Socjologia XXI wieku. Wprowadzenie krytyczne - Piotr Sztompka - ebook + książka

Socjologia XXI wieku. Wprowadzenie krytyczne ebook

Sztompka Piotr

0,0
74,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

“Socjologia nie jest tylko dla socjologów, a teorii nie pisze się dla innych teoretyków. Powołaniem socjologa teoretyka jest dotarcie do szeroko rozumianego społeczeństwa”.

Piotr Sztompka

Socjologia XXI wieku to prowokujący do samodzielnego myślenia, krytyczny przewodnik po najważniejszych teoretykach współczesnej myśli społecznej. Profesor Piotr Sztompka przedstawia dokładną mapę najważniejszych problemów, oświetlając szlak do bezpiecznych przystani i ostrzegając przed intelektualnymi mieliznami.

Badając najnowszą historię socjologii, autor wpisuje jej głównych przedstawicieli w szeroką tradycję i ukazuje nowych herosów wyrosłych na barkach gigantów.

Socjologia XXI wiekuSztompki to nie tylko niezbędne źródło wiedzy dla obecnych i przyszłych studentów socjologii, badaczy teorii społecznych i kulturoznawców, ale także zaproszenie do wspólnej podróży po tradycji myśli społecznej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 449

Data ważności licencji: 10/15/2030

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wybitny naukowiec Piotr Sztompka w Socjologii XXI wieku zabiera nas w pouczającą podróż po kluczowych współczesnych teoriach socjologicznych. Fascynujący tom dla uznanych badaczy i idealny podręcznik dla studentów.

Prof. Viviana A. Zelizer, Princeton University, autorka książki Economic Lives: How Culture Shapes the Economy

Ten doniosły przegląd teorii socjologicznych obejmuje liczne wątki, łącząc je w spójną całość. Piotr Sztompka znakomicie uchwytuje te motywy i jako jedyny potrafi wyjaśnić zarówno niuanse zdyscyplinowanej socjologii analitycznej (Hedström), jak i nieco luźniejsze rozważania przedstawicieli teorii krytycznych, takich jak Butler czy Burawoy. Jest to wybitna i bardzo aktualna książka, która z pewnością przetrwa próbę czasu.

Prof. Ron Eyerman, Yale University, autor książki Cultural Trauma: Slavery and the Formation of African-American Identity

Nowa książka Piotra Sztompki jest erudycyjnym, skłaniającym do myślenia i krytycznym przeglądem teorii współczesnej socjologii, ze szczególnym uwzględnieniem końca XX i początku XXI wieku. To praca niezwykle informatywna, bardzo przystępna, a momentami polemiczna. Każdy, kto interesuje się naukami społecznymi, teorią społeczną czy po prostu pragnie zrozumieć współczesny świat, nie może pominąć tej pozycji. Znajdzie ona szerokie grono czytelników zarówno wśród zaawansowanych naukowców, studentów uniwersyteckich, jak i szerokiej publiczności.

Prof. Björn Wittrock, Katedra Nauk Społecznych i prorektor ex officio Academia Europaea

Projekt okładki Anna Slotorsz / Novo Publishing

Obraz na okładce Frank Stella, Harran II, 1967 Polymer and fluorescent polymer paint on canvas 10 x 20 feet (304.8 x 609.6 cm) Solomon R. Guggenheim Museum, New York Gift, Mr. Irving Blum, 1982 82.2976 © 2025 Frank Stella / Artists Rights Society (ARS), New York

Fotografia autora Michał Lichtański

Opieka redakcyjna Karol Kleczka Katarzyna Mach

Adiustacja Mirosław Dąbrowski / Wydawnictwo JAK

Korekta Bogumiła Ziembla / Wydawnictwo JAK Aneta Tkaczyk / Wydawnictwo JAK

Copyright © by Piotr Sztompka

Copyright © for the translation by Magdalena Czech

Copyright © for this edition by SIW Znak sp. z.o.o., 2025

ISBN 978-83-8367-397-4

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak

ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków

Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected]

Wydanie I, Kraków 2025

Plik przygotował Woblink

woblink.com

Przedmowa

Prezenterka telewizyjna patrząca w oko kamery, jeśli chce być przekonująca i sugestywna, musi wyobrazić sobie ogromny anonimowy tłum widzów zasiadających przed ekranami rozsianymi w różnych częściach świata. Aktor na scenie, aby wywołać emocjonalną reakcję publiczności skrytej w półmroku widowni, nawiązuje z nią kontakt wzrokowy, mrużąc przy tym oczy, gdyż oślepiają go reflektory proscenium, za „czwartą ścianą”. Podobnie zachowuje się autor książki, wyobrażając sobie czytelników, do których chce się zwrócić. Istnieje wszakże między nimi pewna różnica. Prezenterce i aktorowi publiczność może towarzyszyć w czasie rzeczywistym. Może również reagować natychmiast, wysyłając wiadomości w mediach społecznościowych lub bezpośrednio wyrażając uznanie brawami. Potencjalna publiczność złożona z odbiorców pracy pisarza materializuje się dopiero w odległej przyszłości, po miesiącach poświęconych na redakcję, produkcję, dystrybucję, marketing i sprzedaż książki. A jednak autor musi dokładnie wiedzieć, do kogo chce dotrzeć ze swoimi ideami, ponieważ pisanie książki jest formą rozmowy z czytelnikami: wyobrażamy sobie ich reakcje, wątpliwości, które możemy wzbudzić, pytania, jakie mogliby zadać, kierunki krytyki i powody odrzucenia. Autor musi też mieć określone, jasne wyobrażenie o swoim celu, o tym, co chce dać publiczności: rozrywkę, dreszczyk emocji, satysfakcję estetyczną, informację, wiedzę, mądrość czy lepsze zrozumienie samych siebie.

Moja książka jest podręcznikiem przeznaczonym dla zaawansowanych czytelników, omawiającym najnowsze teorie socjologiczne będące przedmiotem zainteresowania i debaty toczonej po roku 2000, już od ponad dwóch dekad XXI wieku. Kieruję ją przede wszystkim do studentów socjologii i dyscyplin pokrewnych, ale także do szerszej publiczności, reprezentującej inne obszary wiedzy. Socjologia nie jest wyłącznie dla socjologów, a teorii nie pisze się dla innych teoretyków. Powołaniem socjologa teoretyka jest dotarcie do szeroko rozumianego społeczeństwa. To samo dotyczy recenzenta i komentatora teorii. To, co chcę dać czytelnikom, nie tylko studentom, to narzędzia do poszerzania wyobraźni socjologicznej i lepszego zrozumienia miejsca, które zajmują w społeczeństwie, umiejętność powiązania własnej biografii z losami wspólnoty oraz poznania źródeł i mechanizmów zmian w otaczającym świecie, a także nakreślenie realistycznej perspektywy na przyszłość. Uważam, że znajomość tych kwestii jest warunkiem wstępnym stawania się światłym członkiem demokratycznego społeczeństwa obywatelskiego.

Narzędzia intelektualne zawarte w tej książce nie zostały skonstruowane przeze mnie. Stworzyło je dwanaścioro wybitnych teoretyków, których najnowsze prace staram się przedstawić, podsumować, a czasami usystematyzować i objaśnić. Stanowią one ogromną skarbnicę koncepcji, pomysłów, spostrzeżeń i hipotez oraz rodzaj zbiorowej mądrości, którą dzielę się z czytelnikami. Sam jestem teoretykiem społecznym, ale w tej książce bardzo rzadko prezentuje własne pomysły teoretyczne. Zamiast tego przyjmuję skromniejszą rolę intelektualnego pośrednika – moim celem jest omówienie teorii innych autorów w sposób jak najbardziej zrozumiały, tak aby stały się jasne również dla czytelników, którzy nie są (lub jeszcze nie są) ekspertami w tej dziedzinie. Warunkiem osiągnięcia tego celu jest jasność, zwięzłość oraz logiczność narracji. W mojej pracy naukowej zawsze byłem wierny wskazaniu jednego z największych filozofów XX wieku Ludwiga Wittgensteina: „Co się da w ogóle powiedzieć, da się jasno powiedzieć; o czym zaś nie można mówić, o tym trzeba milczeć” (Wittgenstein 2002 [1921], 3). Dlatego też, przygotowując niniejszy tom, idę pod prąd współczesnych tendencji oraz ignoruję modne pseudoteorie, które notorycznie łamią tę zasadę. Pomijam je milczeniem.

Jak już zaznaczyłem, książka skierowana jest głównie do zaawansowanych studentów, ale nie tylko. Łatwo mi było wyobrazić sobie grono odbiorców dzięki doświadczeniu, jakie zdobyłem podczas kilkudziesięciu lat wykładania teorii socjologicznej przede wszystkim na mojej macie­rzystej uczelni, Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, ale także na wielu uczelniach zagranicznych (na przykład, gdy piętnastokrotnie pełniłem funkcję profesora wizytującego na Columbia University i na University of California). Przygotowując tę publikację, miałem przed oczami twarze studentów uczęszczających na moje zajęcia, a pochodzących z różnych części świata, od Tasmanii po Meksyk, od Szwecji po Kalifornię, od Polski po Włochy, różnie ubranych i różnie się zachowujących, ale jednakowo żądnych wiedzy, zniechęconych pretensjonalnymi i zawiłymi tekstami oraz sceptycznie nastawionych do wszelkich mętnych nonsensów. Mogę powiedzieć, że w tym kluczowym znaczeniu są oni do siebie podobni, niezależnie od narodu, języka, klasy czy rasy. Ta książka jest im retrospektywnie poświęcona i skierowana również do ich przyszłych kolegów.

