Wałeckie wędrówki w pięciu wymiarach. Część 3 - Jarosław Leszczełowski - ebook

Wałeckie wędrówki w pięciu wymiarach. Część 3 ebook

Jarosław Leszczełowski

0,0

Opis

[PK]

Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!

Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego. Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych

Książka dostępna w zasobach:

Gminna Biblioteka Publiczna Gminy Wałcz w Lubnie

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 388

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wałeckie wędrówki w pięciu wymiarach

CZĘŚĆ III

BOGUSZYN, CHUDE, CZAPLA, CZEPIEC, DĘBOŁĘKA, DOBINO, DZIKOWO, GÓRNICA, JEZIORKO, KŁOSOWO, LASKI WAŁECKIE, LIPIE, OSTROWIEC, RÓŻEWO, SITOWO, WITANKOWO

Jarosław Leszczełowski

5

10 

1

42

1

72

Druga wędrówka: Szlakiem klucza Fuhlbeck

102

2

 2

Trzecia wędrówka:

203

207

219

 3

245

247

287

312

332

Szósta wędrówka:

372

Jarosław Leszczełowski

marzec 2021

Autor: Jarosław Leszczełowski

Autor czwartej wędówki: Piotr Wojtanek

Korekta: Bożena Siwko

Projekt okładki i opracowanie edytorskie: Kazimierz Mardoń Na okładce wykorzystano fotografię Maćka Leszczełowskiego

ORAZ FRAGMENT MAPY GOOgU

Opracowanie edytorskie: Kazimierz Mardoń

© Jarosław Leszczełowski, Stawno 2021

© Biblioteka Publiczna Gminy Wałcz, Lubno 2021

Wydawca: Usługi Informatyczne SWAN-IT

78-520 Złocieniec, Stawno 50

e-mail: [email protected] kom. 502 019 607

ISBN 978-83-949660-7-2

Druk: KRM Druk Sp. z o.o. Sp.K.

ul. Matuszewska 14 BUD.Ci

03-876 Warszawa

Spis treści

292

5

Słowo od wójta gminy Wałcz Jana Matuszewskiego

Z ogromną dumą i satysfakcją przekazuję Państwu trzecią część Wałeckich wędrówek w pięciu wymiarach, która stanowi kompendium wiedzy o historii gminy Wałcz. Składam gorące podziękowania autorowi Jarosławowi Leszczełowskiemu za zebranie informacji i opowieści ludzi tu mieszkających. To dzięki jego pracy mamy możliwość poznać dokładniej dzieje naszej małej ojczyzny. Dziękuję Aldonie Piaskowskiej za jej ogromne i uparte zaangażowanie w badanie lokalnej historii. Dodatkowe podziękowania należą się również Piotrowi Wojtankowi, lokalnemu pasjonatowi historii i mieszkańcowi naszej gminy, który napisał jeden z rozdziałów tej książki. Cieszy mnie pomoc i zaangażowanie mieszkańców gminy w powstawanie trzytomowej serii Wałeckich wędrówek w pięciu wymiarach. Serdecznie Państwu dziękuję za współpracę.

Od autora

Niniejsza publikacja jest trzecią częścią Wałeckich wędrówek w pięciu wymiarach i ósmą książką z cyklu swojego rodzaju przewodników historycznych po obszarze powiatów wałeckiego i drawskiego.

„Wędrówki w pięciu wymiarach” to specyficzny sposób opowiadania o historii regionu, połączony z zachętą do odbywania wypraw terenowych. Podczas lektury książki czytelnik porusza się w trzech wymiarach geometrycznych, wybierając mniej lub bardziej znane szlaki, drogi, ścieżki, a niekiedy i bezdroża. Na trasie takich wędrówek zostały wyznaczone przystanki położone przy różnorodnych obiektach, które mają ciekawą historię lub z którymi związane są stare legendy. Opowiadam je czytelnikom, zapraszając w podróż w czwartym wymiarze, czyli w czasie (historia), lub w piątym -wymiarze ludzkiej wyobraźni (legendy).

W stosunku do I i II części Wałeckich wędrówek w pięciu wymiarach wprowadziliśmy pewną nowość, zapraszając do współpracy jednego z pasjonatów regionalnej historii - Piotra Wojtanka, który opracował wędrówkę po swojej rodzinnej miejscowości Różewo.

Tym razem na tracie wędrówek znalazły się następujące miejscowości: Jeziorko, Górnica, Laski Wałeckie, Lipie, Czepiec, Dębołęka, Boguszyn, Kłosowo, Dzikowo, Różewo, Dobino, Witankowo, Sitowo, Chude, Czapla i Ostrowiec

Serdecznie zapraszam do kolejnej podróży w pięciu wymiarach po fascynującej gminie Wałcz.

Jarosław Leszczełowski

Trzebieszki

Rudnica

I Kłębówiec

Ostrowiec

Sitowo

imulno

.    47

Kolno

I TOM

II TOM '

III TOM I

4         '

* ł* S—1*'     ;

Viif

iostomia J

? Wiestółka

Morzyca vfö

S£äb Zdbice ł

WIJU 7^4 Kawie i”

ÄS                 bV;

>< <1 li ru <»•

' ■!■ “j

• A.. . .’        ■ ,u>

SU

Ö 3W**^

Golce '! Jarogmewie ,■ j ' w

' r

Karsibór

<

Gtowaczewo

-.Mz*-      w

Czechyń

Plebanka Ci

Ługi Watedcie

Na mapie z końca XIX w. zaznaczono wędrówki opisane I, II i III tomie Wałeckich wędrówek w pięciu wymiarach

10_____________________________________

Podziękowania

Powstanie publikacji nie byłoby możliwe bez wsparcia i życzliwości władz Gminy Wałcz, za co składam wielkie podziękowania na ręce pana wójta Jana Matuszewskiego. Książka Wałeckie wędrówki w pięciu wymiarach. Część 3. powstała dzięki pomocy, pracy i inicjatywie dyrektor Biblioteki Publicznej Gminy Wałcz w Lubnie - pani Aldony Piaskowskiej, za co winny jej jestem gorące podziękowania.

Nieocenionej pomocy w toku pisania książki udzieliła mi liczna grupa osób, którym również składam serdeczne podziękowania: Aurelii Aftyce, Antoniemu Barze, Barbarze i Wiesławowi Ciachom, Alinie Dragan, Isado-rze Freyer, Stanisławie Gawin, Annie Górznej, Bożenie Górznej, Dariuszowi Górznemu, Stanisławowi Gruchotowi, Helenie Helak, Janinie Jeż, Zdzisławowi Kaliszce, Kazimierze Kapeckiej, Markowi Kapeckiemu, Henrykowi Kisielewskiemu, Piotrowi Kisielewskiemu, Czesławowi Kubowiczowi, Kornelowi Kurowskiemu, Adamowi Kuzi, Irenie Leśniak, Jackowi Leśniakowi, Przemysławowi Maksymowiczowi, Trudzie Michalik, Justynie Monickiej, Romanowi Mulszanowskiemu, Marii Niziołek, Przemysławowi Oborskiemu, Aleksandrze Obrockiej, Lucynie Paśko, Stanisławowi Patrzałkowi, Anecie Pendrak, Agnieszce Sasińskiej, Karolinie Skowrońskiej, ks. prob. Edwardowi Strojkowi z parafii pod wezwaniem św. Rocha w Rudkach, Rolfowi Sundowi, Janinie Szach, ks. prob. Tomaszowi Szewczykowi z parafii pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Witankowie, Helenie Świebodzińskiej, Markowi Tomczakowi, Teresie Trojanowskiej, Kazimierze Urban, Günthero-wi Weinkemu, Waldemarowi Witkowi, Bogusławie Wojdyle, Beacie Wojtu-nik, Jolancie Wojtunik, Marii Wójcik, Irenie Żądło, Agnieszce Żebrowskiej, Zofii i Mieczysławowi Żebrowskim oraz Dorocie i Janowi Żebrowskim.

Dziękuję bardzo za udzieloną mi pomoc Muzeum Ziemi Wałeckiej oraz druhom z Ochotniczych Straży Pożarnych w Dębołęce i Witankowie.

Osobne podziękowania składam Piotrowi Wojtankowi, który przyjął nasze zaproszenie i zgodził się opisać wędrówkę po dziejach jego rodzinnej miejscowości Różewo.

Za profesjonalny wkład pracy w przedsięwzięcie, jakim było wydanie tej książki, składam osobne podziękowania: pp. Bożenie Siwko, Kazimierzowi Mardoniowi, Alicji Leszczełowskiej i Maćkowi Leszczełowskiemu.

Jarosław Leszczełowski

__11 Podziękowania autora wędrówki po Różewie

Mam nadzieję, że wędrowanie po historii Różewa dostarczyło Wam drodzy czytelnicy wielu wrażeń i pozwoliło, tak jak mi przed laty, uzyskać przekonanie, że Różewo, tak jak i inne miejscowości ziemi wałeckiej, posiada piękną historię, w którą warto się zagłębić. Czekają tam bowiem jeszcze tajemnice, które warto odkryć i przekazać następnym pokoleniom.

Pragnę podziękować wszystkim, którzy spotkali się ze mną i przekazali mi, często bardzo osobiste historie związane z Różewem. Były to relacje bardzo cenne i wzbogaciły tę publikację. Dzięki Wam otrzymałem wiele zdjęć, dokumentów i ciekawych opowieści i tylko ograniczenia tej publikacji spowodowały, że spora ich część nie mogła się tutaj znaleźć. Wiem już dzisiaj, po przekazaniu do druku tego tekstu, że jest jeszcze wiele historii do spisania, wiele relacji do odsłuchania i wiele tajemnic związanych z historią Różewa do odkrycia, że czas już na osobną monografię tej miejscowości.

Dziękuję: Hansowi Christianowi von Chrismarowi, Ulrichowi Frieske, Damianowi Kucharczykowi wraz z rodziną, Leszkowi Gluczkiewiczowi, Wojciechowi Tomaszewskiemu, Stefanowi Sechaberowi, p. Zwolińskiemu, Iwonie Buciak, Przemysławowi Stanisławskiemu, Radzie Sołectwa Różewo, Robertowi Kraszczukowi, Cezaremu Kaczmarczykowi, Ryszardowi Ogrodnikowi, Edycie Boruch, Aldonie Piaskowskiej, Jarosławowi Leszczełowskie-mu, Witoldowi Lewandowskiemu, Jarosławowi Rachubińskiemu, dr. Przemysławowi Bartosikowi, Agnieszce Wróbel, Krzysztofowi Krajewskiemu, Wojciechowi Skowrońskiemu, Leszkowi Zugajowi, Barbarze Stankiewicz, całej rodzinie Wojtanków.

Specjalne podziękowania dla mojej żony Marty. Bez Ciebie nie dałbym rady.

Piotr Wojtanek

Pierwsza wędrówka:

Śladami Golczów: Górnica - Laski

Wałeckie

Trasa pierwszej wędrówki na fragmencie mapy z drugiej połowy XIX w.

Podczas pierwszej wędrówki odwiedzimy dwie miejscowości, których dzieje były przez bardzo długi okres kształtowane przez rodzinę von der Goltz zwaną w Polsce Gołczami. Pomimo tego podobieństwa i bliskiego sąsiedztwa historia Górnicy i Lasek Wałeckich toczyła się odmiennymi torami. Podczas gdy Górnica leżała w obszarze zagospodarowanym przez wałeckich Golczów, Laski Wałeckie historycznie przynależały do ziemi miro-sławieckiej. Górnica ukształtowała się jako typowa wieś folwarczna, a w czasach PRL pegeerowska, podczas gdy Laski Wałeckie od początku XIX w. były wsią chłopską.

