Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Niepospolite gatunki ptaków można obserwować nie tylko w głębi lasu czy na rozlewiskach, ale także na wiejskim podwórku. I to w dodatku – nie wychodząc z domu! Kogo można zaprosić na podwórko? Jakie budki lęgowe zakupić i na jakiej wysokości je ustawić? Co i kiedy sypać do karmnika? Jaki kolor mają jaja jaskółek, a jaki sikor? Czym się różni samica zięby od samca? Jak „zwabić” dudki na podwórko? O tym, a także o wielu innych sprawach jest ta książka.
Weźcie ją do ręki, usiądźcie wygodnie na tarasie lub w trawie, oprzyjcie się wygodnie o polny kamień i czytajcie. A potem raz jeszcze – po lekturze – rozejrzyjcie się wokół uważnie… Prawda, że widać więcej?
Wydawałoby się, że na wiejskim podwórku można oglądać tylko wróble, jaskółki, gołębie i sikorki bogatki. Tak przynajmniej sądzi wielu mieszkańców nie tylko miast, ale i wsi. Dla większości z nich każdy mały, szarawy ptak to wróbel, duży drapieżnik to jastrząb, a jeżyki, dymówki, oknówki i brzegówki to jaskółki. Do niedawna również dla mnie nazwanie poszczególnych, dość pospolitych gatunków ptaków było zbyt trudne, a odróżnienie pierwiosnka od piecuszka czy sikory ubogiej od czarnogłowej – zupełnie niemożliwe.
Kiedy jednak zacząłem pomieszkiwać w wiejskiej chacie i obserwować kręcące się po podwórku ptaki, stwierdziłem, że jest ich tutaj znacznie więcej niż powszechnie się uważa. Dość szybko nauczyłem się nie tylko określać pojawiające się gatunki, ale poznałem też sposoby budowania przez nie gniazd, wyprowadzania lęgów, zdobywania pożywienia i wiele innych elementów ich życia. Z czasem zwykłe zainteresowanie przerodziło się w pasję, której efektem jest ta książka… Mam nadzieję, że z jej lektury, a zwłaszcza z obserwacji ptaków będziecie czerpać tyle radości, ile czerpię ja…
JERZY SAMUSIK
BOHATEROWIE OPOWIEŚCI (W KOLEJNOŚCI WYSTĘPOWANIA NA KARTACH TEJ KSIĄŻKI):
Sikora (bogatka, czubatka, czarnogłowa i uboga oraz modraszka)
Sosnówka
Skowronek
Jaskółka dymówka
Dudek
Drozd śpiewak
Krętogłów
Dzięcioł duży
Dzięciołek
Paszkot
Grzywacz
Kopciuszek
Kos
Kwiczoł
Muchołówka szara
Muchołówka żałobna
Piecuszek
Pierwiosnek
Zięba
Pleszka
Sójka
Trznadel
Szpak
Gąsiorek
Szczygieł
Dzwoniec
Wróbel
Czyż
Sierpówka
Krogulec
O AUTORZE:
JERZY SAMUSIK – doktor nauk medycznych, absolwent białostockiej Akademii Medycznej i warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego, wieloletni ordynator Oddziału Rehabilitacji Wojewódzkiego Szpitala w Białymstoku oraz wykładowca w Akademii Medycznej i Wyższej Szkole Medycznej w Białymstoku, członek Związku Literatów Polskich.
Kiedy paranie się wyłącznie medycyną przestało mu wystarczać, począł podróżować. Przejechał samochodem przez Saharę, w Himalajach przeszedł pieszo 1300 km, w poszukiwaniu Pigmejów przemierzał dżungle Kamerunu, fotografował zwierzęta na Madagaskarze, nad jeziorem Czad i w rezerwatach Nigerii, jeepem dotarł w głąb Tybetu, łowił ryby na Labradorze i u wybrzeży Spitsbergenu… Wszystkie te podróże opisał w dziesiątkach reportaży drukowanych w czasopismach popularnonaukowych i krajoznawczych oraz w kilkunastu książkach. Gdy osiągnął wiek niepozwalający mu na dalekie i długotrwałe podróże, zaczął wędrować z aparatem fotograficznym po nadnarwiańskich i nadbiebrzańskich ścieżkach. Fotografował przede wszystkim ptaki, co zaowocowało cyklem ornitologicznych artykułów, bogato ilustrowanych zdjęciami, zamieszczanych od trzech lat w miesięczniku „Przyroda Polska”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 99
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Moje wiejskie podwórko
Przed dwudziestu laty kupiłem z moją Kasią małą, starą chatkę w nadnarwiańskiej wsi. Stała właściwie poza wsią, na skraju sosnowego lasu. Między jej podwórkiem a zabudowaniami wiejskimi, odległymi o jakieś 300 metrów, rozciągało się pole obsiewane niegdyś żytem. Kupiliśmy też to pole, bez zamiaru uprawiania tam czegokolwiek. Już wówczas porośnięte było chwastami, a później pojawiały się na nim pojedyncze sosenki-samosiejki, które w miarę upływu lat gęstniały i rozrastały się w sosnowy lasek.
