Sztuka poza sztuką? Fotografia dokumentalna w Polsce - Adrian Wykrota - ebook

Sztuka poza sztuką? Fotografia dokumentalna w Polsce ebook

Adrian Wykrota

0,0

Opis

Rok 2023 to czas gorącej debaty wokół zagadnienia związanego z ciągłym rozwojem sztucznej inteligencji i kreowania za jej pomocą rzeczywistości. To także powrót do dyskusji wokół prawdy obrazu, manipulacji i prób wypracowania metod, by z tymi manipulacjami sobie radzić.

Można zatem wysnuć wniosek, że tak jak dziennikarstwo musi powrócić do swoich źródeł, opartych w głównej mierze na roli weryfikatora informacji, tak i fotografia (a tym bardziej fotografia dokumentalna) powinna bazować na wiarygodności, podpartej zaufaniem do twórcy.
Publikacja „Sztuka pozna sztuką?” jest próbą kompleksowego zdefiniowania, opisania i analizy nurtu fotografii dokumentalnej w Polsce.

Czy jednak owo definiowanie jest potrzebne? Czy jest to medium na tyle rozbudowane, interesujące, istotne i w gruncie rzeczy autonomiczne, by takich prób dokonywać? Wreszcie czy polski kontekst jest dobrym polem do przeprowadzania takiej analizy?

Ta obszerna publikacja (o łącznej objętości 556 stron, zawierająca 139 fotografii) to wyjątkowe spojrzenie na dokument, ponieważ bazuje na personalnych przemyśleniach wielu artystek, artystów, kuratorek, kuratorów i osób z szerokiego kręgu polskiej fotografii.

Na łamach książki swoją wiedzą i doświadczeniem dzielą się:

Michał Adamski, Beata Bartecka, Anna Bedyńska, Marta Bogdańska, Filip Ćwik, Grzegorz Dembiński, Andrzej Dobosz, Mariusz Forecki, Arkadiusz Gola, Karol Grygoruk, Antonina Gugała, Jan Jurczak, Agata Kalinowska, Joanna Kinowska, Julia Klewaniec, Weronika Kobylińska, Aneta Kowalczyk, Kasia Kubicka, Diana Lelonek, Tomasz Liboska, Jukka Male, Ewa Meissner, Paweł Miedziński, Rafał Milach, Ania Nałęcka-Milach, Jędrzej Nowicki, Krzysiek Orłowski, Celina Osiecka, Monika Piotrowska, Silvia Pogoda, Agnieszka Rayss, Łukasz Rusznica, Katarzyna Sagatowska, Michał Solarski, Monika Szewczyk-Wittek, Alicja Wróblewska, Piotr Zbierski.

Posłowie przygotował Paweł Starzec.


Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 638

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Spis treści

Po­dzi­ęko­wa­nia

I. SŁO­WO WSTĘP­NE

The me­dium is the mes­sa­ge?

Co z tą fo­to­gra­fią?

Pró­ba de­fi­nio­wa­nia fo­to­gra­fii do­ku­men­tal­nej

Wa­żne po­cząt­ki

Pol­skie kon­tek­sty

Dla­cze­go wy­wia­dy?

II. DO­KU­MENT PRZE­ŁO­MU

Za ka­żdym dzie­łem stoi czło­wiek | Mo­ni­ka Pio­trow­ska

Dwa te­ma­ty na jed­nym fil­mie | Pa­weł Mie­dzi­ński

Na­ma­cal­na siła fo­to­gra­fii | An­to­ni­na Gu­ga­ła, Ce­li­na Osiec­ka

Me­dium de­mo­kra­tycz­ne Mo­ni­ka Pio­trow­ska,Mo­ni­ka Szew­czyk-Wit­tek

Fo­to­gra­fia jak na­uka pły­wa­nia na środ­ku je­zio­ra | Ma­riusz Sta­cho­wiak

Naj­wa­żniej­szy jest szcze­ry prze­kaz | Ma­riusz Fo­rec­ki oraz An­drzej Do­bosz

Po la­tach zo­sta­je ob­raz | Juk­ka Male

Żeby nie tyl­ko pa­trzeć, ale też wi­dzieć | Ar­ka­diusz Gola

Ar­chi­wum to nie ar­chi­wum | Be­ata Bar­tec­ka, Aga­ta Ka­li­now­ska, Łu­kasz Rusz­ni­ca

III. DO­KU­MENT ZMIA­NY

Gra­ni­ce wi­zu­al­no­ści | Ra­fał Mi­lach

Zaj­rzeć pod po­wierzch­nię zda­rzeń | Jędrzej No­wic­ki oraz Krzy­siek Orłow­ski

Część pierw­sza

Część dru­ga

Fo­to­gra­fia, któ­ra ma dru­gie dno | Anna Be­dy­ńska

Kre­atyw­na woj­na na polu su­biek­tyw­ne­go do­ku­men­tu | Mi­chał Adam­ski oraz Fi­lip Ćwik, An­drzej Do­bosz, Ewa Me­is­sner

Nie je­stem skry­to­strzel­cem | Agniesz­ka Rayss

Wie­rzę w moc fo­to­gra­fii | Ju­lia Kle­wa­niec oraz Krzy­siek Orłow­ski

Na­tu­ra me­dium fo­to­gra­ficz­ne­go | Grze­gorz Dem­bi­ński

Fo­to­gra­fia jest moim spo­so­bem po­go­dze­nia się ze świa­tem | Si­lvia Po­go­da

Przede wszyst­kim do­strze­gam in­tu­icję | Piotr Zbier­ski

To jest gra w otwar­te kar­ty | To­masz Li­bo­ska, Mi­chał So­lar­ski

Ekwi­wa­lent my­śle­nia do­ku­men­tal­ne­go | Dia­na Le­lo­nek

Dla­cze­go mó­wisz „ksi­ążka z ob­raz­ka­mi”? | Jo­an­na Ki­now­ska, We­ro­ni­ka Ko­by­li­ńska

Na­stęp­nym ra­zem zro­bi­my ksi­ążkę, któ­rą to ty będziesz mia­ła ocho­tę zro­bić | Ane­ta Ko­wal­czyk, Ka­sia Ku­bic­ka, Ania Na­łęc­ka-Mi­lach

Chce­my ode­jść od kon­wen­cji Whi­te Cube | Ka­ta­rzy­na Sa­ga­tow­ska, Mo­ni­ka Szew­czyk-Wit­tek

By­cie ar­ty­stą jest strasz­nie sexy | Mar­ta Bog­da­ńska, Jan Jur­czak, Ali­cja Wró­blew­ska

Za­an­ga­żo­wa­na fo­to­gra­fia an­ty­de­cy­du­jące­go mo­men­tu | Ka­rol Gry­go­ruk

Uwa­gi ko­ńco­we

Po­sło­wie | Pa­weł Sta­rzec

In­deks oso­bo­wy

In­deks fo­to­gra­fii

Bi­blio­gra­fia

Po­dzi­ęko­wa­nia

Ser­decz­nie dzi­ęku­ję roz­mów­czy­niom i roz­mów­com – bez Was, Wa­szej wie­dzy i prak­ty­ki ar­ty­stycz­nej ta ksi­ążka by nie po­wsta­ła. Dzi­ęku­ję Iwo­nie Tor­bic­kiej za ogrom pra­cy wło­żo­ny w re­dak­cję i ko­rek­tę pu­bli­ka­cji, Ja­go­dzie Ha­losz­ce za nie­oce­nio­ną po­moc przy trans­kryp­cjach wy­wia­dów. Po­dzi­ęko­wa­nia kie­ru­ję rów­nież dla ze­spo­łu Fun­da­cji Pix.ho­use oraz do­bosz.stu­dio – bez Wa­sze­go wspar­cia re­ali­za­cja ca­łe­go przed­si­ęw­zi­ęcia by­ła­by dużo trud­niej­sza. Ksi­ążka jest roz­wi­ni­ęciem pra­cy dok­tor­skiej, któ­ra po­wsta­ła w In­sty­tu­cie Twór­czej Fo­to­gra­fii Wy­dzia­łu Fi­lo­zo­ficz­no-Przy­rod­ni­cze­go Uni­wer­sy­te­tu Śląskie­go w Opa­wie (In­sti­tu­cie tvůrčí fo­to­gra­fie Fi­lo­zo­fic­ko-příro­do­vědec­ká fa­kul­ta Slez­ské uni­ve­rzi­ty v Opa­vě). Dzi­ęku­ję pro­mo­to­ro­wi pra­cy prof. Vla­di­míro­wi Bir­gu­so­wi za cen­ne rady, po­moc i kon­sul­ta­cje. Czas spędzo­ny w ITF był cza­sem wy­jąt­ko­wym. Dzi­ęku­ję też me­ce­na­som wy­da­nia pu­bli­ka­cji – w szcze­gól­no­ści Mia­stu Po­znań.