1

Jeziorko dawniej Georgsthal

Wędrówkę rozpoczniemy w osadzie Jeziorko, które było kiedyś folwarkiem z malowniczo położonym pałacykiem nad jeziorem. Wcześniej był on integralną częścią dóbr rycerskich w Górnicy. Jego polska nazwa jest ahistoryczna i wiąże się z położeniem tej miejscowości nad niewielkim jeziorem. Nazwa historyczna to Georgsthal, czyli Dolina Georga (Jerzego). Miano to należy chyba tłumaczyć tym, iż w XVIII w., kiedy założono folwark, właścicielami posiadłości w Górnicy byli przez dwa pokolenia przedstawiciele rodu von der Goltz, którzy nosili imię Georg, czyli Jerzy (Jerzy Franciszek i Jerzy Sebastian von der Goltzowie). Innymi słowy historia osady założonej przez Golczów dobrze wpisuje się w temat przewodni wędrówki. Pałac w Jeziorkach powstał na początku XX w., gdy folwark był samodzielną posiadłością.

Po zdobyciu wsi przez I Armię WP w Jeziorku pojawiły się polskie rodziny wracające z robót przymusowych w Niemczech. Folwark był jednak miejscem niebezpiecznym, gdyż docierali tam liczni sowieccy maruderzy. Tak wspomina ten czas Mieczysław Żebrowski, który mieszkał w Jeziorku około dwóch miesięcy w 1945 r.:

Kiedy mieszkaliśmy w Jeziorku, ciągle nawiedzali nas Rosjanie. Powodem tych wizyt była chęć rabunku. Zabierali konie i wszystkie wartościowe przedmioty. Mojemu bratu zabrali nawet buty, grożąc mu bronią. Rosjanie łowili ryby w jeziorze, wrzucając do niego granaty. Jednemu z nich granat wybuchł w rękach. Zabrali potem jego zwłoki. W majątku w Jeziorku były spichlerze pełne pszenicy. Uruchomiliśmy więc śrutownik i robiliśmy ziarno na mąkę i chleb1.

Jeziorko w 2020 r.; fot. Maciek Leszczełowski

Niszczejący pałac w Jeziorku widok od strony północno wschodniej; fot. Maciek Leszczełowski

W latach 1945-1946 mieszkający w Górnicy Niemcy każdego dnia szli do pracy do folwarku w Jeziorku, gdzie gospodarzył polski kierownik Państwowych Nieruchomości Ziemskich2. Tymczasem posiadłość w Górnicy była opuszczona jeszcze w 1947 r.

Niestety, likwidacja PGR w latach dziewięćdziesiątych XX w. przyczyniła się do degradacji miejscowości. Zniknęły wszystkie okazałe niegdyś zabudowania folwarczne. Pałac wykorzystywany jest obecnie do celów mieszkalnych, ale jego stan jest fatalny. Obok położony jest zarośnięty park z wysokim drzewostanem.

1

Wysoki Kamień w czasach Golczów

PRZYSTANEK

Opuszczamy miejscowość Jeziorki, wędrując w kierunku północnym wąską szosą asfaltową, która doprowadzi nas do wsi Górnica. Na jej południowym skraju jest rozwidlenie dróg. Po lewej stronie widać duże place, gdzie kiedyś wznosiły się budynki gospodarcze wybudowane przez miejscowy PGR. Znajdujemy się na skraju parku pałacowego. W tym miejscu opowiem najstarszą historię o Górnicy zwanej niegdyś Wysokim Kamieniem.

W drugiej połowie XVI w. rodzina Golczów (von der Goltzów) skolonizowała duży obszar ziemi na północ od Wałcza. Powstało wtedy wiele miejscowości, wśród których była dzisiejsza Górnica. Golczowie byli założycielami tej wsi i gospodarzyli tam przez pierwsze 200 lat jej dziejów.

Według dziewiętnastowiecznej monografii rodzinnej Górnicę mieli założyć bracia Martin i Arnold Golczowie3. Autor tego dzieła nie podał jednak źródła tej informacji. Zasadźca, wynajęty przez Golczów, wytyczył wieś i sprowadził osadników, którymi byli ewangeliccy Niemcy z Nowej Marchii i Pomorza. Historyczne nazwy Górnicy to polski Wysoki Kamień i niemiecki Hohenstein (w zapisach w księgach grodzkich bardzo często występuje również nazwa Hogenstein). Wersja polska i niemiecka odpowiadają sobie znaczeniowo. Powstanie takiego miana wiązało się

2 Relacja Stanisławy Gawin.

3 E v. d. Goltz, Nachrichten über die Familie der Grafen und Freiherren von der Goltz, Strassburg 1885, s. 61.

prawdopodobnie ze stosunkowo wysokim położeniem tej miejscowości: 160 m. n.p.m.

Z zapisków pastora Heinricha Garbrechta, sporządzonych w 1700 r., wynika, że protestancki zbór w Górnicy został wzniesiony już w 1568 r.4 Inaczej uważał dziewiętnastowieczny historyk Franz Schulz, który datował powstanie tej świątyni na 1586 r. W nieistniejącej już starej kronice kościoła w Lubnie zapisano, że zbór w Górnicy został ufundowany przez Marcina Gołcza w czasie wprowadzania reformacji5.

Symptomatyczne jest pojawienie się pierwszej wzmianki o wsi w wałeckich księgach grodzkich właśnie w 1586 r. Użyto wtedy niemieckiej nazwy Hohenstein. W tymże roku Mikołaj Gołcz z Klausdorfu (dziś Kłębowca) na będących w jego posiadaniu częściach wsi Klausdorf i Hohenstein zabezpieczył posag (1000 talarów) swojej małżonki Anny Gołcz6, która była córką Henryka Gołcza z Rzepowa. Małżonkowie byli zatem dalekimi krewniakami.

W 1588 r., w związku z napaścią Maksymiliana Habsburga, polski sejm uchwalił nadzwyczajny podatek wojenny. W wałeckich księgach grodzkich zapisano wtedy, że w Górnicy stosowne opłaty wniósł jedynie Kunon Gołcz (Konrad von der Goltz), który zapłacił za jeden łan ziemi użytkowany przez zagrodnika. Właścicieli ówczesnej wsi było więcej, lecz pozostali Golczowie uchylili się od zapłaty podatku. Świadczy o tym kolejna wzmianka źródłowa z 1592 r., według której część wsi należała do Johanna Gołcza z Broczyna, wałeckiego sędziego surogatora, który na udziałach we wsiach Klausdorf, Lubno, Rudki i Wysoki Kamień zabezpieczył posag (1000 grzywien srebra) swej żony Doroty7.

Osiem lat później, w 1600 r. wymieniono Hogenstein wśród miejscowości należących do rotmistrza Sebalda Gołcza z Broczyna8. Sebald jako jeden z nielicznych Golczów oddał swoje życie w służbie Rzeczypospolitej. W 1601 r. otrzymał list przypowiedni od króla i rozpoczął zaciąg wolnych ludzi do roty piechoty zwanej niemiecką. Na jej czele wyruszył na wyprawę inflancką, której przewodził kanclerz i hetman Jan Zamojski. Wałecka rota wykruszała się podczas szturmowania inflanckich miast,

4 E Bahr, Kirchengeschichte des Landes Draheim, Szczecin 1931, s. 37.

5 E v. d. Goltz, Nachrichten über..., dz. cyt., s. 72-73.

6 Biblioteka Kórnicka PAN, Teki Dworzaczka. Materiały historyczno-genealogiczne do dziejów szlachty wielkopolskiej XV-XX wieku, Kórnik - Poznań 2004, Regesty wpisów wałeckich ksiąg grodzkich i ziemskich, wpis nr 113, arkusz 22, rok 1586.

7 Tamże, wpis nr 113, arkusz 22, rok 1586.

8 Tamże, wpis nr 260, arkusz 23, rok 1600.

bronionych przez szwedzkie załogi. Podczas jednego z tych oblężeń zginął Sebald Gołcz, jeden z pierwszych współwłaścicieli Górnicy.

Kiedy w 1603 r. właściciel Mirosławca - Heinrich von Blanckenburg - postanowił zaskarżyć Johanna Gołcza z Broczyna, Johanna Gołcza z Rzepowa, Kunona i Henryka Golczów ze Starego Worowa i Kłębowca oraz dzieci poległego rotmistrza Sebalda: Franciszka, Henryka i Bartę Golczów z powodu strat, jakie poniósł w wyniku najazdu zorganizowanego przez nich na jego majętności, stosowny pozew został dostarczony do dworu lub kościoła w Górnicy (oryg. Hogenstein)2.

W 1615 r. wdowa po rotmistrzu Sebaldzie - Elżbieta z domu von Gün-tersberg - była już małżonką polskiego szlachcica Wojciecha Gorińskiego. Dowiadujemy się, że zrzekła się na rzecz swych synów, Franciszka i Henryka Golczów, udziałów w kilku wsiach, w tym Wysokim Kamieniu3.

W 1626 r., wspomniany powyżej Henryk Gołcz, wymienił się na dobra ze swym kuzynem Konradem Golczem z Broczyna. Henryk otrzymał udziały Konrada we wsi Hohenstein, a w zamian oddał swoją część Karsiboru i karczmę w Jabłonowie4.

Według rejestru podatkowego z lat 1628-1629 we wsi było 15 chałup chłopskich. Z tego samego źródła wiadomo, że wszystkie te domostwa należały do Henryka Gołcza, syna rotmistrza Sebalda z Broczyna i wspomnianej powyżej Elżbiety. W tym czasie wieś nie była więc podzielona na udziały, w przeciwieństwie do sąsiednich miejscowości. Było to możliwe dzięki wymianie posiadłości między Henrykiem a Konradem z Broczyna.

Za 17 000 złotych polskich całą Górnicę od Henryka kupił Georg Gołcz - ojciec Arnolda Kaspara oraz słynnego feldmarszałka Joachima Riidigera von der Goltza. Stało się to w 1631 r., a Georg był wówczas najbogatszym Golczem w regionie.

W 1660 r. Georg piastował stanowisko wałeckiego sędziego suroga-tora. W tym samym roku połowę swoich udziałów we wsiach Kłębowiec, Rudki, Golce, Górnica, Dębołęka, Jabłonowo, Lubno, Karsibór i Rudnica Georg przekazał synowi Joachimowi Rüdigerowi. Jednak ten ostatni przebywał w regionie dość rzadko, gdyż robił wspaniałą karierę wojskową. Jako feldmarszałek służył w wojsku brandenburskim, dlatego też swoje udziały we wsiach przekazał bratu Arnoldowi Kasparowi, który był burgrabią (zastępca starosty grodowego) w Wałczu. W 1662 pojawia się trochę niespójny zapis, według którego Georg przekazał całą Górnicę synowi Arnoldowi Kasparowi.

Zarówno ojciec Georg, jak też obaj jego synowie zostawili po sobie pamiątki w górnickim kościele. Georg odlał dzwon w 1646 r., nieco później podobnie postąpił feldmarszałek Joachim Rüdiger, a Arnold Kaspar wzniósł dzisiejszy kościół i wraz ze swą małżonką Marią Martą von Borcke podarowali kościołowi srebrną patenę.

Okazuje się, że Arnold Kaspar Gołcz obrał początkowo Górnicę za swoją siedzibę. Z 1672 r. pochodzi informacja, że wybudował tam nowy ryglowy kościół na wzgórzu w pobliżu swego dworu. Jest to pierwsza wzmianka o siedzibie szlacheckiej we wsi. W 1681 r. tenże Arnold Kaspar nabył rozległe posiadłości koło Człopy. Sprzedał mu je Samuel Kazimierz Lanckoroński (stolnik krakowski herbu Zadora) za 20 000 florenów5.

