Nadzieja dla cyników - Jamil Zaki - ebook

Nadzieja dla cyników ebook

Jamil Zaki

0,0
28,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

„Nadzieja dla cyników” to książka, która zmienia sposób myślenia o nadziei i zaufaniu w świecie pełnym wątpliwości. Zaki, ceniony psycholog i badacz, oferuje głęboki wgląd w mechanizmy ludzkiego zachowania, pokazując, że nawet najbardziej cyniczne osoby mogą znaleźć drogę do otwartości, empatii i optymizmu.

W książce autor opiera się na solidnych badaniach naukowych, opowiadając historie z życia codziennego, które udowadniają, że nadzieja to coś więcej niż tylko naiwność. To narzędzie, które pozwala budować silniejsze relacje, bardziej zrównoważone społeczeństwa i głębsze poczucie sensu w naszym życiu. Zaki zachęca do porzucenia przekonania, że cynizm jest sposobem na przetrwanie w trudnych czasach, i udowadnia, że otwartość na nadzieję może prowadzić do prawdziwej przemiany.

Zainwestuj w swoją przyszłość emocjonalną i intelektualną – przekonaj się, jak nauka może pomóc Ci odnaleźć nadzieję w najciemniejszych chwilach!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wstęp

Od zawsze zazdro­ści­łem Emile’owi Bru­neau. Obaj jeste­śmy pro­fe­so­rami psy­cho­lo­gii. Obaj wyko­rzy­sty­wa­li­śmy zdo­bytą wie­dzę o ludz­kim mózgu w bada­niach nad two­rze­niem więzi w nadziei, że ich wyniki uła­twią innym to zada­nie. Wygła­sza­li­śmy refe­raty na tych samych kon­fe­ren­cjach, by zakra­dać się potem do hote­lo­wych barów na kie­li­szek mar­tini. Nic dziw­nego, że szybko się zaprzy­jaź­ni­li­śmy.

Zakła­dam, że nie tylko ja odczu­wa­łem wspo­mnianą zazdrość. Ten były gracz rugby o kwa­dra­to­wej szczęce przy­ku­wał wzrok wszę­dzie, gdzie się poja­wił, a podró­żo­wał dużo. Dzia­łał na rzecz pokoju w Irlan­dii Pół­noc­nej, prze­mie­rzył na rowe­rze RPA, a w Mon­go­lii sto­czył poje­dy­nek z miej­sco­wym mistrzem zapa­sów. W domu odna­wiał wie­ko­wego forda model A i doglą­dał psz­czół. Dla swo­ich dzieci zbu­do­wał domek na drze­wie dorów­nu­jący roz­mia­rami nie­jed­nemu nowo­jor­skiemu miesz­ka­niu. Jego zawo­dowe doko­na­nia były rów­nie impo­nu­jące: Emile zało­żył mię­dzy innymi Neu­ro­nau­kowe Labo­ra­to­rium Badań nad Poko­jem i Kon­flik­tem przy Uni­wer­sy­te­cie Pen­syl­wa­nii, w któ­rym opra­co­wy­wał narzę­dzia do zwal­cza­nia nie­na­wi­ści.

Emile był pod wie­loma wzglę­dami nie­zwy­kłą osobą, ale naj­bar­dziej zazdro­ści­łem mu nadziei. Mając na uwa­dze, czym się zaj­muję zawo­dowo, powyż­sze zda­nie może się wyda­wać dziwne. Od ponad dwóch dekad badam dobroć i empa­tię, tłu­ma­cząc ludziom z naj­róż­niej­szych czę­ści świata, jak ważne są to cechy. Tym samym sta­łem się mimo­wol­nie nie­ofi­cjal­nym amba­sa­do­rem życz­li­wo­ści umac­nia­ją­cym wiarę w ludz­kość.

Przez cały ten czas ukry­wa­łem jed­nak tajem­nicę. Otóż jestem z natury cyni­kiem i czę­sto dostrze­gam w innych naj­gor­sze wady. Wspo­mniana skłon­ność poja­wiła się na wcze­snym eta­pie mojego życia – doświad­cze­nia i kon­takty z bli­skimi spra­wiły, że mia­łem pro­blem z zaufa­niem dru­giej oso­bie. Z upły­wem lat nawią­zy­wa­łem zdrow­sze rela­cje, a moją wiarę w dru­giego czło­wieka umoc­niła dodat­kowo naby­wana wie­dza. Bada­nia, które pro­wa­dzi­łem z innymi naukow­cami, wyka­zały1, że ludzie bar­dziej cenią współ­czu­cie niż ego­izm, że prze­ka­zy­wa­nie dat­ków sty­mu­luje te same obszary mózgu co jedze­nie cze­ko­lady, a uspo­ka­ja­nie innych redu­kuje nasz poziom stresu. Innymi słowy – w każ­dym z nas drze­mie dobro, które jest dla nas poży­teczne.

Pomię­dzy rozu­mie­niem a odczu­wa­niem jest jed­nak istotna róż­nica. Pozna­łem wielu ponu­rych eks­per­tów radzą­cych innym, jak być szczę­śli­wymi, i zestre­so­wa­nych naukow­ców bada­ją­cych zalety medy­ta­cji. To zresztą pewna pra­wi­dło­wość – bada­cze czę­sto zaj­mują się tema­tami, które w życiu pry­wat­nym są dla nich źró­dłem pro­ble­mów. Bar­dzo moż­liwe, że przez wiele lat odda­wa­łem się poszu­ki­wa­niom ludz­kiej dobroci, aby łatwiej dostrze­gać ją we wła­snym oto­cze­niu.

Od pew­nego czasu przy­cho­dziło mi to z coraz więk­szą trud­no­ścią. Emile’a pozna­łem w 2010 roku. Przez następne 10 lat wskaź­niki podzia­łów, nie­rów­no­ści, a nawet poziomu morza tylko rosły. Wielu zna­nych mi oso­bi­ście pra­co­wi­tych i bły­sko­tli­wych bada­czy oraz bada­czek miało coraz więk­sze pro­blemy ze zna­le­zie­niem pracy, nie mówiąc już o reali­zo­wa­niu „ame­ry­kań­skiego snu”. Zało­ży­łem konto na Twit­te­rze, by śle­dzić doko­na­nia kole­gów i kole­ża­nek po fachu, lecz w zamiesz­cza­nych przez nich postach roiło się od obelg, kłamstw i natręt­nej auto­pro­mo­cji. Kali­for­nij­skie pożary stra­wiły win­nicę, w któ­rej zaszy­li­śmy się z żoną, ucie­ka­jąc od świata. Kiedy w naszą rocz­nicę prze­jeż­dża­li­śmy wzdłuż spo­pie­lo­nych roślin, zasta­na­wia­li­śmy się na głos, czy nie­ba­wem tak wła­śnie wyglą­dać będzie cała pla­neta. Mogłem zacy­to­wać mnó­stwo wyni­ków badań dowo­dzą­cych zalet ludz­kiej dobroci, ale instynk­tow­nie coś mnie przed tym powstrzy­my­wało. Na moich oczach świat sta­wał się coraz bar­dziej nie­przy­ja­znym miej­scem do życia, rzą­dzo­nym przez chci­wość.

Ze swo­ich roz­te­rek zwie­rza­łem się gar­stce osób – jedną z nich był Emile. W trak­cie wielu odby­tych z nim roz­mów pró­bo­wał usil­nie utrzy­mać moją nadzieję przy życiu. Powta­rzał, że nasze bada­nia uświa­da­miają ludziom, że tkwi w nich dobroć, a jed­no­cze­śnie lęki i obawy, które prze­sła­niają ją niczym chmury skry­wa­jące słońce. Wie­rzył, że możemy wska­zać kolej­nym oso­bom drogę pro­wa­dzącą do wspól­nego dzia­ła­nia oraz spra­wie­dli­wo­ści, czyli naprawdę istot­nych i war­to­ścio­wych kwe­stii.

Zuchwałe mono­logi Emile’a spra­wiały nie­kiedy wra­że­nie nie­po­waż­nych, co spra­wiało, że powąt­pie­wa­łem, czy mówimy o tym samym. Na wła­sne oczy widział prze­moc, do któ­rej docho­dziło na każ­dym z pię­ciu kon­ty­nen­tów. Skąd czer­pał w takim razie opty­mizm? Jego pozy­tywne nasta­wie­nie przy­wo­ły­wało na myśl mrzonki i pobożne życze­nia. Mogło nawet świad­czyć o zamknię­tym umy­śle.

Pew­nego dnia roz­mowa zeszła na jego dzie­ciń­stwo i dopiero wów­czas zda­łem sobie sprawę, jak bar­dzo się pomy­li­łem. Tuż po uro­dze­niu Emile’a jego matka zaczęła sły­szeć dziwne głosy i przez resztę życia zma­gała się ze schi­zo­fre­nią oraz pod­szep­tami wła­snego umy­słu, nie mogąc wła­ści­wie oddać się wycho­wy­wa­niu syna.

Emile zapa­mię­tał, że matka zawsze chro­niła go przed swoją cho­robą. „Nie pozwa­lała, by tra­wiący ją mrok mnie zatruł. Nawet kiedy wpa­dała w mroczną otchłań roz­pa­czy, mnie dawała jedy­nie świa­tło”2 – tak opi­sał swoje dzie­ciń­stwo. Nie był naiwną osobą, gdyż doświad­czył dobroci i tro­ski, które poja­wiły się pomimo drę­czą­cego jego matkę bólu. Wie­rząc w ludz­kie dobro, nie mógł sobie pozwo­lić na doszu­ki­wa­nie się wad w innych. Jego nadzieja przy­po­mi­nała mat­czyną czu­łość – była świa­do­mym wybo­rem pod­ję­tym wbrew prze­ciw­no­ściom.

W 2018 roku nadzieja ta wysta­wiona została na ciężką próbę. Pew­nego dnia Emile odniósł wra­że­nie, że ekran jego lap­topa stał się ciem­niej­szy. Nie­długo potem poja­wiły się bóle głowy. Jako neu­ro­log szybko roz­po­znał nie­po­ko­jące objawy i zapi­sał się na bada­nie. Tomo­gra­fia kom­pu­te­rowa wyka­zała raka mózgu, który dwa lata póź­niej miał zakoń­czyć życie czter­dzie­sto­sied­mio­let­niego męż­czy­zny. Z taką dia­gnozą trudno się pogo­dzić. Nie ina­czej było w przy­padku Emile’a i jego naj­bliż­szych. Jego dzieci dowie­działy się, że wycho­wają się bez ojca, a jego żona Ste­pha­nie – że straci uko­cha­nego męża. Lata cięż­kiej pracy miały zaowo­co­wać nie­ukoń­czo­nymi bada­niami.

W Emile’u zaszła jed­nak inna zmiana. Napi­sał mi, że wypeł­niła go „świa­do­mość piękna świata”. Wszy­scy umie­ramy, ale więk­szość z nas nie wie, jak wiele czasu im zostało. Emile posta­no­wił wyko­rzy­stać swój czas w pełni, odda­jąc się pracy. Zaraz po ope­ra­cji usu­nię­cia guza z mózgu zebrał w domu grupę bada­czy i wyzna­czył im cel. „Powin­ni­śmy wię­cej dzia­łać, niż badać – stwier­dził, zachę­ca­jąc ich, aby udali się w miej­sca tra­wione kon­flik­tami i wyko­rzy­sty­wali posia­daną wie­dzę na rzecz krze­wie­nia pokoju. – Możemy kro­czyć przez ciem­ność, nio­sąc świa­tło”.

Emile zmarł 30 wrze­śnia 2020 roku3. Wielu ludzi opła­kało stratę będą­cego źró­dłem inspi­ra­cji ojca, bada­cza i przy­ja­ciela. Ja ubo­le­wa­łem dodat­kowo nad odej­ściem czło­wieka o wyjąt­ko­wym świa­to­po­glą­dzie. Emile wie­rzył, że nadzieja roz­świe­tla nam drogę. Jeśli miał rację, to świat zapa­dał powoli w mrok wraz z poja­wie­niem się koro­na­wi­rusa. Z coraz więk­szym tru­dem dostrze­ga­li­śmy to, co było przed nami.

