O naśladowaniu Chrystusa - Tomasz à Kempis - ebook

O naśladowaniu Chrystusa ebook

Tomasz à Kempis

0,0

Opis

Klasyka duchowości, najpopularniejszy - po Biblii - tekst chrześcijański, niezastąpiona pomoc w drodze do świętości, ulubiona lektura wielu spośród tych, którzy osiągnęli szczyty duchowego rozwoju i przyjaźni z Bogiem, m.in. św. Ignacego Loyoli, św. Teresy z Lisieux, św. Josemaríi Escrivy.Tłumaczona z łaciny na dziesiątki języków, również kilkukrotnie na polski. Teraz dostępna w świeżym, nieafektowanym, przystępnym, a zarazem oryginalnym i subtelnym przekładzie autorstwa ks. Jana Ożoga SI, znanego czytelnikom m.in. z tłumaczenia "Ćwiczeń duchownych" św. Ignacego.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 327

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tomasz à Kempis

O NAŚLADOWANIU CHRYSTUSA

Wydawnictwo WAM

Kraków

Tytuł oryginału:

De imitatione Christi libri quatuor auctore ven. Thoma Hemerken a Kempis canonico regulari ordinis

S. Augustini. Editio quinta et sexta Ratisbonae 1923

© Wydawnictwo WAM • Księża Jezuici, 2014

Redaktor

Katarzyna Ochman

Korekta

Dariusz Godoś

Małgorzata Płazowska

Przygotowanie ebooka

Piotr Druciarek

NIHIL OBSTAT. Przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego

ks. Wojciech Ziółek SJ, prowincjał, Kraków, 18 grudnia 2013 r., l.dz. 179/2013.

WYDAWNICTWO WAM

ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków

tel. 12 62 93 200 • faks 12 42 95 003

e-mail: [email protected]

www.wydawnictwowam.pl

DZIAŁ HANDLOWY

tel. 12 62 93 254-255 • faks 12 62 93 496

e-mail: [email protected]

KSIĘGARNIA WYSYŁKOWA

tel. 12 62 93 260, 12 62 93 446-447

faks 12 62 93 261

e.wydawnictwowam.pl

Wprowadzenie

Z książeczką Tomasza a Kempis O naśladowaniu Chrystusa po raz pierwszy spotkałem się na początku sierpnia 1949 roku, kiedy wstąpiłem do nowicjatu jezuitów w Starej Wsi – i mógł to być przedwojenny jeszcze przekład ks. Władysława Lohna SI, może nawet przedwojenny jeszcze biblioteczny egzemplarz. Zapewne także w pierwszy piątek mojego pobytu w nowicjacie usłyszałem któryś rozdział tej złotej książeczki, bo był wtedy w naszym domu nowicjackim zwyczaj, że czytano Tomasza a Kempis w piątki podczas kolacji. W latach następnych czytywałem, oczywiście, przynajmniej co jakiś czas ten lub inny rozdział O naśladowaniu Chrystusa, nie pamiętam jednak, żeby którykolwiek z nich zrobił na mnie większe wrażenie niż inne ascetyczne książki.

Po raz drugi i o wiele bliżej spotkałem się z Tomaszem a Kempis – też w Starej Wsi zresztą – dopiero w listopadzie 1970 roku, kiedy to porządkowałem książki po zmarłym wtedy naszym wielkim poloniście, uczniu Ignacego Chrzanowskiego, znanym organizatorze tajnych kompletów nauczania na ziemi sanockiej w czasie drugiej wojny światowej, a moim profesorze i przyjacielu, ks. Stefanie Weidlu SI. Właśnie wśród jego książek znalazłem dwa przedwojenne jeszcze – dość dobrze wyczytane – jakby białe kruki jakieś: wydany w roku 1936 przez Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy Księży Jezuitów Nowy Testament w przekładzie W. O. Jakuba Wujka T. J. i Tomasza a Kempis O naśladowaniu Chrystusa z tego samego mniej więcej czasu i z tego samego wydawnictwa. I tak mi się to jakoś skojarzyło, jakby to sam mój Profesor dawał mi te dwie książki do ręki. Wziąłem, zacząłem czytać i czytam do dzisiaj – zazwyczaj po jednym rozdziale każdego dnia.

Ale nie to mnie skłoniło do dokonania przekładu dziełka Tomasza a Kempis. Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia zupełnie przypadkiem, wśród nie do końca jeszcze wtedy skatalogowanych starodruków Biblioteki Naukowej Księży Jezuitów w Krakowie, znalazłem wydany w roku 1571 trochę uszkodzony przekład tej książeczki, dokonany – ku mojemu zaskoczeniu – przez ks. Jakuba Wujka. Miałem nawet zamiar zająć się wydaniem tego przekładu i w tym celu skontaktowałem się wstępnie z Biblioteką Jagiellońską, która ma kompletny egzemplarz tego starodruku, różne okoliczności jednak spowodowały, że nawet nie zacząłem przygotowywać takiego wydania. W tym samym czasie zresztą całkiem nowy przekład naszego autora przygotował ks. Stanisław Kuczkowski SI, wtedy profesor psychologii na Wydziale Filozoficznym Towarzystwa Jezusowego w Krakowie, i podobno sam zaproponował ówczesnemu dyrektorowi Wydawnictwa WAM, bym się podjął przygotowania do druku tego przekładu. Po przeglądnięciu kilku stron maszynopisu miałem zamiar wycofać się z tej pracy, bo uznałem ten przekład za raczej nienadający się do druku, z pewnych powodów jednak, o których tu nie będę mówił, zdecydowałem się na poprawienie tylko najbardziej istotnych błędów rzeczowych – i tak przez wiele lat ten raczej kiepski, chociaż niby to nowoczesnym językiem dokonany przekład wydawano.

I właśnie wtedy, kiedy robiłem te poprawki przekładu ks. Kuczkowskiego, pomyślałem, że warto by dokonać własnego przekładu, zwłaszcza że jestem filologiem klasycznym po wcześniejszych studiach teologicznych. Zabrałem się do tego jednak dopiero po roku 1998 w Zakopanem. Praca się posuwała bardzo powoli i trwała ponad dziesięć lat nie dlatego, że tekst Tomasza a Kempis jest jakiś wyjątkowo trudny, tylko dlatego, że miałem równocześnie wiele innych zajęć.

Zresztą moim zdaniem przekładowi wyszło to na zdrowie, bo w tym czasie pojawiła się niespodziewanie w moim bardzo długim życiu absolwentka Instytutu Studiów Klasycznych, Śródziemnomorskich i Orientalnych Uniwersytetu Wrocławskiego pani dr Katarzyna Ochman, oczywiście także rozmiłowana w filologii klasycznej i całkiem płynnie się posługująca językiem łacińskim w mowie i piśmie. Tę właśnie Panią Doktor udało mi się rok temu nakłonić do przeglądnięcia mojego, niedokończonego jeszcze wtedy, przekładu Tomasza a Kempis. Wyniki tej korekty przerosły moje oczekiwania – tak solidnie była przeprowadzona i tak celnie. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że bardzo wiele poprawek przyjąłem bez słowa sprzeciwu, inne pozwoliły mi dokładniej przyjrzeć się mojemu przekładowi i odpowiednio go zmienić, a tylko bardzo niewiele odrzuciłem. Oczywiście, w tym miejscu chcę Pani Doktor serdecznie podziękować za miłą współpracę i zapewnić o tym, co mimo bardzo podeszłego wieku jeszcze potrafię: o modlitwie.

I jeszcze jeden bardzo ważny drobiazg. Ponieważ Tomasz a Kempis posługiwał się powszechnie przyjętym łacińskim przekładem Pisma świętego, czyli tzw. Wulgatą (a znał ją doskonale, bo sam – jak to jeszcze powiemy – jako kopista klasztorny przepisał ją cztery razy), zrezygnowałem z powszechnego w tej chwili zwyczaju korzystania z nowoczesnych przekładów tekstów biblijnych z języków oryginalnych i wróciłem do naszego starego, Wujkowego jeszcze, przekładu na język polski z Wulgaty. Wszystkie odwołania biblijne zatem przytaczam za: Pismo święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie polskim W. O. Jakuba Wujka S. J. Tekst poprawili oraz wstępami i krótkim komentarze opatrzyli: Stary Testament ks. Stanisław Styś S. J., Nowy Testament ks. Władysław Lohn S. J. Kraków, Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy, 31962.

Przekłady polskie

Przekładów polskich Tomasza a Kempis mamy kilka. Najstarszego dokonał franciszkanin, ojciec Adrian, i wydał go w roku 1545[1].

Jest rzeczą znamienną, że później na język polski tłumaczyli Tomasza a Kempis przede wszystkim jezuici. Książeczka ta jest wśród nas upowszechniona dlatego, że założyciel Towarzystwa Jezusowego, św. Ignacy Lo-yola, „od swego nawrócenia był rozmiłowany w Naśladowaniu i uważał je za perłę książek duchownych”[2].

W roku 1571 zatem ukazał się nowy przekład, dokonany przez dobrze znanego późniejszego tłumacza Pisma świętego i z doskonałej Postylli, jezuitę, ks. Jakuba Wujka SI[3].

Prawie czterdzieści lat później, w roku 1609, ukazał się przekład innego wybitnego jezuity ks. Jana Wielewickiego[4]: O naśladowaniu Pana Chrystusa, który w wieku XVII i XVIII wznowiono dwadzieścia razy. Z tego przekładu skorzystał ks. Stanisław Grochowski, dawny uczeń jezuickiego kolegium w Pułtusku, i na jego podstawie w 1611 roku przygotował i wydał wierszowany przekład Tomasza a Kempis pt. Niebieskie na ziemi zabawy albo bogomyślne rymy. Najlepszym dowodem na to, że przekład Wielewickiego był dobry, jest to, że od końca wieku XIX do roku 1938 jezuici wydali go kilkakrotnie w opracowaniu ks. Henryka Jackowskiego SI.

Na nowe tłumaczenie czekano ponad dwieście lat, bo dopiero w roku 1798 ukazał się nowy, nieznany mi przekład Wacława Sierakowskiego, a jeszcze później, bo w roku 1841, bardzo dobry przekład zmartwychwstańca, ks. Aleksandra Jełowickiego. Bez trudu można z niego do dnia dzisiejszego korzystać, bo znaleźć go można w Internecie.

Dopiero ponad sto lat później, bo w roku 1949, ukazał się w Wydawnictwie Apostolstwa Modlitwy przekład dokonany przez ks. Władysława Lohna SI i ten przekład wydano jeszcze kilka razy w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku w opracowaniu s. Janiny Immakulaty Adamskiej, karmelitanki bosej.