Ponieważ Arnold Kaspar poślubił pochodzącą z Nowej Marchii Marię Martę von Borcke, stał się właścicielem części posiadłości złocienieckiej z Ko-sobudami, Stawnem i Linownem. Ziemie te były posagiem małżonki. Odtąd Arnold Kaspar i jego potomkowie posiadali niejako trzy klucze folwarków: wałecki (Górnica, Kłębowiec, Golce, Jabłonowo i Karsibór), człopski (Szczu-czarz, Drzonowo, Pieczyska, Szonowo) oraz złocieniecki (Kosobudy, Stawno i Linowno). Ten ostatni leżał zresztą na terenie Marchii Brandenburskiej.

O właścicielach Górnicy - Arnoldzie Kasparze i jego dzieciach możemy przeczytać w Herbarzu polskim Kaspra Niesieckiego:

Arnolda Kaspra burgrabiego ziemskiego wałeckiego, dziedzica na Człopie, Drzonowie, Trzebiniu, Pieczyskach, Szonowie, Klausdorfie etc. z sejmu 1670 był naznaczony komisarzem do pogranicznych dyfferencyi od margrabstwa [chodziło o dokonanie uzgodnień dotyczących przebiegu granicy z Marchią Brandenburską - przyp. J.L.], miał za sobą Mariannę z Borków Gostyński}, z którą zostawił synów dwóch i trzy córki, z tych Teresa Małgorzata primo voto Władysławowi Unrugowi starościcowi gnieźnieńskiemu, secundo voto Franciszkowi Pilchow-skiemu, druga Urszula Alexandrowi Haza burgrabiemu ziemskiemu wschowskie-mu, trzecia Małgorzata Katarzyna, Krzysztofowi Unrugowi zaślubione. Z synów zaś Joachim Rudigier podstołi wschowski, złączył się dożywotnie, najprzód z Heleną Kurską, a potem z Krystyną Fryderyką Brudzewską, córką Zygmunta Bru-dzewskiego generała w wojsku saskiem. Drugi Jerzy Franciszek oberszterleitnant

[podpułkownik - J.L.] w wojsku królewskiem, którego z Elżbiety z Bukowca Schlichtynkowny córka Elżbieta Karolina13.

Herb Golczów z trzema liliami Burbonów, które zostały dodane do godła rodu za sprawą zasług feldmarszałka Joachima Rüdigera von der Goltza; rysunek herbu pochodzi z dyplomu zaprezentowanego w wałeckim sądzie przez bratanka imiennika feldmarszałka w 1718 r.

Liczne miejscowości, które wymienił Kasper Niesiecki faktycznie należały do Arnolda Kaspara Gołcza, przy czym autor herbarza z posiadłości wałeckiej wymienił tylko Kłębowiec (oryg. Klausdorf), chociaż było ich więcej.

Arnold Kaspar i Joachim Rüdiger mieli jeszcze jednego brata Johanna Heinricha, ale ten zginął w sile wieku podczas oblężenia Arras we Francji. Feldmarszałek Joachim Rüdiger miał tylko synów z nieprawego łoża, więc Kaspar Arnold umierając ok. 1690 r., zostawił swoim potomkom znaczne włości.

W 1711 r. w księgach grodzkich zapisano informację o synu nieżyjącego już Arnolda Kaspara i Marty Marii z domu von Borcke - Joachimie Rüdi-gerze von der Goltzu (lub Golczu). W tym samym czasie właścicielem Rudek i Dębołęki był inny Gołcz o tych samych imionach, z którym nie należy mylić właściciela Górnicy. Syn Arnolda Kaspara miał udziały nie tylko w Wysokim Kamieniu, gdzie mieszkał, ale również w Kłębowcu, Golcach, Lubnie, Karsiborze i Jabłonowie. Na tych posiadłościach zabezpieczył posag swej małżonki Krystyny z domu Brudzewskiej (von Brausen), który wynosił aż 20 000 talarów. Krystyna była córką generała sasko-polskich wojsk królewskich Zygmunta Brudzewskiego14.

Augusta III: Cucarz

W 1741 r. w wałeckich księgach grodzkich i ziemskich zapisano wszystkie miejscowości, które po ojcu Kasparze Arnoldzie odziedziczył drugi syn - Jerzy Franciszek Gołcz - podpułkownik Jego Królewskiej Mości (Szczuczarz) z młynem Pierzyska

13 Herbarz polski Kaspra Niesieckiego, t. IV, Lipsk 1839, s. 329

14 Biblioteka Kórnicka PAN, Teki Dworzaczka..., dz. cyt., wpis nr 2261, arkusz 90, rok 1711.

[Szczurzacz] alias Prelwicz z młynem Trzebina [Trzebin], Szonowo, Dutka, Drzonowo, młyn mniejszy, oraz części wsi Kłansdorff [Kilowiec], Nowy Gołcz [Golce], Wysoki Kamin [Górnica], Kiesbork [Karsibór], Lubno [Lubno], Apelwerd [Jabłonowo] oraz Hamer i młyna [Rudnica]. Swoje udziały w tych miejscowościach podpułkownik Gołcz sprzedał w 1741 r. swojej żonie Annie Elżbiecie z domu Schlichtyng za 780 000 złotych polskich6.

Warto poświęcić kilka słów synom Arnolda Kaspara: Joachimowi Rüdigerowi i Jerzemu Franciszkowi. Ten pierwszy był podstolim we Wschowie (Fraustadt). Godność tę otrzymał od króla Augusta II Mocnego, na którego głosował podczas elekcji. To samo uczynił jego brat Jerzy Franciszek. Na wykazie elektorów tego władcy znajdują się zresztą niemal wszyscy Golczowie żyjący na przełomie XVII i XVIII w. w naszym regionie. Joachim Rüdiger był dwukrotnie żonaty. Pierwszą wybranką była Helena von Bronikowska (to polska wersja nazwiska von Ancklam, Helena była raczej Niemką), która zmarła bezdzietnie. W 1711 r. poślubił córkę generała Zygmunta Brudzewskiego (rodzina ta zniemczyła się i nosiła nazwisko von Brause) - Krystynę Fryderykę. W 1718 r. w sądzie grodzkim w Wałczu Joachim Rüdiger zaprezentował dyplom barona, który jego stryj i imiennik otrzymał od króla Francji Ludwika XIV. Zmarł około 1736 r. Nie miał spadkobierców, gdyż jego dzieci zmarły przed nim. Dobra po nim odziedziczyli wdowa i brat Jerzy Franciszek7.

Jerzy Franciszek urodził się 11 kwietnia 1670 r. Po śmierci brata w 1736 r. w jego ręku znalazły się trzy klucze majątków: Kosobudy-Stawno-Linowno, Kłębowiec-Górnica-Lubno-Jabło-nowo oraz włości w okolicach Człopy. Był pułkownikiem wojsk polsko-saskich i pruskim podskarbim. Poślubił Annę Elżbietę von Schlichtyng, której w 1730 r. zapisał 8 000 florenów na dobrach Szczuczarz, Człopa, Pieczyska, Szonowo, Trzebin i Drzonowo. W 1741 r. za sumę 780 000 złotych polskich sprzedał te dobra oraz udziały w Kłębowcu, Górnicy, Golcach, Karsiborze i Lubnie swojej żonie8. Tego samego roku zmarł i został pochowany w Ko-sobudach koło Złocieńca.

Siedem lat później w 1748 r. wdowa Krystyna Fryderyka Golczowa z Brudzewskich wydzierżawiła Annie Elżbiecie Golczowej ze Schlichtyn-gów na trzy lata swoje części w Kłębowcu, Górnicy i Golcach9. W 1751 r. ta druga i jej synowie Jerzy Sebastian oraz Jan Zygmunt, zapisali Joannie Fryderyce Golczównie, żonie Friedricha Ewalda von Wedla, 8000 talarów na swoich włościach. Joanna Fryderyka była siostrą wymienionych braci i córką Jerzego Franciszka Gołcza.

Bracia Jerzy Sebastian i Jan Zygmunt byli ostatnim pokoleniem Golczów, które władało Górnicą. W 1756 r. bracia zawarli ze sobą porozumienie w celu scalenia posiadłości. Aby uzyskać ten efekt, wymienili między sobą udziały w poszczególnych miejscowościach. Stosowny kontrakt zawarto w Szczuczarzu. Jerzy Sebastian zobowiązał się, że po osiągnięciu pełnoletności jego brat otrzyma Szczuczarz z folwarkiem i młynem, Pie-czyska z folwarkiem i dwoma młynami, Szonowo, Trzebin i Drzonowo. W zamian za to Jan Zygmunt miał odstąpić bratu swoje części wsi Kłę-bowiec, Golce, Jabłonowo, Lubno i Karsibór oraz całą wieś Górnicę. Jeszcze tego samego roku Jan Zygmunt odsprzedał bratu za 233 000 talarów dobra w okolicy Człopy, czyli Szczuczarz, Pieczyska, Szonowo, Trzebinię

zmor! ok. 1736 r.

KRYSTYNA FR. BRUDŹEWSKÄ

nr. 1670 r., zmarl 1741 r.

ANNA ELŻBIETA von SCHLICHTYNG

JAN ZYGMUNT

JERZY SEBASTIAN

odstąpił Górnicę bratu,

sprzedał Górnicę w 1770 r.,

osiadł w Kasobudach

osiadł w Szaurzaczu

ppłk JERZY FRANCISZEK

JOHANN HEINRICH p wałecki burgrobia ARNOLD KASPAR m 1690r. zginął pod Arras      U fundator kościoła w Górnicy w 1672 r., nobył pos. człopską

MARIA MARTA von Borcke

feidm. JOACHIM RÜDIGER 1 (1620-1688), fundator dzwonu | w Górnicy w 1663 r.

■ --- -- - -

wałecki sędzia surogator GEORG GOŁCZ, kupił Górnicę w 163Ö r.

fundator dzwonu w Górnicy w 1646 r., Kłębowiec, Górnica, Jabłonowo, Lubno, Karsibór, Golce, Rudnica

Linia Golczów wywodząca się od Georga, jej przedstawiciele byli właścicielami Górnicy przez 140 lat

i Drzonowo, zostawiając sobie jedynie posiadłości w Nowej Marchii z dworem w Kosobudach10.

Po pozbyciu się majętności w okolicach Człopy i Wałcza, Johann Zygmund osiadł w Kosobudach, dzierżąc majątek na trzech wsiach: Kosobudach, Linownie i Stawnie. Był poddanym króla Prus i oficerem jego armii. Pewnego dnia wyruszył na wojnę o sukcesję bawarską. Niestety, podczas działań wojennych ciężko zachorował i zbyt szybko podniósł się z łóżka, będąc przekonanym, że jest już zdrowy i może dołączyć do swych żołnierzy. Tę lekkomyślną decyzję przypłacił życiem. Los sprawił, że kilka miesięcy później zmarła jego żona, zostawiając gromadkę nieletnich dzieci. Ale to już inna historia niezwiązana z Górnicą.

Brat Jana Zygmunta - Jerzy Sebastian Gołcz - postanowił osiąść w Szczuczarzu, zajmując się kluczem majątków w okolicach Człopy, a Górnicę obiecał odsprzedać właścicielowi rozległej posiadłości mirosławieckiej - Friedrichowi Wilhelmowi von Blanckenburgowi, który mieszkał w pałacu w Mirosławcu, a w pamięci potomnych zachował się jako dobry gospodarz, który poszerzył wydatnie swe włości i wydał przywilej dla mirosławieckich Żydów. W 1757 r. Jerzy Sebastian Gołcz zawarł z Blanckeburgiem pierwszą umowę, na mocy której obiecał odsprzedaż Górnicy za 8 600 talarów. Do tej transakcji doszło jednak dopiero 11 lat później w 1770 r.

W taki sposób dobiegł końca golczański okres tej miejscowości.

