Slowo Boże czytane u źródeł. Komentarz do czytań niedzielnych C - Paweł Trzopek - ebook

Slowo Boże czytane u źródeł. Komentarz do czytań niedzielnych C ebook

Trzopek Paweł

0,0

Opis

Słowo Boże to słowo dające życie, a żeby z niego czerpać, musimy się w to słowo zanurzyć. Współcześnie, kiedy jesteśmy zewsząd bombardowani różnorakimi informacjami i przekazami medialnymi, skupienie się przez kilkanaście minut na kontemplowaniu fragmentu Biblii wydaje się czymś karkołomnym. Nie ma co ukrywać – wymaga to sporego wysiłku. Dlatego warto, aby ktoś nas w tym poprowadził.


Pomocą w tym wyzwaniu może okazać się ta książka, która zawiera trafne i pogłębione komentarze do czytań niedzielnych na rok C (czyli 2022). Ułatwią nam one zrozumienie tekstów liturgicznych i pomogą się w nie zagłębić. Przybliża nam również biblijny świat – wskażą kontekst, w jakim powstawały poszczególne fragmenty, które daje nam niedzielna liturgia. Komentarze zostały przygotowane przez biblistę, który mieszka w Jerozolimie i na co dzień chodzi śladami Jezusa i Jego uczniów.
 
Paweł Trzopek OP – (ur. 1972) biblista, przewodnik po Ziemi Świętej, wykładowca Nowego Testamentu w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów w Krakowie, w latach 2004–2020 dyrektor biblioteki École Biblique et Archéologique Française w Jerozolimie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 386

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




OD AU­TO­RA

So­bór Wa­ty­ka­ński II przy­po­mniał ca­łe­mu Ko­ścio­ło­wi, że „Eu­cha­ry­stia jest źró­dłem i szczy­tem ca­łe­go ży­cia chrze­ści­ja­ńskie­go” (Lu­men gen­tium, 11). Dla­te­go wła­śnie kie­dy pod­czas Mszy Świ­ętej gło­szo­ne jest sło­wo Boże, słu­cha­my go u sa­me­go jego źró­dła. Jako Ko­ściół Chry­stu­sa, zwo­ła­ni przez Du­cha Świ­ęte­go, wsłu­chu­je­my się w żywe sło­wo Ojca. Mówi So­bór: „Świ­ęta li­tur­gia jest przede wszyst­kim od­da­wa­niem czci Bo­że­mu ma­je­sta­to­wi, za­wie­ra jed­nak rów­nież bo­ga­tą tre­ść do po­ucza­nia wier­ne­go ludu. W li­tur­gii bo­wiem Bóg prze­ma­wia do swe­go ludu, Chry­stus w dal­szym ci­ągu gło­si Ewan­ge­lię, lud zaś od­po­wia­da Bogu śpie­wem i mo­dli­twą” (Sa­cro­sanc­tum con­ci­lium, 33).

Jed­nym z naj­wa­żniej­szych pra­gnień bi­sku­pów zgro­ma­dzo­nych na So­bo­rze było ta­kie zre­for­mo­wa­nie li­tur­gii Ko­ścio­ła, by sło­wo Boże sta­ło się w niej jesz­cze wy­ra­źniej obec­ne. Kon­sty­tu­cja o li­tur­gii świ­ętej po­le­ca, by „w spra­wo­wa­niu li­tur­gii wpro­wa­dzić dłu­ższe, bar­dziej uroz­ma­ico­ne i le­piej do­bra­ne czy­ta­nia Pi­sma Świ­ęte­go” (Sa­cro­sanc­tum con­ci­lium, 35,1). Oj­co­wie so­bo­ro­wi pod­kre­śla­ją: „Aby tym ob­fi­ciej za­sta­wić wier­nym stół sło­wa Bo­że­go, na­le­ży sze­rzej otwo­rzyć skar­biec bi­blij­ny, tak by w okre­ślo­nej licz­bie lat od­czy­tać lu­do­wi wa­żniej­sze części Pi­sma Świ­ęte­go” (Sa­cro­sanc­tum con­ci­lium, 51).

Dzi­ęki tym de­cy­zjom so­bo­ro­wym opra­co­wa­no nowy lek­cjo­narz. Czy­ta­nia nie­dziel­ne zo­sta­ły po­dzie­lo­ne na trzy cy­kle. Ewan­ge­li­sta św. Ma­te­usz jest prze­wod­ni­kiem wier­nych w roku A, św. Ma­rek – w roku B, a św. Łu­kasz – w roku C. Czy­ta­nia do­bra­no w taki spo­sób, by pierw­sze (wzi­ęte za­zwy­czaj ze Sta­re­go Te­sta­men­tu) uka­zy­wa­ło ja­kąś praw­dę wia­ry lub zbaw­cze wy­da­rze­nie czy pro­roc­two, do któ­re­go na­stęp­nie na­wi­ązu­je czy­ta­ny w daną nie­dzie­lę frag­ment Ewan­ge­lii. Dru­gie czy­ta­nie – za­wsze bra­ne z li­stów apo­stol­skich – opo­wia­da o ży­ciu i pro­ble­mach pierw­szych po­ko­leń chrze­ści­jan, ale ta­kże o tym, jak „sło­wo Boże roz­sze­rza­ło się” (Dz 6,7) i „apo­sto­ło­wie z wiel­ką mocą świad­czy­li o zmar­twych­wsta­niu Pana Je­zu­sa, a wszy­scy mie­li wiel­ką ła­skę” (Dz 4,33).

Za­raz po uczest­nic­twie w li­tur­gii, dru­gim miej­scem wsłu­chi­wa­nia się w sło­wo Boże jest dla mnie do­świad­cze­nie Zie­mi Świ­ętej, miejsc, w któ­rych prze­by­wał nie­gdyś sam Je­zus. Zna­jo­mo­ść tej kra­iny, re­aliów ży­cia, hi­sto­rii świ­ętej i świec­kiej po­ma­ga zro­zu­mieć i przy­jąć Sło­wo. Pi­smo Świ­ęte nie spa­dło z nie­ba w go­to­wej for­mie. Sło­wo Boże wcie­la­ło się w sło­wo ludz­kie. Ludz­kim języ­kiem Bóg ze­chciał nam opo­wie­dzieć o so­bie i o na­szym zba­wie­niu. To bo­sko-ludz­kie sło­wo ma swo­ją hi­sto­rię. Naj­star­sze tek­sty znaj­du­jące się w Bi­blii po­wsta­ły ok. XII wie­ku przed Chr. (Pie­śń De­bo­ry z 5. rozdz. Ksi­ęgi Sędziów). Naj­młod­sze – na prze­ło­mie I i II wie­ku po Chr. Bóg prze­ka­zy­wał swo­je Ob­ja­wie­nie w kon­kret­nych wa­run­kach hi­sto­rycz­nych. Po­zna­wa­nie ich po­ma­ga zro­zu­mieć i przy­jąć to, co Bóg ma nam do po­wie­dze­nia.

„Sło­wo Boże czy­ta­ne u źró­deł” to sło­wo czy­ta­ne ze zro­zu­mie­niem, we wspól­no­cie Ko­ścio­ła ce­le­bru­jącej li­tur­gię. Niech ono nas oży­wia i for­mu­je, by­śmy sta­li się świad­ka­mi Chry­stu­sa.

W Je­ro­zo­li­mie, w świ­ęto Mat­ki Bo­żej Ró­ża­ńco­wej 2021

I NIE­DZIE­LA AD­WEN­TU

Czy­ta­nie z Ksi­ęgi pro­ro­ka Je­re­mia­sza

Jr 33,14–16

Tak mówi Pan: „Oto nad­cho­dzą dni, kie­dy wy­pe­łnię po­my­śl­ną za­po­wie­dź, jaką ob­wie­ści­łem do­mo­wi izra­el­skie­mu i do­mo­wi judz­kie­mu. W owych dniach i w owym cza­sie wzbu­dzę Da­wi­do­wi po­tom­stwo spra­wie­dli­we; będzie wy­mie­rzać pra­wo i spra­wie­dli­wo­ść na zie­mi. W owych dniach Juda do­stąpi zba­wie­nia, a Je­ro­zo­li­ma będzie trwać bez­piecz­nie. To zaś jest imię, któ­rym ją będą na­zy­wać: Pan na­szą spra­wie­dli­wo­ścią”.

Je­re­miasz żył i dzia­łał w jed­nym z naj­bar­dziej burz­li­wych i tra­gicz­nych okre­sów hi­sto­rii bi­blij­nej. Jego imię – Jir­me­ja­hu – zna­czy po he­braj­sku „JHWH wy­wy­ższy”. Pa­ra­dok­sal­nie wła­śnie ten czło­wiek był świad­kiem wy­da­rzeń, w wy­ni­ku któ­rych Bóg po­ni­żył swój lud. Pro­rok uro­dził się za­pew­ne oko­ło po­ło­wy VII w. przed Chr. Swo­ją mi­sję roz­po­czął w trzy­na­stym roku pa­no­wa­nia kró­la Judy – Jo­zja­sza, czy­li w la­tach 627/626 przed Chr., a za­ko­ńczył wraz z upro­wa­dze­niem miesz­ka­ńców Judy w nie­wo­lę przez Ba­bi­lo­ńczy­ków w la­tach 587/586. Często jest na­zy­wa­ny pła­czącym pro­ro­kiem – na wła­sne oczy wi­dział tra­gicz­ne skut­ki nie­po­słu­sze­ństwa Bogu miesz­ka­ńców Judy. Był świad­kiem ob­lęże­nia i ma­sa­kry w Je­ro­zo­li­mie. Oprócz ksi­ęgi no­szącej jego imię po­zo­sta­wił po so­bie ta­kże La­men­ta­cje sta­no­wi­ące wstrząsa­jącą po­etyc­ką opo­wie­ść o cier­pie­niu i za­gła­dzie miesz­ka­ńców Je­ro­zo­li­my. Nie­któ­rzy ba­da­cze uwa­ża­ją, że mógł być rów­nież au­to­rem Ksi­ąg Kró­lew­skich. Jego uczniem i se­kre­ta­rzem był Ba­ruch – au­tor ksi­ęgi wcho­dzącej do bi­blij­ne­go ka­no­nu. Je­re­miasz do­ko­nał ży­wo­ta na wy­gna­niu w Egip­cie oko­ło 570 r. przed Chr. Nie do­cze­kał mo­men­tu, kie­dy Bóg wy­wy­ższył swój na­ród i spro­wa­dził go z ba­bi­lo­ńskiej nie­wo­li w roku 538.

Dzi­siej­sze czy­ta­nie na­wi­ązu­je do obiet­ni­cy, któ­rą Bóg dał kró­lo­wi Da­wi­do­wi. Kie­dy Da­wid chciał zbu­do­wać Świ­ąty­nię w Je­ro­zo­li­mie, usły­szał od pro­ro­ka Na­ta­na, że sam „Pan za­po­wie­dział, że ci zbu­du­je dom” (2 Sm 7,11). Była to Boża obiet­ni­ca za­ło­że­nia dy­na­stii Da­wi­do­wej. Ko­lej­ny wer­set przy­no­si do­pre­cy­zo­wa­nie tej obiet­ni­cy: „wzbu­dzę po to­bie po­tom­ka two­je­go, któ­ry wyj­dzie z two­ich wnętrz­no­ści, i utwier­dzę jego kró­le­stwo. On zbu­du­je dom imie­niu memu, a Ja utwier­dzę tron jego kró­le­stwa na wie­ki” (2 Sm 7,12–13). Cho­dzi tu naj­pierw o Sa­lo­mo­na, jed­ne­go z sy­nów Da­wi­da, któ­ry rze­czy­wi­ście zbu­do­wał Świ­ąty­nię. Jed­na­kże pó­źniej­sza tra­dy­cja od­czy­tu­je w tych sło­wach za­po­wie­dź na­ro­dze­nia Me­sja­sza – Bo­że­go Po­ma­za­ńca, któ­ry będzie po­tom­kiem Da­wi­da. Ewan­ge­li­ści Ma­te­usz i Łu­kasz no­tu­ją, że Je­zus z Na­za­re­tu po­cho­dził z rodu Da­wi­da (Mt 1,6; Łk 3,31).

Psalm re­spon­so­ryj­ny

Ps 25

Do Cie­bie, Pa­nie, wzno­szę moją du­szę.

Daj mi po­znać Two­je dro­gi, Pa­nie,*

na­ucz mnie cho­dzić Two­imi ście­żka­mi.

Pro­wa­dź mnie w praw­dzie we­dług swych po­uczeń,*

Boże i zbaw­co, w To­bie mam na­dzie­ję.

