Nie bój się błądzić - Bezos Jeff - ebook + audiobook + książka

Nie bój się błądzić ebook i audiobook

Bezos Jeff

3,5

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

 

Jeff Bezos osobiście wyjaśnia podstawowe zasady i filozofię tworzenia, budowania oraz przewodzenia takim firmom jak Amazon czy Blue Origin.

 

Ta książka zawiera niepowtarzalne i oryginalne doroczne listy do akcjonariuszy oraz liczne wykłady i wywiady Jeffa Bezosa, ukazujące historię życia, pracę i ewolucję poglądów miliardera. Autor uchyla rąbka tajemnicy swojego sukcesu, poruszając szereg tematów z zakresu biznesu i polityki publicznej – od innowacji i strategicznych decyzji, poprzez zarządzanie operacyjne firmą i zatrudnianie odpowiednich pracowników, aż po zmiany klimatyczne i przestrzeń kosmiczną. W książce znajdziemy też wnioski dotyczące tego, czego nauczyła nas pandemia Covid-19, oraz rozważania, dokąd może nas zaprowadzić przyszłość.

 

Jego książka to cenne lekcje mistrzostwa w zakresie wartości biznesowych, strategii oraz sposobów ich realizacji. Dzięki jej lekturze dowiesz się m.in.:

 

  • Co to jest „Mentalność Dnia Pierwszego”
  • Dlaczego tak istotne są skupienie się na perspektywie długoterminowej i rezygnacja z zysków na rzecz rozwoju
  • Czym w istocie jest obsesja na punkcie klienta, a nie konkurencji
  • Jak założyć firmę i utrzymać wzrost prosperującego przedsiębiorstwa
  • Dlaczego kultura organizacji ma znaczenie fundamentalne
  • Dlaczego innowator nie obawia się porażki

 

Bezos prezentuje nowe podejście nie tylko do doświadczeń dnia dzisiejszego, ale i – co ważniejsze – do wyzwań przyszłości. A przede wszystkim pokazuje konieczność nieustającej ucieczki do przodu oraz ostrzega, by nigdy nie spocząć na laurach. Jego cenne wskazówki nie tylko pozwolą ci stworzyć swoją własną drogę innowacji i wyprzedzić innych, ale także nie zgubić się na jej bezdrożach.

 

Nie bój się błądzić daje nam bardzo rzadki wgląd w to, jak Jeff Bezos myśli o świecie, i jednocześnie wyjątkową szansę poznania tajników sukcesu jednego z najwybitniejszych innowatorów naszych czasów.

 

***

 

Gdzie rodzi się wyobraźnia? Gdzie szukać źródeł kreatywności?

 

Ten sławny, wpływowy człowiek o głośnym, dominującym śmiechu w pewnym sensie pozostaje tajemnicą. Studiując historię życia Jeffa Bezosa oraz wczytując się w jego teksty, możemy poznać go bliżej.

 

Czytelnik niniejszej książki wyciągnie z niej cenne lekcje i pozna sekrety ujawnione przez Jeffa Bezosa w wywiadach, tekstach oraz listach do udziałowców, które pisał własnoręcznie, począwszy od roku 1997.

 

„Pragniemy wynalazków, szukamy czegoś nowego” – mówi Bezos. „Jestem przekonany, że działania innowacyjne wymagają czasu, ponieważ po drodze czeka nas niejedna porażka.

 

Fascynacja kosmosem pomaga Bezosowi zachować szerokie horyzonty myślenia. Wśród licznych zalet to właśnie umiejętność postrzegania rzeczywistości w perspektywie długoterminowej okazała się dźwignią sukcesu, również w Amazon.com. Myślenie długoterminowe stało się nawet elementem misji, jaką biznesmen sformułował dla swojej firmy kosmicznej – „Blue Origin będzie cierpliwie, krok po kroku, realizować postawione przez nią cele długofalowe”. Na herbie firmy widoczne jest łacińskie hasło Gradatim Ferociter („Krok po kroku. Bez wytchnienia”).
– ze wstępu
WALTER ISAACSON, autor książek, m.in. Innowatorzy oraz Leonardo da Vinci, dziennikarz, były szef CNN i redaktor naczelny magazynu „Time”

 

***

 

JEFF BEZOS jest założycielem i dyrektorem generalnym firmy Amazon oraz twórcą przedsiębiorstwa przemysłu kosmicznego Blue Origin, które pracuje nad obniżeniem kosztów i zwiększeniem bezpieczeństwa lotów kosmicznych. Ponadto Bezos jest właścicielem dziennika „Washington Post”. W 2018 roku powołał do życia fundusz charytatywny Day One Fund w celu wsparcia finansowego organizacji non profit, które zajmują się pomocą biednym bezdomnym rodzinom oraz tworzeniem sieci przedszkoli w ubogich społecznościach lokalnych. Bezos ukończył summa cum laude wydział elektrotechniki oraz informatyki na Uniwersytecie Princeton w roku 1986. Członek prestiżowego bractwa Phi Beta Kappa. Uhonorowany tytułem Człowieka Roku 1999 przez magazyn „Time”.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 314

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 9 godz. 19 min

Oceny
3,5 (50 ocen)
13
15
7
12
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Morphysns

Dobrze spędzony czas

Ogólnie pozycja ok, ale za dużo tych samych wiadomości się powtarza w kolejnych rozdziałach.
00
germag

Z braku laku…

Męczyła mnie ta książka, a już zwłaszcza fragmenty, które były powielanie niemalże przez każdy rozdział. Zdecydowanie to niepotrzebne i nic niewnoszace. Książka mogłaby być zdecydowanie krótsza bez nich. Wtedy byłaby bardziej treściwa.
00
Mieszko04

Z braku laku…

Książka dla akcjonariuszy lub potencjalnych nabywców akcji Amazon.
00
Wenclawa

Całkiem niezła

Autor książki udowodnił wiele razy że potrafi napisać świetną książkę jak w przypadku biografii Jobsa. w tym przypadku jednak wyszła mocną średniawka pomimo tego że sama postać Jeffa jest nie mniej interesującą
00
Krzysztofmzawadki

Z braku laku…

Bardzo słabo napisana książka.
00

Popularność




Tytuł oryginału: Invent and Wander:

The Collected Writings of Jeff Bezos,

With an Introduction by Walter Isaacson

Przekład: Katarzyna Mironowicz

Redakcja: Ewa Skuza

Korekta: Maria Żółcińska

Projekt okładki: Michał Duława

Skład i łamanie: JOLAKS – Jolanta Szaniawska

Opracowanie e-wydania

Original work copyright © 2021 by Jeffrey P. Bezos

Introduction Copyright © 2021 by Walter Isaacson

Published by arrangement with Harvard Business Review Press

Unauthorized duplication or distribution of this work

constitutes copyright infringement.

Copyright © 2021 for the Polish edition by MT Biznes Sp. z o.o.

Copyright © 2021 for the Polish translation by MT Biznes Sp. z o.o.

All rights reserved.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentów niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci zabronione. Wykonywanie kopii metodą elektroniczną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym, optycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji. Niniejsza publikacja została elektronicznie zabezpieczona przed nieautoryzowanym kopiowaniem, dystrybucją i użytkowaniem. Usuwanie, omijanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.

