Rwący nurt mediów. Mediocen – nowa faza mediatyzacji życia społecznego. Pisma z lat 2012–2020 - Tomasz Goban-Klas - ebook

Rwący nurt mediów. Mediocen – nowa faza mediatyzacji życia społecznego. Pisma z lat 2012–2020 ebook

Goban-Klas Tomasz

4,0

Opis

„Publikacja ukazała się nakładem Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie i Wydawnictwa Universitas”.

Profesor Tomasz Goban-Klas kocha media. Kocha miłością niesamolubną, dlatego dzieli się tym uczuciem i hojnie obdarowuje jego owocami. Uczucie to jest głębokie i osobliwe, albowiem obiekt miłości jest tyleż zmienny, co (może właśnie dlatego?) nieustannie młody. Natomiast sam profesor jest na tyle troskliwy, że nie ulega łatwym modom, a i bywa surowy.  Zawsze natomiast jest ciekawy, ciekawością socjologa-medioznawcy uchylającego to, co nieoczywiste a pozwalające dostrzec ciągłość w pozornie chaotycznym nurcie zdarzeń, sądów, hipotez i teorii.
prof. dr hab. Jan Kreft, Politechnika Gdańska

Zbiór obejmuje teksty publikowane w latach 2012–2020 w czasopismach naukowych i wydawnictwach zbiorowych. W Przedsłowiu autor wydobywa medialne wątki z mowy noblowskiej Olgi Tokarczuk, sama książka została zaś podzielona na siedem części. W pierwszej z nich przestawiono pojęcie mediów i badań medioznawstwa, kolejne dwie odnoszą się do kwestii stylu współczesnego dziennikarstwa i zmian wywołanych przez postępującą cyfryzację i mediatyzację. Następnie autor podejmuje temat konfliktów, lęków oraz inwigilacji w perspektywie mediów, a także prezentuje osoby, które uznaje za innowatorów medialnych, w tym papieża Franciszka i „supermana autopromocji” Donalda Trumpa. Najnowsze zjawiska medialne ukazuje część Transformacje mediów cyfrowych, poświęcona nowym formom aktualnej fazy mediamorfozy, a szczególnie jej algorytmizacji i platformizacji w tzw. chmurach obliczeniowych. Tom dopełniają rozważania na temat antropocenu i mediocenu, nowej epoki rozwoju cyfrowych mediów, która pokazana została jako konstrukt formowany w znacznym stopniu przez władzę, media i komunikację społeczną.

Tomasz Goban-Klas, socjolog i medioznawca. Profesor zwyczajny Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Profesor emerytowany Uniwersytetu Jagiellońskiego. Założyciel Katedry Komunikowania i Mediów Społecznych UJ. Był profesorem w Instytucie Studiów Europejskich w Wiedniu, dyrektorem Polish Academic Information Center Uniwersytetu w Buffalo, stypendystą Sorbony oraz visiting professor Uniwersytetu Stanforda. Autor wielu książek, m.in. Wartki nurt mediów. Ku nowym formom życia społecznego. Pisma 2000–2011 (2011), Media i komunikowanie masowe. Teorie i analizy prasy, radia, telewizji i Internetu (wyd. 2, 2020).

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 517

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Od autora

Nic, co medialne, nie jest mi obce.

(2011)

Im więcej wiem omediach społecznościowych,

tym bardziej im nie ufam.

(2020)

Niniejszy zbiór tekstów publikowanych przeze mnie wróżnych czasopismach naukowych iwydawnictwach zbiorowych wlatach 2012–2020 jest– używając języka filmoznawców– sequelem, czyli kontynuacją rozwijającą wątki poprzedniego dzieła, wtym przypadku tomu Wartki nurt mediów. Ku nowym formom społecznego życia informacji. Pisma zlat 2000–2011 (Universitas 2011). Niezmieniony pozostaje główny wątek moich publikacji– refleksja ianaliza medioznawcza współczesności, ujmowana wszakże wramach historycznej zmienności, awspółcześnie „cyfrowej płynności” mediów.

Druga dekada XXI wieku przyniosła tak wielkie umocnienie mediów 2.0 izalążki ery 3.0, amoże i4.0, związane zrozwojem ekosystemu platform ichmur internetowych, samouczących się algorytmów i„sztucznej inteligencji”, atakże mobilnego sprzętu, smartfonów, iż zuwagi na przyspieszenie tempa technologii informacyjnych wymagał drobnej zmiany sam tytuł poprzedniego tomu. Obecnie to już nie „wartki”, ale wręcz „rwący” nurt mediów, któremu towarzyszy podtytuł Mediocen– nowa forma mediatyzacji życia społecznego,ze wskazaniem drugiej dekady XXI wieku, czyli lat 2012–2020.

Wprowadzam termin „mediocen”– „epoka mediów” – zuwagi na ich zasadniczą funkcję wpodtrzymywaniu współczesnego świata człowieka ijego dalszego rozwoju. Oczywiście nie neguję ani nie obniżam roli innych czynników – nowoczesnej technologii, nauki, globalnych korporacji izarządzania, ale to media zapewniają łączność współistniejących elementów produkcji, dystrybucji, konsumpcji, aogólniej– życia społecznego. Stan pandemii ujawnił tę oczywistość wskali całego globu.

Poprzednia nota Od autora zawierała kilka fragmentów stanowiących swoiste iunctim dla obu tomów, zatem wartych przytoczenia itutaj.

Medialność jest znamieniem współczesności. Jeśli Zygmunt Bauman trafnie nazywa naszą epokę „płynną nowoczesnością”, to „płynność” ta obejmuje także– amoże przede wszystkim– komunikację społeczną ijej narzędzia, media. Co więcej, zwielu różnych aspektów współczesności media są chyba najbardziej płynne, zarówno zmienne, jak iniedookreślone, trudno uchwytne wkonceptualnej analizie, chociaż jako technologie są zreifikowane, uprzedmiotowione. Niemniej, mimo tej zmienności, pewne problemy dzisiejsze wcale nie są takie nowe, adawne teorie też nie odeszły całkiem do lamusa. (...)

Tytuł niniejszej książki przywołuje zapiski Ryszarda Kapuścińskiego orwącym nurcie historii1. (...) Aktualnie zmienia się zakres, natura, awięc isamo pojęcie mediów. Tym samym powinna się dezaktualizować wiedza omediach, inny był przecież system medialny dziesięć lat temu, niż teraz jest wPolsce ina świecie. Czy więc sensowne jest przypominanie dawnych tekstów? Wszystkich zpewnością nie, ale wyboru zapewne tak. Teksty publikuję zlicznymi zmianami iskrótami (koniecznymi ze względu na ograniczoną objętość książki), uzupełnieniami redakcyjnymi oraz pewnymi zmianami stylistycznymi. (...)

Zbiór tekstów, które ukazywały się wróżnych wydawnictwach skierowanych do różnych czytelników, zkonieczności– dyktowanej tematem– zawiera pewne powtórzenia. Lecz książka nie musi być czytana linearnie, po kolei od początku do końca, ale najlepiej tematycznie, wybranymi częściami irozdziałami2.

Lista wszystkich tekstów będących podstawą poszczególnych podrozdziałów zamieszczona jest na końcu tomu jako „Nota bibliograficzna”.

Wybór poprzedza– opisany jako Przedsłowie– tekst omedialnych wątkach wmowie noblowskiej Olgi Tokarczuk. Korpus książki składa się zsiedmiu części, podzielonych na rozdziały. Pierwsza ztych części– Media– przedstawia zmieniające się pojęcie mediów ipole badań medioznawstwa. Druga– Perypetie dziennikarstwa– odnosi do kwestii stylu współczesnego dziennikarstwa, form jego kontroli iodpowiedzialności. Część trzecia, zatytułowana Mediatyzacja medycyny, szkoły iuniwersytetu, dotyczy zmian tych sektorów, które mają podłoże wmediatyzacji życia społecznego. Powszechność używania mediów wżyciu społecznym, szczególnie umłodego pokolenia, wskazuje na konieczność edukacji medialnej, postulowanej od dawna, ale dotąd nie realizowanej wpolskiej szkole.

Część czwarta– Bezpieczeństwo, strach, inwigilacja– odnosi się do nowych form rozproszonych konfliktów, lęków, rozwagi lub jej braku, atakże mediów. Zkolei wybranym trzem postaciom: Marcinowi Lutrowi, papieżowi Franciszkowi i Donaldowi Trumpowi poświęcona jest część piąta– Innowatorzy medialni. Najnowsze zjawiska medialne ukazuje część szósta, czyli Transformacje mediów cyfrowych, wktórej przedstawiono kierunki obecnej fazy mediamorfozy, aszczególnie jej algorytmizacji iplatformizacji wramach chmur obliczeniowych.

Tom kończy część siódma. Tekst Antropocen imediocen dotyka kwestii przyszłości, lecz rozważania prowadzone są na kanwie wyraźnie już dostrzegalnych zalążków przyszłości– nowej epoki geologicznej, antropocenu, ale iniezwykle ważnego podłoża składnika „płynnej nowoczesności”, którym stały się cyfrowe media iich technologie informacyjno-komunikacyjne. Ostatni fragment książki– Media wczasie płynnej pandemii– powstał wpierwszej fazie pandemii, stąd określa ją jako „płynną”, nie tylko waspekcie biologicznym, ale i– awłaściwie przede wszystkim– jako konstrukt społeczny, formowany wdominujący sposób przez media.

Tematyka tomu jest bardzo obszerna, więc zkonieczności bardziej sygnalizuje, niż analizuje podejmowane kwestie. Lecz przecież nie pretenduje też do współczesnej summa communicologiae. Autor ma nadzieję, że skłoni badaczy, zwłaszcza młodych, studentów idoktorantów, do podejmowania zarysowanej wniniejszym zbiorze problematyki iprzygotowywania coraz głębszych empirycznych iteoretycznych analiz.

1R. Kapuściński, Rwący nurt historii. Zapiski oXX iXXI wieku, Kraków 2007.

2 T. Goban-Klas, Wartki nurt mediów. Ku nowym formom społecznego życia informacji. Pisma zlat 2000–2011, Kraków 2011, s. 9–11.

***

Książkę dedykuję pionierom edukacji akademickiej on-line zlat 90. XX wieku– Stephenowi Gilfusi iDanowi Cane zfirmy CourseInfo powstałej na Uniwersytecie Cornella wUSA oraz Matthew Pittinsky’emu iMichaelowi Chasenowi zfirmy Blackboard. Ich udoskonalony produkt, platforma Blackboard Learn, została profesjonalnie przystosowana do nauczania na odległość ijest obecnie stosowana wdziesiątkach tysięcy uczelni na świecie, wtym wWyższej Szkole Informatyki iZarządzania wRzeszowie. Dzięki niej mogłem prowadzić wirtualne wykłady znauk omediach, łącząc żywe słowo zwizualną prezentacją omawianych problemów, filmem wideo, czatem na żywo, atakże dostępem do tekstów naukowych wformie rozdziałów monografii iartykułów zczasopism. Była również niezastąpionym narzędziem konferencyjnym wkilku obronach medioznawczych rozpraw doktorskich wuczelni, posiedzeń Rad Kolegium Mediów iKomunikacji Społecznej, co umożliwiło nadawanie stopnia doktora młodym pracownikom naukowym.