Pod koniec lat osiemdziesiątych nowego przekładu dokonał ks. Stanisław Kuczkowski SI i ten przekład wydawnictwo WAM wydawało przez ponad dwadzieścia lat.

Zanim jednak do pracy nad nowym przekładem zabrał się ks. Kuczkowski, Instytut Wydawniczy PAX wydał bardzo ciekawy i dobry przekład Tomasza a Kempis dokonany przez poetkę Annę Kamieńską, z bardzo dobrym i ciekawym wstępem ks. Jana Twardowskiego. Moim zdaniem przekład Anny Kamieńskiej mógł mieć bardzo wielkie powodzenie, gdyby był lepiej wydany. Format jest niezbyt szczęśliwy, a paralelny tekst łaciński nikomu do niczego niepotrzebny w czasach, gdy języka łacińskiego nawet duchowni nie znają. Mam do tego przekładu osobisty sentyment, bo kiedy pracowałem nad dość trudną, bo bardzo bogatą w odcienie językowe, czwartą księgą Naśladowania, chętnie zaglądałem do Anny Kamieńskiej i nie jeden raz odnajdywałem w jej przekładzie bardzo celnie dobrane synonimy.

Bo mój przekład jest naprawdę moim własnym przekładem. Do przekładu Lohna i Kamieńskiej zaglądałem tylko wtedy, kiedy do księgi czwartej wprowadzałem poprawki dokonane przez panią doktor Katarzynę Ochman. Nie chcę przez to powiedzieć, że ten przekład jest najlepszy, ani tego nawet, że jest bezbłędny, przyznaję się jednak, że spośród dawnych tłumaczy Naśladowania Chrystusa chciałbym dorównać ks. Jakubowi Wujkowi SI, bo jego przekład urzeka polszczyzną i wdziękiem, a z nowszych ks. Władysławowi Lohnowi i Annie Kamieńskiej.

Autor

Na pytanie, kto jest autorem tej złotej książeczki, w ciągu stuleci padło wiele różnych odpowiedzi, obecnie jednak niemal powszechnie się przyjmuje, że jest nim Tomasz Hemerken a Kempis, augustianin. Urodził się w roku 1379 lub 1380 w Kempis, maleńkiej miejscowości leżącej w diecezji kolońskiej, stąd jego przydomek a Kempis, czyli po prostu z Kempis. Jego rodzice, Jan i Gertruda, to bardzo biedni, ale pobożni i uczciwi ludzie, należący do klasy rzemieślniczej. Ojciec był najprawdopodobniej ślusarzem, na co wskazuje zlatynizowane nazwisko Tomasza: Malleolus, czyli Młotek. O matce Tomasza mówią, że prowadziła wiejską szkołę. Mieli dwóch synów, nie wiemy, czy mieli więcej dzieci. Starszy o czternaście lat od Tomasza Jan po ukończeniu nauki w Deventer, w szkole prowadzonej przez założone w XIV stuleciu i cenione świeckie zgromadzenie braci wspólnego życia, wstąpił do kanoników regularnych św. Augustyna w Windesheim i pełnił tam wiele funkcji. Tomasz naukę ukończył w tej samej szkole w Deventer i po jej ukończeniu w roku 1399 z listem pochwalnym od przełożonego braci wspólnego życia przybył do Agnetenburga niedaleko Zwolle. Był tam niedawno założony nowy klasztor kanoników regularnych św. Augustyna, którego współzałożycielem i przełożonym był starszy brat Tomasza, Jan. Tam w roku 1406 przyjął habit zakonny, a w roku 1413 święcenia kapłańskie. W tym klasztorze spędził Tomasz niemal całe życie jako pisarz ascetyczny, kaznodzieja i kopista rękopisów. Samo Pismo święte przepisał cztery razy. Zmarł w roku 1471.

O naśladowaniu Chrystusa

Tytuł nawiązuje do słów, jakie Pan Jezus skierował do swoich uczniów: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, a weźmie krzyż swój na każdy dzień i niech idzie za Mną[5]. Tak poprawnie ostatni człon wypowiedzi Jezusowej oddał za Wulgatą Wujek, co nowsze tłumaczenia z języków oryginalnych zmieniły na równie poprawne i chyba jaśniejsze znaczeniowo: niech Mnie naśladuje. Trzeba nam jednak pamiętać, że Tomasz a Kempis miał pod ręką tylko łaciński tekst Pisma świętego, czyli Wulgatę, a w tym tekście owemu naszemu niech idzie za Mną lub niech Mnie naśladuje odpowiada bardzo szeroki znaczeniowo łaciński wyraz sequor. Nam wystarczy tylko kilka znaczeń: iść za kimś, towarzyszyć komuś, iść z tyłu, iść czyimiś śladami, iść w czyjeś ślady i – w Naśladowaniu niemal istotne znaczenie – być komuś uległym[6]. I na tym tle można dopiero zrozumieć tytuł tej niewielkiej, a tak niezwykle cennej książeczki: De imitatione Christi. Rzeczownik imitatio bowiem wywodzi się od czasownika imitor, który odpowiada znaczeniowo polskiemu czasownikowi: naśladować. W tym wypadku jednak owo naśladowanie ma szczególne zabarwienie, kto bowiem w taki sposób idzie za Jezusem, że chce Go we wszystkim naśladować, ten robi wrażenie, jakby z Nim w jakiś przedziwny sposób współzawodniczył, jakby Mu chciał w jakiś sposób dorównać i upodobnić się do Niego we wszystkim. To stąd ta przedziwna wypowiedź Tomasza a Kempis: Kiedy wejrzysz dokładnie w życie Jezusa Chrystusa, może cię naprawdę ogarnąć zawstydzenie, bo zrozumiesz, że chociaż już długo kroczysz po Bożych drogach, to jednak jeszcze nie dołożyłeś starań, by się bardziej do Niego upodobnić[7].

Tomasz a Kempis nie tyle uczy, jak tego dokonać, ile pokazuje, co się stanie z człowiekiem, który tego dokonać próbuje. Pozornie to nic wielkiego! Nic ciekawego się nie dzieje, bo taki człowiek razem z Panem Jezusem jest po prostu nieustannie in via – w drodze, w wędrowaniu nieustannym ku swojej własnej świętości, czyli ku swojej własnej Jerozolimie, za której murami jaśnieje jego własny krzyż i grób jego własny – pusty jak Jezusowy grób po zmartwychwstaniu Pańskim. Oto znamienne słowa autora Naśladowania:Często nawiedza Pan Jezus człowieka dbającego o swoje wnętrze, ze słodyczą z nim rozmawia, miłą mu przynosi pociechę, wielki pokój mu daje i przyjaźni się z nim w sposób zdumiewający[8]. I nie jest to wcale wędrowanie świętych. Jest to wędrowanie grzeszników za Najświętszym – błogosławione niech będzie Jego Imię – powolne, jakże często z upadkami, stąpanie Jego świętymi śladami: Gdybyś był wewnętrznie dobry i czysty, wszystko byś bez przeszkody widział i rozumiał[9].

Trzeba jednak pamiętać, że jest to wspólne wędrowanie przyjaciół w sobie rozmiłowanych. Stąd ich nieustanne rozmowy wzajemne, rozmowy błagającego sługi (Pochyl moje serce ku słowom ust Twoich, niech słowo Twoje spłynie na mnie jak rosa[10]) ze słuchającym starannie, rozmiłowanym w słudze i pouczającym go Panem (Synu, słuchaj słów moich, a są to słowa słodyczy pełne i wyrastają ponad wiedzę filozofów i mędrców tego świata[11]), a czasami także milczenie owocujące rozważaniem tajemnic, jakie od początku stworzenia zachodzą między Panem Bogiem a człowiekiem. Bo choćbyś znał całe Pismo święte do ostatniej strony i wszystkie wypowiedzi filozofów, w czym by ci to wszystko pomogło bez miłości Boga i bez Jego łaski?[12].

Dlatego Naśladowania nie warto czytać jakby jednym tchem, chociaż nie ma w takim czytaniu niczego nagannego, tylko pożytek nie jest tak wielki, jakiego sam Tomasz a Kempis od czytelnika oczekiwał zapewne i który sam najprawdopodobniej przeżył. Oczywiście, wartość tej uwagi jest bardzo względna, bo Pan Bóg zwykł był pisać prościutko na najbardziej nawet pokrzywionych liniach, ale dzieje się to tylko wtedy zazwyczaj, kiedy to Pan Bóg spada na człowieka jak orzeł na wróbla, a to się nie zawsze dzieje. Dlatego najlepiej odczytać sobie jeden tylko rozdział dziennie z uwagą taką, na jaką czytelnika stać będzie, byleby tylko ta uwaga z serdecznego rozmiłowania się w Panu Jezusie wypływała. Warto się też zastanowić przez chwil kilka nad tym, co taki rozdział czytelnikowi podpowiada, ale zapewniam na podstawie moich własnych doświadczeń, że nawet bez takiego starannego przemyśliwania podpowie on zawsze to, czego każdy czytelnik osobiście potrzebuje. Można też Naśladowanie czytać na wyrywki, gdzie się książka otworzy, zwłaszcza jeżeli otwarcie książeczki poprzedzi nawet króciuteńka modlitwa do Ducha Świętego o światło. Wtedy wcale nie przypadek jakiś podpowie czytelnikowi to, co jest mu potrzebne, tylko sam Pan Zastępów – Adonai Sebaoth. Dlatego właśnie tak bardzo warto Tomasza a Kempis poprzedzić czytaniem jednego rozdziału Nowego Testamentu – na wyrywki lub po kolei – albo któregoś psalmu.

Ks. Jan Ożóg SI

Wrocław, 21 stycznia 2012 roku,

we wspomnienie św. Agnieszki,

dziewicy i męczennicy

Księga pierwsza

NAPOMNIENIA POŻYTECZNE DLA ŻYCIA DUCHOWEGO

Rozdział 1

O naśladowaniu Chrystusa i o pogardzie dla wszystkich próżnych rzeczy na świecie

1. Pan mówi: Kto za Mną idzie, nie chodzi w ciemności[13].

2. To są słowa Chrystusa, które nas uczą, że jeżeli chcemy otrzymać prawdziwe światło i wolność od jakiejkolwiek ślepoty serca, powinniśmy naśladować Jego życie i sposób postępowania.

3. Najważniejszym naszym dążeniem niech się zatem stanie rozmyślanie nad życiem Jezusa Chrystusa.

4. Nauka Chrystusa stoi ponad wszelkie pouczenia, jakie nam dają święci, toteż człowiek pełen ducha mógłby w niej odnaleźć głęboko ukrytą mannę.

