Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Gdy przeszłość łączy się z teraźniejszością…
Południowa Bawaria. Julka i Franek, razem z grupą innych nastolatków, pracują jako wolontariusze nad renowacją ścieżek prowadzących do najsłynniejszego niemieckiego zamku Neuschwanstein. Pewnego dnia znajdują tajne przejście w murach i dostają się do ukrytych pomieszczeń. Gdy przenosimy się do 1885 roku poznajemy królewskiego alchemika oraz Karla. Karl, chłopak ze wsi, początkowo pracował w kuchni zamkowej, a następnie w wyniku zbiegu okoliczności został nadwornym testerem jedzenia i sprawdzał, czy nie jest zatrute. Zaprzyjaźnił się z alchemikiem i razem pracowali nad miksturą mającą nadać niezwykły smak pospolitym potrawom.
Losy Julki, Franka i Karla połączą się w niesamowitą przygodę z tajemniczą historią w tle.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 116
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Czas: 3 godz. 19 min
Lektor: Czyta: Patryk Bartoszewski
Tekst: Małgorzata Kur
Ilustracje: Albina Horbaczewska
Redaktor prowadząca: Agnieszka Trzebska-Cwalina
Redakcja: Aleksandra Dąbała
Korekta: Małgorzata Podlewska
Opracowanie graficzne okładki i skład: Małgorzata Ćwieluch
Copyright © for text by Małgorzata Kur, 2025 © Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z.o.o., Warszawa 2025
All rights reserved
Wydanie I
Wszystkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie całości albo fragmentów książki możliwe są tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy.
ISBN 978-83-8388-303-8
Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o. 00-807 Warszawa, Al. Jerozolimskie 94 tel. 22 379 85 50, fax 22 379 85 [email protected]
Konwersja do formatu ePub 3: eLitera s.c.
Franek ustawił dźwięk w słuchawkach na maksymalną głośność z nadzieją, że jakimś cudem uda mu się zagłuszyć nieustanne wybuchy śmiechu i paplaninę, których był zmuszony słuchać przez ostatnie dziesięć godzin. Na fotelu obok siedziała jego siostra Julka, zwrócona do niego plecami i wpatrzona w chłopca z drugiego rzędu, ubranego w czarne bojówki, glany i T-shirt z nazwą jakiegoś zespołu. Oprócz nich w busie znajdował się nauczyciel historii z ich szkoły oraz koleżanka i kolega z koła historycznego, do którego należeli. Na tylnych siedzeniach leżały plecaki.
Już po dwóch godzinach jazdy Franek zorientował się, że to będą najgorsze wakacje jego życia. Między innymi dlatego, że nie lubił towarzystwa innych osób, zwłaszcza tak absorbujących jak Aleksander. Wolał w samotności czytać albo jeździć na wycieczki rowerowe. Tymczasem rodzice wysłali ich na dwutygodniowy wolontariat w Niemczech, na który namówił ich historyk, pan Onderka.
– To będzie wspaniała przygoda! Niepowtarzalna okazja do nawiązania międzynarodowych znajomości, podszkolenia języków i nauki historii w terenie! – zachwalał.
A rodzice mu uwierzyli. Nawet Franek musiał przyznać, że dał się nabrać. W końcu mieli pracować w jednym z najpiękniejszych i najbardziej tajemniczych obiektów historycznych Europy – zamku Neuschwanstein, a Franek przecież kochał historię. Nie przewidział jednak, że będzie tam Aleksander.
Aleksander był rok starszy od Franka i trzy lata od Julki. Miał ciemne, lekko falowane włosy do ramion i uśmiech, który nigdy nie schodził mu z twarzy. Cieszył go widok krów za oknem, smak rozmiękłej szarlotki, którą częstowała Hania, i bawiły żarty Julki. Potrafił grać na gitarze (niestety robił to przez pięć godzin jazdy) i sprawiał wrażenie, jakby zależało mu na dobrym samopoczuciu każdego, kto z nim przebywał. Nieustannie zadawał pytania, uśmiechał się i po przyjacielsku kładł komuś rękę na ramieniu. Julka od razu uległa jego urokowi.
Franek był przeciwieństwem starszego kolegi – nie znosił, gdy ktoś zwracał na niego uwagę, nie lubił rozmawiać z obcymi, a tym bardziej ich dotykać. Nie tolerował hałasu, głośnych rozmów i chichotów.