Najlepszą próbą, jaką może przejść praca naukowa, jest prezentacja jej treści podczas wykładów. Mój amerykański mistrz i mentor, w którym zyskałem przyjaciela, Robert K. Merton nazwał ją „publikacją ustną”. Można ją też nazwać „redakcją ustną”. Posługując się frazą Charlesa H. Cooleya, powiedzielibyśmy, że z jednej strony nic nie wpływa lepiej na „jaźń odzwierciedloną” profesora niż błysk zrozumienia i szacunku w oczach jego słuchaczy. Z drugiej strony nic wyraźniej nie sygnalizuje potrzeby poprawek niż znudzeni i ziewający studenci zaglądający do smartfonów. Kiedy przygotowywałem tę książkę, każdy rozdział „publikowałem ustnie” na mojej Alma Mater podczas zajęć z teorii społecznej dla doktorantów. Zachęcające sygnały, które otrzymałem na wykładach, oraz wyniki ankiet ewaluacyjnych sugerują, że zdałem egzamin na piątkę. Tak, wykłady te odbywały się w Polsce. Ale ponieważ, jak się zdaje, studenci na całym świecie mają jednakowe oczekiwania, liczę na to, że niniejsza książka będzie dla nich wszystkich przystępna, pouczająca i przydatna. A co najważniejsze, dzięki mądrości wybitnych teoretyków, których prace podsumowuję i komentuję na kolejnych stronach, otworzy przed nimi nowe horyzonty. Parafrazując inne słynne powiedzenie Wittgensteina: „Granice mojego języka oznaczają granice mojego świata” (Wittgenstein 2002 [1921], 64), można uznać, że poznając język teorii i obserwacje socjologii, czytelnik poszerza granice swojego świata społecznego. To nie jest błahy cel.

Pozostaje mi tylko jedna rada dla czytelników. Studiowanie nawet najlepszego przewodnika po Rzymie, Paryżu, Madrycie czy Londynie nie zastąpi prawdziwej podróży. Dlatego nie poprzestawajcie na moim przewodniku po teoriach socjologicznych. Zajrzyjcie do tekstów źródłowych, przeczytajcie choć kilka spośród książek, które omówiłem oraz zawarłem w bibliografii. Zapoznajcie się z pracami wybitnych teoretyków. W ten sposób sprawdzicie również rzetelność i uczciwość moich opisów.

Część I

DziedzictwoNa ramionach olbrzymów

Rozdział 1

Teoria socjologicznaPojęcia, rodzaje i zastosowania

Niniejsza książka dotyczy teorii socjologicznych. W socjologii jednakże samo pojęcie teorii nie należy bynajmniej do spraw oczywistych. Często bywa niejasne i kontrowersyjne. Nawet czołowi eksperci w tej dziedzinie przyznają, że już od narodzin myśli socjologicznej kwestii teorii przypisywano różnorodne znaczenia, i sami powstrzymują się od podania jej prostej, wiążącej definicji (Turner 2016, Joas i Knöbl 2009). Dlatego też książkę o teoriach otwierać musi dokładne wyjaśnienie, jak pojęcie teorii rozumie jej autor. Implikuje to wszak wybór koncepcji i ich twórców, przedstawionych oraz omówionych na dalszych stronach, a także kryteria zastosowane w ocenie poszczególnych podejść. Zatem nim zajmę się różnymi teoriami, ten rozdział ulokuję na poziomie określanym jako metateoretyczny.

Czym teoria nie jest

Często spotykamy się z potocznym rozumieniem pojęcia „teoria”. Zwykle nazywamy w ten sposób uogólnienia, które mogą mieć zastosowanie do wielu konkretnych przypadków, a nawet do wszystkich przypadków tego samego rodzaju. Jak powiedzieliby logicy, jest to każde stwierdzenie oznaczone ogólnym kwantyfikatorem: „polityka to brudna gra”, „blondynki kiepsko radzą sobie za kierownicą”, „populiści przejmują władzę w Europie”, „pitbulle stanowią zagrożenie dla swoich właścicieli”, „wszystkie nagrania tego piosenkarza są przebojami”. Takiemu zdroworozsądkowemu znaczeniu bliskie jest w socjologii pojęcie stereotypu.

Tego rodzaju swobodne rozumienie teorii nie uwzględnia wymogów, które muszą być spełnione w dyskursie naukowym. Dlatego aby zbliżyć się do naukowego znaczenia tego pojęcia, warto zacząć od spojrzenia na jego rewers, na różnorodne twierdzenia mówiące o tym, czym teoria nie jest. Po pierwsze, czasami teorię przeciwstawia się praktyce, kwitując tym pojęciem bezcelowe dywagacje. „Jaki jest pożytek z teorii czarnych dziur?” Oto pierwsze nieporozumienie, wszak już dawno temu uczeni stwierdzili, że nie ma nic równie praktycznego jak teoria. Jednak praktyczne efekty i zastosowania teorii nie zawsze rozpoznaje się natychmiast. Czasami potrzeba dużo czasu, by odkrycie w dziedzinie teorii można było przenieść w obszar praktyki. Musiało minąć wiele stuleci, od chwili gdy Kopernik czy Kepler sformułowali swoje koncepcje astronomiczne, by stały się one podstawą nawigacji wykorzystywaną podczas lotów kosmicznych, a także w GPS-ach naszych samochodów. Dopiero kilkadziesiąt lat po odkryciu podwójnej helisy przez Cricka i Watsona mogła się rozwinąć inżynieria genetyczna. Zauważmy, ile czasu mija od przełomowych eksperymentów w naukach przyrodniczych do momentu, gdy ich autorzy zostają laureatami Nagrody Nobla. Oczywiście, kiedy mówi się o praktycznej funkcji teorii, ma się na myśli rzetelną, potwierdzoną koncepcję, z której wynikają możliwe do zrealizowania wytyczne. Dane opisowe pozbawione teorii nie nadają się bowiem ani do tworzenia prognoz, ani do wykorzystania w praktyce. Fakty bez teorii, sama diagnoza sytuacji, nie mówią o tym, co się stanie bądź co należy zrobić, aby coś się wydarzyło lub żeby osiągnąć nasze cele. Skuteczny, zarówno w obszarach predykcji, jak i praktyki, jest tylko mariaż faktów i teorii.

Po drugie, teorię przeciwstawia się faktom, traktuje się ją jako swego rodzaju sen na jawie lub akt myślenia życzeniowego. „Wbrew wszelkim sondażom nadal upiera się przy swojej teorii o zwycięstwie w wyborach”. Twarde fakty znaczą więcej. Po trzecie, teorię widzi się jako odwrotność potwierdzonych, pewnych informacji, jako fake news lub narrację spiskową. „Teorię o UFO należy włożyć między bajki”. Dowody na jej poparcie są słabe. Nie wytrzymuje konfrontacji z danymi gromadzonymi przez wiele lat. Po czwarte, teoria bywa przedstawiana jako przeciwieństwo prawdziwego wyjaśniania. Jawi się wówczas jako konfabulacja i uzasadnie­nie ad hoc. „Teoria, że zamordował swoją żonę, ponieważ kierował nim instynkt zabijania, jest czystą tautologią”. Przypisanie obserwacji do danej kategorii nie jest tożsame z przeprowadzeniem dowodu. Po piąte, teoria bywa przeciwstawiana realiom życia i widziana jako czysto filozoficzne deliberacje niemające odbicia w faktach. „Teoria liniowego postępu ludzkości nie wytrzymuje konfrontacji z obserwowanymi krwawymi wojnami, nierównościami, niesprawiedliwością, głodem i kryzysami gospodarczymi”. Należy unikać nadmiernego uogólniania. Po szóste, bywa, że spotykamy się ze szkodliwym i błędnym przeciwstawianiem badań teoretycznych badaniom empirycznym. „To tylko teo­ria, bez statystyk i tabel krzyżowych”. Taka opozycja jest zgubna, ponieważ jeden rodzaj dociekań nie może istnieć bez drugiego. Teoria bez dowodów empirycznych jest pusta, wiedza empiryczna bez teorii jest ślepa. Do tej relacji szerzej odniosę się na kolejnych stronach.

Czym teoria jest

W tej książce pojęcie teorii ma znaczenie odległe od wszelkich kolokwialnych domniemywań, a bliskie ich przeciwieństwom. Na tym etapie, po oddzieleniu podstawowego znaczenia pojęcia teorii od błędnego użycia w języku potocznym i żargonie, należy podjąć próbę sformułowania jej poprawnej definicji. Nie jest to w żadnym wypadku łatwe zadanie. Już wiele lat temu, po wynotowaniu ponad dwudziestu różnych koncepcji teorii obecnych w literaturze socjologicznej (Sztompka 1979b, 1982), porzuciłem wszelką nadzieję na ścisłą, precyzyjną i powszechnie akceptowaną definicję. Dlatego też proponuję szerszą charakterystykę tego konkretnego produktu firmy zwanej socjologią. Charakterystyka ta opiera się na dwóch kryteriach: funkcjonalnym i strukturalnym. Po pierwsze: jakiemu celowi służy teoria i jakie jest jej zastosowanie? A po drugie: z czego się składa?

Do czego służy teoria? Teoria zasługująca na swoją nazwę powinna umożliwiać takie zrozumienie zjawisk społecznych, które jest bardziej wyrafinowane, precyzyjne i usystematyzowane niż to, co dyktuje nam po prostu zdrowy rozsądek. Powinna dawać intelektualnie satysfakcjonującą odpowiedź na pytania o to, jak zachodzą wydarzenia oraz procesy społeczne oraz dlaczego dzieje się to w taki, a nie inny sposób. Oznacza to, że teoria ma dostarczać wiarygodnego, empirycznie ugruntowanego i logicznie spójnego wglądu w funkcjonowanie i przemiany społeczeństwa poprzez wyjaśnienie, choćby w zarysie, ukrytych mechanizmów życia społecznego i ich sił napędowych. Teoria jest w tym znaczeniu ogólna, jeśli rzuca nieco światła nie na pojedynczy przypadek, ale na wiele zjawisk oraz procesów społecznych w całej ich różnorodności.

