Orda. Jak Mongołowie zmienili świat - Favereau Marie - ebook + książka

Orda. Jak Mongołowie zmienili świat ebook

Favereau Marie

0,0
74,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Marie Favereau odrzuca koncepcję koczowniczych ludów jako obrzeży historii i dowodzi, że świat, w którym żyjemy, jest w dużej części spuścizną Mongołów.

Mongołowie znani są głównie z podbojów. W pierwszej tak całościowej historii Ordy, zachodniej części imperium mongolskiego, która powstała po śmierci Czyngis-chana, Marie Favereau pokazuje, że ich osiągnięcia nie ograniczały się wyłącznie do wojowania. Przez niemal trzysta lat Orda była siłą napędową globalnego rozwoju. Pozostawiła po sobie bogatą i widoczną do dzisiaj w Europie, Rosji, Azji Środkowej i na Bliskim Wschodzie spuściznę.

W XIII i XIV stuleciu Orda odgrywała kluczową rolę w ekspansji gospodarczej Eurazji. Była ważnym ośrodkiem wymiany handlowej i ułatwiała transport towarów na przestrzeni tysięcy kilometrów. Jej wyjątkowy ustrój polityczny nagradzał zręcznych administratorów i dyplomatów oraz sprzyjał porządkowi, który odznaczał się mobilnością i innowacyjnością. Złota Orda, ze stolicą w Saraju nad dolną Wołgą, wpłynęła na zwyczaje społeczne i struktury państwowe w kulturach muzułmańskich, rozpowszechniła zaawansowane teorie dotyczące świata przyrody i wprowadziła nowatorskie idee tolerancji religijnej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 542

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Komentarz do wydania polskiego

Przyj­mu­jąc zle­ce­nie redak­cji mery­to­rycz­nej (mon­go­li­stycz­nej) tej cie­ka­wej książki, wie­dzia­łem, że nie będzie to łatwe zada­nie. Powo­dów jest kilka, ale główny to mno­gość języ­ków mate­ria­łów źró­dło­wych, z któ­rych autorka czer­pała swoją wie­dzę. Histo­ria i obszar, o któ­rych opo­wiada książka, obej­mują wiele naro­dów – i ich języki: mon­gol­ski, per­ski, arab­ski, rosyj­ski, chiń­ski, no i języki tur­kij­skie – które na prze­strzeni wie­ków kształ­to­wały sytu­ację etniczną, kul­tu­rową i języ­kową tego regionu, prze­ni­ka­jąc się i wpły­wa­jąc na sie­bie. Wyda­wa­łoby się, że pod­stawę powi­nien sta­no­wić język mon­gol­ski i ewen­tu­al­nie jego zapis w piśmie mon­gol­skim (zapis nie jest jed­no­znaczny co do brzmie­nia), to jed­nak z uwagi na inne języki źró­deł poja­wia się pro­blem z wie­lo­rod­no­ścią form zapisu tego samego ter­minu czy imie­nia. Dodat­kowo ory­gi­nał książki powstał w języku angiel­skim. To wszystko wpływa na wystę­po­wa­nie róż­nych warian­tów pisowni tego samego ter­minu czy nazwi­ska. Wpraw­dzie są utrwa­lone pewne stan­dardy zapisu, ale zawsze przy prze­kła­dzie w tego rodzaju publi­ka­cji poja­wiają się trud­no­ści i wąt­pli­wo­ści doty­czące wła­ści­wego. Tak, aby z jed­nej strony trzy­mać się nauko­wego dys­kursu, a z dru­giej – uła­twić czy­tel­ni­kowi odbiór tre­ści. Przyj­mu­jąc, że dopusz­cza się wiele odmian zapisu, a także spo­lsz­czeń obcych ter­mi­nów (np. dar­chan, jar­łyk) i nazwisk (np. Möngke chan), które na stałe weszły do histo­rii i języka pol­skiego, należy doło­żyć sta­rań, aby w całej książce trzy­mać się jed­nego przy­ję­tego i wybra­nego sche­matu ich zapisu. Wszystko po to, aby czy­tel­nik łatwo orien­to­wał się, o co i o kogo cho­dzi.

Zgod­nie z tą zasadą oraz rozu­mie­jąc popu­lar­no­nau­kowy cha­rak­ter książki, zapro­po­no­wa­łem przy­ję­cie wszę­dzie, gdzie to moż­liwe, spo­lsz­czo­nych wer­sji zapisu, który opie­ra­łem o brzmie­nie języka mon­gol­skiego lub powszech­nie sto­so­wane spo­lsz­cze­nia ter­mi­nów i nazwisk z języ­ków tur­kij­skich, arab­skiego czy per­skiego. Wie­lo­ra­kość wer­sji zapisu, w tym trans­kryp­cja i trans­li­te­ra­cja źró­deł (na przy­kład imie­nia chana Zło­tej Ordy Munke Temura), jak rów­nież wystę­po­wa­nie w histo­rii regionu wład­ców o iden­tycz­nych lub zbli­żo­nych imio­nach spra­wiły, że zde­cy­do­wano się na zapis naj­bar­dziej uła­twia­jący odbiór czy­tel­ni­kowi. Wybrany zapis może się róż­nić od tra­dy­cyj­nego sto­so­wa­nego przez spe­cja­li­stów, odpo­wiada jed­nak popu­lar­no­ści w źró­dłach, prak­tyce aka­de­mic­kiej czy potocz­nym języku pol­skim.

Co do nazew­nic­twa geo­gra­ficz­nego, w pol­skim tłu­ma­cze­niu podane są nazwy pol­skie, o ile takowe ist­nieją, a odno­szą się do ówcze­snych nazw. Choć mogą być uznane za ana­chro­niczne, to ich uży­cie wydaje się uza­sad­nione popraw­no­ścią histo­ryczną i posze­rza­niem wie­dzy czy­tel­nika.

Na koniec chciał­bym się odnieść do kwe­stii nazew­nic­twa ord wcho­dzą­cych w skład ułusu Dżo­cziego, póź­niej zna­nego jako Złota Orda. Nazew­nic­two ord Zło­tej Ordy budzi kon­tro­wer­sje, gdyż różne źró­dła podają sprzeczne infor­ma­cje na temat przy­po­rząd­ko­wa­nia kolo­rów poszcze­gól­nym skrzy­dłom tego ułusu. Spo­śród synów Dżo­cziego Batu-chan objął zwierzch­nic­two nad zachod­nią czę­ścią, jego brat Orda nad wschod­nią, a mię­dzy zie­miami Batu i Ordy znaj­do­wały się jesz­cze zie­mie ich młod­szego brata Szej­bana.W owym cza­sie uży­wano ter­minu ułus (mong. uls), ozna­cza­ją­cego zie­mie i pod­da­nych danego władcy, powią­za­nego z imie­niem władcy – ułus Batu, ułus Ordy etc. Potwier­dze­niem są XIII- i XIV-wieczne źró­dła chiń­skie, per­skie, muzuł­mań­skie czy ormiań­skie, w któ­rych pisze się o ułu­sie Dżo­cziego, a cza­sami Cha­na­cie Kip­czac­kim czy Kumani. Nie notuje się w źró­dłach tam­tego okresu nazw Złota, Nie­bie­ska czy Biała Orda.

Ruskie i per­skie kro­niki z póź­niej­szych wie­ków przy­pi­sują tym trzem skrzy­dłom różne barwy: białą, błę­kitną i szarą. Ter­min Złota Orda poja­wia się zaś dopiero ok. XVI wieku w kro­ni­kach ruskich. Nazwa Altan Ord, „złote obo­zo­wi­sko”, ma nawią­zy­wać m.in. do zło­tego/żół­tego (tur./mong. altan) koloru jurty władcy w obo­zo­wi­sku (mong. ord), a być może do zło­tej kopuły pałacu chań­skiego w Saraju.

Pro­blem zaczyna się, gdy się­gamy do źró­deł obcych – ruskich i per­skich, które wpro­wa­dzają zamie­sza­nie w nazew­nic­twie poszcze­gól­nych skrzy­deł ułusu Dżo­cziego i samego pań­stwa. To ści­ślej nie­mon­gol­scy kro­ni­ka­rze sto­sują nazwę Złota Orda w odnie­sie­niu do daw­nego ułusu Dżo­cziego, czę­ści impe­rium mon­gol­skiego. Co wię­cej, ruskie źró­dła z końca XIV wieku wspo­mi­nają o Błę­kit­nej Ordzie jako o wschod­nim skrzy­dle. Wpraw­dzie potwier­dzają to póź­niej­sze XV-wieczne per­skie źró­dła, mówiąc, że Batu rzą­dził białą ordą, Orda błę­kitną, a Szej­ban szarą, to jed­nak nie­które z nich (te z linii timu­rydz­kiej) przy­pi­sują kolor nie­bie­ski ułu­sowi zarzą­dza­nemu przez Batu-chana. Ten podział został przy­jęty przez więk­szość zachod­nich bada­czy – zachod­nie skrzy­dło jest błę­kitną, a wschod­nie białą ordą. Rów­nież sami Mon­go­ło­wie okre­ślają ordę Batu jako błę­kitną. Jest to jedna z zaga­dek histo­rio­gra­fii, która nie znaj­dzie swo­jego pro­stego roz­wią­za­nia, bo dziś jest już wiele teo­rii, dla­czego biały i błę­kitny poja­wiły się w nazwie.

Pod­łoża pro­blemu sprzecz­nego uży­cia ter­mi­no­lo­gii zwią­za­nej z kolo­rami do umiej­sco­wie­nia kon­kret­nej ordy można upa­try­wać w dwóch aspek­tach: kul­tu­ro­wym i poli­tycz­nym. Pierw­szy może się odno­sić do tra­dy­cji okre­śla­nia stron świata przez ludy ste­powe, drugi zaś do kwe­stii pod­kre­śle­nia linii dyna­stycz­nej Czyn­gi­sy­dów (kolor błę­kitny miał wska­zy­wać na ary­sto­kra­tyczne pocho­dze­nie z nada­nia Wiel­kiego Błę­kit­nego Nieba), cho­ciaż obaj, Batu i Orda, byli wnu­kami Wiel­kiego Chana.

Autorka tej książki zde­cy­do­wała się na wyko­rzy­sta­nie prze­kazu ze źró­deł per­skich. Zatem Batu-chan jest tu władcą Bia­łej Ordy, a Orda Błę­kit­nej Ordy. Cho­ciaż, jak wia­domo, nie wszyst­kie źró­dła per­skie są wierne tej nar­ra­cji. Należy jed­nak zauwa­żyć, że sta­no­wi­sko autorki nie jest błę­dem, a jedy­nie może budzić kon­tro­wer­sje u nie­któ­rych czy­tel­ni­ków, zna­ją­cych inne publi­ka­cje poświę­cone Zło­tej Ordzie.

Pod­su­mo­wu­jąc, nie ma jed­no­znacz­nej odpo­wie­dzi, które kolory odpo­wia­dały kon­kret­nym tery­to­riom; współ­cze­śnie pozo­staje to tema­tem spo­rów histo­rycz­nych. Dla­tego bez­piecz­niej jest uży­wać okre­śleń takich jak „orda Batu” czy „orda Ordy”, choć ten ostatni ter­min w języku pol­skim może wywo­ły­wać pew­nego rodzaju nie­smak sty­li­styczny.

Te pro­blemy nie prze­sła­niają war­to­ści książki – to fascy­nu­jąca publi­ka­cja, która nie tylko porząd­kuje wie­dzę o Zło­tej Ordzie, ale też odkrywa przed czy­tel­ni­kiem nie­znane fakty. Dzięki niej obraz Mon­go­łów w naszej świa­do­mo­ści może ulec zaska­ku­ją­cej prze­mia­nie.

Jan Rogala

Wprowadzenie

NOWE MOCARSTWO

Orda nie była typo­wym impe­rium, monar­chią dyna­styczną ani tym bar­dziej pań­stwem naro­do­wym. Two­rzyła olbrzy­mią koczow­ni­czą kon­fe­de­ra­cję zro­dzoną z eks­pan­sji Mon­go­łów w XIII wieku; mocar­stwo kon­nych wojow­ni­ków na tyle potężne, że przez nie­mal trzy stu­le­cia rzą­dziło obsza­rem wła­ści­wie toż­sa­mym z dzi­siej­szą Rosją, łącz­nie z Sybe­rią Zachod­nią. Prze­trwała naj­dłu­żej spo­śród wszyst­kich orga­ni­zmów pań­stwo­wych wywo­dzą­cych się od mon­gol­skich zdo­byw­ców. A jed­nak, mimo obfi­to­ści źró­deł, wciąż słabo ją rozu­miemy. Znacz­nie wię­cej napi­sano o Ilcha­ni­dach, mon­gol­skich wład­cach Bli­skiego Wschodu, i dyna­stii Yuan zało­żo­nej w Chi­nach przez potom­ków Czyn­gis-chana. Fascy­nu­jącą histo­rię Ordy wciąż spo­wija woal tajem­nicy.

To wła­śnie Ordzie poświę­cona została ta książka. Opo­wieść zaczyna się na wschod­nio­azja­tyc­kim ste­pie, gdzie na początku XIII wieku Czyn­gis-chan zjed­no­czył koczow­ni­czych Mon­go­łów i inne ludy ste­powe, kła­dąc pod­wa­liny pod naj­więk­sze lądowe impe­rium na świe­cie. Każ­demu ze swo­ich czte­rech synów wydzie­lił wła­sny ułus, tj. lud­ność oraz tery­to­rium, któ­rymi mieli rzą­dzić. Klu­czową rolę w tej histo­rii odgrywa dzie­dzic­two Dżo­cziego, naj­star­szego syna i głów­nego spad­ko­biercy Czyn­gis-chana. Otrzy­mał on zada­nie pod­boju ste­pów na zachód od Mon­go­lii – roz­le­głego regionu, któ­rego gra­nice się­gają Węgier. Dżo­czi uchy­bił jed­nak god­no­ści ojca, który w zamian pozba­wił go pierw­szeń­stwa do tronu1. Miało to daleko idące kon­se­kwen­cje. Po śmierci Dżo­cziego w 1225 roku jego syno­wie i wojow­nicy prze­nie­śli się z rodzi­nami do strefy umiar­ko­wa­nej, na zie­mie roz­cią­ga­jące się mię­dzy Wołgą i Ura­lem a Morzem Czar­nym. Utwo­rzyli tam nowe pań­stwo mon­gol­skie, w znacz­nym stop­niu nie­za­leżne od impe­rium. Zacho­wali mon­gol­skie prak­tyki, ale do Mon­go­lii ni­gdy już nie wró­cili. W nie­całe trzy dzie­się­cio­le­cia kil­ku­ty­sięczna grupa roz­ro­sła się w popu­la­cję liczącą setki tysięcy ludzi i stwo­rzyła zaawan­so­waną orga­ni­za­cję spo­łeczną zdolną do utrzy­ma­nia wła­snego impe­rium. Spo­łecz­ność ta uwa­żała się za ułus Dżo­cziego; to jej kraj nazy­wamy Ordą2.

