chwilę się okaże, że mamy się kąpać codziennie – mruknął, czochrając się po brzuchu. – A wie pan, dowiedziałem się ostatnio o znakomitej, moim zdaniem, metodzie doktor Mangusty Rapido. Kąpiel w piasku alternatywą w higienie osobistej.

– Ale ona mieszka na terenach pustynnych! To dla niej naturalne środowisko – odmruknął pan Pies.

– A co, u nas mało piasku?! – zaperzył się Suseł. Nad samym Jeziorem Dużym Zielonym ile tego na brzegu! Cały Las na piasku rośnie, byle łapą grzebnąć, już żółty, śliczny piaseczek się pojawia. Oj, w takiej norze to się śpi… że hej… – W tym momencie pan Suseł sapnął sennie, a jego głowa wolniutko opadła na przednie łapy. Po dłuższej chwili podźwignął się, zamrugał i znowu spróbował się skupić.

– A o czym to profesor mówił? – szepnął znowu do pana Psa.

– O higienie osobistej.

– To wiem, ale wcześniej…

– Że codziennie jesteśmy w nowej Klinice? Profesor chyba czytał ostatnio prace Heraklita Bobra.

– Hę? – próbował się zainteresować doktor Suseł.

– Heraklit Bóbr. Myśliciel. Mieszkał w innym Lesie, daleko na południu, bardzo dawno temu. Siedział kiedyś nad rzeką, moczył łapy i pomyślał, że jak przyjdzie tu jutro, rzeka już nie będzie taka sama.

– Też mi wielka filozofia – prychnął pan Suseł. – Przecież każdy to wie, nie trzeba nic wymyślać… –Znowu położył pysk na łapach i zasnął.

– Uwaga, uwaga, dyżurni proszeni do sali zabiegowej, mamy nagły wypadek! – Doktor Łasiczka wsunęła głowę do sali zebrań.

Na ten apel odpowiedzieli wszyscy. Przy wyjściu powstał ścisk, słychać było wołania pełne przejęcia i zapału.

– Tak, tak, trzeba nieść pomoc! Biegniemy na ratunek! Już idę! Już idę! Ja też na pewno się przydam!

Po chwili na miejscach zostali tylko profesor Borsuk i śpiący doktor Suseł. Profesor wolno opuścił łapy, którymi przed chwilą gestykulował podczas wygłaszania referatu.

– Tak, no cóż… – chrząknął, pogładził futro na głowie i podszedł do doktora Susła.

– Hem, hem – zakasłał, pochylając się nad śpiącym.

– Tak, tak, wszystko słyszę, oczywiście, ma pan niewątpliwie rację, ja się osobiście zastosuję…

Pan Suseł rozejrzał się niezbyt przytomnym wzrokiem i zerwał się na równe łapy.

– Pan, kolego, ma dzisiaj wolne? Doceniam, że pomimo to przyszedł pan na spotkanie.

– Nie, nie, na służbie, na służbie! – dziarskim głosem zawołał doktor. – Pozwoli pan, że udam się do swoich obowiązków. – Suseł ukłonił się głęboko i czmychnął z sali.

– Proszę przygotować pacjenta.

W gabinecie zabiegowym doktor Łasiczka myła łapki, a siostry Wiewiórki układały na stole już uśpionego Ptaszka. Strzyżyk miał opuchnięte oko i sporo powyrywanych piórek.

Pani doktor pochyliła się nad Ptakiem.

– Kolejna ofiara walk o terytorium przy budowaniu gniazd? Przez jakiś czas będziemy się tu spotykać z takimi przypadkami.

– Ten Strzyżyk, jak mówili, jest bardzo porywczy, chociaż na takiego nie wygląda. Rzucił się na Kosa, żeby go przepędzić. Ze trzy razy mniejszy, ale odważny bardzo. – Siostra Wiewiórka pokręciła głową.

