Modlitwa uwolnienia 4 - Neal Lozano, Matthew Lozano - ebook

Modlitwa uwolnienia 4 ebook

Neal Lozano, Matthew Lozano

5,0

Opis

Kiedy ukazały się pierwsze części książki Modlitwa uwolnienia, model modlitwy według „pięciu kluczy” rozpowszechnił się na całym świecie. Gdy zaczynało napływać coraz więcej świadectw uwolnienia, jej autor, Neal Lozano, postanowił napisać podręcznik, który mógłby służyć pomocą wszystkim, którzy podejmują trud posługi uwolnienia w tak wielu zakątkach świata.

Niniejszy Podręcznik dla posługujących stanowi rozwinięcie tematów podjętych w drugiej części Modlitwy uwolnienia. Z pewnością nie tylko poszerzy wiedzę wszystkich, którzy już korzystają z modelu „pięciu kluczy”, ale również ośmieli tych, którzy czują się powołani do tej modlitwy, ale jeszcze jej nie podjęli. Mądre, praktyczne wskazówki, opracowane na podstawie lat doświadczenia, zachęcą do niesienia wolności w Chrystusie bez koncentrowania się na demonach, ale skupiając się na Bogu i Jego działaniu w życiu chrześcijan. 

Neal Lozano

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 366

Rok wydania: 2017

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (2 oceny)
2
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ta książ­ka jest ta­nia.

KU­PUJ LE­GAL­NIE.

NIE KO­PIUJ!

Neal Lo­za­no

Mat­thew Lo­za­no

Tłu­ma­cze­nie:

Mał­go­rza­ta Wój­cik

MO­DLI­TWA

UWOL­NIE­NIA

CZ. 4

Pod­ręcz­nik dla po­słu­gu­ją­cych

Jak po­ma­gać in­nym

w od­na­le­zie­niu wol­no­ści

w Je­zu­sie Chry­stu­sie

Mo­dli­twę o uwol­nie­nie

we­dług mo­de­lu „pię­ciu klu­czy”

pro­wa­dzi­my w Do­mach Mi­ło­sier­dzia

w róż­nych miej­scach w Pol­sce.

Szcze­gó­ły tu­taj:

www.dom.je­zu­ici.pl

Ni­hil ob­stat: L. dz. 2013/08/NO/P

Za po­zwo­le­niem

Prze­ło­żo­ne­go Pro­win­cji Wiel­ko­pol­sko-Ma­zo­wiec­kiej

To­wa­rzy­stwa Je­zu­so­we­go – o. To­ma­sza Kota SJ

War­sza­wa, 23 paź­dzier­ni­ka 2013 r.

Książ­ka nie za­wie­ra błę­dów teo­lo­gicz­nych

Ty­tuł ory­gi­na­łu

Un­bo­und Mi­ni­stry Guide­bo­ok.

Hel­ping Others Find Fre­e­dom in Christ

Tłu­ma­cze­nie

Mał­go­rza­ta Wój­cik

Ko­rek­ta

Jo­an­na Sztau­dyn­ger

Anna La­soń-Zy­ga­dle­wicz

Gra­fi­ka i skład

Bo­gu­mi­ła Dzie­dzic

© by Moc­ni w Du­chu

Łódź 2015

Wszel­kie pra­wa za­strze­żo­ne

ISBN 978-83-61803-72-0

Moc­ni w Du­chu – Cen­trum

90-058 Łódź, ul. Sien­kie­wi­cza 60

tel. 42 288 11 53

moc­ni.cen­trum@je­zu­ici.pl

www.od­no­wa.je­zu­ici.pl

Za­mó­wie­nia

tel. 42 288 11 57, 797 907 257

moc­ni.wy­daw­nic­two@je­zu­ici.pl

www.od­no­wa.je­zu­ici.pl/sklep

Wy­da­nie II

Wstęp do wy­da­nia pol­skie­go

Kie­dy po­zna­łem mo­dli­twę o uwol­nie­nie we­dług mo­de­lu „pię­ciu klu­czy”, za­sko­czy­ła mnie jej pro­sto­ta i przej­rzy­stość. Do tej pory my­śla­łem, że mo­dli­twa o uwol­nie­nie to bar­dzo skom­pli­ko­wa­na pro­ce­du­ra. Tym­cza­sem jest ona pro­sta, po­nie­waż Bóg nie kom­pli­ku­je rze­czy­wi­sto­ści, na­to­miast czy­ni to czło­wiek.

Jed­nak to, co naj­bar­dziej mnie uję­ło w tej mo­dli­twie, to fakt, że cały jej cię­żar i trud pra­cy oso­bi­stej prze­nie­sio­ny jest na oso­bę pro­szą­cą o mo­dli­twę. Współ­gra to bar­dzo z du­cho­wo­ścią igna­cjań­ską, któ­ra za­kła­da, że pod­czas ćwi­czeń du­chow­nych re­ko­lek­tant sam pra­cu­je nad sobą i swo­ją re­la­cją z Bo­giem. Oczy­wi­ście waż­ne jest, aby tre­ner (pro­wa­dzą­cy re­ko­lek­cje) był ko­mu­ni­ka­tyw­ny i do­brze przy­go­to­wa­ny. Jed­nak obo­wią­zek pod­ję­cia wy­sił­ku du­cho­we­go spo­czy­wa na prze­ży­wa­ją­cym re­ko­lek­cje.

Po­dob­nie wy­glą­da mo­dli­twa uwol­nie­nia we­dług mo­de­lu „pię­ciu klu­czy”. To pro­szą­cy o mo­dli­twę przy­go­to­wu­je się do niej, po­przez uważ­ną lek­tu­rę książ­ki Mo­dli­twa uwol­nie­nia cz.1. Ta­kie spo­koj­ne czy­ta­nie może przy­brać cha­rak­ter oso­bi­stych re­ko­lek­cji po­przez przyj­rze­nie się swo­je­mu ży­ciu, zwró­ce­nie uwa­gi na lu­dzi, któ­rym chce­my prze­ba­czyć, do­strze­że­nie nie­upo­rząd­ko­wa­nia, któ­re­go chce­my się wy­rzec. Do­pie­ro gdy czło­wiek jest świa­do­my i zde­ter­mi­no­wa­ny pra­gnie­niem wol­no­ści, pod­cho­dzi do mo­dli­twy. Oso­ba pro­wa­dzą­ca ją po­ma­ga mu dojść do wol­no­ści, za­trzy­mu­jąc się na ko­lej­nych eta­pach (prze­bieg mo­dli­twy opi­su­je książ­ka Mo­dli­twa uwol­nie­nia cz. 2). Na­to­miast trud wy­zna­nia wia­ry, prze­ba­cze­nia, wy­rze­cze­nia się zła i przy­ję­cia bło­go­sła­wień­stwa spo­czy­wa na pro­szą­cym o mo­dli­twę. Po mo­dli­twie rów­nież – trud współ­pra­cy z ła­ską na­le­ży do oso­by, któ­ra prze­szła mo­dli­twę. Po­mo­cą w re­ali­za­cji owo­ców mo­dli­twy jest oso­bi­sta for­ma­cja, w któ­rej może pro­wa­dzić książ­ka Mo­dli­twa uwol­nie­nia cz. 3.

Mo­dli­twa uwol­nie­nia we­dług mo­de­lu „pię­ciu klu­czy” nie za­stę­pu­je spo­wie­dzi. Oso­ba, któ­re pra­gnie się wy­spo­wia­dać – po­win­na to zro­bić przed mo­dli­twą o uwol­nie­nie. Spo­wiedź jed­nak nie jest wa­run­kiem nie­zbęd­nym do po­dej­ścia do ta­kiej mo­dli­twy. Oso­by ży­ją­ce w związ­kach nie­sa­kra­men­tal­nych, któ­re wie­dzą, że nie otrzy­ma­ją roz­grze­sze­nia – rów­nież mogą sko­rzy­stać z mo­dli­twy uwol­nie­nia we­dług mo­de­lu „pię­ciu klu­czy”. Ta mo­dli­twa bę­dzie dla nich waż­nym kro­kiem w roz­wo­ju du­cho­wym. Po­dob­nie oso­by in­nych wy­znań chrze­ści­jań­skich mogą uczest­ni­czyć w tej mo­dli­twie bez wcze­śniej­sze­go sko­rzy­sta­nia z sa­kra­men­tu po­ku­ty.

Od­da­je­my do wa­szych rąk czwar­tą część książ­ki Mo­dli­twa uwol­nie­nia. Jest to pod­ręcz­nik dla pro­wa­dzą­cych tę mo­dli­twę. A kto może ją pro­wa­dzić? Spo­ra­dycz­nie – każ­dy. Je­śli cór­ka, zna­jo­my lub są­siad­ka po­trze­bu­ją po­mo­cy – to trze­ba im jej udzie­lić, je­śli są otwar­ci na przy­ję­cie po­mo­cy. Na­to­miast w for­mie zor­ga­ni­zo­wa­nej mogą pro­wa­dzić taką mo­dli­twę oso­by, któ­re zo­sta­ły do tego do­pusz­czo­ne przez dusz­pa­ste­rza lub li­de­ra gru­py po­słu­gu­ją­cej mo­dli­twą. Za tego ro­dza­ju dzia­łal­ność dusz­pa­ster­ską od­po­wie­dzial­ność po­no­si pro­boszcz, dla­te­go wy­zna­czo­ne przez nie­go oso­by mogą de­cy­do­wać, kto ta­kiej po­mo­cy dusz­pa­ster­skiej może udzie­lać.

Mam na­dzie­ję, że książ­ka przy­czy­ni się do roz­wo­ju oso­bi­ste­go mo­dlą­cych się o uwol­nie­nie, a tak­że spra­wi, że co­raz wię­cej osób sko­rzy­sta z tej pro­stej i sku­tecz­nej for­my mo­dli­twy.

o. Re­mi­giusz Re­cław SJ

Od Au­to­ra

Dro­dzy przy­ja­cie­le w Chry­stu­sie,

Dzię­ku­ję za to, że wy­ru­szy­li­ście z nami w tę nie­zwy­kłą po­dróż i wciąż pra­gnie­cie wier­nie słu­żyć Temu, któ­ry wy­pro­wa­dza na wol­ność więź­niów.

Od po­nad czter­dzie­stu lat moim wiel­kim przy­wi­le­jem i ra­do­ścią jest nie­sie­nie po­mo­cy oso­bom pra­gną­cym od­na­leźć wol­ność w Chry­stu­sie. Ewan­ge­lia praw­dzi­wie jest Do­brą No­wi­ną! W cza­sie na­szych dal­szych i bliż­szych po­dró­ży wraz z to­wa­rzy­szą­cy­mi nam ze­spo­ła­mi wie­lo­krot­nie mie­li­śmy z Ja­net oka­zję oglą­dać po­tęż­ną moc Bo­żej mi­ło­ści i praw­dy uwal­nia­nej w trak­cie mo­dli­twy me­to­dą „pię­ciu klu­czy”. Jak sły­sze­li­śmy z ust nie­jed­ne­go uczest­ni­ka na­szych kon­fe­ren­cji: „Ta mo­dli­twa po­zwa­la sta­nąć w praw­dzie i zwe­ry­fi­ko­wać na­szą dro­gę z Pa­nem”.

Co da­lej?