Książkę dedykuję także moim studentom z pięciu grup wykładowych Wyższej Szkoły Informatyki iZarządzania wRzeszowie wsemestrze wiosennym 2020 roku, których systematyczne zdalne uczestnictwo oraz wyniki egzaminów pozwoliły na zrealizowanie planu dydaktycznego mimo trudnego stanu separacji przestrzennej czasu pandemii.

Dziękuję – last but not least – Pani Redaktor Dagmarze Wachnie za staranną redakcję tekstu, czujne oko korektorskie iwielką cierpliwość we wprowadzaniu kolejnych poprawek.

Tomasz Goban-Klas

Kraków– Konary, lipiec 2020 roku

Przedsłowie. Olgi Tokarczuk wprowadzenie do świata mediów

Zaskakująca, więcej– zdumiewająca była godzinna noblowska przemowa, co piszę!– wykład Olgi Tokarczuk wAkademii Szwedzkiej 7 grudnia 2020 roku. Zatytułowany Czuły narrator, wcałości został upowszechniony wtygodnikach iInternecie, zamieszczony wwitrynie Nagrody Nobla1. Choć to mowa okazjonalna, to zawiera wiele inspirujących stwierdzeń noblistki odnoszących się do współczesnego świata mediów, wktórych Oldze Tokarczuk udało się wyjaśnić, dlaczego literatura jest ważna wczasach cyfrowej kakofonii.

Warto przeto wyróżnić szczególnie znaczące fragmenty oraz opatrzyć je kilkuzdaniowymi komentarzami. Bez wątpienia będzie to subiektywny, autorski wybór iodczytanie mowy, może nawet jej nadinterpretacja. Co więcej, kryteria wyboru fragmentów zależą przecież od perspektywy interpretatora. Nie pretendując zatem do uniwersalnej selekcji czy interpretacji tego wykładu, przyjmę akademicką perspektywę medioznawczą. Ona bowiem, jak uważam, pozwala dostrzec wnikliwość diagnozy współczesnego zmediatyzowanego świata2.

Przytaczane fragmenty tekstu przemowy (wszystkie za portalem NobelPrize.org) zostały wyróżnione, aby oddzielać myśli Olgi Tokarczuk od ich komentowania. Oto początkowe akapity mowy noblowskiej.

Pierwsze zdjęcie, jakie świadomie przeżyłam, to zdjęcie mojej matki, jeszcze zanim mnie urodziła. (...) Mama siedzi przy starym radiu, takim, które miało zielone oko idwa pokrętła– jedno do regulowania głośności, drugie do wyszukiwania stacji. To radio stało się potem towarzyszem mojego dzieciństwa izniego dowiedziałam się oistnieniu kosmosu. Kręcenie ebonitową gałką przesuwało delikatne czułki anten iwich zasięg trafiały rozmaite stacje– Warszawa, Londyn, Luksemburg albo Paryż. Czasami jednak dźwięk zamierał, jakby pomiędzy Pragą aNowym Jorkiem, Moskwą aMadrytem czułki anteny natrafiały na czarne dziury. Wtedy przechodził mnie dreszcz. Wierzyłam, że poprzez to radio odzywają się do mnie inne układy słoneczne igalaktyki, które wśród trzasków iszumów wysyłają mi wiadomości, aja nie umiem ich rozszyfrować. (...) byłam przekonana, że mama szukała mnie, kręcąc gałką radia. Niczym czuły radar penetrowała nieskończone obszary kosmosu próbując dowiedzieć się, kiedy iskąd przybędę. (...) Inawet, jeżeli powiem: „Jestem nieobecna”, to itak na pierwszym miejscu znajduje się: „Jestem”– najważniejsze inajdziwniejsze słowo świata.

Wten sposób niereligijna młoda kobieta, moja mama, dała mi coś, co kiedyś nazywano duszą, awięc wyposażyła wnajlepszego na świecie czułego narratora3.

Wielki słownik języka polskiego PAN wskazuje, że medium to „osoba, która posiada zdolność kontaktowania się zbytami zzaświatów”4. Ito Olga była tu medium. Ale przecież dla małej Olgi medium– przekaźnikiem wtrzecim znaczeniu słownikowym, był sam radioodbiornik. To nim była zafascynowana, aszczególnie mrugającym wskaźnikiem – „zielonym okiem”. To jego czułość punktowała świat– Warszawa, Londyn, Luksemburg, aprzez radio odzywał się do niej kosmos. Ioto ujawnia się McLuhanowskie „medium jest przekazem”, maksyma współczesnego pojmowania mediów, wujęciu Olgi jedności obu znaczeń. Czymże jest ten wyżej wspomniany, aiwskazany wtytule mowy „czuły narrator”? Jest medium wyższego rzędu, realnie spiritualistycznym, prawdziwie łączącym autora-narratora-nadawcę zczytelnikiem-słuchaczem, odbiorcą iuczestnikiem komunikacji międzyludzkiej, czyli społecznej.

Świat jest tkaniną, którą przędziemy codziennie na wielkich krosnach informacji, dyskusji, filmów, książek, plotek, anegdot. Dziś zasięg pracy tych krosien jest ogromny– za sprawą Internetu prawie każdy może brać udział wtym procesie, odpowiedzialnie inieodpowiedzialnie, zmiłością inienawiścią, ku dobru iku złu, dla życia idla śmierci. Kiedy zmienia się ta opowieść– zmienia się świat. Wtym sensie świat jest stworzony ze słów. To, jak myślimy oświecie i– co chyba ważniejsze– jak onim opowiadamy, ma więc olbrzymie znaczenie. Coś, co się wydarza, anie zostaje opowiedziane, przestaje istnieć iumiera. Wiedzą otym bardzo dobrze nie tylko historycy, ale także (amoże przede wszystkim) wszelkiej maści politycy ityrani. Ten, kto ma isnuje opowieść– rządzi5.

Wybitny amerykańsko-węgierski medioznawca George Gerbner stale podkreślał znaczenie wielkich narracji wformie powieści (aimitów) dla życia społecznego. Cytował chętnie dawnego szkockiego patriotę ipoetę, Andrew Fletchera, który pisał: „Gdyby mi wolno było stworzyć wszystkie ballady, nie musiałbym się przejmować, kto tworzy prawa naszego narodu”6. Wciągu ostatnich pięćdziesięciu lat, dodawał George Gerbner, „tworzenie ballad– lub mówiąc szerzej, historii– przeniosło się od rodziców, szkół, społeczności, kościołów inarodów do komercyjnego przemysłu telewizyjnego prowadzonego przez korporacyjne konglomeraty medialne. Ta transformacja głęboko zmieniła sposób, wjaki dzieci są socjalizowane izrobiła wiele, aby ukształtować sposób zarządzania naszym społeczeństwem. Krótko mówiąc, zmieniła nasz styl życia”7.

Jako ówczesny współpracownik profesora Gerbnera, odwołałem się do jego tez oznaczeniu narracji wksiążce ominionym okresie stalinowskiej polityki kulturowej. Pod rządami totalitarnymi tylko trzy elementy zachowują pewną niezależność od kontroli państwa: rodzina, pamięć itradycja kulturowa. Nic dziwnego, że dyktatorzy próbują obezwładnić nawet je. Nic nie może lepiej zilustrować polityki Stalina, polegającej na zmiażdżeniu wszelkich form swobodnego przepływu ludzi iidei, niż kampania przeciwko Ukraińcom na początku lat 30. XX wieku. Po narzuceniu zwierzchności władzy bolszewików na Ukrainie jedynym środkiem zachowania niezależności isiły jej kultury byli kobzars, lokalni niewidomi bardowie, którzy wędrowali po kraju, śpiewając ballady irecytując starożytne legendy. Według słów słynnego rosyjskiego kompozytora Dimitrija Szostakowicza byli oni „żywym muzeum, żywą historią kraju: wszystkimi jego piosenkami, całą jego muzyką ipoezją”, które podtrzymywały tożsamość narodową narodu ukraińskiego. Stalin nie mógł tego tolerować. Na jego rozkaz kilkuset bardów zaproszono na zgromadzenie, na którym jednak zamiast doczekać się uznania zostali aresztowani, anastępnie, jak wspomniał Szostakowicz wswoim świadectwie, „rozstrzelano prawie wszystkich tych nieszczęsnych ślepców”8.

Chyba jeszcze nigdy whistorii człowieka tak wielu ludzi nie zajmowało się pisaniem iopowiadaniem. Wystarczy spojrzeć na pierwsze zbrzegu statystyki. (....) Jest to fenomen na wielką skalę także idlatego, że dzisiaj powszechnie potrafimy posługiwać się pismem iwielu ludzi osiąga tę kiedyś zastrzeżoną dla nielicznych umiejętność wyrażenia siebie samego wsłowie iopowieści. Paradoksalnie jednak wygląda to na chór złożony zsamych solistów– głosy nakładają się na siebie, rywalizują ouwagę, poruszają po podobnych traktach, ostatecznie wzajemnie się zagłuszając9.

To medialna literacka kakofonia, którą można zaobserwować wkażdej nieco większej księgarni, ointernetowym amazon.com już nie wspominając. Wpierwszych latach rozwoju tzw. Web 2.0, czyli blogów, postów, haseł Wikipedii, nawet Facebooka, wydawała się triumfem kultury uczestnictwa aż do krytyki Andrew Keena przeprowadzonej wksiążce Kult amatora. Jak Internet niszczy kulturę10, który wykazuje, że Internet sprzyja powstawaniu nowych form kultury rażących pustką, banalnością, upowszechnia więc wistocie amatorszczyznę. Nie byłoby to tragedią, gdyby kult twórcy-amatora (prosumenta) nie podkopywał kultury opartej na profesjonalizmie. Bankrutują redakcje, wydawnictwa iproducenci muzyczni. Upada, zdaniem Keena, kultura przez duże K.

Tezy Keena subtelniej rozwija najnowsza książka Jay’a D. Boltera, której tytuł można przetłumaczyć jako: Cyfrowa obfitość. Upadek kultury elitarnej arozwój nowych mediów11. Konsekwencją jest medialny, awięc ikulturalny harmider, tak trafnie ujęty przez Olgę Tokarczuk. Pisze ona ojego podłożu:

Instynkt ekspresji– może równie silny, jak inne instynkty, które projektują nasze życie– najpełniej objawia się wsztuce. (…) Chcemy być zauważeni, chcemy poczuć się wyjątkowi. Narracje typu: „Opowiem ci moją historię”, „Opowiem ci historię mojej rodziny”, ewentualnie „Opowiem ci, gdzie byłam” to dziś najpopularniejsze gatunki literackie12.