Do­bry jest Pan i ła­ska­wy,*

dla­te­go wska­zu­je dro­gę grzesz­ni­kom.

Po­ma­ga po­kor­nym czy­nić do­brze,*

uczy ubo­gich dróg swo­ich.

Wszyst­kie ście­żki Pana są pew­ne i pe­łne ła­ski*

dla strze­gących Jego praw i przy­mie­rza.

Bóg po­wie­rza swe za­mia­ry swo­im czci­cie­lom*

i ob­ja­wia im swo­je przy­mie­rze.

Dro­ga czy cho­dze­nie dro­gą po­ja­wia­ją się często w tek­stach bi­blij­nych jako me­ta­fo­ry po­stępo­wa­nia zgod­nie z wolą Bożą. Już w Ksi­ędze Po­wtó­rzo­ne­go Pra­wa znaj­dzie­my ta­kie sło­wa: „Kła­dę dziś przed tobą ży­cie i szczęście, śmie­rć i nie­szczęście. Ja dziś na­ka­zu­ję ci mi­ło­wać Pana, Boga twe­go, i cho­dzić Jego dro­ga­mi, pe­łni­ąc Jego po­le­ce­nia, pra­wa i na­ka­zy” (Pwt 30,15–16). W No­wym Te­sta­men­cie uczniów Chry­stu­sa na­zy­wa się „zwo­len­ni­ka­mi tej dro­gi” (Dz 9,2).

Po­sta­wa Boga wo­bec grzesz­ni­ków to po­sta­wa pe­łna mi­ło­sier­dzia. Bóg nie re­zy­gnu­je z ni­ko­go, a ka­żdy, kto zsze­dł z dro­gi Bo­żej, może na nią wró­cić. Wi­ęcej – sa­me­mu Bogu za­le­ży na tym, by za­błąka­ni wędrow­cy do Nie­go wró­ci­li.

Ubo­dzy Pana (hebr. ana­wim JHWH) to nie tyl­ko lu­dzie bied­ni ma­te­rial­nie. To przede wszyst­kim ci, któ­rzy całe swo­je za­ufa­nie po­kła­da­ją w Bogu, a ży­cie bu­du­ją na wier­no­ści Mu. To o tych ubo­gich mówi jed­no z Je­zu­so­wych bło­go­sła­wie­ństw: „Bło­go­sła­wie­ni ubo­dzy w du­chu, al­bo­wiem do nich na­le­ży kró­le­stwo nie­bie­skie” (Mt 5,3).

Czy­ta­nie z Pierw­sze­go Li­stu św. Pa­wła Apo­sto­ła do Te­sa­lo­ni­czan

1 Tes 3,12–4,2

Bra­cia: Pan niech po­mno­ży was li­czeb­nie i niech spo­tęgu­je mi­ło­ść wa­szą na­wza­jem do sie­bie i do wszyst­kich, jaką i my mamy dla was; aby ser­ca wa­sze utwier­dzo­ne zo­sta­ły w nie­na­gan­nej świ­ęto­ści wo­bec Boga, Ojca na­sze­go, na przy­jście Pana na­sze­go, Je­zu­sa, wraz ze wszyst­ki­mi Jego świ­ęty­mi. Na ko­niec, bra­cia, pro­si­my was i na­po­mi­na­my w Panu Je­zu­sie: zgod­nie z tym, co od nas prze­jęli­ście o spo­so­bie po­stępo­wa­nia i po­do­ba­nia się Bogu – jak już zresz­tą po­stępu­je­cie – sta­waj­cie się co­raz do­sko­nal­szy­mi! Wie­cie prze­cież, ja­kie na­ka­zy da­li­śmy wam w imię Pana Je­zu­sa.

Pierw­szy List do Te­sa­lo­ni­czan to naj­star­sze pi­smo No­we­go Te­sta­men­tu. Świ­ęty Pa­weł na­pi­sał je praw­do­po­dob­nie już w 51 r. po Chr. Apo­stoł był moc­no zwi­ąza­ny z gmi­ną w Te­sa­lo­ni­ce (obec­nie Sa­lo­ni­ki w Gre­cji). Przy­był tam po raz pierw­szy w roku 50 wraz z Sy­la­sem (Dz 17,1). Ten po­byt za­ko­ńczył się burz­li­wie – Pa­weł i Sy­las mu­sie­li ucie­kać na sku­tek za­mie­szek i oska­rżeń. List po­wstał w Ate­nach, za­pew­ne nie­dłu­go po opusz­cze­niu Te­sa­lo­ni­ki (1 Tes 3,1). W pó­źniej­szych la­tach św. Pa­weł wie­lo­krot­nie pi­sał li­sty do wspól­not, któ­re znał ze swo­ich wcze­śniej­szych wi­zyt. Wy­jąt­kiem jest List do Rzy­mian – zo­stał na­pi­sa­ny, za­nim Apo­stoł przy­był do sto­li­cy Im­pe­rium.

Na­uka o po­wtór­nym przy­jściu Chry­stu­sa jest jed­nym z głów­nych te­ma­tów li­stu. Świ­ęty Pa­weł przed­sta­wią ją w kon­te­kście prze­śla­do­wań i uci­sku, ja­kich do­świad­cza­ją chrze­ści­ja­nie („świ­ęci”) w Te­sa­lo­ni­ce. Punk­tem wy­jścia jest py­ta­nie o to, co się dzie­je ze zma­rły­mi (1 Tes 4,13). Apo­stoł na­ucza o wskrze­sze­niu zma­rłych w Chry­stu­sie, kie­dy On przyj­dzie w chwa­le. Ja­sno pod­kre­śla, że ocze­ki­wać na przy­jście Pana nie mo­żna bez­czyn­nie ani w lęku.

Sło­wa Ewan­ge­lii we­dług św. Łu­ka­sza

Łk 21,25–28.34–36

Je­zus po­wie­dział do swo­ich uczniów: „Będą zna­ki na sło­ńcu, ksi­ęży­cu i gwiaz­dach, a na zie­mi trwo­ga na­ro­dów bez­rad­nych wo­bec huku mo­rza i jego na­wa­łni­cy. Lu­dzie mdleć będą ze stra­chu w ocze­ki­wa­niu wy­da­rzeń za­gra­ża­jących zie­mi. Al­bo­wiem moce nie­bios zo­sta­ną wstrząśni­ęte. Wte­dy uj­rzą Syna Czło­wie­cze­go, nad­cho­dzące­go w obło­ku z mocą i wiel­ką chwa­łą. A gdy się to dziać za­cznie, na­bierz­cie du­cha i pod­nie­ście gło­wy, po­nie­waż zbli­ża się wa­sze od­ku­pie­nie. Uwa­żaj­cie na sie­bie, aby wa­sze ser­ca nie były oci­ęża­łe wsku­tek obżar­stwa, pi­ja­ństwa i trosk do­cze­snych, żeby ten dzień nie spa­dł na was znie­nac­ka jak po­trzask. Przyj­dzie on bo­wiem na wszyst­kich, któ­rzy miesz­ka­ją na ca­łej zie­mi. Czu­waj­cie więc i mó­dl­cie się w ka­żdym cza­sie, aby­ście mo­gli unik­nąć tego wszyst­kie­go, co ma na­stąpić, i sta­nąć przed Sy­nem Czło­wie­czym”.

Je­zus wy­gła­sza sło­wa za­pi­sa­ne w dzi­siej­szej Ewan­ge­lii, sto­jąc na za­chod­nim zbo­czu Góry Oliw­nej. Pro­rok Za­cha­riasz za­po­wia­dał, że w dniu osta­tecz­nym Bóg przyj­dzie do Je­ro­zo­li­my od wscho­du, z pu­sty­ni. Przed Jego przy­jściem Góra Oliw­na się roz­stąpi: „W owym dniu [Pan] do­tknie sto­pa­mi Góry Oliw­nej, któ­ra jest na­prze­ciw Je­ro­zo­li­my od stro­ny wschod­niej, a Góra Oliw­na roz­stąpi się w po­ło­wie od wscho­du ku za­cho­do­wi i po­wsta­nie wiel­ka do­li­na. (…) Wten­czas nad­ci­ągnie Pan, mój Bóg, i z Nim wszy­scy świ­ęci” (Za 14,4–5).

Mowa Je­zu­sa ma cha­rak­ter escha­to­lo­gicz­ny. Na­le­ży ją ro­zu­mieć w kon­te­kście do­pe­łnie­nia się hi­sto­rii zba­wie­nia i po­wro­tu Chry­stu­sa. Wska­zu­ją na to ele­men­ty escha­to­lo­gii ko­smicz­nej (czy­li re­ak­cja ca­łe­go Wszech­świa­ta – nie­co wcze­śniej w tym roz­dzia­le Ewan­ge­lii jest mowa o sil­nych trzęsie­niach zie­mi, a w dzi­siej­szym frag­men­cie o zna­kach na sło­ńcu, ksi­ęży­cu i gwiaz­dach), jak rów­nież za­czerp­ni­ęty z Ksi­ęgi Da­nie­la ob­raz Syna Czło­wie­cze­go. Nad­cho­dzące strasz­ne wy­da­rze­nia na­le­ży ro­zu­mieć w kon­te­kście po­prze­dza­jących tę mowę wy­po­wie­dzi Je­zu­sa w Świ­ąty­ni (Łk 19,47–21,4), gdzie mó­wił On o spra­wach osta­tecz­nych. Trwo­ga, prze­ra­że­nie, ka­ta­stro­fy przy­rod­ni­cze i woj­ny, o któ­rych na­stęp­nie wspo­mi­na Je­zus – wszyst­ko to bie­rze się z od­rzu­ce­nia Jego orędzia o kró­le­stwie Bo­żym.

Ucznio­wie Je­zu­sa, któ­rzy wier­ni są Jego na­ucza­niu, nie mają się cze­go oba­wiać. Dla nich ob­ja­wie­nie Syna Czło­wie­cze­go na ko­ńcu cza­sów będzie wy­pe­łnie­niem na­dziei.

Je­zus zwra­ca się tu­taj wprost do uczniów. Z mowy escha­to­lo­gicz­nej wy­pro­wa­dza kon­kret­ne za­le­ce­nia, któ­re ucznio­wie mają wy­pe­łnić, by oca­leć w cza­sie za­gła­dy. Ucznio­wie nie mogą bier­nie cze­kać – mają w ak­tyw­ny spo­sób przy­go­to­wać się na po­wrót Syna Czło­wie­cze­go przez asce­zę, czu­wa­nie i mo­dli­twę.

II NIE­DZIE­LA AD­WEN­TU

Czy­ta­nie z Ksi­ęgi pro­ro­ka Ba­ru­cha

Ba 5,1–9

Odłóż, Je­ru­za­lem, sza­tę smut­ku i utra­pie­nia swe­go, a przy­wdziej wspa­nia­łe sza­ty chwa­ły, dane ci na za­wsze przez Pana. Przy­oblecz się w płaszcz spra­wie­dli­wo­ści po­cho­dzącej od Boga, włóż na gło­wę swą ko­ro­nę chwa­ły Przed­wiecz­ne­go! al­bo­wiem Bóg chce po­ka­zać wspa­nia­ło­ść two­ją wszyst­kie­mu, co jest pod nie­bem. Imię twe u Boga na wie­ki będzie na­zwa­ne: „Po­kój spra­wie­dli­wo­ści i chwa­ła po­bo­żno­ści”. Pod­nieś się, Je­ru­za­lem! Stań na miej­scu wy­so­kim, spoj­rzyj na wschód, zo­bacz twe dzie­ci, zgro­ma­dzo­ne na sło­wo Świ­ęte­go od wscho­du sło­ńca aż do za­cho­du, roz­ra­do­wa­ne, że Bóg o nich pa­mi­ętał. Wy­szli od cie­bie pie­szo, pędze­ni przez wro­gów, a Bóg przy­pro­wa­dzi ich nie­sio­nych z chwa­łą, jak­by na tro­nie kró­lew­skim. Al­bo­wiem po­sta­no­wił Bóg zni­żyć ka­żdą górę wy­so­ką, pa­gór­ki od­wiecz­ne, doły za­sy­pać do zrów­na­nia z zie­mią, aby bez­piecz­nie mógł kro­czyć Izra­el w chwa­le Pana. Na roz­kaz Pana lasy i drze­wa pach­nące ocie­niać będą Izra­ela. Z ra­do­ścią bo­wiem po­pro­wa­dzi Bóg Izra­ela do świa­tła swej chwa­ły z wła­ści­wą so­bie spra­wie­dli­wo­ścią i mi­ło­sier­dziem.