Rzą­dzący nią ludzie wyka­zali się ela­stycz­no­ścią i umie­jęt­no­ścią adap­ta­cji, zarówno pod wpły­wem zmian wewnętrz­nych, jak i naci­sku z zewnątrz. Bogac­twa i potęga Ordy pozwo­liły jej zdo­mi­no­wać sąsia­dów i wywal­czyć sobie nie­za­leż­ność od mon­gol­skiego ośrodka wła­dzy. Przy­wódcy z dyna­stii Dżo­czy­dów zadbali o poprawę sto­sun­ków z innymi potom­kami Czyn­gis-chana, aby utrzy­mać sta­bil­ność kraju. Kon­tro­lo­wali rów­nież mia­sta i klu­czowe szlaki han­dlowe mię­dzy morzami Aral­skim i Czar­nym, zapew­nia­jąc im bez­pie­czeń­stwo. Orda wła­ści­wie zdo­mi­no­wała kon­ty­nen­talny han­del eura­zja­tycki, aż do XVI wieku zacho­wu­jąc istotny wpływ na roz­wój wyda­rzeń w Rusi i Azji Środ­ko­wej.

Histo­rycy nazy­wają ten potężny i wpły­wowy orga­nizm pań­stwowy Złotą Ordą lub Cha­na­tem Kip­czac­kim, nawią­zu­jąc do zamiesz­ku­ją­cego wcze­śniej te zie­mie ludu Kip­cza­ków3. Bada­cze w coraz więk­szym stop­niu dostrze­gali histo­ryczne zna­cze­nie Ordy, mimo to rzadko podej­mo­wali sta­ra­nia, aby je w pełni opi­sać. Celem niniej­szej książki jest prze­pro­wa­dze­nie wła­snych stu­diów nad Ordą, aby wyja­śnić jej powsta­nie, roz­wój na prze­strzeni wie­ków oraz zmiany i prze­kształ­ce­nia, jakim pod­le­gała, nie tra­cąc zara­zem swego koczow­ni­czego cha­rak­teru. Przede wszyst­kim jed­nak powin­ni­śmy zwró­cić uwagę na takie rodzime dla niej poję­cia, jak ułus (lud; późn. patry­mo­nium, dziel­nica pań­stwa; pań­stwo), saraj (stałe ośrodki miej­skie zbu­do­wane przez noma­dów, w tym jeden domi­nu­jący, nazwany po pro­stu Sara­jem), chan (władca) i bej (wódz koczow­ni­ków), aby obja­śnić wewnętrzną struk­turę Ordy.

Książka ta nie tylko opi­suje nie­znaną spo­łeczną i poli­tyczną naturę Zło­tej Ordy, lecz także przy­wo­łuje jej zapo­mniane dzie­dzic­two – wpływ, jaki wywarła na histo­rię świata. W dru­giej poło­wie XIII stu­le­cia wzmo­żona wymiana han­dlowa dopro­wa­dziła do inte­gra­cji nie­mal całej Eura­zji. Więk­szość współ­cze­snych histo­ry­ków zga­dza się z wizją roz­le­głego mon­gol­skiego impe­rium sca­la­ją­cego w jeden sys­tem gospo­dar­czy główne podsys­temy lądowe Eura­zji, podzie­lone z grub­sza na Azję Wschod­nią, świat islamu, Sło­wiańsz­czy­znę oraz Europę1. Rządy Mon­go­łów umoż­li­wiły bar­dziej niż powierz­chowne kon­takty odda­lo­nym od sie­bie zakąt­kom świata. Przy­naj­mniej przez jedno stu­le­cie, od połowy XIII do połowy XIV wieku, regiony te łączyła wspólna sieć pro­duk­cji i han­dlu. Po raz pierw­szy ludzie mogli bez­piecz­nie podró­żo­wać z Ita­lii do Chin.

Histo­rycy zwy­kli nazy­wać ten bez­pre­ce­den­sowy roz­kwit Pax Mon­go­lica, poko­jem mon­gol­skim, mając na myśli sta­bi­li­za­cję, jaka zapa­no­wała po pod­boju, moż­liwą dzięki sze­roko zakro­jo­nej wymia­nie han­dlo­wej. Naj­now­sze bada­nia wska­zują jed­nak, że potom­ko­wie Czyn­gis-chana nie zawsze utrzy­my­wali przy­ja­zne rela­cje. Nie było też pokoju mię­dzy Mon­go­łami a ludami, które pod­bili. Wła­ści­wie przez słowo „pokój” nale­ża­łoby raczej rozu­mieć pogo­dze­nie się poko­na­nych z mon­gol­ską domi­na­cją. Nie powin­ni­śmy wszakże odrzu­cać tej kon­cep­cji jedy­nie ze względu na nie­pełną ade­kwat­ność jej nazwy. Na kar­tach tej książki pod­daję Pax Mon­go­lica ponow­nej oce­nie jako wyda­rze­nie o makro­hi­sto­rycz­nym zna­cze­niu, dorów­nu­jące tak prze­ło­mo­wym zja­wi­skom jak han­del trans­sa­ha­ryj­ski czy tzw. wymiana kolum­biań­ska. „Wymiana mon­gol­ska”, glo­balny feno­men stwo­rzony przez następ­ców Czyn­gis-chana, zaj­muje pocze­sne miej­sce w histo­rii2.

Pod tym poję­ciem kryje się monu­men­talna zmiana, która uła­twiła roz­kwit sztuki, roz­wój zaawan­so­wa­nego rze­mio­sła i postęp wie­dzy w róż­nych dzie­dzi­nach, takich jak bota­nika, medy­cyna, astro­no­mia, metro­lo­gia i histo­rio­gra­fia. Innym waż­nym skut­kiem tego ogól­no­świa­to­wego zja­wi­ska było zwięk­sze­nie pro­duk­cji i obrotu dzie­łami rąk ludz­kich, czę­sto pod auspi­cjami samych przy­wód­ców mon­gol­skich. Mon­go­ło­wie pra­gnęli, aby na pod­le­głych im tery­to­riach powsta­wały wszel­kie dobra – cera­mika, manu­skrypty, tka­niny, muzyka, poezja, broń – i tam też były roz­po­wszech­niane. Impor­to­wali rów­nież towary i pro­wa­dzili poli­tykę zachę­ca­jącą do aktyw­no­ści kupiec­kiej. Cha­no­wie cenili kup­ców, przy­zna­wali im wyso­kie odzna­cze­nia, przy­wi­leje i ulgi podat­kowe. Noma­dzi inwe­sto­wali w sprzęt podróżny, broń oraz modne odzie­nie – ich uzna­niem cie­szyły się futra, skóry, a także impor­to­wane luk­su­sowe tka­niny jedwabne i baweł­niane. Na ste­pach obo­wią­zy­wały czy­telne wyznacz­niki sta­tusu spo­łecz­nego, z któ­rych część wyma­gała pro­duk­cji i han­dlu: nosze­nie dro­giej broni zna­mio­no­wało wysoką pozy­cję, podob­nie jak posia­da­nie klej­no­tów, pasów, kape­lu­szy, wytwor­nych szat i skó­rza­nych butów. Wysoko uro­dzone kobiety obwiesz­czały swój sta­tus, ubie­ra­jąc się w cha­rak­te­ry­styczny spo­sób i nosząc stoż­kowe nakry­cia głowy zwane bok­tag (z mong. bog­tag lub gu-gu). „Moda mon­gol­ska” wywarła duże wra­że­nie na cudzo­ziem­skich podróż­ni­kach, któ­rzy zauwa­żyli, że wielu ludzi, nawet Euro­pej­czy­ków, chęt­nie się na niej wzo­ro­wało.

Pod pew­nymi wzglę­dami wytwa­rzane przed­mioty były dla noma­dów luk­su­sem, ale nie doszu­kujmy się u nich próż­no­ści. Luk­sus odgry­wał żywotną rolę w mon­gol­skiej eko­no­mii poli­tycz­nej. Wymiana han­dlowa z odle­głymi kra­inami i obieg pro­du­ko­wa­nych towa­rów nie sta­no­wiły fun­da­mentu egzy­sten­cji, nie­mniej były nie­zbędne z punktu widze­nia porządku spo­łecz­nego. Gospo­darka mon­gol­ska opie­rała się na obiegu tych dóbr, w szcze­gól­no­ści redy­stry­bu­cji od chana przez elity do pospól­stwa. Sys­tem ten wzmac­niał pozy­cję spo­łeczną, a jed­no­cze­śnie two­rzył więzi zależ­no­ści i nawet sto­ją­cym naj­ni­żej w hie­rar­chii dawał poczu­cie współ­uczest­nic­twa w suk­ce­sie pań­stwa. Ste­powi noma­dzi postrze­gali ponadto ów obieg jako duchową koniecz­ność. Dzie­le­nie się bogac­twem obła­ska­wiało duchy przod­ków, nieba i ziemi.

Cera­miczna figurka Mon­goła (Chiny, XIV w.). Paste­rze mon­gol­scy obu płci nosili deele, obszerne płasz­cze uszyte pier­wot­nie ze skóry lub wełny, a póź­niej także jedwa­biu, bro­katu i bawełny. (Metro­po­li­tan Museum of Art, zakup, dar Eli­za­beth V. Cock­croft, w dro­dze wymiany, 2008)

Od połowy XIII do połowy XIV wieku Mon­go­ło­wie spra­wo­wali wyraźną kon­trolę nad wymianą towa­rową w całej Eura­zji i cho­ciaż w tym okre­sie doszło do zała­ma­nia czę­ści mon­gol­skich ułu­sów, Złota Orda na­dal uła­twiała han­del na duże odle­gło­ści. Mon­go­ło­wie stwo­rzyli gęstą sieć powią­zań gospo­dar­czych, od Morza Śród­ziem­nego przez Morze Kaspij­skie po Chiny. Była ona po czę­ści efek­tem pro­wa­dzo­nej przez nich poli­tyki inte­gra­cji: życz­li­wie spo­glą­dali na nowych pod­da­nych, nie­za­leż­nie od ich pocho­dze­nia, reli­gii i stylu życia. Do wspól­noty przyj­mo­wano nawet dopiero co poko­na­nych wro­gów. Mon­go­ło­wie spryt­nie połą­czyli wła­dzę pań­stwową – nad umo­wami, emi­sją waluty, opo­dat­ko­wa­niem, utrzy­ma­niem dróg – z libe­ralną poli­tyką han­dlową. Mimo że daniny sta­no­wiły ważne źró­dło przy­chodu, sto­so­wali zwol­nie­nia podat­kowe, aby pobu­dzić wymianę. Swo­bod­nie pod­cho­dzili do współ­pracy part­ner­skiej, w swo­ich soju­szach kie­ru­jąc się raczej wspól­nym inte­re­sem niż przy­na­leż­no­ścią etniczną lub reli­gijną – nie zna­czy to jed­nak, że w ogóle nie przy­wią­zy­wali wagi do tego aspektu. W latach sześć­dzie­sią­tych XIII wieku elity dżo­czydz­kie doko­nały nawet gre­mial­nie kon­wer­sji na islam, aby pozy­skać potęż­nych przy­ja­ciół i part­ne­rów han­dlo­wych na zie­miach rzą­dzo­nych przez muzuł­ma­nów. Prze­wo­dzą­cemu im Berke cha­nowi nie bra­ko­wało szcze­rej żar­li­wo­ści reli­gij­nej, nie­mniej zarówno on sam, jak i jego doradcy nie pozo­stali ślepi na korzy­ści pły­nące z takiej decy­zji ani też nie gar­dzili nie­mu­zuł­mań­skimi part­ne­rami.

Kon­wer­sja Dżo­czy­dów umoc­niła powią­za­nia mię­dzy impe­rium mon­gol­skim a mame­luc­kim Egip­tem – jedną z wielu rela­cji, które uczy­niły mon­gol­ski han­del praw­dzi­wie glo­bal­nym zja­wi­skiem. Spad­ko­biercy Dżo­cziego nawią­zali rów­nież sto­sunki han­dlowe z Rusi­nami, Niem­cami, Genu­eń­czy­kami, Wene­cja­nami, Bizan­tyń­czy­kami oraz Gre­kami, a ich kup­com zda­rzało się docie­rać nawet do Flan­drii. Prawdę mówiąc, wymiana kolum­biań­ska powinna być postrze­gana po czę­ści jako spu­ści­zna han­dlu pro­wa­dzo­nego przez Mon­go­łów, ponie­waż jak usta­lili histo­rycy, Krzysz­tof Kolumb poszu­ki­wał szyb­szej i bez­piecz­niej­szej drogi do Indii praw­do­po­dob­nie w następ­stwie zasły­sza­nych opo­wie­ści o podró­żach Marca Polo do dale­ko­wschod­niej sto­licy impe­rium mon­gol­skiego3. Z tej per­spek­tywy wymiana mon­gol­ska nie sta­nowi tak naprawdę histo­rycz­nego punktu zwrot­nego mię­dzy śre­dnio­wie­czem a cza­sami nowo­żyt­nymi, jak­kol­wiek zazwy­czaj tak wła­śnie postrze­gany jest Pax Mon­go­lica. Nale­ża­łoby raczej powie­dzieć, że wykra­cza ona poza ten podział, prze­rzu­ca­jąc most mię­dzy sta­ro­żyt­nym Jedwab­nym Szla­kiem a nowo­żytną erą wiel­kich odkryć geo­gra­ficz­nych i cał­ko­wi­cie zmie­nia­jąc nasze postrze­ga­nie obu tych zja­wisk4.

Ilu­stra­cja przed­sta­wia­jąca misę z wize­run­kiem pan­tery (Złota Orda, XIV w.). Wiel­kie koty były sym­bo­lem wła­dzy; cha­no­wie hodo­wali je dla pre­stiżu i do polo­wań.

Musimy doko­nać wyraź­nego roz­róż­nie­nia mię­dzy pro­wa­dzoną przez Mon­go­łów wymianą han­dlową a ich impe­rium, nie są one bowiem toż­same. Nie­wąt­pli­wie warto zwró­cić uwagę na wza­jemne wpływy: jak jedno przy­czy­niło się do powsta­nia dru­giego, jak na sie­bie oddzia­ły­wały i jak doszło do osta­tecz­nego roz­wodu, gdyż dyna­mika i kon­se­kwen­cje wymiany mon­gol­skiej prze­żyły samo impe­rium o wiele lat. Fakt, że pań­stwo nie zakłó­ciło han­dlu, jest jed­nym z nie­zwy­kłych wymia­rów inte­rak­cji mię­dzy nimi. Mon­go­ło­wie inge­ro­wali w porzą­dek gospo­dar­czy swo­ich pod­da­nych i posze­rzali swą wła­dzę na skalę wów­czas nie­spo­ty­kaną, rozu­mieli jed­nak, że kon­trola nad rze­mio­słem, walutą, han­dlem, zbio­rami i upra­wami winna być ela­styczna i sprawna, z posza­no­wa­niem prak­tyk i tra­dy­cji pod­bi­tych ludów. Dla­tego też na przy­kład na nowo zdo­by­tych zie­miach Mon­go­ło­wie bili znaną już ich miesz­kań­com monetę, która była przy­jęta w ist­nie­ją­cych krę­gach wymiany. Co wię­cej, nie sta­rali się za wszelką cenę wyci­snąć z nich jak naj­więk­szych korzy­ści – nie znie­wa­lali pod­da­nych, aby haro­wali ponad siły, jak czy­niły póź­niej­sze atlan­tyc­kie potęgi kolo­nialne. Celem ich było raczej zapew­nie­nie pod­da­nym moż­li­wo­ści i moty­wa­cji do pro­wa­dze­nia pro­duk­cji i han­dlu w obrę­bie całego impe­rium, z korzy­ścią dla bogac­twa ich panów. Dla­czego w okre­sie domi­na­cji Mon­go­łów nie doszło do kon­fliktu mię­dzy glo­ba­li­za­cją a budo­wa­niem impe­rium? To zagad­nie­nie, które domaga się wyja­śnie­nia – uwa­żam, że należy go upa­try­wać w szcze­gól­nej poli­tyce impe­rial­nej Mon­go­łów.