Eksplanacyjna funkcja teorii jest w naukach społecznych traktowana znacznie swobodniej niż w naukach przyrodniczych. Pojęcie teorii obejmuje tutaj każdy rodzaj wyjaśnienia głębokich mechanizmów i sił rządzących rzeczywistością społeczną lub dania w nie wglądu, pod warunkiem że jest on przynajmniej do pewnego stopnia empirycznie uzasadniony i wewnętrznie spójny. Jak lapidarnie ujął to Steven Lukes, „wyjaśnienie jest (co najmniej) pokonaniem przeszkody – uczynieniem tego, co niezrozumiałe, zrozumiałym” (Lukes 1970, 83). W naukach przyrodniczych kwestia wyjaśniania jest traktowana bardziej rygorystycznie. Standardowe poszukiwania badawcze są tu ukierunkowane na prawa lub przynajmniej na zbliżone do praw uogólnienia, które ujawniają przyczyny obserwowalnych faktów lub zdarzeń. Uważa się je za zdania nomologiczne, twierdzenia warunkowe, mówiące – w sposób deterministyczny lub przynajmniej probabilistyczny – że jeśli występuje pewne zjawisko, to zawsze lub przynajmniej często następuje jednocześnie lub po nim inne. Standardowy logiczny model wyjaśniania został opracowany przez filozofa nauki Carla Hempla i nosi nazwę wyjaśniania nomologiczno-dedukcyjnego:

Za wyjaśnienie można uznać argument prowadzący do tego, że zajścia zjawiska, które ma zostać wyjaśnione, stanowiącego eksplanandum, będzie można spodziewać się na podstawie pewnych faktów wyjaśniających. Dzielą się one na dwie grupy: (i) fakty szczegółowe i (ii) tendencje wyrażone za pomocą praw ogólnych (Hempel 1965, 336).

Prawa ogólne przybierają formę zdań warunkowych: jeśli nastąpi jedno, to wydarzy się drugie. Co więcej, eksplanandum (czyli to, co ma być wyjaśnione) musi logicznie i dedukcyjnie wynikać z ogólnych praw oraz konkretnych okoliczności, czyli „warunków początkowych” (Hempel 1965, 337). Mamy tu do czynienia z symetrią wyjaśnień i predykcji: z ogólnych praw i diagnozy warunków faktycznych logicznie wynika przewidywanie.

Gdyby te rygorystyczne kryteria teorii potraktować serio, żadna z teorii przedstawionych w kolejnych rozdziałach niniejszej książki nie przeszłaby przez sito kwalifikacji. Prawa ogólne, podstawowy element wyjaśniania w modelu nomologiczno-dedukcyjnym (Hempel i Oppenheim 1969), w socjologii występują bardzo rzadko. Prawdopodobnie ostatnią ważną szkołą, która próbowała sformułować ogólne prawa tego rodzaju, był behawioryzm społeczny (Staats 1975), zapożyczający z psychologii eksperymentalnej ideę uczenia się opartego na warunkowaniu instrumentalnym. W socjologii zaś ostatnią ważną i cieszącą się w swoim czasie ogromną popularnością teorią, w której próbowano zastosować nomologiczno-dedukcyjny model wyjaśniania, była koncepcja zachowań społecznych George’a Homansa, jednego z dwudziestowiecznych mistrzów. Głosił on: „Teoria zjawiska jest wyjaśnieniem tego zjawiska. A wszystko to, co nie jest wyjaśnieniem, nie zasługuje na miano teorii” (Homans 1967, 22). Pełna zgoda. Jednakże Homans swój pogląd precyzował na wzór Hempeliański:

Wyjaśnienie danego odkrycia, zarówno w formie generalizacji, jak i twierdzenia o pojedynczym zdarzeniu, jest procesem, w którym wykazuje się, że odkrycie następuje jako logiczny wniosek wyprowadzony w określonych warunkach na podstawie jednego zdania ogólnego lub większej ich liczby (Homans 1967, 23).

Jasno wyrażał swoje naturalistyczne stanowisko, apelując: „powinniśmy traktować poważniej standardy wyjaśniania stosowane w naukach przyrodniczych” (Homans 1967, 28). Następnie sformułował pięć praw ludzkiego zachowania, zapożyczonych z psychologii behawiorystycznej, które w połączeniu z diagnozami empirycznymi miałyby wyjaśnić wszystkie zjawiska społeczne. Więcej o teorii Homansa powiem w rozdziale o złotym wieku teorii, czyli o drugiej połowie XX stulecia.

Teraz o strukturze teorii: co wchodzi w jej skład? Budulcem teorii są pojęcia, zdania i modele lub zarysy mechanizmów, „trybiki i kółka” życia społecznego (Elster 2015). Wszystkie one muszą być formułowane na wysokim poziomie ogólności. Czasami są pokrewne i powiązane w logiczny sposób, bywa jednak – prawdę mówiąc, tak dzieje się najczęściej – że związki między nimi są luźniejsze. U podstaw twierdzeń teoretycznych leżą ukryte przypuszczenia lub założenia: ontologiczne, dotyczące tego, co jest kwintesencją, istotą społeczeństwa, naturą „tego, co społeczne”; epistemologiczne, mówiące o tym, jak społeczeństwo można uchwycić poznawczo; czasem także moralne, opisujące, jak powinno wyglądać „dobre społeczeństwo”; wreszcie metodologiczne, wskazujące odpowiednie i dostępne metody badania rzeczywistości społecznej.

Łącząc charakterystyki funkcjonalną i strukturalną, proponuję następującą wstępną definicję operacyjną teorii, z której to definicji będę korzystał w tej książce: teoria jest mniej lub bardziej spójnym zbiorem abstrakcyjnych pojęć, modeli i zdań ogólnych, zakorzenionych w konkretnych założeniach ontologicznych i epistemologicznych, a czasem mających wyraźne implikacje moralne i metodologiczne, który to zbiór odpowiada na pytania, dlaczego wydarzenia i procesy społeczne zachodzą w dany sposób i/lub jak do tego doszło. Innymi słowy, teoria pozwala na wyjaśnienie lub zrozumienie obserwowalnych zjawisk (odpowiada na pytanie: „dlaczego?”) i ujawnia mechanizmy społeczne stanowiące źródło odkrytych prawidłowości i proponowanych wyjaśnień (odpowiada na pytanie: „jak do tego doszło?”). Rozłóżmy tę definicję na części w pięciu krokach, które pozwolą nam dookreślić zakres niniejszej książki.

Po pierwsze, teoria jest systemem, a to oznacza, że jej części składowe – pojęcia i zdania – muszą być z sobą połączone w logiczny sposób, przynajmniej do pewnego stopnia. Teoria nie może składać się z przypadkowych przekonań zebranych ad hoc. Oczywiście to kryterium jest stopniowalne – niektóre teorie są bardziej spójne, inne mniej. Wśród współczesnych teorii społecznych na jednym biegunie sytuuje się analityczna teoria Jona Elstera i Petera Hedströma, na drugim – koncepcje, które nazywam teoriami paryskich kawiarni, filozoficzne rozważania natchnione niczym literatura lub poezja, przyjęte entuzjastycznie przez niektórych socjologów i przez jakiś czas – który szczęśliwie należy już do przeszłości – modne.

Po drugie, założenia teorii są albo przedstawiane otwarcie przez jej autorów, albo pozostają w sferze niedomówień, by zostać ujawnione dopiero przez komentatora, takiego jak ja. Najistotniejsze pośród tych założeń mają charakter ontologiczny i dotyczą niezbywalnej natury rzeczywistości społecznej: jednostek ludzkich, społeczeństwa i historii. Często sprowadzają się do abstrakcyjnego, konceptualnego modelu rzeczywistości społecznej (lub pewnego jej fragmentu). Tego rodzaju model obrazuje „anatomię” i „fizjologię” badanego przedmiotu, wskazuje na jego części składowe, ich powiązania oraz niektóre podstawowe zasady rządzące ich funkcjonowaniem, ruchem i zmianą. Wreszcie taki model wypełnia się tkanką empirycznych, przygodnych faktów, często traktowanych jako ilustracje, przykłady lub przypadki. W ścisłym, analitycznym stylu obecnym w niektórych teoriach rozróżnia się typy zjawisk reprezentujących poszczególne składniki modelu, opisuje sieci ich powiązań, a także dokładnie określa tryby procesów ucieleśniających zasady działania określonego modelu. Innymi słowy, pojęcia przekształca się w zmienne, a dzięki modelowi powstają hipotezy empiryczne, które mogą być testowane w rzeczywistości społecznej.

Po trzecie, teoria składa się z pojęć, abstrakcyjnych idei odnoszących się do niektórych obiektów (denotacja) oraz ich właściwości (konotacja). Pojęcia teoretyczne są abstrakcyjne, gdyż odnoszą się do klasy, typu lub grupy obiektów, a nie do ich konkretnych, pojedynczych emanacji. Zdania teoretyczne są ogólne, ponieważ opisują prawidłowości, związki między abstrakcyjnymi pojęciami lub działania mechanizmów społecznych uchwyconych przez model, które lokują się – można powiedzieć – powyżej poziomu wielorakich, konkretnych zdarzeń składających się na życie społeczne. Mogą przybrać formę kowariacji, gdy pewne zdarzenia zachodzą razem, lub związków przyczynowych: jeśli wydarzy się jedno, nieuchronnie lub przynajmniej prawdopodobnie nastąpi drugie. Ogólność, podobnie jak abstrakcja, podlega gradacji. W tej książce skupię się na najwyższym poziomie ogólności, na tej odmianie koncepcji, które czasami nazywa się „wielkimi teoriami” (Skinner 1985), „wizjami socjologicznymi” (Erikson 1997) lub „kompleksowymi systemami interpretacyjnymi” (Joas i Knöbl 2009, 18), a których celem jest rozwikłanie najbardziej abstrakcyjnych i generalnych zasad odnoszących się do natury rzeczywistości społecznej: jej składu, funkcjonowania i przemian.

Teorie średniego zasięgu

Istnieją inne, liczne typy teorii charakteryzujących się niższym poziomem abstrakcji i ogólności, bardziej zbliżone do badań empirycznych. Nie zostaną one omówione w tej książce. Są one jednak na tyle istotne, że zasługują na wyjaśnienie ich specyfiki. Często nazywa się je teoriami średniego zasięgu (Merton 1982 [1968], 60–91). Pojęcie to jest szeroko stosowane w naukach społecznych, choć nazwisko jego twórcy, Roberta K. Mertona, bywa zapominane, zgodnie z mechanizmem, który on sam nazwał „zatarciem przez włączenie do kanonu”. Warto przypomnieć, w jaki sposób Merton sformułował ideę teorii średniego zasięgu. Służyła mu ona jako narzędzie krytyki pewnych tendencji, które zaobserwował w dociekaniach socjologicznych w pierwszej połowie XX wieku. Jedną z nich był wąski empiryzm polegający na gromadzeniu danych niepowiązanych z żadną wyraźnie określoną teorią i nieukierunkowanych na modyfikowanie konkretnej teorii. Jednym słowem, jego pierwsza linia ataku była wymierzona przeciw socjologii sprowadzającej się do statystyki, ankiety i tabeli krzyżowej, wyjałowionej z teorii. Jej skrajne przeciwieństwo Merton uważał za równie niedopuszczalne. Jawi się ono jako abstrakcyjne teoretyzowanie tych, którzy próbują zbudować całościowy system obejmujący wszelkie aspekty życia społecznego. Dlatego druga i najbardziej przekonująca linia Mertonowskiej krytyki jest skierowana przeciw socjologii, która ma ambicję sformułowania jednolitej, wszechogarniającej teorii. Prawie sto lat temu na spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Socjologicznego (American Sociological Society, później American Sociological Association) Merton wysunął ten argument bezpośrednio i publicznie przeciwko Talcottowi Parsonsowi. W trakcie słynnej (acz kulturalnej i jak wspomina Merton, nawet sympatycznej) konfrontacji zakwestionował wartość „ogólnych teorii systemów społecznych, które są zbyt odległe od określonych klas zachowań społecznych, organizacji i zmian, aby uwzględniać to, co obserwowalne”. Tego rodzaju teorie okazują się „mistrzowskimi schematami pojęciowymi”, które są „wspaniałe pod względem architektonicznym”, ale „jałowe pod względem naukowym” (Merton 1948, 166).

Merton wzywał do konstruowania teorii, które „zajmują się ograniczonymi aspektami zjawisk społecznych” lub mają „zastosowanie w ograniczonych pojęciowo obszarach”. Ich cel określał następująco:

Przez cały czas zajmujemy się tym, co nazwałem teoriami średniego zasięgu, czyli teoriami, które znajdują się pomiędzy niezbyt doniosłymi, lecz koniecznymi hipotezami roboczymi powstającymi w nadmiarze w toku codziennej pracy badawczej, i najogólniejszymi konsekwentnymi próbami rozwinięcia jednolitej teorii, dzięki której można byłoby wyjaśnić prawidłowości widoczne w zachowaniach, organizacji oraz zmianie społecznej (Merton 1949 [1968], 60).

Jako typowe przykłady teorii średniego zasięgu Merton przedstawia między innymi teorie konfliktów ról społecznych, grup odniesienia, ruch­liwości społecznej, powstawania norm, dynamiki klasowej, sprzecznych nacisków grupowych, przepływu władzy i wpływu w społecznościach, zachowań dewiacyjnych oraz kontroli społecznej, a także percepcji społecznej.

Nie chodzi o to, by poszukiwanie teorii średniego zasięgu skupiało całą uwagę socjologów; Merton zarysowuje szeroki obszar działań polegających na integrowaniu takich teorii za pomocą ogólniejszych zestawów pojęć i twierdzeń. Należy to jednak traktować jako proces ewolucyjny, w którego ramach można będzie „stopniowo – bez pośpiechu – budować coraz ogólniejsze schematy pojęciowe umożliwiające konsolidacje poszczególnych grup specjalnych teorii” (Merton 1949 [1968], 71). W ten sposób teoria średniego zasięgu staje się, jak trafnie ujął to Karl Weick, „szczegółową potwierdzoną teorią, która ma zastosowanie do ograniczonych zakresów danych, konsoliduje uporządkowane hipotezy i jednocześnie sama może być konsolidowana z innymi teoriami średniego zasięgu” (Weick 1974, 357).

„Średni zasięg” można interpretować dwojako. Z jednej strony teorie średniego poziomu abstrakcji dotyczą określonych kategorii zjawisk lub procesów społecznych. To właśnie one znajdują się w centrum uwagi Mertona. Klasycznymi przykładami są tu teorie grup odniesienia, ról społecznych, władzy, stratyfikacji, przestępczości i ruchów społecznych. Z drugiej strony do teorii średniego zasięgu można zaliczyć również teorie średniego poziomu ogólności, ograniczone w swoim zakresie albo przez ukierunkowanie ich na specyficzny okres w historii – będą to na przykład przeróżne teorie nowoczesności i teorie postkolonialne (Choud­hury 2016), albo przez ich odniesienie do danego obszaru geograficznego – jak na przykład teorie Europy (Delanty 1999 [1995], Outhwaite 2008) lub Orientu (Said 2018 [1978]).

Jeśli zatem pojęcie teorii średniego zasięgu odnosi się do teorii charakteryzujących się średnim zakresem, to w ich przypadku konsolidacja oznacza po prostu rozszerzenie tegoż zakresu poprzez scalanie teorii dotyczących podobnych obiektów (na przykład połączenie teorii o robotnikach z teoriami o urzędnikach, kierowcach, nauczycielach, sprzedawcach czy stolarzach może zaowocować teorią dotyczącą pracowników). Ale jeżeli pojęcie teorii średniego zasięgu odnosi się do teorii o umiarkowanym stopniu ogólności, konsolidacja wiązać się będzie ze zwiększeniem ogólności predykatów przez wprowadzenie nowych, szerszych pojęć (na przykład zespolenie teorii gwałtu, alkoholizmu, narkomanii, morderstwa lub samobójstwa może doprowadzić do powstania teorii dewiacji).

W niniejszej książce nie zajmuję się teoriami średniego zasięgu w żadnym ich rozumieniu. Dlatego też nie omawiam w niej wywierających duży wpływ i modnych teorii powstałych w XXI wieku, takich jak teoria performatywności płci Judith Butler (2024 [1990]), teoria aktora-sieci Bruna Latoura (2010 [2005]) czy teorie postkolonialne (Choudhury 2016). Pominę również teorie najniższego poziomu, teorie tylko z nazwy, tak zwane teo­rie, które w istocie składają się z empirycznych, statystycznych korelacji i w ogóle nie mieszczą się w mojej definicji. W socjologii często się zdarza, że prawa ogólne są zastępowane indukcyjnymi generalizacjami, korelacjami empirycznymi wykazującymi, że jedna „zmienna” zwykle towarzyszy drugiej „zmiennej” lub jedna następuje po drugiej. Już dawno temu dostrzeżono, że korelacja nie równa się związkowi przyczynowemu, wszak dwa skorelowane fakty lub zdarzenia mogą być spowodowane jakąś trzecią przyczyną, a zatem zaobserwowana korelacja sugeruje tylko pozorną przyczynowość (znanym humorystycznym przykładem jest wzrost spożycia piwa skorelowany z rosnącą liczbą rozwodów we współczesnym społeczeństwie). Pół wieku temu Robert Merton zauważył, że uogólnienia empiryczne „podsumowujące zaobserwowane regularności związków między dwiema zmiennymi lub większą ich liczbą” (Merton 1967, 149) są jedynie stacjami pośrednimi w rozwoju wiedzy. Pełnią funkcję hipotez roboczych w konkretnych analizach empirycznych lub indukcyjnych korelacji zmiennych uzyskanych w badaniach. Zwykle pojawiają się we wstępach do artykułów badawczych, a także na zakończenie dyskusji dotyczącej wyników empirycznych. Zajmują większość stron rozpraw doktorskich. Ostatnio, ze względu na rosnącą moc obliczeniową i dostępność big data, obserwacje empiryczne osiągają imponujące zakres i skalę, prezentując ukryte dotąd wymiary społeczeństwa i stając się przedmiotem burzliwych debat publicznych (Castells 2013 [2010], Piketty 2015). Jednak autorzy różnego rodzaju generalizacji empirycznych wyraźnie dystansują się od samego pojęcia teorii, dlatego ich ważne osiągnięcia nie zostaną omówione w książce, bądź co bądź, poświęconej teoriom właśnie.

Po tej dłuższej dygresji dotyczącej teorii średniego zasięgu wróćmy do części składowych mojej definicji. Zatem, po czwarte, teoria jest wyjaśnieniem, a teoretyzowanie – poszukiwaniem wyjaśnienia. Dlatego też nie zajmę się innymi rodzajami działalności, którymi parają się uczeni znani jako „teoretycy”.

Istnieją różne style pracy nad teorią. Niektórzy teoretycy, omawiając strategie i metody konstruowania teorii (na przykład Gibbs 1972, Stinchcombe 1968) lub techniki badań empirycznych (na przykład Bailey 1994), tworzą coś, co nazwałbym teorią heurystyczną. W rzeczywistości zajmują się metodologią, sposobami dociekań, a nie teorią – ich celem. Miewamy także do czynienia z teoriami wyjaśniającymi, które są ważnym, ale tylko pomocniczym wkładem w proces powstawania właściwej teorii. Zawierają one eksplikacje pojęć, definicje i typologie różnych elementów rzeczywistości społecznej. Bywają zawarte w rozmaitych słownikach socjologicznych (na przykład Fairchild 1966, Scott 2006, Sztompka 2020). Mogą się przerodzić w specyficzne, zamknięte systemy pojęciowe, swoisty język, którym operują pewni autorzy, czyniąc swoje koncepcje wyjątkowymi i uniemożliwiając jakąkolwiek ocenę porównawczą z innymi teoriami. Znanymi przykładami są tu teorie systemów autorstwa Talcotta Parsonsa (2009 [1951]) i Niklasa Luhmanna (2012 [1984]). Robert Merton już w 1948 roku zaciekle krytykował tego rodzaju systemy teoretyczne:

duża część tego, co nazywane jest teorią socjologiczną, polega na ogólnym ustosunkowaniu się do danych sugerujących typy zmiennych, które teorie socjologiczne muszą jakoś brać pod uwagę, a nie na jasno sformułowanych weryfikowalnych stwierdzeniach dotyczących zależności pomiędzy określonymi zmiennymi. Mamy wiele koncepcji, ale znacznie mniej potwierdzonych teorii, wiele punktów widzenia, lecz mało twierdzeń, wiele „podejść”, ale niewiele osiągnięć finalnych (Merton 1982 [1948], 72).

To samo można powiedzieć o niektórych tendencjach w socjologii współczesnej. Mamy teorie filozoficzne należące do dziedziny filozofii nauk społecznych, głęboko wnikające w ontologię i epistemologię badań społecznych (Emmet i MacIntyre 1970, Krimerman 1969, Brodbeck 1968b). Wreszcie spotykamy się z teorią egzegetyczną. Wpisuje się ona w bardzo powszechny wysiłek rekonstruowania, wyjaśniania, analizy, systematyzacji i krytyki zwłaszcza dorobku ojców założycieli socjologii, wielkiego trio: Marksa, Webera i Durkheima (na przykład Giddens 1971, Sztompka 1979a). Tego rodzaju prace skierowane są głównie do innych badaczy, socjologów i ekspertów w danej dziedzinie. Bywają też przekleństwem doktorantów. Te cztery typy teorii, choć występują obficie w socjologii, nie będą przedmiotem mojej książki.

Założenia teorii

Kolejny, piąty już krok rozpakowywania definicji teorii wymaga objaśnienia, czym są typowe założenia teorii, szczególnie tych istotnych dla nas koncepcji, które zostaną przedstawione w tej książce. Ważne jest, aby odróżnić to, co teoria otwarcie twierdzi, od tego, co milcząco przyjmuje lub zakłada. To pierwsze należy do powierzchniowego poziomu teorii, drugie zaś do jej głębszych warstw. Większość teorii XXI wieku przyjmuje założenie nazywane indywidualizmem metodologicznym. Jest to nieco mylący termin, ponieważ określenie „metodologiczny” nie od­nosi się tutaj do metod badawczych, lecz do postawy, perspektywy badacza wyrażającej się w konsekwentnym i upartym „metodycznym” skupieniu na jednostkach podczas analizy wszelkiego rodzaju zjawisk społecznych. Taka dyrektywa obejmuje zarówno założenia ontologiczne, jak i epistemologiczne. Brytyjski filozof nauki John Watkins, który wprowadził tę koncepcję, podkreślał jej aspekt ontologiczny:

Zgodnie z tą zasadą podstawowymi składnikami świata społecznego są pojedynczy ludzie działający mniej lub bardziej odpowiednio w zależności od swoich predyspozycji i zrozumienia sytuacji, w której się znajdują. Każda złożona sytuacja społeczna, każda instytucja i każde wydarzenie są efektem określonej konfiguracji jednostek, ich skłonności, położenia, przekonań, a także zasobów fizycznych oraz środowiska (Watkins 1968, 270–271).

Taka teza wyklucza byt podmiotów społecznych niezależnych od faktycznie istniejących jednostek. Inne obiekty, które bada socjologia, takie jak klasy społeczne, wspólnoty, organizacje, ruchy społeczne, uważa się więc za abstrakcyjne, złożone, skumulowane wyniki działań podejmowanych przez ludzi. Socjolog Steven Lukes wyśmiewa uproszczoną, czysto zdroworozsądkową wersję tego założenia, nazywając ją „truistycznym atomizmem społecznym”: „Społeczeństwo składa się z ludzi. Grupy składają się z ludzi. Instytucje składają się z ludzi oraz reguł i ról. Reguł przestrzegają (lub nie przestrzegają) ludzie, ludzie też odgrywają role” (Lukes 1970, 77). Jak się przekonamy, współcześni teoretycy, którzy przyjmują założenie indywidualizmu metodologicznego, rozumieją je w sposób bardziej wyrafinowany, szczególnie dokładnie przyglądając się relacjom między jednostkami (interakcjom, intersubiektywności), a także sytuacjom, w których osadzone są działania i interakcje. Łączą skupienie mikrosocjologiczne ze skupieniem relacyjnym.

Epistemologiczny aspekt indywidualizmu metodologicznego objaśnia Jon Elster: „przez indywidualizm metodologiczny rozumiem doktrynę, zgodnie z którą wszystkie zjawiska społeczne – ich strukturę i przemiany – można w zasadzie wytłumaczyć w sposób obejmujący wyłącznie jednostki – ich właściwości, cele, przekonania i działania” (cyt. za: Little 1992, 16). Konsekwencją indywidualizmu metodologicznego jest epistemologiczny program redukcjonizmu. Odnosi się on zarówno do pojęć społecznych, jak i do prawidłowości będących niejako prawami społecznymi. Pojęcia społeczne należy tłumaczyć za pomocą właściwości jednostek, a twierdzenia o relacjach wyjaśniających między faktami społecznymi muszą być redukowane do wyjaśniających relacji między faktami na poziomie jednostki. Redukcja tego rodzaju może obejmować kilka kroków. Na najwyższym poziomie istnieją makrostruktury (społeczeństwa, narody, kultury, cywilizacje itp.) oraz makroprocesy (rozwój społeczny, wzrost gospodarczy, postęp cywilizacyjny itp.). Na poziomie mezo te wielkie struktury i procesy są rozbijane na mniejsze komórki, takie jak grupy, organizacje, instytucje wraz z ich transformacjami, dynamika grupowa, ruchy społeczne. To na tym obszarze najczęściej formułowane są teorie średniego zasięgu. Redukcja posunięta o stopień niżej odsłania jednostki ludzkie, ich działania oraz interakcje. Prze­nosi nas do mikrodomeny mikrostruktur, mikrowydarzeń i mikroprocesów, do obszaru mikrosocjologii. Homans wzywa, by formułując teorie społeczne, zacząć ponownie brać pod uwagę ów poziom ludzkich działań (Homans 1964, 810), i sam właśnie do jednostek redukuje instytucje społeczne: „te wielkie struktury instytucjonalne, które we współczesnych społeczeństwach wydają się dominować nad ludźmi, będąc niemalże poza ich kontrolą, ostatecznie opierają się na czymś, co jawi się wątłe jak źdźbło trawy – na indywidualnych ludzkich wyborach” (Homans 1967, 53). Ale redukcja nie musi zatrzymywać się w tym miejscu. Działania oraz interakcje mogą podlegać dalszemu analitycznemu rozbiorowi na mniejsze elementy. Można mówić o submikropoziomie redukcji (czasami nazywanym „radykalną mikrosocjologią” i reprezentowanym w mojej książce przez teorie Jonathana Turnera i Randalla Collinsa). Watkins następująco definiuje ostateczny etap redukcji: „nie uzyskamy dogłębnych wyjaśnień wielkich zjawisk, dopóki nie wydedukujemy ich z relacji o dyspozycjach, przekonaniach, zasobach i stosunkach jednostek” (Watkins 1969, 604). Tradycyjną wersją takiego założenia był psychologizm, sytuujący komponenty życia społecznego w ludzkim umyśle: w motywacjach, popędach, emocjach itp. Do tego nurtu należą socjo­logia naśladownictwa autorstwa Gabriela Tarde’a (1962 [1895]) i psy­chologia tłumu Gustave’a Le Bona (2023 [1895]). W wieku XX tego poziomu redukcji bronił Homans: „Wyjaśnienie nowych zjawisk nie wymaga żadnych nowych ogólnych twierdzeń innych niż psychologiczne” (Homans 1967, 59).

Współczesna wersja indywidualizmu metodologicznego, zilustrowana przez teorie, które omówię w dalszej części książki, wykracza poza psychologizm, rozwijając się w dwóch kierunkach.

Po pierwsze, łączy dziś ona psychologiczne aspekty interakcji z kwestiami związanymi z relacjami, stosunkami międzyludzkimi oraz intersubiektywnością. Na tym polega założenie relacjonizmu, fundamentalne dla psychologii społecznej, dziedziny trudnej do odróżnienia od współczesnej mikrosocjologii. W optyce relacjonizmu istotą społeczeństwa jest sieć związków między jednostkami, którą Georg Simmel nazwał już w XIX wieku „geometrią społeczną” (Simmel 2005 [1922]), a którą ja sam lubię nazywać „przestrzenią międzyludzką” (Sztompka 2012, 2016). Relacje wykuwają się w interakcjach, przede wszystkim podczas spotkań twarzą w twarz i w rozmowach. Sieci relacji mają bezpośrednią moc przyczynową nad jednostkami, stanowiącymi tylko węzły w siatce połączeń. Działania i tożsamość poszczególnych jednostek w większym stopniu zależą od ich strukturalnego umiejscowienia w przestrzeni międzyludzkiej (na przykład statusu społecznego w hierarchii klasowej, tożsamości w kulturze narodowej, rangi w grupie zawodowej, sławy w społeczności podzielającej dany styl życia, roli społecznej w ramach złożonego podziału pracy) niż od jakichkolwiek przyrodzonych właściwości. Jednostki w społeczeństwie – to, kim są i co robią, ich tożsamość oraz zachowanie – są tylko produktami sieci, krzyżówką wielorakich stosunków. Ich działania, wraz z przyczynami, intencjami i motywacjami, zależą od miejsca w strukturze relacji. Jak ujmują to współcześni autorzy: „Liczy się to, co pośrednie, międzyludzkie, połączone z sobą, liczy się relacja – ontologicznie wcześniejsza niż składniki, które z sobą wiąże i jednocześnie ustanawia jako własne elementy. One zaś są tym, czym są, właśnie w relacji i z powodu relacji” (Caillé i Vandenberghe 2016, 14). Znanym przykładem ontologii relacyjnej jest „figuracjonizm” Norberta Eliasa (2010 [1970]), który wprowadza dynamiczną perspektywę postrzegania społeczeństwa jako sieci podlegającej nieustannym zmianom, strumienia stale pojawiających i przekształcających się relacji, jak w Eliasowskiej metaforze tańca będącego „figuracją” w ruchu, gdzie urzeczywistnia się określony schemat kroków, inny dla walca, inny dla fokstrota, samby czy rock and rolla.

Drugim rozwinięciem psychologizmu jest rozpoznanie, że działania i interakcje są osadzone w sytuacjach i środowiskach, zarówno społecznych, jak i naturalnych, a także materialnych, które ograniczają lub ułatwiają zachowanie jednostek. Dotyczy to również tego, co paradoksalnie można nazwać środowiskiem wewnętrznym, a mianowicie biologicznego wyposażenia ludzi, ich żywych ciał. Zwrócenie uwagi na sytuacyjny kontekst działań pozwala dostrzec, że ludzie są istotami myślącymi, czującymi i działającymi nie tylko w samotności czy w próżni, gdyż nieustannie towarzyszą im inni ludzie, a ponadto wyposażeni są w ciała i otoczeni przedmiotami materialnymi. Dlatego wyjaśnianie, jeśli ma być kompletne, musi uwzględniać zarówno prawa natury, jak i prawa umysłu. Współczesne, rozwinięte oblicze indywidualizmu metodologicznego łączy w sobie założenia indywidualizmu, relacjonizmu i sytuacjonizmu. Redukcja do poziomu działań zachodzących w kontekście sytuacyjnym obecna jest w teorii łańcuchów rytuałów interakcyjnych Randalla Collinsa. Silny nacisk na sytuację kładzie również Theodore Schatzki w swojej teorii miejsc społecznych. Obie te koncepcje szczegółowo omówię w dalszych rozdziałach. Wykażę też, że większość teorii XXI wieku przyjmuje w sposób otwarty lub dorozumiany założenie indywidualizmu metodologicznego w jego rozbudowanej wersji. Możemy wręcz mówić o wyraźnym mikrosocjologicznym zwrocie we współczesnych teoriach socjologicznych.

Co do zasady redukcja wyjaśniająca może posunąć się jeszcze dalej – możemy stale zadawać pytanie „dlaczego?”, szukając coraz głębszych wyjaśnień. Propozycję uczynienia jeszcze jednego redukcjonistycznego kroku wysuwają współcześnie kognitywistyka oraz neurobiologia. Dyscypliny te starają się wyjaśnić prawidłowości ludzkich działań i towarzyszące im zjawiska psychologiczne, w tym samo zjawisko świadomości lub też umysłu, za pomocą sieci neurologicznych oraz procesów fizykochemicznych zachodzących w mózgu, czyli „okablowania”, w które nasze ciała są genetycznie wyposażone. Można to uznać za rozległy meander, którym myśl socjologiczna powraca do swoich naturalistycznych początków (Newton 2007). W przyszłości przekonamy się, czy dzięki tej ścieżce badań eksperymentalnych uda się osiągnąć rzeczywiste korzyści poznawcze i lepiej zrozumieć ludzi oraz ich działania. Niekończąca się regresja musi jednak zostać wstrzymana na pewnym poziomie, mniej lub bardziej arbitralnie, gdy dociekliwość badacza zostanie zaspokojona bądź gdy potrzeby praktyczne okażą się ograniczone. Na przykład, aby wyprodukować okulary do czytania, nie potrzeba fizyki kwantowej, newtonowska optyka zupełnie wystarczy. Aby wyjaśnić akt popełnienia przestępstwa, nie trzeba zagłębiać się w mechanizmy neurologiczne mózgu, można poprzestać na teoriach wypracowanych w ramach kryminologii. Krótko mówiąc, obecnie rozsądne wydaje się powstrzymanie tendencji redukcjonistycznych na mikropoziomie działań społecznych, interakcji i sytuacji oraz towarzyszących im doświadczeń mentalnych: pragnień, przekonań i emocji.

Otwarcie czarnej skrzynki: znaczenia

Twierdzenia ogólne typu „jeżeli x, to y”, podobnie jak korelacje empiryczne, mają pewną wspólną wadę: nie odpowiadają na drugie kluczowe pytanie teoretyczne, które nie brzmi: „dlaczego?”, lecz „jak?” rzeczy się dzieją. „Czarną skrzynkę” pozostawiają nietkniętą. Istnieją dwie strategie jej otwierania. Pierwszą z nich jest skupienie się na znaczeniu ludzkich działań. Drogę od przyczyn do znaczeń jako czynników wyjaśniających obrał ponad sto lat temu Max Weber. Zainicjował zwrot antypozytywistyczny, zastępując cel wyjaśnienia strategią rozumienia, metodą Verstehen, lepiej odpowiadającą, jak twierdził, na potrzeby nauk humanistycznych i społecznych. „Każda nauka dotycząca duchowych lub społecznych powiązań jest nauką o ludzkich zachowaniach (te ostatnie dotyczą w tym wypadku także każdego aktu myślowego i każdego stanu psychicznego). Chce ona owe zachowania »zrozumieć« i w ten sposób »wyjaśniająco interpretować« ich przebieg” (Weber 2004 [1917], 234). Socjologia interpretacyjna czy też hermeneutyczna, ukierunkowana na odkrywanie znaczeń osobistych i kulturowych, odniosła spektakularny sukces. Dziś nikt już nie wątpi, że teoria socjologiczna musi uznać specyfikę rzeczywistości społecznej zamieszkiwanej przez ludzi myślących i odczuwających. Ludzkie działania postrzega się jako przesiąknięte znaczeniami dwojakiego rodzaju: osobistymi (wewnętrznymi) znaczeniami psychologicznymi (intencjami, motywacjami, powodami, aspiracjami, celami) oraz znaczeniami kulturowymi (zewnętrznymi). Do tych ostatnich należą znacze­nia promowane przez daną kulturę: wartości (czyli społecznie uznane cele), normy (czyli społecznie legitymizowane środki potrzebne do osiąg­nięcia celów), a także moralne (etyczne) nakazy, ramy estetyczne, koncepcje piękna i style artystyczne. William Isaac Thomas i Florian Znaniecki odnosili się do wewnętrznego aspektu ludzkiej, bogatej w znaczenia rzeczywistości, stosując pojęcie współczynnika humanistycznego: „dane badacza kultury są zawsze »czyjeś«, nigdy »niczyje«. Tę zasadniczą cechę faktów kulturowych nazywamy współczynnikiem humanistycznym, ponieważ fakty takie jako przedmioty refleksji teoretycznej badacza należą już do czynnego doświadczenia kogoś innego i są takie, jakimi to czynne doświadczenie je uczyniło” (Znaniecki 1988 [1922], 29). Z kolei Clifford Geertz zewnętrznemu aspektowi znaczeń poświęcił słynny dziś passus: „człowiek jest zwierzęciem zawieszonym w sieciach znaczenia, które sam utkał, kulturę postrzegam właśnie jako owe sieci” (Geertz 2005 [1973], 19).

Oba poziomy znaczeń są z sobą powiązane. Z jednej strony, powiedzielibyśmy, odgórnie, za sprawą procesów internalizacji kultury, poprzez socjalizację, edukację, wpływ mediów, propagandę, pranie mózgu itp. Z drugiej – oddolnie, poprzez indywidualne innowacje, wynalazki kulturowe i twórczy wkład w dziedzinę kultury, który wnosi każde pokolenie. Jak obszernie argumentowali George H. Mead, Herbert Blumer i pozostali przedstawiciele szkoły tak zwanego symbolicznego interakcjonizmu, znaczenia podlegają wymianie w ramach interakcji, a zwłaszcza komunikacji, kiedy to symbole niosące znaczenia (na przykład gesty, język) stają się płaszczyzną, dzięki której interakcja w ogóle może zaistnieć. Głównym elementem ludzkiego życia społecznego jest fenomen rozmowy (Blumer 2007 [1969]). Niektórzy filozofowie żartują, że niestety ludzie nie zawsze bywają homo sapiens, ale za to zawsze rozmawiają z innymi. Komunikacja werbalna jest warunkiem wstępnym współpracy, która z kolei stanowi tajemnicę ludzkiej cywilizacji wznoszącej się ponad światem zwierząt. Możliwe, że ślepą uliczką w tym historycznym procesie jest dzisiejsze szaleństwo ciągłego rozmawiania przez smartfony. Yuval Harari ma niewątpliwie rację, twierdząc, że kontakty online za pośrednictwem mediów społecznościowych nie zastąpią ani intymności offline, ani uczuć wspólnotowych (Harari 2018, 123–128).

Koncepcja znaczeń, które ludzie przypisują własnym działaniom, a także działaniom innych osób, oraz znaczeń wyrażonych i wykrystalizowanych w ramach otaczającej ich kultury, zajmuje centralne miejsce w większości teorii, jakie zostaną przedstawione w niniejszej książce (na przykład odgrywa ona zasadniczą rolę w „mocnym programie socjologii kulturowej” Jeffreya Alexandra). Skutkuje to rosnącą pozycją hermeneutycznej, zorientowanej na znaczenie epistemologii. Rozumienie, Weberowskie Verstehen, będące odkrywaniem znaczeń, łączy się z wyjaśnianiem jako celem teorii, a czasem nawet je zastępuje. Zgodnie z założeniami dominującego w dzisiejszej socjologii nurtu rozumienie znaczeń, którymi posługują się ludzie, jest kluczem do zrozumienia społeczeństwa. Jesteśmy świadkami kontynuacji zwrotu interpretacyjnego czy też kulturowego w ramach współczesnych teorii socjologicznych.