Chata była bardzo zniszczona, od kilku lat nikt w niej już nie mieszkał. Gdy zobaczył ją mój przyjaciel, inżynier budowlany, stwierdził, że nie da się jej w jakiś sensowny sposób naprawić. Uważał, że trzeba ją rozebrać i postawić w tym miejscu nowy dom. To samo orzekła mama mojej żony, również inżynier budowlany. My tymczasem znaleźliśmy w pobliskim miasteczku stolarza, który po obejrzeniu chałupy powiedział, że ją wyremontuje tak, iż chętnie w niej zamieszkamy. I rzeczywiście, po kilku tygodniach nie mogliśmy jej poznać. Oszalowana zewnątrz i wewnątrz, z nową stolarką okienną, z nowym, pokrytym blachą dachem, z dobudowaną sionką, łazienką i gankiem, z kominkiem i piecem kuchennym, ze strychem zamienionym na sypialnię, a będącym pierwotnie rupieciarnią, stała się chatą zupełnie niepodobną do tej, którą kupiliśmy.
Podwórko było duże. Od północy ograniczała go ściana sosnowego lasu; od wschodu – chata i las mieszany, wyrosły w miejscu istniejącego niegdyś małego jeziorka, powstałego ze starorzecza Narwi; od południa – ugór w miejscu obsiewanego niegdyś żytem pola; od zachodu – stodoła i rosnący za nią brzozowy lasek. Jego powierzchnia była pofałdowana, piaszczysta, porośnięta niską trawą i kępkami wyższych roślin, takich jak mydlnica lekarska, piołun czy wiesiołek dwuletni. Tu i ówdzie zieleń roślin musiała ustąpić żółci sypkiego piasku, tworzącego niemałe połacie, na których nic nie było w stanie wyrosnąć.
Kiedy zaczęliśmy tam pomieszkiwać, zobaczyłem, że na podwórku i wokół niego kręci się dość dużo ptaków. Najbardziej rzucały się w oczy sikorki. Widzieliśmy je wszędzie i nie były to tylko najpopularniejsze bogatki, ale także przedstawicielki wszystkich sześciu gatunków sikor bytujących w Polsce. W miarę upływu czasu widzieliśmy ich coraz więcej, i nie tylko sikorek, zwłaszcza gdy urządziliśmy dla nich latem kąpielisko, a zimą karmniki. Dzięki temu poznawałem coraz to nowe gatunki, fotografowałem je i zdobywałem wiedzę o ich życiu.
Sikora największa
Spośród sikorek kręcących się na naszym podwórku najwięcej jest bogatek. Ich charakterystyczna barwa upierzenia pozwala rozpoznać je już z daleka. Rzuca się bowiem w oczy ich żółta pierś i żółty brzuch, z czarnym pasem pośrodku oraz czarny kapelusik i białe policzki. Grzbiet mają oliwkowo-zielonkawy, przy karku bardziej żółtawy; skrzydła i ogon szaro-niebieskawe, z białymi paskami na zewnętrznych chorągiewkach skrajnych sterówek i na pokrywach skrzydeł. Można zaobserwować niewielki dymorfizm między samcem a samicą bogatki. Czarny pas na piersi i brzuchu samca jest znacznie szerszy i dłuższy niż u samic, u których kończy się gdzieś w połowie tułowia. Poza tym czarna czapeczka na głowie samicy jest matowa, u samca zaś błyszcząca. Młode bogatki mają upierzenie bardziej matowe i mniej kontrastowe oraz nieznacznie żółtawe policzki.
Wiedząc, że bogatki chętnie zakładają gniazda w budkach lęgowych, już w pierwszym roku pomieszkiwania w naszej wiejskiej chacie rozwiesiłem na drzewach wokół podwórza kilka budek o średnicy otworu wlotowego w granicach 30‒32 mm. Wprawdzie bogatki preferują lasy liściaste i tam wiją gniazda głównie w opuszczonych dziuplach wykutych przez dzięcioły, ale w dobie znacznej synantropizacji wybierają na wychowanie potomstwa nieprawdopodobne wręcz miejsca. Mogą to być skrzynki na listy, słupy latarni ulicznych, metalowe rury ogrodzeniowe, szlabany na przejeździe kolejowym czy nawet stare czajniki zawieszone na płocie. Gdy na naszym podwórku wszystkie budki zostały już zajęte, spóźniona para bogatek uwiła gniazdo między deskami szalującymi chatę, w szczelinie tak wąskiej, że w kilka dni po wylęgu pisklęta musiały podczas karmienia przyjmować pozycję stojącą.