W ksi­ęgach pro­roc­kich bar­dzo często mo­że­my za­uwa­żyć ob­raz Je­ro­zo­li­my uoso­bio­nej. Bywa ona przed­sta­wia­na jako ko­bie­ta, dzie­wi­ca, nie­rząd­ni­ca, ob­lu­bie­ni­ca, mat­ka lub na­wet nie­mow­lę. Za­rów­no na Bli­skim Wscho­dzie, jak i w świe­cie grec­ko-rzym­skim przed­sta­wia­no mia­sta jako ko­bie­ty. Dzia­ło się to często w kon­te­kście złu­pie­nia mia­sta przez wro­gów – wte­dy uoso­bio­ne mia­sto-ko­bie­ta la­men­to­wa­ło nad lo­sem swo­im i swo­ich miesz­ka­ńców. Tek­sty bi­blij­ne sku­pia­ją się na lo­sach jed­ne­go szcze­gól­ne­go mia­sta – Je­ro­zo­li­my (cza­sem jest ona rów­nież na­zy­wa­na Sy­jo­nem). Jest ona ob­lu­bie­ni­cą sa­me­go Boga Izra­ela. To On o nią dba, przy­stra­ja ją, upi­ęk­sza. Nie waha się jed­nak jej ka­rać – po­dob­nie jak za­zdro­sny mąż ka­rał nie­wier­ną ma­łżon­kę.

Pro­rok od­no­si się do hi­sto­rii wy­gna­nia ba­bi­lo­ńskie­go, któ­re­go był świad­kiem, a ta­kże za­po­wia­da try­um­fal­ny po­wrót ludu w przy­szło­ści. Pro­roc­two to wy­pe­łni­ło się w 538 r. przed Chr., kie­dy pa­ństwo neo­ba­bi­lo­ńskie upa­dło wo­bec po­tęgi Per­sów i ich kró­la Cy­ru­sa.

Mo­tyw ob­ni­że­nia pa­gór­ków i wy­pe­łnie­nia do­lin do­brze zna­my z ad­wen­to­wych pie­śni li­tur­gicz­nych. U pro­ro­ka Ba­ru­cha sło­wa te od­no­si­ły się po przy­go­to­wa­nia dro­gi po­wro­tu do Je­ro­zo­li­my dla wy­gna­ńców wra­ca­jących z Me­zo­po­ta­mii. Ten sam mo­tyw znaj­dzie­my w dzi­siej­szym frag­men­cie Ewan­ge­lii. W ustach Jana Chrzci­cie­la we­zwa­nie do przy­go­to­wa­nia dro­gi od­no­si się do przy­jścia Me­sja­sza.

Psalm re­spon­so­ryj­ny

Ps 126

Pan Bóg uczy­nił wiel­kie rze­czy dla nas.

Gdy Pan od­mie­nił los Sy­jo­nu,*

wy­da­wa­ło się nam, że śni­my.

Usta na­sze były pe­łne śmie­chu,*

a język śpie­wał z ra­do­ści.

Mó­wio­no wte­dy mi­ędzy na­ro­da­mi:*

«Wiel­kie rze­czy im Pan uczy­nił».

Pan uczy­nił nam wiel­kie rze­czy*

i ra­do­ść nas ogar­nęła.

Od­mień zno­wu nasz los, o Pa­nie,*

jak od­mie­niasz stru­mie­nie na Po­łud­niu.

Ci, któ­rzy we łzach sie­ją,*

żąć będą w ra­do­ści.

Idą i pła­czą,*

nio­sąc ziar­no na za­siew,

lecz po­wró­cą z ra­do­ścią,*

nio­sąc swo­je sno­py.

Ta­kże w dzi­siej­szym psal­mie re­spon­so­ryj­nym do­strze­ga­my mo­tyw smut­ne­go wy­jścia i ra­do­sne­go po­wro­tu. Wy­da­rze­nia, o któ­rych mowa, do­ko­na­ły się przy po­wro­cie Ju­dej­czy­ków do oj­czy­stej zie­mi. Psalm jest więc teo­lo­gicz­ną re­flek­sją nad po­tęgą Bo­że­go dzia­ła­nia. Choć Ju­dej­czy­cy na wy­gna­niu w Ba­bi­lo­nii do­brze wie­dzie­li, za co zo­sta­li uka­ra­ni, Bóg nie prze­stał dzia­łać na ich rzecz. Na­dal był wier­ny swo­jej obiet­ni­cy – i wy­pe­łnił ją.

Czy­ta­nie z Li­stu św. Pa­wła Apo­sto­ła do Fi­li­pian

Flp 1,4–6.8–11

Bra­cia: Za­wsze, w ka­żdej mo­dli­twie, z ra­do­ścią za­no­szę pro­śbę za was wszyst­kich – z po­wo­du wa­sze­go udzia­łu w sze­rze­niu Ewan­ge­lii od pierw­sze­go dnia aż do chwi­li obec­nej. Mam wła­śnie uf­no­ść, że Ten, któ­ry za­po­cząt­ko­wał w was do­bre dzie­ło, do­ko­ńczy go do dnia Chry­stu­sa Je­zu­sa. Al­bo­wiem Bóg jest mi świad­kiem, jak go­rąco tęsk­nię za wami wszyst­ki­mi oży­wio­ny mi­ło­ścią Chry­stu­sa Je­zu­sa. A mo­dlę się o to, by mi­ło­ść wa­sza do­sko­na­li­ła się co­raz bar­dziej i bar­dziej w głęb­szym po­zna­niu i wszel­kim wy­czu­ciu dla oce­ny tego, co lep­sze, aby­ście byli czy­ści i bez za­rzu­tu na dzień Chry­stu­sa, na­pe­łnie­ni plo­nem spra­wie­dli­wo­ści, któ­ry przy­no­si­my przez Je­zu­sa Chry­stu­sa, na chwa­łę i cze­ść Boga.

W li­tur­gii sa­kra­men­tu świ­ęceń bi­skup kie­ru­je te wła­śnie sło­wa św. Pa­wła do tych, któ­rym udzie­la sa­kra­men­tu. Przy dia­ko­na­cie i pre­zbi­te­ra­cie wy­po­wia­da je po przy­rze­cze­niu po­słu­sze­ństwa. Przy świ­ęce­niach bi­sku­pich na­to­miast – po zło­że­niu przy­rze­czeń przez kan­dy­da­ta do świ­ęceń. Ko­ściół roz­po­zna­je, że we­zwa­nie do ka­pła­ństwa słu­żeb­ne­go po­cho­dzi od sa­me­go Boga. Po­wo­ła­ny czło­wiek może je zre­ali­zo­wać w je­den spo­sób – od­po­wia­da­jąc na ła­skę i z nią nie­ustan­nie wspó­łpra­cu­jąc.

Apo­stoł Pa­weł był bli­sko zwi­ąza­ny ze wspól­no­tą chrze­ści­ja­ńską w Fi­lip­pi. War­to za­uwa­żyć, że te wi­ęzi są bar­dzo ludz­kie – Pa­weł tęsk­ni, ko­cha, mo­dli się, ocze­ku­je spo­tka­nia.

Dzień Chry­stu­sa to dzień po­wro­tu Pana. Pierw­sze po­ko­le­nia chrze­ści­jan z wiel­ką nie­cier­pli­wo­ścią i tęsk­no­tą ocze­ki­wa­ły spe­łnie­nia się obiet­ni­cy Chry­stu­sa, któ­ry za­po­wie­dział swój po­wrót w chwa­le, gdy wy­pe­łnią się cza­sy (Mt 25,31; Łk 18,8).

Sło­wa Ewan­ge­lii we­dług św. Łu­ka­sza

Łk 3,1–6

Było to w pi­ęt­na­stym roku rządów Ty­be­riu­sza Ce­za­ra. Gdy Pon­cjusz Pi­łat był na­miest­ni­kiem Ju­dei, He­rod te­trar­chą Ga­li­lei, brat jego Fi­lip te­trar­chą Itu­rei i Tra­cho­ni­ty­dy, Li­za­niasz te­trar­chą Abi­le­ny; za naj­wy­ższych ka­pła­nów An­na­sza i Kaj­fa­sza skie­ro­wa­ne zo­sta­ło sło­wo Boże do Jana, syna Za­cha­ria­sza, na pu­sty­ni. Ob­cho­dził więc całą oko­li­cę nad Jor­da­nem i gło­sił chrzest na­wró­ce­nia dla od­pusz­cze­nia grze­chów, jak jest na­pi­sa­ne w ksi­ędze mów pro­ro­ka Iza­ja­sza: „Głos wo­ła­jące­go na pu­sty­ni: Przy­go­tuj­cie dro­gę Panu, pro­stuj­cie ście­żki dla Nie­go! Ka­żda do­li­na zo­sta­nie wy­pe­łnio­na, ka­żda góra i pa­gó­rek zrów­na­ne, dro­gi kręte sta­ną się pro­sty­mi, a wy­bo­iste dro­ga­mi gład­ki­mi! I wszy­scy lu­dzie uj­rzą zba­wie­nie Boże”.

Łu­kasz roz­po­czy­na swo­je opo­wia­da­nie od umiej­sco­wie­nia w cza­sie opi­sy­wa­nych wy­da­rzeń. Ten wstęp chro­no­lo­gicz­ny na­wi­ązu­je do sta­ro­te­sta­men­tal­nych for­muł obec­nych we wstępach do ksi­ąg pro­ro­ków, któ­re do­kład­nie okre­śla­ły czas, kie­dy Pan kie­ro­wał do pro­ro­ka swo­je sło­wo (np. Iz 1,1; Jr 1,2–3). Świ­ęty Łu­kasz, uży­wa­jąc ta­kiej sa­mej for­mu­ły li­te­rac­kiej wska­zu­je, że Jan Chrzci­ciel jest ta­kże pro­ro­kiem.

Pon­cjusz Pi­łat był rzym­skim pre­fek­tem Ju­dei w la­tach 26–36 po Chr. (ty­tuł pro­ku­ra­to­ra po­ja­wi się w rzym­skiej no­men­kla­tu­rze w od­nie­sie­niu do tej funk­cji do­pie­ro pó­źniej). Jak su­ge­ru­je jego przy­do­mek, po­cho­dził za­pew­ne z Pon­tu w Azji Mniej­szej (dzi­siej­sza Tur­cja). Nic nie wia­do­mo o jego ży­ciu przed ob­jęciem urzędu w Ju­dei. Za­sły­nął jako okrut­ny urzęd­nik, nie wa­hał się pro­wo­ko­wać Ży­dów, a na­stęp­nie su­ro­wo ich ka­rać. Świ­ęty Łu­kasz wspo­mni o nim w 13,1, na­wi­ązu­jąc do zle­co­nej przez nie­go ma­sa­kry piel­grzy­mów z Ga­li­lei. Zo­stał od­wo­ła­ny z urzędu z po­wo­du ma­sa­kry Sa­ma­ry­tan na gó­rze Ga­ri­zim w 36 r. Licz­ne le­gen­dy i apo­kry­fy mó­wią o jego pó­źniej­szych lo­sach. We­dług nie­któ­rych miał po­pe­łnić sa­mo­bój­stwo z po­wo­du wy­rzu­tów su­mie­nia po śmier­ci Je­zu­sa. We­dług in­nych miał się na­wró­cić na chrze­ści­ja­ństwo. W Ko­ście­le kop­tyj­skim jest na­wet czczo­ny jako świ­ęty.

Od po­cząt­ku I w. po Chr. ży­dow­scy ar­cy­ka­pła­ni spra­wo­wa­li urząd z nada­nia Rzy­mu, po­dob­nie jak wład­cy świec­cy wy­mie­nie­ni wcze­śniej przez św. Łu­ka­sza. An­nasz zo­stał usta­no­wio­ny ar­cy­ka­pła­nem w 6 r. przez Kwi­ry­niu­sza (zna­my go z Łk 2,2) przy oka­zji or­ga­ni­zo­wa­nia struk­tur wła­dzy w nowo utwo­rzo­nej rzym­skiej pro­win­cji Ju­dei. Spra­wo­wał swój urząd do 15 r. Jego po­tom­ko­wie rów­nież pe­łni­li urząd ar­cy­ka­pła­ński w ko­lej­nych la­tach. Tal­mud wspo­mi­na o ro­dzie An­na­sza jako lu­dziach wpły­wo­wych, lecz dzia­ła­jących na szko­dę ludu. Kaj­fasz, zięć An­na­sza, był ar­cy­ka­pła­nem w la­tach 18–36. Wraz z te­ściem ode­grał wa­żną rolę w ska­za­niu Je­zu­sa. W li­sto­pa­dzie 1990 r. od­na­le­zio­no w Je­ro­zo­li­mie ossu­arium (ka­mien­ną skrzyn­kę na ko­ści) z in­skryp­cją z imie­niem Kaj­fa­sza. Mo­żna ją zo­ba­czyć w Mu­zeum Izra­ela w Je­ro­zo­li­mie.

