Ruch Muzyczny 22/2023 - Opracowanie zbiorowe - ebook

Ruch Muzyczny 22/2023 ebook

Opracowanie zbiorowe

0,0
5,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

W numerze między innymi:

30 pytań do Marin Alsop, nowo wybranej dyrektorki artystycznej NOSPR Katowicach, zadaje w okładkowej rozmowie Agnieszka Nowok-Zych.

Wyrok na krytykę jeszcze nie zapadł. Piotr Mika zbiera głosy adeptów krytyki muzycznej, Krzysztof Stefański opracował dyskusję doświadczonych krytyków o funkcjonowaniu w tym zawodzie. Mateusz Ciupka rozmawia z Normanem Lebrechtem, historykiem i założycielem jednego z najpopularniejszych blogów muzycznych na świecie Slippedisc.

Relacje z festiwali: Organy Plus, Szymanowski/Polska/Świat, Auksodrone oraz koncertów w Warszawie, Katowicach, a także ze spektakli: „Ślepy tor” w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej, „Lohengrin” w Opéra Bastille, „Zeroth Law” w Deutsche Oper Berlin oraz „Łaskawość Tytusa” w Operze Bałtyckiej w Gdańsku.

Recenzje piętnastu albumów, m.in.: przegląd płyt z muzyką Nino Roty, nowe nagrania sonat C.P.E. Bacha dokonane przez Rachel Podger i „Mity” Szymanowskiego w wykonaniu Sueye Park i Rolanda Pöntinena, a także książek: „Listy z Paryża 1839–1845. Nauczanie i otoczenie

Chopina w świetle korespondencji jego ulubionej uczennicy” w opracowaniu Uty Goebl-Streicher oraz „Operowe laboratorium” Anety Derkowskiej.

Katarzyna Kucia-Kuśmierska kreśli sylwetkę niedawno zmarłej Kaiji Saariaho, Karolina Dąbek pisze o metaforach w muzyce Györgya Ligetiego.

Nowy odcinek cyklu „Wiktor Brégy. Historia artysty”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 162

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



#22 2023 rok LXVII

Dwutygodnik poświęcony muzyce poważnej i życiu muzycznemu założony w 1945 roku

Redaktor naczelny

Daniel Cichy

Redaktorka prowadzącaDominika Micał

Sekretarz redakcji

Maciej Kucharski

[email protected]

Zastępca redaktora naczelnego, festiwale

Krzysztof Stefański

[email protected]ści, koncertyPiotr [email protected]

Swoboda ruchu, muzyka dawna

Karolina Kolinek-Siechowicz

[email protected]

Swoboda ruchu, muzyka współczesna

Dominika Micał[email protected]

Wydawnictwa

Michał Mendyk

[email protected]

Teatr muzyczny

Jacek Marczyński

Redaktor senior

Józef Kański

Sekretariat

Katarzyna Dubiel

[email protected]

Dyrektor artystyczny

projekt graficzny

Marek Knap

[email protected]

Studio graficzne

Natalia Cyrankiewicz, Andrzej Swat (prepress)

Redakcja i korekta

Maria Konopka-Wichrowska

Internet

Mateusz [email protected]

Wydawca

Polskie Wydawnictwo Muzyczne

al. Krasińskiego 11a, 31-111 Kraków

Oddział w Warszawie

ul. Wiejska 19, 00-480 Warszawa

[email protected]

Czasopismo patronackie wydawane na zlecenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, a w tekstach przyjętych do publikacji zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów, poprawek stylistycznych, zmian tytułów i śródtytułów.

Za treść reklam redakcja nie odpowiada.

Adres

ul. Wiejska 19, 00-480 Warszawa

tel.: +48 885 860 332

email: [email protected]

ruchmuzyczny

ruchmuzyczny

Ruch Muzyczny

RuchMuzyczny

Kontakt telefoniczny w sprawie prenumeraty: 12 422 70 44 wew. 183 lub 885 860 336 (Jakub Stankiewicz), mail: [email protected]

