Podróże - Polska. Sandomierz miasto królewskie zwane Małym Rzymem - Wojciech Biedroń - ebook

Podróże - Polska. Sandomierz miasto królewskie zwane Małym Rzymem ebook

Wojciech Biedroń

0,0
16,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

W Sandomierzu urzekło mnie przede wszystkim jego położenie. Kiedy zobaczyłem nurt Wisły a nad nią piękne budowle wznoszące się na wzgórzu, morze zieleni otaczające miasto, od razu przypomniały mi się obrazy z dzieciństwa o siedmiu lasach i siedmiu górach. Po odwiedzinach malowniczej Starówki, gdzie mamy kilka wyjątkowych budowli architektonicznych i oczywiście piwnic, można wyruszyć w Góry Pieprzowe, albo nad Bulwary Wiślane.

Do Małego Rzymu można dotrzeć na kilka sposobów: samochodem, pociągiem a także rowerem traktując Sandomierz jako np. odcinek trasy Green Velo.
Wydaje mi się, że Sandomierz ciągle ma swój klimat i choć byłem tutaj tylko dwa razy, to moim zdaniem to wciąż dobre miejsce na spotkanie z rodziną, która może dotrzeć z różnych stron jeśli jest rozsiana np. po Polsce, na to, aby zabrać przyjaciół i w spokoju i ciszy (jeśli oczywiście jesteśmy poza sezonem) chcemy na chwilę zatrzymać się, podumać a nawet na moment wyłączyć z pędzącego na "załamanie karku" życia, często przecież nie z naszej winy.

Kiedy tu przyjechałem za pierwszym razem nie miałem skojarzeń, choć byłem przecież już w Rzymie - Wiecznym Mieście, ale za drugim, widząc stojących "pretorian" przed ratuszem, schodząc do "katakumb" i wreszcie wędrując poza miasto i dostrzegając oczyma wyobraźni łunę pożarów, kiedy na "nasz Rzym" napadli Tatarzy, Litwini a potem Szwedzi (pamiętamy z historii, że cesarz Neron podpalił Rzym a król Alaryk zdobył go w 410 r n.e., aby 45 lat później to miasto zostało złupione przez Wandalów) analogie był już jak najbardziej na miejscu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 42

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



 Projekt okładki, Redakcja i korekta, Redakcja techniczna

© Copyright by Wojciech Biedroń

Podróże - Polska Sandomierz - miasto królewskie zwane Małym Rzymem

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentów niniejszej publikacji w jakiejkolwiekpostaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku, filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.

ISBN dla edycji ebooka 978-83-967397-2-8

Jeśli macie Państwo pytania, uwagi do publikacji, możecie skontaktować się z autorem pod adresem e-mail:  [email protected]

Zdjęcia z okładek: [przednia] - kanał wiślany a za nim architektura Sandomierza (góra), Zamek - widoczna „Kurza Noga” czyli baszta z XV wieku (dół) oraz [tylna] autor w Rezerwacie Gór Pieprzowych 

Wydanie I, Polska 2023

Spis treści 

Wstęp

I. Wrażenia i relacja z podrózy

II. Rys historyczno- geograficzny

III. Warianty zwiedzania

IV. Informacje dodatkowe

V. Wykaz publikacji

Fot. 1. Rzeźba flisaka idącego po linie przed Bramą Opatowską to jeden z symboli Sandomierza

 Wstęp

 Przyznam się, że w moim życiu oglądnąłem tylko dwa albo trzy odcinki serialu pt. „Ojciec Mateusz” i choć niewątpliwie Artur Żmijewski, w czołówce filmu, przemierzając na rowerze rynek urokliwego Sandomierza jest dobrą reklamą tego miasta, to ja kojarzę go bardziej jako grającego postać sierżanta Bieńka w filmie pt. „Demony wojny wg Goi”, albo wcielającego się w rolę Radosława Wolfa z II części „Psów”. Oba filmy wyreżyserował Władysław Pasikowskiego i Artur Żmijewski pojawił się również w trzeciej części filmu, o losach naszych stróżów prawa, i choć dosłownie mignął nam na ekranie, to przecież obowiązkowo musiał się spotkać z Francem Maurerem granym przez Bogusława Lindę.   Kiedy wróciłem już z wycieczki po Sandomierzu, jeszcze dla pewności sprawdziłem fakty oraz odsłuchałem kilku utworów Michała Lorenca z filmu o detektywie w sutannie, który rozwiązuje zagadki kryminalne w mieście leżącym nad naszą królową rzek - Wisłą. Ale jak wiemy, każda motywacja jest dobra i jeśli nie oglądałeś Czytelniku filmu: pt. „Ojciec Mateusz” to i tak warto się tutaj wybrać. Określenie Mały Rzym jako miasta leżącego na siedmiu wzgórzach stojące w analogii do Wiecznego Miasta – Rzymu – to kolejna zachęta z mojej strony.    W „Podróżach po Polsce ” a tym razem po Sandomierzu, dzielę się wrażeniami z dwóch dni, które tutaj spędziłem oraz wracam do czasów minionych i przekonuję Cię, aby odwiedzić pobliskie miejscowości, traktując Sandomierz jako na przykład bazę wypadową. A jeśli zdecydujemy się tylko na nasz rodzimy „Rzym” to myślę, że opcja spędzenia w Sandomierzu co najmniej jednego noclegu jest wyborem najlepszym.    Co prawda większość obiektów architektonicznych znajduje się w ścisłym centrum i Wisła płynie na południe od miasta to polecam również, aby się wybrać na zachód i przejść szlakiem w Górach Pieprzowych oraz wejść na kurhan Salve Regina znajdujący się z kolei na wschód od miasta. Chcę jeszcze zaznaczyć, że przez Sandomierz wiedzie słynna trasa rowerowa Green Velo. Nadmienię również, że na drugi dzień, podczas mojego pobytu tutaj, do miasta zawitali motocykliści i ustawili się nad Wisłą, akurat wtedy, kiedy oglądałem właśnie z tej perspektywy panoramę miasta oraz przyglądałem się sprzętom wodnym cumującym przy brzegu.

    Wojciech Biedroń

I. Wrażenia i relacja z podróży

  Tym razem zdecydowałem, że nie będę rozdzielał opisu mojego pobytu na dwa dni, ale wymienię jednym ciągiem atrakcje miasta, te w pobliżu oraz te w oddaleniu, które obejrzałem, bo było warto, tylko przeczytałem o nich albo zweryfikowałem osobiście. Te opuszczone miejsca przez mnie też zasygnalizuję, aby pamiętać o nich następnym razem a jednocześnie wplotę o nich informację do tekstu, aby nic nam nie umknęło.     Poszukując środka transportu mój wybór padł na pociąg, który z Warszawy do Sandomierza jedzie nieco ponad cztery godziny. Tylko jeden z kursów, który przybył na miejsce po godzinie 10.30 nie wymagał przesiadki. Trasa żelaznym szlakiem kolejowym była spokojna i przyznam, że bardzo ciekawa, gdyż w większości przecinała las. Mogłem co chwila obserwować sarny i bażanty. Te pierwsze często odchodziły od zwartej granicy lasu i żerowały w polu, przeważnie pasąc się na oziminie, która potrafiła się już zazielenić i pokrywała zielonym kobiercem fragmenty pól. Na niektórych polach dla odmiany, już pracował sprzęt rolniczy, orząc i przygotowując do wysiewu nowe grunty. Jak wspomniałem, tuż przy torach często widziałem te piękne dzikie ptaki zarówno bajecznie ubarwione samce jak i szare samice, które przybrały barwy maskujące. Raz udało mi się zaobserwować zająca a już w drodze powrotnej do Warszawy dostrzegłem łosia, który jakby bojąc się pociągu, popędził nie oglądając się za siebie do lasu.     Kiedy