Palestyna: wojna stuletnia. Opowieść o kolonializmie i oporze - Rashid Khalidi - ebook

Palestyna: wojna stuletnia. Opowieść o kolonializmie i oporze ebook

Khalidi Rashid

0,0
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.

15 osób interesuje się tą książką

Opis

Palestyna… Rashida Khalidiego to przejmująca i głęboka analiza historii konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Wybitny specjalista w dziedzinie Bliskiego Wschodu przedstawia najdłuższą wojnę współczesnego świata z perspektywy palestyńskiej, przeciwstawiając ją rozpowszechnionej narracji o tragicznym losie dwóch narodów mających równe prawa do tego samego terytorium. Khalidi opisuje ten konflikt jako wojnę kolonialną. Ukazuje wpływ imperialistycznych potęg – Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych oraz Izraela – na losy Palestyńczyków, obnażając mechanizmy kolonializmu, dekolonizacji i geopolitycznych zawiłości, które przez dekady kształtowały ten region. Korzystając osobistych doświadczeń i obiektywnej analizy, przedstawia kluczowe wydarzenia, które wpłynęły na dzisiejszą sytuację Palestyny.

Rashid Khalidi zdecydowanie zasłużył na miano jednego z najwybitniejszych palestyńskich historyków – „Literary Review”

Przemyślana i płomienna elegia dla Palestyńczyków – „The Guardian”

Zdecydowanie warta polecenia każdemu, kto naprawdę chciałby zrozumieć Palestynę – „Electric Literature”

Palestyna: wojna stuletnia to książka nie tylko dla pasjonatów historii, ale także dla każdego, kto pragnie zrozumieć głębokie korzenie współczesnych napięć i wyzwań Bliskiego Wschodu. To lektura, która zmienia sposób patrzenia na jeden z najbardziej złożonych i bolesnych konfliktów współczesnego świata.

„Jestem historykiem. Moja praca nie polega na przewidywaniu przyszłości. Dlatego nie będę udawał, że wiem, co się stanie. Mogę mówić jedynie, na co możemy mieć nadzieję” – powiedział autor w wywiadzie dla OKO.press.

Z okazji polskiego wydania książki Rashid Khalidi przygotował nowe posłowie, napisane wiosną 2025 roku, w którym uwzględnia najbardziej aktualne wydarzenia z ostatnich miesięcy i kieruje swoje słowa specjalnie do polskich czytelników.

„W swojej pasjonującej, pełnej rozmachu i troski o szczegóły syntezie palestyński historyk rozprawia się z orientalistycznymi stereotypami. Czytając Khalidiego, przekonujemy się, że sprawa palestyńska jest znacznie bardziej przejrzysta i prostsza, niż nam się wydaje”.

Przemysław Wielgosz, „Le Monde diplomatique”

„Elokwentna i rzetelnie udokumentowana książka, pozwalająca polskim czytelnikom poznać palestyńską perspektywę na historię wygnania, okupacji, trwającej przemocy i marzeń o samostanowieniu. Jest to również fascynująca relacja, w której wielka polityka dawnych mocarstw kolonialnych i współczesnych amerykańskich administracji wobec Bliskiego Wschodu splata się z osobistą historią rodziny autora”.

dr Dominika Blachnicka-Ciacek, Uniwersytet Warszawski

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 578

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ty­tuł ory­gi­nału: The Hun­dred Years’ War on Pa­le­stine. A Hi­story of Set­tler Co­lo­nia­lism and Re­si­stance, 1917–2017
Opieka re­dak­cyjna: PIOTR TOMZA
Kon­sul­ta­cja ara­bi­styczna: HANNA JAN­KOW­SKA
Re­dak­cja: ANNA RUD­NICKA
Ko­rekta: ANNA DO­BOSZ, AGNIESZKA STĘ­PLEW­SKA, ANETA TKA­CZYK
Mapy (na pod­sta­wie ory­gi­nału): KA­MIL GOR­LICKI
Pro­jekt okładki i stron ty­tu­ło­wych: JA­SIEK KRZYSZ­TO­FIAK
Opra­co­wa­nie ty­po­gra­ficzne: ANNA PA­PIER­NIK
Re­dak­tor tech­niczny: RO­BERT GĘ­BUŚ
Zdję­cie na pierw­szej stro­nie okładki po­cho­dzi z fo­to­re­por­tażu No Man’s Land Larry’ego To­wella; przed­sta­wia mło­dego Pa­le­styń­czyka na gru­zach domu w obo­zie Khan Younis w Stre­fie Gazy, paź­dzier­nik 2003 roku. © Larry To­well / Ma­gnum Pho­tos
Co­py­ri­ght © 2020 by Ra­shid Kha­lidi After­word Co­py­ri­ght © 2025 by Ra­shid Kha­lidi © Co­py­ri­ght for the Po­lish trans­la­tion by Anna Dzierz­gow­ska © Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2025
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-08-08732-9
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl tel. (+48 12) 619 27 70
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.
Wy­dawca za­ka­zuje eks­plo­ata­cji tek­stów i da­nych (TDM), szko­le­nia tech­no­lo­gii lub sys­te­mów sztucz­nej in­te­li­gen­cji w od­nie­sie­niu do wszel­kich ma­te­ria­łów znaj­du­ją­cych się w ni­niej­szej pu­bli­ka­cji, w ca­ło­ści i w czę­ściach, nie­za­leż­nie od formy jej udo­stęp­nie­nia (art. 26 [3] ust. 1 i 2 ustawy z dnia 4 lu­tego 1994 r. o pra­wie au­tor­skim i pra­wach po­krew­nych [tj. Dz.U. z 2025 r. poz. 24 z późn. zm.]).

Książkę tę de­dy­kuję moim wnu­kom, Ta­ri­kowi, Idri­sowi Nur i Elia­sowi, uro­dzo­nym w XXI wieku, z na­dzieją, że one zo­ba­czą ko­niec tej stu­let­niej wojny

Je­ste­śmy na­ro­dem za­gro­żo­nym znik­nię­ciem.

ISA I JU­SUF AL-ISA,„Fi­la­stin”, 7 maja 1914 roku

Pa­le­styna: wojna stu­let­nia

Wstęp

Na po­czątku lat dzie­więć­dzie­sią­tych XX wieku kilka mie­sięcy każ­dego roku spę­dza­łem w Je­ro­zo­li­mie, gdzie pro­wa­dzi­łem ba­da­nia w pry­wat­nych bi­blio­te­kach nie­któ­rych z naj­star­szych ro­dzin w mie­ście, w tym mo­jej. Ra­zem z żoną i dziećmi za­trzy­my­wa­łem się w miesz­ka­niu na­le­żą­cym do wakf[1*] ro­dziny Cha­li­dich, w sa­mym sercu za­tło­czo­nego, ha­ła­śli­wego Sta­rego Mia­sta. Z da­chu tego bu­dynku roz­cią­gał się wi­dok na dwa naj­więk­sze ar­cy­dzieła wcze­snej ar­chi­tek­tury mu­zuł­mań­skiej: w od­le­gło­ści około stu me­trów, na Ha­ram asz-Sza­rif, ja­śniała złota Ko­puła na Skale. Za nią, na tle Góry Oliw­nej, wid­niała mniej­sza, srebr­no­szara ko­puła me­czetu al-Aksa[1]. Spo­glą­da­jąc w in­nych kie­run­kach, wi­działo się ko­ścioły i sy­na­gogi Sta­rego Mia­sta.

Tuż przy ulicy Bab as-Sil­sila znaj­do­wał się główny bu­dy­nek Bi­blio­teki Cha­li­dich, ufun­do­wa­nej w 1899 roku przez mo­jego dziadka hadż­dża Ra­ghiba al-Cha­li­diego, dzięki za­pi­sowi jego matki Cha­di­dży al-Cha­lidi[2]. Bi­blio­teka za­wiera po­nad ty­siąc dwie­ście rę­ko­pi­sów, przede wszyst­kim po arab­sku (oraz w nie­któ­rych przy­pad­kach po per­sku lub po tu­recku), z któ­rych naj­star­szy po­cho­dzi z po­czątku XI wieku[3]. Je­śli do­dać do tego ja­kieś dwa ty­siące dzie­więt­na­sto­wiecz­nych arab­skich ksią­żek oraz roz­ma­ite do­ku­menty ro­dzinne, ko­lek­cja jest jedną z naj­więk­szych w ca­łej Pa­le­sty­nie po­zo­sta­ją­cych wciąż w rę­kach pier­wot­nych wła­ści­cieli[4].

W trak­cie mo­jego po­bytu główny bu­dy­nek bi­blio­teki, da­to­wany z grub­sza na XIII wiek, prze­cho­dził wła­śnie re­no­wa­cję, tak więc książki i do­ku­menty prze­cho­wy­wano chwi­lowo w wiel­kich kar­to­no­wych pu­dłach w bu­dynku z cza­sów ma­me­luc­kich, po­łą­czo­nym z na­szym miesz­ka­niem wą­ską klatką scho­dową. Spę­dzi­łem wśród tych pu­deł po­nad rok, prze­ko­pu­jąc się przez za­ku­rzone, nad­je­dzone przez mole książki, do­ku­menty i li­sty na­le­żące do po­ko­leń ro­dziny Cha­li­dich, w tym do mo­jego cio­tecz­nego pra­pra­dziadka Ju­sufa Diji ad-Dina Pa­szy al-Cha­li­diego[5]. W jego do­ku­men­tach od­kry­łem czło­wieka świa­to­wego, który wszech­stronne wy­kształ­ce­nie zdo­by­wał w Je­ro­zo­li­mie, na Mal­cie, w Stam­bule i w Wied­niu; głę­boko za­in­te­re­so­wa­nego re­li­gio­znaw­stwem po­rów­naw­czym, zwłasz­cza ju­da­izmem, wła­ści­ciela licz­nych ksią­żek na ten i inne te­maty na­pi­sa­nych w róż­nych eu­ro­pej­skich ję­zy­kach.

Ju­suf Dija był dzie­dzi­cem dłu­giej li­nii je­ro­zo­lim­skich mu­zuł­mań­skich uczo­nych i praw­ni­ków; jego oj­ciec As-Saj­jid Mu­ham­mad Ali al-Cha­lidi przez ja­kieś pięć­dzie­siąt lat słu­żył jako za­stępca ka­diego i prze­wod­ni­czący se­kre­ta­riatu je­ro­zo­lim­skiego sądu sza­riac­kiego. Ju­suf Dija na­to­miast za młodu szu­kał dla sie­bie in­nej drogi. Przy­swo­iw­szy so­bie pod­stawy tra­dy­cyj­nego mu­zuł­mań­skiego wy­kształ­ce­nia, jako osiem­na­sto­la­tek wy­je­chał z Pa­le­styny – jak nam opo­wia­dano, bez zgody ojca – żeby spę­dzić dwa lata w szkole bry­tyj­skiego Church Mis­sion So­ciety na Mal­cie. Stam­tąd prze­niósł się do im­pe­rial­nej szkoły me­dycz­nej w Stam­bule, póź­niej zaś uczęsz­czał w tym mie­ście do Ro­bert Col­lege, do­piero co za­ło­żo­nego przez ame­ry­kań­skich pro­te­stanc­kich mi­sjo­na­rzy. Przez po­łowę szó­stej de­kady XIX wieku Ju­suf Dija stu­dio­wał w in­sty­tu­cjach, które jako jedne z pierw­szych w re­gio­nie ofe­ro­wały no­wo­cze­sną edu­ka­cję w stylu za­chod­nim, i wy­niósł z nich mię­dzy in­nymi zna­jo­mość an­giel­skiego, fran­cu­skiego i nie­miec­kiego. Była to nie­ty­powa droga jak na mło­dego czło­wieka z płowy XIX wieku na­le­żą­cego do ro­dziny mu­zuł­mań­skich re­li­gij­nych uczo­nych.