„Ruch Muzyczny” jest dostępny dla niewidomych

informacje na www.defacto.org.pl

Ikonki:www.flaticon.com/freepick

Na okładce Marin Alsop, fot. Ogata photography

OD REDAKCJI

KRYTYK NA HUŚTAWCE

 Dominika Micał

Fot. archiwum prywatne

Przyznam, że zaczynam mieć dosyć dyskutowania o krytyce w czasie, kiedy wolałabym ją uprawiać. Męczą mnie już utyskiwania starszych na to, że młodsi nie są dość kompetentni, młodszych na to, że starsi patrzą tylko w przeszłość, kompozytorów na brak empatii recenzentów, a recenzentów na listę oczekiwań kompozytorów wobec nich… Spór o krytykę muzyczną ma bardzo długą tradycję i składa się na niego mnóstwo wątków splątanych w istny węzeł gordyjski. Nie sądzę, żebyśmy w kilku numerach jej poświęconych – przed tym były jeszcze #24/2022 oraz #1/2023 – zbliżyli się do jego rozplątania (o przecięciu nie marząc). Nie wierzę nawet w to, że udało nam się, mimo starań, poruszyć większość ważnych tematów. Pisaliśmy o języku recenzji, psychologicznych aspektach przekazywania i przyjmowania opinii, oddaliśmy głos kompozytorowi, a w odpowiedzi na jego postulaty – młodym krytyczkom i krytykowi, wysłuchaliśmy zdania zasłużonych autorów o stanie naszej dziedziny, dyskutowaliśmy w gronie redakcyjnym (między innymi o ważnej roli wrażliwości), a Alex Ross poszerzył naszą perspektywę o spojrzenie zza oceanu.

Tym razem Piotr Mika wprost zadał najmłodszym – głównie studentom – pytanie podstawowe: po co chcą się dzisiaj w ogóle pakować w krytykę. A ich pedagogom – dlaczego jej uczą. Mimo że rozmówcy wyrażają pewne obawy, z ich wypowiedzi bije odświeżający optymizm. Mam ogromną nadzieję, że zapał młodzieży nie ostygnie, że zderzenie z realiami recenzenckiej pracy go nie zgasi. I może to dzisiejsi debiutanci i debiutantki będą mieć determinację i odwagę, by te realia zmieniać.

Bo zmieniać jest co. Wychylony w przeciwną, niekiedy bardzo mroczną stronę, jest tekst opracowany przez Krzysztofa Stefańskiego, poświęcony relacjom, na których przecięciu pracują recenzenci. Nie piszemy w próżni, jesteśmy zależni od zamawiających teksty (a jeśli piszemy na własne blogi, to od pracodawców, u których zarabiamy na życie, wyjazdy na festiwale, opłaty za utrzymanie stron internetowych – to przecież często również muzyczne instytucje); mają wobec nas oczekiwania kompozytorzy i wykonawcy, organizatorzy i czytelnicy. Każdy trochę inne, czasem nawet sprzeczne, o czym, jak zawsze błyskotliwie, pisał w 2006 roku Andrzej Chłopecki w Dycho-krytyku-tomicznym. W tym świecie wszyscy jesteśmy młotami, kowadłami i tym, co cierpi pomiędzy. Niektóre z przytoczonych historii są tego smutnym dowodem.

Dążenie do zmiany muzycznego świata deklaruje też w rozmowie z Mateuszem Ciupką Norman Lebrecht, znany ostatnio głównie z prowadzenia kontrowersyjnej strony Slippedisc. Choć dzielę wiele jego przekonań – że krytyka muzyczna jest nieodzowną częścią naszej rzeczywistości i że pisząc, musimy brać pod uwagę horyzont naszych czytelników – nie mogę się zgodzić z dwiema rzeczami. Po pierwsze, ze stylem postów, którego autor tutaj broni – czy rzeczywiście potrzebujemy sztucznie polaryzujących wpisów i clickbaitowych tytułów? Po drugie, z przeświadczeniem, że komentariat jego bloga reprezentuje całą publiczność. Na pewno to pewna jej część, wierzę jednak, że jest świat poza internetem i są tam odbiorcy.

I choćbym nie wiem jak bardzo była zmęczona dyskusją o krytyce, powtórzę za Chłopeckim: „będzie kontynuowane”. Chociaż całym sercem zgadzam się z tym, co powiedział mi wczoraj przyjaciel – że „trzeba po prostu gadać o muzyce”.

Cytat numeru:

Może dobrze, że nie pamiętamy czasów, gdy [krytyka] miała się LEPIEJ i potem doznała kryzysu. Mamy czystą kartę

--Dominika Łyżwa

AKTUALNOŚCI

BRZMIENIA POZAZIEMSKIE

z ERIKIEM GUO rozmawia

 Monika Zając

Program 2 Polskiego Radia

Fot. Bartek Barczyk/NIFC

Eric Guo, #2002, kanadyjski pianista, student Szkoły Glenna Goulda przy Królewskim Konserwatorium Muzycznym w Toronto, uczestnik XVIII Konkursu Chopinowskiego w 2021 roku, zwycięzca II Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych.

