Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł
Tysiąc lat historii żydowskiej społeczności Krakowa – w jednej książce. Monografia, na którą Kraków czekał od pokoleń.
Szczycimy się faktem, że uciekający z całej Europy przed prześladowaniami Żydzi znaleźli schronienie w Polsce – w Po-lin, „miejscu, w którym mogli odpocząć”. Ale co poza tym wiemy o historii Żydów w jednym z pierwszych miejsc ich osadnictwa, w Krakowie? Monumentalna i jednocześnie wciągająca opowieść o krakowskiej społeczności żydowskiej wypełnia białą plamę w polskiej historiografii.
W obszernej i ilustrowanej pracy autorzy prowadzą czytelnika przez żydowskie dzieje począwszy od średniowiecza i pierwszych przybywających do Krakowa grup Żydów. Wyjaśniają powody przenosin do Kazimierza, opisują rozwój żydowskiego Krakowa w „złotym wieku” ery Jagiellonów, udział Żydów w polskim ruchu narodowym czasów rozbiorów i ich rolę w odrodzeniu Polski. Gwar krakowskich ulic był przez stulecia niepowtarzalną polifonią jidysz, hebrajskiego i polskiego. Temu, jak umilkł, poświęcone są rozdziały dotyczące czasu Zagłady. Monografię kończy część odnosząca się do odrodzenia życia żydowskiego po wojnie i próbach przywrócenia pamięci o żydowskim Krakowie.
Na kartach książki znajdziemy też informacje o życiu codziennym i wiele nieoczywistych wątków dotyczących społeczności żydowskiej, jak jej kontakty z dworem królewskim czy barwny obraz półświatka. Poznamy wielkich kabalistów i słynnych rabinów, specyfikę ruchów mesjańskich, chasydyzmu i „żydowskiego oświecenia”. Dowiemy się także o działalności organizacji Żydów krakowskich poza granicami Polski.
Historia tysiąca lat obecności Żydów w Krakowie wreszcie doczekała się godnej publikacji.
Autorki i autorzy (w kolejności alfabetycznej): Czesław Brzoza, Michał Galas, Edyta Gawron, Stefan Gąsiorowski, Anna Jakimiszyn-Gadocha, Adam Kaźmierczyk, Alicja Maślak-Maciejewska, Przemysław Zarubin.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 848
Relacje ze światem nieżydowskim
Kazimierz Wielki i Esterka
Należy przypomnieć, że w średniowieczu Żydzi w Polsce, podobnie jak w zachodniej Europie, mieli status „niewolników skarbu królewskiego”. Jednakże kluczowym słowem oddającym charakter ich relacji z dworem królewskim, możnowładcami, duchowieństwem, rycerstwem, mieszczaństwem i chłopstwem jest niewątpliwie „użyteczność”. Pierwsi władcy Polski musieli doceniać wymierne korzyści, jakie spływały do ich skarbców z żydowskiej działalności ekonomicznej w głównych grodach państwa. Ich opieka nad innowierczą mniejszością była niezbędna wobec nieprzychylnych im deklaracji duchowieństwa katolickiego i niezadowolonego z konkurencji ekonomicznej mieszczaństwa. Silni władcy nie mieli z tym problemu. Niemniej z biegiem wieków wraz ze wzrostem wpływów na politykę państwa bogatego mieszczaństwa, rycerstwa, możnowładców i duchowieństwa stawało się to bardzo trudne.
Szczerbiec i hebrajskie napisy
Szczerbiec został wykonany prawdopodobnie na polecenie księcia wielkopolskiego Bolesława Pobożnego i pierwotnie służył jako tzw. miecz sprawiedliwości. Po raz pierwszy jako insygnium koronacyjnego użył go Władysław Łokietek w Krakowie w 1320 roku. Obecnie jest przechowywany w Skarbcu na Wawelu. Głownia Szczerbca została wykuta ze stali dymarskiej, a jelec i głowicę wykonano ze srebra platerowanego. Długość głowni wynosi 82 centymetry, rękojeści 16,4 centymetra, a jelca 20 centymetrów. Z jednej strony na jelcu widnieje hebrajska inskrypcja napisana literami łacińskimi: Con citomon eeve Sedalai Ebrebel (przekład z XIX wieku: „Żarliwą wiarę wzbudzają [imiona] Boga Sedalai i Ebrebel”), pod inskrypcją znajduje się ornament roślinny, na końcach zaś symbole ewangelistów – św. Mateusza (anioł) i św. Jana (orzeł). Ostatnio niektórzy uczeni, np. Piotr Muchowski, nie zgadzają się z dziewiętnastowiecznym tłumaczeniem tekstu. Muchowski uważa, że ta niby hebrajska inskrypcja jest bardzo niejasna i prawdopodobnie nie została napisana w języku hebrajskim, jakkolwiek wydaje się, że ostatnie jej słowa powstały na bazie terminów aramejskich lub hebrajskich. Według niego sam napis miał pełnić funkcje magiczne, jak amulet. W wersji Muchowskiego słowa Con citomon należy odczytywać jako Concito mon[stra]/mon[eo], co oznacza „Ogłaszam wspaniałe rzeczy/Ogłaszam, upominam”. Słowo citomon może pochodzić z języka aramejskiego (ki tomun – wtedy przysięgniesz). Dalej słowa: eeve (z aram. ehwe – ja jestem/który jestem), Sedalai (z aram. seh delah – Baranek Boży), Ebrehel (z aram. Breh di El – Syn Boży). Jedna z kopii Szczerbca znajduje się w zbiorach Muzeum UJ.