Głównym wyzwaniem epistemologicznym związanym z tym podejściem jest uniknięcie pułapki subiektywizmu i idiosynkrazji oraz zachowanie podstawowych rygorów naukowych, a mianowicie wymogów ogólności i replikacji, co w obszarze nauk humanistycznych i społecznych równa się intersubiektywności. Zaproponowano trzy rozwiązania tego problemu. Jednego z nich dostarczył sam Max Weber dzięki pojęciu typów idealnych, wykorzystywanemu do konstruowania modeli możliwych światów, w których znaczenia, podobnie jak wszystkie inne części składowe społeczeństwa, są przedstawiane w sposób czysty, wzajemnie spójny, wolny od wpływu czynników nieistotnych, a następnie traktowane jako swoisty miernik w odniesieniu do rzeczywistości empirycznych (Weber 2004, [1904], 172–173). Alfred Schütz zaproponował inne wyjście, a mianowicie metodę typizacji. Zgodnie z nią znaczenia uznaje się za obecne w świecie przeżywanym, wspólnym dla wszystkich ludzi „w myśleniu przednaukowym” jako „elementy sieci typizacji – typizacji jednostek ludzkich, ich wzorców postępowania, ich motywów i celów lub wytworów społeczno-kulturowych, które powstały w wyniku ich działań” (Schütz 1970, 119–120). Trzecie rozwiązanie, najbliższe praktyce badań empirycznych, zawdzięczamy Williamowi I. Thomasowi i Florianowi Znanieckiemu oraz ich metodzie „dokumentów osobistych”, zbiorowych reprezentatywnych próbek swego rodzaju spontanicznych raportów (takich jak listy i pamiętniki), w których ludzie ujawniają sens swoich działań (Thomas i Znaniecki 1976 [1918–1920]). Podejście interpretacyjne, które było silnie reprezentowane w teoriach XX wieku, dając impet zwrotowi hermeneutycznemu czy też kulturowemu, pozostaje nader istotne w teoriach wieku XXI, którymi zajmuję się na dalszych stronach tej książki.

Otwarcie czarnej skrzynki: mechanizmy

Drugą, zaproponowaną stosunkowo niedawno strategią otwierania „czarnej skrzynki” standardowego wyjaśniania jest poszukiwanie mechanizmów. Szczególnie wyraźnie strategia ta naznacza dwie teorie powstałe w XXI wieku: koncepcje Jona Elstera oraz Petera Hedströma, implicite zaś obecna jest również w teorii Theodore’a Schatzkiego – wszystkie te podejścia zostaną omówione w dalszych rozdziałach. Strategia poszukiwania mechanizmów przebiega w dwóch krokach. Pierwszym z nich jest analiza, rozkład rzeczywistości społecznej na abstrakcyjne elementy, drugi stanowi prezentacja typowych złożonych konstelacji lub sieci, w których elementy łączą się i działają. Taki sposób uchwycenia rzeczywistości społecznej umożliwia wyjaśnienie za pomocą mechanizmu. Ukazuje, w jaki sposób wyjaśniane zjawisko lub zdarzenie jest wytwarzane, a nie czym jest powodowane. Nie odpowiada na pytanie „dlaczego?”, lecz „jak do tego doszło?”. Wyjaśnienie danego zjawiska oznacza tu opisanie sposobu jego powstawania. Metodę tę następująco definiuje Peter Hedström:

Wyjaśniamy zjawisko społeczne, odwołując się do konstelacji podmiotów i aktywności, złożonych zazwyczaj z ludzi i ich działań powiązanych z sobą w taki sposób, że regularnie powodują ten rodzaj zjawiska, który jest przedmiotem naszych dociekań (Hedström 2005, 2).

Niech mi będzie wolno wytłumaczyć tę definicję za pomocą banalnych, zdroworozsądkowych przykładów. Samochód, czarna skrzynka dla większości użytkowników, porusza się tylko wtedy, gdy wszystkie jego części znajdują się na właściwych miejscach i działa kompletny, skomplikowany mechanizm. Jeśli jakikolwiek element ulegnie awarii, samochód się zatrzymuje. Podobnie ludzkie ciało, czarna skrzynka nawet dla niektórych lekarzy, żyje, osiąga homeostazę, czyli zdrowie i dobrostan, tylko wtedy, gdy wszystkie narządy, tkanki i komórki funkcjonują w skoordynowany sposób. Niewydolność któregokolwiek elementu przynosi chorobę lub śmierć. Potwierdzenie założeń dotyczących mechanizmu uzyskuje się poprzez powielanie obserwacji (działających lub zepsutych samochodów, zdrowych lub chorych ciał itp.) i nieuzyskiwanie przypadków, gdy ów mechanizm nie zachodzi (gdy samochody jeżdżą bez silnika, zawieszenia bądź hamulców albo gdy ludzkie organizmy działają bez serca, nerek i wątroby). W takim rozumowaniu pobrzmiewa echo Popperowskiego kryterium falsyfikacjonizmu, czyli dyrektywy każącej poszukiwać przypadków będących w kontrze do oczekiwań wynikających z teorii, zamiast gromadzić dowody ją potwierdzające, które wszak nigdy nie mogą być kompletne ani rozstrzygające (Popper 1999 [1963]).

Traktowanie mechanizmów jako narzędzi wyjaśniających zyskuje na popularności w socjologii XXI wieku. Kilka spośród prezentowanych w tej książce teorii wykorzystuje tę strategię w sposób praktyczny, pozbawiony metateoretycznych rozważań na temat jej użyteczności. Ale są też teoretycy, którzy poprzedzają zastosowanie tego narzędzia szerokim opisem podejścia mechanistycznego jako właściwej dla nauk społecznych alternatywy wobec modelu praw rządzących zjawiskami. Być może należy mówić o nowym, mechanistycznym zwrocie we współczesnej teorii socjologicznej. O wiele bardziej szczegółowo przedstawię ideę wyjaśnień opartych na mechanizmach, gdy zajmę się dwiema teoriami, w których jest ona stosowana w sposób świadomy, a autorzy poprzedzają zasadniczą teorię metateoretycznym omówieniem. Mam tu na myśli teorie Jona Elstera i Petera Hedströma.

O roli społecznej teoretyka

Czy powyższa analiza może mieć jakiekolwiek implikacje dla społecznej roli socjologa, a zwłaszcza teoretyka? Wydaje się, że to odpowiednia kwestia na zakończenie rozważań w tym rozdziale. Natychmiastowa odpowiedź brzmi: tak, istnieją takie implikacje. Wizerunek teoretyka, a także jego obraz samego siebie w stosunku do społeczeństwa, są pochodną odpowiedzi na trzy pytania: (a) do kogo teoretyk powinien się zwracać? (b) w jakim charakterze? (c) z jakim rodzajem wiedzy?

W swojej wnikliwej książce Charles Wright Mills wprowadził pojęcie wyobraźni socjologicznej, zdefiniowanej jako umiejętność, która „pozwala nam zrozumieć historię i biografię oraz relację zachodzącą między nimi w ramach społeczeństwa” (Mills 2007 [1959], 53). John D. Brewer rozwija to pojęcie:

Wyobraźnia socjologiczna ma na celu zarówno ulokowanie prywatnych problemów ludzi w społecznym, strukturalnym, politycznym i historycznym kontekście, który kształtuje ich zmagania, jak i uczynienie z nich spraw publicznych, określających socjologiczną agendę, której zadaniem jest te kwestie lepiej zrozumieć, jeśli ich nie rozwiązać (Brewer 2004, 320).

Charles W. Mills, przyglądając się skrajnie odmiennym odpowiedziom na zadane wyżej trzy pytania, rozróżnił dwa modele uprawiania socjologii. W modelu elitarnym publiczność czy też podstawowa grupa odniesienia socjologa składa się z przedstawicieli elit politycznych, decydentów, liderów, menedżerów itp. Socjolog pełni tu funkcję eksperta, doradcy, zajmuje się wskazanymi przez nich problemami i dostarcza materiału faktograficznego oraz wskazówek socjotechnicznych umożliwiających skuteczną manipulację członkami społeczeństwa. Michael Burawoy nazywa takie podejście „socjologią praktyczną” (policy sociology) (Burawoy 2009 [2005], 533). W zupełnie odmiennym modelu demokratycznym publiczność lub podstawowa grupa odniesienia dla socjologa składa się ze zwykłych ludzi, szeregowych członków społeczeństwa. Podchodzi się do nich z zamiarami wychowawczym i emancypacyjnym, dostarczając pomysłów, wizji i obrazów pomocnych w sprostaniu wyzwaniom życia społecznego. W pewnym sensie oba modele Millsa opisują przypadki socjologii stosowanej, nawet jeśli owo stosowanie przybiera skrajnie różne formy. W pierwszym wypadku socjologia jawi się jako manipulacyjna inżynieria społeczna, w drugim – jako oświecanie ludu.

Wydaje się wszakże, że Mills zapomniał o jeszcze jednej możliwości. Jego typologia mogłaby zostać uzupełniona o trzeci model, który, jak chciałby Burawoy, nazwać można „akademickim” lub „profesjonalnym” (Burawoy 2009 [2005], 534). Tutaj socjolog kieruje wyniki swoich badań przede wszystkim do podobnych do siebie akademików, innych socjologów. Nacisk kładzie się na zdobycie ich akceptacji lub uznania dzięki imponującej erudycji, oryginalnym spostrzeżeniom, nowym koncepcjom, niekonwencjonalnym podejściom i efektownym wnioskom. Jest to typowa rola obierana przez teoretyków. Nie ma w tym nic złego. „Socjologia akademicka nie jest wrogiem socjologii praktycznej i socjologii publicznej, ale nieodzownym warunkiem ich istnienia – dostarczając im obu uprawomocnienia i wiedzy specjalistycznej” (Burawoy 2009 [2005], 534). Model ten może być jednak skażony ryzykiem degeneracji. W skrajnych, ale nie tak rzadkich przypadkach teoretyków czyta i rozumie tylko bardzo ograniczona grupa innych specjalistów z tej samej dziedziny. Czasami sława takich teoretyków może wynikać z prostego faktu, że nie istnieje nikt, kto rozumiałby ich zagmatwaną frazę i zawiły tok myślenia. Nikt też nie chce się do tego przyznać, nawet przed samym sobą, i zakłada raczej, że coś musi być w tym, co mówią sławni inni. Tutaj dochodzimy do granicy „czystej nauki”, tak krystalicznej, że niejednokrotnie kompletnie wypranej z jakichkolwiek śladów naukowości. To, co pozostaje, to intelektualne zabawy, gry słowne i buńczuczne (choć niekoniecznie genialne) intuicje. Myślę, że każdy mógłby znaleźć ich przykłady. Niektóre zostaną podane w następnym rozdziale poświęconym pseudoteoriom.

