Utracone cywilizacje. Jak rozkwitały i upadały imperia - Cooper Paul - ebook + audiobook

Utracone cywilizacje. Jak rozkwitały i upadały imperia ebook

Cooper Paul

0,0
89,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Co czujesz, będąc świadkiem końca Twojego świata?

Ich kultura przyćmiewała wszystko, a potęga zdawała się nie do złamania. Podbijały inne ludy i rosły w siłę. Wszystkie upadły.

Od wielkich imperiów Mezopotamii, przez imperium Khmerów i królestwo Widźajanagaru w Azji, aż do Songhaju w Afryce Zachodniej. Od Bizancjum do Majów, Inków i Azteków w Ameryce Środkowej. Od rzymskiej Brytanii do Wyspy Wielkanocnej. Paul Cooper, autor jednego z najpopularniejszych podcastów o historii Fall of Civilizations, pobranego ponad 100 milionów razy, wyrusza w podróż przez epoki i kontynenty w poszukiwaniu wielkich cywilizacji. Podąża ich śladami, by stać się świadkiem ich wzrastającej potęgi i bolesnego upadku.

Przełomowa historia świata widziana oczami mieszkańców rozkwitających i upadających imperiów

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 787

Data ważności licencji: 2/7/2030

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Dla Annie, mojej pierwszej słuchaczki

Wstęp

Tak musi wyglądać anioł historii. Zwrócił oblicze ku przeszłości. Gdzie nam ukazuje się łańcuch zdarzeń, on widzi jedną wieczną katastrofę, która nieustannie piętrzy ruiny na ruinach i ciska mu pod stopy. Chciałby zatrzymać się, zbudzić umarłych i złączyć to, co rozbite. Ale od raju wieje wicher, który napiera na skrzydła i jest tak silny, że anioł nie może ich złożyć. Ten wicher pędzi go niepowstrzymanie w przyszłość, do której jest zwrócony plecami, podczas gdy przed nim rośnie stos ruin. Tym wichrem jest to, co nazywamy postępem.

Walter Benjamin, O pojęciu historii (przeł. Krystyna Krzemieniowa)

W 2016 roku odwiedziłem zrujnowany gmach jednego z najbardziej okazałych pałaców zbudowanych przez Saddama Husajna, obalonego dyktatora Iraku. Rezydencja – porzucona przez ludzi, wznosząca się wyniośle na szczycie sztucznego wzgórza usypanego opodal miasta Al-Hilla, położonego nad brzegami jednego z dopływów Eufratu – przytłaczała swym wyglądem. Wydawało się, że kanciaste zarysy pałacowych fasad i ziejące zeń puste otwory okienne emanują jasnością zbyt intensywną, by można było na nie spoglądać w palącym irackim słońcu. W ciągu trzynastu lat, które upłynęły od obalenia Saddama, piękne pałacowe ogrody zdążyły obrosnąć bujnymi zaroślami i chwastami, chwytającymi śmieci porwane wiatrem. Po wkroczeniu w przepastną otchłań wnętrza pałacu, opróżnionego ze wszelkich mebli, nadal można było dostrzec ślady architektonicznej finezji, z jaką zbudowano pałac – wzrok przykuwały gzymsy i odrzwia wykonane w pseudobarokowym stylu. Obecnie jednak popękany tynk na ścianach zabazgrany jest graffiti, a miejscowe dzieci grają w piłkę nożną w pustych pomieszczeniach, w których wszelkie dźwięki odbijają się głębokim echem. Szklane koraliki z żyrandola wiszącego niegdyś w sali głównej leżą, rozsypane, na posadzce pokrytej cienką warstwą kurzu. Krążą pogłoski, że po zbudowaniu pałacu w Al-Hilli Saddam Husajn odwiedził go tylko jeden raz, mimo to tutejszy kucharz każdego wieczoru przygotowywał kolację dla dyktatora, na wypadek gdyby ten jednak pewnego dnia postanowił znów odwiedzić wystawną rezydencję.

Kiedy wyszedłem przez bezszybne drzwi balkonowe w głównej sypialni na taras, przed moimi oczami roztoczył się widok na rozległą dolinę Eufratu, a w niej – ruiny innych budowli. Księżycowy krajobraz w kolorze lwiej sierści urozmaicała rozległa masa zrujnowanych murów obronnych i starożytnych zabudowań, wskazujących lokalizację miejsca, w którym niegdyś – przed dwoma tysiącami pięciuset laty – istniał Babilon, miasto tętniące życiem. Najwyraźniej Saddam spodziewał się, że dzięki budowie pałacu w Al-Hilli skłoni poddanych swojego reżimu, by porównywali dyktatora do starożytnych władców Mezopotamii.

Być może wyobrażał sobie, że za sprawą widoku roztaczającego się z pałacowego tarasu czyny starożytnych babilońskich królów – Sargona, Asarhaddona i Nabuchodonozora – staną się inspiracją dla działań, które podejmował. W trakcie swoich dwudziestoczteroletnich rządów Saddam Husajn rozpoczął wiele nieprzemyślanych programów renowacji ruin Babilonu. Kiedy dowiedział się, że starożytni władcy mieli w zwyczaju stemplować swoimi imionami cegły używane do wznoszenia budowli, postanowił zrobić to samo, dlatego też wiele starożytnych murów powstało z wykorzystaniem cegieł z napisem: „Od Nabuchodonozora do Husajna”. W kontekście tego porzucony pałac irackiego dyktatora w Al-Hilli, dominujący nad ruinami starożytnego Babilonu, wydaje się kiepskim żartem – jest jak palimpsest ludzkiej historii, nieustannie zapisywany i przepisywany, wymazywany i zapisywany ponownie.

Świat jest pełen takich ruin jak te w Al-Hilli. Czasami wydaje się, że jest ich więcej niż wszystkich innych artefaktów będących dziełem ludzkich rąk. Są wszędzie: od rzymskiego Koloseum po rdzewiejące fabryki północnej Anglii i rozpadające się przedmieścia Detroit; od piramid w Gizie po miejscowości widma, wymazane z mapy w wyniku działań wojennych stoczonych podczas obu wojen światowych; od świątyń Majów porośniętych pnączami tropikalnych roślin po rozsypujące się bastionowe forty europejskich kolonizatorów; od opustoszałych witryn sklepów stojących przy głównych ulicach naszych miast po podziurawione kulami budynki Bachmutu, Mosulu, Aleppo i Gazy. Każda z wymienionych budowli, które popadły w ruinę, ma inną historię, ale wszystkie łączy jedna wspólna cecha: są to miejsca, które – jak okazało się pewnego dnia – nie mają już przyszłości.

1. Pałac dyktatora Saddama Husajna z widokiem na Babilon

Szkicujemy wysokie piętra wież i twierdz, które już dawno zmurszały lub spłonęły, i wydaje się nam, że możemy dosłyszeć odgłosy kroków dudniące na deskach nieistniejących już podłóg. Wyobrażamy sobie życie, które niegdyś tętniło w korytarzach i komnatach starożytnych budowli i pozostawiło po sobie kamienne stopnie, wyżłobione pośrodku jak zużyte kostki mydła – ślady ludzkiej egzystencji, która niczym woda przepływała niegdyś z geologiczną siłą przez krużganki, dziś zrujnowane.

Ruiny stanowią swoisty paradoks. Każda z nich to świadectwo przerażającej siły upływającego czasu – siły, której jednocześnie usiłują się one oprzeć. Jedna z babilońskich map świata, wyryta na glinianej tabliczce w VI wieku p.n.e., ilustruje sposób, w jaki ludzie starożytności wyobrażali sobie ziemię, podzieloną na ćwiartki, wśród których znajdowały się krainy wężów, smoków i skorpionów, odległe północne regiony, „gdzie nigdy nie można dojrzeć słońca”, oraz wielki akwen wodny, przez starożytnych nazwany „Gorzką Rzeką”. Mapę opatrzono również opisem „upadłych miast […], nad którymi czuwają […] upadli bogowie”. Ludzie starożytności uważali ruiny za miejsca magiczne, nawiedzane przez upiory i złe duchy. Widok antycznych rumowisk nadal nęka wyobraźnię współczesnego człowieka. Uczucie to znajduje swój wyraz w treściach niezliczonych gier wideo, książek, filmów i seriali telewizyjnych, których autorzy roztaczają przed nami wizje postapokaliptycznych pustkowi, w których otaczająca nas rzeczywistość ustępuje miejsca ponuremu i wrogiemu światu, pozbawionemu wygód, którymi cieszy się współczesne społeczeństwo. Ruiny będące świadectwem przeszłości oraz niezliczone wizje przyszłości pokazują nam, że proces dziejowy nie postępuje linearnie: od gorszego do lepszego etapu, od ignorancji do wiedzy, od wojny do pokoju. Zawsze składał się z okresów cywilizacyjnego rozkwitu oraz okresów upadku i bezmyślnego niszczenia.

Kiedy na początku 2019 roku zacząłem opowiadać – w formie internetowego podcastu – historie świetności i upadku starożytnych cywilizacji, spodziewałem się, że moje opowieści dotrą do publiczności liczącej kilka, może kilkanaście tysięcy osób. Teraz jednak, w chwili pisania tych słów, gdy zaczyna się czwarty rok mojej działalności, okazuje się, że moich opowieści wysłuchało ponad sto milionów słuchaczy na całym świecie. Niniejszą książkę po części dedykuję wszystkim ludziom, którzy przez lata wspierali mój projekt i dopingowali mnie do dalszej pracy swoją życzliwością, wiedzą i pasją. Mam nadzieję, że odbiorcy mojego podcastu, którzy od samego początku śledzą moje dokonania, gdy wezmą do ręki tę książkę, będą świadomi roli, jaką odegrali w jej powstaniu.

Angielskie słowo dilapidated („zrujnowany”) wywodzi się od łacińskiego słowa lapis, oznaczającego „kamień”. Łaciński czasownik dilapidare oznacza „rozrzucać kamienie”. Jak mawia Kohelet, jest „czas rzucania kamieni i czas ich zbierania”1.Niniejsza książka stanowi próbę zebrania wielu różnorodnych kamieni. Nie roszczę pretensji do twierdzenia, że zawiera ona wyczerpujący opis wszystkich znaczących cywilizacji w dziejach, i mam świadomość, że podczas omawiania ich pominąłem pewne istotne zagadnienia; żywię jednak nadzieję, że te niedobory zrównoważy silny akcent, który położyłem na niektóre okresy w historii. Moim celem jest jednak opowiedzenie jak najpełniejszej historii wzlotów i upadków ludzkiej cywilizacji, a zarazem uniknięcie – w miarę możliwości – znaczących powtórzeń. Poszczególne rozdziały tej książki zaprojektowałem tak, aby stanowiły samodzielne narracje, co pozwoli czytelnikowi na zagłębianie się w ich tematykę i wynurzanie się z niej w dowolnym momencie. Umieściłem je jednak w luźnym porządku chronologicznym, aby czytelnicy, którzy tego pragną, mogli dostrzec powiązania między wzlotami a upadkami, których ludzkość doświadczyła na przestrzeni dziejów. Książkę podzieliłem na trzy części. Pierwszą, zatytułowaną Świat starożytny, poświęcam przedstawieniu procesu formowania się najstarszych społeczeństw miejskich na obszarze Mezopotamii i wschodniej części regionu basenu Morza Śródziemnego, które w cywilizacyjnym wyścigu ustąpiły miejsca śródziemnomorskim potęgom okresu antycznego: Kartaginie i ostatecznie Rzymowi, a na drugim krańcu świata – chińskiej dynastii Han, która w końcu także uległa dezintegracji. Druga część, Świat średniowieczny, opisuje epokę, w której społeczeństwa i imperia rozproszone po całym świecie – takie jak Majowie, Khmerowie, królestwo Widźajanagaru i Bizancjum – walczą o zachowanie swojej spoistości, której zagrażają odśrodkowe siły rozkładu, w czasie kiedy zamieniają się cywilizacyjne fundamenty, a nowe technologie wstrząsają strukturami władzy, od dawna ugruntowanymi. W ostatniej części, zatytułowanej Zderzenie światów, przyjrzymy się masowemu wymieraniu społeczeństw, do którego doszło w okresie kolonizacji, oraz ludom, które rozpadły się w pył, aby ustąpić miejsca nowoczesności. Wreszcie w epilogu spojrzę w przyszłość i postaram się dociec, co może ona przynieść współczesnemu światu.