W gnieździe zbudowanym z mchu i suchych źdźbeł trawy, a wyścielonym włosiem i piórkami, samica znosi codziennie po jednym białym jajeczku, pokrytym luźno rozrzuconymi plamkami czerwono-brązowymi. W pierwszym lęgu, zaczynającym się zwykle w połowie kwietnia, będzie ich od 6 do 14, w drugim, mającym miejsce w czerwcu – o połowę mniej. Sama je wysiaduje przez równe dwa tygodnie, począwszy od przedostatniego zniesienia. Potem karmi pisklęta wraz z samcem przez 18‒21 dni. W okresie lęgowym samica i samiec ciężko pracują, zwłaszcza gdy piskląt jest 12 czy jeszcze więcej. Wtedy w ciągu 16-godzinnego dnia odbywają około tysiąca lotów, przynosząc głównie małe owady i ich larwy. Dokarmianie piskląt, które opuściły już gniazdo i usadowiły się na gałęziach okolicznych drzew, trwa jeszcze trzy tygodnie. W okresie karmienia rodzice muszą również się odżywiać i zjadają gąsienice, różne owady i ich jajeczka w liczbie dochodzącej do 200, a ich masa jest równa wadze zjadającej je bogatki. W ciągu sezonu letniego jedna rodzina bogatek może zjeść około 3 miliony owadów, których sumaryczna waga wyniesie 75 kg. Stąd wniosek, że ten mały ptaszek jest wielkim niszczycielem owadów czyniących szkody w rolnictwie, ogrodnictwie i lasach.
Bogatka jest nie tylko największą spośród naszych sikor, ale też i najliczniejszą. Wielkość jej populacji w Polsce nie jest jednak dokładnie znana, bowiem różni autorzy szacują ją od 2 500 000 do nawet 4 500 000 par lęgowych. Tak duża liczba spowodowana jest zanikiem mroźnych zim, dwoma lęgami rocznie i dużą liczbą jajeczek znoszonych w pierwszym lęgu, dochodzącą do 14, oraz niewybrednością w wyszukiwaniu miejsc do założenia gniazda.
Bogatki są nie tylko najliczniejszymi i największymi sikorami, ale również najbardziej zuchwałymi, a nawet drapieżnymi. Potrafią nie tylko wypędzić z budki czy dziupli modraszkę, ale nawet zabić ją uderzeniem dzioba w głowę, a potem jeszcze zjeść jej móżdżek. Wydawałoby się, że jest to niemożliwe, obserwując pobieżnie te wyglądające sympatycznie ptaki. Pisał jednak o tych niecnych poczynaniach wybitny polski ornitolog, Jan Sokołowski w swoim słynnym dziele Ptaki ziem polskich.
Wraz z ocieplaniem się klimatu bogatki przestały odlatywać zimą na południe Europy. Zostają w Polsce i odżywiają się jajeczkami owadów, wyszukiwanymi głównie w korze drzew. Chętnie też zjadają nasiona oleiste, szczególnie pestki słoneczników. Jeżeli nasypiemy je do karmnika, a obok powiesimy jeszcze świeży płat niesolonej słoniny lub kupione w zoologicznym sklepie kule tłuszczowe, będące mieszaniną łoju i różnych nasion, zwabimy bogatki z całej okolicy. Ptaki te wówczas intensywnie żerują, gdyż muszą w ciągu krótkiego dnia zgromadzić pod skórą jak najwięcej tłuszczu, który pozwoli im przetrwać mroźną noc.
Sikora czarnogłowa i uboga
Równie w dużej liczbie jak bogatki kręcą się po naszym podwórzu sikorki czarnogłowe. Szczególnie dużo ich zimą przy karmniku, który systematycznie napełniam wyłuskanymi pestkami słonecznikowymi począwszy od pierwszych mrozów. Wśród nich pojawiają się również sikorki ubogie, ale trudno je odróżnić od czarnogłówek ze względu na niemal identyczną barwę upierzenia.
