Nie tylko Kroke. Historia Żydów krakowskich - Edyta Gawron - ebook

Nie tylko Kroke. Historia Żydów krakowskich ebook

Edyta Gawron

2,5

Opis

Tysiąc lat historii żydowskiej społeczności Krakowa – w jednej książce. Monografia, na którą Kraków czekał od pokoleń.

Szczycimy się faktem, że uciekający z całej Europy przed prześladowaniami Żydzi znaleźli schronienie w Polsce – w Po-lin, „miejscu, w którym mogli odpocząć”. Ale co poza tym wiemy o historii Żydów w jednym z pierwszych miejsc ich osadnictwa, w Krakowie? Monumentalna i jednocześnie wciągająca opowieść o krakowskiej społeczności żydowskiej wypełnia białą plamę w polskiej historiografii.

W obszernej i ilustrowanej pracy autorzy prowadzą czytelnika przez żydowskie dzieje począwszy od średniowiecza i pierwszych przybywających do Krakowa grup Żydów. Wyjaśniają powody przenosin do Kazimierza, opisują rozwój żydowskiego Krakowa w „złotym wieku” ery Jagiellonów, udział Żydów w polskim ruchu narodowym czasów rozbiorów i ich rolę w odrodzeniu Polski. Gwar krakowskich ulic był przez stulecia niepowtarzalną polifonią jidysz, hebrajskiego i polskiego. Temu, jak umilkł, poświęcone są rozdziały dotyczące czasu Zagłady. Monografię kończy część odnosząca się do odrodzenia życia żydowskiego po wojnie i próbach przywrócenia pamięci o żydowskim Krakowie.

Na kartach książki znajdziemy też informacje o życiu codziennym i wiele nieoczywistych wątków dotyczących społeczności żydowskiej, jak jej kontakty z dworem królewskim czy barwny obraz półświatka. Poznamy wielkich kabalistów i słynnych rabinów, specyfikę ruchów mesjańskich, chasydyzmu i „żydowskiego oświecenia”. Dowiemy się także o działalności organizacji Żydów krakowskich poza granicami Polski.

Historia tysiąca lat obecności Żydów w Krakowie wreszcie doczekała się godnej publikacji.

Autorki i autorzy (w kolejności alfabetycznej): Czesław Brzoza, Michał Galas, Edyta Gawron, Stefan Gąsiorowski, Anna Jakimiszyn-Gadocha, Adam Kaźmierczyk, Alicja Maślak-Maciejewska, Przemysław Zarubin.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 848

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,5 (2 oceny)
0
1
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Opieka re­dak­cyjna: MAŁ­GO­RZATA GA­DOM­SKA
Kon­sul­ta­cja: Prof. AN­TONY PO­LON­SKY, Prof. ŁU­KASZ T. SROKA
Re­dak­cja: JO­ANNA ZA­BO­ROW­SKA, WOJ­CIECH ADAM­SKI
Ko­rekta: MA­TE­USZ CZAR­NECKI, EWA KO­CHA­NO­WICZ, MI­CHAŁ KO­WAL, ANNA MI­LEW­SKA, Pra­cow­nia 12A
Pro­jekt okładki i stron ty­tu­ło­wych: KIRA PIE­TREK
Pro­jekt wnę­trza: MA­REK PAW­ŁOW­SKI
Wy­bór ilu­stra­cji: EDYTA GAW­RON, MI­CHAŁ GA­LAS, STE­FAN GĄ­SIO­ROW­SKI, ANNA JA­KI­MY­SZYN-GA­DO­CHA, ADAM KAŹ­MIER­CZYK, MI­RON KO­KO­SIŃ­SKI, ALI­CJA MA­ŚLAK-MA­CIE­JEW­SKA, PRZE­MY­SŁAW ZA­RU­BIN
Opra­co­wa­nie map: JAN LEJA, MI­RON KO­KO­SIŃ­SKI
Fo­to­gra­fia wy­ko­rzy­stana na okładce: Ce­re­mo­nia za­ślu­bin Stelli Wohl i Salo Wie­sel­berga, Kra­ków 1933 r. po­cho­dzi z za­so­bów Na­ro­do­wego Ar­chi­wum Cy­fro­wego.
Re­dak­tor tech­niczny: RO­BERT GĘ­BUŚ
Co­py­ri­ght © by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2022
Wy­da­nie pierw­sze
Pu­bli­ka­cja do­fi­nan­so­wana ze środ­ków Związku Kra­ko­wian w Izra­elu
Do­fi­nan­so­wano ze środ­ków Mi­ni­stra Kul­tury i Dzie­dzic­twa Na­ro­do­wego po­cho­dzą­cych z Fun­du­szu Pro­mo­cji Kul­tury
ISBN 978-83-08-07817-4
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl tel. (+48 12) 619 27 70
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Re­la­cje ze świa­tem nie­ży­dow­skim