Uzy­skaw­szy tak roz­le­gle wy­kształ­ce­nie, Ju­suf Dija peł­nił różne funk­cje jako urzęd­nik w osmań­skim rzą­dzie: tłu­ma­cza w Mi­ni­ster­stwie Spraw Za­gra­nicz­nych, kon­sula w ro­syj­skim por­cie w Poti nad Mo­rzem Czar­nym, gu­ber­na­tora róż­nych okrę­gów w Kur­dy­sta­nie, Li­ba­nie, Pa­le­sty­nie i Sy­rii, a także przez pra­wie dzie­sięć lat bur­mi­strza Je­ro­zo­limy – nie li­cząc okresu, gdy wy­kła­dał w Ce­sar­sko-Kró­lew­skiej Aka­de­mii w Wied­niu. W Je­ro­zo­li­mie uzy­skał po­nadto man­dat po­sel­ski do ma­ją­cego krótki ży­wot par­la­mentu, po­wo­ła­nego w 1876 roku na mocy no­wej kon­sty­tu­cji Im­pe­rium Osmań­skiego, a przy oka­zji ścią­gnął na sie­bie nie­chęć suł­tana Ab­dül­ha­mida, po­nie­waż był zwo­len­ni­kiem prze­wagi par­la­mentu nad wła­dzą wy­ko­naw­czą[6].

Zgod­nie z ro­dzinną tra­dy­cją, wy­ko­rzy­stu­jąc swoje mu­zuł­mań­skie i za­chod­nie wy­kształ­ce­nie, Al-Cha­lidi od­no­sił też suk­cesy jako uczony. W Bi­blio­tece Cha­li­dich zo­stało po nim wiele ksią­żek wy­da­nych po fran­cu­sku, nie­miecku i an­giel­sku, do tego li­sty, które wy­mie­niał z oso­bi­sto­ściami ze świata na­uki z Eu­ropy i Bli­skiego Wschodu. Prze­cho­wy­wane w bi­blio­tece stare au­striac­kie, fran­cu­skie i bry­tyj­skie ga­zety świad­czą rów­nież o tym, że Ju­suf Dija re­gu­lar­nie czy­ty­wał za­gra­niczną prasę. Ist­nieją do­wody na to, że otrzy­my­wał ją za po­śred­nic­twem au­striac­kiej poczty w Stam­bule, która nie pod­le­gała dra­koń­skim osmań­skim prze­pi­som do­ty­czą­cym cen­zury[7].

Jako czło­wiek oczy­tany, ma­jący za sobą czas spę­dzony w Wied­niu i w róż­nych kra­jach eu­ro­pej­skich oraz spo­tka­nia z chrze­ści­jań­skimi mi­sjo­na­rzami, Ju­suf Dija był w pełni świa­dom po­wszech­no­ści an­ty­se­mi­ty­zmu na Za­cho­dzie. Zdo­był także im­po­nu­jącą wie­dzę na te­mat in­te­lek­tu­al­nych po­cząt­ków sy­jo­ni­zmu, a przede wszyst­kim do­sko­nale ro­zu­miał, że w isto­cie sta­nowi on re­ak­cję na ja­do­wity eu­ro­pej­ski an­ty­se­mi­tyzm. Bez wąt­pie­nia znał wy­daną w 1896 roku książkę Der Ju­den­staat (Pań­stwo ży­dow­skie) wie­deń­skiego dzien­ni­ka­rza The­odora Herzla i wie­dział o dwóch pierw­szych kon­gre­sach sy­jo­ni­stycz­nych, które od­były się w szwaj­car­skiej Ba­zy­lei w 1897 i 1898 roku (wy­daje się ra­czej oczy­wi­ste, że Ju­suf Dija mu­siał sły­szeć o Herzlu[8] w cza­sie wła­snego po­bytu w Wied­niu). Znał de­baty i po­glądy róż­nych sy­jo­ni­stycz­nych przy­wód­ców oraz obecne w ru­chu sy­jo­ni­stycz­nym ten­den­cje, w tym ja­sno wy­ra­żony przez Herzla po­stu­lat stwo­rze­nia pań­stwa dla Ży­dów, wy­po­sa­żo­nego w „su­we­renne prawo” kon­tro­lo­wa­nia imi­gra­cji. Co wię­cej, jako bur­mistrz Je­ro­zo­limy był świad­kiem tarć wśród miej­sco­wej lud­no­ści, do ja­kich do­cho­dziło w la­tach pro­to­sy­jo­ni­stycz­nych dzia­łań, czyli od przy­by­cia pierw­szych ży­dow­skich osad­ni­ków z Eu­ropy na prze­ło­mie lat sie­dem­dzie­sią­tych i osiem­dzie­sią­tych XIX wieku.

Herzl, uznany przy­wódca ro­sną­cego w siłę ru­chu, któ­rego był za­ło­ży­cie­lem, od­wie­dził Pa­le­stynę raz, w 1898 roku, wy­bie­ra­jąc ter­min tak, by jego wi­zyta zbie­gła się z wi­zytą nie­miec­kiego ce­sa­rza Wil­helma II. Już wcze­śniej za­czął się za­sta­na­wiać nad nie­któ­rymi pro­ble­mami zwią­za­nymi z ko­lo­ni­za­cją Pa­le­styny; jak pi­sał w dzien­niku w 1895 roku:

Mu­simy de­li­kat­nie przej­mo­wać wła­sność pry­watną na przy­zna­nych nam te­re­nach. Po­win­ni­śmy spró­bo­wać lud­ność bez gro­sza nie­po­strze­że­nie usu­nąć poza gra­nice, po­śred­ni­cząc w zna­le­zie­niu dla niej za­trud­nie­nia w kra­jach tran­zy­to­wych, od­ma­wia­jąc jej jed­nak pracy w na­szym. Wła­ści­ciele ziem­scy przejdą na na­szą stronę. Za­równo pro­ces wy­własz­cze­nia, jak i usu­wa­nia ubo­gich musi zo­stać prze­pro­wa­dzony dys­kret­nie i z po­wścią­gli­wo­ścią[9].

Ju­suf Dija mógł le­piej niż więk­szość jego kra­ja­nów w Pa­le­sty­nie zda­wać so­bie sprawę z am­bi­cji ro­dzą­cego się ru­chu sy­jo­ni­stycz­nego, a także z jego siły, za­so­bów i atrak­cyj­no­ści. Do­sko­nale wie­dział, że nie da się po­go­dzić sy­jo­ni­stycz­nych rosz­czeń wo­bec Pa­le­styny i oczy­wi­stego celu, ja­kim były ży­dow­ska pań­stwo­wość i su­we­ren­ność, z pra­wami i do­bro­sta­nem rdzen­nych miesz­kań­ców tego kraju. I praw­do­po­dob­nie wła­śnie z tych po­wo­dów 1 marca 1899 roku prze­słał do głów­nego ra­bina Fran­cji Za­doka Kahna pro­ro­czy, sied­mio­stro­ni­cowy list, w na­dziei, że zo­sta­nie on prze­ka­zany twórcy no­wo­cze­snego sy­jo­ni­zmu.

List za­czy­nał się wy­ra­zami po­dziwu pod ad­re­sem Herzla, któ­rego Ju­suf Dija sza­no­wał „jako czło­wieka, jako uta­len­to­wa­nego pi­sa­rza i jako praw­dzi­wego ży­dow­skiego pa­triotę”, oraz de­kla­ra­cją po­sza­no­wa­nia ju­da­izmu i sa­mych Ży­dów, o któ­rych pi­sał, że są „na­szymi ku­zy­nami”, od­wo­łu­jąc się do pa­triar­chy Abra­hama, czczo­nego jako wspólny przo­dek za­równo przez Ży­dów, jak i przez mu­zuł­ma­nów[10]. Ro­zu­miał mo­ty­wa­cje, ja­kie stały za sy­jo­ni­zmem, i po­tę­piał prze­śla­do­wa­nia, któ­rym pod­da­wani byli Ży­dzi w Eu­ro­pie. Z tej per­spek­tywy, jak pi­sał, sy­jo­nizm był „na­tu­ralny, piękny i spra­wie­dliwy” i „któż mógłby kwe­stio­no­wać prawa Ży­dów do Pa­le­styny? Wielki Boże, hi­sto­rycz­nie jest to wasz kraj!”.

To zda­nie, cy­to­wane nie­kiedy w ode­rwa­niu od ca­ło­ści li­stu, ma ilu­stro­wać en­tu­zja­styczną ak­cep­ta­cję Ju­sufa Diji wo­bec sy­jo­ni­stycz­nego pro­gramu dla Pa­le­styny. Tym­cza­sem były bur­mistrz Je­ro­zo­limy i były po­seł for­mu­łuje cały sze­reg ostrze­żeń przed za­gro­że­niami, które, jak prze­wi­dy­wał, miały być kon­se­kwen­cją wpro­wa­dze­nia w ży­cie sy­jo­ni­stycz­nego pro­jektu su­we­ren­nego pań­stwa ży­dow­skiego w Pa­le­sty­nie. Idea sy­jo­ni­styczna za­sieje nie­zgodę mię­dzy ży­ją­cymi tam chrze­ści­ja­nami, mu­zuł­ma­nami i ży­dami. Na­razi na szwank po­zy­cję i bez­pie­czeń­stwo, ja­kimi za­wsze cie­szyli się ci ostatni na ob­sza­rze władz­twa Osma­nów. Prze­cho­dząc do swo­jego głów­nego prze­sła­nia, Ju­suf Dija do­wo­dził trzeźwo, że nie­za­leż­nie od osią­gnięć sy­jo­ni­zmu „trzeba brać pod uwagę bru­talną rze­czy­wi­stość”. Po­le­gała ona przede wszyst­kim na tym, że „Pa­le­styna sta­nowi in­te­gralną część Im­pe­rium Osmań­skiego, a co waż­niej­sze, jest za­miesz­kana przez in­nych”. Pa­le­styna ma już rdzenną po­pu­la­cję, która ni­gdy do­bro­wol­nie nie da się stam­tąd wy­przeć. Ju­suf Dija twier­dził „na pod­sta­wie peł­nej zna­jo­mo­ści fak­tów”, że było „czy­stym sza­leń­stwem” ze strony sy­jo­ni­zmu pla­no­wać prze­ję­cie Pa­le­styny. „Nic nie by­łoby spra­wie­dliw­sze i bar­dziej go­dziwe” niż zna­le­zie­nie dla „nie­szczę­snego na­rodu ży­dow­skiego” ja­kie­goś schro­nie­nia, ale – jak pod­su­mo­wy­wał, bła­ga­jąc z głębi serca – „w imię Boga, zo­staw­cie Pa­le­stynę w spo­koju”.