Czarnogłówka – zgodnie z jej nazwą – ma na głowie czarny kapelusik. Czarny jest również dziób i czarny śliniaczek, białe są natomiast policzki oraz pierś i brzuch, ale z szarym odcieniem, a boki z szaro-płowym nalotem. Grzbiet jest brązowo-szary, a na szarych skrzydłach widoczne są białawe wstawki, utworzone przez jasne krawędzie zewnętrzne lotek ramiennych.
Sikorka uboga ma też czarny kapelusik, ale jest on wyraźnie błyszczący, podczas gdy u czarnogłówki matowy i zwężając się, schodzi niżej na kark. Śliniaczek u czarnogłówki ma rozmyty, trójkątny zarys, jest szerszy niż u sikory ubogiej, u której przyjmuje kształt klina o wyraźnie zarysowanych brzegach. Sikora uboga ma lekko przyciemnione policzki, a nie ma białych wstawek na skrzydłach widocznych u czarnogłówki. Różnice te są trudno dostrzegalne u ruchliwych sikorek, łatwiej je odróżnić od siebie, słuchając ich śpiewu, który u każdego z tych gatunków jest zupełnie inny. Śpiew czarnogłówki składa się z fletowych, jakby wyrażających smutek brzmień, zaś podczas śpiewu sikorki ubogiej dźwięki złożone z dwusylabowych fraz powtarzane są szybko i rytmicznie, z akcentowaniem na końcu. Zarówno u czarnogłówek, jak i sikorek ubogich nie występuje dymorfizm płciowy.
Czarnogłówka jest ptakiem leśnym, najchętniej zamieszkuje lasy iglaste, zwłaszcza suche młodniaki sosnowe, dlatego tak często widzimy je na naszym podwórzu, otoczonym dookoła młodymi sosnami. Można ją jednak spotkać też w lasach liściastych lub mieszanych i na terenach podmokłych, np. w zaroślach wierzbowych nad rzekami, a także w zadrzewieniach śródpolnych i parkach miejskich. Gniazduje w dziuplach wykutych przez dzięcioły, niekiedy w budkach lęgowych z otworem wlotowym nieprzekraczającym średnicy 30 mm. Potrafi też wykuć samodzielnie dziuplę w miękkim, spróchniałym pniu drzewa. Kują razem, samiec i samica, oboje też budują gniado z włókien roślinnych, suchej trawy i mchu, by wysłać je następnie włosiem, piórami i puchem. Samica znosi w nim 7‒9 białych jaj, czerwono-brunatno nakrapianych, gęściej na szerszym biegunie, i sama je wysiaduje. W tym czasie pożywienie dostarcza jej samiec. Gdy po dwóch tygodniach wylęgną się pisklęta, karmią je oboje rodzice różnymi owadami, a przede wszystkim ich larwami. Podloty opuszczają gniazdo po 17‒19 dniach i nadal będą jeszcze przez jakiś czas dokarmiane przez rodziców. Czarnogłówki mają zwykle jeden lęg, wyjątkowo zdarza się drugi, ale tylko po utracie pierwszego.
W porze letniej dorosłe sikory czarnogłowe odżywiają się owadami, ich jajami i larwami, pajęczakami oraz innymi bezkręgowcami, na nasiona roślin przechodzą późną jesienią i zimą. Chętnie korzystają z karmników, zwłaszcza gdy znajdować w nich będą wyłuskane ziarna słoneczników. Są wówczas drugimi po bogatkach najczęstszymi gośćmi, ale nie pozostają długo w karmniku. Chwytają w dziób dwa lub trzy ziarna i odlatują gdzieś w bok, by siedząc na gałęzi drzewa lub krzewu, spokojnie rozdziobywać nasiona na drobne fragmenty, nim je połkną. Późną jesienią i zimą przyjeżdżam systematycznie dwa razy w tygodniu do naszej wiejskiej chałupy, by wysypać 2‒3 kilogramy słonecznikowych ziaren i zawiesić na gałązkach jabłoni kilka kul z różnymi ziarnami zlepionymi tłuszczem. Gdy tylko wysiądę z samochodu, słyszę głosy czarnogłówek i bogatek. Wydaje mi się, że wykrzykują wiadomość: „Żarcie przyjechało!”.
Czarnogłówki są w zasadzie sikorami osiadłymi, chociaż podczas szczególnie mroźnych zim mogą migrować na zachód i południe, nie opuszczając jednak granic naszego kraju. Na ich miejsce przylatują na Podlasie, Warmię i Mazury sikory czarnogłowe z krajów bałtyckich.