W niniejszej książce posługuję się pojęciem „cywilizacji” odnoszącym się do każdego dużego i wysoce zorganizowanego społeczeństwa. Moje zainteresowania nie koncentrują się jedynie na procesach rozpadu imperiów – z tego względu w książce pominąłem takie przypadki jak imperia brytyjskie, osmańskie, hiszpańskie i sowieckie, których upadek polegał na oddaniu władzy przez jeden ośrodek w ręce wielu spadkobierczych reżimów. Krąg tematyczny moich opowieści o upadających cywilizacjach ograniczyłem do tych przypadków, w których doszło do znaczącej depopulacji centrów demograficznych i do rozkładu tkanki społecznej; w których opustoszały miasta, a budynki popadły w ruinę. Nie podjąłem próby systematycznego wyjaśniania procesu upadku cywilizacji ani sformułowania ogólnej, unifikującej teorii wskazującej na przyczyny występowania takich dziejowych kataklizmów. Opowiadam te historie nie po to, aby ująć je w jakiś zgrabnie sformułowany schemat, dzięki któremu będzie się nam wydawać, że te opowieści w ogóle nas nie dotyczą – a zdecydowałem się na to dlatego, że moim zdaniem jest wręcz przeciwnie, stanowią one dla nas lekcję. Wszystkie historie cywilizacyjnego końca i klęski, które opowiedziałem, to nasza wspólna historyczna narracja – dotyczą nas one w takim samym stopniu jak każdy egzaltowany pomnik, który czcimy, lub każda wielka dziejowa epopeja. Uwadze czytelnika nie może jednak umknąć fakt, że w historii cywilizacyjnych upadków powtarzają się pewne wątki. Wiele spośród tych społeczeństw upadło, ponieważ klimat lub środowisko, w którym żyły, uległy dramatycznej zmianie w sposób, którego nie dało się ani przewidzieć, ani opanować. W wielu z tych cywilizacji panowały znaczące nierówności społeczne, które doprowadziły do rozkładu tkanki społecznej i ograniczyły zdolność do skutecznego reagowania na kryzysy. Niektóre cywilizacje upadły z powodu załamania się systemów wymiany handlowej – wzajemnie powiązanych – w których funkcjonowały ich gospodarki. W innych ziarno autodestrukcji zasiały bardzo okrutne traktowanie i agresywny stosunek do sąsiadów. Praktycznie we wszystkich wypadkach siły wytwórcze, które niegdyś przyczyniały się do rozwoju, stawały się obciążeniem, ale z różnych powodów niemożliwa okazywała się zmiana dotychczasowego kursu – albo brakowało woli, by takiej zmiany dokonać.

W związku z tym powinno się odczytywać tę książkę jako wezwanie do działania. Nikt nie wie, co przyniesie przyszłość – wiadomo jednak, że bieżące stulecie postawi przed ludzkością prawdopodobnie największy szereg wyzwań, z jakim kiedykolwiek zmuszona była się ona zmagać, a w celu skorygowania naszego obecnego kursu konieczne będzie podjęcie istotnych kroków. Z tego względu każdy opis cywilizacyjnego upadku zamieszczony w tej książce powinien być przez współczesnych rozumiany jako ostrzeżenie i powinien uświadamiać im wyzwania stojące przed ludzkością, obligujące do tego, żeby nie przyjmować niczego za pewnik, żeby przeciwstawiać się tym, którzy – powodowani chciwością – oddali w hipotekę całą naszą przyszłość, i żeby całym swoim jestestwem być gotowym do walki o lepszy świat.

1. Koh, 3,5. Wszystkie cytaty biblijne za: Biblia Tysiąclecia. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań: Pallotinum, 2003.

CZĘŚĆ I

Świat starożytny

A na podstawie napis dochował się cało:

„Ja jestem Ozymandyas, król królów. Mocarze!

Patrzcie na moje dzieła i przed moją chwałą

Gińcie z rozpaczy!” Więcej nic już nie zostało…

Gdzie stąpić, gruz bezkształtny oczom się ukaże

I piaski bielejące w pustyni obszarze.

Percy Bysshe Shelley, Ozymandias (przeł. Adam Asnyk)

1. Sumerowie (około 4000–2004 p.n.e.)

W 1625 roku pewien italski szlachcic nazwiskiem Pietro della Valle wybrał się w podróż po Bliskim Wschodzie. Był zapalonym obieżyświatem i większość życia spędził na wędrówkach po Persji, Afryce Północnej i Indiach. Podczas pobytu w Damaszku ożenił się z asyryjską chrześcijańską księżniczką i od tego momentu oboje – w towarzystwie miejscowych przewodników – zwiedzali Mezopotamię, przemierzali na koniach i wielbłądach pustynie dzisiejszego Iraku. W tamtych czasach podróżowanie po tym regionie było niebezpiecznym przedsięwzięciem. Imperia osmańskie i perskie pozostawały wówczas w stanie wojny o to, kto będzie rządził w Bagdadzie, a chaos wywołany konfliktem wykorzystywali miejscowi rabusie, którzy napadali na wędrowców zapędzających się w niebezpieczne okolice. Jakby tego było mało, na wzgórzach grasowały lwy. Przewodnicy towarzyszący grupie della Vallego żyli w stałym napięciu i byli wyczuleni na wszelkie oznaki niebezpieczeństwa, gdy zatem 18 czerwca 1625 roku dostrzegli grupę beduinów, którzy z odległych wydm obserwowali karawanę, postanowili pospiesznie wycofać się do bezpiecznego miejsca, ponieważ nie mieli pewności co do intencji koczowników. Podróżnicy uciekali przez pustynię i szukali miejsca, w którym mogliby się ukryć, gdy na horyzoncie dostrzegli tajemniczy obiekt wyłaniający się z pustyni. Gdy się do niego zbliżyli, okazało się, że jest to szereg ogromnych, bardzo starych ruin. „Dla większego bezpieczeństwa oddaliliśmy się o milę [około półtora kilometra – przyp. red.] – pisał później della Valle – i znaleźliśmy schronienie u stóp niewielkiego wzgórza położonego w pobliżu ruin budowli, które mogliśmy obserwować z daleka”1.

Grupa wojażerów z della Vallem na czele przez kilka kolejnych dni obozowała w tych ruinach, podczas gdy przewodnicy prowadzili rozmowy z przywódcą miejscowej społeczności i negocjowali z nim warunki bezpiecznej podróży. Della Valle spędzał te dni na spacerach w intensywnych promieniach irackiego słońca, wśród rozpadających się starożytnych budowli, a wrażenia z tych przechadzek zawarł później w swoich wspomnieniach:

Ponieważ nasza dalsza podróż została odwleczona w czasie […], udałem się przed południem na przechadzkę, by dokładniej przyjrzeć się ruinom wspomnianej wcześniej starożytnej budowli. Nie mogłem pojąć, w jakim celu ją wzniesiono, ale stwierdziłem, że została zbudowana z bardzo dobrych cegieł. W środkowej części większości cegieł znajdowały się wyryte tajemnicze, nieznane litery, które wyglądały na bardzo starożytne. Zauważyłem, że cegły połączono w strukturę muru nie za pomocą wapna, ale za pomocą bitumu lub smoły2.

Podróżnik był zafascynowany fragmentami pokruszonej glinianej cegły, które zalegały na ziemi wokół zrujnowanych budowli. Zaintrygowany, kontynuował badania i zapisał w swoich notatkach niektóre znaki wyryte na szczątkach cegieł, na które natknął się w trakcie eksploracji rumowiska.

Znalazłem na ziemi cienkie kawałki twardego czarnego marmuru, ozdobionego takimi samymi literami jak cegły, co nasunęło mi na myśl, że były one swojego rodzaju pieczęciami […]. Dwie spośród liter, które odkryłem w tym krótkim czasie, pojawiały się szczególnie często i natknąłem się na nie w wielu miejscach, jedna z nich przypominała swym kształtem rozpłaszczoną piramidę […], a druga była podobna do ośmioramiennej gwiazdy3.

Gdy della Valle i jego żona spacerowali pośród ruin starożytnych budowli, nie mogli nawet się domyślać, że natknęli się na ruiny miasta, które niegdyś nazywało się Ur i było głównym ośrodkiem jednej z najstarszych wysoko rozwiniętych cywilizacji – Sumeryjczyków. To właśnie tutaj, na tym niegościnnym pustkowiu, zaczęły się kształtować zręby cywilizacji, jaką znamy dziś.

2. Ziggurat w Ur chaldejskim w trakcie wykopalisk, 1923–1924 r.

Ostatecznie negocjacje z przywódcą lokalnej społeczności zakończyły się fiaskiem i grupa della Vallego w środku nocy chyłkiem opuściła obozowisko. Zanim podróżnicy uszli z ruin starożytnego miasta, mężczyzna zapakował do toreb podróżnych kilka glinianych tabliczek znalezionych na miejscu i zabrał je ze sobą jako osobliwe znaleziska. Zostały one zapisane pismem sumeryjskim i były pierwszymi w Europie zabytkami rejestrującymi język nieużywany od tysiącleci. Della Valle zapewne obracał w dłoniach tabliczki pokryte starożytnym pismem, przyglądał się wyrytym na nich dziwnym symbolom i łamał sobie głowę, kto pośrodku pustyni zbudował tak ogromne ceglane kurhany? Co oznaczają znaki widniejące na pokruszonych kawałkach gliny? A jeśli ruiny odkryte przezeń były pozostałościami wielkiego miasta, to co, u licha, mu się przydarzyło, że upadło?

***

Nazwa „Mezopotamia” w klasycznej grece oznacza „pomiędzy rzekami” i od czasów starożytnych używana była w odniesieniu do części obszaru dzisiejszego Iraku, położonego między rwącym Tygrysem a meandrującym Eufratem. W najdawniejszych czasach Mezopotamia była również kolebką dwóch odrębnych wielkich kultur stworzonych przez ludy Sumeru i Akadu. Na temat Akadyjczyków, zamieszkujących północny obszar, mamy dość dużo informacji. Wiemy, że mówili oni językiem z grupy języków semickich – rodziny, do której należą aramejski, hebrajski i arabski. Akadyjskiego używała rdzenna ludność tego regionu, a gramatyka i zasób leksykalny były w tym wypadku pokrewne z gramatyką i zasobem leksykalnym języków ludów z sąsiednich ziem. Sumerów, którzy zamieszkiwali obszar dzisiejszego południowego Iraku, otacza jednak mgła tajemnicy. Kwestia ich pochodzenia jest na tyle zagadkowa, że archeolodzy określili to zagadnienie mianem „problemu sumeryjskiego”.

Sumerowie posługiwali się językiem, który we współczesnej nauce określa się jako izolowany – to znaczy, że nie wykazywał on żadnych cech wspólnych z innymi używanymi przez ludy zamieszkujące sąsiednie obszary i w istocie należał do całkowicie odrębnej grupy językowej. Sumeryjski był do tego stopnia obcy innym dialektom z tego regionu, że uczeni, którzy odkryli pierwsze teksty w tym języku, nie mogli uwierzyć w jego prawdziwość i założyli, że musi to być to rodzaj kodu. Ta konstatacja doprowadziła niektórych do konkluzji, że Sumerowie prawdopodobnie przybyli na obszar południowego Iraku z innego, odległego miejsca.

