Urodzeni single. Siła, wolność i radość z życia w pojedynkę - Dr Bella DePaulo - ebook + książka

Urodzeni single. Siła, wolność i radość z życia w pojedynkę ebook

Dr Bella DePaulo

0,0
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

INSPIRUJĄCY PRZEWODNIK O SILE I RADOŚCI ŻYCIA SOLO.

KSIĄŻKA NAGRODZONA ZŁOTYM MEDALEM INDEPENDENT PUBLISHER BOOK AWARDS. JEDEN Z NAJLEPSZYCH PORADNIKÓW 2024 ROKU WEDŁUG TIMESA. TYTUŁ UZNANY ZA WYRÓŻNIAJĄCY SIĘ PRZEZ KAPITUŁĘ NYC BIG BOOK AWARD FINALISTKA KONKURSU FOREWORD INDIES BOOK OF THE YEAR AWARD.

Czy pełne, szczęśliwe i satysfakcjonujące życie naprawdę wymaga znalezienia „drugiej połówki”? Dr Bella DePaulo, ceniona socjolożka i badaczka życia singli, obala ten stereotyp i dowodzi, że życie w pojedynkę nie tylko może dawać satysfakcję, ale wręcz wyjątkową siłę, wolność i autentyczność. W książce Urodzeni single autorka przemawia w imieniu milionów osób na całym świecie, które świadomie wybierają życie solo – nie jako etap przejściowy, ale jako trwały, satysfakcjonujący styl życia. Dr DePaulo w fascynujący sposób łączy badania naukowe, historie z życia wzięte oraz osobiste doświadczenia, pokazując, jak społeczeństwo błędnie interpretuje życie w pojedynkę i jak niepotrzebnie stygmatyzuje tych, którzy rezygnują z tradycyjnych ról partnerskich. Autorka rozprawia się z mitami na temat samotności, relacji i poczucia „braku” w życiu singli, którzy nie planują życia w związku. Inspiruje i wspiera tych, którzy planują pozostać singlami, ukazując im, jak cieszyć się intymnością, niezależnością i wewnętrzną harmonią. Pomaga zrozumieć bliskich, którzy wybrali życie singla, oferując rodzinie i przyjaciołom cenną perspektywę, która do tej pory mogła im umykać. Dr Bella DePaulo nie tylko bada życie singli, ale także inspiruje miliony ludzi do życia w zgodzie ze sobą, udowadniając, że samotność nie jest przystankiem w drodze do szczęścia, a życie solo to nie kompromis – to wybór, który może dać ci wszystko, czego potrzebujesz.

Chwila wytchnienia dla wszystkich, których męczy już wszechobecna narracja, że nie można być naprawdę szczęśliwym, będąc singlem. Jako osoba samotna przez całe życie, zaczęłam czytać z długopisem w ręku, gotowa podkreślać, zaznaczać i umieszczać mnóstwo wykrzykników na marginesach – ale szybko zdałam sobie sprawę, że musiałabym podkreślić całą książkę. Gina Fattore, współtwórczyni serialu „Gilmore Girls” Wielkie brawa dla autorki za przełamywanie upraszczających i zasadniczo bezpodstawnych stereotypów dotyczących singli. Potrzebujemy więcej takich luminarzy jak ona! Catherine Gray, autorka książki „The Unexpected Joy of Being Sober” Bella DePaulo pisze o zaletach samotnego życia z charakterystycznym rozmachem i pasją. Czytałem tę książkę z przyjemnością i uśmiechem, podziwiając dowcip, pogodę ducha i niepohamowaną radość życia autorki, która potwierdza to, co w głębi serca już wiedziałem: jak istotną rolę odgrywają samotnicy w budowaniu i utrzymywaniu zdrowych społeczności. Brawo! Fenton Johnson, autor książki „At the Center of All Beauty: Solitude and the Creative Life”

To książka ważna, przełomowa i pełna nadziei i optymizmu dla każdego, kto kiedykolwiek kwestionował swoją miłość do samotności lub czuł się napiętnowany i wykluczony tylko ze względu na niebycie w związku. Ta książka nie pozostawia czytelnikowi żadnych wątpliwości, że bycie singlem jest nie tylko całkowicie „normalne”, ale dla tych, którzy to kochają (lub nauczą się kochać), jest to życie, które przynosi pełnię, wolność i możliwości jak żadne inne. Lucy Meggeson, prowadząca podcastu „Spinsterhood Reimagined”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 433

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału:

SINGLE AT HEART: THE POWER, FREEDOM AND HEART-FILLING JOY OF SINGLE LIFE

Copyright © Dr. Bella DePaulo 2023

All rights reserved

Polish edition copyright © Wydawnictwo Albatros Sp. z o.o. 2025

Polish translation copyright © Magdalena Słysz 2025

Redakcja: Anna Walenko

Kasia Meszka | Wydawnictwo Albatros Sp. z o.o.

Ilustracja na okładce: zarinalukash/Freepik

ISBN 978-83-8361-956-9

Wydawca

Wydawnictwo Albatros Sp. z o.o.

Hlonda 2A/25, 02-972 Warszawa

e-mail: [email protected]

wydawnictwoalbatros.com

Niniejszy produkt jest objęty ochroną prawa autorskiego. Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku osobę, która wykupiła prawo dostępu. Wydawca informuje, że publiczne udostępnianie osobom trzecim, nieokreślonym adresatom lub w jakikolwiek inny sposób upowszechnianie, kopiowanie oraz przetwarzanie w technikach cyfrowych lub podobnych – jest nielegalne i podlega właściwym sankcjom.

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Weronika Panecka

Wstęp

Wielbiciele życia w pojedynkę, poczujcie się wolni! Wyzwólcie się od tych dawnych, wstecznych opowieści, które głoszą, że żywot singla jest smutny i samotny. Wznieście się ponad te represyjne wyobrażenia, że każdy chce mieć partnera życiowego; jeśli sądzicie, że z wami jest inaczej, pozbądźcie się tego przekonania; jeśli nie potraficie tego zrobić, to potrzebna wam pomoc. Z satysfakcją odrzućcie pomysł, że centrum waszego życia powinien stanowić partner, że każdy tego pragnie albo że to normalny, naturalny sposób funkcjonowania.

Mam dla was nową opowieść. Opiera się na doświadczeniach ludzi z całego świata, którzy opowiadają swoje historie, często po raz pierwszy. Potwierdzają ją badania z zakresu nauk społecznych, obejmujące setki, tysiące, a czasami nawet setki tysięcy osób.

Bohaterami mojej opowieści są ludzie, których zdecydowanie pociąga życie w pojedynkę. Nazywam ich urodzonymi singlami i sama do nich należę. Nie ma dla nas lepszego życia. Pełniejszego, bardziej autentycznego i wartościowego. To życie bogate pod względem psychologicznym. Żadne inne nie da nam równie głębokiej satysfakcji. Dla nas singielstwo to stan tak samo normalny, naturalny, komfortowy i godny pożądania jak partnerstwo w sensie uczuciowym dla tych, których z kolei pociąga życie w związku.

Jesteśmy kustoszami naszego życia. Singielstwo nas nie ogranicza – ono otwiera przed nami drzwi na oścież. Mamy wolność i używamy jej, żeby czerpać ze swoich zasobów i wykorzystywać okazje, choćby wydawało się to próżne albo miałkie. Możemy decydować o swoim życiu i je kształtować, poczynając od codziennych nawyków, aż po doniosłe wybory. Rozwijamy swoje zainteresowania i pasje, nie starając się ich zmieniać ani modyfikować, żeby dopasować się do partnera. Znajdujemy w naszym życiu miejsce dla tych, których w nim chcemy – przyjaciół, krewnych, mentorów, kolegów, kochanków, sąsiadów, przewodników duchowych, zwierzaków i wszystkich innych – licznych lub nielicznych, jak nam się podoba, bez presji, żeby wynosić partnera ponad całą resztę. Możemy poświęcić się najbliższemu kręgowi osób, społeczności, krajowi albo jakiejś sprawie, jeśli taka jest nasza wola. Urządzamy dom tak, żeby stał się naszym sanktuarium. Mamy naszą słodką samotność. Jeśli nie chcemy mieć dzieci, partner nie będzie z niezadowoleniem wydymał ust. Jeśli chcemy mieć, wychowujemy je tak, jak uznajemy za właściwe. Cieszymy się bliskością na własnych zasadach.

Zagrożeniem dla urodzonych singli jest nie to, że coś stracimy, jeśli nie umieścimy partnera w centrum naszego życia, ale przeciwnie: że stracimy coś, jeżeli tak właśnie zrobimy. Nie będę przekonywać, że bycie singlem jest okej, że lepiej być singlem, niż tkwić w kiepskim związku, ani że lepiej być singlem, niż żałować, że się nim nie jest. To budzi zbyt dużą niechęć. Po prostu dla takich jak my życie w pojedynkę jest najlepsze. I już. Najlepsze, gdy jesteśmy młodzi. Najlepsze, gdy jesteśmy starzy. A także w okresie pomiędzy.

Singlami z urodzenia są kobiety i mężczyźni oraz ci, którzy nie identyfikują się jako jedni ani drudzy. Rodzice i nierodzice. Bogaci i biedni, młodzi i starzy, ci z formalnym wykształceniem i samoucy, osoby rozmaitej tożsamości płciowej i orientacji seksualnej, wszelkiej rasy i pochodzenia. Są wśród nas wierzący i niewierzący. Wielu z nas wywodzi się ze społeczeństw WEIRD (western, educated, industrialized, rich, democratic), czyli zachodnich, wykształconych, uprzemysłowionych, zamożnych i demokratycznych, ale równie wielu – wcale nie.