Bez­miar moż­li­wo­ści

W cią­gu ostat­nich dzie­się­ciu lat prze­sła­nie o „pię­ciu klu­czach do wol­no­ści” zo­sta­ło za­nie­sio­ne na cały świat w spo­sób, jaki prze­kro­czył na­sze naj­śmiel­sze wy­obra­że­nia. Nie­któ­rzy mó­wi­li mi, że za­bie­ra­ją w po­dróż eg­zem­pla­rze Mo­dli­twy uwol­nie­nia, aby roz­po­wszech­niać jej prze­sła­nie w co­raz to no­wych kra­jach. Po uka­za­niu się ko­lej­nej książ­ki, za­ty­tu­ło­wa­nej Prze­ciw­sta­wiaj­cie się dia­błu: ka­to­lic­kie spoj­rze­nie na mo­dli­twę uwol­nie­nia, otwo­rzy­ły się dla nas nowe drzwi, dzię­ki któ­rym mo­że­my za­nieść to prze­sła­nie do ka­to­lic­kich se­mi­na­riów, do du­cho­wień­stwa i bi­sku­pów. My wrzu­ci­li­śmy w zie­mię pierw­sze ziar­na, wie­lu z was wrzu­ci­ło ko­lej­ne, a za­siew trwa da­lej. Mamy na­dzie­ję, że ni­niej­szy pod­ręcz­nik sta­nie się po­mo­cą w do­glą­da­niu i pie­lę­gno­wa­niu mło­dych sie­wek, aby przy­nio­sły do­bry owoc w kró­le­stwie Bo­żym.

Mo­dli­twa „pię­ciu klu­czy” uwal­nia moc Ewan­ge­lii w for­mie zro­zu­mia­łej i ła­twej do na­śla­do­wa­nia. Wie­le grup pod­ję­ło tę po­słu­gę i pro­mu­je prze­sła­nie książ­ki dużo sku­tecz­niej, niż by­ły­by tego w sta­nie do­ko­nać pro­fe­sjo­nal­ne agen­cje re­kla­mo­we. Świa­dec­twa o od­zy­ska­nej wol­no­ści prze­ka­zy­wa­ne są z ust do ust, dzię­ki cze­mu ko­lej­ne oso­by mogą pro­sić o po­moc. Czę­sto jako przy­go­to­wa­nie do mo­dli­twy pro­szo­ne są o prze­czy­ta­nie Mo­dli­twy uwol­nie­nia.

Mo­del „pię­ciu klu­czy”

Róż­ne po­dej­ścia

W mia­rę, jak prze­sła­nie o „pię­ciu klu­czach” do wol­no­ści do­cie­ra do co­raz więk­szej licz­by lu­dzi, za­czy­na­my do­strze­gać, że po­ja­wia­ją się dwa pod­sta­wo­we po­dej­ścia do po­słu­gi. Z jed­nej stro­ny są oso­by, któ­re trak­tu­ją mo­del „pię­ciu klu­czy” jako jed­no z na­rzę­dzi w swo­jej „skrzyn­ce z na­rzę­dzia­mi du­cho­wy­mi”, łą­cząc go z in­ny­mi po­dej­ścia­mi do po­słu­gi. Cie­szy­my się, że mo­że­my być w ten spo­sób po­moc­ni. Z dru­giej stro­ny są i tacy, któ­rzy cał­ko­wi­cie sku­pia­ją się w swo­jej po­słu­dze na mo­de­lu „pię­ciu klu­czy” i uczest­ni­czą w szko­le­niach, któ­re przy­go­to­wu­ją ich do po­słu­gi w ze­spo­le ofi­cjal­nie sto­su­ją­cym ten wła­śnie mo­del mo­dli­twy.

Oba po­dej­ścia są uza­sad­nio­ne. Waż­ne jest to, żeby w każ­dym z nich wy­raź­nie się okre­ślić, tak by oso­by pro­szą­ce o mo­dli­twę wie­dzia­ły do­kład­nie, ja­kiej po­słu­gi mogą ocze­ki­wać. Po­zwo­li to na za­cho­wa­nie in­te­gral­no­ści po­słu­gi pro­wa­dzo­nej we­dług mo­de­lu „pię­ciu klu­czy”, umoż­li­wia­jąc jed­no­cze­śnie ko­rzy­sta­nie z jego za­sad tak­że oso­bom, któ­re nie po­dej­mu­ją ofi­cjal­nej po­słu­gi mo­gą­cej się z nim iden­ty­fi­ko­wać.

Dla­te­go też pro­si­my, by ci z was, któ­rzy ko­rzy­sta­ją z mo­de­lu „pię­ciu klu­czy” w po­łą­cze­niu z in­ny­mi po­dej­ścia­mi do mo­dli­twy o uzdro­wie­nie i uwol­nie­nie, nie po­słu­gi­wa­li się ofi­cjal­nym okre­śle­niem za­re­zer­wo­wa­nym dla tego mo­de­lu po­słu­gi. W przy­pad­ku ośrod­ków Od­no­wy pro­wa­dzą­cych po­słu­gę uzdro­wie­nia czy te­ra­pię, gdzie mo­dli­twa o uwol­nie­nie jest tyl­ko jed­ną z wie­lu po­sług, pro­si­my, by zo­sta­ło to ja­sno za­zna­czo­ne, tak by oso­by szu­ka­ją­ce po­mo­cy mo­gły okre­ślić, o jaki ro­dzaj po­słu­gi chcą pro­sić. Nie­kie­dy zda­rza się, że oso­by po­dej­mu­ją­ce mo­dli­twę „pię­ciu klu­czy” po­mi­ja­ją ja­kiś aspekt na­sze­go na­ucza­nia, tym sa­mym nie przed­sta­wia­jąc wier­nie za­sad i war­to­ści istot­nych dla tego mo­de­lu. Je­śli mamy roz­wi­jać się jako ruch do­cie­ra­ją­cy do lu­dzi na ca­łym świe­cie i do wie­lu miejsc w Ko­ście­le, mu­si­my dbać o zgod­ność i spój­ność w tym, co okre­śla się jako mo­del „pię­ciu klu­czy”.

Po­dob­nie jak w przy­pad­ku ni­niej­sze­go pod­ręcz­ni­ka (któ­ry po­wstał w opar­ciu o na­sze wspól­ne do­świad­cze­nia gro­ma­dzo­ne na prze­strze­ni lat), każ­dy z aspek­tów mo­de­lu „pię­ciu klu­czy” zo­stał do­kład­nie prze­my­śla­ny i spraw­dzo­ny w prak­ty­ce. Za każ­dym z pod­sta­wo­wych punk­tów na­sze­go na­ucza­nia sto­ją kon­kret­ne po­wo­dy, po­dob­nie jak za spo­so­bem po­łą­cze­nia wszyst­kich „klu­czy” w jed­no po­dej­ście do uzdro­wie­nia we­wnętrz­ne­go i uwol­nie­nia. Nie chce­my kom­pli­ko­wać mo­de­lu po­przez do­da­wa­nie do nie­go ele­men­tów i na­ucza­nia nie sta­no­wią­ce­go jego za­sad­ni­czych pod­staw. Z na­szych ob­ser­wa­cji wy­ni­ka, że ci, któ­rzy z naj­więk­szym po­wo­dze­niem sto­so­wa­li i prze­ka­zy­wa­li da­lej wie­dzę o tym spo­so­bie nie­sie­nia po­mo­cy po­trze­bu­ją­cym, trzy­ma­li się pro­sto­ty tego, cze­go na­ucza­my. Jed­na z ta­kich osób za­uwa­ży­ła: „Naj­wię­cej na­uczy­łem się, ści­śle trzy­ma­jąc się mo­de­lu, sto­su­jąc wszyst­kie «pięć klu­czy». Moje ro­zu­mie­nie ich wzra­sta­ło w mia­rę, jak ich uży­wa­łem”. Inna oso­ba, któ­ra mia­ła oka­zję przy­glą­dać się na­sze­mu po­słu­gi­wa­niu, po­wie­dzia­ła: „Róż­ni­ca po­mię­dzy wami a in­ny­mi ludź­mi, któ­rych ob­ser­wo­wa­łam przy mo­dli­twie «pię­ciu klu­czy», po­le­ga na tym, że ty i Ja­net ufa­cie pro­sto­cie tych «klu­czy» i nie wy­cho­dzi­cie poza nie”.

Ni­niej­szy pod­ręcz­nik bu­du­je na tre­ści dru­giej czę­ści Mo­dli­twy uwol­nie­nia i mam na­dzie­ję, że bę­dzie za­chę­tą dla wszyst­kich ko­rzy­sta­ją­cych z mo­de­lu „pię­ciu klu­czy”, by nieść po­moc in­nym. Je­stem prze­ko­na­ny, że treść ni­niej­szej książ­ki ma de­cy­du­ją­ce zna­cze­nie dla utrzy­ma­nia nas na wła­ści­wym kur­sie i umac­nia­nia tych, któ­rzy wy­pro­wa­dza­ją na wol­ność więź­niów w spo­sób da­ją­cy się za­sto­so­wać w róż­nych miej­scach Ko­ścio­ła i świa­ta.

Wśród wie­lu od­da­nych współ­pra­cow­ni­ków, jacy tru­dzi­li się wraz z nami na prze­strze­ni lat i któ­rych mą­drość, ro­ze­zna­nie i do­świad­cze­nie przy­czy­ni­ły się do po­wsta­nia ni­niej­sze­go pod­ręcz­ni­ka, chciał­bym szcze­gól­nie po­dzię­ko­wać mo­je­mu sy­no­wi, Mat­thew, któ­ry pra­co­wał wraz ze mną nad ni­niej­szą książ­ką i jest au­to­rem dwóch pierw­szych roz­dzia­łów. Obec­nie jest on za­an­ga­żo­wa­ny w po­moc przy szko­le­niu po­słu­gu­ją­cych i roz­wo­ju lo­kal­nych dia­ko­nii mo­dli­twy.

„Bło­go­sła­wio­ny Bóg i Oj­ciec Pana na­sze­go Je­zu­sa Chry­stu­sa, Oj­ciec mi­ło­sier­dzia i Bóg wszel­kiej po­cie­chy, Ten, któ­ry nas po­cie­sza w każ­dym na­szym utra­pie­niu, by­śmy sami mo­gli po­cie­szać tych, co są w ja­kiej­kol­wiek udrę­ce, po­cie­chą, któ­rej do­zna­je­my od Boga.”

2 Kor 1, 3-4

Niech Bóg wy­ko­rzy­sta czas, jaki spę­dzisz nad lek­tu­rą tej książ­ki, by do­pro­wa­dzić cię do głęb­sze­go spo­tka­nia z praw­dą o Jego mi­ło­ści do cie­bie, abyś mógł stać się jesz­cze do­sko­nal­szym na­rzę­dziem Jego mocy dla tych, któ­rzy są w po­trze­bie.

W mi­ło­ści Ojca

Neal Lo­za­no

Książ­ka ta de­dy­ko­wa­na jest Jo­emu Mar­che­se,

któ­ry był z nami od po­cząt­ku ist­nie­nia

He­art of the Father Mi­ni­stries.

Od­szedł do Pana 6 czerw­ca 2011 roku,

w trak­cie pra­cy nad ni­niej­szym pod­ręcz­ni­kiem.

Jego wia­ra, na­dzie­ja, mi­łość i po­kor­na służ­ba

są trwa­łym dzie­dzic­twem,

ja­kie po­zo­sta­wił nam wszyst­kim,

któ­rzy słu­ży­li­śmy ra­zem z nim.