Ośrodki kultury sumeryjskiej koncentrowały się na obszarze południowego Iraku przylegającym do wybrzeża Zatoki Perskiej, co mogło wskazywać, że Sumerowie przybyli do południowej Mezopotamii drogą morską prawdopodobnie z rejonu dzisiejszych Omanu lub Kataru4. Kolejnym dowodem na poparcie tej tezy może być przekaz Józefa Flawiusza, rzymskiego historyka, który relacjonuje legendę zaczerpniętą z prac – obecnie uznawanych za zaginione – Berossosa, babilońskiego kapłana i historiografa żyjącego w epoce hellenistycznej [Berossos był historykiem, autorem zaginionego dzieła Babyloniaka, z którego czerpał informacje Flawiusz; relacja, o której jest tutaj mowa, pochodzi z pracy O wszechświecie (nieprzetłumaczonej na język polski), ale fakt, że napisał ten tekst, jest kwestionowany – przyp. tłum.]. Legenda ta opowiada o istocie imieniem Oannes, pół człowieku, pół rybie, która wyszła z morza i pomagała mieszkańcom Mezopotamii zgłębić tajniki cywilizacji.

Miał on ciało ryby, ale nad głową ryby miał drugą głowę, która była głową człowieka, a spod jego rybiego ogona wyłaniały się ludzkie stopy; przemawiał także ludzkim głosem. […] Nauczył ich [ludzi – przyp. tłum.] posługiwania się literami, nauką i wszelkiego rodzaju umiejętnościami, zasad zakładania miast i budowy świątyń, zasad prawa i dokonywania pomiarów, pokazał im, jak siać i żąć5.

Ujawniwszy ludziom te sekrety, Oannes wskoczył z powrotem do morza i odpłynął. Niewykluczone, że dzięki przekazywaniu tego mitu starożytni gawędziarze zachowali pamięć o okolicznościach pojawienia się w południowej Mezopotamii Sumerów, którzy przybyli tam drogą morską i przywieźli ze sobą język obcy temu regionowi i zaawansowaną miejską kulturę. Skąd przybyli – tego dokładnie nie wiemy. Niektórzy badacze twierdzą, że mogli dotrzeć tam z miejsc nawet tak odległych jak dolina Indusu, położona we współczesnym Pakistanie. Znajduje to poparcie w wynikach analizy genetycznej, która wykazała, że w ciągu długiej historii cywilizacji niewątpliwie dochodziło do wymiany populacji między obszarem Zatoki Perskiej a doliną Indusu. Równolegle inni badacze wysunęli bardziej nieszablonową tezę, która także ma swoje korzenie w mitologii. Sumerowie wierzyli, że w zamierzchłych czasach świat ich przodków nawiedziła powódź. Przekaz o wielkim potopie, który zalał cały świat, przeniknął potem do legend imperium babilońskiego, a za ich pośrednictwem – do relacji hebrajskich poetów-historyków, autorów pierwszych ksiąg Biblii. Ta historia jest prawdopodobnie najstarszą historią opowiadaną wielokrotnie w starożytnych źródłach i to właśnie w niej mają tkwić wskazówki wyjaśniające zagadkę pochodzenia Sumerów.

Opowieść o potopie jest tak fascynująca, że wielu historyków – a także pseudohistoryków – usiłowało udowodnić, że naprawdę doszło do wydarzenia, które stało się dla niej inspiracją. Może jednak istotnie znajduje ona uzasadnienie i swymi korzeniami tkwi w prawdziwym doświadczeniu ludzkości. Kiedy osiemnaście tysięcy lat temu ostatnia epoka lodowcowa (maksimum lodowcowe) dobiegała końca, globalne temperatury zaczęły rosnąć; ostatecznie był to wzrost o cztery–siedem stopni Celsjusza. Zanim jednak temperatura znacząco się podniosła, ogromna pokrywa lodowa rozciągała się od bieguna północnego do okolic współczesnego Berlina. Wraz ze wzrostem temperatury topniały jednak czapy lodowe, a woda wlewała się do oceanów. W połączeniu z rosnącą objętością wód oceanicznych na ocieplającej się planecie spowodowało to, że poziom mórz zaczął w skali globalnej podnosić się średnio o dwa i pół centymetra rocznie, aż wzrósł o sto dwadzieścia centymetrów – czyli wystarczająco dużo, aby zatopić czterdziestopiętrowy budynek. W ten sposób morze pochłonęło rozległe obszary przybrzeżne. Wskutek topnienia pokrywy lodowej został zalany pomost lądowy, który niegdyś łączył dzisiejsze Rosję i Alaskę. Doprowadziło to do odcięcia od siebie Azji i obu Ameryk. Woda wdarła się także na nisko położone tereny basenu dzisiejszego Morza Północnego, w efekcie czego dzisiejsza Wielka Brytania jest wyspą. Skutki topnienia lądolodu okazały się równie dramatyczne dla Mezopotamii.

W epoce lodowcowej Tygrys i Eufrat toczyły swe wody na przestrzeni dziewięciuset kilometrów, przez żyzną, bagienną dolinę porośniętą lasami, i znajdowały ujście do wód Oceanu Indyjskiego w miejscu, w którym dzisiaj znajduje się cieśnina Ormuz. Obszar ten był idealnym miejscem dla osadnictwa i prawdopodobne jest, że to właśnie tutaj ludzie zbudowali swoje domostwa. Dni takiego świata były jednak policzone. Około czternastu tysięcy lat temu wraz z procesem topnienia lodowców doszło do uformowania się wspomnianej cieśniny. Gdy to nastąpiło, linia brzegowa zaczęła się przesuwać w głąb lądu przez płaską nadrzeczną równinę w tempie ponad sześćdziesiąt metrów rocznie, czyli ponad metr na tydzień – choć postęp nie był równomierny i dochodziło do niego etapami, gdy woda pokonywała kolejne przeszkody terenowe, które stały na jej drodze. Dla wszystkich ludzi mieszkających wówczas w tym regionie zjawisko wzrostu poziomu morza musiało być przerażające. Mogli oni obserwować, jak w ciągu ich życia woda pochłania kolejne kilometry lądu. W następnych stuleciach morskie fale wdzierające się na brzeg, pochłaniając całe kompleksy leśne i wioski, wypychały Sumeryjczyków na obszary położone bardziej na północ. Prawdopodobnie nie byli oni w stanie nigdzie zagrzać miejsca na dłużej i musieli wycofywać się przed wodą odbierającą im ich siedliska, dostosowywać się do ciągle zmieniającego się otoczenia. Ta ucieczka – podzielona na etapy – przed wodą trwała do około 5000 roku p.n.e., kiedy to temperatura na planecie ustabilizowała się, a wybrzeże cofnęło się maksymalnie na północ. Tak się złożyło, że doszło do tego właśnie w czasie, w którym na arenę dziejów wkroczyła kultura sumeryjska. W tym samym okresie rolnicze ludy semickie posługujące się językiem preakadyjskim opuszczały swoje górskie siedziby na północy i przemieszczały się w dół Tygrysu i Eufratu. Osadnictwo akadyjskie, przesuwające się z północy, zetknęło się z ludnością mówiącą obcym językiem i przerażoną skutkami zmian klimatycznych, która to ludność z całym swoim dobytkiem wycofywała się z południa, by uciec przed kataklizmem, a po drodze opowiadała historie o potopie, który pochłonął cały świat.

Abstrahując od kwestii pochodzenia Sumerów – relacje, jakie nawiązali z ludami akadyjskimi zamieszkującymi obszary położone bardziej na północ, stanowiły jeden z najwcześniejszych i najbardziej udanych przykładów symbiozy kulturowej w świecie starożytnym. Sumerowie określali siebie mianem ùĝsaĝgígga, czyli „czarnogłowych ludzi”, a Akadyjczycy nazywali ich tsalmat-qaqqadi, co w ich języku miało takie samo znaczenie. Sugeruje to, że jakaś cecha wyglądu Sumerów pozwalała odróżniać ich od pozostałych ludów zamieszkujących ten region. We wczesnych analizach antropologicznych niektórzy badacze uciekali się nawet – co obecnie jest dyskredytowane – do badania czaszek znalezionych w Mezopotamii i porównywania ich z przedstawieniami postaci uwiecznionych na sumeryjskich płaskorzeźbach. Nawet w dobie analizy genetycznej nie potrafimy jednak odpowiedzieć na pytanie, kim byli Sumerowie. Szczątki ludzkie odnajdywane na tym obszarze są zwykle źle zachowane i nawet gdyby udało się uzyskać dobre odczyty badań DNA, trudno byłoby powiązać starożytnych Sumerów z jakąkolwiek inną grupą genetyczną. Przez większość istnienia tej cywilizacji wśród jej społeczeństwa powszechna była dwujęzyczność, a słownictwo i praktyki kulturowe przepływały między obiema grupami, co dodatkowo zaciera różnice między nimi.

Jedno natomiast wiemy na pewno – przez kolejne stulecia semiccy Akadyjczycy i Sumerowie żyli zgodnie obok siebie, a ich kultury mogły się rozwijać równolegle, tak jak równolegle obok siebie płynęły dwie wielkie rzeki Mezopotamii, których brzegi zamieszkiwali. Oba ludy dzieliły się swoimi cywilizacyjnymi osiągnięciami, zamieszkiwały te same miasta, które do 4000 roku p.n.e. szybko się rozwijały, aż stały się największymi ośrodkami miejskimi, jakie dotąd widziano. Sumerowie i Akadyjczycy doświadczali także tych samych porażek, a losy tych dwóch cywilizacji przez następne dwa tysiące lat były ze sobą nierozerwalnie związane.

***

Rzeźby przedstawiające postacie Sumerów, a także ich wizerunki znajdujące się na innych artefaktach pozwalają nam ustalić, jakie nosili fryzury – dłuższe, kędzierzawe u góry i krótko przystrzyżone na bokach. Pospolici ludzie nosili spódniczki z baraniej skóry, podczas gdy zamożniejsi mieli ubrania z kolorowych tkanin z przędzonej z wełny, ozdobione frędzlami oraz koralikami. Osoby o wyższym statusie materialnym – zarówno mężczyźni, jak i kobiety – nosiły biżuterię, na którą składały się bransolety, naszyjniki i ozdoby na uszy, wykonane z miedzi, a czasem ze złota.

Sumerowie sądzili, że świat jest ogromną wyspą o w przybliżeniu kolistym kształcie, zewsząd otoczoną przez niezmierzone wody. Wierzyli również, że nad ich głowami znajdował się drugi ocean, podtrzymywany przez solidną konstrukcję nieba, która jednak od czasu do czasu przepuszczała część wody, a ta spadała na ziemię w postaci deszczu. Swoją ojczyznę określali mianem ki-en-gi(-r), co oznacza „krainę szlachetnych władców”. W odniesieniu do swoich osiadłych społeczności i do społeczności Akadyjczyków używali słowa kalam, oznaczającego „cywilizowany”; górzyste regiony graniczące z równinami, które zamieszkiwali, określali przymiotnikiem kur. Słowo to nabrało następnie dodatkowego znaczenia: „buntowniczy, barbarzyński, dziki”. Taki właśnie Sumerom musiał się jawić świat dookoła nich. Na południe i zachód od ich cywilizacji rozciągała się arabska pustynia – falujące morze piaszczystych wydm, nienadające się do żadnych upraw, będące domem klanów wojowniczych koczowników. Na północy Sumer ograniczały skaliste góry Taurus, licznie zamieszkane przez hardych górali, a na wschodzie granicę stanowiły góry Zagros, położone w dzisiejszym Iranie.

3. Figurka stojącego czciciela – umieszczona w świątyni w Tell Asmar, aby nieustannie modlić się w imieniu osoby, którą reprezentowała

Sumerowie znali koło, które wykorzystywali w garncarstwie i transporcie; używali pługów i łodzi żaglowych. Budowle wzbogacali o skomplikowane łuki i kopuły – tamtejsi budowniczowie w istocie opanowali wszystkie techniki architektoniczne używane przed epokami stali i betonu. Rzemieślnicy opracowali sposoby odlewania metali: najpierw miedzi, potem brązu. Sumerowie byli zapalonymi matematykami i rachmistrzami, opracowali złożone systemy miar, a także zasady mnożenia i dzielenia. Stworzyli pierwsze tabliczki mnożenia, które zapisali na glinianych płytach. Tak naprawdę do dzisiaj każdego dnia korzystamy z osiągnięć sumeryjskiej matematyki.

