22,00 zł
Czwarty zbiorek wierszy zamieszkałego na stałe w Polsce poety irackiego, którego twórczość cieszy się uznaniem zarówno polskich miłośników poezji, jak i krytyków literackich.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 32
HATIF al-DŻANABI
PYŁ GAZELI
Wydawnictwo Akademickie
Dialog
Przekład:
Hanna Jankowska i Małgorzata Szyburska
Ilustracje:
Hassan Masudi
Opracowanie graficzne:
Antoni Piotrkiewicz
Redakcja i skład komputerowy:
Maria i Grzegorz Piotrkiewiczowie
Copyright by Hatif al-Dżanabi, 1992r.
ISBN (ePub) 978-83-8002-637-7
ISBN (Mobi) 978-83-8002-638-4
Wydawnictwo Akademickie Dialog
00-112 Warszawa, ul. Bagno 3/218
tel./faks 620 87 03
e-mail: [email protected]
http://www.wydawnictwodialog.pl/
Wydanie elektroniczne, Warszawa 2016
Skład wersji elektronicznej:
Tomasz Szymański
konwersja.virtualo.pl
Hatif al-Dżanabi – poeta dwóch narodów, eseista, teatrolog i tłumacz – urodził się w Kadisiji (Irak) w 1952 roku, choć on sam uważa, że przyszedł na świat o kilka lat później…
Będąc studentem arabistyki na Uniwersytecie Bagdadzkim, w 1970 r. zadebiutował w prasie; w 1973 r. w miesięczniku „Ar-Rabita” opublikował poemat „Gra na czaszce”.
Odtąd już często ukazywały się jego utwory tak w prasie Iraku, jak i w innych krajach arabskich. Po przebytych studiach w latach 1972-1973 odbywał służbę wojskową, a następnie do 1976 r. pracował jako nauczyciel literatury arabskiej w Kirkuku. W minionych właśnie latach władze irackie udaremniły poecie opublikowanie dwóch kolejnych tomików poezji, toteż w 1976 r. opuścił ojczyznę, choć formalnie był jeszcze w latach 1977-1982 członkiem Związku Literatów Irackich, z którego został wydalony. Następnie wstąpił do niezależnej Irackiej Federacji Pisarzy, Dziennikarzy i Artystów Demokratycznych, z której wystąpił w 1989 r.
Gdy w 1976 r. przybył do Polski, otrzymał stypendium i w 1979 r. uzyskał tytuł magistra filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim, a w 1983 r. doktoryzował się w zakresie teatrologii. Od 1979 r. pracuje jako wykładowca w Zakładzie Arabistyki na Uniwersytecie Warszawskim. W tym czasie przez 3 lata był wykładowcą literatury arabskiej i dramatu na Uniwersytecie Tizi-Ouzou w Algierii. Jest laureatem kilku nagród, m.in. Nagroda XIV Międzynarodowego Listopada Poetyckiego w Poznaniu za najlepszą książkę roku 1991, za „Dzikie kontynenty”.
Hatif al-Dżanabi publikuje swoje utwory w języku arabskim w prasie literackiej krajów arabskich, jak i w przekładach na język polski. Wydał trzy tomy poezji: „Księga Wschodu” (1983), „Rozbite wiersze” (1988), „Dzikie kontynenty” (1991). Obecnie przygotowuje książkę teoretyczno-krytyczną o teatrze arabskim. Pożar, który wybuchł w mieszkaniu poety w 1989 r., zniweczył wysiłek, jaki włożył w dzieło, którym miała być wypracowana przez jego talent i umiłowanie literatury polskiej Antologia Współczesnej Poezji Polskiej w języku arabskim. Ale Hatif al-Dżanabi nie powiedział na ten temat jeszcze ostatniego słowa…
Książkę tę dedykuję mojej Mamie
O grzybiczne naloty pogrążone w dawności na co zda się marzenie w głuchą samotną noc
co możesz zrobić z tymi pustymi oczodołami
co zdziałasz kiedy doprowadzi cię mrok
zgęstniały, proroczy i osłabły
ku błotnistemu strumieniowi
gdzie zespolone wodorosty
unoszą
łodygi
w powietrze
i budzą się
gestykulując ku nadchodzącym ostom, cierniom, suchym krzewom opuncjom, szarańczynom, wierzbom i endywii cienkimi, czarnymi, krzywymi palcami o grzybiczne naloty unurzane w błocie nadziei
czemu igracie ze mną
z moim białym ubraniem
z moimi papierami skropionymi atramentem
z moją miłościwą melancholią
z moją przenikliwością i napojem
cóż to za świat słaby jak moje serce
okrutny i rozległy jak moja nienawiść
samozwańczy jak moje nieszczęście
cóż to za
straszliwe
puste
naczynie
Algier, 27.09.1987
przełożyła H. J.
Rozpada się teraz wszystko połączone pyłem spokoju w trzepocie samotności
chodź, miła moja, rozpadnijmy się w iskry co wszystko niweczą płynąc między nami dawni poeci mówili:
z lenistwa, chaosu i rozpadu rodzą się wiersze do mnie należysz i do mego wroga
drżą koniuszki twych palców pogrążając się w naszych ciałach
w imię palców wołałem
w imię traw młodości i ciała
i jego rosy
mówię teraz
ojczulku
oto twój dar i drewniane żebro ześlizgujące się dumnie po gładkiej proroczej przestrzeni ojczulku
nic nie widzę, tylko gorejące żebro co się wznosi ponad drogami
powiedz jej, mojej kobiecie, ubóstwianej nieprzyjaciółce – zostaw tego młodzieńca zakryj jego płeć
paradną szatą podeszłego wieku powiedz jej, powiedz oto twój dar
wszak jestem tylko tym co się rozpada
tam gdzie skaczą gazele
gdzie owady śledzą za człowieczą żmiją
a żmija przed człowiekiem w proch się rozsypuje