„Dlaczego dałem się namówić na ten wyjazd?” – wyrzucał sobie w duchu.
Chodzenie z Julką po opuszczonych willach we Francji czy rozwiązywanie tajemnicy płaczącej gęsi we Włoszech było dla niego dużym wyzwaniem, ale czuł, że ten wolontariat będzie czymś o wiele trudniejszym do zniesienia.
– Kochani, za pół godziny będziemy na miejscu! – zakomunikował nauczyciel, co wywołało entuzjastyczne okrzyki.
Już jakiś czas temu bus zjechał z autostrady i kluczył wąskimi ulicami urokliwych górskich miasteczek. Julka byłaby zachwycona domami w stylu alpejskim ze spadzistymi dachami, ukwieconymi balkonami i okiennicami, gdyby w ogóle je zauważyła. Niestety, nie odrywała oczu od Aleksandra. Wiele domów zdobiły malowidła z alpejskimi kwiatami i scenkami rodzajowymi, a okna wystawowe sklepów wyglądały jak obrazy w muzeum. Od czasu do czasu na horyzoncie, gdzieś w górach, można było dostrzec jeden z wielu bawarskich zamków i pałaców, kamienny most lub tajemniczą wieżę, które pobudzały wyobraźnię Franka.
– Franek, obudź się, dojeżdżamy! – Julka szarpnęła brata za ramię.
Chłopiec obrzucił ją oburzonym spojrzeniem – nie zmrużył oka przez całą podróż i doskonale się orientował, że są blisko celu, dzięki obserwacji znaków drogowych. A te informujące o najpiękniejszym zamku Europy pojawiały się coraz częściej.
Bus zatrzymał się w miejscowości Füssen, położonej kilka kilometrów od zamku, przed jednopiętrowym budynkiem ze spadzistym czerwonym dachem. Było to schronisko młodzieżowe, gdzie mieli nocować wszyscy wolontariusze. Pan Onderka wysiadł pierwszy i zniknął w budynku, a tymczasem pozostali pasażerowie zaczęli zbierać się do wyjścia.
– Trzymaj, Julka. – Franek podał siostrze plecak, następnie chwycił swój i wyszedł z busa.
– Czujesz ten zapach? – spytała. – Powietrze jest tu takie lekkie i rześkie – zauważyła.
W pobliżu nie było żadnych fabryk, autostrad i dużych miast, tylko góry, potoki i lazurowe jeziora.
– Jak cudownie byłoby tu mieszkać! – dodała dziewczynka, a Franek z ulgą stwierdził, że na powrót zmieniła się w jego siostrę-marzycielkę.
– Rzeczywiście, nie śmierdzi spalinami jak u nas – zgodził się z nią chłopak. – Chodźmy, pan Onderka nas woła – powiedział, widząc nauczyciela machającego w ich stronę.
Wnętrze budynku przypominało zwykłe schronisko młodzieżowe. Na parterze znajdowały się recepcja z brązową kanapą, duża stołówka, sala konferencyjna z długim stołem, tablicą i projektorem, a na piętrze pokoje i wspólne łazienki.
– Tutaj będą nocować chłopcy. – Pan Onderka otworzył pokój, w którym znajdowały się trzy piętrowe łóżka. – A tutaj dziewczynki – oznajmił, pokazując identyczne pomieszczenie.
– A nie ma mniejszych pokoi? – zaryzykował Franek. Nie uśmiechało mu się nocowanie z tyloma obcymi osobami, w tym z Aleksandrem.
– Są jeszcze dwójki, w których będą nocować opiekunowie. Ale nie przejmuj się, na pewno się dogadacie.
Julka, nie zastanawiając się długo, weszła do pokoju dziewczyn i zajęła miejsce na dole przy oknie. Na górne łóżko wdrapała się Hania.
Zanim Franek zdecydował się wejść do pokoju, Aleksander i Wojtek już zdążyli zająć miejsca na dwóch dolnych łóżkach. Franek szybko zaczął analizować, które z pozostałych miejsc będzie dla niego najlepsze – wolałby dolne, ale zapewne chłopaki będą chcieli gadać w nocy lub w coś grać, więc na dole będzie więcej zamieszania. Poza tym ktoś śpiący nad nim może się wiercić, a jeśli łóżka skrzypią, Franek nie zaśnie. Wybrał więc górne miejsce na wolnym łóżku.