Dobra rycerskie Hohenstein

PRZYSTANEK

Udajemy się drogą asfaltową w kierunku centrum wsi, żeby zatrzymać się przy kolejnym rozwidleniu dróg. Po lewej stronie znajduje się cmentarz ewangelicki, a po prawej częściowo zrujnowane, ale okazałe dziewiętnastowieczne zabudowania folwarku. W tym miejscu zorganizujemy dwa przystanki poświęcone dobrom rycerskim w Górnicy.

Opowieść o posiadłości ziemskiej w Hohenstein, czyli dzisiejszej Górnicy, zakończyliśmy w 1770 r., kiedy Jerzy Sebastian von der Goltz sprzedał tę wieś pułkownikowi Fryderykowi Wilhelmowi von Blanckenburgowi, który był właścicielem posiadłości mirosławieckiej. Kiedy w 1757 r. obaj panowie zawierali kontrakt, będący jedynie obietnicą sprzedaży, Fryderyk Wilhelm był jeszcze pułkownikiem wojsk polskich, natomiast w 1770 r., na dwa lata przed I rozbiorem Rzeczypospolitej, von Blanckenburg służył już w pruskiej armii. Jednak na tzw. liście wasali z 1772 r., czyli spisie szlachty składającej hołd Fryderykowi II Wielkiemu, von Blanckenburg nazwany został polskim pułkownikiem.

Po I rozbiorze Górnica, wraz z całą ziemią wałecką, znalazła się w granicach Królestwa Prus. Fryderyk Wilhelm von Blanckenburg mieszkał w wielkim pałacu w Mirosławcu, a Górnica była jednym z jego licznych folwarków. Sytuacja ta uległa zmianie w 1783 r., kiedy za 6000 talarów Górnicę zakupił Friedrich Boeck20. Przez następne dziesięciolecia, co najmniej trzy pokolenia rodziny Boecków gospodarzyły w górnickim folwarku. Niestety, nie wiemy dokładnie, jak długo byli właścicielami tej majętności. Z całą pewnością gospodarzyli tam ponad pół wieku, a nie można wykluczyć, że znacznie dłużej (np. ok. 90 lat). To oni zainicjowali budowę trwalszych zabudowań gospodarczych, które miały konstrukcję kamienno-ceglaną. Być może też oni wznieśli masywny pałac. W XVIII stuleciu zarówno dwór jak też stodoły, stajnie i obory miały lekką drewnianą lub ryglową konstrukcję. W 1791 r. majątek w Górnicy przejął syn Friedricha - Johann Ludwik Boeck, który zapłacił ojcu za tę posiadłość 12 000 talarów. Był on urzędnikiem państwowym - kontrolerem katastralnym. W 1809 r. wciąż był właścicielem Górnicy jako emerytowany urzędnik. Na skutek wojen napoleońskich posiadłość nie była w najlepszej kondycji. Pamiątką po inwestycjach rodziny Boecków, jest kamień wmurowany w budowlę dawnej stajni, na którym widnieje data 1819. W latach dwudziestych XIX w. i później właścicielem majątku ziemskiego był tajny radca i sędzia apelacyjny Aleksander Boeck.

W 1829 r. tenże Aleksander musiał się zmierzyć z poważnym wyzwaniem, jakim było zniesienie pańszczyzny i uwolnienie chłopów. W wyniku szoku jakim były klęski w wojnach z napoleońską Francją, władze pruskie postanowiły wdrożyć odgórne reformy społeczne. Chłopi zostali zwolnieni z obowiązku świadczenia pańszczyzny i mieli dostać działki ziemi, które dotychczas otrzymywali tylko w użytkowanie od właścicieli wsi. Musieli jednak zapłacić odszkodowanie. Większość włościan czyniła to, odstępując część przejmowanego pola ziemianom z dworu. Do reformy w Górnicy było 7 łanów rycerskich, czyli należących i użytkowanych przez dwór oraz

20 F. Schultz, Geschichte des Kreises Deutsch Krone, Deutsch Krone 1902, s. 262.

Kamień z datą 1819 r. wmurowany w ścianę jednej z budowli gospodarczych w górnickim folwarku

6,5 łana ziemi chłopskiej. Po reformie w 1829 r. areał dworskiej ziemi powiększył się. Odtąd Boeckowie musieli wynajmować robotników do pracy na ziemi dworskiej. We wsi powstawały więc osiedla domków dla robotników folwarcznych. Były to budowle jedno lub wielorodzinne. Pięć z takich domów zachowało się do dziś.

Po reformie, przez następnych sto lat, wieś dzieliła się na dwie odrębne jednostki administracyjne: Dobra Rycerskie Hohenstein oraz Gminę Hohenstein. Do tej drugiej należały chłopskie gospodarstwa indywidualne, domostwo młynarza, który od 1773 r. użytkował wiatrak oraz szkoła. Gmina włościańska była w Górnicy stosunkowo niewielka, gdyż miejscowość zdominował folwark. W skład dóbr rycerskich wchodziły pałac z ogrodem i parkiem, oficyna dla służby, podwórze folwarczne z otaczającymi je budynkami gospodarczymi oraz osiedla robotników folwarcznych. Właściciele dóbr rycerskich byli też patronami miejscowego kościoła, co wiązało się z szeregiem obowiązków (finansowanie napraw i renowacji) i honorowych przywilejów (np. specjalne miejsca do siedzenia w kościele).

W 1928 r. nazwisko Alexandra Boecka pojawiło się dwukrotnie w ówczesnych publikacjach. Został on wymieniony na liście hodowców owiec. Jego stado liczyło zaledwie 60 zwierząt.

szkoła

“folwarcznych

dom robotników folwarcznych

cmentarz

I

obora

♦ ♦

t ♦

• ♦

■ ♦

« ♦

• \

• •

• * »

• dawny

: staw

^kościół \ ruiny stodoły •i spichlerza oficyna

i

stajnia

• . / resztki kuźni

chlewnia

t

ruiny

pałacu

park dworski

Na fotografii pochodzącej z serwisu Google Maps zaznaczono główne obiekty lub ich pozostałości należące niegdyś do Dóbr Rycerskich Hohenstein

Ciekawszy dokument stanowi list gończy wystawiony w języku niemieckim i polskim. Sędzia i radca apelacyjny Alexander Boeck, w celu utrzymywania w należytym porządku wielkiego ogrodu, zatrudnił w charakterze ogrodnika Piotra Aleksandra Frukowskiego, który był Polakiem z Kretko-wa na Kujawach. Strony zawarły stosowny kontrakt, a jego jednostronne zerwanie przez pracownika nie było możliwe. Z jakichś powodów Frukowski nie chciał jednak pracować dłużej u Boecka w Górnicy. Sfałszował więc dokument zwalniający go ze służby w górnickim dworze. Spreparował również jakiś atest wystawiany przez sołtysa. Następnie przeniósł się do Rzegocina w powiecie pleszewskim, gdzie otrzymał lepszą pracę. Kiedy oszustwo wyszło na jaw i miało dojść do aresztowania, Polak uciekł. Ponieważ jego miejsce pobytu nie było znane władzom, wystawiono list gończy, w którym wzywano wszelkie władze wojskowe i cywilne do zwrócenia uwagi na zbiegłego ogrodnika i jego aresztowanie. Dokument został wystawiony 29 sierpnia 1828 r. Niestety, nie jest znany finał tej sprawy.

-   75S   -

e bf1 e

ftmtffgtaner tyttt Vttpmbtr ffrato ä7 3<g* df, fat&oüfgrr SXtlfgtatr, an« g<Mig aut Äretfo»o jitfciłrtłg, »riger 3a(rr unb j»at bid Wgaelł b. 3* a to beto £errn Dber 0 łlppeflatlone ®erigtd™g        auf

be fit n ®ut          tat greife Cmtfg»Jtronr,

W?arie»wicberfgen ©rparftmenrA brieten, ta ©wftat          bat fig brg 9rrbrtgm<

toSkrfälfguTiflbf« t$m ertbettten E)hnflentU<* fnnąg* unb £guf}enamt0«$efefM fgurirtg mĄtf fig eor friacr go btmrtfenben ®rr&af» tun fi aug f tnem hgcen 9Bo$<;trtc Stygtov V fgrer Periled entferne, unb ifł bcfljm M F* ttaftattoc gatij unbeftnnU

€< »erben Mer fdmmtflgt refin Will* tttlr« unb €fołl* ^eftórben bienfłeraebenfł er* fugt auf bett vorgenannten Jtanfaaetner ffa* frr glrjunber gruforodh, bcr übrt^er.d nag Sage ber big pQt verba» beiten giften nlgt wd* (er befgdtben »erben fann^ etn genau*g Siu# genmcrt |u rlgten, bereiten Im »etrecungg* gatt btagfeft in wagen uttfr an not unter €dforte abiulitftau

Jtoimte, ben WngufF lltaB*

XinlgL Vreuf^ ^ugnlfltorlat.

Litt g a A o t y. o

grodowy Piotr Aloxander Frukowaki «7 far •tary, rellgtt katolickUy, rodem z Kratkowi, który przez półtora roku i mimowicie do S. Michała r. z. u Wg<>. Botek, Sędziego Apprifacyinego w tego dobrach H heuiieta, w Powiecie Koronowskim > Deparum«acli Kwldryńskimpotoźonych w służbie zoitawdv. dopuściwszy się występku sfałszowanh udtie-łunego mu z służby uwolniąi^cego zwwüd* czcnia i urzędu sołtysa attesta, oddalił tie przed lego zaaresztowaniem z mlersca om-tniego twego zamieszkania z wd Kwgacint Powiatu Pleazewakiego i miejsce teniniey-ezego pobytu iego lost zupełnie niewiadome*

Wzywamy wszelkie reap* woyskswe I cywilne Władze uprzejmie, aby na powy-£dy wyrażonego ogrodowego Piotra Aiman« dra Frukowskiego, który wedle położenia dotychczas zdziałanych aktów bUićy opiu-nym byd£ niemoźe, beczr e oko stały I on* goi w razie dostrzeżenia z»resxtowtły loan pod pewną suraią dostawiły-

Koźmin,, dnia 09« Sierpnia igfig*

KróLewakp «Pruski Jnkwlzytoryit

List gończy za ogrodnikiem Piotrem Aleksandrem Frukowskim, w polskim tłumaczeniu zawarty jest błąd, gdyż powiat Deutsch Krone nazwano koronowskim zamiast wałeckim

W książce adresowej z 1871 r. jako właściciela dóbr rycerskich w Górnicy wymieniono Maxa Honiga, który gospodarzył tam około 20 lat. W 1991 r. właścicielem posiadłości był już Felix Gropius, stryj słynnego architekta Waltera. Z biografii tego ostatniego wynika, że spędzał on kilkakrotnie wakacje u stryjów w Górnicy i Jankowie koło Drawska Pomorskiego. Rodzinie Gropiusów, która władała dobrami rycerskimi w Górnicy w latach 1891-1908, poświęcę kolejny przystanek tej wędrówki.

W czasach Maxa Honiga w folwarku nie było żadnych obiektów przemysłowych. Powierzchnia posiadłości wynosiła 1871 mórg magdeburskich, czyli ok. 468 ha., z czego 1608 mórg (402 ha) przypadał na ziemię uprawną, 14 (10) odpowiednio na łąki, 16 (4) na pastwiska i aż 190 (47,5) na lasy11. Osiem lat później w majątku odnotowano ręczną cegielnię. Areał pól uprawnych był wtedy nieco większy i wynosił 412 ha12. Do poważniejszych zmian w majętności doszło

Na mapie z przełomu wieków XIX i XX przedstawiono m.in. folwark Jeziorko, cegielnię i trzy kopalnie gliny

Poddany w ostatnich latach renowacji budynek obory, po lewej widać kamień z datą 1819 r.; fot. Maciek Leszczełowski

Ruiny pałacu w Górnicy w 2019 r.; fot. Maciek Leszczełowski

Po prawej Pałac w Górnicy w 1996 r.; źródło: J. Skworz, Karta ewidencyjna..., dz. cyt.