W obliczeniach posługiwali się systemem sześćdziesiętnym, odmiennym od naszego systemu dziesiętnego. Stworzyli zasady rachuby czasu i wprowadzili jednostki, których używamy do dziś – sześćdziesiąt sekund w minucie, sześćdziesiąt minut w godzinie, kąt trzystu sześćdziesięciu stopni. Uważa się, że mieli w zwyczaju liczyć do dwunastu w ten sposób, że odliczali trzy kości w każdym z czterech palców jednej ręki i dotykali każdej z nich kciukiem, a jednocześnie odliczali kolejne dwunastki na pięciu palcach drugiej ręki. Pięć wyprostowanych palców oznaczało, że doliczyli do sześćdziesięciu.

Dzięki tej iskrze pomysłowości społeczeństwo sumeryjskie rozwijało się w stałym tempie mimo wyzwań wynikających z warunków, w jakich przyszło mu egzystować. Kamienie i drewno były trudno dostępne, więc do wznoszenia budowli Sumerowie nauczyli się wykorzystywać muł rzeczny. Mieszali go ze słomą, żwirem i odłamkami potłuczonej ceramiki i wytwarzali zeń cegły, które wypalali na słońcu lub w specjalnych piecach. Z gliny wytwarzali wszelkie niezbędne przedmioty: od garnków i talerzy po sierpy i tabliczki do pisania. Do dziś do stawiania budynków na obszarach irackich bagien stosuje się techniki znane już Sumerom. Wykorzystywali oni do tego celu nadrzeczną trzcinę, której ogromne ilości łączyli w wytrzymałe bele o grubości jednego metra. Stworzyli sieć kanałów irygacyjnych, które rozszerzyły obszar upraw rolniczych okalających rzeki i umożliwiły szersze zastosowanie łodzi do transportu towarów. Zbudowali tamy, aby móc regulować przepływ wód rzecznych i kontrolować wiosenne powodzie. Na określenie wszystkich różnorodnych mechanizmów kontroli gospodarki wodnej stworzyli szeroką gamę terminów. Stopniowo, dzięki temu wysiłkowi, krajobraz południowego Iraku uległ głębokiej transformacji – piaszczyste, słone równiny i podmokłe bagna zastąpiła mozaika pól, na których można było uprawiać pszenicę, proso i sezam. Sumerowie zakładali plantacje pożywnych daktyli, a w cieniu palm daktylowych, odpornych na trudne warunki klimatyczne, sadzili wrażliwsze rośliny, takie jak granaty, winogrona, figi, ciecierzyca, soczewica, pory, czosnek, ogórki i rukiew wodna. Dane archeologiczne wskazują, że dieta starożytnych mieszkańców Mezopotamii była bardziej zróżnicowana niż dieta sąsiednich ludów; badacze odkryli nawet przepisy kulinarne zapisane na glinianych tabliczkach. Przepis na danie, które Sumerowie nazywali tuh’u, daje nam pojęcie o różnorodności ich pożywienia.

Tuh’u. Użyj mięsa z nóg. Przygotuj wodę. Dodaj tłuszcz. Usmaż. Dodaj sól, piwo, cebulę, rukolę, liście kolendry, perską szalotkę, kminek i czerwony burak, a następnie [rozgnieć] por, czosnek. Posyp po wierzchu ziarnami kolendry6.

Wielu historyków argumentuje, że to właśnie konieczność zbudowania sieci irygacyjnej – wykopania kanałów i sztucznych cieków wodnych – była czynnikiem, który w okresie sumeryjskim przyczynił się do rozwoju organizacji społecznej. Stworzenie rozległych systemów gospodarki wodnej wymagało starannego planowania, wiedzy inżynierskiej i obliczeń matematycznych – nie dałoby się tego osiągnąć bez szczegółowego planowania działań. Konieczne było zorganizowanie całych zespołów ludzi, wynagrodzenie ich żywnością i piwem, wyznaczenie kierowników zespołów i nadzorców oraz zaprojektowanie skomplikowanych systemów nawadniania. Wszystko to doprowadziło do stworzenia wczesnych form biurokracji, które z kolei zapoczątkowały pierwsze państwa z prawdziwego zdarzenia. Nie przypadkiem Sumerowie na najwcześniejszym etapie swoich dziejów umieścili na szczycie panteonu swoich bóstw Enki, boga wody. W jednym z sumeryjskich podań temu właśnie bóstwu przypisuje się uporządkowanie stosunków wodnych na obszarze bagien południowej Mezopotamii.

Enki poprowadził pług i jarzmo,

Wielki książę Enki wprowadził rogate woły na (pola),

Odkrył czyste bruzdy,

Dał wzejść zbożu na uprawnym polu,

Panu, który wkłada diadem, ozdobę wyżyny,

Mocarzowi, rolnikowi Enlila,

Enkimdu, znawcy kanałów i grobli,

Enki powierzył nadzór nad nimi7.

Z sumeryjskich przekazów źródłowych dowiadujemy się, że pierwszym miastem powstałym w regionie południowej Mezopotamii było Eridu. W jednym z tekstów, zatytułowanym Sumeryjska lista królów, znajdujemy wyjaśnienie, że było ono pierwszym miejscem, które według boga Enki powinno być rządzone przez króla: „Po tym, jak królestwo zostało dane z nieba, królestwo było w Eridu. W Eridu Alulim był królem, panował przez 28 800 lat. Alalgar panował przez 36 000 lat”8. Dane archeologiczne wskazują, że Eridu zostało założone około 5400 roku p.n.e. i zamieszkiwali je Sumerowie. Wkrótce powstały kolejne miasta, w rezultacie czego Eridu stało się elementem całej konstelacji małych osad sumeryjskich, rozsianych na obszarze dzisiejszego południowego Iraku. W tym czasie po odległych obszarach Arktyki nadal wędrowały stada włochatych mamutów, które zdołały przetrwać koniec ostatniej epoki lodowcowej.

Miasta Sumeru nie były pierwszymi dużymi skupiskami ludzkiego osadnictwa. Wykopaliska prowadzone na stanowisku archeologicznym w Ҫatalhӧyük (7500 rok p.n.e.) i w miejscu jeszcze starszego ośrodka w Göbekli Tepe (9500 rok p.n.e.) wykazały, że przed powstaniem pierwszych sumeryjskich ośrodków miejskich ludzie już od tysiącleci bytowali w tak zwanych protomiastach. Były to często anarchiczne społeczności powstałe w wyniku samoorganizacji ludzkich społeczeństw, wyglądem przypominające brazylijskie fawele, a struktura przestrzenna tych osad nie daje żadnych przesłanek wskazujących na stworzenie tam scentralizowanej władzy czy planów urbanistycznych. W Sumerze natomiast mamy do czynienia z pierwszymi miastami-państwami z prawdziwego zdarzenia. Były to ośrodki stosunkowo małe – populacja największych z nich prawdopodobnie nie przekraczała dziesięciu tysięcy mieszkańców; centrum życia społecznego stanowiły świątynie, a władza spoczywała w rękach kapłanów-królów, określanych mianem ensi. Z przekazów źródłowych wynika, że władzę ensi w wielu miastach wspierały półdemokratyczne rady starszych, w skład których wchodzili zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Granice tych niewielkich organizmów politycznych wyznaczały kanały nawadniające i rzeźbione kamienie graniczne. W tym czasie sztuka i architektura zaczęły nabierać cech stylu, który uważamy za charakterystyczny dla cywilizacji sumeryjskiej; równocześnie dalej rozwijała się technologia. Co więcej, ta wczesna epoka dziejów Sumeru wydaje się okresem względnego pokoju. Zachowało się niewiele dowodów na to, że Sumerowie prowadzili zorganizowane działania wojenne i że w pierwszych miastach utrzymywali oddziały zawodowych żołnierzy, a większości z tych ośrodków nie otaczały mury obronne. Taka sytuacja nie mogła jednak trwać wiecznie. Jeden ze starożytnych sumeryjskich mitów, noszący tytuł Dary Inanny, oddaje ducha okresu przejściowego. W tekście znajdujemy opis technologii i udoskonaleń stosowanych przez osiadłą ludność, których tajniki bóg Enki zdradził swojej córce, bogini Inannie, a ona następnie przekazała je ludom Sumeru.

Święta Inanna poznała umiejętności rzemiosła cieśli, rzemiosła miedziorytnika, rzemiosła skryby, rzemiosła kowala, rzemiosła kaletnika, rzemiosła budowniczego, rzemiosła trzciniarza […]. Święta Inana otrzymała mądrość, staranność, święte rytuały oczyszczenia, szałas pasterski, spiętrzone żarzące się węgle, owczarnię. Szacunek. Zachwyt. Cisza pełna szacunku9.

Enki nauczał Inannę w sprawach rodziny, praw dziedziczenia i sztuki dobrego osądu. Dawał córce jednak także inne dary, które wskazują, że w czasie, kiedy powstał mit, dawała już o sobie znać ciemna strona cywilizacji: „Święta Inanna otrzymała oszustwo i zbuntowane ziemie. […] Święta Inanna otrzymała heroizm, moc, niegodziwość. Plądrowanie miast i wznoszenie lamentów”10.

Już u zarania swojej cywilizacji, kiedy trwał pokój, Sumerowie uczyli się czegoś, o czym pewnego dnia napisze Walter Benjamin: „Nie ma takiego dokumentu kultury, który nie byłby zarazem dokumentem barbarzyństwa”11.Niemniej ich miasta się rozrastały i przyciągały coraz więcej ludzi – i wytwarzały własną siłę grawitacji, wywierającą presję na różne systemy. W wyniku tej presji około 3200 roku p.n.e. powstał niezwykły wynalazek, a jego stworzenie było niczym narodziny gwiazdy, która swym blaskiem rozświetliła ówczesną epokę. Tym wynalazkiem było słowo pisane.

***

Jeden z sumeryjskich eposów, zatytułowany Enmerkar i Pan Aratty, zawiera najwcześniejszą znaną nam relację opisującą okoliczności wynalezienia pisma. Według tego przekazu odkrycia dokonał król, który musiał przekazać tak wiele wiadomości, że jego posłaniec nie potrafił ich spamiętać.

Mowa Enmerkara była długa, a jej treść zawiła, […] posłaniec nie był dość biegły w mowie, nie mógł jej powtórzyć,

pan Kulaby ulepił kawałek gliny, umieścił na niej słowa jak na tabliczce pisarskiej,

– Dawniej nie było w zwyczaju pisanie przesłania na glinianej tabliczce – teraz, kiedy Utu przyniósł dzień, tak się stało […]12.

Do dwóch rzeczy Sumerowie mieli praktycznie nieograniczony dostęp: do gliny pod swoimi stopami i do trzciny porastającej bagna i brzegi rzek. Połączyli jedno i drugie, aby stworzyć słowo pisane. Na tabliczkach wielkości dłoni, wykonanych z wilgotnej gliny, końcami łodyg ściętej trzciny drapali znaki, a ich charakterystyczny kształt sprawił, że ta forma pisma otrzymała oryginalną nazwę – pismo klinowe (ang. cuneiform, od łacińskiego cunei forma oznaczającego „kształt klina”). Najstarsze zachowane tabliczki zapisane nim pochodzą z sumeryjskiego miasta Uruk i są datowane na koniec czwartego tysiąclecia p.n.e. Tabliczki mają ergonomiczny kształt dostosowany do ludzkiej dłoni, w rezultacie czego mają rozmiar mniej więcej współczesnego smartfona. Pismo klinowe początkowo obejmowało tysiąc pięćset piktogramów, z których każdy oznaczał całe słowo. Skrybowie musieli jednak pracować szybko – w ciągu dnia roboczego zapisywali setki dokumentów. Wraz z upływem czasu pierwotne piktogramy uległy uproszczeniu i nabrały bardziej abstrakcyjnego znaczenia. Mniej więcej w tym okresie ktoś wpadł na genialny pomysł, że pojedynczy symbol może również oznaczać określony dźwięk mowy zamiast całego desygnatu. Spowodowało to, że po 3000 roku p.n.e. liczba znaków pisma klinowego uległa zmniejszeniu – z około tysiąca pięciuset do około sześciuset. Takie były początki pierwszych pism alfabetycznych. Sposób funkcjonowania ludzkiego umysłu uległ nieodwracalnej zmianie, a dzięki uzyskanej zdolności rejestrowania i przekazywania wiedzy Sumerowie poczynili jeszcze większe postępy w zakresie technologii.