III NIE­DZIE­LA AD­WEN­TU

Czy­ta­nie z Ksi­ęgi pro­ro­ka So­fo­nia­sza

So 3,14–17

Wy­śpie­wuj, Córo Sy­jo­ńska! Pod­nieś ra­do­sny okrzyk, Izra­elu! Ciesz się i we­sel z ca­łe­go ser­ca, Córo Je­ru­za­lem! Od­da­lił Pan wy­ro­ki na cie­bie, usu­nął twe­go nie­przy­ja­cie­la; Król Izra­ela, Pan, jest po­śród cie­bie, nie będziesz już bała się złe­go. Owe­go dnia po­wie­dzą Je­ro­zo­li­mie: „Nie bój się, Sy­jo­nie! Niech nie słab­ną twe ręce!”. Pan, twój Bóg, jest po­śród cie­bie, Mo­carz, któ­ry zba­wia, unie­sie się we­se­lem nad tobą, od­no­wi cię swo­ją mi­ło­ścią, wznie­sie okrzyk ra­do­ści.

So­fo­niasz żył i dzia­łał w VII w. przed Chry­stu­sem, w cza­sach re­for­my re­li­gij­nej prze­pro­wa­dza­nej przez judz­kie­go kró­la Jo­zja­sza. W tym sa­mym cza­sie dzia­ła­li też inni pro­ro­cy, jak na przy­kład Je­re­miasz i Na­hum. Ksi­ęga So­fo­nia­sza po­wsta­ła naj­praw­do­po­dob­niej w la­tach 640–630 przed Chr. i na­le­ży do zbio­ru ksi­ąg dwu­na­stu pro­ro­ków mniej­szych. Sam pro­rok był być może po­tom­kiem kró­la Eze­chia­sza, któ­ry kil­ka­dzie­si­ąt lat wcze­śniej bro­nił Je­ro­zo­li­my przed Asy­ryj­czy­ka­mi (So 1,1). Wi­ęk­sza część ksi­ęgi za­wie­ra gro­źby wo­bec tych, któ­rzy ode­szli od Boga Izra­ela i czczą inne bó­stwa, a ta­kże po­pe­łnia­ją nie­pra­wo­ści. Dzi­siej­szy frag­ment jest wzi­ęty z za­ko­ńcze­nia i za­wie­ra sło­wa na­dziei i po­cie­sze­nia dla Je­ro­zo­li­my i jej miesz­ka­ńców. Sam Bóg spra­wi, że świ­ęte mia­sto zo­sta­nie ura­to­wa­ne.

Na­zwa „Sy­jon” po­ja­wia się w Bi­blii po raz pierw­szy w Dru­giej Ksi­ędze Sa­mu­ela (5,7) w opi­sie zdo­by­cia je­bu­syc­kiej osa­dy przez siły Da­wi­da. Od­no­si się tam do miej­sca na­zy­wa­ne­go dziś „Mia­stem Da­wi­do­wym”, czy­li naj­star­szej części Je­ro­zo­li­my, znaj­du­jącej się na po­łud­nie od obec­nych mu­rów Sta­re­go Mia­sta, na wznie­sie­niu mi­ędzy Do­li­ną Ce­dro­nu a Do­li­ną Ty­ro­pe­onu. W Bi­blii He­braj­skiej „Sy­jon” po­ja­wia się 152 razy, z cze­go aż 146 razy w ksi­ęgach po­etyc­kich (u pro­ro­ków, w Psal­mach i w Ksi­ędze La­men­ta­cji). Czy­ta­jąc Bi­blię, wi­dzi­my, jak w ci­ągu wie­ków zmie­nia­ły się miej­sca, któ­re na­zy­wa­no „Sy­jo­nem”. Mia­nem tym było na­zy­wa­ne już nie tyl­ko Mia­sto Da­wi­do­we, ale rów­nież Wzgó­rze Świ­ątyn­ne, inne wzgó­rza w mie­ście, a na­wet Góra Oliw­na czy cała Je­ro­zo­li­ma. Obec­nie Sy­jo­nem na­zy­wa się po­łu­dnio­wą część wzgó­rza po­ło­żo­ne­go mi­ędzy Do­li­ną Ty­ro­pe­onu a Ge­hen­ną (Do­li­ną Hin­nom). Te­ren ten znaj­du­je się poza mu­ra­mi miej­ski­mi zbu­do­wa­ny­mi w XVI w. przez oto­ma­ńskie­go su­łta­na Su­lej­ma­na Wspa­nia­łe­go. Znaj­du­ją się tam świ­ęte miej­sca ży­dow­skie (sym­bo­licz­ny grób kró­la Da­wi­da) i chrze­ści­ja­ńskie (Wie­czer­nik i miej­sce za­śni­ęcia Mat­ki Bo­żej).

Psalm re­spon­so­ryj­ny

Iz 12

Gło­śmy z we­se­lem: Bóg jest mi­ędzy nami.

Oto Bóg jest moim zba­wie­niem!*

Jemu za­ufam i bać się nie będę.

Pan jest moją pie­śnią i mocą,*

i on stał się moim zba­wie­niem.

Wy zaś z we­se­lem czer­pać będzie­cie wodę*

ze zdro­jów zba­wie­nia.

Chwal­cie Pana, wzy­waj­cie Jego imie­nia!†

Uka­żcie na­ro­dom Jego dzie­ła,*

przy­po­mi­naj­cie, że Jego imię jest chwa­leb­ne.

Śpie­waj­cie Panu, bo czy­nów wspa­nia­łych do­ko­nał!*

i cała zie­mia niech o tym się do­wie.

Wznoś okrzy­ki i wo­łaj ra­do­śnie, miesz­kan­ko Sy­jo­nu,*

bo wiel­ki jest wśród cie­bie Świ­ęty Izra­ela.

Dzi­siej­szy psalm re­spon­so­ryj­ny jest pie­śnią wy­jętą z Ksi­ęgi Iza­ja­sza. Ksi­ęgi pro­roc­kie w Bi­blii często za­wie­ra­ją tek­sty po­etyc­kie. Kie­dy Boży po­sła­ńcy wy­gła­sza­li swo­je prze­sła­nia, najła­twiej było je za­pa­mi­ętać i prze­ka­zać w for­mie wier­szo­wa­nej. Ksi­ęga Iza­ja­sza po­wsta­wa­ła na prze­strze­ni kil­ku wie­ków – od cza­sów dzia­łal­no­ści pro­ro­ka (VIII w. przed Chr.) aż do ko­ńca nie­wo­li ba­bi­lo­ńskiej (VI w. przed Chr.). Ze­bra­no w niej za­rów­no na­ucza­nie Iza­ja­sza, jak i pó­źniej­sze tra­dy­cje, któ­re od­wo­ły­wa­ły się do jego du­cho­we­go dzie­dzic­twa. Roz­dział dwu­na­sty, z któ­re­go po­cho­dzi dzi­siej­szy tekst, na­le­ży do naj­star­szej części Ksi­ęgi.

Czy­ta­nie z Li­stu św. Pa­wła Apo­sto­ła do Fi­li­pian

Flp 4,4–7

Bra­cia: Ra­duj­cie się za­wsze w Panu; jesz­cze raz po­wta­rzam: ra­duj­cie się! Niech będzie zna­na wszyst­kim lu­dziom wa­sza wy­ro­zu­mia­ła ła­god­no­ść: Pan jest bli­sko! O nic się już nie mar­tw­cie, ale w ka­żdej spra­wie wa­sze pro­śby przed­sta­wiaj­cie Bogu w mo­dli­twie i bła­ga­niu z dzi­ęk­czy­nie­niem. A po­kój Boży, któ­ry prze­wy­ższa wszel­ki umy­sł, będzie strze­gł wa­szych serc i my­śli w Chry­stu­sie Je­zu­sie.

Grec­ki przy­słó­wek en­gys (bli­sko) jest uży­wa­ny w No­wym Te­sta­men­cie za­rów­no w sen­sie cza­so­wym (np. „Czas mój jest bli­ski”, Mt 26,18), jak i w od­nie­sie­niu do lo­ka­li­za­cji (np. „Lid­da le­ża­ła bli­sko Jafy”, Dz 9,38). O jaką bli­sko­ść cho­dzi św. Pa­wło­wi, kie­dy pi­sze dziś do chrze­ści­jan w Fi­lip­pi? Wy­da­je się, że Apo­stoł mówi tu o bli­skim przy­jściu, po­wro­cie Pana. Na ta­kie ro­zu­mie­nie wska­zy­wa­łby wcze­śniej­szy wer­set: „Na­sza bo­wiem oj­czy­zna jest w nie­bie. Stam­tąd też jako Zbaw­cy wy­cze­ku­je­my Pana na­sze­go Je­zu­sa Chry­stu­sa” (Flp 3,20). Ocze­ki­wa­nie na po­wrót Chry­stu­sa w chwa­le, któ­ry miał na­stąpić wkrót­ce, jest jed­nym z cha­rak­te­ry­stycz­nych ele­men­tów wia­ry pierw­szych po­ko­leń chrze­ści­jan.

Sło­wa Ewan­ge­lii we­dług św. Łu­ka­sza

Łk 3,10–18

Gdy Jan na­uczał nad Jor­da­nem, py­ta­ły go tłu­my: „Cóż mamy czy­nić?”. On im od­po­wia­dał: „Kto ma dwie suk­nie, niech się po­dzie­li z tym, któ­ry nie ma; a kto ma żyw­no­ść, niech tak samo czy­ni”. Przy­szli ta­kże cel­ni­cy, żeby przy­jąć chrzest, i rze­kli do nie­go: „Na­uczy­cie­lu, co mamy czy­nić?”. On im po­wie­dział: „Nie po­bie­raj­cie nic wi­ęcej po­nad to, co wam wy­zna­czo­no”. Py­ta­li go też i żo­łnie­rze: „A my co mamy czy­nić?”. On im od­po­wie­dział: „Na ni­kim pie­ni­ędzy nie wy­mu­szaj­cie i ni­ko­go nie uci­skaj­cie, lecz po­prze­sta­waj­cie na wa­szym żo­łdzie”. Gdy więc lud ocze­ki­wał z na­pi­ęciem i wszy­scy snu­li do­my­sły w swych ser­cach co do Jana, czy nie jest Me­sja­szem, on tak prze­mó­wił do wszyst­kich: „Ja was chrzczę wodą; lecz idzie moc­niej­szy ode mnie, któ­re­mu nie je­stem go­dzien roz­wi­ązać rze­my­ka u san­da­łów. On będzie was chrzcił Du­chem Świ­ętym i ogniem. Ma On wie­ja­dło w ręku dla oczysz­cze­nia swe­go omło­tu: psze­ni­cę zbie­rze do spi­chle­rza, a ple­wy spa­li w ogniu nie­uga­szo­nym”. Wie­le też in­nych na­po­mnień da­wał lu­do­wi i gło­sił do­brą no­wi­nę.

Mi­sja Jana Chrzci­cie­la była skie­ro­wa­na nie tyl­ko do tych, któ­rzy już sta­ra­li się pro­wa­dzić ży­cie zgod­ne z Bo­żym Pra­wem. Cel­ni­cy i żo­łnie­rze, któ­rych wi­dzi­my dzi­siaj wo­kół Jana, byli uwa­ża­ni przez po­bo­żnych Ży­dów za lu­dzi nie­pra­wych i nie­czy­stych. Cel­ni­cy, czy­li po­bor­cy po­dat­ków, mu­sie­li do­ty­kać nie­czy­stych po­ga­ńskich mo­net z wi­ze­run­ka­mi wład­ców (a wy­ko­ny­wa­nie po­do­bizn lu­dzi czy zwie­rząt było prze­cież su­ro­wo za­ka­za­ne w Pra­wie Mo­jże­szo­wym). Często rów­nież nad­uży­wa­li swej wła­dzy i wy­mu­sza­li wy­ższe da­ni­ny – cze­go świa­dec­twem jest ta­kże po­ucze­nie Jana, któ­re dzi­siaj czy­ta­my. W Ewan­ge­lii znaj­dzie­my hi­sto­rię cel­ni­ka Za­che­usza, któ­ry po spo­tka­niu z Je­zu­sem zmie­nił swe po­stępo­wa­nie. Nie tyl­ko zwró­cił bez­praw­nie ze­bra­ne pie­ni­ądze, ale i z wła­sne­go ma­jąt­ku wy­na­gro­dził skrzyw­dzo­nym (Łk 19,10). Miesz­kał on w Je­ry­chu. Nie jest więc wy­klu­czo­ne, że przy­cho­dził wcze­śniej nad po­bli­ski Jor­dan, by słu­chać Chrzci­cie­la i przy­jąć chrzest na­wró­ce­nia.