5. Tak się jednak dzieje, że ludzie, chociaż często słuchają Ewangelii, w małym stopniu odczuwają jej potrzebę, nie mają bowiem w sobie Chrystusowego ducha.

6. Tymczasem ten, kto chce w pełni i ze smakiem zrozumieć to, co mówi Chrystus, musi się starać do niego dostosować całe swoje życie.

7. Cóż ci pomoże, że rozprawiasz głęboko o Trójcy świętej, jeżeli ci brakuje uniżenia, wskutek czego nie podobasz się Trójcy świętej?

8. Zaprawdę, to nie głębokie słowa sprawiają, że się człowiek świętym i sprawiedliwym staje, lecz życie cnót pełne tego dokonuje, że jest on Bogu miły.

9. Bardziej bym chciał odczuwać skruchę niż znać jej definicję.

10. Choćbyś znał całe Pismo święte do ostatniej strony i wszystkie wypowiedzi filozofów, w czym by ci to wszystko pomogło bez miłości Boga i bez Jego łaski?

11. Marność nad marnościami i wszystko marność[14] oprócz tego, że się kocha Boga i Jemu samemu się służy.

12. To jest właśnie szczyt mądrości, jeżeli ktoś przez pogardę świata zmierza do Królestwa niebieskiego.

13. Na próżno się zatem ten trudzi, kto bogactw na zgubę przeznaczonych szuka i w nich pokłada nadzieję.

14. Na próżno także ten się trudzi, kto o zaszczyty zabiega i wysokie stanowiska się stara.

15. Na próżno się trudzi ten, kto za tym, czego ciało pragnie, idzie, a także ten, kto tego pragnie, za co potem trzeba będzie ponieść wielką karę.

16. Na próżno ten się trudzi, kto długiego życia pragnie, a mało dba o to, by to życie dobre było.

17. Na próżno ten się trudzi, kto tylko na to obecne życie zważa, a nie patrzy do przodu na to, co się stanie.

18. Na próżno ten się trudzi, kto to kocha, co bardzo szybko przemija, a nie spieszy tam, gdzie trwa radość wieczna.

19. To powiedzenie często sobie przypominaj, że nie nasyca się oko widzeniem ani się ucho napełnia słyszeniem[15].

20. Staraj się zatem serce własne odrywać od umiłowania tego, co widzialne, a samego siebie ku temu, co niewidzialne, kieruj.

21. Ci bowiem, którzy za zmysłowością swoją idą, kalają sumienie i tracą łaskę Bożą.

Rozdział 2

O niskim myśleniu o sobie samym

1. Każdy człowiek w naturalny sposób wiedzy pragnie, jakie znaczenie ma jednak wiedza, jeżeli nie ma bojaźni Bożej?

2. Zapewne lepszy jest pokorny wieśniak, który służy Bogu, niż pyszny filozof, który siebie samego zaniedbał, a rozmyśla nad biegiem ciał niebieskich.

3. Kto dobrze samego siebie poznaje, ten traci we własnych oczach na znaczeniu i nie cieszą go ludzkie pochwały.

4. Gdybym znał wszystko, co na świecie istnieje, a nie trwałbym w miłości, cóż by mi to pomogło w oczach Boga, który sądził mnie będzie z tego, co uczyniłem.

5. Przestań wreszcie nadmiernie pragnąć wiedzy, wielce ona bowiem rozprasza i uwodzi.

6. Ludzie wiedzy chętnie dają się oglądać i pozwalają, by o nich mówiono, że są mądrymi.

7. Wiele jest takich rzeczy, w których wiedza mało lub nic nie pomaga duszy.

8. I bardzo głupi jest ten, kto o co innego zabiega niż o to, co jego zbawieniu służy.

9. Dusza się nie syci wieloma słowami, lecz dobre życie dodaje sił umysłowi, a czyste sumienie sprawia, że człowiek bardzo ufa Bogu.

10. Im większa jest twoja wiedza i bardziej głęboka, tym surowszy cię czeka sąd, chyba że żył będziesz święcie.

11. Nie chełp się zatem, że wiele potrafisz lub wiesz, lecz niech cię raczej bojaźń ogarnie z danej ci wiedzy.

12. Jeżeli ci się wydaje, że wiele wiesz i że dosyć dobrze umysłem poznajesz, wiedzieć mimo to powinieneś, że o wiele więcej jest takich rzeczy, których nie znasz.

13. Nie bądź zarozumiały[16], lecz tym bardziej wyznawaj swoją niewiedzę.

14. Po cóż chcesz się ponad kogokolwiek wynosić, kiedy wielu bardziej niż ty uczonych istnieje i bardziej w prawie obeznanych?

15. Jeżeli chcesz coś z pożytkiem wiedzieć i czegoś się nauczyć, kochaj się w tym, że cię nie znają i za nic uważają.

16. Oto niezwykle głębokie i niezwykle prawdziwe zdanie: Poznaj siebie samego naprawdę i patrz na siebie z góry.

17. Kto siebie samego ma za nic, a o innych zawsze dobrze myśli i ma ich w wielkim poważaniu, ten jest bardzo mądry i doskonały.

18. Choćbyś nawet widział, że ktoś jawnie grzeszy albo w czymś ważnym przekracza prawo, nie powinieneś uważać siebie za lepszego, nie wiesz bowiem, jak długo potrafisz trwać w dobrem.

19. Wszyscy jesteśmy ułomni, ty jednak będziesz uważał, że nikt nie jest bardziej ułomny nad ciebie.

Rozdział 3

O tym, czego uczy prawda

1. Szczęśliwy ten, którego prawda sama przez siebie poucza: nie przez podobieństwa i słowa przemijające, lecz tak, jak rzeczywiście jest.

2. Nasze zapatrywania i nasze wyczucie często nas mylą i są krótkowzroczne.

3. Na cóż się przyda wielka sofistyczna kłótnia o sprawach ukrytych i ciemnych? Przecież nikt nam na sądzie nie zarzuci, żeśmy o nich nic nie wiedzieli.

4. Wielka to głupota, że zaniedbujemy rzeczy pożyteczne i konieczne, a z własnej woli nacisk kładziemy na pobudzające ciekawość i szkodliwe.

5. Mamy oczy, a nie widzimy.

6. Na cóż nam troska o rodzaje i gatunki?

7. Ten, do kogo Słowo Odwieczne przemawia, uwalnia się od wielu zapatrywań.

8. Wszystko się wywodzi z jednego Słowa i wypowiada jedno i to samo Słowo. I to jest początek, który do nas także przemawia[17].

9. Bez niego nic właściwie nie pojmuje ani nie wypowiada poprawnych sądów.

10. Ten, dla którego wszystko jest jedno i to samo i który wszystko ku jedności pociąga i wszystko w jednym widzi, może mieć niezmienne serce i trwać spokojnie w Bogu.

11. O Boża Prawdo! Zjednocz mnie ze sobą w miłości, która trwa wiecznie!

12. Często wstręt odczuwam, że wiele czytam i słyszę wiele. W Tobie jest to wszystko, czego chcę i za czym tęsknię.

13. Niech zamilkną wszyscy uczeni, wobec Twojego oblicza niech się uciszą wszystkie stworzenia. Ty sam przemawiaj do mnie.

14. Im kto bardziej jest dla siebie jednością, im prostsze jest jego wnętrze, tym więcej rzeczy bez trudu rozumie i do tym wyższych umysłem dociera, z góry bowiem Światło rozumienia otrzymuje.

15. Umysłu czystego, prostego i stałego nie niszczy mnogość zajęć, wszystko bowiem na chwałę Bożą czyni i w sobie się stara być wolny od jakiegokolwiek własnego dociekania.

16. Któż ci bardziej przeszkadza i kto ci się bardziej naprzykrza niż twoje nieumartwione przywiązania serca?

17. Człowiek dobry i pobożny najpierw we wnętrzu porządkuje zajęcia, których na zewnątrz sam dokonać musi.

18. To nie one jego pociągają w stronę tego, czego pragnie uwikłana w wady skłonność, lecz on je nagina do osądu poprawnego rozumu.

19. Któż się podjął poważniejszej walki, jeżeli nie ten, kto usiłuje nad samym sobą odnieść zwycięstwo?

20. I takie powinno być nasze zajęcie: odnosić mianowicie zwycięstwo nad samym sobą i każdego dnia mocniejszym wobec samego się stawać i ku lepszemu trochę postępować.

21. W tym życiu każdej doskonałości przydana jest jakaś niedoskonałość, a żadne nasze rozumowanie nie jest pozbawione jakiejś ciemności.

22. Jeżeli pokornie rozpoznasz samego siebie, na pewniejszej drodze ku Bogu staniesz, niż gdybyś szedł drogą naukowego poznania.

23. Nie trzeba obwiniać wiedzy ani jakiejkolwiek prostej znajomości rzeczy, pojęta sama w sobie bowiem jest ona dobra i przez Boga ustanowiona, nad nią jednak trzeba bardziej cenić dobre sumienie i cnotliwe życie.

24. Ponieważ zaś wielu się stara raczej mieć wiedzę niż prowadzić dobre życie, dlatego często wpadają w błędy i niemal żadnego ze sobą nie niosą owocu albo tylko niewielki.

25. O, gdyby się ludzie z tak wielką starannością przykładali do wykorzeniania wad i do zasadzania cnót, z jaką podchodzą do podejmowania badań, nie byłoby tak wielkich nieszczęść i zgorszeń wśród ludu ani tak wielkiego rozluźnienia w klasztorach!

26. Gdy nadejdzie dzień sądu, z pewnością nie będą się nas dopytywać, co czytaliśmy, lecz cośmy uczynili; i nie o to nas zapytają, jak dobrześmy się uczyli, lecz jak pobożne prowadziliśmy życie.

27. Powiedz mi, gdzież są teraz wszyscy ci panowie i nauczyciele, których dobrze znałeś, kiedy jeszcze byli przy życiu i rozkwitali w naukach?