Od­po­wiedź Herzla na apel Ju­sufa Diji na­de­szła szybko, 19 marca. Po raz pierw­szy za­pewne za­ło­ży­ciel ru­chu sy­jo­ni­stycz­nego mu­siał zmie­rzyć się z lo­gicz­nie uar­gu­men­to­wa­nym pa­le­styń­skim sprze­ci­wem wo­bec kieł­ku­ją­cych pla­nów do­ty­czą­cych przy­szło­ści Pa­le­styny. Jego list jest wzor­co­wym przy­kła­dem re­ak­cji, która bę­dzie się od­tąd stale po­wta­rzać: zby­wa­nia, jako nie­istot­nych, in­te­re­sów rdzen­nej po­pu­la­cji, a nie­kiedy po­mi­ja­nia sa­mego jej ist­nie­nia. Przy­wódca ru­chu sy­jo­ni­stycz­nego po pro­stu zi­gno­ro­wał główną tezę Ju­sufa Diji, czyli stwier­dze­nie, że Pa­le­styna jest już za­miesz­kana przez lud­ność, która nie po­zwoli się wy­przeć i za­stą­pić kimś in­nym. Herzl, cho­ciaż raz od­wie­dził ten kraj, nie miał, po­dob­nie jak więk­szość pierw­szych eu­ro­pej­skich sy­jo­ni­stów, zbyt du­żej wie­dzy na jego te­mat ani nie kon­tak­to­wał się z rdzen­nymi miesz­kań­cami. Nie od­niósł się także do do­brze uza­sad­nio­nych obaw Al-Cha­li­diego do­ty­czą­cych za­gro­że­nia, ja­kie pro­gram sy­jo­ni­styczny może sta­no­wić dla licz­nych ży­dow­skich wspól­not za­do­mo­wio­nych na ca­łym Bli­skim Wscho­dzie.

Sub­tel­nie po­mi­ja­jąc to, że sy­jo­nizm osta­tecz­nie za­mie­rzał do­pro­wa­dzić do do­mi­na­cji Ży­dów w Pa­le­sty­nie, Herzl od­wo­łał się do uza­sad­nie­nia, które sta­no­wiło fun­da­ment spo­sobu my­śle­nia ko­lo­ni­za­to­rów w każ­dym cza­sie i miej­scu i które miało stać się pod­sta­wo­wym ar­gu­men­tem uży­wa­nym przez ruch sy­jo­ni­styczny: imi­gra­cja ży­dow­ska przy­nie­sie ko­rzyść rdzen­nej lud­no­ści Pa­le­styny. „Ich do­bro­stan, ich in­dy­wi­du­alną za­moż­ność po­pra­wimy i pod­nie­siemy, za­bie­ga­jąc o na­sze wła­sne”. Po­wra­ca­jąc do ję­zyka, któ­rego użył w Pań­stwie ży­dow­skim Herzl do­dał: „Po­zwo­le­nie na imi­gra­cję pew­nej liczby Ży­dów ozna­cza spro­wa­dze­nie do kraju ich in­te­li­gen­cji, drygu do spraw fi­nan­so­wych i na­rzę­dzi ich przed­się­bior­czo­ści, niech więc nikt nie wątpi, że szczę­śli­wym re­zul­ta­tem bę­dzie do­bro­stan ca­łej kra­iny”[11].

Naj­bar­dziej wy­mowne jest to, że list od­no­sił się do kwe­stii, któ­rej Ju­suf Dija w ogóle nie po­ru­szył. „Do­strzega Pan, Eks­ce­len­cjo, ko­lejny pro­blem zwią­zany z ist­nie­niem nie­ży­dow­skiej po­pu­la­cji w Pa­le­sty­nie. Ale czy kto­kol­wiek my­śli o ode­sła­niu jej stam­tąd?”[12] Od­po­wia­da­jąc z taką pew­no­ścią na nie­za­dane przez Al-Cha­li­diego py­ta­nie, Herzl na­wią­zy­wał do tego, co za­pi­sał we wła­snym dzien­niku: do pra­gnie­nia, by „usu­nąć” ubogą po­pu­la­cję kraju „dys­kret­nie” i wy­pchnąć ją poza gra­nice[13]. Z tego nie­po­ko­ją­cego cy­tatu wy­nika ja­sno, że Herzl ro­zu­miał, jak ważne dla suk­cesu sy­jo­ni­zmu miało być „znik­nię­cie” rdzen­nej po­pu­la­cji Pa­le­styny. Wię­cej: mapa z 1901 roku, którą współ­two­rzył dla Je­wish-Ot­to­man Land Com­pany, ilu­struje tę samą za­sadę, po­mysł prze­nie­sie­nia miesz­kań­ców Pa­le­styny „do in­nych pro­win­cji i na inne te­ry­to­ria Im­pe­rium Osmań­skiego”[14]. W swo­ich tek­stach Herzl de­kla­ro­wał, że jego pro­jekt opiera się na „naj­wyż­szej to­le­ran­cji” i na pełni praw dla wszyst­kich[15], w rze­czy­wi­sto­ści jed­nak miał na my­śli za­le­d­wie to­le­ran­cję wo­bec mniej­szo­ści, które mo­głyby po­zo­stać po prze­nie­sie­niu reszty miesz­kań­ców gdzie in­dziej.

Herzl nie do­ce­nił swo­jego ko­re­spon­denta. Jak po­ka­zuje list Al-Cha­li­diego, do­sko­nale orien­to­wał się on, że pro­ble­mem nie jest imi­gra­cja „ogra­ni­czo­nej liczby Ży­dów” do Pa­le­styny, ale ra­czej prze­kształ­ce­nie ca­łej ziemi w pań­stwo ży­dow­skie. Bio­rąc pod uwagę od­po­wiedź Herzla, Ju­suf Dija mógł dojść do wnio­sku, że albo przy­wódca sy­jo­ni­stów za­mie­rzał go oszu­kać, ukry­wa­jąc przed nim praw­dziwe cele ru­chu sy­jo­ni­stycz­nego, albo nie trak­to­wał ani jego, ani pa­le­styń­skich Ara­bów po­waż­nie.

Tak więc z aro­gan­cją ty­pową dla dzie­więt­na­sto­wiecz­nych Eu­ro­pej­czy­ków Herzl od­wo­łał się do non­sen­sow­nego ar­gu­mentu, ja­koby ko­lo­ni­za­cja, a osta­tecz­nie prze­ję­cie ziemi przez ob­cych miały się przy­słu­żyć lu­dziom na tej ziemi ży­ją­cym. Pod­stawą jego ro­zu­mo­wa­nia i od­po­wie­dzi udzie­lo­nej Ju­su­fowi Diji wy­daje się za­ło­że­nie, że osta­tecz­nie da się Ara­bów prze­kup­stwem lub oszu­stwem na­kło­nić do tego, by zi­gno­ro­wali rze­czy­wi­ste za­miary, ja­kie ruch sy­jo­ni­styczny miał wo­bec Pa­le­styny. Ten pro­tek­cjo­na­lizm – pod­wa­ża­nie in­te­li­gen­cji, nie mó­wiąc już o pra­wach arab­skiej po­pu­la­cji Pa­le­styny – bę­dzie wi­doczny ko­lejno u sy­jo­ni­stycz­nych, bry­tyj­skich, eu­ro­pej­skich i ame­ry­kań­skich przy­wód­ców w nad­cho­dzą­cych de­ka­dach aż po dzień dzi­siej­szy. Je­śli zaś cho­dzi o pań­stwo ży­dow­skie, które ruch stwo­rzony przez Herzla osta­tecz­nie po­wo­łał do ist­nie­nia, to zgod­nie z tym, co prze­wi­dział Ju­suf Dija, miało się w nim zna­leźć miej­sce tylko dla jed­nego ludu – ży­dow­skiego, a po­zo­stałe fak­tycz­nie miały zo­stać „dys­kret­nie usu­nięte” albo w naj­lep­szym ra­zie to­le­ro­wane.

List Ju­sufa Diji i od­po­wiedź Herzla są do­sko­nale znane hi­sto­ry­kom tego okresu, więk­szość z nich jed­nak nie prze­my­ślała chyba zbyt do­kład­nie tego, co było być może pierw­szą ważną wy­mianą my­śli mię­dzy jedną z wio­dą­cych po­staci pa­le­styń­skiego ży­cia a za­ło­ży­cie­lem ru­chu sy­jo­ni­stycz­nego. Hi­sto­rycy nie roz­li­czyli się w pełni z ra­cjo­na­li­za­cjami Herzla, które w dość oczy­wi­sty spo­sób ujaw­niają za­sad­ni­czo ko­lo­nialny cha­rak­ter trwa­ją­cego od stu lat w Pa­le­sty­nie kon­fliktu. Nie uznali też ar­gu­men­tów Al-Cha­li­diego, mimo że po roku 1899 wszyst­kie one oka­zały się trafne.

Po I woj­nie świa­to­wej wraz z ogromną mi­gra­cją ży­dow­skich osad­ni­ków z Eu­ropy wspie­raną przez wła­dze nowo usta­no­wio­nego Bry­tyj­skiego Man­datu Pa­le­styny roz­po­czął się pro­ces nisz­cze­nia pa­le­styń­skiego spo­łe­czeń­stwa. Wła­dze po­ma­gały osad­ni­kom w bu­do­wa­niu au­to­no­micz­nych struk­tur sy­jo­ni­stycz­nego pa­ra­pań­stwa. Pod ha­słem awoda iw­rit (praca ży­dow­ska), dzięki na­prawdę po­kaź­nym za­strzy­kom ka­pi­tału za­gra­nicz­nego, stwo­rzono od­dzielny sek­tor go­spo­darki, wy­klu­cza­jąc arab­ską siłę ro­bo­czą z firm na­le­żą­cych do Ży­dów[16]. W po­ło­wie lat trzy­dzie­stych XX wieku, cho­ciaż Ży­dzi wciąż sta­no­wili mniej­szość, ten za­sad­ni­czo au­to­no­miczny sek­tor prze­rósł to, co w go­spo­darce sta­no­wiło na­dal wła­sność Ara­bów.