Wstęp

Świa­dec­two spo­tka­nia z Je­zu­sem

Zo­sta­łeś uwol­nio­ny. Od­na­la­złeś wol­ność. Być może prze­łom na­stą­pił pod­czas kon­fe­ren­cji po­świę­co­nej mo­dli­twie „pię­ciu klu­czy”, może pod­czas lek­tu­ry Mo­dli­twy uwol­nie­nia. Może wy­da­rzy­ło się to w ze­szłym roku, a może pięć lat temu, jed­nak nie­za­leż­nie od tego, w jaki spo­sób i kie­dy otrzy­ma­łeś dar uwol­nie­nia, te­raz chcesz prze­ka­zy­wać go da­lej. To drzwi do co­raz więk­szej wol­no­ści.

Każ­dy, kto otrzy­mał od Boga, może da­wać. Co wię­cej, Bóg ocze­ku­je od nas, by­śmy roz­da­wa­li dar­mo to, co sami otrzy­ma­li­śmy (por. Mt 10, 8). Pe­wien czło­wiek do­świad­czył uwol­nie­nia pod­czas szko­le­nia pro­wa­dzo­ne­go w ra­mach przy­go­to­wa­nia do kon­fe­ren­cji, pół go­dzi­ny póź­niej wró­cił do swo­je­go biu­ra i użył „pię­ciu klu­czy”, mo­dląc się za pew­ne­go mi­sjo­na­rza, któ­ry aku­rat od­wie­dził go w trak­cie swo­je­go urlo­pu. Mi­sjo­narz ten rów­nież zo­stał uwol­nio­ny. Inny czło­wiek przez dwa­dzie­ścia pięć lat pra­co­wał jako psy­cho­te­ra­peuta, a stał się re­gu­lar­nym człon­kiem na­sze­go ze­spo­łu mo­dli­tew­ne­go po tym, jak sam od­zy­skał wol­ność. Mó­wił po­tem, że choć przez te wszyst­kie lata po­ma­gał wie­lu lu­dziom, mo­dląc się te­raz z nimi we­dług „pię­ciu klu­czy”, mógł być świad­kiem ich uzdro­wie­nia i uwol­nie­nia. Uwa­ża to za wiel­ki przy­wi­lej.

Nie za­po­mi­naj ni­gdy o tym przy­wi­le­ju, ja­kim jest wnie­sie­nie świa­tła i mocy Ewan­ge­lii w ciem­no­ści ser­ca dru­gie­go czło­wie­ka. Pa­mię­taj o tych spo­tka­niach z Bo­giem, ja­kie były two­im udzia­łem, i o tym, co On czy­nił, gdy słu­ży­łeś Mu, pro­wa­dząc in­nych do wol­no­ści, któ­rą przy­no­si Je­zus. Pa­mięć o tym bę­dzie mo­ty­wo­wać cię, pro­wa­dząc do więk­sze­go od­da­nia i głęb­sze­go zro­zu­mie­nia, bu­dząc w to­bie go­to­wość do po­świę­ce­nia się służ­bie tym, któ­rzy przy­cho­dzą do cie­bie po po­moc. Ja­net i ja no­si­my w pa­mię­ci tak wie­le dzie­ci Boga, któ­re otrzy­ma­ły wol­ność przez mo­dli­twę i po­słu­gę He­art of the Father Mi­ni­stries. Pa­mię­ta­my pew­ne­go zła­ma­ne­go czło­wie­ka, któ­ry nie był w sta­nie spoj­rzeć Ja­net w oczy z po­wo­du strasz­li­wych nad­użyć, ja­kich stał się ofia­rą w dzie­ciń­stwie, i żył przez wie­le lat w po­czu­ciu wsty­du. Nie był w sta­nie przy­jąć na­sze­go do­ty­ku na po­cząt­ku mo­dli­twy, ale zo­ba­czy­li­śmy ogrom­ną zmia­nę, gdy po bło­go­sła­wień­stwie Ojca po­zwo­lił Ja­net ser­decz­nie wziąć się w ra­mio­na. Pa­mię­ta­my pew­ną znę­ka­ną ko­bie­tę, któ­rej pra­bab­ka była me­dium spi­ry­ty­stycz­nym. Do dziś po­zo­sta­je nam w pa­mię­ci szczę­ście wi­docz­ne na jej twa­rzy, gdy mó­wi­ła o swo­im do­świad­cze­niu mi­ło­ści Ojca. I pa­mię­ta­my Cla­ir, od­da­ną chrze­ści­jan­kę, od­no­szą­cą suk­ce­sy w ży­ciu za­wo­do­wym, któ­rej ży­cie le­gło w gru­zach z po­wo­du kłam­stwa, w ja­kie uwie­rzy­ła: że po­peł­ni błąd, któ­ry zruj­nu­je wszyst­ko i spra­wi, że wszy­scy ją opusz­czą. Nie za­po­mni­my tego, jak z wiel­ką uf­no­ścią sta­nę­ła, by pu­blicz­nie za­świad­czyć o od­zy­ska­nej wol­no­ści.

Czy jed­nak oni będą pa­mię­tać? Czy ów pierw­szy czło­wiek bę­dzie pa­mię­tał o sza­cun­ku, jaki oka­za­ła mu Ja­net, de­li­kat­nie py­ta­jąc, czy może wziąć go za rękę? Czy ta znę­ka­na ko­bie­ta bę­dzie pa­mię­tać, jak znik­nął z jej ser­ca lęk przed okul­ty­zmem i to, jak ła­god­nie Je­zus przy­szedł, by ją uwol­nić? Czy Cla­ir za­pa­mię­ta to do­świad­cze­nie zro­zu­mie­nia, ak­cep­ta­cji i bra­ku osą­du? Czy bę­dzie pa­mię­tać, jak cza­sem trud­no było mi zna­leźć wła­ści­we sło­wa, by po­pro­wa­dzić ją w mo­dli­twie – co przy­po­mni jej, że Bóg za­kry­je jej błę­dy, je­śli po­stę­po­wać bę­dzie w pra­wo­ści ser­ca? W każ­dym z tych spo­tkań na­szym ce­lem nie było to, by po­stę­po­wać we­dług mo­de­lu czy po pro­stu do­brze wy­ko­nać za­da­nie, ale to, by iść za ser­cem Je­zu­sa, „klucz” po „klu­czu”, oka­zu­jąc każ­dej z tych osób mi­łość. Wie­rzę, że będą pa­mię­tać na­sze małe ge­sty mi­ło­ści, a tak­że wiel­kie rze­czy, ja­kie uczy­nił dla nich Bóg – a to sta­nie się dla nich mo­ty­wa­cją do szu­ka­nia głęb­szej wol­no­ści dla sa­mych sie­bie i dla tych, któ­rych ko­cha­ją.

Głęb­szy po­ziom służ­by

Po­słu­ga ozna­cza służ­bę. Nie­za­leż­nie od tego, czy tyl­ko raz na ja­kiś czas masz oka­zję ko­muś po­móc, czy też je­steś czę­ścią ze­spo­łu po­słu­gu­ją­ce­go na sta­łe mo­dli­twą we­dług „pię­ciu klu­czy”, ja­kość two­jej po­słu­gi musi nie­ustan­nie wzra­stać. Ucząc się pro­wa­dze­nia ze­spo­łów i mo­dląc się z co­raz więk­szą licz­bą osób, bę­dziesz po­trze­bo­wać znacz­nie wię­cej niż sa­mych tyl­ko in­for­ma­cji – po­trzeb­na ci bę­dzie ak­tyw­nie prze­ży­wa­na wia­ra, szcze­re współ­czu­cie, głę­bo­ka po­ko­ra i cał­ko­wi­ta za­leż­ność od pro­wa­dze­nia Du­cha Świę­te­go. Ce­lem tego pod­ręcz­ni­ka jest wy­po­sa­żyć cię i za­chę­cić do dal­sze­go ko­rzy­sta­nia z mo­de­lu po­słu­gi, któ­re­go stwo­rze­nie za­bra­ło nam całe lata na­uki. Do tej książ­ki bę­dziesz mógł wra­cać na prze­strze­ni lat służ­by tym, któ­rzy po­trze­bu­ją po­mo­cy. Mo­dli­my się, by po­pro­wa­dzi­ła cię ona ku ca­łej głę­bi skar­bów przy­go­to­wa­nych przez Ojca, po­nie­waż On chce po­ma­gać ci w oka­zy­wa­niu mi­ło­ści in­nym. Za­pra­sza­my cię do wy­pły­nię­cia na głę­bię z Pa­nem.

Po­dróż ta za­czy­na się od zro­zu­mie­nia, że uwol­nie­nie i wol­ność nie są ni­gdy jed­no­ra­zo­wym do­świad­cze­niem. Pi­smo świę­te mówi o zba­wie­niu jako o wy­da­rze­niu, któ­re mia­ło miej­sce w prze­szło­ści, jest na­szym co­dzien­nym do­świad­cze­niem i na­szą na­dzie­ją na przy­szłość. Po­dob­nie też wol­ność nie ogra­ni­cza się tyl­ko do po­je­dyn­cze­go do­świad­cze­nia. Jest to nie­ustan­ne za­nu­rza­nie się w świa­do­mo­ści Bo­żej mi­ło­ści i mi­ło­sier­dzia. Jest to tak­że obiet­ni­ca chwa­ły, jaką kie­dyś bę­dzie nam dane po­znać – chwa­ły prze­by­wa­nia na za­wsze w obec­no­ści Boga i do­świad­cza­nia peł­ni Jego mi­ło­ści. Św. Pa­weł mo­dli się za Efe­zjan – i za nas – by­śmy mo­gli po­znać tę mi­łość.

„Dla­te­go zgi­nam ko­la­na moje przed Oj­cem, od któ­re­go bie­rze na­zwę wszel­ki ród na nie­bie i na zie­mi, aby we­dług bo­gac­twa swej chwa­ły spra­wił w was przez Du­cha swe­go wzmoc­nie­nie siły we­wnętrz­ne­go czło­wie­ka. Niech Chry­stus za­miesz­ka przez wia­rę w wa­szych ser­cach; aby­ście w mi­ło­ści wko­rze­nie­ni i ugrun­to­wa­ni, wraz ze wszyst­ki­mi świę­ty­mi zdo­ła­li ogar­nąć du­chem, czym jest Sze­ro­kość, Dłu­gość, Wy­so­kość i Głę­bo­kość, i po­znać mi­łość Chry­stu­sa, prze­wyż­sza­ją­cą wszel­ką wie­dzę, aby­ście zo­sta­li na­peł­nie­ni całą peł­nią Bożą.”

Ef 3, 14-19

To tak­że na­sza mo­dli­twa za cie­bie. Jako ci, któ­rzy słu­żą in­nym, pod­da­ni pa­no­wa­niu Je­zu­sa Chry­stu­sa – sami po­trze­bu­je­my co­dzien­nie do­świad­czać uwol­nie­nia, po­trze­bu­je­my obec­no­ści Pana. Dla­te­go roz­po­czy­na­my ten pod­ręcz­nik od omó­wie­nia kwe­stii ma­ją­cych pod­sta­wo­we zna­cze­nie dla nas jako sy­nów i có­rek Boga – od wia­ry, na­dziei i mi­ło­ści w Du­chu Świę­tym. Moż­na je od­na­leźć w mo­jej książ­ce Mo­dli­twa uwol­nie­nia jak róż­no­ko­lo­ro­we nici wple­cio­ne w osno­wę go­be­li­nu. Tu­taj każ­da z nich omó­wio­na zo­sta­ła po ko­lei. Je­śli już od lat idziesz za Pa­nem, je­stem pe­wien, że Jego obec­ność przy­no­si owo­ce w two­im ży­ciu, po­nie­waż jest On Bo­giem wier­nym. Przy­go­to­wy­wał cię do po­słu­gi na dłu­go, za­nim za­czą­łeś do­strze­gać, do cze­go wła­ści­wie cię przy­go­to­wu­je, tak jak fun­da­men­ty wy­le­wa się na dłu­go przed tym, jak są­sie­dzi będą w sta­nie wy­obra­zić so­bie, jak bę­dzie wy­glą­dał cały dom.

Naj­waż­niej­szym fun­da­men­tem po­słu­gi jest nasz wła­sny, peł­ny udział w do­świad­cza­niu tego, co jest w ser­cu Ojca – w Jego upodo­ba­niu w nas (Roz­dział 1). To po­zna­nie daje nam moc do wy­po­wia­da­nia bło­go­sła­wień­stwa Ojca do serc tych, któ­rym po­słu­gu­je­my, i uzdal­nia nas w co­raz więk­szym stop­niu do roz­da­wa­nia in­nym tego, co sami otrzy­ma­li­śmy od Pana. Aby ta praw­da mo­gła prze­nik­nąć i dzia­łać w głę­bi two­je­go ser­ca i roz­le­wać się z nie­go w ży­cie in­nych lu­dzi, mu­sisz na­uczyć się ufać Du­cho­wi Świę­te­mu i słu­chać Jego gło­su (Roz­dział 2). Nade wszyst­ko, troszcz się o współ­czu­cie i po­ko­rę (Roz­dzia­ły 3 i 4), taka mi­łość jest bo­wiem zgod­na z Jego wolą:

„Jako więc wy­brań­cy Boży – świę­ci i umi­ło­wa­ni – ob­lecz­cie się w ser­decz­ne mi­ło­sier­dzie, do­broć, po­ko­rę, ci­chość, cier­pli­wość, zno­sząc jed­ni dru­gich i wy­ba­cza­jąc so­bie na­wza­jem, je­śli­by miał ktoś za­rzut prze­ciw dru­gie­mu: jak Pan wy­ba­czył wam, tak i wy! Na to zaś wszyst­ko [przy­oblecz­cie] mi­łość, któ­ra jest wię­zią do­sko­na­ło­ści”.

Kol 3, 12-14

Mo­dlę się, byś czy­ta­jąc pierw­sze czte­ry roz­dzia­ły po­czuł głód i pra­gnie­nie na­śla­do­wa­nia Chry­stu­sa w two­jej po­słu­dze oraz sta­wa­nia się co­raz peł­niej na­czy­niem Bo­żej mi­ło­ści.

nie­sie­nie po­mo­cy

Część II pod­ręcz­ni­ka za­wie­ra prak­tycz­ne na­ucza­nie na te­mat ko­rzy­sta­nia z mo­de­lu „pię­ciu klu­czy”. Słu­cha­jąc Boga i oso­by, któ­rą On do cie­bie przy­sy­ła, bę­dziesz co­raz bar­dziej prze­ko­ny­wać się o sku­tecz­no­ści „pię­ciu klu­czy” (Roz­dział 5), co­raz le­piej ro­zu­mieć stra­te­gie nie­przy­ja­cie­la, co po­zwo­li ci z co­raz więk­szym po­wo­dze­niem po­ma­gać in­nym w iden­ty­fi­ka­cji wro­ga (Roz­dział 6) i co­raz do­głęb­niej ro­zu­mieć taj­ni­ki ludz­kie­go ser­ca (Roz­dział 7).

Roz­dział ósmy po­świę­co­ny jest me­cha­ni­zmo­wi sa­mo­uspra­wie­dli­wie­nia, pod­sta­wo­wej re­ak­cji na­szej upa­dłej na­tu­ry, zaś Roz­dział dzie­wią­ty za­wie­ra su­ge­stie i przy­kła­dy po­moc­ne w ucze­niu się wy­po­wia­da­nia bło­go­sła­wień­stwa Ojca nad ży­ciem tych, któ­rzy do­świad­czy­li uwol­nie­nia.

Część III to naj­czę­ściej za­da­wa­ne py­ta­nia i od­po­wie­dzi, po­moc­ne przy sto­so­wa­niu i ucze­niu in­nych po­słu­gi­wa­nia we­dług mo­de­lu „pię­ciu klu­czy”. Nie są to jed­nak tyl­ko od­po­wie­dzi na py­ta­nia. Do­da­jąc „Dal­sze roz­wa­ża­nia” do każ­de­go py­ta­nia, sta­ra­łem się do­kład­niej wy­ja­śnić – tak samą od­po­wiedź, jak i kwe­stie z nią zwią­za­ne.

Wresz­cie w Do­dat­kach za­miesz­czo­ne zo­sta­ły ma­te­ria­ły, któ­re po­mo­gą ci w do­kład­niej­szym zro­zu­mie­niu mo­de­lu „pię­ciu klu­czy” i roz­wi­ja­niu umie­jęt­no­ści po­ma­ga­nia in­nym w od­naj­dy­wa­niu wol­no­ści. Do­da­tek A za­wie­ra czte­ry świa­dec­twa, któ­re są nie­ja­ko po­głę­bio­nym ko­men­ta­rzem do te­ma­tów omó­wio­nych w Roz­dzia­le czwar­tym i Py­ta­niach: 8, 9 i 14. Zna­lazł się tam rów­nież za­pis se­sji mo­dli­tew­nej, na któ­rej przy­kła­dzie moż­na przyj­rzeć się sto­so­wa­niu „pię­ciu klu­czy” w prak­ty­ce. Do­da­tek B za­wie­ra ma­te­ria­ły do­ty­czą­ce ro­ze­zna­wa­nia du­chów, li­stę kłamstw i du­chów po­wią­za­nych, a tak­że inne do­ku­men­ty, któ­re moż­na do­wol­nie po­wie­lać lub po­brać z na­szej stro­ny in­ter­ne­to­wej. Na ko­niec w Po­sło­wiu za­mie­ści­li­śmy kil­ka my­śli do­ty­czą­cych dal­sze­go roz­wo­ju po­słu­gi uwol­nie­nia.

Proś Pana o pro­wa­dze­nie

Dzię­ku­je­my Panu za to, że po­słu­gu­je się tobą, by przy­pro­wa­dzać in­nych do Ojca, gdzie znaj­dą praw­dę, za któ­rą tę­sk­ni każ­dy czło­wiek: praw­dę o tym, że Bóg na­zy­wa ich sy­na­mi i cór­ka­mi, praw­dę o tym, że ma w nich upodo­ba­nie. Kie­dy po­dej­mu­jesz po­słu­gę, proś Pana, by cię pro­wa­dził. Czy­ta­jąc ni­niej­szy pod­ręcz­nik, mo­żesz mieć po­ku­sę szu­ka­nia w nim je­dy­nie in­for­ma­cji i au­to­ma­tycz­ne­go po­dzia­łu ich na te, któ­re wy­da­ją ci się przy­dat­ne, i te, któ­re ci się nie przy­da­dzą. Za­pra­sza­my cię jed­nak do tego, byś przy­stę­pu­jąc do lek­tu­ry pro­sił Du­cha Świę­te­go, by On sam był two­im na­uczy­cie­lem. Nie­któ­re z rze­czy, o któ­rych tu pi­sze­my, mogą na ra­zie cię przy­tła­czać. Po­łóż je po pro­stu przed Pa­nem, pro­sząc: „Pa­nie, wy­ja­śnij i na­ucz mnie tego”. On zaj­mie się nimi w swo­im cza­sie. Kie­dy póź­niej po­now­nie prze­czy­tasz tę samą stro­nę czy roz­dział, ze zdu­mie­niem zo­ba­czysz, w jaki spo­sób On od­po­wie­dział na two­ją pro­stą mo­dli­twę.

Pan bę­dzie da­lej umac­niał cię i bu­do­wał w to­bie dom, w któ­rym każ­dy przyj­mo­wa­ny bę­dzie z otwar­ty­mi ra­mio­na­mi i znaj­dzie drzwi pro­wa­dzą­ce do wol­no­ści. Jed­nym z mo­ich ulu­bio­nych frag­men­tów z Pi­sma świę­te­go jest wer­set z Psal­mu 26:

„Pa­nie, mi­łu­ję dom, w któ­rym miesz­kasz, i miej­sce, gdzie prze­by­wa Two­ja chwa­ła”.

Ps 26, 8

Roz­ko­szu­jąc się co­dzien­nie Jego obec­no­ścią, sta­ra­jąc się prze­by­wać w Jego ser­cu – pa­mię­taj, że by­cie do­mem, miej­scem po­słu­gi, ozna­cza przede wszyst­kim by­cie miej­scem Jego prze­by­wa­nia:

„Je­śli Mnie kto mi­łu­je, bę­dzie za­cho­wy­wał moją na­ukę, a Oj­ciec mój umi­łu­je go, i przyj­dzie­my do nie­go, i bę­dzie­my u nie­go prze­by­wać”.

J 14, 23

CZĘŚĆ I

SY­NO­WIE I CÓR­KI BOGA

Bło­go­sła­wie­ni, któ­rzy wpro­wa­dza­ją po­kój, al­bo­wiem oni będą na­zwa­ni sy­na­mi Bo­ży­mi.

Mt 5, 9

Jako sy­no­wie i cór­ki Boga je­ste­śmy we­zwa­ni do peł­nie­nia dzieł, któ­re On nam po­wie­rzył, do jed­na­nia czło­wie­ka z Bo­giem i z ro­dzi­ną ludz­ką. Dzie­ło po­wie­rzo­ne nam przez Boga to nie tyl­ko coś, co po pro­stu ro­bi­my, ale co wy­pły­wa z tego, kim je­ste­śmy. Aby peł­nić Jego dzie­ła, mu­si­my być do Nie­go po­dob­ni. W cza­sach bi­blij­nych syn re­pre­zen­to­wał swe­go ojca nie tyl­ko jako jego przed­sta­wi­ciel w in­te­re­sach, ale tak­że jako przed­sta­wi­ciel jego sa­me­go. Sło­wa Je­zu­sa były więc do­brze zro­zu­mia­łe dla lu­dzi, któ­rzy wy­cho­wy­wa­li się w tej sa­mej kul­tu­rze: „Kto Mnie zo­ba­czył, zo­ba­czył tak­że i Ojca” (J 14, 9).

Je­śli peł­nisz dzie­ło wpro­wa­dza­nia po­ko­ju, ko­rzy­sta­jąc z mo­de­lu „pię­ciu klu­czy”, mo­żesz być pe­wien, że dzia­ła­jąc po­przez cie­bie – Bóg scho­dzi co­raz głę­biej, wy­pra­co­wu­jąc w to­bie ce­chy swo­je­go syna czy cór­ki. W każ­dym z pierw­szych czte­rech roz­dzia­łów bę­dziesz miał moż­li­wość za­da­nia so­bie jed­ne­go z py­tań o klu­czo­wym zna­cze­niu i za­nu­rze­nia się w tym, co od­naj­dziesz jako od­po­wiedź. Czy wiesz, że Bóg ma w to­bie upodo­ba­nie? Czy po­tra­fisz po­le­gać na Du­chu Świę­tym? Czy kro­czysz dro­gą po­ko­ry? Czy two­ją mo­ty­wa­cją jest współ­czu­cie? Za­nim w czę­ści dru­giej przej­dzie­my do roz­wa­żań na te­mat uwal­nia­nia daru wol­no­ści w in­nych – chce­my naj­pierw za­trzy­mać się nad kwe­stią na­szej wła­snej wol­no­ści jako dzie­ci Boga. Dzie­ci, któ­re zna­ją ser­ce Ojca, i dzię­ki tej świa­do­mo­ści są wy­po­sa­żo­ne do słu­że­nia tak, jak słu­żył Je­zus. Dzia­ła­jąc po­przez nas, Bóg dzia­ła też w na­szym wnę­trzu i nie spra­wia Mu trud­no­ści czy­nie­nie tych dwóch rze­czy jed­no­cze­śnie. My, któ­rzy chce­my czy­nić to, co czy­ni Oj­ciec, mu­si­my dbać o za­cho­wa­nie rów­no­wa­gi po­mię­dzy tymi dwie­ma rze­czy­wi­sto­ścia­mi: dzia­ła­niem Boga w in­nych i dzia­ła­niem Boga w nas, nie za­nie­dbu­jąc żad­nej z nich kosz­tem dru­giej.

Roz­dział 1

MAT­THEW LO­ZA­NO

Bóg ma w to­bie upodo­ba­nie

Pan, twój Bóg jest po­śród cie­bie, Mo­carz – On zba­wi, unie­sie się we­se­lem nad tobą, od­no­wi swą mi­łość, wznie­sie okrzyk ra­do­ści.

So 3, 17

Oto do­bra no­wi­na: Bóg cię lubi! Na­praw­dę cię lubi, i to bar­dzo! To jest pod­sta­wo­wa rze­czy­wi­stość tego, kim je­steś w Chry­stu­sie, i treść two­je­go ży­cia jako syna czy cór­ki Boga. Czy chcesz po­słu­gi­wać jak Je­zus, wy­pro­wa­dza­jąc na wol­ność uwię­zio­nych? Je­śli tak, to mu­sisz zro­zu­mieć, że wła­dza, któ­rą Je­zus uzdra­wiał i uwal­niał, po­cho­dzi­ła z Jego do­sko­na­łej re­la­cji z Oj­cem. Moc uzdra­wia­nia i uwal­nia­nia może więc po­cho­dzić je­dy­nie z tego sa­me­go źró­dła – z two­je­go zjed­no­cze­nia z Oj­cem przez Je­zu­sa, Jego Syna. Oj­ciec utwier­dził w Je­zu­sie rze­czy­wi­stość fun­da­men­tal­ną dla Jego toż­sa­mo­ści, mó­wiąc o upodo­ba­niu swo­je­go ser­ca: „To jest mój Syn umi­ło­wa­ny, w któ­rym mam upodo­ba­nie, Jego słu­chaj­cie!”. Za­uważ, że Oj­ciec nie po­wie­dział: „Słu­chaj­cie Je­zu­sa – jest na­praw­dę świę­ty!”. Nie, punk­tem wyj­ścio­wym pu­blicz­nej po­słu­gi Je­zu­sa było wy­zna­nie Ojca, że Syn jest Jego wiel­ką ra­do­ścią. To wy­zna­nie sta­ło się źró­dłem siły i wła­dzy, po­nie­waż czy­nie­nie tego, co po­do­ba się Ojcu, było mo­ty­wa­cją wszyst­kich wiel­kich dzieł Je­zu­sa.

Ale to jesz­cze nie wszyst­ko: wcho­dząc w toż­sa­mość od­ku­pio­nych i przy­bra­nych dzie­ci Boga, my tak­że mo­że­my po­wo­ły­wać się na bło­go­sła­wień­stwo i dzie­dzic­two, ja­kie przy­na­le­ży Je­zu­so­wi. Po­słu­chaj słów Ojca w tej pa­ra­fra­zie Jego bło­go­sła­wień­stwa nad tobą: „To jest moje umi­ło­wa­ne dziec­ko, po­wód mo­je­go szczę­ścia. Je­steś mi­ło­ścią mo­je­go ser­ca, dla cie­bie za­cho­wu­ję ła­ska­wość. Synu, mam w to­bie upodo­ba­nie. Cór­ko, je­steś moją ra­do­ścią”.

Upodo­ba­nie, ja­kie ma w nas Oj­ciec, to nie tyl­ko ra­do­sne my­śli na nasz te­mat. Jest to za­sad­ni­cze na­sta­wie­nie Stwór­cy wo­bec Jego naj­wspa­nial­sze­go stwo­rze­nia. Ce­lem ży­cia, śmier­ci i zmar­twych­wsta­nia Je­zu­sa było przy­wró­ce­nie wła­ści­wej re­la­cji po­mię­dzy ko­cha­ją­cym Oj­cem a Jego krnąbr­ny­mi dzieć­mi, po­przez znisz­cze­nie mocy grze­chu, co po­zwo­li­ło nam za­ufać Mu i do­świad­czyć Jego mi­ło­ści, co wię­cej, po­zna­nie Jego upodo­ba­nia w nas jest klu­czem do ży­cia, umoż­li­wia nam bo­wiem kro­cze­nie w po­słu­szeń­stwie, ra­dze­nie so­bie z trud­ny­mi sy­tu­acja­mi i wy­peł­nia­nie na­sze­go po­wo­ła­nia i prze­zna­cze­nia. Na­sza zdol­ność do do­świad­cza­nia upodo­ba­nia i mi­ło­ści Boga do nas, od­ku­pio­ne­go stwo­rze­nia, sta­je się źró­dłem mo­ty­wa­cji do po­słu­gi­wa­nia in­nym, do wy­pro­wa­dza­nia na wol­ność więź­niów.

Pro­blem po­le­ga na tym, że wie­lu z nas nie chce przy­jąć my­śli, że po­do­ba­my się Bogu. Dla nie­któ­rych zro­zu­mia­ła jest idea mi­ło­ści Boga jako cno­ty czy za­sa­dy teo­lo­gicz­nej, ale myśl o tym, że Bóg nas po pro­stu lubi, że Mu się po­do­ba­my – jest trud­na do przy­ję­cia. Iden­ty­fi­ku­je­my się z grze­chem w na­szym ży­ciu i pa­trzy­my na sie­bie jak na ka­ry­god­nych grzesz­ni­ków, któ­rych się co naj­wy­żej to­le­ru­je ze wzglę­du na Je­zu­sa. Bóg więc je­dy­nie to­le­ru­je nas, od­wra­ca­jąc gło­wę jak nie­za­do­wo­lo­ny tata, gdy trzy­ma za­bru­dzo­ną pie­lusz­kę. Pro­blem po­le­ga na tym, że iden­ty­fi­ku­je­my się z tym wła­śnie grze­chem, któ­ry Je­zus przy­szedł usu­nąć, i od­rzu­ca­my tę toż­sa­mość, któ­rą On chce nas ob­da­rzyć. Nie je­ste­śmy we­zwa­ni do tego, aby po­zo­sta­wać w na­szym sta­rym „ja”, ale by przy­oblec się w Chry­stu­sa i żyć w mocy Jego zmar­twych­wsta­nia – po­nie­waż je­ste­śmy no­wym stwo­rze­niem. Czy­niąc z nas swo­je przy­bra­ne dzie­ci, Bóg za­pra­sza nas do udzia­łu w Jego ży­ciu i w Jego na­tu­rze.

Roz­kosz jest na­tu­rą Boga

Roz­ko­szo­wać się zna­czy „od­czu­wać wiel­ką przy­jem­ność, do­zna­wać za­do­wo­le­nia z ja­kie­goś po­wo­du, de­lek­to­wać się czymś”. Bę­dąc do­sko­na­łym, Bóg z sa­mej swej na­tu­ry do­zna­je w peł­ni za­do­wo­le­nia z sie­bie sa­me­go. Trwa w ni­czym nie­za­kłó­co­nej, od­wiecz­nej re­la­cji ro­dzin­nej, czer­piąc z niej cał­ko­wi­tą i peł­ną ra­dość. Nic nie rów­na się upodo­ba­niu, ja­kim ob­da­rza­ją się wza­jem­nie Oj­ciec, Syn i Duch Świę­ty. Księ­ga Przy­słów po­ka­zu­je nam pro­roc­ki ob­raz tej od­wiecz­nej roz­ko­szy: „Ja by­łam przy Nim mi­strzy­nią, roz­ko­szą Jego dzień po dniu, cały czas igra­jąc przed Nim, igra­jąc na okrę­gu zie­mi, znaj­du­jąc ra­dość przy sy­nach ludz­kich” (Prz 8, 30-31).

Bóg daje wy­raz peł­ni swo­jej ra­do­ści przez stwa­rza­nie. Po­myśl tyl­ko: Bóg stwo­rzył wszyst­kich lu­dzi – w tym tak­że cie­bie – ze swo­jej ra­do­ści i dla swo­jej roz­ko­szy. Zo­sta­łeś stwo­rzo­ny, by być Jego to­wa­rzy­szem, oso­bą po­dob­ną Jemu, ale Nim nie­bę­dą­cą. Oto wiel­ka hoj­ność i wraż­li­wość Boga, któ­ry pra­gnie dać się do­świad­czyć i po­znać dru­giej oso­bie. Stwo­rze­ni na Jego ob­raz, mo­że­my do­świad­czać zjed­no­cze­nia z Nim, czuć to, co czu­je On. Wię­cej, dana jest nam moż­li­wość ko­cha­nia Go z wza­jem­no­ścią, w wol­no­ści i ca­łej głę­bi. Każ­dy czło­wiek jest zdol­ny do za­chwy­ca­nia ser­ca Boga i wzbu­dza­nia w Nim nie­skoń­czo­nej roz­ko­szy.

Skąd wie­my, że Bóg się nami za­chwy­ca? Po­nie­waż za­prze­stał dal­sze­go stwa­rza­nia. Bóg nie spoj­rzał na nas i nie po­wie­dział: „No cóż, może spró­bu­ję jesz­cze raz”. Wręcz prze­ciw­nie, Bóg uczy­nił czło­wie­ka na sa­mym koń­cu pro­ce­su stwa­rza­nia, a kie­dy spoj­rzał na ca­łość swo­je­go dzie­ła, po­wie­dział, że jest bar­dzo do­bre! Bóg jest nie­zwy­kle twór­czy (je­stem wiel­kim fa­nem Jego twór­czo­ści!) i z pew­no­ścią stwo­rzył­by nas ina­czej, gdy­by była taka po­trze­ba. A jed­nak tego nie zro­bił. Za­chwy­cił się nami jako uko­ro­no­wa­niem swe­go dzie­ła stwo­rze­nia. Dla­te­go za­prze­stał dal­szej pra­cy i roz­po­czął cie­sze­nie się nami. Prze­cha­dzał się po­śród swe­go stwo­rze­nia i cie­szył się to­wa­rzy­stwem Ada­ma i Ewy w po­rze wie­czor­ne­go wia­tru.

Czy za­sta­na­wia­łeś się kie­dyś nad tym, dla­cze­go Bóg umie­ścił czło­wie­ka w ogro­dzie? Po pierw­sze, ogród jest miej­scem ce­lo­we­go po­rząd­ku, gdzie tro­skli­wa opie­ka two­rzy wa­run­ki, w któ­rych ży­cie może roz­wi­jać się i kwit­nąć. Po dru­gie, ogród jest miej­scem stwo­rzo­nym dla przy­jem­no­ści ogrod­ni­ka. Po za­koń­cze­niu swej pra­cy ogrod­nik pra­gnie cie­szyć się tym, co stwo­rzy­ła jego wy­obraź­nia. Do­ty­czy­ło to szcze­gól­nie Ada­ma i Ewy, któ­rzy byli zwień­cze­niem tego pro­ce­su two­rze­nia. Zo­sta­li uczy­nie­ni na ob­raz i po­do­bień­stwo Ogrod­ni­ka, któ­ry pra­gnął czer­pać przy­jem­ność z prze­by­wa­nia z nimi. Dla­te­go Bóg wy­brał wła­śnie to miej­sce, aby w nim prze­by­wać.

Sko­ro zgod­nie z za­my­słem Stwór­cy prze­zna­czo­ny je­steś do tego, by Go po­znać i by od­po­wia­dać na Jego za­chwyt tobą, co sta­nie się, je­śli od­rzu­cisz praw­dę o tym, że On się tobą za­chwy­ca? Nie bę­dziesz Go w peł­ni znał. Mo­żesz wie­dzieć o Jego mocy i Jego ma­je­sta­cie, pięk­nie i mą­dro­ści, ale je­śli nie wiesz, co bu­dzi w Nim tak do­głęb­ną roz­kosz, nie zro­zu­miesz sa­mej isto­ty tego, kim jest Bóg i ja­kie jest źró­dło Jego mo­ty­wa­cji. Nie po­znasz ser­ca Ojca. By­wa­łem na po­grze­bach, na któ­rych ktoś z obec­nych po­wie­dział coś w ro­dza­ju: „Żeby na­praw­dę po­znać Toma, trze­ba było wi­dzieć, jak uwiel­biał ło­wie­nie na mu­chę”. Wra­ca­łem wów­czas do domu, czu­jąc, że le­piej po­zna­łem oso­bę, któ­rą że­gna­li­śmy, dzię­ki temu, że jego przy­ja­ciel opo­wie­dział o tym, co było jego naj­więk­szą pa­sją. Tak samo jest z Bo­giem. Je­śli nie zna­my źró­dła Jego pa­sji, nie po­zna­my Jego ser­ca. Nie po­zna­jąc zaś Jego ser­ca, nie zro­zu­mie­my Jego oso­by.

Je­steś Jego ob­lu­bie­ni­cą

Gdy św. Pa­weł mo­dli się za Efe­zjan, w jego sło­wach brzmi echo pra­gnie­nia, ja­kie Bóg nosi w swo­im ser­cu: „aby­ście zo­sta­li na­peł­nie­ni całą Peł­nią Bożą” (Ef 3, 19b). Czym­że in­nym jest peł­nia, je­śli nie roz­ko­szą? Roz­kosz to peł­na sa­tys­fak­cja i za­spo­ko­je­nie. Św. Pa­weł mo­dli się, by­śmy zna­leź­li peł­nię w Bo­żej peł­ni i za­chwyt w Jego za­chwy­cie nad nami. Jego sło­wa moż­na by spa­ra­fra­zo­wać na­stę­pu­ją­co: „aby­ście po­zna­li za­spo­ko­je­nie we­dług mia­ry Jego za­spo­ko­je­nia, roz­kosz we­dług mia­ry Jego roz­ko­szy i speł­nie­nie we­dług mia­ry Jego speł­nie­nia”. Bóg pra­gnie, by­śmy do­świad­cza­li Jego roz­ko­szy. Chce, że­byś czuł, do­świad­czał i żył w Jego ser­cu, któ­re zna peł­nię za­spo­ko­je­nia. Ta prze­mie­nia­ją­ca rze­czy­wi­stość uzdal­nia cię do tego, byś po­tra­fił od­wza­jem­nić Mu się mi­ło­ścią.

Św. Jan pi­sze: „My mi­łu­je­my [Boga], po­nie­waż Bóg sam pierw­szy nas umi­ło­wał” (1 J 4, 19). Jego mi­łość ini­cju­je two­ją mi­łość. Jego mi­łość od­blo­ko­wu­je two­je ser­ce. Po­zna­jąc, że praw­dą o two­jej toż­sa­mo­ści jest to, że je­steś roz­ko­szą Boga, zo­sta­jesz uzdol­nio­ny do mi­ło­ści. W pią­tym roz­dzia­le Li­stu do Efe­zjan św. Pa­weł mówi o klu­czo­wym ob­ra­zie, któ­ry opi­su­je re­la­cję po­mię­dzy Chry­stu­sem a Jego Ko­ścio­łem: jest to re­la­cja ob­lu­bień­ca i ob­lu­bie­ni­cy. Sło­wo roz­kosz po­cho­dzi od ła­ciń­skie­go sło­wa ozna­cza­ją­ce­go „po­cią­gać, wa­bić, nę­cić”. Ob­lu­bie­ni­cę po­cią­ga jej ob­lu­bie­niec, on zaś jest po­cią­gnię­ty ku niej. Jako ob­lu­bie­ni­ca Chry­stu­sa, za­chwy­casz Boga i po­cią­gasz Go do sie­bie.

Ob­lu­bie­ni­ca to ta, któ­ra po­zna­je za­chwyt, jaki czu­je wo­bec niej ob­lu­bie­niec, i przyj­mu­je jego roz­kosz jako swo­ją toż­sa­mość. Od­po­wia­da w wol­no­ści i z od­wa­gą, po­nie­waż wie, że spra­wia mu przy­jem­ność i jest pew­na mi­ło­ści swe­go uko­cha­ne­go. Jej re­ak­cja nie po­cho­dzi z lęku, że go roz­cza­ru­je, nie pró­bu­je też ofia­ro­wać mu po­słu­szeń­stwa w za­mian za jego przy­chyl­ność. Ob­lu­bie­niec ob­sy­pu­je swą ob­lu­bie­ni­cę mi­ło­ścią, a ona od­po­wia­da na nią z głę­bi po­zna­nia tego, że daje mu za­spo­ko­je­nie. Nie musi zga­dy­wać, co spra­wia mu ra­dość, wy­star­czy, że ofia­ru­je mu dar sa­mej sie­bie. W mi­ło­ści wo­bec Boga nie cho­dzi tyl­ko o pra­we po­stę­po­wa­nie, ale o po­zna­nie i do­świad­cze­nie Jego ra­do­ści i ży­cie zgod­nie ze świa­do­mo­ścią tego, co Mu się po­do­ba. Po­zna­jąc Jego ser­ce i zbli­ża­jąc się do Nie­go, wzra­sta­my w oka­zy­wa­niu Mu mi­ło­ści.

Grzech, wstyd i po­czu­cie nie­god­no­ści

Grzech oczy­wi­ście od­dzie­lił ludz­kość od tej rze­czy­wi­sto­ści, nisz­cząc na­szą wol­ność i znie­kształ­ca­jąc po­strze­ga­nie Boga. Grzech spra­wił, że Adam i Ewa opu­ści­li ogród roz­ko­szy i zna­leź­li się w miej­scu na­zna­czo­nym tru­dem, cięż­ką pra­cą i wal­ką z prze­ciw­no­ścia­mi. Ich pierw­szą re­ak­cją był wstyd – prze­lę­kli się i zro­bi­li so­bie okry­cie. Ty tak­że, gdy za­tra­casz się w grze­chu, od­no­sisz się do Boga z po­dejrz­li­wo­ścią i lę­kiem przed karą. Po­nie­waż iden­ty­fi­ku­jesz się z grze­chem, Bóg nie może ra­do­wać się roz­ko­szą swe­go ser­ca. Pro­ro­cy Sta­re­go Te­sta­men­tu po­ka­zu­ją nam ból ob­lu­bień­ca, któ­ry tę­sk­ni za tym, by jego ob­lu­bie­ni­ca od­po­wie­dzia­ła na jego mi­łość. Ona jed­nak, nie po­tra­fiąc tego uczy­nić, skła­da mu ofia­ry i oka­zu­je na­miast­kę po­słu­szeń­stwa – pod­czas gdy on pra­gnie tyl­ko jej sa­mej!

Na­wet w sta­nie naj­więk­sze­go grze­chu, ni­gdy nie prze­sta­jesz być źró­dłem roz­ko­szy Boga. On na­dal za­chwy­ca się tobą jako oso­bą, któ­rą masz być we­dług Jego za­my­słu. Gniew Boga skie­ro­wa­ny jest prze­ciw­ko grze­cho­wi, po­nie­waż on od­dzie­la Go od przed­mio­tu Jego mi­ło­ści. Na­tę­że­nie Jego gnie­wu jest tak na­praw­dę mia­rą Jego uczu­cia wo­bec cie­bie. To go­rą­ce pra­gnie­nie i po­tęż­ny gniew spo­tka­ły się na krzy­żu – na któ­rym Je­zus na za­wsze znisz­czył roz­dzie­la­ją­cy nas mur wro­go­ści.

Te­raz, gdy zo­sta­łeś od­ku­pio­ny z grze­chu i po­jed­na­ny z Bo­giem przez wia­rę w Je­zu­sa, nie opie­raj się my­śli o tym, że na­praw­dę je­steś przed­mio­tem ra­do­ści Boga. Dla­cze­go tak trud­no ci od­po­wia­dać na Jego mi­łość w wol­no­ści i z od­wa­gą, z ser­ca? Dla wie­lu z nas po­wo­dem jest fał­szy­we po­czu­cie nie­god­no­ści. Nie chcę oczy­wi­ście po­wie­dzieć przez to, że za­słu­ży­li­śmy na mi­ło­sier­dzie Boga, wręcz prze­ciw­nie! We­dług spra­wie­dli­wo­ści nikt nie mógł­by nas unie­win­nić. W tym sen­sie słusz­nie mó­wi­my, że nie je­ste­śmy god­ni, nie za­słu­gu­je­my na dar, któ­ry zo­stał nam ofia­ro­wa­ny. Czę­sto jed­nak za­po­mi­na­my o in­nej de­fi­ni­cji war­to­ści. War­tość de­fi­niu­je się tak­że we­dług ceny, jaką się za coś pła­ci. Syn Boży od­mie­rzył cenę w swo­jej dro­go­cen­nej krwi w za­mian za całą wiecz­ność z tobą. Czy poj­mu­jesz, co to zna­czy? On wy­brał cie­bie. Ze wzglę­du na tę ra­dość, jaką Mu przy­no­sisz. Two­ją war­tość mie­rzy się ceną, za jaką zo­sta­łeś na­by­ty. Je­śli On tak bar­dzo cię ko­cha, to mu­sisz mieć w so­bie coś, co bu­dzi w Nim taką mi­łość.

Wie­lu z nas myli swo­ją war­tość z tym, na co za­słu­gu­je­my. Wo­li­my mie­rzyć na­szą war­tość wła­sny­mi za­słu­ga­mi, za­miast tym, co On uczy­nił dla nas. Je­zus jed­nak nie dał się za cie­bie za­bić bez po­wo­du. Kim je­steś, by twier­dzić, że nie masz żad­nej war­to­ści, sko­ro On od­mie­rzył two­ją war­tość na krzy­żu? Czy mo­żesz od­mó­wić Sy­no­wi Boga naj­głęb­sze­go pra­gnie­nia Jego ser­ca? Dla­cze­go miał­byś opie­rać się na swo­im wła­snym osą­dzie, sko­ro On na­zy­wa cię swo­ją ra­do­ścią?

Ozna­ki wal­ki

Je­że­li nie uznasz praw­dy o tym, że Bóg się tobą za­chwy­ca, trud­no ci bę­dzie wzra­stać w mi­ło­ści. W Sta­rym Te­sta­men­cie znaj­du­je­my po­stać kró­la Sau­la, wy­bra­ne­go przez Boga na pierw­sze­go kró­la Izra­ela, któ­ry jed­nak ni­gdy do koń­ca Mu nie za­ufał. W jego hi­sto­rii moż­na do­strzec pięć symp­to­mów wska­zu­ją­cych na to, że Saul nie był w sta­nie przy­jąć mi­ło­ści Boga i po­pa­trzeć na sie­bie jako na tego, w któ­rym On znaj­du­je roz­kosz. Czy­ta­jąc o każ­dym z nich, proś Du­cha Świę­te­go, by mó­wił do two­je­go ser­ca.

1. Po­czu­cie nie­god­no­ści i wstyd. Czy od­rzu­casz przy­ję­cie ob­ja­wie­nia o tym, że je­steś go­dzien mi­ło­ści, że je­steś źró­dłem roz­ko­szy? Kie­dy Sa­mu­el zna­lazł Sau­la, by na­ma­ścić go na kró­la Izra­ela, ten od­po­wie­dział: „Czyż ja nie je­stem Be­nia­mi­ni­tą – z jed­ne­go z naj­mniej­szych po­ko­leń izra­el­skich, a ród mój czyż nie jest naj­niż­szy ze wszyst­kich ro­dów po­ko­le­nia Be­nia­mi­na? Cze­muż więc od­zy­wasz się do mnie tymi sło­wa­mi?” (1 Sm 9, 21). Sau­lo­wi bra­ko­wa­ło doj­rza­ło­ści du­cho­wej, po­trzeb­nej do spra­wo­wa­nia wła­dzy kró­lew­skiej – wła­dzy na­rzu­co­nej mu przez nie­cier­pli­wy lud, któ­ry nie chciał być po­słusz­ny woli Boga. Czuł się nie­god­ny i dzia­łał z po­czu­cia nie­god­no­ści i wsty­du przez całe swo­je ży­cie.2. Oba­wa przed nie­za­do­wo­le­niem in­nych prze­wyż­sza­ją­ca lęk przed nie­za­do­wo­le­niem Boga. Je­śli prze­świad­cze­nie o upodo­ba­niu, ja­kie ma w to­bie Bóg, nie prze­nik­nę­ło do two­je­go ser­ca, ła­twiej będą kie­ro­wa­ły tobą inne wzglę­dy. Czy two­ją mo­ty­wa­cją jest po­do­ba­nie się bar­dziej lu­dziom niż Bogu? Tak było z pew­no­ścią w przy­pad­ku Sau­la. Bóg dał mu pro­ste za­da­nie – znisz­czyć nie­przy­ja­cie­la i nie brać łu­pów (por. 1 Sm 15, 3). Saul jed­nak nie po­tra­fił po­wie­dzieć „nie” swo­im lu­dziom. Po­zwo­lił im za­trzy­mać łupy, bar­dziej bo­wiem lę­kał się nie­za­do­wo­le­nia lu­dzi niż Boga (por. 1 Sm 15, 24). Upodo­ba­nie, ja­kie po­kła­dał w nim Bóg, nie prze­nik­nę­ło do jego ser­ca na tyle, by mógł po­wie­dzieć: „Nic nie jest waż­niej­sze od Two­ich pra­gnień, nic nie jest waż­niej­sze od tego, by po­do­bać się To­bie”. Kie­dy Sa­mu­el przy­szedł, by go zga­nić, Saul wy­krę­cał się i uspra­wie­dli­wiał, a pro­sił o prze­ba­cze­nie do­pie­ro wte­dy, gdy górę wziął lęk przed karą.3. Błęd­na in­ter­pre­ta­cja za­mia­rów Boga w da­nych oko­licz­no­ściach. Za­mia­rem Boga było to, by Saul ża­ło­wał za to, co uczy­nił. Ode­brał mu swe­go Du­cha i ze­słał złe­go du­cha, aby go drę­czył, by dzię­ki temu zo­ba­czył, ja­kich znisz­czeń do­ko­nał w swo­im ży­ciu i uznał to, co Pan za­po­wie­dział mu przez Sa­mu­ela – że nie bę­dzie już kró­lem (por. 1 Sm 16, 14). Jed­nak Saul nie­wła­ści­wie zin­ter­pre­to­wał to, co w tej spra­wie było w ser­cu Boga. Uznał to za od­rzu­ce­nie sie­bie, za­miast za skar­ce­nie. Wy­da­wa­ło mu się, że ko­cha­ją­ca ręka Boga (któ­ry smu­cił się z po­wo­du Sau­la) zo­sta­ła wy­cią­gnię­ta nad nim, by go uka­rać. Za­miast wy­glą­dać tego, do cze­go ma zo­stać w przy­szło­ści po­wo­ła­ny, Saul po­czuł się opusz­czo­ny. Nie bę­dąc bli­sko przy ser­cu Boga, nie po­tra­fił zo­ba­czyć, że po­ucze­nie i kara były ku nie­mu skie­ro­wa­ne w mi­ło­ści, ro­bił więc wszyst­ko, co w jego mocy, by za­trzy­mać przy so­bie kró­le­stwo, sprze­ci­wia­jąc się sło­wu Boga.4. Nie­zro­zu­mie­nie ser­ca Boga i Jego ta­jem­nic. Bóg ma dla cie­bie ta­jem­ni­ce – spra­wy, o któ­rych chce ci po­wie­dzieć wte­dy, gdy tyl­ko ty bę­dziesz mógł je usły­szeć. Chce po­dzie­lić się z tobą tym, co jest w Jego ser­cu. Nie prze­zna­czył ich dla ni­ko­go in­ne­go i nie bę­dzie dzie­lił się nimi z kimś, kto nie jest we­dług Jego ser­ca (Da­wid, w prze­ci­wień­stwie do Sau­la, był wła­śnie ta­kim czło­wie­kiem). Tak jak z pierw­szym czło­wie­kiem, Bóg pra­gnął spo­tkać się z Saulem w jego we­wnętrz­nym ogro­dzie i roz­ko­szo­wać się nim, Saul jed­nak nie po­tra­fił Go usły­szeć. Po­strze­gał za­chwyt Boga nad Da­wi­dem jako oso­bi­sty afront: cza­ru­ją­cy, moc­ny du­chem, nie­ustra­szo­ny Da­wid ma prze­jąć jego kró­le­stwo. Bóg jed­nak nie chciał upo­ko­rzyć Sau­la, ale ra­czej na­wró­cić jego ser­ce, spra­wić, by po­wie­dział: „Ja też, Pa­nie! Ja też chcę ta­kiej bli­sko­ści z Tobą. Chcę po­znać, co jest Ci miłe”. Kie­dy Bóg spro­wa­dza na cie­bie trud­ne do­świad­cze­nia, taki wła­śnie jest Jego cel. Chce, byś był za­zdro­sny o Jego ser­ce.5. Przed­kła­da­nie po­zy­cji nad toż­sa­mość. W koń­cu naj­lep­szym sub­sty­tu­tem nie­za­słu­żo­nej mi­ło­ści i ra­do­ści jest po­zy­cja wyż­szo­ści i prze­wa­gi nad in­ny­mi, praw­da? Nikt nie pró­bo­wał ode­brać Sau­lo­wi kró­le­stwa. Da­wid nie chciał pod­nieść ręki na czło­wie­ka na­masz­czo­ne­go przez Pana i na­wet Sa­mu­el, po­mi­mo ca­łej swej wła­dzy, po­zo­sta­wił ko­ro­nę w rę­kach Sau­la. Saul jed­nak da­lej za­cie­kle wal­czył o utrzy­ma­nie ko­ro­ny i swo­jej re­pu­ta­cji, na­wet wte­dy, gdy Da­wid co­raz bar­dziej wzra­stał (por. 1 Sm 18, 8). Two­je ser­ce nie zo­sta­ło stwo­rzo­ne po to, by za­spo­ka­jać się wła­dzą czy ty­tu­ła­mi. Zo­sta­ło ukształ­to­wa­ne tak, by do­świad­czać mi­ło­ści Boga. Je­zus mó­wił swo­im uczniom, aby byli jak małe dzie­ci, któ­re sia­da­ją na ko­la­nach ojca. Małe dzie­ci nie zaj­mu­ją się ty­tu­ła­mi czy hie­rar­chią, ale sycą się świa­do­mo­ścią tego, że mama i tata je ko­cha­ją.

Po­chwy­co­ne ser­ce

Obok hi­sto­rii Sau­la mamy też hi­sto­rię Da­wi­da. Oto czło­wiek, któ­ry był jed­no­cze­śnie po­tęż­nym wo­jow­ni­kiem, nie­szczę­śli­wym ko­chan­kiem i przy­ja­cie­lem Boga. Jego mi­sją była wal­ka z nie­przy­ja­ciół­mi, roz­sze­rza­nie kró­le­stwa i stwo­rze­nie miej­sca, w któ­rym miał­by prze­by­wać Bóg. Roz­ko­szo­wał się obec­no­ścią Boga i tę­sk­nił za nią jak spra­gnio­na ła­nia tę­sk­ni za wodą. Bóg na­zy­wał Da­wi­da „mę­żem we­dług Mego wła­sne­go ser­ca”, po­nie­waż ser­ce Da­wi­da zo­sta­ło po­chwy­co­ne mi­ło­ścią Boga. Po­do­ba­nie się Bogu było naj­więk­szym skar­bem jego ży­cia. Ro­zu­miał, że nie­za­leż­nie od oko­licz­no­ści, w ja­kich się zna­lazł, i nie­za­leż­nie od po­ra­żek, Bóg za­wsze jest po jego stro­nie. Taka sama rze­czy­wi­stość może stać się i two­im udzia­łem.

Z cza­sem ła­ska Boga za­czy­na dzia­łać w głę­bi na­szych serc. Po­zwa­la­jąc, by twe ser­ce zo­sta­ło po­chwy­co­ne mi­ło­ścią Boga, za­czniesz do­świad­czać w ży­ciu jej prze­ja­wów:

1. Wstyd prze­sta­je pa­no­wać nad tobą, zni­ka lęk przed karą. Czy za­uwa­ży­łeś, że lu­dzie z Bi­blii, któ­rzy ko­cha­li Boga, nie pro­wa­dzi­li spe­cjal­nie do­kład­nej kar­to­te­ki swo­ich grze­chów? Da­wid był bez wąt­pie­nia bar­dzo świa­do­my swo­je­go grze­chu. Był mor­der­cą i cu­dzo­łoż­ni­kiem, ale kie­dy wy­znał swój grzech, wie­dział, że jest on już prze­szło­ścią. Jak­że ina­czej mógł­by pi­sać: „Pan na­gra­dza moją spra­wie­dli­wość, od­pła­ca mi we­dług czy­sto­ści rąk mo­ich” (2 Sm 22, 21)? Czyż­by cier­piał na za­ni­ki pa­mię­ci? Nie, ro­zu­miał do­brze mi­łość Ojca. „Do­sko­na­ła mi­łość usu­wa lęk, po­nie­waż lęk ko­ja­rzy się z karą” (1 J 4, 18). Kie­dy na­szą mo­ty­wa­cją jest mi­łość Boga, a nie lęk przed karą, mo­że­my z po­ko­rą ża­ło­wać za na­sze grze­chy. Mo­że­my szcze­rze szu­kać Boga, wie­dząc, że wia­ra po­do­ba się Bogu i że On ją wy­na­gra­dza (por. Hbr 11, 6).2. Na­bie­rasz od­wa­gi w ob­li­czu prze­ciw­no­ści. Kie­dy Go­liat drwił so­bie z mło­de­go Da­wi­da i ru­szył na nie­go z mie­czem, Da­wid bez lęku sta­wił mu czo­ła, po­nie­waż wie­dział bez wąt­pie­nia, że Bóg go ko­cha. Wie­dział, że „Bóg oca­la go, po­nie­waż znaj­du­je w nim roz­kosz” (por. Ps 18, 19). Całe ży­cie Da­wi­da to se­ria mi­sji ra­tun­ko­wych Boga – prze­ciw niedź­wie­dziom, lwom, kró­lom, a na­wet prze­ciw jego wła­sne­mu sy­no­wi. Da­wid wie­dział, że nic nie może po­wstrzy­mać Boga od po­dą­ża­nia za roz­ko­szą Jego ser­ca.3. Opi­nia in­nych nie de­ter­mi­nu­je two­ich czy­nów. Da­wid tań­czył przed Pa­nem – bez odzie­nia (por. 2 Sm 6, 14-22). Jego żona uzna­ła to za upo­ko­rze­nie i hań­bę, wsty­dząc się jego bra­ku przy­zwo­ito­ści. Da­wid jed­nak zu­peł­nie się tym nie prze­jął. „Jesz­cze nie wi­dzia­łaś, do cze­go je­stem zdol­ny”, po­wie­dział jej. Da­wid wie­dział, że po­do­ba się Bogu. Je­śli­by po­ło­żyć po­do­ba­nie się Bogu na jed­nej sza­li wagi, a lęk przed osą­dem czy za­wsty­dze­niem na dru­giej, to prze­wa­ży za­wsze pierw­sze. Po­myśl: czy za­brał­byś żonę do naj­lep­sze­go na świe­cie baru su­shi, cie­szą­ce­go się do­sko­na­łą opi­nią znaw­ców, wie­dząc, że ona nie cier­pi su­shi? Czy bar­dziej ce­nisz so­bie po­dziw i apro­ba­tę in­nych, niż spra­wie­nie przy­jem­no­ści uko­cha­nej oso­bie? Im bar­dziej do­świad­cza­my za­chwy­tu Boga, tym mniej po­wo­do­wać bę­dzie nami opi­nia in­nych lu­dzi. Kie­ru­je­my się bo­wiem tym, co Jemu się po­do­ba. 4. Sta­jesz się za­zdro­sny o swo­je miej­sce spo­tka­nia z Bo­giem. Kie­dy do­świad­czysz za­chwy­tu Boga, za­czniesz być za­zdro­sny o swo­ją re­la­cję z Nim i nie re­zy­gnu­jesz z niej dla in­nych rze­czy. Grzech tra­ci na atrak­cyj­no­ści, po­nie­waż od­dzie­la cię od Nie­go.5. Za­czy­nasz po­zna­wać ser­ce Boga. Gdy pra­gniesz być bli­sko Jego ser­ca, Bóg bę­dzie ob­ja­wiał ci co­raz wię­cej z sie­bie. Za­uwa­żysz, że naj­więk­sze ob­ja­wie­nia w Pi­śmie świę­tym dane zo­sta­ły tym, któ­rzy zna­li za­chwyt Boga i dą­ży­li do za­ży­łej przy­jaź­ni z Nim. Moj­żesz na­wet nie chciał wy­ru­szać w dro­gę bez obec­no­ści Boga. Da­wid pra­gnął Pana jak spra­gnio­na ła­nia pra­gnie wody. Jan kładł gło­wę na pier­si Pana i chciał po­znać naj­głęb­sze my­śli Jego ser­ca. Z po­wo­du tej in­tym­nej re­la­cji z Pa­nem, każ­de­mu z nich dane zo­sta­ło szcze­gól­ne ob­ja­wie­nie. Moj­żesz otrzy­mał pro­ro­cze po­zna­nie na te­mat toż­sa­mo­ści i przy­szło­ści ple­mion Izra­ela. Da­wi­do­wi zo­sta­ły dane pro­ro­cze wska­zów­ki na te­mat bu­do­wy świą­ty­ni, a tak­że psal­my, któ­re za­po­wia­da­ły przyj­ście Me­sja­sza. Jan otrzy­mał ob­ja­wie­nie na te­mat Kró­le­stwa Nie­bie­skie­go i nad­cho­dzą­ce­go Sądu. Bóg chce da­wać ci wię­cej, dzie­ląc się z tobą se­kre­ta­mi swe­go ser­ca.6. Nie lę­kasz się po­dej­mo­wać ry­zy­ka dla Jego chwa­ły. Da­wid całe swo­je ży­cie spę­dził szu­ka­jąc chwa­ły Pana. Pra­gnie­niem jego ser­ca było wznie­sie­nie świą­ty­ni, w któ­rej prze­by­wał­by Bóg. I wy­dał for­tu­nę, prze­zna­czył wie­le wojsk i pod­jął wie­le wy­sił­ków, aby przy­go­to­wać jej bu­do­wę. Świa­do­mość tego, że Bóg ma w to­bie upodo­ba­nie, wy­zwa­la w to­bie zdol­ność do po­dej­mo­wa­nia ry­zy­ka ze wzglę­du na Jego kró­le­stwo. Je­steś w sta­nie wy­cho­dzić ku in­nym w wie­rze, by oka­zy­wać im mi­łość, dą­żyć do od­na­le­zie­nia swe­go po­wo­ła­nia i wy­peł­nie­nia swe­go prze­zna­cze­nia.7. Two­ja ra­dość jest uza­leż­nio­na od Jego ra­do­ści. Two­ją roz­ko­szą jest po­do­ba­nie się Bogu. Da­wid znał ser­ce Boga, wie­dział, że Bóg nie pra­gnie ni­cze­go bar­dziej niż prze­by­wać wśród swo­je­go ludu, dla­te­go sam nie pra­gnął ni­cze­go bar­dziej niż zbu­do­wać Bogu świą­ty­nię. Bóg jed­nak po­wie­dział: „Nie”. Da­wid zo­stał od­rzu­co­ny, po­nie­waż był mę­żem woj­ny (por. 1 Krn 28, 3). Cała mi­sja jego ży­cia, to, co uwa­żał wręcz za swo­je prze­zna­cze­nie – oka­za­ła się ni­czym. Jak za­re­ago­wał Da­wid? Za­miast zin­ter­pre­to­wać wy­da­rze­nia tak, jak to zro­bił Saul, Da­wid prze­ka­zał swo­ją wi­zję i swo­je dzie­dzic­two sy­no­wi, Sa­lo­mo­no­wi. Zgro­ma­dził wszyst­ko, co było po­trzeb­ne do zbu­do­wa­nia świą­ty­ni, i przy­go­to­wał to dla Sa­lo­mo­na. Po śmier­ci Da­wi­da, Sa­lo­mon zbu­do­wał świą­ty­nię. Da­wid przy­go­to­wał całą tę pra­cę dla po­ko­le­nia, któ­re­go miał ni­gdy nie zo­ba­czyć. Cel jego ży­cia stał się czę­ścią od­wiecz­ne­go celu, jaki Bóg za­mie­rzył dla swo­je­go ludu.

Da­wid wy­peł­nił swo­je prze­zna­cze­nie przez Sa­lo­mo­na, po­nie­waż żył w rze­czy­wi­sto­ści za­chwy­tu i roz­ko­szy Boga. Jego ra­do­ścią sta­ło się spra­wia­nie przy­jem­no­ści Bogu, nie­za­leż­nie od zaj­mo­wa­ne­go sta­no­wi­ska i oko­licz­no­ści, wie­dział bo­wiem: „do­broć i ła­ska pój­dą w ślad za mną przez wszyst­kie dni mego ży­cia i za­miesz­kam w domu Pań­skim po naj­dłuż­sze cza­sy” (Ps 23, 6). Niech sta­nie się to rze­czy­wi­sto­ścią two­je­go ży­cia. Kie­dy bę­dziesz słu­żył in­nym, niech ra­dość, jaką Bóg czer­pie z two­je­go ży­cia, da ci od­wa­gę i moc, mo­ty­wu­jąc cię i za­chę­ca­jąc do tego, byś po­ma­gał im stać się jak ob­lu­bie­ni­ca, któ­ra sły­szy głos ob­lu­bień­ca i wy­cho­dzi mu na spo­tka­nie. A co naj­waż­niej­sze, mo­dlę się, byś czer­pał roz­kosz z prze­by­wa­nia z Nim tak, jak On roz­ko­szu­je się tobą każ­de­go dnia two­je­go ży­cia.

Daj jed­nak Panu to, cze­go On chce. Je­zus Chry­stus pra­gnie cie­bie sa­me­go bar­dziej niż cze­gol­wiek, co mógł­byś mu ofia­ro­wać. Pra­gnie cie­bie bar­dziej niż two­jej po­słu­gi, twe­go po­słu­szeń­stwa i słu­że­nia in­nym. Po­zwól Mu roz­ko­szo­wać się tobą. W ci­szy ser­ca po­wiedz Mu: „Pa­nie, roz­ko­szuj się mną, ciesz się mną”. Od­daj się Mu, po­wie­rza­jąc się Jego do­bro­ci, by mógł się tobą ra­do­wać. A po­tem bądź za­zdro­sny o to, co na­le­ży do Nie­go. Strzeż świa­do­mo­ści Jego upodo­ba­nia i nie po­zwól, by opi­nia in­nych czy oko­licz­no­ści wmó­wi­ły ci, że jest ina­czej. W po­ko­rze przyj­mij praw­dę o tym, że Bóg się tobą roz­ko­szu­je, a wte­dy bę­dziesz mógł wy­po­wie­dzieć bło­go­sła­wień­stwo Ojca:

„To jest mój Syn umi­ło­wa­ny, w któ­rym mam upodo­ba­nie”.

Mt 17, 5b

MO­DLI­TWA

Oj­cze, roz­ko­szuj się mną.

Weź ze mnie to, co na­le­ży do Cie­bie.

Przyjdź, Pa­nie, do swo­je­go ogro­du.

Je­steś moim wier­nym Ob­lu­bień­cem, pra­gnie­niem mo­je­go ser­ca.

Przyjdź i bierz do woli to, co jest we mnie.

Nie chcę ni­cze­go za­trzy­my­wać dla sie­bie.

W moim ży­ciu nie ma miej­sca na po­czu­cie nie­god­no­ści, bo z po­wo­du Two­jej mi­ło­ści,

ze wzglę­du na Two­ją ofia­rę, Two­ją krew prze­la­ną za mnie – mam wiel­ką war­tość.

Ciesz się mną, czerp ze mnie przy­jem­ność.

Daj mi ob­ja­wie­nie Two­je­go upodo­ba­nia we mnie.

Po­zwól mi po­znać, że je­stem Ci miły.

Niech usły­szę Twój śmiech,

niech roz­brzmie­wa nade mną Two­ja pieśń, Pa­nie.

Uśmiech­nij się nade mną.

Niech roz­pro­mie­ni się nade mną Two­je ob­li­cze.