Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
o. Karl Klemens – O miłości Ukrzyżowanego Zbawiciela, tom I
Chwała Jezusowi i Maryi Przenajświętszej!
Oddajemy głos kierownikowi duchowemu św. siostry Faustyny, ojcu Józefowi Andraszowi TJ, który wiele lat temu polecał to pożyteczne dziełko, umieszczając je w serii Biblioteka Życia Wewnętrznego:
Spośród dość licznych książek, ujmujących gorzką Mękę Jezusową w punkty do rozmyślań, wybraliśmy dziełko ojca Klemensa pt. O miłości Ukrzyżowanego Zbawiciela. Wybraliśmy je dla dość licznych racji.
Rozmyślania ojca Klemensa należą bezsprzecznie do bardzo wybitnych. Odznaczają się przede wszystkim wielką pobożnością. Rozmyślania oprócz poznania danej prawdy powinny rozbudzić w duszy święte uczucia, a dokładniej całym sposobem przedstawienia pomagać do ich rozniecenia. Otóż rozważania ojca Klemensa są jakby przesiąknięte atmosferą uczuć pobożnych dla cierpiącego Zbawiciela.
Są po wtóre praktyczne, zmierzają bowiem ciągle do reformy życia. Miłość i współczucie dla cierpiącego Jezusa musi się zamienić, jeśli ma być rzeczywistą, w stanowczą nienawiść grzechu, musi wypowiedzieć walkę złym skłonnościom. Nie dosyć na tym, musi naśladować te cnoty, których wspaniały przykład daje nam Pan Jezus przede wszystkim podczas swej Męki. Rozmyślania ojca Klemensa ustawicznie przypominają duszy i nakłaniają ją do tej praktycznej miłości.
Po trzecie, obejmują całokształt Męki Pańskiej. Autor nie pominął prawie żadnego szczegółu, mającego jakiś związek z cierpiącym Zbawicielem; uwzględnił także inne osoby, które odegrały jakąś rolę w Męce Jezusowej.
W tekście korzystano z wydania z 1933 roku.
Dokonano niezbędnych korekt w zakresie ortografii, pisowni łącznej i rozłącznej, pisowni małą i wielką literą. Nieliczne wyrazy, obecnie nieużywane, uwspółcześniono.
NIHIL OBSTAT L. 844/25
Cenzor: J. Urban SJ
Kraków, 30 stycznia 1925 r.
Ks. Jan Krupiński — wikariusz generalny
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 504
Rok wydania: 2021
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
O. KARL KLEMENS CSsR
OMIŁOŚCI
UKRZYŻOWANEGO ZBAWICIELA
ROZMYŚLANIA O GORZKIEJ MĘCE
PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA
TOM I
BIBLIOTECZKA ŻYCIA WEWNĘTRZNEGO
„NA JEJ GŁOWIE”
WYDAWNICTWO ŻYCIA WEWNĘTRZNEGO
2021
Redakcja:
zespół „naJejgłowie”
Korekta:
Weronika Borowska
Rafał Fałda
NIHIL OBSTAT L. 844/25
Cenzor: J. Urban SJ
Kraków, 30 stycznia 1925 r.
Ks. Jan Krupiński — wikariusz generalny
W tekście korzystano z wydania z 1933 roku. Dokonano niezbędnych korekt w zakresie ortografii, pisowni łącznej i rozłącznej, pisowni małą i wielką literą. Nieliczne wyrazy, obecnie nieużywane, uwspółcześniono.
Wydanie I
ISBN 978-83-66728-66-0
Wydawnictwo Życia Wewnętrznego
Kielnarowa 224c, 36-020 Tyczyn
tel. +48 501 202 186
e-mail: [email protected]
www.najejglowie.pl
Po kilkudziesięciu latach wznawiamy przepiękne rozmyślania o. Klemensa o Męce Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Zdecydowaliśmy się je wydać w trzech formach: książkowej, e-booka i audiobooka. Tę ostatnią wzbogaciliśmy ścieżką dźwiękową z przestrzenią na rozmyślanie.
Oddajemy głos o. Józefowi Andraszowi, który wiele lat temu zapoczątkował serię „Biblioteka Życia Wewnętrznego”, zawierającą książki będące perełkami duchowymi, rozchwytywanymi w całej Polsce przez kapłanów, siostry zakonne i rodziny chrześcijańskie.
Z wielu stron dochodzą nas bardzo usilne prośby, żeby w serii tomów »Biblioteka Życia Wewnętrznego« wydać dobry podręcznik do rozmyślań, tak zwane punkty — i to jak najspieszniej. Że słuszne są te życzenia, odczuwamy to głęboko. Rozumiemy, że kapłani, że tyle domów zakonnych, zarówno dawniejszych, jak i świeżo w odrodzonej Polsce powstających, potrzebuje ich bardzo dla swoich członków, zwłaszcza dla tych, którym trudno posługiwać się podręcznikami w języku obcym. Zresztą każdy modli się najchętniej w tym języku, którym zaczął wielbić Ojca Niebieskiego na kolanach swej matki. Zaczyna się także szerzyć coraz bardziej zwyczaj rozmyślania i wśród osób świeckich. Toteż potrzeba książek, podających materiał do rozważania w formie punktów, jest u nas istotnie wielka.
Zanim będziemy mogli wydać punkty, obejmujące całe życie Zbawiciela naszego, wysyłamy na razie w świat rozmyślania, obejmujące najważniejszy okres w życiu Pana naszego — bolesną Mękę Jego.
Spośród dość licznych książek, ujmujących gorzką Mękę Jezusową w punkty do rozmyślań, wybraliśmy dziełko o. Klemensa pt. „O miłości Ukrzyżowanego Zbawiciela”. Wybraliśmy je dla dość licznych racji. Rozmyślania o. Klemensa należą bezsprzecznie do bardzo wybitnych.
Odznaczają się przede wszystkim wielką pobożnością. Rozmyślania – oprócz poznania danej prawdy – powinny rozbudzić w duszy święte uczucia, a dokładniej całym sposobem przedstawienia pomagać do ich rozniecenia. Otóż rozważania o. Klemensa są jakby przesiąknięte atmosferą uczuć pobożnych dla cierpiącego Zbawiciela. — Są po wtóre praktyczne, zmierzają bowiem ciągle do reformy życia. Miłość i współczucie dla cierpiącego Jezusa muszą się zamienić, jeśli mają być rzeczywistymi, w stanowczą nienawiść grzechu, muszą wypowiedzieć walkę złym skłonnościom. Nie dosyć na tym, muszą naśladować te cnoty, których wspaniały przykład daje nam Pan Jezus przede wszystkim podczas swej Męki. Rozmyślania o. Klemensa ustawicznie przypominają o tym duszy i nakłaniają ją do tej praktycznej miłości. — Po trzecie, obejmują całokształt Męki Pańskiej. Autor nie pominął prawie żadnego szczegółu, mającego jakiś związek z cierpiącym Zbawicielem; uwzględnił także inne osoby, które odegrały jakąś rolę w Męce Jezusowej. Otóż „Biblioteka Życia Wewnętrznego”, która zamierza w szeregu tomów omówić wszystkie, a przynajmniej ważniejsze tematy, odnoszące się do życia nadprzyrodzonego, nie może pominąć Męki Pańskiej, będącej źródłem całej naszej wielkości nadprzyrodzonej.
Praktyczną wartość tych rozmyślań podnosi i ta okoliczność, że autor potrafił umiejętnie zamknąć w nich wielkie mnóstwo prawd i wskazówek ascetycznych. Są one poniekąd pełnym podręcznikiem życia doskonałego, opartym na Męce Pańskiej. Opracował go autor gruntownie, bo jak sam mówi, z wydaniem swej książki bynajmniej się nie spieszył, lecz długie lata usilnej pracy na odrobienie jej poświęcił.
Ogromną wprost wartość nadają rozmyślaniom o. Klemensa źródła, z których je zaczerpnął. Na pierwszym miejscu czerpał je oczywiście z Ewangelii, na drugim z dzieł Ojców Kościoła i z Pism Świętych. „Od wielu lat — pisze o sobie autor —gromadziłem materiał, a w ostatnich czasach z większą jeszcze pilnością wertowałem dzieła Ojców i Świętych. Przytaczać wszystkie źródła, jakich użyłem, byłoby i długo, i zbytecznie. Wymienię jednak główniejsze, aby się czytelnik mógł przekonać, jak bardzo mi na sercu leżało, by w książce mojej znalazł tylko rzeczy dobre i prawdziwie do zbudowania służące”. I tu następuje długa litania Ojców Kościoła: Ambroży, Atanazy, Augustyn, Hieronim, Grzegorz z Nazjanzu, Chryzostom, Jan Damasceński, Grzegorz W., Justyn, Leon W. i inni. Spośród Doktorów Kościoła uwzględnił przede wszystkim św. Tomasza z Akwinu, Bonawenturę, św. Alfonsa Marię Liguoriego i św. Franciszka Salezego. Z innych świętych zaś przytacza św. Wawrzyńca Justyniana, św. Tomasza z Wilanowa, św. Leonarda a Porto Maurizio, św. Teresę, św. Katarzynę z Genui, św. Anielę z Foligno, św. Brygidę i wiele innych. Jeśli dołączymy jeszcze takie nazwiska jak Ludolf Saksoński, Salmeron, Suarez, Korneliusz a Lapide, to jasnym się staje, że autor oparł się w rozumieniu i ujęciu Męki Pańskiej na największych powagach literatury katolickiej.
Rozmyślania o. Klemensa są wskutek tego jakby odzwierciedleniem i streszczeniem tradycji katolickiej co do Męki Pańskiej. Dla kogo autor przeznacza swą książką? Czyj pożytek duchowny miał głównie na myśli? Ponieważ w tych rozmyślaniach, jak wspomnieliśmy, zawarte są niemal wszystkie zasady doskonałości chrześcijańskiej, dlatego wszystkie dusze, dążące do wyrobienia w sobie życia wewnętrznego, znajdą w nich pokarm i światło, łaskę i podnietę do coraz wyższej doskonałości.