Wszakże gdy wszyscy piszą, niewiele może być dostrzeżone. Aby nieco uporządkować ów bezlik, wprowadza się kategoryzacje wedle rodzajów.

(…) żeby nie utonąć wwielości tytułów inazwisk, zaczęliśmy dzielić ogromne lewiatanowe ciało literatury na gatunki, które traktujemy jak dziedziny wsporcie, apisarzy ipisarki jak wyspecjalizowanych zawodników.

Ogólne skomercjalizowanie rynku literackiego doprowadziło do podziału na branże– odtąd odbywają się targi ifestiwale literatury takiej czy siakiej, zupełnie osobno, tworząc klientelę czytelników, którzy chętnie zatrzaskują się wkryminale, fantasy czy science-fiction. Cechą szczególną tej sytuacji jest, że to, co miało jedynie pomóc księgarzom ibibliotekarzom wuporządkowaniu na półkach ogromu wydawanych książek, aczytelnikom pomagało zorientować się wwielkości oferty, stało się abstrakcyjnymi kategoriami, wktóre już nie tylko wrzuca się zaistniałe dzieło, ale według których zaczynają pisać sami pisarze. Coraz częściej gatunkowe dzieło przypomina foremkę do ciasta, która produkuje bardzo podobne rezultaty, ich przewidywalność uważana jest za cnotę, ich banalność za osiągnięcie. Czytelnik wie, czego ma się spodziewać, idostaje dokładnie to, co chciał13.

Itak Olga Tokarczuk przystępnie ujmuje ważne zagadnienie teorii nie tylko literatury, ale imediów masowych. Wanalizie przekazów masowych często stosowane iużyteczne jest pojęcie gatunku. Wodniesieniu do sztuki wprowadził je już Arystoteles, który dzielił wytwory literackie na grupy lub typy (tragedia, komedia, epika, liryka itd.). WXX wieku termin ten zaczął być używany przez producentów filmowych Hollywoodu do klasyfikacji filmów oraz pomagał wusprawnieniu organizacji ich produkcji imarketingu.

Troska oprzestrzeganie norm gatunku przenosi wartość dzieła wsferę tradycji kulturalnej, kosztem wartości artystycznej, która wyżej ceni nowatorskie formy ekspresji twórczej. Jednakże wodniesieniu do mediów pojęcie gatunku jest mniej kontrowersyjne niż wsztuce, gdyż ich pożądanym standardem jest nie oryginalność iindywidualność, lecz rutyna istandaryzacja.

Wdalszym wywodzie Olga Tokarczuk wprost podejmuje temat nowych form gatunkowych: filmowych seriali telewizyjnych.

Podział na gatunki jest wynikiem skomercjalizowania całej literatury iefektem traktowania jej jako produktu do sprzedaży zcałą filozofią brandu, targetu itym podobnych wynalazkówwspółczesnego kapitalizmu.

Możemy mieć dziś wielką satysfakcję, że jesteśmy świadkami powstania nowego sposobu opowiadania świata, jaki niesie ze sobą serial filmowy, aktórego ukrytym zadaniem jest wprowadzić nas wtrans. (...) Pierwsze dwie dekady XXI w. zpewnością należą do seriali. Ich wpływ na sposoby opowiadania (iprzez to też rozumienia) świata jest rewolucyjny.

Serial wdzisiejszej postaci nie tylko rozciągnął uczestniczenie wnarracji wobrębie czasu, generując jego różne tempa, odnogi iaspekty, ale wniósł także swoje nowe porządki. Ponieważ wwielu przypadkach jego zadaniem jest utrzymanie uwagi widza jak najdłużej– narracja serialowa mnoży wątki, splatając je ze sobą wnajbardziej nieprawdopodobny sposób tak bardzo, iż wobliczu bezradności sięga się nawet po stary zabieg narracyjny, skompromitowany kiedyś przez klasyczną operę: „deus ex machina”. (...)

Potencjalne zaistnienie kolejnego sezonu stwarza konieczność otwartych zakończeń, wktórych nie ma szans pojawić się iwybrzmieć do końca owo tajemnicze katharsis, które było przeżyciem wewnętrznej przemiany, spełnienia się, satysfakcją zuczestniczenia wakcie opowieści. Taki rodzaj komplikowania iniekończenia, ciągłego odraczania nagrody, jaką jest katharsis, uzależnia ihipnotyzuje. Fabula interrupta wymyślona dawno temu iznana zopowieści Szeherezady powróciła wserialach wwielkim stylu, zmieniając naszą wrażliwość iniosąc przedziwne psychologiczne skutki, odrywając nas od własnego życia ihipnotyzując niczym używka. Jednocześnie serial wpisuje się wnowy, rozwlekły inieuporządkowany rytm świata, wjego chaotyczną komunikację, jego niestałość ipłynność. Ta forma opowieści chyba najbardziej twórczo szuka dziś nowej formuły. Wtym sensie odbywa się wserialu poważna praca nad narracjami przyszłości, nad dopasowaniem opowieści do nowej rzeczywistości14.

Tokarczuk jakby znowu wracała do hipnotyzującej funkcji medium wkształcie już nie radiowym, ale wizualnym– telewizyjnym, gdy ciągnąca się fabula interrupta koresponduje zpłynną komunikacją, określoną przez Jay’a Boltera jako flow, przepływ, pozostający wopozycji do tradycyjnego teatralnego katharsis (oczyszczenia).

Tego katharsis nie daje już popkultura ani informacja masowa. Media współczesne raczej mącą niż oczyszczają świadomość.

Lecz nade wszystko żyjemy wświecie natłoku informacji sprzecznych ze sobą, wzajemnie się wykluczających, walczących na kły ipazury.

Nasi przodkowie wierzyli, że dostęp do wiedzy przyniesie ludziom nie tylko szczęście, dobrobyt, zdrowie ibogactwo, ale stworzy społeczeństwo równe isprawiedliwe. To, czego według nich brakowało światu, to była powszechna mądrość, płynąca zwiedzy.

Jan Amos Komenski, wielki pedagog XVII w., ukuł termin „pansofia”, wktórym zawarł idee możliwej omniscjencji, wiedzy uniwersalnej, która pomieści wsobie wszelkie możliwe poznanie. Było to także iprzede wszystkim marzenie owiedzy dostępnej każdemu. Czyż dostęp do informacji oświecie nie zmieni niepiśmiennego chłopa wrefleksyjną jednostkę świadomą siebie iświata? Czy wiedza na wyciągnięcie ręki nie sprawi, że ludzie staną się rozważni imądrze pokierują swoim życiem?

Kiedy powstał Internet, wydawało się, że idee te będą wreszcie mogły zrealizować się wsposób totalny. Wikipedia, którą podziwiam iwspieram, mogłaby wydać się Komenskiemu, podobnie jak wielu myślicielom tego nurtu, spełnieniem marzeń ludzkości– oto tworzymy iotrzymujemy ogromny zasób wiedzy nieustannie uzupełnianej, odświeżanej idemokratycznie dostępnej praktycznie zkażdego miejsca na Ziemi.

Spełnione marzenia często nas rozczarowują. Okazało się, że nie jesteśmy wstanie unieść tego ogromu informacji, która zamiast jednoczyć, uogólniać iuwalniać– różnicuje, dzieli, zamyka wbańkach, tworzy wielość opowieści nieprzystających do siebie albo wręcz wrogich sobie, antagonizujących15.

W1998 roku informatyk, profesor Ryszard Tadeusiewicz, posłużył się metaforą smogu informacyjnego, którą uznał za najlepszą dla scharakteryzowania zjawiska przeładowania informacyjnego (ang. information overload) oraz niskiej oceny wiarygodności informacji znajdujących się wzasobach sieciowych. To drugie odnosi się do wiedzy ujętej wWikipedii.

Obecnie doszły tutaj metafory filtrów ibaniek informacyjnych, pojęć wprowadzonych przez Eliego Parisela wksiążce Bańka filtrująca. Co Internet ukrywa przed tobą16. Pokazuje on, jak algorytmy Facebooka czy Google’a odcinają nas od informacji, które mogłyby być sprzeczne znaszymi poglądami.

Tekst Olgi Tokarczuk także ostrzega nas przed wiarą wczynienie dobra przez Google’a. Zresztą słynne motto Don’t be evil usunięto zpierwszych słów kodeksu postępowania firmy. Sam Internet pełen jest fake newsów, fałszywych informacji, mowy nienawiści, wydumanych teorii, choćby płaskoziemców czy negacjonistów pandemii.

Na dodatek Internet, poddany zupełnie bez refleksji procesom rynkowym ioddany graczom-monopolistom, steruje gigantycznymi ilościami danych, które wykorzystywane są całkiem nie „pansoficznie”, ku szerokiemu dostępowi do wiedzy, ale przeciwnie, służąc przede wszystkim programowaniu zachowań użytkowników, czego dowiedzieliśmy się po aferze Cambridge Analytica.

Zamiast usłyszeć harmonię świata, usłyszeliśmy kakofonię dźwięków, szum nie do zniesienia, wktórym rozpaczliwie próbujemy dosłuchać się jakiejś najcichszej melodii, najsłabszego chociaż rytmu. Parafraza szekspirowskiego cytatu jak nigdy pasuje dzisiaj do tej kakofonicznej rzeczywistości: Internet to coraz częściej opowieść idioty pełna wściekłości iwrzasku.

Także badania politologów przeczą niestety intuicjom Jana Amosa Komenskiego, opartych na przekonaniu, że im więcej powszechnie dostępnej wiedzy oświecie, tym politycy bardziej posługują się rozsądkiem ipodejmują rozważne decyzje. Wygląda na to, że wcale nie jest to taka prosta sprawa. Wiedza może przytłaczać, ajej skomplikowanie iniejednoznaczność powoduje powstawanie rożnego rodzaju mechanizmów obronnych– od zaprzeczenia iwyparcia, aż po ucieczkę wproste zasady myślenia upraszczającego, ideologicznego, partyjnego.

Kategoria fake newsów ifake upów stawia nowe pytania oto, czym jest fikcja. Czytelnicy, którzy wiele razy dali się oszukać, zdezinformować czy wyprowadzić wpole, nabierają powoli specyficznej nerwicowej idiosynkrazji. (...) Fikcja straciła zaufanie czytelników, odkąd kłamstwo stało się niebezpieczną bronią masowego rażenia, nawet jeśli wciąż pozostaje prymitywnym narzędziem17.

Tokarczuk dostrzega finansowy ipolityczny wymiar działań mediów społecznościowych, ujawniony światu wskandalu Cambridge Analytica. Ale przecież to tylko wierzchołek góry lodowej, choć doskonałe wprowadzenie do subdyscypliny medioznawstwa– ekonomii politycznej mediów.

Możliwe jest jednak, że powieść iliteratura wogóle stają się na naszych oczach czymś zgoła marginalnym wobec innych sposobów narracji. Że waga obrazu inowych form bezpośredniego przekazywania doświadczenia– kina, fotografii, virtual reality iaugmented reality– stanie się poważną alternatywą dla tradycyjnego czytania. Czytanie jest dość skomplikowanym psychologicznym procesem percepcji. Upraszczając: najpierw najbardziej nieuchwytna treść jest konceptualizowana iwerbalizowana, zamieniana wznaki isymbole, apotem następuje jej „odkodowanie” na powrót zjęzyka na doświadczenie. Wymaga to pewnej kompetencji intelektualnej. Aprzede wszystkim wymaga uwagi iskupienia, umiejętności coraz rzadszych wdzisiejszym skrajnie rozpraszającym świecie.

Ludzkość przeszła długą drogę wsposobach przekazywania iwspółdzielenia własnego doświadczenia, od oralności, zdanej na żywe słowo iludzką pamięć, po rewolucję Gutenberga, kiedy opowieść została powszechnie zapośredniczona przez pismo iwten sposób utrwalona iskodyfikowana oraz możliwa do powielania bez zmian. Największym osiągnięciem tej zmiany był moment, wktórym myślenie jako takie utożsamiliśmy zpismem, czyli konkretnym sposobem używania idei, kategorii czy symboli. Dziś– to jasne– stoimy wobliczu podobnie znamiennej rewolucji, kiedy doświadczenie może być przekazywane bezpośrednio, bez pomocy słowa drukowanego18.

Okomunikacji bezpośredniej wformie pierwotnej, czyli komunikacji oralnej, wiele pisano wtzw. Szkole Toronto, zWalterem Ongiem iMarshallem McLuhanem na czele. Jednak dzisiaj, werze eksplozji środków audiowizualnych, gier komputerowych, wirtualnej rzeczywistości, zdaje się ona być nam bliższa wnowych audiowizualnych formach.

Nie ma już potrzeby prowadzić dziennika podróży, kiedy można fotografować iwysyłać te fotografie za pomocą portali społecznościowych wświat, zaraz ikażdemu. Nie ma potrzeby pisać listu, skoro łatwiej jest zadzwonić. Po co czytać grube powieści, skoro można zanurzyć się wserialu? Zamiast wyjść na miasto, żeby rozerwać się przyjaciółmi, lepiej zagrać wgrę. Sięgnąć po autobiografię? Nie ma sensu, skoro śledzę życie celebrytów na Instagramie iwiem onich wszystko.

To już nawet nie obraz jest dzisiaj największym przeciwnikiem tekstu, jak myśleliśmy jeszcze wXX w., martwiąc się wpływem kina itelewizji. To zupełnie inny wymiar doświadczania świata– oddziałujący bezpośrednio na nasze zmysły19.

Obszernie traktuje otym książka Jacka Dukaja Po piśmie. Wpływ jego poglądów na media odnajduję wmowie Olgi Tokarczuk.

Często jednak doskwiera mi poczucie, że światu czegoś brakuje. Że doświadczając go przez szyby ekranów, przez aplikacje, staje się jakiś nierealny, daleki, dwuwymiarowy, dziwnie nieokreślony, mimo że dotarcie do każdej konkretnej informacji jest zdumiewająco łatwe. Męczące „ktoś”, „coś”, „gdzieś”, „kiedyś” może dziś być bardziej niebezpieczne niż wygłaszane zabsolutną pewnością bardzo konkretne iokreślone idee– ziemia jest płaska, szczepionki zabijają, ocieplenie klimatyczne jest bzdurą, ademokracja wwielu krajach nie jest zagrożona. „Gdzieś” toną jacyś ludzie, próbujący przeprawić się przez morze. „Gdzieś” od „jakiegoś” czasu trwa „jakaś” wojna. Wnatłoku informacji pojedyncze przekazy tracą kontury, rozwiewają się wnaszej pamięci istają się nierealne, znikają. Zalew obrazów przemocy, głupoty, okrucieństwa, mowy nienawiści, rozpaczliwie równoważone są przez wszelkie „dobre wiadomości”, ale nie są one wstanie ujarzmić dojmującego wrażenia, które trudno jest nawet zwerbalizować: Coś jest ze światem nie tak20.

Przemoc wmediach to klasyczny temat medioznawczy. Nabiera on jednak coraz większego znaczenia już nie jako obrazy fizycznej przemocy, gwałtu iokrucieństwa, ale jako przemoc symboliczna, aszczególnie jako mowa nienawiści.

(…) jak za sprawą jednego kliknięcia, wszystko stało się inne, mniej zniuansowane, prostsze. Szept świata umilkł, zastąpiły go hałasy miasta, szmer komputerów, grzmot przelatujących nad głową samolotów imęczący biały szum oceanów informacji.

Od jakiegoś momentu wswoim życiu zaczynamy widzieć świat we fragmentach, wszystko osobno, wkawałkach odległych od siebie niczym galaktyki, arzeczywistość, wjakiej żyjemy, wtym nas upewnia: lekarze leczą nas według specjalności, podatki nie mają związku zodśnieżaniem drogi, którą jeździmy do pracy, obiad nijak się ma do wielkich ferm hodowlanych, anowa bluzka do obskurnych fabryk gdzieś wAzji. Wszystko jest od siebie oddzielone, żyje osobno, bez związku.

Żeby łatwiej nam było to znieść, dostajemy numery, identyfikatory, karty, toporne plastikowe tożsamości, które próbują nas zredukować do użytkowania jakiejś jednej cząstki tej całości, którą przestaliśmy już dostrzegać.

Świat umiera, amy nawet tego nie zauważamy. Nie zauważamy, że świat staje się zbiorem rzeczy iwydarzeń, martwą przestrzenią, wktórej poruszamy się samotni izagubieni, miotani czyimiś decyzjami, zniewoleni niezrozumiałym fatum, poczuciem bycia igraszką wielkich sił historii czy przypadku. Nasza duchowość zanika albo staje się powierzchowna irytualna. Albo po prostu stajemy się wyznawcami prostych sił– fizycznych, społecznych, ekonomicznych, które poruszają nami jakbyśmy byli zombie. Iwtakim świecie rzeczywiście jesteśmy zombie21.

Człowiek otrzymuje identyfikator, już nie tylko plakietkę na ubraniu czy paszport, ale numer– PESEL, login itp. Stajemy się numerem, awsieci profilem, nasze dane są gromadzone jako big data, zapisywane wchmurach internetowych, segregowane przez algorytmy. Tokarczuk nazywa nas zombie, medioznawcy– cyfrowymi ludźmi. Jesteśmy realnie wirtualni, czyli jak żywe trupy wgrach komputerowych.

Co nas może ożywić faktycznie? Odpowiedź Olgi jest do przewidzenia– literatura.

(…) kosmos literatury jest jeden niczym idea unus mundus, wspólnej rzeczywistości psychicznej, wktórej jednoczy się nasze ludzkie doświadczenie, zaś Autor iCzytelnik pełnią równoważną rolę, pierwszy przez to, że tworzy, drugi zaś dzięki temu, że dokonuje nieustannej interpretacji22.

Itu skojarzyłem tę myśl ztytułem mojej pracy doktorskiej zsocjologii kultury imediów sprzed niemal pół wieku Młodzi robotnicy Nowej Huty jako odbiorcy iwspółtwórcy kultury (1971)– określenie „odbiorcy” wtytule było oczywiste, ale „współtwórcy kultury” już nie. Postrzegałem ich jako interpretatorów, aktywnych psychicznie odbiorców. To wówczas byli robotnicy oglądający wtelewizji spektakle teatralne, kabarety wstylu Starszych Panów, atakże recitale, na przykład Ewy Demarczyk. Dzisiaj serwuje się im disco polo Zenka Martyniuka. Remedium na prymitywną popkulturę może być rozumienie iwspółodczuwanie czułości wykazywanej przez twórcę-narratora.

Każdej rzeczy iosobie muszę przyjrzeć się zbliska, znajwiększą powagą iuosobić je we mnie, spersonalizować.

Do tego właśnie służy mi czułość– czułość jest bowiem sztuką uosabiania, współodczuwania, awięc nieustannego odnajdowania podobieństw.

(...) Pojawia się tam, gdzie zuwagą iskupieniem zaglądamy wdrugi byt, wto, co nie jest „ja”. (...) Jest tym trybem patrzenia, które ukazuje świat jako żywy, żyjący, powiązany ze sobą, współpracujący, iod siebie współzależny.

Literatura jest właśnie zbudowana na czułości wobec każdego innego od nas bytu. To jest podstawowy psychologiczny mechanizm powieści. Dzięki temu cudownemu narzędziu, najbardziej wyrafinowanemu sposobowi ludzkiej komunikacji, nasze doświadczenie podróżuje poprzez czas itrafia do tych, którzy się jeszcze nie urodzili, aktórzy kiedyś sięgną po to, co napisaliśmy, co opowiedzieliśmy onas samych ionaszym świecie23.

Kluczowym słowem wmowie noblowskiej Tokarczuk jest nie tyle literatura imedia, ani nawet wrażliwość czy miłość. Jest nim czułość24. Przywołana jest wtytule iwkońcowych rozważaniach jako podsumowanie. Przynależy do sfery pogłębionej narracji oraz ludzkiej etyki komunikowania, aniekiedy– choć raczej wyjątkowo– mediów. Ale przecież media są środkiem komunikacji społecznej, ata, aby była dobra, wetycznym, społecznym iludzkim sensie, wuzupełnieniu do teorii aktu komunikacyjnego Habermasa, wymaga skupienia uwagi, dostrzegania wartości igodności drugiej osoby, pewnego stopnia czułości. Komunikacja społeczna powinna zatem być odniesieniem do tego, co Florian Znaniecki nazywał „współczynnikiem humanistycznym” wsocjologii, aco należałoby wprowadzić do współczesnych badań medioznawczych na wszelkich poziomach.

1Przemowa noblowska Olgi Tokarczuk, NobelPrize.org, Nobel Media AB 2020, 10 lutego 2020 roku, https://www.nobelprize.org/uploads/2019/12/tokarczuk-lecture-polish.pdf (dostęp: 5.08.2020).

2 Zastanawiające, że wartykule „Od fake newsów po rolę literatury”. Mowa Olgi Tokarczuk trafia do szkół nauczyciele nie wskazywali bezpośrednich odniesień wprzemowie do kwestii medialnych, dostrzegając jedynie kwestię fake newsów, zob. J. Suchecka, „Od fake newsów po rolę literatury”. Mowa Olgi Tokarczuk trafia do szkół, https://tvn24.pl/polska/olga-tokarczuk-i-jej-mowa-noblowska-jako-temat-lekcji-od-historii-po-godzine-wychowawcza-ra991777-2565582 (dostęp: 5.08.2020).

3Przemowa noblowska Olgi Tokarczuk, dz. cyt., s. 1–2; wyróżnienie– T.G.K.

4 Medium to także: 1) osoba dająca się łatwo zahipnotyzować; 2) osoba obcująca zduchami podczas seansów spirytystycznych; 3) to, za pośrednictwem czego są przekazywane lub wyrażane jakieś treści, Słownik języka polskiego PWN, https://www.wsjp.pl/index.php?id_hasla=4104&id_znaczenia=773789 &l=16&ind=0 (dostęp: 8.08.2020).

