37,99 zł
Wciągająca, pełna wiedzy i ciekawostek kronika średniowiecznego małżeństwa pióra bestsellerowych autorów i znawców epoki.
Frances i Joseph Giesowie opowiadają barwną historię jednej z najważniejszych instytucji społecznych w historii ludzkości – małżeństwa i rodziny. Opisują, jak rzymskie i barbarzyńskie obrzędy połączyły się pod wpływem chrześcijaństwa, tworząc nowe koncepcje, zwyczaje, prawa i praktyki. Ślady wielu z nich znajdziemy we współczesności.
Czy przyszłą żonę można było po prostu porwać? Kiedy monogamia stała się normą? Czy kobieta mogła zażyczyć sobie rozwodu? Jak wyglądała ceremonia ślubna i czy noc poślubna była romantyczna?
Giesowie śledzą rozwój małżeństwa i rodziny od średniowiecza do wczesnej epoki nowożytnej. Przeżyj miłość w średniowieczu to lektura obowiązkowa nie tylko dla miłośników historii.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 567
Data ważności licencji: 7/19/2026
„Odkrycie” rodziny przez historyków
aden z elementów historii społecznej nie jest tak wszechobecny jak rodzina – bezpośrednie otoczenie, w którym ludzie uczą się jeść, chodzić i mówić, nabywają poczucie tożsamości i poznają normy zachowań. Każda ze znanych nam kultur, minionych czy obecnych, zawierała i zawiera instytucję rodziny, niezbędną do przetrwania i będącą wspólnym mianownikiem społeczności.
Dzisiejsza rodzina, ulegająca nieustannej metamorfozie, stanowi produkt ludzkiej historii: jej ewolucji i gwałtownych przemian. Pewne wydarzenia, które odcisnęły piętno na rodzinie, były stosunkowo krótkotrwałe i dramatyczne – choćby rewolucja przemysłowa, której skutki wielokrotnie klasyfikowano i analizowano. Inne z kolei były powolne i mniej zauważalne, a do tych ostatnich należały również ogromne zmiany, jakie zaszły w ciągu tysiąca lat średniowiecza. Przykuwały one mniejszą uwagę, a jednak ostatecznie znacząco i na stałe przeobraziły rodzinę.
Badając dzieje rodziny, od samego początku natrafiamy na pewien problem; jest nim niejednoznaczność samego określenia „rodzina”. W dzisiejszym użyciu ma ono znaczenie potrójne, odnosząc się do: rodowodu; krewnych danej osoby, w tym jej rodziców, rodzeństwa, dziadków, wujów i kuzynów, żyjących razem lub gdzieś daleko; i, wreszcie, najczęstsze użycie odnosi się do rodzica lub rodziców i ich dzieci, mieszkających wspólnie – pary małżonków bądź typowej dwupokoleniowej rodziny, stanowiącej domostwo. Zwyczajowo identyfikujemy rodzinę w tym ostatnim znaczeniu z „gospodarstwem domowym”, ponieważ we współczesnym społeczeństwie jedno i drugie się pokrywa, choć niekoniecznie musi być tożsame. Antropolodzy oraz historycy mieli i mają trudności ze sformułowaniem precyzyjnej definicji rodziny oraz licznych jej permutacji, które się wyłoniły[1]. Czy domownikami są wszystkie, nawet niespokrewnione osoby, żyjące pod jednym dachem, czy może zamieszkałe w tej samej posiadłości, lecz w osobnych siedzibach?
Słowo „rodzina” w sensie jednostki społecznej i biologicznej jest stosunkowo nowe. Do XVIII wieku nie było w językach europejskich odrębnego określenia na grupę złożoną z matki, ojca i ich dzieci. Znaczenie łacińskiego terminu familia, wywodzącego się z indoeuropejskiego słowa oznaczającego „dom” czy też „ród”, przetrwało od czasów rzymskich przez wieki średnie aż do wczesnej nowożytności: odnosiło się ludzi mieszkających w jednym domu, w tym także do służących i niewolników[2]. Zazwyczaj familia była liczna, a niekiedy, chociażby w przypadku siedziby króla, możnowładcy czy biskupa, większości jej członków nie łączyły więzy krwi . Niegdyś pokrewieństwo odgrywało ważną rolę w społeczeństwie, o wiele istotniejszą niż dzisiaj, jednak granice rodziny były znacznie mniej wyraźne. Podstawowa komórka rodzinna (rodzina nuklearna) nie żyła we względnej izolacji, tak jak to ma miejsce obecnie, i dlatego nie potrzebowała odrębnej nazwy.
Ani historycy, ani antropolodzy nie wypracowali też ogólnego określenia na rodzinę w szerszym znaczeniu. Termin „rodzina wielopokoleniowa (rozszerzona)” bywa czasem używany niewłaściwie, gdyż w istocie powinno się go stosować w kontekście krewnych żyjących pod jednym dachem, w tym braci, owdowiałych rodziców, bratanków i siostrzenic oraz wszystkich poza pierwszym stopniem pokrewieństwa. Na rozbudowaną rodzinę, złożoną z różnych krewnych niemieszkających razem, nie ma oddzielnego słowa. Taką dużą grupę rodzinną, jednostkę bardzo ważną w społeczeństwach sprzed ery przemysłowej, można by nazwać „nadrodziną”.
Pomnik jednego z pierwszych badaczy historii pokrewieństwa i rodziny, Francuza Frédérica Le Playa, znajduje się w paryskim Ogrodzie Luksemburskim.
Badania nad pokrewieństwem i rodziną zostały podjęte dopiero w XIX stuleciu przez trio uzdolnionych antropologów amatorów, Johna Fergussona McClennana i sir Henry’ego Maine’a z Anglii oraz Lewisa Henry’ego Morgana ze Stanów Zjednoczonych. Ich śladem poszli socjologowie, choć jeden z pionierów dzisiejszych nauk społecznych, Frédéric Le Play, był z zawodu inżynierem, badaczem społecznym natomiast tylko z zamiłowania. W 1871 roku Le Play opublikował rozprawę na temat rodziny europejskiej z niedawnej przeszłości, wychwalając „rodzinę patriarchalną”, złożoną z mieszkających razem przedstawicieli trzech pokoleń – rodziców, najstarszego syna ze swoją rodziną oraz jego młodszych nieżonatych braci i niezamężne siostry. Le Play idealizował taką stabilną, moralną, autorytarną, odpowiedzialną „tradycyjną rodzinę”, w której poświęcano interes osobisty dla dobra większej grupy, kontrastując ją z małą, postindustrialną rodziną, złożoną tylko z rodziców i ich dzieci. Scharakteryzował tę drugą jako nietrwałą i samolubnie indywidualistyczną. Zarzucał jej zastępowanie intymnych więzi między bliskimi krewnymi bezdusznymi relacjami nawiązywanymi poza rodziną, a poświęcanie się (tj. późne zawieranie związku małżeńskiego lub pozostawanie w stanie wolnym w interesie wielopokoleniowej rodziny) poszukiwaniami cielesnych uciech[3]. Le Play, konserwatywny reformator społeczny, nawoływał do powrotu do dawnych wartości, dla dobra społeczeństwa, na rzecz moralności i rodziny. Wiele z badań w dziedzinie historii społecznej prowadzonych w późniejszych latach dotyczyło korygowania tego wyidealizowanego przez Le Playa wizerunku rodziny sprzed ery przemysłowej.
Niemal sto lat po Le Playu Philippe Ariès, Francuz, amator historii, sam siebie określający mianem „niedzielnego historyka” (historien de dimanche) – wywołał dużo szumu, zarówno wśród historyków, jak i w szerokich kręgach czytelników, publikacją L’Enfant et la vie familiale sous l’Ancien Régime (Paris, 1960; wyd. pol.: Historia dzieciństwa: Dziecko i rodzina w dawnych czasach; tłum. M. Ochab, Gdańsk, 1995). Ariès, korzystając ze źródeł ikonograficznych i literackich, przedstawił tezę, zgodnie z którą pojęcie dzieciństwa jako etapu życia ukształtowało się dopiero w wiekach XVI i XVII, gdy dziecko stało się „osią” nowej, ściśle ze sobą powiązanej rodziny nuklearnej. Współczesną sobie rodzinę oceniał podobnie do Le Playa: zyski w zakresie prywatności i intymności traciły na znaczeniu wobec tego, co utracono na polu „stosunków społecznych” i poczucia wspólnoty. Ariès jednak, inaczej niż Le Play, przekonywał, że rodzina nuklearna wymusiła konformizm, zatem raczej powściągała, niż rozbudzała indywidualizm; uznawał go za cechę pożądaną, a nie wadę[4].
