Neuroróżnorodny umysł. Jak odnaleźć siebie po diagnozie ADHD i spektrum autyzmu - Tomczyk Kaja - ebook
NOWOŚĆ

Neuroróżnorodny umysł. Jak odnaleźć siebie po diagnozie ADHD i spektrum autyzmu ebook

Tomczyk Kaja

4,2

12 osób interesuje się tą książką

Opis

W poszukiwaniu własnego JA po diagnozie neuroróżnorodności

 

Czy wiesz, jak:

- diagnoza wpływa na przekonania o sobie i świecie?

- poszukiwać i korzystać z dostępnego wsparcia dla osób neuroróżnorodnych?

- znaleźć swój rytm, motywację i balans?

Diagnoza może przynieść ulgę i nadzieję, ale często też rodzi niepewność, zagubienie oraz mnóstwo pytań. Ta książka jest kompasem dla osób stojących na progu nowej rzeczywistości, która rozpoczęła się w jednym z bardziej przełomowych momentów w ich życiu – w chwili otrzymania diagnozy autyzmu, ADHD lub innej formy neuroróżnorodności. Wewnętrzy świat osoby neuroróżnorodnej to emocje, refleksje, procesy tożsamościowe, które składają się na codzienne, niewidzialne wyzwania.

Odkryj historie osób z diagnozą połączone z rzetelną wiedzą psychologiczną, poznaj praktyczne wskazówki, jak zadbać o siebie po otrzymaniu diagnozy, gdzie szukać pomocy i wsparcia. Dowiedz się, jak rozmawiać z bliskimi o diagnozie i jak nadążać za zmianami w życiu, zmagając się z niewidzialnymi wyzwaniami.

 

Zrozum kim jesteś i żyj świadomie!

 

Kaja Tomczyk – psycholożka i certyfikowana trenerka warsztatu psychologicznego. Diagnozę ADHD otrzymała w wieku 33 lat. Specjalizuje się w projektowaniu i prowadzeniu szkoleń z zakresu umiejętności miękkich oraz wspieraniu projektów wellbeing w biznesie. Na co dzień prowadzi zajęcia na Wydziale Psychologii Uniwersytetu SWPS. Stworzyła projekt Filmoterapia w Kinie Muranów i jest współautorką podcastu Filmowa Strefa Psychologii dla Czwórka Polskie Radio. Od czasów pandemii jest szczęśliwą mieszkanką Gdyni.

 

Diagnoza neuroróżnorodności może przynieść ulgę, ale bywa też przytłaczająca. Z własnego doświadczenia wiem, że energia osób atypowych jest jak „prąd wiecznie zmienny” – czasem ledwo utrzymujemy się na powierzchni. Jeśli szukasz wsparcia, rzetelnych informacji i wskazówek, jak oswoić nową perspektywę – sięgnij po tę książkę.

Aneta Korycińska, autorka książki Radio w mojej głowie

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 246

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (9 ocen)
4
4
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
haniap87

Z braku laku…

przeczytałam wszystkie książki na polskim rynku o adhd (a jakżeby inaczej-hiperfokus;). Ta jest baaaardzo postawowa. jak ktoś jest na początku drogi i przed diagnozą to może niech zerknie. chociaz na grupach fb ta sama wiedza jest za damo i tak samo pisana przez zwykłych ludzi. autorka nie jest żadnym autorytetem czy specjalistą-po pdostu opisuje swoją diagnizę adhd. to nie jest ksiązka o neuroróżnorodnosci czy autyzmie tylko historia JEDNEJ randomowej kobiety(dlaczego ktoś akurat ją wydał-,nie wiem). jest sporo lepszych i bardziej merytorycznych pozycji.
kolaola

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo pomocna.
00
KingaLa

Dobrze spędzony czas

Przystępna i pełna przykładów z życia codziennego. Bardzo dobry wybór dla każdego kto oswaja się z diagnozą ADHD
00
SylwiaS1983

Nie oderwiesz się od lektury

bardzo pomocna, szczególnie dla osob, które dopiero odnajdują się w świecie ADHD
00
jackiekennedy