Ten okres mezopotamskiej historii, nazywany „okresem Uruk”, trwał do końca czwartego tysiąclecia p.n.e. Jednym z istotnych sygnałów początku tego okresu była znacząca zmiana, która dokonała się w regionalnej ceramice, chociaż nie polegała ona na zwiększeniu stopnia wyrafinowania i zdobności będących wynikiem rozwoju technologii. W rzeczy samej już ceramika poprzedniego okresu – okresu Ubajd – cechowała się wyjątkową urodą, powstawała na „powolnym kole garncarskim” i pokrywały ją charakterystyczne wzory wykonane w brązowym lub czarnym szkliwie. Wyroby te były przedmiotami luksusowymi, na które mogli pozwolić sobie jedynie nieliczni bogacze. Tymczasem w okresie Uruk nastąpił znaczny wzrost produkcji ceramiki, któremu jednak towarzyszył wyraźny spadek jej jakości. Dzięki zastosowaniu nowego „szybkiego koła garncarskiego” gliniane dzbany i garnki mogli wytwarzać w dużych ilościach robotnicy, licznie zatrudniani w warsztatach ukierunkowanych na masową produkcję. Dzięki temu w okresie Uruk każdy mógł sobie pozwolić na zakup ceramicznych naczyń. Była to pierwsza epoka masowej produkcji w dziejach ludzkości.

Prężna gospodarka sumeryjskich miast ożywa mnóstwem liczb zapisanych na glinianych tabliczkach. Wiemy na przykład, że w mieście Girsu w przemyśle tekstylnym zatrudniano piętnaście tysięcy kobiet. Jeden zakład wytwórczy produkował nie tylko tysiąc sto ton mąki rocznie, lecz także chleb, piwo i olej lniany, a ponadto – kamienie szlifierskie, maty trzcinowe i gliniane naczynia. Zakład ten zatrudniał 134 specjalistów i 858 wykwalifikowanych robotników, wśród których było 669 kobiet, 86 mężczyzn i 103 nastolatków obu płci. W tamtych czasach nie było jeszcze pieniędzy, więc pracownikom płacono w naturze – żywnością i innymi towarami. Minimalna racja żywnościowa niewykwalifikowanego pracownika składała się z dwudziestu litrów jęczmienia miesięcznie oraz dwóch litrów oleju i dwóch kilogramów wełny rocznie. Przełożony nadzorujący pracę robotników mógł liczyć na dwukrotnie wyższe wynagrodzenie. Robotnicy niżej uposażeni czasami musieli ratować się pożyczkami – brali na kredyt o zawrotnym oprocentowaniu takie dobra jak srebro, zboże lub wełna.

Spośród wszystkich sumeryjskich ośrodków miejskich do największego znaczenia doszło miasto Uruk, od którego pochodzi nazwa całego okresu. Pod koniec czwartego tysiąclecia p.n.e. – na co najmniej czterysta lat przed powstaniem najstarszej piramidy i osiemset lat przed ułożeniem ogromnych kamieni w Stonehenge – populacja miasta Uruk i otaczającego je obszaru metropolitalnego wzrosła do dziewięćdziesięciu tysięcy ludzi zamieszkujących obszar dwóch i pół kilometra kwadratowego. Było to największe miasto, jakie do tej pory widział świat.

4. Stanowisko archeologiczne Uruk w dzisiejszej Warce w Iraku, 2008 r.

Najwcześniejsze zachowane dzieło literackie, Epos o Gilgameszu, powstało w Uruku. Prawdziwy król Gilgamesz prawdopodobnie rządził miastem na początku trzeciego tysiąclecia p.n.e., a jego rządy wywarły tak duże wrażenie na ludziach jemu współczesnych, że przeszedł do legendy jako mityczny bohater, będący w dwóch trzecich bogiem i w jednej trzeciej człowiekiem. Przez kolejne stulecia opowieści o Gilgameszu przekazywano zapewne ustnie, po czym zapisali je na glinie babilońscy i asyryjscy skrybowie, żyjący znacznie później. Epos o Gilgameszu – chociaż zawiera znacznie więcej mitów niż faktów historycznych – stanowi odzwierciedlenie zmian, jakim podlegało sumeryjskie społeczeństwo. Przede wszystkim oczywiste jest, że za rządów Gilgamesza zaczęły się nasilać działania wojenne. W początkowych partiach utworu wielokrotnie wzmiankuje się element miasta, który ma stanowić powód do dumy – a jest nim pierścień ogromnych murów obronnych.

Wstąp a przejdź się po murach Uruku,

podwaliny ich obejrzyj, sprawdź dłonią cegły.

Czyliż te cegły nie są wypalone, a fundamenty nie są pokryte smołą?13

Mamy podstawy, żeby przypuszczać, że podobne fortyfikacje były już niezbędne w przypadku tak potężnej metropolii, jaką był „Uruk o warownych murach”.

Trzy lata wróg oblegał miasto Uruk;

bramy miasta były zamknięte i rygle zatrzaśnięte.

Nawet Isztar, bogini, nie była w stanie stawić czoła wrogowi14.

W centrum Uruku wznosiły się świątynia bogini Isztar, a także słynna Biała Świątynia – czteropiętrowe sanktuarium poświęcone Anu, bogu nieba, które można było dostrzec z dużej odległości z równiny Sumeru. Budowlę pokrywał biały gipsowy tynk, który w ciągu dnia odbijał światło słoneczne, a po zmroku był widoczny w poświacie księżyca. Informacje zawarte w Eposie o Gilgameszu dają nam także pojęcie o życiu religijnym tętniącym w tych świątyniach.

Trzy kadzie oliwy ludzie przynieśli prócz kadzi oliwy, którą do wypieku zużyto,

i dwóch kadzi, które schował sternik statku.

Dla świątyni bogów byki rzezałem,

dzień w dzień jagnięta zabijałem.

Dzbany cydru, oliwy i słodkiego wina, jak wodę z rzeki wylałem jako libacje15.

Gdybyśmy poszli na spacer ulicami ówczesnego Uruku, moglibyśmy ujrzeć stragany pełne jedzenia – fasoli, soczewicy, owoców granatu i daktyli, słoików z syropem daktylowym i olejem – oraz poczuć woń dymu unoszącego się z kominów pieców do wypalania ceramiki i do wypieku chleba, a także wszelkie ostre aromaty starożytnego miasta. W zamożniejszych częściach ośrodka domy stawiano z wypalanej cegły, ale pozostały obszar był zabudowany domami z gliny, stłoczonymi w chaotycznym labiryncie alejek i zaułków. Domy te prawdopodobnie były pokryte trzcinowymi matami, chroniącymi przed południowym upałem, tak jak nadal się to robi w niektórych częściach Iraku. Podczas przechadzki ujrzelibyśmy rolników dźwigających na plecach snopy trzciny i pszenicy oraz pasterzy sprowadzających z pastwisk długowłose owce i woły, a także kobiety pracujące jako tkaczki, mielące zboże w żarnach, holujące łodzie na kanałach rzecznych, zbierające glinę i piasek oraz wyplatające z sitowia kosze. Ujrzelibyśmy także grupy mężczyzn siedzących na zacienionych podwórcach i raczących się piwem aromatyzowanym ziołami i miodem, popijanym z dzbanów przez długie słomki wykonane z wydrążonych trzcin.

5. Nowo odkryta V tablica Eposu o Gilgameszu

Dzięki odległym szlakom handlowym, docierającym aż do Indii, wpływy cywilizacji Uruk rozchodziły się jak fale na tafli stawu, a sukces miasta szybko skłonił okoliczne ośrodki miejskie do podążenia w ślady lidera. U schyłku trzeciego tysiąclecia p.n.e. do głosu zaczęło dochodzić kolejne sumeryjskie miasto-państwo, które wkrótce miało zastąpić Uruk na miejscu najważniejszej regionalnej potęgi. Nazywało się Ur.

***

Ur było nadmorskim miastem, położonym dokładnie w miejscu, w którym Eufrat uchodził do morza, dzięki czemu szybko stało się kwitnącym ośrodkiem handlu. Obszar dzisiejszego południowego Iraku był – o czym już wspominaliśmy – miejscem obfitującym w glinę i trzcinę, ale oprócz tych dwóch rodzajów materiałów budowlanych praktycznie każdy surowiec, którego potrzebowali Sumerowie, trzeba było importować. Szczęśliwie nigdy nie brakowało im towarów, którymi mogli handlować. Sumerowie byli jedyną cywilizacją na obszarze niemal całego Bliskiego Wschodu produkującą nadwyżki różnorodnych artykułów żywnościowych, dzięki czemu szybko stała się ona spichlerzem regionu. W zamian za te podstawowe produkty do sumeryjskich miast napływały cenne towary. Z gór północno-zachodniego Iranu, Armenii, a później statkami z Cypru importowano miedź. Cyna, niezbędna do produkcji brązu, wędrowała przez długie górskie przełęcze z Afganistanu. Srebro wydobywane w górach Taurus, położonych w dzisiejszej Turcji, docierało do sumeryjskich miast na pokładach barek spławianych w dół Eufratu, a złoto docierało lądem z Egiptu i drogą morską z Indii. Zwykłe drewno, używane do prac budowlanych, można było pozyskać w górach Zagros, ciągnących się na wschodzie, położonych na obszarze dzisiejszego Iranu, ale do wznoszenia bardziej wyszukanych konstrukcji, pałaców i ozdobnych bram miejskich odpowiednie było tylko kosztowne drewno cedrowe. Sprowadzano je z gór Libanu – najpierw transportowano je drogą lądową, a następnie spławiano Eufratem. W jednym z epizodów Eposu o Gilgameszu znajdujemy opis wyprawy sumeryjskiego króla, który wyruszył na libańskie wzgórza z zamiarem zabicia zamieszkującego je potwora, wykradzenia pięknego drewna z lasu, którego bestia strzegła, a następnie powiązania drewna w tratwę i spławienia go w dół rzeki, do Sumeru.

Z niewielkiego odcinka wybrzeża Zatoki Perskiej Sumerowie wysyłali swoje statki do portów w dzisiejszych Bahrajnie i Omanie, a stamtąd żeglowali wzdłuż wybrzeża, aby handlować z innym ludem, który stworzył jedną z najbardziej tajemniczych kultur świata, współcześnie określaną mianem cywilizacji doliny Indusu. Region ten był prawdopodobnie źródłem wszelkiego rodzaju przypraw importowanych do miast Sumeru, a także kamieni szlachetnych, takich jak karneol i lazuryt (lapis-lazuli), który połyskiwał błękitną barwą, oraz minerałów, do których Sumerowie mieli wielkie upodobanie i których używali do wyrobu biżuterii i amuletów, inkrustowania plansz do gier czy instrumentów muzycznych oraz zdobienia filigranowych rzeźb. Artefakty znalezione w grobowcach odkrytych w Ur dają nam pojęcie nie tylko o niesamowitym bogactwie nagromadzonym w rękach elity, lecz także o wspaniałym kunszcie twórców, którego wyrafinowanie wskazuje na to, że w mieście musiała istnieć względnie liczna społeczność artystów o wysublimowanych gustach.