5Przemowa noblowska Olgi Tokarczuk, dz. cyt., s. 3.

6 Cyt. za: G. Gerbner, The Electronic Storyteller. Television & the Cultivation of Values,Media Education Foundationtranscript of One of Three Videos in the Series: George Gerbner on Media and Culture,https://www.mediaed.org/transcripts/The-Electronic-Storyteller-Transcript.pdf (dostęp: 8.08.2020).

7 Tamże.

8Testimony: The Memoirs of Dmitri Shostakovich, ed. S. Volkov, New York 1979, s. 165.

9Przemowa noblowska Olgi Tokarczuk, dz. cyt., s. 5.

10 A. Keen, Kult amatora. Jak internet niszczy kulturę, tłum. M. Bernatowicz i K. Topolska-Ghariani, Warszawa 2007.

11 J.D. Bolter, The Digital Plenitude: The Decline of Elite Culture and the Rise of New Media, Boston 2019.

12Przemowa noblowska Olgi Tokarczuk, dz. cyt., s. 5.

13 Tamże, s. 6.

14 Tamże, s. 7–8.

15 Tamże, s. 8–9.

16 E. Parisel, The Filter Bubble: What the Internet Is Hiding from You, New York 2011.

17Przemowa noblowska Olgi Tokarczuk, dz. cyt., s. 9–10.

18 Tamże, s. 12.

19 Tamże, s. 13.

20 Tamże, s. 13–14.

21 Tamże, s. 16–17.

22 Tamże, s. 22.

23 Tamże, s. 23–24.

24 Wczuwanie to empatia, aczułość to raczej wyczuwanie. Olga Tokarczuk pisze owyczuwaniu głosów świata poprzez radioodbiornik.

Post scriptum

Olga Tokarczuk wfelietonie z1 kwietnia 2020 roku, na początku pandemii, uzupełniła swą mowę noblowską25:

Czy aby nie jest tak, że wróciliśmy do normalnego rytmu życia? Że to nie wirus jest zaburzeniem normy, ale właśnie odwrotnie– tamten hektyczny świat przed wirusem był nienormalny? Wirus przypomniał nam przecież to, co tak namiętnie wypieraliśmy– że jesteśmy kruchymi istotami, zbudowanymi znajdelikatniejszej materii. Że umieramy, że jesteśmy śmiertelni. Że nie jesteśmy oddzieleni od świata swoim „człowieczeństwem” iwyjątkowością, ale świat jest rodzajem wielkiej sieci, wktórej tkwimy, połączeni zinnymi bytami niewidzialnymi nićmi zależności iwpływów. Że jesteśmy zależni od siebie ibez względu na to, zjak dalekich krajów pochodzimy, jakim językiem mówimy ijaki jest kolor naszej skóry, tak samo zapadamy na choroby, tak samo boimy się itak samo umieramy. Uświadomił nam, że bez względu na to, jak bardzo czujemy się słabi ibezbronni wobec zagrożenia, są wokół nas ludzie, którzy są jeszcze słabsi ipotrzebują pomocy. Przypomniał, jak delikatni są nasi starzy rodzice idziadkowie ijak bardzo należy im się nasza opieka. Pokazał nam, że nasza gorączkowa ruchliwość zagraża światu. Iprzywołał to samo pytanie, które rzadko mieliśmy odwagę sobie zadać: czego właściwie szukamy? (...)

Obawiam się też, że wirus szybko przypomni nam jeszcze inną starą prawdę, jak bardzo nie jesteśmy sobie równi. Jedni znas wylecą prywatnymi samolotami do domu na wyspie lub wleśnym odosobnieniu, ainni zostaną wmiastach, żeby obsługiwać elektrownie iwodociągi. Jeszcze inni będą ryzykować zdrowie, pracując wsklepach iszpitalach. Jedni dorobią się na epidemii, inni stracą dorobek swojego życia. Kryzys, jaki nadchodzi, zapewne podważy te zasady, które wydawały się nam stabilne; wiele państw nie poradzi sobie znim iwobliczu ich dekompozycji obudzą się nowe porządki, jak to często bywa po kryzysach. Siedzimy wdomu, czytamy książki ioglądamy seriale, ale wrzeczywistości przygotowujemy się do wielkiej bitwy onową rzeczywistość, której nie potrafimy sobie nawet wyobrazić, powoli rozumiejąc, że nic już nie będzie takie samo, jak przedtem. (...)

Na naszych oczach rozwiewa się jak dym paradygmat cywilizacyjny, który nas kształtował przez ostatnie dwieście lat: że jesteśmy panami stworzenia, możemy wszystko iświat należy do nas.

Nadchodzą nowe czasy.

Na pewno noblistka ma rację– nadchodzą nowe czasy, otwarte zostaje jednakże pytanie: jakie one będą? Imamy lawinę odpowiedzi, optymistycznych, pesymistycznych ipośrednich. Ale zgodnych przynajmniej wjednym aspekcie, we wskazaniu zwiększonego znaczenia różnorakich form komunikacji pośredniej, zmediatyzowanej iusieciowionej. Ajeśli umożliwi ona lepszą współpracę społeczną, także wskali globalnej, to nadejdą lepsze, choć wcale nie łatwiejsze czasy.

25O. Tokarczuk, Jetzt kommen neue Zeiten!, felieton opublikowany w„Frankfurter Allgemeine Zeitung” 1 kwietnia 2020 roku, https://www.faz.net/akt uell/ feuilleton/buecher/autoren/reihe-mein-fenster-zur-welt-jetzt-kommen-neue-zeiten-16703455.html (dostęp: 8.08.2020).

I

Media

TERMIN „MEDIA”– KRYTYKA, OBRONA IOBJAŚNIENIE

Obok komunikowania jest medium najważniejszym pojęciem

wbadaniach nad komunikowaniem imediami.

Pomimo to, amoże właśnie dlatego,

jest ten termin krańcowo nieprecyzyjny iwieloznaczny.

Thomas Mock

■ Krytyka

Fakt faktem, jak pisze Dieter Mersch wmonografii Teorie mediów, że istnieją poważne wątpliwości, czy pojęcie mediów da się wogóle zdefiniować1. By rzecz dokładniej wyjaśnić, podam, że wyraz „medium”, pochodzący wprawdzie złaciny, ale rozpowszechniony poprzez język francuski wXIX wieku, występuje wjęzyku angielskim– języku nauki XX iXXI wieku– nie tylko wzwykłej formie mnogiej (acz wdialekcie amerykańskim traktowanej językowo jako pojedyncza, zatem „media jest”, nie są), lecz– jakkolwiek wyjątkowo– wprostej formie mnogiej jako mediums, czyli mediumy, dla podkreślenia dystrybutywnego, anie zbiorowego charakteru słowa. Odnosić się wówczas może do specyficznego rozumienia medium jako osoby wyposażonej wzdolności spirytualistyczne, komunikowania się zzaświatami, duchami. Po polsku mediumship to mediumizm2.

Ponadto wyraz „mediumy” używany bywa wmalarstwie na oznaczanie różnych form tworzywa, na przykład barw wykorzystywanych przez malarza. Wzbliżonym sensie Joshua Meyrowitz używał tego wyrazu wswej teorii medium. Podobnie Jay D. Bolter, Richard Grusin czy David Jenkins wswoich badaniach koncentrowali się na analizie relacji zachodzących między poszczególnymi mediami (czyli mediums)– wystarczy wymienić tu koncepcje remediacji, hipermediacji czy konwergencji mediów3.

Zkolei wbudownictwie ihandlu nieruchomościami określenie „media” jest stosowane dla wskazania elektryczności, gazu iwody na działce budowlanej czy wbudynku. Fizycy jeszcze ogólniej posługują się słowem „medium”– jako środowiska lub substancji, na przykład medium międzyplanetarne czy medium optyczne. Biolodzy mówią omedium jako pożywce dla bakterii.

Lambert Wiesing zwraca uwagę na zbyt szerokie (inflacyjne, jak je nazywa) stosowanie pojęcia medium4. Marshall McLuhan akcentuje koncepcję mediów jako instrumentów poprawiających irozszerzających ludzkie działanie ipostrzeganie. Takie artefakty jak pieniądze, okulary czy broń wymienia on wśród aż dwudziestu sześciu rodzajów mediów. Uważa on zatem, że „medium” i„narzędzie” to synonimy5.

Socjologicznie głębsza, awswym podejściu alternatywna wobec McLuhana, jest koncepcja mediów Niklasa Luhmanna, wktórej media są uznane za „dyspozycje”, „sposobności egzystencjalne”, inaczej– możliwości, które dopiero dookreślają konkretne formy. Wjego koncepcji społeczeństwo, sztuka iludzka zdolność postrzegania to także media6.

Inna filozoficznie, ale co do swej ekstensji równie szeroka, jest fenomenologiczna teoria mediów zapoczątkowana przez Borisa Groysa7. Najkrócej mówiąc, medium jest czymś, co pokazuje coś, samo pozostając transparentne, jak szyba, przez którą widzimy świat zewnętrzny, lub pismo czy mowa, gdy skupiamy się na sensie wypowiedzi. Najszerzej ujmowane medium jest ciałem, materialnym nośnikiem (znakiem) sensu.

Paul Virilio zalicza do mediów wszelkie „wehikuły”, wtym samochody! Niklas Luhmann obok mediów masowych wylicza też instytucje społeczne takie jak sztuka. Jean Baudrillard włącza wobszar znaczeniowy tego pojęcia systemy znaczeń podporządkowane kodowi semantycznemu, wtym ulice idobra konsumpcyjne8.

Tak szerokie ujęcia ekstensji terminu „media” nie są przydatne ani wnauce omediach (obejmowałaby zbyt wiele różnorodnych elementów), ani wbadaniach (praktycznych) mediów. Potrzebne zatem jest poszukiwanie klasycznej differentia specifica, czyli kryterium wystarczającego, aby odróżnić media od innych zjawisk otych samych koniecznych właściwościach9.

Czy ztego galimatiasu da się wydobyć znaczenie najpowszechniejsze wdyskursie powszechnym, przyjęte wsferze politycznej oraz postrzegane jako przedmiot analiz naukowych wnauce okomunikacji społecznej imediach?

■ Obrona

Mimo pewnej niesubstancjonalności ihistorycznej zmienności mediów nie można przeczyć, że jakoś one istnieją i– co więcej– mają znaczenie nie tylko semantyczne, ale ispołeczne (siła mediów!). Zwielu względów, aper analogiam można przypomnieć, że wmatematyce mamy na przykład liczby ujemne, anawet urojone, pojęcie mediów jest niezbędne dla wskazania, opisu ianalizy ogromnej sfery narzędzi iinstytucji (agend) ludzkiego komunikowania.

WXX wieku dostrzeżono wspólnotę prasy, radia itelewizji jako środków masowego produkowania irozpowszechniania przekazów, co wyrażał anglosaskitermin mass media (wliczano tu film ipłyty), adla wspólnego pola studiów używano terminów mass media research oraz mass communication studies, oznaczających badania nad mediami masowymi oraz badania nad komunikowaniem masowym. Ale ione sięgały do starożytnych pojęć.

■ Media– łaciński źródłosłów pojęcia

Pierwocin terminu (isłowa) „medium” można,avant la lettre,szukać aż uArystotelesa, który używał pojęcia metaxu, później tłumaczonego na łacinę jako medium10.

Współczesne znaczenie słowa „medium” jest pochodne od jego pierwotnego średniowiecznego filozoficznego znaczenia, wktórym medium to substancja pośrednicząca. Słowo to wywodzi się złaciny, gdzie medius oznacza „środkowy”, azatem medium odnosi się do środka, przekaźnika oraz środowiska, wktórym zachodzi dane zjawisko. Widzenie wymaga więc– zdaniem średniowiecznych łacinników– narządu, czyli oka, jak również obiektu postrzeganego oraz medium– wtym przypadku oświetlenia ifal świetlnych. Postrzeganie ludzkie opiera się na zmysłach ina mediach percepcji. Między zmysłami człowieka aświatem zewnętrznym pośrednikami są fizyczne, materialne media, zależne od ludzkich zmysłów. Maciej Mądracki precyzuje11:

Medius znaczy tyle, co: (oprzestrzeni) środkowy, centralny, znajdujący się wsamym środku, wpołowie; będący wśród (czegoś), położony między (czymś), oddzielający coś, zwrócony na południową stronę; (owielkości, ilości) stanowiący połowę; (oczasie) stanowiący środek, np. środek nocy; (ozdarzeniu, sytuacji, procesie) będący wfazie środkowej, dobiegający połowy; (orzeczach) jakości średniej, obojętny, przeciętny, zwykły; (oludziach) nie angażujący się po żadnej ze stron, neutralny, ale także pośredniczący, mieszający się w(coś), interweniujący, różniący, dzielący, wchodzący pomiędzy (kogoś).

Współczesne znaczenie słowa „medium” pochodzi od jego pierwotnego średniowiecznego filozoficznego znaczenia, wktórym medium to substancja pośrednicząca, coś, co jest pomiędzy– środek. Jest środkiem, którym jest przenoszona informacja zmiejsca na miejsce lub wczasie. Wnajszerszym sensie odnosi się ono do wszelkich środków, narzędzi iinstrumentów, zpomocą których przenoszone są materiały lub informacje.

Wobszarze języka łacińskiego [wyraz „medium”– T.G.K.] posiada (…) pięć znaczeń. Wszystkie ogniskują się we wspólnym mianowniku, jakim jest tłumaczenie go jako środek.

Pierwsze: odnosi się do jego charakteru przestrzennego iokreśla centrum, część środkową jakiejś przestrzeni.

Drugie: odsyła nas do takiego zbioru określeń, jak widok powszechny, otwarty, publiczny, scena, powszechność, dostępność. Zwrot in medio ponere oznacza– wynieść na widok publiczny, odsłonić, ujawnić, udostępnić; de medio zaś posiada dwojaki sens; primo: zwidowni, ze sceny isecundo: zzasobu życia codziennego, co zkolei prowadzi nas nieuchronnie do in medio esse, co znaczy być wszystkim dostępnym, wzasięgu ręki.

Trzecie: zwraca uwagę na jego aspekt czasowy, środek (okres czasu); np. in medio znaczy tymczasem, na razie.

Czwarte: wprowadza procesualne, dynamiczne rozumienie tego terminu powołując się na takie semantyczne odpowiedniki jak stadium pośrednie, droga pośrednia, złoty środek, coś pośredniczącego, pośrednik.

Piąte: wskazuje na charakter rzeczy: stan neutralny, niejasny, nierozstrzygnięty12.

■ Medium wjęzyku polskim

Językoznawca-medioznawca Walery Pisarek wskazuje: „Sam wyraz medium jest urzeczownikowioną formą rodzaju nijakiego łacińskiego przymiotnika medius. Został zapożyczony wniezmienionej formie przez język angielski czy francuski, ado polszczyzny przywędrował wXVI wieku wformie medyjum wznaczeniu środek zaradczy”13. Profesor zwraca uwagę, że wieloznaczności tego podstawowego słowa wnauce okomunikowaniu imedioznawstwie towarzyszy rozmaitość jego znaczeń winnych dziedzinach, jak iwmowie potocznej14.

Waktualnym dominującym znaczeniu medium imedia wprowadzili do języka nauki socjologowie kultury, aprzejęli go później kulturoznawcy, wostatnich latach stało się ono zaś naczelnym terminem nowej nauki– medioznawstwa, czyli nauki omediach.

■ Kiedy prasa stała się medium

Raymond Williams wleksykonie etymologicznym Keywords tak wyjaśnia pochodzenie iznaczenie słów „medium” i„media” wjęzyku angielskim:

Medium, od medium (łac.)– środek, jest wregularnym użyciu wjęzyku angielskim od końca XVI wieku inajpóźniej na początku XVII wieku nabrało znaczenia interweniującego pośredniczenia lub materii pośredniczącej. Stąd Burton (1621): To the Sight three things are required: the Object, the Organ and the Medium („Dla wzroku trzech rzeczy potrzeba: Obiektu, Organu iMedium”); Bacon (1605): expressed by the Medium of Wordes („Wyrażony przez medium słów”).

Następnie było to powszechne wXVIII wieku znaczenie wodniesieniu do gazet: through the medium of your curious publication („poprzez medium waszych interesujących publikacji”) (1795), które wXIX wieku rozszerzyło się do takich zastosowań jak considering your Journal one of the best possible mediums for such ascheme („uznając wasz «Dziennik» za jedno znajlepszych możliwych mediów dla takiego programu”) (1880). Wkontekście tego ogólnego zastosowania ujęcie gazety jako medium reklamowego upowszechniło się od początku XX wieku15.

Williams wskazuje, że „fachowe znaczenie słowa «medium» jako czegoś owłasnych określonych ideterminujących własnościach (wjednej zwersji nadanie absolutnego priorytetu nad wszystkim, co jest mówione, pisane lub pokazywane [dodam– jako kod, nośnik, kanał, przekaźnik– T.G.K.] wpraktyce zgodne jest ze społecznym znaczeniem mediów, wmyśl którego praktyki iinstytucje postrzegane są jako pośrednicy wzupełnie innych niż pierwotne funkcjach”16.

■ Kiedy medium stało się mediami

Pojawienie się radiofonii itelewizji jako popularnych środków komunikowania, opewnych cechach programowych pokrewnych prasie ipochodnych zarówno od prasy, jak iod filmu oraz muzyki, stworzyło potrzebę wprowadzenia zbiorczego terminu– wStanach Zjednoczonych Ameryki Północnej począwszy od połowy XX wieku stało się nim słowo „media” (zprzydawką mass, masowe, awięc najczęściej mass media). Williams wyjaśniał, że „wówczas słowo media stało się niezbędnym określeniem, po którym nastąpiły media masowe, ludzie mediów, agencje medialne, badania mediów”17.

Nastąpiła prawdopodobnie zbieżność trzech znaczeń: (1) starego ogólnego znaczenia jako pośredniczenia bądź materii pośredniczącej; (2) znaczenia fachowego, takiego jak wrozróżnieniu na media drukowane, dźwiękowe iwizualne; (3) wyspecjalizowanego kapitalistycznego znaczenia, wktórym gazeta lub usługa emisji– coś, co już istnieje lub może być planowane– postrzegane jest jako medium dla czegoś innego, na przykład reklamy18.

Wpolskiej kalce językowej mass media stały się massmediami, aczęściej– mediami masowymi, wmowie potocznej– mediami. Awwyniku popularyzacji tego terminu od lat osiemdziesiątych XX wieku słowo „media” wliteraturze iprasie amerykańskiej używane jest wliczbie pojedynczej itakże bez dodatku mass.

Wjęzyku angielskim wwariancie brytyjskim wyraz media jest używany jako liczba mnoga od medium, zatem piszemy Media are…, natomiast wwariancie amerykańskim wsensie kolektywnym, jako liczba pojedyncza, piszemy więc: Media is…Nota bene Francuzi, jak zwykle, wybrnęli po swojemu, używają terminu les médias wliczbie mnogiej (Médias sont…) oraz lemédia wliczbie pojedynczej (Média est…).

■ Wczym pośredniczą media?

Analiza użycia słowa dokonana przez Pisarka wskazuje na następujący schemat składniowy: coś + jako medium + jakieś/czegoś; przykładem może tu być zdanie: „Radio jako medium masowe/muzyki”.

Taka składnia jest zgodna zuwagą Williamsa, że wAnglii wXVIII wieku używano słowa „medium” dla określenia gazety jako nośnika iprzekaźnika reklamy, co później zostało rozszerzone na pokrewne nośniki, to znaczy na radio itelewizję, prowadząc wXX wieku wStanach Zjednoczonych do powstania neologizmu mass media, czyli przekaźniki masowe19. Można je zdefiniować jako środki iinstytucje komunikowania masowego– to instytucje (media wsensie organizacyjnym) posługujące się specjalnymi urządzeniami technicznymi (mediami wsensie technologicznym), służące produkcji przekazów oraz powszechnej, publicznej, pośredniej (medialnej) iwzasadzie jednokierunkowej ich dystrybucji wśród wielkiej, rozproszonej, nieustrukturalizowanej iheterogenicznej publiczności konkretyzującej się wformie audytoriów (widowni). Skierowane są nie do konkretnych osób, lecz do aktualnych ipotencjalnych odbiorców określonych gatunków, form irodzajów treści, wtym także treści marketingowych.

Obecnie do mediów masowych (choć ocoraz mniej masowych audytoriach) zalicza się nagrania filmowe, muzyczne oraz portale internetowe. Co więcej, Internet wformie telekomunikacyjnej imultimedialnej stanowi medium nowego typu– społeczno-sieciowe. Łącznie znowymi mediami mobilnymi, jak smartfony, oraz całą paletą dawnych inowszych mediów (odtwarzacze muzyczne, wideo, gry komputerowe) tworzy nowe społeczno-kulturowe środowisko XXI wieku. Powraca się zatem wokreśleniu medium do ponad stuletniej jego definicji ze Słownika warszawskiego z1900 roku jako: „1) to, co coś innego wśrodek obejmuje, środowisko: Powietrze jest Medium istot oddychających, Woda jest Medium ryb”20.

Powiemy zatem, że Internet jest medium współczesnego człowieka.

■ Podział mediów wedle roli wprocesie komunikowania

John Fiske podzielił media na trzy szerokie grupy, które nazwał prezentującymi, reprezentującymi oraz mechanicznymi21. Przez media prezentujące rozumie takie media jak twarz, ciało igłos człowieka. Aby tworzyć przekaz, musimy być obecni hic et nunc, tu iteraz. To nasza obecność jest medium wobec siebie iinnych. Media reprezentujące to media odrębne od człowieka, ale będące formą jego literackiej, artystycznej inaukowej wytwórczości, azatem architektura, malarstwo isztuki piękne, literatura, fotografia iim podobne. Trzecią grupę stanową tak zwane media mechaniczne, technologie tworzenia, transmitowania, rozpowszechniania, atakże mechanicznego utrwalania przekazów dzieł iutworów (ogólnie– programów).

