O życiu pozagrobowym. Spotkania z duszami czyśćcowymi - Fulla Horak - ebook

O życiu pozagrobowym. Spotkania z duszami czyśćcowymi ebook

Horak Fulla

4,6

Opis

Fulla (Stefania) Horak. Sybiraczka i filozof. Cudem przetrwała sowieckie łagry. Wydobyła się z ciemności niewiary i ateizmu a za Łaską Bożą stała się mistyczką. Pan Bóg pozwolił jej zajrzeć do Czyśćca i Piekła, rozmawiać ze świętymi i błogosławionymi. Św. Magdalena Zofia Barat przekazała mistyczce wiele pouczeń , jak powinniśmy żyć, aby zasłużyć na wieczne zbawienie. Fulla Horak w swoich duchowych kontaktach uzyskiwała też wskazówki dotyczące konkretnych osób, o których losy zadawała pytania. Dana jej była także wizja przyszłości Polski.

Czyściec składa się z nieprzeliczonych a najrozmaitszych kręgów. Krąg Głodu, Lęku, Grozy, Utrapień. Mówiąc o Czyśćcu, pominę udrękę tęsknoty za Bogiem, gdyż tęsknota ta jest zasadniczym stanem pokutującej duszy. Mogłoby się zdawać, że wchodząc w coraz wyższe Kręgi oczyszczania, zbliżając się coraz bardziej do Przedwiecznej Światłości — męka tęsknoty słabnie, wobec nadziei rychłego zaspokojenia. Nie! Pobliże tej Światłości właśnie wzmaga w duszy wytężone, jedyne dążenie do połączenia się z nią — rwie ją ku sobie z niepojętą siłą tak, że w ostatnim Kręgu Czyśćca, gdzie prócz czekania nie ma już innych cierpień, tęsknota za Bogiem dochodzi do najwyższego nasilenia.

Zmarli mogą objawiać się żywym pomimo, że nie posiadają już fizycznego ciała. Nie podlegają prawom materii, ponieważ znajdują się poza nią. W świecie, w którym przebywają nie liczą się więc prawa fizyki znane na Ziemi. Dusze podlegają tylko Prawom Bożym i jedynie za zgodą Stwórcy wolno im komunikować się z żyjącymi.

Dusza, zanim straci w pierwszym Kręgu Czyśćca świadomość całokształtu swego życia, długości czekającej ją kary i jakości wiecznej nagrody, przez cały czas od śmierci do pogrzebu wie, że będzie musiała odpokutować wszystkie winy i odrobić wszystkie zaniedbania. I jakże jest szczęśliwą, że może! Wie już teraz, jak niewspółmiernie lekkim jest najdłuższe i najbardziej przykre nawet życie w porównaniu do jednej choćby chwili spędzonej w Czyśćcu. Z jakąż radością wróciłaby na ziemię, na nędzę, na poniewierkę, na choroby, na poniżenia — i jakby je teraz umiała pożytecznie znosić!

Gdybyś wiedział jak wyglądają męki czyścowe, uczyniłbyś wszystko, by nigdy do Czyśćca nie trafić!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 238

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (54 oceny)
41
9
2
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
piechowska1975

Nie oderwiesz się od lektury

Po przeczytaniu dała mi dużo do zrozumienia jak żyć żeby dostać się do nieba.
00
kramek21

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam, każdy powinien tą książkę przeczytać.
00
greg_888

Nie oderwiesz się od lektury

Tą pozycję należy przeczytać.
00
ElwiraKalamucka

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo polecam lekturę tej książki. Gdy się przeczyta tę książkę o inaczej myśli się o tym życiu, a to wieczne nabiera głębi.
00