M onika Zając: Rozmawiamy dosłownie kilka chwil po ogłoszeniu werdyktu, a ty wydajesz się bardzo spokojny.

Eric Guo: Może tak wyglądam, ale ta wygrana to dla mnie ogromne zaskoczenie. Nie spodziewałem się jej, między innymi dlatego, że wcale nie mam dużego doświadczenia w zakresie gry na instrumentach historycznych. Jestem ogromnie wdzięczny jurorom, Narodowemu Instytutowi Fryderyka Chopina i – oczywiście – publiczności.

Po swoim finałowym występie powiedziałeś, że nie obchodzą cię rezultaty, nie zależy ci na nagrodzie. Jednak sam udział w konkursie zakłada chyba chęć zwycięstwa?

Oczywiście, trudno uniknąć takich myśli. Ale to wcale nie jest główny cel. Profesor Wojciech Świtała powiedział podczas ogłoszenia wyników, że tak naprawdę każdy z nas jest zwycięzcą. Zaprzyjaźniłem się z pozostałymi uczestnikami, wszyscy pracowaliśmy bardzo ciężko. Przyjechałem tutaj, żeby się czegoś nauczyć. Doświadczenie, jakie dał mi ten konkurs, pozostanie ze mną na całe życie. Instrumenty historyczne są czymś niezwykłym. Pamiętam szok, jakiego doznałem, gdy po raz pierwszy miałem kontakt z takim fortepianem. Instrumenty współczesne dają oczywiście mnóstwo możliwości, ale moim zdaniem, brzmienie fortepianów z epoki przewyższa wszystko. To naprawdę coś pozaziemskiego. Bardzo blisko zaprzyjaźniłem się z pleyelem z 1842 roku z kolekcji Edwina Beunka. Grałem na nim we wszystkich etapach. To najlepszy instrument, z jakim miałem kiedykolwiek do czynienia. Bardzo się cieszę, że mogłem spędzić przy nim tutaj trochę czasu.

Czy w przyszłości będziesz chciał specjalizować się w grze na fortepianach historycznych?

Na pewno będzie to ważna część mojej artystycznej drogi, ale nie myślę o specjalizacji. To nadal raczej dodatek – więcej czasu poświęcam grze na instrumentach współczesnych.

A jak wpływa na nią twoje doświadczenie z dawnymi instrumentami?

Te dwie ścieżki są ze sobą związane. Potrafię wyobrazić sobie, że osiągam brzmienie dawnego fortepianu, nawet gdy gram na nowym steinwayu. W pewnym sensie tłumaczę muzykę z jednego języka na inny, ale treść pozostaje ta sama. Nic jednak nie może równać się z możliwościami brzmieniowymi historycznych instrumentów.

Chciałabym zapytać jeszcze o twoje plany – zarówno te najbliższe, jak i te na kolejne lata…

Nie są sprecyzowane. Będę kontynuować naukę – chcę dokończyć studia magisterskie, a w przyszłości także zrobić doktorat. Oczywiście zamierzam połączyć to z karierą koncertującego pianisty. Mam nadzieję, że mi się uda.

Czy masz jakieś pozamuzyczne zainteresowania?

Uwielbiam czytać. Zwłaszcza w ostatnim czasie odkryłem, jak bardzo mnie to wzbogaca. Niedawno odkryłem książkę Chopin w oczach swoich uczniów Jeana-Jacques’a Eigeldingera. Ta lektura bardzo wiele mi dała. Poza tym uwielbiam mieć kontakt z naturą – chodzę po górach, lubię zwiedzać nowe miejsca. To pomaga mi radzić sobie ze stresem.

Na koniec zapytam jeszcze o twoje największe muzyczne marzenie.

Chciałbym dzielić się tym, co robię, z jak największym gronem słuchaczy na całym świecie. A także – po prostu – chcę cieszyć się muzyką, bo to jest w niej przecież najważniejsze.

Rozmowa została wyemitowana w Programie 2 Polskiego Radia.