Ogień w Sta­rym Te­sta­men­cie jest często uwa­ża­ny za ży­wioł oczysz­cza­jący. Sta­ro­te­sta­men­to­we tek­sty mó­wią jed­nak ra­czej o ogniu, któ­ry prze­ta­pia i oczysz­cza szla­chet­ny me­tal, a nie o ogniu, któ­ry spa­la nie­uży­tecz­ne ple­wy (Syr 2,5: „W ogniu do­świad­cza się zło­to, a lu­dzi mi­łych Bogu – w pie­cu utra­pie­nia”; Ml 3,2: „On [Bóg] jest jak ogień złot­ni­ka”). Chrzci­ciel łączy dwa ob­ra­zy – roz­dzie­le­nie ziar­na (do­bra) od plew (zła) oraz oczysz­cze­nie przez ogień. Być może od­wo­łu­je się do pro­roc­twa Ma­la­chia­sza, któ­ry za­po­wia­dał na­de­jście Dnia Pa­ńskie­go: „Oto nad­cho­dzi dzień pa­lący jak piec, a wszy­scy pysz­ni i wszy­scy wy­rządza­jący krzyw­dę będą sło­mą, więc spa­li ich ten nad­cho­dzący dzień, mówi Pan Za­stępów, tak że nie po­zo­sta­wi po nich ani ko­rze­nia, ani ga­łąz­ki” (Ml 3,19).

Do­słow­nie „ewan­ge­li­zo­wał”. Ter­min „ewan­ge­lia” po­cho­dzi od grec­kie­go cza­sow­ni­ka ozna­cza­jące­go prze­ka­zy­wa­nie do­brej wia­do­mo­ści. W Mk 1,1 sło­wo „ewan­ge­lia” sta­je się na­zwą wła­sną opo­wie­ści o ży­ciu, śmier­ci i zmar­twych­wsta­niu Chry­stu­sa. Jan Chrzci­ciel już uczest­ni­czy w mi­sji gło­sze­nia Ewan­ge­lii Je­zu­sa.

IV NIE­DZIE­LA AD­WEN­TU

Czy­ta­nie z Ksi­ęgi pro­ro­ka Mi­che­asza

Mi 5,1–4a

Tak mówi Pan: A ty, Be­tle­jem Efra­ta, naj­mniej­sze je­steś wśród ple­mion judz­kich! z cie­bie wyj­dzie dla mnie Ten, któ­ry będzie wła­dał w Izra­elu, a po­cho­dze­nie Jego od po­cząt­ku, od dni wiecz­no­ści. Prze­to Pan po­rzu­ci ich aż do cza­su, kie­dy po­ro­dzi ma­jąca po­ro­dzić. Wte­dy resz­ta bra­ci Jego po­wró­ci do sy­nów Izra­ela. Po­wsta­nie on i paść będzie mocą Pa­ńską, w ma­je­sta­cie imie­nia Pana, Boga swe­go. Osi­ądą wte­dy, bo od­tąd roz­ci­ągnie swą po­tęgę aż po kra­ńce zie­mi. a on będzie po­ko­jem.

Pro­rok Mi­che­asz żył i dzia­łał pod ko­niec VIII w. przed Chr. w Kró­le­stwie Judy. Jego mi­sja była skie­ro­wa­na ta­kże do Kró­le­stwa Izra­ela (Mi 1,1). To za ży­cia tego pro­ro­ka Asy­ryj­czy­cy pod­bi­li, splądro­wa­li i znisz­czy­li Sa­ma­rię i całe pa­ństwo pó­łnoc­ne. Ob­le­ga­li też Je­ro­zo­li­mę. Mi­che­asz dzia­łał w tym sa­mym cza­sie, co inni pro­ro­cy, któ­rych pi­sma zna­la­zły się w Bi­blii – Iza­jasz i Oze­asz. Jego ksi­ęga na­le­ży do zbio­ru pism dwu­na­stu pro­ro­ków mniej­szych. Mowy Mi­che­asza zo­sta­ły spi­sa­ne za­pew­ne już za jego ży­cia. Obec­na for­ma ksi­ęgi po­cho­dzi praw­do­po­dob­nie z cza­sów nie­wo­li ba­bi­lo­ńskiej (VI w. przed Chr.).

Do tego wer­se­tu od­wo­łu­ją się ar­cy­ka­pła­ni i ucze­ni ży­dow­scy, któ­rych He­rod Wiel­ki py­tał o oko­licz­no­ści po­ja­wie­nia się Me­sja­sza (Mt 2,4–6). Ewan­ge­li­sta św. Ma­te­usz, któ­ry prze­ka­zał nam re­la­cję o tym fak­cie, na kar­tach swo­jej Ewan­ge­lii wie­lo­krot­nie wy­ka­zu­je, że wła­śnie na Je­zu­sie, któ­ry uro­dził się w Be­tle­jem, wy­pe­łnia­ją się pro­roc­twa za­war­te w ksi­ęgach Sta­re­go Przy­mie­rza.

Tra­dy­cja chrze­ści­ja­ńska od­no­si te sło­wa do Ma­ryi, mat­ki Je­zu­sa. Rów­nież u Iza­ja­sza znaj­dzie­my pro­roc­two do­ty­czące na­ro­dze­nia się dziec­ka, któ­re­go mat­ką będzie dzie­wi­ca: „Dla­te­go Pan sam da wam znak: Oto Pan­na po­cznie i po­ro­dzi Syna, i na­zwie Go imie­niem Em­ma­nu­el” (Iz 7,14). War­to za­uwa­żyć, że oba pro­roc­twa po­cho­dzą z tego sa­me­go cza­su – zo­sta­ły wy­gło­szo­ne za pa­no­wa­nia kró­la Acha­za (732–716 przed Chr.).

Psalm re­spon­so­ryj­ny

Ps 80

Od­nów nas, Boże, i daj nam zba­wie­nie.

Usłysz, Pa­ste­rzu Izra­ela,*

Ty, któ­ry za­sia­dasz nad che­ru­ba­mi!

Wzbu­dź swą po­tęgę*

i przyj­dź nam z po­mo­cą.

Po­wróć, Boże za­stępów,*

wej­rzyj z nie­ba, spójrz i na­wie­dź tę wi­no­ro­śl.

Chroń to, co za­sa­dzi­ła Two­ja pra­wi­ca,*

la­to­ro­śl, któ­rą umoc­ni­łeś dla sie­bie.

Wy­ci­ągnij rękę nad mężem Twej pra­wi­cy, †

nad sy­nem czło­wie­czym,*

któ­re­go umoc­ni­łeś w swej słu­żbie.

Już wi­ęcej nie od­wró­ci­my się od Cie­bie,*

daj nam nowe ży­cie, a będzie­my Cię chwa­li­li.

Pa­ste­rzem Izra­ela jest sam Bóg. Pó­źniej­si pro­ro­cy, szcze­gól­nie Eze­chiel, wie­lo­krot­nie uży­wa­ją ob­ra­zu pa­ste­rza i trzo­dy owiec dla opi­sa­nia re­la­cji mi­ędzy Bo­giem a Jego wy­bra­nym na­ro­dem. Ludz­cy pa­ste­rze – ka­pła­ni, prze­ło­że­ni ludu, wład­cy – są często kry­ty­ko­wa­ni za chci­wo­ść i brak tro­ski o po­wie­rzo­ne im owce. Osta­tecz­nie sam Bóg – praw­dzi­wy pa­sterz Izra­ela – upo­mni się o swo­ją trzo­dę i uka­rze nie­god­nych pa­ste­rzy.

Bóg Izra­ela nie jest Bo­giem da­le­kim i bier­nym. Bi­blia po­ka­zu­je wie­lo­krot­nie, jak in­ter­we­niu­je On w dzie­jach swe­go ludu. Hi­sto­ria bi­blij­ne­go Izra­ela jest opo­wie­ścią o zbaw­czym dzia­ła­niu Boga w ludz­kiej rze­czy­wi­sto­ści. Bóg po­tra­fi po­słu­żyć się na­wet wro­ga­mi Izra­eli­tów, by prze­pro­wa­dzić swój plan i skło­nić lud do na­wró­ce­nia i prze­strze­ga­nia Bo­że­go Pra­wa.

Wy­ra­że­nie „syn czło­wie­czy” po­ja­wia się przede wszyst­kim w ksi­ęgach pro­roc­kich. Jest często uży­wa­ne szcze­gól­nie w Ksi­ędze Eze­chie­la. To rów­nież je­dy­ny ty­tuł, ja­kim na­zy­wa sa­me­go sie­bie Je­zus z Na­za­re­tu na kar­tach Ewan­ge­lii. Dla chrze­ści­jan ty­tuł ten od­no­si się głów­nie do Chry­stu­sa. Pier­wot­nie jed­nak ozna­czał on po pro­stu czło­wie­ka, isto­tę ludz­ką. W dzi­siej­szym psal­mie uży­ty jest wła­śnie w ta­kim sen­sie („…nad czło­wie­kiem, któ­re­go umoc­ni­łeś w swej słu­żbie”). In­ter­pre­tu­jąc ten psalm w spo­sób chry­sto­lo­gicz­ny – przyj­mu­jąc, że Je­zus Chry­stus jest klu­czem in­ter­pre­ta­cyj­nym ca­łe­go Sta­re­go Te­sta­men­tu – mo­że­my jed­nak od­nie­ść ten wer­set do mi­sji Syna Czło­wie­cze­go.

Czy­ta­nie z Li­stu do He­braj­czy­ków

Hbr 10,5–10

Bra­cia: Chry­stus, przy­cho­dząc na świat, mówi: „Ofia­ry ani daru nie chcia­łeś, ale Mi utwo­rzy­łeś cia­ło; ca­ło­pa­le­nia i ofia­ry za grzech nie po­do­ba­ły się To­bie. Wte­dy rze­kłem: oto idę – w zwo­ju ksi­ęgi na­pi­sa­no o Mnie – aby spe­łnić wolę Two­ją, Boże”. Wy­żej po­wie­dział: „Ofiar, da­rów, ca­ło­pa­leń i ofiar za grzech nie chcia­łeś i nie po­do­ba­ły się To­bie”, choć skła­da­ne są zgod­nie z Pra­wem. Na­stęp­nie po­wie­dział: „Oto idę, aby spe­łnić wolę Two­ją”. Usu­wa jed­ną ofia­rę, aby usta­no­wić inną. Na mocy tej woli uświ­ęce­ni je­ste­śmy przez ofia­rę cia­ła Je­zu­sa Chry­stu­sa raz na za­wsze.

Au­tor Li­stu do He­braj­czy­ków skie­ro­wał swo­je pi­smo do ja­kie­jś wspól­no­ty chrze­ści­jan po­cho­dze­nia ży­dow­skie­go. Nie­ste­ty nic nie wie­my ani o au­to­rze, ani o jego ad­re­sa­tach. Mo­że­my je­dy­nie przy­pusz­czać, że zna­li oni bar­dzo do­brze ży­dow­skie tra­dy­cje. Być może też byli ści­śle zwi­ąza­ni z kul­tem spra­wo­wa­nym w Świ­ąty­ni Je­ro­zo­lim­skiej. Po­nie­waż kult ustał po znisz­cze­niu Świ­ąty­ni przez Rzy­mian w roku 70, wy­da­je się, że list mo­żna da­to­wać na okres wcze­śniej­szy. Au­tor wy­ka­zu­je, że wła­śnie w Je­zu­sie wy­pe­łni­ły się pro­roc­twa i za­po­wie­dzi Sta­re­go Pra­wa. Chry­stus jest wy­ższy i do­sko­nal­szy niż świ­ątyn­ni ka­pła­ni – Mel­chi­ze­dek, Mo­jżesz, a na­wet anio­ło­wie. Osta­tecz­nie Nowe Przy­mie­rze we Krwi Je­zu­sa jest wy­pe­łnie­niem Sta­re­go Przy­mie­rza. Sko­ro Je­zus Chry­stus zło­żył je­dy­ną do­sko­na­łą ofia­rę ze swe­go Cia­ła i Krwi, ofia­ry skła­da­ne w Świ­ąty­ni nie mają już zna­cze­nia.

