Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 181
Rok wydania: 2021
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Jezus Chrystus „zniweczył śmierć, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię” (2 Tm 1,10). Odkąd ciemność grobu została rozproszona światłem zmartwychwstania Jezusa, nic na ziemi nie jest już takie, jak było kiedyś. Śmierć przestała być tylko zatrważającą koniecznością, a stała się nieodłączną towarzyszką życia, jednym z jego elementów. Żeby żyć, nie wystarczy się narodzić. Żeby żyć, trzeba umrzeć. Jezus nie pokonał śmierci przez jej odrzucenie, ale przez zmartwychwstanie. Szczególną okazję do zwiastowania triumfu Jezusa Chrystusa nad śmiercią stwarza głoszenie kazań pogrzebowych i cmentarnych podczas popołudniowego nabożeństwa z okazji uroczystości Wszystkich Świętych.
Każdy duszpasterz wiele razy musi udzielać wiernym pouczeń i zachęt, a kiedy towarzyszy innym w zmaganiu się z bólem po stracie bliskiej osoby – dodawać otuchy i chrześcijańskiej nadziei na życie wieczne. To nigdy nie jest łatwym zadaniem. Dlatego też misjonarze oblaci Maryi Niepokalanej oddają do rąk drogich Czytelników niniejszą publikację, która może stać się źródłem cennej inspiracji zarówno dla duszpasterzy szukających nowych kaznodziejskich ujęć problemu śmierci człowieka, jak i dla katolików świeckich, którzy szukają pogłębienia wiary, lepszego zrozumienia tajemnicy i Bożej nadziei w przeżywaniu niełatwego czasu żałoby. Jedną z cech dystynktywnych kazań misjonarzy oblatów MN jest ich język – prosty i niezwykle przystępny, oraz ich treść, w której żywa Ewangelia pozostaje mocno osadzona w dzisiejszej rzeczywistości.
Niech kolejne stronice tej książki staną się błogosławionymi ścieżkami, po których można bez skrępowania przychodzić do źródła Bożej Mądrości, którą jest Ewangelia Jezusa Chrystusa.
o. Sebastian Wiśniewski OMI
Józef Kowalik OMI
KAZANIE WYGŁOSZONE PODCZAS MSZY ŚWIĘTEJ POGRZEBOWEJ ŚP. O. JANA GENEI OMI (1913-2007)
Szanowny Panie Mieczysławie – Bracie Ojca Jana,
Umiłowani Współbracia Oblaci, Czcigodni Kapłani, Drogie Siostry Zakonne,
Bracia i Siostry w Chrystusie Panu!
Skąd się tutaj wziąłem przy tej ambonie liturgicznej? Z Radomyśla nad Sanem, z miejscowości, w której w 1913 roku urodził się o. Jan Geneja. I ja się tam urodziłem. Jestem jego duchowym dzieckiem. Ojciec Jan w czasie wojny, przebywając w Radomyślu, 7-letniego chłopca wciągnął do grona ministrantów; to on zafascynował mnie kapłaństwem, on zauroczył mnie oblatami! Od 54 lat jestem szczęśliwym oblatem, a od 47 lat – kapłanem. Swoją modlitwą spłacam dzisiaj największy dług wobec o. Jana!
W homilii nie będę podawał wielu dat, miejsc, gdzie przebywał, funkcji, jakie piastował o. Jan Geneja – bo i po co? W świetle śmierci to wszystko jest nieważne, bez znaczenia! Święty Tomasz przed śmiercią mówił o swoim przeogromnym dorobku naukowym: „To wszystko słoma, słoma, słoma”. Nie będzie też panegiryku – o. Jan odebrałby mi głos! Będzie refleksja nad życiem i śmiercią o. Jana ubogacająca i pouczająca, bo „jego przykład umacniał nas w dobrym życiu, jego słowa nas pouczały, a teraz jego wstawiennictwo w niebie będzie wypraszało nam zbawienie”.
Dzisiaj ostatni raz o. Jan Geneja zebrał nas przy Chrystusie! To jego ostatnie kazanie; jak wszystkie w jego kapłańskim życiu: proste, jasne, prawdziwe, bez żargonu teologicznego, bez patosu. Gdyby teraz mógł przemówić, powiedziałby z całą pewnością: „Wy też pomrzecie, wszyscy! Bo postanowiono człowiekowi raz umrzeć, a potem sąd”. I dodałby natychmiast, że pójdziemy do nieba, bo Bóg nas kocha i jest nieskończenie dobry! Że życie zmienia się, ale się nie kończy i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdziemy przygotowane w niebie wieczne mieszkanie. Wszak Pan Jezus zapewnił nas: „Idę przecież przygotować wam miejsce (…), abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” (J 14,2-3).