Do singli z urodzenia należą zarówno ci, którzy nigdy nie byli w związku małżeńskim, nie żyli z partnerem i nie mieli z nikim relacji miłosnej, jak i ci, którzy w przeszłości przeżyli to wszystko, czasami wielokrotnie. Zaliczają się do nas osoby, które nie są zainteresowane seksem ani związkiem uczuciowym, jak również takie, które lubią jedno i drugie. Część z nas od czasu do czasu chętnie się z kimś spotyka. Wszystkich nas łączy to, że związek nie jest dla nas sprawą najważniejszą i nie chcemy, by nasze życie obracało się wokół partnera.

A co może jeszcze istotniejsze, cieszymy się życiem singla. Delektujemy się nim. Nieważne, czy mamy za sobą liczne doświadczenia miłosne, czy nie mamy żadnych. Nieważne, czy te doświadczenia były fantastyczne, straszne, czy takie i takie. Nieważne, czy nasze dzieciństwo było nieszczęśliwe, czy idylliczne. To nas nie określa. Nie jesteśmy singlami dlatego, że od czegoś uciekamy albo mamy jakieś „problemy” ze sobą (kto ich nie ma?). Jesteśmy singlami, ponieważ kochamy to, co życie singla oferuje i będzie oferować, dopóki oddajemy się mu i w nie inwestujemy. Nie chcemy z naszego singielstwa zrezygnować.

Zdajemy sobie sprawę, że przeciwstawiamy się uparcie propagowanej i zachwalanej koncepcji kulturowej, według której dorosły człowiek ponad wszystko pragnie trwałego związku. Wiemy, co myślą inni: że fajnie jest być singlem przez jakiś czas, ale wieczne singielstwo to po prostu smutna sprawa i pragnienie, by pozostać w tym stanie, nie jest naturalne ani normalne.

W ciągu swojego życia byłam świadkiem tego, jak obalane są inne niezachwiane poglądy. Czy to nienormalne, że pociągają nas osoby tej samej płci? Już wiemy, że nie. Czy miejsce kobiety jest w domu? Och, dajcie spokój. Czy kobieta musi pragnąć zostać matką? To już też nie wydaje się takie oczywiste.

Za każdym razem, gdy nasze rozumienie natury ludzkiej się poszerza, wszyscy zyskujemy coraz więcej swobody, żeby żyć lepiej i w zgodzie ze sobą. W oświeconym świecie, jaki sobie wyobrażam, każde dziecko zrozumie, że życie w pojedynkę jako świadomie wybrana ścieżka może być tak samo radosne i satysfakcjonujące jak każde inne – a dla niektórych wręcz najlepsze. Dorosły człowiek wyrzeknie się pokusy, żeby współczuć singlom i traktować ich protekcjonalnie, i doceni wielkie dobrodziejstwa, jakie niesie singielstwo. Osoby, które w sposób naturalny będzie ono pociągało, nie będą musiały więcej bronić swojego wyboru. A miliony szczęśliwych osób wiodących życie singli uświadomią sobie, że są szczęśliwe i kwitną nie mimo tego, że są singlami, ale właśnie dzięki temu.

Ponieważ my, urodzeni single, cieszymy się życiem w pojedynkę, bynajmniej przed nim nie uciekając, możemy doskonalić swoje zalety, rozwijać umiejętności, korzystać z naszych zasobów i poglądów w większym stopniu niż ci, którzy wiodą tradycyjne życie w związku. Czas, pieniądze i zasoby emocjonalne, które inni poświęcają na poszukiwanie partnera, a potem, jeśli go znajdą, jemu samemu, my inwestujemy w doświadczenia, które wzbogacają nasze życie i nie zostaną nam odebrane w wyniku rozwodu ani innych skutków ubocznych wiązania się w pary. Skupiamy się na przyjaciołach, zamiast wypatrywać partnera, który rysuje się gdzieś na horyzoncie albo czeka na nas w domu. Ponieważ nie dzielimy z nikim obowiązków codziennego życia, uczymy się zawiadywać wszystkim sami, opanowując poszczególne zadania, obchodząc je albo kombinując, jak znaleźć ludzi, którzy nam pomogą lub których da się do tego wynająć. A z racji tego, że planujemy pozostać sami, tworzymy domy, które, w miarę jak będziemy się starzeć, mają nam służyć i zapewniać wygodę, a także nas inspirować.

Lata inwestowania w życie singla i korzystania z tego, co ono oferuje, przynoszą zyski już po drodze, ale całe przedsięwzięcie osiąga szczyt opłacalności dopiero później, przecząc stereotypom. Ostrzega się nas, że skończymy niedołężni, zależni, zrozpaczeni i, ojej, tacy samotni na starość, gdy tymczasem wcale tak się nie dzieje. Badania pokazują, że przeważnie to właśnie ci, którzy pozostali singlami, prosperują najlepiej na dalszym etapie życia. W przeciwieństwie do singli od niedawna, takich jak rozwodnicy i wdowcy, którzy dotychczas organizowali swoje życie wokół żony albo męża, długoletni single nie zachodzą w głowę, jak zrobić to, co do tej pory robił za nich współmałżonek. Długoletni single nie zaniedbują ważnych dla siebie ludzi, gdy w ich życiu pojawia się partner. Nie tworzą od nowa kręgu towarzyskiego czy systemu wsparcia; dbali o to przez cały czas. Badanie z udziałem starszych osób w Stanach Zjednoczonych świadczy dobitnie, że kobiety i mężczyźni, którzy wcześniej żyli samotnie, patrzą bardziej optymistycznie w przyszłość, prowadzą bardziej aktywne życie towarzyskie, z dużym prawdopodobieństwem otrzymują pomoc, jeśli jej potrzebują, i bliskość, jeśli jej chcą. Afroamerykanie, którzy są obiektem moralizowania i zawstydzania za stosunkowo niskie wskaźniki małżeństw, mają szczególnie duże szanse na satysfakcjonujące życie w podeszłym wieku, jeśli wcześniej nie byli zamężni albo żonaci1.

Z kolei w badaniu australijskim, obejmującym ponad dziesięć tysięcy kobiet po siedemdziesiątce, stwierdzono, że te, które były singielkami przez całe życie, radziły sobie lepiej nie tylko od tych wcześniej zamężnych, ale także wciąż zamężnych2. W porównaniu z nadal czy też wcześniej zamężnymi kobietami, mającymi dzieci lub nie, bezdzietne singielki były bardziej optymistyczne, mniej zestresowane, wykazywały większy altruizm i miały mniej zdiagnozowanych poważnych chorób.

Te badania dotyczyły wszystkich osób samotnych, bez rozróżnienia, czy są nimi z wyboru, czy z konieczności. Kiedy naukowcy zaczną zwracać uwagę na singli, którzy chcą być singlami, odkrycia staną się jeszcze ciekawsze. Już istnieją tego przesłanki. Badanie prowadzone przez dziesięć lat z udziałem przeszło siedemnastu tysięcy osób bez partnera życiowego dowiodło, że z czasem ludzie, którzy nie chcieli zrezygnować z singielstwa, stawali się coraz bardziej zadowoleni z życia, podczas gdy ci, którym brakowało partnera – coraz bardziej nieusatysfakcjonowani3. Według innego badania single nieszukający partnera bardziej cenią sobie przyjaciół i w miarę jak inwestują w przyjaźnie, wykazują coraz większe zadowolenie z życia w pojedynkę4. Singli tęskniących za związkiem ta krzepiąca tendencja przeważnie nie dotyczy. Single, którzy chcą pozostać singlami, są także bardziej usatysfakcjonowani pod względem seksualnym5.

Naukowo zajmuję się singlami od siedemnastego grudnia 1992 roku. Tego dnia założyłam sekretną teczkę, oznaczoną tylko cyfrą 1, i włożyłam do niej wycinek z działu porad w lokalnej gazecie. Podkreśliłam w tekście jedno zdanie: Pamiętaj, że jedynka to cała liczba.

Miałam trzydzieści dziewięć lat. Nie uważałam, że nie jestem całością, ale wydawało mi się dziwne, że tyle wizerunków singli, które wkładałam do tej teczki, od komiksowej Cathy6 po recenzje książkowe w „New Yorkerze” , bazuje na założeniu, że smutno jest być singlem i że nikt nie jest nim z wyboru.

Moja obsesja pozostała tajemnicą niedługo. W następnych latach zasadniczo porzuciłam poprzednie specjalności (psychologię kłamstwa oraz wykrywanie kłamstw) i całkowicie poświęciłam się nowej dziedzinie: badaniom nad singlami i ich życiem. Oszukiwanie mnie interesowało. Singielstwo stało się moją pasją. Prowadziłam badania, uczyłam na kursach, publikowałam prace naukowe, pisałam dziesiątki artykułów do gazet i czasopism, wstawiałam setki postów na blogu, występowałam na konferencjach TEDx, założyłam na Facebooku grupę Community of Single People i wydawałam książki, począwszy od Singled Out: How Singles Are Stereotyped, Stigmatized, and Ignored, and Still Live Happily Ever After.

Jestem psycholożką społeczną, naukowczynią, a nie terapeutką, ale w kolejnych latach setki osób przysyłały mi maile i odręczne notatki, opowiadając o swoim życiu w pojedynkę. Rzucały się w oczy dwa motywy. Pierwszy był niepokojący. Raz po raz ludzie mówili mi, że dopóki nie natknęli się na moje prace, nie zdawali sobie sprawy, że singielstwo i pragnienie pozostania w tym stanie jest okej. Drugi był bardziej złożony. Ci ludzie opisywali samych siebie jako osoby, które pociąga życie w pojedynkę. Rozwodzili się nad tym, jaką daje im ono satysfakcję, twierdzili, że są spełnieni i nic nie może się z tym równać. Ja też tak czułam. I wtedy uświadomiłam sobie, że popularne narracje dotyczące samotnego życia nie oddają tego, co znaczy żyć w pojedynkę, jeśli szczerze i głęboko się to kocha. Nie przemawiały do takich jak my, singli z urodzenia.