Au­tor cy­tu­je tu Psalm 40,7–8 w tłu­ma­cze­niu Sep­tu­agin­ty. Już w Sta­rym Te­sta­men­cie, szcze­gól­nie u pro­ro­ków, wi­dzi­my zmia­nę teo­lo­gicz­nej opty­ki. Na­stępu­je prze­jście od ry­tu­ału świ­ątyn­ne­go do uwew­nętrz­nie­nia, udu­cho­wie­nia re­la­cji z Bo­giem Izra­ela.

Ofia­ra Chry­stu­sa jest wy­pe­łnie­niem za­po­wie­dzi Sta­re­go Te­sta­men­tu, za­stępu­je ofia­ry świ­ątyn­ne i raz zło­żo­na, po­zo­sta­je osta­tecz­ną i je­dy­ną aż do ko­ńca cza­sów. Uobec­nia się w chrze­ści­ja­ńskiej li­tur­gii eu­cha­ry­stycz­nej.

Sło­wa Ewan­ge­lii we­dług św. Łu­ka­sza

Łk 1,39–45

W tym cza­sie Ma­ry­ja wy­bra­ła się i po­szła z po­śpie­chem w góry do pew­ne­go mia­sta w zie­mi Judy. We­szła do domu Za­cha­ria­sza i po­zdro­wi­ła Elżbie­tę. Gdy Elżbie­ta usły­sza­ła po­zdro­wie­nie Ma­ryi, po­ru­szy­ło się dzie­ci­ąt­ko w jej ło­nie, a Duch Świ­ęty na­pe­łnił Elżbie­tę. Wy­da­ła ona gło­śny okrzyk i po­wie­dzia­ła: „Bło­go­sła­wio­na je­steś mi­ędzy nie­wia­sta­mi i bło­go­sła­wio­ny jest owoc Two­je­go łona. A skądże mi to, że Mat­ka mo­je­go Pana przy­cho­dzi do mnie? Oto bo­wiem, sko­ro głos Twe­go po­zdro­wie­nia za­brzmiał w mo­ich uszach, po­ru­szy­ło się z ra­do­ści dzie­ci­ąt­ko w moim ło­nie. Bło­go­sła­wio­na jest, któ­ra uwie­rzy­ła, że spe­łnią się sło­wa po­wie­dzia­ne Jej od Pana».

Mia­sto to jest iden­ty­fi­ko­wa­ne z Ain Ka­rem po­ło­żo­nym oko­ło 8 km od Sta­re­go Mia­sta w Je­ro­zo­li­mie. Ro­dzi­ce św. Jana po­cho­dzi­li z ro­dów ka­pła­ńskich. Ka­pła­ni za­miesz­ki­wa­li za­zwy­czaj Je­ro­zo­li­mę lub jej oko­li­ce, by mieć ła­twy do­stęp do Świ­ąty­ni. Ain Ka­rem to dziś uro­cza dziel­ni­ca ar­ty­stów pi­ęk­nie po­ło­żo­na na zbo­czach Gór Judz­kich. Piel­grzy­mi za­zwy­czaj zwie­dza­ją tam ko­ścio­ły: Na­ro­dze­nia św. Jana oraz Na­wie­dze­nia św. Elżbie­ty.

Imię Za­cha­riasz ozna­cza „Bóg pa­mi­ęta”, a Elżbie­ty „Boża obiet­ni­ca/przy­si­ęga”. W swo­jej pie­śni po na­ro­dze­niu syna Za­cha­riasz po­dej­mie te wła­śnie mo­ty­wy, któ­re są wy­ra­żo­ne w zna­cze­niu obu imion: będzie wy­chwa­lał Boga, gdyż On „wspo­mni na swo­je świ­ęte Przy­mie­rze – na przy­si­ęgę, któ­rą zło­żył ojcu na­sze­mu, Abra­ha­mo­wi” (Łk 1,72–73).

Wy­pe­łni­ła się w tym mo­men­cie za­po­wie­dź anio­ła Ga­brie­la (Łk 1,15). Na­pe­łnie­nie Du­chem Świ­ętym jest zna­kiem po­wo­ła­nia pro­roc­kie­go. Kie­dy po na­ro­dze­niu syna Za­cha­riasz zo­sta­nie na­pe­łnio­ny Du­chem Świ­ętym, będzie pro­ro­ko­wał (Łk 1,67). Świ­ęty Łu­kasz uży­je tego sa­me­go wy­ra­że­nia, by opi­sać przy­jście Du­cha Świ­ęte­go do zgro­ma­dzo­nych w Wie­czer­ni­ku po wnie­bo­wstąpie­niu Je­zu­sa (Dz 2,4). Uży­cie stro­ny bier­nej pod­kre­śla, że na­pe­łnie­nie Du­chem Świ­ętym jest dzie­łem sa­me­go Boga.

Do­słow­nie: „sko­czy­ło [z ra­do­ści]”. W Sta­rym Te­sta­men­cie ska­kać będą bli­źni­ęta Ezaw i Ja­kub w ło­nie Re­be­ki (Rdz 25,22), a ta­kże góry i pa­gór­ki, któ­re będą się cie­szyć z tego, że Bóg oca­lił swój lud i wy­pro­wa­dził go z Egip­tu (Ps 114,4). Świ­ęty Łu­kasz uży­je tego cza­sow­ni­ka w Ewan­ge­lii raz jesz­cze, przy­ta­cza­jąc skie­ro­wa­ne do uczniów sło­wa Je­zu­sa za­po­wia­da­jące ich prze­śla­do­wa­nia: „Ciesz­cie się i skacz­cie [z ra­do­ści] w tym dniu, po­nie­waż wiel­ka jest wa­sza za­pła­ta w nie­bie” (Łk 6,23). Ska­ka­nie z ra­do­ści jest więc re­ak­cją czło­wie­ka na wiel­kie dzie­ła Boga, któ­re pro­wa­dzą do zba­wie­nia.

Elżbie­ta chwa­li Ma­ry­ję za wia­rę, z jaką przy­jęła Ona zwia­sto­wa­nie. Po­sta­wa Ma­ryi wy­ra­żo­na w sło­wach skie­ro­wa­nych do Anio­ła Ga­brie­la: „Oto Ja słu­żeb­ni­ca Pa­ńska, niech Mi się sta­nie we­dług twe­go sło­wa!” (Łk 1,38) sta­je się mo­de­lem przyj­mo­wa­nia Bo­że­go sło­wa i otwar­to­ści na wolę Ojca. Re­ak­cja Za­cha­ria­sza na zwia­sto­wa­nie przez Ga­brie­la była prze­ciw­na – sta­ry ka­płan nie uwie­rzył sło­wom Bo­że­go po­sła­ńca (Łk 1,18).

URO­CZY­STO­ŚĆ NA­RO­DZE­NIA PA­ŃSKIE­GO (Msza w dzień)

Czy­ta­nie z Ksi­ęgi pro­ro­ka Iza­ja­sza

Iz 52,7–10

O jak są pe­łne wdzi­ęku na gó­rach nogi zwia­stu­na ra­do­snej no­wi­ny, któ­ry ogła­sza po­kój, zwia­stu­je szczęście, któ­ry ob­wiesz­cza zba­wie­nie, któ­ry mówi do Sy­jo­nu: „Twój Bóg za­czął kró­lo­wać”. Głos! Twoi stra­żni­cy pod­no­szą głos, ra­zem wzno­szą okrzy­ki ra­do­sne, bo ogląda­ją na wła­sne oczy po­wrót Pana na Sy­jon. Za­brzmij­cie ra­do­snym śpie­wem, wszyst­kie ru­iny Je­ru­za­lem! Bo Pan po­cie­szył swój lud, od­ku­pił Je­ru­za­lem. Pan ob­na­żył już swe ra­mię świ­ęte na oczach wszyst­kich na­ro­dów; i wszyst­kie kra­ńce zie­mi zo­ba­czą zba­wie­nie na­sze­go Boga.

Sep­tu­agin­ta, sta­ro­żyt­ny prze­kład pism świ­ętych Izra­ela na gre­kę, uży­wa w tym miej­scu sło­wa eu­an­ge­li­zo­me­nes. Jest to imie­słów od cza­sow­ni­ka eu­an­ge­li­zo, czy­li „gło­sić do­brą no­wi­nę”, „prze­ka­zy­wać do­brą wia­do­mo­ść”. Od tego sa­me­go cza­sow­ni­ka po­cho­dzi sło­wo „ewan­ge­lia”.

Dzi­siej­sze czy­ta­nie wy­jęte jest z dru­giej części Ksi­ęgi Iza­ja­sza. Po­wsta­ła ona naj­praw­do­po­dob­niej pod­czas nie­wo­li ba­bi­lo­ńskiej w VI w. przed Chr. Pro­rok prze­ka­zu­je Boże prze­sła­nie Ju­dej­czy­kom, któ­rzy pa­rędzie­si­ąt lat wcze­śniej zo­sta­li de­por­to­wa­ni na te­re­ny dzi­siej­sze­go Ira­ku. Za­po­wia­da nie­da­le­kie wy­zwo­le­nie, któ­re do­ko­na się po­dob­nie do wy­jścia z Egip­tu ma­jące­go miej­sce kil­ka wie­ków wcze­śniej. Bóg nie za­po­mniał o swo­im lu­dzie. Obie­cu­je mu ry­chły po­wrót do Ju­dei, od­no­wie­nie i od­bu­do­wę znisz­czo­nej do­szczęt­nie Je­ro­zo­li­my. Wła­śnie w tej części Iza­ja­szo­wej ksi­ęgi znaj­dzie­my czte­ry pie­śni Słu­gi Pa­ńskie­go, w któ­rych chrze­ści­ja­nie od­kry­ją za­po­wie­dź przy­jścia, mi­sji i męcze­ńskiej śmier­ci Syna Bo­że­go.

Wi­dzi­my tu uni­wer­sa­lizm zba­wie­nia – zbaw­cze dzia­ła­nie Boga Izra­ela nie ogra­ni­cza się do jed­ne­go na­ro­du. To Boże pra­gnie­nie zba­wie­nia ka­żde­go czło­wie­ka zre­ali­zu­je się w Ofie­rze Krzy­żo­wej Chry­stu­sa.

Psalm re­spon­so­ryj­ny

Ps 98

Zie­mia uj­rza­ła swe­go Zba­wi­cie­la.

Śpie­waj­cie Panu pie­śń nową,*

al­bo­wiem uczy­nił cuda.

zwy­ci­ęstwo Mu zgo­to­wa­ła Jego pra­wi­ca*

i świ­ęte ra­mię Jego.

Pan oka­zał swo­je zba­wie­nie,*

na oczach po­gan ob­ja­wił swą spra­wie­dli­wo­ść.

Wspo­mniał na do­broć i na wier­no­ść swo­ją*

dla domu Izra­ela.

Uj­rza­ły wszyst­kie kra­ńce zie­mi*

zba­wie­nie Boga na­sze­go.

Wo­łaj z ra­do­ści na cze­ść Pana, cała zie­mio,*

ciesz­cie się, we­sel­cie i graj­cie.

Śpie­waj­cie Panu przy wtó­rze cy­try,*

przy wtó­rze cy­try i przy dźwi­ęku har­fy.

Przy trąbach i przy gło­sie rogu,*

na oczach Pana, Kró­la, się ra­duj­cie.

To, cze­go Bóg do­ko­nał w hi­sto­rii dla „domu Izra­ela”, czy­li ludu wy­bra­ne­go Sta­re­go Przy­mie­rza, będzie punk­tem od­nie­sie­nia dla re­flek­sji teo­lo­gicz­nej ludu No­we­go Przy­mie­rza, a więc chrze­ści­jan. Jak Bóg pro­wa­dził, kszta­łto­wał, wy­cho­wy­wał i uświ­ęcał Izra­ela, tak – w do­sko­nal­szy jesz­cze spo­sób – będzie dzia­łał w Ko­ście­le.

Czy­ta­nie z Li­stu do He­braj­czy­ków

Hbr 1,1–6

Wie­lo­krot­nie i na ró­żne spo­so­by prze­ma­wiał nie­gdyś Bóg do oj­ców na­szych przez pro­ro­ków, a w tych osta­tecz­nych dniach prze­mó­wił do nas przez Syna. Jego to usta­no­wił dzie­dzi­cem wszyst­kich rze­czy, przez Nie­go też stwo­rzył wszech­świat. Ten Syn, któ­ry jest od­bla­skiem Jego chwa­ły i od­bi­ciem Jego isto­ty, pod­trzy­mu­je wszyst­ko sło­wem swej po­tęgi, a do­ko­naw­szy oczysz­cze­nia z grze­chów, za­sia­dł po pra­wi­cy Ma­je­sta­tu na wy­so­ko­ściach. On o tyle stał się wi­ęk­szy od anio­łów, o ile odzie­dzi­czył do­stoj­niej­sze od nich imię. Do któ­re­go bo­wiem z anio­łów po­wie­dział Bóg kie­dy­kol­wiek: „Ty je­steś moim Sy­nem, Ja Cię dziś zro­dzi­łem”? I zno­wu: „Ja będę Mu oj­cem, a on będzie Mi Sy­nem”? A sko­ro po­now­nie wpro­wa­dzi Pier­wo­rod­ne­go na świat, po­wie: „Niech Mu od­da­ją po­kłon wszy­scy anio­ło­wie Boży”.