Dobrze spędzony czas

Ciekawa pozycja dla osób, które szukają nawigacji po otrzymaniu diagnozy, albo zastanawiają się czy właśnie mają ADHD… a chyba dużo osób się właśnie nad tym teraz zastanawia. Dobrze się to czyta, dużo badań i przykładów. Kojarzę autorkę z jej pracy na swps, ale książka nie przytłacza terminologią i nie znudziła mnie
00

Popularność




Kaja Tomczyk

Neuroróżnorodny umysł

Jak odnaleźć siebie po diagnozie ADHD i spektrum autyzmu

Dla każdej neuroróżnorodnej osoby, aby mogła mówić: „jestem inna”.

Z dumą.

WSTĘP

Krótka historia diagnozy

Jak przez trzydzieści dwa lata nie miałam ADHD, a potem nagle miałam i nie miałam jednocześnie

Jest jesienny wieczór, deszcz pada za oknem, a słońca nie widziałam od kilkunastu dni. Siedzę na kanapie i wolny czas spędzam, oglądając TikToka. Zwykle znajduję tam zabawne treści, które poprawiają mi humor. Na ekranie wyskakuje mi filmik Martyny Kaczmarek, jednej z uczestniczek poprzedniego Top Model. Kojarzę ją głównie z promowania ciałoakceptacji i tego, że była pierwszą modelką plus size (choć kompletnie nie zgadzam się z tym określeniem) w programie. Na swoim filmie Martyna zaczyna mówić o tym, jak otrzymała diagnozę ADHD w wieku dorosłym. Jestem zaintrygowana. Ta dziewczyna i ADHD? Pamiętam ją jako zrównoważoną i spokojną osobę. Od razu po przesłuchaniu jej historii wpisuję w wyszukiwarkę hasło „ADHD u kobiet”. Wyskakuje mi kilka stron, a tam opisy, które dobrze znam ze swojej codzienności: zmienność emocjonalna, problemy z zarządzaniem czasem, kłopoty z ukończeniem rozpoczętych projektów, mnogość pomysłów, gubienie przedmiotów, impulsywność, machanie nogami, zniecierpliwienie. Następuje chwila, w której czas się zatrzymuje. Czy właśnie ktoś opisuje moje życie w postaci definiowanego i scharakteryzowanego naukowo zjawiska? Nie potrafię się zatrzymać, otwieram kolejną stronę, czytam po kilka kluczowych zdań i przerzucam się na dalsze witryny. Zwracam się do mojego narzeczonego:

– Bąbel, nie chce mi się w to wierzyć, ale słuchaj, co właśnie przeczytałam. Myślę, że mogę mieć ADHD.

I zaczynam mu opowiadać, co właśnie odkryłam. Jestem przepełniona emocjami: od ekscytacji przez niedowierzanie aż do zniecierpliwienia. Muszę to od razu sprawdzić! Przecież nie mogę czekać, prawda? Już tego samego wieczoru jestem zapisana do kliniki, gdzie mam poddać się badaniu, aby otrzymać oficjalną diagnozę. Moja droga do rozpoznania nie jest jednak tak gładka na późniejszym etapie, jak mogłoby się wydawać.

Kilka dni później podjeżdżam po czasie do kliniki w Gdańsku, gdzie mam spotkanie z psycholożką. Mój poziom pobudzenia jest bardzo wysoki, bo naprawdę czuję, że odnalazłam coś, co może odmienić moje życie, a dodatkowo docieram spóźniona (no przecież). Mam w sobie dużo napięcia związanego z oczekiwaniem i jednocześnie pokorę, że jeśli oficjalna diagnoza nie wykaże ADHD, to przyjmę to z akceptacją. Początkowo łatwo mi zaaprobować taki scenariusz, bo całe życie przeżyłam bez ADHD. Jednak od czasu tamtego wieczoru, gdy zobaczyłam film influencerki, nie mogę pozbyć się wrażenia, że właśnie znalazłam klucz do odpowiedzi, których poszukiwałam przez całe swoje życie.