„W górę wznosi się dziś całopalna ofiara”. Zapłonęła ona w 1932 roku, gdy o. Jan składał pierwsze śluby zakonne w Markowicach, rozpoczynając swoje konsekrowane życie oddane jedynie i całkowicie Bogu! W 1935 roku we Włoszech potwierdził i dopełnił swoje oddanie Bogu przez swoje śluby wieczyste. Święcenia kapłańskie otrzymał w Rzymie w 1938 roku. I tak płonął zakonnym i kapłańskim ogniem przez 75 lat! W jakichkolwiek czasach żył, przed wojną, w czasie wojny, w czasach zniewolenia komunistycznego, w Polsce liberalnej, gdziekolwiek był, cokolwiek robił, zawsze ten sam, zawsze Boży człowiek, świątobliwy! Tak mnie kusi, żeby wykrzyczeć: „Subito santo!”.
Jego przykład umacniał nas w życiu; wszystkich, którzy go znali: ludzi świeckich, kapłanów i zakonników!
1. To był przede wszystkim dobry człowiek!
„Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył (…). A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1,27.31)! Chrystus szedł przez życie i czynił wszystkim dobrze (por. Dz 10,38). I zachęta św. Pawła Apostoła: „A zatem, dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim” (Ga 6,10). Ojciec Jan był na wskroś dobrym człowiekiem, to było chodzące dobro, promieniował dobrem. Słowem, radą i czynem uczył, jak być dobrym człowiekiem; zawsze, wszędzie, dla wszystkich! Bez wyjątku! Obra i okolice przez 45 lat były tym dobrem napromieniowane! Był też najwspanialszym katalizatorem dobra; przy nim każdy stawał się lepszy.
2. Przykład życia kapłańskiego. Ikona Chrystusa Kapłana.
Alter Christus! Drugi Chrystus! Ikona Chrystusa Kapłana! Dla o. Jana ołtarz, konfesjonał, ambona to uprzywilejowane miejsca jego działalności kapłańskiej! Tutaj się w pełni realizował; jak święci Jan Vianney i Ojciec Pio. Jakby mało mu było w Obrze, przez 54 lata ołtarza, konfesjonału i ambony szukał jeszcze innych miejsc w okolicy – w Tuchorzy przez 25 lat (druga Obra dla o. Jana) każdej niedzieli pomagał duszpastersko proboszczowi.
Już w Radomyślu nad Sanem, gdzie jako młodziutki kapłan przebywał w czasie wojny razem z czterema kapłanami, ludzie tylko o nim mówili „święty kapłan”! Pamiętam to dobrze! I tak go ludzie postrzegali wszędzie tam, gdzie dane mu było pracować – i w Radomyślu właśnie, i w Poznaniu, i w Markowicach, i na Świętym Krzyżu i w Bodzanowie i w Obrze! Cóż tu więcej mówić?!
3. Świątobliwy zakonnik, oblat ofiarowany Maryi Niepokalanej!
W 1932 roku zapłonęła jego całkowita, całopalna ofiara życia zakonnego, oblackiego; rozpoczęło się życie konsekrowane – całkowicie, wyłącznie oddane, poświęcone Bogu, a przez Boga ludziom. Od tego czasu, jak pisze św. Paweł w Liście do Rzymian (14,7-9): „Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana”. Ojciec Jan doskonale to zrozumiał, żył tylko dla Pana i umarł dla Pana! Najbardziej spalał się w ostatnich latach swojego życia, kiedy Bóg doświadczał go jak złoto w tyglu. Bardzo cierpiał! Dobrze, że byli przy nim ustawicznie i Szymonowie klasztorni, i Płaczące Niewiasty, i Weroniki. Pomagali na drodze krzyżowej! Spalał się do końca, do 7 września 2007 roku.
Może niepotrzebne było ukazanie trzech aspektów osobowości i działalności o. Jana: ludzkiego, kapłańskiego i zakonnego. Zawsze i wszędzie ten sam – wspaniałe Boże arcydzieło!
Dzisiejsza nasza modlitwa to wielkie dziękczynienie za dar o. Jana dla Kościoła, zgromadzenia i dla wszystkich, którzy się z nim spotykali. Prośmy Boga, aby jak najszybciej otworzył mu bramy nieba!
