Środowiska industrialne/postindustrialne zależności (w literaturze i kulturze polskiej od XIX do XXI wieku) - Opracowanie zbiorowe - ebook

Środowiska industrialne/postindustrialne zależności (w literaturze i kulturze polskiej od XIX do XXI wieku) ebook

Opracowanie zbiorowe

0,0

Opis

Industrializacja pozwoliła na wytworzenie nowych towarów,usług, środków produkcji, transportu i komunikacji. Była koniecznym warunkiem nowoczesnej transformacji świata, lecz stała się też główną przyczyną zniszczenia środowiska. Literatura towarzyszyła uprzemysłowieniu ze zmienną intensywnością
– czasem temat wydawał się popularny, wręcz modny, ale równie często nawet pisarze tworzący w bliskości przemysłu odwracali od niego wzrok, by zająć się zagadnieniami jak najdalszymi od kopalni, hut czy rafinerii. Książka pokazuje tę jawną obecność industrializacji w kulturze, analizuje jednak także różne formy jej wyparcia, przemilczenia i latencji.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 389

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wprowadzenie: Post-indu-zależności (wliteraturze ikulturze polskiej od XIX do XXIwieku)

Rewolucja przemysłowa doprowadziła do powstania nowych relacji wsystemach centrum, półperyferii iperyferii. Zmiany technologii produkcji ikierunków handlu spowodowały przekształcenia gospodarek peryferyjnych, które od XIXwieku musiały wcoraz większym stopniu dostosowywać swoją produkcję do potrzeb krajów hegemonicznych, na przykład intensyfikując formy pracy niewolnej czy pańszczyźnianej oraz tworząc wielkie plantacje. Kolejne etapy rewolucji przemysłowej dla krajów peryferyjnych oznaczały zarówno rozwój, jak ipogłębienie zacofania. Nowe technologie produkcji ikomunikacji zjednej strony niosły ze sobą modernizację, zdrugiej– zapowiadały kryzys tradycyjnych gałęzi produkcji ipogrążenie całych obszarów wbezrobociu iprzeludnieniu.

Próby wyjścia ztej peryferyjnej pozycji mogły znaleźć oparcie wrozwinięciu własnych gałęzi przemysłu– bardzo często wymagającego eksploatacjizłóż ukrytych wziemi, niszczącego środowisko iponiżającego ludność. Dokonanie skoku wnowoczesność wiązało się zatem często zprzemocą– ze strony kapitału lub ze strony państwa. Zprzemocą wobec ludności, krajobrazu iśrodowiska naturalnego.

Monografia prezentuje konstelację kulturowych odpowiedzi na przekształcenie przestrzeni, zmiany krajobrazu oraz degradację irewitalizację środowiska wwyniku szeroko pojmowanych praktyk gospodarczych od XIX do XXIwieku. Autorów interesują literackie zapisy procesów przestrzennych na wsi, wmieście, wregionach przemysłowych iagrarnych. Poświęcają uwagę zarówno przemianom, jakie dotykały polską wieś od długiego schyłku pańszczyzny, jak iudanym inieudanym próbom uprzemysłowienia, najlepiej inajszybciej widocznym wkrajobrazie. To właśnie wielkie zakłady przemysłowe najintensywniej przekształcają całe swoje otoczenie– od obecności dymu, hałasu, przez zanieczyszczenie gleby, aż po powstanie nowych ośrodków, trochę miejskich, trochę wiejskich osiedli przemysłowych, zwykle związanych zdominującym zakładem fabrycznym.

Industrializacja pozwoliła na wytworzenie nowych towarów, usług, środków produkcji, transportu ikomunikacji. Była koniecznym warunkiem nowoczesnej transformacji świata, ale stała się też główną drogą prowadzącą do zniszczenia środowiska. Literatura towarzyszyła industrializacji ze zmienną intensywnością– czasem temat ten wydawał się popularny, wręcz modny, ale równie często nawet pisarze tworzący wbliskości przemysłu odwracali od niego wzrok, by zająć się zagadnieniami jak najdalszymi od bliskich im kopalni, hut czy rafinerii. Książka pokazuje tę jawną obecność industrializacji wkulturze, analizuje jednak także różne formy jej wyparcia, przemilczenia ilatencji.

Omawiamy też badania nad kulturowymi artykulacjami polskich doświadczeń znowoczesną gospodarką przemysłową. Te artykulacje przybierają różne formy– na początku są wyobrażeniami, fantazjami oszansach izagrożeniach nowej cywilizacji, zczasem muszą się jednak wcoraz większym stopniu konfrontować zrzeczywistością nowych problemów społecznych iekologicznych wywołanych przez rozwój wielkiego przemysłu na ziemiach polskich, awkońcu zjego znikaniem, które pozostawia wiele miejsc zdegradowanych iwymagających rekultywacji. Wperspektywie zależnościowej ipostzależnościowej poddajemy literaturoznawczej obserwacji takie problemy jak wyobrażone industrializacje iliterackie dyskusje onich, wielkie przyspieszenie uprzemysłowienia ikulturę socrealizmu, związki między literaturą apolską myślą ekologiczną, obrazy katastrof przemysłowych oraz fantazje energetyczne literatury polskiej. Ważnym elementem książki jest też refleksja nad ranami zadanymi środowisku przez industrializację (industrial scars), a także ich kulturowymi obrazami– przedstawieniami wyrobisk kopalnianych oraz hałd, procesów deterytorializacji ireterytorializacji, jakim poddana zostaje przemysłowo eksploatowana ziemia. Chcemy również nawiązać do literackich dyskusji na temat zmian klimatycznych, także wszerszej perspektywie omawiania pogody wliteraturze od XIXwieku, azwłaszcza różnych spekulacji dotyczących możliwych ochłodzeń lub ociepleń klimatu.

Refleksja na temat środowiskowych skutków industrializacji szczególnie mocno domaga się połączenia badań hermeneutyki natury oraz opisu przemysłowej kultury materialnej. Rozumiejące iempatyczne podejście do zdegradowanej natury musi łączyć się zfenomenologią urządzeń technicznych, które traktują otoczenie jako zasób, zjakiego mogą czerpać bez ograniczeń. Kraje spóźnionej nowoczesności, naśladujące inadganiające kraje hegemoniczne, zwykle zmuszone były do przyjęcia znacznie intensywniejszych sposobów eksploatacji natury ijeszcze głębszego zniszczenia środowiska, aczęsto do tak wielkiego przekształcenia otoczenia, że powstała antropogeniczna post-natura, wktórej nowe środowiska powiązane są zdziałającymi lub porzuconymi zakładami przemysłowymi. Przyglądamy się zatem sposobom obserwowania przez literaturę ikulturę przyrody, do której do-stawiono urządzenia techniczne, atakże pozostawiono wniej toksyczne odpady. Kultura wtym przypadku musi skonfrontować się nie tylko zludzkim czasem kolejnych pokoleń, lecz zgłębokim czasem geologii– zwykorzystaniemzłóż kopalnych, by dokonać zmian, których skutki będą istniały jeszcze przez setki lat.

Ważnym elementem książki jest też analiza tekstów kultury odnoszących się do kosztów zdrowotnych irozwojowych, jakie ponoszą ludzie żyjący wskażonych krajobrazach– od XIX stulecia wiele kulturowych obrazów przedstawiało choroby przemysłowe isnuło fantazje odegradacji umysłowej, jakiej doświadczają dorośli idzieci egzystujący wregionach skażonych, owe „zdegenerowane okazy rodzaju ludzkiego” wpobliżu hut cynku.

Post-indu-zależności stawiają sobie zatem za cel tropieniezłożonych relacji między peryferyjnością, środowiskiem naturalnym ispołeczeństwem wczasach kolejnych rewolucji przemysłowych, gdy bycie nowoczesnym wymaga stawania się coraz-bardziej-nowoczesnym icoraz silniejszej eksploatacji natury ispołeczeństwa, które wkolejnych przekształceniach tracą stare kontury, by przybierać coraz to inny wizerunek. Wierzymy, że czytelnicy znajdą wliteraturze ikulturze wiele ciekawych artykulacji tegozłożonego procesu. Procesu, wktórym wciąż tkwimy, choć trudno nam się zdecydować, czy– jak chce Bruno Latour– nigdy nie byliśmy nowocześni, czy też nowoczesny świat już się skończył iżyjemy– jak przekonuje Timothy Morton– po końcu świata.