Walery Pisarek zmienił irozszerzył klasyfikację Fiskego, proponując podział wedle kryterium roli wprocesie komunikowania na:

1) środki służące artykulacji informacji (na przykład języki narodowe isztuczne, pismo);

2) środki służące rejestracji imagazynowaniu informacji (na przykład papier, pióro, maszyna do pisania, komputerowy edytor tekstu, dyskietka, pamięć flash, nagrywarka iinne);

3) środki służące transmisji informacji (na przykład drukowane gazety iczasopisma, kanały radiowe itelewizyjne, sieci kablowe ibezprzewodowe);

4) środki służące przetwarzaniu, odtwarzaniu iwyszukiwaniu informacji (na przykład komputer zaplikacjami);

5) środki służące organizacji rozpowszechniania (dyfuzji) informacji (na przykład agencje informacyjne, wydawnictwa książkowe, redakcje prasowe, instytucje radiowe itelewizyjne)22.

Można tu wyodrębnić też podział na media jako narzędzia/ instrumenty (przykładowo twarz jako medium, pióro lub dłuto jako medium, telewizja jako medium przekazu obrazu) oraz media jako produkty (na przykład pokaz mimiczny, utwór literacki, rzeźba, audycja telewizyjna). Są one nierozłącznie związane, jak dwie strony jednej monety.

Thomas Mock wyróżnia cztery kategorie mediów jako środków komunikacji: 1) środki percepcji (jako podstawa każdego ludzkiego komunikowania); 2) środki porozumiewania się (związane zkodami komunikowania); 3) środki rozpowszechniania oraz 4) formy komunikowania (list, email, artykuł, film, program). Zestawia je wnastępującej tabeli23:

Medium jako

Kryterium

Sfera medialna

Przykłady

środek percepcji: media fizyczne

postrzeżenie

fizyczna

powietrze, pole elektromagnetyczne

środek porozumiewania się: media semiotyczne

znak

kody

język, pismo, gesty, mimika

środek rozpowszechniania: media techniczne

technika

technologia

papier, telefon, radio, Internet

forma komunikacji

instytucja

społeczna

list, email, gazeta, TV

Między zmysłami człowieka aświatem zewnętrznym pośrednikami są fizyczne, materialne media, zależne od ludzkich zmysłów. Co więcej, łączą się one wewnętrznie wramach naszych zmysłów, więc dźwięk odbieramy jako wibracje, aobraz jako światło. Mogą one być ogłuszające czy oślepiające. Słowo ma swoją barwę dźwięku, mowa dobrze łączy się zmuzyką, co doskonale pokazuje piosenka.

Odrębnym, ale pokrewnym pojęciem, jest „sygnał”– jako szczególny nośnik informacji, umożliwiający jej przesyłanie na odległość lub wczasie (rejestrację). Sygnał może przybierać formę umownego znaku (ruch chorągiewką, znak drogowy, grafika, litera) lub przebiegu wielkości fizycznej, którego co najmniej jeden parametr (przykładowo kształt, częstotliwość, amplituda) zależy od przesyłanej nim wiadomości. Rozróżnia się nośniki sygnałów elektrycznych (jak na przykład zmieniające się napięcie lub natężenie prądu), akustycznych (zmieniająca się częstotliwość dźwięku), optycznych (zmieniające się natężenie lub barwa światła). Fundamentalne znaczenie ma podział na nośniki sygnałów analogowych (dostosowane do charakteru sygnału, na przykład obraz lub dźwięk) icyfrowych (tu już nie ma różnicy).

Postrzeganie ludzkie opiera się na zmysłach ina mediach percepcji. Wtym aspekcie mówi się okanałach– audialnych, wizualnych, zapachowych, dotykowych ismakowych. Przewód telefoniczny oraz częstotliwości fal radiowych nazywa się kanałami sygnału. Widać wyraźnie, że medium (głos), nośnik (fala) ikanał (przewód, częstotliwość) są wzajemnie powiązane, dlatego też bywają mylone wjęzyku potocznym.

Przykładem medium biologiczno-fizycznym jest mowa oparta na głosie tworzącym fale dźwiękowe, nośniku sygnałów słownych. Zależy ona od fal dźwiękowych iod aparatu artykulacji mówcy oraz aparatu słuchowego odbiorcy jako dekodera sygnałów akustycznych. Mowa zawiera wsobie fundamentalny środek ludzkiego komunikowania– język jako kod dla naszych myśli.

Można za Paulem Levinsonem dzielić media na stacjonarne imobilne. Istotny będzie także podział na te, które są produkowane dla użytkownika (ołówek, papier, maszyna do pisania, komputer, aparat fotograficzny), itakie, do których operator zapewnia użytkownikowi jedynie dostęp (jak na przykład media sieciowe– telefon czy Internet, które dopiero użytkownik wypełnia informacją-treścią) oraz wktórych operator zapewnia funkcjonowanie, ale które wymagają także profesjonalnych dostawców treści (kontentu). Ta ostatnia, trzecia kategoria obejmuje wszczególności tak zwane media masowe, czyli prasę, radio, telewizję, awięc środki przekazu, które często krótko ipo prostu określamy jako media.

Podstawowy podział mediów masowych to podział technologiczny na media drukowe, audialne, wizualne iaudiowizualne, inaczej prasę, radio, nagrania, wideo, telewizję iportale WWW.

Problem medium ma dwa wymiary– techniczny ispołeczny. Medium jest instrumentem iprocedurą/praktyką jego używania (dla celów komunikacji społecznej). Azatem winno być łącznie rozpatrywane jako technika iinstytucja społeczno-kulturowa (ergo technologia społeczna). Na tę zmianę ma wpływ zarówno wewnętrzna logika rozwoju (techniki), jak iprocedur/praktyk oraz kontekstu społecznego ikultury, przy czym czynniki te oddziaływają na siebie wzajemnie izwrotnie.

Zmiana każdego zmediów to zmiana obu wymiarów. Analiza pewnych gatunków, formatów ilogik medialnych stanowi dobry punkt wyjścia do tworzenia nowoczesnej teorii społeczno-medioznawczej, czyli traktowania współczesnego społeczeństwa jako systemu, wktórym media stanowią konstytutywny icentralny element, funkcjonalny podsystem tworzący podstawę działania pozostałych podsystemów.

Uczeń McLuhana Paul Levinson wyróżnia trzy podstawowe stany życia społecznego przez media24.

Stan A– wstępny– jest bliski natury. Przed erą technologii medialnych społeczne działania koordynowane były jedynie przez ludzkie przenośne centrum dowodzenia– mózg. Pozwalało to na wielozadaniowość ograniczoną przez mały dystans przestrzenny, równocześnie rozmawiamy iwidzimy, czujemy, chodzimy, podchodzimy. Wszystko dzieje się wzasięgu naszego wzroku isłuchu. Mobilność zapewniają nasze nogi.

Stan B– kiedy używane jest pismo. Jest ono głosem nieobecnego człowieka, lecz pozostaje ułomne, gdyż nie jest ani męskie, ani żeńskie, ani młode, ani stare, lecz jak mawiał McLuhan– nijakie. Słowa są nasycone konkretem personalnym, pismo jest oderwane od kontekstu, aprzeto sytuuje się na wyższym poziomie abstrakcji. Telegraf oddala nas oaż dwa kroki od rzeczywistości. Pies rzeczywisty, szczekający, staje się wnim słowem „pies” iciągiem kropek ikresek walfabecie Morse’a.

Stan C– stan obecny– zapewnia informację wniemal wszystkich formach, zarówno realnych obrazów, jak isimulakrów oraz abstrakcyjnych słów wkażdym systemie ina każdym poziomie. Poziomy się mieszają, nic nie jest ani całkowicie realne, ani całkowicie wirtualne. Manuel Castells nazywa taki stan „realną wirtualnością”25.

Proponuję wtej książce używanie określenia „cywilizacja medialna”26 dla syntetycznego określenia zarówno znaczenia różnorodnych aparatów medialnych (mediów tout court) izachodzącego zich udziałem współczesnego procesu wszechobecnej mediatyzacji, asamą nową epokę mediów będę nazywać mediocenem.

1 D. Mersch, Teorie mediów,tłum. E. Krauss, Warszawa 2010, s. 8.

2 Zob. http://pl.wikipedia.org/wiki/Mediumizm (dostęp: 8.08.2020).

3 J.D. Bolter, R. Grusin, Remediation: Understanding New Media, Cambridge, MA 2000; H. Jenkins, Convergence Culture: Where Old and New Media Collide, New York 2006.

4 L. Wiesing, Sztuczna obecność. Studia z filozofii obrazu, tłum. K. Krzemieniowa, Warszawa 2012, s. 180–187.

5 M. McLuhan, Understanding Media: The Extensions of Man, New York 1964.

6 N. Luhmann, Die Kunst der Gesellschaft, Frankfurt am Main 1995.

7 B. Groys, Unter Verdacht. Eine Phänomenologie der Medien, München–Wien 2000.

8 P. Virilio, Rasender Stillstand, Frankfurt am Main 1968; N. Luhmann, Die Kunst der Gesellschaft, dz. cyt.; J. Baudrillard, Agonie des Realen, Berlin 1978.

9 L. Wiesing wskazuje na ideę różnicowania Edmunda Husserla i proponuje następującą definicję: „Media są narzędziami, które umożliwiają odróżnienie genezy od ważności (Geltung)”, jednak choć jest to urzekająco niemiecko-filozoficzna propozycja, do analizy medialnej kiepsko się nadaje, zachowując wartość dla fenomenologicznej teorii mediów jako właśnie mediów w potocznym, aiwęższym McLuhanowskim (to jest ograniczonym do narzędzi informacji ikomunikacji) znaczeniu, zob. L. Wiesing, Sztuczna obecność, dz. cyt., cytat ze s.177.

10 D. Mersch, Teorie mediów,dz. cyt., s. 15.

11 M. Mądracki, Media– Człowiek– Mediumizm. Człowiek jako medium, sm.id.uw.edu.pl/teksty-12.05/referat.doc (dostęp: 12.06.2017), tekst wydrukowano w tomie: Człowiek a media. Obserwacje– wizje– obawy, red. W. Gruszczyński, A. Hebda, Warszawa 2017.

12 Tamże.

13 „Należy bowiem medium do terminologii językoznawczej, psychologicznej, pedagogicznej i teatrologicznej; używa się go w medycynie, chemii, geologii (...) w sztukach plastycznych w znaczeniu «tworzywo» (np. drewno, kamień wrzeźbiarstwie)”, W. Pisarek, Wstęp do nauki o komunikowaniu, Warszawa 2008, s. 77.