A teraz słów kilka o obecnym wydaniu polskim. Oparte jest na tłumaczeniu ks. bpa Kossowskiego z r. 1896. Ksiądz Kossowski ma duże zasługi w przyswojeniu polskiej literaturze religijnej kilku rzeczy wybitniejszej wagi, że wspomnimy tu tylko „Pisma św. Teresy”. Niestety przez te kilka dziesiątków lat język nasz uległ tak znacznemu rozwojowi, że i składnia ówczesna, i bardzo wiele wyrażeń brzmi dla ucha współczesnego Polaka nieswojo. Dziś już np. „nie mnożymy się na każdy dzień w łasce i w świętej miłości”, ale „rośniemy w niej”. Mówimy nie „poosobno”, ale „z osobna”. Wolimy proste „oznajmił” niż „uczynił oznajmienie”. Zabieramy się do trudnych dzieł nie wedle „przemożenia swego”, ale „według sił swoich”. Dlatego język i składnię trzeba było, ile możności, odświeżyć. Obecne wydanie prócz zmodernizowania języka stara się przywrócić rozmyślaniom o. Klemensa właściwą im prostotę, zwięzłość i zwartość, tu i ówdzie dopełnić opuszczone części.
Niechże w tej odnowionej szacie rozważania „O miłości Ukrzyżowanego Zbawiciela” uczą dusze tej wielkiej umiejętności, jaką jest cierpieć z miłości dla Boga, który nas wpierw umiłował i pierwszy za nas cierpiał.
Kraków,
w dzień św. Franciszka Salezego, 1925 r.
Ks. J. Andrasz TJ
I
Rozmyślanie gorzkiej Męki Pańskiej nagli grzesznika do oczyszczenia się z grzechu
Rozważanie gorzkiej Męki Pana naszego Jezusa Chrystusa jest dla wszystkich wiernych bez wyjątku niewyczerpanym źródłem łask najdroższych i jednym z najskuteczniejszych środków do zbawienia wiecznego i do doskonałości chrześcijańskiej niechybnie wiodących. Poczynający znajdzie w nim najdzielniejszą pobudkę do oczyszczenia serca swego z brudu grzechów. Postępujący na drodze cnoty czerpie z niego obfite światła i pociechy, którymi pokrzepiony mężnie znosi trudy duchowego bojowania, a w świętych pragnieniach i trudach swoich nie ustaje. Doskonały w ustawicznym Męki Pańskiej rozpamiętywaniu zapala się coraz gorętszą miłością Najwyższego Dobra i tym sposobem dochodzi do coraz bliższego zjednoczenia z Bogiem.
1. Nie ma w oczach wiary nic straszniejszego nad duszę wyzutą z łaski uświęcającej, to jest nad duszę, która utraciła Boga swego. Samej sobie zostawiona, będzie zapadała się coraz głębiej. Będzie mnożyła grzech za grzechem, aż w końcu może całkiem stracić z oczu drogę, którą by mogła powrócić do Boga, Zbawiciela swego. Lecz jeśli zdołasz ją skłonić do tego, by myślą uważną zwróciła się do gorzkiej Męki Chrystusowej, tym samym zacznie się jej uzdrowienie. Synowie Izraelscy, na pustyni od jadowitych wężów pokąsani, nie inaczej mogli być ocaleni od śmierci i z ran swych uleczeni, jak tylko patrząc na węża miedzianego, którego Mojżesz z rozkazu Boga na drzewie jako znak wywyższył1. Wąż ten miedziany był głębokim symbolem Bożego Zbawiciela, który po to dał się wywyższyć i umarł na krzyżu, aby wszystkich pociągnąć do siebie i uzdrowić; jak sam mówił: Jako Mojżesz podwyższył węża na puszczy, tak potrzeba, aby podwyższon byłSyn Człowieczy, aby wszelki, który Weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny2. „Jeśli więc – mówi Hadrian Papież3 – zostałeś ukąszony przez węża piekielnego i jadem grzechu zarażony, wpatruj się w Jezusa na krzyżu oczyma wiary, skruchy i miłości, a znajdziesz uzdrowienie. Bo któreż serce ludzkie, jakkolwiek byłoby skażone, może pozostać zimne i niewzruszone na widok niezmierzonych boleści Zbawiciela i patrząc na Niego, w grzechu trwać?”.
2. Pragniesz więc oczyszczenia z grzechów i prawdziwego żalu, i skruszenia serca: szukaj tych skarbów na tych miejscach świętych, gdzie Jezus, najłaskawszy Zbawiciel twój, za ciebie się modlił, wzdychał, płakał, cierpiał i Krew swą Najświętszą przelał. Tam poznasz, jak strasznym złem jest grzech. Tam najgłębsze obrzydzenie grzechu duszę twoją przeniknie. Idź w duchu krok w krok za cierpiącym Zbawicielem, począwszy od zdrady Judasza, aż do ostatniego westchnienia na krzyżu. Rozważaj sercem pobożnym i miłością tchnącym, jaką trwogę śmiertelną, jakie zelżywości, jakie niewypowiedziane na ciele boleści Zbawiciel, umierając, wycierpiał, aby zgładzić grzech, a dojdziesz łatwo do tego niewątpliwego przekonania, że grzech musi być złem potwornym i nad wszelki wyraz wielkim. Bo i jakżebyś o tym mógł wątpić, kiedy widzisz, jakiego to niezmierzonego zadośćuczynienia Majestat Boży za grzechy wymaga? Na to, aby stworzył człowieka w świętości i sprawiedliwości pierwotnej, dość było Bogu jednego skinienia wszechmogącej woli Jego; lecz aby człowieka z przepaści grzechu ocalić i szczęśliwość synostwa Bożego mu przywrócić, na to trzeba było, by Jezus najsłodszy trzydzieści trzy lata żył w ubóstwie, w pracy i poniżeniu, a potem w zelżywości i w mękach umarł na krzyżu. Im uważniej przypatrzysz się wielkości ofiary Jezusowej, tym lepiej poznasz, jak wielka jest wina grzechu.
3. A z tym poznaniem, które umysł twój oświeci – serce twoje najżywszy żal przeniknie. Bo któż by mógł kochać się w tym, za co Syn Boży musiał ponieść śmierć krzyżową? Kto na widok Jezusa, krew swoją przelewającego na krzyżu, może jeszcze kochać się w grzechu? Kto może patrzeć na śmiertelne konanie Jezusa i żałosne Jego opuszczenie na krzyżu, a lekceważyć sobie pokusy do grzechu? Kto może z wiarą prawdziwą wspomnieć na Ukrzyżowanego, a potem szukać okazji do grzechu? Kto może, widząc okropny koniec Judasza, dalej trwać w grzechu i w niebezpieczeństwie zatracenia wiecznego? Zaprawdę, rozważanie gorzkiej Męki Zbawiciela i przywiązanie do grzechu są to dwie rzeczy wprost sobie przeciwne. Z własnego doświadczenia przekonasz się o tym, o czym cię św. Bernard4 upewnia, że nie ma skuteczniejszego sposobu na uleczenie ran sumienia, nad pilne przypatrywanie się ranom Chrystusa. Uczucia skruchy, pokory, bojaźni, ufności, wiary i miłości, mocne postanowienie poprawy i cokolwiek jeszcze może być do prawdziwego nawrócenia potrzebne, wszystko to znajdziesz – a nigdzie lepiej i obficiej nie znajdziesz, jak przy boku cierpiącego – jak u nóg ukrzyżowanego Zbawiciela.
Westchnienie serca
O ukrzyżowany mój Zbawicielu! Kiedy widzę nadmiar cierpień Twoich, duch mój się trwoży, a serce napełnia się najgorętszą miłością i najżywszą litością dla Ciebie, ale i najgłębszą nienawiścią do grzechu. Tyle Cię więc kosztowało zgładzenie grzechów moich!
Ach, gdyby wszystko stworzenie w Niebie i na ziemi wniwecz się obróciło, daleko mniejsze byłoby to nieszczęście niż gorzka Męka i śmierć Twoja na krzyżu. A przecie Ojciec Twój Niebieski Tobie, własnemu Synowi swojemu, nie przepuścił; żądał tej Męki i tej śmierci, abyś obrażonej świętości i sprawiedliwości Jego złożył ofiarę zadośćuczynienia na zgładzenie grzechów.
A zatem, większym złem, o Jezu, w oczach Przedwiecznego Ojca Twego jest grzech aniżeli śmierć Twoja. Z najgłębszą przeto boleścią serca mego żałuję za wszystkie grzechy życia mego, dlatego że były przyczyną tak srogiej Męki i tak okrutnej śmierci Twojej. Żałuję za nie dlatego, że za miłość Twoją taką Ci niewdzięcznością odpłaciłem, żem Ciebie, dobro najwyższe i najwyższej miłości godne, tak ciężko obraził. Mocno postanawiam już Cię więcej nie obrażać; wolę raczej umrzeć, niż Ciebie, najsłodszy Zbawicielu mój, na nowo grzechem zasmucić. Przez nieskończone zasługi Twoje użycz mi tej łaski, bym Ciebie miłował i wiernym Ci pozostał aż do śmierci.
O Maryjo, wyjednaj mi tę łaskę.
II
Rozmyślanie gorzkiej Męki Pańskiej nagli grzesznika do oczyszczenia się ze skłonności do grzechu
Lecz i w duszy, przez Sakrament Pokuty z grzechów oczyszczonej, pozostają jeszcze silne skłonności do grzechu. Trzeba te skłonności wykorzenić. Zbawienna skuteczność Sakramentu Pokuty jak balsam cudowny goi rany duszy, ale ich nie zabliźnia, za czym łatwo rany te mogą się na nowo otworzyć. Zawsze więc i po zagojeniu ran twoich potrzebna ci jest pomoc Bożego Lekarza. I zawsze potrzebna ci będzie, bo póki żyjesz, będziesz zawsze ubogim i słabym stworzeniem.