Ale jeśli idee refleksyjności i teorii zapośredniczonej przez myślenie potoczne – obie kluczowe dla naszego wcześniejszego argumentu – mają w ogóle jakąkolwiek wartość, to teoretyk okazuje się również, chcąc nie chcąc, przedstawicielem nauk stosowanych w drugim Millsowskim rozumieniu. Będąc socjologiem, trudno jest zamknąć się w wieży z kości słoniowej, ponieważ w tej dyscyplinie teorie mają przełożenie na życie społeczne – bezpośrednio wpływają na świadomość społeczną, odcis­kają się na potocznym myśleniu, a tym samym zmieniają praktyki społeczne ludzi, którzy działają zgodnie z przekonaniami, także tymi wywiedzionymi z teorii. Teoria, gdy zostanie sformułowana, zaczyna żyć własnym życiem i wkracza w świat, który ma wyjaśniać. Stworzona przez jakichś ludzi, dokładnie wyuczona, ledwie przyswojona lub intuicyjnie uchwycona przez innych, staje się składnikiem świadomości społecznej, pomagając kształtować wspólne Weltanschauung. A zatem każda teoria o społeczeństwie ma, przynajmniej potencjalnie, ideologiczne i faktyczne konsekwencje dla społeczeństwa. Jeżeli zyskuje powszechną akceptację, konsekwencje te stają się wręcz namacalne, gdyż wnikając w świadomość społeczną, teoria może również wpływać na praktykę społeczną, stając się obecna nie tylko w sferze myśli, które ludzi zajmują, ale też w obszarze działań, jakie decydują się podjąć. W ten sposób teoria o społeczeństwie może wprowadzać zmiany w społeczeństwie. Mają one charakter intelektualny, i pragmatyczny, często głęboki. Oba rodzaje konsekwencji – ideologiczne i pragmatyczne – powinny być rozpoznawane oraz brane pod uwagę w procesie konstruowania teorii. Należy mieć świadomość tego, co z teoretycznych konstrukcji społeczeństwa wynika dla rzeczywistego społeczeństwa, które próbuje się zrozumieć.

Dlatego teoretyk, owszem, stoi przed gronem podobnych do siebie badaczy, lecz stoi także przed publicznością innego rodzaju, złożoną ze zwykłych ludzi, członków społeczeństwa, obywateli i aktorów na scenie życia społecznego. Oczekują oni ukierunkowania, lepszego zrozumienia warunków, które ich otaczają, i znalezienia dróg w zmieniającym się labiryncie życia społecznego. Wielkie teorie, jeśli mają się do czegoś przydać, powinny zaspokajać te potrzeby, ukazując rozmaite możliwości, okazje, wybory oraz perspektywy ludzkiego działania.

Pozwólcie, że omówię tę kwestię nieco dokładniej i sprecyzuję, co dobra teoria socjologiczna ma do zaoferowania zwykłym ludziom. Po pierwsze, może przyczynić się do głębszego zrozumienia ludzkiej biografii w szerszym kontekście społeczeństwa i historii. To niezbędne, by znaleźć sens własnego życia i w sposób świadomy, jako pełnoprawny obywatel, uczestniczyć w życiu społecznym. Po drugie, teoria umożliwia dostrzeżenie tego, że wszystkie zjawiska społeczne są wytwarzane przez różnego rodzaju podmioty społeczne, indywidualne i zbiorowe. Daje też szansę rozpoznania tych podmiotów. Znalezienie odpowiedzi na pytanie „cui bono?” stanowi obronę przed błędem fatalizmu i mobilizuje do postaw aktywnych. Po trzecie, teoria może pomóc w zrozumieniu głębokich, nieoczywistych strukturalnych i kulturowych zasobów oraz ograniczeń, które wpływają na życie społeczne. Ułatwia realistyczną ocenę sytuacji, w tym ocenę szansy powodzenia konkretnych działań, zapobiegając podejmowaniu inicjatyw skazanych na porażkę. Po czwarte, teoria daje możliwość zrozumienia skumulowanego ładunku tradycji, wielorakiego dziedzictwa przeszłości i jego wpływu na teraźniejszość. To remedium na ślepy prezentyzm, bezkrytyczną absolutyzację naszych czasów. Po piąte, teoria może pomóc ujmować życie społeczne w jego nieustannym dynamicznym, płynnym procesie stawania się. Jest to obrona zarówno przed podejściami statycznymi, jak i przed ideą rozwoju społecznego (Popperowskiego „historycyzmu”) z jej rysami deterministycznym i fatalistycznym. Po szóste, teoria zachęca do uznania ogromnej różnorodności i bogactwa form, w które przyoblekają się ludzkie działania, struktury i procesy społeczne. Wskazując na wielość kultur, sposobów życia, wartości i poglądów, stanowi niebywale potrzebne remedium na ksenofobię, nacjonalizm i rasizm. I wreszcie, po siódme, teoria dostarcza intelektualnego narzędzia do organizowania i łączenia niezliczonych chaotycznych informacji i danych, których zalewu doświadczamy szczególnie intensywnie w dobie internetu, oraz nadawania im sensu. Jak podkreślałem wcześniej, fakty bez teorii są ślepe. Teoria zachęca do rozwijania umiejętności krytyki i selekcji, dostarcza wyrafinowanych narzędzi pozwalających oddzielić ziarno od plew. Są one nie do przecenienia w epoce big data i sztucznej inteligencji, chronią bowiem przed lawiną fałszywych wiadomości, dezinformacji, manipulacji i propagandy.

Abstrahując od socjologii praktycznej, będącej przede wszystkim domeną badań ankietowych, proponuję, by spojrzeć na powołanie teoretyka w ramach socjologii jako na rolę podwójną, złożoną z wzajemnie wzmacniających i samokorygujących się segmentów. Teoretycy powinni zwracać się jednocześnie do dwóch publiczności. Do pierwszej z nich należą inni teoretycy, akademicy kierujący się zamiarem weryfikacji, poprawy, wzbogacenia wyników – koncepcji, modeli i hipotez – poprzez mechanizmy konkurencji, recenzji, wzajemnej krytyki oraz wymiany opinii. Komunikacja w tym obszarze zwykle jest prowadzona w ramach specjalistycznego, „technicznego” dyskursu i przebiega w określonych warunkach instytucjonalnych charakterystycznych dla nauki (książki, czasopisma, konferencje itp.). Ale istnieje też druga publiczność, której nie należy lekceważyć: zwykli ludzie. Do nich trzeba kierować przesłanie o charakterze edukacyjnym i emancypacyjnym, ukazując, co teorie socjologiczne wnoszą do ich sytuacji społecznych. Jest to szczególnie ważne w czasach potężnych zmian, kiedy społeczeństwo znajduje się, że tak to ujmę, na rozdrożu. W czasach zmiany kluczowe jest sformułowanie implikacji teorii wobec: (a) zakresu możliwości i szans, którymi dysponują działające jednostki znajdujące się na historycznym rozstaju dróg, (b) prawdopodobnych alternatywnych scenariuszy przyszłych procesów, które będą konsekwencją każdej z podjętych decyzji (w demokracji: decyzji wyborczych), (c) rachunku możliwych kosztów i korzyści związanych z każdą spośród alternatywnych dróg, w tym skutków ubocznych, konsekwencji długoterminowych, ukrytych funkcji i potencjalnych efektów bumerangowych każdego z rozwiązań. Niezwykle ważne jest także sprecyzowanie, jakie warianty są ewidentnie niemożliwe, nieosiągalne w danych warunkach, oraz ustalenie, jakie są granice rzeczywistych alternatyw i jakie ograniczenia należy wziąć pod uwagę. W tej roli teoretyk jest zaangażowany w obszar aktywności, który nazwałbym teoretyczną socjologią otwartych możliwości, jedną z odmian socjologii publicznej Burawoya.

O implikacjach teorii zorientowanych na działanie należy oczywiście mówić w sposób umożliwiający dotarcie do szerokiego grona osób niebędących specjalistami. Wymaga to komunikowania się w innym stylu i w innym języku oraz z użyciem innych niż wewnętrzny dyskurs nauki narzędzi instytucjonalnych – poprzez środki popularyzacji nauki oraz media, otwarte wykłady i dyskusje. Obowiązek podjęcia tego wyzwania może stanowić kluczowy test dla samej teorii. Czy coś z niej wynika? Czy ma jakiekolwiek znaczenie społeczne? Czy jest w stanie wywołać rezonans społeczny? Przypuszczam, że tego rodzaju sprawdzian byłby dla niektórych teorii nie do przejścia.

Drugi segment roli teoretyka daje możliwość kontroli i korekty, przeciwstawiając się czysto intelektualnym grom, teoretyzowaniu wyłącznie dla teorii. Segment pierwszy, postulat zwrócenia się do odbiorców akademickich, też daje szansę na kontrolę i korektę, jednakże tym razem zapobiegają one przekształceniu się teorii w zwykłe moralizowanie, propagandę lub indoktrynację. Krótko mówiąc, jest to środek odstraszający, który chroni nas przed kaznodziejstwem pod płaszczykiem nauki. Uważam, że tak zarysowaną równowagę można uznać za znak charakterystyczny każdej naprawdę wielkiej teorii. Nie narażając swojej akademickiej uczciwości, teoretyk porzuca zimną, odosobnioną, zewnętrzną pozycję wobec społeczeństwa i angażuje się w dialog z audytorium. Wtedy, gdy teorie nie tylko mówią o społeczeństwie, ale są też w społeczeństwie zanurzone, teoretyk nie dość, że studiuje społeczeństwo, to jeszcze staje się jego odpowiedzialnym członkiem. Zadanie konstruowania teorii jest wtedy o wiele bardziej ekscytujące, bo wiąże się z wpływaniem na kształt społeczeństwa.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Spis treści

Okładka

Karta tytułowa

Karta redakcyjna

Przedmowa

I. Dziedzictwo. Na ramionach olbrzymów

1. Teoria socjologiczna. Pojęcia, rodzaje i zastosowania

Punkty orientacyjne

Okładka

Strona tytułowa

Prawa autorskie