Lucyna Sadzikowska

Marta

CZĘŚĆ I

Kulturowe projekty industrializacji

Izabela Kaczmarzyk

Uniwersytet Ignatianum ORCID: 0000-0001-7310-2209

„Jest to widok nie dający się opisać prawie”1.Formy i sposoby percepcji górnośląskiego krajobrazu kulturowego w czasach uprzemysłowienia

Na początku września 1847 roku w„Gazecie Krakowskiej” pisano:

Wczoraj o8mej zrana przybył pierwszy lokomotyw ijeden wagon koleją żelazną zPruss;– […] Wkrótce potem nastąpi uroczyste otwarcie całej kolei Krakowsko Górno-Szląskiej;– mówią że to ma nastąpić zaraz po sprowadzeniu reszty lokomotywów iwagonów tak do banhofu Krakowskiego, jak ido innych stacji, najdalej około 15 b.m.2

Następnie na łamach tego samego czasopisma przetoczyła się jeszcze dyskusja, jak poprawnie winno się nazywać ten nowy środek lokomocji (parowiec, wóz parowy, lokomotyw?), zakończona jednak rozsądnym wnioskiem, że „zwyczaj bywa najlepszym sędzią wtakich sprawach”3. Niecały miesiąc później rzeczywiście uroczyście zainaugurowano działalność „Kolei żelaznej Krakowsko-Górno-Szlązkiej”. Dzięki temu Kraków (apośrednio iLwów) skomunikowane zostały znajwiększymi miastami Europy. Wprasie krakowskiej opublikowano wówczas pierwszy rozkład jazdy, awprasie lwowskiej anonsowano:

„Gazeta Krakowska” donosi, iż dnia 13 b.m. odbyło się uroczyste otworzenie kolei żelaznej krakowsko-górno-szlązkiej. Odtąd więc można już zKrakowa jechać nieprzerwanie koleją żelazną: do Wiednia, Pragi, Wrocławia, Berlina, Hamburga, itd.4

Możliwość taka znacząco ułatwiła iusprawniła, szczególnie wzakresie czasu trwania (ale także ikosztów podróży), przemieszczanie się po Europie, azarazem– niejako przy okazji– otworzyła przed podróżującymi nowe doświadczenie– percepcję industrialnego krajobrazu, zdecydowanie różnego od widoku „pięknych wyżyn krakowskich”5, jak pisał Wincenty Pol.

Bowiem zanim jeszcze szyny kolejowe przecinać zaczęły Rzeczpospolitą Krakowską, na nieodległym Górnym Śląsku rozpoczął się proces dynamicznego uprzemysłowienia. Proces ten– chociaż trwał od końca XVIII stulecia– szczególnego natężenia nabrał wII połowie XIX ina początku XXwieku (od lat sześćdziesiątych XIXwieku najbardziej uprzemysłowiony obszar pomiędzy Katowicami, Bytomiem aGliwicami zaczęto nazywać Oberschlesische Industriegebiet). Dynamika przemysłowych zmian sprawiła, że ta peryferyjna kraina, dotąd albo deprecjonowana, albo „przezroczysta” dla tych, którzy zjakiegoś powodu ją przemierzali, zaczęła budzić ciekawość, aprzynajmniej przykuwać uwagę specyfiką przemysłowych inwestycji, które sprawiały, jak napisano wjednym zprzewodników na początku XXwieku, że „[…] główną atrakcją tego terenu są nie uroki krajobrazu, lecz twórcza siła, której powstanie irozwój dają wymowne świadectwo wytrwałości, energii oraz inteligencji ludzkiego ducha”6. Może nieco dyskusyjne byłoby to, czy rzeczywiście żadnych „uroków krajobrazu” również na Górnym Śląsku odnaleźć by się nie dało (chociaż najprawdopodobniej autor przewodnika, może trochę niczym kiedyś John Ruskin, uważał, że zdecydowanie przyjemniej jest wolno wędrować między zielonymi wzgórzami7), ale ten punkt widzenia (podporządkowany podkreślaniu roli, jaką Górny Śląsk odgrywał jako integralna część Cesarstwa Niemieckiego) wskazuje na źródła sposobu percepcji tego regionu, który sprawił, że pojęcie „górnośląskość” integralnie zrosło się zpojęciem „industrialność”. Mimo iż przemysł ikonsekwencje uprzemysłowienia nie stanowiły jedynego ani też wyłącznego wyznacznika górnośląskiej rzeczywistości kulturowej wostatnich dwóch stuleciach, ani też nigdy nie obejmowały całości Górnego Śląska wjego historycznych granicach, to jednak ta ukształtowana już wdrugiej połowie XIXwieku wizualna dominanta krajobrazowa okazała się niezwykle trwała zarówno wzakresie formy/form opisywania górnośląskiej przestrzeni, jak iprzypisywanych im znaczeń8.

Reprezentacyjne dla tego procesu są teksty kultury, które ilustrowały idokumentowały doświadczenie industrialnej zmiany. Obejmują one przede wszystkim wszelkie materiały wizualne: mapy, plany, projekty, schematy, ryciny, azwłaszcza litografie, fotograwiury ifotografie. Możliwość powielania najpierw litografii, apóźniej coraz częściej również fotograwiur ifotografii oraz fakt, że nie należały one do sztuki elitarnej, ale raczej pełniły funkcje pragmatyczne ipropagandowo-edukacyjne (czasem też– jak powiedzielibyśmy dzisiaj– marketingowe9), sprawiały, że miały one wpływ na kształtowanie się powszechnych schematów wizualnych. Schemat ten wodniesieniu do Górnego Śląska oznaczał utrwalenie takich ikonograficznych wyróżników jak przenikanie się agrarności iindustrialności (m.in. nieopodal zakładów przemysłowych uprawiano pola iwypasano zwierzęta), dominację spowitej dymem zkominów architektury przemysłowej oraz swoistą symbiozę różnego typu maszyn iobsługujących je robotników, atakże– co może wydawać się paradoksalne– wprost proporcjonalną do zmian urbanizacyjnych idemograficznych sakralizację przestrzeni, której wyznacznikiem stały się równoważące wertykalny wymiar szybów ikominów wieże neoromańskich ineogotyckich kościołów10. Prekursorską rolę wkształtowaniu tego typu schematów wizualnych odegrały zwłaszcza litografie Ernsta Wilhelma Knippla oraz fotografie Maxa Steckla (dokumentującego również– co istotne– przemysłową rzeczywistość znajdującą się pod powierzchnią śląskiej ziemi)11.

Drugą grupę tekstów kultury orównie petryfikacyjnym charakterze stanowią polskojęzyczne iniemieckojęzyczne deskrypcje górnośląskiego krajobrazu kulturowego obecne wtekstach niefikcjonalnych oróżnej proweniencji, funkcjach igenologicznej specyfice: od sprawozdań dotyczących różnych gałęzi przemysłu, przez opisy geograficzne ihistoriograficzne, piśmiennictwo oznamionach bedekera, notatki terenowe oraz relacje etnograficzne, podróżnicze czy artykuły zamieszczane na łamach prasy12.

Wśród tego typu deskrypcji wyróżnić można grupę tekstów, których autorzy, mieszkający na ziemiach znajdujących się pod zaborem austriackim, zwłaszcza wKrakowie, ale też Lwowie13, podejmowali wXIXwieku trud podróży na Górny Śląsk, realizując cele patriotyczne, poszukując argumentów wdyskursie wspólnotowym, dowodzącym przynależności tego regionu ijego autochtonicznych mieszkańców do polskiej wspólnoty kulturowej, atym samym konieczności odrodzenia/wzmocnienia „polskiego ducha”14. Władysław Kornel Zieliński wswojej monograficznej pracy Szląsk (pruski) słowem iołówkiem na podstawie najnowszych źródeł przedstawiony, wydanej w1889 roku, tak to precyzował:

Wśród ludności szląskiej spostrzegamy dwa plemiona, tj. słowiańskie igermańskie, które to ostatnie liczebnie przewyższa plemię słowiańskie. Niemców iżydów (sic!) więc na Szląsku pruskim jest 3.369.521, słowian (sic!) zaś 752.66615.

Wyznacznikami tak rozumianego „plemiennego” podziału woczach twórców opisujących górnośląski krajobraz kulturowy stały się forma architektoniczna iwzorce proksemiczne (zwłaszcza że dostrzegano, iż kwestie językowe już tak jednoznaczne nie są). Trzeba jednak zaznaczyć, że zamieszczane na kartach poszczególnych tekstów krajobrazowe deskrypcje nie były celem samym wsobie, wwiększości opis krajobrazu stanowił tylko przyczynek, tło do tego, co stanowiło oistocie przekazu, czyli działaniach na rzecz konsolidacji całej polskiej grupy etnicznej ponad zaborowymi granicami, atakże zuwzględnieniem Śląska, który po wiekach znalazł się wtym samym organizmie państwowym co Wielkopolska (iPomorze)16. Nie ulegało przy tym wątpliwości, że zachodzące na Górnym Śląsku przemiany cywilizacyjne były konsekwencją zaangażowania niemieckiego kapitału iniemieckich właścicieli ziemskich. Kopalnie, huty iinne zakłady przemysłowe należały do lokalnej „arystokracji węgla istali” lub pruskiego rządu. Jednak niezależnie od kwestii własnościowych isilnego podziału na kadrę techniczną iurzędników należących do niemieckiego kręgu kulturowego oraz robotników rekrutujących się spośród polskojęzycznej rodzimej ludności, najczęściej owiejskiej proweniencji, zakłady przemysłowe ze swoimi kominami, wieżami wyciągowymi, fryszerkami etc. oceniano przede wszystkim wkategoriach modernizacyjnych. Industrialność pochłaniająca grunty orne, które pod koniec XIXwieku, jak podkreślał Zieliński, wokolicach takich miast jak Katowice czy Königshütte, były już stosunkowo niewielkie, intrygowała, budziła podziw iprzywodziła na myśl analogie do rozwoju innych ośrodków przemysłowych wEuropie czy Ameryce (świadomość negatywnych konsekwencji rozwoju przemysłowego, chociaż się pojawiała, nie była dominującym rysem poszczególnych deskrypcji17). Natomiast swoistą linią demarkacyjną zdawała się forma domów mieszkalnych. Forma ta stanowiła część tworzącej się wówczas górnośląskiej specyfiki urbanistycznej: rozrastały się dawne wsie iniewielkie miejscowości (czego przykładem był rozwój Katowic), granice pomiędzy nimi zacierały się, przy zakładach przemysłowych powstawały kolonie robotnicze18, zabudowa stawała się coraz bardziej gęsta icoraz bardziej ustandaryzowana, dominującym materiałem budowlanym była czerwona cegła, zktórej wznoszono „wrzędy ustawione gromady kamienic czynszowych”19. Jednak wbliższym idalszym sąsiedztwie owych– jak będzie się je później określać– familoków wciąż widoczne były kryte słomą czy gontem niewielkie chaty, przed płotami których rozciągały się tonące wbłocie gościńce. Była to zarazem jedna zodsłon przenikania się na dziewiętnastowiecznym Górnym Śląsku agrarności iindustrialności. Symboliczne są wtym kontekście archiwalne fotografie pokazujące dzisiejsze śródmieście Katowic– wzdłuż ulicy Dorfstrasse (która współcześnie nosi nazwę Starowiejskiej [sic!]) na przestrzeni kilkuset metrów widać wtle dominującą sylwetę neogotyckiego kościoła Mariackiego, nowe piętrowe, murowane domy kryte dachówką oraz kryte gontem chaty autochtonicznych mieszkańców ówczesnej wsi Katowice20. Inajwyraźniej ten utrwalony na fotografii widok był już przez współczesnych odczytywany jako symboliczny dla dziejów miasta– dokładnie ten sam widok został bowiem na początku XXwieku wykorzystany na pocztówce typu „Gruss aus…” przedstawiającej widoki (wformie barwnych rysunków) dawnych Katowic iportret jednego z„ojców-założycieli” miejskości Katowic– Richarda Holtzego (1824–1891)21. To najpierw współistnienie, apóźniej wypieranie dawnej, wiejskiej formy domostw na rzecz urbanizacyjnej nowoczesności było podkreślane również wówczesnych opisach Katowic. Wspomniany Richard Holtze wswojej pracy Stadt Kattowitz. Eine kulturhistorische Studie wydanej w1871 roku podkreślał, jak ważna była to przemiana:

Katowice, miasto zwysokimi wieżami, smukłymi kominami, pięknymi iprostymi szeregami domów idługimi halami fabrycznymi rozpościera się tam, gdzie przed trzydziestu laty pokryte strzechą, gliniane domostwa małego przysiółka przykucnęły wrozsypce za stawem22.

Zarówno studium Holtzego, jak ipięknie wydany w1872 roku Album von Kattowitz nie pozostawiają cienia wątpliwości, że proces przemiany owego „małego przysiółka” wnowoczesne miasto (Katowice w1865 roku uzyskały prawa miejskie) był powodem do dumy wszystkich tych, którzy wowych „pięknych iprostych szeregach domów” zamieszkali.

Tymczasem polscy obserwatorzy spoza Śląska odczuwali wyraźny dysonans poznawczy, bo jednak wich przekonaniu to „chaty” i„sadyby” podobne do typowych domostw „ludu polskiego” zinnych regionów wywoływały wnich poczucie swojskości. Były tym elementem architektonicznym, który zdawał się jasno ibezdyskusyjnie potwierdzać, że Śląsk to rzeczywiście „gałązka odrąbana od Macierzy”23, a„poczciwi Górnoszlązacy”, chociaż mówią „nieco dziwacznie”, to jednak do tego samego piastowskiego szczepu należą24. Ichociaż tak rozumiane wspólnotowe ślady rzeczywiście dało się odnaleźć („widok wiosek ten sam co unas”25, pisał Lucjan Malinowski), to jednak poczucie znacznego poziomu odmienności od dotychczasowych doświadczeń związanych zpercepcją przestrzeni, jakie mieli autorzy poszczególnych deskrypcji, iwynikająca ztego potrzeba porównywania, poszukiwania analogii czy charakteryzowania nieznanego poprzez znane wrefleksji nad modernizującą się rzeczywistością Górnego Śląska pojawiała się zdecydowania częściej.

Konsekwencją tworzenia iupowszechniania zarówno przedstawień wizualnych, jak iopisów, których motyw przewodni stanowiła industrialność, było powstanie zasobu wiedzy kulturowej, tym cenniejszej, że będącej efektem bezpośredniego zetknięcia się ich autorów (czasem świadomego, aczasem przypadkowego) zuprzemysłowieniem bezpowrotnie przekształcającym kulturowy krajobraz Górnego Śląska. Jednym zistotnych czynników wpływających na specyfikę postrzegania górnośląskiej przestrzeni stała się wspomniana na początku artykułu linia kolejowa, dzięki której autorzy poszczególnych deskrypcji przybywali na Górny Śląsk lub przez niego przejeżdżali.

Znaczenie „dróg żelaznych” doceniono bardzo szybko. Na łamach warszawskiego „Wędrowca” w1885 roku wartykule Rozwój kolejowej techniki pisano:

Drogi żelazne wpołączeniu zżeglugą parową itelegrafją, stały się najpotężniejszą dźwignią współczesnej naszej cywilizacji, przemysłu itechniki. […] Każda część świata […] posiada obecnie swoje koleje żelazne, które czynią przystępnemi najmniej dotąd znane okolice, rozprzestrzeniając przemysł icywilizację26.

Jednak pierwsi podróżujący często mieli ambiwalentne uczucia, wydawało im się bowiem, że szybkość, zjaką pociąg się przemieszcza, uniemożliwia spokojną kontemplację krajobrazu. Nie zawsze też potrafili się dostosować do wymogów takiego środka komunikacji, ponieważ zapewne towarzyszyły im emocje podobne do tych, które opisywał– zanim jeszcze możliwa była podróż koleją zKrakowa do Wiednia– znany księgarz iwydawca Ambroży Grabowski (1782–1868), który w1842 roku relacjonował:

Spóźniwszy się zprzybyciem do Banhofu [wOłomuńcu– I.K.], znaleźliśmy wszystkie wozy zasiędzione prócz tego, który idzie zaraz za machiną, czyli kotłem. Atoli nie tracąc fantazji, usiedliśmy ochoczo ilecieliśmy na kształt błyskawicy do Wiednia […]. Maszyna zaczyna pstrykać, fuczyć, huczeć, kołatać irusza się. Zpoczątku zpowagą majestatyczną, potem zaczyna iść spieszniej, anareszcie zaczyna lecieć tak szparko, tak bystro, że zanim można było przypatrzeć się drzewu lub fizjognomii człowieka stojącego przy drodze, już się przeleciało nic nie ujrzawszy. Atoli ta spieszność wcale nie jest przykrą iżadnej różnicy nie ma od tego, jakby pędziło się rączymi końmi27.

Wtym opisie zwraca uwagę podkreślenie niemożności doświadczenia szczegółów widoku „za oknem” pociągu, jednak oile coś niewielkiego ipojedynczego (jak wspomniane drzewo czy człowiek) rzeczywiście dość łatwo umykało uwadze, to już zagęszczenie tego, co rozpościerało się wzdłuż linii kolejowej pomiędzy Mysłowicami aGliwicami, miało cechy, które na taką ulotność wrażeń nie pozwalało. Malinowski podkreślał:

Droga żelazna górno-szląska aż do Gliwic idalej ku Koźlowi biegnie wśród okolicy zapełnionej butami. Co chwila błyskają tu iówdzie na horyzoncie jakby łuny pożarów. Są to piece różnych fabryk28.

Wydaje się bowiem, że za sprawą naturalnej segmentacji wzrokowych doświadczeń oko podróżnych, przemieszczających się rozrastającymi się liniami kolejowymi po Górnym Śląsku wyróżniało iklasyfikowało obiekty charakterystyczne dla uprzemysławiającego się krajobrazu, poszukując iodnajdując elementy, które nawet, jeżeli dotąd nie były przez nich dosłownie „widziane”, to były często „zasłyszane”, co sprzyjało petryfikacji kształtującego się obrazu Śląska.

Odzwierciedlają to dwie relacje, które łączy fakt, że ich autorzy związani byli zKrakowem iztego właśnie miasta koleją wyruszyli na Górny Śląsk, oraz to, że ich pobyt „wśród kopalń ihut” nie był dziełem przypadku, ale świadomej, intencjonalnej decyzji. Pierwszy znich– Lucjan Malinowski (1839–1898), znakomity językoznawca, wyruszył na Śląsk wroku 1869, adrugi– Jan Badeni (1858–1899), jezuita, mocno zaangażowany wżycie społeczne, dwadzieścia lat później.

Lucjan Malinowski– podobnie jak kilka lat wcześniej Józef Ignacy Kraszewski– „zbijącym sercem”, jak pisał, przekraczał śląską granicę, jego emocje dotyczyły przede wszystkim tego, na ile uda mu się przeprowadzić terenowe obserwacje izgromadzić najbardziej go interesujące materiały lingwistyczne dotyczące obecności na Śląsku śladów polskiej kultury. Chociaż rzeczywiście na tych kwestiach przede wszystkim koncentrował on swoją uwagę, to jednak istotny element stanowiło także doświadczenie specyfiki górnośląskiej przestrzeni, na inność której był mentalnie już wcześniej przygotowany. Jak wyjaśniał:

Słyszałem ja już cuda oSzląsku, ojego fabrykach, wysoko posuniętej uprawie pól, która uderza szczególniej podróżnego, zasmuconego widokiem żyznych pustyń Królestwa… Irzeczywiście, jakiż rażący kontrast! Już na wstępie uderza cię ruch, krzątanie się, piękne budynki, jakie tylko wPrusiech zdarzyło mi się widzieć. Czuć tu Schinkla wnajmniejszej wiosczynie, wskromnym partykularnym miasteczku. Zaraz przy wjeździe otacza cię czarny pył węgla ijego zapach. Na stacjach mnóstwo szyn do mijania się wozów, masy robotników, ludzi wsiadających iwysiadających29.

To doświadczenie ruchu, rozwoju, azarazem swoistej przemysłowej egzotyki wydaje się wdrugiej połowie XXwieku coraz mocniej do obrazu Górnego Śląska przylegać. Kiedy bowiem dwadzieścia lat później, na tym samym krakowskim dworcu do pociągu wsiądzie autor drugiej ze wspomnianych wyżej relacji– Jan Badeni, jego doświadczenie będzie się wpisywać wto samo spektrum podróżniczych emocji. Nieprzypadkowo więc od razu na wstępie swojej relacji Badeni wyjaśnia, że jego swoiste „przedrozumienie” Górnego Śląska oparte było na potrzebie skonfrontowania własnych, krakowskich obserwacji, które wskazywały, że mieszkańcy tego nieodległego regionu są wyjątkowo pobożni, oraz pozytywnego obrazu, jaki kreślił jeden ztowarzyszy jego podróży, „[…] który– jak wyjaśnia Badeni– nieraz już, jak mówią tutaj «smykał się» po Górnym Szląsku” inie miał „[…] dość słów pochwały dla szląskich krajów iobyczajów”, zaręczając „Zobaczycie sami!”, co Badeni zwyraźnym dystansem skwitował: „Ha! Zobaczymy!”30. Jednak rzeczywiście to bezpośrednie „zobaczenie” górnośląskiego krajobrazu (chociaż relacja poświęcona była przede wszystkim kwestiom religijności Górnoślązaków) zaowocowało diagnozą górnośląskiej rzeczywistości podkreślającą swoistą symbiozę industrialności isakralności górnośląskiej przestrzeni:

Inny to świat– napisał wswojej relacji Jan Badeni– fabryka koło fabryki, komin koło komina. […] Spoza tego dymu wygląda raz po raz istrzela wniebiosa wspaniała wieża gotyckiego kościoła. […] Gdzie spojrzysz wypisane niby wielkimi literami zwież kościelnych ifabrycznych kominów: Módl się ipracuj31.

Nie ulega wątpliwości, że to właśnie ta wertykalność kominów, wież szybowych iwież kościelnych oraz unoszącego się (ku niebu) dymu jako elementów konstytutywnych dla górnośląskiego pejzażu spetryfikowała się na tyle, że stała się po latach nie tylko krajobrazowym wyróżnikiem, ale przede wszystkim jednym znajbardziej rozpoznawalnych wizualnych symboli regionu32.

Odrębną grupę tekstów stanowiły opisy zakładów przemysłowych opracowane przez specjalistów, inżynierów, którzy analizowali przede wszystkim funkcjonowanie linii technologicznych iktórzy– poza sprawozdaniami typowo technicznymi– dostarczali też materiału źródłowego dla publikowanych na łamach różnych „tygodników ilustrowanych” relacji dotyczących między innymi specyfiki modernizacyjnych procesów, które zmieniały Górny Śląsk w„pruską Kalifornię”. Przykładem takiego tekstu jest opublikowany na łamach „Wędrowca” artykuł Na Szlązku iwStyrii spisany „znotat inżeniera Cz.”, który latem 1875 roku razem ztowarzyszącymi mu osobami wsiadł wSosnowcu „na wagony pruskie, aby nowy kraj, nowych ludzi zobaczyć”33, po czym przez kolejnych kilka dni zwiedzał „[…] wielkie piece, gisernie, walcownie, warsztaty”, oceniając, że „[…] wszędzie wszystko [jest– I.K.] wspaniałe, olbrzymie, podług najnowszych systemów urządzone”34. Odwiedzenie wszystkich interesujących go zakładów, tzn. Königshütte, Laurahütte, Hubertushütte, Antonienhütte, Martahütte, Donnersmarckhütte, wymagało jednak dodatkowego środka lokomocji, czyli wynajęcia dorożki (poza dorożkami pomiędzy częścią miejscowości funkcjonowały wówczas również konne omnibusy oraz przewoziły pasażerów budowane wcelach przemysłowych koleje wąskotorowe). Jednak kolejnym etapem komunikacyjnym, ułatwiającym poruszanie się po Górnym Śląsku również poza trajektorią głównych traktów kolejowych, stały się od lat dziewięćdziesiątych XIXwieku elektryczne tramwaje, co podkreślały ówczesne przewodniki turystyczne35.

Po plebiscycie, kiedy część Górnego Śląska znalazła się wgranicach odrodzonej Rzeczypospolitej, poziom rozwoju przemysłowego– poza funkcjonowaniem jako swego rodzaju „gabinetu osobliwości”, który warto zobaczyć, aby zaspokoić ciekawość, doświadczyć czegoś innego– stał się również przyczyną wycieczek typowo edukacyjnych przeznaczonych dla grup młodzieży szkolnej, zwłaszcza dla kółek krajoznawczych36, atakże szczególnie dla studentów kierunków technicznych, którzy mogli wten sposób zapoznać się znowoczesnymi maszynami, urządzeniami itechnologią stosowaną wgórnośląskim przemyśle, co dla gospodarki II Rzeczypospolitej miało ogromne znaczenie. Wśród organizatorów takich wizyt studyjnych był pionier nauk oorganizacji izarządzaniu, profesor Edwin Hauswald (1868–1942), który wczerwcu 1923 roku przyjechał na Górny Śląsk ze studentami Wydziału Mechanicznego Politechniki Lwowskiej. Zwizyty tej sporządził szczegółowe sprawozdanie (opublikowane na łamach „Czasopisma Technicznego”), tym cenniejsze, że analizował wnim krajobraz ipark maszynowy, jakie polskie władze zastały, kiedy ta część Górnego Śląska (jako autonomiczne Województwo Śląskie) znalazła się wII Rzeczypospolitej. Hauswald był specjalistą, technologiczne rozwiązania go nie dziwiły, nie były dla niego egzotyką, dlatego jego relacja to precyzyjne, naukowe omówienie tych cech, które potwierdzają ukształtowaną wXIXwieku tezę omodernizacyjnym rozwoju Górnego Śląska, stanowiącym jego cechę dystynktywną37. Hauswald oparł więc swoją narrację nie na antycznej czy biblijnej metaforyce charakterystycznej dla deskrypcji dziewiętnastowiecznych, ale na założeniach organicystycznych, dlatego pisał o„żywym organizmie gospodarczym ikomunikacyjnym Śląska”38 idlatego też na przykład Królewska Huta była wjego oczach:

[…] ogromnym zakładem kombinowanym, łączącym kopalnie węgla irudy zwyrobem żelaza, stali ijego przeróbką na gotowe wyroby. […] Sama Huta Królewska stanowi ośrodek okazałego miasta tejże nazwy iposiada 7 pieców wysokich, stalownię z5 piecami płomiennymi iodlewnię, koksownie, kilka walcowni, wielkie fabryki kół tarczowych dla wozów kolejowych, fabrykę materjałów do budowy kolei, jak np. rozjazdów, krzyżulców, iglic, sygnałów, części do budowy wagonów, ogromne prasy do tłoczenia ram wagonowych iinnych konstrukcji, następnie fabrykę wagonów towarowych imostów żelaznych39.