14 Tamże.

15 R. Williams, Keywords, London 1976, s. 169–170.

16 Tamże.

17 Tamże.

18 Tamże.

19 Rozumienie terminu „media” w sensie przekaźnika pomogło Karolowi Jakubowiczowi zgrabnie przetłumaczyć sławne stwierdzenie McLuhana: The medium is the message jako „Przekaźnik jest przekazem”, zob. W. Pisarek, Słowa między ludźmi, Warszawa 1985, s. 14. Por. też „Treścią (albo raczej «zawartością») danego przekaźnika jest inny przekaźnik. Treścią pisma jest mowa, wszelkie zaś słowo pisane jest treścią druku, podobnie jak druk jest zawartością telegrafu”, tegoż, Wstęp do nauki o komunikowaniu, dz. cyt., s. 77.

20 Cyt. za: W. Pisarek, Wstęp do nauki o komunikowaniu, dz. cyt., s. 78.

21 J. Fiske, Wprowadzenie do badań nad komunikowaniem, tłum. A. Gierczak, Warszawa 2008.

22 W. Pisarek, Wstęp do nauki o komunikowaniu, dz. cyt., s. 29.

23 T. Mock, Was is ein Medium, dz. cyt., s. 183.

24 P. Levinson, Cellphone: The Story of the World’s Most Mobile Medium and How It Transformed Everything!, New York 2004, s. 24–25.

25 M. Castells, Społeczeństwo sieci, tłum. M. Marody iinni, red. M. Marody, Warszawa 2011.

26 T. Goban-Klas, Cywilizacja medialna:geneza, ewolucja, eksplozja, Warszawa 2005.

Post scriptum

Supermedium osobiste to współcześnie smartfon. Pełni on funkcje telefonu komórkowego, platformy rozrywkowej ikomunikatora internetowego. Aparat ma także wbudowaną przeglądarkę internetową. Cudeńko. Sentencję McLuhana: „Ryby nie wiedzą, że woda istnieje, póki nie zostaną wyrzucone na brzeg”27, potwierdzają doznania młodych ludzi, którzy gdy wyczerpie się im bateria wsmartfonie lub zapomną go ze sobą zabrać, czują się jak owa ryba pozbawiona wody.

Korzystanie ze smartfonu staje się coraz bardziej powszechnym nawykiem, który jednak może być szkodliwy dla życia społecznego. Ludzie intensywnie używający smartfonów uzależniają się od nich izaczynają odczuwać duży niepokój, gdy nie mają pod ręką swojego urządzenia. Zjawisko to nazwano nomophobią, jest to skrót od określenia no-mobil-phone-phobia, czyli „fobia bycia bez telefonu komórkowego”.

Zperspektywy społeczno-psychologicznej smartfon zmienia się zmedium, które ułatwia komunikację iinterakcję człowieka zinnymi ludźmi, wcoś, co faktycznie ją ogranicza. Zdarza się dosyć często, że choć grupa ludzi jest razem, to każdy wpatruje się wekran smartfonu zamiast rozmawiać zinnymi. Ryan Dwyer badał satysfakcję ze spożywania posiłku wrestauracji osób trzymających smartfon na stole28. Odczuwali oni mniejszą przyjemność ze wspólnej kolacji aniżeli ci, którzy mieli telefony schowane wtorebce lub kieszeni. Przeto smartfon, będąc medium, które mocno absorbuje iangażuje użytkownika, sprawia, że nie skupia się on na fizycznych doznaniach inie jest wpełni włączony wswe otoczenie, co ogranicza społeczne relacje ibezpośrednie odczucia zmysłowe.

Czego zatem nie zastąpi smartfon? Psycholog Agnieszka Małkowska-Szkutnik podkreśla, że nie daje on poczucia bliskości. „Smartfon nie przytuli– dosłownie iwprzenośni. Nie da się poczuć inaczej niż fizycznie, cieleśnie tego, że ktoś przyjął na siebie mój żal, złość, szczęście. Trzeba zobaczyć ipoczuć, jak druga osoba zareagowała, co powiedziała”29. Zatem dehumanizuje, nie socjalizuje.

Jak zauważyła Olga Tokarczuk: „Iwtakim świecie rzeczywiście jesteśmy zombie”30.

27 M. McLuhan, Q. Fiore, War and Peace in the Global Village, New York 1968, s. 175.

28 R. Dwyer, Smartphone Use Undermines Enjoyment of Face-to-Face Social Interactions, „Journal of Experimental Social Psychology”, November 2017, https://www.researchgate.net/publication/320895804_Smartphone_use_undermines_enjoyment_of_face-to-face_social_interactions (dostęp: 8.08.2020).

29 A. Małkowska-Szkutnik, Raport opolskiej młodzieży. Dlatego to pokolenie mówi, że jest przegrywem?, „Newsweek” z14 czerwca 2020 roku, https://www.newsweek.pl/swiat/spoleczenstwo/polskie-nastolatki-sa-w-zlej-kondycji-niska-samoocena-male-zaufanie-do-rodziny-i/ye1m755 (dostęp: 8.08.2020).

30 Przemowa noblowska Olgi Tokarczuk, NobelPrize.org, Nobel Media AB 2020, poniedziałek, 10 lutego 2020 roku, https://www.nobelprize.org/prizes/literature/2018/tokarczuk/104870-lecture-polish/ (dostęp: 8.08.2020), s. 17.

Prekursorzy: ojcowie założyciele – medioznawcy i mediolodzy

■ Prekursorzy

Jak każda „porządna” dyscyplina społeczna, nauki omediach szukają swych początków wgreckiej myśli filozoficznej. Wtym przypadku będą to pisma Arystotelesa iPlatona.

Pierwszy jest dobrze znany jako kodyfikator starożytnej retoryki, sztuki przemawiania publicznego, awięc praktyki politycznej. Ijego najchętniej wskazuje się jako patrona dyscypliny komunikowania publicznego. Zgodnie zduchem swego czasu skupił się on na sztuce perswazji słownej. Był pragmatykiem, jak ponad dwa tysiąclecia później Harold Lasswell wkwestii procesu komunikowania masowego, analizował proces iwarunki skutecznego przekonywania za pomocą słowa.

Platon zkolei, zdecydowany przeciwnik ikrytyk retoryki (choć jego pisma, przede wszystkim dialogi, są mistrzowskie wswej perswazyjnej formie), jako pierwszy filozof zwrócił uwagę na samą formę pisma, czyli po prostu zapis tekstowy.

Wsławnym fragmencie dialogu Fajdros rozważa pismo per se oraz porównuje uczenie się zpomocą pisma izpomocą bezpośredniego kontaktu znauczycielem1.Jesteśmy wnim blisko pojęcia medium jako słowa poddanego technologii. Porównanie nie wypada korzystnie dla pisma, sygnalizując tysiące lat późniejszą debatę nad zaletami iwadami każdej technologii medialnej: książki, prasy, fotografii, fonografii, radia, telewizji, Internetu, wirtualnej rzeczywistości itak dalej. Platon jednakże nie odrzucał pisma– sam przecież tworzył dialogi– ale traktował je jako pharmakon, lekarstwo, które wzależności od dawki może być lecznicze lub szkodliwe.

Zasadniczym powodem do uznania obu myślicieli za prekursorów refleksji– bo jeszcze nie nauki– omediach jest wszakże stosowanie przez nich terminu (oczywiście greckiego!) metaxu. Włacińskich średniowiecznych komentarzach do Arystotelesa zaczęto tu używać określenia „medium”2.

■ Ojcowie założyciele

Rzeczywista nauka omediach ma znacznie bliższą nam historię. Pojawia się jako nauka osłowie drukowanym, jako bibliologia– nauka oksiążce, czyli piśmie zwielokrotnionym, oraz jako prasoznawstwo– nauka oprasie, awistocie odruku periodycznym. Nie ma tu potrzeby przypominać ich długiej ibogatej historii, niemniej warto przywołać arcyciekawe obszerne refleksje Wiktora Hugo zpowieści Notre Dame de Paris (1831) odnoszące się do mocy księgi drukowanej wobec „kamiennej księgi”, jaką była tytułowa średniowieczna paryska katedra. „Archidiakon wpatrywał się przez pewien czas wgigantyczną budowlę [katedry Notre Dame wParyżu– T.G.K.], po czym, zwestchnieniem wyciągając prawą dłoń wkierunku drukowanej księgi, co leżała na otwarta na stole, alewą wkierunku katedry, rzekł, przenosząc smutne spojrzenie zkościoła na książkę:– Biada! To zabije tamto”3.

Powieściopisarz docieka, jakie to myśli kryły się pod zagadkowymi słowami archidiakona: „Było to przeczucie, że myśl ludzka, zmieniając swą formę, zmieni również środek wyrazu, że idea główna każdego pokolenia nie będzie już odtąd zapisywana wtym samym co dotychczas materiale ani wten sam sposób, że księga kamienna, tak mocna itak trwała, ustąpi miejsca księdze papierowej, jeszcze mocniejszej ijeszcze trwalszej”4. Idalej wyjaśnia: „Przez pierwsze sześć tysięcy lat historii świata (...) architektura była wielkim pismem ludzkości. (…) Do piętnastego wieku każda idea nieco bardziej złożona (...) wyrażała się wbudowli”5. Ale po nim wszystko się zmienia: „Miejsce kamiennych liter Orfeusza zajmą ołowiane litery Gutenberga. Księga zabije gmach”6. Ito ona wznosi nową kolosalną budowlę.

Jest to mrowisko umysłów (...). Prasa drukarska, ta olbrzymia maszyna, która bez przerwy wypompowuje ze społeczeństwa wszystkie żywe soki umysłu, wyrzuca zsiebie nowy budulec dla swojego dzieła. Cała ludzkość stoi na rusztowaniach. Każdy mózg jest murarzem. (...) Co dzień narasta nowa warstwa. Niezależnie od własnego, indywidualnego wkładu każdego pisarza mamy tu także wkłady zbiorowe. Wiek osiemnasty daje Encyklopedię, rewolucja daje „Monitora”. (...) Jest to druga Wieża Babel ludzkości7.

Istotnie, „księga zabiła gmach”, medium drukowane wyparło medium architektoniczne, dzisiaj powiedzielibyśmy, że budowla było to realne 3D– trwały imasowy środek przekazu treści. Zaiste, Hugo ponad sto lat przed Marshallem McLuhanem pięknie wyraził myśl, że „Medium jest przekazem”. Aczytając jego końcowe refleksje na temat druku, nie można pozbyć się myśli, że dzisiaj to „Internet zabije księgę”. Wchłania ją, przekształca, tworzy sieć WWW jako Wszechnicę Wiedzy Wszelakiej, nową cyfrową Bibliotekę Aleksandryjską, ale iWielkie Wszechświatowe Wysypisko.

Refleksje Hugo rozwija współcześnie francuski nurt mediologii (fr. médiologie) zapoczątkowany przez Régisa Debraya8, odróżniając komunikowanie (w