Podczas wywiadu z klinicystką otwieram swoje obszerne notatki w telefonie, które wypełniałam uczciwie przez tygodnie, czekając na wizytę. Cieszę się, że w końcu mogę podzielić się tym ze specjalistą. Jednak w trakcie rozmowy psycholożka jest wyraźnie zdystansowana i nie mogę nawiązać z nią kontaktu. Diagnostyka trwa trzy godziny, najpierw wywiad, a następnie dwie godziny testów. Ostatnim testem komputerowym jest MOXO, który trwa kwadrans. Polega na wciskaniu klawisza na klawiaturze w odpowiednich momentach wyświetlenia się wybranej karty do gry. Test wykorzystuje dystraktory, czyli dźwięki, które mają rozproszyć uwagę badającego. Po pięciu minutach jestem już znudzona klikaniem, ale nie mam trudności z refleksem. Na co dzień gram w gry komputerowe i całe życie byłam bardzo sprawna. Po zakończonym teście diagnostka zajmuje miejsce przed komputerem i oznajmia:

– Wynik wyszedł w normie, czyli nie ma pani ADHD.

Siedzę jak zamurowana. Pytam zaskoczona, czy w takim razie ten jeden test komputerowy wystarcza, aby stwierdzić jednoznacznie, czy mam zespół nadpobudliwości psychoruchowej, mimo że właśnie przeszłam przez ponad dwugodzinną rozmowę i inny test? Czy badanie z klikaniem klawiszem wszystko wyjaśnia? Pani odpowiada krótko, że właściwie to tak. Mimo wszystko mam poczekać do dwóch tygodni na przesłanie drogą mailową oficjalnej wiadomości z odpowiedzią.

Wychodzę stamtąd bardzo zmieszana. Wydałam pokaźną kwotę na diagnostykę i nie wiem, co właściwie przed chwilą się wydarzyło? Czym było to doświadczenie? Czy naprawdę aż tak się myliłam? W jakim celu opowiadałam o całym swoim życiu, odpowiadałam na tyle pytań?

Mija kilka dni i postanawiam skontaktować się z moją psychiatrką. Opisuję jej to wydarzenie, proszę o wskazówki, co zrobić i dodaję na końcu wiadomości: „Nie jestem sceptyczna wobec diagnozy, tylko czuję całą sobą, czytam o tym, słucham innych kobiet z ADHD, że świetnie potrafimy maskować objawy, których ja doświadczam na co dzień”. Zaproponowała mi wizytę i podczas niej zdiagnozowała mnie ponownie, podsumowując to słowami: „Nie ma wątpliwości, że ma pani ADHD”.

Moja oficjalna diagnoza z placówki przynosi odpowiedź negatywną, co szczególnie mnie nie zaskakuje. Jednak ta sprzeczność opinii źle na mnie wpływa. Mimo że ufam mojej psychiatrce, doświadczam rozszczepienia tożsamości, zaczynam czuć się jak oszustka. Zastanawiam się, czy ją zmanipulowałam. Czy wymusiłam na niej diagnozę? Może wymyśliłam sobie to całe ADHD? Wciąż mierzę się z wątpliwościami. Zaczynam podejrzewać, że może lekarka oddała mi przysługę. Może zrobiła to z sympatii?

Jakiś czas później dzielę się swoim doświadczeniem na forum osób neuroróżnorodnych, pisząc, że nie polecam miejsca, w którym się pierwotnie diagnozowałam. Nie piszę szumnego posta, po prostu odpowiadam na wpis innej uczestniczki grupy, która pyta, gdzie w Trójmieście warto się udać po diagnozę. Po kilku dniach odbieram telefon od kierowniczki tej kliniki. Jestem zszokowana. Mówi, że doszły ją słuchy o mojej historii, którą podobno opowiedział ich pacjent, i postanowiła bliżej przyjrzeć się sprawie. Wysłała ponownie moje wyniki, tym razem do zespołu superwizyjnego, który standaryzuje badania we wszystkich ich klinikach w Polsce, i z tego, co już wstępnie wiedziała, doszło do pomyłki pierwszej diagnostki. Przeprasza mnie za zaistniałą sytuację i zapewnia, że prześlą mi re-diagnozę opisaną przez bardziej doświadczoną superwizorkę. Moje drugie rozpoznanie jest odmienne – wyniki wskazują na ADHD. Diagnoza została oficjalnie podpisana zarówno przez nową diagnostkę, jak i moją psychiatrkę.

Podobno moja historia zrobiła w klinice niezłe zamieszanie. Nie było to moim celem. Chciałam tylko dostać spójne odpowiedzi, zostać zaopiekowana przez specjalistów. Jednak intuicja mnie nie zmyliła. Miałam trzydzieści dwa lata i właśnie się dowiedziałam, że całe moje życie przeżyłam z ADHD.

Dlaczego i dla kogo powstała ta książka?

Rynek książek o neuroróżnorodności w Polsce powoli się rozwija. Powstają publikacje opisujące istotę tych zaburzeń, podpowiadające strategie, jak z nimi żyć. Jednak wciąż brakuje książki, która towarzyszyłaby dorosłemu człowiekowi w kryzysie związanym z diagnozą, pokazała, jak takie rozpoznanie potrafi wstrząsnąć emocjami i zmienić codzienność. Pragnę, by ta książka była ci bliska, chcę ci także pokazać perspektywę osoby, która mimo wykształcenia psychologicznego też się z tą codziennością mierzy. Chcę, abyś mógł znaleźć tu podpowiedzi, które pomogą cię przeprowadzić przez proces oswajania się z diagnozą zarówno ADHD, jak i spektrum autyzmu. To ważne, żeby podkreślić, że w książce koncentruję się na sposobach wsparcia i przeżyć u osób dorosłych, które swoją diagnozę otrzymały w późnym wieku. To również pozycja dla tych, którzy jeszcze wahają się przed podjęciem decyzji o pójściu do specjalisty po opinię. Mam nadzieję, że te treści pomogą ci wyznaczyć jakiś kierunek.

Diagnoza to często punkt zwrotny, który popycha nas w stronę zmian. Jednak każda zmiana, nawet ta prowadząca do lepszego życia, bywa trudna. To czas pełen chaosu, niepewności i pytań, które czasem długo pozostają bez odpowiedzi. Przeżycie tego procesu w samotności może być bolesne. Ta książka ma towarzyszyć w tych chwilach – niezależnie od tego, czy dopiero szukasz odpowiedzi, czy już próbujesz odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Może neuroróżnorodność to wyzwanie bliskiej ci osoby. Będziesz więc mógł zrozumieć, przez co przechodzi, co może stać się pomocą dla niej i dla ciebie. Książka ma być uzupełnieniem dla wszelkich innych form wsparcia, takich jak psychoedukacja, terapia, coaching, wizyty u psychiatry. Nie ma najlepszej formy czytania, możesz ją połknąć na raz, porzucić lub czytać tylko wybrane rozdziały. Pamiętaj, że książka ma służyć tobie, a nie ty książce.

1

Neuroróżnorodność w liczbach

Obecnie mamy dostęp do większej ilości danych dotyczących ADHD i spektrum autyzmu niż kiedykolwiek wcześniej. Na przykład w Stanach Zjednoczonych liczba diagnoz ADHD wśród dzieci i młodzieży stale rośnie. Według krajowego badania rodziców przeprowadzonego w 2022 roku ADHD zdiagnozowano u około siedmiu milionów dzieci w wieku od trzech do siedemnastu lat. To aż 11,4 procent dzieci w tej grupie wiekowej. Dla porównania, w 2016 roku liczba ta była o milion niższa.

Jeśli spojrzymy jeszcze dalej w przeszłość, na przykład na koniec lat dziewięćdziesiątych, dane pokazują, że tylko około sześciu procent dzieci miało diagnozę ADHD. W 2017 roku było to już ponad dziesięć procent, a od tamtej pory liczba ta wciąż łagodnie rośnie. To oznacza, że coraz więcej dzieci i młodzieży otrzymuje wsparcie, na które wcześniejsze pokolenia nie mogły liczyć.

W przypadku dorosłych sytuacja wygląda inaczej. Rozpoznawalność ADHD w tej grupie pozostaje znacznie niższa – obecnie szacuje się, że ADHD występuje u około 4,4 procent dorosłych. Ten kontrast pokazuje, że chociaż coraz lepiej diagnozujemy dzieci, dorośli często wciąż żyją ze swoimi trudnościami, nie wiedząc, jakie są ich przyczyny. Podobną tendencję można zaobserwować w przypadku autyzmu. Dane amerykańskie, pochodzące z Autism and Developmental Disabilities Monitoring Network, pokazują, jak bardzo zmieniła się nasza wiedza i świadomość na przestrzeni lat. W 2000 roku szacowano, że autyzm występuje u jednego na 150 dzieci w wieku ośmiu lat. Dwadzieścia lat później te szacunki wzrosły do jednego na 36 dzieci. To ogromny skok, który może wydawać się zaskakujący, ale w rzeczywistości wynika z lepszego rozumienia autyzmu i szerszego dostępu do diagnostyki. W Polsce dane są mniej szczegółowe, ale szacuje się, że ADHD może dotyczyć około jednego miliona osób, a liczba diagnoz autyzmu wciąż rośnie. Te wartości pokazują, jak wiele osób żyje z neuroróżnorodnością – zarówno dzieci, jak i dorosłych, którzy wcześniej często pozostawali niezauważeni lub błędnie oceniani przez system.

Rosnąca liczba diagnoz na świecie paradoksalnie napawa optymizmem. W końcu coraz więcej osób ma szansę znaleźć odpowiednią drogę do specjalistycznej pomocy dzięki lepszemu zrozumieniu swojego funkcjonowania. Jednak nie wszystkich cieszy to jednakowo. Zaczynają pojawiać się głosy, że „obecnie wszyscy mają ADHD” lub „każdy ma teraz autyzm” i są to nierzadko opinie osób, które nie interesują się tematem, ale są zmęczone słuchaniem opowieści kolejnych znajomych czy gwiazd ekranu, które podejrzewają u siebie te zaburzenia lub otrzymały diagnozę. Zazwyczaj są to wypowiedzi osób, które nie doświadczyły trudności związanych z neuroróżnorodnością lub nie miały okazji ich zrozumieć. Ich frustracja wynika z przesycenia tematem, bo rzeczywiście rozmowy o zdrowiu psychicznym stały się ostatnio częstym przedmiotem publicznej dyskusji. Nierzadko pod takimi opiniami kryje się przekonanie, że ADHD, autyzm czy inne formy neuroróżnorodności to po prostu modne „łatki” używane jako łatwa wymówka. Pojawia się również coraz więcej artykułów, ale i treści w social mediach, o różnej jakości merytorycznej. Zabawne filmiki i memy mają swoją wartość emocjonalną i czasem edukacyjną, mogą jednak prowadzić również do zamieszania i dezinformacji.

Opór w społeczeństwie

Jak to zwykle bywa, wraz ze wzrostem świadomości nowych zjawisk pojawia się coraz większy opór ze strony społeczeństwa. Dlaczego? Przyjrzyjmy się przede wszystkim skali zmian społecznych i ekonomicznych, które musimy przyswoić w ostatnich latach. Zmiany klimatyczne, wojna, imigranci, feminatywy, korekty płci lub brak identyfikacji z płcią, depresja, pandemia, wypalenie zawodowe. Sporo tych nowości. Normy, zgodnie z którymi dotychczas kształtowały się pokolenia urodzone przed 1995 rokiem, teraz są podważane i określane na nowo. Świat zaczyna wymagać od nas uelastycznienia się i otworzenia na świeże koncepcje i dzieje się to lawinowo.

Człowiek z natury nie jest w stanie zmieniać swoich poglądów w szybkim tempie. Co ciekawe, nie potrafi ich zmienić nawet, gdy zapozna się z faktami – wręcz przeciwnie, taka ekspozycja na naukę często utrwala dotychczasowe przekonania. To zjawisko zostało nazwane efektem rykoszetu (ang. backfire effect). Jest to błąd poznawczy, który polega na tym, że człowiek jeszcze bardziej umacnia się w swoim światopoglądzie (nawet jeżeli jest błędny), gdy usłyszy dowody na jego podważenie. Ludzie mają również tendencję do poszukiwania informacji, które potwierdzają ich istniejące przekonania, a chętniej ignorują te, które są z nimi sprzeczne. Zmiana postaw jest zatem skomplikowanym procesem ze względu na liczne czynniki psychologiczne. Właśnie to może sprawiać, że nadal jest wielu nie tyle znajomych, co specjalistów – lekarzy, psychologów – którzy podważają słuszność diagnozowania się w kierunku neuroróżnorodności. Wierzą w to, że „każdy tak czasami ma, że nie może się skupić i gubi rzeczy”, albo że „jest wielu ludzi, którzy też męczą się towarzystwem, bo są introwertyczni”. Należy pamiętać, że specjaliści to również ludzie i dokładnie w taki sam sposób dosięgają ich czasem mechanizmy, które ułatwiają im życie. Niestety właśnie takie podejście wpływa na osoby neuroróżnorodne, które cierpią i mierzą się z wyzwaniami swojego zaburzenia, ale nie decydują się na diagnostykę. Idealną sytuacją jest rozmowa i słuchanie osób, które rzetelnie podchodzą do nauki, jednak i na tej płaszczyźnie ciągle pojawiają się nowe doniesienia. Nauka jest surowa, nieemocjonalna, zupełnie przeciwnie do nas, istot ludzkich.

Jeżeli bliskie ci osoby również powątpiewają w istnienie neuroróżnorodności, mam pewną radę: zamiast zużywać całe pokłady energii na przekonywanie otoczenia o słuszności swojej diagnozy, polecałabym jednak zainwestować ją w lepsze zrozumienie swoich potrzeb i specyfiki swojego zaburzenia. Modyfikacja postaw to jedna z najtrudniejszych zmian, które się dzieją w człowieku. Znacznie lepiej byłoby zaakceptować fakt, że ten proces u naszych bliskich może trwać nawet latami, a ty nie potrzebujesz ich aprobaty, aby móc żyć w zgodzie ze sobą.

Podczas jednej z konsultacji dermatologicznych u polecanej na portalach lekarki usłyszałam takie zdanie: „ADHD wynika ze sposobu żywienia, ale to już wiemy, prawda?”. Ponieważ nie przyszłam do niej po pomoc w tej sprawie, nie pociągnęłam wątku. Podobnie zaczął to komentować masażysta, który zajmował się u mnie terapią powięziową. Mimo że ufałam obu specjalistom w obszarze, w którym pomagali ludziom, ich przekonania na inny ważny dla mnie temat sprawiły, że zrezygnowałam z ich usług po tych wizytach. Podczas rozmowy z nimi momentalnie poczułam, jak istotna dla mnie część życia zostaje unieważniona jednym ich stwierdzeniem. Nie przejęłam się tym szczególnie, ale przewagą, którą wtedy posiadałam, była rzetelna wiedza na temat ADHD, pochodząca z wiarygodnych źródeł. Jeżeli jednak jesteśmy na początku swojej drogi zapoznawania się z tematem neuroróżnorodności, takie komentarze łatwo mogą wprowadzić nas w wątpliwość.

Zwracamy się zwykle po pomoc do uznanych autorytetów, ufając, że otrzymamy od nich odpowiednie wsparcie. Wielu specjalistów ma jednak również swoje przekonania i brakuje im czasu lub chęci, aby je zweryfikować. Moja historia diagnozy właśnie to potwierdza. Gdyby nie determinacja i zaufanie do siebie, nie powtórzyłabym badań i nie otrzymałabym odpowiedniego leczenia.