28. Ich kościelne dochody już inni ludzie posiadają i nie wiem, czy ich sobie na pamięć przywodzą.

29. Wydawało się za ich życia, że mają jakieś znaczenie, a teraz się o nich milczy.

30. O jakże szybko przemija chwała świata!

31. Oby ich życie zgodne mogło być z ich wiedzą! Wtedy by się dobrze studiom oddawali i dobrze czytali.

32. Jakże wielu przepada na tym świecie wskutek próżnej wiedzy; to ci, którzy mało dbają o to, by Bogu służyć!

33. A ponieważ raczej to wybierają, by być wielkimi niż uniżonymi, dlatego w myślach swoich tracą moc.

34. Ten jest naprawdę wielki, kto się wielką odznacza miłością.

35. Ten jest naprawdę wielki, który sam w sobie jest mały, a każdy szczyt sławy za nic uważa.

36. Ten jest naprawdę roztropny, kto wszystko, co ziemskie, za gnój uważa[18], byleby Chrystusa pozyskał.

37. I ten jest naprawdę uczony, kto Bożą wolę pełni, a swojej woli się wyrzeka.

Rozdział 4

O przezorności w działaniu

1. Nie należy wierzyć żadnemu słowu ani popędowi żadnemu, lecz każdej rzeczy ciężar ostrożnie i przez czas długi mierzyć trzeba Bożą miarą.

2. Niestety! Często łatwiej w zło niż dobro u innego uwierzyć i łatwiej zło niż dobro o nim wypowiedzieć. Tak jesteśmy słabi.

3. Ludzie doskonali jednak niełatwo wierzą każdemu, kto coś opowiada, wiedzą bowiem, że ludzie są słabi, do zła skłonni, a w słowach chwiejni.

4. Wielka mądrość na tym polega, by nie działać gwałtownie ani się nie upierać przy swoich poglądach.

5. Domaga się ona także, by nie jakimkolwiek ludzkim słowom dawać wiarę, a także by nie natychmiast innym przekazywać to, co się usłyszało albo co nam zostało powierzone.

6. Niech doradcą twoim będzie człowiek mądry i sumienny; i staraj się, by cię raczej ktoś inny pouczał, niż miałbyś za tym iść, coś sam wymyślił.

7. Dobre życie sprawia, że człowiek jest mądry zgodnie z Bogiem i ma w wielu rzeczach rozeznanie.

8. Im bardziej ktoś sam w sobie się uniży i bardziej się Bogu podda, tym mądrzejszy będzie we wszystkim i tym spokojniejszy.

Rozdział 5

O czytaniu Pisma Świętego

1. W Piśmie świętym prawdy szukać trzeba, nie wymowy.

2. Każdą księgę Pisma świętego w tym duchu czytać należy, w jakim ją napisano.

3. W księgach Pisma świętego pożytku raczej szukać nam trzeba niż smakowania wymowy.

4. Pobożne i proste księgi czytać powinniśmy z taką ochotą, z jaką czytamy wzniosłe i głębokie.

5. Niech cię nie martwi sprawa powagi piszącego, czy się do wielkiej czy lichej literatury zalicza; zamiast tego niech cię do czytania umiłowanie prawdy pobudza.

6. Nie o to pytaj, kto to powiedział, lecz na to zwracaj uwagę, co się mówi.

7. Ludzie przemijają, lecz prawda Pańska trwa na wieki[19].

8. Bóg do nas przemawia różnymi sposobami bez względu na osoby.

9. Nasza ciekawość często nam przeszkadza w czytaniu Pisma Świętego, ilekroć chcemy zrozumieć to i nad tym podyskutować, co po prostu pominąć by trzeba.

10. Jeżeli chcesz postęp osiągnąć, czytaj pokornie, z prostotą i wiernie i nigdy nie chciej, by ci przypisywano wiedzę.

11. Pytaj chętnie i słuchaj w milczeniu słów ludzi świętych; pokochaj przypowieści ludzi starszych, bo nie bez przyczyny się je wypowiada.

Rozdział 6

O nieuporządkowanych przywiązaniach

1. Ilekroć człowiek w nieuporządkowany sposób czegoś pożąda, natychmiast odczuwa niepokój w sobie samym.

2. Pyszałek i skąpiec nigdy nie są spokojni, ubogi i pokorny w duchu cieszą się wielkim pokojem.

3. Człowiek, który jeszcze nie umarł sam w sobie doskonale, szybko bywa poddawany pokusie, a rzeczy małe i niskie odnoszą nad nim zwycięstwo.

4. Człowiek słaby duchem i jakoś jeszcze cielesny i skłonny do zmysłowości z trudem może się całkowicie powstrzymać od ziemskich pragnień.

5. Dlatego właśnie często jest smutny, gdy się tego wyrzeka, i trochę się złości, gdy mu się ktoś opiera.

6. Jeżeli natomiast zdobędzie to, czego pragnie, natychmiast go obciąża świadomość winy, poszedł bowiem za swoją pożądliwością, która w niczym mu nie pomoże do osiągnięcia pokoju, którego szukał.

7. Tylko przez opieranie się pożądliwościom osiąga się pokój prawdziwy, a nie przez wysługiwanie się im.

8. Nie ma zatem pokoju w sercu człowieka cielesnego, nie ma go też w człowieku, który się sprawom zewnętrznym oddaje, tylko w tym, kto jest gorliwy i duchowy.

Rozdział 7

O unikaniu bezpodstawnej nadziei i wywyższania się

1. Głupcem jest ten, kto całą swoją nadzieję w człowieku pokłada albo w stworzeniach.

2. Niech cię ani to nie zawstydza, że innym służysz z miłości do Jezusa Chrystusa, ani to, że na tym świecie uchodzisz za ubogiego.

3. Nie opieraj się na sobie samym, lecz w Bogu pokładaj nadzieję.

4. Czyń to, co ci podpowiada serce, a Bóg będzie obecny przy twojej dobrej woli.

5. Nie ufaj zbytnio swojej wiedzy ani pewności siebie kogokolwiek z żyjących, lecz raczej łasce Boga zaufaj, który wspiera uniżonych, a poniża tych, którzy nadmiernie sobie ufają.

6. Nie chełp się bogactwami, jeżeli zostały ci dane, ani przyjaciółmi, że są potężni, lecz chlub się w Bogu, który wszystko daje i który najbardziej tego pragnie, by dać ci samego siebie.

7. Nie wywyższaj się nad innych dlatego, że masz urodziwe lub dobrze zbudowane ciało, bo wystarczy niewielka słabość, a zniszczone ono zostanie i oszpecone.

8. Nie miej upodobania w sobie dlatego, że sprawny jesteś i uzdolniony, żebyś nie przestał podobać się Bogu, bo to On jest właścicielem całego cielesnego dobra, jakie posiadasz.

9. Nie myśl, że jesteś lepszy niż inni, żeby się przypadkiem nie okazało, że w oczach Bożych gorszy jesteś, bo On wie, co się w człowieku kryje.

10. Nie unoś się pychą dlatego, że dobrych dzieł dokonałeś, bo inne są sądy Boga niż ludzkie sądy – i często się zdarza, że Jemu wcale się nie podoba to, co się ludziom podoba.

11. Jeżeli nawet jest w tobie coś dobrego, to przypisuj innym coś lepszego, żebyś mógł zachować pokorę.

12. Nie doznasz szkody, jeżeli się uznasz za niższego od innych, a bardzo wielką przyniesie ci szkodę, jeżeli się wyniesiesz nawet nad jednego tylko.

13. Pokorny żyje w ciągłym pokoju, a w sercu pyszałka często zazdrość się rozpala i gniew.

Rozdział 8

O unikaniu nadmiernej poufałości

1. Nie każdemu człowiekowi otwieraj swoje serce[20], lecz sprawy swoje załatwiaj z mądrym i bojącym się Boga.

2. Rzadko się spotykaj z młodymi i obcymi.

3. Nie zabiegaj o względy bogatych i niechętnie się pokazuj w obecności możnych.

4. Towarzyszami twoimi niech będą pokorni i prości, pobożni i wewnętrznie ukojeni i z nimi o tym rozmawiaj, co służy zbudowaniu.

5. Nie spoufalaj się z jakąkolwiek kobietą, ale wszystkie dobre kobiety Panu Bogu polecaj.

6. Pragnij zażyłości tylko z Panem Bogiem i Jego aniołami, a znajomości z ludźmi unikaj.

7. Wszystkich trzeba ogarniać miłością, ale poufałość nie na wiele się przyda.

8. Czasem się zdarza, że ktoś, póki się go nie pozna, jaśnieje dobrą sławą, a kiedy się pojawi, oczy patrzących obrzydzeniem napełnia.

9. Czasami się nam wydaje, że się innym podobamy, bo jesteśmy z nimi jednej myśli, tymczasem przestajemy im się podobać, gdy zauważą, że nasze obyczaje są niegodziwe.

Rozdział 9

O posłuszeństwie i poddaniu

1. Trwać w posłuszeństwie, żyć pod przełożonym i nie być samodzielnym – to rzecz naprawdę wielka.

2. O wiele bezpieczniej jest być poddanym niż przełożonym.

3. Wielu raczej z konieczności jest posłusznych niż z miłości i ci przeżywają to jako udręczenie, szemrają na to trochę – i nie nabędą otwartości w myśleniu, dopóki się z całego serca nie podporządkują ze względu na Pana Boga.

4. Możesz biegać tu albo tam, ale spokoju nie odnajdziesz, dopóki się pokornie nie podporządkujesz rządom przełożonego.

5. Marzenia o innych miejscach i ich zmiana wielu wprowadziła w błąd.

6. To prawda, że każdy to robi chętnie, co jego sądowi odpowiada, i do tych ludzi bardziej się skłania, którzy się z nim zgadzają.

7. Jeżeli jednak Bóg jest wśród nas obecny, to dla dobra pokoju musimy czasami odrzucić to, co naszemu odczuciu odpowiada.

8. Czyż jest ktoś tak mądry, by mógł dokładnie wszystko wiedzieć?

9. Toteż nie ufaj zbytnio temu, co sam sądzisz, ale także chętnie tego zechciej posłuchać, co inni o tym myślą.

10. Jeżeli dobre jest to, co czujesz, a rezygnujesz z tego ze względu na Pana Boga i idziesz za zdaniem kogoś innego, większą odniesiesz korzyść.

11. Często bowiem słyszałem, że bezpieczniej jest posłuchać i przyjąć radę, niż ją dawać.

12. Może się i tak zdarzyć, że czyjeś zdanie jest dobre, jeżeli jednak ktoś nie chce przyznać racji innym, chociaż tego albo rozum się domaga, albo rzecz sama, daje znak, że jest upartym pyszałkiem.

Rozdział 10

O unikaniu nadmiaru słów

1. Strzeż się wielkiego tłumu ludzi, jak tylko możesz, bo wielką przeszkodą jest zajmowanie się świeckimi sprawami, nawet jeżeli się o nich mówi w czystej intencji.

2. Bardzo szybko bowiem plami nas próżna gadanina i wpadamy w jej niewolę.

3. Chciałbym częściej milczeć i nie przebywać wśród ludzi.

4. Dlaczego zatem tak chętnie rozmawiamy i wzajemnie o sobie gadamy, chociaż przecież tak rzadko powracamy do milczenia bez zranienia sumienia.