Rdzenna po­pu­la­cja zo­stała do­dat­kowo osła­biona w wy­niku miaż­dżą­cych re­pre­sji po skie­ro­wa­nej prze­ciwko rzą­dom bry­tyj­skim Wiel­kiej Re­wo­lu­cji Arab­skiej[2*] z lat 1936–1939, pod­czas któ­rej 10 pro­cent do­ro­słych męż­czyzn zo­stało za­bi­tych bądź ran­nych, zna­la­zło się w wię­zie­niach lub na wy­gna­niu[17], a Bry­tyj­czycy za­an­ga­żo­wali sto ty­sięcy żoł­nie­rzy oraz lot­nic­two, żeby zdu­sić pa­le­styń­ski opór. W tym sa­mym cza­sie ogromna fala ży­dow­skich mi­gran­tów – ucie­ka­ją­cych przed prze­śla­do­wa­niami ze strony na­zi­stow­skiego re­żimu w Niem­czech – spo­wo­do­wała wzrost po­pu­la­cji no­wych przy­by­szów w Pa­le­sty­nie z za­le­d­wie 18 pro­cent w 1932 roku do po­nad 31 pro­cent w 1939. Za­pew­niło to de­mo­gra­ficzną masę kry­tyczną i za­soby ludz­kie dla ar­mii, nie­zbędne do prze­pro­wa­dze­nia czystki et­nicz­nej w Pa­le­sty­nie w 1948 roku. Wy­rzu­ce­nie z kraju po­nad po­łowy arab­skiej lud­no­ści, naj­pierw przez sy­jo­ni­styczne mi­li­cje, póź­niej przez ar­mię izra­el­ską, uko­ro­no­wało mi­li­tarny i po­li­tyczny try­umf sy­jo­ni­zmu.

Tak ra­dy­kalna in­ży­nie­ria spo­łeczna pro­wa­dzona kosz­tem rdzen­nej po­pu­la­cji jest me­todą wszyst­kich ko­lo­nial­nych ru­chów osad­ni­czych. W Pa­le­sty­nie sta­no­wiła ko­nieczny wa­ru­nek wstępny prze­kształ­ce­nia więk­szo­ści kraju, za­miesz­ka­nego wcze­śniej głów­nie przez Ara­bów, w pań­stwo w prze­wa­ża­ją­cej mie­rze ży­dow­skie. Jak wy­każe ni­niej­sza książka, współ­cze­sną hi­sto­rię Pa­le­styny naj­le­piej można zro­zu­mieć w tych wła­śnie ka­te­go­riach: jako ko­lo­nialną wojnę wy­daną rdzen­nej po­pu­la­cji przez różne strony, ma­jącą zmu­sić tę po­pu­la­cję, by wbrew swo­jej woli od­dała ro­dzinną zie­mię in­nej gru­pie lu­dzi.

Choć wojna ta pod wie­loma wzglę­dami przy­po­mina inne kam­pa­nie ko­lo­nialne, ma też ce­chy bar­dzo spe­cy­ficzne, jako że to­czona była si­łami i na rzecz ru­chu sy­jo­ni­stycz­nego, który sam w so­bie jest na tle in­nych pro­jek­tów ko­lo­nial­nych wy­jąt­kowy. Do­dat­kowo kom­pli­kuje pro­po­no­waną tu in­ter­pre­ta­cję fakt, że ten ko­lo­nialny kon­flikt, pro­wa­dzony z gi­gan­tycz­nym wspar­ciem sił ze­wnętrz­nych, za­mie­nił się z cza­sem w kon­fron­ta­cję dwóch no­wych two­rów pań­stwo­wych, dwóch na­ro­dów. I wresz­cie do­cho­dzi do tego rów­nież po­tężny od­dźwięk, jaki wy­wo­łuje wśród Ży­dów, a także wśród wielu chrze­ści­jan, bi­blijne po­wią­za­nie Ży­dów z zie­mią Izra­ela, wple­cione w no­wo­cze­sny po­li­tyczny sy­jo­nizm tak, że stało się jego in­te­gralną czę­ścią. Póź­no­dzie­więt­na­sto­wieczny, ko­lo­nialno-na­cjo­na­li­styczny ruch przy­odział się za­tem w szatę bi­blijną, ogrom­nie atrak­cyjną dla za­czy­ta­nych w Pi­śmie Świę­tym pro­te­stan­tów w Wiel­kiej Bry­ta­nii i Sta­nach Zjed­no­czo­nych, za­sła­nia­jąc przed nimi tym sa­mym no­wo­cze­sny i ko­lo­nialny cha­rak­ter sy­jo­ni­zmu: jak bo­wiem Ży­dzi mie­liby „ko­lo­ni­zo­wać” zie­mię, na któ­rej na­ro­dziła się ich re­li­gia?

Wo­bec tego za­śle­pie­nia sy­tu­acja przed­sta­wiana jest w naj­lep­szym ra­zie jako bez­po­średni, tra­giczny, rzecz ja­sna, na­ro­dowy kon­flikt dwóch lu­dów ma­ją­cych prawa do tej sa­mej ziemi. W naj­gor­szym ra­zie – jako re­zul­tat fa­na­tycz­nej, za­daw­nio­nej nie­na­wi­ści Ara­bów i mu­zuł­ma­nów do Ży­dów, ko­rzy­sta­ją­cych z nie­zby­wal­nego prawa do swo­jej od­wiecz­nej, nada­nej im przez Boga, oj­czy­zny. W grun­cie rze­czy nie ma po­wo­dów, żeby tego, co dzieje się w Pa­le­sty­nie od po­nad stu lat, nie dało się in­ter­pre­to­wać za­równo jako kon­fliktu na­ro­do­wego, jak i ko­lo­nial­nego. Nas jed­nak zaj­muje tu­taj jego ko­lo­nialny cha­rak­ter, aspekt ty­leż klu­czowy, co nie­do­ce­niany, choć prze­cież ce­chy ty­powe dla in­nych przed­się­wzięć ko­lo­nial­nych są we współ­cze­snej hi­sto­rii Pa­le­styny wszę­dzie wi­doczne.

Eu­ro­pej­scy ko­lo­ni­za­to­rzy sta­ra­jący się wy­przeć lub zdo­mi­no­wać rdzenne ludy, czy to w obu Ame­ry­kach, w Afryce, w Azji czy w Au­stra­la­zji (bądź w Ir­lan­dii), za­wsze opi­sy­wali je w pe­jo­ra­tyw­nych ka­te­go­riach. Nie­zmien­nie też twier­dzili, że w re­zul­ta­cie ich rzą­dów rdzenna po­pu­la­cja bę­dzie się miała le­piej: „cy­wi­li­zu­jąca” i „po­stę­powa” na­tura ko­lo­nial­nego pro­jektu miała sta­no­wić uspra­wie­dli­wie­nie wszel­kich po­twor­no­ści po­peł­nia­nych wo­bec rdzen­nych lu­dów w dą­że­niu do re­ali­za­cji ko­lo­nial­nych ce­lów. Wy­star­czy przy­wo­łać re­to­rykę fran­cu­skiej ad­mi­ni­stra­cji w Afryce Pół­noc­nej albo bry­tyj­skich wi­ce­kró­lów w In­diach. Na te­mat In­dii Bry­tyj­skich lord Cur­zon po­wie­dział: „Świa­do­mość, że gdzieś wśród tych mi­lio­nów po­zo­sta­wiło się odro­binę spra­wie­dli­wo­ści, szczę­śli­wo­ści lub do­bro­bytu, po­czu­cia mę­sko­ści czy też mo­ral­nej god­no­ści, wio­snę pa­trio­ty­zmu, świt in­te­lek­tu­al­nego oświe­ce­nia, za­czą­tek po­czu­cia obo­wiązku, tam, gdzie nic z tego wcze­śniej nie ist­niało – ona wy­star­czy, ona jest dla An­glika uza­sad­nie­niem jego obec­no­ści w In­diach”[18]. Słowa: „nic z tego wcze­śniej nie ist­niało” warte są po­wtó­rze­nia. Z punktu wi­dze­nia Cur­zona i in­nych przed­sta­wi­cieli klasy ko­lo­nia­li­stów „tu­bylcy” nie wie­dzą, co jest dla nich do­bre, i ni­czego nie mogą wła­snymi si­łami osią­gnąć. „Nie ra­dzi­cie so­bie bez nas”, po­wie­dział Cur­zon w in­nym prze­mó­wie­niu[19].

Przez po­nad sto lat Pa­le­styń­czycy byli przez swo­ich ko­lo­ni­za­to­rów opi­sy­wani za po­mocą do­kład­nie tego sa­mego ję­zyka co inne rdzenne ludy. Wyż­szo­ściowa re­to­ryka The­odora Herzla i po­zo­sta­łych sy­jo­ni­stycz­nych przy­wód­ców nie róż­niła się od re­to­ryki ich eu­ro­pej­skich od­po­wied­ni­ków. Jak pi­sał Herzl, pań­stwo ży­dow­skie bę­dzie sta­no­wiło „część muru obron­nego Eu­ropy w Azji, for­pocztę cy­wi­li­za­cji prze­ciw bar­ba­rzyń­stwu”[20]. Przy­po­mi­nało to ję­zyk wy­ko­rzy­sty­wany pod­czas pod­boju pół­noc­no­ame­ry­kań­skiego po­gra­ni­cza, za­koń­czo­nego w XIX wieku usu­nię­ciem lub pod­po­rząd­ko­wa­niem ca­łej rdzen­nej po­pu­la­cji kon­ty­nentu. Po­dob­nie jak w Ame­ryce Pół­noc­nej, ko­lo­ni­za­cja Pa­le­styny – a także Po­łu­dnio­wej Afryki, Au­stra­lii, Al­gie­rii i czę­ści Afryki Wschod­niej – miała do­pro­wa­dzić do po­wsta­nia bia­łej eu­ro­pej­skiej ko­lo­nii osad­ni­czej. Ton, który ce­cho­wał za­równo re­to­rykę Cur­zona, jak i list Herzla, na­dal wy­brzmiewa w znacz­nej czę­ści de­bat na te­mat Pa­le­styny w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, Eu­ro­pie i Izra­elu.

Ko­lo­nial­nej ra­cjo­na­li­za­cji to­wa­rzy­szy ob­fita li­te­ra­tura, która ma do­wo­dzić, że przed na­sta­niem eu­ro­pej­skich sy­jo­ni­stycz­nych ko­lo­nii Pa­le­styna była ja­łowa, pu­sta i za­co­fana. Nie­zli­czone uwła­cza­jące tropy na te­mat hi­sto­rycz­nej Pa­le­styny po­ja­wiają się za­równo w za­chod­niej kul­tu­rze po­pu­lar­nej, jak i w bez­war­to­ścio­wych z aka­de­mic­kiego punktu wi­dze­nia tek­stach, które, choć rosz­czą so­bie pre­ten­sje do na­uko­wo­ści, prze­peł­nione są hi­sto­rycz­nymi błę­dami i wy­pa­cze­niami, a nie­kiedy by­wają otwar­cie stron­ni­cze. W naj­lep­szym ra­zie twier­dzi się w tego ro­dzaju pu­bli­ka­cjach, że kraj za­miesz­ki­wała nie­wielka po­pu­la­cja po­zba­wio­nych ko­rzeni, ko­czow­ni­czych Be­du­inów, nie­ma­ją­cych żad­nej usta­lo­nej toż­sa­mo­ści i nie­przy­wią­za­nych do ziemi, którą jako wę­drowcy z na­tury tylko prze­mie­rzali.