W ostat­nich dzie­się­cio­le­ciach wie­dza aka­de­micka na temat Mon­go­łów zde­cy­do­wa­nie się roz­wi­nęła. Szcze­gól­nie ważne miej­sce zaj­muje tu praca Tho­masa All­sena5. Jako pierw­szy dowiódł, że impe­rium Mon­go­łów należy roz­pa­try­wać jako zin­te­gro­wany orga­nizm wykra­cza­jący poza jego regio­nalne odłamy – tery­to­ria Chin, Bli­skiego Wschodu, Step Kip­czacki i tym podobne – które powstały po Czyn­gis-cha­nie. Opie­ra­jąc się na pra­cach All­sena, nowe poko­le­nie histo­ry­ków doko­nało ponow­nej inter­pre­ta­cji dzie­jów i spu­ści­zny impe­rium. Nowe bada­nia, po mistrzow­sku prze­pro­wa­dzone przez Michal Biran, Nicolę Di Cosmo, Petera Jack­sona, Kima Ho-donga, Timo­thy’ego Maya, Davida Mor­gana i innych, wyka­zały, że bez holi­stycz­nego podej­ścia nie spo­sób zro­zu­mieć funk­cjo­no­wa­nia impe­rium Mon­go­łów6. Wszystko, co działo się w Kara­ko­rum, sto­licy impe­rium, odbi­jało się gło­śnym echem w Saraju, sto­licy Dżo­czy­dów w dol­nym biegu Wołgi. (Czy­tel­nicy niech nie dadzą się zwieść takim ter­mi­nom jak „sto­lica”. Mia­sta te zostały wpraw­dzie zbu­do­wane przez cha­nów i cie­szyły się ich wzglę­dami, nie­mniej cha­no­wie nie prze­by­wali w nich, jeśli nie liczyć dorocz­nych świąt i innych szcze­gól­nych oka­zji. Żyli w dro­dze, prze­miesz­cza­jąc się ze swo­imi ludźmi i sta­dami, co szcze­gó­łowo opi­suję w tej książce).

Histo­rycy przy­stą­pili do oba­la­nia zadaw­nio­nych ste­reo­ty­pów gra­bież­czych najeźdź­ców, poka­zu­jąc, że impe­rium Mon­go­łów było zło­żo­nym two­rem poli­tycz­nym, spo­łecz­nym i gospo­dar­czym, przy­po­mi­na­ją­cym fede­ra­cję lub wspól­notę naro­dów. Naszym zada­niem jest teraz powią­za­nie tego ogól­nego obrazu z mikro­hi­sto­rycz­nym spoj­rze­niem na mon­gol­ską Eura­zję. Kon­cep­cja ta polega na łącze­niu ze sobą zapi­sów lokal­nych i glo­bal­nych w celu lep­szego zro­zu­mie­nia jed­nych i dru­gich. Mikro­hi­sto­ryczne źró­dła – głosy poszcze­gól­nych ludzi i sceny z ich życia – dostar­czają szcze­gó­łów do two­rze­nia histo­rii świata. Nie­ła­two jest dotrzeć do doświad­czeń poje­dyn­czych osób, szcze­gól­nie sprzed wielu wie­ków. Nie jest to jed­nak nie­moż­liwe, zwłasz­cza w przy­padku Ordy – dobrze udo­ku­men­to­wa­nego, ale powierz­chow­nie trak­to­wa­nego zagad­nie­nia7.

Holi­styczne podej­ście uka­zuje krzy­żu­jące się w impe­rium Czyn­gi­sy­dów róż­no­rodne wza­jemne wpływy jego poszcze­gól­nych czę­ści. Nie świad­czy to jed­nak o mono­li­tycz­nym cha­rak­te­rze pań­stwa. W źró­dłach mikro­hi­sto­rycz­nych ujaw­nia się jego róż­no­rod­ność. W łonie impe­rium naro­dziło się kilka trwa­łych państw koczow­ni­czych rzą­dzo­nych przez potom­ków czte­rech synów Czyn­gis-chana: Dżo­cziego, Cza­ga­taja, Uge­deja i Tołuja. Każde z nich zasłu­guje na oddzielny i szcze­gó­łowy opis. W tym stu­dium skon­cen­tru­jemy się na pań­stwie Dżo­czy­dów – Zło­tej Ordzie. Przyj­rzymy się, w jakim zakre­sie oparli oni swój styl spra­wo­wa­nia wła­dzy na prak­ty­kach mon­gol­skich, a w jakim od nich ode­szli. Zba­damy rów­nież dłu­go­fa­lowy wpływ poli­tyki Dżo­czy­dów na histo­rię ludz­ko­ści.

Świat nauki przy­jął już do wia­do­mo­ści, że koczow­nicy byli w sta­nie stwo­rzyć zło­żone struk­tury poli­tyczne. Pozo­staje jed­nak do usta­le­nia, w jakim stop­niu uczest­ni­czyli oni w wymia­nie mon­gol­skiej, w szcze­gól­no­ści zaś – jaki wpływ wywarła Orda na geo­po­li­tykę Eura­zji. Wiele waż­nych pytań domaga się odpo­wie­dzi. W jaki spo­sób Mon­go­ło­wie, a zwłasz­cza Złota Orda, ukształ­to­wali ota­cza­jącą ich rze­czy­wi­stość? Jak kon­takty ze świa­tem zewnętrz­nym wpły­nęły na Ordę oraz inne ludy mon­gol­skie? W jaki spo­sób mon­gol­scy władcy zaadap­to­wali odzie­dzi­czone tra­dy­cje spra­wo­wa­nia rzą­dów bez uszczerbku dla swo­jej koczow­ni­czej i histo­rycz­nie zako­rze­nio­nej toż­sa­mo­ści?

Orda zmie­niała się wraz z ota­cza­ją­cym ją świa­tem. W tym sen­sie ona rów­nież była pro­duk­tem wymiany mon­gol­skiej. Każe się to zasta­no­wić nad jej spraw­czo­ścią w glo­bal­nym ukła­dzie sił, głów­nie na tak zwa­nych pery­fe­ryj­nych obsza­rach pół­noc­nej Eura­zji i Sybe­rii. W isto­cie jed­nym z naj­bar­dziej inte­re­su­ją­cych aspek­tów inte­gra­cji mon­gol­skiej jest powsta­nie pół­noc­nej Eura­zji, a kon­kret­nie Rusi. Roz­wój poli­tyczny i gospo­dar­czy księstw ruskich pod domi­na­cją Ordy umoż­li­wił jej rów­nież wyro­śnię­cie z mon­gol­skiej macie­rzy. Wasal­stwo ruskie wywarło zde­cy­do­wany wza­jemny wpływ na obie strony – Dżo­czy­dów i Rusi­nów.

Znaczna część wpływu Dżo­czy­dów na Ruś wyni­kała z poli­tyki han­dlo­wej Ordy, która pomo­gła stwo­rzyć naj­więk­szy jed­no­lity rynek w cza­sach przed­no­wo­żyt­nych. Sieć han­dlowa obej­mo­wała szlaki nad­bał­tyc­kie, Wołgę, Morze Kaspij­skie i Morze Czarne, łącząc je w jeden sys­tem, powią­zany następ­nie z Azją Środ­kową, Chi­nami, Bli­skim Wscho­dem oraz Europą. Oka­zuje się, że wbrew utrwa­lo­nemu ste­reo­ty­powi paso­żyt­ni­czych noma­dów Orda była gene­ra­to­rem bogac­twa. Jako ludzie bie­gli w wielu dzie­dzi­nach przy­wódcy koczow­ni­ków zręcz­nie zaprzę­gli logi­stykę woj­skową do roz­woju han­dlu na ogromne odle­gło­ści. Do trans­portu towa­rów i obsługi zamó­wień wyko­rzy­sty­wali sieć pocz­tową (dżam4). I cho­ciaż miesz­kańcy Ordy, podob­nie jak reszta Mon­go­łów, zaj­mo­wali się głów­nie paster­stwem, nauczyli się także prze­kształ­cać wła­sne oto­cze­nie i czer­pać z bogactw natu­ral­nych, takich jak sól, lecz­ni­cze zioła i drewno. Siali proso i pro­wa­dzili sze­roko zakro­joną hodowlę ryb. Skru­pu­lat­nie kon­tro­lo­wali dostęp do łąk, szla­ków han­dlo­wych i ryn­ków oraz zachę­cali cudzo­ziem­ców, by han­dlo­wali w pobliżu ich sie­dzib. Mon­go­ło­wie korzy­stali rów­nież z umie­jęt­no­ści i zdol­no­ści pod­bi­tych ludów. Ordy roz­sze­rzyły swoje sieci han­dlowe, czę­ściowo przej­mu­jąc ist­nie­jące ośrodki rze­mio­sła i han­dlu. Nie cho­dziło by­naj­mniej o gra­bież – acz­kol­wiek to się zda­rzało – lecz o zachę­ce­nie miesz­kań­ców, aby kon­ty­nu­owali dzia­łal­ność, w któ­rej byli bie­gli. Mon­go­ło­wie poprze­sta­wali na czer­pa­niu korzy­ści z ich pracy przez jej opo­dat­ko­wa­nie. Dla­tego cho­ciaż nie­wielu Dżo­czy­dów osie­dliło się w pod­bi­tych mia­stach por­to­wych i wio­skach zaj­mu­ją­cych się wydo­by­ciem soli w regio­nie Morza Czar­nego, Orda i tak korzy­stała na tym, nakła­da­jąc podatki na tam­tej­szych kup­ców i wytwór­ców trud­nią­cych się han­dlem. Przy­nio­sło to dosko­nałe efekty, ponie­waż wypeł­niło lukę dzie­lącą rynki wszyst­kich czte­rech stron świata i zapro­wa­dziło kon­ty­nen­talny ład gospo­dar­czy.

Ustrój spo­łeczny, poli­tyczny i gospo­dar­czy Ordy był zatem pro­duk­tem zarówno cią­gło­ści, jak i zmian. Wszyst­kie te pro­cesy miały pla­styczny cha­rak­ter, pozwa­la­jący dosto­so­wać je do oko­licz­no­ści. Zasad­ni­czo życie codzienne wymu­szało mobil­ność, ponie­waż ordy rzadko pozo­sta­wały długo w jed­nym miej­scu. Koczow­nicy prze­mie­rzali swoje tery­to­ria w rytm zmie­nia­ją­cych się pór roku, aby zapew­nić sta­dom dostęp do pastwisk, a sobie – odpo­wied­nie miej­sce na obo­zo­wi­sko. Od pory roku uza­leż­niano rów­nież dzia­ła­nia wojenne. Poli­tyka zagra­niczna, klu­czowy wymiar mon­gol­skiej glo­ba­li­za­cji, pod­le­gała nie­usta­ją­cym zmia­nom. Szcze­gólną dyplo­ma­tyczną zręcz­ność wyka­zy­wali cha­no­wie Dżo­czy­dów, utrzy­mu­jący wie­lo­stronne rela­cje oparte na han­dlu i stale zmie­nia­ją­cych się soju­szach. Egipt Mame­lu­ków, Bizan­cjum, Pol­ska z Litwą, Wiel­kie Księ­stwo Moskiew­skie, Wene­cja, Genua – wszyst­kie te kraje utrzy­my­wały sto­sunki han­dlowe ze Złotą Ordą i wszyst­kie okre­sowo zali­czały się do grona jej sprzy­mie­rzeń­ców lub wro­gów. Pozorna poli­tyczna nie­kon­se­kwen­cja była w isto­cie sta­ran­nie obli­czoną stra­te­gią. Nawet toż­sa­mość oka­zała się płynna, gdy Dżo­czy­dzi zwró­cili się w stronę islamu, zacho­wu­jąc jed­no­cze­śnie ste­powe prawo oraz duchową wraż­li­wość – spu­ści­znę wielu poko­leń.

Zasta­na­wia­jące, że Ordzie udało się utrzy­mać odrębny porzą­dek spo­łeczny i poli­tyczny oparty na asy­mi­la­cji i glo­ba­li­za­cji. Jak to moż­liwe? W jaki spo­sób asy­mi­lo­wali inne ludy i dosto­so­wy­wali się do nich? Jak Orda zdo­łała utrzy­mać przy życiu sys­tem wymiany han­dlo­wej napę­dzany przez mon­gol­skie metody zarzą­dza­nia po upadku cen­tral­nego impe­rium mon­gol­skiego w dru­giej poło­wie XIII wieku? Odpo­wie­dzi na te pyta­nia nie dostar­czają nawet naj­le­piej udo­ku­men­to­wane prace poświę­cone Ordzie oraz sto­sun­kom han­dlo­wym w rejo­nie Morza Czar­nego.

W kon­tek­ście ludu Dżo­cziego stare słowo „orda” zna­la­zło zasto­so­wa­nie do nowych rzą­dów. Sam ter­min ma długą histo­rię, się­ga­jącą cza­sów wcze­snej chiń­skiej dyna­stii Han (207 r. p.n.e. – 9 r. n.e.)8. Więk­szość histo­ry­ków utoż­sa­mia mon­gol­ski ter­min orda (klas. mong. ordu) z dwo­rem chana i jego główną kwa­terą woj­skową. Orda znaj­do­wała się wszę­dzie tam, gdzie prze­by­wał chan lub inny przy­wódca koczow­ni­ków – czy to wielki chan całego impe­rium Mon­go­łów, chan Ordy lub innego ułusu, czy któ­ryś z wodzów sto­ją­cych na czele wędrow­nych grup w danym ułu­sie lub tery­to­rium. W rozu­mie­niu Mon­go­łów „orda” miała sze­ro­kie i zło­żone zna­cze­nie. Ozna­czała wiel­kie obo­zo­wi­sko, armię, ośro­dek wła­dzy, pod­da­nych. Nie były to wyklu­cza­jące się defi­ni­cje; prze­ciw­nie – wska­zują raczej na pokry­wa­nie się pań­stwa z jego mobil­nym ludem. Ordy nie potrze­bo­wały kon­kret­nego miej­sca, by rzą­dzić się same lub spra­wo­wać rządy nad swymi osia­dłymi pod­da­nymi; migro­wały, roz­pra­szały się i gro­ma­dziły na nowo, ani na chwilę nie tra­cąc kon­troli. Mon­go­ło­wie wpi­sali mobil­ność w swoją stra­te­gię rzą­dze­nia, co szcze­gó­łowo oma­wiam w roz­dziale 3.