Zaintrygowali mnie także ludzie samotni, którym brakowało partnera, oraz liczni specjaliści, eksperci i eseiści, wychwalający życie w parze. Niektórzy wydawali się rozsądni, ale wielu innych kreowało – jak bym to nazwała – obraz cudownego mitycznego partnera życiowego. Czyli kogoś, kto jest zawsze miły, zawsze pełen uwagi, zawsze w pobliżu, gdy go potrzebujecie, i zawsze z chęcią wykonuje swoją część obowiązków. Partnera, który zawsze chce tyle seksu co wy, takiego samego, w tym samym czasie, i nigdy nie zawodzi. Jako rodzic taki partner jest zawsze obecny i oddany dzieciom, a wasze wspólne życie toczy się gładko, bez żadnych konfliktów, bez przemocy. Na późniejszym etapie życia cudowny mityczny partner jest zawsze przy was, kiedy upadniecie i nie możecie sami wstać. Służy wam, gdy musicie pojechać do lekarza albo chcecie mieć kogoś przy sobie w szpitalu, i pozostaje przy waszym boku bez względu na długość choroby. Taki partner sam nigdy nie choruje i nigdy nie ma was dosyć.

Nie wątpię, że niektórzy partnerzy, małżonkowie i niemałżonkowie, są naprawdę wspaniali. Ale wiem także, że są ludźmi. I choć wydaje się to oczywiste, najwyraźniej umyka sceptykom, niewierzącym, że ktoś może pragnąć życia, które nie jest zbudowane wokół partnera. Ten ich wyobrażony partner nie istnieje. A nawet gdyby istniał, nie skusiłby nas, singli z urodzenia, żebyśmy zrezygnowali z życia w pojedynkę. Pociąga nas ono ze względu na to, co ma do zaoferowania; nie uciekamy od związków dlatego, że partnerzy są niedoskonali.

W walentynki 2012 roku zamieściłam w internecie krótki test pod tytułem Czy jesteś urodzonym singlem? (Znajduje się na końcu rozdziału 1, jeśli chcesz na niego zerknąć). Do 2019 roku, kiedy byłam już gotowa, żeby przeanalizować dane do tej książki, wzięło w nim udział prawie dziewięć tysięcy osób. W 2022 roku ta liczba była już ponad dwa razy większa, sięgając dziewiętnastu tysięcy, i wciąż rośnie. Respondenci pochodzą z ponad stu krajów i z każdego kontynentu oprócz Antarktyki. Test przyciągnął uwagę mieszkańców Stanów Zjednoczonych, Kanady, Anglii i Australii, ale nie tylko. Ludzie z takich państw jak Albania i Algieria, Egipt, Iran i Indie, Japonia i Jordan, Nowa Zelandia i Norwegia, Rosja i Rwanda, Salwador, Ukraina i Urugwaj – wszyscy do niego dotarli i odpowiedzieli na zawarte w nim pytania.

Wyniki testu pomogły mi dobitnie uświadomić sobie, czym single z urodzenia różnią się od innych singli. Chciałam jednak zrozumieć ich jeszcze głębiej. Chciałam poznać historie ich życia. Zamieściłam na swojej stronie internetowej, blogach i profilach w mediach społecznościowych prośbę do ludzi, którzy identyfikowali się jako urodzeni single, żeby opowiedzieli mi wszystko o sobie – szczegółowo i na piśmie – i pozwolili zacytować to w tej książce. Wśród czterdziestu jeden osób, które do czasu, kiedy zaczęłam pisać tę książkę, przystały na moją prośbę, są kobiety i mężczyźni, ludzie o różnych tożsamościach i orientacji płciowej, rodzice i bezdzietni, przedstawiciele różnych ras i różnego pochodzenia etnicznego; w wieku od dwudziestu kilku do siedemdziesięciu kilku lat. Większość pochodzi z USA, a pozostali z Anglii, Austrii, Australii, Kanady, Meksyku, Włoch i Portugalii. (Przeważnie będę używać tylko ich imion, prawdziwych albo takich, jakich sobie życzyli. Kilkoro z nich opublikowało książki lub artykuły o życiu singla i kiedy będę odnosić się do tych tekstów, posłużę się także nazwiskami autorów. Podawany przeze mnie wiek tych osób, jak również miejsca, z których pochodzą, i inne szczegóły z ich życia dotyczą roku, w którym opisali swoje doświadczenia, czyli 2019 albo 2020. Miejsce zamieszkania przedstawiam zgodnie z ich życzeniem – podaję miasto, region lub kraj).

Zrozumieć lepiej, co znaczy być urodzonym singlem, pomogły mi także setki ludzi, którzy podzielili się ze mną historią swojego życia mniej oficjalnie albo opowiedzieli mi o swoich wzorach niezależnie od tego, czy są singlami z urodzenia, czy nie. Przydatne były również wyniki wielu badań systematycznych dotyczących singli. Kiedy tylko zauważyłam, że ktoś wyraża poglądy urodzonego singla w eseju, książce, podcaście, rozmowie czy gdziekolwiek indziej, dodawałam tę osobę do swojej dokumentacji. Są wśród nich zarówno ludzie sławni, jak i nieznani, i natkniesz się na nich także tutaj.

Na początku 2020 roku myślałam, że jestem gotowa przystąpić do pisania tej książki. Zebrałam liczne materiały i otworzyłam na komputerze nowy dokument. Był dziesiąty marca. Następnego dnia Gavin Newsom, gubernator Kalifornii – miejscem mojej afiliacji był Uniwersytet Kalifornijski – ogłosił, że według przedstawicieli służby zdrowia wszelkie spotkania na terenie stanu należy przełożyć albo odwołać przynajmniej do końca marca. COVID-19 dotarł do Kalifornii.

Po raz pierwszy w ciągu tych wszystkich lat badania życia singli przeżyłam kryzys wiary. Single z urodzenia kochają samotność, ale jak poradzimy sobie z nią przez wiele tygodni? Jeśli istnieje coś, co cenimy bardziej od niej, to jest to swoboda. W warunkach pandemicznego lockdownu samotne spędzanie czasu jest czymś, co nam narzucono, a nie czymś, co wybralibyśmy z własnej woli. A jeśli lockdown będzie trwał wiele miesięcy? Albo rok?

Przestałam pisać i obserwowałam, jak pandemia dotyka singli, szczególnie tych, którzy mieszkają sami, przytłaczając ich wszystkim, co ze sobą niosła: izolacją, dystansem społecznym, koniecznością noszenia masek, kłopotami finansowymi, przerażającym zagrożeniem dla zdrowia i życia, przymusową zmianą planów, zakłóceniami w pracy, brakiem możliwości spotykania się z przyjaciółmi i rodziną. Czy to nie sprawi, że w poszukiwaniu ulgi single rzucą się w ramiona partnera – jaki się tylko nadarzy?

Zaczęły się mnożyć złowróżbne nagłówki: Sama pandemia to już wyzwanie. Dla osób samotnych jest ono jeszcze trudniejsze – pisał „New York Times”7. Na Twitterze zamieszczono wątek złożony z szesnastu postów, który zaczynał się od słów: „Nie wiem, kto chciałby to usłyszeć, ale być singlem w czasie pandemii jest czymś strasznym”8. Stał się viralem i przesyłano mi go kilka razy. Zrozumiałam, o co chodzi, i owszem, byłam zaniepokojona.

Przed pandemią te czterdzieści jeden osób – urodzonych singli – które podzieliły się ze mną historiami swojego życia, przez ponad rok dostarczało mi najcenniejszych anegdotycznych danych do książki. Teraz bałam się do nich napisać, żeby sprawdzić, jak się mają. Wreszcie w grudniu 2020 roku ponownie nawiązałam z nimi kontakt, zaczynając od pierwszych siedemnastu na mojej liście. Jeśli cały mój wzniosły optymizm co do ludzi, którzy kochają życie w pojedynkę, miał zostać rozwiany przez COVID, cóż, musiałam się o tym dowiedzieć.

Wysłałam mnóstwo nowych pytań do osób, z którymi korespondowałam. Najważniejsze z nich brzmiało: „Czy po prawie roku życia w pandemii wciąż jesteś przekonany, że życie singla to najlepszy wybór?”. Z zapartym tchem czekałam na odpowiedzi. Nie musiałam czekać długo.

Odpisywali jeden po drugim. Większość odezwała się niemal od razu. Część z nich wpadła w kłopoty finansowe. Wielu rozpaczliwie pragnęło spotkać się osobiście z przyjaciółmi, a niektórym bardzo brakowało ludzkiego dotyku. Większość nie mogła się doczekać powrotu do „dawnych czasów”. Ale nikt nie zamieniłby samotnego życia na tradycyjne życie w parze9. Niektórzy, będąc sami, czuli się nawet bezpieczniej niż przed pandemią10.

Trzymali się tak dobrze dlatego, że mieli różne zainteresowania i zwyczaje, które okazały się ogromnie pomocne podczas pandemii. Lubili takie zajęcia jak czytanie, pisanie, medytacja i ćwiczenia, a tym wszystkim można cieszyć się w samotności. Wielu od dawna troskliwie dbało o dom i w trakcie pandemii nadal traktowali go jak sanktuarium, a nie więzienie. Urodzeni single są przyzwyczajeni wychodzić z inicjatywą, żeby podtrzymywać relacje z przyjaciółmi i krewnymi, i nawykli do kontaktów wirtualnych. Nawet jeśli nie spotykali się z kimś osobiście, nie czuli się izolowani społecznie.

