Niezwykła moc różańca - Opracowanie zbiorowe - ebook

Niezwykła moc różańca ebook

Opracowanie zbiorowe

0,0
16,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Zdrowaś Maryjo dobrze powiedziane (z uwagą, pobożnością i uniżeniem), według Świętych, jest wrogiem diabła, który zmusza go do ucieczki, jest młotem, który go przepędza, uświęceniem i orzeźwieniem duszy, radością Aniołów, śpiewem wybranych,  pieśnią Nowego Testamentu, upodobaniem Maryi, pocałunkiem czystym i czułym, który się Jej daje.

Św. Ludwik Maria Grignion de Monfort

Człowiek pozostający w tej serdecznej relacji nie czuje lęku przed największym wrogiem, chroni go bowiem moc Matki. O tym, że warto odmawiać różaniec, przekonują zawarte w niniejszej książce historie osób, które walcząc ze Złym, chwyciły wyciągniętą do nich pomocną dłoń Maryi.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 83

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



NIEZWYKŁA MOC RÓŻAŃCA

Wydawnictwo Monumen

Warszawa 2017

Opracowanie redakcyjne Monumen Sp. z o.o.

Projekt okładki Ewelina Zarosa

Zdjęcia Fotolia: Tryfonov; clearviewstock Thinkstock: Eziutka

Skład wersji elektronicznej Bartek Maciejewski

Korekta Katarzyna Pelczarska-Mikorska, Justyna Sałata

Copyright© 2016 by Wydawnictwo Monumen All rights reserved

ISBN ePub 978-83-65624-09-3 ISBN Mobi 978-83-65624-10-9

Wydawnictwo Monumen os. Przemysława 16A/6 61-064 Poznańwww.miesiecznikegzorcysta.pl

Zamówienia Księgarnia ludzi wolnych tel. 22 266 80 [email protected]

WSTĘP

Nasze modlitwy są na ogół modlitwami błagalnymi. Zawsze Boga o coś prosimy, rzadziej Mu dziękujemy. Podobnie też pojmujemy skuteczność modlitwy – ograniczamy ją do „efektów zewnętrznych”, tj. wysłuchania naszych próśb przez Boga.

Jak się okazuje w praktyce, skuteczność modlitwy jest czymś więcej niż tylko otrzymaniem „pozytywnej” odpowiedzi na nasze prośby. Na ogół zawężamy ludzkie wyobrażenie efektywnej modlitwy do otrzymania od Boga tego, o co Go prosiliśmy. Tymczasem nie zawsze dane nam jest to, czego chcemy.

Jesteśmy zanurzeni w czasoprzestrzeni, patrzymy na życie przez pryzmat tego, co „tu i teraz”, zaś Bóg przenika nas na wskroś, zna całe nasze życie – naszą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Gdy patrzy na człowieka, widzi jego ostateczne przeznaczenie i wie, co lepiej przyczyni się do jego wzrostu. Z tej perspektywy wszystko wygląda inaczej.

Być może ludzka prośba dotyczy czegoś błahego, jakiegoś kaprysu, a jej spełnienie mogłoby nas tylko wbić w pychę. Być może Bóg nie chce utrwalać w nas przekonania, że wszystko możemy, że osiągniemy to, czego chcemy, bo „Bóg nam w tym pomoże”. To dość infantylne postrzeganie Stwórcy jako stronnika naszej sprawy i podwykonawcy naszych zleceń nie służy duchowemu rozwojowi człowieka i dlatego Bóg raczej nie będzie chciał utwierdzać w nas takiej postawy. Z drugiej strony może dopuścić doświadczenie „pustki wewnętrznej”, pozornego opuszczenia, niezrozumienia ze strony ludzi i Boga, cierpienia na osoby będące na drodze rozwoju duchowego.

Nieraz stajemy bezradni wobec różnych dramatycznych sytuacji, słysząc głosy: „Gdzie jest Bóg?”, „Dlaczego na to pozwala?”. Czasem pod wpływem własnego bądź cudzego cierpienia człowiek zaczyna zastanawiać się nad sensem życiem. Może to prowadzić do odkrycia Boga albo do odrzucenia Go.

Nie jesteśmy w stanie dać prostej odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego cierpienie?”, „Dlaczego zło?”. Możemy jednak mieć pewność, że nie jest ono wolą Boga, który pragnie szczęścia człowieka. Bóg jako Ktoś doskonały i dobry nie chce naszego bólu. Dlatego jedynym logicznym wyjaśnieniem cierpienia jest dopust Boży. Bóg dopuszcza pewne trudne sytuacje, by człowiek stał się uczestnikiem jeszcze większego dobra niż to, o które prosi w modlitwie.

Modlitwa różańcowa ma głęboki sens. Matka Boża wielokrotnie nas o tym zapewniała. Odmawiajmy różaniec, bo pozwala nam nawiązać kontakt z Bogiem. Powtarzanie tych samych wezwań sprawia, że więcej czasu i uwagi poświęcamy sprawom wiecznym. Ponieważ jest to modlitwa przez pośrednictwo Najświętszej ze świętych, ma swój dodatkowy walor. Maryja jest Matką Boga-Człowieka, Jezusa Chrystusa. Niepojęta tajemnica Wcielenia i Niepokalanego Poczęcia rzuca nowe światło na to, kim dla Boga jest człowiek – kimś niewyobrażalnie ważnym, podobnym, jak mówi Pismo Święte, do Niego. Maryja jako Matka Boga miała ten przywilej, że wychowywała, karmiła i martwiła się o Niego, także rozkazywała Mu jako dziecku. Nasza intuicja wiary podpowiada, że istnieje jakaś szczególna więź między Nią a Bogiem, że Ta, która wydawała Jezusowi polecenia, może także i dzisiaj wstawiać się do Boga w naszych sprawach jako wyjątkowy orędownik. To wielka tajemnica, ale doświadczenia zaufania Bogu ludzi minionych stuleci, zwłaszcza osób o prostej, żywej wierze, potwierdzają, iż Jej wstawiennictwo nigdy ich nie zawiodło. Dowodzą tego słowa XII-wiecznej, stale aktualnej modlitwy św. Bernarda z Clairvaux, który powtarzał: „Od wieków nie słyszano, aby kto uciekając się do Ciebie, Twej pomocy wzywając, Ciebie o przyczynę prosząc, miał być od Ciebie opuszczony”.

Modlitwa różańcowa ma jeszcze jeden atut, który z pewnością bardzo podoba się Bogu. Jest nieskomplikowana, najczęściej odmawiana przez ludzi prostych, a wzgardzana przez przemądrzałych i niepokornych. Stwórca kilkakrotnie potwierdził w Piśmie Świętym, że miła Mu jest bojaźń, pokora i prostota (zob. Ps 111, 10; 1 P 5, 5). Dlatego ta modlitwa, modlitwa prostaczków, jest Mu szczególnie bliska.

Coraz popularniejsza staje się modlitwa różańcowa w postaci nowenny pompejańskiej. W jej trakcie przez 54 dni odmawia się codziennie wszystkie części różańca. Pierwsza jej część (27 dni) ma charakter błagalny, druga – dziękczynny. Nowenna ta zdobyła sobie przydomek „modlitwy nie do odparcia”, gdyż jest uważana za niebywale „skuteczną”, co potwierdzają liczne świadectwa. Modlitwa ta nie jest łatwa, bo wymaga wielkiej dyscypliny i konsekwencji. Jednak, jak mówią ci, którzy ją praktykują, z czasem staje się czymś na kształt modlitwy nieustającej, stale towarzyszącej nam w życiu.

Skuteczność modlitwy rozumiana jako uproszenie konkretnej łaski nie jest celem samym w sobie. Modlitwa ma nas przybliżać do Boga i prowadzić do życia w Jego obecności. Wtedy można prosić Go o wszystko, co godziwe. Bóg nigdy nie odmawia, ponieważ będąc Miłością, chce ciągle dawać ludziom to, co dla nich najlepsze. Jeśli czasem jakaś prośba się nie ziści, nie znaczy to, że nie zostaliśmy wysłuchani. Być może Bóg przygotował dla nas coś lepszego i korzystniejszego, czego w tym momencie nie rozumiemy. Jedno jest pewne: Bóg zawsze daje więcej niż człowiek prosi.

 

Artur Winiarczyk

W UWOLNIENIU TOWARZYSZYŁ MI RÓŻANIEC

Mam 25 lat. Jestem doktorantem teologii. Posługuję we wspólnocie Szkoły Nowej Ewangelizacji. Niedawno zaręczyłem się. Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Za autorem Psalmu 16 mówię, że to Bóg jest tym, od którego otrzymałem szczęście.

 

Jednak w moim życiu nie zawsze tak było. Jako gimnazjalista, a później licealista miałem dużo problemów. Alkoholizm mojego ojca oraz trwałe poczucie bycia słabym i niekochanym doprowadziły mnie do tego, że zacząłem szukać jakiegoś źródła siły.

Początkowo znajdowałem ją w muzyce blackmetalowej. Zmiany w moim zachowaniu i ubiorze były bardzo widoczne. Później zacząłem interesować się okultyzmem, wampiryzmem i innymi treściami przekazywanymi przez zespoły metalowe. Ściany mojego pokoju pokryte były plakatami z wokalistami, pentagramami itp. Znalazł się tam nawet obraz płonącego kościoła. Nie obyło się także bez fascynacji nazizmem. Wszystko to stanowiło ogromną demonstracją siły, która miała sprawiać, że ludzie czuliby do mnie szacunek.

Trwałem w tym stanie ok. 5 lat. Sytuacja w domu była coraz gorsza. Punktem kulminacyjnym było odejście od nas mojej mamy. Załamałem się. Nie wiedziałem, gdzie szukać pomocy. Przypadkiem spotkałem na katechezie księdza katolickiego, który dostrzegł moje problemy. Po kilku rozmowach zaproponował mi zmianę, wybranie Jezusa na Pana mojego życia. Nigdy nie uważałem się za satanistę, ale tak się zachowywałem, byłem przesiąknięty treściami demonicznymi. Bardzo się bałem pójść za Jezusem, ale On był wtedy jedyną nadzieją. Podczas spotkania ze wspólnotą Mamre usłyszałem słowa: „Jezus mówi do Ciebie: «Kładę przed Tobą życie i śmierć, miłość i nienawiść, dobro i zło»”. Po tym spotkaniu postanowiłem się nawrócić.

Wtedy pojawiły się pierwsze manifestacje. Miałem problem z dojściem do kościoła. Blokował mi się język na modlitwie. Traciłem panowanie nad sobą, czułem się tak, jakbym zwariował. Odbyła się nade mną pierwsza modlitwa o uwolnienie. Myślałem, że to już koniec, a to był dopiero początek. Nie znając prawie Boga, pomyślałem, że dobrym pomysłem byłoby pójść na studia teologiczne, bo przecież one mówią o Bogu. Częste modlitwy i przybliżanie się do Jezusa sprawiły, że zły duch wściekał się na mnie. Tak to odczuwałem.

W grudniu 2007 roku pojawiła się pierwsza potrzeba egzorcyzmu. Po uprzednim spotkaniu z psychiatrą, który stwierdził brak psychozy bądź schizofrenii, przyszedł czas na modlitwę. Po czterech spotkaniach z diecezjalnym egzorcystą miałem nadzieję na wolność. Doświadczyłem jej czasowo. Kolejne przejawy działania Złego pojawiły się w obecności o. Johna Bashobory. Z tego spotkania pamiętam dwa momenty: jak skoczyłem na niego ze złością, szybko powstrzymany przez barczystego Wojtka z Torunia, oraz moment po modlitwie, gdy wpatrywałem się w pełne miłości oczy o. Bashobory. Przez prawie rok miałem spokój.

Aż do spotkania z Damianem Staynem w ramach Szkoły Charyzmatów. Tam znów Zły ujawnił swoją obecność podczas modlitwy uwolnienia od siedmiu grzechów głównych oraz okultyzmu, magii i spirytyzmu. Uniemożliwiło mi to udział w Przystanku Jezus, gdzie bardzo chciałem pojechać. Kierownik duchowy, który mnie prowadził, zabronił mi tego wyjazdu.

Rozpoczęliśmy cykl tzw. „spowiedzi z furtek”, opracowany przez siostry Miłosierdzia Bożego z Rybna. Był to ciężki czas. Spowiedzi te były czasem przemilczane, bo nie potrafiłem powiedzieć ani słowa. Po tych wydarzeniach ponownie poprosiłem egzorcystę o modlitwę. Szczerze mówiąc, obawiałem się, że to już nie zniewolenie, ale poważna przypadłość psychiczna. Byłem gotów poddać się leczeniu, aby mieć po prostu spokój. Lecz egzorcysta powiedział, że nie ma takiej potrzeby. Podczas rozmowy ze znajomym z Odnowy Charyzmatycznej usłyszałem, że ma dla mnie słowo. Powiedział: „Przeczytaj sobie”. Szybko otworzyłem Pismo Święte i znalazłem: „Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu”. Powiedział też: „Mam przekonanie, żebyście się modlili o wiarę”.

20 września 2010 roku odbył się ostatni egzorcyzm. Niewiele pamiętam. Ocknąłem się podczas różańca, czując niesamowitą radość i miłość. I ostatnie słowa wypowiedziane przeze mnie: „Ja, Rafał, świadomie i dobrowolnie wyrzekam się decyzji o słuchaniu zespołu Behemoth i ostatecznie, nieodwołalnie oddaje ją Bogu, Ojcu memu. Amen. Amen”.

W całym procesie uwolnienia towarzyszyła mi modlitwa różańcowa. Przy którymś egzorcyzmie mój różaniec został rozerwany w trakcie szamotaniny z kolegą, który trzymał mnie w czasie modlitwy. Na tyle, na ile pamiętam, różaniec był odmawiany przez przyjaciół w drodze na modlitwę. Najmocniej w pamięci utkwiła mi ta modlitwa różańcowa, którą odmawiał Wojtek z Torunia, siedząc na mnie podczas egzorcyzmu. Przez wszystkie te wydarzenia różaniec stał mi się bliski. Podczas jednego z wywiadów ks. Jarosław Międzybrodzki powiedział, że różaniec to ciężki kaliber w walce ze złym duchem. Po swoich doświadczeniach wiem, że to prawda.

Minęło już kilka lat od mojego uwolnienia. Jeżdżę na Przystanek Jezus, gdzie mówię ludziom, że Bóg kocha człowieka, że muzyka to nie wszystko. Chcę założyć rodzinę i głosić w niej, że Jezus spełnia marzenia. Chwała Panu!

 

Rafał

***

Bóg jest miłością. Stwarzając nas z miłości i do miłości, kochając nas, pragnie zawsze naszego dobra, szczęścia. Dlatego też kieruje do nas słowa pełne miłości i troski. Gdy pobłądzimy, szuka nas wytrwale. Nigdy nie przestaje.

Rafał na drodze swojego życia – poranionego życia – usłyszał to słowo pełne miłości i rozpoczął wędrówkę z nim. Uwierzył, że jest kochany, że Bóg jest jego miłującym Ojcem, doświadczał tego poprzez spotkanie z Jezusem. Trudna to była droga. Przeżywając ludzką samotność – bo nie było przy nim tych, którzy powinni być – odkrywał coraz bardziej obecność miłującego Boga Ojca, który rozlewał w jego sercu miłość przez Ducha Świętego poprzez ludzi, których stawiał na drodze jego życia.

Bardzo ważnym elementem życia Rafała stało się budowanie więzi z Bogiem Ojcem przez Jezusa na modlitwie. Stała się ona jego siłą. Modląc się, doświadczył również wstawiennictwa Maryi, bo odmawiał modlitwę różańcową. Odczuwa wciąż obecność Bożą i daje się Bogu prowadzić.

 

O. Rafał Leszek Kogut OFM,proboszcz parafii św. Wojciecha w Bytomiu

RÓŻAŃCEM MOŻNA ZMIENIĆ ŚWIAT NA LEPSZE

D