Niech aniołowie zawiodą cię do raju, a gdy tam przybędziesz, niech wyjdą ci naprzeciw twoi rodzice, bracia, Ojciec Założyciel, oblaci – i niech wprowadzą cię do krainy życia wiecznego. Amen.
Marian Puchała OMI
„Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie” (Łk 12,40).
Ukochani w Chrystusie Panu siostry i bracia! Pogrążona w smutku rodzino zmarłego!
W jednej ze swych powieści Henryk Sienkiewicz przedstawił nam bardzo znany obraz, przekazany przez Tradycję, kiedy to w krwawych czasach prześladowań chrześcijan za Nerona św. Piotr za namową pozostałej przy życiu garstki wiernych postanawia uciekać z Rzymu, aby ocalić wiarę, aby ponieść wiarę dalej. Gdy o brzasku dnia ukradkiem dochodzi do bramy miasta prowadzącej do spokojnej Kampanii, uderza go dziwna jasność zbliżająca się do niego. Rozpoznaje w niej Chrystusa. Przejęty strachem już nie o siebie, lecz o Niego, pyta z drżeniem serca: Quo vadis, Domine? – Panie, dokąd idziesz? A zasmucony Chrystus odpowiada: Piotrze, gdy ty opuszczasz lud mój, do Rzymu idę, aby mnie ukrzyżowano po raz wtóry. Święty Piotr upada na ziemię i długo leży w pyle drogi, a gdy wstaje, kroki swe kieruje w stronę Rzymu i powraca do miasta, które zamierzał opuścić. Na nowo podejmuje gorliwie swą pracę duszpasterską: naucza, chrzci, przewodniczy łamaniu chleba; jednakże wkrótce zostaje schwytany i uwięziony.
I oto pewnego dnia, w cichy pogodny wieczór, oddział żołnierzy w otoczeniu tłumów prowadzi drogą krzyżową sędziwego starca ku wzgórzom watykańskim, gdzie za chwilę Pan zabierze go do siebie. Kiedy pośród żołnierskich hełmów ukazała się biała głowa Piotra, rozległ się płacz w tłumie, ale prawie natychmiast ustał, albowiem twarz starca miała tyle pogody i taką jaśniała radością, iż wszyscy pojęli, że to nie ofiara idzie na stracenie, ale zwycięzca odbywa swój pochód triumfalny.
Zanim żołnierze wykopali dół, przygotowali krzyż, młoty i gwoździe, apostoł oświecony złotymi promieniami słońca zwrócił się po raz ostatni w stronę miasta i wyciągniętą prawicą zaczął czynić znak krzyża, błogosławiąc miastu i światu.
Tak odszedł Piotr Apostoł, prawdziwy władca Rzymu, jak mówi autor, a krwawy Neron przeminął, jak mija wicher, burza, pożar lub wojna. Tak samo przeminęli inni cezarowie, przepłynęły fale barbarzyńców, minęły wieki, a ów Starzec panuje tu nieprzerwanie.
Drodzy bracia i siostry pogrążeni w żałobie, drodzy uczestnicy tego pogrzebu!
Sobór Watykański II w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele mówi: Tajemnica losu ludzkiego ujawnia się najbardziej w obliczu śmierci (zob. nr 18). Gdy dzisiaj stajemy nad trumną zmarłego N, z łatwością uświadamiamy sobie, że tutaj na ziemi jesteśmy tylko pielgrzymami, że nie mamy tu stałego miejsca zamieszkania. Wyszliśmy od Boga i do Boga wracamy, nie wiemy tylko, kiedy to nastąpi. Zmarły N, którego dzisiaj żegnamy, ma już to za sobą, a teraz jest jedynie przestrogą dla nas i przypomnieniem, że my także musimy odejść z tego świata.
Chociaż znamy tę prawdę, chociaż wiemy, że trzeba stąd odejść, bo przecież domaga się tego naturalny rozwój ludzkości, to jednak prawda ta jest zawsze trudna do przyjęcia, nie lubimy o niej myśleć i stale odkładamy ją na później, mówiąc sobie: przecież nie jestem jeszcze stary. Jednak „dni człowieka są jak trawa, kwitnie jak kwiat na polu; ledwie muśnie go wiatr, a już go nie ma, i miejsce, gdzie był, już go nie poznaje” (Ps 103,15-16).