Popularność




Projekt okładki i stron tytułowychFahrenheit 451

Korekta i redakcjaAgnieszka Pawlik-Regulska

Skład i łamanieTEKST Projekt

Dyrektor projektów wydawniczychMaciej Marchewicz

ISBN 9788366177833

WydawcaFronda PL, Sp. z o.o. ul. Łopuszańska 3202-220 Warszawa tel. 22 836 54 44, 877 37 35 faks 22 877 37 34e-mail: [email protected]

www.wydawnictwofronda.plwww.facebook.com/FrondaWydawnictwowww.twitter.com/Wyd_Fronda

Niniejszy tom jest znowelizowaną i uzupełnioną wersją książki Czerwone karty Kościoła opublikowanej w roku 2008 nakładem Wydawnictwa Dębogóra

KonwersjaMonika Lipiec

Od wydawcy

Tekst niniejszy zawiera najważniejsze fragmenty obszernej książki zatytułowanej Święta Pani wydanej drukiem po raz pierwszy w 1939 roku, opisującej fakty bezpośredniego kontaktu ze świętymi.

Nie od dzisiaj wiadomo, że każdy bez wyjątku może obcować ze świętymi z wielką korzyścią dla duszy. Widać też, jak zaniedbywanie i niewykorzystywanie dogmatu o świętych obcowaniu – będącego jednym z największych skarbców Kościoła Świętego – przyczyniło się do osłabienia wiary katolickiej, sprzyjając także powstawaniu różnych ruchów pseudoduchowych wewnątrz Kościoła Świętego. Celem niniejszej publikacji jest przybliżenie tej rzeczywistości nadprzyrodzonej bosko-ludzkiej, której prędzej czy później musimy doświadczyć.

Autorka tej książki urodzona w 1909 roku w Tarnopolu zmarła 9 marca 1993 roku w opinii świętości. W 1944 za działalność w AK została wywieziona na Syberię. Nadludzkie warunki egzystencji oraz przebyte choroby pozostawiły po sobie ślad, powodując trwałe inwalidztwo. Z Syberii do Polski Fulla (Stefania) Horak powróciła dopiero w 1957 roku i zamieszkała na stałe w Zakopanem. Po swoim nawróceniu całkowicie poświęciła życie Bogu. Poprzez modlitwy, cierpienia, ofiary i osobiste kontakty pomogła bardzo wielu ludziom różnych stanów odnaleźć drogę do Boga i powrócić na łono Kościoła.

Sama była niegdyś obojętna w wierze, a nawet wojowała z Bogiem, gwałtownie poszukiwała prawdy, stawiała Bogu warunki i domagała się znaku z nieba. Po wielu latach rozpaczliwych zmagań doznała przywileju bezpośredniego kontaktowania się ze świętymi m.in. ze św. Magdaleną Zofią Barat, założycielką zakonu Sacré Coeur, z kardynałem belgijskim – Mercierem, św. Teresą od Dzieciątka Jezus, z niemiecką stygmatyczką Anną Katarzyną Emmerich i wieloma innymi świętymi. To oni uczyli ją, jak należy żyć, by zbawić siebie i pomóc innym osiągnąć niebo. Ukończyła pod ich kierunkiem tzw. „Niebieski Uniwersytet”. Właśnie od świętych otrzymała wiadomości o tajemnicach życia dusz po śmierci ciał.

Życie duchowe istnieje i jest to fakt niepodlegający dyskusji. Trudno tylko ludzkim umysłom pojąć jego istotę. Jest to bowiem tak inne i wyższej kategorii życie, że poraża zgłębiający jego tajemnice umysł. Tylko przez wiarę, z łaski Bożej ciągle pogłębianą, można te tajemnice stopniowo zgłębiać. Myślą ani zmysłami nie da się dogłębnie poznać jego natury – w myśl słów św. Pawła: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce ludzkie nie wstąpiło, co Bóg przygotował tym, którzy Go miłują” (por. 1 Kor 2,9).