1. Jeśli chcesz więc odzyskać pełne zdrowie i wszelkie złe skłonności, o ile to możliwe w tym życiu śmiertelnym, w sobie wytępić: uciekaj się do rozważania gorzkiej Męki Pańskiej i pilnie w nim przebywaj. „Pamięć na żywot i Mękę Chrystusa Pana — mówi Blozjusz — jest rzeczą w najwyższym stopniu pożyteczną i potrzebną; wytępia bowiem złe pożądliwości i wszelkie niepożądane skłonności. W niej przedziwna ucieczka od pokus, pewne schronienie w niebezpieczeństwach, słodkie pokrzepienie w ucisku i trwodze, błogi spoczynek w utrudzeniu, a w roztargnieniu łatwe skupienie”. Gdy grzesznik nawrócony, który niedługo trwa w łasce Bożej, wkrótce po nawróceniu wraca do dawnych grzechów, przyczyną jego powtórnego upadku najczęściej bywa to, że nie dość stanowczo odwrócił myśli swoje od tego, co go przedtem nęciło do grzechu; skutkiem tego za myślą rychło budzą się na nowo skłonności, na nowo go ciągną do tych miejsc czy do tych rzeczy, które mu już były powodem do grzechu. Lecz jeśli myśli swoje wyżej skieruje, nawrócenie jego będzie prawie niezawodne. Z początku może rozważanie gorzkiej Męki Zbawiciela nie wywrze na nim tak głębokiego wrażenia, jakiego doznają serca lepiej przygotowane, powoli jednak coraz lepszego stąd skutku będzie doznawał. Bo i cóż się to czyni przy rozważaniu Męki Pańskiej? Rozważający czyni akty wiary, podziwu, litości, zawstydzenia siebie samego; to znowu akty ufności, dziękczynienia, bojaźni Bożej, świętych pragnień; to jeszcze akty skruchy i nienawiści grzechu: a wciąż przy tym prosi i błaga o łaskę i zmiłowanie. Czy to rzecz podobna, by to wszystko pozostało bez skutku? Czy podobna przypuścić, by takie święte i Bogu miłe pragnienia nie pokonały w końcu i nie stłumiły żądz i skłonności złych? Tak się stanie, bez wątpienia; bo Pan wesprze te pobożne wysiłki drogocenną łaską swoją.
2. Rzecz niezawodna, że grzech wyrządza Bogu niewymowną zniewagę; ale i to pewne, że kto wdzięcznym sercem rozważa i czci gorzką Mękę Jednorodzonego Syna Jego, ten czyni rzecz niezmiernie miłą Bogu i wielką Mu chwałę oddaje. Jak więc Pan Bóg grzesznikowi dla złości grzechu jego natychmiast łaskę swoją odbiera, tak znowu łaskawie do niego się skłania i gotów jest przywrócić mu łaskę swoją, skoro tenże do Męki Chrystusowej, pobożnie ją rozważając, się ucieknie. Sam Pan Jezus objawił to św. Anieli z Foligno: „Ktokolwiek pragnie znaleźć łaskę czy w smutku, czy w weselu, niechaj z krzyża mego oczu nie spuszcza. Kto szczerze oddaje się rozważaniu Męki mojej i śmierci, ten jest prawdziwie dzieckiem moim; inni są tylko z imienia”.
3. Ta święta otrzymała jeszcze inne objawienie, pełne pociechy dla wszystkich, którzy o Męce Pańskiej pobożnie rozmyślają: „Błogosławieni bądźcie od Ojca mojego — tak mówi do nich Pan Jezus w tym objawieniu — którzy litujecie się nad Męką moją i dzielicie ze mną utrapienia moje, i drogą moją chodzicie; przez to bowiem staliście się godni obmywać szaty wasze we Krwi Barankowej. Błogosławieni bądźcie, wy wszyscy, którzy macie litość nad niewypowiedzianymi boleściami moimi i nad śmiercią moją, którą za was poniosłem, by was ocalić od katuszy wiecznych i za was uczynić zadość i cenę odkupienia waszego uiścić; iż zostaliście znalezieni, godni dzielić ze mną ubóstwo, poniżenie i cierpienia. Bądźcie błogosławieni, którzy wiernie w pamięci chowacie Mękę moją, ten cud wszech wieków największy, zbawienie i żywot upadłego rodzaju ludzkiego, i jedyne schronienie grzeszników; albowiem będziecie mieli uczestnictwo w Zmartwychwstaniu moim i w Królestwie moim, i w Chwale mojej, które Męką moją sobie i wam kupiłem, i będziecie na wieki współdziedzicami moimi”.
„Bądźcie błogosławieni od Ojca i od Ducha Świętego; bądźcie błogosławieni tym błogosławieństwem, które ja sam oznajmię w dzień sądu: iż wy nie odrzuciliście mnie, jak to uczynili prześladowcy moi, gdym przyszedł do nich jako do własności mojej; aleście mi w sercach swoich dali schronienie: iż widząc mnie głodnego i spragnionego, gwoźdźmi przebitego, konającego i umierającego na krzyżu, chcieliście być pocieszycielami i towarzyszami moimi, a tak prawdziwie miłosierdzie nade mną okazaliście. Za to w ten dzień postrachu i grozy usłyszycie te słowa pociechy: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, osiągnijcie Królestwo, zgotowane wam od założenia świata. Prawo do niego nabyliście sobie niezaprzeczone: albowiem łaknąłem, a nakarmiliście mię, nakarmiliście mnie chlebem współczucia”.
Są to doprawdy obietnice pociechy pełne i bardzo skuteczne, by cię pobudzić do rozważania gorzkiej Męki Pańskiej. Z początku może ta święta sprawa będzie ci nieco trudną, ale co znaczą wszelkie trudności w porównaniu z tymi łaskami, które Pan za to zgotuje?
Westchnienie serca
O Jezu, jakkolwiek mocno postanowiłem z pomocą łaski Twojej nigdy już Cię nie obrazić, bardzo jednak się boję wielkiej ułomności mojej. Prawie codziennie doświadczam, jak silnie jeszcze żyją namiętności i złe skłonności moje i jakie z nich groźne pokusy wciąż we mnie powstają. Czy zdołam w tej walce wytrzymać? Drżę na samo to pytanie. Lecz gdy wspomnę na gorzką Mękę Twoją, w Twoich zasługach nieskończonych całą ufność moją pokładając, wszystkiego dobrego się spodziewam. Niechże odtąd rozmyślanie gorzkiej Męki i śmierci Twojej będzie mi świętym obowiązkiem wdzięczności i obfitym źródłem umocnienia na duchu. Spodziewam się przez to z pomocą łaski Twojej wyzwolić serce z tyranii złych namiętności.
Pobłogosław, Panie, to dobre postanowienie moje; i Ty, Maryjo, Matko Najmilsza, błogosław mi.
I
Oświeca duszę, ukazując jej cel wieczny, do którego dążyć powinna
Prosty rzut oka na niespokojne miotanie się tego świata wystarcza, aby nas o tym przekonać, że ludzie w większej części nie wiedzą, po co żyją na tym świecie. Ogromna większość ludzi, a żal się Boże, i chrześcijan, z taką zapalczywością ubiega się za dobrami, za rozgłosem, za wczasami i wygodami tego życia znikomego, jak gdyby zgoła nie było Boga, jak gdyby człowiekowi dane było wiecznie żyć na tej ziemi. Tak wielkie jest między ludźmi zaślepienie ducha.
1. Święty Leonard z Porto Maurizio, prawdziwie apostolski kaznodzieja pokutny, podnosząc głos swój przeciwko temu rozluźnieniu zasad duchowych i płynącym stąd niezliczonym zdrożnościom, jako główne źródło jego wskazuje brak modlitwy i życia wewnętrznego, a w szczególności zaniechanie rozmyślania o gorzkiej Męce Zbawiciela. „Wszystkie te zdrożności — powiada — wszystka ta swawola pojęć i życia, jakie za dni naszych widzimy szerzące się wśród chrześcijaństwa, nie z czego innego pochodzą, tylko z zaniedbania świętej modlitwy wewnętrznej. Gdyby każdy co dzień, choćby tylko przez kwadrans, szczerze się zastanawiał nad prawdami wiecznymi, nad dobrodziejstwami, jakie odbiera od Boga, nad obowiązkami stanu i powołania swego, nad niebezpieczeństwami, jakie mu grożą w tym życiu, a szczególnie nad gorzką Męką Bożego Zbawiciela, rzecz pewna, że nie byłoby między nami tylu zgorszeń i tylu próżności, tak wielkiego zbytku i tak wielkiej złości, tak wyuzdanej swawoli i takiego życia niechrześcijańskiego, jak je dzisiaj tylu ludzi prowadzi”.
2. „Słusznie — mówi na innym miejscu tenże mąż Boży — należy nam dzisiaj z Jeremiaszem płakać i narzekać: Spustoszeniem spustoszała wszystka ziemia, iż nie ma, kto by rozmyślał sercem5. Tak, to jest niewątpliwie źródło wszystkiej nędzy naszej. Nie chcą dzisiaj ludzie zastanawiać się i rozmyślać, choć to jest powinnością każdego; z tego braku zastanowienia nad rzeczami wiecznymi pochodzą wszelkie zdrożności życia złego. Nie biorą do serca prawd wiecznych. Nie rozważają dobrodziejstw Boskich. Nie zastanawiają się ani nad obowiązkami stanu swego, ani nad groźnymi następstwami, jakie ich sposób życia za sobą pociąga, a już najmniej pamiętają na te wielkie męki, które Syn Boga Najwyższego za nas wycierpiał. Sprawiedliwie więc narzekać musimy z Jeremiaszem: Spustoszeniem spustoszała wszystka ziemia, iż nie ma, kto by rozmyślał sercem. Wszak jawnym jest każdemu, że cały świat zamienił się jakoby w jedno wielkie morze złości”.
3. Lecz jakże inną zaraz wszystko postać przybiera, skoro dusza wierna przyłoży się do rozważania Męki Chrystusowej. Czy podobna, by na nią się zapatrując, w ciemnościach swoich pozostała? Czy nie zaświeci jej z tego rozmyślania promień światłości Bożej, by poznała samą siebie i swe cele w czasie i w wieczności? Jam jest światłość świata — mówi Mądrość przedwieczna — kto idzie za mną, nie chodzi w ciemności, ale będzie miał światłość żywota6. Innymi słowy: „Kto rozważa żywot mój i Mękę moją, kto cnoty moje naśladuje, a słowa moje bierze do serca: ten idzie za mną. Taki nie zabłądzi, ale będzie chodził tą prawdziwą drogą żywota, którą ja sam wam ukazałem”.