Zniszczony grobowiec Leopolda Klossa, znajdujący się w pałacowym parku

Ruiny pałacu w Górnicy w 2019 r.; z prawej główne wejście do pałacu; fot. Maciek Leszczełowski

dopiero w 1891 r., kiedy była ona w posiadaniu Felixa Gropiusa. Nowy właściciel uruchomił mleczarnię z centryfugami do produkcji masła. W dalszym ciągu eksploatowano tam ręczną cegielnię. Na mapie z przełomu XIX i XX w. możemy

Spichlerz w 1996 r.; źródło: J. Skworz, Karta ewidencyjna..., dz. cyt.

odnaleźć ten obiekt na południowy wschód od wsi. Obok cegielni znajdowały się dwie odkrywkowe kopalnie gliny. Trzecie wyrobisko położone było we wsi na północ od cmentarza. Dziś - niestety - zamieniono je w wyjątkowo ohydne, nielegalne wysypisko śmieci. Specjalnością dóbr rycerskich była też hodowla holenderskiej rasy bydła rogatego. Do posiadłości należały wówczas folwarki Georgsthal (dziś Jeziorko) i Ludwigshorst (Świętosław).

Stodoła w 1996 r.; źródło: J. Skworz, Karta ewidencyjna..., dz. cyt.

Felix Gropius gospodarzył z rozmachem, inwestując w dobra rycerskie w Górnicy. W 1903 r. odnotowano tam nową gorzelnię, którą wybudował właściciel. Powierzchnia posiadłości wzrosła do 834 ha. Inwentarz żywy liczył 236 krów, 92 konie, 517 owiec i 201 świń. Dla porównania dodajmy, że w 1828 r. Alexander Boeck dysponował w Górnicy stadem liczącym zaledwie 60 owiec.

Do dóbr rycerskich należał wtedy folwark Jeziorko, gdyż Ludwigshorst (Świętosław) przeszedł w ręce rodziny Richterów.

Według oceny specjalistów, zajmujących się konserwacją zabytków, zarówno pałac, jak też najważniejsze budynki gospodarcze, wzniesiono w drugiej połowie XIX w.13 Teza ta jest zapewne prawdziwa dla większości budowli, ale niektóre zabudowania mogły powstać wcześniej, o czym świadczy kamień z datą 1819 r. Trudno ostatecznie zdecydować, czy ich powstanie należy przypisać Boeckom, Honigom, czy też Gropiusom.

Około 1908 r. folwark w Górnicy kupił od Gropiusów ziemianin o nazwisku Schwalbe (imię nieznane). Kolejnym właścicielem posiadłości był niejaki Leopold Kloss, który pozostawał w Górnicy do swojej śmierci w 1922 r. W parku pałacowym znajdują się pozostałości zniszczonego grobowca Klossa.

W latach dwudziestych XX w. dobra rycerskie w Górnicy zostały zakupione przez rodzinę Modrow, która wywodziła się z Meklemburgii, lecz jej przedstawiciele w latach 1836-1842 zakupili kilka posiadłości na północ od Kalisza Pomorskiego: Ślizno, Jasnopole i Pomierzyn. Henryk Otton G. Modrow urodził się w 1904 r. w Śliźnie jako syn Katarzyny z Neumannów i Ernsta Modrowów. Majątek w Górnicy zakupił zapewne jeszcze Ernst, lecz jego właścicielem był liczący ok. 20 lat Henryk Otton, który poślubił Evę Gordon - córkę właściciela dóbr w Próchnowie. Kiedy wybuchła wojna, młody Modrow wyruszył na front rosyjski. Dostał się tam do niewoli. Pracował potem w jakimś obozie na Uralu, gdzie zmarł z wycieńczenia. W Górnicy urodził się jego syn Heinz Peter Modrow.

Po II wojnie światowej na bazie dawnych dóbr rycerskich powstał PGR, który zarządzał nieruchomościami aż do lat dziewięćdziesiątych XX w. W latach osiemdziesiątych górnicki zakład wchodził w skład Kombinatu PGR w Karsiborze. Większość budowli gospodarczych wraz z pałacem była użytkowana przez państwowe przedsiębiorstwo i zachowała się w dość dobrym stanie. Po likwidacji PGR folwark został przejęty przez Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa, następnie przez Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, oddział w Pile. W 1995 r. budynki gospodarcze wydzierżawiono prywatnej osobie, a pałac pozostawał opuszczony. Konieczne były szeroko zakrojone i bardzo kosztowne remonty, których nie zrealizowano. Seria zdjęć wykonanych przez Bernarda Bartosika z Mirosławca pokazuje, że do poważnej dewastacji budowli gospodarczych i pałacu doszło w okresie od czerwca do listopada 2011 r. Dziś obiekt ma nowych gospodarzy, lecz przywrócenie mu dawnej świetności wymagałoby ogromnych nakładów finansowych.

1

Relacja Mieczysława Żebrowskiego.

2

Tamże, wpis nr 296, arkusz 3, rok 1603.

3

Tamże, wpis nr 78, arkusz 518, rok 1615.

4

Tamże, wpis nr 707, arkusz 34, rok 1629.

5

E v. d. Goltz, Nachrichten über..., dz. cyt., s. 224-225.

6

Tamże, wpis nr 2734, arkusz 91, rok 1741.

7

Tamże.

8

Tamże.

9

Tamże, wpis nr 2850, arkusz 92, rok 1748.

10

Tamże, wpis 2972, ark. 93, rok 1756. 19

11

General-Adressbuch der Ritterguts- und Gutsbesitzer, IV Westpreussen, Berlin 1872, s. 88-89.

12

Handbuch des Grundbesitzes Deutschen Reiche, IV Westpreussen, Berlin 1880, s. 4-5.

13

J. Skworz, Karta ewidencyjna zabytków architektury i budownictwa. Górnica, zespół dworsko-folwarczny, czerwiec 2006.

1

Wakacje u stryja, czyli Gropius w Górnicy

Jak już wiemy, Felix Gropius (1849-1920) objął majątek ziemski w Górnicy w 1891 r. Nastąpiło to w wyniku jakichś bliżej nieznanych rozliczeń rodzinnych, gdyż matka Felixa - była krewną poprzedniego właściciela folwarku Maxa Honiga. Pisałem już o dość poważnych inwestycjach, jakie przeprowadził w Górnicy Felix Gropius. Z podobnym rozmachem gospodarzył jego brat Erich, który był właścicielem posiadłości w Jankowie koło Drawska Pomorskiego. Światowej sławy architekt Walter Gropius (syn Waltera) był bratankiem Felixa i Ericha. Z jego biografii autorstwa Winfrieda Nerdingera (Walther Gropius Architekt der Moderne) możemy dowiedzieć się, że spędzał on wakacje u swoich stryjów w Górnicy i Jankowie, gdzie z pasją oddawał się polowaniom:

Wakacje spędzał Gropius albo nad Morzem Bałtyckim na plaży w Tim-mendorf[...] albo w majątkach stryja Felixa w Hohenstein w prowincji poznańskiej względnie stryja Ericha w Dramburgu [...]. W majątkach obydwu stryjów chodził na polowania1.

Niestety, Felix Gropius sprzedał folwark przed 1909 r., dlatego nie miał okazji dawać zleceń swojemu bratankowi. Inaczej wyglądały sprawy w Jankowie, gdzie słynny architekt zostawił po sobie kilka pamiątek, w tym okazały spichlerz.

Do tradycji rodziny Gropiusów, przekazywanej z pokolenia na pokolenie, należała służba w szeregach pruskich huzarów. Przedstawiciele tej

Wakacje u stryja, czyli Gropius w Górnicy

rodziny pochodzili z Berlina i wielu z nich było artystami, architektami i przedsiębiorcami. Dziad Felixa i pradziad Waltera - Johann Karl Christian Gropius (1781-1854) był przyjacielem słynnego pruskiego architekta Karla Friedricha Schinkela. Mieszkał z nim nawet w jednej izbie, gdzie prowadzili wspólne atelier. Brat Johanna Karla Christiana był natomiast właścicielem fabryki figur teatralnych oraz teatru prezentacji panoram, zwanego Teatrem Gropiusa.

Wspomniany powyżej dziad Felixa - Johann Karl Christian był oficerem 8 Pułku Huzarów i uczestniczył w 1815 r. w bitwie pod Waterloo. Co więcej zdobył koszulę należącą do Napoleona, która znajdowała się w opuszczonym przez cesarza powozie. Od tej pory koszula stała się rodzinnym talizmanem, który miał przynosić szczęście. Wkładali ją młodzi mężczyźni z rodziny Gropiusów, gdy mieli zdawać egzamin2.

Felix dosłużył się w armii stopnia kapitana gwardii. Brał udział w zwycięskiej wojnie z Cesarstwem Francji w 1870 r., a podczas walk w okolicach St. Privat kula przestrzeliła mu ramię. O tym zdarzeniu wiemy z listów lekarza pułku huzarów dr. Friedricha Körtego. Felix był też urzędnikiem Komory Rolniczej w Poznaniu, gdzie zajmował stanowisko „Hauptgeschäftsführera”. Ta ostatnia okoliczność ułatwiała niewątpliwie Walterowi Gropiusowi pozyskiwanie zleceń w prowincji poznańskiej, m.in. zaprojektowanie spichlerza w Mirosławcu.

Walter Gropius był niemieckim i amerykańskim architektem, który stworzył uczelnię sztuki i architektury zwaną Bau-hausem. Obok Ludwiga Mięsa van der Ro-hego, Franka Lloyda Wrighta i Le Corbusiera uważany jest za ojca nowoczesnej architektury. Życie Waltera obfitowało w ciekawe i dramatyczne epizody. W czasie I wojny światowej, jako porucznik pułku huzarów, walczył cztery lata na froncie zachodnim. Był dzielnym żołnierzem

Walther Gropius w mundurze huzarskim ok. 1905 r.

WILLY

WALTER

(1883-1969) światowej słowy architekt

MARTIN KARL architekt (1824-1880)

KARL WILHELM malarz (1792-1870)

JOHANN KARL CHRISTIAN (1791-1854)

uczestnik bitwy pod Waterloo, przyjaciel Schinkela

WILHELM ERNST (1763-1832)

właściciel Teatru Gropiusa i fabryki figur

Fragment drzewa genealogicznego rodziny Gropiusów

WALTER (1847-1911) j

urzędnik budowlany

FELIX (1849-1920) I

Górnica

I ERICH (1853-1919) 1

Jonkowo

KARL LUDWIG architekt (1819-1871)

i za odwagę w obliczu wroga uhonorowano go Żelaznym Krzyżem. Był też ciężko ranny. Po klęsce Cesarstwa Niemieckiego Walter zaangażował się w ruch rewolucyjny. Wraz Adolfem Behne i Cezarem Kleinem tworzył nawet trzyosobowe przywództwo Rady Robotniczej dla Sztuki, która zrzeszała nastawionych rewolucyjnie artystów. Grupa postulowała między innymi zniszczenie wszystkich pomników wojennych. Sztuka miała być środkiem do rewolucjonizowania społeczeństwa. Po przejęciu władzy przez Adolfa Hitlera ten epizod miał poważne konsekwencje dla Gropiusa. Naziści uznali uczelnię Bauhaus za „świątynię marksizmu”. Gropius był zmuszony wyemigrować do Londynu, później mieszkał i tworzył w USA.

Rodzina Gropiusów związana była z Górnicą zaledwie przez kilkanaście lat, ale nie sposób było pominąć tego epizodu podczas naszej wędrówki.

1

Kościół pod wezwaniem MB Królowej Polski

Zaledwie kilkadziesiąt metrów od rozwidlenia dróg wznosi się ryglowa świątynia pw. Matki Boskiej Królowej Polski, która jest najważniejszym zabytkiem w całej miejscowości.