To konkretne, enumeracyjne wskazanie, co składa się na ów „kombinowany zakład”, dalekie jest od relacji ztego samego miejsca, jaką trzy dekady wcześniej zogromną emfazą nakreślił Stanisław Bełza (1849–1929), pisząc:

[…] wjeżdża [się– I.K.] do morza ognia, lub lepiej, że wstępuje wotchłanie piekielne, wpośród których uwijały się tysiące czarnych jak potępieńcy pracowników płomieni. Zaiste, kto czegoś podobnego wżyciu nie widział, ten wystawić sobie nawet tego nie może isądzę, że sam Dante nawet, wstępując wbramy nieszczęsnej krainy, gdzie „nie ma nadziei” potęgą niezwykłej wyobraźni swojej stworzyć musiał sobie przybliżony zaledwie do tego widok40.

Nadmiernych emocji nie budzi również ta część relacji, która poświęcona została poziomowi rozwoju kolei. Hauswald podkreśla przede wszystkim (zwłaszcza że wyjeżdża zwybudowanego na przełomie wieków równie majestatycznego, tyle że neobarokowego, dworca kolejowego we Lwowie), iż:

Okazałe dworce kolejowe ipiękne zabudowania miejskie wkażdej prawie, choćby małej miejscowości Śląska, doskonałe tory, szybka igładka jazda pociągów, oraz gęste ich następstwo zwracają na siebie uwagę przybysza ibudzą wrażenie silnego ibujnego życia, nad którem panuje praca przemysłowa igórnicza41.

Patriotycznie nastawiony, podobnie jak wcześniejsi podróżnicy, Hauswald analizuje ponadto, wjaki sposób na ten zintegrowany układ komunikacyjny wpłynęła zmiana przynależności państwowej Górnego Śląska, obiektywnie zaznaczając:

Początkowo wystąpiły wielkie trudności wdziedzinie ruchu kolejowego spowodowane przede wszystkim przecięciem szeregu ważnych tętnic ruchu dosyć krętą granicą, zostawiającą główne węzły kolejowe raz po stronie niemieckiej, raz po stronie naszej. Żywy organizm gospodarczy ikomunikacyjny Śląska był więc granicą przecięty, aurządzenia stacji, przy nowej granicy nie odpowiadały zupełnie nowym warunkom, gdyż były to stacje przejazdowe, anie końcowe, jak ich potrzeba na granicy dwu wielkich iniestety niechętnych sobie państw. Dla usunięcia tych wielkich braków trzeba się było zabrać do budowy nowych linij objazdowych lub łączących ze sobą poszczególne ogniska przemysłu iruchu ido rozbudowy stacyj granicznych, stosownie do wymogów kontroli granicznej icelnej. Wielkie stacje graniczne zdawnych czasów, jakie założono wMysłowicach, Szopienicach iKatowicach, stały się teraz stacjami przejazdowymi, podczas gdy nowe stacje tego typu stworzyć trzeba wmiejscowościach, októrych przedtem nikt nie myślał42.

Natomiast zanim Hauswald przejdzie do charakterystyki poszczególnych zakładów przemysłowych, podobnie jak podróżnicy dziewiętnastowieczni, zwraca uwagę na ogólną specyfikę górnośląskiej przestrzeni, którą tak opisuje:

Wieże wyciągowe iogromne urządzenia nadziemne kopalni węgla, olbrzymie hale stalowni iwalcowni, niezliczone kominy wszelkiego rodzaju wielkich zakładów przemysłowych dowodzą, że znajdujemy się wnajbardziej przemysłowej dzielnicy Polski iwjednej znajsilniej pod względem górniczym iprzemysłowym rozwiniętych okolic Europy43.

Agnieszka Ozimek, dokonując współczesnej parametryzacji wskaźników dominanty krajobrazowej na potrzeby cyfrowej analizy fotografii, wymienia kilka cech, jakie muszą posiadać obiekty, aby można było je zaklasyfikować jako obiekty wyróżniające się wprzestrzeni. Są to: znaczna ingerencja wlinię nieba, równie znaczne gabaryty, duża wysokość, pionowy wymiar, oryginalna forma, bogaty detal iniezwykła barwa44. Wyróżniki te– poza bogatym detalem– cechują industrialne obiekty, które decydowały otym, że „prawdziwa” górnośląskość zaczęła być utożsamiana izawężana do obszaru, gdzie rzeczywiście od drugiej połowy XIXwieku zagęszczenie kopalń, hut iinnych zakładów przemysłowych było największe– był to również, co ważne ico trzeba zaznaczyć, obszar, przez który bezpośrednio przebiegała najstarsza wtym regionie linia kolejowa. W1923 roku wsprawozdaniu zkilkutygodniowej wyprawy krajoznawczej dla uczennic Dąbrówki, żeńskiej szkoły na poznańskich Jeżycach, której trasa wiodła „od Łucka do Katowic”, geograf Jan Kilarski (1882–1951) podkreślał (na poziomie narracji zwyraźnym literackim zacięciem) najważniejszą zmianę wpercepcji górnośląskiego krajobrazu zpolskiego punktu widzenia:

Powróciliśmy tą samą drogą do Bogucic. Przez otwarte okno długo patrzyłem wnoc rozświeconą gwiazdami kopalnianych ifabrycznych świateł, jak przed niedawnym czasem każdą nocą zkażdego tranzytowego pociągu Poznań– Kraków patrzyły polskie oczy idusze wte same światła: „To Górny Śląsk.– Długo patrzyłem: To nasz Górny Śląsk”45.

Ten typ myślenia wydaje się symptomatyczny dla utrwalającej się wokresie międzywojennym stereotypizacji postrzegania, jak pisał sto lat wcześniej Wincenty Pol, „prozaicznej śląskiej ziemi”46, którą podzielono na trzy strefy kolorystyczne: białą, zieloną iczarną47, przy czym ten ostatni zkolorów na długie lata przytłumił dwa pozostałe, stając się jednym znajważniejszych symbolicznych wizualnych kwantyfikatorów (górno)śląskiej rzeczywistości kulturowej, którą usilnie starano się wII Rzeczypospolitej zintegrować zpryncypiami polskiej kultury narodowej.

1 Wten sposób opisywał swoje wrażenia zprzejazdu koleją przez Górny Śląsk krakowski historyk, Henryk Schmitt (1817–1883). Zob. Henryka Schmitta listy do żony: 1845–1880, red. Stefan Kieniewicz, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1961,s.325.

2 „Gazeta Krakowska” nr 203 z1847 roku podaje wponiedziałkowym wydaniu z6września fakt przyjazdu pierwszego parowozu, mający miejsce „wczoraj”– czyli wniedzielę 5 września. Cyt. za: Leszek Zakrzewski, Parowozy Kolei Krakowsko-Górnośląskiej (1847–1850), „Zeszyty Naukowo-Techniczne SITK RP. Oddział wKrakowie” 2017, nr 3 (114),s.140, https:bibliotekanauki.pl (dostęp: 16.02.2022).

3 Tamże.

4 Tamże,s.143.

5 Wincenty Pol, Zwycieczki, „Biblioteka Naukowego Zakładu imienia Ossolińskich” 1847,t.2, z. 5,s.544.

6Illustrierter Führer durch das Oberschlesische Industriegebiet mit besonderer Berücksichtung der Orte Kattowitz, Königshütte, Beuthen, Tarnowitz, Zabrze und Gleiwitz, hrsg. von Leo Woerl, Leipzig 1904 / Ilustrowany przewodnik po górnośląskim okręgu przemysłowym ze szczególnym uwzględnieniem miejscowości Katowice, Królewska Huta, Bytom, Tarnowskie Góry, Zabrze iGliwice, oprac. Leo Woerl, Gliwice–Opole 2017,s.109 (reprint).

7 John Ruskin był zdania, że „[c]ały system komunikacji kolejowej obsługuje ludzi będących wpośpiechu, aztej racji– przejściowo choćby– nieszczęśliwych. Nikt, kogo okoliczności do tego nie zmuszają, nie podróżowałby wten sposób, wolałby wędrować spacerowym krokiem poprzez wzgórza ipomiędzy żywopłotami, zamiast jechać poprzez tunele ipomiędzy nasypami. […] Kolej przemienia podróżnego wżywą przesyłkę pocztową. Na czas podróży człowiek zrzuca zsiebie szlachetniejsze cechy ludzkiej natury dla dostosowania się do tego ziemskiego środka lokomocji” (John Ruskin, Sztuka. Społeczeństwo. Wychowanie. Wybór pism, przeł. Zofia Doroszowa, Maria Treter-Horowitzowa, Zakład Narodowy im. Ossolińskich– Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Wrocław 1977,s.102–103. Cyt. za: Wojciech Tomasik, Kolej inowoczesna tożsamość. Trzy mikroanalizy, „Teksty Drugie” 2006, nr 1–2, https://rcin.org.pl/Content/51581/WA248_67865_P-I-2524_tomasik-kolej.pdf [dostęp: 16.02.2023]).