4. Prawdziwie niebieskie światło oświeci duszę towarzyszącą Boskiemu Oblubieńcowi swemu na bolesnej drodze Męki Jego. Powie ona sobie: „Sam Bóg z Nieba zstąpił i stał się człowiekiem. Bóg-człowiek umarł za mnie na krzyżu, aby mi darować żywot wieczny. Do wyższego zatem, Bożego życia wezwana jestem i przeznaczona. O, jakże drogą jestem w oczach Boga, kiedy tak wielkie rzeczy dla mnie uczynił i ucierpiał. Jeśli więc nie dbam o zbawienie swoje, jestem oczywiście na błędnej drodze. Skoro Bóg mnie stworzył i odkupił, zatem dla Boga tylko żyć powinienem. A jeśli żyję tylko dla siebie i dla rzeczy stworzonych, tym samym odrzucam wysokie przeznaczenie moje i nie mogę się czego innego spodziewać, tylko odrzucenia od Boga. Lecz jeśli żyć będę dla Boga mojego, jak tego słuszność i sprawiedliwość wymagają, wtedy będę żyć przez Niego, będę żyć w Nim dla miłości Jego.On także wtedy będzie żył we mnie, a że On jest życiem wiecznym, więc i ja przezeń i z Nim, i w Nim będę żyć wiecznie. Niech więc dalekim będzie ode mnie wszystko, co by mnie odwrócić mogło albo oderwać od Boga mego. Dalekim zwłaszcza niech będzie ode mnie grzech, to jedyne nieszczęście prawdziwe i źródło wszelkiego na tej ziemi nieszczęścia”.
5. Takie to promienie Bożej światłości padają na duszę wierną za każdym jej krokiem na bolesnej drodze Męki Zbawiciela. Jasność tych promieni coraz bardziej ją oświeca, a gorąco ich coraz bardziej miłością Dobra najwyższego ją zapala. I w miarę jak rośnie w niej to światło Boże i to ciepło Boże, dusza coraz bardziej się wyswobadza od wszelkich nieprzyjaciół i niebezpieczeństw, grożących jej zbawieniu. Oto prawdziwe oświecenie; oto prawdziwe światło i prawdziwe wykształcenie, byś Chrystusa Pana możliwie najlepiej poznał i naśladował. Jedno i drugie znajdziesz tam, gdzie żywot i nauka, i miłość Jego najjaśniej świecą, to jest w gorzkiej Męce Jego.
Westchnienie serca
O Jezu najłaskawszy, użycz i mnie tych zbawiennych oświeceń, którymi po wszystkie czasy wierne sługi Twoje darzyłeś. Nie śmiem wprawdzie zaliczać siebie do rzędu wiernych sług Twoich, kiedy sumienie moje wyrzuca mi, że tak często obrażałem Cię, a tak mało troszczyłem się o świętą miłość Twoją; ale teraz już mam mocną wolę być i pozostać wiernym sługą Twoim. I dlatego, abym zdołał dotrzymać tego postanowienia mego, chcę w duchu iść za Tobą bolesną drogą krzyża Twego. Rozważanie gorzkiej Męki i śmierci Twojej rozpędzi, ufam mocno, ciemności umysłu mego. Daj, bym z niego coraz bardziej poznawał, jak wielce Ty, Panie, umiłowałeś mnie i jak wielką ja mam powinność miłowania Ciebie. Zapal w sercu moim ogień miłości Twojej i nie dopuszczaj, bym kiedy bądź jeszcze miał się Tobie sprzeniewierzyć.
O Panno Najświętsza, Matko moja, módl się za mną, bym osiągnął doskonałą miłość Syna Twego.
II
Rozważanie oświeca duszę, ukazując jej cnoty, jakie pełnić powinna
Rozważanie Męki Pańskiej ukazuje duszy cnoty, w których się ma ćwiczyć. „Ktokolwiek chce — powiada św. Bonawentura7 — iść z cnoty w cnotę i żywot wieść doskonały, niech rozmyśla codziennie o Męce Chrystusowej, bo nic nie posuwa duszy tak dzielnie na drodze świętości, jak to rozmyślanie”. Cóż ci pomoże, że masz wiarę prawdziwą, jeślibyś we wszystkich myślach twoich i we wszystkim, co mówisz i co czynisz, owoców wiary prawdziwej nie wydawał? Byłbyś podobny do tego drzewa figowego, które Pan Jezus przeklął w Ewangelii, a które natychmiast uschło. Cóż z tego, że miało piękną zieleń, kiedy owocu nie rodziło?
1. Wielu, bez wątpienia, dąży szczerze do doskonałości chrześcijańskiej. Ale jaki ich postęp? Po większej części zostają na poziomie mierności albo i niżej jeszcze. Kochają wprawdzie cnotę i ćwiczą się w niej; ale jak niedoskonałe mają pojęcie o cnocie, tak i całe ich dążenie do niej pozostaje niedoskonałym. Jeśli więc, duszo wierna, prawdziwie masz dobrą wolę, zwróć się całym sercem do rozważania gorzkiej Męki Pańskiej. Dobry przykład skuteczniej działa niż piękne słowa albo opowiadania, a przykład Chrystusa Pana nieskończenie większą ma siłę niż przykłady Świętych. Oto w gorzkiej Męce Zbawiciela masz prawdziwie wszechnicę wszelkiej cnoty. Z niej to brali Święci Bożą mądrość i doskonałość swoją. Dla tych strumienie mądrości, które w rozważaniu Męki Chrystusowej spływają na duszę. Święci nazywali krzyż najprzedniejszą księgą wszelkiej umiejętności. Taki św. Tomasz z Akwinu, św. Bonawentura, św. Franciszek Salezy i inni wyznawali sercem wzruszonym, że głębszej u stóp Ukrzyżowanego nabyli nauki i większe u Niego znaleźli skarby mądrości, niżby im wszystkie księgi na świecie dać mogły.
2. Mojżeszowi na górze Synaj rozkazał Bóg zbudować Arkę Przymierza, a pouczywszy go dokładnie, jak ją ma budować, rzekł do niego te słowa: Patrzaj, a czyń na kształt, któryć na górze ukazany jest8.Słowa te w zupełności stosują się i do Męki Zbawiciela. „Patrz, duszo wierna — mówi ci Pan — na jednorodzonego Syna mojego, jak wisi na krzyżu na górze kalwaryjskiej. Przeniknij się głęboko duchem i cnotami Jego, a potem idź i urządź życie swoje na ten kształt wspaniały, który ci na górze Kalwarii jest ukazany”. Podobnie mówi Pan przez proroka Izajasza do narodu wybranego: Oczy twoje patrzeć będą na Mistrza twego i uszy twoje usłyszą słowa z tyłu napominającego: Tać jest droga, chodźcie po niej, a nie ustępujcie ani na prawo, ani na lewo9. „Jako świecznik zapalony wśród nocy — powiada św. Jan Złotousty10 — cały dom światłem napełnia i ciemności rozpędza, tak iż człowiek w tej jasności widzi siebie samego i wszystko, co wokoło niego jest, i wszystko rozpoznaje; tak Zbawiciel, gdy ciemności błędu wszystką ziemię pokrywały, krzyż swój jako świecznik wysoko zatknął na górze i przed wspaniałą jasnością tego świecznika pierzcha zmrok i szpetność grzechu, a objawia się piękność cnoty i prawdziwa wartość wszelkiej rzeczy. I jako świecznik nosi świecę czy pochodnię swoją, tak wielki ten świecznik krzyża nosi na sobie słońce sprawiedliwości, które dokoła wypuszcza promienie swoje i wszystek świat oświeca”.Tak to dusza przez pilne rozważanie Męki Chrystusowej wewnętrznie się oświeca i z błędów i uprzedzeń swoich się otrząsa, a dróg prawdziwej doskonałości i świętości się uczy.
3. Na widok tej pokory najgłębszej, z jaką Pan znosił dzikie pastwienie się motłochu nad sobą i jadowitą od nieprzyjaciół swoich wzgardę i zelżywość, dusza mimo woli przenika się świętą ku Niemu czcią i uwielbieniem. Podziwia tę Bożą cichość, która we wszystkim: i w wyrazie świętego Oblicza Jego, i w każdym uczynku Jego się objawia. Patrzy ze zdumieniem na to ubóstwo przedziwne, któremu Jezus aż do krzyża i aż do śmierci na krzyżu wiernym pozostaje. I nie tylko podziwia dusza te boskie cnoty Jego, ale miłością ku nim się zapala, a biorąc z nich otuchę i męstwo, sama w nich zaczyna się ćwiczyć i wstępować w ślady Zbawiciela swego. I coraz lepiej wpatruje się w Jezusa ukrzyżowanego, i oczu z krzyża Jego nie spuszcza. Jego poddanie się woli Ojca Niebieskiego, Jego żarliwość w modlitwie i zwycięska miłość dla nas mizernych grzeszników: wszystko to uzdrawia duszę z jej ślepoty i z gorączki żądz i namiętności jej, a rozum wyzwala z ciasnego koła poziomych pojęć i wyobrażeń, serce zaś napełnia wielkim pokojem i ufnością, wolę wreszcie pobudza do naśladowania Jezusa przez wielkoduszne zaparcie. Ta szczęśliwa przemiana dokonuje się w duszy przez umiłowanie Jezusa, który nam wyjednał łaskę ku wykonaniu wszelkiego dobrego uczynku i łask swoich szczodrze udziela każdemu, kto wdzięcznym sercem gorzką Mękę rozważa.
4. Rozważając pilnie a pobożnie Mękę Chrystusową, doznasz podobnej łaski, jakiej niegdyś dostąpił Mojżesz, gdy dane mu było ujrzeć Boga w postaci krzaku gorejącego, który przecie od ognia w nim płonącego nie zgorzał. Ujrzysz i ty Zbawiciela wśród cierni niezliczonych i niewypowiedzianych boleści, Ciało i Duszę Jego nękających, gorejącego w ogniu Bożej miłości swojej. O, jaki to widok, patrzeć na Boga-Człowieka, dla miłości naszej umierającego na krzyżu! Czy podobna do takiego ognia przystąpić, a nie być oświeconym? Czy podobna przy takim ogniu stać, a nie być zagrzanym? O, jakże wielkimi łaskami Pan cię obdarzy, jeśli wiernym się okażesz w rozpamiętywaniu i braniu sobie do serca gorzkiej Męki Jego. Poznasz wówczas z własnego doświadczenia to, czego przed tobą z największą pociechą duszy swojej doświadczyli Święci Pańscy, że nad wszelki wyraz słodką i łaski pełną jest rzeczą rozważanie Męki Bożego Zbawiciela.
Westchnienie serca
O najsłodszy Zbawicielu, przez nieskończone zasługi Twoje racz, proszę Cię, Bożym światłem łaski Twojej oświecać duszę moją w rozważaniu świętych tajemnic Męki Twojej, abym zrozumiał, jak mam dla upodobania Twego spełniać te cnoty, które w życiu Twoim i w Męce Twojej do naśladowania mi podajesz. Racz umocnić wolę moją, abym gotów był na wszelkie ofiary, jakie dla pełnienia tych cnót uczynić mi wypadnie. Bez łaski Twojej nic uczynić nie mogę, ale gdy Ty mnie umocnisz, wszelkie trudności pokonam. Daj, bym jako pomnażam się w lata, tak też pomnażał się w mądrość, cnotę i łaskę przed Tobą i przed ludźmi.
O Maryjo, możną przyczyną Twoją wspomóż i wesprzyj te postanowienia i prośby moje.
I
Przez zgodzenie woli z wolą Bożą
Dwie są drogi, którymi dusza może dojść do zjednoczenia z Bogiem. Pierwsza zwie się drogączynną, dlatego że na tej drodze dusza dochodzi do zjednoczenia z Bogiem przez wiele aktów i przez wielką i nieustanną pracę wewnętrzną. Druga jest drogą kontemplacji i nazywa się drogą bierną, czyli biernym sposobem złączenia się z Bogiem, dlatego że tu dusza raczej biernie niż czynnie się zachowuje. Wielka hojność światła Bożego i miłości Bożej tak ją głęboko a niepowstrzymanie przenika i zachwyca uczuciem piękności i dobroci Boga, iż pod wpływem tego uczucia całkiem umiera własnej woli swojej i wszelkim rzeczom stworzonym, a całe szczęście swoje i pokój zakłada jedynie na jak najdoskonalszym pełnieniu woli Bożej. Zbyteczną byłoby rzeczą dodawać, że zarówno na tej drodze, jak i na tamtej łaska Boża i współdziałanie woli ludzkiej zawsze muszą iść z sobą w parze. Bo choćby wielkie były wysiłki człowieka, niczego on przecie nie dokona bez łaski Bożej, jak również łaska Boża, choćby najobfitsza, niczego nie dokona bez współudziału człowieka.
1. Czynne zjednoczenie z Bogiem nie jest to nic innego, jak doskonała harmonia woli ludzkiej z wolą Bożą, tak iżby zawsze i we wszystkim wola człowieka zgadzała się z najświętszą wolą Boga. Na tym bez wątpienia zasadza się cała doskonałość miłości Bożej. Nie potrzeba więc do doskonałego złączenia z Bogiem ani zachwyceń, ani widzeń cudownych, ani objawień itp. Bo „doskonałość — powiada św. Teresa — nie zasadza się na zachwyceniach, ale prawdziwe złączenie duszy z Bogiem całe polega na zgodności jej z wolą Bożą”. To czynne złączenie z Bogiem jest rzeczą konieczną dla wszystkich, ale złączenie bierne nie jest każdemu potrzebne. Widzimy też, że Pan Bóg częściej tą drogą czynną dusze ludzkie prowadzi, a drogi nadzwyczajne dla niewielu dusz zachowuje. Kiedy więc i tobie Pan Bóg tą zwyczajną, czynną drogą iść każe, nie masz zaprawdę czego się smucić, jakoby tego było za mało. Bo, po pierwsze, od woli Bożej całkiem to zależy, którą drogą chce cię prowadzić, a tobie wystarczy, że pójdziesz za wolą Bożą. Po drugie, chodzić drogą zwyczajną nie jest to żadna ułomność. „Owszem — powiada św. Teresa — takie dusze mogą mieć nawet daleko większą zasługę, gdyż złączenie ich z Bogiem będzie owocem własnej ich usilności; a Pan obchodzi się z nimi jako z duszami mężnymi i na żywot wieczny odkłada i wszystko tam naraz im daruje, czego im tu odmawia na ziemi”. Także poruszenia namiętności, których dusza doznaje, nie są bynajmniej przeszkodą, by się do Boga upodobniła. A ponieważ na tym zależy cała świętość nasza, dlatego niczego więcej szukać ani pragnąć nie powinniśmy, jak tego, by sam Bóg nas prowadził i wedle upodobania swego wolę swoją w nas sprawował. „Wielu — powiada jeszcze św. Teresa — ujrzymy w Niebie, którzy choć nie otrzymali tych łask nadzwyczajnych (kontemplacji i zachwyceń), wyższej jednak chwały dostąpili niż drudzy, którzy w te łaski opływali”.
2. Do tego więc czynnego złączenia z Bogiem rozmyślanie gorzkiej Męki Pana Jezusa dziwnie pomaga. Człowiek cielesny nie pojmuje nic z wysokich dróg mądrości Bożej. Na wszystko, a więc i na rzeczy Boże, patrzy wyłącznie ze stanowiska czysto naturalnego i ziemskiego. Za łaskę przeto i dobrodziejstwo Boże to tylko poczytuje, co w porządku czysto przyrodzonym zmysłom jego czy umysłowi dogadza. Każdy krzyż, każde niepowodzenie zdaje mu się być nieszczęściem i klęską. Od krzyża broni się, co sił mu starczy; a gdy się obronić nie może, najczęściej poddaje się niecierpliwości, szemraniu, gniewowi, małoduszności, zniechęceniu i wielu innym grzechom; a przez to traci tyle drogich sposobności do zgodzenia woli swojej z wolą Bożą. Ani nie czuje tego biedny, ani nie widzi, że całe to jego miotanie się i narzekanie płynie wprost tylko ze zranionej miłości własnej. Gdyby rozumiał, co to jest krzyż, z całego serca dziękowałby Bogu i wielbiłby Go za ten dar łaski Jego. Cicho i spokojnie wziąłby na barki swoje jarzmo krzyża, nosiłby je cierpliwie, a nawet z weselem wewnętrznym. Z czasem tak by do niego przywykł, iż nawet dziwnym byłoby mu i za zły znak poczytywałby to sobie, gdyby miał żyć bez krzyża. Aż w końcu, wzmocniwszy się na duchu, doszedłby do tego, iżby pragnął cierpienia i krzyża, tak jak pielgrzym na pustyni pragnie źródła wody żywej.
3. Krzyż bowiem ma w sobie tę cudowną własność, że rozprasza ciemności umysłu, jasnością duszę napełnia i sercu przynosi ten pokój, którego świat dać nie może. Krzyż prawdziwie jest szkołą mądrości Bożej. Stąd przysłowie: Per crucem ad lucem — „Przez krzyż do światłości”. Kto nie jest kuszony, cóż wie? — mówi Mędrzec. — Mąż wielu rzeczy świadomy wiele myśleć będzie, a kto się wiele nauczył, będzie wypowiadał mądrości. Kto nie jest świadom, mało wie; a który w wielu bywał, rozmnaża umiejętność11. Przez krzyż dusza jakby z korzeniem odrywa się od rzeczy ziemskich i od wszystkiego, co nie jest Boże, a musi się oprzeć na Bogu i na rzeczach Bożych. Staje się przez to zdolną do przyjęcia wyższych i doskonalszych darów, jakie Bóg jej gotuje.
4. Ciężko błądzi człowiek cielesny, gdy sądzi, że miłość Boża niekoniecznie wymaga od człowieka ofiary z siebie samego, bo właśnie na ofierze z siebie samego zasadza się sama istota miłości Bożej. Zapewne wiele czyni, kto oddaje Panu na ofiarę majętność swoją; ale nierównie więcej czyni ten, kto oddaje w ofierze siebie samego. Nie to jeszcze, zaiste, rzecz największa i najtrudniejsza, że kto w celach świętych i Bogu przyjemnych poświęci mienie swoje, czas i siły; bo w tym wszystkim natura i miłość własna mogą znaleźć swój pożytek. Ale bardzo wielką rzeczą jest ciało i duszę swoją ustawicznie trzymać w karności ścisłego umartwienia, a wszelki krzyż nosić z nieugiętym męstwem, w duchu nadziei nigdy niezachwianej i z weselem miłości. Taki duch ochotny do wszelkiej ofiary nie jest rzeczą każdego. Dopóki Bóg dobra ziemskie rozdaje i pociechy duchowne, dopóty miłośników swoich może liczyć na tysiące. Ale gdy daje krzyże i utrapienia, wtedy ledwo jeden na tysiąc się znajdzie, gotów do przyjęcia tych darów. W chwilach szczęścia i pociechy wielu głośno woła: „Tego tylko chcę, co Bóg chce! Niechaj we wszystkim dzieje się najświętsza wola Boga!”. Wtedy i wielka w nich gotowość do poniesienia wszelkich utrapień dla chwały Bożej. Ale zaledwie ich dotknie lada małe cierpienie czy upokorzenie, czy prześladowanie, o, jakże prędko gaśnie ten maluczki płomyk dobrej ich woli. Czemu tak się dzieje? Dlatego że nie rozumieją tajemnicy krzyża świętego.
5. A gdzież się uczyć tej tajemnicy? Nie gdzie indziej, tylko w szkole Ukrzyżowanego. Gdybyś miłował Bożego Zbawiciela twego i dla miłości Jego gorzką Mękę na każdy dzień pokornie, uważnie i pobożnie rozważał, wnet by w duszy twojej wzeszła światłość wielka. I będzie światłość księżycowa jako światłość słoneczna, a światłość słoneczna będzie w siedmiórnasób jako światłość siedmiu dni — w dzień, którego zawiąże Pan ranę ludu twego, a potłuczenie zbicia jego zleczy12. Mądrość krzyża leczy duszę z rany, jaką jej miłość własna zadaje i z potłuczenia grzesznej pożądliwości, a gdy już dusza tak się oczyści, wtedy może jej Pan udzielić swej cudownej Bożej światłości. Albowiem nie rozumiałem — mówi Apostoł13 — żebym miał co umieć między wami, jeno Jezusa Chrystusa i tego ukrzyżowanego. Dlaczego? Dlatego właśnie, że z ustawicznego rozpamiętywania gorzkiej Męki Zbawiciela tak wysokie czerpał oświecenie i tak wielki ogień miłości Bożej. I ty więc, duszo wierna, pilnie rozważaj wielką Mękę Pana twego, a jako łuski spadną ci z oczu wszelkie błędy i uprzedzenia. Patrząc na to, jak wielkie rzeczy Jezus dla ciebie uczynił i cierpiał, zawstydzisz się, żeś ty dla Niego tak mało dotąd albo może i nic zgoła nie uczynił ani nie ucierpiał. Nie będziesz już w przyszłości nieprzyjacielem krzyża Chrystusowego. A gdy przyjdą na ciebie utrapienia, zrozumiesz je i weselić się będziesz, i wielkie rzeczy dla Imienia Jezusowego czynić.
Westchnienie serca
Zmiłuj się nade mną, Panie, i użycz mi tej łaski, bym w rozważaniu gorzkiej Męki Twojej coraz gorętszą ku Tobie miłością się zapalał. Nie tyle pociech pragnę, ze świętej miłości Twojej płynących, ile raczej tego, by w każdym działaniu i w każdym cierpieniu moim wola moja doskonale była poddaną Bożej woli Twojej. O, kiedyż przyjdzie ten czas, bym mógł powiedzieć z całą szczerością i prawdą, że nie mam innej woli, jeno wolę Boga mojego? Że nie znam innej wolności ani większej pociechy, ani szczęścia wyższego nad to, bym z wolą Twoją najświętszą złączony żył i umierał? Takijest cel wszystkich pragnień moich, ta jest łaska, o którą najgoręcej Cię proszę.
O Maryjo, wyjednaj mi tę łaskę.
II
Przez kontemplację pogrążenia w Bogu
Dla lepszego zrozumienia, na czym polega bierne złączenie z Bogiem, posłuchajmy naprzód, co mówi o tym wielka mistrzyni życia duchownego, św. Teresa: „Dusza — powiada — w tym złączeniu nie widzi ani nie czuje, ani nie rozumie własnego stanu swego. Bo z tego nadmiaru światła i miłości, w które opływa, powstaje ten zmrok święty, który niejako do niemocy przywodzi wszystkie władze duszy. Pamięć nic nie pamięta prócz Boga samego. Wola związana jest tak głęboką miłością Boga, iż nic innego, prócz Niego, miłować nie może; a rozum napełniony jest tak jasną światłością, iż o niczym innym myśleć nie zdoła, ani nawet o tej łasce, którą odbiera. Widzi ją bardzo jasno, ale nie pojmuje tego, co widzi. Słowem, dusza w tym stanie ma jasne, z własnego doświadczenia pochodzące poznanie Boga obecnego, który w samym środku jej z nią się łączy”. „To zjednoczenie — dodaje Święta — nie trwa długo; najdłużej pół godziny; ale dusza ma niewzruszone przekonanie, że trwa dalej w zjednoczeniu z Bogiem. Mimo to taka dusza nie powinna sądzić, że już więcej grzeszyć nie może. Owszem, tym bardziej powinna trwać w pokorze i umartwieniu, że gdyby po otrzymaniu takiej łaski zgrzeszyła, na nierównie cięższe zasługiwałaby od Boga karanie”. Są dalsze jeszcze stopnie tego biernego złączenia, ale nie mamy potrzeby ich tu przywodzić; chodziło nam tylko o zrozumienie rzeczy, a do tego powyższe objaśnienie św. Teresy zupełnie wystarczy.
1. Mogłoby się komu zdawać, że duszom tak wysokimi łaskami obdarzonym rozmyślanie gorzkiej Męki i śmierci Jezusa, dobre dla grzeszników i początkujących w życiu duchowym, już nie jest potrzebne. Ale w wielkim byłby błędzie, kto by tak sądził. Święta Teresa także jakiś czas znajdowała się w tym błędzie, polegając na powadze pewnych książek, traktujących o modlitwie, z których to zdanie powzięła. Ale jakże później tego żałowała! „O Panie duszy mojej — woła — i najwyższe dobro moje, ukrzyżowany Panie Jezu! Ile razy wspomnę na ten błąd mój, w którym żyłam, głęboki żal i boleść mnie przenika; mam to uczucie, jakobym, tak sądząc, ciężko się Tobie sprzeniewierzyła, lubo z nieświadomości błądziłam… A Ty w łaskawości Twojej przyszedłeś mi w pomoc, przysyłając mi sługę Twego, aby mnie z tego błędu wyzwolił”.
2. Któż był głębiej wtajemniczony w najwyższe drogi kontemplacji niż św. Franciszek z Asyżu, a przecie nie było może drugiego Świętego tak gorąco miłującego pokorę krzyża i tak żarliwie zatapiającego się w rozważaniu tajemnic Męki Pańskiej niż właśnie ten Święty seraficzny. „Bracia — tak mówił do braci swoich zakonnych — miejcie zawsze przed oczyma drogę świętego krzyża, na którą nas Pan nasz Jezus Chrystus wprowadził. Dusza, poddana jeszcze pożądliwościom i kierująca się miłością własną, nie smakuje w tej nauce, owszem raczej brzydzi się i wzdryga się przed nią. Nie chce tego, by dla osiągnięcia doskonałości potrzeba było garnąć się do Męki Pańskiej i być uczestnikiem cierpień Jego. Inne zupełnie drogi sobie naznacza i myśli, że nimi dojdzie do celu. Ale nie są to drogi, jeno przepaści ukryte. Im bardziej dusza przemieni się na kształt Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, tym więcej będzie podobna Bogu. Chodźcie więc, bracia, tą drogą bezpieczną; na niej nieomylnie znajdziecie tę łaskę, której Bóg odmawia tym, którzy próbują innymi drogami, choć to tylko obłudne mary i złudzenia. Chcą złączyć się z Bogiem bez zaparcia się samych siebie, aż w końcu popadną w przepaści i nędznie w nich zginą”14.Tak nauczał mąż Boży swoich braci i sam tej nauki tak wiernie się trzymał, iż na dwa lata przed śmiercią swoją został zaszczycony stygmatami ran Chrystusowych.
3. Tak samo uczy i św. Bonawentura: „Jeśli — powiada — pilnie się przypatrujesz Męce Zbawiciela i starasz się wniknąć jak najgłębiej w otwarty bok Jego, rychło trafisz do Serca Jego. Kto zaś innymi drzwiami chce wejść do odpocznienia kontemplacji, ten złodziej jest i zbójca”15. Na innym jeszcze miejscu w księdze swojej o teologii mistycznej tenże Doktor święty uczy, że rozważanie świętego człowieczeństwa Jezusa jest bramą, którą się wchodzi do poznania i do miłości Bóstwa w nim ukrytego i że dlatego Pan Jezus dopuścił włócznią otworzyć bok swój święty, aby każdy zrozumiał, że dusza doskonałości pragnąca tylko przez rany Jezusa może znaleźć wstęp do Boga i z Bogiem się złączyć.
4. Z uwagi na wielką doniosłość tej nauki posłuchajmy jeszcze, co mówi o niej św. Jan od Krzyża, słusznie zwany orłem wśród mistyków. „Człowiek duchowy — powiada16 — o to starać się powinien, by wszelkie wspomnienia o tym, co poznaje przez zmysły: oczyma, słuchem, smakiem, powonieniem, dotykiem, z pamięci swojej usunął, chyba że któraś z tych rzeczy pożyteczną by mu była do pobożnej rozmowy lub rozmyślania. Lecz to puszczanie w niepamięć wszelkich wspomnień i wyobrażeń branych z ciała i zmysłów żadną miarą nie ma obejmować Osoby Jezusa Chrystusa i Jego człowieczeństwa. Może wprawdzie się zdarzyć, że dusza, do szczytu kontemplacji i prostego oglądania Boga podniesiona, w tej chwili na ono najświętsze człowieczeństwo nie wspomni, dlatego że Pan sam ducha jej jakoby za rękę bierze i do tak wysokiego i nadprzyrodzonego poznania ją wiedzie; lecz ona nigdy o tym zapominać nie powinna, że spoglądanie na Zbawiciela i tchnące miłością rozważanie o Nim do wszystkiego dobrego dopomaga i duszę do szczytu złączenia z Bogiem podnosi. Rzecz widoczna, że do tych rzeczy widomych i zmysłowych, które z pamięci naszej ile możności wyrugować mamy, żadną miarą nie może się zaliczać Ten, który dla odkupienia naszego stał się Ciałem: bo On jest prawdą, drogą, bramą i wodzem do wszystkiego dobrego. Jeśli ze względu na wszelkie inne rzeczy stworzone zaleca się duszy, dążącej do złączenia z Bogiem, zupełne, o ile zdoła, tych rzeczy zapomnienie i od nich oderwanie się, tak iżby żaden rys ani żadne wyobrażenie ich w pamięci jej nie pozostało, ale żeby tak do nich się miała, jak gdyby zgoła nie były na świecie; zapomnienie to i oderwanie się nie inny ma cel, jeno właśnie ten, by Pan Jezus znalazł tę duszę i pamięć jej zupełnie swobodną i żadnym obcym wspomnieniem niezmąconą i jakoby w świętej niepamięci zgubioną, a tak mógł ją całą samym sobą napełnić”.
5. Z powyższych trzech rozmyślań o pożytkach z rozważania gorzkiej Męki Pańskiej płynących dostatecznie mogłaś się, duszo wierna, przekonać, jak zbawiennym, jak potrzebnym jest ci to święte ćwiczenie. Stąd też łatwo zrozumiesz, że rozważanie to powinno być, ile możności, codzienne. Zadania tak wielkiego, jakim jest naśladowanie Chrystusa Pana, w jednym dniu nie dokonasz. I niewiele na tym zyskasz, jeśli niekiedy tylko w ciągu roku o Męce Pańskiej rozmyślać będziesz, bo czterdziestu dni Wielkiego Postu na spełnienie takiego zadania nie dosyć. Naśladowanie Chrystusa i prowadzące do niego rozważanie Męki Chrystusowej jest, rozumiesz to dobrze, zadaniem życia całego. „Męka Pana Jezusa — powiada św. Alfons, Doktor Kościoła17 — powinna stanowićgłówny przedmiot rozmyślania każdej duszy pobożnej. Gdyby na każdy dzień choć raz na nią wspomniała, byłoby to rzeczą w najwyższym stopniu dla niej zbawienną. Dla duszy, pragnącej dojść do doskonałości, nie ma lepszego przedmiotu do rozmyślania nad Mękę Chrystusa”.
6. Uczyń więc, duszo wierna, postanowienie, że każdego dnia rozmyślać będziesz o gorzkiej Męce Pańskiej. Obierz sobie na to czas, jaki ci się wyda najwłaściwszy i stale go się trzymaj. A jeśliby ci jakaś nieunikniona przeszkoda nie pozwoliła w tym czasie odbyć tego świętego ćwiczenia, postaraj się wieczorem przed spoczynkiem przeczytać jedną lub drugą stronę uważnie, aby nigdy nie było zupełnej przerwy i abyś zasnął w myślach świętych. Bądź wierny postanowieniu twemu, a wnet zakosztujesz przedziwnych owoców z drzewa krzyża świętego. Ku temu niechaj Bóg wszechmogący użyczy ci łaski swojej przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Westchnienie serca
O najsłodszy Zbawicielu mój, z całego serca żałuję, że tyle drogiego czasu w życiu moim na próżnych zabawach straciłem, a o jedno, czego potrzeba, tak mało się troszczyłem. Odtąd postanawiam wdzięcznym sercem rozważać cuda Bożej miłości Twojej, w tajemnicach gorzkiej Męki ukryte. Żeś mnie ku temu oświecił i pobudził, widzę w tym dowód szczególnej łaski Twojej. Pójdę ochotnym sercem za tym Bożym natchnieniem Twoim, a ufam mocno, że raczysz mi dać coraz głębsze zrozumienie tajemnic świętej Męki Twojej i zapalisz serce moje ogniem miłości Twojej. Daj mi, Panie, serce pokorne i proste, abym za wszystkie te dowody nieskończonej miłości Twojej umiał Ci wdzięczność doskonałą okazać.
O Maryjo, uproś mi tę łaskę, bym przez rozważanie gorzkiej Męki Bożego Syna Twego mógł dojść do zupełnego, i w tym życiu, i na wieki, z Nim złączenia.
I
Miłość Pana Jezusa nagli Go, aby dla nas pracował i cierpiał
Przyszedłem ogień puścić na ziemię — tak mówił Pan Jezus do uczniów swoich — aczegóż chcę, jeno aby był zapalon? Lecz mam być chrztem ochrzczon, a jakom jest ściśnion, aż się wykona18. Pismo Święte porównuje często miłość Bożą do ognia. Ogień bowiem ma dwie własności: pierwszą tę, że zawsze działa, a nigdy nie ustaje; a drugą tę, że opiera się zwycięsko wpływom przeciwnym, to jest wiatrom i przeciągom, tak że nie tylko od nich nie gaśnie, ale jeszcze mocniej się rozpala. Tak i miłość Boża ma te dwa nieomylne znamiona: ustawicznej działalności i cierpliwości niezwyciężonej. Tak mówi św. Alfons Liguori.
1. Miłość więc nie może próżnować, z natury swojej musi wciąż działać. „Miłość uchylająca się od pracy, nie jest miłością” — powiada św. Grzegorz19.Przypatrz się życiu Pana Jezusa, a zobacz, jak dzielną jest, jak czynną, jak hojną miłość Jego. Wszystko nam dał. Niczego sobie nie zatrzymał. Miłość położyła Go w nędznym żłobie; miłość zawiodła Go do Nazaretu i tam Go w cichej samotności ukryła. Tam ubóstwo i pokorę uświęcił i do wysokiej czci podniósł. Tam przykładem swoim świętym nauczył nas, jak wielką i drogą w oczach Boga rzeczą jest posłuszeństwo. Tam także znoje pracy ludzkiej ukanonizował. Miłość włożyła nań trzyletni, pełen trudu zawód nauczania. Niestrudzony był w ogłaszaniu dobrej nowiny odkupienia ludzkiego. Niestrudzony i ustawiczny był w rozdawaniu wszelkich łask i dobrodziejstw. Chorzy brali od Niego uzdrowienie, łaknący sytość, trapieni od złych duchów wyzwolenie. A teraz Jezus idzie na Mękę swoją. Dlaczego? Dla oznajmienia nam w sposób najwyższy miłości swojej. „Prawda — powiada św. Alfons — że i ten daje dowód miłości, kto dla umiłowanego trudzi się i pracuje; ale kto dla umiłowanego bierze na siebie cierpienie, ten jakoby zapomina o samym sobie i nierównie większą przez to miłość okazuje”.
2. A w jaki sposób Jezus idzie na Mękę swoją? Nie z musu, nie z niechęcią, nie trwożliwie, jak to czynią ludzie, gdy mają ich spotkać cierpienia i przeciwności; przeciwnie: z tęsknotą, z weselem i męstwem nieustraszonym wstępuje Zbawiciel na bolesną drogę Męki swojej. Chce i pragnie, by wszędzie na ziemi gorzał ogień miłości Bożej; bo na to, powiada, przyszedłem. Lecz najpierw okażę światu, jak wielką miłością ludzi miłuję. Mam być chrztem ochrzczon, chrztem własnej Krwi mojej. Bo zanurzenie używane przy chrzcie znaczy w Piśmie Świętym to samo, co pogrążenie w głębokości wód; a wody głębokie są obrazem cierpienia. Nie prędzej więc — mówi Pan Jezus — ogień miłości Bożej zapali się na ziemi, aż ja spełnię swoją na krzyżu ofiarę za zbawienie łudzi. A jakom jest ściśnion, aż się wykona — dodaje Pan, oznajmiając w tych słowach, jak objaśniają św. Ireneusz i św. Ambroży, gorącą żądzę swoją i głębokie pragnienie cierpienia i poniesienia śmierci za nas. W tejże myśli rzekł również do uczniów przed samą Męką: Ale iżby świat poznał, że miłuję Ojca, a jako mi Ojciec rozkazanie dał, tak czynię: wstańcie, pójdźmy stąd20. Taką to miłością Pan nas umiłował.
Westchnienie serca
O Jezu, z taką więc gotowością, z takim pożądaniem, z taką miłością za mnie, nędznego grzesznika, na gorzką śmierć poszedłeś! Zaprawdę, słusznie mówisz do mnie przez usta proroka Twego: Miłością wieczną umiłowałem cię, dlatego przyciągnąłem, litując się21.Jak dawno jesteś Bogiem, tak dawno miłujesz mnie. Jak dawno miłujesz sam siebie, tak dawno umiłowałeś i mnie. — O, gdybym i ja mógł zgodnie z prawdą powiedzieć o sobie: Jak dawno znam Cię, o Boże, tak dawno miłuję Cię. Lecz ach, jakże mało pamiętałem na tę miłość bez miary, jaką Ty przedwiecznie umiłowałeś mnie! Jakże często, jak niewdzięcznie obrażałem Cię! — Żałuję już z całego serca za wszystkie grzechy moje i za wszystką niewdzięczność moją; mocno postanawiam sobie odtąd z całej duszy mojej i ze wszystkich sił moich miłować Cię. Nad wszelkie dobra i łaski proszę Cię, Panie, o Bożą miłość Twoją. Wszak sam rzekłeś: Ogień przyszedłem puszczać na ziemię, a czegóż chcę, jeno aby gorzał? Zapal więc, o Jezu, w sercu moim ten błogosławiony ogień miłości Twojej. Żadnej nie będę kładł tamy płomieniom tego ognia, ale raczej przysposobię serce moje, jak zdołam najlepiej, aby wrażliwe było na miłość Twoją. Użycz mi ku temu na każdy dzień łaski Twojej. Spodziewam się jej przez nieskończone zasługi Twoje i przez Twoją, Najświętsza Panno Maryjo, możną przyczynę, o którą pokornie Cię proszę.
II
Miłość Pana Jezusa niechaj nagli ciebie, abyś pracował i cierpiał dlaNiego
Prawdziwa, na wzór Bożego Zbawiciela, miłość Boża, powinna odznaczać się dzielnością w czynie i cierpliwością w cierpieniu. Miłość prawdziwa nie poprzestaje na pięknych słowach i obietnicach. Synaczkowie — mówi św. Jan Apostoł — nie miłujmy usty i językiem, i prawdą22. Zastanówmy się nad tym nieco bliżej.
1. Kto Boga prawdziwie miłuje, ten nieodzownie miłość swoją okaże w uczynku. Kto ma przykazania moje i chowa je, ten jest, który mię miłuje — mówi Pan Jezus23. A więc kto ściśle przestrzega przykazań boskich i kościelnych, kto wszelkie obowiązki stanu swego wiernie wypełnia, ten ma na sobie pewne znamię miłości Bożej. Kto w pełnieniu wszystkich tych powinności nie lęka się żadnych trudów ani ofiar i żadnym trudnościom ani przeszkodom nie da się powstrzymać, ten daje dowód, że prawdziwie Boga miłuje. Kto ani pochlebstwom, ani nadziei zysku, ani groźbom nie da się skłonić do tego, by choć w najmniejszej rzeczy powinność swoją naruszył, ten w wysokim stopniu posiada miłość Boga. Kto nie z popędu miłości własnej, a więc ani dla przyjemności, ani dla chwały, ani dla korzyści własnej, ale jedynie w tym zamiarze spełnia wszystkie obowiązki swoje, aby przez to spodobał się Bogu i przez jak najwierniejsze wypełnienie woli Jego najwyższą chwałę Mu oddał, ten ma miłość doskonałą.