Wielu z tych, którzy natknęli się na twitterowy wątek o przerażających doświadczeniach singli w czasie pandemii, łączyło jedno: chcieli być w związku. Dla nich rok 2020 był rokiem straconym, jeśli chodzi o szukanie partnera życiowego. Żaden urodzony singiel nie odbierał lockdownu w ten sposób.

Z ulgą dowiadywałam się, jak dobrowolni single radzili sobie z covidową izolacją. Jednocześnie się rozzuchwaliłam. Czy to możliwe, że niektórzy na początku pandemii chcieli znaleźć partnera, a w miarę trwania lockdownu zmienili zdanie? Zadałam to pytanie facebookowej grupie Community of Single People. Jedna osoba – potem druga, a później kilka następnych – opisała lockdown jako czas transformacji11. Podczas pandemii, jak się dowiedziałam, zmierzyli się ze swoimi lękami. Zmierzyli się z samymi sobą. W samotności znaleźli pociechę, w relacjach pozbawionych charakteru romantycznego – bliskość emocjonalną, w autorefleksji – mądrość, a w odkrywaniu zarówno nowych możliwości, które mogli wykorzystać, jak i własnej siły, z której dotąd nie zdawali sobie sprawy – zadowolenie. A co najważniejsze, nauczyli się, że samotne życie to nie coś, z czym mogą sobie jakoś poradzić, ale coś, co sprawia im radość.

Pandemia była okresem próby dla par i dla singli. Jedne pary zbliżyły się do siebie. Inne się rozpadły. W materiale Covid Ended Our Marriage BBC donosiło: „Na całym świecie – od Ameryki Południowej po Afrykę Zachodnią – szczęśliwe dotychczas pary się rozstają, a wiele z nich bierze rozwód”12.

Kwestia podziału obowiązków domowych, już wcześniej delikatna, stała się jeszcze bardziej drażliwa, w miarę jak przybywało ich podczas lockdownu. Wiele par i rodzin pragnęło tego, co dla singli z urodzenia jest dostępne bez przeszkód: możliwości robienia tego, co chcą i kiedy chcą, oraz czasu i przestrzeni dla siebie. Dziennik „The Globe and Mail” pisał o ludziach siedzących samotnie w zaparkowanych samochodach, żeby pobyć przez chwilę z sobą samym13. W „Washington Post” opublikowano reportaż ze zdjęciami „pandemicznych szop” , budowanych przez rodziny, które chciały „stworzyć miejsce, gdzie można znaleźć kryjówkę, ciszę i pociechę”14.

Reporterzy „New York Timesa” rozmawiali z ludźmi w całym kraju o ich pandemicznych doświadczeniach i w kwietniu 2021 roku opisali to, co ustalili: „Raz po raz dokonywali oni ponownej oceny swoich najważniejszych relacji, tego, gdzie chcą mieszkać i jak pragną funkcjonować na tym świecie”15.

Projekt mojej książki okazał się aktualny. W naturalnym eksperymencie, jaki trafia się raz na sto lat, urodzeni single potwierdzili, że są oddani swemu życiu w pojedynkę.

To nasz czas

Od przeszło półwiecza jesteśmy świadkami ogólnoświatowej przemiany sposobu życia. Kobiety rodzą mniej dzieci16. Coraz więcej ludzi żyje w pojedynkę17. Kiedyś rodziny dwupokoleniowe były czymś normalnym, teraz spotyka się je rzadziej. Gdybyście zapukali do pierwszych lepszych drzwi w co najmniej dwudziestu pięciu krajach, z większym prawdopodobieństwem powitałaby was jedna mieszkająca tam osoba niż para z dziećmi18. W tych krajach jest więcej jednoosobowych niż dwupokoleniowych gospodarstw domowych. W niektórych, takich jak Finlandia, Niemcy, Japonia i Estonia, nawet dwukrotnie więcej.

Główną cechą rewolucji demograficznej jest odwrót od małżeństwa. Raport Organizacji Narodów Zjednoczonych, śledzący zmiany, jakie zaszły w latach 1990–2010, wykazał, że w każdym rejonie świata małżeństwo zawiera coraz mniejszy procent dorosłych, a ci, którzy się na to decydują, robią to w coraz późniejszym wieku19. Podobnie na całym świecie w 2010 roku procentowo rozwiodło się więcej osób niż kilkadziesiąt lat wcześniej.

Spadek liczby zawieranych małżeństw trwa od lat, kiedy jeszcze nie był rejestrowany przez ONZ. Na przykład Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju stwierdziła, że w latach 1970–2020 współczynnik małżeństw obniżył się w trzydziestu czterech z trzydziestu siedmiu państw, które dostarczyły dane na ten temat20. Były wśród nich Grecja, Japonia, Korea Południowa, Kostaryka, Norwegia, Słowenia i Szwajcaria. W każdym z tych krajów kobiety i mężczyźni, którzy zawarli małżeństwo po raz pierwszy, w 2020 roku byli przeciętnie starsi niż ci w 1990.

W Stanach Zjednoczonych spada nie tylko ogólna liczba małżeństw, ale także liczba małżeństw zawieranych ponownie, i jedynie częściowo tłumaczy to decyzja, żeby zamieszkać razem bez ślubu21. Chociaż generalnie wskaźnik rozwodów przestał spadać, pozostaje wysoki i nadal rośnie wśród osób po pięćdziesiątce22. Jednocześnie należy zaznaczyć, że Amerykanie pozostają w stanie wolnym przez dłuższy okres dorosłego życia niż w stanie małżeńskim23.

Teoretycznie spadek liczby zawieranych małżeństw mógłby świadczyć o tym, że ludzie, którzy biorą ślub, są teraz szczęśliwsi niż wtedy, kiedy wydawał się on bardziej obligatoryjny. Ale tak nie jest. Od roku 1972 (gdy naukowcy zaczęli prowadzić badania na ten temat) pary w Stanach Zjednoczonych oceniają, że są w małżeństwie coraz mniej szczęśliwe 24. Ta tendencja nie osłabiła bynajmniej bezustannej promocji stanu małżeńskiego. Niesłabnąca obrona małżeństwa sięgnęła dna w 2022 roku, kiedy redaktorka dodatku Well+Being w „Washington Post” ogłosiła, że „niechęć do partnera życiowego jest czymś «normalnym»”. Dawała rady, co z tym zrobić, a ich myślą przewodnią było: „Niechęć do partnera trzeba zaakceptować”25.

Skutkiem ubocznym spadku wskaźnika małżeństw jest wzrost liczby singli. W wielu krajach osoba samotna nigdy wcześniej nie mogła prowadzić tak satysfakcjonującego i spełnionego życia jak obecnie, a szczególnie dotyczy to kobiet. Mimo że często dostają mniejsze niż mężczyźni wynagrodzenie za tę samą pracę, wiele z nich zarabia wystarczająco dużo, żeby mogły utrzymać siebie i dzieci, jeśli ich chcą. Nie potrzebują do tego męża. Samotne macierzyństwo wciąż nie cieszy się taką akceptacją społeczną jak macierzyństwo w małżeństwie, ale liczba samotnych matek – i ojców – stale wzrasta, a ich dzieci, wbrew tym wszystkim budzącym strach historiom, w większości całkiem dobrze sobie radzą26. Albo nawet lepiej niż dobrze. Jak wykażę nieco później, rodziny z jednym rodzicem mają pewną przewagę nad rodzinami z dwojgiem rodziców, o czym rzadko się mówi.

Chcesz pozostać singlem i uprawiać seks? W wielu krajach minęło już dużo czasu, odkąd seks pozamałżeński albo nieformalny związek spotykała stygmatyzacja. Jeśli już, zwracamy się w przeciwnym kierunku i to raczej nieuprawianie seksu albo brak ochoty na seks jest czymś, co należy uzasadniać lub z czego należy się tłumaczyć. Chcesz uprawiać seks, ale nie chcesz mieć dzieci? Stosuj antykoncepcję. Chcesz mieć dzieci, ale bez seksu, bez partnera czy małżonka? Umożliwiają to postępy medycyny reprodukcyjnej.

Chcesz towarzystwa, na które możesz liczyć? Chcesz bliskości? Do tego nie potrzeba ślubu ani partnera życiowego. Tkwisz w małżeństwie, ale pragniesz się z niego wyplątać? Na całym świecie coraz łatwiej uzyskać rozwód i spotyka się on z mniejszym potępieniem niż jeszcze pół wieku temu.

Nie przepadasz za gotowaniem? Nie musisz mieć żony czy męża ani w ogóle żadnego partnera, żeby dla ciebie gotowali. Możesz kupić coś na wynos w drodze z pracy lub wstąpić do restauracji i zjeść smaczny posiłek z przyjaciółmi albo w cudownym własnym towarzystwie. Nie masz ochoty zajmować się męczącymi naprawami? Poszukaj w internecie złotej rączki z twojej okolicy. Potrzebujesz leków, gdy złoży cię choroba? W wielu miejscach mogą ci je dostarczyć do drzwi. W starszym wieku martwisz się, że upadniesz i nie zdołasz wstać? To też nie wymaga obecności małżonka w domu – możesz kupić urządzenie medyczne do wzywania pomocy. Masz większą pewność, że w razie potrzeby będzie przy tobie.

Nie mogę powiedzieć, że współczesne społeczeństwa troszczą się o osoby samotne. Z całą pewnością tak nie jest. Większość działań systemowych i praktyk ma na uwadze pary i rodziny – i to musi się zmienić. A tymczasem istniejące już ułatwienia dla singli powinny świadczyć o tym, że coraz więcej z nas żyje poza tradycyjnym dwuosobowym związkiem.

I tak jest faktycznie. Raport ONZ wykazał, że w 2010 roku w Australii i Nowej Zelandii jedna na siedem kobiet (czyli 14 procent) przed pięćdziesiątką nie była nigdy zamężna27. Te wskaźniki były niemal równie wysokie w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach (13 procent), w Europie i Ameryce Północnej też nie spadały poniżej liczby dwucyfrowej (11 procent). Z kolei raport amerykańskiego ośrodka badawczego Pew Research Center z 2014 roku przewiduje, że w czasie, gdy w Stanach Zjednoczonych młodzi dorośli dobiją do pięćdziesiątki, jedna osoba na cztery z nich będzie przez całe życie singlem28.

W 2021 roku prawie połowa (48 procent) wszystkich dorosłych Amerykanów powyżej osiemnastego roku życia była w stanie wolnym29. Jeśli definiować singla szerzej – jako kogoś, kto nie zawarł małżeństwa, nie mieszka z partnerem i nie pozostaje w stałym związku uczuciowym – to wciąż kwalifikowałoby się aż 31 procent obywateli30. Ten segment społeczeństwa, samotni single, stale się powiększa. Sądząc po tym, w jaki sposób takie osoby są nieustannie bombardowane poradami i innymi praktycznymi wskazówkami, jak znaleźć małżonka, zasypywane niechcianymi propozycjami krewnych i przyjaciół, że „znajdą” im innego samotnego singla (jakby one same były niedojdami), chociaż wcześniej takie oferty były odrzucane, można by pomyśleć, że wszyscy desperacko pragną „mieć kogoś”. Jednak po zbadaniu próby amerykańskich dorosłych w 2019 roku Pew Research Center stwierdziło, że połowa samotnych singli nie jest zainteresowana związkiem ani nawet randkowaniem31. Zwłaszcza starsi single nie mieli ochoty rezygnować z życia w pojedynkę, ale nawet w młodszych grupach (osób między dwudziestym dziewiątym a czterdziestym dziewiątym rokiem życia) blisko 40 procent twierdziło, że nie interesuje ich umawianie się ani żaden uczuciowy związek.

W 2022 roku Pew Research Center powtórzyło badanie32. Tym razem okazało się, że jeszcze większa część samotnych singli, 56 procent, nie dąży do związku ani randkowania. Jeśli wszyscy ci ludzie nie byli zainteresowani znalezieniem partnera z negatywnych powodów, bo na przykład sądzili, że nikomu by się nie spodobali, czy nawet z neutralnych, jak choćby dlatego, że są zbyt zajęci, to wzrost liczby takich samotnych singli nie stanowiłby dowodu, że wzrosła liczba singli z urodzenia. Kiedy jednak samotnym singlom podsunięto wykaz powodów, dla których pozostają sami, najczęściej wskazywali te najbardziej pozytywne: 72 procent powiedziało, że nie chcą zrezygnować z singielstwa po prostu dlatego, że lubią ten stan.

Bez względu na to, ile osób w Stanach Zjednoczonych czy jakimkolwiek innym kraju na świecie mówi, że lubi być singlem i nie chce z tego zrezygnować, liczba tych, którzy skorzystaliby z singielstwa, jest prawdopodobnie znacznie wyższa. Ci, którzy twierdzą, że chcą być singlami, czy choćby zdają sobie sprawę, jak satysfakcjonujące mogłoby być dla nich życie w pojedynkę, mają pod górkę. Już wcześniej widzieliśmy takie zjawisko, kiedy wielu ludzi – w tym dużo kobiet – uważało, że miejsce kobiety jest w domu i że żadna tak naprawdę nie chciałaby być nigdzie indziej.

Dlaczego jeszcze nie wiemy, ilu ludzi rozkwitłoby jako single

Wyobraźcie sobie, że pytamy kobiety, które ukończyły Vassar College, czy interesuje je kariera, inna niezależna działalność lub pasja, czy też tylko małżeństwo i dzieci. To pytanie wiele z nich uznałoby za dziwne, a nawet obraźliwe. Jednak w latach pięćdziesiątych wcale nie było niezwykłe ani niegrzeczne. Dziesięcioletnie badanie z udziałem absolwentek Vassar (wtedy studiowały tam jedynie kobiety) wykazało, że mało interesowały je osiągnięcia wykraczające poza rolę żony i matki. W swojej książce z 1962 roku, The American College, psycholog Nevitt Sanford pisał: „Dziewczęta po Vassar w większości nie oczekują, że staną się znane, że wniosą coś trwałego (…) ani w żaden inny sposób zaburzą spokojny bieg rzeczy”33.

Kilkadziesiąt lat później wciąż pyta się kobiety, czy zgadzają się z takimi opiniami jak na przykład: „Jest o wiele lepiej dla wszystkich zainteresowanych, jeśli to mężczyzna dokonuje czegoś poza domem, a kobieta zajmuje się gospodarstwem domowym i rodziną” , czy: „Dziecko w wieku przedszkolnym prawdopodobnie cierpi na tym, że jego matka pracuje”. W 1977 roku zapytano o to reprezentatywną próbę Amerykanów (nie tylko kobiety i nie tylko należące do elity, przeważnie białe absolwentki Vassar) i dwie trzecie z nich odpowiedziało twierdząco34! Jednak w 2018 roku Amerykanie całkowicie zmienili front: trzy czwarte z nich odrzuciło myśl, że miejsce kobiety jest wyłącznie w domu albo że kobiety wyrządzają krzywdę swoim dzieciom, jeśli pracują zarobkowo poza domem35.

Przez te wszystkie lata, kiedy absolwentki Vassar mówiły, że chcą być tylko żonami i matkami, a Amerykanie generalnie twierdzili, że miejsce kobiety jest w domu, wielu uważało, że wyrażają zasadniczą i fundamentalną cechę kobiecości. Kobiety, myśleli, są w sposób naturalny opiekuńcze i przystosowane do życia domowego. Żywiono przekonanie, że mężczyźni różnią się od nich z natury i mają predyspozycje do prowadzenia życia poza domem, w takich obszarach jak praca i polityka. (Ci, którzy nie mieli tego luksusu, że mogli nie pracować, bo musieli zarabiać, żeby przeżyć, w tym wielu podlegających kategoryzowaniu ze względu na rasę, już wiedzieli, że jest inaczej36).

Temu esencjalistycznemu postrzeganiu kobiet i mężczyzn przeczyły zmiany społeczne, które przetoczyły się przez kraj i większość świata pod koniec XX wieku. Pogląd, że to naturalne i normalne, by kobiety i mężczyźni funkcjonowali w oddzielnych sferach, obecnie wydaje się żenująco naiwny. Natomiast uchodzi za zrozumiałe samo przez się, naturalne i normalne, że wiele kobiet chce pracować i realizować swoje zainteresowania poza domem, a także że mężczyźni nie są z gruntu niezdolni do zajmowania się domem i w ogóle tym niezainteresowani.

Jednak pewna część tamtej starej koncepcji wciąż ma się dobrze. Nadal uważa się za naturalne, normalne i wskazane, żeby dorośli łączyli się w pary. Od kobiet nie oczekuje się już, że będą określać się jedynie poprzez status w życiu prywatnym, ale status ten jest wciąż obowiązkowy. Łączenie się w pary to przymus – dla kobiet, mężczyzn i dla tych, którzy nie identyfikują się ani jako jedni, ani drudzy, jeśli nie chcą sprawiać wrażenia nienormalnych, nietypowych albo gorszych. Łączenie się w pary to przymus, jeśli zależy wam, żeby uchodzić za w pełni dojrzałych ludzi i zostać przyjętymi do Klubu dla Par, gdzie będziecie szanowani, podziwiani, cenieni i obsypywani przywilejami, dlatego że macie partnera życiowego. W takich miejscach jak Stany Zjednoczone małżeństwo jest obowiązkiem, jeśli pragniecie uzyskać dostęp do całego wachlarza korzyści i systemów ochrony; jeżeli nie jesteście w formalnym związku małżeńskim, to nie macie co na nie liczyć37.

Kiedy Betty Friedan wydała w 1963 roku głośną książkę Mistyka kobiecości, tłumaczyła, jakie to ograniczające mieć „tylko jeden model, jeden obraz, jedną wizję spełnionej i wolnej istoty ludzkiej: mężczyzny”38. Teraz, ponad pół wieku później, wciąż bardzo niesłusznie zawężamy człowieczeństwo do jednego modelu, jednego obrazu, jednej wizji spełnionego dorosłego: osoby żyjącej w parze.

Mam dotkliwą świadomość obowiązku, jakim jest w USA łączenie się w pary; mieszkam tu przez całe życie, wielu uczestników moich badań nad życiem singli pochodzi ze Stanów i wiele przykładów, które podaję w tej książce, dotyczy tego kraju. Ale nacisk na łączenie się w pary to nie tylko zjawisko amerykańskie. Naukowcy z innych krajów albo tacy, którzy badali inne kraje, stwierdzili to samo. Na przykład profesor Sasha Roseneil z londyńskiego University College wraz z czwórką innych badaczy przeprowadziła szeroko zakrojone badanie, w jaki sposób zmienia się rzeczywistość dla takich grup jak kobiety, mniejszości płciowe i seksualne oraz single w czterech różnych krajach europejskich: Wielkiej Brytanii, Norwegii, Portugalii i Bułgarii39. Przeanalizowali przepisy prawne i działania polityczne, ruchy społeczne, tradycje kulturowe i codzienne doświadczenia osób dorosłych, które nie prowadziły konwencjonalnego życia w związku. Odkryli, że sytuacja kobiet oraz mniejszości płciowych i seksualnych się poprawia. Dyskryminacja tych grup była mniej zakorzeniona w przepisach prawa. Codzienny seksizm i heteroseksizm stały się mniej powszechne. Singli jednak ten postęp nie dotyczył. We wszystkich czterech krajach łączenie się w pary wciąż odbierano jako obowiązkowe. Norma związku – przekonanie, że łączenie się w pary to „normalna, naturalna i najlepsza forma dorosłości” – ciągle dominuje40. Niektóre zmiany społeczne, sprzyjające innym grupom, nawet wzmocniły normę związku. Na przykład legalizacja małżeństw jednopłciowych umożliwiła mniejszościom seksualnym dostęp do korzyści prawnych i ochrony, których wcześniej nie miały. Jednak to zwycięstwo i zawziętość, z jaką o nie walczono, tylko zwiększyły znaczenie związku małżeńskiego. Trwanie w stanie wolnym w przypadku osób wszystkich orientacji oraz tożsamości seksualnych i płciowych oznaczało, że nie jest się wartym tyle samo co ludzie żyjący w parach.

Łączenie się w pary nie jest już czymś, czego się od ludzi oczekuje. Zostało wyniesione do rangi osiągnięcia, symbolu pozycji i stanowi przepustkę do przywilejów. Jest wspierane przez prawo, działania polityczne i praktyki społeczne, dzięki którym małżeństwa cieszą się szczególnym traktowaniem. Życie we dwoje jest wychwalane przez medialnych przedstawicieli tego modelu jako dobre i godne pożądania, a zdobycie partnera uchodzi za sukces przyćmiewający wszystkie inne. Związek wciąż utrzymuje się na piedestale dzięki codziennym interakcjom z przyjaciółmi, krewnymi, sąsiadami i współpracownikami, którzy nakłaniają singli, żeby łączyli się w pary, schlebiają tym, którzy to robią, i współczują tym, którzy tego nie robią. W takich okolicznościach pytać ludzi, czy chcą być singlami i nimi pozostać, to jak pytać absolwentki Vassar w latach pięćdziesiątych, czy pragną pracować zawodowo. Jasne, kilka osób odpowie, że tak, i spektakularnie im się powiedzie, ale dla wielu innych, zbyt wielu, będzie to niewyobrażalne.

Obdarzanie par przywilejami i marginalizowanie osób samotnych to dziś „spokojny bieg rzeczy”. Wielu z tych, którzy pławią się w blasku statusu osoby w związku, oraz wielu singli, którzy aspirują do tej wielce szanowanej pozycji, chciałoby, żeby reszta z nas uprzejmie przestała ten bieg zaburzać.

Ja nie zamierzam go zaburzać. Chcę wywołać tsunami, które go zmiecie.

Nie chodzi o odrzucenie małżeństwa; chodzi o kierowanie swoim życiem według własnej woli

Norma pary ustanawia związek dwóch osób, szczególnie w formie małżeństwa, jako standard, wobec którego wszystko inne jest niewiele warte i wybrakowane. Od dorosłych oczekuje się, że będą łączyć się w pary. Panuje założenie, że wszyscy tego pragną.

Wyjdźmy poza ten sposób myślenia. Małżeństwo nie musi stanowić centrum niczyjego życia. Nie trzeba go nawet brać pod uwagę. Nie ma już konieczności zadawać sobie pytania, czy chcemy się ożenić lub wyjść za mąż, czy chcemy mieć dzieci. Zamiast tego dajmy się ponieść fantazji i wyobraźmy sobie, jak może wyglądać nasze życie. Potem, poruszając się w granicach naszych zasobów, możliwości i przywilejów, zastanówmy się, czym pragnęlibyśmy to życie wypełnić: co najbardziej się dla nas liczy i przynosi nam zadowolenie. Jeśli zależy nam na relacjach, uwzględnijmy najszerszy zakres tego słowa i nawiązujmy relacje – luźne, bliskie albo wszystkie inne pomiędzy jednymi a drugimi – z przyjaciółmi, krewnymi, sąsiadami, współpracownikami, mentorami i każdym innym, kogo cenimy. Możemy mieć dzieci – i to nie tylko jako rodzice – albo nie. Możemy wypełnić swoje życie wielką samotnością, jeśli to oznacza dla nas spełnienie. Możemy robić karierę, realizować swoją pasję albo powołanie czy też po prostu bawić się tym, co akurat nas interesuje. Możemy przekształcić miejsce, gdzie mieszkamy, w dom. Możemy osiąść w naszym mieście lub miasteczku albo testować, jak się mieszka w różnych miejscach w różnym czasie.

Gdy pomyślimy o życiu jako niezapisanej karcie, zrozumiemy, że ktoś nie jest urodzonym singlem dlatego, że odrzucił małżeństwo. Po prostu wybrał życie singla. Joan, siedemdziesięciotrzyletnia emerytowana wykładowczyni z Newark w stanie Delaware, jedna z wielu urodzonych singli, którzy opowiedzieli mi historie swojego życia do tej książki, tłumaczy to tak:

Dla mnie singielstwo to nie kwestia tego, że nie chcę wyjść za mąż, tak samo jak zostałam wykładowczynią nie dlatego, że nie chciałam być chirurgiem czy pilotem. Nie chciałam być ani jednym, ani drugim, podobnie jak kimkolwiek innym z całego szeregu zawodów. Chciałam być wykładowczynią, bo chciałam być wykładowczynią. I jestem szczęśliwa jako singielka, bo nią jestem.

Od najbardziej uprzywilejowanych do najbardziej pokrzywdzonych, jednoczymy się w pragnieniu, żeby pozostać wiernymi sobie

W 1994 roku Jane Mattes wydała książkę Single Mo- thers by Choice: A Guidebook for Single Women Who Are Considering or Have Chosen Motherhood. Określenie „samotne matki z wyboru” okazało się chwytliwe i coraz więcej kobiet zaczęło się z nim utożsamiać. Wiele z nich było białych, heteroseksualnych i zabezpieczonych finansowo. Krytykowano je, słusznie czy nie, za to, że używają tej etykietki, by odróżnić się od nieheteroseksualnych, biednych i młodszych kobiet innego koloru skóry, które w konsekwencji są raczej skazane na samotne macierzyństwo, niż decydują się na nie świadomie.

Ja mam odwrotny zamiar. Chcę, żeby „singielstwo z urodzenia” stało się kategorią inkluzywną i obejmowało nie tylko uprzywilejowaną klasę singli. Bo jako urodzeni single identyfikuje się wielu ludzi należących do deprecjonowanych i pokrzywdzonych grup. Na przykład urodzeni single z większym prawdopodobieństwem niż ci, którzy nimi nie są, należą do mniejszości seksualnych czy płciowych. Urodzeni single są raczej agnostykami lub ateistami. To już nie tylko biali, zamożni czy mający zatrudnienie, jak wykazały analizy danych uzyskanych za pośrednictwem mojego testu.

Porównując urodzonych singli z tymi, którzy nimi nie są, nie porównuję ludzi pragnących być singlami z tymi, którzy są na singielstwo skazani. Porównuję osoby wyznające różne wartości i mające różne aspiracje. Urodzeni single chcą być singlami. Inni single chcą znaleźć partnera albo już znaleźli. Nie ma potrzeby przemawiać w imieniu tych, którzy nie są urodzonymi singlami. Chcą tego, czego mają chcieć. Ich pragnienia i aspiracje uchodzą za normalne, naturalne i najwłaściwsze. Domagam się równych praw dla wszystkich tych, którzy czują głęboko, że są singlami, że samotne życie najbardziej im odpowiada – nie tylko przez jakiś czas, ale na dobre. Może nawet zasługują na większe uznanie, bo wytrwale żyją w najlepszy dla siebie sposób, mimo że często ocenia się ich według stereotypów, są stygmatyzowani, marginalizowani i pozbawiani przywilejów za to, że tak postępują.

Ta książka jest dla ciebie

Ludzie zazwyczaj nie piszą do dziennikarzy prowadzących działy porad, jeśli wszystko w ich życiu jest tak, jak chcą, żeby było, jednak Szczęśliwa Singielka zrobiła to, zwracając się o radę do Carolyn Hax z „Washington Post”. „Mam wartościową pracę, dom, który kocham, dobre relacje z trójką swoich dzieci i wspaniałych przyjaciół” – zwierzała się41. Na czym więc polegał problem?

Moje dzieci sugerują, że powinnam chodzić na randki. I nagle zauważam silną presję społeczną, żeby kogoś mieć. Nawet artykuły/książki/blogi o szczęśliwym samotnym życiu/podróżowaniu/życiu towarzyskim wydają się mówić: zajmuj się tym wszystkim, a wtedy będziesz gotowa na przyjście Tego Właściwego. A ja już jestem szczęśliwa. Fajnie chodzić na randki, ale wracając z nich do domu, często myślę, że wolałabym w tym czasie poczytać książkę. Wciąż się zastanawiam: czy później będę równie szczęśliwa? Czy może na stare lata lepiej mieć partnera? Czy powinnam postarać się jakiegoś znaleźć?42

Jeśli nie rozumiecie, dlaczego to pytanie jest zdumiewające, zróbcie coś, co warto, żebyście robili w trakcie czytania tej książki – odwróćcie sytuację i wyobraźcie sobie, że osoba zamężna albo żonata zasięga porady w analogicznej kwestii: „Jestem w związku małżeńskim od osiemnastu lat. Naprawdę dobrze mi się żyje. Kocham swój dom i mam dobre relacje z dziećmi. Ale tak się zastanawiam: czy to szczęście będzie trwałe? Może lepiej od razu się rozstać, żebym miał/miała jeszcze czas zainwestować w samodzielne życie? Dzięki temu, zamiast skupiać się zasadniczo tylko na jednej osobie, mógłbym/ mogłabym zadbać o relacje ze wszystkimi dorosłymi, którzy są dla mnie ważni. Rozwijać umiejętności i strategie, które będą mi potrzebne, żeby żyć szczęśliwie i pełnią życia, niezależnie od tego, czy ktoś będzie przy mnie, czy nie. Czy nie powinienem/powinnam postarać się żyć samodzielnie?”.