Niemniej namiastki poznania życia po śmierci niebo wielokrotnie ludziom pokazywało – na miarę ich pojęcia. Oprócz Pisma Świętego, gdzie bardzo obszernie omówiono naukę o życiu pozagrobowym, pogłębione wiadomości o tajemnicach życia duchowego otrzymało wielu świętych. Niniejszy przekaz to kolejne uchylenie rąbka tej tajemnicy.

Czwarta część opracowania pod redakcją Walentego Barczyka zawiera informacje o różnych nabożeństwach i modlitwach niezwykle skutecznych w niesieniu ulgi cierpiącym duszom czyśćcowym oraz świadectwa niektórych świętych, którzy odnoszą się do życia pozagrobowego.

Szczęśliwi ci, którzy zastanawiają się, do jakiego świata duchowego po śmierci prowadzi ich postępowanie w codziennym ziemskim życiu.

 

 

 

Listy do Autorki

Przyjaciółko Moja.

Zbliżajmy Królestwo Boże na ziemi! Już wiele płomieni Chrystusowych żarzy się po świecie. W ich ogniu grzeje się mnóstwo ostygłych serc pragnących ciepła. Wysłannicy Boży wyglądający na szaleńców pociągają, przerażają, uszczęśliwiają, często o sobie zapominając, troszczą się o dusze i ciała bliźnich. Tu i ówdzie wyjdzie książka, gorąco, z wiarą i miłością, odważnie napisana. Gdzie indziej zjawi się człowiek mocny, który mówi bez obawy… o Prawdzie!

W innym miejscu spełnia się cichy dramat męki Chrystusowej w stygmatyzacji i jeszcze wielu innych wybranych wysyła Bóg Wszechmocny na odnowienie zepsutego świata. Ostatnie próby podszeptów Szatana zawiodły w świecie. Walka złych sił słabnie tak widocznie, że aż ci główni jej wykonawcy kurczą się, chowają i giną marnie w hańbie. Jeszcze, jeszcze potańczą hulankę wrzaskliwą, piekielną, jeszcze sycić się będą krwią i łzami sprawiedliwych, ale już im nic nie pomoże, czują sami, jak zbliża się godzina Bożej Sprawiedliwości i stąd ten pośpieszny, diabelski chaos złości, głupoty, nieludzkich egoizmów i cynicznego szyderstwa…

Złość, którą podsyca nieprawość, już za głębokie koryto wyżłobiła sobie, zaś ludzie zsuwają się coraz niżej po tej pochyłości zła i głupoty. Cóż dalej?... – zatrata czy wybawienie? Bóg Przedwieczny w Starym Zakonie działał przez Proroków, Objawienia, przez łaski i kary. Wstrząsał sumienie ludzkie plagami, ogniem, potopem – nie pomogło! Zła wola mocno opanowała świat. Błagali nieszczęśliwi o Zbawiciela, aż wreszcie przyszedł w postaci ludzkiej, podobny nam ciałem – Jezus, ale zgotowaliśmy Mu przyjęcie marne: „Syn Człowieczy nie miał gdzie głowy skłonić”; „Przyszedł do swoich a swoi Go nie przyjęli…”. Mimo ludzkiej niewdzięczności, „On idąc, wszędzie dobrze czynił…” i za to skazany został na krzyżową karę śmierci. Czy może skończyła się najsłodsza miłość Chrystusa ku nam? – Nie! On zmartwychwstał, obiecał przysłać Pocieszyciela, Ducha Św., by się już wreszcie zbliżyło Królestwo Boże na Ziemi. Tymczasem Jezus, przez blisko dwa tysiące lat, ponawia codziennie ofiarę krwawej, krzyżowej Męki przy Mszy św. Rozciągnął Chrystus Ofiarę z miłości ku nam aż po dzień dzisiejszy, w Niej daje nam się cały, byśmy zrozumieli i sami ukochali… Tylko w tej Bożej miłości, tylko w tym żarze Ofiary jest wybawienie świata z zastarzałych grzechów. Módlmy się do Ducha Najświętszego Pocieszyciela:

„Duchu Święty, Boże Przedwieczny, Jedyny! Pragniemy Cię przyjąć na ziemi naszej pełnej bólu i nieszczęścia jako Pocieszyciela obiecanego. Racz, o Duchu Przenajświętszy, nawiedzić nas i przeniknąć całą ludzkość, biedną, przygnębioną i przytłumioną jarzmem grzechu. Sami już nie poradzimy sobie! Przyjdź więc Pocieszycielu, oświeć nas i wzmocnij światłem Łaski Bożej, wlej, spraw, by bojaźń Boża i pobożność trwały w duszach naszych, by wszystek grzech, niewdzięczność i omyłki precz były odrzucone, by Trójca Przenajświętsza – Ojciec, Syn i Duch Święty – najmiłościwiej nam królowała! Duchu Święty Pocieszycielu – przeniknij nas i ziemię całą odnów!”.

Błogosławię cię, Fullu nasza mała

Kardynał Mercier

* * * * *

Fulisiu, dziecino moja!

Przekonałaś się już sama o tym, jakie szczęście daje świat; tak wiele różnych stanów otwierało zbolałą duszę i serce przed tobą, obok ołtarzyka twojego. Widziałaś i słyszałaś rzeczy niezwykłe i dziwne. Ubodzy i bogaci, jakże bardzo byli nędznymi, żyjąc bez łączności z niebem. Rzucali się w różne strony, szukając ratunku, lecz nie zwracali się tam, skąd promienie łaski idą, a krzyż ich powiększał się, ciężar gniótł ich coraz mocniej, aż biedni, znękani, pełni rozpaczy, cały ratunek widzieli już tylko w gwałtownej, samobójczej śmierci. Przekonałaś się, dziecino, jakie zwodnicze i fałszywe są drogi, którymi świat do szczęścia prowadzi. Ani pieniądze, ani urodzenie, ani uroda, ani talent nie dały nikomu prawdziwego zadowolenia, przeciwnie – doznali oni wiele cierpień, rozczarowań i zawodów. I tak ci, co się przekonali, przez wiarę zostali ocaleni, przyszli bowiem do zdroju, gdzie oczyszczali się z fałszu i sztuczności, gdzie otrzymali stały spokój, radość prawdziwą, światło i prawdę. Przyszli stargani, pełni bólu i rozpaczy, przyszli i poznali głębiej Tego, który jest „Drogą, Prawdą i Żywotem”, a On dał im ukojenie, odchylił rąbek zasłony dla ukazania prawdy, w świetle Bożej Łaski. Uwierzyli – zaufali i odeszli odrodzeni – radośni – rozświetleni wewnątrz. Ci już znają cel istnienia swego na ziemi, pokornie pochylili głowy, wdzięczni i szczęśliwi, bo – wiedzą. Wiedzą, że ważnym dążeniem jest życie wieczne, że Dawcą i Twórcą szczęścia niezmąconego jest Bóg, wiedzą jeszcze, że tu, na ziemi – jak w poczekalni królewskiej – należy skromnie się zachwycać, cierpliwie zaczekać na swoją kolej, aż Król wezwie i przez czas czekania należy uważać, by suknie utrzymać w porządku, a także by nikt ze służby królewskiej nie usłyszał lub nie zauważył jakiegoś nietaktu wobec Króla lub Jego świty. Czekający musi mieć zapas pięknych i dobrych czynów, o których Król się dowie. Szczęśliwy kto o tym wie, a wiedzieć może każdy, jeśli tylko własnowolnie zbliży się ku Prawdzie. Żegnając ten ziemski padół odejdzie radośnie z pełnym sercem i duszą najszlachetniejszych czynów miłości Boga i bliźnich. Innego majątku nie zabierze, wszystkie marności i bogactwa zostawi na ziemi, ulubione przedmioty – a nawet umiłowane żywe istoty musi pożegnać i zostawić, weźmie jedynie to, na co zapracował dobrą wolą, spełnieniem i wyrzeczeniem.