8 Piszę otym szerzej wpracy: Izabela Kaczmarzyk, Krajobraz, portret, maska. Studia ogórnośląskim imaginarium przemysłowym, Wydawnictwo Naukowe Akademii Ignatianum, Kraków 2019.

9 Właściciele zakładów przemysłowych zamawiali okolicznościowe wydawnictwa wformie albumów, aby udokumentować jubileusze swoich firm, wydawano też ilustrowane prospekty reklamowe.

10 Zob. Izabela Kaczmarzyk, dz. cyt.,s.113–142; Izabela Kaczmarzyk, Sakralizacja górnośląskiej przestrzeni industrialnej na przełomie XIX iXXwieku, w: Sacrum wmieście,t.2: Epoka nowożytna iczasy najnowsze, red. Danuta Qurini-Popławska, Łukasz Burkiewicz, Kraków 2016,s.307–326.

11 Tę wizualną egzemplifikację procesów, które analizuję, pozostawiam poza kręgiem mojego zainteresowania, ponieważ ich uwzględnienie przekroczyłoby ramy niniejszego artykułu.

12 Hanswalter Dobbelmann iVolker Husberg, którzy przebadali niemieckojęzyczne sprawozdania zpodróży na Górny Śląsk zpunktu widzenia ich roli jako źródeł historycznych, wyodrębnili następujące typy opisów górnośląskiej rzeczywistości: sprawozdania zpodróży poznawczych, opisy geologiczne, sprawozdania technologiczne z„podróży docelowych”, sprawozdania typu podręcznikowego, opisy zastanych warunków iartykuły prasowe. Zob. Berichte über oberschlesische Industrierevier zwischen 1780 und 1870 / Opisy Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego zlat1780–1870, w: Von der Dampfmaschine zur Eisenbahn. Bildquellen und Dokumenten zur Frühindustrialisierung Oberschlesiens 1780–1860 / Od maszyny parowej do kolei żelaznej. Źródła ikonograficzne idokumenty do wczesnego uprzemysłowienia Górnego Śląska 1780–1860, red. Piotr Chmiel, Adam Frużyński, Piotr Mrass, Albrecht Tyrell, tłum. Piotr Chmiel, Katarzyna Domagała, Piotr Mrass, Elka Tyczynska, Ratingen–Zabrze 2004.

13 Bezpośrednie oddziaływanie na świadomość Górnoślązaków podejmowali jednak przede wszystkim działacze narodowi zWielkopolski. Wsposób syntetyczny (zuwzględnieniem perspektywy historiografii niemieckiej ipolskiej) zagadnienie to zostało omówione m.in. wpracy: Historia Górnego Śląska. Polityka, gospodarka ikultura europejskiego regionu, red. Joachim Bahlcke, Dan Gawrecki, Ryszard Kaczmarek, Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej, Gliwice 2011,s.427–437.

14 Niemieckojęzyczne teksty kultury, podporządkowane zkolei niemieckim celom ideologicznym, wramach niniejszego artykułu nie są poddawane analizie. Zaznaczyć jednak trzeba, że wdrugiej połowie XIXwieku trwały intensywne badania historyczne ietnograficzne, które zaowocowały m.in. licznymi monografiami górnośląskich miejscowości pisanych zniemieckiego punktu widzenia.

15 Władysław Kornel Zieliński, Szląsk (pruski) słowem iołówkiem na podstawie najnowszych źródeł przedstawiony, Wydawnictwo Przeglądu Tygodniowego, Warszawa 1889,s.20.

16 Zob. Maria W. Wanatowicz, Germanizacja iagitacja wszechpolska wXIXwieku. Zperspektywy polskiej, w: Historia Górnego Śląska, dz. cyt.,s.423–437.

17 Zmiany wzakresie kultury technicznej związane, mówiąc najogólniej, zrelacją pomiędzy człowiekiem aprzyrodą, sprawiające, że człowiek coraz wyraźniej zyskuje władzę nad naturą, aprzynajmniej próbuje tę władzę przejąć, ana codzienność istyl życia oddziałują kolejne wynalazki (od kolei przez telegraf, telefon, radio), polaryzowały wXIXwieku oceny tego typu zjawisk. Polaryzacja ta miała swoje korzenie wobecnych wdyskursie filozoficznym od wieków podejściach: zjednej strony woptymistycznym założeniu, że panowanie nad naturą przynosi pozytywne konsekwencje społeczne, azdrugiej wpostawie krytycznej, antyindustrialistycznej iantyurbanizacyjnej, wmyśl której rozwój techniki przynosił zagrożenie. Dyskurs ten miał też konsekwencje estetyczne, podkreślano bowiem albo piękno, czy przynajmniej intrygującą specyfikę maszyn iprzemysłowego krajobrazu, zwłaszcza zgodnie zkryteriami „wzniosłości technologicznej” (jak definiował tego typu zjawisko Leo Marx wswojej słynnej pracy The Machine in the Garden: Technology and the Pastoral Ideal in America, Oxford University Press, 1964), albo wręcz przeciwnie– industrialność stawała się synonimem brzydoty ipowtarzalności, seryjności. Ta poznawcza iestetyczna dychotomia wodniesieniu do maszynizacji iwyróżników kulturowego krajobrazu przemysłowego nie jest zjawiskiem wyłącznie historycznym, obejmując współcześnie rzeczywistość poprzemysłową czy postprzemysłową (na przykład wzakresie zagadnień związanych zdziedzictwem kulturowym).

18 Ks. Adolf Hytrek już w1879 roku pisał, że Bytom, Królewska Huta, Lipiny, Wirek, Świętochłowice, Szopienice, Roździeń, Katowice iMysłowice wyglądają jak „jedna rozciągła osada”. Zob. Adolf Hytrek, Górny Szlązk pod względem obyczajów, języka iusposobienia ludności, oprac. Bernard Kalicki, „Przegląd Polski”, wrzesień 1879, R. XIV, z. III,s.297.

19 Lucjan Malinowski, Listy zpodróży etnograficznej po Szląsku, „Na dziś”, Kraków 1871,s.290, https://www.sbc.org.pl (dostęp: 14.01.2022).

20 L.A. Lamche, Album von Kattowitz, Kattowitz [ok. 1872].

21Gruss aus alt Kattowitz. Alt katholische Kirche. Villa Holtze. Sanitätsrat Dr: Holtze. Alte Dorfstrasse, https://www.sbc.org.pl (dostęp: 12.03.2023).

22 Richard Holtze, Miasto Katowice. Studium kulturowo-historyczne, w: Katowice oczami Niemców iPolaków, red. Grażyna Barbara Szewczyk, Wydawnictwo Naukowe „Śląsk”, Katowice 2017,s.22.

23 Maria Konopnicka, Pod Beskidami, w: tejże, Poezye. Wydanie zupełnie krytyczne, oprac. Jan Czubek,t.3, Warszawa–Lublin–Łódź–Kraków [1915].

24 W1850 roku na łamach poznańskiego „Wiarusa” wartykule Obraciach naszych na Śląsku pisano: „Ci ludzie są Polakami istnymi jako imy, tylko że cokolwiek mówią dziwacznie”. Cyt. za: Wstronę Odry iBałtyku. Wybór źródeł (1795–1950), red. Wojciech Wrzesiński,t.1: Oziemię Piastów ipolski lud (1795–1918), wybór ioprac. Teresa Kulak, Wrocław–Warszawa 1990,s.71.

25 Lucjan Malinowski, dz. cyt.,s.148.

26Rozwój kolejowej techniki, „Wędrowiec” 1885, R. 23, nr 1,s.394, https://bcul.lib.uni.lodz.pl (dostęp: 20.02.2023).

27 Cyt. za: Adrian Rams, 170 lat Kolei Krakowsko-Górnośląskiej wSzczakowej. Przeszłość– teraźniejszość– perspektywy, Muzeum Miasta Jaworzna, Jaworzno 2017,s.16.

28 Lucjan Malinowski, dz. cyt.,s.290.

29 Lucjan Malinowski, dz. cyt.,s.289.

30 Ksiądz zKrakowa [Jan Badeni], Zwycieczki na Górny Szląsk [odbitka z„Przeglądu Powszechnego”], Kraków 1889,s.3.

31 Tamże,s.3.

32 Współcześnie wieże szybowe wdalszym ciągu stanowią istotny element górnośląskiego krajobrazu kulturowego, szczególną rolę odgrywają te wieże, które stały się zabytkami techniki iktóre wostatnich latach są rewitalizowane, zmieniając swoją techniczno-pragmatyczną funkcję na funkcję turystyczną. Jak podkreślał kilka lat temu na łamach lokalnej prasy Adam Frużyński zMuzeum Górnictwa Węglowego wZabrzu: „Wieże szybowe są jednym znajważniejszych elementów krajobrazu Górnego Śląska. Są jakby symbolem tego, że wtym miejscu, wtym czasie itej kulturze jest kopalnia. Każdy, kto wjeżdża na Górny Śląsk, je widzi– są porozrzucane po regionie. Igdy obracają się koła szybowe, to wiadomo, że kopalnia pracuje, wydobywa, fedruje […], wieża szybowa jest również miejscem łączącym powierzchnię zpodziemiami oraz symbolem myśli technicznej, rozwoju technicznego, architektury ihistorii”, Kopalniane wieże przyciągają turystów na Śląsk. Niebawem wycieczki, https://dziennikzachodni.pl/kopalniane-wieze-przyciagaja-turystow-na-slask-niebawem-wycieczki/ar/c3-884946 (dostęp: 02.03.2022); Adam Frużyński, Rozwój konstrukcji wież szybowych wgórnośląskich kopalniach, „Górnik Polski. Zeszyty naukowe MGW wZabrzu”, nr 6, https://depot.ceon.pl/bitstream/handle/123456789/17260/rozwoj_konstrukcji_wiez_szybowych_w_gornoslaskich_kopalniach.pdf?sequence=1 (dostęp: 18.02.2023).

33Na Szląsku iwStyrii. Znotat inżeniera Cz [spisał K. Saryusz], „Wędrowiec” 1878,t.3, seria 3, nr 53,s.346, https://bcul.lib.uni.lodz.pl (dostęp: 20.02.2023).

34 Tamże,s.346.

35 Zob. np. Illustrierter Führer, dz. cyt.; Mieczysław Orłowicz, Przewodnik po ziemiach dawnej Polski, Litwy iRusi, G. Gebethner iSp., Kraków 1914.

36 Wycieczki tego typu obejmowały również wizyty wzakładach przemysłowych, nie zwiedzano jednak wówczas wcelach porównawczych kilku zakładów, ale najczęściej wybierano jakiś konkretny, na miejscu starając się opozwolenie– Jan Kilarski, profesor geografii zPoznania, który w1923 roku wyjechał na kilkutygodniową wycieczkę krajoznawczą zdwunastoma uczennicami Dąbrówki, szkoły żeńskiej wpoznańskich Jeżycach (dzisiaj VII Liceum Ogólnokształcące im. Dąbrówki) iich nauczycielką, tak opisywał wswoim sprawozdaniu tę procedurę: „Dla uzyskania wstępu do zakładów przemysłowych, które nazajutrz zamierzaliśmy zwiedzić, wypadło mi pomimo późnę porę iść do Katowic do wpływowego człowieka. […] Odnaleźliśmy protektora, którego protekcja nazajutrz nie odniosła skutku. […] Kopalnię wybraliśmy najbliższą, tę obok hałd której przechodziliśmy wczoraj. Jest to tak zwana kopalnia Ferdynanda [Ferdinandgrube, później Kopalnia «Katowice», dzisiaj wtym miejscu wKatowicach znajduje się Muzeum Śląskie– I.K.], własność berlińskich akcjonariuszów. Wdyrekcji sekretarz zrazu stanowczo odmówił pozwolenia na zwiedzenie, zwolna przecież miękł izgodził się pod warunkiem, że podpiszemy cyrografy, wktórych zrzekniemy się wrazie wypadku, wimieniu naszych spadkobierców pretensji do wszelkich odszkodowań. Zgoda” (Jan Kilarski, Na południowych rubieżach Polski. Wycieczka młodzieży poznańskiej od Łucka do Katowic, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań–Warszawa–Wilno–Lublin 1923,s.232–234).

37 Zaznaczyć trzeba bowiem wyraźnie, że nie jest to inność czy szczególny rozwój, jeżeli Górny Śląsk wczasach uprzemysłowienia będzie się analizować wkontekście procesów uprzemysłowienia wskali europejskiej: Zagłębie Ruhry czy Nord-Pais-de Calais rozwijały się podobnie imogą stanowić podstawę do poszukiwania oraz wskazywania kulturowych analogii.

38 Edwin Hauswald, Wycieczka Wydziału Mechanicznego na Górny Śląsk, „Czasopismo Techniczne. Organ Ministerstwa Robót Publicznych iPolskiego Towarzystwa Politechnicznego” 1924,s.11 (odbitka), https: polona.pl (dostęp: 10.03.2023).

39 Tamże,s.11.

40 [Stanisław Piast], Na Szląsku polskim. Wrażenia ispostrzeżenia, G. Gebethner iSp., Kraków 1890,s.54.

41 Edwin Hauswald, dz. cyt.,s.1.

42 Tamże,s.2.

43 Tamże.

44 Agnieszka Ozimek, Dominanta krajobrazowa– próba parametryzacji pojęcia, „PUA. Przestrzeń/Urbanistyka/Architektura” 2019, nr 1,s.212, https://repozytorium.biblos.pk.edu.pl (dostęp: 10.03.2023).

45 Jan Kilarski, dz. cyt.,s.233.

46 Wincenty Pol, dz. cyt., s. 554.

47 Śląsk „czarny” obejmował obszar, na którym występujązłoża węgla kamiennego. Koncepcja ta została wykreowana na potrzeby serii „Cuda Polski”, która wokresie międzywojennym prezentowała ipopularyzowała ziemie odrodzonej Rzeczypospolitej. Autorem tomu Śląsk, wydanego w1933 roku, był Gustaw Morcinek. Współcześnie album ten został wznowiony wformie reprintu: https://ltw.com.pl/strona-glowna/259-slask.html (dostęp: 16.08.2023).

Hanna Gosk

Uniwersytet Warszawski ORCID: 0000-0002-9336-6989

Mierząc siłę na zamiary. Industrializacja II RP i jej okoliczności wreportażu Melchiora Wańkowicza

Cyrkla, wagi imiary do martwych użyj brył;

Mierz siłę na zamiary, nie zamiar podług sił.

Adam Mickiewicz1

Polska [międzywojenna– H.G.] […] była ekonomicznie imilitarnie wątła, politycznie wsadzona między dwie koncepcje złowrogiej potęgi […]. To państwo nie mogło wogóle dokonać niczego, musiało trwać dorywczą łataniną ichowaniem głowy wpiasek.[…] robiło się więc, co się dało ijak się dało.

Witold Gombrowicz2

Wśród problemów wartych podjęcia wkontekście tytułowego hasła naszej debaty jako pierwsza pojawia się zachęta do ujęcia wliteraturoznawczej perspektywie zależnościowej ipostzależnościowej udanych oraz nieudanych prób industrializacji ziem polskich wraz zniesionymi przez nie nadziejami iobawami. Wydaje się, że znakomity przykład takiej próby– paradoksalnie udanej inieudanej zarazem– stanowi wysiłek II Rzeczypospolitej podjęty wciągu dwudziestu lat niepodległości, aopisany wobszernym zbiorze reportaży Melchiora Wańkowicza zatytułowanym Sztafeta. Książka opolskim pochodzie gospodarczym3, który to zbiór funkcjonuje (itak będzie przeze mnie traktowany) jako jedna wielka opowieść reportażowa. Publikacja ta ukazała się wroku 1939 ijeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej miała cztery wydania, widać, tak bardzo okazała się potrzebna zarówno ówczesnym dysponentom władzy, jak iczytelnikom, których pierwsze reakcje Wańkowicz zamieścił nawet wswojej książce, akomentując list otrzymany od byłego więźnia, zauważył:

Praca, idea pracy, szacunek dla tworzenia– to jest potężny magnes. Przyciąga on nawet tych, którzy siedzieli wwięzieniach za tendencje odśrodkowe. Ajakże zmienia się człowiek wtej jednej szóstej Polski? Człowiek, który mieszka ipracuje na terenie COP-u? Bo przecież wostatecznym rzeczy wyniku każdej sprawy tylko oczłowieka chodzi [podkreśl.– H.G.]4.

Do tej ostatniej konstatacji wypadnie wrócić. Tymczasem należy przypomnieć, że na Sztafetę… składały się między innymi rozbudowane wersje reportaży poświęconych Centralnemu Okręgowi Przemysłowemu, publikowanych wprasie przełomu lat 1937 i1938, zebrane potem wbroszurze COP– ognisko siły, upublicznionej przez Towarzystwo Wydawnicze „Rój” Mariana Kistera iMelchiora Wańkowicza wroku 1938. Ale nie tylko COP stanowił obiekt zainteresowania autora.

Książka współgrała zowocną realizacją czteroletniego planu rozwoju gospodarczego II RP dotyczącego okresu 1936–1939 oraz zperspektywami planu piętnastoletniego ogłoszonego w1938 roku przez ministra skarbu iwicepremiera do spraw gospodarczych Eugeniusza Kwiatkowskiego. Ten długoletni projekt zarysowywał kierunki działań gospodarczo-politycznych do roku 1954. Etap pierwszy, obejmujący lata 1939–1942, koncentrował się na rozbudowie sektora zbrojeniowego. Etap drugi, 1942–1945, został poświęcony rozwojowi transportu, sieci drogowej ikolejowej, budowie mostów, przemysłu samochodowego, kolejowego ilotniczego. Trzeci, lata 1945–1948, miał na celu unowocześnienie rolnictwa, przeprowadzenie prac melioracyjnych oraz rozwój edukacji wrejonach wiejskich. Zaś etapy czwarty ipiąty, wlatach 1948–1951 i1951–1954, koncentrowały się na wyrównywaniu poziomu życia wróżnych regionach kraju. Stawiano na urbanizację, inwestycje wzakresie kultury ioświaty.