Ka­zi­mierz Wielki i Es­terka

Na­leży przy­po­mnieć, że w śre­dnio­wie­czu Ży­dzi w Pol­sce, po­dob­nie jak w za­chod­niej Eu­ro­pie, mieli sta­tus „nie­wol­ni­ków skarbu kró­lew­skiego”. Jed­na­kże klu­czo­wym sło­wem od­da­ją­cym cha­rak­ter ich re­la­cji z dwo­rem kró­lew­skim, moż­no­wład­cami, du­cho­wień­stwem, ry­cer­stwem, miesz­czań­stwem i chłop­stwem jest nie­wąt­pli­wie „uży­tecz­ność”. Pierwsi władcy Pol­ski mu­sieli do­ce­niać wy­mierne ko­rzy­ści, ja­kie spły­wały do ich skarb­ców z ży­dow­skiej dzia­łal­no­ści eko­no­micz­nej w głów­nych gro­dach pań­stwa. Ich opieka nad in­no­wier­czą mniej­szo­ścią była nie­zbędna wo­bec nie­przy­chyl­nych im de­kla­ra­cji du­cho­wień­stwa ka­to­lic­kiego i nie­za­do­wo­lo­nego z kon­ku­ren­cji eko­no­micz­nej miesz­czań­stwa. Silni władcy nie mieli z tym pro­blemu. Nie­mniej z bie­giem wie­ków wraz ze wzro­stem wpły­wów na po­li­tykę pań­stwa bo­ga­tego miesz­czań­stwa, ry­cer­stwa, moż­no­wład­ców i du­cho­wień­stwa sta­wało się to bar­dzo trudne.

Szczer­biec i he­braj­skie na­pisy

Szczer­biec zo­stał wy­ko­nany praw­do­po­dob­nie na po­le­ce­nie księ­cia wiel­ko­pol­skiego Bo­le­sława Po­boż­nego i pier­wot­nie słu­żył jako tzw. miecz spra­wie­dli­wo­ści. Po raz pierw­szy jako in­sy­gnium ko­ro­na­cyj­nego użył go Wła­dy­sław Ło­kie­tek w Kra­ko­wie w 1320 roku. Obec­nie jest prze­cho­wy­wany w Skarbcu na Wa­welu. Głow­nia Szczerbca zo­stała wy­kuta ze stali dy­mar­skiej, a je­lec i gło­wicę wy­ko­nano ze sre­bra pla­te­ro­wa­nego. Dłu­gość głowni wy­nosi 82 cen­ty­me­try, rę­ko­je­ści 16,4 cen­ty­me­tra, a jelca 20 cen­ty­me­trów. Z jed­nej strony na jelcu wid­nieje he­braj­ska in­skryp­cja na­pi­sana li­te­rami ła­ciń­skimi: Con ci­to­mon eeve Se­da­lai Ebre­bel (prze­kład z XIX wieku: „Żar­liwą wiarę wzbu­dzają [imiona] Boga Se­da­lai i Ebre­bel”), pod in­skryp­cją znaj­duje się or­na­ment ro­ślinny, na koń­cach zaś sym­bole ewan­ge­li­stów – św. Ma­te­usza (anioł) i św. Jana (orzeł). Ostat­nio nie­któ­rzy uczeni, np. Piotr Mu­chow­ski, nie zga­dzają się z dzie­więt­na­sto­wiecz­nym tłu­ma­cze­niem tek­stu. Mu­chow­ski uważa, że ta niby he­braj­ska in­skryp­cja jest bar­dzo nie­ja­sna i praw­do­po­dob­nie nie zo­stała na­pi­sana w ję­zyku he­braj­skim, jak­kol­wiek wy­daje się, że ostat­nie jej słowa po­wstały na ba­zie ter­mi­nów ara­mej­skich lub he­braj­skich. We­dług niego sam na­pis miał peł­nić funk­cje ma­giczne, jak amu­let. W wer­sji Mu­chow­skiego słowa Con ci­to­mon na­leży od­czy­ty­wać jako Con­cito mon[stra]/mon[eo], co ozna­cza „Ogła­szam wspa­niałe rze­czy/Ogła­szam, upo­mi­nam”. Słowo ci­to­mon może po­cho­dzić z ję­zyka ara­mej­skiego (ki to­mun – wtedy przy­się­gniesz). Da­lej słowa: eeve (z aram. ehwe – ja je­stem/który je­stem), Se­da­lai (z aram. seh de­lah – Ba­ra­nek Boży), Ebre­hel (z aram. Breh di El – Syn Boży). Jedna z ko­pii Szczerbca znaj­duje się w zbio­rach Mu­zeum UJ.

Wiel­kie zna­cze­nie dla roz­woju kra­kow­skiej gminy ży­dow­skiej miała dzia­łal­ność króla Ka­zi­mie­rza Wiel­kiego. To m.in. dzięki fun­du­szom człon­ków gminy, w tym Lewka ben Jor­dana, mo­gły zo­stać zre­ali­zo­wane liczne kró­lew­skie in­we­sty­cje go­spo­dar­cze. Nie bę­dąc w sta­nie od razu zwró­cić po­ży­czo­nych pie­nię­dzy, mo­nar­cha od­wdzię­czał się Ży­dom, oka­zu­jąc im przy­chyl­ność, po­twier­dza­jąc ich dawne przy­wi­leje przy­słu­gu­jące im na ob­sza­rze Kró­le­stwa Pol­skiego i nowo zdo­by­tych zie­miach oraz ob­da­ro­wu­jąc wy­bra­nych Ży­dów róż­nymi za­szczy­tami i przy­my­ka­jąc cza­sem oko na ich wy­kro­cze­nia. Jan Dłu­gosz, nie mo­gąc zro­zu­mieć tej za­ży­ło­ści, zna­jąc na­to­miast roz­wią­złe ży­cie wiel­kiego króla, uznał, że jej po­wo­dem był ro­mans z Ży­dówką. W dzie­wią­tej księ­dze swej kro­niki pod ro­kiem 1356 za­pi­sał:

Król pol­ski Ka­zi­mierz [...] wziął so­bie za na­łoż­nicę ko­bietę ży­dow­skiego po­cho­dze­nia Es­terę, z po­wodu [jej] nie­zwy­kłej urody. Miał z nią na­wet dwu sy­nów: Nie­mie­rzę i Pełkę. Rów­nież na prośby wspo­mnia­nej na­łoż­nicy Es­tery do­ku­men­tem kró­lew­skim przy­znał wszyst­kim Ży­dom miesz­ka­ją­cym w Kró­le­stwie Pol­skim nad­zwy­czajne przy­wi­leje i wol­no­ści (wy­su­wano po­dej­rze­nia, że do­ku­ment ten zo­stał przez pew­nych lu­dzi sfał­szo­wany), które ciężko ob­ra­żają Ma­je­stat Boży. Ich cuch­nący odór trwa aż do dnia dzi­siej­szego. Je­den z sy­nów kró­lew­skich po­czę­tych z Ży­dówki, Pełka, zmarł przed­wcze­śnie na­tu­ralną śmier­cią. Nie­mie­rza zaś po śmierci króla Ka­zi­mie­rza, w cza­sie po­grzebu króla pol­skiego, Li­twina Wła­dy­sława, zo­stał za­bity przez miesz­czan w Ko­przyw­nicy w cza­sie sporu, jaki po­wstał wsku­tek wy­bie­ra­nia pod­wód. Jest też rze­czą ohydną i godną po­tę­pie­nia, że córki zro­dzone z tej Ży­dówki, Es­tery, [król] po­zwo­lił wy­cho­wać w re­li­gii ży­dow­skiej[25].

Zdzi­sław Kacz­mar­czyk, au­tor bio­gramu Es­terki w Pol­skim słow­niku bio­gra­ficz­nym, stwier­dził, że wszyst­kie te in­for­ma­cje są je­dy­nie wy­my­słem. Nie­mniej na­ro­sło wo­kół nich wiele in­nych le­gend – do­ty­czą­cych miej­sca uro­dze­nia Es­terki, jej za­miesz­ka­nia, oko­licz­no­ści po­zna­nia króla, miej­sca i ro­dzaju śmierci oraz grobu – które po­ja­wiły się w pol­skiej i ży­dow­skiej tra­dy­cji, no­śnej aż do dziś. Na ich mo­ty­wach w ciągu wie­ków po­wstało wiele utwo­rów li­te­rac­kich i wy­two­rów sztuki ar­ty­stycz­nej, o czym osobną książkę na­pi­sał hi­sto­ryk kul­tury i li­te­ra­tury ży­dow­skiej Chone Shme­ruk.

Ano­ni­mowy por­tret Es­terki.

We­dług wspo­mnia­nych opo­wie­ści Es­terka miała się uro­dzić w Opocz­nie (woj. łódz­kie) i jako już do­ro­sła dziew­czyna w oko­licz­nej pusz­czy po­znać króla Ka­zi­mie­rza Wiel­kiego, który ura­to­wał jej ży­cie, za­bi­ja­jąc szar­żu­ją­cego na nią tura. Król miał jej ufun­do­wać dom w Opocz­nie, który po­przez lo­chy zo­stał po­łą­czony z tam­tej­szym zam­kiem kró­lew­skim. Obec­nie przy rynku w tym mie­ście stoi Dom Es­terki (pl. Ko­ściuszki 15), w któ­rym znaj­duje się bi­blio­teka pu­bliczna, a w miej­scu daw­nego zamku w XIX wieku wznie­siono bu­dy­nek zwany zam­kiem Ka­zi­mie­rzow­skim (pl. Zam­kowy 1). Wła­śnie w XIX stu­le­ciu po­ja­wiła się tra­dy­cja na­zy­wa­nia imie­niem Es­terki wy­bra­nych ka­mie­nic w mia­stach za­ło­żo­nych przez Ka­zi­mie­rza Wiel­kiego. Oprócz Opoczna kul­ty­wują ją m.in. Bo­chot­nica, Ka­zi­mierz nad Wi­słą, Ra­dom i Rze­szów. Naj­ży­wot­niej le­genda Es­terki funk­cjo­nuje jed­nak w Kra­ko­wie.

Za­mek Ka­zi­mie­rzow­ski, Opoczno, pl. Zam­kowy 1.

Dom Es­terki, Opoczno, pl. Ko­ściuszki 15.

W sto­licy Ma­ło­pol­ski oprócz Domu Es­terki na Ka­zi­mie­rzu (obec­nie miej­sce wy­staw cza­so­wych Mu­zeum Et­no­gra­ficz­nego w Kra­ko­wie przy ul. Kra­kow­skiej 46), w któ­rym je­dy­nie piw­nice pa­mię­tają XIV wiek, na uwagę za­słu­guje rów­nież Łob­zów, w śre­dnio­wie­czu wieś pod Kra­ko­wem. Tam w cza­sach ka­zi­mie­rzow­skich wznie­siono mu­ro­wany bu­dy­nek w kształ­cie wieży miesz­kalno-obron­nej zwa­nej for­ta­li­cium, około 1357 roku w jego po­bliżu sta­nął zaś drew­niany go­tycki za­me­czek, let­nia re­zy­den­cja władcy. A w nim, jak pi­sał bi­skup po­eta Ignacy Kra­sicki w po­ema­cie My­sze­ida (pieśń 10):

Ka­zi­mierz Wielki! – a prze­cie kwa­terką

Ły­kał miód smaczny w Łob­zo­wie z Es­terką[26].

Ta idylla z kró­lem nie trwała po­noć zbyt długo, bo kiedy Es­terka prze­ko­nała się, jak bar­dzo nie­stały w uczu­ciach jest jej ko­cha­nek, z roz­pa­czy wy­sko­czyła z okna łob­zow­skiego zamku do przy­le­głego stawu i się uto­piła. Miano ją po­cho­wać w po­bli­skim parku. Na wieść o tej tra­ge­dii Ka­zi­mierz Wielki roz­ka­zał po­noć usy­pać ko­piec. Ko­piec czy mo­giła Es­terki albo ra­czej wzgó­rze było au­ten­tyczne: mie­rzyło sześć–sie­dem me­trów wy­so­ko­ści i znaj­do­wało się na pół­nocny za­chód od wspo­mnia­nego zamku. Pierw­sze wzmianki o nim po­ja­wiły się w źró­dłach do­piero na po­czątku XVII wieku, kiedy po prze­kształ­ce­niu za­meczku w oka­zały pa­łac od­by­wały się tam wspa­niałe uro­czy­sto­ści i uczty. Sta­wiano wów­czas na kopcu Es­terki moź­dzierz i da­wano ognia dla wi­watu. Z ko­lei w 1787 roku, kiedy król Sta­ni­sław Au­gust Po­nia­tow­ski przy­był do Łob­zowa, aby uro­czy­ście prze­ka­zać całą wieś ze zruj­no­wa­nym pa­ła­cem Aka­de­mii Kra­kow­skiej, z cie­ka­wo­ści ka­zał roz­ko­pać tam­tej­szy ko­piec, aby spraw­dzić, czy znaj­dują się w nim szczątki ży­dow­skiej na­łoż­nicy jego wiel­kiego po­przed­nika. W trak­cie po­wierz­chow­nych, jak na­leży się do­my­ślać, ba­dań ar­che­olo­gicz­nych żad­nych szcząt­ków ludz­kich nie zna­le­ziono. Po dru­giej woj­nie świa­to­wej, a do­kład­nie w 1950 roku, już bez py­ta­nia hi­sto­ry­ków czy ar­che­olo­gów ko­piec Es­terki zni­we­lo­wano pod bu­dowę bo­iska spor­to­wego Woj­sko­wego Klubu Spor­to­wego „Wa­wel”. Z ko­lei w pa­łacu łob­zow­skim mają sie­dzibę dwa wy­działy Po­li­tech­niki Kra­kow­skiej: Ar­chi­tek­tury oraz In­ży­nie­rii Ma­te­ria­ło­wej i Fi­zyki.

Wej­ście do Domu Es­terki w Kra­ko­wie, obec­nie miej­sce wy­staw cza­so­wych Mu­zeum Et­no­gra­ficz­nego im. Se­we­ryna Udzieli w Kra­ko­wie przy ul. Kra­kow­skiej 46.

Kon­takty z dwo­rem kró­lew­skim i uni­wer­sy­te­tem

Nie tylko Ka­zi­mierz Wielki miał swo­ich dwor­skich Ży­dów (niem. Ho­fju­den), lecz także pra­wie wszy­scy jego na­stępcy, a więc Lu­dwik Wę­gier­ski, Ja­dwiga, Jan I Ol­bracht, Alek­san­der Ja­giel­loń­czyk, a na­wet ci, któ­rzy ofi­cjal­nie wy­ra­żali się o Ży­dach nie­po­chleb­nie, nie za­twier­dzili im przy­wi­leju ge­ne­ral­nego lub go szybko od­wo­łali, jak Wła­dy­sław Ja­giełło czy Ka­zi­mierz Ja­giel­loń­czyk. Owi Ży­dzi byli przede wszyst­kim ban­kie­rami i dzier­żaw­cami, ale w cza­sach ostat­niego z wy­mie­nio­nych wład­ców po­ja­wił się rów­nież ży­dow­ski me­dyk. Cho­dzi o Iza­aka ben Abra­hama, zwa­nego Dok­to­rem Hisz­pa­nem czy Izacz­kiem z Hisz­pa­nii. Jego oj­ciec uro­dził się w Je­ro­zo­li­mie, on zaś albo rów­nież w tym mie­ście, albo ra­czej gdzieś na Pół­wy­spie Ibe­ryj­skim. Mu­siał być do­brym le­ka­rzem, uzy­skał bo­wiem funk­cję na­dwor­nego me­dyka sza­cha per­skiego Uzun Has­sana (1423–1478), który jego usługi wy­ko­rzy­sty­wał także w mi­sjach dy­plo­ma­tycz­nych. Po jed­nej z ta­kich mi­sji Izaak z nie­wia­do­mych przy­czyn osiadł na stałe na dwo­rze Ka­zi­mie­rza Ja­giel­loń­czyka, za­pewne w Kra­ko­wie. Być może pol­ski król za­ofe­ro­wał mu jako na­dwor­nemu me­dy­kowi wyż­sze wy­na­gro­dze­nie niż szach per­ski? Zwy­kle po śmierci władcy jego me­dycy, szcze­gól­nie ży­dow­scy, tra­cili pracę z po­wodu nie­sku­tecz­nego le­cze­nia. Ale nie tym ra­zem. Izaczko zo­stał za­trud­niony przez sy­nów króla Ka­zi­mie­rza, Jana I Ol­brachta, a po jego zgo­nie także Alek­san­dra Ja­giel­loń­czyka, za­skar­bia­jąc so­bie szcze­gólne względy mo­nar­chy, skoro w la­tach 1501–1502 zo­stał prze­zeń wy­słany z mi­sją dy­plo­ma­tyczną do cha­natu krym­skiego. Nie była to zresztą jego je­dyna mi­sja. Po­do­bną dzia­łal­ność peł­nił wresz­cie na dwo­rze Zyg­munta I Sta­rego aż do swo­jej śmierci w Kra­ko­wie około roku 1509. Za jego usługi pol­scy władcy pła­cili mu re­gu­lar­nie wy­soką pen­sję (np. w 1506 roku było to sto zło­tych pol­skich, które w ca­ło­ści po­cho­dziły z czyn­szów pła­co­nych przez miej­sco­wych Ży­dów) oraz zwol­nili go wraz z ro­dziną z wszel­kich po­dat­ków, pod­da­jąc jed­no­cze­śnie pod wła­sne są­dow­nic­two.

Nie­wąt­pli­wie już w XIV wieku wśród człon­ków kra­kow­skiej gminy ży­dow­skiej wy­stą­piło znaczne roz­war­stwie­nie ma­jąt­kowe. Po­nie­waż sta­no­wili oni w więk­szo­ści spo­łecz­ność miej­ską, można ich za­sad­ni­czo po­dzie­lić, po­dob­nie jak cały stan miej­ski, na pa­try­cjat, po­spól­stwo i plebs. Poza nie­licz­nymi wy­jąt­kami, jak Lewko ben Jor­dan czy Izaczko z Hisz­pa­nii, kon­takty kra­kow­skich Ży­dów, re­pre­zen­to­wa­nych przez wy­braną star­szy­znę, z wład­cami pol­skimi prze­bie­gały zwy­kle za po­śred­nic­twem urzęd­ni­ków i do­stoj­ni­ków pań­stwo­wych, przede wszyst­kim sę­dziów ży­dow­skich, po­dwo­je­wo­dzich i wo­je­wo­dów. Naj­bo­gatsi miej­scowi Ży­dzi, głów­nie ban­kie­rzy, kon­tak­to­wali się z pa­nu­ją­cymi, moż­no­wład­cami, du­cho­wień­stwem, ry­cer­stwem (póź­niej szlachtą) i bo­ga­tym miesz­czań­stwem naj­czę­ściej w spra­wach do­ty­czą­cych kre­dy­tów. Ży­dzi z grona po­spól­stwa i plebsu mieli w więk­szo­ści stycz­ność je­dy­nie z chrze­ści­ja­nami swo­jego stanu na ulicy, placu tar­go­wym, w skle­pie lub urzę­dzie, gdzie zwy­kle oma­wiali sprawy zwią­zane z po­życz­kami i drob­nym han­dlem. Nie­stety, obo­wią­zu­jący wów­czas wy­soki pro­cent od po­ży­czo­nych sum nie­rzadko po­wo­do­wał sto­sun­kowo szyb­kie ban­kruc­two wielu kre­dy­to­bior­ców róż­nego stanu. W tych re­aliach po­wstał więc ste­reo­typ Żyda li­chwia­rza, dzia­ła­ją­cego na szkodę chrze­ści­jan i bo­ga­cą­cego się na ich krzyw­dzie, pod­trzy­my­wany przez nie­któ­rych du­chow­nych i hie­rar­chów Ko­ścioła.