6. Srebrna lira i głowa lwa oraz złote nakrycie głowy pochodzące z grobu królowej Puabi odkrytego przez Leonarda Woolleya w latach 20. XX wieku na Cmentarzu Królewskim w Ur

Jeden z takich artefaktów, znaleziony w królewskim grobowcu w Ur, daje wnikliwy wgląd w realia życia starożytnych Sumerów. Tym przedmiotem jest niewielka skrzynia – ozdobna, inkrustowana misterną mozaiką wykonaną z muszli, czerwonego wapienia i lazurytu, przestawiającą szczegółowe sceny z życia codziennego ludzi sprzed czterech tysięcy sześciuset lat. Współcześnie ten zdobny obiekt określany jest mianem „sztandaru z Ur” [zobacz: kolorowa wkładka, Sumerowie]. Z jednej strony pokryty jest scenami przedstawiającymi wojujących Sumerów, na których to scenach widzimy czterokołowe rydwany ciągnięte przez osły, żołnierzy odzianych w skórzane peleryny i z hełmami na głowach, mężczyzn zbrojnych w topory i włócznie. Z drugiej strony mozaika przedstawia Sumerów w czasach pokoju: rząd pracujących rolników i pasterzy, skrybów z ogolonymi głowami zasiadających przy swoich pulpitach, a także muzykanta grającego dla króla na lirze.

***

W połowie trzeciego tysiąclecia p.n.e. sumeryjska urbanizacja osiągnęła szczyt swojego rozwoju, a ekonomiczna potęga Ur wydawała się niekwestionowana. W ciągu zaledwie kilku stuleci wpływy miasta zaczęły jednak słabnąć. Nadeszła nowa era – era militaryzmu. Wokół sumeryjskich ośrodków wzniesiono mury obronne i wydaje się, że ich władców przestała już zadowalać siła oddziaływania handlu i dyplomacji. Jednym z miast, które zyskało na znaczeniu w nowej epoce, nacechowanej przemocą, okazał się Lagasz. Położony nad rzeką Tygrys, był ośrodkiem handlu niewolnikami. Tutejsza ludność wzbogaciła się dzięki napadom na wioski położone na wzgórzach i porwaniom ich mieszkańców, których sprzedawali w całym regionie. Około 2500 r. p.n.e. władca imieniem Eanatum, rządzący Lagaszem, poróżnił się z władcą sąsiedniej Ummy. Przedmiotem sporu najprawdopodobniej był obszar ziemi uprawnej położonej wzdłuż rzeki. Oba miasta stanęły ze sobą do walki. Ducha tego okresu oddają wyobrażenia i inskrypcje na kamiennym pomniku znanym jako stela Sępów. W jej górnej części znajduje się płaskorzeźba przedstawiająca króla Eanatuma, który prowadzi do walki swoich żołnierzy, uzbrojonych we włócznie i oszczepy. Inskrypcja wyryta na steli głosi:

Człowiek wiatru

[…] Eanatum w Ummie

był jak zły sztorm powodujący potop.

[…] (Eanatum) Ummę bronią pokonał,

i tam dwadzieścia stosów zabitych ułożył16.

Płaskorzeźba jest niezwykle brutalna. Przedstawia żołnierzy Ummy usiłujących uciec z krwawego pola bitwy. Żołnierze Lagaszu, którzy ścigają uciekinierów, ścinają im głowy i depcą je stopami. Nad walczącymi krążą sępy trzymające w dziobach odcięte głowy żołnierzy Ummy. Ptaki ucztują na ciałach zabitych: wyrywają im języki i wydziobują oczy. Z tego portretu masakry emanuje szczególny rodzaj odrażającej, bezlitosnej rozkoszy, która – jak się wydaje – odzwierciedla zmianę dokonaną w duchu, w jakim Sumerowie prowadzili wojny. Lagasz, ośrodek handlu niewolnikami, prawdopodobnie wspomagany etosem bezlitosnej wojny uwiecznionym na steli Sępów, zdołał podbić znaczną część południowej Mezopotamii i w opinii niektórych historyków utworzył prawdziwe imperium – pierwsze w dziejach świata. Mocarstwo zdołało jednak przetrwać tylko około stu lat. W tamtych czasach administrowanie nawet jednym miastem było najpewniej poważnym wyzwaniem i władcy Lagaszu wkrótce poczuli ogromny ciężar zarządzania mocarstwem. Król Eanatum przekazał tron swojemu bratu, a następnie – po rządach szeregu władców – wstąpił nań Urukagina. Ten moment wykorzystała ujarzmiona Umma, która pod wodzą władcy imieniem Lugalzagesi wykorzystała nadarzającą się okazję i odzyskała niezależność.

7. Fragment płaskorzeźby zdobiącej Stelę Sępów przedstawiający padlinożerne ptaki unoszące głowy zabitych żołnierzy

Nie jest jasne, co dokładnie sprawiło, że Lugalzagesiemu udało się odnieść tak wielki sukces, ale wydaje się, że przyczyniło się do tego jego żarliwe pragnienie zemsty na imperium Lagaszu. Władca miasta Umma szybko obalił władców Kiszu i Larsy, którzy nadal pozostawali lojalni wobec imperium, po czym pomaszerował na Ur i Uruk. Oba miasta upadły w podanej kolejności, a Lugalzagesi przeniósł swoją stolicę do potężnej fortecy Uruk, otoczonej murami. W końcu pomaszerował na sam Lagasz. Urukagina nie był w stanie długo się opierać. Wojska Lugalzagesiego dokonały wyłomów w murach, splądrowały miasto i doszczętnie je spaliły. Nawet jak na ówczesne standardy był to akt wstrząsający. Świadczy o tym relacja zapisana na jednej z odnalezionych glinianych tabliczek, najwyraźniej autorstwa skryby lub kapłana mieszkającego w Lagaszu, z gniewem i żalem opisującego złupienie miasta.

Ludzie z Ummy, którzy splądrowali Lagasz, popełnili grzech przeciwko bogu Ningirsu! Władza, którą zdobyli, powinna zostać im odebrana! Nie ma żadnego grzechu ze strony Urukaginy, króla Girsu. Lecz co do Lugalzagesiego, władcy Ummy, niech jego bogini Nidaba weźmie ten grzech na swoją głowę!17

Po zdobyciu i złupieniu Lagaszu Lugalzagesi z impetem parł do dalszych podbojów. Swoją ekspansję skierował na północ, w górę biegu obu wielkich rzek Mezopotamii. Szybko zdołał podbić wszystkie regiony, które niegdyś podlegały władzy królów Lagaszu. Jedna z inskrypcji zapisanych przezeń głosi nawet, że podbił wszystkie ziemie położone między górnym a dolnym morzem, co oznaczało, że opanował terytoria rozciągające się od Zatoki Perskiej aż do wybrzeża Morza Śródziemnego.

Kiedy bóg Enlil, władca ziem, obdarzył Lugalzagesiego królestwem ziem, […] podbił [Lugalzagesi – przyp. red.] je od wschodu słońca do zachodu tegoż, w tym samym czasie utorował sobie drogę od Morza Dolnego przez Eufrat i Tygrys po Morze Górne. Od wschodu słońca aż do jego zachodu Enlil dał mu panowanie18.

Autor cytowanej inskrypcji prawdopodobnie przesadzał – z danych archeologicznych wynika, że Sumerowie nigdy nie potrafili utrzymać odległych kolonii na dłużej. Bardziej prawdopodobne jest, że Lugalzagesi dokonał udanego najazdu na obszary położone na wybrzeżu Morza Śródziemnego – spalił i splądrował tamtejsze miasta, a zdobyte łupy uwiózł do Uruku. Niemniej było to wydarzenie bez precedensu. Po raz pierwszy sumeryjski władca podjął tak śmiałe przedsięwzięcie i fakt ten pozostawił po sobie trwałe wrażenie. Od tego momentu koncepcja podboju wszystkich ziem położonych między morzami zawładnęła wyobraźnią późniejszych władców panujących w regionie Mezopotamii.

Mimo sukcesów Lugalzagesi, podobnie jak władcy Lagaszu, wkrótce przekonał się na własnej skórze, jakim ciężarem jest rządzenie rozległym imperium. Państwo stało się po prostu za duże jak na ówczesne możliwości administracyjne. Wkrótce pogrążyło się w odmętach wojen domowych, ponieważ kolejne sumeryjskie miasta-państwa zaczęły buntować się przeciwko imperialnej władzy. W tym okresie wewnętrznego chaosu myśl o narzuceniu władzy innym pojawiła się wśród ludu, który do tej pory odgrywał rolę swoistego młodszego partnera Sumerów w procesie budowy cywilizacji na obszarze południowego Iraku. Tym ludem byli Akadyjczycy. Pewien człowiek miał niebawem poprowadzić ich na wojnę, którą wypowiedzą rządzącym Sumerom. Ów przywódca przeszedł do historii pod imieniem Sargon, które w języku akadyjskim oznacza „jedynego prawdziwego króla”, ponieważ zapoczątkował zmierzch ery cywilizacji sumeryjskiej.

***

Opowieść o pochodzeniu Sargona z Akadu – podobnie jak wiele epizodów ze zmitologizowanej historii Mezopotamii – może wydać się znajoma każdemu, kto wychował się na biblijnych narracjach. Według jednego z późniejszych babilońskich tekstów Sargon mówił językiem akadyjskim, a urodził się około połowy XXIV wieku p.n.e. Jego matka była biedną kobietą, która zostawiła syna w trzcinowym koszu nad rzeką, gdy ten był jeszcze niemowlęciem.

Moja uboga matka począwszy mnie, w tajemnicy mnie urodziła.

Położyła mnie w koszu z szuwarów, bitumem uszczelniła wieko;

Wrzuciła mnie do rzeki, która nie wezbrała nade mną19.

Według cytowanej legendy małego Sargona znalazł robotnik, który pracował w pobliżu – kopał kanał w pałacu królewskim w sumeryjskim mieście Kisz. Wychował dziecko jak własne i nauczył je zawodu ogrodnika. „Akki, kopacz kanałów, […] uniósł mnie, Akki, kopacz kanałów, jak swojego syna […] mnie wychował, Akki, kopacz kanałów, wyznaczył mnie na swojego ogrodnika”20.

Dziecku, podobnie jak biblijnemu Mojżeszowi, nie dane było jednak wieść skromnego życia. Sargonowi najwyraźniej nie brakowało charyzmy. Młody Akadyjczyk wkrótce został przyjęty na służbę w pałacu, w którym jako cześnik podawał wino sumeryjskim władcom i członkom rodziny królewskiej. Wskutek niezwykłej odmiany losu obalił starego króla i zajął jego miejsce na tronie władcy Kiszu. Opowiada o tym mit Sargona: „Cztery lata rządziłem królestwem. Rządziłem i panowałem nad ludem czarnogłowych. Zdobywałem potężne góry toporami z brązu. Wspiąłem się na ich górne pasma; niższe pasma przemierzyłem”21.

Sargon na tym jednak nie poprzestał. Kisz wciąż podlegał królowi Lugalzagesiemu – władcy, który zjednoczył Sumer i z szeregu miast-państw utworzył jedno królestwo. Sargon marzył o wykorzystaniu swojej władzy w Kiszu, którą zdobył niedawno, do zrzucenia jarzma sumeryjskich rządów i stworzeniu nowego akadyjskiego mocarstwa. Aby tego dokonać, musiał uderzyć w serce imperium Lugalzagesiego – w samą stolicę, w Uruk. Okazja do zadania ciosu pojawiła się, gdy król wyruszył na kolejną kampanię, prawdopodobnie z zamiarem rozszerzenia swojej władzy w basenie Morza Śródziemnego. Podczas nieobecności sumeryjskich wojsk, uczestniczących w kampanii w odległych krainach, miasta broniła tylko nieliczna załoga. Zdobycie go wciąż było jednak trudnym zadaniem. Wysokie mury miejskie, których opis został uwieczniony w Eposie o Gilgameszu, musiały groźnie górować nad Sargonem i jego żołnierzami, gdy przygotowywali się do ataku.

Mimo obaw Sargona jego plan się powiódł. Najeźdźcy wdarli się na mury Uruku, a jego obrońcy uciekli. Sargon zdobył miasto i zanim przybyła odsiecz, zburzył kilka odcinków słynnych obwarowań. Był to akt o głęboko symbolicznym znaczeniu, a jednocześnie mocne uderzenie w potęgę sumeryjskiego imperium Lugalzagesiego.