Dokładna data powstania pierwszej świątyni w Górnicy nie jest pewna. Według zapisków pastora Heinricha Garbrechta z Lasek Wałeckich wzniesiono ją w 1568 r.3 Inaczej uważał badacz historii ziemi wałeckiej - Franz Schulz - pisząc, że kościoły w Lubnie, Górnicy i Jabłonowie powstawały odpowiednio w latach: 1575, 1586 i 1582 r. Według tego autora zbór w Jabłonowie ufundował Marcin Gołcz, a świątynię w Górnicy jego brat Arnold. Natomiast w starej kronice parafialnej w Lubnie (nie dotrwała do naszych czasów) zapisano, że zbory w Lubnie, Jabłonowie i Górnicy kazał wznieść Marcin Gołcz w czasie wprowadzania reformacji4.

W 1672 r. wałecki burgrabia Arnold Kaspar von der Goltz wybudował ryglowy kościół na wzgórzu w pobliżu dworu. Świątynia ta po kilku remontach dotrwała do naszych czasów. Budowa nowego zboru była konieczna, gdyż szesnastowieczny drewniany kościół, stojący w środku wsi, zagrożony był zawaleniem5. Data 1672 widnieje do dziś na oczepie, można tam też odczytać dwa nazwiska: Daniel Hoier i Biermmers. W monografii rodzinnej Goltzów znajdziemy informację, że Arnold Kaspar wzniósł nowy kościół dla uczczenia swojej pięćdziesiątej rocznicy urodzin.

Mało znany jest fakt, że na początku XVIII w. zawisło nad górnicką świątynią niebezpieczeństwo. W latach 1717-1719 biskupem poznańskim był Krzysztof Antoni Szembek, który postanowił zamknąć wszystkie zbory ewangelickie w podległej mu diecezji. Do tego celu wykorzystywał ustawę o likwidacji zborów wzniesionych po 1632 r., która była niejednoznaczna i zostawiała wiele miejsca na interpretację jej zapisów. Pierwszy zbór w Górnicy powstał jeszcze w XVI stuleciu, więc wydawałoby się, że drastyczny przepis go nie dotyczył. Jednakże, jak już wiemy, w 1672 r. wzniesiono nową świątynię w zupełnie nowym miejscu. Przy nieprzychylnej interpretacji ustaw sejmu niemego można było twierdzić, że był to całkowicie nowy zbór6. O zagrożeniu zboru w Golcach dowiadujemy się z listu feldmarszałka Heinricha von der Goltza z Kłębowca. Pismo powstało w 1719 r. i było skierowane do polskiego króla Augusta II Mocnego:

Wielka i bezprawna przemoc, którą niemal codziennie stosują katoliccy panowie i duchowni wobec dysydentów i ich religijnej wolności, zmusza nas, w poddańczym oddaniu i padając do stóp, poinformować Wasz Królewski Majestat, że trybunał Rzeczypospolitej w ogóle nie przestrzega paktów konwentów zaprzysięganych przez królów i traktatów konstytucyjnych gwarantujących nam niegdyś wolność kościelną i religijną. [...] W wyniku dekretów jeden kościół po drugim są zamykane lub odbierane lub niszczone, jak to już miało miejsce w województwie poznańskim w miasteczku Człopa i we wsiach Stieglitz, Althuette, Pitzewo, Verdun, Radschitz Weigmannsdorf, La-gowitz. Zagrożone są też kościoły w Unruhstadt, Lissa, Fraustadt, Gostau, Bauchwitz, Driebitz, Schlichtigsheim, Albertsdorf, Brotzen i Hohenstein30.

Na szczęście do rozebrania zboru nie doszło.

Przez następne dwieście lat nic szczególnego nie wydarzyło się w górnickiej świątyni. Budowla była poddawana renowacjom, które pozwoliły jej dotrwać do naszych czasów.

Po 1945 r. do Górnicy przybyli polscy osadnicy, którzy byli w większości katolikami. Świątynia nie była jednak wykorzystywana przez następne 17 lat. W efekcie tego pozbawiono ją zabytkowego wyposażenia. Do Dębołęki przeniesiono siedemnastowieczne dzwony, a ołtarz i ambona trafiły prawdopodobnie do kościoła w Jabłonowie, do czego jeszcze wrócimy.

Kościół w Górnicy leży na wzgórzu nieopodal zabudowań dawnego majątku ziemskiego, w miejscu, gdzie wzniósł go Arnold Kaspar von der Gołcz w 1672 r.; fot. Maciek Leszczełowski

30

Tamże, s. 80.

Renowacje kościoła przeprowadzano w latach 1715,184031,1937,1962-1963 i w latach dziewięćdziesiątych XX w.

Remont przeprowadzony na początku lat sześćdziesiątych XX w. zmienił oryginalny wygląd zabytkowego obiektu. Wieżyczkę-sygnaturkę zwieńczono wtedy prostym dachem typu namiotowego, usuwając oryginalny cebula-sty hełm.

Podczas kolejnego remontu w latach dziewięćdziesiątych XX w. wybito nowe wejście w zachodniej ścianie budynku, a zamurowano stare przez kruchtę po południowej stronie.

Kościół wzniesiono na planie prostokąta z dostawioną od południa kwadratową kruchtą32. Pola ryglowej konstrukcji kościoła są dziś wypełnione cegłami, które od XVIII w. stopniowo zastępowały obrzucone gliną strychulce. Kolejną wymianę cegieł w ścianie południowej zrealizowali w 1937 r. murarze z Wałcza, którzy na pamiątkę wyryli swoje nazwiska na kilku cegłach: 12.11.37. B. Giers DT. Kr., A Hopp 25.11.37 DT. Kr. oraz C. Klammen 25.11.37.

Autor tekstu zawartego w karcie ewidencyjnej zabytku Tomasz Wujew-ski dokonał próby odczytania słabo widocznego napisu na oczepie po południowej stronie kościoła:

Można z dużą dozą prawdopodobieństwa widzieć w inskrypcji datę budowy kościoła, ponieważ pierwszym słowem jest prawie na pewno DIE f-łac. „dnia”), dalej cyfra rzymska „V”, następne cztery lub pięć liter to zapewne nazwa miesiąca, dalej - jak się wydaje - jest jakaś data roczna z cyframi arabskimi, tak

Jedna z cegieł ściany południowej z wyrytym nazwiskiem murarza z Wałcza

31 F. Schultz, Geschichte..., dz. cyt., s. 144.

32 T. Wujewski, Karta ewidencji zabytków architektury i budownictwa, Ośrodek Dokumentacji Zabytków w Warszawie, kościół filialny pw. Matki Boskiej Królowej Polski, 1997.

Kościół ryglowy z 1672 r; zdjęcia wykonano w latach pięćdziesiątych XX w.; wieżyczka kościoła zwieńczona była jeszcze cebulastym hełmem, a w ścianie zachodniej nie wybito otworu drzwiowego; źródło: Karta ewidencji zabytków, Kościół filialny pw. Matki Boskiej Królowej Polski w Górnicy, sporządzona 15 grudnia 1959 r.

jakby „167”. Niestety, ta i dalsze partie inskrypcji są praktycznie nieczytelne. Atoli w starszej literaturze konsekwentnie podawano dokładną datę budowy kościoła, tj. rok 1672 [...].33

Obok niewyraźnej daty na belce oczepowej (strona południowa) znajdowały się jeszcze napisy łacińskie, których odczytanie ze względu na słaby stan zachowania jest dziś bardzo trudne. W latach dziewięćdziesiątych odcyfro-wał je w znacznym stopniu Tomasz Wujewski: TURBA PROFANA DIIS SACET ... STAFANA PROENIS HOC VERO VERAE ... CEV RELIGIONIS AMANTES. Inny napis ten sam autor odczytał na oczepie po wschodniej stronie kościoła: ... TORTIANE PRESSA VERBI SOLATIA TURBAE ABSTRATE SED NOSTRA HAC DESETINADI SON NI. Widnieją tam też dwa nazwiska: Daniel Hoier i Biermmers oraz staroniemieckie słowa „Bawe me”, które można przetłumaczyć jako „wybudowali mnie”. Możemy zatem przyjąć, że Hoier i Biermmers to nazwiska siedemnastowiecznych majstrów budowlanych34.

Wnętrze kościoła jest dziś wyremontowane, jednak pozbawione elementów zabytkowych. Do 1945 r.

33 T. Wujewski, Karta ewidencji zabytków architektury i budownictwa, Ośrodek Dokumentacji Zabytków w Warszawie, kościół filialny w Górnicy pw. Matki Boskiej Królowej Polski, 1997.

34 Tamże.

Kościół w Górnicy sąsiaduje ze zrujnowanym budynkiem gospodarczym dawnego folwarku; fot. Maciek Leszczełowski

Wnętrze kościoła w Górnicy; 2017 r.; fot. Maciek Leszczełowski

do wyposażenia liturgicznego należała patena, na której znajdowały się nazwiska fundatora kościoła i jego małżonki: Arnold Caspar von der Goltz, Martha Maria von Borcken35. Ponadto świątynia posiadała kielich, który ufundował brat Arnolda Caspara - feldmarszałek Joachim Rüdiger von der Goltz. Na tym cennym naczyniu wygrawerowany był napis: Joachim Rüdiger von der Goltz, Margaretha Catharina von Burgstorfen. Franz Schultz twierdził, że jeszcze na początku XX w. w Górnicy znajdowała się też kronika kościelna prowadzona od 1686 r.36

Okoliczności zaginięcia pateny i kielicha opisał w 2003 r. syn niemieckiego pastora. Był on w latach trzydziestych XX w. stolarzem, który poddawał renowacji drewniane wyposażenie kościoła. Obydwa zabytki znajdowały się wtedy w domu pastora. Jednak kiedy zbliżał się front i ucieczka na zachód, stolarz zaniósł obydwa przedmioty do kościoła. Odtąd nikt już ich nie widział37.

W dzwonnicy dzisiejszego kościoła wisi tylko jeden dzwon. Nie jest to jednak żaden z dzwonów, które odlane były dla kościoła w Górnicy.

Kościół pw. Matki Boskiej Królowej Polski, stan obecny; fot. Maciek Leszczełowski

35 Die Bau- und Kunsdekmaeler der Kreise Marienwerder, Schwetz, Könitz, Schlochau, Tuchei, Flatow und Dt Krone, Gdańsk 1887, s. 455.

36 F. Schultz, Geschichte..., dz. cyt., s. 144.

37 Kopia relacji w archiwum autora.

Oryginalne dzwony zostały opisane w niemieckich rejestrach zabytków z końca XIX w. oraz z lat czterdziestych XX w. Były to dwa siedemnastowieczne instrumenty z lat 1646 i 1663. Obydwa przetrwały do naszych czasów i wiszą dziś w dzwonnicy przy kościele w Dębołęce. Pierwszy został ufundowany przez Georga Gołcza, a drugi przez jego syna feldmarszałka Joachima Rüdigera von der Goltza. Opowiem o nich podczas wędrówki prowadzącej przez Dębołękę. W wieży dzisiejszego kościoła w Górnicy znajduje się natomiast instrument, który został odlany w 1630 r. dla kościoła w Dębołęce. Dzwon ten jest bogato zdobiony. Umieszczono na nim krucyfiks i herb znanego siedemnastowiecznego ludwisarza Franciszka Dubouis, który pochodził z Lotaryngii. Na płaszczu dzwonu umiejscowiono też nazwisko fundatora i patrona kościoła w Dębołęce - Heinricha von der Goltza. Tenże Heinrich był synem rotmistrza Sebalda z Broczyna, który poległ na wojnie ze Szwedami w Inflantach. W tym samym roku, kiedy odlany został dzwon, Heinrich von der Goltz odsprzedał Górnicę sędziemu Georgowi von der Goltzowi. Innymi słowy pomimo tego, że dzwon znajdujący się w wieży kościoła pochodzi z Dębołęki, to jednak ma on pewien związek z historią Górnicy. Na jego płaszczu umieszczono następującą inskrypcję:

SOLI DEO GLORIA. ANNO DOMINI 1630 FRANCISKUS DUBOIS ME FECIT LOTHRINGUS (tłum.: Tylko Bogu chwała. Roku Pańskiego 1630 stworzył mnie Franciszek Dubois Lotaryńczyk)

Pierwsze słowa napisu to jedna z pięciu podstawowych tez protestantyzmu, według której cześć należy oddawać jedynie Bogu. Opierając się na niej, protestanci odrzucają np. kult świętych.