Już w Ksi­ędze Psal­mów czy­ta­my: „Przez sło­wo Pana po­wsta­ły nie­bio­sa i wszyst­kie ich za­stępy przez tchnie­nie ust Jego” (Ps 33,6). Bo­skie Sło­wo, Od­wiecz­ny Lo­gos, jest ak­tyw­nie obec­ny w dzie­le stwo­rze­nia. Praw­da ta zo­sta­nie w pe­łni ob­ja­wio­na na kar­tach Ewan­ge­lii Ja­no­wej, kie­dy w czy­ta­nym dziś Pro­lo­gu znaj­dzie­my na­stępu­jący wer­set: „Na po­cząt­ku było Sło­wo, a Sło­wo było u Boga i Bo­giem było Sło­wo” (J 1,1). Fi­lon z Alek­san­drii, wy­bit­ny ży­dow­ski i hel­le­ński fi­lo­zof ży­jący wspó­łcze­śnie z Je­zu­sem, wspo­mi­nał o Lo­go­sie – Sło­wie, któ­re było po­śred­ni­kiem mi­ędzy sfe­rą bo­ską a sfe­rą stwo­rzo­ne­go świa­ta.

Jed­nym z głów­nych te­ma­tów Li­stu do He­braj­czy­ków będzie wy­ka­za­nie, że Syn Boży nie jest po pro­stu jed­nym z anio­łów, du­cho­wych istot słu­żących Bogu. Sta­ro­te­sta­men­tal­na wia­ra w je­dy­no­ść Boga Izra­ela nie do­pusz­cza­ła mo­żli­wo­ści „dzie­le­nia się” bo­ską na­tu­rą z in­ny­mi isto­ta­mi. Ra­dy­kal­ny mo­no­te­izm ju­da­izmu wy­klu­czał uzna­nie, że Syn Boży czy Lo­gos jest we wszyst­kim rów­ny Bogu. Chrze­ści­ja­nie pierw­szych wie­ków nie mie­li jesz­cze pre­cy­zyj­ne­go języ­ka teo­lo­gicz­ne­go, by wy­ra­zić praw­dę o Bogu – Trój­cy. Dla­te­go po­ja­wia­ło się wte­dy wie­le he­re­zji do­ty­czących zro­zu­mie­nia na­tu­ry Syna i Jego re­la­cji do Ojca. Do­pie­ro w IV w. wy­pra­co­wa­no sfor­mu­ło­wa­nie okre­śla­jące to­żsa­mo­ść Syna Bo­że­go, któ­re do dziś re­cy­tu­je­my co nie­dzie­lę w Sym­bo­lu Ni­cej­sko-Kon­stan­ty­no­po­li­ta­ńskim: „Bóg z Boga, Świa­tło­ść ze Świa­tło­ści, Bóg praw­dzi­wy z Boga praw­dzi­we­go, zro­dzo­ny, a nie stwo­rzo­ny, wspó­łi­stot­ny Ojcu, a przez Nie­go wszyst­ko się sta­ło”.

Sło­wa Ewan­ge­lii we­dług św. Jana

J 1,1–18

Na po­cząt­ku było Sło­wo, a Sło­wo było u Boga, i Bo­giem było Sło­wo. Ono było na po­cząt­ku u Boga. Wszyst­ko przez Nie się sta­ło, a bez Nie­go nic się nie sta­ło, z tego, co się sta­ło. W Nim było ży­cie, a ży­cie było świa­tło­ścią lu­dzi, a świa­tło­ść w ciem­no­ści świe­ci i ciem­no­ść jej nie ogar­nęła. Po­ja­wił się czło­wiek po­sła­ny przez Boga, Jan mu było na imię. Przy­sze­dł on na świa­dec­two, aby za­świad­czyć o świa­tło­ści, by wszy­scy uwie­rzy­li przez nie­go. Nie był on świa­tło­ścią, lecz zo­stał po­sła­ny, aby za­świad­czyć o świa­tło­ści. Była świa­tło­ść praw­dzi­wa, któ­ra oświe­ca ka­żde­go czło­wie­ka, gdy na świat przy­cho­dzi. Na świe­cie było Sło­wo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie po­znał. Przy­szło do swo­jej wła­sno­ści, a swoi Go nie przy­jęli. Wszyst­kim tym jed­nak, któ­rzy Je przy­jęli, dało moc, aby się sta­li dzie­ćmi Bo­ży­mi, tym, któ­rzy wie­rzą w imię Jego – któ­rzy ani z krwi, ani z żądzy cia­ła, ani z woli męża, ale z Boga się na­ro­dzi­li. A Sło­wo sta­ło się cia­łem i za­miesz­ka­ło wśród nas. I ogląda­li­śmy Jego chwa­łę, chwa­łę, jaką Jed­no­ro­dzo­ny otrzy­mu­je od Ojca, pe­łen ła­ski i praw­dy. Jan daje o Nim świa­dec­two i gło­śno woła w sło­wach: „Ten był, o któ­rym po­wie­dzia­łem: Ten, któ­ry po mnie idzie, prze­wy­ższył mnie god­no­ścią, gdyż był wcze­śniej ode mnie”. Z Jego pe­łno­ści wszy­scy otrzy­ma­li­śmy – ła­skę po ła­sce. Pod­czas gdy Pra­wo zo­sta­ło dane za po­śred­nic­twem Mo­jże­sza, ła­ska i praw­da przy­szły przez Je­zu­sa Chry­stu­sa. Boga nikt ni­g­dy nie wi­dział; ten Jed­no­ro­dzo­ny Bóg, któ­ry jest w ło­nie Ojca, o Nim po­uczył.

Kie­dy czy­ta­my dziś pierw­szych osiem­na­ście wer­se­tów Czwar­tej Ewan­ge­lii, war­to zwró­cić uwa­gę na fakt, że w tym krót­kim frag­men­cie znaj­dzie­my wszyst­kie naj­wa­żniej­sze te­ma­ty, ja­kie na­stęp­nie zo­sta­ną roz­wi­ni­ęte w dal­szej części dzie­ła. Po­jęcia ży­cia, świa­tło­ści/ciem­no­ści, świa­ta, na­ro­dze­nia z Boga, świa­dec­twa, wia­ry, Pra­wa, praw­dy, a ta­kże po­sta­ci Mo­jże­sza i Jana Chrzci­cie­la będą wie­lo­krot­nie po­wra­cać na kar­tach Ja­no­we­go tek­stu.

Mo­żna więc po­wie­dzieć, że Pro­log za­po­wia­da to wszyst­ko, co zo­sta­nie na­stęp­nie do­kład­niej przed­sta­wio­ne w Ewan­ge­lii. Być może jest więc on ro­dza­jem po­etyc­kie­go spi­su tre­ści, któ­ry miał po­móc w przed­sta­wie­niu isto­ty gło­sze­nia o Je­zu­sie i w upo­rząd­ko­wa­niu ma­te­ria­łu, któ­ry miał do dys­po­zy­cji Ewan­ge­li­sta.

Te­ma­ty za­po­wie­dzia­ne w Pro­lo­gu będą roz­wi­ja­ne na kar­tach Ja­no­wej Ewan­ge­lii przy oka­zji opo­wia­dań o ko­lej­nych zna­kach uczy­nio­nych przez Je­zu­sa. Nie znaj­dzie­my tam jed­nak wy­czer­pu­jących, sys­te­ma­tycz­nych wy­kła­dów. Będą to ra­czej me­dy­ta­cje czy ob­ja­wie­nio­we dia­lo­gi, ja­kie Je­zus pro­wa­dził z ró­żny­mi oso­ba­mi, cho­cia­żby z Ni­ko­de­mem, Sa­ma­ry­tan­ką, Ży­da­mi przy Sa­dzaw­ce Owczej czy w sy­na­go­dze w Ka­far­naum. W ka­żdej z tych sy­tu­acji mo­że­my spoj­rzeć na dany te­mat z nie­co in­ne­go punk­tu wi­dze­nia, mo­że­my od­kryć nowe zna­cze­nia, niu­an­se. Te­ma­ty są przed­sta­wio­ne w co­raz bar­dziej po­głębio­ny spo­sób.

Ter­min Lo­gos po­ja­wia się w dal­szej części Ja­no­wej Ewan­ge­lii, ale w zu­pe­łnie in­nym zna­cze­niu niż w Pro­lo­gu. Tyl­ko w Pro­lo­gu Lo­gos od­nie­sio­ny jest do Wcie­lo­ne­go Sło­wa Boga, któ­re wy­pe­łnia swo­ją mi­sję ob­ja­wie­nia w świe­cie, po­ucza o Ojcu i do Nie­go po­wra­ca. W po­zo­sta­łej części Ja­no­wej Ewan­ge­lii ter­mi­nem lo­gos okre­śla się zwy­czaj­ne sło­wa wy­po­wia­da­ne czy to przez Je­zu­sa, czy przez inne oso­by. Cza­sem też ter­min ten ozna­cza orędzie, prze­sła­nie wy­po­wie­dzia­ne przez ko­goś (np. w J 4,39.41 Sa­ma­ry­ta­nie wie­rzą sło­wu ko­bie­ty świad­czącej), a ta­kże sta­ro­te­sta­men­to­we pro­roc­two (w J 12,38 Ewan­ge­li­sta cy­tu­je sło­wo pro­ro­ka Iza­ja­sza). War­to też zwró­cić uwa­gę na wer­set J 2,22: „Gdy więc zmar­twych­wstał, przy­po­mnie­li so­bie ucznio­wie Jego, że to po­wie­dział, i uwie­rzy­li Pi­smu i sło­wu, któ­re wy­rze­kł Je­zus”. Ewan­ge­li­sta uznał jed­na­ko­wy au­to­ry­tet Pi­sma, czy­li Pra­wa i pro­ro­ków, oraz sło­wa, któ­re wy­po­wie­dział Je­zus, czy­li przy­nie­sio­ne­go przez Nie­go ob­ja­wie­nia.

Lo­gos, któ­ry na po­cząt­ku Pro­lo­gu jest po­ka­za­ny jako prze­by­wa­jący u Ojca, wra­ca na ko­niec na Jego łono. Cza­sow­nik za­my­ka­jący Pro­log, exe­ge­sa­to, ozna­cza „ob­ja­śnił”, „wy­ja­śnił”. Mi­sją Lo­go­su jest osta­tecz­nie wy­ja­śnie­nie, do­ko­na­nie eg­ze­ge­zy Ojca dla lu­dzi.

ŚWI­ĘTO ŚWI­ĘTEJ RO­DZI­NY: JE­ZU­SA, MA­RYI I JÓ­ZE­FA (I Nie­dzie­la po Na­ro­dze­niu Pa­ńskim)

Czy­ta­nie z Pierw­szej Ksi­ęgi Sa­mu­ela

1 Sm 1,20–22.24–28

Anna po­częła i po upły­wie dni uro­dzi­ła syna, i na­zwa­ła go imie­niem Sa­mu­el, po­nie­waż mó­wi­ła: „Upro­si­łam go u Pana”. El­ka­na udał się z całą ro­dzi­ną, by zło­żyć Panu do­rocz­ną ofia­rę i wy­pe­łnić swój ślub. Anna zaś nie po­szła, lecz oświad­czy­ła swe­mu mężo­wi: „Gdy chło­piec będzie od­sta­wio­ny od pier­si, za­pro­wa­dzę go, żeby się po­ka­zał przed ob­li­czem Pana i aby tam po­zo­stał na za­wsze”. Gdy go od­sta­wi­ła, wzi­ęła go z sobą w dro­gę, za­bie­ra­jąc rów­nież trzy­let­nie­go ciel­ca, jed­ną efę mąki i bu­kłak wina. Przy­pro­wa­dzi­ła go do domu Pana, do Szi­lo. Chło­piec był jesz­cze mały. Za­bi­li ciel­ca i po­pro­wa­dzi­li chłop­ca przed He­le­go. Po­wie­dzia­ła ona wów­czas: „Po­zwól, pa­nie mój! Na two­je ży­cie! To ja je­stem ową ko­bie­tą, któ­ra sta­ła tu przed tobą i mo­dli­ła się do Pana. O tego chłop­ca się mo­dli­łam, i spe­łnił Pan pro­śbę, któ­rą do Nie­go za­no­si­łam. Oto ja od­da­ję go Panu. Po wszyst­kie dni, jak dłu­go będzie żył, zo­sta­je od­da­ny Panu”. I od­da­li tam po­kłon Panu.