Znaczna część lite­ra­tury poświę­co­nej Ordzie – oraz innym mon­gol­skim pań­stwom – posłu­guje się sło­wem „cha­nat” na okre­śle­nie sys­te­mów, które wyło­niły się z impe­rium Mon­go­łów. Ter­min ten pocho­dzi z per­skiego khānāt. Sta­ra­jąc się zro­zu­mieć obce im insty­tu­cje poli­tyczne stwo­rzone przez Mon­go­łów, per­scy urzęd­nicy ukuli ter­min „cha­nat”, wzo­ru­jąc go na wła­snym „suł­ta­na­cie”, i w ten spo­sób pod­kre­ślili pozy­cję chana. W rze­czy­wi­sto­ści jed­nak, mimo że chan był posta­cią wio­dącą, wła­dzę spra­wo­wał kolek­tyw. Ułus Dżo­cziego, ułus Tołuja oraz każdy inny ułus były rzą­dzone wspól­nie. Miały one jed­nego nad­rzęd­nego przy­wódcę, który stał rów­nież na czele wła­snej ordy, lecz pozo­sta­łymi ordami w ułu­sie rzą­dzili osobni wodzo­wie. Naj­waż­niej­sze decy­zje podej­mo­wał chan w poro­zu­mie­niu z dorad­cami i eli­tami, w tym przy­wód­cami ord, któ­rych nie nad­zo­ro­wał bez­po­śred­nio. Mają­tek ułusu dzie­lono – choć nie­równo – mię­dzy wszyst­kich jego miesz­kań­ców. Bio­rąc pod uwagę roz­pro­szoną naturę wła­dzy w spo­łe­czeń­stwie mon­gol­skim, do opisu jej koczow­ni­czych sys­te­mów lepiej od „cha­natu” nadają się takie ter­miny jak „orda” czy „ułus”. W rze­czy samej wielu ówcze­snych kro­ni­ka­rzy posłu­gi­wało się nazwą „orda”, aby opi­sać pozba­wione sta­łego kształtu impe­rium mon­gol­skie zbu­do­wane na mobil­no­ści, eks­pan­sji i asy­mi­la­cji, dyplo­ma­cji i han­dlu. Nowe mocar­stwo potrze­bo­wało nowej nazwy.

Po pod­bo­jach Mon­go­łów ter­min „orda” wszedł do języ­ków per­skiego, arab­skiego i ruskiego, a także wszyst­kich języ­ków euro­pej­skich i jest sze­roko sto­so­wany do dziś w odnie­sie­niu do dużego, nie­kon­tro­lo­wa­nego tłumu5. Sta­nowi to dale­kie echo śre­dnio­wiecz­nych źró­deł spi­sy­wa­nych przez podróż­ni­ków, z któ­rych znaczną część sta­no­wili duchowni nawy­kli do osia­dłego życia. Postrze­gali oni wła­dzę Mon­go­łów jako okrutną, lecz kon­struk­tywną spo­łecz­nie. Cudzo­ziem­scy obser­wa­to­rzy przy­zna­wali się do trud­no­ści z przy­swo­je­niem sobie, kim wła­ści­wie są mon­gol­scy przy­by­sze i czego ocze­kują. Podróż­nicy nie­rzadko z prze­ra­że­niem opi­sy­wali to, z czym się zetknęli. Z tych śre­dnio­wiecz­nych rela­cji, prze­siąk­nię­tych respek­tem i stra­chem auto­rów, wyła­nia się współ­cze­sne rozu­mie­nie ordy/hordy jako potęż­nej i wzbu­dza­ją­cej lęk masy.

Opi­su­jąc lud Dżo­cziego, posłu­gi­wa­łam się nazwą, jaką sami się okre­ślali – Orda, przez duże O. Uży­wam rów­nież mon­gol­skiego okre­śle­nia ułus Dżo­cziego. Śre­dnio­wieczne źró­dła przy­pi­sują „ułu­sowi” różne zna­cze­nia, prze­waż­nie jed­nak ter­min ten odnosi się do ludów, które wywo­dziły się od Dżo­cziego, Cza­ga­taja, Uge­deja i Tołuja – czte­rech synów Czyn­gis-chana i jego pierw­szej żony Börte – lub zostały przez nich pod­bite. Odno­sząc kolejne zwy­cię­stwa, Czyn­gis-chan znacz­nie powięk­szył grono swo­ich pod­da­nych. To spu­ści­zna, którą pozo­sta­wił potom­kom. Pośród tych ludzi zna­leźli się wojow­nicy wraz z rodzi­nami, rze­mieśl­nicy, kupcy i rol­nicy. Jedni byli koczow­ni­kami, jak Mon­go­ło­wie i inni miesz­kańcy ste­pów, dru­dzy pro­wa­dzili osia­dłe życie. Wszy­scy two­rzyli ułus. Histo­rycy czę­sto tłu­ma­czą to słowo jako „impe­rium” lub „pań­stwo”, lecz według ówcze­snych obser­wa­to­rów ułus sta­no­wił nie tyle jed­nostkę tery­to­rialną, ile suwe­renną wspól­notę poli­tyczną. Ułus Dżo­cziego odnosi się zatem do jego potom­ków wraz ze wszyst­kimi ich pod­da­nymi – czy to noma­dami, któ­rzy ule­gli peł­nej asy­mi­la­cji, takimi jak Kip­czacy lub nie­dżo­czydz­kie line­aże Mon­go­łów, czy to ludami osia­dłymi, które zacho­wały odrębną toż­sa­mość etniczną, takimi jak Rusini.

Na tym polega róż­nica dzie­ląca ułus od ordy, która w swo­jej ści­ślej­szej defi­ni­cji ozna­cza koczow­ni­cze rządy lub wła­dzę. Ułus tym­cza­sem obej­muje ludzi – suwe­rena oraz wszyst­kich jego pod­da­nych. Histo­ryk i antro­po­log Lham­su­ren Munkh-Erdene wska­zuje, że w XIII- i XIV-wiecz­nych źró­dłach zna­cze­nie ułusu było zbli­żone do mon­gol­skiego słowa irgen: „Śre­dnio­wieczny ułus mon­gol­ski był kate­go­rią rządu, która ule­gła prze­kształ­ce­niu we «wspól­notę pań­stwową» i jako taka została przy­jęta jako «natu­ralna, odzie­dzi­czona wspól­nota tra­dy­cji, zwy­cza­jów, prawa i pocho­dze­nia», «lud» lub «irgen»”9.

Orda była zróż­ni­co­wana spo­łecz­nie i wie­lo­et­niczna, ale jej przy­wódz­two wywo­dziło się z domi­nu­ją­cych kla­nów ste­po­wych, w więk­szo­ści mon­gol­skich ple­mion: Kon­gi­ra­tów, Kija­dów, Kata­jów, Man­gi­tów, Szi­ri­nów, Baari­nów, Ongu­tów i Kip­cza­ków. Wodzów tych ple­mion nazy­wano bejami. U schyłku XIII stu­le­cia struk­tura Ordy sta­wała się w coraz więk­szym stop­niu oli­gar­chiczna – chan tra­cił wła­dzę na rzecz bejów, któ­rzy wspól­nie z nim spra­wo­wali rządy w radzie6. Uzna­wali wpraw­dzie jego pierw­szeń­stwo jako potomka Dżo­cziego, naj­star­szego z synów Czyn­gis-chana, nie wystar­czało to jed­nak, aby obda­rzyć go peł­nią wła­dzy. Kan­dy­dat, który pra­gnął, aby unie­siono go na płach­cie bia­łego filcu – i w ten spo­sób wpro­wa­dzono na tron – musiał sprzy­mie­rzyć się z potęż­nymi bejami. Potrze­bo­wał rów­nież ich przy­chyl­no­ści, aby sku­tecz­nie rzą­dzić. Wspie­rali go, póki nie zawiódł; wów­czas pozba­wiali go tronu. Działo się tak w szcze­gól­no­ści od połowy XIV stu­le­cia, w okre­sie anar­chii (bułgi) i póź­niej. O prze­ję­cie i utrzy­ma­nie wła­dzy wal­czyło wów­czas kilku pre­ten­den­tów. Po ich upadku śro­dek cięż­ko­ści wła­dzy na dobre prze­su­nął się w stronę bejów. Pie­lę­gno­wali oni tra­dy­cję, dążąc do tego, aby tron obej­mo­wali cha­no­wie, któ­rzy wła­da­liby kra­jem na wzór Czyn­gis-chana i jego potom­ków; jed­no­cze­śnie sami pożą­dali wła­dzy dla sie­bie10.

Nie powstało dotąd poje­dyn­cze opra­co­wa­nie, które sta­wia­łoby Złotą Ordę za przy­kład sku­tecz­nych budow­ni­czych impe­rium, tym­cza­sem inter­pre­ta­cja tej wyjąt­ko­wej formy zbio­ro­wych rzą­dów na tle histo­rycz­nym ma klu­czowe zna­cze­nie dla zro­zu­mie­nia spo­łecz­no­ści ste­po­wych oraz roli, jaką noma­dzi ode­grali w histo­rii Eura­zji po cza­sach Czyn­gi­sy­dów. Żywię nadzieję, że ta książka posłuży jako model do pozna­nia wpływu koczow­ni­czych impe­riów na histo­rię świata – i że pomoże czy­tel­ni­kom na nowo prze­my­śleć obo­wią­zu­jący pogląd na impe­ria jako mocar­stwa o sta­łych, osia­dłych struk­tu­rach. W prze­szło­ści takie mocar­stwa istot­nie czę­sto odno­siły zwy­cię­stwa nad koczow­ni­kami, nie­mniej bywało i tak, że noma­dzi zdo­by­wali zwierzch­nic­two nad ludami osia­dłymi. Poprzez opi­sa­nie poję­cia rucho­mego pań­stwa książka ta pro­po­nuje nowe spoj­rze­nie na kolek­tyw­nie spra­wo­waną wła­dzę oraz fascy­nu­jące formy, jakie przy­bie­rała11.

Gdyby gra­nice Zło­tej Ordy nanieść na współ­cze­sne mapy, roz­cią­ga­łaby się na tere­nach obec­nie zaj­mo­wa­nych przez Ukra­inę, Buł­ga­rię, Moł­da­wię, Azer­bej­dżan, Gru­zję, Kazach­stan, Uzbe­ki­stan, Turk­me­ni­stan i Rosję, wli­cza­jąc w to rów­nież Tatar­stan i Krym. Histo­ria Ordy jest zatem ich wspól­nym dzie­dzic­twem. Dzie­dzic­twem nie­na­le­żą­cym do wyłącz­nej nar­ra­cji histo­rycz­nej któ­re­go­kol­wiek z tych państw naro­do­wych, nar­ra­cji sku­pio­nej wokół wspól­not języ­ko­wych, etnicz­nych czy reli­gij­nych, które miały odmienne doświad­cze­nia z Ordą i dziś nadają tym doświad­cze­niom różne zna­cze­nie. W rezul­ta­cie histo­rio­gra­fia Ordy w dużej mie­rze zależna jest od punktu widze­nia histo­ryka. Tam, gdzie nacjo­na­lizm umac­niał się w opo­zy­cji do rzą­dów Mon­go­łów, histo­rycy przed­sta­wiają jeden obraz histo­rii; tam, gdzie nacjo­na­lizm zakła­dał ich kon­ty­nu­ację – inny.

W nacjo­na­li­stycz­nej nauce rosyj­skiej Orda pre­zen­to­wana jest jako obcy byt o destruk­cyj­nym wpły­wie na for­mo­wa­nie się narodu rosyj­skiego. W Związku Radziec­kim okres wasal­stwa wobec Zło­tej Ordy pod­le­gał znie­kształ­ce­niu, mar­gi­na­li­za­cji, a czę­sto po pro­stu wygum­ko­wa­niu z kart pod­ręcz­ni­ków. Histo­ry­kom i arche­olo­gom zabro­niono uży­wa­nia ter­mi­nów „Orda” i „Złota Orda”. Zamiast tego zja­wi­sko mon­gol­skiej domi­na­cji nad śre­dnio­wiecz­nymi księ­stwami ruskimi nazy­wano „jarz­mem tatar­skim”12. Z kolei Tata­rzy – grupa czę­sto utoż­sa­miana z Mon­go­łami – oraz inne ludy muzuł­mań­skie żyjące obec­nie w obrę­bie Fede­ra­cji Rosyj­skiej uwa­żają rządy Ordy za for­ma­cyjny okres wła­snej histo­rii. Isla­mi­za­cja eura­zja­tyc­kich ste­pów, Krymu i Europy Wschod­niej jest jed­nym z naj­waż­niej­szych ele­men­tów ich dzie­dzic­twa. Przy­jęty przez Ordę w poło­wie XIII stu­le­cia islam stał się siłą, która zjed­no­czyła Azję Środ­kową13.

Libe­ralny styl spra­wo­wa­nia wła­dzy przez Dżo­czy­dów był jedną z przy­czyn, dla któ­rych zdo­byli oni popu­lar­ność pośród tak wielu cał­ko­wi­cie odmien­nych ludów. Podob­nie jak więk­szość impe­riów Złota Orda stała się domem dla róż­nych spo­łecz­no­ści reli­gij­nych. Tole­ran­cja oka­zy­wana przez przy­wód­ców koczow­ni­ków była odbi­ciem ich sza­cunku do sze­ro­kiego spek­trum prze­są­dów i wie­rzeń. Przed wyru­sze­niem na pod­bój Eura­zji Mon­go­ło­wie chęt­nie czer­pali z ducho­wych prak­tyk innych ludów ste­po­wych, zatem kon­cep­cja orga­ni­za­cji poli­tycz­nej na tyle pojem­nej, aby pomie­ścić roz­ma­itość sys­te­mów wie­rzeń, nie była im obca. Dzięki temu ich potom­ko­wie mogli przy­jąć islam, a jed­no­cze­śnie kul­ty­wo­wać dawne tra­dy­cje duchowe, pod­bite ludy mogły bez prze­szkód prak­tykować wła­sne wie­rze­nia, a odwie­dza­jący Złotą Ordę duchowni i kapłani korzy­stali z praw­nej ochrony, bez względu na to, czy byli to muzuł­ma­nie, żydzi, chrze­ści­ja­nie ormiań­scy, kato­licy, pra­wo­sławni czy poga­nie. Tole­ran­cja miała wymiar prak­tyczny. W 1320 roku fran­cisz­ka­nin Jan Węgier7 zauwa­żył, że Dżo­czy­dzi „nie dbali o wyzna­nie czło­wieka, dopóki postę­po­wał on, jak tego odeń wyma­gano, pła­cił daniny i podatki oraz dotrzy­my­wał swych zobo­wią­zań woj­sko­wych wedle ich prawa”. Tole­ran­cja słu­żyła też celom wła­dzy. Poza zezwo­le­niem na swo­bodne prak­ty­ko­wa­nie róż­nych reli­gii Dżo­czy­dzi objęli szcze­gólną ochroną finan­sową i prawną duchow­nych chrze­ści­jań­skich i muzuł­mań­skich, przy­wódcy Ordy mieli bowiem świa­do­mość, że popar­cie elit reli­gij­nych wzmocni ich legi­ty­mi­za­cję w oczach pod­bi­tych ludów.