Tam­tego roku wąwóz oddzie­la­jący opty­mi­styczną osobę, jaką byłem na zewnątrz, od wewnętrz­nego pesy­mi­sty roz­rósł się do roz­mia­rów kanionu. Przed­sta­wi­ciele szkół, szpi­tali i firm zapra­szali mnie na wykłady o nadziei, a ja wła­śnie tra­ci­łem swoją. Sie­dząc we wła­snym salo­nie, opo­wia­da­łem na Zoo­mie o ludz­kiej dobroci, lecz po wyłą­cze­niu ekranu pochła­nia­łem tony nega­tyw­nych infor­ma­cji zamiesz­cza­nych w sieci.

Moja praca polega na docie­ka­niu i wyja­śnia­niu pro­ce­sów wpły­wa­ją­cych na dzia­ła­nie ludz­kiego umy­słu. Po chwili zaczą­łem się więc zasta­na­wiać nad wła­snym cyni­zmem. Ofe­ro­wał on pro­sty i raczej pesy­mi­styczny opis świata – nazbyt pro­sty, aby cokol­wiek wyja­śnić. Cynizm spra­wiał, że spo­dzie­wa­łem się po innych naj­gor­szego, ale jakie mia­łem pod­stawy? Pod­po­wia­dał, że z upły­wem lat będzie tylko gorzej, ale czy kto­kol­wiek z nas potrafi prze­wi­dy­wać przy­szłość? Jaki miał na mnie wpływ? Jaki wpływ miał na innych ludzi? Jak się wkrótce oka­zało, psuł to, co spa­jało nas w jedno. Zaufa­nie to goto­wość do oka­za­nia wła­snych sła­bo­ści, akt wiary w drugą osobę oparty na prze­świad­cze­niu, że postąpi ona słusz­nie i wła­ści­wie. To grunt i pożywka dla nadziei. Pod­ko­pu­jąc zaufa­nie, cynizm nisz­czy ist­nie­jące wspól­noty i nie pozwala dostrzec lep­szej przy­szło­ści.

Czę­sto myślę o Emile’u. Jak zdo­łał zacho­wać opty­mizm, wie­dząc, że umrze przed­wcze­śnie? Czy możemy postę­po­wać podob­nie w trud­nych dla nas chwi­lach? Te i podobne pyta­nia popchnęły mnie na ścieżkę badań, która odmie­niła mój świa­to­po­gląd, a w kon­se­kwen­cji rów­nież życie. Prze­ko­pu­jąc się przez gro­ma­dzoną latami wie­dzę, odkry­łem, że cynizm jest nie tylko szko­dliwy, lecz rów­nież naiwny. Dla kon­tra­stu w nadziei i zaufa­niu tkwi znacz­nie więk­sza mądrość, niż zda­jemy sobie z tego sprawę. Co wię­cej, możemy się tej nadziei i zaufa­nia nauczyć poprzez okre­ślone dzia­ła­nie i nawyki. Szcze­rze żałuję, że nie posia­dłem tej wie­dzy wcze­śniej, ale jestem wdzięczny, że na nią natra­fi­łem. Uwa­żam, że warto się nią podzie­lić.

Niniej­sza książka wyja­śnia, dla­czego tak wielu ludzi myśli podob­nie jak ja i pomaga wykształ­cić nasta­wie­nie, jakie cha­rak­te­ry­zo­wało Emile’a.

Argu­menty, które padały w trak­cie roz­mów toczo­nych przez nas w hote­lo­wych barach, nie były odkryw­cze. Od tysiąc­leci ludzie spie­rali się o to, czy jeste­śmy z natury samo­lubni, czy wiel­ko­duszni, okrutni czy życz­liwi. Dopiero od nie­dawna zaczę­li­śmy udzie­lać na te pyta­nia odmien­nych odpo­wie­dzi.

Moi rodzice wyemi­gro­wali do Sta­nów Zjed­no­czo­nych w 1972 roku. Tego samego roku prze­pro­wa­dzono pierw­sze bada­nia son­da­żowe mie­rzące nasta­wie­nie opi­nii publicz­nej (GSS – Gene­ral Social Survey). Nowa ojczy­zna nie była by­naj­mniej wygod­nym łóż­kiem usła­nym płat­kami róż. W Wiet­na­mie trwała wojna, w Ame­ryce orga­ni­zo­wano prze­ciwko niej pro­te­sty. Pra­cow­nicy admi­ni­stra­cji pre­zy­denta Nixona wła­mali się do sie­dziby sztabu Par­tii Demo­kra­tycz­nej, dając począ­tek afe­rze Water­gate. Kwe­stie rasowe dzie­liły spo­łe­czeń­stwo4.

Mimo to w roku 1972 Stany Zjed­no­czone sta­no­wiły oazę zaufa­nia. Aż 50 pro­cent Ame­ry­ka­nów zade­kla­ro­wało wów­czas w bada­niach son­da­żo­wych, że „ufa więk­szo­ści ludzi”. Dla porów­na­nia: w 2018 roku odse­tek ten zma­lał do 33 pro­cent5. To spa­dek porów­ny­walny ze stra­tami, jakie przy­niósł ryn­kom finan­so­wym krach z 2008 roku. W prze­ci­wień­stwie do gospo­darki zaufa­nie jak dotąd nie pod­nio­sło się z kolan. I nie jest to pro­blem, z któ­rym mie­rzą się wyłącz­nie Ame­ry­ka­nie. W bada­niu prze­pro­wa­dzo­nym w 28 kra­jach miesz­kańcy aż 24 z nich zade­kla­ro­wali, że nie ufają innym ludziom6.

Ludzie stra­cili wiarę w ludz­kość, a jesz­cze bar­dziej w insty­tu­cje i orga­ni­za­cje. Pomię­dzy 1970 a 2022 rokiem7 odse­tek Ame­ry­ka­nów pokła­da­ją­cych zaufa­nie w pre­zy­den­tach spadł z 52 do 23 pro­cent, w mediach – z 39 do 18 pro­cent, w kon­gres­me­nach – z 42 do 7 pro­cent, a w edu­ka­cji publicz­nej – z 58 do 28 pro­cent. Nie­do­wie­rza­nie poli­ty­kom i dzien­ni­ka­rzom tele­wi­zji kablo­wych ma pewne uza­sad­nie­nie, ale wszech­obecny cynizm wywiera na nas nie­ko­rzystny wpływ. Zaufa­nia nie spo­sób przy­rów­nać do pie­nię­dzy, lecz oddzia­łuje ono na poziom naszego zdro­wia, dobro­byt oraz jakość insty­tu­cji demo­kra­tycz­nych. Krach na jego rynku szybko poskut­kuje szko­dami na trzech wymie­nio­nych powy­żej polach.

Kiedy zaufa­nie maleje, w siłę rośnie cynizm. Na początku lat 20. XXI wieku to on zdaje się przo­do­wać stawce, co nie powinno nas w ogóle dzi­wić. Świat wokół prze­peł­niony jest zło­dzie­jami, pira­mi­dami finan­so­wymi i pro­pa­gandą. Prze­świad­cze­nie o tym, że każdy dba wyłącz­nie o wła­sny inte­res, wydaje się uza­sad­nione. Prze­pro­wa­dzane na sobie bada­nia dowo­dzą jed­nakże, że cyniczne poglądy psują jakość ludz­kich rela­cji i nisz­czą wspól­noty, a nawet samo spo­łe­czeń­stwo.

Szkody doty­kają każ­dego pola ludz­kiej aktyw­no­ści, które jeste­śmy w sta­nie porów­nać i zmie­rzyć. Dzie­siątki badań8 wyka­zały9, że cynicy czę­ściej cho­rują na depre­sję, czę­ściej się­gają po alko­hol, zara­biają mniej i umie­rają w młod­szym wieku. Inte­lek­tu­al­nym rzecz­ni­kiem cyni­ków stał się filo­zof Tho­mas Hob­bes, który w swoim dziele Lewia­tan stwier­dził, że „życie ludz­kie jest samotne, biedne, pozba­wione słońca, zwie­rzęce i krót­kie” i z tego powodu nad ludźmi należy spra­wo­wać z koniecz­no­ści wła­dzę. Trudno oddać cyniczny świa­to­po­gląd traf­niej, choć opi­nia Hob­besa znacz­nie lepiej odnosi się do samych cyni­ków.

Kiedy uży­wam słowa „cynik”, w waszych myślach poja­wia się zapewne okre­ślony obraz – osoba tok­syczna, krzywo się uśmie­cha­jąca, zie­jąca pogardą, stro­niąca od innych. Kate­go­ria ta nie jest jed­nak sztywno okre­ślona, ina­czej niż na przy­kład Nowo­ze­land­czycy czy ane­sto­zjo­lożki. Cynizm to spek­trum. Każdy z nas prze­żywa okresy, w któ­rych myśli jak cynik. W moim przy­padku trwał on całe lata. Mając to na uwa­dze, warto zadać sobie pyta­nie, dla­czego tak wielu z nas utrzy­muje cyniczne poglądy, choć jest to dla nich szko­dliwe.

Jeden z powo­dów tkwi w naszej kul­tu­rze, która „upięk­sza” cynizm i ukrywa jego groźne wady poprzez upo­wszech­nia­nie trzech wiel­kich mitów.

Mit 1: Cynizm to oznaka inte­li­gen­cji. Jak wygląda prze­ci­wień­stwo cynika? To oczy­wi­ste – pro­stak lub łatwo­wierny głu­pek, któ­rego można wyki­wać, wyko­rzy­stu­jąc jego naiwny opty­mizm. Ten ste­reo­typ odnosi się do prze­świad­cze­nia, że cynicy są w więk­szo­ści mądrzejsi od nie­cy­ni­ków. Jest ono jed­nakże błędne. W rze­czy­wi­sto­ści cynicy wypa­dają gorzej w testach bada­ją­cych umie­jęt­ność wyła­py­wa­nia kłamstw oraz kłam­ców10. Kiedy zakła­damy, że wszy­scy mówią nie­prawdę, nie zada­jemy sobie więk­szego trudu, aby poznać prawdę. O ile naiwne osoby z auto­matu wie­rzą w uczci­wość innych, o tyle cynicy rów­nie ślepo im nie ufają.

Mit 2: Cynizm zapew­nia bez­pie­czeń­stwo. Każde dzia­ła­nie odno­szące się do zaufa­nia wiąże się z ryzy­kiem. Kiedy powie­rzamy pie­nią­dze, tajem­nice lub zdro­wie w ręce innych ludzi, spra­wiamy, że mają nad nami wła­dzę. Więk­szość ufnych osób doświad­cza bole­snych roz­cza­ro­wań. Zapa­mię­tu­jemy je na długo i mniej chęt­nie podej­mu­jemy podobne ryzyko w przy­szło­ści11. Cynicy nie znają tego pro­blemu – nie ufają nikomu i z tego powodu ni­gdy nie tracą.

Ni­gdy też nie zyskują. Chro­niczny brak zaufa­nia można porów­nać do gry w pokera, w któ­rej za każ­dym razem pasu­jemy i rzu­camy karty na stół tuż po pierw­szym roz­da­niu. Cynizm zabez­pie­cza nas przed oszu­stami, lecz jed­no­cze­śnie prze­kre­śla szanse na nawią­za­nie współ­pracy, zna­le­zie­nie miło­ści czy zbu­do­wa­nie dobrze funk­cjo­nu­ją­cej spo­łecz­no­ści, gdyż wszyst­kie wyma­gają zaufa­nia. To prawda, że na zawsze zapa­mię­tu­jemy osoby, które nas ranią, choć czę­ściej powin­ni­śmy myśleć o przy­ja­cio­łach i przy­ja­ciół­kach, któ­rych nie pozna­li­śmy, uni­ka­jąc kon­tak­tów z innymi ludźmi.