Wspomniana książka Arièsa okazała się dla historyków bodźcem do nowych studiów i analiz nad dziejami rodziny. Wszystkie rozprawy dotyczyły wczesnego okresu nowożytnego, sprzed ery industrialnej; dwie ograniczały się tematycznie do Anglii, pozostałe do Europy Zachodniej, ale w każdej z nich znalazło się, w większym lub mniejszym stopniu, nawiązanie do Arièsa; były to następujące opracowania: The World We Have Lost: England Before the Industrial Age (1965) Petera Lasletta, The Making of the Modern Family (1975) Edwarda Shortera oraz The Family, Sex and Marriage in England, 1500–1800 (1977) Lawrence’a Stone’a. Zorganizowana przez Lasletta we wczesnych latach siedemdziesiątych XX wieku w Cambridge grupa do badań populacji i struktur społecznych opublikowała książkę Household and Family in Past Time (Domostwo i rodzina w przeszłości) oraz cykl artykułów, zawierające wyniki studiów porównawczych nad rodzinami od XVI wieku do czasów współczesnych[5]. Inne opracowania tego typu, uwzględniające perspektywy rodzin w różnych kontekstach narodowych, ukazują się do tej pory[6].
Historia rodziny stanowi zatem stosunkowo młodą poddziedzinę nauki. Początkowo naukowcy zajmowali się w jej ramach głównie wczesnym okresem ery nowożytnej (od 1500 do 1750 roku). Jednak od 1970 roku wielu czołowych historyków średniowiecza zaangażowało się w badania nad rodziną i pokrewnymi tematami w odniesieniu do różnych regionów, klas społecznych i epok. Jedno z opracowań o charakterze ogólnym, Medieval Household (1985) amerykańskiego uczonego Davida Herlihy’ego[7], obejmuje całe średniowiecze. Na konferencji w Paryżu w 1974 roku, zorganizowanej pod hasłem Famille et parenté dans l’Occident médiéval („Rodzina i krewni na średniowiecznym Zachodzie”), przedstawiono dokumenty opracowane przez historyków zachodnioeuropejskich, dotyczące głównie rodów arystokratycznych[8]. George Duby napisał dwie książki o średniowiecznym małżeństwie[9]. Kilka dzieł o kobietach w średniowieczu rzuciło światło na tę tematykę[10]. Italia w późnych wiekach średnich stała się przedmiotem studiów demograficznych autorstwa między innymi Davida Herlihy’ego i Christiane Klapisch-Zuber[11]. David Nicholas opracował studium na temat rodziny w czternastowiecznej Gandawie[12], a Barbara Hanawalt jest autorką książki o angielskich rodzinach chłopskich z czasów późnego średniowiecza[13]. W wielu artykułach w periodykach naukowych zajęto się konkretnymi aspektami ogólnej tematyki dawnej rodziny. Obecnie mamy już poczucie, że choć wiemy o średniowiecznych rodzinach dużo mniej, niżbyśmy chcieli, to jednak dużo więcej aniżeli jeszcze kilkadziesiąt temu.
Całościowe ujęcie zagadnienia małżeństwa i rodziny w wiekach średnich wiąże się z koniecznością postawienia pewnych zasadniczych pytań, które można dość arbitralnie podzielić na dziesięć grup. Odpowiadają one najważniejszym zagadnieniom przedstawionym w niniejszej książce.
1. Pojęcie: Jaka była niegdyś percepcja rodziny? Jak ją postrzegano i definiowano? Czynniki „zewnętrzne”, takie jak presja ekonomiczna i śmiertelność, mogły wpływać na rozmiary i strukturę rodziny, ale jej „ideał”, znajdujący odzwierciedlenie w obyczajach i prawach dotyczących dziedziczenia, wywierał decydujący wpływ na postawy i relacje, a także na działania: kto się żenił i w jakim wieku, kto pozostawał w domu, kto zajmował główne miejsce w rodzinie.
2. Funkcja: Socjologowie dwojako definiują funkcję współczesnej rodziny: „socjalizacja” potomstwa oraz ukierunkowanie potrzeb seksualnych i emocjonalnych dorosłych. Jednak w przeszłości rodzina odgrywała także inne bardzo ważne role. Funkcjonowała jako organizacja obronna, komórka polityczna, szkoła, system sądowniczy, zbiorowość religijna, manufaktura. Przez stulecia funkcje te przekazywano stopniowo wielkim „zewnętrznym” instytucjom nowożytnych społeczeństw – państwu, Kościołowi i przemysłowi.
3. Rodzaj systemu pokrewieństwa – i miejsce rodziny w tymże. Współcześnie w społeczeństwach zachodnich większe grupy krewnych – przodkowie i sieć żyjących krewniaków i powinowatych – mają ograniczone znaczenie. W średniowieczu, podobnie jak w większości dawnych społeczności, odgrywały one wielką rolę. Słownictwo odnoszące się do pokrewieństwa, przejęte przez historyków od antropologów, bywa nieprecyzyjne albo niezupełnie trafne, ale na ogół liczne grupy potomków wspólnego przodka określamy mianem klanów, natomiast mniejsze, w których rodowód jest łatwiejszy do prześledzenia – rodów. Osoby spokrewnione zwiemy krewnymi. Klan istnieje niezależnie od jego członków, może mieć majątki ziemskie lub sprawować władzę polityczną. Z kolei grono krewniaków nie stanowi formalnej organizacji – działa z perspektywy danej osoby. Grupy krewnych i klany (lub rody) mogą współegzystować i w średniowieczu często tak właśnie było.
Klany i rody są patrylinearne, jeżeli wywodzą się z linii męskiej, bądź matrylinearne – z linii żeńskiej. Sieć krewnych jest, jak to się powiada, „egocentryczna”, gdyż jej skład różni się z punktu widzenia wszystkich jej członków – z wyjątkiem rodzeństwa. Krewni w danej społeczności tworzą tkankę zazębiających się kręgów. W konkretnej sytuacji można określić dany rodzaj pokrewieństwa jako bilateralne, jeśli w skład danej grupy wchodzą krewni zarówno ze strony ojca, jak i matki, albo też „patrylateralne” (krewniacy ojca) lub „matrylateralne” (krewni matki).
W społeczeństwie preindustrialnym te dwa rodzaje grup spokrewnionych ze sobą ludzi odgrywały ważną, a często decydującą rolę w przekazywaniu majątków, doborze małżonków, chronieniu poszczególnych osób i rodzin, sporach prawnych oraz wielu innych aspektach życia codziennego.
4. Rozmiary i struktura: Kryteria, którym historycy poświęcili mnóstwo uwagi, starając się uwzględnić je w klasyfikacji głównych typów rodziny. Niegdyś przyjmowano, że rodzina przeszła proces „postępowej nuklearyzacji” (podziału na podstawowe jednostki) – od średniowiecza do czasów współczesnych, prostej ewolucji od klanów poprzez rozbudowaną rodzinę patriarchalną do nowożytnej rodziny nuklearnej. Nowsze badania zburzyły jednak ten obraz.
Lawrence Stone w 1977 roku przedstawił hipotezę o trzech historycznych typach rodzin: dużych „rodach otwartych”, które, jak uważał, dominowały przez całe średniowiecze; mniejszych „ograniczonych patriarchalnych rodzinach dwupokoleniowych” (od XVI do XVIII wieku) oraz współczesnych „zamkniętych, udomowionych rodzinach nuklearnych”[14].
Grupa z Cambridge pod kierunkiem Petera Lasletta podeszła do sprawy inaczej, dzieląc rodziny z początków czasów, jakie nastały po średniowieczu, na trzy kategorie: prostą (nuklearną czy też małżeńską), rozbudowaną (małżeństwo plus owdowiały rodzic, bracia, siostry, bratankowie/siostrzeńcy, bratanice/siostrzenice i/lub kuzyni) oraz liczną (złożoną z co najmniej dwóch grup małżeńskich). Za zdecydowanie najbardziej rozpowszechnioną, i to już od co najmniej XVI wieku, Laslett uznał tę pierwszą. Właśnie w takich rodzinach większość ludzi „socjalizowała się” w dzieciństwie, kopiując podobny wzorzec życia rodzinnego w dorosłości. Laslett uważał zatem nieustanną dominację podstawowej komórki rodzinnej za rezultat wyuczonych zachowań i nawyków osób, które wywodziły się z rodzin nuklearnych[15].
Zajmujący się dziejami rodziny historyk Robert Wheaton odrzucił typologię rodzin Lasletta, uznając ją za zbyt sztywną i ilościową, preferując starszy o sto lat, dokonany przez Frédérica Le Playa podział na systemy rodzin: podstawowy, w którym dzieci po ślubie opuszczały dom rodzinny; rozdzielny, w którym jedno z żonatych/zamężnych dzieci pozostawało w domu, i wspólnotowy, w którym z rodzicami mieszkało kilkoro żonatych lub zamężnych dzieci. Ta klasyfikacja uwzględniała cykl rozwoju rodziny, w ramach którego wielkość i skład rodziny zmienia się wraz ze starzeniem się rodziców oraz dorastaniem dzieci i zawieraniem przez nie własnych małżeństw[16].
Amerykański socjolog Marion Joseph Levy wysunął prowokacyjną hipotezę: przewaga rodzin małżeńskich (żonatych par lub rodziców z dziećmi) „we wszystkich znanych społecznościach w historii świata” może być nie tyle efektem mechanizmów psychologii społecznej, czyli wyuczonych zachowań, ile po prostu wynikać z czynników materialnych. Wysoka śmiertelność w społeczeństwach epoki preindustrialnej uniemożliwiała stworzenie i utrzymanie rozbudowanej, liczebnej rodziny. W społeczeństwach okresu przejściowego, wraz z pewną poprawą warunków sanitarnych, rozwojem medycyny i techniki, ideał większej rodziny stał się osiągalny, ale równocześnie zaistniała presja o charakterze ekonomicznym i psychologicznym mogąca uniemożliwiać jego realizację. Wreszcie społeczeństwa korzystające ze zdobyczy nowoczesnej techniki, sprawiających, że idealny wzorzec licznej rodziny stawał się w pełni osiągalny, paradoksalnie odrzucały go na rzecz podstawowej komórki rodzinnej, wyniesionej do poziomu powszechnie akceptowanego ideału[17].
5. Baza ekonomiczna rodziny: W świecie sprzed rewolucji przemysłowej rodzina była podstawową komórką wytwórczą – w rolnictwie, manufakturach i w handlu. W szczytowych okresach starożytności, średniowiecza i początków ery nowożytnej zamożny ród arystokratycznych ziemian funkcjonował niczym zarząd, a nadzorowanie i czerpanie dochodów z posiadłości było powiązane ze strukturą rodzinną i zwyczajami dotyczącymi dziedziczenia. W rodzinie chłopskiej podział zajęć odbywał się wedle wieku i płci jej członków, a wieśniacy, podobnie jak szlachta, kontrolowali i przekazywali sobie włości w ustalonym trybie. W miastach rodziny wykonywały różne zadania w branży tkackiej i włókienniczej – przędzenie, tkanie, końcowa obróbka – a także zajmowały się wytwarzaniem wyrobów skórzanych, drewnianych i metalowych oraz rozmaitym rękodzielnictwem, a mężowie i żony pracowali zwykle na zasadach partnerskich.
Czternastowieczna miniatura ukazująca kobietę podczas przędzenia. To jedno z tradycyjnych zajęć zwłaszcza mieszkańców średniowiecznych miast.
6. Śluby: Proces zakładania rodziny ulegał zmianom w sposób widoczny i stosunkowo dobrze poznany. Współcześnie w krajach rozwiniętych tylko dwie osoby bezpośrednio uczestniczą w zaślubinach: panna młoda i pan młody. Zgoda rodziców, choć pożądania, nie jest konieczna. Kościół może, ale nie musi brać udziału w formalnych zaślubinach. Zaświadczenie o zawarciu związku małżeńskiego wydają władze cywilne, które regulują także przepisy dotyczące własności i dziedziczenia. Zawierane prywatnie ugody, odnoszące się do podziału majątku, na przykład kontrakty małżeńskie, stanowią wyjątki, nawet wśród osób bogatych.
W przeszłości sytuacja w tym względzie przedstawiała się zupełnie inaczej. Para młoda bywała nierzadko najmniej aktywną stroną w doprowadzeniu do ślubu, a rodzice i inni krewni, Kościół, a także przedstawiciele społeczności (na mocy lokalnych obyczajów i przekonań) mieli własne role, często przy tym rywalizując ze sobą. Znaczenie samej ceremonii ślubnej zmieniało się z czasem, a pertraktacje w sprawach majątkowych, prowadzone przez rodziny nowożeńców, na ogół poprzedzały tę uroczystość.
Dawniej, tak jak i obecnie, małżeństwo niemal zawsze było egzogamiczne: ludzie żenili się i wychodzili za mąż „poza rodziną”, czyli poza określonym stopniem pokrewieństwa. W wielu społecznościach badanych przez antropologów – afrykańskich, na wyspach Oceanii, wśród amerykańskich Indian – zasady egzogamii w istocie określały wybór współmałżonka z pewnej grupy rodowej lub konkretnej kategorii kuzynów. W Europie i Ameryce w przeszłości egzogamia miała charakter bierny, po prostu wskazując na stopień pokrewieństwa wykluczający zawarcie związku małżeńskiego.
Egzogamia zazwyczaj bywa mylona z zakazem kazirodztwa, jednak są to dwa różne, choć zachodzące na siebie pojęcia. Egzogamia odnosi się ściśle do małżeństwa, natomiast kazirodztwo – do seksu: małżeńskiego lub pozamałżeńskiego. Egzogamia nakazuje zawieranie małżeństwa poza własną rodziną i gronem krewnych, w odróżnieniu od endogamii, która jest regułą odwrotną. Kazirodztwo oznacza utrzymywanie stosunków płciowych z osobami blisko spokrewnionymi – rodzicami, rodzeństwem, kuzynostwem, powinowatymi itd. Egzogamia i endogamia często były racjonalnie uzasadniane potrzebą zawierania przymierzy między rodami oraz uporządkowania kwestii zawierania małżeństw w ramach danej społeczności. Zakaz stosunków kazirodczych jak dotąd opiera się podejmowanym przez psychologów, antropologów i socjologów próbom wypracowania wystarczająco przekonującego i powszechnie uznanego objaśnienia. (Współczesne uzasadnienie, wskazujące na zdrowotne problemy genetyczne potomstwa z kazirodczych związków, nawet jeśli słuszne, raczej nie może się odnosić do stanu wiedzy dawnych społeczeństw[18]).
Stopień pokrewieństwa, w ramach którego małżeństwa są dozwolone, zmieniał się w historii dość nieprzewidywalnie, podobnie jak poglądy na to, czym jest spokrewnienie. Teoretycznie ród skupia krewniaków, jednak wiele szczegółowych definicji determinuje kultura. Niektóre społeczeństwa nie uznają nieślubnych dzieci za prawowite potomstwo rodzin ich rodziców; inne – przeciwnie. W pewnych kulturach adopcja oznacza prawne, choć nienaturalne powiększenie rodu. Inne rodzaje związków, duchowe albo rytualne, takie jak więzi z chrzestnymi lub zaprzysiężonymi członkami jakiegoś bractwa, bywają niekiedy traktowane jako rodzaj pokrewieństwa regulowanego identycznymi zakazami, jak te odnoszące się do małżeństw z „prawdziwymi” krewnymi.
W trakcie całej historii zawarcie ślubu wiązało się z transferem pieniądza i majątku nieruchomego między rodzinami i pojedynczymi osobami. To przekazywanie własności można podzielić z grubsza na trzy kategorie:
1. Pieniądze przekazywane przez epuzera ojcu panny młodej w zamian za przejęcie oblubienicy.
2. Posag; pieniądze lub nieruchomość przekazywana przez rodzinę panny młodej panu młodemu, czasami stanowiące część jej spadku.
3. Rodzaj darowizny na rzecz panny młodej, przekazywany przez pana młodego lub jego rodzinę, w tym pieniądze, z których mogła korzystać od razu, a także renta, będąca określoną częścią majątku pana młodego, zapewniająca jej utrzymanie w okresie wdowieństwa.
Warunki obwarowujące te transfery ulegały zmianom; pieniądze czasami dawano samej pannie młodej, a nie jej ojcu, posagi i wiana miewały różną wartość, a ich znaczenie się zmieniało. Niestała ranga „małżeńskich asygnacji” pozostaje jednym z najmniej zrozumiałych elementów w dziejach instytucji małżeństwa[19].
Choć ze współczesnej perspektywy kwestie materialne w kontekście zaślubin, które w minionych czasach tak zajmowały strony zainteresowane, mogą się wydać niestosownie przyziemne, to dla rodzin całkowicie uzależnionych od posiadania majątków ziemskich jako źródła utrzymania były czymś nieuniknionym i nadrzędnym. Dzisiejsze społeczeństwa w krajach uprzemysłowionych otwierają przed młodymi ludźmi myślącymi o ślubie niezliczone możliwości, których w tradycyjnej, żyjącej z włości społeczności nie było. Dziedziczenie ziemi uprawnej i materialny wkład rodzin wnoszony w małżeństwo stanowiły nieodzowne podstawy.
Także zasady dotyczące rozwodów zmieniały się w toku dziejów. Do rozwodu mogło dojść z inicjatywy samego męża albo samej żony lub też ich obojga, na warunkach narzucanych przez Kościół lub władze świeckie. Zdarzało się i tak, ze małżeństwa były nierozwiązywalne, niezależnie od przyczyn ich faktycznego rozkładu.
7. Relacje w ramach rodziny: warunkowane przez autorytet, wiek poszczególnych członków, uczucia i przywiązanie, wreszcie kwestie powiązane z seksualnością. Egalitarna rodzina, w której mąż i żona mają tyle samo do powiedzenia i w której ta „demokracja” rozciąga się w pewnej mierze także na dzieci, to współczesny wynalazek. W przeszłości ojcowie rządzili niepodzielnie, czasami nawet rozstrzygając o sprawach życia i śmierci. Zamożne rodziny były zwykle bardziej autorytarne, natomiast te ubogie, w których żona również musiała pracować na życie, mniej. Różnica wieku między mężem a żoną też miała znaczenie: mężowie o kilka lat starsi od swoich żon zazwyczaj w większym stopniu decydowali o wszystkim.
Kwestia związków uczuciowych w dawnej rodzinie, tak jak jej skład i wielkość, wywołuje spory wśród historyków i socjologów. Kiedy Philippe Ariès wyraził kontrowersyjną opinię, że „w średniowiecznym społeczeństwie nie istniało dzieciństwo”, od razu zastrzegł: „Nie oznacza to, że dzieci były zaniedbywane, porzucane czy pogardzane”. Mimo wszystko utrzymywał, na podstawie ograniczonych danych z XVII wieku, że śmiertelność niemowląt stanowiła trwałą przeszkodę dla rozwijania silnych uczuć do dzieci: „Ludzie nie mogli sobie pozwolić na to, by przywiązywać się zbytnio do kogoś, z kogo utratą stale się liczyli”[20].
Edward Shorter podsumował ponury obraz średniowiecznego dzieciństwa dosadnym stwierdzeniem, że „matczyna obojętność dla niemowląt charakteryzowała tradycyjne społeczeństwa”. Zgodnie ze skrajna opinią Shortera „dobre macierzyństwo to wynalazek modernizacji”, a pośród niższych klas społecznych rodzicielski „wzorzec obojętności” przetrwał długo, wykraczając poza początki XIX wieku[21]. Pogląd, że w przeszłości dzieci były systematycznie maltretowane, znalazł jeszcze jaskrawszy wyraz u psychologa Lloyda DeMause’a we wprowadzeniu do opracowanego przezeń zbioru esejów The History of Childhood (1976):
Historia dzieciństwa to koszmar, z którego dopiero od niedawna zaczynamy się budzić. Im dalej wstecz, tym gorsza opieka nad dziećmi, a im dawniej, tym częściej dzieci zabijano, porzucano, bito, zastraszano i wykorzystywano seksualnie[22].
Jeśli DeMause miał rację, to aż dziwi, że ludzkość przetrwała.
Zapoznając się z masą najnowszej literatury poświęconej dzieciństwu, a w znacznej jej części powielano niewesołe refleksje DeMause’a, historyczka Linda Pollock odkryła pewną osobliwość. Otóż każdy z autorów informował, że z końcem (zazwyczaj długiego) okresu, którym się zajmował, sytuacja w tym względzie zmieniała się na lepsze. Jedni pisali, że nastąpiło to w XVII stuleciu, inni że w XVIII, XIX, a nawet dopiero w XX wieku. Następnie Pollock dokonała jeszcze bardziej uderzającego odkrycia: gdy któryś z badaczy ograniczał się do studiów nad stosunkowo krótkim wycinkiem dziejów i korzystał głównie z materiałów źródłowych, to okazywało się, że dawne podejście do dzieci było wyraźnie odmienne od tego nakreślonego przez DeMause’a: dzieci doceniano i traktowano dobrze[23].
Chłód w stosunkach rodzinnych z przeszłości miał cechować nie tylko relacje między rodzicami a dziećmi. Edward Shorter i Lawrence Stone negowali rozwijanie się uczuć i miłości między mężami a żonami przed nastaniem ery przemysłowej. Wprawdzie ich hipotezy podważono w rozprawach innych uczonych, niemniej utrwaliły się wśród części czytelników.
To oczywiste, że badanie kwestii uczuć w dziejach jest sprawą trudną i złożoną. Amerykańscy historycy społeczni Peter i Carol Stearnsowie w jednym z artykułów w periodyku „American Historical Review” (1985) zaproponowali stworzenie „emocjologii”, nowej dyscypliny badań, wskazując, że z jednej strony nie możemy „bezpodstawnie zakładać […] że ludzie z przeszłości mieli takie same przeżycia emocjonalne jak my”, jednak z drugiej, że
uczucia w przednowoczesnym społeczeństwie być może nie różniły się aż tak, jak sugerowałyby dzisiejszemu badaczowi [dawne] słownictwo, obyczaje związane z wychowaniem dzieci i zalotami. […] Albo też uczucia mogły być bardziej rozproszone […] ale wcale nie mniej realne.
Spór historyków sprzed dekad dotyczący „dawnego” i „obecnego” sposobu myślenia nabrał nowego znaczenia, kiedy dwudziestowieczni badacze zajęli się analizowaniem życia emocjonalnego szlachty, chłopstwa i rzemieślników z odległych czasów[24].
Seksualność, będąca w każdej z epok ważnym elementem rodzinnego życia, jest co najmniej tak trudna do odkrywania i przeanalizowania jak uczucia rodziców do dzieci, pomimo rozmaitych danych na temat różnych jej czynników: wieku zawierania małżeństw, zwyczajowych zalotów, środków antykoncepcyjnych i nastawienia do masturbacji, prostytucji i seksu pozamałżeńskiego. Tacy dziewiętnastowieczni myśliciele jak Freud czy Engels uważali, że okres od średniowiecza do współczesności charakteryzował się stopniowo coraz silniejszym tłumieniem popędu płciowego. Z kolei Edward Shorter sformułował tezę, że rewolucja seksualna miała miejsce pod koniec XVIII stulecia[25]. Jean-Louis Flandrin uznał, że sprawa była bardziej złożona: opóźnione wstępowanie w związki małżeńskie młodych mężczyzn w XVI wieku wywoływało u nich napięcia, które rozładowywano, korzystając z usług prostytutek, gwałcąc w miastach, a na wsiach dopuszczając się przedmałżeńskich igraszek seksualnych; zanik tych możliwości rozładowywania popędu płciowego w XVII stuleciu doprowadził, zdaniem Flandrina, do „internalizacji” popędu[26].
8. Kontrola urodzeń: W czasach współczesnych stała się ona powszechnie akceptowaną koniecznością. W przeszłości ograniczone zasoby materialne wymuszały ją w przypadku uboższych mas, natomiast problemy powiązane z dziedziczeniem majątków skłaniały do jej stosowania również ludzi bogatszych. Późne zawieranie małżeństw stanowiło metodę skracania okresu rozrodczego. Aborcję stosowano w minionych stuleciach powszechnie, a dzieciobójstwo w niektórych społeczeństwach było dozwolone, natomiast praktykowane w większości. Próbowano wykorzystywać rozmaite metody antykoncepcji. I, wreszcie, narzucano sobie wstrzemięźliwość płciową, lub zmuszano do niej innych.
9. Nastawienie do starzenia się i śmierci: Reakcje rodzin na zjawiska towarzyszące kresowi cyklu życia ulegały zmianom przez stulecia. W pewnych kulturach dominowała młodzież, w innych podeszły wiek oznaczał autorytet i godność. Z ułomnościami i chorobami towarzyszącymi starości radzono sobie różnie. Podejście do śmierci zmieniało się radykalnie – od jej „oswojenia” w tradycyjnych społecznościach, opisanych przez Philippe’a Arièsa w niewielkiej książce Western Attitudes Toward Death – gdzie śmierci otwarcie wyczekiwano, przygotowując się do niej – po „zakazaną śmierć” w czasach współczesnych, o której nie należy i nie wypada wspominać[27].
10. Otoczenie: Tu rodzina podlegała historycznym zmianom: architektura domów mieszkalnych decydowała o stopniu prywatności i komforcie, miejscu danej rodziny w społeczności oraz jej relacji z innymi rodzinami. W domach stopniowo zaczęto wydzielać pokoje dzienne, sypialnie i jadalnie. W siedzibach mieszkalnych pojawiły się osobne kwatery dla rodziców, dzieci, służących oraz pomieszczenia dla zwierząt. W domach bogatych i ubogich, w miastach i na wsiach starano się integrować miejsca, w których się pracowało, z przestrzenią życiową. Na stosunki wewnątrz rodzin wpływało coraz lepsze wyposażenie, ogrzewanie i oświetlenie: łoża, stoły, przy których jadano, i inne meble, kominek (będący ważnym średniowiecznym wynalazkiem), okna, świece i lampy oliwne.
W większości badań nad rodzinami z przeszłości skupiano się, co zrozumiałe, na wcześniejszym i późniejszym okresie czasów nowożytnych, ze względu na mnogość zachowanych dokumentów: listów, dzienników i wspomnień, biografii, dzieł literackich, kazań i traktatów moralnych, portretów, ilustracji, karykatur, a także dokumentów prawnych, akt sądowych i spisów ludności.
Materiałów źródłowych ze średniowiecza przetrwało znacznie mniej i są bardziej niezrozumiałe. W przypadku początkowych wieków średnich ograniczają się do kilku kronik, urywków hagiografii, pochodzących z bardzo różnych miejsc zapisków prawnych i podatkowych, szczątków archeologicznych, rzeźb w kościołach oraz inskrypcji na nagrobkach. Sztuka średniowieczna ma charakter głównie religijny i symboliczny, od stylizowanych, choć ekspresyjnych rzeźb okresu romańskiego po bardziej reprezentatywne dzieła gotyku. Po roku 1000 stopniowo zaczęło przybywać dokumentów pisanych, w tym różnych rejestrów. Jeśli chodzi o późniejsze średniowiecze, zwłaszcza w Italii, mamy już dostęp do większości rodzajów współczesnych źródeł historycznych, choć w ograniczonej liczbie. Do źródeł, które wyłoniły się dopiero pod koniec wieków średnich, należą portrety. Philippe Ariès interpretuje brak średniowiecznych portretów dzieci; w istocie nie znamy żadnych średniowiecznych portretów, poza konwencjonalnymi gisantami na nagrobkach. Pierwsze portrety, królów i magnatów, zaczęły powstawać w XV wieku; portret rodzinny pojawił się dopiero w XVII stuleciu.
Korzystając ze współczesnych naukowych analiz dostępnych źródeł, w niniejszej książce podejmujemy próbę opisania głównych dróg rozwoju małżeństwa i rodziny przez tysiąc lat średniowiecza (od 500 do 1500 roku), wśród arystokracji, mieszczaństwa, chłopów i rzemieślników. Zaczynając od dwoistego dziedzictwa kultury romańskiej i germańskiej oraz wpływu wczesnochrześcijańskiego Kościoła, prześledzimy dzieje rodziny w pierwszych pięciu stuleciach wieków średnich, do 1000 roku, kiedy zaczęły zachodzić ważne zmiany w kształcie i strukturze rodzin, i dalej w szczytowym okresie średniowiecza, do katastrofy, jaką była epidemia dżumy (czarnej śmierci), wreszcie do XV wieku i początków ery nowożytnej. Przedstawimy zmiany definicji rodziny, jej roli w społeczeństwie, w typowym składzie domowników i ich relacji do większych grup krewnych, wpływu poglądów Kościoła na instytucję małżeństwa, w strukturze władzy w łonie rodziny, zarządzaniu majątkiem i podziałem oraz otoczeniem rodziny. Ponadto prześledzimy kwestie życia uczuciowego i płciowego w jej kontekście.
To, co znalazło się na kartach tej książki, jest kwintesencją i interpretacją najwartościowszych informacji, jakie zebrali mediewiści na temat dawnych małżeństw i rodzin. Przyświecał nam zamiar oddania głosu, w największym możliwym stopniu, samym ludziom średniowiecza, aby przemówili do nas poprzez dokumenty i inne świadectwa, które nam pozostawili.
W źródłach ikonograficznych najtrudniej dostępny jest portret, który właściwie nie istniał aż do schyłku epoki średniowiecza. Jednym z wyjątków są Niderlandy i Burgundia, gdzie zarówno arystokracja, jak i bogaci mieszczanie zamawiali portrety już w XV wieku. Zdjęcie przedstawia portret kobiety pędzla Rogiera van der Weydena z około 1440 roku.
[1] Bender D., A Refinement of the Concept of the Household: Families, Co-Residence, and Domestic Function, w: „American Anthropologist” 69 (1967), s. 493–504.
[2] Mitterauer M. i Sieder R., The European Family: Partiarchy to Partnership from the Middle Ages to the Present, tłum. K. Oosterveen i M. Horzinger, Chicago 1982, s. 8–9.
[3] Le Play F., L’Organisation de la famille selon le vrai modèle signalé par l’histoire de toutes les races et tous les temps, Paris 1871.
[4] Ariès P., Centuries of Childhood: A Social History of Family Life, tłum. R. Baldick, New York 1962; wyd. polskie: Historia dzieciństwa: Dziecko i rodzina w dawnych czasach, tłum. M. Ochab, Gdańsk 1995.
[5] Laslett P. i Wall R. (red.), Household and Family in Past Time, Cambridge 1972; Laslett P., The Comparative History of Household and Family, „Journal of Social History”, 4 (1970), s. 7587; Laslett, La Famille et le ménage: approches historiques, „Annales: Economies, Sociétés, Civilisations”, 27 (1972), s. 847–872; Hammell E.A. i Laslett P., Comparing Household Structure over Time and Between Cultures, „Comparative Studies in Society and History”, 16 (1974), s. 73–109.
[6] Mitterauer i Sieder, op. cit.; Flandrin J.L., Familles. Parenté, maison, sexualité dans l’ancienne société, Paris 1976; wyd. polskie: Historia rodziny: Pokrewieństwo, dom, seksualność w dawnym społeczeństwie, tłum. A. Kuryś, Warszawa 1998; Family and Sexuality in French History, red. R. Wheaton i T.K. Hareven, Philadelphia 1980.
[7] Herlihy D., Medieval Households, Cambridge (Massachusetts), 1985.
[8] Fàmille et parenté dans l’Occident médiéval, red. G. Duby i J. Le Goff, Roma 1977.
[9] Duby G., Medieval Marriage: Two Models from Twelfth-Century France, Baltimore 1978; Duby G., Le Chevalier, le femme et le prêtre: Le mariage dans la société féodale, Paris 1981; wyd. polskie: Rycerz, kobieta i ksiądz: Małżeństwo w feudalnej Francji, tłum. H. Geremek, Warszawa 1986.
[10] Dillard H., Daughters of the Reconquest: Women in Castilian Town Society, 1100–1300, Cambridge 1985; Klapisch-Zuber C., Women, Family, and Ritual in Renaissance Italy, Chicago 1985; Fell Ch., Women in Anglo-Saxon England and the Impact of 1066, Bloomington (Indiana) 1984; Wemple S.F., Women in Frankish Society: Marriage and the Cloister, 500 to 900, Philadelphia 1981; Kenner B. (red.), The Women of England from Anglo-Saxon Times to the Present, Hamden (Connecticut), 1979; Gies F. i J., Women in the Middle Ages, New York 1978; wyd. polskie: Życie średniowiecznej kobiety, tłum. G. Siwek, Kraków 2019.
[11] Herlihy D. i Klapisch-Zuber C., Tuscans and Their Families: A Study of the Florentine Catasto of 1427, New Haven 1985.
[12] Nicholas D., The Domestic Life of a Medieval City: Women, Children, and the Family in Fourteenth-Century Ghent, Lincoln 1985.
[13] Hanawalt B.A., The Ties That Bound: Peasant Families in Medieval England, Oxford 1986.
[14] Stone L., The Family, Sex, and Marriage in England, 1500-1800, New York 1979.
[15] Laslett, The Comparative History of Household and Family.
[16] Wheaton R., Family and Kinship in Western Europe: The Problem of the Joint Family Household, „Journal of Interdisciplinary History”, 5 (1975), s. 601–628; por. także: Hareven T.K., The Family as Process: The Historical Study of the Family Cycle, „Journal of Social History”, 7 (1974), s. 322–329.
[17] Levy M.J., „Aspects of the Analysis of Family Structure”, w: Aspects of the Analysis of Family Structure, red. A.J. Coale i in., Princeton 1965, s. 1–63.
[18] Szersze omówienie tej kwestii: por. Fox R., Kinship and Marriage: An Anthropological Perspective, Cambridge 1983, s. 54–76.
[19] Hughes O.D., From Brideprice to Dowry in Mediterranean Europe, „Journal of Family History”, 3 (1978), s. 262–296.
[20] Ariès, op. cit., s. 128 i 38–40.
[21] Shorter E., The Making of the Modern Family, New York 1975, s. 168–204. Shorter wysnuł w tej pracy wnioski głównie na podstawie sytuacji mamek w dziewiętnastowiecznej Francji. Jego tezom przeciwstawił się George D. Sussman, por. The End of the Wet-Nursing Business in France, 1874–1914, w: Wheaton R., i Hareven T.K., op. cit., s. 224–252.
[22] DeMause L., „The Evolution of Childhood”, w: The History of Childhood, red. L. DeMause, London 1976, s. 1–74.
[23] Pollock L.A., Forgotten Children: Parent-Child Relations from 1500 to 1900, Cambridge 1983, s. 12.
[24] Stearns P.N. i Stearns C.Z., Emotionology: Clarifying the History of Emotions and Emotional Standards, „American Historical Review” 90 (1985), s. 813–836.
[25] Shorter, op. cit., s. 79–119.
[26] Flandrin J.L., Repression and Change in the Sexual Life of Young People in Medieval and Early Modern Times, w: Family and Sexuality in French History, red. R. Wheaton i T.K. Hareven, s. 27–48.
[27] Ariès P., Western Attitudes Toward Death, from the Middle Ages to the Present, wyd. polskie: Rozważania o historii śmierci, tłum. K. Marczewska, Warszawa 2007.
Korzenie rodziny: rzymskie, germańskie, chrześcijańskie
odzina z czasów współczesnych jest, w sensie historycznym, produktem europejskiego średniowiecza, lecz jej początki sięgają jeszcze wcześniejszego okresu. Na ostatni etap dziejów cesarstwa rzymskiego przypadało stopniowe zlewanie się cywilizacji rzymskiej i społeczeństw germańskich oraz barbarzyńskich, a równocześnie określony wpływ na kształt tego okresu wywierał trzeci ważny czynnik, religia chrześcijańska. Wkład innych cywilizacji i religii zachodził niemal w zupełności za pośrednictwem tych trzech elementów. W rezultacie ich interakcji z wczesnośredniowieczną rodziną oraz instytucją małżeństwa, która z tej rodziny wyrosła, wyłoniły się pewne cechy praw i obyczajów oraz określone role każdego z jej członków.
Główne zarysy tego ważnego wczesnego rozdziału w historii rodziny można dostrzec przy krótkim, retrospektywnym spojrzeniu na jej trzy elementy, które starły się ze sobą i wymieszały w stuleciach poprzedzających nastanie średniowiecza. Powstałe jako republika agrarna (po obaleniu wcześniejszej monarchii) państwo rzymskie powiększało się za sprawą podbojów, najpierw na Półwyspie Apenińskim, a potem na wszystkich wybrzeżach Morza Śródziemnego. Do czasów Chrystusa rozrosło się w wieloetniczne imperium wojskowe, wsparte na pracy niewolników; zrodziło wyrafinowaną kulturę miejską, kwitnący dalekosiężny handel i wspaniałe budowle, wznoszone przy wykorzystaniu nowoczesnych, jak na owe czasy, technologii. Spektakularnym wydarzeniom politycznym towarzyszyło wzbogacanie się klasy uprzywilejowanej, choć zmiany, jakie zaszły w życiu codziennym mas ludności, były niewielkie. Podboje dostarczały zasobów, pozwalających na sławetne darmowe rozdawnictwo zboża, które utrzymywało i powiększało próżniaczy proletariat miejski w Rzymie, jednak miało niewielki wpływ na prowincji. Tam podstawę pracy i życia stanowiło ubogie gospodarowanie na roli przy użyciu ręcznych narzędzi, zbiór nieurodzajnych upraw, hodowla nielicznych zwierząt. Owoce z sadów i winnic uzupełniały zboża, a głównym składnikiem diety pozostawała pszenica.
Bawiące się dzieci, płaskorzeźba na sarkofagu rzymskim z III wieku naszej ery. Jednym z korzeni średniowiecznej rodziny były zwyczaje i prawa panujące w cesarstwie rzymskim.
Klasycznym okresem dziejów antycznego Rzymu, zwanym na ogół po prostu „rzymskim” i słynącym z wyszukanej literatury, sztuk pięknych i obyczajów, była epoka Oktawiana Augusta – czyli tak zwanego pryncypatu, przejściowej formy rządów między republiką a cesarstwem. Przypadła ona na czasy narodzin Chrystusa, a więc na przełom przyjętego na Zachodzie podziału na lata przed naszą erą (p.n.e.) i lata naszej (chrześcijańskiej) ery (n.e.). Był to również okres doniosłych zmian w rzymskim prawie i systemie politycznym, w tym ustaw, które wywarły dalekosiężny wpływ na europejskie rodziny.
Ponad dwieście lat po Oktawianie Auguście (rządzącym w latach od 27 p.n.e. do 14 n.e.) cesarstwo, założone przez tego władcę, zaczęło odczuwać skutki wielkiej wędrówki ludów, a w długich latach zmierzchu świetności starożytnego Rzymu ludy germańskie wkroczyły do zachodniej i południowej Europy. Pomimo zamętu w tych barbarzyńskich stuleciach (wywołanego nie tylko przez barbarzyńców) większość szczepów germańskich osiadło w Galii, Italii i Hiszpanii, pokojowo koegzystując i współdziałając z lokalną ludnością oraz stopniowo stapiając się z nią i tworząc nowe formacje społeczne, kulturowe i polityczne.
Oprócz skąpych reliktów archeologicznych nasze główne źródła wiedzy o tych barbarzyńcach pochodzą z czasów sprzed wielkiej wędrówki ludów oraz późniejszych. We wcześniejszym okresie dwaj wielcy Rzymianie, Juliusz Cezar (ok. 100 – 44 p.n.e.) i Tacyt (ok. 56 n.e. – ok. 120 n.e.), opisali ich w pozostawionych po sobie relacjach; spisane w późniejszych wiekach kodeksy praw Franków, Burgundów, Longobardów i innych nacji germańskich roztaczają obraz społeczności rolników-wojowników, bardzo podobny do tych sprzed rozkwitu antycznego Rzymu.
Z wędrówkami ludów zbiegł się w czasie rozwój Kościoła chrześcijańskiego, który z mało znaczącej, prześladowanej sekty, będącej odłamem judaizmu, wyrósł na oficjalną religię cesarstwa rzymskiego. Barbarzyńcy ochoczo przejmowali to wyznanie. O ile rzymski proletariat przekonywał się do chrześcijaństwa stopniowo, a rzymskie elity powoli i opornie, o tyle germańscy najeźdźcy ze wszystkich szczepów podchwycili tę religię z dziecięcym entuzjazmem, mimo że niektóre z chrześcijańskich doktryn kłóciły się z barbarzyńskimi obyczajami oraz z prawem rzymskim.
Podobnie jak Grecy, Rzymianie nadali osobną nazwę nie komórce rodzinnej złożonej z rodziców i ich dzieci, tylko większej grupie tworzącej ród (łacińska familia, grecki oikos). Typowa uboga, liczna rodzina mogła się składać z rodziców, dzieci i innych krewnych, takich jak owdowiała szwagierka czy babcia. Do domostwa klasy średniej mogło należeć także kilkoro służących: ludzi wolnych bądź niewolników. Ród osoby zamożnej obejmował wiele osób, głównie niewolnych, a bardzo bogatej – nawet setki. W czasach republiki, kiedy dominowały małe gospodarstwa rolne, celowo wspierano ten system, nagradzając weteranów nadaniami działek rolnych, na których byli żołnierze na ogół osiedlali się wraz z żoną i dziećmi. Jednak w latach imperium stale rozrastały się coraz liczniejsze rozległe posiadłości ziemskie zwane latyfundiami.
Początkowo rzymska familia, tak jak jej odpowiedniki w innych cywilizacjach, była podstawową ekonomiczną, społeczną, prawną, edukacyjną i religijną jednostką społeczeństwa. Najważniejszą rolę rodzina odgrywała w gospodarce, gdyż jej funkcja jako głównej komórki wytwórczej stanowiła naturalną podstawę pozostałych ról. Posiadłość należała do całej rodziny. Poszczególni jej członkowie, spokrewnieni lub nie, niewolnicy i wolni, posiadali mało i, jako jednostki, mieli niewielkie prawa. Przestępstwa karano w łonie rodziny albo rozstrzygano pomiędzy rodzinami; prawo interweniowało sporadycznie i tylko wówczas, gdy zagrażało ono bezpieczeństwu państwa lub zakłócało porządek publiczny[28].
Życie religijne w tak znacznym stopniu koncentrowało się wokół ogniska domowego, że pewien współczesny autor określił rzymską religię jako „niewiele więcej niż uduchowione życie rodzinne”[29]. Nieprzystępni bogowie z olimpijskiego panteonu bardziej przypominali archetypy literackie aniżeli obiekty kultu. Rola świątyń w Rzymie ograniczała się w dużym stopniu do miejsca składania próśb o specjalne łaski. Z kolei w każdym domu znajdował się ołtarzyk, na którym nieustannie płonął święty ogień, pilnie strzeżony przez kobiety. Przy nim gromadziła się cała rodzina, aby oddawać cześć larom i penatom, wizerunkom bóstw powiązanych z kultem przodków, „ludzkim duszom, wyniesionym przez śmierć do kręgu bogów”[30]. Statuetki lar służyły we wczesnych czasach rzymskich do oznaczania granic miedzy posiadłościami, a później ołtarze tych bóstw wznoszono przy skrzyżowaniach, podobnie jak dużo później w Europie przydrożne kapliczki. Kiedy Oktawian August został oficjalnie zaliczony przez rzymski Senat do grona bogów, wyrazem ubóstwienia było dodanie jego wizerunku do lar we wszystkich rzymskich domostwach.
Lary i penaty były bóstwami opiekuńczymi strzegącymi domowego ogniska i spiżarni w starożytnym Rzymie. Bardzo często utożsamiano je z duszami przodków. Czczono je i przedstawiano w postaci małych figurek. Ilustracja przedstawia jedną z nich z I wieku naszej ery, znalezioną na terenie dzisiejszej Hiszpanii.
Choć familia miała nadrzędne znaczenie, to nie była jedyną jednostką rodzinną. Przodkowie, którzy zajmowali tak ważne miejsce w rytuałach religijnych, należeli nie tylko do danego rodu, ale także do gens, klanu, wielkiej grupy spokrewnionych osób, pochodzących od jednego, prawdziwego lub mitycznego przodka założyciela[31]. Bazował na tym charakterystyczny rzymski system nadawanych imion. Gajusz Juliusz Cezar wywodził się z rodu Juliuszów, jego ojciec nosił imię Cezar, a jego imię własne (praenomen) brzmiało Gajusz (Caius). Kobietom nadawano imiona rodowe jako własne: siostrą Cezara była Julia, a gdyby miał jeszcze jedną, młodszą siostrę, znana byłaby jako Julia Minor (Młodsza)[32].
Rodziny wchodzące w skład gens dzieliły się na dwie klasy – patrycjuszy, czyli rzeczywistych członków, oraz klientów, tworzących pomocniczą, zmarginalizowaną grupę[33]. Każda rzymska rodzina była autokratyczna. Głowa rodu: ojciec, dziadek, wuj albo właściciel niewolników przynależnych do rodu, zajmowała, jako pater familias, pozycję małego władcy absolutnego. W istocie słowo pater (ojciec), tak jak mater (matka), nie miało początkowo znaczenia odnoszącego się do biologii, lecz po prostu oznaczało zarządcę, zwierzchnika rodu. Jego władza – patria potestas – obejmowała decydowanie o śmierci lub życiu podporządkowanych mu ludzi. Nowe osoby w rodzinie, na przykład noworodki, synowe, nowa służba albo niewolnicy, musiały uzyskać formalną akceptację pater familias[34]. Nowo narodzone dziecko kładziono przed nim; jeśli wziął je na ręce, oznaczało to przyjęcie do rodziny i nadanie imienia; jeżeli nie – dziecko było „wystawione”, czyli odrzucone, choć mogło przeżyć. W społeczności żyjącej na granicy ubóstwa nowe usta do nakarmienia mogły oznaczać zagrożenia dla przetrwania rodziny. Sam Romulus, legendarny założyciel Rzymu, został odrzucony wraz z bratem bliźniakiem, Remusem, a ocalić ich obu miała wilczyca.
Pater familias przewodniczył także obrządkom religijnym, wymierzał kary i kierował pracą rodziny. Po jego śmierci ziemia należąca do familia była dzielona na równe części, które przypadały każdemu dorosłemu potomkowi płci męskiej, pozwalając na założenie nowej rodziny. Ten system dzielonego dziedziczenia był możliwy za sprawą dwóch czynników – rozległości ziem uprawnych i wysokiej śmiertelności, redukującej liczbę dziedziców. Nowe rodziny, wywodzące się z jednej, należały do tej samej gens[35].
W okresie wczesnej republiki pater familias sprawował niepodzielną władzę w rodzinie, jednak z upływem czasu stale wzrastająca potęga państwa rzymskiego przyczyniła się do jej powściągnięcia. Poważna zmiana w relacjach rodzinnych zaszła wraz z prowadzonymi wojnami, które stanowiły tak istotny element historii antycznego Rzymu. Żołnierski łup zawsze traktowano jako legalną własność jego familia, pozostającą w gestii głowy rodziny, ale kiedy podbijano kolejne terytoria, przywożąc z nich coraz to większe zdobycze, nieuchronnie dochodziło do zadrażnień, ostatecznie doprowadzających do interwencji władz. Odtąd weteran walk zatrzymywał łup, który mógł wykorzystać do wyposażenia własnej posiadłości. Wtedy też po raz pierwszy zostało uznane indywidualne prawo własności, odmienne od podobnych praw rodziny czy też klanu[36].
Wojny przyniosły również częściową faktyczną wolność osobistą rzymskim kobietom, oswabadzając je spod nadzoru krewnych nieobecnych mężczyzn i powierzając im niektóre męskie obowiązki, na przykład prowadzenie gospodarstwa rolnego czy zarządzanie majątkiem ziemskim. W czasach Augusta ówczesnych Greków zdumiewała już wolność, którą cieszyły się Rzymianki z wyższych klas społecznych; mieszkanki Aten pozostawały w domach, kiedy ich mężowie oddawali się rozrywkom, Rzymianki natomiast towarzyszyły mężczyznom w wieczornych ucztach, co oznaczało małą, niemniej godną uwagi rewolucję – wytworzenie się pierwszej socjety o mieszanym, damsko-męskim składzie[37].
Coraz bardziej przestronne siedziby rzymskiej klasy wyższej wzbogaciły życie społeczne o jeszcze jeden element, wcześniej zdecydowanie rzadki: pewien stopień prywatności. Najbogatsi Rzymianie wznosili dla siebie murowane wille, często i w mieście, i na wsi. Cyceron (106 – 43 p.n.e.) miał ponoć osiem willi, nie licząc mniejszych domów przy głównych traktach, przeznaczonych na odpoczynek podczas podróży. Wśród pospólstwa zmiany w tym zakresie były trudniej dostrzegalne. Na wsiach rodzice, dzieci, krewni, słudzy i niewolnicy gnieździli się wspólnie w skromnych siedzibach – od chałup, gdzie trzymano także zwierzęta, po drewniane domy z zabudowaniami gospodarczymi. W dużych miastach typowa rodzina rzemieślnika lub drobnego kupca zajmowała mieszkanie będące równocześnie sklepem, w którym pomagali wszyscy członkowie rodziny[38]. Sprzedawano w nim chleb, ryby oraz wygarbowane skóry.
Z dzisiejszej perspektywy cechą wyróżniającą rzymskie małżeństwo był jego prywatny, rodzinny charakter. W czasach Oktawiana Augusta niemal wszyscy Rzymianie brali ślub bez udziału osób duchownych i urzędników państwowych. Mimo to instytucja małżeństwa w Rzymie miała duże znaczenie, zarówno w wymiarze religijnym, jak i prawnym. Początkowo zasadniczy element rzymskich zaślubin, „kupno” żony (coemptio), z biegiem czasu przybrał formę symbolicznej zapłaty. Równocześnie pojawił się posag, znany jako „dar” (dos), wnoszony przez rodzinę panny młodej, co wydaje się wskazywać na demograficzną zmianę: zwiększyło się „zapotrzebowanie” na mężów. Posag, czy też wiano, różniły się od kupna żony pod jeszcze innym względem: o ile pieniądze z coemptio trafiały do rodziny albo krewnych panny młodej, o tyle dos przejmował młody mąż, również jako środki na utrzymanie żony[39].
Kupno panny młodej oznaczało w praktyce przeniesienie prawnej opieki i władzy nad nią z jej ojca lub opiekuna na męża; kobiety nie uznawano za osobę prawną, co zmuszało ją do życia pod kuratelą (manus; dosł. „ręką”) mężczyzny – ojca, brata, opiekuna bądź małżonka. Pomimo podrzędnej pozycji panny młodej rzymskie zwyczaje małżeńskie były bardziej postępowe niż w innych społecznościach w tamtym czasie, ponieważ legalne zaślubiny wymagały świadomej zgody obu zainteresowanych stron, przy czym regułę tę wyrażono w prawnej formule Nuptias consensus non concubitus facit („Wzajemna zgoda, a nie spółkowanie, oznacza małżeństwo”). W III wieku p.n.e. natomiast wprowadzono nową formułę ślubu, zdecydowanie korzystniejszą dla kobiet. Znana jako zaślubiny sine manu („bez przeniesienia władzy”), umożliwiała młodej żonie zachowanie członkostwa w familia jej ojca, mimo przeprowadzki do domu męża. W ten sposób kobieta zachowywała prawo do dziedziczenia jako córka, a to z kolei w znacznym stopniu uniezależniło ja od męża. Ten ostatni w małżeństwie sine manu przejmował tylko posag panny młodej, w dodatku warunkowo. W wiekach cesarstwa tego typu małżeństwa stały się zdecydowanie najbardziej rozpowszechnione. Do czasów Hadriana (panującego w latach 117–138 n.e.), jak napisał jeden ze współczesnych historyków, ojcowi „już się nie śniło, by zmuszać córkę do ślubu ani przeciwstawiać się jej stanowczej decyzji” w tej sprawie[40].
W małżeństwach zamożnych Rzymian zdolność do utrzymania „brzemienia małżeńskiego” (w sensie materialnym) uznawano za wymagające przekazania młodej parze odpowiednich, dochodowych posiadłości. Za czasów republiki i wczesnego cesarstwa posag panny młodej pozostawał najważniejszym instrumentem tego międzypokoleniowego przeniesienia praw majątkowych, ale w późniejszej epoce cesarskiej sytuacja i w tej kwestii uległa diametralnej zmianie. Pojawił się zwyczaj sowitego obdarowywania panny młodej (donatio) przez rodzinę pana młodego, do II wieku n.e. wkład ten przewyższył wysokość wiana. Nim nastało V stulecie, donatio, przyobiecane i składane, nim jeszcze dochodziło do ceremonii zaślubin, było już tak pokaźne, że stanowiło przeszkodę do wstępowania w związki małżeńskie dla wielu młodzieńców, który z tego powodu zwykle odkładali realizację planów małżeńskich na później, podczas gdy młode kobiety (popierane przez swoje rodziny) starały się możliwie najprędzej wyjść za mąż[41].
Pochodząca z IV wieku n.e. płaskorzeźba przedstawia wymianę przyrzeczeń ślubnych.
W większości wypadków małżeństwa między przedstawicielami różnych klas społecznych były zakazane, ewentualnie utrudnione przez przeszkody prawne lub nieprzychylne nastawienie danej społeczności. Nawet wtedy wolno je było zawierać, jednak matrimonium non iustum wiązało się z niekorzystnym nadawaniem dzieciom z takiego związku statusu rodzica niżej stojącego w hierarchii społecznej[42]. Mimo wszystko podobne małżeństwa wciąż zawierano, o czym świadczyły kolejne ustawy dotyczącej tej sfery. Prawo nie uznawało ślubów między niewolnikami, co wszak nie powstrzymywało ich od zawierania małżeństw i traktowania tych związków poważnie.
Jeszcze surowsze zakazy dotyczyły relacji kazirodczych i małżeństw zawieranych w ramach rodziny. Początkowo w Rzymie zabraniano ślubów między kuzynostwem drugiej linii, lecz z czasem zasady te nieco poluzowano i zezwalano pobierać się nawet ciotecznym i stryjecznymi braciom i siostrom. Kiedy cesarz Klaudiusz (panujący w latach 41–54 n.e.) wybrał na czwartą żonę własną bratanicę Agrypinę Młodszą, wśród opinii publicznej zawrzało, ale rzymski Senat posłusznie skorygował prawną definicję związków kazirodczych, a (według Swetoniusza) znane były jeszcze co najmniej dwa małżeństwa między wujami lub stryjami i ich siostrzenicami albo bratanicami[43]. Dochodziło to tego wyjątkowo, niemniej świadczyło o elastyczności zasad egzogamii, co poprzedziło liczne kontrowersje wokół tej kwestii w średniowieczu.
Zaręczyny i śluby, prywatne w tym sensie, że bez udziału urzędników państwowych, były jednocześnie wydarzeniami publicznymi. Społeczność miała o nich wiedzieć. Uroczystość zaręczyn obejmowała, poza wymianą darów (dos i donatio), złożenie wzajemnych obietnic przez przyszłego pana młodego i ojca narzeczonej: „Czy przyrzekasz oddać mi swą córkę, aby została moją poślubioną żoną?”. „Oby bogowie zapewnili pomyślność! Zaręczam się nią”. Młoda para całowała się, a młodzieniec wsuwał żelazną obrączkę na środkowy palec lewej dłoni wybranki[44]. Żywione przez Rzymian przekonanie, że z tego palca jedna z żył biegła wprost do serca, przetrwało, za sprawą Makrobiusza (żyjącego na przełomie IV i V wieku n.e.), do średniowiecza, a tradycja noszenia obrączek na palcu serdecznym aż do czasów współczesnych. Ceremonię weselną, organizowaną kilka dni po zaręczynach, również charakteryzowała ugruntowana przez następne wieki symbolika: biała suknia i welon panny młodej, drużba (auspex), który wygłaszał wymaganą formułę, obsypywanie młodej pary przez gości weselnych – choć orzechami, a nie ryżem – uczta weselna i przeniesienie panny młodej przez próg do jej sypialnej komnaty[45].
Po upowszechnieniu formy sine manu rzymskie małżeństwo nie uległo większym zmianom przez następne stulecia. To samo dotyczy rozwiązania małżeństwa, poważnie zreformowanego w czasach rządów Augusta i to wcale nie w zgodzie z zamiarami ówczesnych władz.
Zerwanie więzów małżeńskich w starożytnym Rzymie zawsze było możliwe, a z perspektywy męża nawet dość łatwe. Usankcjonowany prawnie wyraz niższego statusu kobiet był logicznym następstwem dawnego małżeństwa cum manu. Żyjący w takim związku mąż, który chciał pozbyć się żony, zwoływał radę złożoną z członków swojej rodziny, do której należała również żona, i wyliczał powody rozwiązania małżeństwa; tradycyjnie były to cudzołóstwo, sporządzanie trujących mikstur, upijanie się i podrabianie kluczy do domu. Jednak, choć prawo męża do oddalenia żony było wpisane w jego zwierzchnictwo nad nią, to akceptacja takiej woli przez rodzinę najwyraźniej nie była wyłącznie formalnością, a przypadki wyrzeknięcia się żony bez podania przekonujących powodów powszechnie potępiano[46].
Dopiero z upływem czasu i wraz z bogaceniem się Rzymu za sprawą wojen i podbojów mężowie z wyższych klas społecznych stopniowo uzyskali prawo do rozwodu na życzenie. Ten przywilej można uznać za substytut zinstytucjonalizowanej poligamii i konkubinatu, praktykowanych przez mężczyzn należących do ówczesnych elit. W Rzymie konkubinat był legalny, jednak dwie zasady prawne powodowały, że Rzymianom nie wydawał się zbyt atrakcyjną opcją: mężczyźnie nie wolno było żyć równocześnie z żoną i konkubiną, a dzieci tej drugiej nie mogły dziedziczyć majątku. Dlatego lepszym rozwiązaniem od konkubinatu wydawał się nieskomplikowany rozwód[47].
Jednak w antycznym Rzymie nie tylko mężczyźni korzystali z nowego przywileju. W czasie, kiedy zaczęli rozwodzić się na życzenie, Rzymianki uzyskały analogiczne swobody za sprawą małżeństwa sine manu. Skoro w formalnym związku nowego typu żona nadal należała do rodziny swojego ojca, jej męscy opiekunowie mogli ją odzyskać (abducere uxorem), albo, nawet bez ich interwencji, ona sama powoływała się niekiedy na własne prawa (sui juris) i odzyskiwała wolność osobistą[48].
U schyłku republiki żona mogła uzyskać rozwód także w małżeństwie cum manu, jeśli mąż ją opuścił, jeśli popełnił jedno z określonych przestępstw lub trafił do niewoli. Najważniejszą kwestią był majątek żony. Mąż oddalający żonę wypowiadał słowa: Tuas res tibi agito („Zabierz, co twoje”), na co rozwodząca się żona odpowiadała: Tuas res tibi habeto („Zatrzymaj, co do ciebie należy”)[49].
Tak więc w czasach Augusta rozwód za wzajemną zgodą lub na życzenie tylko jednej ze stron był już starym rzymskim obyczajem, przynajmniej wśród klas wyższych. Wielokrotne małżeństwa osób obu płci zdarzały się często. Przykład swoim naśladowcom dał Sulla (138–78 p.n.e.), biorąc młodą rozwódkę za piątą żonę. Juliusz Cezar wprowadził do języka znaną metaforę, oddalając Pompeję, ponieważ, choć niewinna, nie była „wolna od cienia podejrzeń”. Katon Młodszy (95–46 p.n.e.), znany z prawości, rozwiódł się z żoną, a potem z powrotem przyjął ją do siebie, gdy odziedziczyła fortunę po drugim mężu. Cyceron wziął rozwód z matką swoich dzieci Terencją, aby poślubić bogatą siedemnastolatkę, która znalazła się pod jego opieką, natomiast sama Terencja jeszcze dwukrotnie wychodziła za mąż. Według Seneki (ok. 4 p.n.e. – 65 n.e.) bogate kobiety wspominały daty minionych wydarzeń nie po imionach rządzących wtedy konsulów, tylko powiadając, że coś działo się za czasów ich pierwszego, drugiego i kolejnego męża[50].
Oktawian August również był rozwodnikiem, co nie miało wpływu na wprowadzone z jego inicjatywy ważne historycznie ustawy dotyczące rzymskiego życia rodzinnego. Poza tym, że rozwody z błahych przyczyn były naganne moralnie, to August uważał je także za zagrożenie dla państwa: spis ludności wykazał, że senatorzy i ekwici, tworzący rzymską
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Dostępne w wersji pełnej.
Tytuł oryginału
Marriage and the Family in the Middle Ages
Copyright © 1987 by Frances and Joseph Gies. All rights reserved.
Projekt okładki i stron tytułowych
Anna Slotorsz / artnovo.pl
Ilustracje wykorzystane na okładce pochodzą z Codex Manesse i © The British Library
Ilustracje wykorzystane na stronach tytułowych pochodzą z Codex Manesse i domeny publicznej
Opieka redakcyjna
Pamela Bosak
Wybór ilustracji
Kuba Janik
Adiustacja
Joanna Sobesto
Korekta
Joanna Kłos
Opieka promocyjna
Maria Adamik-Kubala
© Copyright for the translation by SIW Znak sp. z o.o., 2022
Copyright © for this edition by SIW Znak sp. z o.o., 2022
ISBN 978-83-240-8532-3
Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl
Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków
Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected]
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Rek