Do naj­waż­niej­szych bene­fi­cjen­tów tej ochrony nale­żeli pra­wo­sławni duchowni ruscy oraz ich insty­tu­cje, które roz­kwi­tły pod pano­wa­niem Mon­go­łów. Rosyj­scy bada­cze – któ­rych publi­ka­cje domi­nują wśród opra­co­wań poświę­co­nych histo­rii Zło­tej Ordy – zwró­cili ostat­nimi czasy więk­szą uwagę na ten pro­ces roz­woju, wycho­dząc poza nacjo­na­li­styczne uprze­dze­nia i sta­wia­jąc pyta­nia, w któ­rych nie kryje się domnie­ma­nie opre­syj­no­ści rze­ko­mego jarzma tatar­skiego. Godzą oni Rosję z muzuł­mań­skim wymia­rem jej prze­szło­ści: nie pytają, jak Ruś prze­trwała Złotą Ordę, lecz jak Złota Orda pomo­gła stwo­rzyć współ­cze­sne pań­stwo rosyj­skie.

Wśród bada­czy anglo­ję­zycz­nych wkład Zło­tej Ordy w roz­wój Rosji czę­ściej jest przyj­mo­wany za pew­nik. Jej spu­ści­znę wiąże się zwłasz­cza z powsta­niem Moskwy, tj. Wiel­kiego Księ­stwa Moskiew­skiego14. Celem tych bada­czy jest roz­po­zna­nie wpły­wów, jakie Złota Orda wywarła na insty­tu­cje wła­dzy moskiew­skiej, a tym samym na jej następ­czy­nię, car­ską Rosję. Jest to dys­kurs bez wąt­pie­nia eks­cy­tu­jący, pro­wa­dzi jed­nak w ślepą uliczkę. Nauka oparta przede wszyst­kim na źró­dłach rosyj­skich ogra­ni­cza się do ich tre­ści, w wielu przy­pad­kach nie­zmier­nie boga­tej, lecz ską­pią­cej infor­ma­cji na temat ustroju admi­ni­stra­cyj­nego Ordy. Się­gnę­łam zatem do wielu innych źró­deł, aby poka­zać, jak Orda funk­cjo­no­wała pod wzglę­dem admi­ni­stra­cyj­nym i jak radziła sobie w rela­cjach z ruskimi wasa­lami. Wzię­cie na tapet Zło­tej Ordy zamiast pań­stwa ruskiego pozwala w spo­sób bar­dziej wyra­zi­sty odma­lo­wać wpływ Mon­go­łów na powsta­nie Moskwy i roz­wój car­stwa rosyj­skiego.

W okre­sie zależ­no­ści od Ordy księ­stwa ruskie zyskały nie­zwy­kłą wital­ność gospo­dar­czą. Wzno­szono nowe mia­sta – w XIV wieku w pół­nocno-wschod­niej Rusi powstało ich aż czter­dzie­ści. Gwał­tow­nie wzro­sła pro­duk­cja rze­mieśl­ni­cza i szybko roz­wi­jał się han­del, dzięki czemu eura­zja­tyc­kie szlaki kupiec­kie się­gnęły Bał­tyku, dale­kiej Pół­nocy oraz nie­wiel­kich ośrod­ków miej­skich takich jak sama Moskwa, któ­rej roz­kwit nastą­pił, dopiero gdy na wła­da­jący nią ród spły­nęła łaska Dżo­czy­dów. Wszystko to tra­fiło wpraw­dzie do świa­do­mo­ści naukow­ców, mieli oni jed­nak pro­blem, aby to nale­ży­cie obja­śnić15. Twier­dzę, że wzrost gospo­dar­czy Rusi był owo­cem pro­gramu poli­tycz­nego Zło­tej Ordy. Cha­no­wie Dżo­czy­dów wysoko cenili płyn­ność na ryn­kach i korzy­stali z poli­tyki zagra­nicz­nej do zapew­nie­nia pro­duk­tyw­no­ści han­dlu futrami i sre­brem, towa­rami nie­zbęd­nymi dla roz­woju Nowo­grodu Wiel­kiego, jed­nego z głów­nych ośrod­ków gospo­dar­czych księstw ruskich. Dżo­czy­dzi zmu­sili ruskich knia­ziów i boja­rów, któ­rzy sprze­ci­wiali się wpusz­cza­niu obcych kup­ców na swoje zie­mie, do ustą­pie­nia – oka­zało się to zba­wienne dla roz­woju Rusi. Jed­no­cze­śnie roz­to­czyli nad ruskimi eli­tami ochronę finan­sową i prawną, by wes­przeć pro­duk­cję w zakre­sie będą­cych w posia­da­niu tychże elit sadow­nic­twa, rybo­łów­stwa, rol­nic­twa i rze­miosł. Zdo­mi­no­wana przez Dżo­czy­dów eura­zja­tycka sieć han­dlowa stała się źró­dłem bogac­twa, a tym samym potęgi Rusi.

Histo­rycy, któ­rzy do tej pory nie doce­niali zna­cze­nia Zło­tej Ordy w roz­woju mocar­stwo­wo­ści rosyj­skiej, błęd­nie rozu­mieli rów­nież łączące oba pod­mioty rela­cje poli­tyczne. Bada­cze postrze­gali Rusi­nów jako miesz­kań­ców „ste­po­wego pogra­ni­cza” na pery­fe­riach wła­dzy Dżo­czy­dów, pod­czas gdy w rze­czy­wi­sto­ści byli oni z pań­stwem koczow­ni­ków sil­nie sple­ceni16. Cha­no­wie Dżo­czy­dów uwa­żali księ­stwa ruskie za część swego tery­to­rium. Orda pro­wa­dziła spisy zamiesz­ku­ją­cej je lud­no­ści i nakła­dała podatki. Nie narzu­ciła Rusi­nom bez­po­śred­nich rzą­dów, ale ści­śle nad­zo­ro­wała wiel­kiego księ­cia wło­dzi­mier­skiego, naj­wyż­szego rangą spo­śród ruskich knia­ziów. Księ­stwa otrzy­my­wały od cha­nów wspar­cie mili­tarne, nada­nia ziemi i zwol­nie­nia od danin. Sta­łym ele­men­tem poli­tyki Dżo­czy­dów była ochrona pra­wo­sław­nego kleru. W zamian za potwier­dza­nie ich zwierzch­no­ści ducho­wień­stwo mogło liczyć na lukra­tywne korzy­ści finan­sowe, które przy­czy­niały się do roz­kwitu Kościoła. Więzi mię­dzy wład­cami Ordy a ich wasa­lami wzmac­niały mał­żeń­stwa zawie­rane przez dżo­czydz­kie księż­niczki wyda­wane za knia­ziów ruskich. Dżo­czy­dzi spo­wo­do­wali rów­nież zmianę pro­ce­dury suk­ce­sji wiel­kiego księ­cia, osta­tecz­nie odda­jąc tron Moskwie. Pod wie­loma wzglę­dami to wła­śnie oni obda­rzyli ją wła­dzą, zasad­ni­czo zmie­nia­jąc bieg dzie­jów.

Ta histo­ria zaczyna się pod koniec XII wieku na wschod­nio­azja­tyc­kich ste­pach podzie­lo­nych mię­dzy Mon­go­łów i inne koczow­ni­cze grupy. Jedy­nie naj­bar­dziej zna­czące z nich znamy pod zbio­ro­wymi nazwami, pod któ­rymi zostały odno­to­wane w dostęp­nych dziś histo­ry­kom źró­dłach per­skich, chiń­skich, ruskich i innych – to m.in. Tata­rzy, Kere­ici i Naj­ma­no­wie. Nie wszy­scy byli ule­pieni z tej samej gliny, ale mieli wiele podob­nych insty­tu­cji poli­tycz­nych, spo­łecz­nych, ducho­wych i gospo­dar­czych. W roz­dziale 1 zary­so­wa­łam sze­roki obraz zło­żo­nych i dyna­micz­nych rela­cji mię­dzy tymi gru­pami.

Prze­śle­dzi­łam rów­nież drogę Czyn­gis-chana do wła­dzy, zakoń­czoną obję­ciem tronu w 1206 roku, oraz bru­talny pro­ces kon­so­li­da­cji ste­po­wych noma­dów pod sztan­da­rami Mon­go­łów. Opi­sa­łam mon­gol­skie pod­boje w Azji Środ­ko­wej – pro­ces zakoń­czony w 1221 roku – i przed­sta­wi­łam przy­czyny tej eks­pan­sji. Wyka­za­łam, że wbrew obo­wią­zu­ją­cemu dotych­czas poglą­dowi Mon­go­ło­wie nie dążyli do uni­ce­stwie­nia kul­tur osia­dłych. Głów­nym celem Czyn­gis-chana i jego synów było raczej pod­po­rząd­ko­wa­nie sobie innych ste­po­wych koczow­ni­ków.

Roz­dział 2 roz­po­czyna się od podziału impe­rium mon­gol­skiego mię­dzy synów Czyn­gis-chana. Wyko­rzy­stany prze­zeń model dzie­dzi­cze­nia był po czę­ści jego wła­snym pomy­słem, po czę­ści zaś adap­ta­cją głę­boko zako­rze­nio­nych na ste­pie zasad redy­stry­bu­cji ziemi. Wątek ten stale prze­wija się w książce: władcy Mon­go­łów obfi­cie czer­pali z tra­dy­cyj­nej orga­ni­za­cji spo­łeczno-poli­tycz­nej, mody­fi­ku­jąc ją jed­nak sto­sow­nie do oko­licz­no­ści. Szcze­gólną pomy­sło­wość pod tym wzglę­dem wyka­zy­wali Dżo­czy­dzi, co zna­la­zło odzwier­cie­dle­nie w ich wysił­kach zmie­rza­ją­cych do narzu­ce­nia mon­gol­skiego spo­sobu spra­wo­wa­nia wła­dzy Euro­pie Wschod­niej, któ­rej życie poli­tyczne w niczym nie przy­po­mi­nało tego ze ste­pów. Roz­dział 2 poka­zuje, jakie kon­se­kwen­cje dla dal­szego roz­woju Ordy miały zmiany wpro­wa­dzone przez Czyn­gis-chana. Zamyka go pod­bój Węgier przez Dżo­czy­dów – te zachod­nie krańce ziem Kip­cza­ków stały się nową ojczy­zną przy­wód­ców Zło­tej Ordy. Czyn­gis-chan, a przed nim Dżo­czi, zmarł, zanim Orda utrwa­liła swoją domi­nu­jącą pozy­cję na ste­pie. Klu­czowe zada­nie kon­so­li­da­cji wła­dzy pod­jęli jego następcy. Wszystko wska­zuje na to, że Dżo­czi przed śmier­cią głę­boko roz­cza­ro­wał ojca, wsku­tek czego utra­cił pierw­szeń­stwo w kolejce do tronu i tytułu wiel­kiego chana. Impe­rium prze­trwało te zawi­ro­wa­nia i nie zaprze­stało eks­pan­sji, jed­no­cząc pod swoim ber­łem Chiny, Iran, Ruś oraz wschod­nią Europę.

Środ­kową część książki poświę­ci­łam ana­li­zie Ordy jako nowego rodzaju impe­rium. W roz­dziale 3 omó­wi­łam, w jaki spo­sób ułus Dżo­cziego zor­ga­ni­zo­wał się poli­tycz­nie i dosto­so­wał do natu­ral­nego i spo­łecz­nego oto­cze­nia. Wyja­śni­łam też, jak pora­dzono sobie z pierw­szymi spo­rami o suk­ce­sję po śmierci Dżo­cziego. Rezul­ta­tem było poro­zu­mie­nie zało­ży­ciel­skie mię­dzy dwoma synami Dżo­cziego, Ordą i Batu, oraz utwo­rze­nie dwóch skrzy­deł ułusu Dżo­cziego pod ich przy­wódz­twem: Bia­łej Ordy (Ak Orda) pod komendą Batu-chana i Błę­kit­nej Ordy (Kök Orda) pod wodzą Orda chana8. Ordą jako cało­ścią wła­dał Batu-chan, któ­rego ród utrzy­mał się na tro­nie przez ponad sto lat. Jest to kolejny przy­kład har­mo­nij­nego współ­ist­nie­nia tra­dy­cji i inno­wa­cyj­no­ści. Z jed­nej strony Dżo­czy­dzi zacho­wali domi­nu­jącą pozy­cję: nikt spoza rodu nie był uwa­żany za pra­wo­wi­tego kan­dy­data na urząd chana. Z dru­giej strony nastą­piło zachwia­nie tra­dy­cyj­nego star­szeń­stwa, ponie­waż Batu był młod­szy od Ordy, który podob­nie jak Dżo­czi, naj­star­szy z synów Czyn­gis-chana, utra­cił swoją pozy­cję. Rów­no­waga mię­dzy star­szymi a młod­szymi od zawsze miała klu­czowe zna­cze­nie w spo­łecz­no­ściach Mon­go­łów; okre­ślała ramy rela­cji rodzin­nych oraz w obrę­bie dworu. W razie potrzeby pod­le­gała jed­nak korek­cie. Zrze­ka­jąc się swo­ich rosz­czeń, zamiast wal­czyć o tron, Orda pomógł zapro­wa­dzić wewnętrzny pokój. Sche­mat ten będzie jesz­cze wie­lo­krot­nie prze­wi­jał się w książce: w świe­cie Mon­go­łów podział był instru­men­tem zapo­bie­ga­ją­cym woj­nie domo­wej. Roz­le­głe stepy ofe­ro­wały dość miej­sca, aby rywale mogli się roz­stać polu­bow­nie i reali­zo­wać wła­sne cele przy zacho­wa­niu względ­nej auto­no­mii. Biała Orda pod wodzą Batu-chana stała się ośrod­kiem wła­dzy Dżo­czy­dów, a Błę­kitna Orda pod prze­wod­nic­twem Orda chana w znacz­nym stop­niu funk­cjo­no­wała nie­za­leż­nie, współ­pra­cu­jąc z Białą dla dobra więk­szego ułusu Dżo­cziego.