Król Lugalzagesi zrezygnował z kampanii w odległych krajach i pomaszerował z powrotem do domu. Po drodze gromadził wszystkich podległych mu królów. Inskrypcje podają, że pod jego sztandarami mogło maszerować nawet pięćdziesięciu monarchów. Ich zadanie było dość proste: zmiażdżyć siły jednego małego miasta-państwa. Wydaje się natomiast, że Sargon był jednym z tych dowódców, którzy – tak jak dużo później Hannibal i Napoleon – zwyciężali w bitwach wbrew wszelkim przeciwnościom losu. Nie znamy szczegółów starcia ze zmasowanymi siłami imperium, ale zwycięsko wyszła z niego armia Sargona, mimo że była skromna liczebnie.

Sargon pojmał króla Lugalzagesiego i przeprowadził go – jak wół niosącego na szyi drewniane jarzmo – przez bramy świętego miasta Nippur. Oczywiście dla sumeryjskiego władcy było to ogromne upokorzenie, ale Sargon najwyraźniej miał odrobinę miłosierdzia, co było rzadkością w starożytnym świecie. Oszczędził życie Lugalzagesiemu, a nawet pozwolił mu objąć stanowisko gubernatora Uruku – pod warunkiem jednak, że pokonany władca złoży przysięgę wierności. Sargon założył nowe miasto, które od tej pory miało być stolicą jego imperium, i nadał mu nazwę Akad. Inskrypcja na jednym z posągów znalezionych w Nippur głosi, że podbił znaczną część imperium władanego wcześniej przez Kisz, a nawet porośnięty lasami obszar dzisiejszego Libanu i szare góry Taurus, położone w dzisiejszej Turcji.

Sargon, król Kisz, triumfował w trzydziestu czterech bitwach, aż do brzegu morza, i zniszczył ich mury […]. Sargon, król, pokłonił się przed [bogiem] Daganem […], a on [Dagan] dał mu górną ziemię […] aż do lasu cedrowego i aż do srebrnej góry22.

W każdym zdobytym mieście Sargon burzył mury obronne, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo buntu. Swoją władzę nad całym podbitym obszarem manifestował przez obmywanie broni w wodach Zatoki Perskiej i Morza Śródziemnego. Gdy opadł wojenny kurz, Sargon zajął się porządkowaniem spraw państwa. Podjął wysiłki zmierzające do wzmocnienia scentralizowanej administracji, a przez to – do zwiększenia stabilności politycznej imperium. Przeprowadził nawet reformę kalendarza. Jak na ówczesne standardy był stosunkowo postępowym władcą. Ale był także Akadyjczykiem i kimś, kogo dziś określilibyśmy mianem nacjonalisty.

Do chwili obalenia króla Lugalzagesiego językiem królewskich inskrypcji, którymi ozdabiano pałace i świątynie, był sumeryjski. Za panowania Sargona do zapisu oficjalnych inskrypcji zaczęto używać akadyjskiego. Sumeryjskie pismo klinowe zostało dostosowane do sporządzania inskrypcji w języku akadyjskim. Sargon przyjął także nowy tytuł monarszy – określał siebie „królem Akadu”. Mianował Akadyjczyków na kluczowe stanowiska w administracji, a sumeryjskie miasta obsadził akadyjskimi załogami. Między Sumerów a Akadyjczyków – dwa ludy Mezopotamii, które dotychczas żyły obok siebie i przez tysiąclecia wspólnie rozwijały cywilizację – wbito klin, który zniszczył poczucie jedności. Sargon panował przez pięćdziesiąt lat, ale pod koniec jego rządów w południowych miastach, których ludność posługiwała się językiem sumeryjskim, wrzało od nienawiści do Akadyjczyków. „Później, w czasach jego starości, wszystkie ziemie zbuntowały się przeciwko niemu” – czytamy w jednym z późniejszych babilońskich tekstów. „I oblegli go w Agade [Akadzie]; a Sargon stanął do bitwy i zadał im klęskę; Zniweczył ich zamach, a ich liczne zastępy zniszczył”23.

Talent militarny Sargona mógł podtrzymać istnienie jego imperium, dopóki on sam żył. Po jego śmierci, która nastąpiła około 2279 roku p.n.e., jego synowie – Rimusz i Manisztusu – spędzili lata na zaciekłych próbach podporządkowania sobie sumeryjskich miast Ur, Umma, Lagasz i Adab, leżących na południu. Te wysiłki nie przyniosły większego sukcesu. Dopiero Naram-sin, wnuk Sargona, zdołał miażdżyć sumeryjską rebelię szerzącą się w południowych krainach mocarstwa i przywrócić spokój. Później starał się doprowadzić do pojednania między oboma mezopotamskimi ludami, które łączyły liczne więzy. Z tego powodu odrzucił monarszy tytuł swojego ojca: „król Akadu” i przyjął bardziej dyplomatyczny tytuł: „król Sumeru i Akadu”.

Mimo jego wysiłków na rzecz pojednania w czasach panowania Naram-sina Sumerowie stracili status głównej siły kulturowej w regionie. Język akadyjski stopniowo wypierał sumeryjski nie tylko w roli oficjalnego języka dworu królewskiego, lecz także – w coraz szerszym zakresie – w roli języka używanego w kontaktach handlowych i stał się swoistą lingua franca. Sumeryjski jako język izolowany był dla przedstawicieli innych ludów w regionie trudny do nauczenia, a wielu okolicznych partnerów handlowych imperium akadyjsko-sumeryjskiego posługiwało się językami semickimi, blisko spokrewnionymi z akadyjskim.

Nauka języka akadyjskiego przez handlarzy z ziem sąsiadujących z imperium prawdopodobnie była porównywalna do nauki niemieckiego lub francuskiego przez osobę anglojęzyczną, podczas gdy nauczenie się przez nich sumeryjskiego było wyzwaniem podobnym do nauczenia się przez człowieka mówiącego po angielsku języka koreańskiego lub węgierskiego. Ludy Mezopotamii przez całe wieki były w dużej mierze dwujęzyczne, ale stopniowo wszyscy Sumerowie nauczyli się akadyjskiego, podczas gdy coraz mniej Akadyjczyków potrafiło mówić po sumeryjsku. Język sumeryjski w końcu całkowicie zanikł, a wraz z nim z annałów historii zaczął znikać szereg symboli kulturowych, które odróżniały Sumerów od ich sąsiadów. Dni imperium akadyjskiego również były jednak policzone, a Sumerowie mieli otrzymać jeszcze jedną możliwość zapisania się na kartach historii.

***

Po śmierci Naram-sina schedę po nim przejął jego syn, a zarazem prawnuk Sargona. Nowy władca nosił imię Szar-kali-szarri. W czwartym roku jego rządów na niebie pojawił się niezwykły znak. Doszło do tego około 2215 roku p.n.e., gdy prawie dwieście milionów kilometrów od Ziemi przeleciała gigantyczna kula lodu i pyłu o średnicy czterdziestu kilometrów. Była to kometa Hale’a-Boppa. Przez następne cztery tysiące dwieście lat przemierzała ona z ogromną szybkością Układ Słoneczny, przez który poruszała się po głębokiej eliptycznej orbicie, aby w 1997 roku ponownie pojawić się na naszym niebie jako płonąca smuga światła. W tym czasie była to najjaśniejsza kometa z najdłuższym ogonem, jaką kiedykolwiek zaobserwowano. Pozostawała widoczna gołym okiem przez kolejne osiemnaście miesięcy.

Pojawienie się w 1997 roku na niebie komety Hale’a-Boppa skłoniło trzydziestu dziewięciu członków apokaliptycznej sekty Wrota Niebios, działającej w San Diego w Kalifornii, do odebrania sobie życia przez wypicie śmiertelnej mieszanki wódki i fenobarbitalu. Wierzyli oni, że ich dusze trafią na statek kosmiczny ukrywający się za opalizującym ogonem komety. Możemy sobie tylko wyobrażać, jakie wrażenie zrobił on cztery tysiące lat wcześniej na mieszkańcach starożytnego Sumeru. Niektórzy obserwatorzy tego niezwykłego zjawiska na niebie mogli uznać je za symbol błogosławieństwa bogów, z aprobatą spoglądających na ziemie Sumeru. Inni wpatrujący się w samotnego kosmicznego podróżnika wędrującego po nocnym niebie mogli uznać pojawienie się komety za znak zbliżającej się zagłady. Ostatecznie okazało się, że rację mieli ci drudzy. W czasach panowania Szar-kali-szarriego doszło do nagłej globalnej zmiany klimatu, trudnej do wyjaśnienia, znanej dziś pod enigmatyczną nazwą „wydarzenia roku 4200”. Dość niepewnie powiązano ją ze zmianami, które zaszły w cyrkulacji wód akwenów północnego Atlantyku pokrytych pływającym lodem, co miało spowodować zakłócenia w funkcjonowaniu systemów klimatycznych świata, które pozostawały ze sobą w kruchych relacjach.

Zmiana klimatyczna, niezależnie od jej przyczyny, niosła ze sobą dramatyczne skutki. W różnych miejscach na całym świecie wydarzenie to zbiegło się w czasie z okresami suszy. Badania skał osadowych przeprowadzone na terenie Iraku i w innych miejscach na Bliskim Wschodzie wykazały znaczący spadek opadów deszczu, a klimat stał się suchszy. Przez wiele lat nie dochodziło do wylewów rzek – które wcześniej występowały co roku i od których uzależnione było rolnictwo w Mezopotamii – w rezultacie czego populację międzyrzecza dotknęła klęska głodu. Okres suszy i głodu trwał ponad sto lat – niektórzy badacze sądzą, że nawet trzysta. Katastrofę tę wzmiankują egipskie teksty z tego okresu, a jej wystąpienie zostało przez historyków powiązane z upadkiem wielu społeczeństw, w szczególności egipskiego Starego Państwa, cywilizacji doliny Indusu na terenie dzisiejszych Indii czy kultury Longshan w Chinach.

Nie ulega wątpliwości, że w czasach katastrofalnej zmiany klimatycznej w Mezopotamii, nadal rządzonej przez władców imperium akadyjskiego, nagle zabrakło zasobów. Dni rosnących nadwyżek żywności dobiegły końca, a niektóre miasta i miasteczka położone na suchszych obszarach opustoszały. Po śmierci Szar-kali-szarriego, która nastąpiła około 2193 roku p.n.e., na ziemiach Akadu nastał zamęt i wybuchały zaciekłe wojny domowe. Sumeryjska lista królów opisuje ten okres w niemal ironicznym tonie: „A potem kto był królem? Kto nie był królem? Irgigi był królem, Nanum był królem, Imi był królem, Elulu był królem; tych czterech królów panowało przez 3 lata”24.

Polityczny chaos w imperium Akadu nie pozostał niezauważony. Sytuacji na równinie przyglądał się z uwagą koczowniczy lud Gutejów, żyjący górach [Zagros – przyp. tłum.] dominujących nad równinami Mezopotamii. Kim oni byli, jakim mówili językiem i jakich bogów czcili – nie mamy pojęcia, ale starożytne teksty, takie jak kronika Esagila, wyrażają się o tej ludności ze szczególną pogardą: „Gutejowie byli nieszczęsnym ludem, nieświadomym tego, jak czcić bogów, nieznającym właściwych praktyk rytualnych”25. Całymi latami napadali na pogranicze imperium akadyjskiego, plądrowali i palili wioski oraz uprowadzali bydło. W liście z czasów panowania Szar-kali-szarriego – akadyjskiego władcy, który władał terenem graniczącym z obszarami zamieszkanymi przez Gutejów – nakazywał on swoim robotnikom ignorowanie ataków koczowników i powrót do pracy, choć nie ulegało wątpliwości, że sam trzymał się w bezpiecznej odległości od zagrożonych ziem.