Rośnie także liczba osób, które się samodiagnozują. Tak zazwyczaj zaczyna się pierwszy krok wśród osób neuroróżnorodnych i nie ma w tym absolutnie nic złego! Potrzebny jest bodziec, żeby umówić się do lekarza czy diagnosty, więc wyszukiwanie objawów na własną rękę często staje się naturalnym początkiem. Problem zaczyna się, gdy na samodiagnozie sprawa się kończy. Część osób próbuje zdobyć leki innymi drogami albo z ulgą przyjmuje etykietę, traktując ją jako wygodną wymówkę dla swoich zachowań. Zamiast zrobić krok dalej i zweryfikować swoje podejrzenia u specjalisty, zatrzymują się na etapie domysłów, co często zamyka drogę do faktycznej poprawy jakości życia. To właśnie ta grupa ludzi może zwiększać sceptyczne podejście społeczeństwa do problemu. Kiedyś zapytałam bliską mi znajomą, czemu z taką niechęcią mówi o ADHD swojej koleżanki, a jej reakcja potwierdziła moje przewidywania: opowiedziała o tym, że trudno się z nią współpracuje, że często nie wywiązuje się z terminów w pracy, nie odpisuje na wiadomości, a jej jedynym wytłumaczeniem jest hasło: „To przez ADHD”.

Tak samo odpowiedziała mi inna koleżanka. Napisała to wówczas tak: „Przepraszam, że się tym podzielę, ale czuję, że to bezpieczna przestrzeń, więc powiem, co myślę o tym całym ADHD. Mam już dosyć słuchania na ten temat. Mam wrażenie, że coraz więcej osób mówi o tym, że ADHD jest powodem ich nieogarnięcia. Miałam współpracownika na uczelni, który akurat był w procesie diagnozowania się, gdy prowadziliśmy wspólnie zajęcia. Mówił o tym cały czas, co było dla mnie męczące. Dodatkowo musiałam odwalić za niego kawał roboty, przygotowywałam większość zajęć, czasem na ostatnią chwilę drukowałam materiały za niego. A czym on się tłumaczył? Tym, że ma ADHD”.

Polacy nie ufają lekarzom

Na brak diagnozowania może wpływać również bardzo niski stopień zaufania do lekarzy w Polsce w porównaniu z innymi krajami. W 2022 roku IPSOS (Institut Public de Sondage d’Opinion Secteur) przeprowadził międzynarodowe badania dotyczące zaufania do różnych profesji. Okazało się, że wśród 28 krajów mamy najniższy wynik, jeśli chodzi o zaufanie do lekarzy. Podczas gdy średnia badanej grupy wynosi 59 procent, wynik Polski to zaledwie 39 procent. To pokazuje, że brak zaufania do lekarzy może być poważną barierą w poszukiwaniu pomocy medycznej, w tym diagnozowaniu neuroróżnorodności. Wiele osób może się obawiać, że ich trudności zostaną zbagatelizowane, a objawy niewłaściwie zinterpretowane lub całkowicie zignorowane. Zamiast więc szukać profesjonalnej pomocy, mogą one czerpać informacje z internetu, od znajomych lub samodzielnie próbować „rozgryźć” swoje problemy, co nie zawsze prowadzi do dobrych rezultatów. W efekcie nadal żyją bez diagnozy i odpowiedniego wsparcia, mimo że mogłyby one znacząco poprawić jakość ich życia.

Era naddiagnozowania

Czy nastała era naddiagnozowania? To fatalne wyrażenie. Powiedziałabym raczej, że wcześniej mieliśmy czasy niedodiagnozowania, w których ludzie po prostu byli nazywani „odludkami”, „dziwakami” czy „wariatami”.

Patrycja, 52 lata

Historia Patrycji pokazuje, jak długa może być droga do diagnozy, i obnaża ograniczenia systemowe, które wpływają na życie pojedynczego człowieka.

Patrycja uzyskała swoją oficjalną diagnozę w 2024 roku. Jej podróż z budowaniem zdrowia psychicznego rozpoczęła się znacznie wcześniej i miała związek z traumą przeżytą w wieku czterech lat, kiedy na jej oczach w wyniku katastrofy budowlanej zginęła bliska jej osoba. Ponieważ nie miała odpowiedniego wsparcia w poszukiwaniu pomocy psychologicznej i psychiatrycznej, wróciła do leczenia po długiej przerwie, jako prawie dorosła osoba, gdy mogła samodzielnie spotykać się ze specjalistami. To były lata siedemdziesiąte, gdy o ADHD jeszcze nikt w Polsce nie mówił. Wspomina, że w tamtych czasach również rzadko mówiło się o depresji. O stresie i jego objawach przeczytała w pierwszym znalezionym artykule w latach osiemdziesiątych, a o PTSD (post-traumatic stress disorder, czyli zespole stresu pourazowego) dowiedziała się dopiero w latach dziewięćdziesiątych. W roku 1988 bardzo dużo mówiło się o nerwicy, więc w tamtym czasie szybko przylgnęła do niej diagnoza nerwicy depresyjno-lękowej z zaburzeniami osobowości i natręctwami. Pomimo że przepisane leki nie pomagały, kolejni psychiatrzy niekoniecznie poszukiwali dalszych przyczyn jej codziennego cierpienia. Mimo rozmów na temat jej problemów z uważnością, zapominaniem, gubieniem przedmiotów, słyszała, że powinna być po prostu bardziej uważna. Patrycja, zrażona tymi doświadczeniami i pogłębiającą się bezradnością, zamknęła się w sobie i przestała szukać pomocy.

Około półtora roku przed swoją oficjalną diagnozą postanowiła rozpocząć kolejną terapię i kiedy zaczęła leczyć objawy traumy, jej nowa psycholog zauważyła, że do głosu zaczęły dochodzić objawy związane z ADHD.

Jakiś czas później, w wyniku szczęśliwych zbiegów okoliczności związanych ze zmianami organizacyjnymi w przychodni, trafiła przypadkowo na psychiatrę specjalizującego się w ADHD. Droga do diagnozy nie była jednak krótka, trwała pół roku. Patrycja w tym czasie dwukrotnie zgubiła swój test diagnostyczny DIVA-5, a później zapominała o rejestrowaniu się na wizyty. W tym czasie zderzała się z opiniami, że „wymyśla sobie”, „każdy tak ma”, „tylko dzieci mają ADHD”, że „przesadza”, „kombinuje” oraz tymi, które odnosiły się do jej wieku: „zachciało ci się na stare lata”, sugerującymi, że wraz z wiekiem należy machnąć już na siebie ręką. Chociaż te powtarzające się słowa nie zniechęciły jej do poszukiwania diagnozy, przyczyniły się do pogłębienia niepokoju i lęku, a w konsekwencji do dalszego nasilenia objawów. Patrycji pomogła dobra dusza – jej psycholożka, która wspierała ją w podjęciu diagnostyki – i pewnie gdyby nie ona, zrezygnowałaby i nadal błądziła, poszukując pomocy.

Gdy w mediach i w gabinetach zacznie dominować narracja o „nadmiarze diagnoz”, staniemy się zniechęceni, zawstydzeni i przestaniemy szukać pomocy, której naprawdę potrzebujemy. Konsekwencje nie ograniczą się tylko do życia pojedynczych osób – takie podejście odbije się na całym społeczeństwie.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

© Wydawnictwo WAM, 2025

© Kaja Tomczyk, 2025

Opieka redakcyjna: Agnieszka Mazur

Redakcja: Lidia Kozłowska

Korekta: Urszula Kosobudzka, Monika Karolczuk

Projekt okładki: Agnieszka Zaniewska

Pamiętaj! Książka to bardzo ważne wsparcie, ale nie zastąpi terapii czy pomocy specjalisty.

ISBN EPUB 978-83-277-4558-3

ISBN MOBI 978-83-277-4559-0

MANDO

ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków

tel. 12 62 93 200

www.mando.pl

DZIAŁ HANDLOWY

tel. 12 62 93 254-255

e-mail: [email protected]

Opracowanie ebooka: Katarzyna Rek