Mit 3: Cynizm jest postawą etyczną. Czy nadzieja nie jest przy­pad­kiem przy­wi­le­jem? Nie wszy­scy mogą sobie na nią pozwo­lić, zwłasz­cza gdy doznali szkody. W świe­cie peł­nym nie­spra­wie­dli­wo­ści mówie­nie poszko­do­wa­nym, że powinni myśleć o pozy­ty­wach, wydaje się zwy­kłą bez­dusz­no­ścią. Opty­mi­ści „pod­ko­lo­ro­wują” rze­czy­wi­stość nadzieją, cynicy rzu­cają na nią świa­tło.

To prze­świad­cze­nie jest intu­icyjne, a jed­no­cze­śnie błędne. Cynizm pomaga sku­pić się na tym, co złe, lecz utrud­nia dostrze­że­nie lep­szej alter­na­tywy. Nie spo­sób napra­wić popsu­tego sys­temu, jeśli jest on lustrem odzwier­cie­dla­ją­cym naszą wadliwą naturę. Jaki jest w takim razie sens jakie­go­kol­wiek dzia­ła­nia? Kiedy myśla­łem jak cynik, nie anga­żo­wa­łem się w spo­łeczne dzia­ła­nia. Nie cho­dzi­łem na pro­te­sty, nie zgła­sza­łem się do wolon­ta­riatu i zasta­na­wia­łem się, dla­czego robią to moi zna­jomi i zna­jome. Tak wła­śnie postę­puje więk­szość cyni­ków – rza­dziej cho­dzą na wybory i anga­żują się w ruchy spo­łeczne niż nie­cy­nicy.

Cynizm nie jest rady­kal­nym świa­to­po­glą­dem. Jest narzę­dziem zapew­nia­ją­cym trwa­łość sta­tus quo12, czyli uży­tecz­nym dla elit oraz pro­pa­gan­dy­stów sie­ją­cych nie­zgodę w celu spra­wo­wa­nia kon­troli nad innymi. Sko­rum­po­wani poli­tycy chro­nią samych sie­bie, prze­ko­nu­jąc wybor­ców, że każdy bie­rze łapówki. Dzien­ni­ka­rze wydają szko­dliwe osądy i rzu­cają obe­lgami. Nasz cynizm to sku­tek ich dzia­łań, a biz­nes ten stale się roz­wija.

Poglądy wpły­wają na to, jak trak­tu­jemy innych, co z kolei wpływa na to, jak my jeste­śmy przez nich trak­to­wani. Idee i myśli kształ­tują obraz ota­cza­ją­cego nas świata, a cynizm czyni go bar­dziej okrut­nym, smut­nym i cho­rym miej­scem do życia. Wielu z nas się to nie podoba. Ame­ry­ka­nie prze­stali sobie ufać, lecz jed­no­cze­śnie aż 79 pro­cent z nich dekla­ruje, że ludzie ufają sobie za mało. Gar­dzą oso­bami o odmien­nych poglą­dach poli­tycz­nych, a jed­no­cze­śnie ponad 80 pro­cent z nich oba­wia się nara­sta­ją­cych podzia­łów13. Więk­szość ludzi pra­gnie żyć w spo­łe­czeń­stwie, w któ­rym war­to­ściami są współ­czu­cie i współ­praca, lecz cynizm umac­nia w nas prze­ko­na­nie, że będzie tylko gorzej, bez względu na to, co zro­bimy. I dla­tego sie­dzimy z zało­żo­nymi rękoma, a świat fak­tycz­nie scho­dzi na psy.

Według sta­ro­żyt­nych mitów nadzieja poja­wiła się na naszym świe­cie jako ele­ment klą­twy. Kiedy Pro­me­te­usz wykradł bogom ogień, Zeus posta­no­wił się zemścić na ludz­ko­ści, pod­su­wa­jąc jej „poda­ru­nek”. Pole­cił Hefaj­sto­sowi ule­pić z gliny i wody pierw­szą kobietę – Pan­dorę – i posłać ją bratu Pro­me­te­usza. Pan­dora otrzy­mała gli­nianą puszkę wraz z pole­ce­niem, aby pod żad­nym pozo­rem jej nie otwie­rać. Tra­wiona cie­ka­wo­ścią kobieta nie usłu­chała pole­ce­nia i w kon­se­kwen­cji wypu­ściła na wol­ność wszel­kie nie­szczę­ścia – cho­roby i głód nisz­czące nasze ciała, gniew i zazdrość tra­wiące nasze umy­sły oraz wojny zrów­nu­jące z zie­mią nasze mia­sta. Kiedy Pan­dora uświa­do­miła sobie popeł­niony błąd, zatrza­snęła wieko puszki, zamy­ka­jąc w niej spo­czy­wa­jącą na samym dnie nadzieję.

Co nadzieja tam jed­nak robiła? Nie­któ­rzy uwa­żają, że była jedyną dobrą rze­czą umiesz­czoną przez bogów w puszce i nie­wy­pusz­cze­nie jej na zewnątrz przy­pie­czę­to­wało nasz los. Inni sądzą, że świet­nie paso­wała do pozo­sta­łych nie­szczęść tra­pią­cych ludz­kość14. Filo­zof Frie­drich Nie­tz­sche stwier­dził, że nadzieja „jest naj­więk­szym złem, ponie­waż prze­dłuża męki czło­wieka”. Wolno wam się z tym stwier­dze­niem zgo­dzić. Nadzieja spra­wia, że zda­rza się nam igno­ro­wać pro­blemy i żyć marze­niami.

Nie­mniej jed­nak naukowcy mają na temat nadziei odmienne zda­nie. Psy­cho­log Richard Laza­rus napi­sał, że „żywić nadzieję to wie­rzyć w coś pozy­tyw­nego, lecz nie­od­no­szą­cego się w danej chwili do naszego życia i mogą­cego się zma­te­ria­li­zo­wać”. Innymi słowy, nadzieja jest reak­cją na pro­blemy, a nie ucieczką od nich. Opty­mizm pozwala nam stwier­dzić, że sprawy ule­gną popra­wie, a nadzieja, że może się tak stać. Opty­mizm opiera się na ide­ali­zmie, nadzieja na prag­ma­ty­zmie. Uka­zuje lep­szy świat i prze­ko­nuje, aby o niego wal­czyć.

Każdy z nas może posłu­żyć się nadzieją. Robił to z pew­no­ścią Emile. Żył w tym samym świe­cie co wszy­scy, lecz zamiast popaść w cynizm, pra­co­wał na rzecz pokoju i spo­łecz­no­ści, dotrzy­mu­jąc wier­no­ści wyzna­wa­nym zasa­dom. Mnie i wielu oso­bom, które go znały, pozy­tywne nasta­wie­nie Emile’a wyda­wało się cechą nad­przy­ro­dzoną. Doświad­cze­nie, tem­pe­ra­ment i wola splo­tły się ze sobą, two­rząc umysł oraz serce świe­cące przy­kła­dem.

Ta książka sta­nowi próbę podzie­le­nia się wie­dzą i mądro­ścią Emile’a. Dzięki pomocy jego żony Ste­pha­nie zdo­ła­łem poroz­ma­wiać z bli­skimi, przy­ja­ciółmi z dzie­ciń­stwa, tre­ne­rami, kole­gami z dru­żyny i zna­jo­mymi Emile’a. W wyniku tych roz­mów, czę­sto prze­ry­wa­nych pła­czem, zro­zu­mia­łem, kim był i dla­czego stał się takim, a nie innym czło­wie­kiem. W pew­nym momen­cie zaczą­łem odczu­wać jego obec­ność. Kiedy mia­łem ochotę wygło­sić zgryź­liwy lub cyniczny komen­tarz – a zda­rzało się to nader czę­sto – sły­sza­łem w myślach przy­wo­łu­jący mnie do porządku głos Emile’a, wpierw cichy, potem coraz gło­śniej­szy.

Nie­długo po dia­gno­zie napi­sał do Ste­pha­nie: „Jako neu­ro­log nauczy­łem się, że nasze mózgi nie postrze­gają świata, ale jedy­nie go inter­pre­tują. I dla­tego utrata mojego ciała nie jest tak naprawdę żadną stratą! To, kim jestem dla Cie­bie, jest odbi­ciem two­jego wła­snego umy­słu. Byłem i zawsze będę z Tobą, w Tobie”. Pisząc tę książkę, mia­łem kil­ka­krot­nie wra­że­nie, że Emile wraca z zaświa­tów. Nauczył mnie wię­cej, niż potra­fi­łem sobie wyobra­zić.

A teraz podzieli się swoją wie­dzą z wami. Na podo­bień­stwo leka­rzy postrze­ga­ją­cych cho­roby jako zabu­rze­nia nor­mal­nego funk­cjo­no­wa­nia ludz­kiego ciała Emile trak­to­wał kon­flikty i okru­cień­stwo jako cho­roby nęka­jące życie spo­łeczne. Wraz z innymi bada­czami i badacz­kami szu­kał bodź­ców wyzwa­la­ją­cych nie­na­wiść, a następ­nie opra­co­wy­wał psy­cho­lo­giczne tera­pie wyci­sza­jące kon­flikty i roz­bu­dza­jące współ­czu­cie.

W Nadziei dla cyni­ków w ana­lo­giczny spo­sób odnio­słem się do utraty wiary w dru­giego czło­wieka. Nie­ba­wem nauczy­cie się dostrze­gać symp­tomy cyni­zmu u sie­bie oraz innych osób i rozu­mieć przy­czyny jego powsta­wa­nia, a następ­nie dowie­cie się, w jaki spo­sób wpływa on na bolączki tra­piące życie spo­łeczne, od epi­de­mii samot­no­ści przez „Wielką Rezy­gna­cję” z pracy po ero­zję demo­kra­cji odczu­wane na całym świe­cie.

Rozu­mie­jąc naturę cho­rób, sku­tecz­niej je leczymy. W tym uję­ciu Emile odgrywa bar­dziej rolę pacjenta niż leka­rza. Jeśli potrak­tu­jemy cynizm jako pato­gen, to Emile był na niego świet­nie uod­por­niony. Gdy wokół sza­leje cho­roba, warto przyj­rzeć się bli­żej oso­bie, która na nią nie zapa­dła. Ja prze­ana­li­zo­wa­łem życie Emile’a, doko­ny­wane przez niego wybory i prze­żyte doświad­cze­nia, aby zro­zu­mieć, co poma­gało mu w „prak­ty­ko­wa­niu” nadziei.

Dzięki temu dowie­dzia­łem się, że w zwal­cza­niu cyni­zmu świet­nie spraw­dza się scep­ty­cyzm, czyli nie­chęć do akcep­to­wa­nia twier­dzeń bez wcze­śniej­szego zapo­zna­nia się z dowo­dami. Ludzie czę­sto mylą cynizm ze scep­ty­cy­zmem, choć te bar­dzo się róż­nią. Cynizm to brak wiary w ludz­kość, scep­ty­cyzm to brak wiary w zasad­ność przyj­mo­wa­nych przez nas zało­żeń. Cynicy uwa­żają ludzi za złych, scep­tycy gro­ma­dzą wie­dzę, która pozwala im zaufać innym. Ci dru­dzy nie przy­wią­zują prze­sad­nej wagi do poglą­dów i szybko się uczą. Emile był scep­ty­kiem peł­nym nadziei, spa­ja­jąc miłość do dru­giego czło­wieka ze ści­słym i docie­kli­wym umy­słem.

Jego życiowa postawa zapew­nia alter­na­tywę dla cyni­zmu. Sku­pia­jąc się na chci­wo­ści, nie­na­wi­ści i nie­uczci­wo­ści, umniej­szamy war­tość ludz­ko­ści. Kolejne bada­nia wyka­zują, jak bar­dzo lek­ce­wa­żymy to, iż jeste­śmy z natury szczo­drzy, ufni i otwarci. Zwy­kły, sta­ty­styczny czło­wiek nie doce­nia zwy­kłego, sta­ty­stycz­nego czło­wieka.

To dla was bar­dzo dobra wia­do­mość. Osoby, z któ­rymi macie na co dzień do czy­nie­nia, są praw­do­po­dob­nie lep­szymi ludźmi, niż zakła­da­cie. Posłu­gu­jąc się scep­ty­cy­zmem – przy­wią­zu­jąc więk­szą uwagę do szcze­gó­łów i nie prze­ska­ku­jąc nazbyt szybko do for­mu­ło­wa­nia wnio­sków – może­cie się pozy­tyw­nie zasko­czyć. Bada­nia suge­rują, że nadzieja nie jest naiw­nym spo­so­bem inter­pre­to­wa­nia świata, lecz wła­ściwą reak­cją na oto­cze­nie pod­jętą na pod­sta­wie dostęp­nych infor­ma­cji. Dzięki temu mogą się nią posłu­żyć nawet cynicy, wymy­ka­jąc się z pułapki, w którą sami wpa­dli.

W kolej­nych roz­dzia­łach dowie­cie się wię­cej na temat cyni­zmu, zaufa­nia oraz nadziei, pozna­jąc wyniki moich badań, a także ludzi, któ­rzy posłu­gują się nadzieją niczym topo­rem do wyła­my­wa­nia zamknię­tych na klucz drzwi. Pozna­cie dyrek­tora, który odmie­nił „nie­bez­pieczną” szkołę, prze­ka­zu­jąc część upraw­nień w ręce uczniów, oraz dyrek­tora gene­ral­nego, który zaszcze­pił w swo­jej fir­mie idee współ­pracy, zry­wa­jąc z kul­tem rywa­li­za­cji. Prze­czy­ta­cie o zwo­len­niczce teo­rii spi­sko­wych, która uświa­do­miła sobie, że więk­sze zna­cze­nie od „prawdy” ma dla niej rodzina, oraz japoń­skim odludku, który odna­lazł spo­sób na komu­ni­ko­wa­nie się z innymi poprzez sztukę. Dzięki ich opo­wie­ściom zoba­czy­cie, w jaki spo­sób ludzki umysł ewo­lu­uje, wzmac­nia­jąc lokalne spo­łecz­no­ści i pro­wa­dząc je ku lep­szej przy­szło­ści.

W Nadziei dla cyni­ków znaj­dzie­cie ponadto porady i stra­te­gie poma­ga­jące w kształ­ce­niu i dosko­na­le­niu scep­ty­cy­zmu peł­nego nadziei. Prak­tyczny porad­nik na ten temat znaj­dzie­cie w anek­sie A. Nie był­bym jed­nak wia­ry­godny, gdy­bym nie posłu­chał wła­snych rad. I tak też postą­pi­łem. W ostat­nim cza­sie zmie­ni­łem podej­ście do wycho­wy­wa­nia dzieci, zaczą­łem eks­pe­ry­men­to­wać z mediami, z któ­rych korzy­stam, czę­ściej roz­ma­wiam z nie­zna­jo­mymi oso­bami i sta­ram się prze­zwy­cię­żyć swą nie­wiarę w moż­li­wość odwró­ce­nia zmian kli­ma­tycz­nych. Więk­szość moich doświad­czeń była bole­sna lub nie­zręczna, ale zaowo­co­wały zmia­nami. Zauwa­ży­łem, że moje rela­cje z innymi ule­gły popra­wie, a poziom opty­mi­zmu i zaufa­nia wzro­sły.

Cynizm bar­dzo czę­sto spro­wa­dza się do braku dowo­dów. Kiedy zwra­camy więk­szą uwagę na szcze­góły, sta­jemy się mniej cyniczni. Mam nadzieję, że niniej­sza książka pomoże wam dostrzec w ludziach dobro i prze­kona do walki o lep­szy świat. Wewnętrzny cynik może nam pod­szep­ty­wać, że wiemy już na temat ludz­ko­ści wszystko, co istotne. Na szczę­ście czło­wiek jest znacz­nie bar­dziej zło­żoną i wspa­niałą istotą, niż rysują go cynicy, a przy­szłość na­dal pełna jest zaga­dek i tajem­nic.

Cynizm to zabru­dzone oku­lary, które zsu­wają się nam z nosów. Zamie­rzam pomóc wam się ich pozbyć. Zdzi­wi­cie się, co zoba­czy­cie, kiedy je w końcu zdej­mie­cie.

Część 1. Oduczanie cynizmu

Część 1

Oducza­nie cyni­zmu

Rozdział 1. Oznaki i symptomy

Roz­dział 1

Oznaki i symp­tomy

Cynizm to cho­roba wynisz­cza­jąca zdro­wie spo­łeczne. Zanim zaczniemy ją leczyć, musimy wpierw zro­zu­mieć, czym jest i w jaki spo­sób na nas wpływa. Sta­wia­nie dia­gnozy przy­po­mina pracę detek­tywa. Symp­tomy to tropy, oznaki, że z orga­ni­zmem dzieje się coś nie­do­brego. Dla przy­kładu bóle, mro­wie­nie w dło­niach i zawroty głowy to oznaki nie­do­krwi­sto­ści. Jeśli ból prze­nie­sie się w oko­lice klatki pier­sio­wej, przy­czyny staną się poważ­niej­sze. Zna­cze­nie każ­dego symp­tomu zmie­nia się wraz z kon­tek­stem.

Psy­cho­lo­go­wie wyko­rzy­stują słowa i dzia­ła­nia pacjen­tów jako wska­zówki infor­mu­jące o tym, co dzieje się w ich gło­wach. Jeśli wyko­ny­wa­nie ulu­bio­nej czyn­no­ści prze­stało nam spra­wiać przy­jem­ność, to naj­praw­do­po­dob­niej znak, że cho­ru­jemy na depre­sję. Jeśli lubimy być duszą towa­rzy­stwa, to zapewne jeste­śmy też eks­tra­wer­ty­kami. W podobny spo­sób możemy „zdia­gno­zo­wać” cynizm, choć nie będzie to zada­nie łatwe, gdyż zna­cze­nie tego słowa ule­gało w ciągu wie­ków zmia­nom. Kiedy cof­niemy się w cza­sie do sta­ro­żyt­no­ści, okaże się, że na początku cynizm nie przy­po­mi­nał wcale swo­jej obec­nej formy.

Ukryta nadzieja: starożytni cynicy

Naj­sław­niej­szy detek­tyw świata nie był nawet naj­bar­dziej uta­len­to­wa­nym człon­kiem swo­jej rodziny. Zda­niem Sher­locka Hol­mesa jego brat Mycroft zna­cząco prze­wyż­szał go talen­tami. Pro­blem Mycro­fta pole­gał na „braku ambi­cji i ener­gii”, a także na pogar­dzie żywio­nej w sto­sunku do reszty ludz­ko­ści. Zamiast roz­wią­zy­wać kry­mi­nalne zagadki, wolał prze­sia­dy­wać w towa­rzy­stwie zna­jo­mych, któ­rzy nie lubili innych ludzi. Jak stwier­dził Sher­lock, Klub Dio­ge­nesa „two­rzyły naj­bar­dziej nie­to­wa­rzy­skie i stro­niące od innych ludzi osoby w całym mie­ście”15. Nawet jedna próba zaga­je­nia roz­mowy z któ­rymś człon­kiem klubu koń­czyła się natych­mia­sto­wym usu­nię­ciem z tego oso­bli­wego grona.

Klub zaczerp­nął swoją nazwę od Dio­ge­nesa z Synopy16 – upar­tego grec­kiego myśli­ciela, który przy­szedł na świat 23 wieki wcze­śniej. Był synem ban­kiera i wraz z ojcem zastał oskar­żony o psu­cie monety, a następ­nie wyda­lony z rodzin­nego mia­sta. Osta­tecz­nie osiadł w Ate­nach, gdzie spał w dużej gli­nia­nej beczce, żebrząc na uli­cach o jedze­nie. W niczym nie przy­po­mi­nał kla­sycz­nego filo­zofa, ale bar­dziej współ­cze­snego kontr­kul­tu­ro­wego rebe­lianta, rzu­ca­ją­cego wyzwa­nie całemu spo­łe­czeń­stwu. Odda­wał mocz i kał, a nawet mastur­bo­wał się w miej­scach publicz­nych. Wyma­chi­wał latar­nią przed twa­rzami prze­chod­niów, mówiąc, że szuka choćby jed­nego uczci­wego czło­wieka.

Dio­ge­nes – po czę­ści mnich, hipis oraz komik – wzbu­dzał prze­ra­że­nie w jed­nych, a fascy­na­cję w innych miesz­kań­cach Aten. Ci dru­dzy nadali mu prze­zwi­sko kyni­kos, czyli „podobny do psa”, które bar­dzo mu się spodo­bało, gdyż stwier­dził: „Łaszę się do tych, co dają ci cokol­wiek, szcze­kam na tych, co odma­wiają, i zata­piam kły w ciele hul­ta­jów”17. Słowo kyni­kos wyewo­lu­owało następ­nie w cynizm. Dla roz­róż­nie­nia jego sta­ro­żytne zna­cze­nie będę ujmo­wał jako „cynizm przez wiel­kie C”18.

Dio­ge­nes szybko zna­lazł zwo­len­ni­ków, któ­rzy byli rów­nie nie­okrze­sani, iro­niczni i uczu­leni na pier­doły co on. Jego „nauka” pod­szyta była jed­nakże nadzieją. Cynicy uwa­żali, że ludzie są z natury szla­chetni i mogą wieść war­to­ściowe życie, lecz prze­szka­dzają im w tym osoby u wła­dzy i usta­na­wiane przez nie prawa, zatru­wa­jąc umy­sły myślami o bogac­twie i potę­dze. Dio­ge­nes sta­rał się wyra­to­wać innych z tej pułapki. Jak stwier­dził jeden z bada­czy sta­ro­żyt­nych cyni­ków, filo­zof „postrze­gał samego sie­bie jako medyka, który musi zada­wać ból, aby leczyć”. Nie naga­by­wał nie­zna­jo­mych, gdyż pałał do ludzi nie­na­wi­ścią, lecz pró­bo­wał ich w ten spo­sób wyzwo­lić – jak mistrz zen ude­rza­jący dło­nią ucznia w poli­czek, aby wytrą­cić go z zadumy19.

Zwal­cza­jąc spo­łeczną cho­robę, cynicy przez wiel­kie C stwo­rzyli prze­pis na życie mające zna­cze­nie. Jego głów­nym ele­men­tem była autar­keia, czyli pole­ga­nie na samym sobie. Lek­ce­wa­żąc oby­czaje, wpływy i bogac­twa, cynicy żyli na wła­snych warun­kach i robili to, co uwa­żali za naj­bar­dziej war­to­ściowe. Drugą czę­ścią był kosmopolités, czyli kosmo­po­li­tyzm. Cynicy odrzu­cali poję­cie przy­na­leż­no­ści, gdyż nie postrze­gali samych sie­bie jako gor­szych bądź lep­szych od innych. Kiedy zapy­tano Dio­ge­nesa, skąd pocho­dzi, odparł: „Jestem oby­wa­te­lem świata”. Trze­cim fila­rem była phi­lan­th­ro­pia, czyli umi­ło­wa­nie ludz­ko­ści. Cynicy zawsze reago­wali na cier­pie­nia innych z „misjo­nar­skim” wręcz zapa­łem20. Jak stwier­dził inny badacz: „dba­nie o dobro­stan dru­giego czło­wieka jest pod­stawą cyni­zmu we wszel­kich jego odmia­nach”.

Sta­ro­żytny cynizm był w rze­czy­wi­sto­ści prze­ci­wień­stwem tego, jak go postrze­gano. Pod cha­osem krył się porzą­dek. Pod gnie­wem tro­ska. Dio­ge­nes nie stro­nił od ludzi, lecz pró­bo­wał nieść im pomoc, aby żyli peł­nią życia. Bar­dzo moż­liwe, że z całego serca gar­dziłby człon­kami Klubu Dio­ge­nesa.

Jak w takim razie doszło do wypa­cze­nia tych idei? Cynicy woleli dawać uliczne przed­sta­wie­nia i nie zaprzą­tali sobie głów ste­no­gra­fią. Ich „dzieła” rzadko prze­ży­wały ich samych. Jak stwier­dził pewien histo­ryk: „Nie­umie­jęt­ność obja­śnia­nia samego sie­bie umniej­szała «nie­wąt­pliwy powab» cyni­zmu”21. Cynicy przez wiel­kie C nie zaprzą­tali sobie tym jed­nak głowy, pozwa­la­jąc to robić innym. Dla póź­niej­szych filo­zo­fów nowym cyni­kiem był Jezus, gar­dzący zna­mio­nami wła­dzy i gło­szący miłość do bliź­nich. Rene­san­sowy pisarz przed­sta­wił Dio­ge­nesa jako pijaka żyją­cego w beczce wypeł­nio­nej winem.

Two­rzono kolejne kopie kopii stresz­cza­ją­cych idee cyni­ków. Z cza­sem zaczęto ich postrze­gać jedy­nie jako mal­kon­ten­tów – któ­rymi w rze­czy­wi­sto­ści byli – zapo­mi­na­jąc o miło­ści, którą darzyli dru­giego czło­wieka22. Współ­cze­sny cynizm, ten przez małe c, zacho­wał podejrz­li­wość w sto­sunku do reguł spo­łecz­nych, lecz utra­cił powo­ła­nie i wyobraź­nię. Cynicy przez wiel­kie C wie­rzyli, że w ludziach drze­mie ogromny poten­cjał. Dla cyni­ków przez małe c naj­gor­sze ele­menty spo­łe­czeń­stwa okre­ślają to, kim jeste­śmy jako zbio­ro­wość. Pierwsi kpili z reguł, aby się od nich wyzwo­lić. Dru­dzy gar­dzą spo­łe­czeń­stwem, a jed­no­cze­śnie wywie­szają białą flagę, gdyż nie dostrze­gają lep­szej alter­na­tywy.

(Błędna) teoria na temat Każdego

Więk­szość z nas zna wyłącz­nie cynizm przez małe c. Od tej pory będę go ujmo­wał samym sło­wem „cynizm”. Każ­dego roku zapada na tę cho­robę coraz wię­cej osób. Aby się upew­nić, czy nie jeste­ście jedną z nich, sprawdź­cie, czy zga­dza­cie się z poniż­szymi stwier­dze­niami:

1. Nikomu nie zależy na tym, co się z nami sta­nie.

2. Więk­szość ludzi nie lubi poma­gać innym.

3. Więk­szość ludzi zacho­wuje uczci­wość, bo oba­wia się, że zosta­nie zła­pana na gorą­cym uczynku.

W latach 50. XX wieku psy­cho­lo­go­wie Wal­ter Cook i Donald Medley opra­co­wali test poma­ga­jący w iden­ty­fi­ko­wa­niu dobrych nauczy­cieli. Odbyli roz­mowy z set­kami edu­ka­to­rów, pyta­jąc ich, czy zga­dzają się z 50 stwier­dze­niami – mię­dzy innymi z tymi, które zamie­ści­łem powy­żej. Jak się oka­zało, nauczy­ciele, któ­rzy zga­dzali się z więk­szo­ścią opi­nii, mieli naj­gor­sze rela­cje ze swo­imi uczniami. Test miał jed­nakże szer­sze zasto­so­wa­nie. Każda osoba zga­dza­jąca się z więk­szo­ścią umiesz­czo­nych w nim stwier­dzeń cha­rak­te­ry­zo­wała się prze­sadną podejrz­li­wo­ścią w sto­sunku do nie­zna­jo­mych, przy­ja­ciół, a nawet bli­skich. Przez czy­sty przy­pa­dek Cook i Medley wymy­ślili wykry­wacz cyni­zmu23.

Więk­szość z nas zga­dza się z jedną trze­cią, mak­sy­mal­nie połową zdań zamiesz­czo­nych w teście Cooka i Medleya24. Ja ogra­ni­czy­łem go do trzech stwier­dzeń. Jeśli nie zga­dza­cie się z żad­nym, jeste­ście mar­nymi cyni­kami. Jeśli zga­dza­cie się z jed­nym zda­niem, znaj­du­je­cie się w dol­nym prze­dziale cyni­zmu. Jeśli z dwoma, jeste­ście w prze­dziale śred­nim. A jeśli odpo­wie­dzie­li­ście twier­dząco na wszyst­kie, jeste­ście naj­praw­do­po­dob­niej peł­no­praw­nymi cyni­kami wyzna­ją­cymi „teo­rię każ­dego”.

Wszy­scy posłu­gu­jemy się w życiu teo­riami, które tłu­ma­czą, pro­gno­zują i poma­gają poru­szać się po współ­cze­snym świe­cie. Teo­ria gra­wi­ta­cji wyja­śnia, że ciała posia­da­jące masę przy­cią­gają się wza­jem­nie. Nawet jeśli nie myślimy w danej chwili na ten temat, teza ta tkwi w naszym umy­śle. Dla­tego nie dzi­wi­cie się, gdy jabłko spada z jabłoni, i nie waha­cie się zrzu­cić z dachu wie­żowca pta­siego piórka, w prze­ci­wień­stwie do cegły. Nie­wiele osób pod­waża teo­rię gra­wi­ta­cji, lecz inne idee wywo­łują zażarte spory. Opty­mizm zakłada, że wszystko poto­czy się dobrze, pesy­mizm, że sta­nie się zgoła odmien­nie. Opty­mi­ści przy­wią­zują wagę do pomyśl­nych zna­ków i nie oba­wiają się podej­mo­wać ryzyka, pesy­mi­ści sku­piają się na złych wróż­bach i wolą zacho­wy­wać ostroż­ność25.

Cynizm to teo­ria, która głosi, że ludzie są samo­lubni, chciwi i nie­uczciwi26. Tak jak każda inna teo­ria wpływa na to, jak postrze­gamy ota­cza­jącą nas rze­czy­wi­stość i jak na nią reagu­jemy – w tym przy­padku doty­czy to świata spo­łecz­nego. W innym bada­niu bazu­ją­cym na teście Cooka i Medleya popro­szono bada­nych o opo­wie­dze­nie dru­giej oso­bie o swo­ich pro­ble­mach. Ci, któ­rzy nie zga­dzali się ze stwier­dze­niami, oce­niali słu­cha­czy jako ser­decz­nych i uważ­nych. Ci, któ­rzy odpo­wia­dali twier­dząco, postrze­gali słu­cha­czy jako wynio­słych i bez­dusz­nych27.

Cynizm wpływa na spo­sób myśle­nia, zacho­wa­nie oraz doko­ny­wane wybory. Prze­cho­dząc do dal­szej czę­ści dia­gnozy, zagramy w grę. Jeste­ście „inwe­sto­rami” dys­po­nu­ją­cymi 10 dola­rami. Drugi gracz, któ­rego ni­gdy nie spo­tka­cie, jest „powier­ni­kiem”. Może­cie prze­słać powier­ni­kowi dowolną część „kapi­tału”, a ta zosta­nie następ­nie potro­jona. Powier­nik rów­nież może wam zwró­cić dowolną sumę. Jeśli zain­we­stu­je­cie 10 dola­rów, uro­sną one na „kon­cie” powier­nika do 30 dola­rów. Jeśli powier­nik ode­śle wam z nich połowę, obaj na tym zyska­cie. Może wam też zwró­cić całość sumy lub zacho­wać wszystko dla sie­bie.

Ile pie­nię­dzy prze­śle­cie swo­jemu powier­ni­kowi? Zapisz­cie odpo­wiedź na kartce – wró­cimy do niej póź­niej.

Eko­no­mi­ści wyko­rzy­stują tę grę od dawna do mie­rze­nia poziomu zaufa­nia28 – jeden z gra­czy musi zaufać innej oso­bie, jeśli chce odnieść korzyść. Za każ­dym razem, gdy wyja­wiamy komuś sekret lub zosta­wiamy dzieci z opie­kunką, nara­żamy się na szkodę. Jeśli druga osoba dotrzyma swo­jego słowa, zyskają na tym wszy­scy29. Przy­ja­ciele, któ­rym się zwie­rzamy, oka­zują nam wspar­cie. Dzieci spę­dzają czas na zaba­wie z doro­słą osobą, opie­kunki lub opie­ku­no­wie otrzy­mują zapłatę, my zysku­jemy czas dla sie­bie. Możemy się jed­nak spa­rzyć. Powier­nicy roz­po­wie­dzą nasze tajem­nice, a opie­ku­no­wie okradną lub cały wie­czór spę­dzą z nosem w tele­fo­nie, igno­ru­jąc kom­plet­nie dzieci.

Zaufa­nie wiąże się z ryzy­kiem i z tego powodu cynicy uwa­żają, że ufają jedy­nie naiw­niacy. Wróćmy teraz do gry z 10 dola­rami. Jeśli jeste­ście prze­cięt­nymi oso­bami, wysła­li­ście powier­ni­kom około 5 dola­rów, które pomnożą się do 15. Typowy powier­nik ode­słałby wam około 6 dola­rów, zacho­wu­jąc 9 dla sie­bie. Cynicy „inwe­stują” znacz­nie mniej, od 0 do 3 dola­rów30. Nie­cy­nicy zakła­dają, że ist­nieje 50 pro­cent szans na to, że ich inwe­sty­cja się zwróci. Cynicy uwa­żają, że powier­nicy zatrzy­mają dla sie­bie całą kwotę. Bada­nia wyka­zują, że aż 80 pro­cent powier­ni­ków odsyła inwe­sto­rom część pie­nię­dzy. Innymi słowy, cynicy wygry­wają znacz­nie mniej w grach bazu­ją­cych na zaufa­niu, choć każdy z gra­czy może zyskać w nich wię­cej, jeśli zaufa dru­giej oso­bie.

W bada­niach brak zaufa­nia prze­kłada się na mniej­sze zyski, w praw­dzi­wym życiu pozba­wia nas znacz­nie bar­dziej war­to­ścio­wego surowca – innych ludzi. Pisarz Kurt Von­ne­gut stwier­dził, że ludzie są „che­micz­nie zapro­jek­to­wani” do życia w spo­łecz­no­ściach, „tak jak ryby są che­micz­nie zapro­jek­to­wane do życia w czy­stej wodzie”31. Cynicy oba­wia­jący się strat odma­wiają sobie spo­łecz­nych potrzeb. Rza­dziej pro­szą o pomoc zna­jo­mych i zakła­dają, że inne osoby pró­bują ich oszu­kać32. Niczym pstrągi, które wysko­czyły ze stru­mie­nia na brzeg, umie­rają z powodu braku kon­taktu i więzi.

To spo­łeczne „nie­do­ży­wie­nie” aku­mu­luje się z upły­wem czasu. Bada­nia wyka­zały, że cyniczne nasto­latki znacz­nie czę­ściej popa­dają na stu­diach w depre­sję, niż ich nie­cy­niczni kole­dzy i kole­żanki, a cyniczni stu­denci oraz stu­dentki czę­ściej popa­dają w alko­ho­lizm i szyb­ciej się roz­wo­dzą33. Nie­cy­nicy zara­biają w trak­cie kariery wię­cej pie­nię­dzy, cynicy szyb­ciej osią­gają pła­cowy sufit34. Czę­ściej też zapa­dają na cho­roby serca i doświad­czają miło­snych zawo­dów. W ramach jed­nego z badań około 2 tysięcy męż­czyzn wypeł­niło test Cooka i Medleya. Po upły­wie 10 lat skon­tak­to­wano się z nimi ponow­nie. 117 bada­nych zmarło, a ponad dwie trze­cie z nich było cyni­kami35.

W sta­rym dow­ci­pie dwie star­sze panie narze­kają na pen­sjo­nat, w któ­rym się zatrzy­mały. „Jedze­nie jest tu okropne” – stwier­dza pierw­sza. „No wła­śnie – dorzuca jej przy­ja­ciółka. – W dodatku por­cje są takie mizerne!” Oto cyniczne życie w pigułce – wypeł­nione samot­no­ścią, przy­gnę­bie­niem, a do tego krót­kie.

Gaszenie społecznego silnika

Cynicy wiodą gor­sze życie niż nie­cy­nicy, lecz brak zaufa­nia odbija się nega­tyw­nie na wszyst­kich. Łatwo to wyka­zać, porów­nu­jąc poziom zamoż­no­ści i zaufa­nia w róż­nych kra­jach36. W 2014 roku w ramach pro­jektu World Values Survey (Świa­towe Bada­nia nad War­to­ściami) zadano bada­nym pyta­nie, czy więk­szość ludzi jest godna zaufa­nia. Twier­dząco odpo­wie­działo 50 pro­cent miesz­kań­ców Wiet­namu, lecz jedy­nie 18 pro­cent oby­wa­teli Moł­da­wii, która w danym okre­sie noto­wała podobny poziom zamoż­no­ści. Róż­nice w odpo­wie­dziach ist­niały rów­nież pomię­dzy bogat­szymi kra­jami. Dla przy­kładu 58 pro­cent Finów i Finek opo­wie­działo się za zaufa­niem dru­giej oso­bie, lecz podob­nej odpo­wie­dzi udzie­liło zale­d­wie 19 pro­cent Fran­cu­zów i Fran­cu­zek.

Spo­łecz­no­ści oparte na zaufa­niu radzą sobie znacz­nie lepiej. Ich człon­ko­wie są szczę­śliwsi i zdrowsi, co można przy­rów­nać do pod­wyżki zarob­ków o 40 pro­cent37. Czę­ściej poma­gają cha­ry­ta­tyw­nie, anga­żują się w dzia­ła­nia spo­łeczne i rza­dziej popeł­niają samo­bój­stwa38. Współ­pra­cują ze sobą, roz­wi­ja­jąc lokalne rynki zbytu. Eko­no­mi­ści porów­nali w jed­nym z badań dekla­ro­wany poziom zaufa­nia z pro­duk­tem kra­jo­wym brutto (PKB) w 41 pań­stwach39. Oka­zało się, że gospo­darki roz­wi­jały się sta­bil­nie tam, gdzie zaufa­nie było więk­sze, a kur­czyły się lub trwały w zastoju tam, gdzie jego poziom był niski.

Zaufa­nie spra­wia, że dobre chwile stają się jesz­cze lep­sze, a złe zno­śniej­sze. Osoby wie­rzące w sie­bie nawza­jem jed­no­czą wysiłki i spraw­niej zwal­czają prze­ciw­no­ści. Dobry przy­kład tej zależ­no­ści pocho­dzi z japoń­skiego mia­sta Kobe. Dwie z jego dziel­nic – Mano oraz Mikura – są do sie­bie nie­zmier­nie podobne. W obu znaj­duje się dużo fabryk, warsz­ta­tów i domów miesz­kal­nych. W obu miesz­kają głów­nie rodziny robot­ni­cze z klasy śred­niej. Różni je jedy­nie to, że w Mano pro­wa­dzono głów­nie małe rodzinne firmy, co sprzy­jało nawią­zy­wa­niu han­dlo­wych rela­cji pomię­dzy miesz­kań­cami. Poza tym za biz­nesy odpo­wia­dały tam przede wszyst­kim kobiety. Spo­łecz­ność Mikury jest znacz­nie bar­dziej patriar­chalna.

Miesz­kańcy Mano nie­raz mie­rzyli się wspól­nie z prze­ciw­no­ściami. W latach 60. XX wieku rosnąca gwał­tow­nie liczba fabryk dopro­wa­dziła do ogrom­nego zanie­czysz­cze­nia powie­trza. Aż 40 pro­cent ludzi miesz­ka­ją­cych w dziel­nicy zacho­ro­wało na astmę. Z ulic nie zbie­rano śmieci i nie­ba­wem zaro­iło się na nich od szczu­rów, much i koma­rów. Dziel­nicę zaczęto prze­zy­wać „domem towa­ro­wym sprze­da­ją­cym zanie­czysz­cze­nia”. Ludzie zaczęli się wypro­wa­dzać i wszystko wska­zy­wało na to, że Mano prze­isto­czy się w slumsy.

Miesz­kańcy nie wywie­sili jed­nak bia­łej flagi. Zało­żyli lokalny komi­tet do pla­no­wa­nia dzia­łań napraw­czych i naci­skali na wła­dze, aby udzie­liły pomocy. Powoli w Mano poja­wiły się parki, które zakła­dano pomię­dzy zatło­czo­nymi uli­cami. Fabryki prze­nie­siono w inne miej­sca. Śmieci zebrano z ulic. Dzie­ciom zapew­niono place do zabaw, a star­szym oso­bom domy spo­koj­nej sta­ro­ści. Poziom życia miesz­kań­ców Mano wzrósł.

Akty­wizm połą­czył miesz­kań­ców dziel­nicy dzia­ła­ją­cych dla wspól­nego dobra. Mikura nie miała takiej histo­rii40. Kiedy w 1995 roku w Kobe zatrzę­sła się zie­mia, śmierć ponio­sło ponad 5 tysięcy osób, a ponad 100 tysięcy domów ule­gło znisz­cze­niu. Pożary, które wybu­chły w następ­stwie wstrzą­sów, sza­lały przez dwa dni.

Walka z ogniem miała ogromne zna­cze­nie. Miesz­kańcy Mikury przy­glą­dali się bez­czyn­nie pło­mie­niom, które tra­wiły ich domy. Miesz­kańcy Mano nie cze­kali na reak­cję lokal­nych władz i sami ufor­mo­wali bry­gady prze­ciw­po­ża­rowe, zbie­ra­jąc z fabryk gumowe węże i pom­pu­jąc nimi wodę z rzeki. Pożar znisz­czył co czwarty dom w Mano i trzy z czte­rech domów sto­ją­cych w Miku­rze41. W dru­giej z dziel­nic śmierć ponio­sło aż 10 razy wię­cej miesz­kań­ców.

Zaufa­nie pozwo­liło oca­lić budynki i chro­nią­cych się w nich ludzi. A po kata­stro­fie przy­spie­szyło usu­wa­nie szkód. W Mano powstały orga­ni­za­cje nio­sące pomoc huma­ni­tarną, stwo­rzono tym­cza­sowe przed­szkole i zaczęto zbie­rać pod­pisy pod pety­cją doma­ga­jącą się posta­wie­nia tym­cza­so­wych domów. Miesz­kańcy Mikury nie pod­jęli podob­nych dzia­łań. Wła­dze Kobe zaofe­ro­wały dar­mowe usu­wa­nie gru­zów, ale wła­ści­ciele domów musieli o to popro­sić. Ludzie miesz­ka­jący w Miku­rze nie widzieli potrzeby.

Przy­kła­dów pozy­tyw­nego wpływu zaufa­nia można wymie­nić znacz­nie wię­cej42. Więzi łączące miesz­kań­ców miast i dziel­nic spra­wiają, że szyb­ciej podźwi­gają się one ze znisz­czeń po przej­ściu tsu­nami, hura­ga­nów i zbroj­nych ata­ków43. Wiara w innych i wspól­notę, a także soli­dar­ność spraw­dza się w wyma­ga­ją­cych chwi­lach. Kiedy zaufa­nie zanika, spo­łecz­no­ści stają się nie­sta­bilne, niczym wieże usta­wione z kloc­ków. Rośnie w nich liczba popeł­nia­nych prze­stępstw oraz zacho­ro­wań i zacho­dzi sil­niej­sza pola­ry­za­cja poglą­dów44.

Dobrze ilu­struje te zależ­no­ści pan­de­mia COVID. W 2020 roku w wielu kra­jach oby­wa­tele prze­stali ufać wła­dzom45. Nie stało się tak w Korei Połu­dnio­wej, gdzie rząd przy­stą­pił do natych­mia­sto­wych dzia­łań, bazu­jąc na trzech fila­rach: trans­pa­rent­no­ści, demo­kra­cji oraz otwar­to­ści. Zaku­piono szyb­kie testy i regu­lar­nie prze­ka­zy­wano opi­nii publicz­nej nowe infor­ma­cje o cho­ro­bie (a także o tym, czego na jej temat nie wie­dziano). Dzięki temu łatwiej i szyb­ciej wychwy­ty­wano zaka­żone osoby i natych­miast udzie­lano im pomocy. Dzia­ła­nia władz prze­ło­żyły się na wzrost zaufa­nia oby­wa­teli Korei Połu­dnio­wej. Do końca 2021 roku szcze­pionkę przy­jęło ponad 80 pro­cent z nich46. Dla porów­na­nia w USA odse­tek ten wyno­sił zale­d­wie 60 pro­cent, a w Wiel­kiej Bry­ta­nii nie­całe 70 pro­cent.

Kore­ań­ski pre­mier Chung Syekyun stwier­dził póź­niej: „Kiedy ma się zaufa­nie ludzi, można zaszcze­pić ich wię­cej”47. Zasada ta działa rów­nież w drugą stronę. Bada­nia pro­wa­dzone na całym świe­cie wyka­zały, że osoby nie­ufne przyj­mo­wały szcze­pionki rza­dziej, co prze­kła­dało się na więk­szą liczbę zara­żeń i zgo­nów48. Według jed­nej z ana­liz gdyby we wszyst­kich kra­jach odse­tek zaszcze­pio­nych był tak wysoki jak w Korei Połu­dnio­wej, zara­zi­łoby się aż 40 pro­cent mniej osób49. Oby­wa­tele więk­szo­ści państw zacho­wy­wali się jed­nak jak miesz­kańcy dziel­nicy Mikura, a nie Mano. Pan­de­mia pogłę­biła jedy­nie ich cynizm, a ten dodat­kowo spo­tę­go­wał nega­tywne skutki pan­de­mii.

Wskrzeszanie cynizmu przez wielkie C

Jeśli się­gnę­li­ście po tę książkę w poszu­ki­wa­niu nadziei, odnie­śli­ście zapewne wra­że­nie, że zmie­rza ona w nie­wła­ści­wym kie­runku i utwier­dza was jedy­nie w prze­ko­na­niu, iż świat scho­dzi na psy. Ale to, co maleje, może też uro­snąć. Odnosi się to rów­nież do zaufa­nia. Jak na iro­nię w lecze­niu współ­cze­snego cyni­zmu spraw­dzają się pomy­sły zaczerp­nięte z cyni­zmu sta­ro­żyt­nego. Zasady Dio­ge­nesa – pole­ga­nie na samym sobie, kosmo­po­li­tyzm i umi­ło­wa­nie ludz­ko­ści – mogą posłu­żyć jako odskocz­nia do budo­wa­nia zaufa­nia. Ide­al­nym przy­kła­dem sku­tecz­no­ści tej „tera­pii” jest mój przy­ja­ciel Emile.

Na pierw­szy rzut oka Emile był nega­tyw­nym odbi­ciem Dio­ge­nesa – osobą cie­płą i tole­ran­cyjną, tre­ne­rem i człon­kiem dru­żyny, a ni­gdy samot­ni­kiem. Obu łączyło jed­nak bar­dzo wiele. Dio­ge­nes wyrze­kał się bogactw, Emile ni­gdy nie trak­to­wał zara­bia­nia pie­nię­dzy jako prio­ry­tetu. Obaj wie­dli życie wypeł­nione wol­no­ścią. W przy­padku Emile’a jej źró­dłem był jego ojciec Bill – pisarz, ogrod­nik, sprze­dawca ksią­żek i wieczny dyle­tant. W mło­do­ści Bill prze­no­sił się do kolej­nych miast leżą­cych nad zatoką San Fran­ci­sco, żyjąc, jak sam stwier­dził, „na mar­gi­ne­sie spo­łe­czeń­stwa. Dopóki nie zosta­łem ojcem. To wszystko zmie­niło”50.

Cho­roba żony spra­wiła, że Bill wycho­wy­wał syna sam51. Wkła­dał małego Emile’a do wyłą­czo­nej prze­no­śnej lodówki wypeł­nio­nej plu­szo­wymi zabaw­kami, moco­wał ją do wózka, a ten cią­gnął rowe­rem, prze­mie­rza­jąc ulice i oko­liczne lasy. Kiedy syn dorósł, ojciec ni­gdy nie mówił mu, co ma robić i co powi­nien robić. Emile nazwał potem ten styl wycho­wy­wa­nia „nie­na­rzu­ca­jącą się tro­ską”. „Wspa­nia­łym darem, jaki otrzy­ma­łem od ojca, było to, że pozwo­lił mi stać się mną”52.

Emile nauczył się nie przy­wią­zy­wać wiel­kiej wagi do pie­nię­dzy i sta­tusu, choć w mia­stach leżą­cych nad zatoką napo­ty­kał ich oznaki na każ­dym kroku. „Nie miał nic do stra­ce­nia, bo niczego nie miał i czuł się z tym dobrze”53 – stwier­dził jego przy­ja­ciel z mło­do­ści. Dało mu to swo­bodę – podobną do wol­no­ści Dio­ge­nesa – by podą­żać przez życie na wła­snych warun­kach, reali­zu­jąc wła­sne marze­nia i potrzeby. Na Uni­wer­sy­te­cie Stan­forda zapi­sał się do dru­żyny rugby, a wolny czas spę­dzał na roz­mo­wach z bez­dom­nymi, czego w Palo Alto nie robiło wielu ludzi.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Karina Schu­mann, Jamil Zaki i Carol S. Dweck, „Addres­sing the Empa­thy Defi­cit: Beliefs About the Mal­le­abi­lity of Empa­thy Pre­dict Effort­ful Respon­ses When Empa­thy Is Chal­len­ging”, Jour­nal of Per­so­na­lity and Social Psy­cho­logy 107, nr 3 (2014), s. 475–493; Sylvia A. Morelli i in., „Emo­tio­nal and Instru­men­tal Sup­port Pro­vi­sion Inte­ract to Pre­dict Well-Being”, Emo­tion 15, nr 4 (2015), s. 484–493. [wróć]

2. Cytat ten, jak więk­szość zamiesz­czo­nych w książce, zawdzię­czam bli­skim oraz przy­ja­cio­łom Emile’a. Podzie­lił się nim ze mną Shawn Korn­hau­ser, który nagrał roz­mowę z Emile’em nie­długo po tym, gdy usły­szał on od leka­rzy dia­gnozę cho­roby; patrz Annen­berg School for Com­mu­ni­ca­tion, „Emile: The Mis­sion of Emile Bru­neau of the Peace and Con­flict Neu­ro­science Lab”, YouTube, 9 paź­dzier­nika 2020. Pozo­stałe osoby wymie­ni­łem w przy­pi­sach oraz podzię­ko­wa­niach. [wróć]

3. Jeneen Inter­landi, „The World Lost Emile Bru­neau When We Needed Him Most”, New York Times, 2 listo­pada 2020. [wróć]

4. White House Histo­ri­cal Asso­cia­tion, „Racial Ten­sion in the 1970s” [dostęp: 11.10.2023]; https://www.whi­te­ho­use­hi­story.org/racial-ten­sion-in-the-1970s. [wróć]

5. Jedno z moż­li­wych wytłu­ma­czeń tej zmiany wiąże się z nową demo­gra­fią. Na przy­kład biali męż­czyźni nale­żący do klasy śred­niej mają wię­cej powo­dów, by pokła­dać zaufa­nie w ame­ry­kań­skiej gospo­darce niż człon­ko­wie grup mar­gi­na­li­zo­wa­nych w prze­szło­ści, co znaj­duje odzwier­cie­dle­nie w bada­niach son­da­żo­wych (choćby w przy­padku Afro­ame­ry­ka­nów). Nie­mniej jed­nak ana­liza danych z son­daży, którą prze­pro­wa­dzi­łem wraz z zespo­łem, wyka­zała, że poziom zaufa­nia spada, nawet kiedy weź­mie się poprawkę na pocho­dze­nie, płeć, wiek czy dochód. Pokrywa się to z ana­lizą prze­pro­wa­dzoną w roku 2011, co suge­ruje, że ogólny spa­dek zaufa­nia wynika przede wszyst­kim z jego spadku w gru­pie bia­łych respon­den­tów, a nie z uwzględ­nie­nia w son­da­żach przed­sta­wi­cieli mar­gi­na­li­zo­wa­nych spo­łecz­no­ści. Patrz Rima Wil­kes, „Re-Thin­king the Dec­line in Trust: A Com­pa­ri­son of Black and White Ame­ri­cans”, Social Science Rese­arch 40, nr 6 (2011), s. 1596–1610. [wróć]

6. Edel­man, „2022 Edel­man Trust Baro­me­ter” [dostęp: 11.10.2023]; https://www.edel­man.com/trust/2022-tru­st­ba­ro­me­ter. [wróć]

7. Gal­lup, „Con­fi­dence in Insti­tu­tions”. [wróć]

8. W niniej­szej książce znaj­duje się bar­dzo wiele odnie­sień do badań nauko­wych, które można zna­leźć w przy­pi­sach. Wię­cej infor­ma­cji na ich temat znaj­duje się w anek­sie B „Oce­nia­nie dowo­dów”. [wróć]

9. B. Kent Houston i Chri­stine R. Vavak, „Cyni­cal Hosti­lity: Deve­lop­men­tal Fac­tors, Psy­cho­so­cial Cor­re­la­tes, and Health Beha­viors”, Health Psy­cho­logy 10 (1991), s. 9–17; Susan A. Ever­son i in., „Hosti­lity and Incre­ased Risk of Mor­ta­lity and Acute Myocar­dial Infarc­tion: The Media­ting Role of Beha­vio­ral Risk Fac­tors”, Ame­ri­can Jour­nal of Epi­de­mio­logy 146, nr 2 (1997), s. 142–152; Tarja Hepo­niemi i in., „The Lon­gi­tu­di­nal Effects of Social Sup­port and Hosti­lity on Depres­sive Ten­den­cies”, Social Science & Medi­cine 63, nr 5 (2006), s. 1374–1382; Ilene C. Sie­gler i in., „Pat­terns of Change in Hosti­lity from Col­lege to Midlife in the UNC Alumni Heart Study Pre­dict High-Risk Sta­tus”, Psy­cho­so­ma­tic Medi­cine 65, nr 5 (2003), s. 738–745; Olga Sta­vrova i Daniel Ehle­bracht, „Cyni­cal Beliefs About Human Nature and Income: Lon­gi­tu­di­nal and Cross-Cul­tu­ral Ana­ly­ses”, Jour­nal of Per­so­na­lity and Social Psy­cho­logy 110, nr 1 (2016), s. 116–132. [wróć]

10. Nancy L. Car­ter i Jutta Weber, „Not Pol­ly­an­nas”, Social Psy­cho­lo­gi­cal and Per­so­na­lity Science 1, nr 3 (2010), s. 274–279; Toshio Yama­gi­shi, Masako Kiku­chi, Motoko Kosugi, „Trust, Gul­li­bi­lity, and Social Intel­li­gence”, Asian Jour­nal of Social Psy­cho­logy 2, nr 1 (1999), s. 145–161. [wróć]

11. Vic­to­ria Bell i in., „When Trust Is Lost: The Impact of Inter­per­so­nal Trauma on Social Inte­rac­tions”, Psy­cho­lo­gi­cal Medi­cine 49, nr 6 (2018), s. 1041–1046. [wróć]

12. Daniel Net­tle i Rebecca Saxe, „If Men Were Angels, No Govern­ment Would Be Neces­sary: The Intu­itive The­ory of Social Moti­va­tion and Pre­fe­rence for Autho­ri­ta­rian Leaders”, Col­la­bra 7, nr 1 (2021), 28105. [wróć]

13. Luiza A. San­tos i in., „Belief in the Uti­lity of Cross-Par­ti­san Empa­thy Redu­ces Par­ti­san Ani­mo­sity and Faci­li­ta­tes Poli­ti­cal Per­su­asion”, Psy­cho­lo­gi­cal Science 33, nr 9 (2022), s. 1557–1573. [wróć]

14. Douglas Cairns, „Can We Find Hope in Ancient Greek Phi­lo­so­phy? Elpis in Plato and Ari­sto­tle”, w: Emo­tions Across Cul­tu­res: Ancient China and Gre­ece, red. David Kon­stan, Ber­lin 2022, s. 41–74. [wróć]

15. Arthur Conan Doyle, Grecki tłu­macz, 1893. [wróć]

16. Dio­ge­nes nie był pierw­szym cyni­kiem – tytuł ten należy do Anty­ste­nesa, który był uczniem Sokra­tesa. Dio­ge­nes spo­pu­la­ry­zo­wał jed­nakże ten nurt filo­zo­fii i obec­nie koja­rzony jest z nim naj­bar­dziej. Patrz Ans­gar Allen, Cyni­cism, Cam­bridge (2020); Arthur C. Bro­oks, „We’ve Lost the True Meaning of Cyni­cism”, Atlan­tic, 23 maja 2022. [wróć]

17. Dio­ge­nes, Say­ings and Anec­do­tes: With Other Popu­lar Mora­li­sts, przeł. Robin Hard, Oxford 2012. [wróć]

18. Więk­szość infor­ma­cji na temat Dio­ge­nesa i Cyni­zmu zaczerp­ną­łem z publi­ka­cji Luisa E. Navii, a w szcze­gól­no­ści z Dio­ge­nes the Cynic: The War Aga­inst the World, Amherst 2005; oraz Clas­si­cal Cyni­cism: A Cri­ti­cal Study, New York 1996. [wróć]

19. A. Jesse Jiryu Davis, „Why Did Master Rin­zai Slap Jo?”, Emp­ty­Squ­are Blog, 15 kwiet­nia 2018. [wróć]

20. John Moles, „Hone­stius Quam Ambi­tio­sius? An Explo­ra­tion of the Cynic’s Atti­tude to Moral Cor­rup­tion in His Fel­low Men”, Jour­nal of Hel­le­nic Stu­dies 103 (1983), s. 103–123. [wróć]

21. Cyt. za: Allen, Cyni­cism, s. 73–74. [wróć]

22. Wię­cej infor­ma­cji na temat ewo­lu­cji Cyni­zmu w cynizm: Allen, Cyni­cism; David Mazella, The Making of Modern Cyni­cism, Char­lot­te­sville 2007; Navia, Clas­si­cal Cyni­cism. [wróć]

23. Ory­gi­nalna skala w: Wal­ter Whe­eler Cook i Donald M. Medley, „Pro­po­sed Hosti­lity and Pha­ri­saic-Vir­tue Sca­les for the MMPI”, Jour­nal of Applied Psy­cho­logy 38, nr 6 (1954), s. 414–418. Wię­cej infor­ma­cji o jej histo­rii i cha­rak­te­ry­styce: John C. Bare­foot i in., „The Cook-Medley Hosti­lity Scale: Item Con­tent and Abi­lity to Pre­dict Survi­val”, Psy­cho­so­ma­tic Medi­cine 51, nr 1 (1989), s. 46–57; Timo­thy W. Smith i Karl D. Frohm, „What’s So Unhe­al­thy About Hosti­lity? Con­struct Vali­dity and Psy­cho­so­cial Cor­re­la­tes of the Cook and Medley Ho Scale”, Health Psy­cho­logy 4, nr 6 (1985), s. 503–520. [wróć]

24. John C. Bare­foot i in., „Hosti­lity Pat­terns and Health Impli­ca­tions: Cor­re­la­tes of Cook-Medley Hosti­lity Scale Sco­res in a Natio­nal Survey”, Health Psy­cho­logy 10, nr 1 (1991), s. 18–24. [wróć]

25. Shel­ley E. Tay­lor i Jona­thon D. Brown, „Illu­sion and Well-Being: A Social Psy­cho­lo­gi­cal Per­spec­tive on Men­tal Health”, Psy­cho­lo­gi­cal Bul­le­tin 103, nr 2 (1988), s. 193–210. [wróć]

26. Opi­sa­li­śmy ten pogląd w: Eric Neu­mann i Jamil Zaki, „Toward a Social Psy­cho­logy of Cyni­cism”, Trends in Cogni­tive Scien­ces 27, nr 1 (2023), s. 1–3. Wielu bada­czy doszło do podob­nych wnio­sków, patrz Kwok Leung i in., „Social Axioms”, Jour­nal of Cross-Cul­tu­ral Psy­cho­logy 33, nr 3 (2002), s. 286–302; Mor­ris Rosen­berg, „Misan­th­ropy and Poli­ti­cal Ide­ology”, Ame­ri­can Socio­lo­gi­cal Review 21, nr 6 (1956), s. 690–695; Law­rence S. Wri­ght­sman, „Measu­re­ment of Phi­lo­so­phies of Human Nature”, Psy­cho­lo­gi­cal Reports 14, nr 3 (1964), s. 743–751. [wróć]

27. Clay­ton R. Crit­cher i David Dun­ning, „No Good Deed Goes Unqu­estio­ned: Cyni­cal Recon­stru­als Main­tain Belief in the Power of Self-Inte­rest”, Jour­nal of Expe­ri­men­tal Social Psy­cho­logy 47, nr 6 (2011), s. 1207–1213; Ana-Maria Vran­ce­anu, Linda C. Gallo, Laura M. Bogart, „Hosti­lity and Per­cep­tions of Sup­port in Ambi­gu­ous Social Inte­rac­tions”, Jour­nal of Indi­vi­dual Dif­fe­ren­ces 27, nr 2 (2006), s. 108–115. Te cyniczne poglądy są typowe dla osób mają­cych wła­dzę i podej­rze­wa­ją­cych o spi­ski współ­pra­cow­ni­ków, zna­jo­mych, a nawet mał­żon­ków; patrz M. Ena Inesi, Debo­rah H. Gru­en­feld i Adam D. Galin­sky, „How Power Cor­rupts Rela­tion­ships: Cyni­cal Attri­bu­tions for Others’ Gene­rous Acts”, Jour­nal of Expe­ri­men­tal Social Psy­cho­logy 48, nr 4 (2012), s. 795–803. [wróć]

28. Bar­dziej for­malna, kla­syczna defi­ni­cja zaufa­nia sto­so­wana w naukach beha­wio­ral­nych brzmi: „To psy­cho­lo­giczny stan zakła­da­jący goto­wość do zaak­cep­to­wa­nia wła­snej sła­bo­ści na pod­sta­wie pozy­tyw­nych ocze­ki­wań odno­śnie do inten­cji lub zacho­wań innych osób”. Patrz Denise M. Rous­seau i in., „Not So Dif­fe­rent After All: A Cross-Disci­pline View of Trust”, Aca­demy of Mana­ge­ment Review 23, nr 3 (1998), s. 393–404. [wróć]

29. Karen S. Cook i in., „Trust Buil­ding via Risk Taking: A Cross-Socie­tal Expe­ri­ment”, Social Psy­cho­logy Quar­terly 68, nr 2 (2005), s. 121–142. [wróć]

30. Jenny Kur­man, „What I Do and What I Think They Would Do: Social Axioms and Beha­viour”, Euro­pean Jour­nal of Per­so­na­lity 25, nr 6 (2011), s. 410–423; The­odore M. Sin­ge­lis i in., „Conver­gent Vali­da­tion of the Social Axioms Survey”, Per­so­na­lity and Indi­vi­dual Dif­fe­ren­ces 34, nr 2 (2003), s. 269–282. [wróć]

31. Kurt Von­ne­gut, Wam­pe­tery, foma i gran­fa­lony, War­szawa 1997. [wróć]

32. Sin­ge­lis i in., „Conver­gent Vali­da­tion of the Social Axioms Survey”; Pedro Neves, „Orga­ni­za­tio­nal Cyni­cism: Spil­lo­ver Effects on Super­vi­sor–Sub­or­di­nate Rela­tion­ships and Per­for­mance”, Leader­ship Quar­terly 23, nr 5 (2012), s. 965–976; Chia-Jung Tsay, Lisa L. Shu i Max H. Bazer­man, „Naivete and Cyni­cism in Nego­tia­tions and Other Com­pe­ti­tive Con­te­xts”, Aca­demy of Mana­ge­ment Annals 5, nr 1 (2011), s. 495–518. [wróć]

33. Hepo­niemi i in., „Lon­gi­tu­di­nal Effects of Social Sup­port”; Sie­gler i in., „Pat­terns of Change in Hosti­lity”. [wróć]

34. Sta­vrova i Ehle­bracht, „Cyni­cal Beliefs About Human Nature and Income”. [wróć]

35. Rzecz jasna bada­cze nie prze­kształ­cili uczest­ni­czą­cych w testach osób w cyni­ków i cyniczki, aby potem mie­rzyć wpływ tejże zmiany na ich dal­sze życie. Cynizm kore­luje z ubó­stwem, lecz z przed­sta­wio­nych badań nie wynika, że jedno wywo­łuje dru­gie. Związku tego nie spo­sób wytłu­ma­czyć rów­nież rasą, płcią oraz wyso­ko­ścią dochodu. Sam cynizm nie nisz­czy zatem naszego życia, lecz z pew­no­ścią nie czyni go zno­śniej­szym. Patrz Ever­son i in., „Hosti­lity and Incre­ased Risk of Mor­ta­lity”. Wię­cej na temat podob­nych badań w: John C. Bare­foot, W. Grant Dahl­strom i Red­ford B. Wil­liams, „Hosti­lity, CHD Inci­dence, and Total Mor­ta­lity: A 25-Year Fol­low-Up Study of 255 Phy­si­cians”, Psy­cho­so­ma­tic Medi­cine 45, nr 1 (1983), s. 59–63; oraz Jerry Suls, „Anger and the Heart: Per­spec­ti­ves on Car­diac Risk, Mecha­ni­sms and Inte­rven­tions”, Pro­gress in Car­dio­va­scu­lar Dise­ases 55, nr 6 (2013), s. 538–547. [wróć]

36. Este­ban Ortiz-Ospina, „Trust”, Our World in Data, 22 lipca 2016. [wróć]

37. John F. Hel­li­well, Haifang Huang i Shun Wang, „New Evi­dence on Trust and Well-Being” (raport, Natio­nal Bureau of Eco­no­mic Rese­arch, 1 lipca 2016). [wróć]

38. John F. Hel­li­well, „Well-Being and Social Capi­tal: Does Suicide Pose a Puz­zle?”, Social Indi­ca­tors Rese­arch 81, nr 3 (2006), s. 455–496; John F. Hel­li­well i Shun Wang, „Trust and Well-Being” (raport, Rese­arch Papers in Eco­no­mics, 1 kwiet­nia 2010). [wróć]

39. Paul J. Zak i Ste­phen Knack, „Trust and Growth,” Eco­no­mic Jour­nal 111, nr 470 (2001), s. 295–321. [wróć]

40. Etsuko Yasui, „Com­mu­nity Vul­ne­ra­bi­lity and Capa­city in Post-Disa­ster Reco­very: The Cases of Mano and Mikura Neigh­bo­ur­ho­ods in the Wake of the 1995 Kobe Ear­thqu­ake” (roz­prawa dok­tor­ska, Uni­ver­sity of Bri­tish Colum­bia, 2007). [wróć]

41. Patrz tabela 7.3 w: Yasui, „Com­mu­nity Vul­ne­ra­bi­lity and Capa­city in Post-Disa­ster Reco­very”, s. 226. [wróć]

42. Dla przy­kładu: mia­sto Kobe podzie­lone jest na dzie­więć dziel­nic. Dziel­nice, któ­rych miesz­kańcy przed kata­strofą dekla­ro­wali więk­sze zaufa­nie, szyb­ciej się po niej odbu­do­wały; patrz Daniel P. Aldrich, „The Power of People: Social Capi­tal’s Role in Reco­very from the 1995 Kobe Ear­thqu­ake”, Natu­ral Hazards 56, nr 3 (2010), s. 595–611. [wróć]

43. John F. Hel­li­well i in. (red.), World Hap­pi­ness Report 2022, New York (2022). [wróć]

44. Zak i Knack, „Trust and Growth”; Jacob Dear­mon i Kevin Grier, „Trust and Deve­lop­ment”, Jour­nal of Eco­no­mic Beha­vior and Orga­ni­za­tion 71, nr 2 (2009), s. 210–220; Oguz-han C. Din­cer i Eric M. Usla­ner, „Trust and Growth”, Public Cho­ice 142, nr 1–2 (2009), s. 59–67. [wróć]

45. Z badań prze­pro­wa­dzo­nych przed oraz w trak­cie pan­de­mii w Sta­nach Zjed­no­czo­nych i trzech euro­pej­skich kra­jach wynika, że w 2020 roku ich miesz­kańcy byli mniej zado­wo­leni z sys­temu poli­tycz­nego, odczu­wali mniej­szą dumę ze swo­jej naro­do­wo­ści i mniej chęt­nie dekla­ro­wali popar­cie dla demo­kra­tycz­nych war­to­ści. Patrz Ale­xan­der Bor i in., „The Covid-19 Pan­de­mic Ero­ded Sys­tem Sup­port but Not Social Soli­da­rity”, PLOS ONE 18, nr 8 (2023). [wróć]

46. Dasl Yoon, „Highly Vac­ci­na­ted South Korea Can’t Slow Down COVID-19”, Wall Street Jour­nal, 16 grud­nia 2021. [wróć]

47. Kri­sten de Groot, „South Korea’s Response to COVID-19: Les­sons for the Next Pan­de­mic”, Penn Today, 14 paź­dzier­nika 2022. [wróć]

48. Hen­ri­kas Bartusevičius i in., „The Psy­cho­lo­gi­cal Bur­den of the COVID-19 Pan­de­mic Is Asso­cia­ted with Anti­sys­te­mic Atti­tu­des and Poli­ti­cal Vio­lence”, Psy­cho­lo­gi­cal Science 32, nr 9 (2021), s. 391–403; Marie Fly Lin­dholt i in., „Public Accep­tance of COVID-19 Vac­ci­nes: Cross-Natio­nal Evi­dence on Levels and Indi­vi­dual-Level Pre­dic­tors Using Obse­rva­tio­nal Data”, BMJ Open 11, nr 6 (2021), e048172. [wróć]

49. Tho­mas J. Bol­lyky i in., „Pan­de­mic Pre­pa­red­ness and COVID-19: An Explo­ra­tory Ana­ly­sis of Infec­tion and Fata­lity Rates, and Con­te­xtual Fac­tors Asso­cia­ted with Pre­pa­red­ness in 177 Coun­tries, from Jan 1, 2020, to Sept 30, 2021”, Lan­cet 399, nr 10334 (2022), s. 1489–1512. [wróć]

50. Wil­liam Lit­ster Bru­neau, The Bidet: Eve­ry­thing There Is to Know from the First and Only Book on the Bidet, an Ele­gant Solu­tion for Com­fort, Health, Hap­pi­ness, Eco­logy, and Eco­nomy, wydane nakła­dem wła­snym (2020), s. 196. [wróć]

51. Te ele­menty bio­gra­fii zaczerp­ną­łem od Ste­pha­nie Bru­neau. [wróć]

52. Emile Bru­neau, „Atti­cus and Paren­ting – Cla­rity” (plik MS Word udo­stę­piony przez Ste­pha­nie Bru­neau, 4 marca 2023). [wróć]

53. Janet Lewis, zawod­niczka zespołu rugby, który tre­no­wał Emile, i czę­sta towa­rzyszka jego podróży, roz­mowa, 13 grud­nia 2022. [wróć]