Warszawa 2021

MT Biznes sp. z o.o.

www.mtbiznes.pl

[email protected]

ISBN 978-83-8231-101-3 (format epub)

ISBN 978-83-8231-102-0 (format mobi)

WstępWalter Isaacson

Nierzadko jestem pytany, kto spośród obecnie żyjących znakomitych postaci współczesnego świata zasługuje na miejsce w tej samej lidze, co bohaterowie moich biografii: Leonardo da Vinci, Benjamin Franklin, Ada Lovelace, Steve Jobs i Albert Einstein. Wszyscy bez wątpienia obdarzeni byli błyskotliwym umysłem. Nie to jednak zapewniło im miejsce w historii. Wybitna inteligencja nie należy do rzadkości – prawdziwym rarytasem jest geniusz. Wyjątkowa umysłowość oznacza wielką wyobraźnię i kre­a­tywność, gdyż dzięki tym cechom rodzi się twórca innowator. I właśnie dlatego do znakomitego grona bohaterów biografii mojego autorstwa dołączyłbym Jeffa Bezosa.

Gdzie rodzi się wyobraźnia? Gdzie szukać źródeł krea­tywności? Co sprawia, że zaliczam Jeffa Bezosa do najznakomitszych postaci współczesnego świata?

Przede wszystkim nieustanna, pełna pasji ciekawość świata. Weźmy na przykład Leonarda. Jego zapiski przepełnia zachwyt. Jego umysł entuzjastycznie czerpie radość z natury, ze wszystkiego, co oferuje mu świat. Zadaje niezliczone, czarująco naiwne pytania, a następnie sam sobie udziela odpowiedzi. Dlaczego niebo jest niebieskie? Jak wygląda język dzięcioła? Czy ptak porusza skrzydłami szybciej, gdy leci w górę, czy gdy obniża lot? W jakim stopniu wir wodny przypomina skręcony włos? Czy mięśnie dolnej i górnej wargi są ze sobą połączone? Leonardo nie potrzebował tej wiedzy do namalowania Mony Lisy (choć mogła okazać się przydatna). To ciekawość kazała mu zaw­sze i wszędzie szukać odpowiedzi na najdziwniejsze pytania. „Nie jestem szczególnie utalentowany” – powiedział niegdyś Albert Einstein. „Moją pasją jest po prostu ciekawość”. Częściowo mijał się z prawdą (nie można odmówić mu talentu), jednak miał rację, twierdząc: „Wyobraźnia jest ważniejsza niż wiedza”.

Wśród zalet genialnej umysłowości na drugim miejscu stawiam miłość do sztuki i nauki. Miłość, czyli namiętność, która skraca dystans. Na przykład Steve Jobs każdą prezentację, towarzyszącą wprowadzeniu na rynek nowego produktu, takiego jak iPod lub iPhone, kończył fotografią znaku przedstawiającego skrzyżowanie Liberal Arts Street oraz Technology Street [numery ulic wskazują na analogię do ikonicznego dla ruchu hippisowskiego skrzyżowania ulic Ashbury i Haight – przyp. tłum.]. Jak powiedział podczas jednej z takich prezentacji: „Technologia potrzebuje towarzystwa, to jest zapisane w DNA firmy Apple. Taki właśnie mariaż technologii i nauk humanistycznych wywołuje w nas drżenie serca”. Einstein również doceniał splatanie się sztuki z naukami ścisłymi. Trudne momenty w pracy nad ogólną teorią względności umilał sobie, grając na skrzypcach muzykę Mozarta, poszukując natchnienia w harmonii sfer. Leonardo da Vinci obdarzył ludzkość doskonałym symbolem wspólnoty nauki i sztuki. Rysunek zatytułowany Człowiek witruwiański przedstawia postać nagiego mężczyzny wpisaną w okrąg i kwadrat, wskazując na triumf anatomii i matematyki w harmonii z pięknem i zmysłowością.

Zainteresowanie światem jako uniwersum otwiera umysły. Leonardo da Vinci oraz Benjamin Franklin starali się zgłębić wszystkie zakamarki dostępnej wiedzy. Studiowali anatomię i botanikę, muzykę, sztukę oraz konstrukcję broni. Starali się poznać tajniki inżynierii wodnej, a ich ciekawość wydawała się nienasycona. Szeroka, uniwersalna, pełna pasji wiedza ułatwia definiowanie rządzących światem mechaniz­mów. Zarówno Franklin, jak i Leonardo byli zafascynowani zjawiskiem trąby powietrznej oraz efektem wirującej wody. To nie przypadek, że Franklin opracował mechanizmy wypiętrzania się chmur burzowych na styku lądu i oceanu oraz stworzył mapę Prądu Zatokowego, a Leonardo opisał działanie zastawek serca i w sposób doskonały na obrazie Chrzest Chrystusa odtworzył marszczącą się wodę u stóp Syna Bożego, a także pukle włosów Mony Lisy.

Istnieje teoria, że wielkie osobowości twórcze oraz innowatorów otacza pole zniekształcenia rzeczywistości [reality distortion field, RDF – przyp. tłum.]. W ten sposób opisywano Steve’a Jobsa, odnosząc się do jednego z odcinków serialu Star Trek, w którym kosmici budują nową rzeczywistość, wykorzystując wyłącznie siłę własnego umysłu. Gdy współpracownicy Jobsa kwestionowali możliwość urzeczywistnienia jednego z jego pomysłów, ten zwykł uciekać się do sposobu zapożyczonego od swojego indyjskiego guru – patrząc kolegom prosto w oczy, mówił: „Spokojnie. Dacie radę”. I zwykle miał rację. W ten sposób wyciągał niechętnych, nieco rozdrażnionych podwładnych ze strefy komfortu i inspirował ich do przekraczania granic.

Podobne przesłanie niesie słynne hasło pamiętnych kampanii reklamowych Apple’a – „think different” [myśl inaczej – przyp. tłum.]. Na początku dwudziestego wieku środowisko naukowe zastanawiało się nad naturą prędkości światła. Dlaczego nie zmieniała się, niezależnie od tego, jak szybko obserwujący zbliżał się do źródła światła lub się od niego oddalał? W owym czasie Albert Einstein był pracownikiem urzędu patentowego w Szwajcarii i jed­no­cześ­nie pracował nad wynalezieniem urządzenia, które za pomocą specjalnego sygnału byłoby w stanie zdalnie synchronizować wskazania różnych zegarów. W swych rozważaniach oparł się na niekonwencjonalnym spostrzeżeniu, że osoby inaczej postrzegają stan synchronizacji zegarów w różnych etapach ruchu. Jego zdaniem istniała możliwość, że prędkość światła jest niezmienna, ponieważ to czas jest wartością względną i zależy od ruchu obserwatora. Wiele lat upłynęło zanim „teoria względności” zyskała uznanie środowiska naukowego.

Cechą wspólną wszystkich bohaterów moich rozważań wydaje się dziecięce zdumienie naturą świata. W pewnym momencie życia prawie każdy przestaje zadawać trywialne pytania na temat otaczającego nas uniwersum. Zniecierpliwiony świat dorosłych oczekuje, że przejdziemy do porządku dziennego nad tym, co oczywiste. Możemy rozkoszować się pięknem błękitnego nieba, co nie znaczy, że zainteresuje nas źródło jego niebieskiej barwy. Leonardo przeciwnie. Podobnie Einstein, który w liście do jednego z przyjaciół napisał: „Ani ty, ani ja nigdy nie przestaniemy, jak dzieci, zachwycać się wielką tajemnicą istnienia naszego świata”. Pielęg­nujmy w sobie niewinną ciekawość, nie pozwólmy naszym dzieciom jej utracić.

Jeff Bezos w głębi duszy wciąż pozostaje zadziwionym małym chłopcem pełnym nienasyconej, dziecięcej i radosnej ciekawości świata. Jako pasjonat literatury, pierwsze kroki na czele spółki Amazon stawiał na rynku sprzedaży książek. W dzieciństwie każde wakacje spędzał w miejsco­wej bibliotece, czytając dziesiątki powieści science fiction. Od lat organizuje coroczne spotkania autorów książek i twórców kina. Pierwsza fascynacja robotyką i sztuczną inteligencją wywodzi się jeszcze z pierwszego okresu pracy w Amazonie. Z czasem oczarowanie rozwinęło się w prawdziwą pasję. Dziś Jeff Bezos każdego roku gości u siebie kolejną grupę ekspertów z dziedziny technologii uczenia maszynowego, automatyzacji, robotyki i przemysłu kos­micznego. Kolekcjonuje artefakty przypominające o wielkich wydarzeniach świata nauki, badaniach i odkryciach. Łączy w sobie miłość do nauk humanistycznych z pasją do nowych technologii i nieprzeciętnym instynktem biznesowym.

W efekcie rodzi się iście piorunująca mieszanka w postaci jednego z najgenialniejszych i najbardziej wpływowych innowatorów naszych czasów. Podobnie jak Steve Jobs, Jeff Bezos przyczynił się do transformacji wielu dziedzin współczesnego świata. Amazon – gigant i zarazem lider sprzedaży internetowej – na zawsze zmienił powszechne podejście do zakupów oraz zmodyfikował oczekiwania klientów względem wysyłki i dostawy. Ponad połowa amerykańskich gospodarstw domowych opłaca subskrypcję Amazon Prime. Tylko w 2018 roku firma dostarczyła 10 miliardów przesyłek, czyli o 2 miliardy więcej, niż wynosi cała populacja naszej planety. Amazon Web Services (AWS) to platforma oferująca kompleksowe usługi oraz oprogramowanie w chmurze, dzięki którym zarówno startupy, jak i renomowane przedsiębiorstwa z łatwością mogą tworzyć i wprowadzać na rynek nowe produkty i które, podobnie jak iPhone App Store, otwierają nowe perspektywy biznesowe. Głośniki Echo zrewolucjonizowały ideę inteligentnego domu. Amazon Studios produkuje znakomite filmy i seriale. Spółka szykuje się również do wejścia na rynki ochrony zdrowia oraz farmaceutyczny. Wszyscy zdumieni zakupem sieci Whole Foods Market zmuszeni byli zmienić zdanie, gdy okazało się, że to właśnie tutaj Jeff Bezos z powodzeniem realizuje swój nowy model biznesowy, łącząc sprzedaż detaliczną, zakupy online, błyskawiczną dostawę i sieć sklepów stacjonarnych. Rozwija także spółkę kosmiczną, przed którą stawia długoterminowy cel przeniesienia przemysłu ciężkiego w przestrzeń pozaziemską. Bezos jest również właścicielem dziennika „Washington Post”.

Naturalnie, podobnie jak Steve Jobs i wiele innych wybitnych osobowości, potrafi także pokazać ciemne strony charakteru. Ten sławny, wpływowy człowiek o gromkim śmiechu pozostaje jednak tajemniczy. Studiując historię życia Jeffa Bezosa oraz wczytując się w jego dzieła, możemy poznać go bliżej.

Kilkuletni Jeff zwracał uwagę otoczenia dużymi odstającymi uszami, donośnym śmiechem oraz nienasyconą ciekawością świata. Wakacje spędzał w południowym Teksasie na wielkiej farmie dziadka ze strony mamy. Zasadniczy, a zarazem kochający Lawrence Gise, były dowódca marynarki wojennej, w przeszłości współpracował przy produkcji bomby wodorowej jako wiceprzewodniczący Komisji Energii Atomowej. Pod opieką dziadka Jeff nauczył się samodzielności. Wspólnie wybudowali dźwig, by naprawić zepsutą koparkę, kastrowali bydło, budowali wiatraki, kładli instalacje wodne i spędzali długie godziny na rozmowach o najnowszych osiągnięciach nauki, współczesnych technologiach oraz podróżach w kosmos. „Dziadek potrafił wyleczyć każde zwierzę na farmie” – wspomina Bezos. „Sam robił nawet igły chirurgiczne dla bydła. Brał kawałek drutu, podgrzewał go opalarką, spłaszczał, ostrzył, a na koniec wiercił otwór i igła gotowa. Tak ratował bydłu życie”.

Ciekawy świata Jeff pochłaniał książkę za książką. Wraz z dziadkiem często odwiedzał bibliotekę z imponującą kolekcją dzieł science fiction. Po latach znał je niemal na pamięć. Przeczytał setki książek. W szczególności zafascynowały go dzieła Isaaca Asimova i Roberta Heinleina, których później nie tylko chętnie cytował, lecz traktował jako nauczycieli, wzorował się na ich języku.

Samodzielność życiowa oraz ciekawość świata to również zasługa mamy, Jackie, obdarzonej równie twardym charakterem, jak jej ojciec i syn. W ciążę zaszła w wieku zaledwie 17 lat. „Była jeszcze licealistką” – wspomina Jeff. „Pewnie wam się wydaje, że dziewczyna w ciąży w Albu­quer­que w roku 1964 brylowała w towarzystwie. Nic podobnego. Urodzenie dziecka w tym wieku wymagało niezwykłej odwagi i dużej pomocy ze strony rodziców. Dyrektor chciał nawet wyrzucić Jackie ze szkoły, obawiając się prawdopodobnie, że inne uczennice mogą pójść w jej ślady. Dziadek, porządny i mądry człowiek, podjął się negocjacji z dyrektorem i ostatecznie mama skończyła liceum”. Jaka była najważniejsza lekcja, której Jeff nauczył się od matki? „Żyjąc z taką kobietą, stajesz się niezwykle twardym człowiekiem” – stwierdził.

Jego biologiczny ojciec, właściciel sklepu z rowerami, występował na monocyklu w cyrkowej trupie. Rodzice szybko się rozwiedli, a Jackie ponownie wyszła za mąż, gdy Jeff miał zaledwie 4 lata. Życie rodzinne kwitło, tym bardziej że ojczym był dla Jeffa uosobieniem odwagi i determinacji. Miguel Bezos, znany także jako Mike, to niespokojna i niezależna dusza. W wieku 16 lat zbiegł z Kuby Fidela Castro do Stanów Zjednoczonych. Podróżował samotnie, odziany w kurtkę, którą matka uszyła mu ze znalezionych w domu kawałków materiału. Po ślubie z Jackie adoptował jej temperamentnego synka. Dał mu nazwisko i na zawsze pozostał jego prawdziwym ojcem.

W roku 1969 pięcioletni Jeff zasiadł przed telewizorem, by obejrzeć transmisję z lądowania Apollo 11 oraz pierwsze kroki Neila Armstronga na Księżycu. I właśnie ta chwila okazała się przełomową w życiu przyszłego miliardera. „Pamiętam, jak wspólnie z rodzicami i dziadkami z ogromnym podnieceniem oglądaliśmy w salonie transmisję” – wspomina. „Małe dzieci potrafią mieć zadziwiające wyczucie chwili i doskonale zdają sobie sprawę z tego, że dzieje się coś naprawdę niezwykłego. W tym momencie wyraźnie poczułem, że narodził się we mnie pasjonat”. Jeff stał się zagorzałym fanem serialu Star Trek, prawdziwym ekspertem, który znał na pamięć każdy odcinek.

W przedszkolu Montessori dał się poznać jako dziecko obsesyjnie wręcz skupione na jednym zadaniu. „Wychowawczyni skarżyła się mamie, że nie było sposobu, by oderwać mnie od zadania. Aby skierować moją uwagę na inną czynność, przenosiła mnie wraz z krzesłem” – wspomina Bezos. „Muszę przyznać, że obecni współpracownicy nie dziwią się takim opowieściom”.

W roku 1974, w wieku 10 lat, młody miłośnik Star Treka odkrył świat komputerów i kosmicznych gier wideo. Pracownia informatyczna w szkole podstawowej w Houston, gdzie ojciec pracował dla firmy Exxon, stała się jego drugim domem. W owych czasach nikt jeszcze nie słyszał o komputerach osobistych, a dostęp do internetu możliwy był tylko dzięki wykorzystaniu modemu telefonicznego do połączenia z serwerem korporacji, która ponosiła koszty wielogodzinnych sesji. „Korzystaliśmy z dalekopisu podłączonego do starego modemu akustycznego”, wspominał Bezos. „Po prostu wykręcaliśmy numer, a słuchawkę kład­liśmy na takiej małej podstawce. Nikt, nawet nauczyciele, nie potrafił posługiwać się tym komputerem. Dosłownie nikt. Do urządzenia dołączono zestaw instrukcji, więc razem z kolegami po lekcjach studiowaliśmy je, strona po stronie, by poskromić bestię. To wtedy dowiedzieliśmy się, że inżynierowie, gdzieś w Houston, zaprogramowali ten komputer do gry w Star Treka. Od tego momentu świat wokół przestał dla nas istnieć”.

Mama wspierała fascynację Jeffa elektroniką i mechaniką. Razem buszowali po sklepach, a przydomowy garaż szybko zmienił się w naukowe laboratorium. Przychylnym okiem patrzyła nawet, gdy mały geniusz konstruował bomby, by straszyć młodsze rodzeństwo. „Nieustannie obstawiałem dom rozmaitymi przerażającymi wynalazkami, alarmami dźwiękowymi, atrapami bomb. Moja święta mama potrafiła wozić mnie do sklepu z elektroniką kilka razy dziennie”.

Jeszcze w dzieciństwie podziwiał talenty biznesowe Thomasa Edisona i Walta Disneya. „Od zawsze interesowały mnie wynalazki i ich autorzy” – wspomina. Wprawdzie Edison wsławił się większą kreatywnością, jednak to Dis­ney, ze względu na odwagę myślenia, stał się najważniejszym bohaterem Jeffa. „Byłem pod wrażeniem, z jaką łat­wością umiał kreować wizje i jak wiele osób potrafił przekonać, by podążały za nim. Parki rozrywki, takie jak Disneyland, to projekty realizowane z rozmachem przekraczającym możliwości jednego człowieka, w przeciwieństwie do wynalazków Thomasa Edisona. Walt Disney miał talent genialnego dyrygenta orkiestry realizującej jego zuchwałe wizje”.

Jeszcze przed rozpoczęciem nauki w liceum Jeff wraz z rodziną przeprowadził się do Miami. W szkole miał opinię gapowatego prymusa, oderwanego od rzeczywistości pasjonata przestrzeni międzyplanetarnej. Jako celujący uczeń otrzymał zaszczyt wygłoszenia mowy pożegnalnej dla absolwentów. Poświęcił ją kwestii podboju kosmosu. Snuł wizje kolonizacji planet, budowy gwiezdnych hoteli oraz przeniesienia niektórych gałęzi przemysłu w kosmos w celu ochrony delikatnej planety – Ziemi. „Kosmos to cel ostateczny. Zapraszam do mojego świata!” – zakończył młody wynalazca.

Po szkole rozpoczął studia na wydziale fizyki na Uniwersytecie Princeton. Wszystko szło zgodnie z planem do momentu zderzenia z mechaniką kwantową. Pewnego dnia, po nieudanej próbie rozwiązania skomplikowanego cząstkowego równania różniczkowego, wraz ze swoim współlokatorem zwrócił się do kolegi z sąsiedniego pokoju o pomoc. Ten spojrzał, pomyślał i po chwili dał im prawidłową odpowiedź. Bezos nie mógł wyjść z podziwu, z jaką wprawą kolega poradził sobie w pamięci z obliczeniami, które w jego notatkach rozpisane były na trzech stronach. „To właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że nie mam szans zostać wybitnym fizykiem teoretycznym” – opowiada. „Dałem za wygraną i natychmiast zmieniłem kierunek studiów na elektrotechnikę i informatykę”. To było jak zimny prysznic. Całym sercem zawsze pragnął zostać fizykiem. Musiał jednak pogodzić się z własnymi ograniczeniami.

Po studiach Bezos wybrał się do Nowego Jorku, by ubiegać się o pracę informatyka w sektorze finansowym. Ostatecznie znalazł zatrudnienie w funduszu hedgingowym Davida E. Shawa, gdzie miał się poświęcić analizie różnic cenowych na rynkach, wykorzystując algorytmy. Przyszły miliarder z zapałem zabrał się do pracy i to tutaj odkrył w sobie duszę pracoholika. W biurze trzymał śpiwór, by po długim dniu pracy nie tracić czasu i przespać się parę godzin na miejscu. Po latach od pracowników Amazona będzie oczekiwał podobnego zaangażowania.

W roku 1994, analizując dane na potrzeby jednego z projektów funduszu, natknął się na statystyki pokazujące, że branża internetowa wykazuje wzrost na poziomie 2300% w skali roku. Jeff Bezos poczuł wiatr w żaglach i dobrą koniunkturę do wejścia na rynek z popularną siecią handlową ery cyfrowej. Najprostszym wydawało się rozpocząć od mocno sformatowanej sprzedaży internetowej. Wybór padł na książki dlatego, że lubił czytać i ze względu na ich trwałość i dostępność. Dwóch dużych dystrybutorów hurtowych oferowało ponad 3 miliony tytułów. O wiele więcej niż pozycji na przykład w katalogu materiałów budowlanych.

Na wieść o zamiarze odejścia Bezosa David Shaw zabrał go na dwugodzinny spacer do Central Parku. „Przyznaję, Jeff, że pomysł całkiem mi się podoba, jednak twoje miejsce jest tutaj. To dobry pomysł dla kogoś, kto wciąż jeszcze szuka swojego miejsca na rynku pracy”. Panowie umówili się na ostateczną rozmowę kilka dni później. Bezos o radę zwrócił się do swojej żony, MacKenzie, którą poznał w funduszu i poślubił zaledwie rok wcześniej. „Wiesz, że bez względu na to, co zrobisz, możesz liczyć na moje stuprocentowe wsparcie” – odpowiedziała.

Szukając najlepszego rozwiązania, zastosował metodę, którą z czasem nazwał „modelem minimalizacji żalu”. Bezos wyobrażał sobie siebie jako osiemdziesięciolatka analizującego minione lata. „Pragnąłem zminimalizować liczbę ewentualnych żalów” – wyjaśnia. „Zdałem sobie sprawę, że za kilkadziesiąt lat będę żałował dezercji. Nie darowałbym sobie, że nie brałem udziału w wielkim projekcie pod nazwą internet, mając słuszne przeczucie, że to będzie coś wielkiego. Wiedziałem, że bez względu na rezultat zawsze będę zadowolony, że spróbowałem”.

Niedługo potem wraz z żoną poleciał do Teksasu, pożyczył od ojca samochód i wyruszył w podróż, która przeszła do kanonu opowieści założycielskich świata biznesu. Za kierownicą chevroleta zasiadła MacKenzie, a Jeff w tym czasie spędzał długie godziny, tworząc biznesplan i prog­nozy finansowe. „Jest oczywiste, że biznesplan zwykle nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością” – twierdzi Bezos. „Jednak samo pisanie wymusza dokładne przemyślenie kolejnych kwestii i daje poczucie bezpieczeństwa w nowym środowisku. Krok po kroku stajesz się gotowy, by otworzyć te drzwi i odważnie wejść do środka. Ale to dopiero pierwszy krok”.