Dziś czy­ta­my je­dy­nie krót­ki frag­ment opo­wie­ści o lo­sach nie­mo­gącej mieć po­tom­stwa Anny. W kul­tu­rach sta­ro­żyt­ne­go Bli­skie­go Wscho­du bez­płod­no­ść uwa­ża­na była za prze­kle­ństwo. Z ko­lei zna­kiem bło­go­sła­wie­ństwa dla rodu było licz­ne i zdro­we po­tom­stwo. Opo­wie­ść o An­nie, któ­ra wy­bła­ga­ła u Boga, by za­jść w ci­ążę i uro­dzić syna swe­mu mężo­wi, sta­ła się mo­de­lem li­te­rac­kim ta­kże dla in­nych opo­wia­dań, któ­re znaj­dzie­my na kar­tach Bi­blii. Ten sam mo­tyw od­naj­dzie­my w hi­sto­rii Elżbie­ty, Za­cha­ria­sza i ich syna Jana, a ta­kże w Łu­ka­szo­wym opi­sie zwia­sto­wa­nia Ma­ryi, że zo­sta­nie mat­ką Syna Bo­że­go (Łk 1). We wszyst­kich tych przy­pad­kach na­ro­dze­ni dzi­ęki Bo­żej in­ter­wen­cji chłop­cy sta­ną się wy­ko­naw­ca­mi Bo­żych dzieł.

Imię Sa­mu­el ozna­cza po he­braj­sku „Bóg wy­słu­chał”. Syn Anny będzie ostat­nim z sędziów, któ­rzy prze­wo­dzi­li Izra­eli­tom w okre­sie przed po­wsta­niem mo­nar­chii, a jed­no­cze­śnie zo­sta­nie uzna­ny za pierw­sze­go z pro­ro­ków.

Na­wi­ąza­nie do obiet­ni­cy zło­żo­nej wcze­śniej przez Annę: „Pa­nie Za­stępów! Je­że­li ła­ska­wie wej­rzysz na po­ni­że­nie słu­żeb­ni­cy two­jej i wspo­mnisz na mnie, i nie za­po­mnisz słu­żeb­ni­cy two­jej, i dasz mi po­tom­ka płci męskiej, wte­dy od­dam go Panu po wszyst­kie dni jego ży­cia, a brzy­twa nie do­tknie jego gło­wy” (1 Sm 1,11).

Psalm re­spon­so­ryj­ny

Ps 84

Szczęśli­wi, któ­rzy miesz­ka­ją w Twym domu.

Jak miłe są Two­je przy­byt­ki,*

Pa­nie za­stępów!

Du­sza moja stęsk­nio­na pra­gnie przed­sion­ków Pa­ńskich,*

ser­ce moje i cia­ło ra­do­śnie wo­ła­ją do Boga ży­we­go.

Szczęśli­wi, któ­rzy miesz­ka­ją w domu Two­im, Pa­nie,*

nie­ustan­nie wiel­bi­ąc Cie­bie.

Szczęśli­wi, któ­rych moc jest w To­bie,*

któ­rzy za­cho­wu­ją uf­no­ść w swym ser­cu.

Pa­nie Za­stępów, usłysz mo­dli­twę moją,*

na­kłoń ucha, Boże Ja­ku­ba.

Spójrz, Boże, Tar­czo na­sza,*

wej­rzyj na twarz Two­je­go po­ma­za­ńca.

Czy­ta­nie z Pierw­sze­go Li­stu św. Jana Apo­sto­ła

1 J 3,1–2.21–24

Naj­mil­si: Po­pa­trz­cie, jaką mi­ło­ścią ob­da­rzył nas Oj­ciec: zo­sta­li­śmy na­zwa­ni dzie­ćmi Bo­ży­mi, i rze­czy­wi­ście nimi je­ste­śmy. Świat zaś dla­te­go nas nie zna, że nie po­znał Jego. Umi­ło­wa­ni, obec­nie je­ste­śmy dzie­ćmi Bo­ży­mi, ale jesz­cze się nie ujaw­ni­ło, czym będzie­my. Wie­my, że gdy się ob­ja­wi, będzie­my do Nie­go po­dob­ni, bo uj­rzy­my Go ta­kim, ja­kim jest. Umi­ło­wa­ni, je­śli ser­ce nas nie oska­rża, to mamy uf­no­ść w Bogu, a o co pro­sić będzie­my, otrzy­ma­my od Nie­go, po­nie­waż za­cho­wu­je­my Jego przy­ka­za­nia i czy­ni­my to, co się Jemu po­do­ba. Przy­ka­za­nie zaś Jego jest ta­kie, aby­śmy wie­rzy­li w imię Jego Syna, Je­zu­sa Chry­stu­sa, i mi­ło­wa­li się wza­jem­nie tak, jak nam na­ka­zał. Kto wy­pe­łnia Jego przy­ka­za­nia, trwa w Bogu, a Bóg w nim; a to, że trwa on w nas, po­zna­je­my po Du­chu, któ­re­go nam dał.

Zda­nie to jest jed­nym z naj­bar­dziej ta­jem­ni­czych stwier­dzeń No­we­go Te­sta­men­tu. Apo­stoł św. Jan po­twier­dza zna­ną już z li­stów Pa­wło­wych na­ukę o tym, że w Chry­stu­sie przez chrzest sta­li­śmy się przy­bra­ny­mi dzie­ćmi Boga. Na­ukę tę znaj­dzie­my cho­cia­żby w Li­ście do Rzy­mian: „Al­bo­wiem wszy­scy ci, któ­rych pro­wa­dzi Duch Boży, są sy­na­mi Bo­ży­mi. Nie otrzy­ma­li­ście prze­cież du­cha nie­wo­li, by się zno­wu po­grążyć w bo­ja­źni, ale otrzy­ma­li­ście du­cha przy­bra­nia za sy­nów, w któ­rym mo­że­my wo­łać: «Abba, Oj­cze!». Sam Duch wspie­ra swym świa­dec­twem na­sze­go du­cha, że je­ste­śmy dzie­ćmi Bo­ży­mi. Je­że­li zaś je­ste­śmy dzie­ćmi, to i dzie­dzi­ca­mi: dzie­dzi­ca­mi Boga, a wspó­łdzie­dzi­ca­mi Chry­stu­sa, sko­ro wspól­nie z Nim cier­pi­my po to, by też wspól­nie mieć udział w chwa­le” (Rz 8,14–17). Świ­ęty Jan idzie w swo­jej re­flek­sji jesz­cze da­lej i sta­wia py­ta­nie o to, co będzie pó­źniej. By­cie Bo­ży­mi dzie­ćmi jest co­dzien­no­ścią chrze­ści­jan, ich zwy­czaj­ną to­żsa­mo­ścią. Ta Boża ad­op­cja nie jest jed­nak dla św. Jana osta­tecz­nym po­zio­mem re­la­cji, do któ­rej za­pra­sza nas Oj­ciec. Nie je­ste­śmy so­bie w sta­nie wy­obra­zić ani prze­czuć, co nas cze­ka przy Bo­żym ob­ja­wie­niu u kre­su cza­sów. Świ­ęty Pa­weł po­wie o tym: „ani oko nie wi­dzia­ło, ani ucho nie sły­sza­ło, ani ser­ce czło­wie­ka nie zdo­ła­ło po­jąć, jak wiel­kie rze­czy przy­go­to­wał Bóg tym, któ­rzy Go mi­łu­ją” (1 Kor 2,9).

Na­wi­ąza­nie do Ja­no­wej Ewan­ge­lii, a zwłasz­cza do przy­po­wie­ści o win­nym krze­wie (J 15,1–11), gdzie Je­zus często mówi o tym, że sam trwa w Ojcu, a Oj­ciec w Nim. Taka wza­jem­na re­la­cja Osób Trój­cy obej­mie rów­nież tych, któ­rzy otrzy­ma­ją Du­cha Świ­ęte­go, a więc uczniów Je­zu­sa. Syn Boży włącza tych, któ­rzy w Nie­go uwie­rzy­li, w tę dy­na­mi­kę mi­ło­ści, jaka ist­nie­je mi­ędzy Nim a Oj­cem i Du­chem. Wy­pe­łnia­nie przy­ka­zań Boga jest spo­so­bem zwe­ry­fi­ko­wa­nia, czy dany czło­wiek ma do­stęp do tej re­la­cji, czy nie.

Sło­wa Ewan­ge­lii we­dług św. Łu­ka­sza

Łk 2,41–52

Ro­dzi­ce Je­zu­sa cho­dzi­li co roku do Je­ru­za­lem na Świ­ęto Pas­chy. Gdy miał lat dwa­na­ście, uda­li się tam zwy­cza­jem świ­ątecz­nym. Kie­dy wra­ca­li po sko­ńczo­nych uro­czy­sto­ściach, zo­stał mło­dy Je­zus w Je­ro­zo­li­mie, a tego nie za­uwa­ży­li Jego Ro­dzi­ce. Przy­pusz­cza­jąc, że jest wśród pąt­ni­ków, uszli dzień dro­gi i szu­ka­li Go mi­ędzy krew­ny­mi i zna­jo­my­mi. Gdy Go nie zna­le­źli, wró­ci­li do Je­ru­za­lem, szu­ka­jąc Go. Do­pie­ro po trzech dniach od­na­le­źli Go w świ­ąty­ni, gdzie sie­dział mi­ędzy na­uczy­cie­la­mi, przy­słu­chi­wał się im i za­da­wał py­ta­nia. Wszy­scy zaś, któ­rzy Go słu­cha­li, byli zdu­mie­ni by­stro­ścią Jego umy­słu i od­po­wie­dzia­mi. Na ten wi­dok zdzi­wi­li się bar­dzo, a Jego Mat­ka rze­kła do Nie­go: „Synu, cze­mu nam to uczy­ni­łeś? Oto oj­ciec Twój i ja z bó­lem ser­ca szu­ka­li­śmy Cie­bie”. Lecz on im od­po­wie­dział: „Cze­mu Mnie szu­ka­li­ście? Czy nie wie­dzie­li­ście, że po­wi­nie­nem być w tym, co na­le­ży do mego Ojca?”. Oni jed­nak nie zro­zu­mie­li tego, co im po­wie­dział. Po­tem po­sze­dł z nimi i wró­cił do Na­za­re­tu; i był im pod­da­ny. A Mat­ka Jego cho­wa­ła wier­nie wszyst­kie te spra­wy w swym ser­cu. Je­zus zaś czy­nił po­stępy w mądro­ści, w la­tach i w ła­sce u Boga i u lu­dzi.

Opi­sy­wa­na dziś sce­na roz­gry­wa się w Świ­ąty­ni Je­ro­zo­lim­skiej – po­dob­nie jak sce­na zwia­sto­wa­nia Za­cha­ria­szo­wi, któ­ra otwo­rzy­ła Łu­ka­szo­wą ewan­ge­lię dzie­ci­ństwa (Łk 1,5–23). Wi­dzi­my więc wy­ra­źną klam­rę kom­po­zy­cyj­ną, któ­ra obej­mu­je pierw­szą dużą część Łu­ka­szo­wej Ewan­ge­lii.

Świ­ęto Pas­chy jest jed­nym z trzech ży­dow­skich świ­ąt piel­grzym­ko­wych. Przy­pa­da wio­sną, 14 dnia mie­si­ąca ni­san (prze­łom mar­ca i kwiet­nia). Jest li­tur­gicz­nym upa­mi­ęt­nie­niem wy­da­rzeń zwi­ąza­nych z wy­jściem Izra­eli­tów z Egip­tu, o któ­rych czy­ta­my w Ksi­ędze Wy­jścia (roz­dzia­ły 11–15).

Ży­jący w dru­giej po­ło­wie I w. po Chr. ży­dow­ski hi­sto­ryk Jó­zef Fla­wiusz w „Daw­nych dzie­jach Izra­ela” (V, 10,4) pi­sze, że Sa­mu­el, syn Anny i El­ka­ny, za­czął pro­ro­ko­wać w wie­ku lat dwu­na­stu, choć tekst bi­blij­ny (1 Sm 3) nie po­da­je wie­ku chłop­ca.

Grec­ki cza­sow­nik wy­ra­ża­jący po­win­no­śćdei