Sikorek ubogich widzieliśmy na naszym podwórku znacznie mniej niż czarnogłówek. Wynikało to z tego, iż preferują one lasy wilgotne – liściaste lub mieszane. Widywaliśmy je rzadko i to głównie zimą przy karmnikach, z których niekiedy korzystały wspólnie z sikorami innych gatunków. Nie zdarzyło się natomiast, aby zajęły którąś z kilkunastu budek lęgowych, zawieszonych na brzozach lub sosnach rosnących wokół podwórza. W zasadzie korzystają one rzadko z takich budek, chętnie natomiast zasiedlają naturalne dziuple lub wykonane i pozostawione przez dzięcioły. Same też potrafią wykuć sobie dziuplę w spróchniałym, a więc miękkim pniu jakiegoś drzewa. Są one wówczas małe, płytkie, z otworem wejściowym o średnicy mniejszej niż 3 cm, usytuowanym na niskiej wysokości. Gniazdo budują z mchu i suchej trawy, a jego wnętrze wyścielają włosiem, wełną i piórami.
W takim gnieździe samica znosi na przełomie kwietnia i maja od 6 do 10 białawych jaj, czerwono nakrapianych, gęściej na tępym biegunie, i sama je wysiaduje przez 2 tygodnie. W tym czasie pożywienie dostarcza jej samiec. Pisklęta przebywają w gnieździe przez 18‒19 dni, karmione przez oboje rodziców i potem są jeszcze przez nich dokarmiane w ciągu kilkunastu dni. Za pokarm służą im motyle leśne i inne owady oraz ich larwy. Jesienią i zimą zjadają owoce jarzębiny i bzu czarnego oraz nasiona drzew iglastych wydziobywane z szyszek. Jeśli nasion jest dość dużo, potrafią robić zapasy, chowając je w szczelinach kory drzew.
Tworzą pary monogamiczne na całe życie, a żyją chyba najdłużej ze wszystkich sikorek. Szkoda, że wyprowadzają tylko jeden lęg w roku, a drugi bardzo rzadko – zwykle po utracie pierwszego. Okazało się bowiem, że w ciągu dwóch ostatnich dekad ich liczba zmniejszyła się w Polsce niemal o połowę. Szacuje się, że zostało ich około 200 tysięcy par.
Sikora modra, czyli modraszka
Po bogatce i czarnogłówce najczęściej widywaną sikorką na naszym podwórzu jest modraszka. Została nazwana modraszką dlatego, gdyż trzeciorzędowe pokrywy skrzydłowe, lotki, sterówki i czapeczka na głowie mają barwę jasnoniebieską, chociaż równie dobrze mogłaby nazywać się „żółtaszką”, barwy żółtej bowiem jest u niej jeszcze więcej – cały spód ciała pokryty jest żółtymi piórkami, a u młodocianych modraszek również policzki.
W porównaniu z innymi sikorami jest równa wielkością czarnogłówce, sikorze ubogiej i czubatce, znacznie mniejsza od bogatki i nieco większa od sosnówki. Dymorfizm płciowy jest nieznaczny. Różnica tkwi głównie w czapeczce – u samicy jest ona nieco mniejsza i mniej intensywnie zabarwiona, zwłaszcza od strony czoła, no i modre zabarwienie skrzydeł jest trochę zmatowiałe.
Modraszki łatwo jest obserwować, gdy zasiedlą lęgową budkę, zawieszoną na niezbyt dużej wysokości. Żeby została przez nie zaakceptowana, musi mieć niewielki otwór wlotowy, o średnicy nieznacznie tylko przekraczającej 2,5 cm. Najchętniej jednak zakładają gniazda w naturalnych dziuplach, powstałych w pniach zdrowych drzew liściastych, takich jak graby lub lipy. Nie wykorzystują raczej dziupli w martwych drzewach lub wykutych, a potem opuszczonych przez dzięcioły, gdyż są one łatwo dostępne różnym drapieżnikom czyhającym na ich jajka i pisklęta. Dobra dziupla dla modraszek, to taka, która jest bardzo głęboka, a długość wejścia do niej jest co najmniej dwukrotnie większa od szerokości, czyli to wejście musi być długie i ciasne. W takiej budce lub dziupli wiją gniazdo z mchu i suchych traw, a wyścielają je sierścią, włosiem oraz puchem i piórami ptasimi, tworzącymi warstwę bardziej zbitą. W połowie kwietnia samiczka znosi w nim od 8 do 12, a niekiedy nawet do 16 białych, nakrapianych czerwonymi, drobnymi plamkami jajeczek. Wysiaduje je tylko samica po zniesieniu przedostatniego jajka przez równe dwa tygodnie. W tym czasie samiec przynosi jej pożywienie.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki