Nikt nie zna mojego imienia. Dalsze zapiski syna tego kraju - James Baldwin - ebook

Nikt nie zna mojego imienia. Dalsze zapiski syna tego kraju ebook

James Baldwin

0,0
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

Tom esejów, w których James Baldwin mierzy się z kwestiami amerykańskiego rasizmu, afroamerykańskiej i amerykańskiej tożsamości, nierówności społecznych i w których wiele miejsca poświęca roli pisarza. Opowiada o Harlemie po swoim powrocie z Paryża i o podróży na amerykańskie Południe, kiedy wybuchała tam właśnie walka o równouprawnienie w szkołach. Relacjonuje paryski kongres czarnych pisarzy i artystów z 1956 roku, w którym wziął udział. Wdaje się w literackie polemiki, pisze krytycznie o André Gidzie i Williamie Faulknerze, kreśli portret Richarda Wrighta, starszego o pokolenie afroamerykańskiego autora, będącego najpierw jego mistrzem, a potem antagonistą. Barwnie przedstawia wieloletnią i pełną napięć przyjaźń z Normanem Mailerem. Teksty, zróżnicowane formalnie: jedne mają charakter intelektualnej spekulacji lub reminiscencji, a inne są podobne do reporterskich zapisków, dają interesujący wgląd w życie literackie lat pięćdziesiątych i atmosferę ówczesnych debat. Jak zawsze u Baldwina, na pierwszy plan wysuwa się jego własna postawa – osoby zaangażowanej, ale i samokrytycznej, niebojącej się dzielić swoimi wątpliwościami i wahaniami, próbującej opisywać rzeczy w ich złożoności, nieustannie negocjującej swój status Amerykanina.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 297

Data ważności licencji: 10/3/2029

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wstęp

Niniejsze eseje powstawały w ciągu ostatnich sześciu lat, w różnych miejscach i rozmaitych stanach umysłu. Te lata były dla mnie, ogólnie rzecz biorąc, raczej przykre i jałowe. Dobiegał końca mój pobyt w Europie – nie dlatego, bym sam uznał, że już czas, ale dlatego, że docierało do mnie z coraz większą jasnością – im dłużej miałem do czynienia z ulicami, klimatem, temperamentem Paryża, z którego uciekałem też do Hiszpanii, na Korsykę i do Skandynawii – że oto coś się dla mnie skończyło. Dzisiaj, patrząc na to trzeźwo, myślę raczej, że był to po prostu koniec mojej młodości, w każdym razie pierwszej młodości, a ja nie miałem ochoty się z nią żegnać. Zapowiedzią tego końca był w moim życiu moment, w którym nie bez oporów zdałem sobie sprawę, że faktycznie stałem się pisarzem; owszem, zostałem nim – teraz chodziło o to, by być nim na dłuższą metę.

W Ameryce kolor mojej skóry stał mi na przeszkodzie w byciu sobą; w Europie ta bariera nie istniała. Człowiek niczego nie pragnie tak bardzo jak wyzwolenia od dolegliwości, za to nie ma dla niego nic straszniejszego nad moment, gdy zostaje pozbawiony kuli, którą się podpierał. Okazało się, że oddalenie się poza obszar oddziaływania sił społecznych, jakie mi zagrażały, wcale nie rozwiązało kwestii tego, kim jestem – a w każdym razie siły te przybrały postać uwewnętrznioną i przywlokłem je z sobą przez ocean. Kwestia tego, kim jestem, stała się w końcu osobista, a odpowiedź na to pytanie należało odnaleźć w sobie.

Sądzę, że zawsze jest w tej świadomości coś przerażającego. Mnie to bez wątpienia przerażało – między innymi dlatego tak ociągałem się z opuszczeniem europejskiej przystani. A mimo to nie potrafiłem (choć Bóg mi świadkiem, że próbowałem) uciec przed świadomością, że jeżeli nadal potrzeba mi przystani, to swoją podróż odbyłem na próżno. Za miejsce w przystani słono się płaci. Ceną, jaką przychodzi zapłacić chroniącemu się w niej, jest konieczność wmówienia sobie, że faktycznie znalazł przystań. Można odnieść wrażenie – ale tylko jeśli się temu zbyt uważnie nie przyglądać – że większość ludzi skłonna jest w nieskończoność zwodzić samych siebie i wieść dzięki temu względnie szczęśliwe życie. Uważam jednak, że życie, którego nie poddaliśmy refleksji, nie jest warte przeżycia – i wiem, że samooszustwo, choćby w służbie naszczytniejszych celów, to cena, na którą żaden pisarz nie może przystać. Jego tematem jest on sam i świat, a pisanie o sobie i świecie takimi, jakie są naprawdę, warte jest każdego grama hartu, jakim dysponuje.

W moim przypadku okazało się, że nie muszę się już lękać opuszczenia Europy, że nie muszę się już chronić przed porywistymi i niebezpiecznymi wichrami targającymi światem. Świat był ogromny i mogłem się udać, gdziekolwiek chciałem – nie wyłączając Ameryki: i postanowiłem do niej powrócić właśnie ze względu na żywione wobec tego obawy. Jednak pytanie, któremu musiałem stawić czoło i które nie dawało mi spokoju na moim skalistym korsykańskim wygnaniu, brzmiało: czy boję się powrotu do Ameryki? Czy może boję się kolejnego kroku w podróży do poznania siebie? Raz zadane, pytanie to nie dawało się ugłaskać, domagało się odpowiedzi.

„Uważaj, czego pragniesz – przestrzegł mnie raz ktoś – bo a nuż ci się to ziści”. Cóż, powiedziałem sobie, że zostanę pisarzem niezależnie od tego, co o tym sądzą Bóg, Szatan i stan Missisipi, i że kolor skóry nie ma znaczenia, a także to, że będę wolny. I oto się spełniło, byłem swoim jedynym zmartwieniem. Wszystko zależało ode mnie.

Te teksty to tylko niewielka część osobistego dziennika pokładowego. Problem koloru skóry zajmuje na jego stronach dużo miejsca, ale – zwłaszcza w tym kraju – służy on ukrywaniu problemów istotniejszych, związanych z nami samymi. To właśnie dlatego to, co tak chętnie określamy mianem „kwestii murzyńskiej”, jest tak silnie obecne w amerykańskiej rzeczywistości – i tak niebezpieczne. Własne doświadczenie przekonuje mnie jednak o tym, że związek między amerykańskimi białymi i czarnymi jest dalece głębszy i dalece bardziej namiętny aniżeli to, co na jego temat życzylibyśmy sobie myśleć. I nawet w lodowatej Szwecji zdarzyło mi się rozmawiać z człowiekiem, który w ciągłym zadawaniu sobie pytań odnalazł siebie i który wydał mi się podobny do czarnych kaznodziejów baptystycznych. Pytania, które człowiek sobie zadaje, w końcu zaczynają oświetlać mu świat i stają się dla niego kluczem do cudzego doświadczenia. W innych możemy zmierzyć się jedynie z tym, z czym mierzymy się w nas samych. Od tej konfrontacji zależą nasza mądrość i nasze współczucie. Ta energia to wszystko, co napotykamy na gruzowiskach zamierzchłych cywilizacji, i jedyna nadzieja dla naszej.

Tytuł oryginalny: Nobody Knows My Name

Redakcja: Maciej Oleksy

Korekta: Agnieszka Stęplewska, Paulina Lenar

Projekt graficzny: Przemek Dębowski

Przygotowanie e-booka: Małgorzata Widła

Zdjęcie na obwolucie: Steve Schapiro / Getty Images

Copyright © 1961 by James Baldwin. Copyright © 1954, 1956, 1958, 1959, 1960 by James Baldwin. Copyright renewed 1988, 1989 by Gloria Baldwin Karefa-Smart. All rights reserved including the right of reproduction in whole or part in any form. This edition published by arrangement with the James Baldwin Estate.

Copyright for the afterword by © by Bartosz Wójcik, 2025

Copyright © for the translation by Mikołaj Denderski, 2025

227. publikacja wydawnictwa Karakter

ISBN 978-83-68059-91-5

Projekt zrealizowany przy wsparciu finansowym Nagrody Krakowa – Miasta Literatury UNESCO, realizowanej przez Krakowskie Biuro Festiwalowe ze środków Gminy Miejskiej Kraków.

Niniejsza publikacja jest chroniona prawem autorskim. Publikacja może być zwielokrotniana i wykorzystywana wyłącznie w zakresie dozwolonym przez prawo lub umowę zawartą z Wydawcą. Zwielokrotnianie i wykorzystywanie treści publikacji w jakiejkolwiek formie do eksploracji tekstów i danych (text and data mining) lub do trenowania modeli sztucznej inteligencji bez uprzedniej wyraźnej zgody Wydawcy jest zabronione.

Zapraszamy instytucje, organizacje oraz biblioteki do składania zamówień hurtowych z atrakcyjnymi rabatami. Dodatkowe informacje pod adresem [email protected] oraz pod numerem telefonu 511 630 317.

Wydawnictwo Karakter

ul. Grabowskiego 13/1, 31-126 Kraków

karakter.pl