Uprawiajcie pole i pilnujcie bydła! Nie mówcie mi: „Wrodzy Gutejowie są w pobliżu, więc nie mogliśmy uprawiać pól”. Wystawcie posterunki w odstępach jednej mili [około półtora kilometra – przyp. red.], a jeśli Gutejowie spróbują zaatakować, sprowadźcie całe bydło do wioski. A teraz przysięgam na życie króla Szar-kali-szarriego, że jeśli Gutejowie uprowadzą bydło, a wy nie będziecie mogli za nie zapłacić, nie zapłacę wam srebrem, gdy przybędę do miasta26.

Gutejowie postanowili wykorzystać chwilę słabości Akadu dotkniętego suszą. Przybyli ze wzgórz na równiny, lecz tym razem nie po to, by ograbić wioski, ale po to, by najechać i zagarnąć ziemie Sumeru dla siebie. Jeden z niezwykłych tekstów literackich napisanych kilka wieków później, zatytułowany Klątwa Akadu, opowiada o tym, jak bóg Enlil, rozgniewany przez króla Akadu, wezwał Gutejów, by w ten sposób ukarać władcę. Autor przedstawia ludzi ze wzgórz jako przerażające stworzenia, posługujące się językiem, który w uszach Sumerów brzmiał jak szczekanie psów.

Gutium, kraina ludu, który nie znosi władzy,

Który myśli po ludzku, [ale] którego kształty i jąkające się słowa są jak [szczekanie – przyp. red.] psa.

Enlil sprowadził ich z góry.

W ogromnej liczbie, jak szarańcza, pokryli ziemię.

Ich „ramię” wyciągnęło się […] jak pułapka,

Nic nie umknęło ich ramieniu,

Nikt nie uniknął ich ramienia.

[…] Wszystkie ziemie podniosły gorzki krzyk na murach swoich miast27.

Wygląda na to, że Gutejowie w walce z Akadyjczykami stosowali taktykę „uderz i uciekaj” – napadali na linie zaopatrzenia i pozostawiali po sobie spaloną ziemię. Zaatakowali stolicę, Akad, i zniszczyli ją tak doszczętnie, że nigdy nie odnaleziono jej ruin. Ich najazdy zdewastowały akadyjską gospodarkę i społeczeństwo – już wcześniej osłabione przez suszę i rozdarte wojną – załamało się pod ich naporem.

Gutejowie próbowali założyć własną dynastię, by rządzić Sumerem i Akadem, ale – o czym przekonali się najeźdźcy Mezopotamii w naszych czasach – o wiele łatwiej jest podbić lud niż potem nim rządzić. Przekazy zapisane pismem klinowym sugerują, że Gutejowie niewielką wagę przykładali do rozwijania rolnictwa, prowadzenia pisemnych rejestrów i utrzymywania bezpieczeństwa publicznego. Byli ludem niepiśmiennym, a musieli się zmagać z zarządzaniem imperium, które od wieków znało słowo pisane. Z przyczyn znanych tylko Gutejom – być może związanych z koczowniczym stylem życia, który preferowali – nie byli oni przekonani do trzymania w zagrodach zwierząt hodowlanych i najwyraźniej wypuścili je wszystkie, aby mogły one swobodnie się wypasać w pobliżu wiosek. Te działania wkrótce pogłębiły klęskę głodu i doprowadziły do ogromnego wzrostu cen zboża. Infrastruktura zaczęła się rozpadać, o czym opowiada Klątwa Akadu:

Na ścieżkach holowniczych wzdłuż brzegów kanałów rosła wysoka trawa. Na wysokich drogach zbudowanych dla wozów rosła trawa smutku. Co więcej, na ścieżkach holowniczych zbudowanych z kanałowego mułu bytowały dzikie barany i czujne węże, które nie przepuszczały nikogo. Na równinach, na których niegdyś rosła piękna trawa, teraz rosły trzciny lamentu28.

Gutejowie władali obszarami dzisiejszego południowego Iraku przez ponad sto pięćdziesiąt lat i cały ten okres był dla miejscowej ludności czasem cierpienia – miniaturowa ciemna epoka, w trakcie której powstało niewiele przekazów źródłowych, w dodatku o mało wyszukanej treści. Wraz ze wzrostem niechęci do rządów Gutejów wśród niedawno zmarginalizowanej ludności sumeryjskiej pojawili się jednak ludzie, którzy dostrzegli szansę, jaką dawało im niestabilne panowanie prymitywnego górskiego ludu. Jedną z takich osób był Utuhengal, który prawdopodobnie pełnił funkcję namiestnika Uruku. Około 2114 roku p.n.e. wykorzystał moment objęcia tronu przez kolejnego króla Gutejów imieniem Tirigan. Zebrawszy siły rebeliantów, zatrzymał się w świątyni Iszkura, sumeryjskiego boga burz, aby złożyć tam ofiarę. Prawdopodobnie ofiarował mu jagnię lub kozę i odśpiewał przed ołtarzem starożytną modlitwę, po czym pomaszerował na równinę, na której miał stoczyć walkę z gutejskimi wodzami. Utuhengal i sumeryjskie wojska, którymi dowodził, odnieśli zwycięstwo. Autor Sumeryjskiej listy królów opisuje, w jaki sposób wódz Sumerów rozgromił armię Tirigana, dzięki czemu lud, któremu przewodził, ostatecznie zrzucił jarzmo panowania nie tylko Gutejów, lecz także Akadyjczyków.

Utuhengal zapoczątkował erę zwaną obecnie okresem trzeciej dynastii z Ur lub okresem neosumeryjskim. Niektórzy historycy nazwali ją nawet „sumeryjskim renesansem”. Miała to być ostatnia epoka rozkwitu kultury sumeryjskiej.

***

Utuhengal, król buntownik, nie rządził zbyt długo. Zaledwie siedem lat po objęciu władzy zmarł w tajemniczych okolicznościach – prawdopodobnie został zabity. Z przekazów źródłowych dowiadujemy się bowiem, że zginął podczas inspekcji tamy – konstrukcja pękła, a on sam utonął. Wkrótce potem na sumeryjskim tronie zasiadł Ur-Nammu, jeden z najambitniejszych namiestników Utuhengala. Niektórzy historycy postawili nurtujące pytanie, czy nie miał on swojego udziału w pęknięciu tamy – o ile w ogóle doszło do takiego zdarzenia.

Niezależnie od okoliczności, w jakich doszedł do władzy, Ur-Nammu okazał się skutecznym królem i doskonałym administratorem. Ujednolicił miary stosowane przez kupców na sumeryjskich rynkach i ustanowił uniwersalną jednostkę do odmierzania wagi srebra: minę, która dzieliła się na sześćdziesiąt mniejszych jednostek zwanych szeklami. W ten sposób Ur-Nammu położył fundamenty pod stworzenie pierwszych systemów walutowych. Pozostawił nam także w spadku pierwsze zachowane normy prawne, znane jako Kodeks Ur-Nammu – był on starszy o trzy wieki od najbardziej znanego mezopotamskiego prawa, czyli Kodeksu Hammurabiego. Według tych regulacji na nagrodę w wysokości dwóch szekli zasługiwał każdy, kto zwrócił zbiegłego niewolnika jego panu. W kodeksie przewidziano także wypłacanie odszkodowania w srebrze za różnego rodzaju obrażenia ciała. Na przykład jeśli wolny człowiek wybił oko innemu wolnemu człowiekowi, dokument nakazywał zapłacić poszkodowanemu pół miny srebra, a jeśli odciął mu stopę, winien był zapłacić dziesięć szekli.

8. Odcisk pieczęci cylindrycznej przedstawiający siedzącego króla Ur-Nammu, do którego bóstwo prowadzi jednego z jego dostojników

Ur-Nammu był również zapalonym budowniczym. Wzniósł liczne budowle w miastach Nippur, Larsa, Kisz, Adab i Umma. Odbudował sieć komunikacyjną królestwa oraz system irygacyjny, będące w ruinie po długich dziesięcioleciach zaniedbań w czasach rządów Gutejów. Ur-Nammu ponad wszystko uwielbiał stawiać zikkuraty, które wyglądały jak schodkowe piramidy, zbudowane warstwowo – niczym tort weselny. Budowle te miały charakter sakralny i odgrywały centralną rolę w sprawowaniu kultu sumeryjskich bóstw. Wkrótce w centrum każdego miasta imperium stał okazały zikkurat. Największa była świątynia, którą Ur-Nammu wzniósł w swoim rodzinnym mieście Ur.

Zikkurat w Ur był ogromną budowlą, wznoszącą się na wysokość trzydziestu metrów, czyli około dziesięciu pięter; górowała ona ponad pozostałymi budynkami w mieście, znacznie niższymi. Świątynia powstała z wypalanych glinianych cegieł, które połączono za pomocą zaprawy bitumicznej. Szacuje się, że budowa samej podstawy wymagała zatrudnienia co najmniej tysiąca pięciuset robotników, którzy wykonywali to zadanie ponad pięć lat. Rolnicy pracujący na swoich polach oddalonych od miasta o dwadzieścia kilometrów mogli dostrzec ogromny kształt świątyni majaczący na horyzoncie. Widok ten stanowił dla ludności dowód potęgi miasta i boga, który w nim mieszkał. Mimo bujnego rozkwitu cechującego późny okres cywilizacji sumeryjskiej jej dni były definitywnie policzone. Jedną z przyczyn jej końca była gleba, po której stąpali Sumerowie.

Wody wszystkich rzek na Ziemi zawierają niewielkie ilości soli i innych minerałów. Wody Tygrysu i Eufratu, płynące przez wapienne skały gór Taurus, zawierają więcej tych pierwiastków niż niemal wszystkie inne cieki wodne. Sumerowie wspięli się na wyżyny cywilizacyjne częściowo dzięki opanowaniu sztuki budowy systemów irygacyjnych, ale kiedy starożytni rolnicy kierowali wodę na swoje pola, aby zapewnić pożywkę uprawom, nie wiedzieli, że choć gorące słońce powoduje odparowanie wody, to w glebie zostają śladowe ilości soli. W regionach geograficznych cechujących się względnie dużą ilością opadów deszcz wypłukuje z ziemi sól rzeczną, ale w warunkach panujących w dzisiejszym Iraku dochodzi do jej koncentracji w glebie, co z czasem uniemożliwia wegetację roślin.

Skrupulatne zapiski sumeryjskich skrybów, prowadzone rok po roku, malują ponury obraz. Począwszy od około 2350 roku p.n.e., potwierdzają one stopniowy spadek wysokości plonów, odnotowywany z całym regionie. Jeden wymowny szczegół zdradza, że przyczyną tego zjawiska mogło być rosnące zasolenie gleby – plony jęczmienia, odpornego na sól w ziemi, utrzymywały się na niemal stałym poziomie, podczas gdy plony pszenicy, czyli głównego zboża uprawnianego przez Sumerów, z biegiem stuleci ulegały zmniejszeniu. Z zapisków widniejących na glinianych tabliczkach odkrytych w ruinach starożytnego miasta Girsu wynika, że około 3500 roku p.n.e. pszenica i jęczmień były produkowane w tej samej ilości, po tysiącu lat nawadniania pól udział pszenicy w produkcji zboża spadł jednak do zaledwie jednej szóstej plonów. Już kilka wieków później, w XXI wieku p.n.e., pszenica stanowiła mniej niż dwa procent rocznych zbiorów. Wskazuje to na gwałtowny wzrost zawartości soli w glebie i na podejmowanie przez Sumerów desperackich prób dostosowania się do nowych warunków.

Sumerowie nie szukali rozwiązania kryzysu po omacku. Podejmowali próby zaradzenia mu nie tylko przez zastępowanie jęczmieniem ich podstawowego zboża – pszenicy – lecz także przez opracowanie nowych metod nawadniania gleby. Problemu ostatecznie nie udało się jednak rozwiązać, a zasolenie gleby nadal pozostaje wyzwaniem dla rolników współczesnego Iraku – mimo technologii i wiedzy naukowej, którymi współcześnie dysponujemy.