Rejestr zabytków z 1897 r. wskazuje, że w kościele w Górnicy znajdował się rzeźbiony drewniany ołtarz z 1715 r. Relacje starszych mieszkańców wsi wskazują, że został on przeniesiony do kościoła w Jabłonowie. Zagadkom i legendzie związanym z tym zabytkiem poświęciłem następny przystanek.

Zniknięcie wyposażenia kościoła należy tłumaczyć faktem, że górnickiej świątyni nie poświęcono po 1945 r. jako katolickiego kościoła. Ta zabytkowa budowla aż do lat sześćdziesiątych służyła jako magazyn miejscowego PGR. Przechowywano w niej nawozy sztuczne. Świątynia ulegała stopniowej dewastacji. Kiedy w latach sześćdziesiątych mieszkańcy postanowili przywrócić dawną funkcję kościołowi, natrafili na opór władz. Nie zważając na tę przeszkodę, górniczanie pracowali dzień i noc, remontując kościół. Wstawiono drzwi i okna. Kobiety szyły komże. Potem w tajemnicy przed

1

W. Nerdinger, Walther Gropius Architekt der Moderne, München 2019.

2

Tamże, s. 26.

3

F. Bahr, Kirchengeschichte..., dz. cyt., s. 37.

4

F. v. d. Goltz, Nachrichten über..., dz. cyt., s. 72-73.

5

F. Schultz, Geschichte..., dz. cyt., s. 261.

6

T. Wotschke, Die Verdienste der Familie von der Goltz um die Evangelische Kirche in Polen, „Grenzmaerkische Heimatblaetter“, Piła 1934, s. 72-73.

42

władzami kościół został pośpiesznie konsekrowany. Kiedy z Koszalina przyjechali urzędnicy, żeby zamknąć ostatecznie świątynię, okazało się, że jest ona już w użytku. Władze wojewódzkie zostawiły więc kościół w spokoju.

1

Legenda o mistrzu Pawle

PRZYSTANEK

Jak już wiemy, wyposażenie kościoła w Górnicy przeniesiono do innej świątyni. Zarówno relacje mieszkańców Górnicy i Jabłonowa, jak też informacje zawarte w powojennych kartach opisu zabytku wskazują, że kunsztownie rzeźbione wyposażenie górnickiego kościółka znajduje się dziś w neoro-mańskiej świątyni w Jabłonowie. Do tego wyposażenia należały, pochodzące z przełomu XVII i XVIII w., ołtarz, ambona i chrzcielnica. Tezę o przeniesieniu tych elementów z Górnicy wzmacnia fakt, że stare wyposażenie kościoła w Jabłonowie spłonęło w pożarze w 1771 r.

W rejestrze zabytków sporządzonym w 1897 r. zawarto krótki opis ołtarza znajdującego się wtedy w Górnicy, który pasuje do wyglądu tego w dzisiejszym Jabłonowie. Autor rejestru wskazał, że ołtarz powstał w 1715 r. Jego fundatorami byli więc Golczowie.

Niestety, ołtarz pozbawiony został oryginalnego obrazu głównego lub znajdującej się tam płaskorzeźby. Obraz główny zastąpiono współczesnym wizerunkiem św. Jadwigi Śląskiej dzierżącej w ręku makietę kościoła lub klasztoru, których była fundatorką. Artysta, który stworzył oryginalny ołtarz, wykazał się znakomitą znajomością swojego rzemiosła. Uwagę zwracają misterne drewniane zdobienia ołtarza wykonane w formie motywów roślinnych.

Podstawę korpusu mównicy barokowej ambony tworzy figura Mojżesza dzierżącego tablice z dziesięcioma przykazaniami. Na ściankach korpusu mównicy umieszczono wizerunki czterech ewangelistów: Marka, Jana, Łukasza i Mateusza. Każdy z nich przedstawiony jest z Biblią i typowym dla siebie atrybutem. Baldachim ambony zwieńczono rzeźbą pelikana karmiącego młode krwią z własnej piersi. Ptak ten symbolizuje najwyższe poświęcenie, nawiązując do ofiary Jezusa. Na ściankach balustrady namalowano postacie świętych Pawła i Piotra.

W 1922 r. moi rodzice przejęli administrowanie kościołem. Miałem 10 lat, kiedy podczas srebrnego wesela moich rodziców nasz nauczyciel - Paul Banditt - opowiedział historię kościoła. Dopiero po pewnym czasie zrozumiałem wa

Okazuje się, że w dawnym Hohenstein krążyła legenda opisująca powstanie drewnianych elementów wyposażenia kościoła. Przy czym zaznaczyć trzeba, że ówcześni mieszkańcy wsi nie uważali tych opowieści za legendę. Możemy ją poznać dzięki sporządzonym w 2003 r. zapiskom stolarza, który mieszkał w dawnej Górnicy i był synem pastora: gę jego słów. Paul Banditt opowiadał o swoim przodku, który również nazywał się Paul Banditt, i który wykonywał prace rzeźbiarskie w miejscowym kościele. Potem wyjechali wrócił po wielu latach, żeby dokończyć swoje dzieło oraz podarować kościołowi kielich i patenę. Te przedmioty były przechowywane w domu moich rodziców do 1945 r. [...] Kiedy w 1945 r. szykowaliśmy się do ucieczki, zaniosłem kielich i patenę do kościoła. Od tej pory nikt już ich więcej nie widział. [...] W latach trzydziestych XX w. samodzielnie prowadziłem prace renowacyjne wystroju kościoła w Hohenstein. Moje zainteresowania przywiodły mnie wtedy do Levoczy. Tam ok. 1510 r. żył rzeźbiarz o imieniu Paul. Był on twórcą wielu dzieł rzeźbiarskich m.in. ołtarza w kościele św. Jakuba w Levoczy. W muzeum, które nazwano jego imieniem, nikt nie wie, skąd przybył i dokąd odszedł. Podczas ucieczki w 1945 r. nauczyciel Paul Banditt opowiadał wiele o swoich losach i o przodkach, wśród których był słynny rzeźbiarz, który zmarł

Zaginiony kielich z kościoła w Górnicy ufundowany przez feldmarszałka Joachima Rüdigera von der Goltza

Postać Mojżesza stanowiąca podstawę korpusu barokowej ambony; fot. Maciek Leszczełowski

w Hohenstein i został pochowany na starym cmen-, tarzu. Na ogrodzeniu wymurowanym z naturalnych kamieni powinny być jeszcze jakieś znaki. Nawet jeśli nie wszystkie dowody są jednoznaczne, [... ] bliskie prawdy jest przypuszczenie, że tamten rzeźbiarz wyprowadził się z Górnicy i swoją wartościową sztukę rozwijał w Levoczy jako mistrz Paul. Potem powrócił. Ukończył swe prace, robiąc miejscowej gminie kościelnej wartościowy prezent. Umarł około 1540 r. w Górnicy.

Pomimo przekonania autora wspomnień i jego nauczyciela o wiarygodności tych wywodów, tezę, jakoby wybitny mistrz Paweł (Paul) z Levoczy był w istocie Paulem Bandittem z Hohenstein, musimy zaliczyć do świata regionalnych legend. Rodzina Banditt rzeczywiście mieszkała od dawna w Górnicy i Laskach Wałeckich. Czy jej przedstawicielem był niegdyś rzeźbiarz o imieniu Paul, nie sposób potwierdzić ani zaprzeczyć. Mo

żemy jednak być pewni, że jeżeli istniał, to nie miał on nic wspólnego z Pawłem z Levoczy. Górnickim rzeźbom daleko pod względem artystycznym do słynnych i wybitnych dzieł mistrza Pawła z Levoczy, ale co ważniejsze, ołtarz i ambona powstały dopiero pod koniec XVII lub na początku XVIII w. Nieprawdziwa jest też informacja, że Paweł Banditt podarował górnickiemu kościołowi kielich i patenę. Wiemy już, że były to przedmioty ufundowane przez dawnych właścicieli Hohenstein: Arnolda Kaspara i Joachima Rüdigera Golczów. Dodajmy, że autor relacji wierzył, że kościół w Górnicy istniał już w 1530 r., co również nie pokrywa się z faktami.

Gmina Hohenstein

PRZYSTANEK

Zarówno kościół, jak też folwark położone są na wzgórzu. Idąc wzdłuż szosy zejdziemy do dolnej części miejscowości. Znajdziemy się na brzegu

zarośniętego dziś stawu wiejskiego. Wokół tego dawnego akwenu położone są zabudowania niewielkiej wsi Górnica. W tym miejscu urządzimy kolejny przystanek.

Włościańska gmina Hohenstein powstała po zniesieniu pańszczyzny w 1829 r. Dawni chłopi pańszczyźniani otrzymali wtedy ziemię, którą dotychczas użytkowali. Odtąd właściciele folwarku musieli zatrudniać robotników, dla których wybudowali we wsi domki wielorodzinne.

Fragment ołtarza autorstwa mistrza Pawła z Levoczy

Dominującą rolę dóbr rycerskich w Górnicy ilustruje liczba ludności. Przed I wojną światową gmina Hohenstein liczyła tylko 99 mieszkańców, a majątek ziemski razem z folwarkami Georgsthal (Jeziorko) i Ludwigshorst (Świętosław) - 293 mieszkańców. Po likwidacji odrębności dóbr rycerskich w międzywojennej Górnicy żyło 325 osób w 70 domach, których część rozmieszczona była wokół wielkiego stawu. Wieś słynęła z dużej liczby pięknie kwitnących drzew owocowych. Nad stawem położona był też kuźnia.

W latach dwudziestych na skraju wsi, przy drodze prowadzącej w kierunku Czepca, wzniesiono masywny budynek szkoły, który w dobrym stanie dotrwał do dzisiejszych czasów.

Krótka opowieść o Górnicy w PRL

Skręcamy w drogę asfaltową prowadzącą na wschód. Dotrzemy w ten sposób do dość dużego osiedla mieszkaniowego, które powstało po II wojnie

Ołtarz znajdujący się dziś w kościele w Jabłonowie, a pochodzący z ryglowej świątyni w Górnicy; według katalogu zabytków z 1897 r. ołtarz powstał w 1715 r.; fot. Maciek Leszczełowski

światowej, a dziś ma status spółdzielni mieszkaniowej. To dobre miejsce, żeby opowiedzieć o Górnicy w czasach PRL.

10 lutego 1945 r. wieś Hohenstein (Górnica) została zdobyta przez 1 Dywizję Piechoty I Armii Wojska Polskiego (I AWP) wspieraną przez 4 Pułk Czołgów Ciężkich. Dzień wcześniej ta sama dywizja opanowała Świętosław. Walki te stanowiły epizod natarcia grupy uderzeniowej polskiej armii na Mirosławiec, co z kolei stanowiło ostatni etap walk o przebicie Wału Pomorskiego. Położona na wzgórzach wieś była dogodna do obrony, jednak polscy żołnierze opanowali ją stosunkowo szybko. Następnie wkroczyli do folwarku Jeziorko. Cięższą przeprawę miała sąsiednia 2 Dywizja Piechoty walcząca o Laski Wałeckie i Lipie.