Wówczas, gdy każdemu człowiekowi wystarczy na ziemi najskromniejszy byt, kiedy prócz prymitywnego mieszkania, prostego jadła i ubrania niczego więcej nie zapragnie, a jeszcze z tego udzieli bliźniemu przez naturalną, ludzką dobroć serca – wtedy każdy będzie już tu radosny, spokojny, a także każdej chwili gotowy na wezwanie Boga swojego.

Część 1.O rzeczach ostatecznych

 

Wszystko, co wiem, co wiem od moich świętych opiekunów o życiu przyszłym, zostało mi podane w formie jasnej i zrozumiałej, przetłumaczonej niejako na nasze ciasne, ludzkie pojęcia. Wiem jednak od Nich, że wszystko, co się dzieje w świecie Ducha, dzieje się jakoś inaczej, szerzej, pełniej, nieuchwytniej i dlatego – takim, jaki jest – nie może się w ludzkim umyśle pomieścić.

Tak, jak można opisać odczucia woni czy koloru, tak nie podobna opowiedzieć człowiekowi stanów wyzwolonej z materii duszy inaczej jak przez pewne podobieństwa zaczerpnięte z podpadających mu pod zmysły wyobrażeń.

Zatem to, co wiem i powiem o stanach duszy i o życiu przyszłym, jest niejako przetransportowaniem wszystkiego, co niepojęte, na nieporadną ciasnotę naszych wyobrażeń i słów.

Rozdział 1. Śmierć

W chwili, kiedy dusza rozstaje się z ciałem, człowiek – choćby był nieprzytomny, choćby śmierć nastąpiła momentalnie czy we śnie – ma błysk chwili, na ułamek sekundy ma świadomość własnej śmierci. I choćby był na tę śmierć przygotowany, choćby jej pragnął i nie lękał się jej przedtem, w tym jednym, rozstrzygającym momencie uczuje z niczym nieporównaną – grozę.

Bezpośrednio po śmierci staje dusza przed Sądem Najwyższej Sprawiedliwości. Skończyło się bowiem niewyczerpane dotąd Boże Miłosierdzie. Kto przekroczy granicę życia, staje wobec Jego Sprawiedliwości – samotny, nagi i czeka słusznego wyroku.

Do chwili pogrzebu dusza nie oddala się jeszcze od ziemi. Są to ostatnie chwile przed podjęciem kary czy nagrody, kiedy jej wolno jeszcze niewidzialnie krążyć wśród ludzi.

Pod słowami „do chwili pogrzebu” rozumie się ten okres czasu, jaki wedle obrządku, rytuału czy zwyczaju ma dzielić śmierć od pogrzebania ciała. Gdyby katolik np. dzięki jakimś tragicznym okolicznościom nie został pochowany trzeciego dnia po śmierci, dusza jego po upływie tego czasu i tak oddali się od ziemi.

* * * * *

Dla duszy skazanej na CZYŚCIEC rodzina ani bliscy nie mają najmniejszego znaczenia, o ile nie można się od nich spodziewać pomocy. A jedyną formą tej pomocy i dowodem miłości czy przyjaźni, jakiego wtedy od ludzi pragnie i na jaki czeka – jest modlitwa.

Nieopisane cierpienia sprawia duszy niemożność powiedzenia ludziom, że ich łzy i smutek nie przynoszą jej żadnej ulgi ani korzyści, że utrudniają tylko to – i tak straszne w swej powadze – przejście i że ich ludzkie cierpienia są niczym wobec mąk, na jakie ją niejako wydają, odmawianiem jej jedynego wsparcia: modlitwy lub dobrych uczynków.

O! Gdyby ludzie tacy wiedzieli, gdyby pomyśleli, gdyby spróbowali się wczuć w bezradną rozpacz takiej duszy! Być tuż obok swoich najdroższych, błagać ich o pomoc, dobijać się do ich sumienia i serca, wiedzieć, że te ostatnie chwile łączności ze światem urwą się bezpowrotnie, chcieć krzyknąć na odchodnym, jakiego potrzebują ratunku – a widzieć często, jak się ci najbliżsi właśnie oddają samolubnie własnej boleści, jak zasłuchani we własny ból, pochylają się nad pustym ciałem, z którego jedyny sens się wycofał!

Dlatego też, jeśli dusza straci nadzieję wzbudzenia w najbliższych myśli o modlitwie, szuka gorączkowo nawet wśród obcych kogoś, kto by jej tego nie odmówił. I gdy znajdzie – jakże umie być wdzięczna za pomoc! Jakże stara się natchnieniami umocnić go w tej intencji! Trwa też przy nim do ostatniej chwili, nie wracając już wcale między swoich, którzy ją zawiedli, zasmucili i ukazali w całej pełni egoizm ziemskich uczuć.

Zazwyczaj na straszną żałość i cierpienie narażona jest jeszcze dusza w czasie pogrzebu. Są to najistotniejsze chwile jej łączności ze światem. I cóż przeważnie widzi? Rodzina rozpacza nad własną rozpaczą, a krewni i znajomi mniej lub bardziej obojętnie kroczą za karawanem, o tym tylko myśląc, jakby się nieznacznie odłączyć od orszaku i zemknąć w najbliższą przecznicę… Pozostali, omówiwszy wszystkie towarzyszące danej śmierci wypadki, przechodzą do tematów ogólnych i dobrze, jeśli nie obmawiają złośliwie nieboszczyka i jego rodziny! Nikt tu nie myśli o modlitwie. Nikt nie chce milczenia czy choćby samego przejścia na cmentarz ofiarować świadomie za tę krążącą wśród nich, często zrozpaczoną, przerażoną duszę! Nikt sobie nie uświadamia, że ona wie, słyszy i czuje wszystko, i że cierpi, jak tylko dusza cierpieć może!

Z chwilą pochowania ciała wszelki kontakt duszy z ziemią na razie się urywa i dusza idzie na wyrokiem wyznaczone jej miejsce, od którego zacznie się jej nagroda czy pokuta.

* * * * *

Od pierwszej chwili rozstania się z ciałem ma dusza druzgocące lub radosne zrozumienie ogromu i potęgi, do których weszła, w przeciwieństwie do nędzy i małości wszystkiego, co zostawiła za sobą.

Doznaje też nagłego olśnienia. Oto to, co dotąd ludzkim umysłem uważała za realne, za istniejące – nie istnieje właśnie wcale. Zaś to wszystko, co przeważnie nazywała nierzeczywistym, nierealnym i wymyślonym, jest jedyną, nieodmienną, wiekuistą prawdą!

Ponieważ teraz nic już sądu jej nie mąci, z przeraźliwą dokładnością zdaje sobie sprawę z tego, na co zasłużyła. Panująca tu nieodmiennie najdoskonalsza Prawda, ta, która na ziemi wydawała się nieraz człowiekowi tak niewygodna, tak daleka, tak trudna – jakże prostą jest obecnie, kiedy już nie ma wyjścia, kiedy nie można od niej celowo – jak to bywało za życia – odwrócić wzroku!

Skazana na czyściec dusza, zanim jeszcze straci w pierwszym kręgu czyśćca świadomość całokształtu swego życia, długości czekającej ją kary i jakości wiecznej nagrody, przez cały czas od śmierci do pogrzebu wie, że będzie musiała odpokutować wszystkie winy i odrobić wszystkie zaniedbania.

I jakże jest szczęśliwą, że może! Wie już teraz, jak niewspółmiernie lekkim jest najdłuższe i najprzykrzejsze nawet życie w porównaniu do jednej choćby chwili spędzonej w czyśćcu. Z jakąż radością wróciłaby na ziemię, na nędzę, na poniewierkę, na choroby, na poniżenia – i jakby je teraz umiała pożytecznie znosić! Na ziemi można się każdą chwilą zasługiwać Bogu, można sobie zaskarbiać Jego łaskę i przebaczenie – tu niczego już dla siebie zrobić niepodobna! Dusza stoi wobec Prawdy i ma najgłębsze zrozumienie, że to, co ją czeka, jest sprawiedliwym następstwem win i własnych zaniedbań. Za łaskę, za dowód niepojętej dobroci Bożej uważa też to właśnie, że będzie mogła cierpieć.

Jednym, wszystko ogarniającym spojrzeniem widzi już teraz swoje zaniedbania, niedociągnięcia, zlekceważenia i niewyzyskania w sobie dobrych możliwości. Widzi też jasno zysk, który mogła była spożytkowaniem ich osiągnąć. Pomyślmy, jak dręczyłby się człowiek, który by za grosze odsprzedał los, na który potem padłaby główna wygrana! Dusza dręczy się w podobny sposób, tylko o ileż sroższą i straszniejszą krzywdę sobie wyrządziła, pozbawiając się własnowolnie tej jedynej „głównej wygranej”, o którą ludziom chodzić powinno.

Widzi także, że każde najlżejsze a podchwycone dobrą wolą drgnienie serca ku dobremu nie zostało pominięte. Każdy dobry uczynek, najdrobniejsze choćby przezwyciężenie dla Boga skażonej natury, każdy wzlot myślą ku Niemu został jej policzony, potrącony z długu i zapisany na jej dobro.

* * * * *

Dusza po śmierci zachowuje wszelkie duchowe uczucia. Nie ma zmysłów ani ciała, które by mogły odczuwać ból fizyczny. Zostają jej jednak cierpienia moralne. O wrażliwości i rozpiętości tych uczuć człowiek nie może stworzyć sobie najmniejszego pojęcia.

* * * * *

Z chwilą śmierci, z chwilą, kiedy oczy ciała zamykają się na zawsze, na zawsze otwierają się już oczy duszy, które nigdy przez całą wieczność nie przestaną widzieć, bez względu na to, czy spojrzenie takie sprawiać będzie duszy radość czy cierpienie.

Człowiek mógł przez całe życie nie zastanawiać się nad sprawami duszy i pozornie nie stanowiło to różnicy w jego sprawach doczesnych. Po śmierci – nie ma już innych spraw nad sprawy ducha! I tak jak ciało chorzało przez najdrobniejszą wadę ustroju, tak dusza po śmierci cierpi za najlżejsze [odejście] od zakreślonej jej planem Bożym linii, po której iść była powinna.

Podziwia też każdą myślą, każdym drgnieniem uczucia Bożą sprawiedliwość i najsrożej nawet cierpiąc, nie buntuje się przeciw jej wyrokom. Toteż gdyby się jej nagle przed czasem otworzyła wolna droga do wszelkich radości niebiańskich, sama by ku nim nie poszła, nie czując się ni godną, ni gotową. Człowiek ubogi, niewykształcony, nieubrany odpowiednio i nieumiejący się zachować, nie wszedłby też dobrowolnie na dworski bal! Choćby się nawet przemknął niezauważony, nie umiałby brać w nim udziału. Tak samo źle czułaby się dusza, gdyby przed oczyszczeniem i dojrzeniem miała wejść do szczęśliwości wiecznej. Nie umiałaby jej po prostu przeżywać. Po tamtej stronie bowiem nie ma tupetu! Nikt nie może i nie chce udawać innego niż jest, nie może i nie chce nadrabiać niczego krętactwem czy formą. Żadne względy nie istnieją. Jest tylko to, co jest. Każda dusza widzi jasno stopień swej doskonałości, a widzi go w świetle Prawdy, której ani zagmatwać, ani odłożyć, ani uniknąć, ani zmylić niepodobna! Ta prawda – jest! I nie tylko jest, ale więcej nic nie ma.