W pa­rze z tym stwier­dze­niem idzie ko­lejne: że do­piero praca i de­ter­mi­na­cja no­wych ży­dow­skich imi­gran­tów zmie­niły kraj w kwit­nący ogród, któ­rym dziś po­dobno jest, i że je­dy­nie oni czują praw­dziwą mi­łość do tej ziemi oraz mają do niej – nadane im przez Boga – prawo. Tę po­stawę pod­su­mo­wuje ha­sło: „Zie­mia bez lu­dzi dla lu­dzi bez ziemi”, wy­ko­rzy­sty­wane przez chrze­ści­jań­skich zwo­len­ni­ków ży­dow­skiej Pa­le­styny, a także przez pierw­szych sy­jo­ni­stów, ta­kich jak Israel Zan­gwill[21]. Pa­le­styna sta­no­wiła terra nul­lius dla tych, któ­rzy przy­je­chali, żeby ją za­sie­dlić. A ci, któ­rzy już tam żyli, byli bez­i­mienni i amor­ficzni. Tym sa­mym The­odor Herzl mógł w li­ście do Ju­sufa Diji okre­ślić pa­le­styń­skich Ara­bów, wów­czas sta­no­wią­cych około 95 pro­cent miesz­kań­ców kraju, jako jego „nie­ży­dow­ską po­pu­la­cję”.

Za­sad­ni­czo do­wo­dzi się, że Pa­le­styń­czycy nie ist­nieli, nie mieli zna­cze­nia albo że nie za­słu­gi­wali na to, by miesz­kać w kraju, który tak ża­ło­śnie za­nie­dby­wali. Skoro nie ist­nieli, to na­wet do­brze umo­ty­wo­wane pa­le­styń­skie obiek­cje wo­bec pla­nów ru­chu sy­jo­ni­stycz­nego można było po pro­stu zi­gno­ro­wać. I tak jak Herzl zlek­ce­wa­żył list Ju­sufa Diji al-Cha­li­diego, rów­nież więk­szość póź­niej­szych pla­nów za­rzą­dza­nia Pa­le­styną wy­ka­zy­wać się bę­dzie po­dobną non­sza­lan­cją. De­kla­ra­cja Bal­fo­ura z 1917 roku, wy­dana przez bry­tyj­ski rząd i zo­bo­wią­zu­jąca Wielką Bry­ta­nię do stwo­rze­nia Ży­dom sie­dziby na­ro­do­wej, do­ku­ment, który okre­ślił losy Pa­le­styny w nad­cho­dzą­cym stu­le­ciu, na­wet nie wspo­mina o Pa­le­styń­czy­kach, sta­no­wią­cych w tym cza­sie zde­cy­do­waną więk­szość po­pu­la­cji.

Po­mysł, że Pa­le­styń­czycy po pro­stu nie ist­nieją albo że zo­stali pod­stęp­nie wy­na­le­zieni przez tych, któ­rzy źle ży­czą Izra­elowi, po­ja­wia się w szal­bier­czych pu­bli­ka­cjach, ta­kich jak From Time Im­me­mo­rial Joan Pe­ters – książce obec­nie po­wszech­nie uwa­ża­nej przez ba­da­czy i ba­daczki za cał­ko­wi­cie bez­war­to­ściową (cho­ciaż kiedy uka­zała się w 1984 roku, zo­stała przy­jęta en­tu­zja­stycz­nie, wciąż jest wy­da­wana i sprze­daje się znie­chę­ca­jąco do­brze)[22]. Tego ro­dzaju li­te­ra­tura, za­równo pseu­do­nau­kowa, jak i po­pu­larna, oparta jest przede wszyst­kim na re­la­cjach eu­ro­pej­skich po­dróż­ni­ków i nowo przy­by­łych sy­jo­ni­stycz­nych imi­gran­tów, a także na ma­te­ria­łach źró­dło­wych do­ty­czą­cych man­datu bry­tyj­skiego. Two­rzą ją czę­sto lu­dzie, któ­rzy albo po pro­stu nie mają po­ję­cia o rdzen­nym spo­łe­czeń­stwie i jego hi­sto­rii i nimi gar­dzą, albo, co gor­sza, re­ali­zują swoje ukryte cele, uza­leż­nione od tego, by to spo­łe­czeń­stwo wy­ma­zać. Jako że rzadko się zda­rza, by wy­ko­rzy­sty­wano pa­le­styń­skie źró­dła, mamy tu za­sad­ni­czo do czy­nie­nia z od­zwier­cie­dle­niem per­spek­tyw, igno­ran­cji i uprze­dzeń lu­dzi z ze­wnątrz – z do­mieszką eu­ro­pej­skiej aro­gan­cji[23].

To samo prze­sła­nie roz­po­wszech­nione jest w kul­tu­rze po­pu­lar­nej w Izra­elu i Sta­nach Zjed­no­czo­nych, a także w ży­ciu po­li­tycz­nym i pu­blicz­nym[24]. Umac­niały je dzieła na­sta­wione na ma­so­wego od­biorcę, ta­kie jak po­wieść Exo­dus Le­ona Urisa i jej osca­rowa ekra­ni­za­cja – miały one po­tężny wpływ na całe po­ko­le­nie, a ich za­da­niem było po­twier­dzić i po­głę­bić już funk­cjo­nu­jące ste­reo­typy[25].

Do po­li­ty­ków otwar­cie za­prze­cza­ją­cych ist­nie­niu Pa­le­styń­czy­ków na­le­żał były prze­wod­ni­czący ob­rad Kon­gresu Newt Gin­grich, który stwier­dził: „My­ślę, że mamy do czy­nie­nia z wy­my­ślo­nymi Pa­le­styń­czy­kami, w rze­czy­wi­sto­ści są to Ara­bo­wie”. Po po­wro­cie z po­dróży do Pa­le­styny w marcu 2015 roku gu­ber­na­tor Ar­kan­sas Mike Huc­ka­bee po­wie­dział: „Tak na­prawdę nie ist­nieje coś ta­kiego jak Pa­le­styń­czycy”[26]. W pew­nym sen­sie każda ame­ry­kań­ska ad­mi­ni­stra­cja od cza­sów Harry’ego Tru­mana za­trud­niała do kie­ro­wa­nia po­li­tyką wo­bec Pa­le­styny lu­dzi, któ­rych po­glądy wska­zy­wały na to, że uwa­żają Pa­le­styń­czy­ków – ist­nie­ją­cych czy nie­ist­nie­ją­cych – za istoty niż­szego rzędu niż Izra­el­czycy.

Warto przy­po­mnieć, że wielu daw­niej­szych apo­sto­łów sy­jo­ni­zmu z dumą pod­kre­ślało ko­lo­nialną na­turę swo­jego pro­jektu. Wy­bitny przy­wódca sy­jo­ni­zmu re­wi­zjo­ni­stycz­nego Zeew Ża­bo­tyń­ski – oj­ciec chrzestny po­li­tycz­nego trendu do­mi­nu­ją­cego w Izra­elu od 1977 roku i pod­trzy­my­wa­nego przez pre­mie­rów Me­na­chema Be­gina, Jic­chaka Sza­mira, Ariela Sza­rona, Ehuda Ol­merta i Ben­ja­mina Ne­tan­jahu – wy­ra­żał się w tej kwe­stii ja­sno. W 1923 roku pi­sał: „Każda rdzenna po­pu­la­cja na świe­cie opiera się ko­lo­ni­stom do­póty, do­póki ma ja­ką­kol­wiek na­dzieję, że uda jej się unik­nąć za­gro­że­nia ko­lo­ni­za­cją. To wła­śnie ro­bią Ara­bo­wie w Pa­le­sty­nie, i przy tym będą się upie­rać tak długo, jak długo po­zo­sta­nie choćby cień na­dziei, że zdo­łają za­po­biec prze­kształ­ce­niu «Pa­le­styny» w «Zie­mię Izra­ela»”. Taka otwar­tość była rzad­ko­ścią w przy­padku po­zo­sta­łych sy­jo­ni­stycz­nych przy­wód­ców, któ­rzy, jak Herzl, bro­nili nie­win­no­ści i czy­sto­ści swo­ich ce­lów i zwo­dzili za­chod­nich słu­cha­czy, a być może na­wet sa­mych sie­bie, baj­kami na te­mat tego, jak ła­godne za­miary mają wo­bec arab­skich miesz­kań­ców Pa­le­styny.

Ża­bo­tyń­ski i jego zwo­len­nicy na­le­żeli do tych nie­licz­nych, któ­rzy byli do­sta­tecz­nie szcze­rzy, by pu­blicz­nie i bez ogró­dek na­zwać bru­talne re­alia, ja­kie nie­uchron­nie to­wa­rzy­szyły wsz­cze­pia­niu spo­łe­czeń­stwa ko­lo­nial­nych osad­ni­ków w ob­ręb ist­nie­ją­cej po­pu­la­cji. Przy­znał przede wszyst­kim, że aby pro­gram sy­jo­ni­styczny mógł od­nieść suk­ces, trzeba bę­dzie nie­ustan­nie gro­zić arab­skiej więk­szo­ści uży­ciem siły – czymś, co na­zwał „że­la­znym mu­rem” ba­gne­tów. Jak ujął to Ża­bo­tyń­ski: „Sy­jo­ni­styczna ko­lo­ni­za­cja [...] może po­stę­po­wać i roz­wi­jać się je­dy­nie pod ochroną siły, nie­za­leż­nej od rdzen­nej po­pu­la­cji – za że­la­znym mu­rem, któ­rego rdzenna po­pu­la­cja nie zdoła prze­ła­mać”[27]. Był to wciąż jesz­cze złoty wiek ko­lo­nia­li­zmu, kiedy ta­kie po­stę­po­wa­nie lu­dzi z Za­chodu wo­bec rdzen­nych spo­łe­czeństw nor­ma­li­zo­wano i okre­ślano mia­nem „po­stępu”.

Spo­łeczne i go­spo­dar­cze in­sty­tu­cje za­ło­żone przez pierw­szych sy­jo­ni­stów, klu­czowe dla suk­cesu ich pro­jektu, także były przez wszyst­kich ro­zu­miane i opi­sy­wane jed­no­znacz­nie jako ko­lo­nialne. Naj­waż­niej­szą z nich było Je­wish Co­lo­ni­sa­tion As­so­cia­tion (JCA, Ży­dow­skie To­wa­rzy­stwo Ko­lo­ni­za­cyjne, w 1924 roku prze­mia­no­wane na Ży­dow­skie To­wa­rzy­stwo Ko­lo­ni­za­cyjne w Pa­le­sty­nie). Or­ga­ni­za­cja ta zo­stała utwo­rzona przez nie­miecko-ży­dow­skiego fi­lan­tropa, ba­rona Mau­rice’a de Hir­scha, a póź­niej po­łą­czyła się z po­dobną or­ga­ni­za­cją, za­ło­żoną przez bry­tyj­skiego para i fi­nan­si­stę, lorda Ed­monda de Ro­th­schilda. JCA za­pew­niło po­tężne wspar­cie fi­nan­sowe, dzięki któ­remu moż­liwe stało się wy­ku­py­wa­nie ziemi na sze­roką skalę. Owe sub­sy­dia dały więk­szo­ści wcze­snych ko­lo­nii sy­jo­ni­stycz­nych w Pa­le­sty­nie szanse na prze­trwa­nie i roz­kwit przed za­pro­wa­dze­niem man­datu bry­tyj­skiego i w okre­sie jego obo­wią­zy­wa­nia.