– Franiu, możesz spać nade mną – stwierdził Aleksander i się uśmiechnął.
„Po moim trupie” – pomyślał Franek, a głośno powiedział:
– Dzięki, tu będę mieć więcej światła do czytania. – Niechętnie odwzajemnił uśmiech i wdrapał się na łóżko pod oknem.
Ledwo wyjął z plecaka telefon, czytnik i słuchawki, drzwi się otworzyły i do środka weszło trzech nowych chłopców.
– Cześć – przywitali się po angielsku.
Aleksander natychmiast rzucił wszystko, zszedł z łóżka i podszedł do nich, by się przywitać i podać rękę.
– Cześć, mam na imię Olek. A to Wojtek i Franek, jesteśmy z Polski. A wy? – spytał po angielsku.
– Ja nazywam się Florian, ale wszyscy mówią na mnie Flo, a to jest Max. Przyjechaliśmy z Berlina – przedstawił się chłopak w okularach i dziwnej fryzurze.
– A ja jestem Marek i pochodzę z Czech.
Flo i Max zajęli łóżka nad Aleksandrem i Wojtkiem, a niski i krępy Marek – pod Frankiem.
– Marek, a ty przyjechałeś z Czech sam? – dopytywał Aleksander, który zdaniem Franka jak zwykle chciał zwrócić na siebie uwagę.
– Z dwiema dziewczynami, Ditą i Lisą, oraz naszą nauczycielką, panią Krajcową.
– Z nami też przyjechała dziewczyna, Andrea – oznajmił Flo.
– A nauczyciel? – dociekał Franek, z nadzieją, że będzie mógł się przeprowadzić do pokoju pana Onderki.
– Pan Schnabel, od wuefu. Spoko gość, ale strasznie roztrzepany. Po drodze zostawił Andreę na stacji benzynowej. – Chłopaki wybuchły śmiechem. – Gdyby Max się nie zorientował, pojechalibyśmy bez niej. A najlepsze, że Andrea wcale się nie przejęła, kupiła sobie pączka i colę, usiadła przy stoliku i jak gdyby nigdy nic zaczęła czytać książkę!
Frankowi opadły ramiona – niestety, będzie musiał zostać w pokoju ze wszystkimi, przecież nie wprowadzi się do pani Krajcowej.
– Chłopaki, obiad! – zawołał ktoś po angielsku męskim głosem. – Za pięć minut zbiórka w stołówce.
Przeczytaj także:
Julka i Franek wyjeżdżają do Włoch i odwiedzają Sienę położoną w malowniczej Toskanii. Czas wypełniają im spacery po uroczym miasteczku i poznawanie włoskiej kultury. Julka zauważa w okolicy symbol gęsi z domalowanymi łzami i postanawia się dowiedzieć, co za tym stoi. Gęś jest jednym z symboli miasta, a w okolicznej winiarni można dostać wino, na którego etykiecie znajduje się... płacząca gęś.
Jaka historia kryje się za sekretnymi łzami?
Gdy przenosimy się do 1950 roku, poznajemy historię Sofii i Fabia – nastolatków, którzy nie mogą być razem, gdyż rodzina dziewczyny nie zgadza się na związek. Zakochani chcą być razem za wszelką cenę.
Do czego doprowadzi ich sekretny związek?
Czy detektywistyczne zacięcie Julki i tym razem pozwoli odkryć tajemnicę, która odmieni czyjeś życie?
Przeczytaj także:
Julka i Franek spędzają wakacje w Dinard, na francuskim wybrzeżu. Obydwoje uwielbiają piękną willę,w której mieszka ich ukochana babcia. Gdy okazuje się, że problemy finansowe nie pozwalają na dalsze utrzymanie domu, dzieci szukają sposobu, aby spłacić rodzinny dług. Poznają także Florence, która, podobnie jak oni, spędza wakacje we Francji. Razem odkrywają, że kilka nadmorskich willi łączy intrygująca przeszłość...
Jakie sekrety wyjdą na jaw przy rozwiązywaniu tej zagadki?
W 1927 roku grupka nastolatków spędza wakacje w letnich rezydencjach rodziców. Przyjaciele szykują się do wyprawy i poszukiwań skarbu, chcąc uratować rodzinę kolegi przed bankructwem.
Co odkryją w pobliskiej jaskini?
Przygody Julki, Franka i Florence i historię przyjaciół sprzed prawie stu lat łączy pewna tajemnica.