Święty Paweł woła: „Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia” (2 Kor 6,2). Właśnie ta nasza krótka ziemska pielgrzymka zadecyduje o przyszłości. Oby życie każdego z nas zakończyło się pełnym zwycięstwem, tak jak życie św. Piotra. Byśmy zawsze byli gotowi na spotkanie z Panem, a gdy nadejdzie czas rozstania, byśmy mogli ze spokojem powtórzyć słowa żałobnego pożegnania: „Dziś moją duszę w ręce Twe powierzam, mój Stworzycielu i najlepszy Ojcze. Do domu wracam jak strudzony pielgrzym, a Ty z miłością przyjmij mnie z powrotem”. Amen.
Sebastian Wiśniewski OMI
CZYTANIA: MDR 3,1-9; PS 51; J 11,1.17-27
Pogrążona w bólu rodzino śp. N, drodzy w Chrystusie Zmartwychwstałym bracia i siostry!
Tajemnicą jest życie człowieka. Tajemnicą jest dzień przyjścia na ten świat i dzień odejścia... Kiedy stajemy dzisiaj wspólnie w tej świątyni, nasze serca są zapatrzone w nieodgadnioną tajemnicę ludzkiego losu. „A jak postanowione ludziom raz umrzeć” (Hbr 9,27).
Istnienie człowieka pozostaje dla niego samego tajemnicą, ale tylko do czasu – do czasu spotkania z Jezusem Chrystusem! To Jezus objawia nam w tajemnicy swoich narodzin i swojej śmierci tajemnicę naszego początku i przejścia. To Jezus objawia nam pełny sens naszego życia, a w nim i naszej śmierci, która nie jest przecież ostatnim momentem, ale kolejnym etapem – choć często trudnym i bolesnym – ale etapem życia!
Kiedy człowiek się rodzi, wówczas płacze, a wszyscy wokół się śmieją; kiedy zaś umiera, wszyscy wokół płaczą, a on... cieszy się w obliczu nadchodzącego szczęścia wiecznego, wiecznego pokoju i niepojętej wprost miłości. Gdyby zmarły – przekroczywszy granicę śmierci ciała – mógł powiedzieć swoim bliskim choć jedno zdanie, byłoby to zdanie pełne radości! Nasza siostra, śp. N, zdaje się wołać teraz do nas: „Kochałam was przez całe życie. I teraz was kocham! Kocham was nadal, ponieważ cały czas żyję! Ja nie umieram, ja tylko zasypiam! Gdy oczy otwieram... Jezusa spotykam!”1.
Bracia i siostry, chociaż zasmuca nas nieunikniona konieczność śmierci, to jednak możemy czerpać pokój i łagodną radość z nadziei, że mamy w niebie przygotowane wieczne mieszkanie.
Bo – jak zapewnia nas słowo Boże – „dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli (...), a oni trwają w pokoju” (Mdr 3,1-3). A oni trwają w pokoju! Trwają, to znaczy, że żyją! Chrześcijanie nie umierają na wieki, bo – jak zapewnia nas Jezus – kto spożywa Jego Ciało i pije Jego Krew, ma życie wieczne, a On go wskrzesi w dniu ostatecznym (por. J 6,54). Czyż może na wieki umrzeć ten, kto ma prawdziwe życie w sobie? Kto ma w sobie Boga żywego? Kto karmił się żywym Chlebem Eucharystii?
Ostatecznie to nie śmierć przychodzi po człowieka, tylko Bóg! Wychodzi na spotkanie swojego dziecka jak stęskniony ojciec. Jego ramiona są otwarte, aby przyjąć strudzonego wędrówką życia pielgrzyma. Oto śmierć dotyka nas życiem! Oto śmierć nie odnosi już nad nami zwycięstwa! Została pokonana raz na zawsze! Pokonał ją nasz Pan Jezus Chrystus! On zmartwychwstał! On jest życiem! Kto trwa w Nim, ten w Nim również – i dzięki Niemu – pokona swoją śmierć! „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem! – mówi Jezus. – Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki” (J 11,25-26). „Ja nie umieram, ja tylko zasypiam! Gdy oczy otwieram... Jezusa spotykam!”2.