Wielkie znaczenie dla rozwoju krakowskiej gminy żydowskiej miała działalność króla Kazimierza Wielkiego. To m.in. dzięki funduszom członków gminy, w tym Lewka ben Jordana, mogły zostać zrealizowane liczne królewskie inwestycje gospodarcze. Nie będąc w stanie od razu zwrócić pożyczonych pieniędzy, monarcha odwdzięczał się Żydom, okazując im przychylność, potwierdzając ich dawne przywileje przysługujące im na obszarze Królestwa Polskiego i nowo zdobytych ziemiach oraz obdarowując wybranych Żydów różnymi zaszczytami i przymykając czasem oko na ich wykroczenia. Jan Długosz, nie mogąc zrozumieć tej zażyłości, znając natomiast rozwiązłe życie wielkiego króla, uznał, że jej powodem był romans z Żydówką. W dziewiątej księdze swej kroniki pod rokiem 1356 zapisał:
Król polski Kazimierz [...] wziął sobie za nałożnicę kobietę żydowskiego pochodzenia Esterę, z powodu [jej] niezwykłej urody. Miał z nią nawet dwu synów: Niemierzę i Pełkę. Również na prośby wspomnianej nałożnicy Estery dokumentem królewskim przyznał wszystkim Żydom mieszkającym w Królestwie Polskim nadzwyczajne przywileje i wolności (wysuwano podejrzenia, że dokument ten został przez pewnych ludzi sfałszowany), które ciężko obrażają Majestat Boży. Ich cuchnący odór trwa aż do dnia dzisiejszego. Jeden z synów królewskich poczętych z Żydówki, Pełka, zmarł przedwcześnie naturalną śmiercią. Niemierza zaś po śmierci króla Kazimierza, w czasie pogrzebu króla polskiego, Litwina Władysława, został zabity przez mieszczan w Koprzywnicy w czasie sporu, jaki powstał wskutek wybierania podwód. Jest też rzeczą ohydną i godną potępienia, że córki zrodzone z tej Żydówki, Estery, [król] pozwolił wychować w religii żydowskiej[25].
Zdzisław Kaczmarczyk, autor biogramu Esterki w Polskim słowniku biograficznym, stwierdził, że wszystkie te informacje są jedynie wymysłem. Niemniej narosło wokół nich wiele innych legend – dotyczących miejsca urodzenia Esterki, jej zamieszkania, okoliczności poznania króla, miejsca i rodzaju śmierci oraz grobu – które pojawiły się w polskiej i żydowskiej tradycji, nośnej aż do dziś. Na ich motywach w ciągu wieków powstało wiele utworów literackich i wytworów sztuki artystycznej, o czym osobną książkę napisał historyk kultury i literatury żydowskiej Chone Shmeruk.
Anonimowy portret Esterki.
Według wspomnianych opowieści Esterka miała się urodzić w Opocznie (woj. łódzkie) i jako już dorosła dziewczyna w okolicznej puszczy poznać króla Kazimierza Wielkiego, który uratował jej życie, zabijając szarżującego na nią tura. Król miał jej ufundować dom w Opocznie, który poprzez lochy został połączony z tamtejszym zamkiem królewskim. Obecnie przy rynku w tym mieście stoi Dom Esterki (pl. Kościuszki 15), w którym znajduje się biblioteka publiczna, a w miejscu dawnego zamku w XIX wieku wzniesiono budynek zwany zamkiem Kazimierzowskim (pl. Zamkowy 1). Właśnie w XIX stuleciu pojawiła się tradycja nazywania imieniem Esterki wybranych kamienic w miastach założonych przez Kazimierza Wielkiego. Oprócz Opoczna kultywują ją m.in. Bochotnica, Kazimierz nad Wisłą, Radom i Rzeszów. Najżywotniej legenda Esterki funkcjonuje jednak w Krakowie.
Zamek Kazimierzowski, Opoczno, pl. Zamkowy 1.
Dom Esterki, Opoczno, pl. Kościuszki 15.
W stolicy Małopolski oprócz Domu Esterki na Kazimierzu (obecnie miejsce wystaw czasowych Muzeum Etnograficznego w Krakowie przy ul. Krakowskiej 46), w którym jedynie piwnice pamiętają XIV wiek, na uwagę zasługuje również Łobzów, w średniowieczu wieś pod Krakowem. Tam w czasach kazimierzowskich wzniesiono murowany budynek w kształcie wieży mieszkalno-obronnej zwanej fortalicium, około 1357 roku w jego pobliżu stanął zaś drewniany gotycki zameczek, letnia rezydencja władcy. A w nim, jak pisał biskup poeta Ignacy Krasicki w poemacie Myszeida (pieśń 10):
Kazimierz Wielki! – a przecie kwaterką
Łykał miód smaczny w Łobzowie z Esterką[26].
Ta idylla z królem nie trwała ponoć zbyt długo, bo kiedy Esterka przekonała się, jak bardzo niestały w uczuciach jest jej kochanek, z rozpaczy wyskoczyła z okna łobzowskiego zamku do przyległego stawu i się utopiła. Miano ją pochować w pobliskim parku. Na wieść o tej tragedii Kazimierz Wielki rozkazał ponoć usypać kopiec. Kopiec czy mogiła Esterki albo raczej wzgórze było autentyczne: mierzyło sześć–siedem metrów wysokości i znajdowało się na północny zachód od wspomnianego zamku. Pierwsze wzmianki o nim pojawiły się w źródłach dopiero na początku XVII wieku, kiedy po przekształceniu zameczku w okazały pałac odbywały się tam wspaniałe uroczystości i uczty. Stawiano wówczas na kopcu Esterki moździerz i dawano ognia dla wiwatu. Z kolei w 1787 roku, kiedy król Stanisław August Poniatowski przybył do Łobzowa, aby uroczyście przekazać całą wieś ze zrujnowanym pałacem Akademii Krakowskiej, z ciekawości kazał rozkopać tamtejszy kopiec, aby sprawdzić, czy znajdują się w nim szczątki żydowskiej nałożnicy jego wielkiego poprzednika. W trakcie powierzchownych, jak należy się domyślać, badań archeologicznych żadnych szczątków ludzkich nie znaleziono. Po drugiej wojnie światowej, a dokładnie w 1950 roku, już bez pytania historyków czy archeologów kopiec Esterki zniwelowano pod budowę boiska sportowego Wojskowego Klubu Sportowego „Wawel”. Z kolei w pałacu łobzowskim mają siedzibę dwa wydziały Politechniki Krakowskiej: Architektury oraz Inżynierii Materiałowej i Fizyki.
Wejście do Domu Esterki w Krakowie, obecnie miejsce wystaw czasowych Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie przy ul. Krakowskiej 46.
Kontakty z dworem królewskim i uniwersytetem
Nie tylko Kazimierz Wielki miał swoich dworskich Żydów (niem. Hofjuden), lecz także prawie wszyscy jego następcy, a więc Ludwik Węgierski, Jadwiga, Jan I Olbracht, Aleksander Jagiellończyk, a nawet ci, którzy oficjalnie wyrażali się o Żydach niepochlebnie, nie zatwierdzili im przywileju generalnego lub go szybko odwołali, jak Władysław Jagiełło czy Kazimierz Jagiellończyk. Owi Żydzi byli przede wszystkim bankierami i dzierżawcami, ale w czasach ostatniego z wymienionych władców pojawił się również żydowski medyk. Chodzi o Izaaka ben Abrahama, zwanego Doktorem Hiszpanem czy Izaczkiem z Hiszpanii. Jego ojciec urodził się w Jerozolimie, on zaś albo również w tym mieście, albo raczej gdzieś na Półwyspie Iberyjskim. Musiał być dobrym lekarzem, uzyskał bowiem funkcję nadwornego medyka szacha perskiego Uzun Hassana (1423–1478), który jego usługi wykorzystywał także w misjach dyplomatycznych. Po jednej z takich misji Izaak z niewiadomych przyczyn osiadł na stałe na dworze Kazimierza Jagiellończyka, zapewne w Krakowie. Być może polski król zaoferował mu jako nadwornemu medykowi wyższe wynagrodzenie niż szach perski? Zwykle po śmierci władcy jego medycy, szczególnie żydowscy, tracili pracę z powodu nieskutecznego leczenia. Ale nie tym razem. Izaczko został zatrudniony przez synów króla Kazimierza, Jana I Olbrachta, a po jego zgonie także Aleksandra Jagiellończyka, zaskarbiając sobie szczególne względy monarchy, skoro w latach 1501–1502 został przezeń wysłany z misją dyplomatyczną do chanatu krymskiego. Nie była to zresztą jego jedyna misja. Podobną działalność pełnił wreszcie na dworze Zygmunta I Starego aż do swojej śmierci w Krakowie około roku 1509. Za jego usługi polscy władcy płacili mu regularnie wysoką pensję (np. w 1506 roku było to sto złotych polskich, które w całości pochodziły z czynszów płaconych przez miejscowych Żydów) oraz zwolnili go wraz z rodziną z wszelkich podatków, poddając jednocześnie pod własne sądownictwo.
Niewątpliwie już w XIV wieku wśród członków krakowskiej gminy żydowskiej wystąpiło znaczne rozwarstwienie majątkowe. Ponieważ stanowili oni w większości społeczność miejską, można ich zasadniczo podzielić, podobnie jak cały stan miejski, na patrycjat, pospólstwo i plebs. Poza nielicznymi wyjątkami, jak Lewko ben Jordan czy Izaczko z Hiszpanii, kontakty krakowskich Żydów, reprezentowanych przez wybraną starszyznę, z władcami polskimi przebiegały zwykle za pośrednictwem urzędników i dostojników państwowych, przede wszystkim sędziów żydowskich, podwojewodzich i wojewodów. Najbogatsi miejscowi Żydzi, głównie bankierzy, kontaktowali się z panującymi, możnowładcami, duchowieństwem, rycerstwem (później szlachtą) i bogatym mieszczaństwem najczęściej w sprawach dotyczących kredytów. Żydzi z grona pospólstwa i plebsu mieli w większości styczność jedynie z chrześcijanami swojego stanu na ulicy, placu targowym, w sklepie lub urzędzie, gdzie zwykle omawiali sprawy związane z pożyczkami i drobnym handlem. Niestety, obowiązujący wówczas wysoki procent od pożyczonych sum nierzadko powodował stosunkowo szybkie bankructwo wielu kredytobiorców różnego stanu. W tych realiach powstał więc stereotyp Żyda lichwiarza, działającego na szkodę chrześcijan i bogacącego się na ich krzywdzie, podtrzymywany przez niektórych duchownych i hierarchów Kościoła.
Do bardziej zażyłych kontaktów dochodziło w krakowskiej dzielnicy żydowskiej, gdzie stawiano kolejne budynki uniwersyteckie. Na podstawie dostępnych źródeł widać w nich pewną symptomatyczną ambiwalencję, którą potwierdza jedna z mów uniwersyteckich (z 1401 lub 1413) autorstwa Stanisława ze Skarbimierza (ok. 1365–1431), pierwszego rektora odnowionej Akademii Krakowskiej, skierowana bezpośrednio do żaków. Z jednej strony ganił on studentów, że „obcują poufale z Żydami, czego zakazują kanony” kościelne, z drugiej zaś potępiał tych, którzy ich „nieprawnie prześladują bez wyroku sądowego, czego nie wolno czynić”, wreszcie wyraził pogląd, że „Żydzi prędzej nawróciliby się, gdyby nie mieli chrześcijanom nic do zarzucenia”[27]. Wyznawcy judaizmu nie mieli wstępu do wszechnicy krakowskiej, studiowali więc w Italii lub Hiszpanii. W listopadzie 1501 roku o żydowskiej młodzieży na uniwersytecie w Padwie ze zdziwieniem pisał w liście do Aleksandra Jagiellończyka, wówczas jeszcze wielkiego księcia litewskiego, dziekan i prepozyt kapituły wileńskiej Erazm Ciołek (1474–1522), późniejszy biskup płocki.
Źródła ilustracji i map
ŹRÓDŁA ILUSTRACJI
Fot. Filip Gąsiorowski – s. 59 (obie ilustracje), 60
Jerzy Lileyko, Regalia polskie, Warszawa 1987 – s. 57 (obie ilustracje)
Przypisy