Po odejściu na zachód oddziałów frontowych, Górnica nawiedzana była przez różnego rodzaju maruderów, przeważnie rozbisurmanionych sowieckich żołnierzy. Byli oni utrapieniem zarówno dla ludności niemieckiej, jak też dla polskich osadników.

Pierwsi Polacy dotarli do Górnicy jeszcze wiosną 1945 r. Były to rodziny robotników przymusowych, którzy pracowali w gospodarstwach rolnych leżących w okolicach Szczecina. Pochodzili z utraconych przez Polskę Kresów. Osadnicy jechali wozami konnymi w kierunku wschodnim, wybierając boczne drogi, żeby uniknąć spotkania z wojskami sowieckimi. Żołnierze Armii Czerwonej dopuszczali się gwałtów również na polskich kobietach. Na porządku dziennym było rabowanie przewożonego dobytku i inwentarza. W taki sposób do leżącej w oddaleniu od głównych dróg Górnicy dotarła grupa rodzin, która zdecydowała się tam osiedlić.

Dwa lata później do Górnicy dotarła rodzina pani Gawin, która przybyła z okolic Buska Zdroju. We wsi byli wtedy jeszcze Niemcy, którzy mieszkali w dużym długim budynku (tzw. szary dom). Każdego dnia szli do pracy do folwarku w Jeziorku. Pewnego wieczora nakazano im spakować się, po czym przewieziono ich do Kolna, gdzie była stacja kolejowa. Potem pociąg wywiózł ich za Odrę1.

W 1947 r. majątek ziemski i pałac były wciąż opuszczone. Tylko folwark w Jeziorku uruchomił kierownik z Państwowych Nieruchomości Ziemskich. Około 1950 r. władze przystąpiły do organizacji PGR na bazie dawnego majątku ziemskiego w Górnicy. Ponieważ osadnicy posiadali działki należące do 1945 r. do folwarku, zdecydowano o ponownym podziale ziemi. Indywidualne gospodarstwa zlikwidowano. Osadnicy mogli wprawdzie otrzymać

Budynek dawnej szkoły w Górnicy; fot. Jarosław Leszczełowski ziemię, ale tylko w miejscach wskazanych przez władze. Były to bardzo słabe gleby, bo lepsze włączono do powstającego PGR. W tej sytuacji na prowadzenie gospodarstwa zdecydowała się tylko jedna rodzina. Pozostali mieszkańcy Górnicy zgodzili się na pracę w PGR lub opuścili wieś, szukając pracy w innych miejscowościach. Koszty ich przeprowadzki wzięło na siebie państwo. W taki sposób, w stosunkowo krótkim czasie, Górnica stała się typową wioską robotników rolnych zatrudnionych w PGR, którzy nie posiadali ziemi uprawnej, poza niewielkimi działkami pracowniczymi i ogródkami3’.

Zasiedlony został też miejscowy pałac. Umieszczono tam biura PGR, mieszkania dla pracowników, świetlicę wiejską oraz gabinet lekarski. Kiedy wiosną i jesienią przybywali do Górnicy robotnicy sezonowi, umieszczano ich również w pałacowych pomieszczeniach. Wszystkie budynki gospodarcze folwarku wykorzystywano jako obory, chlewnie, magazyny, garaże i warsztaty. Początkowo dyrektorzy zakładu PGR zmieniali się dość często. Sytuacja kadrowa ustabilizowała się dopiero w latach siedemdziesiątych, kiedy dyrektorem został Tadeusz Nowak. PGR w Górnicy był podporządkowany początkowo zespołowi w Lubnie, a następnie włączony pod Kombinat PGR w Karsiborze. W latach powojennych formy organizacyjne PGR-ów

39 Tamże.

Górnica, dwa budynki dla rodzin robotników folwarcznych, budynek wielorodzinny na drugim planie został wzniesiony przed 1871 r. przez rodzinę właścicieli folwarku Boeck, o czym świadczą widniejące na szczycie inicjały W.B.; fot. Maciek Leszczełowski

ulegały kilkakrotnie zmianom. W latach osiemdziesiątych XX w., kiedy dyrektorem PGR był Mieczysław Woszczanowicz, do górnickiego przedsiębiorstwa należały folwarki w Czepcu (niem. Marquardthai) i Jeziorku (niem. Georgsthal)2.

Dekady lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych były czasem poważnych inwestycji. Powstały wielkie chlewnie i obory. Zakład nie był wyspecjalizowany i zajmował się wszystkim po trochu. W jednej z wielkich obór było ok. 4000 cielaków, hodowano też trzodę chlewną i mleczne krowy. Uprawiano głównie zboże, ale również rośliny na paszę, rzepak i ziemniaki.

PGR w Górnicy opierał się w znacznej mierze na pracy ludzkich rąk, zatrudniał więc blisko 120 osób. We wsi wzniesiono charakterystyczne dom-ki wielorodzinne dla pracowników PGR. Największe i najlepiej wyposażone bloki powstały w 1984 r. PGR wybudował w pobliżu wielką świetlicę, gdzie odbywały huczne zabawy, uroczystości i wesela.

PRZYSTANEK

Fotograficzne wspomnienia o Górnicy

Podczas tego przystanku podróż w czasie po polskiej Górnicy odbędzie-my dzięki zbiorowi zdjęć długoletniej mieszkanki wsi Stanisławy Gawin, która podzieliła się z nami również informacjami dotyczącymi poszczególnych fotografii.

Pierwszy traktor marki Ursus C-451 w polskiej Górnicy; ciągnik stoi na dziedzińcu PGR, a traktorzystą jest Eugeniusz Gawin

Unikatowe zdjęcie pałacu w Górnicy na pierwszym planie za kierownicą traktora

Władysław Ruszała

Pierwsza maszyna do szycia w Górnicy; na zdjęciu uczestniczki kursu szycia; przy maszynie Stanisława Gawin; z prawej mieszkanka Górnicy w drodze po wodę

Łódź na stawie w centrum Górnicy; dzieci z Górnicy pod opieką Józefa Zborowskiego

Orszak weselny w drodze do kościoła obok stawu

Klasa w dawnej szkole w Górnicy w latach 1968-1969; nauczycielka Maria Wojciechowska

Grupa mężczyzn i chłopców z Górnicy, z tyłu budynek wielorodzinny zwany „szarym domem”

Współczesna Górnica

PRZYSTANEK

W sąsiedztwie osiedla mieszkaniowego znajduje się firma zajmująca się składaniem rowerów. Powstała w budynku dawnej świetlicy. Opowiem teraz o Górnicy, która ukształtowała się w czasach Rzeczpospolitej Polskiej.

W latach 1993-1994 zlikwidowano PGR, wokół którego przez dziesiątki lat toczyło się życie gospodarcze Górnicy. Wyznaczono komisarza odpowiedzialnego za tę likwidację. Były pracownik PGR Henryk Kisielewski wspomina, że kilka osób podjęło wtedy próbę zawiązania spółki pracowniczej. Zwracano się do władz o wycenę sprzętu i inwentarza oraz o zwolnienie z obciążeń na okres dwóch lat. Niestety, wszystko rozegrało się według schematu, który obowiązywał w całym regionie. Urzędnicy szli po linii najmniejszego oporu. Państwo nie miało wówczas programu, który wspierałby tego rodzaju inicjatywy pracownicze. Nie zadbano o miejsca pracy w Górnicy i tysiącach wielu podobnych miejscowościach. Podejmując decyzje w dalekiej Warszawie, zdawano się nie dostrzegać potężnych problemów społecznych. Ówczesne zaniechania mają poważne konsekwencje również dziś. Wsie zestarzały się, młodzież opuszcza region, szukając szczęścia gdzie indziej. Rolnictwo jest rachityczne.

Ruiny stodoły i budynek gospodarczy wzniesiony w czasach PGR; fot. Maciek Leszczełowski

Wróćmy do Górnicy z początku lat dziewięćdziesiątych XX w. Inicjatorzy zawiązania spółki usłyszeli, że powinni wpłacić wysoką kaucję, co skutecznie zniechęciło ich do dalszych działań. Tymczasem wyprzedawano maszyny górnickiego PGR. Na licytacje zjeżdżali się ludzie z całego regionu, wyczuwając okazję do nabycia maszyn za bezcen. Pracownicy PGR dostali po jednej pensji odprawy i mogli wykupić korzystnie swoje mieszkania.

Pozbawione maszyn folwarki w Górnicy i Jeziorkach wydzierżawiono. Odtąd zarówno likwidator, jak i dzierżawca - p. Uniewski - mieli swoje biura w pałacu. Właścicielem nieruchomości dawnego PGR był Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ). Dzierżawca miał własne maszyny. Zajmował się głównie uprawą zboża i zatrudniał 15 osób. Dzierżawił również gospodarstwo w Giżynie koło Kalisza Pomorskiego. Trwało to jednak tylko półtora roku. Świadkowie tych wydarzeń mówią, że FOZZ nie dał szansy rozwinąć się startującemu przedsiębiorstwu. Bezwzględne egzekwowanie opłat doprowadziło do wygaśnięcia dzierżawy, a pracownicy stali się bezrobotni.

Dawna oficyna i zrujnowany spichlerz; fot. Maciek Leszczełowski

W folwarku w Czepcu inny prywatny przedsiębiorca chciał zajmować się hodowlą koni. Sprawa rozbiła się podobno o zbyt wysoką cenę wykupu tamtejszego folwarku. Po latach zniknęły z powierzchni ziemi wszystkie tamtejsze budynki gospodarcze i pałacyk. Dziś jest to urokliwe wzgórze porośnięte lasem i roślinnością parkową. Niestety, ktoś urządził tam wielkie nielegalne wysypisko śmieci.

Dla górnickiego pałacu i zabudowań gospodarczych krytyczny był rok 1997. Obiekt miał właściciela, ale na miejscu nie było komu go pilnować. Rozpoczęły się nielegalne rozbiórki i zwykła kradzież cegły oraz innych materiałów budowlanych. Pałac i wielki spichlerz (magazyn w okresie PGR) pozbawiono dachów. Niektóre budowle rozebrano kompletnie. Materiał przewożono na sprzedaż lub na prywatne budowy.

Mieszkańcy dużych bloków wybudowanych w 1984 r. założyli spółdzielnię mieszkaniową, która przejęła też kotłownię. Spółdzielnia ta sprawnie funkcjonuje do dziś. Nieopodal znajduje się dawna świetlica, której budynek wykorzystuje firma składająca rowery. Zatrudnia ona kilka osób z Górnicy.

Pałac z folwarkiem też w końcu znalazł właścicieli, którzy próbują przywrócić temu gospodarstwu chociaż część dawnej świetności.

Większość mieszkańców dzisiejszej Górnicy pracuje za granicą lub w sąsiednich miasteczkach.

im

Średniowieczne początki Lasek Wałeckich

PRZYSTANEK

Asfaltowa szosa wiodąca przez piękne lasy i malownicze pola doprowadzi nas do skraju miejscowości Laski Wałeckie, dawniej Alt Latzig lub po prostu Latzig. Przy tablicy z nazwą miejscowości opowiemy o dość zagadkowych początkach tej osady.

Według niemieckiego historyka Franza Schultza historyczna nazwa Lasek Wałeckich - Latzig - wywodzi się od słów: lechisz, lechicki, czyli polski3.

Już w 1290 r. książę kaliski i późniejszy król Polski Przemysł II nadał rycerzowi Henrykowi von Lievenow obszar nazwany Lasem Trzebicz, który sięgał do granic miejscowości Lubele i Lecken45. Te nazwy niektórzy badacze utożsamiają z dzisiejszymi Lubnem i Laskami Wałeckimi. Trudno jednak zweryfikować tę hipotezę. Warto zauważyć, że las o zbliżonej nazwie Dribitz Bush