Drodzy bracia i siostry! Pewność życia wiecznego, jaką daje nasza wiara, pozwala nam dzisiaj otoczyć śp. N serdeczną modlitwą. Modlimy się o pokój wieczny, to znaczy, że mówimy Panu Bogu: „Panie, spójrz, jak bardzo kochamy (mamę, żonę, przyjaciółkę, krewną...) tę, którą Ty z miłości wezwałeś do istnienia, a teraz powołałeś do siebie... Spójrz, Panie, oto puka do drzwi Twojego domu twoje dziecko... Nie pozwól jej czekać! Nie pozwól też czekać dłużej swojemu sercu, które przecież tęskni za nią... Panie, zobacz, oto ta, którą kochasz, przychodzi do Ciebie... A nie przychodzi do Ciebie z pustymi rękoma. Bo oto jej życie wydało piękny owoc dojrzałej wiary i uczynnej miłości. Racz spełnić teraz nadzieję jej serca; nadzieję, którą całe życie nosiła w sobie; nadzieję i tęsknotę spotkania z Tobą! Spójrz na jej męża i na dzieci, którym dała życie w darze od Ciebie. Dała im swoją miłość, spalała się dla nich w ofiarnym darze z siebie.
Tak modlimy się dzisiaj, prosząc za naszą siostrą N, żeby dopełniła swojej wędrówki w pełnych miłości ramionach kochającego Ojca w niebie.
Śmierć jest bardzo ważnym wydarzeniem w życiu każdego człowieka, ale również w życiu tych, którzy go kochają, znają... Tajemnica przejścia przez próg wieczności jest także słowem Boga do każdego z nas. Jest wołaniem Boga o miłość; o to, byśmy i my uczynili z naszego życia dar – dar dla Boga i drugiego człowieka.
Oto dzisiaj każdy z nas zgromadzonych w tej świątyni wokół naszej siostry, śp. N, staje wobec konkretnego pytania, z jakim dobry Bóg zwraca się osobiście i po imieniu do mnie i do ciebie, drogi bracie, droga siostro: „Co ty zrobisz, gdy zobaczysz Jezusa? Co zrobisz, gdy przestanie istnieć czas? Co zrobiłeś ze swoim życiem? Odpowiedzi przyjdzie czas...”3. „Ja nie umieram, ja tylko zasypiam! Gdy oczy otwieram... Jezusa spotykam!”4. Amen.
1 Por. Arka Noego, Ja nie umieram, http://www.tekstowo.pl/piosenka,arka _noego,ja_nie_umieram.html (dostęp: 26.05.2017).
2 Tamże.
3Co zrobisz, gdy, http://spiewnikreligijny.pl/teksty/3075,co_zrobisz_gdy/ (dostęp: 26.05.2017).
4 Arka Noego, tamże.
Robert Wawrzeniecki OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Robert Wawrzeniecki OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Robert Wawrzeniecki OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Robert Wawrzeniecki OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Grzegorz Rurański OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Sławomir Stawicki OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Piotr Prauzner-Bechcicki OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Tomasz Gali OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Przemysław Kościanek OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Grzegorz Pawluś OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Tadeusz Wdowczyk OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Anton Litvinov OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Jarosław Konieczny OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Krzysztof Wrzos OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Karol Dudek OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Daniel Jeżak OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Patryk Osadnik OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Dawid Grabowski OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Mateusz Pawłowski OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Maciej Drzewiczak OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Karol Prandzioch OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Paweł Pilarczyk OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Pavel Lemekh OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Robert Grabka OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Dawid Grabowski OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Mateusz Pawłowski OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Maciej Drzewiczak OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Karol Prandzioch OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Daniel Jeżak OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Patryk Osadnik OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Józef Kowalik OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Dawid Grabowski OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Sławomir Stawicki OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Mateusz Pawłowski OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Patryk Osadnik OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Piotr Prauzner-Bechcicki OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Tomasz Gali OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Przemysław Kościanek OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Grzegorz Pawluś OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Tadeusz Wdowczyk OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Anton Litvinov OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Jarosław Konieczny OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Krzysztof Wrzos OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Paweł Pilarczyk OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Pavel Lemekh OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Robert Grabka OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Dominik Zwierzychowski OMI
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Redakcja
Wydawnictwo SALWATOR
Korekta
Magdalena Mnikowska
Redakcja techniczna iprzygotowanie do druku
Artur Falkowski
Projekt okładki
Artur Falkowski
Imprimi potest
ks. Piotr Filas SDS, prowincjał
© 2017 Wydawnictwo SALWATOR
ISBN 978-83-7580-701-1
Wydawnictwo SALWATOR
ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków
tel. 12 260 60 80
e-mail: [email protected]
www.salwator.com
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Angelika Duchnik