5. Dlatego tak chętnie rozmawiamy, że się staramy wzajemnie siebie pocieszyć pogaduszkami i zależy nam na tym, żeby pocieszyć serce umęczone rozmaitymi myślami.

6. A najwięcej i bardzo chętnie rozmawiamy i myślimy o tym, co lubimy lub czego pragniemy, albo o tym, co uważamy za nam przeciwne.

7. Niestety! najczęściej robimy to na próżno i bez żadnego pożytku.

8. Ta zewnętrzna pociecha bowiem niemałe przynosi uszczerbki dla wewnętrznej i Bożej pociechy.

9. Dlatego trzeba nam czuwać i modlić się, żeby nam czas bezużytecznie nie przebiegł.

10. Jeżeli wolno mówić i jeżeli mówić wypada, mów o tym, co zbudowaniu służy.

11. Zła i niedbała praca nad postępem wewnętrznym przyczynia się bardzo do tego, że ust naszych nie strzeżemy.

12. W niemałym stopniu natomiast pomagają do postępu duszy pobożne rozmowy o sprawach duchowych, wtedy zwłaszcza, kiedy się ze sobą w Bogu spotykają ludzie równi duchem i umysłem.

Rozdział 11

O tym, jak trzeba w sobie kształtować pokój i z jakim zapałem postępować wewnętrznie

1. Moglibyśmy odczuwać wielki pokój, gdybyśmy się nie chcieli zajmować tym, co inni mówią i czynią, a co nie jest przedmiotem naszego zatroskania.

2. Jakże może długo odczuwać pokój człowiek, który się do tego miesza, o co inni troszczyć się powinni? który tego szuka, co się na zewnątrz wydarzy, a niewiele i rzadko się wewnętrznie skupia?

3. Szczęśliwi ludzie prości, bo żyć będą w wielkim pokoju.

4. Dlaczego niektórzy święci byli tak doskonali i tak zanurzeni w kontemplacji?

5. Bo się starali uśmiercać w sobie wszystkie ziemskie pragnienia, a przez to mogli się do Boga każdym uderzeniem serca przywiązywać i zachować swobodę ducha.

6. My się za bardzo zajmujemy tym, czego doświadczamy, i tym, co przemija, zbyt mocno się niepokoimy.

7. Rzadko też odnosimy dokładne zwycięstwo nad jedną wadą i do codziennego postępu wewnętrznego się nie palimy; dlatego opieszali pozostajemy i niedbali.

8. Gdybyśmy byli dla siebie doskonale umarli, a wewnętrznie mniej skrępowani, moglibyśmy także rzeczy Boże smakować i doświadczyć czegoś z niebiańskiej kontemplacji.

9. Całe i największe niebezpieczeństwo jest w tym, że nie jesteśmy wolni od pożądań i pragnień i że nie przykładamy się do tego, by kroczyć drogą doskonałości świętych.

10. Jeżeli tylko jakaś nawet maleńka przeszkoda zabiegnie nam drogę, zbyt szybko upadamy na duchu i zwracamy się do ludzkich pociech.

11. Gdybyśmy dołożyli wysiłku, jak ludziom odważnym przystało, i trwali w walce, z całą pewnością moglibyśmy zobaczyć, jak spływa na nas z nieba pomoc Boża.

12. On bowiem gotów jest udzielić pomocy tym, którzy walczą i liczą na Jego łaskę, bo przecież to On nam podsuwa sposobność do walki, byśmy mogli odnosić zwycięstwa.

13. Jeżeli postęp duchowy tylko na zewnętrznym zachowaniu reguł opieramy, szybko się wyczerpie nasza pobożność.

14. Zamiast tego przyłóżmy siekierę do korzenia, żebyśmy oczyszczeni od pożądań mogli osiągnąć spokojne usposobienie.

15. Gdybyśmy każdego roku wykorzeniali w sobie bodaj jedną wadę, to szybko stalibyśmy się ludźmi doskonałymi.

16. Tymczasem coś przeciwnego odczuwamy i dochodzimy do wniosku, że na początku naszego nawrócenia byliśmy lepsi i bardziej oczyszczeni niż po wielu latach życia zakonnego.

17. Gorliwość i postęp duchowy powinien by każdego dnia wzrastać, tymczasem dzisiaj już to za coś wielkiego uchodzi, jeżeli komuś się uda część pierwotnego zapału zachować.

18. Gdybyśmy się na początku zdobyli na niewielki gwałt, to potem łatwo i radośnie moglibyśmy dokonać wszystkiego.

19. Ciężko przychodzi porzucić to, do czegośmy się przyzwyczaili, i przeciw własnej woli występować.

20. Jeżeli jednak nie odniesiesz zwycięstwa nad tym, co małe i łatwe, to jakże pokonasz to, co się trudniejszym okaże?

21. Już na początku opieraj się temu, do czego cię ciągnie, i oduczaj się tego, do czego się przyzwyczaiłeś, żeby cię to przypadkiem nie doprowadziło do jeszcze większych trudności.

22. O, gdybyś sobie uświadomił, jaki pokój wniósłbyś w serca innych i jaką radość w nich rozpalił tym, że jesteś na dobrej drodze, myślę, że o wiele bardziej dbałbyś o postęp duchowy.

Rozdział 12

O tym, że przeciwności przynoszą korzyść

1. To dobrze dla nas, że co jakiś czas przeżywamy jakieś trudności i przeciwności odczuwamy, one bowiem często przywołują człowieka do tego, co w nim wewnętrzne, tak że sądzi, iż się na wygnaniu znajduje i na żadnej rzeczy światowej nie opiera nadziei.

2. To dobrze, że co jakiś czas musimy znosić przeciwności i że inni myślą o nas źle i w sposób niepełny nawet wtedy, kiedy dobrze postępujemy i dobro mamy na celu.

3. To wszystko często wspomaga pokorę i broni nas od próżnej chwały.

4. Kiedy bowiem na zewnątrz ludzie nami gardzą i niedobre o nas mają zdanie, łatwiej szukamy Boga jako świadka w naszym wnętrzu.

5. To właśnie dlatego człowiek tak się powinien w Bogu umocnić, żeby nie musiał szukać wielu ludzkich pociech.

6. Ilekroć człowiek dobrej woli prześladowania przeżywa albo pokusy lub złe myśli w niego uderzają, rozumie, że Bóg jest mu bardziej konieczny, i pojmuje, że bez Niego żadnego dobra dokonać nie może.

7. Wtedy także – w obliczu przeżywanych nieszczęść – smuci się, jęczy i oddaje się modlitwom.

8. Wtedy odczuwa wstręt do dłuższego życia, pragnie, by śmierć nadeszła, by mógł być uwolniony i przebywać z Chrystusem.

9. Wtedy też jasno postrzega, że na świecie ani pełnego pokoju być nie może, ani doskonałego bezpieczeństwa.

Rozdział 13

O tym, że pokusy trzeba tępić

1. Póki na świecie żyjemy, nie możemy być wolni od pokus i kłopotów.

2. To dlatego czytamy w Księdze Hioba, że bojowaniem jest żywot człowieka na ziemi[21].

3. Dlatego każdy człowiek starannie powinien by się zająć pokusami, które go ogarniają, i modlitewnie czuwać, żeby diabeł nie znalazł możliwości wprowadzenia w błąd, bo on nigdy nie przysypia, tylko jak lew ryczący krąży, szukając, kogo by pożarł[22].

4. Nie ma człowieka tak doskonałego i świętego, żeby co jakiś czas nie odczuwał pokus, tak że nie możemy być od nich wolni.

5. Pokusy jednak często są człowiekowi pożyteczne, nawet jeżeli są przykre i uciążliwe, dzięki nim bowiem człowiek się pokorny staje, oczyszcza się i uczy się jasnego spojrzenia.

6. Wszyscy święci przeszli przez wiele utrudzeń i pokus – i dzięki temu odnieśli korzyść.

7. A ci, którzy nie mieli sił, żeby przetrwać pokusy, zostali wzgardzeni i odpadli.

8. Nie ma ani zakonu tak świętego, ani miejsca tak tajemnego, gdzie by nie było pokus lub niepowodzeń.

9. Nie ma człowieka, który by był za życia swego w całej pełni chroniony przed pokusami, ich źródło bowiem w nas samych tkwi, bo przecież narodziliśmy się w pożądliwości.

10. Kiedy się jednak pokusa lub utrapienie jedno wycofa, inne niespodziewanie nas nachodzi, tak że zawsze jakieś cierpienie nam towarzyszyć będzie, bo utraciliśmy naszą rajską szczęśliwość.

11. Wielu się stara uciec przed pokusami, a tymczasem jeszcze głębiej w nie wpada.

12. Sama ucieczka nie może nam przynieść zwycięstwa, cierpliwość natomiast i prawdziwa pokora sprawią, że się staniemy mocniejsi niż wszyscy wrogowie.

13. Ten, kto się tylko zewnętrznie przed pokusami na miejsce bezpieczne wycofuje, a nie wyrywa ich korzenia, niewielki będzie miał z tego pożytek, owszem, pokusy szybciej do niego powrócą i bardziej cierpieć będzie.

14. Małymi krokami i cierpliwą wielkodusznością przy Bożej pomocy piękniejsze odniesiesz zwycięstwo niż bezwzględną surowością swojego życia.

15. W czasie pokusy częściej korzystaj z porady, a z kuszonym nie postępuj surowo, lecz takie mu podsuwaj pociechy, jakich byś chciał dla siebie samego.

16. Źródłem wszystkich niegodziwych pokus jest niestałość umysłu i małe zaufanie w Bogu.

17. Bo podobnie jak okrętem bez steru fale raz tu, raz tam rzucają, tak różne pokusy trapią człowieka opieszałego, który porzuca swoje postanowienia.

18. Ogień jest próbą dla żelaza, a pokusa – dla człowieka sprawiedliwego.

19. Często nie wiemy, do czego jesteśmy zdolni, dopiero pokusa nam ujawnia, czym jesteśmy.

20. Trzeba nam jednak czujność zachować, zwłaszcza na początku pokusy, bo łatwiej się nad wrogiem odniesie zwycięstwo, kiedy się mu w żaden sposób wejść przez drzwi umysłu nie pozwoli, lecz w chwili, kiedy zastuka, za progiem się przeciw niemu wystąpi.

21. Dlatego ktoś powiedział: Na początku sprzeciwem odpowiedz! Późno na stosowanie lekarstwa, gdy się choroba rozwinęła wskutek zwlekania[23].