STANISŁAW RADWAN (1939–2023)

 Wacław Krupiński

14 października dowiedzieliśmy się, że w wieku 84 lat zmarł Stanisław Radwan. Człowiek muzyki, teatru, osobowość barwna, otoczona nimbem legendy, bohater anegdot przypominających rozmaite uniki, nieprzyjścia, nagłe zniknięcia. Pamiętam z czasów jego dziesięcioletniej dyrekcji w krakowskim Starym Teatrze (z woli zespołu stanął na jego czele w roku 1980) konferencję prasową, przed którą… zniknął. Ale jemu wszystko wybaczano, tak wielki miał urok. Czarował uśmiechem i głosem – że zacytuję jego żonę Dorotę Segdę – „z właściwym sobie «szeleszczącym» wdziękiem; bo ten seplenik jest dźwiękiem Stasia…”. Ba, wybaczano i przynoszenie muzyki do spektakli na trzecią próbę generalną, a zdarzyło się, że w dniu premiery (Hamlet IV). „Jestem bardzo niesolidny w czasie” – przyznawał sam twórca, wiedząc pewnie, że nadrabia tę słabość erudycją, wiedzą o teatrze, intuicją, wyobraźnią, poczuciem humoru. I oczywiście talentem kompozytorskim, zdolnościami muzyka. Dawał tego dowody już podczas studiów w PWSM w Krakowie jako kierownik muzyczny w Teatrze Rozmaitości i później – w warszawskim Ateneum i w krakowskim Starym.

„Jestem przeciwnikiem za dużej liczby nut” – wyznał kiedyś. W muzyce poszukiwał ciszy. Cenili jego prace tacy reżyserzy, jak Jerzy Grzegorzewski czy Andrzej Wajda, z którym współtworzył dla teatru (Antygona, Makbet, Mishima…), filmu (to Radwan zaproponował, by w Weselu rolę Chochoła zaśpiewał Czesław Niemen) oraz telewizji (Z biegiem lat, z biegiem dni). Od roku 1969 do śmierci reżysera też z Jerzym Jarockim (Szewcy, Matka, Mord w katedrze, Życie jest snem, Faust). Z Konradem Swinarskim spotkał się przy inscenizacjach Woyzecka, Klątwy, Sędziów i Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Z Zygmuntem Hübnerem połączył go Ulisses. Dodajmy Krystiana Lupę, Tadeusza Bradeckiego… W sumie stworzył muzykę do ponad 200 przedstawień w całej Polsce. Zdarzyło się, że zainspirowany rysunkami Andrzeja Mleczki napisał nie tylko muzykę, lecz także libretto Opery mleczanej, granej z powodzeniem na narodowej scenie Krakowa. Z kilkudziesięciu filmów, do których skomponował muzykę, przywołajmy Szyfry Wojciecha Jerzego Hasa, Bliznę Krzysztofa Kieślowskiego, SzpitalprzemienieniaEdwarda Żebrowskiego, Rysę Michała Rosy. Tworzył też do animacji i dokumentów.

Warto przywołać lata Stanisława Radwana w Piwnicy pod Baranami, w której był kimś ważnym – zarówno jako akompaniator (także grający z Zygmuntem Koniecznym na cztery ręce, czasem na stojąco), jak i autor muzyki. Pieśń kochanków do wiersza Stanisława Balińskiego wpisała się bez wątpienia w dzieje tego kabaretu. Oprawił też dźwiękami inny utwór tego poety – Wieżę czarów, którą objął zakaz cenzury. Ewie Demarczyk ofiarował Psalmy Dawida, ale rok 1968 uczulił cenzorów i na te słowa. Bardzo chciałem, by opowieści o kabarecie znalazły się w mojej książce Głowy piwniczne… Ale i wtedy Stanisław Radwan okazał się mistrzem uników.

Był pożeraczem książek. Fascynował go Herbert, czego efektem stała się płyta Herbert – Przesłanie. Ta poezja wpisywała się w sylwetkę kompozytora, postrzeganego jako autorytet moralny. „Bo jego słuch absolutny to jest także słuch teatralny, plastyczny i moralny” – powiada Krystyna Zachwatowicz-Wajda w książce Zagram ci to kiedyś…, rozmowie Jerzego Illga z twórcą.

Stanisław Radwan – mistrz zniknięć – nie żyje. Ale bez wątpienia z kultury Krakowa i Polski zniknąć mu się nie uda. Ma w niej trwałe miejsce.