Na siedzibę firmy przyszły miliarder wybrał Seattle. To tu po sąsiedzku prowadził działalność Microsoft i wiele innych poważnych graczy branży informatycznej. To tu bez problemu można było znaleźć dobrych specjalistów, do tego w okolicy działała także spółka zajmująca się dystrybucją książek. Niemal natychmiast zaczął szukać w Seattle prawnika, który pomógłby mu zarejestrować spółkę. Zadania podjął się znajomy specjalista od rozwodów. Bezos wymyś­lił dla spółki nazwę Cadabra w nawiązaniu do magicznego zaklęcia „abrakadabra”. Gdy prawnik zapytał: „Cadaver?”, rozbawiony Jeff zrozumiał, że to nie najlepsza propozycja, że będzie musiał ją zmienić. Ostatecznie zdecydował, że jego firma, w założeniu największy na świecie sklep, będzie nosić nazwę najdłuższej rzeki na Ziemi.

Mike Bezos na wieść o planach syna miał zapytać: „Co to jest internet?”. Tak przynajmniej pamięta tę rozmowę sentymentalny Jeff. W rzeczywistości ojciec korzystał z usług internetowych jeszcze w czasie połączeń telefonicznych, a koncepcja handlu online nie była mu obca. Mimo że zarówno on, jak i Jackie nie rozumieli rezygnacji z dobrze płatnej posady na rzecz ryzykownego projektu, postanowili wesprzeć syna kwotą 100 tysięcy dolarów. Z czasem popłynęły kolejne transze. „Kapitał początkowy na rozpoczęcie działalności pochodził od moich rodziców, którzy zainwestowali w firmę Amazon.com sporą część oszczędności życia” – wspomina Bezos. „Doceniam ich odwagę i zaufanie”.

Mike Bezos przyznał, że nigdy nie rozumiał koncepcji ani biznesplanu nowego projektu. „Wraz z mamą postawili na talent syna” – mówi Jeff. „Uprzedziłem rodziców, że prawdopodobieństwo utraty wszystkich zainwestowanych pieniędzy jest równe 70%. Wykazałem się sporym optymiz­mem, gdyż na rynku startupów jedynie 10% firm ma szansę na przetrwanie. Swoje szanse oceniałem na 30%”. Po latach mama Jeffa zwierzyła się: „To nie była inwestycja w Amazon.com, to była inwestycja w Jeffa”. Z czasem niejednokrotnie wspierali firmę i ostatecznie weszli w posiadanie 6% jej udziałów. Zarobione miliony pozwoliły im zaangażować się w działalność charytatywną wspierającą edukację małych dzieci.

Nie każdy jednak podzielał zapał młodego przedsiębiorcy. Craig Stoltz, dziennikarz „Washington Post” odpowiedzialny wówczas za dodatek poświęcony technologiom użytkowym, na swoim blogu tak wspomina Jeffa Bezosa, który pojawił się w redakcji, by przekonać go do swojego pomysłu: „Niewysoki, łysiejący facet, z irytującym uśmieszkiem na twarzy, zwracający uwagę niewątpliwą charyzmą”. Nieprzekonany dziennikarz ostatecznie odmówił promowania nowego projektu w gazecie. Po latach, długo po tym, jak Stoltz rozstał się z gazetą, właścicielem „Washington Post” został Jeff Bezos.

Początkowo Jeff i MacKenzie urządzili siedzibę firmy w niewielkim wynajętym domu na przedmieściach Seattle. „Przerobili garaż na biuro, gdzie postawili trzy stacje robocze Sun” – wspomina po latach Josh Quittner w magazynie „Time”. „Z każdego kąta domu w stronę garażu wiły się jakieś kable i przedłużacze, a w suficie straszyła czarna dziura – pamiątka po wielkim piecu, który usunięto, by zyskać więcej przestrzeni. W ramach oszczędności Bezos zakupił troje drewnianych drzwi, do których przy pomocy wsporników kątowych doczepił nogi, i w ten sposób wyczarował trzy biurka za jedyne 60 dolarów każde”.

Spółka Amazon.com została powołana do życia 16 lipca 1995 roku. W biurze ktoś zamontował dzwonek, który miał ogłaszać każdą transakcję sprzedaży, jednak przy nawale zamówień szybko zrezygnowano z tego zwyczaju. Już w pierwszym miesiącu, opierając się głównie na marketingu szeptanym, Amazon realizował zlecenia we wszystkich 50 stanach USA oraz w 45 krajach na całym świecie. „W ciągu kilku dni stało się dla mnie jasne, że nadciąga coś wielkiego” – mówi Bezos w wywiadzie dla tygodnika „Time”. „Stało się jasne, że rozkręcamy biznes daleko wykraczający poza nasze najśmielsze marzenia”.

Początkowo Jeff i MacKenzie przy wsparciu kilku współpracowników zajmowali się wszystkim osobiście, w tym pakowaniem i logistyką. „Nie byliśmy gotowi na takie tsunami. Działaliśmy bez zorganizowanego centrum logistyki” – wspomina Bezos. „Pakowaliśmy przesyłki własnymi rękami, klęcząc na twardym betonie”. Do historii Amazona przeszła anegdota o tym, w jaki sposób udoskonalono technikę pakowania. Bezos często wraca pamięcią do tamtego zdarzenia. Opowieściom towarzyszą legendarne już salwy tubalnego śmiechu.

„Nie wytrzymam ani chwili dłużej! Kręgosłup mi pęka, kolana mam zdarte od klęczenia na tym betonie!” – krzyknął pewnego dnia Bezos. „Wiecie, czego nam trzeba? Nakolanników!”

Jeden z pracowników popatrzył z pobłażaniem i mruknął pod nosem: „To, czego nam trzeba, to stoły do pakowania”.

Bezos spojrzał na kolegę z podziwem. „Dla mnie to był jeden z bardziej genialnych pomysłów, jaki kiedykolwiek słyszałem” – wspomina Bezos. „Następnego dnia kupiliśmy stoły i podwoiliśmy efektywność pracy”.

Dynamiczny rozwój Amazona pokazał, jak słabo jego twórcy byli przygotowani na pojawiające się wyzwania. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. „W codziennej walce wypracowaliśmy kulturę obsługi klienta w każdym dziale przedsiębiorstwa” – stwierdza miliarder. „Z niezwykłą pieczołowitością dbaliśmy o zadowolenie klienta, budując kulturę, której jesteśmy wierni do dzisiaj. Naszym celem jest spółka najbardziej na świecie zorientowana na potrzeby klienta”.

Sam Bezos postawił sobie za cel stworzenie „sklepu, w którym kupisz wszystko”. Początkowo poszerzył ofertę o muzykę i filmy wideo. By poznać potrzeby klientów, do tysiąca z nich wysłał maile z zapytaniem, jakich jeszcze produktów oczekiwaliby w jego sklepie. Odpowiedzi pozwoliły lepiej zrozumieć koncepcję „długiego ogona” i włączyć do oferty jak największą liczbę produktów niszowych, które trudno znaleźć na półkach tradycyjnych detalistów. „Poprosiliśmy respondentów, by wymienili wszystkie produkty, których poszukują w danym momencie” – nadmienia. „Pamiętam jedną z odpowiedzi: »Szkoda, że nie sprzedajecie wycieraczek samochodowych, bo właśnie mi się zniszczyły«. Doszedłem wówczas do wniosku, że nie ma powodu, by w jakikolwiek sposób ograniczać ofertę. Niebawem wystartowaliśmy z elektroniką, zaraz potem z kolejnymi grupami produktów”.

Pod koniec roku 1999 pracowałem na stanowisku wydawcy w magazynie „Time”. Wraz z zespołem postanowiliśmy wyróżnić Jeffa Bezosa tytułem człowieka roku, mimo że trudno go było nazwać słynnym przywódcą lub mężem stanu. Uważałem jednak, że wśród osobowości, które mają największy wpływ na nasze życie, najczęściej pojawiają się postacie ze świata biznesu lub technologii, które rzadko znajdują miejsce na pierwszych stronach gazet, szczególnie w początkowej fazie kariery. Na przykład w 1997 roku tytuł człowieka roku otrzymał Andy Grove, dyrektor wykonawczy firmy Intel. Naszym zdaniem wprowadzenie na rynek mikroprocesorów zrewolucjonizowało społeczeństwo w daleko większym stopniu niż działalność jakiegokolwiek premiera, prezydenta czy sekretarza stanu.

Jednakże, w miarę jak zbliżała się data publikacji grudniowego numeru z Bezosem na okładce, z bańki internetowej powoli zaczęło uchodzić powietrze. Martwiłem się – nie bez powodu – że akcje spółek internetowych, takich jak Amazon, zaczną tracić na wartości. Moimi wątpliwoś­ciami podzieliłem się z CEO Time Inc. Donem Loganem, człowiekiem wielkiej mądrości. Czy wybór Bezosa w czasach kryzysu branży internetowej nie był błędem? Don nie podzielał moich obaw. „Popieram ten wybór. Jeff Bezos to nie branża internetowa. Jego specjalność to obsługa klienta. Przed nim wielka przyszłość, długie lata po tym, jak świat zapomni o firmach dotcom”.

Nie wycofaliśmy się. Znakomity fotograf portretowy Greg Heisler sfotografował głowę Bezosa wychylającego się z paczki Amazona wypełnionej kolorowym styropianem. Na okolicznościowe przyjęcie całe jedzenie oraz wszystkie napoje zamówiono online. Jeden z naszych najzdolniejszych dziennikarzy, Joshua Cooper Ramo, napisał artykuł ukazujący postać Bezosa w perspektywie historycznej:

Każde trzęsienie ziemi w gospodarce poprzedzają ledwo zauważalne ruchy tektoniczne, wyczuwalne tylko dla nielicznych wybrańców. Wyzwala się w nich wówczas niepohamowana potrzeba działania – dla postronnych obserwatorów zbyt spiesznego, na granicy rozsądku. Potentat transportu wodnego, Cornelius Vanderbilt, uciekł z tonącego okrętu, gdy tylko wyczuł nadciągającą erę kolei. Thomas Watson Jr. postawił na IBM, firmę swojego ojca, gdy nikt jeszcze nie słyszał o komputerach, ponieważ intuicja kazała mu wierzyć, że niedługo będzie to obiekt pożądania każdego człowieka. Jeffrey Pres­ton Bezos także wykazał się niespotykaną intuicją, gdy po raz pierwszy zetknął się z wynalazkiem World Wide Web i zobaczył w nim przyszłość sprzedaży detalicznej (…) oraz potężne narzędzie dla swojej wizji budowy dynamicznego uniwersum handlu komercyjnego online. Atrakcyjna i elegancka strona Amazon.com od początku, od Dnia Pierwszego, stała się wzorem dla każdego internetowego sprzedawcy. Jak się okazało, takim sprzedawcą jest każdy z nas.

Amazon przez kryzys branży dotcomów nie przeszedł suchą stopą. W 1999 roku, w momencie publikacji grudniowego numeru tygodnika „Time” z Jeffem Bezosem na okładce, wartość jednej akcji Amazona wyceniano na 106 dolarów. Miesiąc później płacono za nią 40% mniej. Dwa lata później można ją było kupić za jedyne 6 dolarów. Dziennikarze i analitycy giełdowi kpili na potęgę, parafrazując nazwę firmy jako „Amazon.toast” [Amazon.kłopot – przyp. tłum.] lub „Amazon.bomb” [Amazon.bomba – przyp. tłum.]. W kryzysowym roku Jeff Bezos doroczny list do akcjonariuszy rozpoczął krótkim: „Auć! Zabolało!”. Niemniej jednak Don Logan miał rację. Zarówno Amazon, jak i Bezos przetrwali uderzenie. „Przyglądając się, jak cena akcji pikuje ze 116 do 6 dolarów, śledziłem jednocześnie nasze wewnętrzne wskaźniki biznesowe: liczbę klientów i zysk na jednostkę” – opowiada. „W każdym aspekcie firma rozwijała się dynamicznie. Nasza działalność opiera się na kosztach stałych. Wewnętrzne wskaźniki pokazywały, że przy zachowaniu określonego wolumenu sprzedaży możemy pokryć koszty stałe i utrzymać rentowność”.

Sukces Bezosa to jego umiejętność patrzenia w perspektywie długoterminowej i rezygnacji z zysków na rzecz rozwoju. Potrafił zachować się w sposób surowy, a nawet bezwzględny nie tylko w stosunku do konkurencji, lecz również względem współpracowników. W czasach kryzysu Jeff wraz z kilkoma innymi przedstawicielami branży internetowej został zaproszony do rozmowy w programie NBC Nightly News. Prowadzący, Tom Brokaw, zwrócił się do Jeffa, nawiązując do intensywnych inwestycji Amazona w czasach dobrej koniunktury: „Czy przechodzi panu przez gardło słowo »profit«?”. „Bez problemu” – odpowiedział Bezos. „P R O R O K” (prophet). W roku 2019 cena jednej akcji Amazona wyceniana była na 2 tysiące dolarów, spółka raportowała przychody na poziomie 233 miliardów dolarów i zatrudniała 647 tysięcy pracowników na całym świecie.

Dobrym przykładem innowacyjnego podejścia do biznesu było wdrożenie przez Bezosa programu Amazon Prime, który zrewolucjonizował sposób postrzegania przez Amerykanów zakupów online jako tanich i szybkich. Jeden z członków zarządu zasugerował wdrożenie programu lojalnościowego na wzór linii lotniczych promujących często podróżujących pasażerów. Oprócz tego, na wniosek jednego z inżynierów Amazona, najbardziej lojalni klienci mogli korzystać z opcji darmowej dostawy. Bezos zlecił obliczenie kosztów i korzyści wynikających z wdrożenia obu tych programów. „Wyniki okazały się porażające” – opowiada Bezos, śmiejąc się w charakterystyczny dla siebie sposób. Oprócz śledzenia twardych danych od zawsze słucha też, co podpowiadają mu serce oraz intuicja. „Ryzyko wpisane jest w każde działanie, ale czasem trzeba zaufać instynktowi. W ten sposób rodzą się dobre decyzje. Podejmowane grupowo, z dużą dozą pokory” – mówi.

Zdawał sobie sprawę z tego, że Amazon Prime oznacza drogę jednokierunkową, z której nie ma powrotu. „Nie uniknęliśmy błędów, w tym całkiem poważnych, jak Fire Phone. Nie zamierzam przywoływać wszystkich naszych nieudanych eksperymentów. Czym jednak są porażki w obliczu wielkich sukcesów?” Był świadomy dużego ryzyka, ponieważ użytkownicy Prime to klienci, którzy najczęściej dokonują zakupów i korzystają z opcji darmowej dostawy. „Wyobraź sobie, że otwierasz bufet z nielimitowaną iloś­cią jedzenia. Kto pojawi się pierwszy?” – pyta. „Największe głodomory. I to właśnie przeraża mnie najbardziej. Potem wołasz: »Boże, czy ja naprawdę pozwoliłem zjeść tyle krewetek, ile się da?«”. Ostatecznie jednak Amazon Prime zaoferował klientom wygodny program lojalnościowy, który przy okazji okazał się gigantycznym źródłem danych.

Niespodziewanie ogromne korzyści przyniosło spółce uruchomienie projektu Amazon Web Services. Pierwsze rozwiązania, w tym chmura obliczeniowa Elastic Computer Cloud czy obsługa pamięci masowej Simple Storage Ser­vice, oryginalnie miały spełniać wewnętrzne potrzeby spółki. Z czasem wśród pracowników wykiełkowała idea połączenia stosowanych rozwiązań w jedną, spójną, która „umożliwi programistom oraz spółkom wykorzystanie usług internetowych do tworzenia zaawansowanych i rozwojowych aplikacji”.

Bezos nie miał wątpliwości. Instynkt wzywał go do natychmiastowego działania, co na własnej skórze odczuli podwładni, gdy szef atakami furii próbował zmotywować ich do szybszej pracy. Efekt końcowy okazał się hitem na miarę iPhone App Store. Teraz każdy mieszkaniec akademika, każda lokalna firma, każda globalna korporacja zyskała narzędzie do implementowania nowych usług bez kupowania kolejnych serwerów i zestawów drogiego oprogramowania. W zamian mają do dyspozycji globalną infrastrukturę farm serwerów, moc obliczeniową na żądanie oraz oprogramowanie przekraczające możliwości aplikacji największych korporacji świata.

„Zrewolucjonizowaliśmy podejście przedsiębiorców do zakupu infrastruktury informatycznej” – mówi Bezos. „Dotychczas firmy rozpoczynały od budowania centrum przetwarzania danych, zakupu serwerów, które z czasem wymagały kolejnych aktualizacji systemu operacyjnego i nieustannego nadzoru. Trudno mówić tu o jakiejkolwiek wartości dodanej dla biznesu. Traktowałbym to raczej jako swoiste wpisowe, niezauważalną inwestycję w status quo”. Bezos zauważył, że ofiarami tego procesu padają również kreatywni innowatorzy Amazona. Korporacyjni programiści prowadzili nieustającą walkę z pracownikami inżynierii sprzętu. Aby zakończyć tę wojnę, Bezos zlecił stworzenie interfejsów programowania aplikacji (API – application programming interface) oraz umożliwienie dostępu do zasobów informatycznych. „Nasze doświadczenia nie pozostawiały wątpliwości. Każda firma na świecie potrzebuje podobnych rozwiązań” – twierdzi Bezos.

I wtedy zdarzył się cud. Przez kolejnych kilka lat AWS całkowicie dominował na rynku, próżno czekając na pojawienie się konkurencji. Bezos tym samym pozostaje w awangardzie wizjonerów naszych czasów. „Nie przypominam sobie, by ktokolwiek w historii biznesu miał tyle szczęścia” – przyznaje.

Bywa, że sukces idzie w parze z porażką. Pracownikom Amazona wielki sukces wprowadzenia na rynek inteligentnego głośnika Echo oraz asystenta głosowego Alexa niewątpliwie osłodził klęskę, jaką poniósł Fire Phone. „Porażka na rynku telefonów komórkowych okazała się dla nas (i programistów) cenną lekcją przydatną w pracy nad wprowadzeniem na rynek Echa i Alexy” – napisał Bezos w liście do akcjonariuszy w 2017 roku.

Echo to produkt, którego pomysł ma korzenie w fascynacji Jeffa Star Trekiem. W dzieciństwie, grając z kolegami, najczęściej wcielał się w rolę komputera na statku kosmicznym Enterprise i, jak sam twierdzi, Echo i Alexa są młodszym rodzeństwem serialowego urządzenia. „Niewątpliwie inspiracja wynikała z naszych wieloletnich zainteresowań uczeniem maszynowym oraz usługami w chmurze. Już we wczesnym okresie funkcjonowania Amazon.com poszukiwaliśmy rozwiązań wspomagających proces uczenia maszynowego, a AWS postawił nas w roli awangardy technologii w chmurze. Po latach pracy, w roku 2014, zadebiutowało Echo wspomagane przez Alexę w chmurze”.

Geneza systemu Echo w pewnym aspekcie przypominała wynalezienie przez Steve’a Jobsa iPoda. Oba produkty narodziły się bardziej w wyniku intuicji wizjonera niż w wyniku badania grup fokusowych czy w odpowiedzi na oczekiwania rynku. „Klienci nie domagali się takiego urządzenia” – mówi Bezos. „Badania rynkowe także nie przyszły nam z pomocą. Wyobraźmy sobie, że w 2013 roku pytamy klientów, czy są zainteresowani zakupem małego czarnego urządzenia wielkości paczki Pringles, które rozumie, co do niego mówisz, odpowiada na pytania, włącza światło i odtwarza muzykę. Gwarantuję, że ze zdziwieniem odparliby: »Nie, dziękuję«”. Warto zauważyć, że Bezos zdystansował Apple nie tylko jako wynalazca, lecz także jako producent komponentów do swoich urządzeń – systemu rozpoznawania głosu oraz uczenia maszynowego. Do dziś nie udało się konkurentom – ani Google’owi, ani Apple’owi – pokonać produktów Amazona.

Celem Bezosa pozostaje integracja produktów, czyli handlu online, programu Amazon Prime, systemu Echo oraz systemu analizy danych klienta w zakupionej w 2017 roku sieci sklepów spożywczych Whole Foods Market. Bezos wyjaśnia zakup sieci swoim podziwem dla osobowości jej twórcy – Johna Mackeya. Siadając do stołu z założycielem lub dyrektorem spółki, którą zamierza nabyć, Bezos przywiązuje dużą wagę do tego, czy spółka jest wyłącznie pretekstem do zarabiania pieniędzy, czy wynika z autentycznej pasji służenia klientom. „W pierwszej kolejności staram się ustalić, czy mój rozmówca jest siewcą misji, czy skrupulatnym księgowym” – deklaruje Bezos. „Księgowi przekładają papiery. Misjonarze kochają swój produkt lub usługę, klienci są dla nich ważni i dlatego starają się wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom. Paradoksalnie to zwykle misjonarze zarabiają więcej pieniędzy”. Mackey jest autentycznym siewcą misji, który dzięki swojej pasji zbudował etos Whole Foods. „To firma z misją, a on jest jej misjonarzem”.

Poza realizacją wizji Amazona Bezos zawsze oddawał się, jak w dzieciństwie, wielkiej fascynacji kosmicznymi podróżami. W 2000 roku w wielkiej tajemnicy niedaleko Seattle założył spółkę, którą nazwał Blue Origin w nawiązaniu do jasnoniebieskiego koloru Ziemi widzianej z kos­mosu. Do współpracy w charakterze doradcy zaprosił jednego ze swoich ulubionych pisarzy science fiction – Neala Stephensona, z którym wspólnie rozkładał na czynniki pierwsze najbardziej nieprawdopodobne pomysły, na przykład wielki kosmiczny bat do wyrzucania obiektów w przestrzeń międzyplanetarną. Ostatecznie postanowił skupić uwagę na rakietach wielokrotnego użytku. „W jakim stopniu zmieniła się sytuacja w roku 2000 w porównaniu z rokiem 1960?” – pytał. „Mamy nieco lepsze silniki, które jednak wciąż opierają się na reakcjach chemicznych. Diametralną zmianę przeszły czujniki komputerowe, kamery i oprogramowanie. Nowe rozwiązania technologiczne mogą okazać się pomocne przy pionowym lądowaniu”.

W marcu 2003 roku Bezos rozpoczął w Teksasie budowę stanowiska startowego. Tam, daleko od ciekawskich dziennikarzy, mógł zająć się konstruowaniem swoich rakiet. Jedną z najbardziej przejmujących scen w książce The Space Barons Christiana Davenporta jest opis katastrofy helikoptera, którym Bezos poszukiwał odpowiedniej lokalizacji dla swojego przedsięwzięcia.