2. Każdy więc z codziennych zajęć swoich poznać może, jaka jest w nim miłość Boża; bo na każdy dzień nastręczają się nam sposobności i pobudki, naglące do służenia Bogu. Lecz w tym się wielu łudzi. Zdaje im się, że wielką mają miłość Boga, gdy w rzeczywistości ta miłość ich jest tylko pozorem i urojeniem. Pobożni są, dopóki kto na nich patrzy; ale w samotności, gdzie Bóg tylko ich widzi, pobożność ich znika. Inni znowu ochotnie spełniają przykazania i obowiązki swoje, o ile w nich mają łatwość i upodobanie; lecz obowiązki wymagające większego natężenia albo nużące swoją jednostajnością opuszczają albo pośpiesznie i powierzchownie je zbywają. Inni dość raźnie, jakby się na pierwszy rzut oka zdawać mogło, postępują drogą cnoty; ale gdy spotkają się z pośmiewiskiem i szyderstwem ze strony świata, zaraz dla względów ludzkich opuszczają choćby najważniejsze praktyki religijne. Inni jeszcze pilnie uczęszczają na wszelkie nabożeństwa i chętnie by cały dzień w kościele przebywali; ale za grzech sobie nie mają szkalować bliźniego albo przywłaszczać sobie zyski niesprawiedliwe. Inni wreszcie zadają sobie pewne umartwienia i do stałego ćwiczenia się w nich wielką wagę przywiązują; ale głównej namiętności swej, którą by najpierw umartwiać i pod panowanie ducha podbijać powinni, czy to gniewu, czy nieczystości, czy łakomstwa, czy pychy, ani końcem palca nie dotkną, bo to boli. Czy takie mają być znamiona prawdziwej miłości Bożej? Wejdź w siebie i dobrze się zbadaj, i zobacz: czy twoja miłość Boga szczerym złotem jest, czy też może szychem tylko?
3. Lecz „najpewniejszym i niewątpliwym znakiem prawdziwej miłości Boga — powiada św. Alfons — jest cierpliwość, to jest spokojne dla miłości Boga znoszenie wszelkiego utrapienia. Wszystkie bogactwa tego świata — tak mówi dalej — owszem, i najwyższe dary nadprzyrodzone niczym są w porównaniu ze świętą miłością Bożą”. Gdybym mówił językami ludzkiemi i anielskiemi — powiada Apostoł — a miłości bym nie miał, stałem się jako miedź brząkająca albo cymbał brzmiący. W tymże jednak miejscu mówi o miłości, iż wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się nadziewa, wszystko wytrwa24. Pięknie także pisze św. Jan Złotousty o wysokiej wartości cierpienia: „Chociażby — powiada — Bóg użyczył komu daru wskrzeszania umarłych, mniej by mu przez to dał, niż kiedy mu użycza łaski cierpienia; bo za dar czynienia cudów ja jestem dłużny Bogu, za cierpliwość Chrystus jest moim dłużnikiem”25. Podobnie i św. Grzegorz Wielki: „Męstwo w cierpieniu jest, zdaniem moim, rzeczą większą niż znaki i cuda”26.
4. Ty, duszo wierna, dotąd podobno nigdy jeszcze nie skarżyłaś się na brak cierpienia; raczej żaliłaś się na to, że za dużo cierpieć musisz. Podnieś jednak myśli swoje i rozszerz swoje serce. Zaciągnij od tej chwili codzienne dolegliwości twoje w służbę miłości Bożej, a już nie będziesz czuła się nieszczęśliwą. „Bez ognia i bez miecza — powiada św. Grzegorz — możesz być męczennikiem, jeśli naprawdę zachowasz w cierpliwości duszę swoją”. Jaka to pociecha i jakie wesele, gdy możesz powiedzieć sobie: „Już przecie i ja mam co darować Zbawicielowi mojemu: mogę Mu darować cierpienia moje i wiem, że dar mój będzie Mu miły”. Kiedy więc spotka cię prześladowanie, potwarz, choroba czy śmierć osoby ci bliskiej, czy inny krzyż, ofiaruj go Bogu mężnym sercem, w łączności z gorzką Męką Zbawiciela, a nie będziesz miał szkody. Dusza, prawdziwie Boga miłująca, w utrapieniach tego życia nie tylko nie widzi nieszczęścia, ale raczej poczytuje je sobie za nagrodę. Posłuchaj, co mówi św. Jan Złotousty:
„Chociażby cierpienie nie miało żadnej innej nagrody, już to samo, że możesz coś ucierpieć dla miłości Boga, dostateczną byłoby nagrodą”27. Z takimi myślami, duszo wierna, staraj się oswoić i w taki sposób na życie twoje się zapatrywać.
Westchnienie serca
Tym prawdom wiary nie mogę, o Jezu, zaprzeczyć. Jeśli dotąd w utrapieniach moich zbyt byłem małoduszny i bojaźliwy, pochodziło to stąd, że nie w świetle wiary zapatrywałem się na cierpienia tego życia, toteż nie ceniłem ich tak, jak należało. A bardziej jeszcze stąd, że nie dość pamiętałem na tę miłość bez miary, którąś Ty w gorzkiej Męce i śmierci Twojej nam grzesznikom okazał. Niech już na przyszłość daleką będzie ode mnie taka obojętność i niewdzięczność. Wlej w serce moje uczucia Bożego Serca Twojego, a nieustającym działaniem łaski Twojej spraw, bym już odtąd Ciebie z całego serca miłował.
Święta Maryjo, Matko Boga mojego, która wszystko możesz, bo żadnej prośby Syn Twój Ci nie odmawia, uproś mi u Niego, bym mógł miłować Go miłością doskonałą, tutaj i na wieki.
I
Jezus objawia nam, jak miłuje cierpienie, wychodząc ochotnie na jego spotkanie
Pan Jezus pod koniec życia swego przebywał na pograniczu pustyni, w miasteczku Efrem28. Lecz gdy już nadchodziła godzina gorzkiej Męki i śmierci Jego, udał się z uczniami w drogę do Jeruzalem i po drodze oznajmił im o bliskiej śmierci swojej: Oto wstępujemy do Jeruzalem, a Syn człowieczy będzie wydan przedniejszym kapłanom i doktorom i osądzą Go na śmierć, i wydadzą Go poganom. I będą Go naigrawać, i będą nań plwać, i ubiczują Go, i zabiją Go, a dnia trzeciego zmartwychwstanie29. Słowa te napełniły uczniów wielkim smutkiem, tak że z bojaźnią szli za Zbawicielem, gdy przeciwnie, On z weselem szedł na spotkanie czekającej Go Męki i śmierci.
1. Jezus szedł przed nimi — mówi Ewangelia. Widać miłością i żądzą cierpienia naglony przyśpieszał kroku i wyprzedzał uczniów swoich, z bojaźnią za Nim postępujących, zauważa tu trafnie pobożny Ludwik de Ponte. Czy ten pośpiech cię dziwi? Wejdź myślą do Serca Pana Jezusa. Zbawiciel widzi przed sobą bliską śmierć swoją. Wszystko, co Go ma spotkać w Jeruzalem, jasno stoi przed oczyma Jego. Na widok takich cierpień bez wątpienia wzdryga się ludzka natura Jego. Ale widzi w nich najświętszą, upragnioną godzinę, w której dokona na krzyżu Bożego dzieła Odkupienia. Tej godziny od dawna pożądał. Chrztem — mówił — mam być ochrzczon, a jakom jest ściśnion, aż się wykona30. Chrztem nazywał bolesną ofiarę swoją na krzyżu. Wszystkie te męki prędko przeminą, ale owoc odkupienia pozostanie. Jakąż radością i szczęściem napełnia Go ta myśl, że obrażonej chwale Boga odda nieskończone zadośćuczynienie, że nieszczęśliwy rodzaj ludzki z niewoli grzechu i ducha złego wybawi. Takiego dzieła mogła się podjąć tylko miłość najwyższa. A cechą miłości najwyższej jest to, że największe ofiary z największą ponosi radością. Taka to radość największa przyśpiesza kroki Zbawiciela, wstępującego do Jeruzalem.
2. Inna jeszcze wzniosła pobudka przyśpieszała kroki Zbawiciela. Jako Głowa Kościoła i jako wzór wszystkich wiernych chciał tu i Apostołom, i Męczennikom, i Wyznawcom, i Pannom, i wszystkim Świętym dać z siebie wspaniały przykład radosnej na wszelką ofiarę gotowości. Chciał zarazem wszystkim Świętym i wszystkim wiernym swoim, którzy mieli pójść za Nim trudną drogą krzyża, wyjednać łaskę, by mężnie i ochotnie dźwigali krzyż swój. Sam bohaterski przykład Jezusa nic by nie pomógł, gdyby przez nieskończone zasługi swoje nie wyjednał nam łaski potrzebnej do naśladowania siebie, Ten, który sam tylko mógł ją nam wysłużyć. Chętnie pozwolił, by Go uczniowie przewyższyli w czynieniu cudów, jak to sam powiedział: Zaprawdę, zaprawdę wam powiadam, kto wierzy w mię, uczynki, które ja czynię, i on czynić będzie, i większe nad te czynić będzie31; lecz nie dopuścił, by w miłości i w żądzy cierpienia za nas ktokolwiek Mu dorównał, aby On był, jak mówi Apostoł, między wszystkimi przodkowanie mający32.
3. Przykładem Pana Jezusa pobudzeni i łaską Jego umocnieni, święci Apostołowie, Męczennicy, Wyznawcy i Dziewice ochotnie wstępowali w ślady Bożego Wzoru swego. Zdumienie ogarnia nas, gdy czytamy, z jaką radością Apostołowie dla miłości Jezusa znosili zelżywość, prześladowanie, więzienie i śmierć. Szli od obliczności Rady, radując się, iż się stali godnymi dla Imienia Jezusowego zelżywość ucierpieć33