22. Bo najpierw do umysłu prosta myśl podbiega, potem wyraziste wyobrażenie się jawi, potem przyjemne pragnienie, złe podniecenie i zgoda.

23. I tak – jeżeli człowiek na samym początku nie stawi oporu – wróg złośliwy powoli w całej pełni wejdzie.

24. Im dłużej ktoś jest opieszały w stawianiu oporu, tym słabszy się z każdym dniem staje, a wróg wobec niego coraz to potężniejszy.

25. Jedni poważniejsze pokusy przeżywają na początku swego nawrócenia, inni znowu na końcu.

26. A są i tacy, którzy przez całe swoje życie odczuwają kłopoty.

27. Niektórzy odczuwają łagodne pokusy odpowiednio do mądrego i słusznego rozporządzenia Boga, który na wagę kładzie stan człowieka i jego zasługi i wszystko przeznacza ku zbawieniu swoich wybranych.

28. Dlatego w czasie pokus nie powinniśmy wpadać w rozpacz, lecz tym goręcej błagać Boga, by nas w każdym utrapieniu raczył wspomagać, On bowiem przecież, jak mówi św. Paweł, takie z pokusą zgotuje też wyjście, abyśmy mogli wytrwać[24].

29. W każdej zatem pokusie i w udręczeniu każdym uniżmy nasze umysły pod ręką Boga, On bowiem pokornych w duchu uratuje i wywyższy.

30. W czasie pokus i utrudzeń próbie zostaje poddany postęp wewnętrzny człowieka, owocem tego bowiem jest większa zasługa i dzięki temu cnota się bardziej jawna staje.

31. To przecież nic wielkiego, że człowiek jest pobożny i gorliwy, gdy nie odczuwa ucisku, jeżeli jednak w czasie przeciwności zachowuje cierpliwość, to jest nadzieja na wielki postęp.

32. Są tacy, których omijają wielkie pokusy, a często zwyciężają ich małe, żeby upokorzeni nie ufali zbytnio samym sobie w wielkich sprawach, jeżeli w tak małych się chwieją.

Rozdział 14

O unikaniu nierozważnych sądów

1. Zwróć oczy na siebie samego i unikaj wydawania sądów o tym, co inni robią.

2. Kiedy człowiek innych osądza, na próżno się trudzi, zbyt często błądzi i łatwo grzeszy, kiedy jednak siebie samego osądza i bada, zawsze owocnie pracuje.

3. Często rzecz jakąś osądzamy odpowiednio do tego, jakie do niej żywimy uczucia, miłość własna bowiem sprawia, że łatwo gubimy prawdziwy sąd.

4. Gdyby celem bez skazy w naszych pragnieniach był tylko Bóg, nie tak łatwo ogarniałby nas niepokój wobec oporu naszych zmysłów.

5. Często jednak tak się dzieje, że coś się we wnętrzu kryje, albo nawet z zewnątrz do nas dobiega, co nas także w równym stopniu pociąga.

6. Wielu skrycie siebie samych szuka w swoim postępowaniu – i nawet tego nie wiedzą.

7. Wydaje im się także, że w pełnym pokoju żyją, gdy się wszystko tak układa, jak tego chcą i jak to odczuwają.

8. Jeżeli jednak coś się dzieje inaczej, niż tego chcą, zamęt i smutek ich ogarnia.

9. Różnorodność odczuć i opinii sprawia, że dosyć często różnice zdań powstają między przyjaciółmi i obywatelami, między zakonnikami i ludźmi Bogu poświęconymi.

10. Człowiek z trudem tylko porzuca to, do czego się od dawna przyzwyczaił, nikt też chętnie prowadzić się nie daje poza to, co sam za słuszne uważa.

11. Jeżeli bardziej na swoim własnym rozumie się oprzesz albo na własnej przemyślności niż na rzeczywistej mocy Jezusa Chrystusa, rzadko i późno staniesz się człowiekiem oświeconym, Bóg bowiem tego chce, byśmy Mu byli doskonale poddani i byśmy rozpłomienioną miłością przekraczali każdy rozum.

Rozdział 15

O czynach z miłości dokonanych

1. Na złe uczynki nic nam nie pozwala, nawet miłość do jakiegokolwiek człowieka; jeżeli jednak się tego domaga pożytek człowieka w potrzebie, trzeba czasem bez obaw zrezygnować z jakiegoś dobra albo je na lepsze zamienić.

2. Takie postępowanie bowiem nie niszczy dobrego uczynku, tylko go na lepszy zamienia.

3. Uczynek zewnętrzny dokonany bez miłości na nic się nie przyda.

4. To natomiast, czego dokonujemy z miłości, chociaż bardzo nikłe by było i wzgardzone, w pełni owocuje.

5. Bóg przecież bardziej to wynagradza, ile serca człowiek w uczynek wkłada, niż sam dokonany uczynek.

6. Bardzo wiele ten robi, kto bardzo miłuje.

7. Bardzo wiele ten robi, kto rzecz dobrze wykonuje.

8. Dobrze postępuje ten, kto bardziej wspólnocie służy niż swojej własnej woli.

9. Często się nam wydaje, że miłość nami kieruje, a to jest raczej zmysłowość, bo rzadko się zdarza, że skłonność naturalna, własne zachcianki, nadzieja na odpłatę i pragnienie wygody chcą z miejsca swego ustąpić.

10. Kto się kieruje miłością prawdziwą i doskonałą, w niczym samego siebie nie szuka, ale tego jednego tylko pragnie, by się we wszystkim chwała Boża ujawniała.

11. Nikomu też nie zazdrości, nie kocha się bowiem w swojej osobistej radości.

12. I nie tego pragnie, by się w sobie samym radował, tego tylko sobie życzy, by ponad wszystkie dobra Bóg się stał jego szczęściem.

13. Nikomu nie przypisuje żadnego dobra, każde bowiem do Boga odnosi, od którego wszystko jako ze źródła się wywodzi i w którym ostatecznie wszyscy święci szczęśliwie odpoczywają.

14. O gdyby ktoś miał w sobie chociaż kropelkę prawdziwej miłości! Odczułby zapewne, że wszystko, co ziemskie, jest całkowicie bezwartościowe.

Rozdział 16

O cierpliwym znoszeniu braków innych ludzi

1. Jeżeli człowiek nie ma sił, by coś w sobie lub w innych naprawić, powinien to wszystko wytrwale znosić, aż Bóg inaczej rozporządzi.

2. Pomyśl, że to może jest lepsze, by cię wypróbować i w wytrwałości umocnić, bez czego niewielkie znaczenie mają nasze zasługi.

3. Jeżeli jednak znajdziesz się w takich trudnościach, powinieneś błagać Boga, by ci z pomocą przyjść raczył, tak byś to znieść mógł z uśmiechem.

4. Jeżeli kogoś upomniałeś raz lub dwa razy, a on się nie zmienia, to przestań się z nim spierać, lecz rzecz całą Bogu powierz, by się z wszystkimi Jego sługami to stało, co On chce dla swojej chwały, wie On bowiem, jak zło w dobro przemieniać.

5. Staraj się okazać cierpliwość, jeżeli musisz znosić braki innych, a także ich ułomności, bo przecież i ty masz wiele takich braków, które inni muszą znosić.

6. Jeżeli nie potrafisz tego dokonać, byś sam był takim, jakim chcesz być, to niby dlaczego ktoś inny musiałby się dostosować do twojego upodobania?

7. Bardzo nam miło, gdy inni są doskonali, a swoich własnych braków nie poprawiamy.

8. Zależy nam na tym, by się inni jak najdokładniej poprawiali, a sami nie chcemy się poprawić.

9. Nie podoba się nam, gdy inni są zbyt swobodni, a nie chcemy, aby nam odmawiano tego, czego się nam zachciewa.

10. Na tym nam zależy, by innych ustawami ograniczyć, w żaden sposób jednak ścierpieć nie możemy, jeżeli ktoś nam samym wędzidło nakłada.

11. Stąd jasny wniosek, jak rzadko do bliźniego tę samą miarę stosujemy co do siebie.

12. Gdyby wszyscy byli doskonali, to cóż byśmy ucierpieć mogli od innych dla Boga?

13. Bóg zaś tak to uporządkował, żebyśmy się uczyli jedni drugich brzemiona znosić[25]; bo nikt nie jest bez braków, nikt bez brzemienia, nikt sam sobie nie wystarcza, nikt dla siebie nie jest wystarczająco mądry; lecz trzeba się nam wzajemnie znosić, pocieszać się wzajemnie, pomagać sobie, pouczenia sobie dawać i napomnienia.

14. Wielkość cnoty każdego człowieka lepiej jaśnieje w świetle przeciwności.

15. Sposobności do grzechu nikomu sił nie odbierają, pokazują tylko, jaki jest.

Rozdział 17

O życiu mniszym

1. Jeżeli chcesz zachować spokój i zgodę z innymi, musisz się nauczyć przełamywać samego siebie w wielu rzeczach.

2. Życie w klasztorze albo we wspólnocie, obcowanie tam z innymi bez skargi i zachowanie wierności aż do śmierci – to wcale niełatwa sprawa.

3. Szczęśliwy ten, komu się tam udało dobre prowadzić życie i jego koniec szczęśliwie osiągnąć.

4. Jeżeli chcesz tak, jak należy, się zachować i dokonać postępu, to uważaj, że na ziemi jesteś wygnańcem i pielgrzymem.

5. Jeżeli chcesz prowadzić życie zakonne, musisz się stać głupim dla Chrystusa.

6. Na niewiele się przyda tonsura[26] i habit, bo o tym, że się człowiek staje zakonnikiem, decyduje zmiana obyczajów i całkowite opanowanie namiętności.

7. Kto czegoś innego szuka [w zakonie], a nie jedynie Pana Boga i zbawienia swojej duszy, znajdzie tylko utrudzenie i ból.

8. Nie potrafi długo trwać w pokoju ten, kto się nie stara być najmniejszym i wszystkim podporządkowanym.

9. Przyszedłeś tu, by służyć, a nie by królować – i trzeba ci wiedzieć, że do cierpienia i pracy zostałeś powołany, a nie do życia w lenistwie i plotkowania.

10. Tutaj zatem ludzie poddawani są takiej próbie, jakiej się poddaje złoto w rozpalonym piecu.

11. Nikt się tutaj nie zdoła utrzymać, chyba że całym sercem się uniży ze względu na Pana Boga.

Rozdział 18

O przykładzie ojców świętych

1. Spojrzyj z rozwagą na ożywiające przykłady ojców świętych, bo i doskonałość prawdziwa w nich jaśnieje, i pobożne życie wewnętrzne.