Zadanie dla nowego Sejmu…

INFOR, MKiDN, pap.pl

MKiDN chce rozszerzyć uprawnienia emerytalne tancerzy i muzyków. We wrześniu wszedł w życie projekt nowelizacji ustawy o emeryturach pomostowych z 2008 roku. Ministerstwo twierdzi, że nie był z nim konsultowany, dlatego samo opracowało poprawkę dotyczącą artystów wykonujących zawody w warunkach szczególnie trudnych. Wprowadza ona zmianę progu wiekowego pozwalającego na skorzystanie z emerytury pomostowej oraz nadanie niektórym grupom takich uprawnień. Chodzi głównie o tancerzy zawodowych (co najmniej 40 lat dla kobiet i co najmniej 45 lat dla mężczyzn, dotychczas było to odpowiednio 55 i 60 lat), solistów wokalistów oraz muzyków grających na instrumentach dętych (co najmniej 50 lat dla kobiet i co najmniej 55 lat dla mężczyzn), muzyków grających na instrumentach strunowych, perkusyjnych i klawiszowych (co najmniej 55 lat dla kobiet i co najmniej 60 lat dla mężczyzn). Dwie ostanie grupy dotychczas nie miały prawa do emerytur pomostowych. „Proponowane zmiany w ustawie są gotowe do wdrożenia przez nowo powołany Sejm RP” – informuje MKiDN. --MC, MAK

…i dla nowej Rady

fryderyki.pl

„Akademia Fonograficzna wybrała przedstawicieli, którzy dbać będą o […] merytoryczną stronę Nagród Fryderyk w kolejnych czterech edycjach” – czytamy na stronie fryderyki.pl. Wyborów dokonano w trzech sekcjach: muzyka poważna, rozrywkowa i jazz. Jak wyjaśniają organizatorzy konkursu, członkowie Rad, wybrani przez liczące 2000 osób grono Akademii, tworzą regulaminy i definicje w konkursie, i dbają, by pozycje wydawnicze ubiegały się o nagrody w odpowiednich kategoriach – „wykonują żmudną pracę sprawdzenia, czy wszystkie zgłoszenia do konkursu zostały prawidłowo zarejestrowane i są zgodne z definicjami zawartymi w regulaminie” – głosi komunikat. --MC, MAK

PASSEGGIATA

cleveland.com, limelightmagazine.com

W czasie wojny muzy milczą. Atak Hamasu na Izrael wstrząsnął opinią publiczną. Tragiczne wydarzenia znalazły także odbicie w świecie muzycznym. Izraelska Orkiestra Filharmoniczna odwołała inaugurację sezonu, która miała się odbyć 12 października. Koncertów zaniechała także Israel Camerata Jerusalem. Do Izraela na tournée nie przyjedzie Cleveland Orchestra, argumentująca decyzję bezpieczeństwem muzyków. „Drogą do pokoju między Izraelem a Palestyną są humanizm, sprawiedliwość, równość i zakończenie okupacji, a nie działania zbrojne. Ostatnie wydarzenia utwierdziły mnie w tym przekonaniu” – napisał w specjalnym oświadczeniu dyrygent Daniel Barenboim, twórca West-Eastern Divan Orchestra. --MC

CNN, reuters.com, sydneyoperahouse.com

Nie ma chyba w świecie bardziej znanej 50-latki. Pół wieku temu, 20 października 1973 roku, w obecności królowej Elżbiety II otwarto gmach Opery w Sydney, zaprojektowany przez Jørna Utzona. Budynek znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Budowa trwała 14 lat i pochłonęła ponad 100 milionów dolarów (a przewidywano siedem). W jej trakcie Utzon pokłócił się z wykonawcami i prace musieli dokończyć za niego czterej architekci australijscy. Pierwszy recital na skrzypce i fortepian po inauguracji zagrała Wanda Wiłkomirska, której towarzyszył Geoffrey Parsons. --MC

pap.pl

Od grudnia 2021 do września 2023 na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego wpisane zostały 34 nowe pozycje. Choć tych związanych z muzyką jest akurat niewiele, warto odnotować, że trafiły tam, obok na przykład skubania pierza, wyplatania koszy czy tworzenia koronek klockowych, takie tradycje, jak: „barabanienie”, czyli wielkanocne bębnienie w Iłży, oraz „cymbały” – umiejętność budowania i praktyka gry w Polsce południowo-wschodniej. Krajowa lista niematerialnego dziedzictwa kulturowego jest prowadzona od 2013 roku. Znajduje się na niej 85 zjawisk, jak pochód lajkonika, kolędowanie czy muzyka carillonowa. --MAK

kultura.onet.pl

Czas na rekonwalescencję. Znany amerykański gitarzysta Al Di Meola doznał zawału serca podczas koncertu w stolicy Rumunii. Muzyk został natychmiast przetransportowany do szpitala w Bukareszcie, gdzie lekarze wykonali zabieg wszczepienia czterech stentów. „Moja kondycja wymaga przerwy od występów i tras koncertowych” – napisał w oświadczenia Di Meola. Już wiadomo, że jego plany na 2024 rok zostaną znacznie zmodyfikowane. --MAK

STREFA RUCHU

Odważne MŁODZIEŻY CHOWANIE

„Ciekawi mnie, czy kompozytorkom i kompozytorom też tak często zadaje się pytania o SENS komponowania” – odbija piłeczkę Dominika Łyżwa, studentka Instytutu Mediów i Produkcji Muzycznej łódzkiej Akademii Muzycznej. Zanim POZBIERAM myśli, zdąży jednak odpowiedzieć na moją zaczepkę: „Dopóki ludzie czytają KRYTYKĘ, warto to robić”.

 Piotr Mika

 Stanisław Gajewski

Z moim prowokacyjnym: „Po co?” – zmierzyło się 10 osób stawiających lub dopiero planujących postawić pierwsze kroki w krytyce muzycznej. Część z nich studiuje, część ukończyła naukę i pracuje w zawodzie bądź wciąż szuka na siebie pomysłu. Sporą reprezentację stanowi grono uczestników ostatnich warsztatów krytyki muzycznej organizowanych przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina. Wchodząc do tego świata, młodzi mają powody do sceptycyzmu. Deklarują jednak zainteresowanie, pasję, chęć nauki i szukania nowych rozwiązań. Nikt nie nosi różowych okularów, ale wszyscy widzą w tej działalności potrzebę, atrakcję i przyjemność. Gatunek nie zginie.

„Jesteśmy zalewani mnóstwem komunikatów, to samo dzieje się w muzyce. Krytyka jest przewodnikiem po tym, na co warto poświęcić czas. Trudno samodzielnie zbierać informacje, a ona pomaga dokonać wstępnej selekcji” – rozpoczyna Małgorzata Heinrich, świeżo upieczona absolwentka muzykologii Uniwersytetu Warszawskiego. Mimo zmiany epok, ze wszelkimi ich uwarunkowaniami, okazuje się, że przewodnictwo i pośrednictwo krytyki muzycznej jest aktualne i potrzebne; ten wątek powracał zresztą w każdej rozmowie. „Czytelnicy nie muszą się z nami zgadzać. Nie chodzi o to, by kogoś do czegoś przekonywać, a raczej, by dawać punkt zaczepienia” – mówi Katarzyna Daszkiewicz, studentka teorii muzyki we Wrocławiu. Jej myśl kontynuuje Martyna Krymska-Renk, absolwentka tej samej specjalności, dziś pedagożka: „Możemy pomóc coś zrozumieć, sprowokować do dyskusji. Ważne, by przy wydawaniu sądów zostawiać pole do interpretacji”. „To istotne zarówno dla publiczności, jak i dla opisywanych wykonawców” – uważa Maria Stefańska, studiująca w Łodzi muzykę w mediach. „Rola przewodnika jest o tyle ważna, że współczesna muzyka sięga po różne formy wyrazu, często niemożliwe do zrozumienia przy pierwszym odbiorze” – wtrąca Hubert Okulanis, maturzysta, który wziął udział w warsztatach NIFC, by poznać bliżej dziedzinę, z którą chce związać się w przyszłości naukowo albo zawodowo. O emocjonalnej istocie przypomina Paweł Binek, również uczestnik warsztatów, italianista, piszący między innymi dla poznańskich mediów kulturalnych: „Moją motywacją jest pasja, chęć dzielenia się nią, a przy okazji wskazywanie, co uważam za cenne. Nie można stracić zajawki na muzykę. Słuchanie na chłodno samych form i kształtów odbije się na krytyce. Uważam, że tylko ta pisana od serca nabiera wartości. Dodatkowo popycha mnie przeciwstawienie się stereotypowi, że klasyka jest wyłącznie dla elit i wykształconych snobów”. W kwestii potrzeby położenia większego nacisku na krytykę edukacyjną i popularyzatorską jego pogląd nie jest odosobniony. „Czytając, sama poszerzam wiedzę i jestem na bieżąco z życiem artystycznym – poznaję nową muzykę, wykonawców, festiwale” – tłumaczy studentka teorii muzyki z Wrocławia, Natalia Białecka. Wtóruje jej Jakub Borowski, absolwent dyrygentury tej uczelni, i dodaje: „To też informacja zwrotna dla artystów, często podsuwa wnioski i zmusza do myślenia, co można poprawić”.

P