Takie pytania wydają się nie do pomyślenia. A nie powinny. Nie to, że chcę zachęcać do rozwodu tych, którzy są szczęśliwi w małżeństwie; wcale nie. Chcę jednak zrewolucjonizować nasz sposób myślenia o życiu singla.

Szczęśliwa Singielka słusznie zauważyła, że książki, artykuły i blogi pozornie głoszą pochwałę singielstwa, żeby na koniec do niego zniechęcić. Powinniśmy pozostać samotni – mówią nam – dopóki nie będziemy gotowi rozpocząć (lub rozpocząć ponownie) prawdziwego życia, kiedy spotkamy „właściwą osobę”.

Pod wpływem dominujących narracji na temat tego, co to znaczy być singlem, autorzy tych tekstów stoją w opozycji do milionów ludzi, którzy pragną czegoś innego, czegoś, co by opisywało i uprawomocniało ich doświadczenia, sprawiło, że poczuliby się widziani. Ta książka jest dedykowana tym wszystkim, którym zależy na bardziej postępowym rozumieniu singielstwa.

Urodzeni single są dla milionów ludzi takich jak Szczęśliwa Singielka, którzy nie potrzebują instrukcji, jak być szczęśliwym, wiodąc samotne życie, bo są szczęśliwi już od lat. Którzy wolą poczytać tę książkę, niż pójść na randkę. Którzy mają świetnych przyjaciół, wartościową pracę, ukochany dom i nie interesuje ich szukanie „drugiej połówki”. Którzy są jeszcze bardziej niż Szczęśliwa Singielka przekonani, że samotne życie to dla nich najlepsze życie. Ta książka stanowi jego uprawomocnienie i pochwałę; zasługuje ono na nie od dawna.

Urodzeni single są dla młodych dorosłych, którzy czują presję, żeby umawiać się na randki – być może nawet mają aplikacje randkowe w telefonach – jednak w głębi duszy wcale tego nie chcą. Sobie mówią, że przekonają się do randkowania, a innym, że chcą kogoś znaleźć, lecz tak naprawdę są zadowoleni ze swojego życia, takiego, jakie jest. A także dla tych spośród nich, którzy korzystają z apek, żeby znaleźć partnera, ale samotne życie nadal bardzo ich pociąga.

Urodzeni single są dla nie tak już młodych dorosłych, zbliżających się do końca etapu, kiedy znalezienie partnera i założenie rodziny jest kolejnym życiowym krokiem, do którego rodzice pewnie ich namawiają i który ich przyjaciele mają już za sobą. Sami nie są tym zainteresowani, ale zastanawiają się, czy mogą sobie ufać, że tak będzie dalej. Być może czują się osamotnieni w swojej niechęci, a nie powinni. W 2018 roku, kiedy w aplikacji randkowej Match proszono samotne kobiety w wieku od trzydziestu do czterdziestu pięciu lat, żeby powiedziały, co jest priorytetem w ich życiu, wyjście za mąż nie znalazło się nawet w pierwszej trójce43. Ważniejsze były: niezależność (44 procent), kariera (34 procent) i finansowe bezpieczeństwo (27 procent).

Urodzeni single są dla ludzi, których pociąga życie w pojedynkę, ale mają dzieci albo chcą je mieć i nie są pewni, czy z nimi może przynieść ono spełnienie. Przytłaczają ich niepokojące historie o rzekomych zagrożeniach dla dzieci wychowywanych przez samotnego rodzica. W dalszym ciągu książki dowiedzą się ode mnie czegoś innego.

Urodzeni single są dla młodych, starych i wszystkich pomiędzy nimi, którzy mają za sobą małżeństwa albo związki partnerskie, ale się na nich zawiedli. Obiecywano im szczęście, poczucie sensu i spełnienie, które przyćmią wszystko, czego wcześniej doświadczyli albo mogą doświadczyć w życiu singla, lecz nigdy ich nie zaznali. Może problem polega na tym, że nie dali takiemu życiu szansy. A jeśli dali, może część z nich znajdzie prawdziwą miłość – miłość do życia w pojedynkę. Taką, która nie przemija.

Urodzeni single są dla tych, którzy spróbowali konwencjonalnego związku i byli szczęśliwi. Może mieli partnera i dzieci, których kochali. Może nawet kochali swoich teściów. Ale teraz, gdy partner zmarł, a dzieci dorosły, chcą całkiem innego życia. Życia w pojedynkę.

Urodzeni single są dla ludzi, którzy pozostają w związku, ale pragną zerwać z konwencją. Może zależy im na tym, żeby pielęgnować relacje z przyjaciółmi i krewnymi tak samo albo nawet bardziej niż relacje z partnerem. Chcą większej niezależności i samotności, niż oczekuje się w związku. Myślę, że odkryją prawdziwą więź z urodzonymi singlami. Może skończyć się na tym, że się z nimi utożsamią.

Urodzeni single są dla tych, którzy nigdy nie utożsamią się z urodzonymi singlami, ale mają ambicje, żeby poznać punkt widzenia, wartości i praktyki ludzi kochających życie w pojedynkę bardziej, niż oni sami kiedykolwiek by je pokochali. Nawet ludzie, którzy nie chcą pozostać samotni, pragną, by ich samotne lata były tak wartościowe i satysfakcjonujące, jak to tylko możliwe.

Urodzeni single są dla naszych sprzymierzeńców, łącznie z tymi, którzy mają partnera i chcą, by tak pozostało. Uważają, że ludzie, którzy pragną być sami, powinni żyć w pojedynkę z radością i bez poczucia winy, korzystając z takich samych przywilejów, ochrony i świadczeń socjalnych jak każdy, kto jest w związku. Ta książka będzie dla nich wskazówką, jak najlepiej wspierać singli z urodzenia.

Urodzeni single są dla dawnych partnerów urodzonych singli, tych, którzy wciąż nie rozumieją, co było nie tak. Może kochali kogoś takiego, a on szczerze kochał ich. Starali się być dobrzy, mili i wyrozumiali, ale związek nie przetrwał. Może ich partner, singiel z urodzenia, powiedział nawet: „To nie przez ciebie, tylko przeze mnie”. Powinni wiedzieć, że takie wytłumaczenie to nie uprzejmość, lecz prawda. Urodzeni single nigdy nie będą mieli poczucia, że żyją najlepszym dla nich życiem, jeśli będzie się ono kręciło wokół partnera, i nie ma w tym żadnej jego winy.

Urodzeni single są również dla rodziców dorosłych singli z urodzenia. Tu pozwolę sobie na osobiste wyznanie.

Kiedy to piszę, mam sześćdziesiąt dziewięć lat, mieszkam w Summerland w Kalifornii i jestem singielką od zawsze. Żyję samotnie i nie mam dzieci ani zwierząt. Jako bardzo młoda kobieta byłam w kilku związkach z mężczyznami. Gdybym nie związała się z nikim, byłabym bardziej szczera wobec siebie. Codziennie budzę się ogromnie wdzięczna, że wreszcie wiodę życie singielki, które tak lubię.

Przez pierwszych czterdzieści pięć lat mojego życia matka nigdy nie powiedziała słowa na temat mojego singielstwa. Przeżyła mojego ojca o siedem lat i po jego śmierci od czasu do czasu podróżowałyśmy razem, tylko we dwie, i razem spędzałyśmy niektóre święta. Rozmawiałyśmy o różnych sprawach, ale nigdy nie wywierała na mnie presji, nawet najsubtelniejszej, żebym wyszła za mąż. Ja nigdy nie uskarżałam się na samotność, nie zbierałam czasopism poświęconych ślubom ani nie snułam marzeń o jakimś przyszłym księciu z bajki. Miałam zajmującą pracę. W Charlottesville, gdzie przez kilkadziesiąt lat wykładałam na Uniwersytecie Wirginii, miałam dom, który kochałam. Nie brakowało mi bliskich przyjaciół i matka poznała wielu z nich.

W ostatniej rozmowie, jaką odbyłyśmy w cztery oczy, gdy już leżała umierająca, po raz pierwszy nawiązała do mojego życia singielki. „Martwię się o ciebie” – wyznała.

Nie pamiętam, co odpowiedziałam, ale pamiętam, że byłam zaskoczona i poczułam smutek. Nie rozumiała, że mnie i milionom takich jak ja życie w pojedynkę daje szczęście i spełnienie. Szkoda, że wtedy nie wiedziałam tego, co wiem teraz, i nie pomogłam jej zrozumieć. Szkoda, że wtedy jeszcze nie napisałam tej książki.

1 Tetyana Pudrovska, Scott Schieman i Deborah Carr, Strains of Singlehood in Later Life: Do Race and Gender Matter?, „The Journals of Gerontology: Series B” 61, nr 6 (2006), ss. S315–S322.

2 Julie Cwikel, Helen Gramotnev i Christina Lee, Never-married childless women in Australia: Health and social circumstances in older age, „Social Science & Medicine” 62, nr 8 (2006), ss. 1991–2001.

3 Elyakim Kislev, Reduced Relationship Desire Is Associated with Better Life Satisfaction for Singles in Germany: An Analysis of Pairfam Data, „Journal of Social and Personal Relationships” 38, nr 7 (2021), ss. 2073–2083.

4 Elyakim Kislev, How Do Relationship Desire and Sociability Relate to Each Other Among Singles? Longitudinal Analysis of the Pairfam Survey, „Journal of Social and Personal Relationships” 37, nr 8–9 (2020), ss. 2634–2650.

5 Elyakim Kislev, The Sexual Activity and Sexual Satisfaction of Singles in the Second Demographic Transition, „Sexuality Research and Social Policy” 18 (2021), ss. 726–738.