Wspie­raj­my nie­za­le­żną kul­tu­rę i sztu­kę! To o nas i dla nas.

Za bez­u­stan­ne i bez­kom­pro­mi­so­we wspar­cie dzi­ęku­je Ani i Ro­dzi­nie.

The me­dium is the mes­sa­ge?

Mar­shall McLu­han w la­tach 70. XX wie­ku za­sły­nął stwier­dze­niem, że już samo me­dium (śro­dek prze­ka­zu) jest prze­ka­zem1. Jego teo­ria od cza­su do cza­su po­wra­ca i wy­brzmie­wa z mniej­szą lub wi­ęk­szą siłą. Te po­wro­ty zwi­ąza­ne są bez­po­śred­nio ze zmia­na­mi (szcze­gól­nie tech­no­lo­gicz­ny­mi), a ży­je­my prze­cież w dy­na­micz­nych cza­sach. Ko­lej­ne re­wo­lu­cje cy­fro­we, pan­de­mia, kry­zys ener­ge­tycz­ny i eko­lo­gicz­ny, woj­ny, fake i de­ep­fa­ke new­sy. Mo­żna wy­mie­niać bar­dzo dłu­go.

No­wo­cze­sno­ść, po­no­wo­cze­sno­ść, po­st­no­wo­cze­sno­ść? Kul­tu­ra ob­ra­zu i ob­raz­ków, kul­tu­ra wi­zu­al­na, nar­ra­cje, nowe me­dia i kszta­łto­wa­nie prze­ka­zu. To pew­ne­go ro­dza­ju kod, sło­wa klu­czo­we i ciąg zna­czeń, któ­ry nas ota­cza i po­chła­nia, a cza­sem wchła­nia. Wi­ęk­szo­ść z nas nie zda­je so­bie z tego spra­wy, inni czu­ją się za­gu­bie­ni. McLu­han po­dzie­lił me­dia na zim­ne i go­rące. Zgod­nie z jego kon­cep­cją me­dium go­rące (pier­wot­nie ra­dio lub film) to ta­kie, któ­re wy­twa­rza u od­bior­cy stan sil­ne­go na­sy­ce­nia da­ny­mi. Me­dium zim­ne (mowa, te­le­fon lub te­le­wi­zja) cha­rak­te­ry­zu­je się ni­ską roz­dziel­czo­ścią prze­ka­zu, któ­ry od­bior­ca musi ak­tyw­nie uzu­pe­łnić. Idąc tym tro­pem me­dia go­rące nie po­zo­sta­wia­ją od­bior­cy miej­sca na uzu­pe­łnie­nia. A co za tym idzie – za­an­ga­żo­wa­nie w pro­ces ko­mu­ni­ka­cji jest mar­gi­nal­ny.2 Czy mo­że­my się z tym zgo­dzić? Wy­da­je się, że na prze­strze­ni lat wie­le się zmie­ni­ło. We­źmy pod uwa­gę film i kino au­tor­skie lub pro­duk­cje fil­mo­we w tech­ni­ce 3 i 5D. Czy to na­dal me­dium go­rące? Z dru­giej stro­ny – te­le­wi­zja i moc­no ste­ro­wa­ny prze­kaz ser­wi­sów in­for­ma­cyj­nych. Czy od­bior­ca będzie miał pole do uzu­pe­łnie­nia prze­ka­zu? Czy będzie on na tyle pod­pro­go­wy i jed­no­znacz­ny, że nie po­zo­sta­wi miej­sca na wła­sne pro­ce­sy my­ślo­we? Jak w tym po­dzia­le sy­tu­uje­my fo­to­gra­fię? To za­le­ży od od­bior­cy (jego edu­ka­cji – w tym edu­ka­cji wi­zu­al­nej, przy­na­le­żno­ści do gru­py i kręgu kul­tu­ro­we­go) i od pod­ga­tun­ku me­dium (fo­to­gra­fia pro­duk­to­wa będzie dzia­łać ina­czej na na­sze zmy­sły i po­strze­ga­nie niż fo­to­gra­fia kon­cep­tu­al­na). Mo­że­my za­tem pod­su­mo­wać i po­wi­ązać to zja­wi­sko z ter­mi­nem kon­wer­gen­cji me­diów – wi­ęk­szo­ść z nich może być jed­no­cze­śnie zim­na i go­rąca. Jak za­tem będzie wy­glądać kszta­łto­wa­nie zna­cze­nia fo­to­gra­fii, jej od­biór i krąg od­bior­ców?

Co z tą fo­to­gra­fią?

Fo­to­gra­fie są nie­jed­no­znacz­ne. […] Fo­to­gra­fie wy­ko­na­ne przez so­cjo­lo­ga wi­zu­al­ne­go, fo­to­gra­fa do­ku­men­ta­li­stę czy re­por­te­ra mogą być bar­dzo po­dob­ne. Jed­na­kże zna­cze­nia tych fo­to­gra­fii nie od­naj­dzie­my, przy­pi­su­jąc im ja­kiś uni­wer­sal­ny ter­min – znaj­dzie­my go w re­ak­cjach ja­kie wy­wo­łu­ją one u wi­dzów.3