WPosłowiu swojego dzieła Melchior Wańkowicz pisał w1939 roku:

Umocnione granice, ustabilizowana waluta, ujednolicone zabory, rozwarty dostęp do morza, stworzony eksport, zrównoważony budżet, korzystne istabilizujące punkty polityczne, szybkie kroki ku uprzemysłowieniu kraju irozładowaniu bezrobocia, wreszcie odzyskanie etnograficznie polskich terytoriów5, oto dorobek pierwszych dwudziestu lat […]. Polska jest skazana na wielkość, ale powinniśmy się starać, aby te słowa nie stały się poetycką metaforą, lecz codzienną świadomością każdego zszeregowych obywateli [podkreśl.– H.G.] (538).

Jak wiadomo, sąsiedzi Polski mieli co do jej przyszłości inne plany, ale wroku 1939 autor Sztafety… prezentował własną wizję wysiłku industrializacyjnego Rzeczypospolitej, sytuując ją między minionym okresem zaborowej zależności aprojektowaną nowoczesną przyszłością szybko, choć jeszcze nierównomiernie, rozwijającego się kraju. Obok kluczowych informacji na temat COP-u czytelnik otrzymywał wSztafecie… obraz Gdyni– polskiego okna na morze, omówienie projektu regulacji Wisły jako szlaku transportowego, łączącego COP zWybrzeżem, elektryfikacji kraju, rozwoju przemysłu zbrojeniowego, chemicznego, drzewnego, spożywczego (pracującego na potrzeby wojska), poszukiwań rud żelaza irozwoju hutnictwa, czego przykładem było powstanie Stalowej Woli, rozbudowy komunikacji kolejowej ilotniczej, górnictwa węgla kamiennego, ropy naftowej igazu ziemnego. Na ponad pięciuset stronicach dużego formatu reporter zamieścił oprócz tekstu cztery wielobarwne plansze, trzysta osiemdziesiąt sześć ilustracji, dziewiętnaście karykatur autorstwa Władysława Daszewskiego, fotomontaże wykonane przez Mieczysława Bermana iliczne zrobione przez siebie fotografie. Każdy element publikacji miał walor interpretacyjny, ajego wiarygodność wzmacniały dane liczbowe podawane wkilometrach, hektarach, tonach, kilowatach, metrach sześciennych, procentach izłotych oczywiście. Gdy Wańkowicz chce uciszyć krytykujących samą ideę Centralnego Okręgu Przemysłowego, przytacza liczby mówiące otym, że dzięki tej inwestycji na przykład zużycie gazu ziemnego

[…] wzrosło z2,8 m3 na minutę wciągu czterech miesięcy do 38,2, bo też już mamy 314 km rurociągu iodgałęzienie do 17 zakładów. Drogi, na które tak narzekałem w1938 r.– pisze– kosztowały wCOP-ie 14mln, gdy w1937– 5mln. Koleje nawet zwiększyły przelotowość 69 stacji iwybudowały 10 nowych dworców. Melioracji dokonano na obszarze 22000 ha, uregulowano 280 km brzegów rzek, zbudowano 28 śluz. Budownictwo wciągu tych dwóch lat dało COP-owi 10 tysięcy nowych izb, ate nieszczęsne, najbiedniejsze zbiednych miasteczka COP-u [podkreśl.– H.G.] łącznie zFunduszem Pracy wydały na meliorację 10mln (437).

Nie jest jednak bezrefleksyjnym chwalcą polskiej rzeczywistości. Zwiedzając zbudowaną od podstaw Stalową Wolę, przyznaje:

[z] mieszanymi uczuciami chodzę wzdłuż tych gigantycznych pieców imaszyn. „Gdyby te dwa piece były wużyciu całą dobę– mówi wicepremier [Eugeniusz Kwiatkowski– H.G.]– zużyłyby 12% prądu, którym rozporządza Rzeczpospolita”. Pięknie to mówi otych kolosach, ale źle oRzeczpospolitej… [podkreśl.– H.G.] (447).

Pisząc zaś oprzemyśle naftowym, przypomina: „jak ten czas mknie szybko, zrozumiemy, zważywszy, że ta lampa naftowa, która jest dla nas przeszłością […], dla pewnych połaci Polski jeszcze w1938 roku– jest przyszłością” (175).

Awkontekście przemysłu wydobywczego rud żelaza zauważa:

[…] patrzymy na te drogi zatłoczone pełznącym mrowiem ludzkim, na nędzne spencerki chłopów, na Żydów zgrajcarkami, snujących się po wszystkich drogach zjakimiś swoimi sprawami. Zdajemy sobie sprawę, że jedziemy najgęściej niemal zaludnionym krajem Europy, że to zaludnienie rozpleniło się nie na pożywce przemysłowej, nie na handlu, ale, po prostu, na nędzy [podkreśl.– H.G.] (151).

Sztafeta… to dość niezwykły reportaż– zaangażowany, propaństwowy, pełen optymistycznej wiary wprzyszłość. Ale jest to jednocześnie opowieść obiednym, półperyferyjnym kraju Europy Środkowo-Wschodniej ijego dwudziestoletnich wysiłkach, by utrzymać się na powierzchni, przetrwać między wrogimi sąsiadami, uporać się zpozaborową schedą, własnym wewnętrznym zróżnicowaniem etnicznym, narodowościowym, gospodarczym iwyzwaniami ekonomiczno-politycznymi Europy niestabilnej po Wielkiej Wojnie.

To awers irewers relacji reportażowej Wańkowicza. Poza awersem irewersem relacja miała jeszcze refren. Przywoływany świadomie lub mimowiednie powracał wniej motyw zagrożenia wojną, która (niezależnie od swojego przebiegu) musiałaby przecież wnieść zasadnicze korekty także do obrazu polskiej rzeczywistości gospodarczej. Ta niedopowiedziana kwestia wsposób szczególny wpływa na nacechowanie emocjonalne przekazu, wzmagając nuty optymizmu, prężenia muskułów, rozmachu, zauroczenia szybkością przemian cywilizacyjnych. Awszystko podszyte wprost niewerbalizowaną obawą przed katastrofą. Wspominałam już, że Sztafeta… mazłożony wymiar temporalny, uwzględniający nie tylko aktualia dwudziestu lat niepodległości II RP, lecz wskazujący także ich ścisły związek, awłaściwie zależność od stosunkowo nieodległej długotrwałej przeszłości zaborowej oraz znaczące ukierunkowanie na sygnalizowaną wymową tytułu– przyszłość. Wańkowicz potrafi ożywiać wreportażowej opowieści każdy ztrzech czasów, jak gdyby podzielał przekonanie Reinharta Kosellecka6 oważności sięgania ido teraźniejszości przeszłości ido teraźniejszości przyszłości, by lepiej zrozumieć to, co aktualne.

Jego reportaż mocno eksponuje osobowość autora, przekonująco autoprezentującego się jako świadek relacjonowanych wydarzeń. Tekst operuje językiem wykorzystującym chwyty właściwe gawędzie szlacheckiej, awięc dygresje, anegdoty, barokową frazę. Dzięki temu czytelnik dostaje w1939 roku pasjonującą opowieść oosiągnięciach kraju, według Wańkowicza, „skazanego na wielkość”, co– jak zostało powiedziane– winno na stałe zagościć wświadomości przeciętnego obywatela. Dodam tylko, że wroku 1939 na około 35mln ludności II RP tylko 14% szkół na wsi miało więcej niż trzy klasy, maturę zdawało wcałym kraju ok. 30 tys. abiturientów. Na polskiej wsi analfabeci stanowili wlatach trzydziestych średnio około 30%, zaś wmiastach ponad 12% ludności. Na Polesiu iWołyniu analfabetyzm dotyczył 50% populacji7.

Dlatego też wtej reportażowej opowieści omiędzywojennej polskiej industrializacji przyjrzę się czynnikowi ludzkiemu, bez którego taki proces wogóle nie byłby możliwy.

Ludzie

Wjednym zpierwszych reportaży zbioru (zatytułowanym Zkałuży rzeka) Wańkowicz konstatuje: „[…] wszyscy pospołu budują tu wtym Okręgu Centralnym” (94). Po tym zdaniu pojawia się następujący obrazek:

Wpewnej wsi zatrzymujemy auto. Koło chłopa, który przyniósł wypłatę, zbiera się gromada. Czemu się tak przypatrują? Przypatrują się pięćdziesięciozłotówce. Jeszcze takiego banknotu nie widziała wieś […] kraju „zapomnianego od Boga”, który teraz poczyna przodować wPolsce (94).

Warto zwrócić uwagę na konstrukcję tego mikro-fragmentu reportażu z