W poło­wie XIII wieku oba skrzy­dła Ordy prze­ży­wały okres roz­kwitu. Wła­dza Ordy obej­mo­wała wciąż nowe tery­to­ria i ludy, dyna­micz­nie roz­wi­jał się han­del na ste­pach. Z opi­sów ówcze­snych podróż­ni­ków wyła­nia się obraz dosko­nale zor­ga­ni­zo­wa­nego spo­łe­czeń­stwa koczow­ni­ków obej­mu­ją­cego ogromną popu­la­cję i wiel­kie obo­zo­wi­ska o infra­struk­tu­rze zbli­żo­nej do miej­skiej. Podziw postron­nych budziła szyb­kość, z jaką człon­ko­wie Ordy zwi­jali i roz­bi­jali obo­zo­wi­sko pod­czas sezo­no­wych migra­cji. Odno­to­wano rów­nież zręcz­ność noma­dów w pędze­niu zwie­rząt i poko­ny­wa­niu rzek, obła­do­wa­nie dobrami ich cięż­kich wozów oraz bez­pie­czeń­stwo ich spo­łecz­no­ści. W Ordzie domi­no­wali koczow­nicy, lecz Batu-chan stwa­rzał sprzy­ja­jące warunki do roz­woju osad i miast, aby wspo­móc osia­dłych pod­da­nych. Jego rządy były odbi­ciem impe­ra­ty­wów, któ­rymi przez stu­le­cia kie­ro­wali się koczow­ni­czy władcy: umoż­li­wiać ruch stad i gro­ma­dze­nie bogac­twa, aby móc je roz­dzie­lać zgod­nie z hie­rar­chią spo­łeczną wspól­noty. Batu-chan i inni przy­wódcy dżo­czydzcy reali­zo­wali te cele przy uży­ciu nowych środ­ków, zgod­nie z eko­lo­gią ich zachod­niego impe­rium oraz potrze­bami i zdol­no­ściami pod­bi­tych ludów – dając kolejny dowód ela­stycz­no­ści mon­gol­skich rzą­dów. Naj­waż­niej­szą pozy­cję pośród tych ludów zaj­mo­wali Rusini, któ­rych bli­skie związki z Ordą zostały zapo­cząt­ko­wane za cza­sów Batu-chana. Batu zapew­nił sobie rów­nież dużą auto­no­mię poli­tyczną, choć Orda pozo­sta­wała w sil­nej zależ­no­ści gospo­dar­czej z szer­szym impe­rium Mon­go­łów, otrzy­mu­jąc podatki pobie­rane przez inny ułusy, a jed­no­cze­śnie prze­ka­zu­jąc część wła­snych wpły­wów. Obieg i redy­stry­bu­cja dóbr miały fun­da­men­talne zna­cze­nie na każ­dym szcze­blu mon­gol­skiej spo­łecz­no­ści.

Roz­dział 4 otwiera opis zabie­gów na rzecz zapew­nie­nia suk­ce­sji urzędu wiel­kiego chana w latach sześć­dzie­sią­tych XIII stu­le­cia. Spór mię­dzy potom­kami Czyn­gis-chana dopro­wa­dził do wojny. Ułus Dżo­cziego osta­tecz­nie ode­rwał się od impe­rium, pła­cąc za to utratą znacz­nych docho­dów. Orda pod wodzą Berke chana zmu­szona była poszu­ki­wać nowych środ­ków zapew­nie­nia sobie bez­pie­czeń­stwa eko­no­micz­nego i wła­dzy poli­tycz­nej poprzez utwo­rze­nie suwe­ren­nego pod­miotu, nie­za­leż­nego od wiel­kiego chana i zdol­nego ode­przeć nacisk innych Mon­go­łów. Szcze­gól­nie groźny dla Ordy był ułus Hulagu, syna Tołuja. Zabie­gał on o prze­ję­cie tere­nów Bli­skiego Wschodu przy­obie­ca­nych przez Czyn­gis-chana Dżo­czy­dom. Nie­wiele bra­ko­wało, aby Hulagu udało się zdu­sić gospo­darkę Ordy poprzez embargo han­dlowe. Prze­trwała dzięki zawar­ciu nowego, zło­żo­nego poro­zu­mie­nia han­dlowego z Genuą, Egip­tem Mame­lu­ków oraz Bizan­cjum. Publiczne nawró­ce­nie Ber­kego na islam pomo­gło prze­cią­gnąć Mame­lu­ków na stronę Dżo­czy­dów, jed­no­cze­śnie gwa­ran­tu­jąc Ordzie nie­za­leż­ność od mon­gol­skiego cen­trum. Dżo­czy­dzi prze­grali wojnę z Hulagu, któ­remu tuż za mie­dzą udało się zbu­do­wać nowy ułus Tołu­idów. Jego miesz­kań­ców nazy­wano Ilcha­ni­dami, a w szczy­to­wym okre­sie ich roz­le­głe, choć podzie­lone impe­rium roz­cią­gało się od obec­nej Syrii do Paki­stanu. W pew­nym sen­sie Dżo­czy­dzi odnie­śli jed­nak zwy­cię­stwo. Musieli wpraw­dzie zno­sić obec­ność rywali u połu­dnio­wej gra­nicy, nie­mniej star­cie z Hulagu umoc­niło ich auto­no­mię wzglę­dem impe­rium. Orda nie była już winna posłu­szeń­stwa wiel­kiemu cha­nowi, a do końca lat sześć­dzie­sią­tych XIII wieku pań­stwo Dżo­czy­dów cał­ko­wi­cie pod­nio­sło się po woj­nie. Za pomocą oręża, podat­ków i kolo­ni­za­cji Orda zdo­mi­no­wała lukra­tywne szlaki han­dlowe w regio­nie nad­woł­żań­skim: obrót futrem, nie­wol­ni­kami i solą. Soju­sze zawarte przez Dżo­czy­dów zapo­cząt­ko­wały wymianę mon­gol­ską.

Roz­dział 5 opi­suje powsta­nie i skutki mon­gol­skiej wymiany han­dlo­wej. Za Munke Temura9, następcy Ber­kego, Orda zarzą­dzała nie­zwy­kle docho­dową sie­cią han­dlową, która zapew­niła pań­stwu sta­bil­ność i wła­dzę oraz wywarła trans­for­ma­cyjny wpływ na poli­tykę euro­pej­ską. Pano­wa­nie Munke Temura było okre­sem pokoju, czę­ściowo dzięki jego instynk­towi pozwa­la­ją­cemu zręcz­nie rów­no­wa­żyć wpływy. Cho­ciaż Dżo­czy­dzi zapew­nili sobie nie­za­leż­ność, Munke Temur dostrzegł korzy­ści pły­nące z moż­li­wo­ści wywie­ra­nia naci­sku w ramach szer­szego sys­temu mon­gol­skiego. Wyko­rzy­sty­wał swój pre­stiż i poli­tyczną prze­ni­kli­wość, aby medio­wać w spo­rach mię­dzy innymi mon­gol­skimi ułu­sami i cią­gnąć zyski z dale­ko­sięż­nego han­dlu. Pod koniec XIII wieku Dżo­czy­dzi prze­jęli rów­nież przy­wódz­two nad zachod­nimi rubie­żami, zaj­mu­jąc frag­menty Moł­da­wii i pogłę­bia­jąc sto­sunki z chrze­ści­jań­skimi mocar­stwami. Klu­czową posta­cią na dale­kim zacho­dzie był Nogaj, ako­lita Ber­kego, który pod rzą­dami Munke Temura umoc­nił jesz­cze swą wła­dzę. Po śmierci Munke Temura pró­bo­wał prze­jąć tron chana, jed­nak na prze­szko­dzie sta­nęło jego pocho­dze­nie. Wybu­chła dotkliwa wojna domowa, która cał­ko­wi­cie prze­obra­ziła Ordę. Przede wszyst­kim kry­zys suk­ce­syjny po śmierci Munke Temura przy­czy­nił się do powsta­nia nowego organu wła­dzy: koczow­ni­czych wodzów zwa­nych bejami. Pro­ces ten cią­gnął się przez kilka dzie­się­cio­leci, lecz osta­tecz­nie bejo­wie stali się w prak­tyce rzą­dem Dżo­czy­dów.

Po woj­nie domo­wej Dżo­czy­dzi zdo­łali zapro­wa­dzić porzą­dek w poszcze­gól­nych dyna­stiach rzą­dzą­cych i w począt­kach XIV stu­le­cia wymiana mon­gol­ska weszła w szczy­tową fazę. W roz­dziale 6 oma­wiam wybrane główne aspekty mon­gol­skiej glo­ba­li­za­cji. W bez­po­śred­nim sąsiedz­twie wią­zała się ona z gwał­tow­nym roz­wo­jem miast i osad­nic­twa. Ludzie napły­wali do Ordy, aby trud­nić się han­dlem, pra­co­wać w lokal­nych warsz­ta­tach lub krze­wić wiarę pośród noma­dów. Jej przy­wódcy oraz reszta koczow­ni­czej elity wspie­rali pro­ces „ste­po­wej urba­ni­za­cji”, finan­su­jąc budowę kamien­nych kościo­łów i mecze­tów, pała­ców i wiel­kich gospo­darstw rol­nych. Noma­dzi skon­stru­owali rów­nież skom­pli­ko­waną sieć kana­łów iry­ga­cyj­nych i odwad­nia­ją­cych, aby chro­nić mia­sta przed okre­so­wym zale­wem zwią­za­nym z bli­sko­ścią rzek i mórz śród­lą­do­wych. Nie wzno­sili nato­miast for­ty­fi­ka­cji, wież ani murów miej­skich. Mia­sta miały pozo­stać otwarte, zgod­nie z porze­ka­dłem: „Kto się boi, niech buduje wieże”17.

W spra­wach impe­rium i dyplo­ma­cji chan Uzbek podą­żał za przy­kła­dem Munke Temura, utrzy­mu­jąc ści­słą współ­pracę z Genu­eń­czy­kami, Wene­cja­nami, Mame­lu­kami i Bizan­tyń­czy­kami. Kon­ku­ro­wał zacie­kle – w żad­nym razie nie był to Pax Mon­go­lica. Za jego rzą­dów Eura­zja weszła w okres gospo­dar­czego roz­woju, który był kon­se­kwen­cją ryzy­kow­nej próby sił mię­dzy Złotą Ordą, Ilcha­ni­dami, Bizan­tyń­czy­kami, Ital­czy­kami, Niem­cami i Rusi­nami. Pod wodzą chana Uzbeka Orda przy­jęła bar­dziej siłowe i inter­wen­cjo­ni­styczne podej­ście do spraw poli­tycz­nych na Rusi, wpro­wa­dza­jąc na tron wło­dzi­mier­ski knia­ziów moskiew­skich, mimo obec­no­ści innych, bar­dziej upraw­nio­nych kan­dy­da­tów. Uzbek pro­wa­dził rów­nież skom­pli­ko­waną grę z Ilcha­ni­dami, to sprzy­mie­rza­jąc się z nimi, to znów ich ata­ku­jąc, gdy było to dlań wygod­niej­sze. Pod koniec lat trzy­dzie­stych XIV wieku pań­stwo Ilcha­ni­dów nie­spo­dzie­wa­nie się roz­pa­dło, co tylko umoc­niło domi­nu­jącą pozy­cję Dżo­czy­dów w wymia­nie mon­gol­skiej. Han­del na połu­dnio­wym, kon­tro­lo­wa­nym przez Ilcha­ni­dów szlaku zamarł i został prze­kie­ro­wany przez Ordę na szlaki pół­nocne. Osta­teczny upa­dek Ilcha­ni­dów pod koniec lat pięć­dzie­sią­tych XIV wieku nie do końca przy­słu­żył się jed­nak Dżo­czy­dom. Powstała w ten spo­sób próż­nia wła­dzy sta­no­wiła istotne zagro­że­nie dla Ordy.

W latach sześć­dzie­sią­tych XIV wieku zakoń­czyła się główna linia cha­nów dżo­czydz­kich wywo­dząca swój rodo­wód od Batu-chana. Roz­dział 7 poświę­cony jest wyga­śnię­ciu rzą­dów Batu­idów oraz spo­wo­do­wa­nej tym anar­chii (bułgi). Kry­zys miał wiele przy­czyn, a jedną z nich była epi­de­mia czar­nej śmierci. W następ­stwie zała­ma­nia han­dlu i skur­cze­nia się popu­la­cji miast doszło do kata­strofy gospo­dar­czej. Porzu­ca­nie obsza­rów miej­skich było nie tyle podyk­to­wane paniką, ile odwieczną mon­gol­ską tra­dy­cją stra­te­gicz­nego odwrotu, prak­ty­ko­waną zarówno na polach bitew, jak i na szcze­blu pań­stwo­wym czy w życiu codzien­nym. Dru­gim źró­dłem pro­ble­mów był upa­dek mon­gol­skiej dyna­stii Yuan w Chi­nach. W obli­czu chiń­skiej rebe­lii Han Yuano­wie rów­nież zasto­so­wali w prak­tyce stra­te­giczny odwrót, co miało zna­czące kon­se­kwen­cje dla Ordy. Bułga była jed­nak przede wszyst­kim wyni­kiem walk o suk­ce­sję, któ­rych przy­czyny są nader jasne: Uzbek, podob­nie jak inni póź­niejsi cha­no­wie batu­idzcy, prak­ty­ko­wał zwy­czaj pozby­wa­nia się swo­ich rywali i wynisz­cza­nia ich rodów. Upa­dek Batu­idów stwo­rzył miej­sce dla bejów. Jeden z nich, Mamaj, u schyłku XIV wieku uzy­skał god­ność bej­ler­beja (beja bejów) i u boku mario­net­ko­wych cha­nów z dyna­stii Dżo­cziego spra­wo­wał rządy przez bli­sko dwa­dzie­ścia lat. Pre­ten­denci do tronu pro­wa­dzili ze sobą nie­ustanną wojnę i z cza­sem wła­dza Mamaja zani­kła. W latach osiem­dzie­sią­tych jego siły ponio­sły poważne straty w star­ciach z Wiel­kim Księ­stwem Moskiew­skim, co zwia­sto­wało osła­bie­nie wła­dzy Dżo­czy­dów.

Ostatni roz­dział obej­muje następ­stwa bułgi oraz póź­niej­sze losy Ordy. Roz­wią­za­niem pro­blemu upadku Batu­idów oka­zała się kolejna inno­wa­cja w ramach rzą­dów mon­gol­skich. Gdy Batu­idzi zostali odsu­nięci od wła­dzy, a Orda­idzi – będący ich natu­ral­nymi spad­ko­bier­cami – oka­zali się nie­zdolni do jej prze­ję­cia, nad­szedł pomyślny czas dla potom­ków pozo­sta­łych synów Dżo­cziego. Cha­nem, któ­remu udało się odro­dzić dyna­stię Dżo­czy­dów, był Toch­ta­mysz, poto­mek syna Dżo­cziego – Tuka Timura. Toch­ta­mysz zyskał popar­cie wielu naj­moż­niej­szych bejów, oba­lił Mamaja i wpro­wa­dził Ordę na drogę odnowy for­tuny gospo­dar­czej i poli­tycz­nej. Nie bra­ko­wało mu ambi­cji; źró­dła muzuł­mań­skie przy­pi­sują mu zjed­no­cze­nie Bia­łej i Błę­kit­nej Ordy. W rze­czy­wi­sto­ści obie ordy bywały zjed­no­czone już wcze­śniej, Toch­ta­mysz doszedł jed­nak do wła­dzy po okre­sie głę­bo­kich nie­po­ko­jów i fakt ten został nale­ży­cie uczczony. Nowy chan dowiódł odpor­no­ści tra­dy­cji Czyn­gi­sy­dów, która po upadku dyna­stii Yuan i Ilcha­ni­dów zaczy­nała już blak­nąć.