Kiedy w erze de­ko­lo­ni­za­cji po II woj­nie świa­to­wej ko­lo­nia­lizm za­czął bu­dzić złe sko­ja­rze­nia, nie­mal nie­zau­wa­żal­nie ko­lo­nialne po­czątki i prak­tyki sy­jo­ni­zmu i Izra­ela zo­stały wy­bie­lone i po­pa­dły w za­po­mnie­nie za­równo w sa­mym Izra­elu, jak i na Za­cho­dzie. Sy­jo­nizm – przez dwie de­kady ho­łu­biony pa­sierb bry­tyj­skiego im­pe­ria­li­zmu – od­mie­nił swój wi­ze­ru­nek i za­czął kre­ować się na ruch an­ty­ko­lo­nialny. Pre­tek­stem dla tej ra­dy­kal­nej me­ta­mor­fozy była kam­pa­nia sa­bo­tażu i ter­roru wy­mie­rzona w Wielką Bry­ta­nię, od­kąd ta u progu II wojny świa­to­wej w Bia­łej Księ­dze z 1939 roku dra­stycz­nie ogra­ni­czyła wspar­cie dla ży­dow­skiej imi­gra­cji. Owo ro­zej­ście się nie­gdy­siej­szych so­jusz­ni­ków (pod ko­niec lat trzy­dzie­stych, żeby po­móc im w walce z Pa­le­styń­czy­kami, Bry­tyj­czycy uzbra­jali i szko­lili osad­ni­ków, któ­rym ze­zwo­lono na wjazd do kraju) umoż­li­wiło wy­pro­mo­wa­nie dzi­wacz­nej idei, ja­koby ruch sy­jo­ni­styczny ze swej na­tury był ru­chem an­ty­ko­lo­nial­nym.

A prze­cież nie da się za­prze­czyć, że po­cząt­kowo sy­jo­nizm, ocze­ku­jąc wspar­cia od im­pe­rium bry­tyj­skiego, przy­warł doń kur­czowo i zdo­łał się przy­jąć w Pa­le­sty­nie wy­łącz­nie dzięki nie­słab­ną­cym wy­sił­kom bry­tyj­skiego im­pe­ria­li­zmu. Nie mo­gło być ina­czej, po­nie­waż, jak pod­kre­ślał Ża­bo­tyń­ski, tylko Bry­tyj­czycy mieli środki na prze­pro­wa­dze­nie ko­lo­nial­nej wojny, ko­niecz­nej, by stłu­mić opór Pa­le­styń­czy­ków wy­wo­łany przej­mo­wa­niem ich kraju. Ta wojna trwa na­dal, pro­wa­dzona nie­kiedy otwar­cie, nie­kiedy skry­cie, ale nie­odmien­nie z mil­czą­cym lub jaw­nym przy­zwo­le­niem mo­carstw; zo­stała też usank­cjo­no­wana przez or­gany mię­dzy­na­ro­dowe – Ligę Na­ro­dów i ONZ – zdo­mi­no­wane przez te mo­car­stwa.

Dziś kon­flikt, któ­rego źró­dłem było kla­syczne dzie­więt­na­sto­wieczne eu­ro­pej­skie przed­się­wzię­cie ko­lo­nialne zor­ga­ni­zo­wane na nie­eu­ro­pej­skiej ziemi, wspie­rane stale od 1917 roku przez za­chod­nie im­pe­ria, rzadko opi­sy­wany jest w tak bez­po­średni spo­sób. Na od­wrót: tych, któ­rzy ana­li­zują nie tylko izra­el­skie osad­nic­two w Je­ro­zo­li­mie, na Za­chod­nim Brzegu i na oku­po­wa­nych sy­ryj­skich Wzgó­rzach Go­lan, ale także całe sy­jo­ni­styczne przed­się­wzię­cie, uj­mu­jąc je – na pod­sta­wie jego źró­deł i cha­rak­teru – w ka­te­go­riach ko­lo­nia­li­zmu osad­ni­czego, czę­sto się szka­luje i po­tę­pia. Wiele osób nie po­trafi za­ak­cep­to­wać sprzecz­no­ści, po­le­ga­ją­cej na tym, że sy­jo­nizm, który bez wąt­pie­nia od­niósł suk­ces i stwo­rzył w Izra­elu kwit­nący twór pań­stwowy, ma u swo­ich źró­deł pro­jekt z ka­te­go­rii ko­lo­nia­li­zmu osad­ni­czego (po­dob­nie jak w przy­padku in­nych no­wo­cze­snych państw: Sta­nów Zjed­no­czo­nych, Ka­nady, Au­stra­lii, No­wej Ze­lan­dii). Wielu lu­dzi nie po­trafi też przy­znać, że sy­jo­nizm nic by nie zdzia­łał bez wspar­cia po­tęg im­pe­rial­nych: naj­pierw Wiel­kiej Bry­ta­nii, a póź­niej Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Co za tym idzie, sy­jo­nizm mógł być i był za­ra­zem ru­chem na­ro­do­wym oraz osad­ni­czym ru­chem ko­lo­nial­nym.

Pod­ją­łem de­cy­zję, że nie na­pi­szę wy­czer­pu­ją­cego opra­co­wa­nia pa­le­styń­skiej hi­sto­rii, sku­pię się na­to­miast na sze­ściu punk­tach zwrot­nych. Tych sześć wy­da­rzeń – od ogło­sze­nia w 1917 roku de­kla­ra­cji Bal­fo­ura, która prze­są­dziła o lo­sie Pa­le­styny, do ob­lę­że­nia przez Izrael Strefy Gazy i spo­ra­dycz­nych wo­jen wy­da­wa­nych lud­no­ści Gazy na po­czątku XXI wieku – po­twier­dza ko­lo­nialny cha­rak­ter stu­let­niej wojny z Pa­le­styną, a także uwy­pu­kla klu­czową rolę, jaką ode­grały w tej woj­nie obce mo­car­stwa[28]. Opo­wia­dam tę hi­sto­rię po czę­ści z per­spek­tywy do­świad­czeń Pa­le­styń­czy­ków ży­ją­cych w cza­sach tej wojny, wśród któ­rych są człon­ko­wie mo­jej ro­dziny – świad­ko­wie wielu z opi­sy­wa­nych tu epi­zo­dów. Uwzględ­ni­łem wła­sne wspo­mnie­nia z tych wy­da­rzeń, w któ­rych uczest­ni­czy­łem, ma­te­riały na­le­żące do mo­jej i in­nych ro­dzin oraz zbiór pierw­szo­oso­bo­wych re­la­cji. Moim ce­lem nie­zmien­nie jest wy­ka­za­nie, że cały kon­flikt po­strze­gać na­leży zu­peł­nie ina­czej, niż na­ka­zuje więk­szość do­mi­nu­ją­cych ak­tu­al­nie in­ter­pre­ta­cji.

Je­stem au­to­rem kilku ksią­żek na­uko­wych i licz­nych ar­ty­ku­łów po­świę­co­nych róż­nym aspek­tom pa­le­styń­skiej hi­sto­rii[29]. Pod­stawy ni­niej­szej pracy rów­nież są aka­de­mic­kie, ona też opiera się na ba­da­niach; po­ja­wia się tu jed­nak także wy­miar pierw­szo­oso­bowy, za­zwy­czaj nie­obecny w na­uko­wej hi­sto­rio­gra­fii. Cho­ciaż człon­ko­wie mo­jej ro­dziny przez lata byli za­an­ga­żo­wani w wy­da­rze­nia w Pa­le­sty­nie, po­dob­nie jak ja sam, czy to jako świa­dek, czy jako uczest­nik, na­sze do­świad­cze­nie, je­śli po­mi­nąć przy­wi­leje wy­ni­ka­jące z na­szej po­zy­cji i przy­na­leż­no­ści kla­so­wej, nie jest wy­jąt­kowe. Można by wy­ko­rzy­stać wiele po­dob­nych re­la­cji, na­wet je­śli w przy­padku hi­sto­rii od­dol­nej i hi­sto­rii in­nych warstw pa­le­styń­skiego spo­łe­czeń­stwa sporo te­ma­tów wciąż jesz­cze czeka na zre­la­cjo­no­wa­nie. Nie­za­leż­nie od na­pięć nie­uchron­nie zwią­za­nych z wy­bra­nym przeze mnie po­dej­ściem, je­stem prze­ko­nany, że po­może ono na­świe­tlić per­spek­tywę nie­obecną w znacz­nej czę­ści li­te­ra­tury opo­wia­da­ją­cej hi­sto­rię Pa­le­styny.

Po­wi­nie­nem do­dać, że nie chcę tu przed­sta­wiać „ża­łob­nej kon­cep­cji” ostat­nich stu lat pa­le­styń­skiej hi­sto­rii – żeby przy­wo­łać bły­sko­tliwą kry­tykę dzie­więt­na­sto­wiecz­nego trendu w ży­dow­skiej hi­sto­rio­gra­fii prze­pro­wa­dzoną przez wiel­kiego hi­sto­ryka Sala Ba­rona[30]. Pa­le­styń­czycy są przez sym­pa­ty­ków spraw­ców ich uci­sku oskar­żani o to, że upa­jają się po­zy­cją ofiary. Fak­tem jest, że po­dob­nie jak wszyst­kie rdzenne po­pu­la­cje do­tknięte woj­nami ko­lo­nial­nymi Pa­le­styń­czycy sta­wiają czoła prze­ciw­no­ściom, które są znie­chę­ca­jące, a nie­kiedy obez­wład­nia­jące. Prawdą jest także, że do­znali wielu klęsk, że czę­sto byli po­dzie­leni i nie­udol­nie do­wo­dzeni. Ale nie zna­czy to, że nie po­tra­fili nie­kiedy sku­tecz­nie po­ko­ny­wać prze­ciw­no­ści ani że w pew­nych sy­tu­acjach po pro­stu nie mieli moż­li­wo­ści pod­ję­cia lep­szych de­cy­zji[31]. Nie mo­żemy przy tym igno­ro­wać ogrom­nych mię­dzy­na­ro­do­wych i im­pe­rial­nych sił zjed­no­czo­nych prze­ciwko nim, któ­rych rola bywa nie­rzadko umniej­szana, a wo­bec któ­rych Pa­le­styń­czycy wy­ka­zali się wy­bitną od­por­no­ścią i zdol­no­ścią trwa­nia w opo­rze. Mam na­dzieję, że ni­niej­sza książka zdoła o tym opo­wie­dzieć i że po­może od­zy­skać część z tego, co zo­stało wy­re­tu­szo­wane z hi­sto­rii przez lu­dzi, któ­rzy kon­tro­lują cały ob­szar daw­nej Pa­le­styny i całą o niej nar­ra­cję.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