Gdy reporter i zarazem biograf właściciela Amazon.com, Brad Stone, odkrył istnienie Blue Origin, wysłał do niego e-mail z prośbą o komentarz. Bezos nie był jeszcze gotowy na publiczną dyskusję, jednak przyparty do muru podejrzeniami Stone’a, że firma jest odpowiedzią na zachowawczy i niemrawy program zaproponowany przez NASA (National Aeronautics and Space Administration), zgodził się na wywiad. „NASA jest naszym narodowym skarbem. Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek kwestionował jej działania” – odpisał Bezos. „To dzięki niej jako pięcioletni chłopiec zakochałem się w idei podboju kosmosu. Czy znasz jakąś inną instytucję rządową, która inspiruje pięciolatków? NASA robi świetną robotę, która wymaga supernowoczes­nych technologii i zawsze obarczona jest wysokim ryzykiem. To, że małe firmy mają szansę, by dokonać CZEGOKOLWIEK, wynika WYŁĄCZNIE z faktu, że wożą się na plecach NASA, czerpiąc z ich nadzwyczajnych osiągnięć”.

Bezos to niewątpliwie misjonarz na polu podboju kos­mosu. „Blue Origin jest dla mnie absolutnym priorytetem” – twierdzi. Jego zdaniem Ziemia nie może być traktowana jak studnia bez dna, a rosnące zużycie energii wkrótce doprowadzi do wydrenowania wszystkich jej zasobów. Wówczas nie pozostanie nam nic innego, jak tylko zaakceptować stagnację rozwoju ludzkości lub rozpocząć eksplora­cję kosmosu. „Marzę, by moje prawnuki i ich dzieci miały do dyspozycji o wiele więcej źródeł energii niż ja” – zwierza się Bezos. „Powinno być nas jak najwięcej. Oczami wyob­raźni widzę bilion ludzkich istot funkcjonujących w całym Układzie Słonecznym, a wśród nich tysiąc Einsteinów i tysiąc Mozartów”. Obawia się jednak, że w ciągu nadchodzących 100 lat Ziemia nie będzie w stanie unieść ciężaru rosnącej populacji i coraz większego zużycia energii. „Pytanie, dokąd nas to doprowadzi. Prędzej czy później zderzymy się ze ścianą. Ziemia stanie się naszym więzieniem”. Jest przekonany, że najwyższy czas rozpocząć eksplorację nowych obszarów. „Możemy rozwiązać ten problem” – mówi. Musimy obniżyć koszty wypraw międzyplanetarnych oraz wykorzystania istniejących tam zasobów.

Blue Origin prowadzi działania zmierzające do ograniczenia kosztów podróży w kosmos poprzez wykorzystanie pojazdów nośnych i silników wielokrotnego użytku. New Shepard to pionierska rakieta, która wróciła na Ziemię po udanym manewrze pionowego lądowania. Była to pierwsza rakieta na świecie, która ponownie została wysłana w kos­mos. Swoją nazwę zawdzięcza pionierowi amerykańskich lotów kosmicznych – Alanowi Shepardowi. New Shepard wystartowała w zachodnim Teksasie i od samego początku miała być wykorzystywana do turystyki kosmicznej. Na pokładzie znajduje się też aparatura badawcza dostarczona przez uniwersytety, laboratoria badawcze oraz NASA. Blue Origin podjął ponadto prace nad rozwojem większego statku orbitalnego New Glenn, nazwanego imieniem Johna Glenna, pierwszego Amerykanina, który wykonał lot orbitalny. Statek przeznaczony jest do realizowania misji komercyjnych i lotów na zlecenie NASA, a także na potrzeby służb bezpieczeństwa narodowego. W 2019 roku Jeff Bezos zaprezentował projekt nowego lądownika księżycowego Blue Moon, na którego realizację otrzymał 500 milionów dolarów dotacji z NASA. Ma on umożliwić powrót ludzi na Księżyc. Partnerami Blue Origin w realizacji projektu są Lockheed Martin, Northrop Grumman oraz Draper. Bezos sponsorował także ekspedycję mającą na celu odzyskanie silników F-1 napędzających rakietę Saturn V podczas misji księżycowej Apollo.

Jeff Bezos realizuje swoje pasje również jako właściciel dziennika „Washington Post”, który kupił w roku 2013. Gdy rynek prasowy zmagał się z kryzysem, Bezos zapewnił gazecie zastrzyk gotówki i energii, zasilił redakcję nowoczesnym sprzętem i zatrudnił nowych dziennikarzy, zostawiając wolną rękę znakomitemu dotychczasowemu redaktorowi naczelnemu Martinowi Baronowi. „Nie szukałem gazety na sprzedaż” – wspomina Bezos. „Nigdy mi to nie przyszło do głowy. Nawet w dzieciństwie”. Na jego drodze pojawił się jednak Donald Graham, właściciel tytułu, który przekonywał go, jaką siłę ma w sobie prasa. Miliarder rozważał wszystkie za i przeciw i – jak zwykle – oprócz twardych danych odwołał się również do intuicji. „»Washington Post« jest instytucją o dużym znaczeniu” – stwierdził. „To gazeta codzienna w stolicy najpotężniejszego państwa na świecie. Co więcej, »Washington Post« ma do odegrania ogromną rolę w amerykańskim systemie demokratycznym” – podsumował. Zakomunikował Grahamowi, że zgadza się na zakup bez negocjacji ceny. „Nie targowałem się, nie zleciłem due diligence” – mówi. „Ufałem Donowi. Nie ukrywał niczego, pokazał, na co zwrócić uwagę i czym można się pochwalić. Jego diagnoza całkowicie się potwierdziła”.

Bezos wzmocnił pozycję gazety, zarówno pod względem merytorycznym, jak i finansowym, jednak sam zakup okazał się przedsięwzięciem kosztownym. Donald Trump nigdy nie przyjął do wiadomości, że gazeta zachowała całkowitą niezależność zarówno od Bezosa, jak i od Amazona. W konsekwencji w sposób nieuprawniony używał swej władzy szefa rządu, próbując nakładać na firmę kolejne kary oraz ignorując Amazon Web Services w przetargach na zlecenia.

Jako właściciel „Washington Post” Bezos pozostawał bezstronny i nie narzucał redakcji własnych poglądów ani filozofii. Osobiście jest zwolennikiem społecznego liberalizmu – wsparł finansowo kampanię na rzecz legalizacji małżeństw homoseksualnych, w gospodarce popiera wolność jednostki. Na poglądy ekonomiczne Bezosa wpływ miał jego ojciec, uchodźca z Kuby Fidela Castro. „Gospodarka wolnorynkowa, doskonale radząca sobie z podziałem środków, nie funkcjonuje bez wolności jednostki” – przekonuje. Bezos wierzy, że wartość wolnego rynku pochodzi nie tyle z imponującej wydajności, co z faktu, że zakłada wysokie standardy moralne jednostki.

Wyobraźmy sobie świat, w którym rozdziałem dóbr nie zajmuje się niewidzialna ręka wolnego rynku, lecz najwyższej klasy sztuczna inteligencja, która zdecyduje na przykład, że „powinno się zmniejszyć liczebność kurczaków” lub że „liczba kurczaków powinna zostać ustalona na określonym poziomie”. Być może udałoby się wspólnie wypracować więcej. Być może w społeczeństwie, w którym mniej zależy od obywateli, każdy z nich byłby nieco bogatszy. Warto jednak odpowiedzieć sobie na pytanie: „Czy taka zamiana to dobra transakcja?”. Osobiście uważam, że nie. Jestem przekonany, że stracilibyśmy na niej wszyscy. Amerykański Sen zbudowany jest na wolności jednostki.