Uwi­kłał się rów­nież w nie­zro­zu­miałe rela­cje z Timu­rem Chro­mym, na Zacho­dzie lepiej zna­nym pod imie­niem Tamer­lana. Timur był potęż­nym bejem, który prze­jął wła­dzę nad ułu­sem cza­ga­taj­skim. Czę­sto przed­sta­wiany jest jako suwe­ren Toch­ta­my­sza, w rze­czy­wi­sto­ści jed­nak dorów­ny­wali sobie pod wzglę­dem mili­tar­nym, a okresy wza­jem­nej rywa­li­za­cji prze­pla­tały soju­sze. Timur pla­no­wał wyko­rzy­stać próż­nię wła­dzy i zająć dawne tery­to­ria Ilcha­ni­dów, przez co zagro­ziłby szla­kom han­dlo­wym Ordy, podob­nie jak to uczy­nił Hulagu. Dopo­mógł Toch­ta­my­szowi w obję­ciu tronu Dżo­czy­dów, potem jed­nak obaj przy­wódcy zwró­cili się prze­ciw sobie. Wal­czyli zacie­kle, dopóki inny potężny bej nie przy­szedł Timu­rowi z pomocą. Edy­gej dowo­dził wiel­kimi siłami na wscho­dzie Ordy i miał za złe Toch­ta­my­szowi, że fawo­ry­zuje zachod­nich bejów kosz­tem jego samego oraz jego ludu Man­gi­tów. Pomógł Timu­rowi poko­nać Toch­ta­my­sza i osta­tecz­nie to jego siły odsu­nęły chana od wła­dzy, co wywo­łało dal­sze nie­po­ro­zu­mie­nia.

Powszech­nie uważa się, że upa­dek Toch­ta­my­sza był koń­cem Ordy. Twier­dzę ina­czej: kres jego rzą­dów zapo­cząt­ko­wał dal­szą ewo­lu­cję. Przede wszyst­kim Toch­ta­mysz opu­ścił tron za życia. Odda­jąc wła­dzę, oddzie­lił osobę chana od urzędu. Był to ostatni akt pro­wa­dzący do zwy­cię­stwa bejów. Dotąd chan rzą­dził doży­wot­nio, spra­wu­jąc urząd z łaski bóstwa Ten­gri, co zna­czy „nie­biosa” lub „niebo”. Teraz wła­dza została spro­wa­dzona na zie­mię. Nale­żała do tego, kto zdo­łał sobie zaskar­bić popar­cie bejów, a utra­ciw­szy je, ustę­po­wał miej­sca nowemu przy­wódcy. Po Toch­ta­my­szu Orda roz­pa­dła się na regio­nalne potęgi. Mimo to na­dal darzyły one czcią swo­ich mon­gol­skich przod­ków – Czyn­gis-chana, Dżo­cziego, Batu-chana, Ber­kego, Uzbeka i innych. Wszyst­kie kolejne ordy zacho­wały siłę jesz­cze do końca XV wieku.

Pań­stwa koczow­ni­cze takie jak Orda wyka­zy­wały nie­zwy­kłą wprost zdol­ność do zmian. Ich losy prze­bie­gały po zło­żo­nych tra­jek­to­riach, róż­nych od linio­wego modelu wzlo­tów i upad­ków. Czę­sto mówi się, że impe­rium Mon­go­łów upa­dło w latach sześć­dzie­sią­tych XIII wieku wraz z nasta­niem pierw­szego poważ­nego kry­zysu suk­ce­syj­nego. Twier­dze­nie to wydaje się dość absur­dalne, zwa­żyw­szy na zło­żone rela­cje mię­dzy ordami utrzy­mu­jące się jesz­cze przez dwa kolejne stu­le­cia. Gdy impe­rium roz­pada się na czę­ści skła­dowe, instynk­tow­nie bie­rzemy to za jego defi­ni­tywny upa­dek. Tym­cza­sem to wła­śnie roz­pad państw mon­gol­skich był dowo­dem ich odpor­no­ści. Naro­dziły się nowe potęgi, nie wsku­tek znisz­cze­nia poli­tyki Mon­go­łów, lecz dzięki wro­śnię­tej w nią mobil­no­ści i ela­stycz­no­ści. Histo­ria Ordy jasno dowo­dzi, że Mon­go­ło­wie dosko­nale znali zalety sta­ran­nie przy­go­to­wa­nego odwrotu. Unik­nęli nie­koń­czą­cej się walki w imie­niu jed­nego z cha­nów, rodów czy dowol­nie poj­mo­wa­nego tery­to­rial­nego mono­litu. Ich spo­sób życia i spra­wo­wa­nia wła­dzy oka­zał się bar­dziej eks­pan­sywny i trwal­szy od innych.

Auto­rzy poświę­co­nych Ordzie opra­co­wań histo­rycz­nych zwy­cza­jowo pole­gali na źró­dłach pisa­nych wytwo­rzo­nych przez pod­le­głe jej ludy osia­dłe. Pra­gnąc lepiej poznać i opi­sać wewnętrzne funk­cjo­no­wa­nie Ordy, opar­łam tę książkę na szer­szych zaso­bach. Część z nich pocho­dzi wprost od Mon­go­łów. Są to mię­dzy innymi ofi­cjalne roz­kazy, kore­spon­den­cja dyplo­ma­tyczna i monety. W monety Orda jako potęga han­dlowa zain­we­sto­wała znaczny kapi­tał poli­tyczny, a ich pro­jekty zapew­niają głę­boki wgląd w motywy leżące u pod­staw ofi­cjal­nych decy­zji. Wiele można rów­nież wyczy­tać z doku­men­tów i pod­ręcz­ni­ków han­dlo­wych, opo­wie­ści kup­ców i wie­lo­ję­zycz­nych słow­nicz­ków stwo­rzo­nych na potrzeby śre­dnio­wiecz­nych podróż­ni­ków. Wraz z mone­tami źró­dła te malują żywy obraz śro­do­wi­ska, w któ­rym kupcy mie­szali się z tłu­ma­czami, duchow­nymi, cudzo­ziem­skimi podróż­ni­kami, urzęd­ni­kami pil­nu­ją­cymi miar i wag oraz wykształ­co­nymi nie­wol­ni­kami.

Do innych cen­nych źró­deł należą qarı söz, „stare słowa” – epo­peje ste­powe zare­je­stro­wane w XVI i XVII stu­le­ciu opi­su­jące dzieje Ordy w cza­sach jej naj­więk­szego roz­kwitu18. Korzy­sta­łam rów­nież z obfi­tych zna­le­zisk arche­olo­gicz­nych wydo­by­tych na tery­to­riach, które zaj­mo­wała Orda. Pozo­sta­ło­ści mate­rialne obej­mują naczy­nia, narzę­dzia, przed­mioty gospo­dar­stwa domo­wego, odzież oraz przed­mioty uży­wane do celów pań­stwo­wych i rytu­al­nych, takie jak meta­lowe pasy i lustra. Mon­gol­skie budowle bywały efe­me­ryczne – czę­sto z koniecz­no­ści, aby umoż­li­wić ordzie sezo­nową wędrówkę – nie­mniej arche­olo­dzy odkryli miej­sca pochówku, osady, warsz­taty rze­mieśl­ni­cze i budowle kul­towe, co poka­zuje, że Mon­go­ło­wie inwe­sto­wali także w trwałe struk­tury. W ciągu ostat­nich pięt­na­stu lat bada­nia arche­olo­giczne znacz­nie posu­nęły się naprzód, dostar­cza­jąc histo­ry­kom nowych mate­ria­łów. Obrazu dopeł­niają źró­dła tek­stowe napi­sane w języ­kach arab­skim, turec­kim, ruskim, wło­skim, łaciń­skim, per­skim i innych. Poma­gają nam one zapo­znać się z wyda­rze­niami roz­cią­ga­ją­cymi się na trzy wieki, kiedy Orda powstała, doko­nała eks­pan­sji i osta­tecz­nie roz­pły­nęła w pod­żo­czydz­kich pań­stwach Azji Zachod­niej i Środ­ko­wej.

Poku­tuje nie­słuszny mit, jakoby kul­tura koczow­ni­cza w prze­wa­ża­ją­cej mie­rze miała opie­rać się na prze­ka­zach ust­nych. W tej książce oba­lam ów mit, opie­ra­jąc się na pisem­nych źró­dłach stwo­rzo­nych w impe­rium, które w swo­jej zło­żo­nej orga­ni­za­cji zdo­łało połą­czyć prak­tyki zaczerp­nięte od Ujgu­rów, Chiń­czy­ków i róż­nych ludów turec­kich z tere­nów nad­woł­żań­skich i Morza Kaspij­skiego oraz tra­dy­cje mon­gol­skie ze ste­pów wschod­niej Azji. Korzy­stam z jar­ły­ków, róż­nie tłu­ma­czo­nych – jako pisma dyplo­ma­tyczne, roz­kazy lub roz­po­rzą­dze­nia wyda­wane przez wład­ców Ordy. Były to pisemne doku­menty doty­czące prawa, poli­tyki lub sta­tusu. Jar­łyk mógł na przy­kład potwier­dzać pozy­cję danej osoby albo jej prawo do ziemi. Cha­no­wie i bejo­wie pro­wa­dzili rów­nież obfitą kore­spon­den­cję dyplo­ma­tyczną. W archi­wach rosyj­skich zacho­wała się znaczna liczba jar­ły­ków, można je rów­nież zna­leźć w Wene­cji, Genui, Rzy­mie, Wied­niu, Sym­fe­ro­polu, War­sza­wie i Stam­bule.

Szcze­gól­nie wymowne są zapisy doty­czące sto­sun­ków mię­dzy Ordą a suł­ta­na­tem Mame­lu­ków. Oba mocar­stwa utrzy­my­wały oży­wione kon­takty; udało nam się dotrzeć do infor­ma­cji na temat ponad osiem­dzie­się­ciu misji dyplo­ma­tycz­nych prze­pro­wa­dzo­nych w ciągu dwóch stu­leci. Treść listów wymie­nia­nych przez cha­nów, suł­ta­nów oraz ich posel­stwa znamy dzięki źró­dłom arab­skim dostar­cza­ją­cym kon­kret­nych infor­ma­cji na temat spraw poli­tycz­nych i woj­sko­wych. Uważna lek­tura pozwala wyj­rzeć poza ówcze­sne kon­we­nanse i poznać prak­tyczne aspekty soju­szu mię­dzy Ordą a suł­ta­na­tem.

Zaska­ku­jący jest brak kro­nik dyna­stycz­nych oraz ofi­cjal­nych histo­rii spi­sy­wa­nych dla cha­nów Ordy19. Sta­nowi to zna­czące odstęp­stwo od innych dwo­rów Czyn­gi­sy­dów, któ­rych cha­no­wie chęt­nie zama­wiali dzieła lite­rac­kie mające sła­wić ich czyny. Na zamó­wie­nie wiel­kiego chana i Ilcha­ni­dów wspa­niałe opo­wie­ści stwo­rzyli tacy słynni, peł­niący wyso­kie urzędy histo­rycy jak Dżu­wajni i Raszid ad-Din. Wobec braku ofi­cjal­nych pisem­nych nar­ra­cji histo­rie o wład­cach i bejach Ordy prze­ka­zy­wano ust­nie. Osta­tecz­nie zostały prze­lane na papier w XVI i XVII wieku. Źró­dła te są cenne z histo­rio­gra­ficz­nego punktu widze­nia, ponie­waż pozwa­lają zapo­znać się z losami cha­nów dżo­czydz­kich po osła­bie­niu ich wła­dzy. Cha­no­wie w tych źró­dłach czę­sto wydają się słabsi niż w przed­sta­wie­niach współ­cze­snych im obser­wa­to­rów; nie­zdolni do rzą­dze­nia bez rady bejów i prze­wod­nic­twa szej­ków sufic­kich, któ­rzy po przy­ję­ciu przez Ordę islamu wyro­śli na boha­te­rów ludo­wych20.

Ze wszyst­kich tych źró­deł, a także z wtór­nych opra­co­wań aka­de­mic­kich z róż­nych lat, wyła­nia się zniu­an­so­wany por­tret mon­gol­skiej domi­na­cji, bar­dzo różny od tego, który prze­trwał w popu­lar­nych wyobra­że­niach. W kolej­nych roz­dzia­łach tej książki czy­tel­nicy poznają piękno i zło­żo­ność koczow­ni­czego życia na ste­pie. Jej stro­nice zapeł­niają nie­zwy­kli boha­te­ro­wie i wyda­rze­nia. Opi­suję ze szcze­gó­łami cier­pie­nia i try­umfy wojny, fascy­nu­jące szcze­góły z życia śre­dnio­wiecz­nych spo­łe­czeństw eura­zja­tyc­kich, zręcz­ność i pomy­sło­wość, z jakimi koczow­nicy radzili sobie w zmie­nia­ją­cym się oto­cze­niu, oraz zaawan­so­wane prak­tyki i teo­rie rzą­dze­nia, na któ­rych opie­rała się Orda.

W całej książce prze­wi­jają się trzy motywy prze­wod­nie. Po pierw­sze, noma­dzi byli dosko­na­łymi zarząd­cami, któ­rzy zbu­do­wali impe­rium bez potrzeby odwo­ły­wa­nia się do swych osia­dłych pod­da­nych, ponie­waż mieli wła­sne insty­tu­cje wła­dzy – insty­tu­cje, które w zmo­dy­fi­ko­wa­nej postaci trwały jesz­cze długo po roz­pa­dzie impe­rium Mon­go­łów i samej Ordy. Po dru­gie, choć zwy­kło się uwa­żać śre­dnio­wieczne ludy – a zwłasz­cza noma­dów – za ści­śle zwią­zane mono­li­tem tra­dy­cji, Orda sta­no­wiła pro­dukt nie­usta­ją­cej zmiany. W isto­cie była prze­siąk­nięta impe­rial­nymi tra­dy­cjami ste­po­wych noma­dów, ale dosto­so­wy­wała się i odcho­dziła od nich pod wpły­wem wyzwań, które wyma­gały nowa­tor­skich roz­wią­zań. Powin­ni­śmy zro­zu­mieć, że zmiana nie była toż­sama z odrzu­ce­niem koczow­ni­czej natury; dyna­mizm jest nie­od­łącz­nie zwią­zany z wędrow­nym try­bem życia i spra­wo­wa­nia wła­dzy. Pro­wa­dzi nas to do waż­nego wnio­sku: Mon­go­ło­wie zbu­do­wali swoje impe­rium nie wbrew noma­dycz­nej natu­rze, lecz dzięki niej.