Wstęp
[1] Obie bu­dowle po­cho­dzą z końca VII wieku, przy czym Ko­puła na Skale za­cho­wała swoją pier­wotną formę, pod­czas gdy me­czet Al-Aksa był wie­lo­krot­nie prze­bu­do­wy­wany i roz­bu­do­wy­wany.
[2] Główny bu­dy­nek bi­blio­teki, znany jako Tur­bat Ba­raka Chan, opi­sany zo­stał w książce Mi­cha­ela Ha­mil­tona Bur­goyne’a, Mam­luk Je­ru­sa­lem. An Ar­chi­tec­tu­ral Study, Bri­tish School of Ar­cha­eology in Je­ru­sa­lem and World of Is­lam Fe­sti­val Trust, Lon­don 1987, s. 109–116. Bu­dowla za­wiera groby Ba­raka Chana i jego dwóch sy­nów. Ba­rak Chan był trzy­na­sto­wiecz­nym do­wódcą woj­sko­wym, któ­rego córka zo­stała żoną wiel­kiego ma­me­luc­kiego suł­tana Az-Za­hira Baj­barsa. Z ko­lei jej syn Sa‘id odzie­dzi­czył po Baj­bar­sie po­zy­cję suł­tana.
[3] Dzięki da­ro­wiź­nie mo­jej pra­pra­babki pra­dzia­dek mógł od­no­wić bu­dy­nek. Rę­ko­pisy i książki zło­żone w bi­blio­tece zo­stały tam zgro­ma­dzone przez pra­dziadka ze zbio­rów róż­nych na­szych przod­ków, w tym z ko­lek­cji po­cho­dzą­cych z XVIII wieku lub wcze­śniej­szych. Pod­sta­wowe in­for­ma­cje o bi­blio­tece oraz ka­ta­log rę­ko­pi­sów znaj­dują się na stro­nie bi­blio­teki: www.kha­li­di­li­brary.org/in­dexe.html.
[4] Pry­watne bi­blio­teki pa­le­styń­skie były sys­te­ma­tycz­nie ra­bo­wane przez spe­cjalne od­działy w miarę po­stę­pów sił sy­jo­ni­stycz­nych zaj­mu­ją­cych wio­sną 1948 roku za­miesz­kane przez Ara­bów wsie i mia­sta, zwłasz­cza Jafę, Hajfę i Je­ro­zo­limę Za­chod­nią. Skra­dzione rę­ko­pisy i książki zło­żono w bi­blio­tece Uni­wer­sy­tetu He­braj­skiego (obec­nie Bi­blio­teka Na­ro­dowa Izra­ela) i ozna­czono jako AP: aban­don­ned pro­perty, „mie­nie po­rzu­cone” – ty­powo or­wel­low­ski opis kul­tu­ro­wego za­własz­cze­nia, bę­dą­cego skut­kiem pod­boju i ra­bunku. Patrz: Gish Amit, Sa­lvage or Plun­der? Israel’s „Col­lec­tion” of Pri­vate Pa­le­sti­nian Li­bra­ries in West Je­ru­sa­lem, „Jo­ur­nal of Pa­le­stine Stu­dies” 2011, vol. 40, no. 4, s. 6–25.
[5] Naj­waż­niej­szym źró­dłem na te­mat Ju­sufa Diji są in­for­ma­cje za­warte w książce Ale­xan­dra Schöl­cha, Pa­le­stine in Trans­for­ma­tion, 1856–1882. Stu­dies in So­cial, Eco­no­mic, and Po­li­ti­cal De­ve­lop­ment, In­sti­tute for Pa­le­stine Stu­dies, Pa­le­stine 1993, s. 241–252. Ten frag­ment zo­stał prze­dru­ko­wany w „Je­ru­sa­lem Qu­ar­terly” 2005, no. 24, s. 65–76. Patrz też: Ma­lek Sha­rif, A Por­trait of Sy­rian De­pu­ties in the Ot­to­man Par­lia­ment, w: The First Ot­to­man Expe­ri­ment in De­mo­cracy, red. Chri­stoph He­rzog, Ma­lek Sha­rif, No­mos, Würz­burg 2010; R. Kha­lidi, Pa­le­sti­nian Iden­tity. The Con­struc­tion of Mo­dern Na­tio­nal Con­scio­usness, wyd. po­pra­wione, Co­lum­bia Uni­ver­sity Press, New York 2010, s. 67–76.
[6] Rola, jaką ode­grał jako obrońca praw kon­sty­tu­cyj­nych w walce prze­ciw suł­tań­skiemu ab­so­lu­ty­zmowi, zo­stała przed­sta­wiona w: R.E. De­ve­reux, The First Ot­to­man Con­sti­tu­tio­nal Pe­riod. A Study of the Mi­dhat Con­sti­tu­tion and Par­lia­ment, Johns Hop­kins Uni­ver­sity Press, Bal­ti­more 1963.
[7] Ko­rzy­sta­jąc z oka­zji, jaką sta­no­wiło spra­wo­wa­nie funk­cji gu­ber­na­tora w dys­tryk­cie Bi­tlis w Kur­dy­sta­nie na po­łu­dnio­wym wscho­dzie dzi­siej­szej Tur­cji, stwo­rzył pierw­szy słow­nik arab­sko-kur­dyj­ski – Al-Ha­dijja al-ha­mi­dijja fi-l-lu­gha al-kur­dijja. Zna­la­złem eg­zem­pla­rze tej książki i kilka in­nych jego pu­bli­ka­cji wśród ma­te­ria­łów w Bi­blio­tece Cha­li­dich. Książka zo­stała wy­dana w Stam­bule w 1310 roku hi­dżry/1893 przez osmań­skie Mi­ni­ster­stwo Edu­ka­cji, miała póź­niej kilka ko­lej­nych wy­dań. Poza ty­tu­łem, za­wie­ra­ją­cym alu­zję do imie­nia suł­tana Ab­dül­ha­mida II, we wstę­pie znaj­duje się wy­lewna de­dy­ka­cja dla suł­tana, coś, co było w za­sa­dzie ko­nieczne, je­śli książka miała zo­stać do­pusz­czona przez cen­zurę, zwłasz­cza w przy­padku au­tora uwa­ża­nego przez wła­dzę za po­ten­cjal­nie wy­wro­to­wego.
[8]Der Ju­den­staat. Ver­such einer mo­der­nen Lösung der Ju­den­frage, M. Bre­iten­stein, Le­ip­zig–Vienna 1896 [wy­da­nia pol­skie: Pań­stwo ży­dow­skie, przeł. Ja­kub Ap­pensz­lak, Wy­daw­nic­two Aka­de­mic­kiej Mło­dzieży Sy­jo­ni­stycz­nej „Jar­denja” przy „Mer­ka­zie”, War­szawa 1917; Pań­stwo Ży­dow­skie. Próba no­wo­cze­snego roz­wią­za­nia kwe­stii ży­dow­skiej, przeł. Ja­cek Su­rzyn, Au­ste­ria, Kra­ków 2006].
[9] The­odor Herzl, Com­plete Dia­ries, red. Ra­phael Pa­tai, Herzl Press, New York 1960, s. 88–89.
[10] List Ju­sufa Diji Pa­szy al-Cha­li­diego, Pera, Istan­bul, do głów­nego ra­bina Za­doka Kahna, 1 marca 1899, Cen­tral Zio­nist Ar­chi­ves, H1\197 [Herzl Pa­pers]. Cy­frową ko­pię tego do­ku­mentu otrzy­ma­łem dzięki uprzej­mo­ści Bar­netta Ru­bina. List zo­stał na­pi­sany w Khe­di­vial Ho­tel w stam­bul­skiej dziel­nicy Pera. Prze­kładu z fran­cu­skiego ory­gi­nału do­ko­na­łem sa­mo­dziel­nie.
[11] List The­odora Herzla do Ju­sufa Diji Pa­szy al-Cha­li­diego, 19 marca 1899, prze­dru­ko­wany w: From Ha­ven to Co­nqu­est. Re­adings in Zio­nism and the Pa­le­stine Pro­blem, red. Wa­lid Kha­lidi, In­sti­tute for Pa­le­stine Stu­dies, Bej­rut 1971, s. 91–93.
[12] Ibid.
[13] Po­stawa Herzla wo­bec Ara­bów sta­nowi te­mat dys­ku­syjny, choć nie po­winno tak być. Do naj­lep­szych, naj­bar­dziej wy­wa­żo­nych na­leżą omó­wie­nia: Wa­lid Kha­lidi, The Je­wish-Ot­to­man Land Com­pany. Herzl’s Blu­eprint for the Co­lo­ni­za­tion of Pa­le­stine, „Jo­ur­nal of Pa­le­stine Stu­dies” 1993, vol. 22, no. 2, s. 30–47; Mu­ham­mad Ali Kha­lidi, Uto­pian Zio­nism or Zio­nist Pro­se­ly­tism. A Re­ading of Herzl’s Alt­neu­land, „Jo­ur­nal of Pa­le­stine Stu­dies” 2001, vol. 30, no. 4, s. 55–67; De­rek Pen­slar, Herzl and the Pa­le­sti­nian Arabs. Myth and Co­un­ter-Myth, „Jo­ur­nal of Isra­eli Hi­story” 2005, vol. 24, no. 1, s. 65–77.
[14] Mapę można zna­leźć w: Wa­lid Kha­lidi, The Je­wish-Ot­to­man Land Com­pany.
[15] Nie­mal uto­pijna po­wieść Herzla z 1902 roku Alt­neu­land (Stara nowa zie­mia) opi­suje Pa­le­stynę przy­szło­ści ze wszyst­kimi tymi atrak­cyj­nymi ce­chami. [Pol­skie wy­da­nie: U wrót no­wego ży­cia. Po­wieść-uto­pja, przeł. Hen­ryk Ad­ler, War­szawa 1928]. Patrz: Mu­ham­mad Ali Kha­lidi, Uto­pian Zio­nism or Zio­nist Pro­se­ly­tism.
[16] We­dług izra­el­skiego ba­da­cza Ze­eva Stern­hella w ca­łej de­ka­dzie lat dwu­dzie­stych XX wieku „roczny na­pływ ży­dow­skiego ka­pi­tału był śred­nio o 41,5 proc. więk­szy niż ży­dow­ski pro­dukt kra­jowy netto (NDP) [...] jego sto­su­nek do NDP w żad­nym roku przed II wojną świa­tową nie spadł po­ni­żej 33 proc.”: The Fo­un­ding My­ths of Israel. Na­tio­na­lism, So­cia­lism, and the Ma­king of the Je­wish State, Prin­ce­ton Uni­ver­sity Press, Prin­ce­ton 1998, s. 217. Kon­se­kwen­cją tego nie­zwy­kłego na­pływu ka­pi­tału był wzrost ży­dow­skiej go­spo­darki Pa­le­styny o 13,2 pro­cent rocz­nie w la­tach 1922–1947; szcze­góły w: R. Kha­lidi, The Iron Cage. The Story of the Pa­le­sti­nian Strug­gle for Sta­te­hood, Be­acon Press, Bo­ston 2007, s. 13–14.
[17] Dane do­ty­czące strat Pa­le­styń­czy­ków pod­czas re­wo­lu­cji zo­stały eks­tra­po­lo­wane na pod­sta­wie sta­ty­styk do­star­czo­nych przez Wa­lida Kha­li­diego (From Ha­ven to Co­nqu­est, red. Wa­lid Kha­lidi, ap­pen­dix 4, s. 846–849).