6 Amerykański komiks Cathy, stworzony przez rysowniczkę Cathy Guisewite, ukazujący się w latach 1976–2010 (przyp. red.).

7 Daniel Victor, A Pandemic Is Hard Enough. For Some, Being Single Has Made It Harder, „New York Times”, 29 stycznia 2021, nytimes.com/2021/01/29/style/single-people-covid.html.

8 ClinOncDoc, 19 grudnia 2020, godz. 16.26, twitter.com/ClinOncDoc/status/1340408303592026112.

9 Bella DePaulo, Covid Singles Are Supposedly Lonely and Miserable. But Some of Us Are Thriving Instead, „NBC Think” , 13 marca 2021, nbcnews.com/think/opinion/covid-singles-are-supposedly-lonely-miserable-some-us-are-thriving-ncna1261021.

10 Bella DePaulo, How the Pandemic Created a Cohort of Secure Single People, „Psychology Today” , 1 kwietnia 2021, psychologytoday.com/us/blog/living-single/202104/how-the-pandemic-created-cohort-secure-single-people.

11 Bella DePaulo, Single in a Pandemic: 18 Reflections at the 1-Year Mark, „Medium” , 2 kwietnia 2021, belladepaulo.medium.com/single-in-a-pandemic-18-reflections-at-the-1-year-mark-6099a4bf365.

12 Emma Ailes, „Covid Ended Our Marriage”: The Couples Who Split in the Pandemic, BBCWorld Service, 3 grudnia 2020, bbc.com/news/world-55146909.

13 Dave McGinn, Alone Time Becomes Car Time: Finding Moments of Solitude May Help Ease Pandemic Stress, „Globe and Mail” , 4 kwietnia 2021, theglobeandmail.com/life/health-and-fitness/article-alone-time-becomes-car-time-finding-moments-of-solitude-may-help-ease/.

14 Erika Mailman, The Rise of the Pandemic Shed, „Washington Post” , 5 kwietnia 2021, washingtonpost.com/magazine/2021/04/05/shed-plans-pandemic-families/?itid=hp-top-table-main.

15 Katie Van Syckle, A Window into a Changed America, „New York Times” , 17 kwietnia 2021, nytimes.com/2021/04/17/insider/pandemic-life-transformations.html.

16 United Nations, World Population Prospects 2022: Summary of Results, lipiec 2022, un.org/development/desa/pd/sites/www.un.org.development.desa.pd/files/undesa_pd_2022_wpp_key-messages.pdf.

17 Esteban Ortiz-Ospina, The Rise of Living Alone: How One-Person Households Are Becoming Increasingly Common Around the World, Our World in Data, 10 grudnia 2019, https://ourworldindata.org/living-alone.

18 OECD Family Database, Family Size and Household Composition, Table SF1.1.A. Types of Household, 2011, aktualizacja 12 czerwca 2016, oecd.org/els/family/SF_1_1_Family_size_and_composition.pdf.

19 United Nations Women, Progress of the World’s Women 2019–2022: Families in a Changing World, unwomen.org/en/digital-library/progress-of-the-worlds-women.

20 OECD Family Database, Marriage and Divorce Rates, Chart SF3.1.A. Crude Marriage Rate, 1970, 1995, 2019 i 2020 albo ostatni dostępny rok, aktualizacja czerwiec 2022.

21 R. Kelly Raley i Megan M. Sweeney, Divorce, Repartnering, and Stepfamilies: A Decade in Review, „Journal of Marriage and Family” 82, nr 1 (2020), ss. 81–99.

22 Ibid.

23 Bella DePaulo, Singled Out: How Singles Are Stereotyped, Stigmatized, and Ignored, and Still Live Happily Ever After, St. Martin’s Griffin, Nowy Jork 2007.

24 Eli J. Finkel, Chin Ming Hui, Kathleen L. Carswell i Grace M. Larson, The Suffocation of Marriage: Climbing Mount Maslow Without Enough Oxygen, „Psychological Inquiry” 25, nr 1 (2014), ss. 1–41.

25 Tara Parker-Pope, Normal Marital Hatred Is Real. Here’s What to Do about It, „Washington Post” , 23 września 2022, washingtonpost.com/wellness/2022/09/23/marriage-relationships-conflict/.

26 Joseph Chamie, Out-of-Wedlock Births Rise Worldwide, YaleGlobal Online, 16 marca 2017, https://archive-yaleglobal.yale.edu/content/out-wedlock-births-rise-worldwide.

27 United Nations Women, Progress of the World’s Women 2019–2022: Families in a Changing World.

28 Kim Parker i Wendy Wang, Record Share of Americans Have Ne- ver Married, Pew Research Center, 24 września 2014, pewresearch.org/social-trends/2014/09/24/record-share-of-americans-have-never-married/.

29 US Census Bureau, Table A1. America’s Families and Living Arrangements: 2021, Marital Status of People 15 Years and Over, by Age, Sex, and Personal Earnings: 2021, census.gov/data/tables/2021/demo/families/cps-2021.html.

30 Anna Brown, A Profile of Single Americans, Pew Research Center, 20 sierpnia 2020, pewresearch.org/social-trends/2020/08/20/a-profile-of-single-americans/.

31 Anna Brown, Nearly Half of US Adults Say Dating Has Gotten Ha- rder for Most People in the Last 10 Years, Pew Research Center, 20 sierpnia 2020, pewresearch.org/social-trends/2020/08/20/nearly-half-of-us-adults-say-dating-has-gotten-harder-for-most-people-in-the-last-10years/.

32 Anna Brown, Most Americans Who Are „Single and Looking” Say Dating Has Been Harder During the Pandemic, Pew Research Center, 6 kwietnia 2022, pewresearch.org/fact-tank/2022/04/06/most-americans-who-are-single-and-looking-say-dating-has-been-harder-during-the-pandemic/.

33 Selby Fleming McPhee, Once More unto the Breach, „Vassar Quarterly” , wiosna/lato 2017.

34 William J. Scarborough, Joanna R. Pepin, Danny L. Lambouths III, Ronald Kwon i Ronaldo Monasterio, The Intersection of Racial and Gender Attitudes, 1977 through 2018, „American Sociological Review” 85, nr 5 (2021), ss. 823–855.

35 Ibid.

36 Takie terminy jak „kategoryzowany jako czarny pod względem rasy” czy „kategoryzowany jako biały pod względem rasy” są czasami używane zamiast „czarny” lub „biały”, żeby zasygnalizować mniej esencjalistyczne czy biologiczne znaczenie rasy; D.T. Williams, Racism and the Mechanisms Maintaining Racial Stratification in Black Families, „Journal of Family Theory and Review” , 2023.

37 US Government Accountability Office, Defense of Marriage Act: Update to Prior Report, 2004, gao.gov/products/gao-04-353r.

38 Betty Friedan, The Feminine Mystique, W.W. Norton, Nowy Jork 1963/2001, s. 82. Przekład własny tłumaczki. Polskie wydanie: Mistyka kobiecości, przeł. Agnieszka Grzybek, Czarna Owca, Warszawa 2012.

39 Sasha Roseneil, Isabel Crowhurst, Tone Hellesund, Ana Cristina Santos i Mariya Stoilova, The Tenacity of the Couple-Norm: Intimate Citizen Regimes in a Changing Europe, UCL Press, Londyn 2020.

40 Ibid.

41 Carolyn Hax, „Carolyn Hax Chat” , Happy Singleness, „Washington Post” , 9 lipca 2021, washingtonpost.com/lifestyle/2021/07/09/live-chat-carolyn-hax/.

42 Ibid.

43 Hill Holiday, The „Shunned” Single Woman, 14 czerwca 2018, businesswire.com/news/home/20180614005260/en/.

1

Czy jesteś urodzonym singlem?

„Skąd wiesz, że miałaś być singlem?” Zadawano mi to pytanie wiele razy. Czasami wynika ono z bólu – w przypadku ludzi, których bardzo pociąga życie singla, ale się niepokoją, że ta preferencja może wskazywać, że coś jest z nimi nie tak. Kiedy indziej w głosie osób, które o to pytają, brzmi ulga, jakby po raz pierwszy zdały sobie sprawę, że może wcale nie jest z nimi tak źle. Chciałabym, żeby poczuły coś więcej niż tylko ulgę, bo życie tych, którzy rozkwitają jako single, jest szczęśliwe, bogate pod względem psychologicznym i autentyczne. Chciałabym, żeby takie osoby były dumne.

Nie używam określenia, że ktoś „miał być singlem” , ponieważ to sugeruje pewną ocenę, jakby ludzie, o których mowa, utknęli w singielstwie, dlatego że nie chcą tego wszystkiego, co wiąże się z życiem w parze. Osobom, które nazywam urodzonymi singlami, tak jak tym, którzy „mieli” nimi być, singielstwo jest przeznaczone, ale z jak najsłuszniejszych powodów.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

2

Presja, żeby żyć w parze, i jak się jej przeciwstawiać

Dostępne w wersji pełnej

3

Wolność

Dostępne w wersji pełnej

4

Samotność

Dostępne w wersji pełnej

5

Ci jedyni

Dostępne w wersji pełnej

6

Nasze dzieci, inne dzieci, brak dzieci

Dostępne w wersji pełnej

7

Intymność

Dostępne w wersji pełnej

8

Z biegiem życia

Dostępne w wersji pełnej

9

Opór

Dostępne w wersji pełnej

Podziękowania

Dostępne w wersji pełnej

Spis treści

Okładka

Karta tytułowa: Bella DePaulo, Urodzeni single

Karta redakcyjna

Wstęp

Czy jesteś urodzonym singlem?

Presja, żeby żyć w parze, i jak się jej przeciwstawiać

Wolność

Samotność

Ci jedyni

Nasze dzieci, inne dzieci, brak dzieci

Intymność

Z biegiem życia

Opór

Podziękowania