Mo­że­my po­strze­gać fo­to­gra­fię jako za­mkni­ęty zbiór z kon­kret­ny­mi, wy­od­ręb­nio­ny­mi dzie­dzi­na­mi. W pew­nym sen­sie dzie­dzi­ny te są two­ra­mi au­to­no­micz­ny­mi, a z dru­giej stro­ny uzu­pe­łnia­ją się i prze­ni­ka­ją. Za­łó­żmy, że nasz zbiór skon­stru­uj­my w na­stępu­jący spo­sób – mamy w nim fo­to­gra­fię rze­mie­śl­ni­czą lub in­ny­mi sło­wy ko­mer­cyj­ną, w któ­rej skład wej­dzie np. fo­to­gra­fia por­tre­to­wa, re­kla­mo­wa i oko­licz­no­ścio­wa. Z dru­giej stro­ny mamy fo­to­gra­fię ar­ty­stycz­ną / au­tor­ską – będzie to np. fo­to­gra­fia kon­cep­tu­al­na, fo­to­gra­fia za­an­ga­żo­wa­na (po­łączo­na z ak­ty­wi­zmem) i do­ku­ment. Gdy przyj­rzy­my się tej pro­stej ka­te­go­ry­za­cji, po­ja­wią się zgrzy­ty. Czy fo­to­gra­fia por­tre­to­wa może być au­tor­ska (Pas­sport, Ale­xan­der Chek­me­nev4)? Czy fo­to­gra­fia re­kla­mo­wa może być kon­cep­tu­al­na (zdjęcia Da­vi­da La­Cha­pel­le)? Czy fo­to­gra­fia oko­licz­no­ścio­wa może być trak­to­wa­na jak do­ku­ment (cykl Ry­tu­ały Prze­jścia Prze­my­sła­wa Po­kryc­kie­go)? Czy por­tret jest do­ku­men­tem (Au­gust San­der)? To za­le­ży od umie­jęt­no­ści, świa­do­mo­ści i in­ten­cji twór­cy. To za­le­ży rów­nież od od­bior­cy i jego in­ter­pre­ta­cji. Pa­trząc na przy­to­czo­ną wcze­śniej teo­rię McLu­ha­na w ze­sta­wie­niu z in­ter­me­dial­no­ścią i mul­ti­me­dial­no­ścią na­szych cza­sów wszyst­ko może być wszyst­kim. To jest za­rów­no pi­ęk­ne jak i bar­dzo skom­pli­ko­wa­ne. Do­daj­my do tego fakt, że ży­je­my w tzw. świe­cie ob­raz­ko­wym i na nie­do­bór zdjęć nie mo­że­my na­rze­kać. Za­uwa­żył to i prze­ło­żył na język wy­sta­wy / in­sta­la­cji (czy­li język wi­zu­al­ny, co jest cie­ka­wym pa­ra­dok­sem) Erik Kes­sels. W 2011 roku ar­ty­sta si­ęgnął do sta­ty­styk i od­krył, że jed­ne­go dnia (przez 24 go­dzi­ny) do in­ter­ne­to­we­go ser­wi­su Flickr wy­sy­ła­nych jest 350 tys. zdjęć. Kes­sels wy­dru­ko­wał je i roz­sy­pał w ga­le­rii w Am­ster­da­mie, two­rząc prze­ra­ża­jącą in­sta­la­cję sym­bo­li­zu­jącą na­sze ob­raz­ko­we cza­sy. Od tego mo­men­tu licz­ba zdjęć umiesz­cza­nych w in­ter­ne­cie po­tro­iła się, a me­dia spo­łecz­no­ścio­we zy­ska­ły mi­liar­dy no­wych użyt­kow­ni­ków. Sza­cu­je się, że udo­stęp­nia­ją oni co­dzien­nie 6,9 mi­liar­da zdjęć na What­sApp, 3,8 mi­liar­da na Snap­cha­cie, 2,1 mi­liar­da na Fa­ce­bo­oku i 1,3 mi­liar­da na In­sta­gra­mie. Ka­żde­go dnia w ser­wi­sie Flickr udo­stęp­nia­nych jest „tyl­ko” oko­ło jed­ne­go mi­lio­na zdjęć – po pro­stu ser­wis ten jest mniej po­pu­lar­ny, stąd ta licz­ba nie ro­śnie tak szyb­ko jak w przy­pad­ku wy­żej wy­mie­nio­nych. Pod­su­mo­wu­jąc – we­dług sza­cun­ków w 2023 roku co se­kun­dę robi się 54 400 zdjęć, 196 mi­lio­nów na go­dzi­nę, 4,7 mi­liar­da dzien­nie, 32,9 mi­liar­da ty­go­dnio­wo, 143 mi­liar­dy mie­si­ęcz­nie i 1,72 bi­lio­na zdjęć rocz­nie…5

W ksi­ążce o zna­mien­nym ty­tu­le Wszy­scy je­ste­śmy fo­to­gra­fa­mi6 Pa­weł Bow­nik de­fi­niu­je wspó­łcze­sną fo­to­gra­fię w na­stępu­jący spo­sób:

[w fo­to­gra­fii] nie cho­dzi już wy­łącz­nie o uchwy­ce­nie fo­to­gra­ficz­ne­go mo­men­tu de­cy­du­jące­go ani wy­eks­po­no­wa­nie za­sad bu­do­wy ka­dru. Cho­dzi o to, by „pa­trzeć” na świat w au­tor­ski spo­sób, po­łączo­ny z my­śle­niem i prze­twa­rza­niem. Dla od­bior­ców fo­to­gra­fii, jak i sa­mych fo­to­gra­fu­jących me­dium to jest bar­dzo często tym, czym im się wy­da­je, ich wła­snym my­śle­niem o świe­cie. […].7

W po­dob­ny spo­sób wspó­łcze­sne me­dium fo­to­gra­ficz­ne po­strze­ga Pa­weł Sta­rzec:

By opo­wie­dzieć o kon­flik­cie, nie trze­ba już zdjęć dy­mi­ących luf, wy­star­czą śla­dy po ku­lach na zie­mi, a do opo­wie­ści o prze­mo­cy w Ame­ry­ce mogą wy­star­czyć zdjęcia bez­lud­nych przed­mie­ść – tak dłu­go, jak pre­zen­ta­cji fo­to­gra­fii to­wa­rzy­szy opis, wpro­wa­dza­jący wi­dza w kon­tekst miej­sca i przy­bli­ża­jący nar­ra­cję twór­cy sto­jącą za kon­kret­nym ob­ra­zem.8

Wspó­łcze­sno­ść, a kon­kret­niej wspó­łcze­śni od­bior­cy oraz twór­cy kszta­łtu­ją za­tem swój wła­sny, prze­two­rzo­ny przez sie­bie ob­raz. Oka­zu­je się, że ta­kie mo­żli­wo­ści daje wy­jścio­wo fo­to­gra­fia – po­strze­ga­na jako do­god­ne me­dium, czy ra­czej na­rzędzie do re­je­stra­cji ota­cza­jące­go świa­ta. Mo­że­my jed­nak za­ob­ser­wo­wać istot­ne trud­no­ści i kom­pli­ka­cje wy­ni­ka­jące wprost z tak wiel­kiej swo­bo­dy twór­ców do two­rze­nia i od­bior­ców do in­ter­pre­ta­cji tej twór­czo­ści. Sta­rzec w swo­ich dal­szych roz­wa­ża­niach za­uwa­ża, że taka fo­to­gra­fia sta­ła się bar­dziej eli­tar­na w od­bio­rze, bo zro­zu­mie­nie po­wi­ąza­nia mi­ędzy dziu­rą w zie­mi i hi­sto­rią wo­jen­ną, któ­ra za tym stoi, wy­ma­ga szer­szych kom­pe­ten­cji kul­tu­ro­wych i wi­zu­al­ne­go oczy­ta­nia niż ga­ze­to­wa fo­to­gra­fia re­por­ter­ska pa­da­jące­go po­ci­sku9. Do­ty­ka­my tu­taj sed­na spra­wy, któ­re za­uwa­ża rów­nież Mi­chał Łu­czak – dy­na­mi­ka zmian, któ­re za­cho­dzą w ob­sza­rze wi­zu­al­no­ści jest ogrom­na. Fo­to­gra­fia przez lata była prze­cież wa­żną częścią ryn­ku me­dial­ne­go/pra­so­we­go. Re­alia się zmie­ni­ły, po­de­jście ryn­ku do fo­to­gra­fii się zmie­ni­ło, a co za tym idzie fo­to­gra­fu­jący mu­sie­li szu­kać swo­je­go no­we­go miej­sca i to­żsa­mo­ści.