[18]Lord Cur­zon in In­dia. Be­ing a Se­lec­tion from His Spe­eches as Vi­ce­roy & Go­ver­nor-Ge­ne­ral of In­dia, 1898–1905, Mac­mil­lan, Lon­don 1906, s. 589–590.
[19] Ibid., s. 489.
[20]Der Ju­den­staat, prze­kład i frag­menty w: The Zio­nist Idea. A Hi­sto­ri­cal Ana­ly­sis and Re­ader, red. Ar­thur Hert­zberg, Athe­neum, New York 1970, s. 222.
[21] Israel Zan­gwill, The Re­turn to Pa­le­stine, „New Li­be­ral Re­view” 1901, no. 615, pi­sał, że „Pa­le­styna jest kra­jem bez lu­dzi: Ży­dzi są lu­dem nie­po­sia­da­ją­cym kraju”. Je­śli cho­dzi o now­sze przy­kłady ten­den­cyj­nego, nie­koń­czą­cego się wy­ko­rzy­sty­wa­nia tego slo­ganu, patrz: Diana Muir, A Land Wi­thout a Pe­ople for a Pe­ople Wi­thout a Land, „Mid­dle East Qu­ar­terly”, wio­sna 2008, s. 55–62.
[22] Joan Pe­ters, From Time Im­me­mo­rial. The Ori­gins of the Arab–Je­wish Con­flict over Pa­le­stine, Har­per­Col­lins, New York 1984. Książka zo­stała bez­li­to­śnie skry­ty­ko­wana w re­cen­zjach Nor­mana Fin­kel­ste­ina, Yeho­shui Po­ra­tha i wielu in­nych na­ukow­ców, któ­rzy na­zwali ją oszu­stwem. Ra­bin Ar­thur Hert­zberg, przez krótki czas mój ko­lega na Uni­wer­sy­te­cie Co­lum­bia, po­wie­dział mi, że książka zo­stała stwo­rzona przez Pe­ters, która nie miała szer­szej wie­dzy na te­mat Bli­skiego Wschodu, za na­mową i przy wspar­ciu pra­wi­co­wej izra­el­skiej in­sty­tu­cji. Za­sad­ni­czo, do­dał, udo­stęp­nili jej swoje akta „po­świad­cza­jące”, że Pa­le­styń­czycy nie ist­nieją, a ona je wy­ko­rzy­stała. Nie mam moż­li­wo­ści, by to po­twier­dzić. Hert­zberg zmarł w 2006 roku, a Pe­ters zmarła w 2015.
[23] Ist­nieje bar­dzo dużo tego ro­dzaju prac, patrz np.: Ar­nold Brum­berg, Zion Be­fore Zio­nism, 1838–1880, Sy­ra­cuse Uni­ver­sity Press, Sy­ra­cuse 1985; czy – na pierw­szy rzut oka bar­dziej wy­ra­fi­no­wana, lecz utrzy­mana w tym sa­mym po­le­micz­nym du­chu – ten­den­cyjna książka Eph­ra­ima Kar­sha Pa­le­stine Be­trayed, Yale Uni­ver­sity Press, New Ha­ven 2011. Na­leży ona do no­wego ga­tunku neo­kon­ser­wa­tyw­nych „ba­dań na­uko­wych” fi­nan­so­wa­nych mię­dzy in­nymi z fun­du­szu hed­gin­go­wego skraj­nie pra­wi­co­wego mul­ti­mi­lio­nera Ro­gera Her­toga, któ­remu zresztą w przed­mo­wie do swo­jej książki Karsh składa ser­deczne po­dzię­ko­wa­nia. Inna wąt­pliwa gwiazda tego nurtu to Mi­chael Do­ran z Hud­son In­sti­tute, w któ­rym Her­tog jest człon­kiem rady po­wier­ni­czej – Do­ran rów­nież wy­lew­nie dzię­kuje Her­to­gowi we wstę­pie do Ike’s Gam­ble. Ame­rica’s Rise to Do­mi­nance in the Mid­dle East, Si­mon and Schu­s­ter, New York 2016.
[24] Po­dej­ście ame­ry­kań­skiej opi­nii pu­blicz­nej do Pa­le­styny zo­stało ukształ­to­wane pod wpły­wem po­wszech­nej nie­chęci do Ara­bów i mu­zuł­ma­nów sze­rzo­nej przez Hol­ly­wood i mass me­dia, co po­ka­zuje Jack Sha­heen na przy­kład w Reel Bad Arabs. How Hol­ly­wood Vi­li­fies a Pe­ople, Olive Branch Press, New York 2001, gdzie po­daje przy­kłady wy­ko­rzy­sta­nia po­dob­nych tro­pów od­no­szące się wprost do Pa­le­styny i Pa­le­styń­czy­ków. Noga Kad­man, w Era­sed from Space and Con­scio­usness. Israel and the De­po­pu­la­ted Pa­le­sti­nian Vil­la­ges of 1948, In­diana Uni­ver­sity Press, Blo­oming­ton 2015, po­ka­zuje na pod­sta­wie sze­roko za­kro­jo­nych wy­wia­dów i in­nych źró­deł, że po­dobne po­stawy mocno za­ko­rze­niły się w umy­słach wielu Izra­el­czy­ków.
[25] M.M. Si­lver, Our Exo­dus. Leon Uris and the Ame­ri­ca­ni­za­tion of Israel’s Fo­un­ding Story, Wayne State Uni­ver­sity Press, De­troit 2010, ana­li­zuje zna­cze­nie tej książki i tego filmu dla ame­ry­kań­skiej kul­tury po­pu­lar­nej. Amy Ka­plan twier­dzi, że po­wieść i film ode­grały klu­czową rolę w ame­ry­ka­ni­za­cji sy­jo­ni­zmu. Patrz jej ar­ty­kuł: Zio­nism as An­ti­co­lo­nia­lism. The Case of Exo­dus, „Ame­ri­can Li­te­rary Hi­story” 2013, vol. 25, no. 4, s. 870–895, zwłasz­cza zaś roz­dział 2 jej książki: Our Ame­ri­can Israel. The Story of an En­tan­gled Al­liance, Ha­rvard Uni­ver­sity Press, Cam­bridge 2018, s. 58–93.
[26] Patrz: Za­chary J. Fo­ster, What’s a Pa­le­sti­nian. Un­co­ve­ring Cul­tu­ral Com­ple­xi­ties, „Fo­re­ign Af­fa­irs”, 12 marca 2015, www.fo­re­ignaf­fa­irs.com/ar­tic­les/143249/za­chary-j-fo­ster/whats-a-pa­le­sti­nian. Po­dobne po­glądy wy­ra­żają naj­waż­niejsi po­li­tyczni do­na­to­rzy, na przy­kład mi­liar­der, po­ten­tat ka­sy­nowy Shel­don Adel­son, od kilku lat naj­więk­szy po­je­dyn­czy dar­czyńca Par­tii Re­pu­bli­kań­skiej, który twier­dzi, że „Pa­le­styń­czycy to wy­my­ślony na­ród”. Adel­son pod­czas ko­lej­nych „pra­wy­bo­rów pie­nięż­nych” przed wy­bo­rami pre­zy­denc­kimi or­ga­ni­zuje nie­sto­sowny spek­takl, w któ­rym po­ten­cjalni re­pu­bli­kań­scy kan­dy­daci tań­czą, jak im za­gra. Patrz: Ja­son Ho­ro­witz, Re­pu­bli­can Con­ten­ders Re­ach Out to Shel­don Adel­son, Palms Up, „New York Ti­mes”, 27 kwiet­nia 2015, www.ny­ti­mes.com/2015/04/27/us/po­li­tics/re­pu­bli­can-con­ten­ders-re­ach-out-to-shel­don-adel­son-palms-up.html; Jo­na­than Cook, The Bat­tle Be­tween Ame­ri­can-Je­wish Po­li­ti­cal Do­nors He­ats Up, „Al-Araby”, 4 maja 2015, www.jo­na­than-cook.net/2015-05-04/the-bat­tle-be­tween-ame­ri­can-je­wi­sh­po­li­ti­cal-do­nors-he­ats-up/. Je­den z naj­więk­szych spon­so­rów kam­pa­nii pre­zy­denc­kiej Trumpa, Adel­son, otrzy­mał na­grodę za swoje wy­siłki, kiedy w grud­niu 2017 roku Stany Zjed­no­czone uznały Je­ro­zo­limę za sto­licę Izra­ela i prze­nio­sły tam swoją am­ba­sadę.
[27] Wła­di­mir (póź­niej Zeew) Ża­bo­tyń­ski, The Iron Wall. We and the Arabs, opu­bli­ko­wane po ro­syj­sku pod ty­tu­łem O że­lie­znoj stie­nie w: „Ra­scwiet”, 4 li­sto­pada 1923.
[28] Wojna stu­let­nia, która to­czyła się mię­dzy an­giel­skim do­mem Plan­ta­ge­ne­tów a fran­cu­ską dy­na­stią Wa­le­zju­szów, trwała tak na­prawdę 116 lat (1337–1453).
[29] W tym: Pa­le­sti­nian Iden­tity; The Iron Cage; Un­der Siege. PLO De­ci­sion­ma­king Du­ring the 1982 War, wyd. po­pra­wione, New York 2014; Bro­kers of De­ceit. How the US Has Un­der­mi­ned Pe­ace in the Mid­dle East, Bo­ston 2013.
[30] Salo Wit­t­mayer Ba­ron (uro­dzony w Tar­no­wie – przyp. red.), który zaj­mo­wał sta­no­wi­sko Na­than L. Mil­ler Pro­fes­sor of Je­wish Hi­story, Li­te­ra­ture and In­sti­tu­tions na Co­lum­bii od 1929 do 1963 roku i który uwa­żany jest za naj­więk­szego ży­dow­skiego hi­sto­ryka XX wieku, był na­uczy­cie­lem mo­jego ojca Isma­ila Cha­li­diego, stu­diu­ją­cego na tej uczelni na prze­ło­mie lat czter­dzie­stych i pięć­dzie­sią­tych. Ba­ron w roz­mo­wie ze mną cztery de­kady póź­niej twier­dził, że za­pa­mię­tał mo­jego ojca jako do­brego stu­denta. Bio­rąc jed­nak pod uwagę wielką uprzej­mość i przy­ja­zny cha­rak­ter Ba­rona, moż­liwe jest, że po pro­stu sta­rał się być miły.
[31] Kiep­skie de­cy­zje po­dej­mo­wane przez przy­wód­ców pa­le­styń­skiego ru­chu na­ro­do­wego i fa­talne oko­licz­no­ści, w ja­kich mu­sieli dzia­łać, ana­li­zuję w mo­jej książce The Iron Cage.
[1*]Wakf – da­ro­wi­zna na cele re­li­gijne, prze­ka­zy­wana w ra­mach na­ka­za­nej re­gu­łami is­lamu jał­mużny (wszyst­kie przy­pisy ozna­czone gwiazdką po­cho­dzą od tłu­maczki).
[2*] Ta­kim ter­mi­nem okre­śla się w pa­le­styń­skiej hi­sto­rio­gra­fii arab­skie po­wsta­nie w Pa­le­sty­nie w la­tach 1936–1939.