Do bar­dziej za­ży­łych kon­tak­tów do­cho­dziło w kra­kow­skiej dziel­nicy ży­dow­skiej, gdzie sta­wiano ko­lejne bu­dynki uni­wer­sy­tec­kie. Na pod­sta­wie do­stęp­nych źró­deł wi­dać w nich pewną symp­to­ma­tyczną am­bi­wa­len­cję, którą po­twier­dza jedna z mów uni­wer­sy­tec­kich (z 1401 lub 1413) au­tor­stwa Sta­ni­sława ze Skar­bi­mie­rza (ok. 1365–1431), pierw­szego rek­tora od­no­wio­nej Aka­de­mii Kra­kow­skiej, skie­ro­wana bez­po­śred­nio do ża­ków. Z jed­nej strony ga­nił on stu­den­tów, że „ob­cują po­ufale z Ży­dami, czego za­ka­zują ka­nony” ko­ścielne, z dru­giej zaś po­tę­piał tych, któ­rzy ich „nie­praw­nie prze­śla­dują bez wy­roku są­do­wego, czego nie wolno czy­nić”, wresz­cie wy­ra­ził po­gląd, że „Ży­dzi prę­dzej na­wró­ci­liby się, gdyby nie mieli chrze­ści­ja­nom nic do za­rzu­ce­nia”[27]. Wy­znawcy ju­da­izmu nie mieli wstępu do wszech­nicy kra­kow­skiej, stu­dio­wali więc w Ita­lii lub Hisz­pa­nii. W li­sto­pa­dzie 1501 roku o ży­dow­skiej mło­dzieży na uni­wer­sy­te­cie w Pa­dwie ze zdzi­wie­niem pi­sał w li­ście do Alek­san­dra Ja­giel­loń­czyka, wów­czas jesz­cze wiel­kiego księ­cia li­tew­skiego, dzie­kan i pre­po­zyt ka­pi­tuły wi­leń­skiej Erazm Cio­łek (1474–1522), póź­niej­szy bi­skup płocki.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Źró­dła ilu­stra­cji i map

ŹRÓ­DŁA ILU­STRA­CJI

Fot. Fi­lip Gą­sio­row­ski – s. 59 (obie ilu­stra­cje), 60

Je­rzy Li­leyko, Re­ga­lia pol­skie, War­szawa 1987 – s. 57 (obie ilu­stra­cje)

Przy­pisy

[25]Jana Dłu­go­sza Rocz­niki czyli Kro­niki sław­nego Kró­le­stwa Pol­skiego. Księga dzie­wiąta 1300–1370, oprac. tek­stu łac. D. Tur­kow­ska, M. Ko­wal­czyk, przekł. na jęz. pol. J. Mru­kówna, red. i ko­men­tarz J. Gar­ba­cik, K. Pie­radzka, wyd. 2, War­szawa 2009, s. 360.
[26] Ignacy Kra­sicki, Pi­sma po­etyc­kie, t. 1, oprac. Zbi­gniew Go­liń­ski, War­szawa 1976, s. 88.
[27] Zo­fia Ko­złow­ska-Bud­kowa, Sta­ni­sława ze Skar­bi­mie­rza mowa o złych stu­den­tach, „Biu­le­tyn Bi­blio­teki Ja­giel­loń­skiej” 1963, nr 1–2, s. 11–14.