2. Niestety, czymże jest nasze życie, jeżeli je z ich życiem porównamy?

3. Święci przyjaciele Chrystusa służyli Panu głodni i spragnieni, mimo zimna i nagości, utrudzeni i umęczeni, czuwaniami i postami, na modlitwach i rozmyślaniach, wśród wielu prześladowań i zniewag.

4. O, jakże wiele ciężkich udręk wycierpieli apostołowie, męczennicy, wyznawcy, dziewice i wszyscy inni, którzy zechcieli iść śladami Chrystusa!

5. Bo przecież własną osobowością gardzili, byleby ją tylko posiąść mogli w życiu wiecznym.

6. O, jak ostre i wyrzeczeń pełne życie prowadzili ojcowie święci w samotności! Jak długie i ciężkie pokusy znieśli!

7. Jakże często prześladował ich nieprzyjaciel! Jakże częste i jak gorące zanosili modły do Boga!

8. Jakież ostre uprawiali posty! Jakże wielką gorliwością się odznaczali i jakim zapałem w postępie duchowym!

9. Jakąż ostrą walkę prowadzili, byleby wykorzenić wady! Jakże czyste i proste władało nimi pragnienie Boga!

10. W dzień oddawali się pracy, a w nocy na długich modlitwach trwali, chociaż w czasie pracy wcale nie zaprzestawali modlitwy myślnej.

11. Każda chwila pożytek im przynosiła.

12. Zbyt krótka na przebywanie z Bogiem wydawała się im każda godzina.

13. A wielka słodycz kontemplacji sprawiała, że zapominali o konieczności wzmocnienia ciała.

14. Rezygnowali z jakichkolwiek bogactw, godności, zaszczytów, z przyjaciół i znajomych i nie chcieli mieć niczego ze świata.

15. Przyjmowali to tylko, co do życia konieczne, a nawet konieczna służba ciału ból im sprawiała.

16. Byli zatem ubodzy w rzeczy ziemskie, ale bardzo bogaci w łaskę i cnoty.

17. Od zewnątrz odczuwali braki, ale wewnętrznie łaska ich umacniała i pocieszenie Boże.

18. Dla świata byli obcy, ale dla Boga bardzo bliscy i bardzo głęboko z Nim zaprzyjaźnieni.

19. We własnych oczach byli jakby niczym, a ten świat nimi gardził; ale w oczach Bożych byli cenni i umiłowani.

20. Trwali w prawdziwej pokorze, w prostym posłuszeństwie żyli, kroczyli drogą miłości i cierpliwości; dlatego dzień w dzień postępowali w duchu, a od Boga otrzymywali wielką łaskę.

21. Dano ich wszystkim zakonnikom jako przykład, tak że bardziej nas powinni pobudzać do postępowania w dobrem niż wielu oziębłych do pobłażania sobie.

22. O, jakże bardzo gorliwi bywali wszyscy zakonnicy w pierwszych dniach istnienia swojego zakonu!

23. O, jakże to pobożna była ich modlitwa! Jak wielkie współzawodnictwo w cnocie! Jakże wielka karność wtedy panowała! Jakież wielkie uszanowanie kwitło wśród wszystkich, którzy się reguły mistrza trzymali, i jakie posłuszeństwo!

24. Pozostałe po nich do dzisiaj ślady są świadectwem, że byli to ludzie naprawdę święci i doskonali; to oni w gorliwej walce spieszyli światu z pomocą.

25. Teraz za wielkiego się uważa takiego, kto nie przekroczył prawa, i takiego, kto cierpliwie znieść mógł to, co go spotkało.

26. Co to za oziębłość i jaka niedbałość, że tak szybo odchodzimy od pierwotnej gorliwości; już życie brzydnie wskutek utrudzenia i opieszałości!

27. Oby w tobie nie zasnął zupełnie postęp w cnocie, bo przecież tak często widziałeś wiele przykładów ludzi pobożnych!

Rozdział 19

O ćwiczeniach dobrego zakonnika

1. Życie dobrego zakonnika powinno obfitować we wszelkie cnoty, żeby wewnątrz był taki, jakim go ludzie widzą z zewnątrz.

2. I słusznie, bo przecież we wnętrzu powinno się znajdować znacznie więcej, niż się na zewnątrz widzi; w nasze wnętrze bowiem Bóg spogląda, któremu powinniśmy cześć oddawać najwyższą, gdziekolwiek byśmy byli, a pod Jego spojrzeniem tak czysto postępować, jak aniołowie postępują.

3. Każdego dnia musimy odnawiać to, czemu daliśmy pierwszeństwo, i tak siebie samych do gorliwości zachęcać, jakbyśmy dzisiaj dopiero się nawrócili; i mówić nam trzeba:

4. Wspomóż mnie, Panie Boże, w dobrym postanowieniu i w Twojej świętej służbie i spraw, niech znowu dzisiaj w całej pełni rozpocznę pracę, bo to, czego do tej chwili dokonałem, jest niczym.

5. Nasz postęp rozwija się odpowiednio do tego, co postawimy na pierwszym miejscu, i wielkiej dbałości potrzeba temu, kto chce robić dobre postępy.

6. I jeżeli ten, kto mocne czyni postanowienia, często traci siły, to czegóż się po tym spodziewać, kto rzadziej albo z mniejszą siłą czyni postanowienia?

7. Bywa, że różnymi sposobami odstępujemy od naszych postanowień, tak że nawet niewielkie opuszczenie w ćwiczeniach duchownych nie pozostaje bez jakiejś szkody.

8. Postanowienia sprawiedliwych bardziej w łasce Bożej są zakorzenione niż we własnej mądrości, toteż oni zawsze w niej pokładają nadzieję, jeżeli się czegokolwiek podejmują.

9. Człowiek bowiem snuje plany, ale Bóg je porządkuje, tak że nie od człowieka zależy jego droga.

10. Jeżeli czasami z pobożności albo dla pożytku braterskiego opuszcza kto zwyczajne ćwiczenie, to łatwo je będzie później uzupełnić.

11. Jeżeli natomiast ktoś je łatwo opuszcza dlatego, że jest leniwy lub niedbały, to jest za to odpowiedzialny i odczuje szkodliwość tego zaniedbania.

12. Dokładajmy sił w takim stopniu, w jakim możemy, ale i tak jeszcze w wielu sprawach lekko osłabniemy.

13. Zawsze jednak trzeba uczynić jakieś konkretne postanowienie przeciw temu szczególnie skierowane, co nam w postępie przeszkadza.

14. Trzeba nam roztrząsać i porządkować równie dobrze rzeczy zewnętrzne, jak wewnętrzne, bo jedne i drugie przygotowują nas do postępu.

15. Jeżeli się nie potrafisz skupiać bez przerwy, to się przynajmniej co jakiś czas skupiaj, a już co najmniej raz dziennie, mianowicie rano albo wieczorem.

16. Rano postanawiaj, a wieczorem zbadaj swoje postępowanie: jaki dzisiaj byłeś w mowie, w czynach, w myślach, bo w tych dziedzinach pewnie częściej obraziłeś Boga i bliźniego.

17. Przepasz się jak mąż[27] przeciwko diabelskiej nikczemności: ujarzmij obżarstwo, a wszystkie inne skłonności ciała łatwiej powściągniesz.

18. Nigdy nie pozostawaj bez jakiegoś zajęcia, lecz albo czytaj, albo módl się, albo rozmyślaj, albo rób coś pożytecznego dla wspólnoty.

19. Cielesne prace jednak z rozeznaniem trzeba wykonywać i nie wszyscy w jednakowy sposób powinni się ich podejmować.

20. Nie powinno się na zewnątrz ukazywać tego, co nie jest powszechnie znane, w tajemnicy bowiem bezpieczniej się dokonuje tego, co prywatne.

21. Musisz jednak o to się troszczyć, byś nie był opieszały w podejmowaniu zajęć służących dobru wspólnemu, a także byś bez wahania załatwiał sprawy osobiste.

22. Jeżeli jednak po pełnym i wiernym wykonaniu tego, coś wykonać powinien i co ci nałożono, czas ci jeszcze pozostaje, oddaj się temu, czego twoja pobożność pragnie.

23. Nie mogą wszyscy wykonywać tego samego zadania, bo jedno tym służy, a tamtym drugie.

24. Także w zależności do czasu różne się nam podobają zajęcia, bo w innych smakujemy w święta, a w innych w dni powszednie.

25. Innych potrzebujemy w czasie pokusy, a innych w czasie pokoju i ulgi.

26. W innych lubujemy się myślach, kiedy nam smutno, a w innych, ilekroć w Panu rozradowani jesteśmy.

27. W główne święta trzeba nam na nowo podjąć dobre ćwiczenia i goręcej prosić świętych o pomoc.

28. Od święta do święta powinniśmy czynić postanowienia, jakbyśmy wtedy właśnie mieli odejść z tego świata i przejść na wiekuiste świętowanie.

29. Dlatego starannie powinniśmy się przygotować na dni święte i pobożniej ze sobą obcować, dokładniej wreszcie przestrzegać reguł – tak, jakbyśmy mieli wkrótce otrzymać od Boga nagrodę za naszą pracę.

30. A jeżeli to zostanie odłożone, to bądźmy przekonani, że nie jesteśmy jeszcze godnie do tego przygotowani i że niegodni jeszcze jesteśmy takiej nagrody, która się w nas objawi[28] w określonym wcześniej czasie; starajmy się zatem lepiej przygotować do odejścia.

31. Błogosławiony sługa (mówi Łukasz Ewangelista), którego Pan przeszedłszy, znajdzie czuwającym. Prawdziwie mówię wam, nad wszystkim, co ma, postanowi go[29].

Rozdział 20

O umiłowaniu samotności i milczenia

1. Postaraj się o czas odpowiedni na odpoczynek i często rozmyślaj o Bożych dobrodziejstwach.

2. Porzuć ciekawostki i takie rzeczy przeczytaj, które bardziej do skruchy prowadzą, niż dają zajęcie.

3. Jeżeli samego siebie oderwiesz od nadmiernych pogaduszek i od ciekawością powodowanego zaglądania tu i tam, a także od słuchania nowinek i hałaśliwych wiadomości, to znajdziesz czas wystarczający na trwanie na głębokich rozmyślaniach.

4. Najwięksi spośród świętych unikali obcowania z ludźmi, kiedy tylko mogli, i wybierali służbę Bogu w samotności.

5. Ktoś powiedział: ilekroć się między ludźmi znalazłem, wracałem, jakbym był mniej człowiekiem[30].

6. Zbyt często tego doświadczamy, ilekroć długo z ludźmi gawędzimy.

7. Łatwiej zachować całkowite milczenie niż umiar w rozmowie.

8. Łatwiej się ukryć w domu, niż będąc poza domem, ustrzec się przed niebezpieczeństwem.

9. Ten zatem, kto zamierza dojść do wnętrza i do rzeczy duchowych, musi razem z Jezusem oddalić się od tłumu[31].

10. Tylko ten bezpiecznie się publicznie pojawia, kto chętnie przebywa w ukryciu.

11. Tylko ten bezpiecznie publicznie przemawia, kto chętnie trwa w milczeniu.

12. Tylko ten bezpiecznie ludziom przewodzi, kto chętnie się innym poddaje.

13. Tylko ten bezpiecznie innym rozkazuje, kto się dobrze nauczył być posłusznym.

14. Tylko ten się bezpiecznie raduje, kto ma w sobie świadomość dobrego sumienia.

15. Przecież święci cieszyli się wewnętrznym pokojem pełnym bojaźni Bożej, a wcale nie byli mniej zatroskani i pokorni, chociaż błyszczeli wielkimi cnotami i łaską.

16. Pewność siebie ludzi złych natomiast rodzi się z pychy i zarozumiałości, co się w końcu obraca w okłamywanie samego siebie.

17. Jeżeli nawet ci się wydaje, że jesteś dobrym mnichem albo pobożnym pustelnikiem, nigdy sobie nie obiecuj, że jesteś bezpieczny w tym życiu.

18. Często tak bywa, że ci, którzy w oczach ludzi uchodzą za lepszych, narażeni są na poważniejsze niebezpieczeństwo, ponieważ zbytnio w sobie są zadufani.

19. Dlatego dla wielu jest pożyteczniej, że nie są do końca uwolnieni od pokus, tylko doznają częstych ich ataków, żeby się nie czuli zbyt bezpieczni i by się przypadkiem pychą nie unieśli, a także by się nie skłonili swobodniej ku zewnętrznym uciechom.

20. O, jakże dobre sumienie ten by zachował, kto by nigdy nie szukał radości przemijającej i nie zajmował się sprawami świata!

21. O, jakże wielkiego pokoju i jakiegoż uspokojenia doznałby ten, kto by oderwał od siebie każdą błahą troskę i tylko o zbawiennych i Bożych sprawach myślał, a nadzieję swoją całą tylko w Bogu złożył!

22. Tylko ten człowiek jest godny niebieskiej pociechy, który się pilnie ćwiczył w świętej skrusze.

23. Jeżeli się chcesz skruszyć w sercu, wejdź do swojego pokoju i oddal od siebie hałas światowy, bo jest napisane: Na łóżkach waszych żałujcie[32].

24. W celi to odnajdziesz, co poza nią zbyt często tracisz.

25. Długie przebywanie w celi staje się źródłem słodyczy, jeżeli się jednak źle jej strzeże, rodzi przykre uczucia.

26. Jeżeli na początku swojego nawrócenia dobrze ją urządzisz i będziesz jej strzegł, to się później stanie twoją umiłowaną przyjaciółką i najmilszą pociechą.

27. Dusza Bogu oddana robi postępy w milczeniu i pokoju i tak się uczy tajemnic Pisma świętego.

28. Tam znajduje zdroje łez, którymi się każdej nocy obmywa i oczyszcza, żeby się mogła tym bardziej zaprzyjaźnić z Bogiem, im dłużej przebywa poza jakimkolwiek hałasem światowym.

29. Do tego zatem, kto się oderwie od znajomych i przyjaciół, przybliży się Bóg z aniołami.

30. Lepiej żyć w ukryciu i dbać o siebie, niż zaniedbawszy siebie samego, dokonywać cudów.

31. Godne pochwały jest u zakonnika, jeżeli rzadko wychodzi na zewnątrz, a nawet nie chce widywać ludzi.

32. Dlaczego chcesz widzieć to, czego ci nie wolno mieć? Świat przemija i pożądliwość jego[33].

33. Pragnienia zmysłowe pociągają do wędrowania, ale gdy minie czas, cóż pozostaje poza obciążeniem sumienia i rozproszeniem serca?

34. Radosne wyjście często rodzi smutny powrót, a po radosnym wieczornym czuwaniu ranek bywa smutny.

35. Tak więc każda cielesna radość przyjemnie się rozpoczyna, lecz kończy się tak, że gryzie i gnębi.

36. Cóż takiego możesz widzieć gdzie indziej, czego nie widzisz tutaj?

37. Oto niebiosa i ziemia, i wszystko, bo przecież wszystko z tego jest uczynione.

38. Cóż takiego możesz gdziekolwiek indziej zobaczyć, co może dłużej na świecie przetrwać?

39. Może jesteś przekonany, że się nasycisz, a nawet dotknąć nie będziesz mógł tego.

40. Gdybyś widział to wszystko, co przemija, czyż nie byłoby to tylko złudne oglądanie?

41. Podnieś swoje oczy ku Bogu na wysokości i w modlitwie ukazuj grzechy swoje i zaniedbania.

42. To, co puste, pustym pozostaw, a ty sam na to zwróć uwagę, co ci Bóg nakazał.

43. Nad sobą samym zamknij własne wierzeje i przywołaj do siebie Jezusa, twego Umiłowanego.

44. Pozostań z Nim w celi, bo gdzie indziej nie znajdziesz tak wielkiego pokoju.

45. Gdybyś nie był wyszedł i żadnego hałasu nie usłyszał, z większym pożytkiem pozostawałbyś w pełnym pokoju.

46. To prawda, że słuchanie nowości sprawia przyjemność, potem jednak musisz znosić niepokój w sercu.

Rozdział 21

O skrusze serca

1. Jeżeli chcesz choć trochę postąpić, trwaj w bojaźni Bożej i nie chciej być nadmiernie wolny; lecz posłuszeństwu poddaj wszystkie twoje zmysły i nie oddawaj się na nic nieprzydatnej radości.

2. Zanurz się w skrusze serca, a odnajdziesz gorliwość w służbie Bożej.

3. Skrucha otwiera dostęp do wielu dóbr, które lekkomyślność szybko gubić zwykła.

4. To dziwne, że człowiek może czasem w tym życiu przeżyć doskonałą radość, chociaż bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że się na wygnaniu znajduje i że duszy jego grożą tak wielkie niebezpieczeństwa.

5. Ponieważ serce mamy lekkomyślne, a o uchybienia nasze nie dbamy, nie czujemy, że dusza nasza boleje, i często śmiech pusty nas ogarnia tam, gdzieśmy słusznie płakać powinni.

6. Wolność nie jest prawdziwa, a radość nie jest dobra, chyba że korzeniami tkwi w bojaźni Bożej i dobrze ukształtowanym sumieniu.

7. Szczęśliwy, kto może odrzucić każde przeszkadzające mu rozproszenie i samego siebie zmusić jedynie do świętej skruchy.

8. Szczęśliwy, kto nie zezwala na to, co jego sumienie skalać może lub je obciążyć.

9. Walcz, jak na mężczyznę przystało, bo przyzwyczajenie przyzwyczajeniem się zwycięża.

10. Jeżeli ty potrafisz przebaczyć ludziom, to oni ci pozwolą, byś mógł czynić to, co do ciebie należy.

11. Nie przywłaszczaj sobie tego, co do innych należy, i nie mieszaj się do spraw, którymi się przełożeni zajmują.

12. Na siebie przede wszystkim zwróć oko i siebie samego napominaj w sposób szczególny, zanim napomnisz kogokolwiek z tobie miłych.

13. Nie smuć się tym, że ludzie nie lgną do ciebie, lecz to potraktuj poważnie, że nie jesteś tak dobry i tak poważny w obcowaniu z ludźmi, jak by to przystało słudze Bożemu i dobremu zakonnikowi.

14. Często bardziej pożyteczna to rzecz i bardziej bezpieczna, jeżeli człowiek nie ma zbyt wielu pociech na tym świecie, tych zwłaszcza, które się z ciałem wiążą.

15. To my jednak jesteśmy winni, że pociech Bożych nie mamy albo zbyt rzadko je odczuwamy, bo nie szukamy skruchy serca i nie odrzucamy całkowicie tego, co płoche i zewnętrzne.

16. Zrozum, żeś niegodny doznawania pociech Bożych, lecz raczej zasługujesz na wielką karę.

17. Ilekroć człowiek jest doskonale skruszony, świat cały jest mu przykry i gorzki.

18. Dobry człowiek znajdzie coś, nad czym bolał będzie i płakał.

19. Czy to bowiem nad sobą się zastanawia, czy o bliźnim myśli, wie, że nikt tutaj nie żyje bez utrudzenia.

20. Im się dokładniej nad sobą zastanawia, tym bardziej boleje.

21. Przedmiotem uzasadnionego żalu i wewnętrznej skruchy są nasze grzechy i wady, nimi bowiem do tego stopnia jesteśmy okryci, że rzadko zdolni jesteśmy do kontemplacji rzeczy niebieskich.

22. Nie ma wątpliwości, że gdybyś częściej myślał o swojej śmierci niż o długim życiu, to żarliwiej byś się poprawiał.

23. Jestem przekonany, że gdybyś także serdecznie zważył kary piekła lub czyśćca, to chętnie znosiłbyś bolesne trudy i nie obawiałbyś się życia surowego.

24. Ponieważ jednak te rzeczy do serca nam nie wchodzą i ciągle jeszcze podobają się nam przyjemności, pozostajemy oziębli i bardzo leniwi.

25. Często braki duchowe są powodem, że się tak łatwo żali ubogie ciało.

26. Módl się zatem pokornie do Boga, by ci dał ducha skruchy, i powiedz z Prorokiem: Nakarm mnie, Panie, chlebem płaczu i napój mnie łzami obficie[34].

Rozdział 22

O zastanawianiu się nad ludzką biedą

1. Jesteś nędzarzem, gdziekolwiek byś był i dokądkolwiek byś się zwrócił, chyba że się zwrócisz do Boga.

2. Dlaczego się niepokoisz tym, że ci się nie wiedzie tak, jak chcesz i pragniesz?

3. Czy jest ktoś, kto posiada wszystko odpowiednio do swojej woli? Ani ja, ani ty, ani jakikolwiek człowiek na świecie.

4. Nie ma na świecie nikogo, kto by żył bez jakiegoś ucisku lub trudności, nawet gdyby był królem lub papieżem.

5. Czy jest ktoś w lepszym położeniu? Oczywiście, ten, kto dla Boga zdolny jest cokolwiek wycierpieć.

6. Niektórzy słabi i chorzy powiadają: Oto jakie wygodne życie prowadzi ten człowiek, jaki jest bogaty, wielki, potężny, wybitny!