– Kiedy ktoś staje w obronie swojego gniazda, to o walkę nietrudno. No, piórka odrosną, poważnych uszkodzeń nie ma. Oko przemyte świetlikiem? Dziękuję. Popatrzmy… Wygląda na to, że Kos go dziobnął, ale szczęśliwie obok oka. Posmarujcie ranę rumiankiem i zanieście pacjenta do sali. Jutro może wracać do gniazda. Niepotrzebnie taki alarm podniosłam.

– Oj, przepraszam, trochę się spóźniłem. – Zdyszany doktor Suseł wpadł do gabinetu zabiegowego. – Zatrzymał mnie profesor w ważnej sprawie… O, widzę, że sobie świetnie poradziłaś. No to co… obiadek chyba nam się należy?

Doktor Łasiczka westchnęła.

– Tak, tak, zaraz przyjdę.

– No to obiadek, a później zasłużona drzemka. Coś się tej zimy nie wyspałem, nie wiem dlaczego. Za późno poszedłem spać, a może za wcześnie wstałem? No sam nie wiem.

– Ciesz się, że w ogóle spałeś. Nie wiesz jeszcze, że pod koniec zimy mieliśmy powódź, ewakuację wszystkich nor ze śpiącymi. Woda zalała Klinikę na najniższym poziomie. Pan Wodzisław Bóbr o mało nie zginął, pan hydroterapeuta Wydra też ledwo uszedł z życiem. Spytaj docenta Sobola, bo on kierował ewakuacją.

W jadłodajni „Smaczne Jedzonko” było gwarno i tłoczno. To tu spieszyli wszyscy z przedłużającego się spotkania z profesorem. Docent Soból wydawał uroczysty obiad.

– Kończę mój zimowy dyżur i przed powrotem do rodzinnego Lasu zwanego Syberią chciałem się spotkać z wami i podziękować za kilka miesięcy wspólnej pracy.

Wokół rozległy się pełne zachęty pomruki.

– Codzienność lekarza jest oczywista i nie będę się nad nią rozwodził, natomiast chcę podziękować uczestnikom akcji ratunkowej w zalanej wodą Klinice. Każdy zasłużył na wdzięczność i pochwałę, ale najbardziej chcę tu wyróżnić pana hydroterapeutę Wydrę i pana Wodzisława Bobra, dzięki którym w porę zaradziliśmy niebezpieczeństwu.

Tym razem rozległy się pochwalne okrzyki, mruczenia, szczekania i piski. Zwierzęta rozstąpiły się. Dwaj bohaterowie stali pośrodku ze skromnie spuszczonymi oczami i przebierali łapkami.

Docent Soból odczekał, aż zgromadzeni się uciszą, i mówił dalej:

– Zdecydowaliśmy o odbudowie zniszczonego basenu do kąpieli leczniczych, a co za tym idzie, również nor pana Wydry i pana Bobra!

Znowu wszyscy radośnie zawołali. Wydra i Bóbr mieli otwarte pyszczki. Rozglądali się bezradnie dokoła, popatrzyli na siebie i rzucili się sobie w ramiona.

– I jeszcze coś, co obiecałem panu Bobrowi na przywitanie wiosny.

Docent Soból wyciągnął zza pleców potężny pęk świeżych witek wierzbowych.

Pan Bóbr ponownie otworzył pyszczek i westchnął:

– Wierzba purpurowa, moja ulubiona…

Ogłuszające wiwaty i okrzyki wypełniły jadłodajnię, ale nad tym wszystkim górowały tubalne głosy docenta Sobola i profesora Borsuka:

– Zapraszamy do stołów, serdecznie zapraszamy!

Rozdział 2Oj, życie, życie…

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Rozdział 3Nauka fruwania

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Rozdział 4Wolny Pies

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Rozdział 5Wielka wyprawa do Lasu

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Rozdział 6Rozmowy przy wodopoju

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Rozdział 7Franciszek

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Rozdział 8Juniperus, czyli Jałowiec

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Rozdział 9Franciszek Którysłuchazwierząt

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.