Mam wra­że­nie, że jako fo­to­gra­fo­wie i fo­to­graf­ki pra­cu­jący nie­gdyś dla pra­sy część z nas przy­naj­mniej dwa razy zmie­ni­ła w ostat­niej de­ka­dzie to­żsa­mo­ść. Naj­pierw by­li­śmy fo­to­re­por­te­ra­mi, po­tem do­ku­men­ta­li­sta­mi, a te­raz sta­li­śmy się ar­ty­sta­mi wi­zu­al­ny­mi. […] Z po­cząt­ku ro­bi­li­śmy zdjęcia do tek­stów […]. Ro­bi­li­śmy zdjęcia do opi­sa­nych hi­sto­rii, pod­pi­su­jąc ka­żdy ob­raz, by było wia­do­mo, o co w nim cho­dzi. […] Po­tem opu­ści­li­śmy pra­sę i sta­li­śmy się bar­dziej nie­za­le­żni. Już się nie spie­szy­li­śmy, a ma­te­ria­ły zy­ska­ły na ob­jęto­ści. Po­ja­wi­ły się „pro­jek­ty”, a po­tem „pro­jek­ty dłu­go­ter­mi­no­we”. Nie by­li­śmy już dzien­ni­ka­rza­mi, co dało nam mo­żli­wo­ści kre­acyj­ne. Zma­la­ła za to dra­stycz­nie licz­ba na­szych od­bior­ców. Do tego stop­nia, że sami sta­li­śmy się swo­imi od­bior­ca­mi.10

Wy­da­je się, że taka zmia­na nie­sie za­tem masę ko­rzy­ści dla sa­me­go roz­wo­ju me­dium fo­to­gra­fii i roz­wo­ju twór­ców, ale cier­pią na tym od­bior­cy. Są nie­ja­ko po­zo­sta­wie­ni sami so­bie, bez sys­te­mo­we­go wspar­cia w po­sta­ci do­głęb­nej edu­ka­cji wi­zu­al­nej, szcze­gól­nie w ob­li­czu eks­pre­so­wych cza­sów, w któ­rych ży­je­my i za­le­wu ob­ra­zów, któ­ry­mi je­ste­śmy co­dzien­nie ata­ko­wa­ni.

Na­le­ży jed­nak wró­cić do ko­rze­ni me­dium fo­to­gra­fii i zwró­cić uwa­gę na to, że nie jest ona ni­g­dy ode­rwa­na od rze­czy­wi­sto­ści. Bywa za­tem bar­dzo istot­nym za­pi­sem, któ­ry jest jed­nak po­dat­ny na „inne czyn­ni­ki” – na­zwij­my je fak­to­ra­mi ze­wnętrz­ny­mi. Ta­kim czyn­ni­kiem może być cho­cia­żby kon­tekst po­li­tycz­ny, na co uwa­gę zwra­ca so­cjo­log Ra­fał Droz­dow­ski:

Po­no­wo­cze­sno­ść za­częła […] ustępo­wać miej­sca przed­no­wo­cze­sno­ści. Przed­no­wo­cze­sny po­pu­lizm znów wy­da­je się po­trze­bo­wać fo­to­gra­fii jako fo­to­gra­fii. Fo­to­gra­fii naj­pro­ściej i naj­bar­dziej in­tu­icyj­nie ro­zu­mia­nej, ta­kiej, któ­ra jest kwin­te­sen­cją i ema­na­cją my­śle­nia zdro­wo­roz­sąd­ko­we­go, do­bro­wol­nie re­du­ku­jąc się do roli do­star­czy­cie­li do­wo­dów, opar­tych na naj­bar­dziej po­tocz­nym ro­zu­mie­niu praw­dy i re­ali­zmu. Spraw­czo­ść fo­to­gra­fii może być w tym no­wych oko­licz­no­ściach poj­mo­wa­na jesz­cze pro­ściej, niż mia­ło to miej­sce w cza­sach mo­der­ni­za­cji – jako sku­tecz­no­ści do­wo­du.11

We­dług słów Droz­dow­skie­go po­trze­bu­je­my fo­to­gra­fii ro­zu­mia­nej jako do­ku­ment cza­sów no­szący zna­mio­na do­wo­du. Czy jest to mo­żli­we i czy wspó­łcze­śnie w ten wła­śnie spo­sób mo­że­my wy­ko­rzy­sty­wać fo­to­gra­fię? Jak będzie to wy­glądać w kon­te­kście szyb­ko i ra­dy­kal­nie zmie­nia­jących się me­diów? Mam na my­śli np. upa­dek zna­cze­nia pra­sy, po­głębia­nie po­dzia­łów me­dial­nych i na­tych­mia­sto­wo­ść in­ter­ne­tu. Do­brym przy­kła­dem na ta­kie dzia­ła­nie „po­mi­ędzy” kre­acją, do­ku­men­tem i ak­ty­wi­zmem wi­zu­al­nym jest za­ło­żo­ne przez Ra­fa­ła Mi­la­cha Ar­chi­wum Pro­te­stów Pu­blicz­nych i wy­da­wa­ne przez nich Ga­ze­ty Straj­ko­we. APP wy­ko­rzy­stu­je język wi­zu­al­ny kla­sycz­ne­go fo­to­re­por­ta­żu (sze­rzej do­ku­men­tu) – zgod­nie z za­sa­dą, że do­ku­ment, fo­to­gra­fia re­por­ta­żo­wa i so­cjo­lo­gia wi­zu­al­na – ru­ty­no­wo do­star­cza­ją przy­naj­mniej mi­ni­mum wia­do­mo­ści nie­zbęd­nych do zro­zu­mie­nia ob­ra­zu12, ko­rzy­sta z funk­cji za­pi­su wy­da­rzeń (straj­ków), ale wy­ko­rzy­stu­je go w kon­te­kście in­nym, niż kla­sycz­nie ro­zu­mia­ny prze­kaz in­for­ma­cyj­ny lub pra­so­wy. Pa­pie­ro­we pu­bli­ka­cje sta­ją się ak­ty­wi­stycz­nym wspar­ciem dla uczest­ni­ków pro­te­stów i nie opi­su­ją wy­da­rze­nia – ra­czej sta­no­wią jego uzu­pe­łnie­nie, któ­re samo w so­bie jest rów­nież zja­wi­skiem wi­zu­al­nym.

Cie­ka­wym pod­su­mo­wa­niem może być stwier­dze­nie Ho­war­da S. Bec­ke­ra tra­fia­jące w punkt po­mi­ędzy roz­ter­ka­mi se­man­tycz­ny­mi a in­ter­pre­ta­cyj­ny­mi:

Fo­to­gra­fo­wie przej­mu­ją się tym, co ro­bią i mają na­dzie­ję roz­wiać swo­je wąt­pli­wo­ści, szu­ka­jąc, dla swych dzia­łań wła­ści­wej na­zwy. Ale owo ma­gicz­ne sło­wo nie roz­wi­ąże pro­ble­mów zwi­ąza­nych z fo­to­gra­fią, tak jak nie roz­wi­ąże ich w in­nych dzie­dzi­nach. Oso­by po­słu­gu­jące się przed­sta­wie­nia­mi wi­zu­al­ny­mi znaj­dą uza­sad­nie­nie w re­ak­cjach, ja­kie ich pra­ce wy­wo­łu­ją u wi­dzów, nie­za­le­żnie od tego, jak zde­fi­niu­je się ich po­czy­na­nia.13

Oka­zu­je się po­now­nie, że klu­czo­wy jest od­bior­ca i jego in­ter­pre­ta­cja dzie­ła twór­cy. Bez od­bior­cy nie ma twór­cy.

Po­cząt­ko­we roz­wa­ża­nia mogą wy­da­wać się pew­ne­go ro­dza­ju ła­mi­głów­ką. Za­gad­ka ta jest jed­nak nie­zbęd­na przy pró­bie po­da­nia, a wła­ści­wie sfor­mu­ło­wa­nia de­fi­ni­cji wspó­łcze­snej fo­to­gra­fii do­ku­men­tal­nej. Do­ku­men­tu ro­zu­mia­ne­go bar­dzo sze­ro­ko – gdzieś na sty­ku fo­to­re­por­ta­żu, so­cjo­lo­gii wi­zu­al­nej, fo­to­gra­fii za­an­ga­żo­wa­nej, kon­cep­tu i su­biek­ty­wi­zmu. Na stro­nach tej ksi­ążki chcia­łbym przy­bli­żyć i za­węzić nurt do­ku­men­tu do pol­skiej per­spek­ty­wy. Po pierw­sze dla­te­go, że jest mi ona nie­zwy­kle bli­ska, a po dru­gie – bo wy­da­je się zu­pe­łnie po­zba­wio­na szer­sze­go, zbio­ro­we­go opra­co­wa­nia.

Pró­ba de­fi­nio­wa­nia fo­to­gra­fii do­ku­men­tal­nej

Po co pró­bo­wać de­fi­nio­wać fo­to­gra­fię do­ku­men­tal­ną? Od­po­wie­dź częścio­wo przy­no­si naj­po­pu­lar­niej­sza wy­szu­ki­war­ka in­ter­ne­to­wa Go­ogle. Po wpi­sa­niu ha­sła fo­to­gra­fia do­ku­men­tal­na wy­ni­ki są dość za­ska­ku­jące (trze­ba zda­wać so­bie spra­wę, że za­le­żą też od kil­ku czyn­ni­ków np. na­szej lo­ka­li­za­cji, ar­chi­wal­nych wy­szu­ki­wań i in­nych zmien­nych wa­żnych dla al­go­ryt­mu), po­dam za­tem mój przy­kład. Poza kil­ko­ma ad­re­sa­mi za­kła­dów fo­to­gra­ficz­nych, gdzie mo­że­my wy­ko­nać zdjęcia do do­ku­men­tów otrzy­mu­je­my rów­nież prze­kie­ro­wa­nia do stro­ny in­ter­ne­to­wej prak­tycz­ne­go mo­no­po­li­sty ryn­ku opro­gra­mo­wa­nia do ob­rób­ki gra­ficz­nej zdjęć – Ado­be. Tam do­wie­my się, że fo­to­gra­fia do­ku­men­tal­na to ro­bie­nie zdjęć przed­sta­wia­jących praw­dzi­we ży­cie i że w pro­gra­mie Ado­be Pho­to­shop mo­żesz do­ko­nać zmian, ko­ry­gu­jąc fo­to­gra­fie. Je­śli ro­bisz fo­to­re­por­taż, nie prze­kszta­łcasz zdjęcia, ale […] uży­wasz na­rzędzi, na przy­kład pro­gra­mu Pho­to­shop, by po­ka­zać swo­je spo­strze­że­nia.14

Jest to oczy­wi­ście świa­do­my pro­duct pla­ce­ment (lo­ko­wa­nie pro­duk­tu), do­dat­ko­wo okra­szo­ny – de­li­kat­nie mó­wi­ąc – nie­zbyt traf­nie do­bra­ną fo­to­gra­fią pre­zen­tu­jącą czar­no­skó­rych miesz­ka­ńców jed­ne­go z afry­ka­ńskich kra­jów trzy­ma­jących pa­nel sło­necz­ny. Ko­lej­ny link jest rów­nie cie­ka­wy. To stro­na du­że­go in­ter­ne­to­we­go skle­pu z ar­ty­ku­ła­mi RTV i AGD. Na­szym oczom uka­zu­ją się Po­rad­ni­ki Eks­per­ta. Fo­to­gra­fia do­ku­men­tal­na – co to jest? Ar­ty­kuł za­czy­na się moc­nym stwier­dze­niem:

Cho­ciaż ist­nie­je wie­le ró­żnych ga­tun­ków fo­to­gra­fii, fo­to­gra­fia do­ku­men­tal­na jest praw­do­po­dob­nie jed­ną z naj­bar­dziej uczci­wych form sztu­ki.15

Po pierw­sze, pło­mien­ne dys­ku­sje na te­mat tego czy do­ku­ment jest sztu­ką trwa­ją od lat, a po dru­gie – te­mat praw­dy fo­to­gra­fii jest bar­dzo zło­żo­ny i rów­nie chęt­nie pod­wa­ża­ny. Mó­wi­ąc o praw­dzie w fo­to­gra­fii na pew­no pod uwa­gę mu­si­my wzi­ąć ta­kie aspek­ty jak: in­dy­wi­du­al­ne do­świad­cze­nie, wie­dzę i za­mia­ry twór­cy oraz sam aspekt tech­nicz­ny – za­czy­na­jąc od prze­ło­że­nia trój­wy­mia­ro­we­go świa­ta na pła­ski ob­raz fo­to­gra­ficz­ny, po świa­do­me ka­dro­wa­nie, ob­rób­kę gra­ficz­ną (w tym ko­lo­ry­sty­kę ob­ra­zu) czy chy­ba naj­wa­żniej­szą rzecz, czy­li kon­tekst uży­cia wy­ko­na­nej fo­to­gra­fii.

Pierw­szym przy­kła­dem może być sy­tu­acja zwi­ąza­na z kry­zy­sem mi­gra­cyj­nym na gra­ni­cy pol­sko – bia­ło­ru­skiej, któ­ry wy­bu­chł w 2021 roku. Pol­ski rząd wpro­wa­dził za­kaz do­stępu me­diów w ob­szar dzia­łań Stra­ży Gra­nicz­nej, de fac­to unie­mo­żli­wia­jąc re­la­cjo­no­wa­nie sy­tu­acji. W pol­skich me­diach wi­dzie­li­śmy zdjęcia i fil­my wy­ko­na­ne przez pra­cow­ni­ków woj­ska, stra­ży gra­nicz­nej oraz re­la­cje z Twit­te­ra mi­ni­stra obro­ny na­ro­do­wej Ma­riu­sza Błasz­cza­ka, pre­zen­tu­jące bu­do­wę umoc­nień

gra­nicz­nych i agre­sję mi­gran­tów. Do­daj­my do tego za­trzy­ma­nie trzech fo­to­re­por­te­rów: Ma­cie­ja Na­brda­li­ka, Ma­cie­ja Mo­skwę i Cze­cha – Mar­ti­na Di­víška. Wy­ci­ągni­ęto ich z auta, sku­to i przej­rza­no kar­ty pa­mi­ęci w apa­ra­tach – mimo tego, że przy­by­wa­li poza ob­sza­rem obo­wi­ązy­wa­nia sta­nu wy­jąt­ko­we­go. Po dru­giej stro­nie za zgo­dą i na za­pro­sze­nie re­żi­mu Alek­san­dra Łu­ka­szen­ki dzia­ła­li dzien­ni­ka­rze, w tym m.in. fo­to­re­por­ta­ży ro­syj­scy i bia­ło­ru­scy pra­cu­jący dla ro­syj­skiej agen­cji TASS, któ­ra na­stęp­nie sprze­da­je zdjęcia za­chod­nim agen­cjom in­for­ma­cyj­nym np. As­so­cia­ted Press. Zdjęcia, któ­re po­wsta­ły, pre­zen­to­wa­ły m.in. szczęśli­wych mi­gran­tów, głów­nie uśmiech­ni­ęte i spo­ży­wa­jące go­rące po­si­łki dzie­ci, a z dru­giej stro­ny – pol­skie słu­żby ata­ku­jące z wy­ko­rzy­sta­niem gazu łza­wi­ące­go i ar­ma­tek wod­nych. Ani je­den, ani dru­gi ob­raz nie jest praw­dzi­wy, choć zma­ni­pu­lo­wa­ny z ró­żnych po­wo­dów.

Ko­lej­ną kwe­stią war­tą po­ru­sze­nia jest sam te­mat kre­owa­nia rze­czy­wi­sto­ści w celu pó­źniej­szej jej re­je­stra­cji. We­źmy za przy­kład sym­bo­licz­ną fo­to­gra­fię pre­zen­tu­jącą spo­tka­nie pre­zy­den­tów Ro­sji, Wła­di­mi­ra Pu­ti­na i Fran­cji – Em­ma­nu­ela Ma­cro­na, wy­ko­na­ną na po­cząt­ku lu­te­go 2022 roku na Krem­lu. Fo­to­gra­fia uka­zu­je dość gro­te­sko­wą sce­nę – oto dwóch przy­wód­ców za­sia­da na prze­ciw­le­głych ko­ńcach bar­dzo dłu­gie­go sto­łu. Ta­kie usa­dze­nie roz­mów­ców, usta­wio­ne przez krem­low­ską pro­pa­gan­dę, jest bar­dzo świa­do­me – na po­wsta­łej pod­czas spo­tka­nia fo­to­gra­fii wi­dzi­my ob­raz siły, dy­stan­su, wy­ższo­ści i bra­ku po­sza­no­wa­nia dla dru­giej stro­ny. Te­raz już wie­my, że pe­łno­ska­lo­wa in­wa­zja Ro­sji na Ukra­inę roz­po­częła się kil­ka­na­ście dni pó­źniej. Na­le­ży od­no­to­wać fakt, że stro­na ro­syj­ska ar­gu­men­to­wa­ła taki spo­sób usa­dze­nia pre­zy­den­ta Fran­cji jego od­mo­wą wy­ko­na­nia te­stu na obec­no­ść wi­ru­sa CO­VID-19. Ad­mi­ni­stra­cja Ma­cro­na nie zgo­dzi­ła się na prze­pro­wa­dze­nie te­stu w oba­wie przed wy­cie­kiem DNA i in­for­ma­cji o sta­nie zdro­wia pre­zy­den­ta. Na in­nej fo­to­gra­fii, wy­ko­na­nej 16 lu­te­go 2022 roku wi­dzi­my sprzy­mie­rze­ńca Pu­ti­na, pre­zy­den­ta Bra­zy­lii Ja­ira Bol­so­na­ro, któ­ry sie­dzi obok przy­wód­cy Ro­sji, nie­mal ra­mię w ra­mię. Wnio­ski na­su­wa­ją się same.

War­to przy­po­mnieć fo­to­gra­fię, a wła­ści­wie mon­taż wy­ko­na­ny przez Adę Zie­li­ńską w li­sto­pa­dzie 2018 roku. Pod­czas, bu­dzące­go kon­tro­wer­sje i licz­ne emo­cje, Mar­szu Nie­pod­le­gło­ści Zie­li­ńska wy­na­jęła po­kój w jed­nym z war­szaw­skich ho­te­li, wy­cze­ka­ła mo­ment prze­jścia mar­szu, usta­wi­ła kadr i mo­del­kę, a na­stęp­nie zło­ży­ła za­in­sce­ni­zo­wa­ny ob­raz z wi­do­kiem zza okna. Fo­to­gra­fia zo­sta­ła opu­bli­ko­wa­na na In­sta­gra­mie i sta­ła się vi­ra­lem. Funk­cjo­no­wa­ła bez opi­su i in­for­ma­cji o tym, że to fo­to­mon­taż.

Fo­to­gra­fia zo­sta­ła zmon­to­wa­na z dwóch ka­drów ro­bio­nych nie­mal w tym sa­mym cza­sie. Nie spo­dzie­wa­łam się ta­kie­go za­in­te­re­so­wa­nia. Zdjęcie było in­sce­ni­zo­wa­ne. Chcia­łam w jed­nym ka­drze po­ka­zać dwie Pol­ski.16

Zdjęcie Zie­li­ńskiej było sze­ro­ko ko­men­to­wa­ne – wzbu­dza­ło emo­cje i przy oka­zji dys­ku­sje, czy jest to praw­dzi­wy (w do­my­śle do­ku­men­tal­ny) za­pis tego wy­da­rze­nia czy ra­czej kre­acja ar­ty­stycz­na. Od­bior­cy uzna­li, że to moc­na i in­te­re­su­jąca ilu­stra­cja Mar­szu, co po­zwa­la wy­snuć wnio­sek, że wspó­łcze­śnie bar­dziej li­czy się do­ku­men­tal­ny lub in­ter­wen­cyj­ny prze­kaz, niż sama for­ma do­ku­men­tal­na (w do­my­śle – po­zba­wio­na ma­ni­pu­la­cji). Nie­sie to jed­nak spo­ro za­gro­żeń, któ­re wcze­śniej zo­sta­ły omó­wio­ne – in­ten­cje au­to­ra czy oso­by pu­bli­ku­jącej daną fo­to­gra­fię mogą nie być lub – nie są, po­zba­wio­ne celu.

Ta­kim za­gro­że­niem jest nie­wąt­pli­wie fo­to­re­ali­stycz­ny ob­raz wy­two­rzo­ny przez AI (sztucz­ną in­te­li­gen­cję). Ko­lej­ne od­sło­ny al­go­ryt­mu i wer­sji sil­ni­ka ge­ne­ra­to­ra AI spo­wo­do­wa­ły la­wi­no­wy wzrost po­pu­lar­no­ści tego typu „zdjęć”, ale też po­wsta­nie ogrom­ne­go pola do wy­twa­rza­nia fa­łszy­we­go ob­ra­zu rze­czy­wi­sto­ści – cho­cia­żby po­przez ge­ne­ro­wa­nie i pu­bli­ka­cję de­ep­fej­ków czy­li ob­ra­zów, któ­re są w pe­łni stwo­rzo­ne przez al­go­rytm i słu­żą do wpro­wa­dza­nia od­bior­cy w błąd. Przy­kła­dem tego typu dzia­ła­nia mogą być „fo­to­gra­fie” z aresz­to­wa­nia by­łe­go pre­zy­den­ta USA Do­nal­da Trum­pa, któ­re wy­wo­ła­ły la­wi­nę dys­ku­sji na te­mat etycz­no­ści two­rze­nia tego typu con­ten­tu.

Mam jed­nak nie­od­par­te wra­że­nie, że co­raz bar­dziej będzie­my po­trze­bo­wać ob­ra­zu re­al­no­ści, ob­ra­zu nie­za­krzy­wio­ne­go przez tech­no­lo­gię. Będzie­my ta­kże po­trze­bo­wać wie­dzy oraz na­rzędzi do we­ry­fi­ka­cji au­ten­tycz­no­ści tego co wi­dzi­my. Roz­mo­wy o praw­dzie w fo­to­gra­fii mogą prze­jść na zu­pe­łnie inny po­ziom – „przed AI” i „post AI”. To, co było na gra­ni­cy su­biek­tyw­no­ść, te­raz może stać się ka­wa­łkiem praw­dy.

Tego jed­nak nie do­wie­my się z rze­czo­ne­go ar­ty­ku­łu Po­rad­ni­ki Eks­per­ta. Fo­to­gra­fia do­ku­men­tal­na – co to jest? Czy­ta­my w nim da­lej, że ter­min do­ku­ment po­cho­dzi z ła­ci­ńskie­go „do­cu­men­tum” i ozna­cza „do­ku­ment do­wo­do­wy”. Czy jest to stwier­dze­nie słusz­ne i wy­czer­pu­jące w kon­te­kście po­przed­nich roz­wa­żań? Może, podąża­jąc za tą lo­gi­ką, słyn­ne nie­miec­kie Do­cu­men­ta w Kas­sel rów­nież wy­wo­dzą się z ko­rze­ni do­ku­men­tu? Otóż nie­ko­niecz­nie. Do­cu­men­ta to sło­wo, stwo­rzo­ne na po­trze­by pierw­szej wy­sta­wy w 1955 roku, któ­re mia­ło od­da­wać du­cha pre­zen­ta­cji i co za tym idzie, do­ku­men­to­wać do­ko­na­nia sztu­ki wspó­łcze­snej, któ­ra była nie­do­stęp­na dla nie­miec­kiej pu­blicz­no­ści w okre­sie na­zi­stow­skim. Po­dob­nie w dzi­siej­szych cza­sach ra­czej trud­no zde­fi­nio­wać samą fo­to­gra­fię jako ry­so­wa­nie za po­mo­cą świa­tła (z grec­kie­go phōs – świa­tło, gra­phé – ry­so­wa­nie). To me­dium dużo bar­dziej skom­pli­ko­wa­ne i ob­szer­ne. Do­brze ujął to so­cjo­log i ba­dacz wi­zu­al­no­ści Ma­ciej Frąc­ko­wiak, któ­ry za­rów­no w swo­jej pra­cy na­uko­wej jak i w se­rii ksi­ążek Kru­che Me­dium. Roz­mo­wy o fo­to­gra­fii za­da­je pod­sta­wo­we py­ta­nie: czym jest fo­to­gra­fia i czy za jej po­mo­cą mo­żna zmie­niać świat?

Fo­to­gra­fia mo­de­lu­je dzi­siaj nie tyl­ko na­sze wy­obra­że­nie o świe­cie, ale też okre­ślo­ny for­mat za­an­ga­żo­wa­nia weń czy dzia­ła­nia. […] Trud­no dzi­siaj uchwy­cić to, czym fo­to­gra­fia jest, a co do­pie­ro, ja­kie skut­ki może mieć dzia­ła­nie za jej po­mo­cą17.

Cie­ka­wym przy­kła­dem może być ob­ser­wa­cja, któ­rą po­czy­ni­łem w rocz­ni­cę roz­po­częcia zbroj­nej agre­sji Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej na Ukra­inę. 24 lu­te­go 2023 roku w holu głów­nym Col­le­gium Ma­ius Uni­wer­sy­te­tu im. Ada­ma Mic­kie­wi­cza w Po­zna­niu od­by­ła się in­au­gu­ra­cja Dni Ukra­ińskich, któ­rej to­wa­rzy­szy­ła wy­sta­wa zdjęć Mar­ci­na Sta­niew­skie­go i hap­pe­ning. Woj­na w Ukra­inie jest wy­da­rze­niem bar­dzo świe­żym, bli­skim i trau­ma­tycz­nym – szcze­gól­nie dla Ukra­inek i Ukra­ińców, któ­rych ro­dzi­ny giną, a domy są zrów­ny­wa­ne z zie­mią. Do tego do­cho­dzą in­for­ma­cje, któ­re od­bie­ra­my w try­bie 24 go­dzi­ny live. Od­no­szę się do tego wy­da­rze­nia, gdyż chcia­łbym wy­snuć na jego pod­sta­wie jed­ną, dość kon­tro­wer­syj­ną tezę: do­ku­ment nie jest do­ku­men­tem, fo­to­graf nie jest fo­to­gra­fem, wy­sta­wa nie jest wy­sta­wą, a od­bior­cy nie są do ko­ńca od­bior­ca­mi. Dla­cze­go? W tym przy­pad­ku zdjęcia, pre­zen­to­wa­ne na wy­sta­wie, nie były wy­ko­ny­wa­ne z za­mia­rem wy­ko­rzy­sta­nia ich na eks­po­zy­cji lub w pra­sie, czy uży­cia jako do­wód w spra­wie. Były wy­ko­ny­wa­ne przy oka­zji do­star­cza­nia po­mo­cy hu­ma­ni­tar­nej. Mar­cin Sta­niew­ski (au­tor zdjęć) nie­gdyś kan­dy­dat na eu­ro­po­sła, far­ma­ceu­ta i wła­ści­ciel ap­tek stał się wo­lon­ta­riu­szem nio­sącym po­moc w stre­fie woj­ny. Mo­żli­wo­ści, ja­kie daje wspó­łcze­sna fo­to­gra­fia – wy­ko­ny­wa­na za po­mo­cą smart­fo­na – spra­wi­ły, że te zdjęcia pod względem tech­nicz­nym są ak­cep­to­wal­ne, a wa­lo­ry es­te­tycz­ne czy wie­dza z za­kre­su kom­po­zy­cji nie są w tym przy­pad­ku istot­ne. Wy­sta­wa nie jest ty­po­wą wy­sta­wą w ste­ryl­nej prze­strze­ni ga­le­ryj­nej, gdyż pre­zen­to­wa­na w pi­ęk­nym, za­byt­ko­wym uni­wer­sy­tec­kim holu w ze­sta­wie­niu z hap­pe­nin­giem, po­le­ga­jącym na pro­duk­cji sia­tek ma­sku­jących przez ukra­ińskich stu­den­tów prze­by­wa­jących w Pol­sce, jest nie­ja­ko ele­men­tem wy­stro­ju. Za to pod­czas wy­da­rze­nia uwa­gę przy­ku­wa­ły dzia­ła­nia per­for­ma­tyw­ne oraz same re­ak­cje i emo­cje obec­nych tam Ukra­ińców, któ­rzy sta­li się jed­no­cze­śnie od­bior­ca­mi tego wy­da­rze­nia. Czy to źle, czy sama wy­sta­wa była złym po­my­słem? Ab­so­lut­nie nie. Tę sy­tu­ację mo­że­my prze­cież od­wró­cić. Do­ku­ment może mieć war­to­ść rów­nież ewi­den­cyj­ną – gdy nie jest dzie­łem za­mie­rzo­nym. Zdjęć nie musi wy­ko­ny­wać fo­to­graf, któ­ry nim się czu­je lub mia­nu­je – do­sko­na­łe i wa­żne fo­to­gra­fie mogą po­wstać przy oka­zji. Wy­sta­wa pre­zen­to­wa­na w holu uni­wer­sy­tec­kim może za­in­te­re­so­wać rów­nież przy­pad­ko­we oso­by, któ­re tłum­nie będą zmie­rzać na za­jęcia – wśród nich może być choć jed­na oso­ba, któ­rej te fo­to­gra­fie otwo­rzą oczy. Licz­ba od­bior­ców i od­biór mogą być za­tem zu­pe­łnie inne.

Na dru­gim bie­gu­nie mamy ksi­ążkę Kurz Ma­riu­sza Fo­rec­kie­go, któ­ra jest nie­zwy­kłym, świa­do­mym i kon­se­kwent­nym za­pi­sem do­ku­men­tal­nym roz­pa­du ZSRR w ko­ńco­wym sta­dium jego ist­nie­nia i w cza­sie po­wsta­wa­nia no­we­go ładu spo­łecz­no-po­li­tycz­ne­go. Fo­rec­ki lubi pod­kre­ślać, że zna­la­zł się w da­nym miej­scu przez przy­pa­dek, że fo­to­gra­fo­wał in­tu­icyj­nie, że opo­wia­dał ob­ra­zem z po­trze­by chwi­li. Cały czas w gło­wie mam wspo­mnie­nia Ma­riu­sza o od­wo­ła­nym lo­cie z Mo­skwy i kil­ku do­la­rach, któ­re zo­sta­ły w kie­sze­ni — wy­star­czy­ły je­dy­nie na pusz­kę Coli w da­le­kim Afga­ni­sta­nie. Mam w gło­wie ob­raz nie­bie­skich je­an­sów żo­łnie­rza za­ku­rzo­nych py­łem bun­kra pod­czas obro­ny Gro­zne­go. Tam Fo­rec­ki zna­la­zł się rów­nież „szczęśli­wym tra­fem”. Czy aby na pew­no? Mam wąt­pli­wo­ści. Bez kon­kret­nych cech cha­rak­te­ry­zu­jących do­bre­go do­ku­men­ta­li­stę, fo­to­re­por­te­ra czy dzien­ni­ka­rza te zdjęcia by nie po­wsta­ły. Losy tych lu­dzi i te miej­sca nie zo­sta­ły­by za­pi­sa­ne.18 Z dru­giej jed­nak stro­ny te fo­to­gra­fie pre­zen­to­wa­ne są nie jako obiekt mu­ze­al­ny czy zdjęcia w pod­ręcz­ni­ku do hi­sto­rii, ale jako art­bo­ok/pho­to­bo­ok, in­ny­mi sło­wy jako obiekt ar­ty­stycz­ny z kon­kret­ną nar­ra­cją zdjęcio­wą, z prze­nie­sie­niem opi­sów fo­to­gra­fii do od­dziel­ne­go in­dek­su i au­tor­skim ko­men­ta­rzem Fo­rec­kie­go. Do­dat­ko­wo pu­bli­ka­cja uka­za­ła się w 2022 roku, tuż po na­pa­ści Ro­sji na Ukra­inę. Fo­to­gra­fie nie dość, że na­bra­ły mocy po la­tach, to jesz­cze kon­tekst ich pu­bli­ka­cji – w roku po­cząt­ku woj­ny – na­da­je im ko­lej­ne, po­głębio­ne zna­cze­nie.

Jak od­na­le­źć się za­tem w gąsz­czu zna­czeń, po­dzia­łów i po­do­bie­ństw? Je­że­li cho­dzi o do­ku­ment pla­su­jący się gdzieś po­mi­ędzy na­uką, sztu­ką i dzien­ni­kar­stwem, to war­to od­nie­ść się do słów Ho­war­da S. Bec­ke­ra, któ­ry ba­dał zwi­ąz­ki so­cjo­lo­gii wi­zu­al­nej i fo­to­gra­fii. Twier­dził, że:

Trak­tu­jąc fo­to­gra­fię do­ku­men­tal­ną czy re­por­ta­żo­wą jako ro­dzaj spra­woz­da­nia, mo­że­my się do­wie­dzieć, cze­go do­ko­na­li lu­dzie, ale nie do­trze­my do isto­ty ich dzia­łań. Fo­to­gra­fia ta wy­ra­sta bo­wiem ze struk­tur, w któ­rych jest uży­wa­na, ze zbio­ro­wych dzia­łań wszyst­kich za­an­ga­żo­wa­nych osób, a w kon­se­kwen­cji ró­żni się w za­le­żno­ści od cza­su i miej­sca. […] Fo­to­gra­fie zy­sku­ją zna­cze­nie dzi­ęki temu, jak oso­by, któ­rych do­ty­czą, ro­zu­mie­ją je, wy­ko­rzy­stu­ją, a tym sa­mym – ja­kie na­da­ją im zna­cze­nie.19

Oka­zu­je się, że po­dob­nie jak przy opi­sie i pró­bie de­fi­nio­wa­nia, czym jest wspó­łcze­sna fo­to­gra­fia, rów­nież w za­węże­niu do nur­tu fo­to­gra­fii do­ku­men­tal­nej i re­por­ter­skiej wa­żny jest kon­tekst, czas, miej­sce i zna­cze­nie nada­ne przez od­bior­ców. Cie­ka­wy i wa­żny wy­da­je się trop nauk so­cjo­lo­gicz­nych, któ­re sku­pia­ją się na czło­wie­ku i fo­to­gra­fii, któ­ra za­pi­su­je prze­ja­wy czło­wie­cze­ństwa. Po­de­jście do tego zmie­nia­ło się jed­nak na prze­strze­ni lat, na co zwra­ca uwa­gę Pa­weł Sta­rzec:

So­cjo­lo­gia w swo­ich po­cząt­kach funk­cjo­no­wa­ła w sta­nie za­tar­cia wy­ra­źnych gra­nic mi­ędzy pra­cą ba­da­cza spo­łecz­ne­go i ko­goś, kogo dziś uzna­je się za fo­to­gra­fa do­ku­men­tal­ne­go – przy­kła­dem

tego mogą być cy­kle re­ali­zo­wa­ne przez Ja­co­ba Rii­sa czy Le­wi­sa W. Hine’a, któ­rzy uzna­wa­li się za ob­ser­wa­to­rów ży­cia spo­łecz­ne­go ko­rzy­sta­jąc z fo­to­gra­fii jako na­rzędzia. Stop­nio­we oko­py­wa­nie się na po­zy­cjach z po­cząt­ku zre­du­ko­wa­ło zna­cze­nie fo­to­gra­fii w ra­mach so­cjo­lo­gii do roli na­rzędzia, by z cza­sem wy­od­ręb­nić ją jako te­mat ba­da­nia.20

Mamy za­tem nie­ja­ko po­twier­dze­nie kie­run­ku my­śle­nia o fo­to­gra­fii przy­wo­ła­ne­go wcze­śniej w sło­wach Pa­wła Bow­ni­ka i Mi­cha­ła Łu­cza­ka. Już te­raz na­su­wa się wnio­sek, że za­ło­że­nia do­ku­men­tu i wszyst­kich po­chod­nych fo­to­gra­fii, któ­ra pró­bu­je ob­ser­wo­wać, in­ter­pre­to­wać lub ba­dać ota­cza­jący świat, na­kła­da­ją się. Dla­cze­go? Mo­żli­we, że nurt i my­śle­nie do­ku­men­tal­ne opar­te na rze­czy­wi­sto­ści jest obec­nie bar­dzo sil­ne. Pró­bu­je­my zro­zu­mieć świat i często uży­wa­my do tego fo­to­gra­fii, zmie­nia­jąc lub pod­kre­śla­jąc rolę tego me­dium.

Jesz­cze inne świa­tło na pró­bę de­fi­nio­wa­nia do­ku­men­tu (w tym to­po­gra­fii – ro­zu­mia­nej i często pre­zen­to­wa­nej w pol­skiej my­śli ku­ra­tor­skiej i na­uko­wej jako czy­sta for­ma do­ku­men­tu) rzu­ca Ma­rian­na Mi­cha­łow­ska i Ma­ciej Szy­ma­no­wicz.

W pol­skiej teo­rii fo­to­gra­fii nie jest ja­sno okre­ślo­ne, jak de­fi­nio­wać fo­to­gra­fię do­ku­men­tal­ną i to­po­gra­ficz­ną, jak od­ró­żnić fo­to­gra­fię przy­rod­ni­czą od kra­jo­bra­zo­wej. Nie daje na te py­ta­nia jed­nej od­po­wie­dzi ani teo­ria sztu­ki, ani geo­gra­fia kul­tu­ro­wa. […] Gdy­by wy­obra­zić so­bie po­szcze­gól­ne zbio­ry po­jęć (np. «fo­to­gra­fia» do­ku­men­tal­na i to­po­gra­ficz­na), to mie­li­by­śmy często do czy­nie­nia ze zdjęcia­mi (cho­cia­żby Wil­czy­ka, Pu­sto­ły, Gro­spier­re’a) na­le­żący­mi do części wspól­nych owych zbio­rów po­jęć. […] Za­rów­no „nowy do­ku­ment”, jak i „nowa to­po­gra­fia” po­zwa­la­ły ob­ser­wo­wać i ana­li­zo­wać śla­dy od­ci­śni­ęte w śro­do­wi­sku za spra­wą ludz­kich dzia­łań. Fo­to­gra­fia sta­je się tu za­tem na­rzędziem ba­da­nia owych ma­te­rial­nych se­dy­men­ta­cji, któ­re me­ta­fo­rycz­nie prze­obra­ża­ją się w osa­dy pa­mi­ęci.21

W pierw­szej części tego wy­wo­du mó­wi­li­śmy o na­cho­dzących na sie­bie częściach zbio­ru, ja­kim jest fo­to­gra­fia. Po­dob­ną sy­tu­ację mamy przy za­węże­niu ob­sza­ru do do­ku­men­tu. Klu­czo­wym frag­men­tem przy­to­czo­nej wy­po­wie­dzi wy­da­je się jed­nak stwier­dze­nie, że fo­to­gra­fia sta­je się na­rzędziem (tro­chę w opo­zy­cji do słów Pa­wła Star­ca). Pój­dźmy tym tro­pem da­lej. Do­ku­ment sta­je się na­rzędziem ba­da­nia, na­rzędziem za­pi­su, na­rzędziem in­ter­pre­ta­cji, na­rzędziem zmia­ny? Czy za­tem wspó­łcze­śnie „the me­dium is the mes­sa­ge” (me­dium jest in­for­ma­cją), czy ra­czej „the me­dium is the tool” (me­dium jest na­rzędziem)?