Trze­cim moty­wem łączą­cym poru­szane w książce wątki jest to, że Orda zmie­niła świat. Pań­stwo Mon­go­łów prze­szło wielką prze­mianę, ale też samo stało się jej zaczy­nem. W Euro­pie Wschod­niej wasale Dżo­czy­dów zjed­no­czyli tam­tej­sze ludy, nada­jąc im współ­cze­sną formę – na przy­kład Buł­ga­rów i Rumu­nów. Wiele naro­dów w Rosji i Azji Środ­ko­wej do dziś dopa­truje się swo­ich korzeni w Zło­tej Ordzie. Jej sieć han­dlowa przez stu­le­cia two­rzyła pod­wa­liny gospo­dar­czych for­tun w base­nie Morza Śród­ziem­nego i sta­no­wiła ważny pas trans­mi­syjny łączący Europę i Azję. Złota Orda trwale zaszcze­piła wital­ność i pomy­sło­wość noma­dów wśród ludów osia­dłych.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Inna wer­sja mówi o chęci unik­nię­cia przez Czyn­gis-chana ewen­tu­al­nych waśni w łonie rodziny, ponie­waż nie­mal było pewne, że Dżo­czi nie jest jego bio­lo­gicz­nym synem. Wpraw­dzie był naj­star­szy, ale uro­dził się po odbi­ciu z nie­woli żony Czyn­gisa. Nar­ra­cja o kon­flik­cie, a nawet otru­ciu przez ojca jest póź­niej­szym prze­ka­zem słu­żą­cym utrwa­le­niu wła­dzy Uge­deja i jego potom­nych (przyp. J.R.). [wróć]

W książce słowo „orda” odnosi się zarówno do pań­stwa zało­żo­nego przez potom­ków Dżo­cziego, syna Czyn­gis-chana, jak i do jego syna Ordy, cza­sami zwa­nego też Orda Edżen (Orda Panu­jący, Orda Władca, Orda Pan), a zarzą­dza­ją­cego wschod­nią czę­ścią ułusu Dżo­cziego. Uży­wane dalej okre­śle­nie „Orda­idzi” doty­czy tylko potom­ków Ordy, a nie całej lud­no­ści Zło­tej Ordy (przyp. J.R.). [wróć]

Nazwa Orda (Wielka Orda etc.) to dużo póź­niej­szy i nie­mon­gol­ski pomysł. Ter­min upo­wszech­nił się dopiero w XVI wieku dzięki pisa­nym źró­dłom ruskim. Ord (klas. mong. ordu) ozna­cza obo­zo­wi­sko; złoty to przy­miot­nik sym­bo­li­zu­jący potęgę, bogac­two i wła­dzę kró­lew­ską. Jest to praw­do­po­dobna kalka z języka turec­kiego (przyp. J.R.). [wróć]

Dżam (ewen­tu­al­nie dzam, dziam, yam oraz jam) – ‘droga; sta­cja pocz­towo-kurier­ska, sta­nica; służba kurier­ska’ to wyrazy z róż­nych języ­ków tur­kij­skich, praw­do­po­dob­nie pocho­dzące z mar­twego dziś języka tab­gacz, a będące okre­śle­niem na sta­nicę pocz­tową. Złoty wiek roz­woju sys­temu tych sta­nic przy­pada na czasy impe­rium mon­gol­skiego (Uge­dej chana). Sami Mon­go­ło­wie, któ­rzy dopro­wa­dzili sys­tem do ide­al­nie dzia­ła­ją­cej siatki sta­cji pocz­to­wych, nazy­wali je örtöö, spo­lsz­cze­nie urton, poczta urto­nowa. Zacho­wali jed­nak oddzielne wyrazy dzam ‘droga’ oraz jam ‘nad­zwy­czajny roz­kaz’ (przyp. J.R.). [wróć]

W innych języ­kach wyraz „horde” istot­nie ma takie podwójne zna­cze­nie, ale nie w pol­skim, w któ­rym roz­róż­niamy ordę i hordę (przyp. tłum.). [wróć]

Kuruł­taju (przyp. tłum.). [wróć]

Praw­do­po­dob­nie Iohanca Hun­ga­rus (przyp. tłum.). [wróć]

Co do nazew­nic­twa ord Zło­tej Ordy – zobacz wyja­śnie­nie w komen­ta­rzu do wyda­nia pol­skiego (przyp. red.). [wróć]

W Pol­sce przy­jął się obec­nie zapis Mengu Timur lub Monge Timur, nie jest on jed­nak pra­wi­dłowy. Trans­li­te­ra­cja zapisu imie­nia tego władcy w piśmie mon­gol­skim wygląda tak: Möngke Temür; stąd Munke Temur – zob. np. Histo­ria Mon­go­lii Ludwika Bazy­lowa (przyp. J.R.). [wróć]

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zob. John A. Boyle, The Mon­gol World Empire, Vario­rum Reprints, Lon­don 1977. Na temat histo­rio­gra­ficz­nego roz­woju kon­cep­cji mon­gol­skiego impe­rium świa­to­wego zob. Timo­thy May, The Mon­gol Conqu­ests in World History, Reak­tion, Lon­don 2012, s. 7–23. Doko­nu­jąc cen­nego spo­strze­że­nia na temat zna­cze­nia sys­temu świa­to­wego, Janet Abu-Lughod wyja­śnia, że „żaden świa­towy sys­tem nie jest glo­balny, jeśli rozu­mieć przez to rów­no­mierne połą­cze­nie wszyst­kich jego skła­do­wych”. Świa­towy sys­tem jest wyni­kiem współ­za­leż­no­ści róż­nych geo­gra­ficz­nie odręb­nych podsys­temów. Janet L. Abu-Lughod, Before Euro­pean Hege­mony: The World Sys­tem A.D. 1250–1350, Oxford Uni­ver­sity Press, New York 1989, s. 32 (pod­kre­śle­nie autorki) [wyd. pol. Europa na pery­fe­riach: śre­dnio­wieczny sys­tem-świat w latach 1250–1350, przeł. Arka­diusz Bugaj, Wydaw­nic­two Marek Dere­wiecki, Kęty 2012]. [wróć]

Pamela Kyle Cros­sley, Ham­mer and Anvil: Nomad Rulers at the Forge of the Modern World, Row­man and Lit­tle­field, Lan­ham 2019, s. 149–155; Jane Bur­bank, Fre­de­rick Cooper, Empi­res in World History: Power and Poli­tics of Dif­fe­rence, Prin­ce­ton Uni­ver­sity Press, Prin­ce­ton 2010, s. 104–115. [wróć]

May, The Mon­gol Conqu­ests, s. 22. [wróć]

Zob. Cros­sley, Ham­mer and Anvil, s. xvii–xxiii; May, The Mon­gol Conqu­ests, s. 8. [wróć]

Zob. Tho­mas T. All­sen, Mon­gol Impe­ria­lism: The Poli­cies of the Grand Qan Möngke in China, Rus­sia, and the Isla­mic Lands, 1251–1259, Uni­ver­sity of Cali­for­nia Press, Ber­ke­ley 1987; Tho­mas T. All­sen, Com­mo­dity and Exchange in the Mon­gol Empire: A Cul­tu­ral History of Isla­mic Textes, Cam­bridge Uni­ver­sity Press, New York 1997; Tho­mas T. All­sen, Cul­ture and Conqu­est in Mon­gol Eura­sia, Cam­bridge Uni­ver­sity Press, New York 2001; Tho­mas T. All­sen, The Royal Hunt in Eura­sian History, Uni­ver­sity of Pen­n­sy­lva­nia Press, Phi­la­del­phia 2006; Tho­mas T. All­sen, The Steppe and the Sea: Pearls in the Mon­gol Empire, Uni­ver­sity of Pen­n­sy­lva­nia Press, Phi­la­del­phia 2019. [wróć]

Zob. szcze­gól­nie May, The Mon­gol Conqu­ests; Michal Biran, The Mon­gol Empire and Inter-Civi­li­za­tio­nal Exchange, w: The Cam­bridge World History, t. 5: B.Z. Kedar, M.E. Wie­sner-Hanks (red.), Expan­ding Webs of Exchange and Con­flict, Cam­bridge Uni­ver­sity Press, Cam­bridge 2015, s. 534–558; Hodong Kim, The Unity of the Mon­gol Empire and Con­ti­nen­tal Exchange over Eura­sia, „Jour­nal of Cen­tral Eura­sian Stu­dies”, 1 (2009), s. 15–42. [wróć]

Zob. np. reflek­sje meto­do­lo­giczne w: Euge­nio Mene­gon, Tele­scope and Micro­scope: A Micro-Histo­ri­cal Appro­ach to Glo­bal China in the Eigh­te­enth Cen­tury, „Modern Asian Stu­dies”, 54, nr 4 (2020), s. 1315–1344. [wróć]

Karl Wit­t­fo­gel, Fȇng Chia-shȇng, History of Chi­nese Society: Liao (907–1125), Ame­ri­can Phi­lo­so­phi­cal Asso­cia­tion, Phi­la­del­phia 1949, s. 508. [wróć]

Lham­su­ren Munkh-Erdene, Where Did the Mon­gol Empire Come From? Medie­val Mon­gol Ideas of People, State and Empire, „Inner Asia”, 13, nr 2 (2011), s. 211–237, 211. Na temat ewo­lu­cji mon­gol­skiego ułusu w jeke mong­gol ulus (impe­rium mon­gol­skie lub Wiel­kie Pań­stwo) zob. Timo­thy Brook, Great State: China and the World, Pro­file Books, Lon­don 2019, s. 7–9. [wróć]

Ron Sela, Ritual and Autho­rity in Cen­tral Asia: The Khan’s Inau­gu­ra­tion Cere­mony, „Papers on Inner Asia”, nr 37, Indiana Uni­ver­sity Rese­arch Insti­tute for Inner Asian Stu­dies, Blo­oming­ton 2003. [wróć]

Zob. też Pekka Hämäläinen, The Coman­che Empire, Yale Uni­ver­sity Press, New Haven 2008, który swoje pod­su­mo­wa­nie zaty­tu­ło­wał The Shape of Power [Ukształ­to­wa­nie potęgi]. [wróć]

Histo­rycy rosyj­scy osia­dli w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, np. Geo­rge Ver­nad­sky [Gie­or­gij Wier­nad­ski], mogli posłu­gi­wać się innymi ter­mi­nami niż „jarzmo tatar­skie”. Poję­cie jarzma mon­gol­skiego czy jarzma tatar­skiego prze­nik­nęło do now­szych opra­co­wań anglo­ję­zycz­nych, np. Char­les J. Hal­pe­rin, The Tatar Yoke, Sla­vica, Colum­bus 1986; Leo de Har­tog, Rus­sia and the Mon­gol Yoke: The History of the Rus­sian Prin­ci­pa­li­ties and the Gol­den Horde, 1221–1502, Bri­tish Aca­de­mic Press, Lon­don 1996. [wróć]

Devin DeWe­ese, Isla­mi­za­tion and Native Reli­gion in the Gol­den Horde: Baba Tükles and Conver­sion to Islam in Histo­ri­cal and Epic Tra­di­tion, Pen­n­sy­lva­nia State Uni­ver­sity Press, Uni­ver­sity Park 1994. [wróć]

Zob. Char­les J. Hal­pe­rin, Rus­sia and the Gol­den Horde: The Mon­gol Impact on Medie­val Rus­sian History, Indiana Uni­ver­sity Press, Blo­oming­ton 1985; Hal­pe­rin, The Tatar Yoke; Har­tog, Rus­sia and the Mon­gol Yoke; Donald Ostrow­ski, Muscovy and the Mon­gols: Cross-Cul­tu­ral Influ­en­ces on the Steppe Fron­tier, 1304–1589, Cam­bridge Uni­ver­sity Press, Cam­bridge 1998. [wróć]

Na przy­kład Janet Mar­tin dostrzega roz­wój gospo­dar­czy Rusi pod zwierzch­nic­twem Mon­go­łów, choć nie stara się wyja­śnić tego zja­wi­ska. Janet Mar­tin, North-Eastern Rus­sia and the Gol­den Horde (1246–1359) w: The Cam­bridge History of Rus­sia, t. 1, Mau­reen Per­rie (red.), From early Rus’ to 1689, Cam­bridge Uni­ver­sity Press, Cam­bridge 2006, s. 132. [wróć]

Zob. Michael Kho­dar­ko­vsky, Rus­sia’s Steppe Fron­tier: The Making of a Colo­nial Empire, 1500–1800, Indiana Uni­ver­sity Press, Blo­oming­ton 2002 [wyd. pol. Na gra­ni­cach Rosji: budo­wa­nie impe­rium na ste­pie, 1500–1800, przeł. Bogu­miła Mala­recka, Pań­stwowy Insty­tut Wydaw­ni­czy, War­szawa 2009]. [wróć]

Bar­baro i Kon­ta­rini o Ros­sii: k isto­rii italo-ruskih svâzej v XV v., red. i tłum. E.Č. Skržinskaja, Nauka, Lenin­grad 1971, s. 148. [wróć]

Epos ste­powy Ching­gis nāme Ötemisha Hājjīego pocho­dzi z połowy XVI w. Ist­nieje kilka wydań, m.in. Ute­mish Kha­dzhi [Ötemish Hājjī, Chin­giz-name, red. i tłum. V.P. Iudin, Iu.G. Bara­nova, M.Kh. Abu­se­itova, Gilim, Almaty 1992; Kara tava­rikh, przeł. I.M. Mir­ga­leev, E.G. Say­fet­di­nova, Sh. Mar­djani Insti­tute of History of the Tatar­stan Aca­demy of Scien­ces, Kazanʹ 2017. [wróć]

Możemy być pewni, że kro­niki dwor­skie Ordy nie zagi­nęły, ponie­waż w póź­niej­szych dzie­łach, które powstały pod patro­na­tem kolej­nych przy­wód­ców Ordy, takich jak uzbeccy i chi­wań­scy cha­no­wie, nie ma wzmia­nek o ich ist­nie­niu. Gdyby taka lite­ra­tura ist­niała, póź­niej­sze źró­dła powo­ły­wa­łyby się na nią. [wróć]

Zob. Ute­mish Kha­dzhi, Chin­giz-name; DeWe­ese, Isla­mi­za­tion and Native Reli­gion; Mária Iva­nics, Mir­ka­sym A. Usma­nov, Das Buch der Dschin­gis-Legende. Däftär-i Čingiz-nāmä, Depart­ment of Altaic Stu­dies, Uni­ver­sity of Sze­ged, Sze­ged 2002. [wróć]

Tytuł ory­gi­nału: The Horde: How the Mon­gols Chan­ged the World

Copy­ri­ght © 2021 by Marie Fave­reau

All rights rese­rved

Copy­ri­ght © for the Polish e‑book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2024

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor: Kata­rzyna Raź­niew­ska

Redak­cja mery­to­ryczna: dr Jan Rogala (mon­go­li­sta)

Wydział Orien­ta­li­styczny UW

Pro­jekt i opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: Urszula Gireń

Ilu­stra­cja na okładce

© Pho­to­Po­wer

Wyda­nie I e‑book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Orda. Jak Mon­go­ło­wie zmie­nili świat, wyd. I, Poznań 2025)

ISBN 978-83-8338-624-9

WYDAWCA

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań, Pol­ska

tel. +48 61 867 47 08, +48 61 867 81 40

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer