Mené-Mené-Thekel-Upharisim!… Quasi una fantasia - Tadeusz Miciński - ebook

Mené-Mené-Thekel-Upharisim!… Quasi una fantasia ebook

Tadeusz Miciński

5,0

Opis

Mené-Mené-Thekel-Upharisim jest powieścią niezwyczajną i niekonwencjonalną, pisaną z jednej strony jako pamiętnik, z drugiej zaś jako pełen fantazji twór nieposiadający w sobie nic z realności. Jej wyjątkowość polega jednak nie tylko na tym, że stanowi swoisty ewenement wśród wszystkich powieści młodopolskich, ale przede wszystkim na tym, że szczegółowo rozwija problem osobowości głównego bohatera. Miciński mieszcząc w powieści marzenia, urojenia, fantazje czy też wizje senne, płynnie przeistaczające się w rzeczywistość, która również, mając podłoże halucynacyjne, nie stanowi realnego bytu, powoduje, że utwór nabiera cech specyficznych dla zespołu zjawisk określanych ogólnie jako oniryczne lub wręcz parapsychologiczne. Powieść natomiast poprzez swoją strukturalną i fabularną mglistość nabiera właściwości typowych dla koncepcji czerpiących z tendencji surrealistycznych. Poruszając się w niej bez „ingerencji trzeźwego, obserwującego narratora”, możemy w zupełności stwierdzić, iż jest ona pełną wizyjności fantazją powieściową. Pozorny chaos, który zatem może się rodzić w naszym umyśle przy pobieżnej lekturze tego utworu, okazuje się być wyłącznie iluzorycznym, gdy wnikniemy głębiej w jego treść i poznamy kompozycję.

Wojciech Kowalewski

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 437

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł: Mené-Mené-Thekel-Upharisim!... Quasi una fantasia

Autor: Tadeusz Miciński

Copyright © Wydawnictwo IX. 2019

Copyright for the cover art ©by Łukasz Gwiżdż & Wydawnictwo IX. Kraków 2019

All rights reserved.

Wydawca: Krzysztof Biliński, Wydawnictwo IX

Opracowanie: Wojciech Kowalewski

Redakcja: Katarzyna Koćma

Korekta: Krzysztof Biliński

Skład, łamanie i przygotowanie do druku: Krzysztof Biliński

Ilustracja na okładce: Łukasz Gwiżdż

Fotografia Tadeusza Micińskiego: Stanisław I. Witkiewicz.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Żadna część książki nie może być w jakikolwiek sposób powielana bez zgody wydawcy, za wyjątkiem krótkich fragmentów użytych na potrzeby recenzji oraz artykułów.

W utworach Tadeusza Micińskiego pozostawiono oryginalną pisownię oraz interpunkcję. Uwspółcześniono jedynie niedopuszczalne współcześnie będy ortograficzne.

Wydawnictwo IX

[email protected]

wydawnictwoix.pl

Kraków 2019

Wydanie I

ISBN 978-83-956301-0-1

Spis treści

Okładka

Strona tytułowa

Strona redakcyjna

Ostatnia powieść Tadeusza Micińskiego. Mené-Mené-Thekel-Upharisim!... Quasi una fantasia

Mené-Mené-Thekel-Upharisim!... Quasi una fantasia. Rękopis A

Mené-Mené-Thekel-Upharisim!... Quasi una fantasia. Rękopis B

Fr. I-szy

Fr. II-gi

Fr. III-ci

Tadeusz Miciński(1873-1918)

Wojciech Kowalewski

Ostatnia powieść Tadeusza Micińskiego.Mené-Mené-Thekel-Upharisim!...Quasi una fantasia

Część pierwsza

I. Los tragiczny Pism pośmiertnych

Sylwetka twórcza pisarza a jego stereotyp

Życie i twórczość Tadeusza Micińskiego (1873-1918) poddawano w ostatnich latach wnikliwym studiom badawczym. Postawić zatem można następujące pytania: czy głębsze badania twórczości tego pisarza sprawią, że będzie można lepiej zrozumieć odległą o niemal sto lat epokę? Czy wyczerpująco zinterpretowano zawartą w dziełach Micińskiego teorię lucyferyzmu? Czy zbadanie kolejnego, zapomnianego utworu twórcy polskiej moderny wniesie nowe światło do badań nad historią literatury polskiej?

Problematyka utworów tego cenionego pisarza polskiej moderny, dla większości badaczy, stanowiła w ogólnym zarysie próbę połączenia geznezyjskich koncepcji Słowackiego, mistycznych dogmatów określających istotę bytu człowieka oraz filozoficznych założeń Nietzschego. We wszystkich jego dziełach, jak pisze Elżbieta Rzewuska, „nie jest nigdzie sformułowana jednoznacznie i wyczerpująco. To koncepcja metafizycznej walki dobra i zła w swoiście wyłożonym, synkretycznym programie lucyferyzmu pojętego gnostycznie, to łączące się elementy mitów i religii judaistycznych, chrześcijańskich i hinduskich, walka pierwiastków progresywnych i regresywnych w historii świata”[1]. Wnioski z badań nad pisarstwem Micińskiego z czasem rozwiały wątpliwości, które narosły wokół jego sylwetki twórczej, natomiast gruntowne badania dzieł pisarza w latach powojennych sprawiły, iż zawiązały się dwa przeciwstawne ugrupowania w kręgach znanych i cenionych historyków literatury: zwolenników oraz prześladowców „budowniczego nadgwiezdnych miast”[2].

Nie zanikły dotąd także pewne stereotypowe określenia dotyczące postawy twórczej Micińskiego, takie jak: mag, heretyk, dekadent, poetadolorosus, a nawet satanista. Kategoryzują one jednoznacznie pisarza jako poetę „zanurzonego w mrokach”, piszącego wyłącznie o buncie, bólu i męce egzystencjonalnej. Opinie te potęguje także brak znajomości całokształtu twórczości Micińskiego, a szczególnie utworów takich, jak Mené-Mené-Thekel-Upharisim!... Quasi una fantasta[3], które są istotnym elementem, składającym się na kompleksowy wizerunek pisarza. Wizerunek, który nie tylko definitywnie odbiega od wyżej wymienionych określeń, ale – jak się okazuje – zrywa z pochopnie uformowanym modelem „zagmatwanego” oraz mistyfikującego pisarza. Przypuszczalnie jednak do momentu kompletnego zbadania spuścizny autora Nietoty pojmowanie jego twórczości jako konglomeratu wiedzy przesyconej tajemnicą, okultyzmem czy mistycyzmem, pozwalającej się sprowadzić do wspólnego mianownika – metafizyki, będzie nadal sugerować pewne jednoznaczne spostrzeżenia odnośnie do zasadniczych kwestii jego światopoglądu.

Analizując twórczość Micińskiego, warto zauważyć, iż ulegała ona, jak sam pisarz, ciągłym przeobrażeniom. Wyraźnym przykładem takiej metamorfozy mogą być dwie ostatnie powieści, o których tak pisał Julian Krzyżanowski:

Rozmach twórczy Micińskiego nie wyczerpał się na dwu imponujących rozmiarami powieściach (Nietota i Xiądz Faust – W.K.); cały ich szereg miano wydać z papierów pośmiertnych, wydano tylko dwie, Witę i Mené-Mené-Thekel-Upharisim. Pierwsza osnuta jest na wydarzeniach związanych z głośnym zjazdem kaniowskim i stwarza malowniczą wizję Ukrainy, ukazanej metodą poematów Słowackiego; druga wygląda na pełną fantazji parafrazę Puszkinowskiego Oniegina; obie dają przewagę pierwiastkom awanturniczym, zarysowującym się już w powieściach filozoficznych, i stanowią barwną i niezwykłą mieszaninę jaskrawo malowanych obrazów obyczajowych z życia ukraińskiego – z żywiołową fantastyką, wyzwoloną jednak z przewagi mroków, w których zanurzały się Nietota i Xiądz Faust. Panuje w nich jednak, podobnie jak w tamtych powieściach, istne szaleństwo fantazji...[4].

To właśnie owo „wyzwolenie z przewagi mroków”, któremu uległ pisarz podczas tworzenia ostatnich dwóch powieści, świadczy o tym, że przełamał on stereotyp własnej postawy twórczej. Pewnym pozostanie jednak, że dla większości odbiorców Tadeusz Miciński jest nadal pisarzem mrocznym i nieustannie poróżnionym z Bogiem.

Sam zresztą Miciński był zupełnie świadomym tego, że jest niedoceniany. Wyraz temu dał we wstępie do dramatu W mrokach złotego pałacu czyli Bazilissa Teofanu: „Może odpowie mi grad napaści [...] że pozuję na Maga, że piszę niezrozumiale...”[5]. Dzieło swe natomiast poświęcał tym: „...którzy idą – jawią się – możni, wspaniali, nie zaś na powszednim chlebie wszechkłamstwa wykarmieni...”[6]. Rosło osamotnienie pisarza, które wynikać mogło z recepcji jego dzieł. Mroczna i głęboka symbolika utworów nie spotykała się z szerokim uznaniem wśród przyzwyczajonych do lekkiej, niemęczącej intelektualnie, literatury dla mas czytelniczych. Nieprzychylnie reagowała zachowawcza krytyka, nie doceniając zarzewia prekursorskiej myśli pierwszego polskiego preekspresjonisty.

Miciński jawił się jako twórca niezrozumiały, a przy tym demoralizujący, co szczególnie uderzało w niego, w gruncie rzeczy był on bowiem głębokim moralistą. Odzwierciedleniem tego stanu była niepopularność i niechęć wydawców do publikowania jego dzieł. We wspomnianym już wstępie do Bazillisy Teofanu pisał: „niewytrawna krytyka oraz niedbałość publiczna zagłuszyły mój utwór dramatyczny Kniaź Patiomkin, poezjeW mroku gwiazd po siedmiu latach nie pokryły nawet kosztów wydania autorskiego, podczas gdy bredy, purchawkowe a pieprzne, rozrzucane są przez Wydawców w dziesiątkach tysięcy...”[7].

Okoliczności powstania dzieła oraz dzieje rękopisu

Życie Tadeusza Micińskiego, a w zasadzie jedynie jego wczesny etap, zostało opisane w „monografii” przygotowanej przez Jerzego Tyneckiego[8]. Biografia ta nie obejmuje okresu 1914-1918 – ostatnich lat pisarza, które spędził w Rosji. A właśnie w tym czasie powstała powieść Mené-Mené-Thekel-Upharisim, która zachowała się w dwóch wersjach rękopiśmiennych i wraz z poematem Niedokonany weszła w skład tomu pierwszego Pism pośmiertnych.

Dokładnej daty powstania tej powieści nie można ustalić; wiadomo jedynie, że została napisana w latach 1913-1914, podczas gościnnego pobytu pisarza u Cezarego i Wandy Popławskich na Ukrainie[9]. Żadnych innych informacji o okolicznościach powstania dzieła nie udało się dotąd odnaleźć. Trudny okres dziejowy (groźba wybuchu I wojny światowej) powodował, że opinia publiczna nie interesowała się zbytnio życiem pisarza, który coraz częściej przebywał poza granicami kraju. Polemiki, jakie toczył Miciński jeszcze przed wybuchem Rewolucji Październikowej oraz długo potem, zaogniły się, wymuszając liczne usprawiedliwienia ze strony pisarza, na które ten nie znalazł przychylnych głosów (np. kontrowersyjna dyskusja z Feliksem Dzierżyńskim w 1917 roku). Pod koniec wojny wstąpił do polskiego korpusu gen. Dowbora-Muśnickiego, gdzie pełnił obowiązki oficera oświatowego. Korpus stacjonował na terenach, z którymi pisarz był od dawna blisko związany (m.in. Białoruś, Moskwa itd.)[10].

Powodów napisania powieści Mené-Mené-Thekel-Upharisim w dwóch wersjach, a przede wszystkim przyczyn ich niedokończenia możemy się jedynie domyślać. Zdaniem Czesława Latawca: „Burzliwe ówczesne czasy, jako też praca publicystyczna i polityczna, której podówczas Miciński oddaje się, nie pozwoliła mu fantazji powieściowej dokończyć”[11]. Problem nieukończenia tekstu Mené-Mené-Thekel-Upharisim zainteresował również Elżbietę Rzewuską, której zdaniem „klęska opublikowanych powieści decyduje o zaniechaniu druku, a nawet o niewykończeniu innych”[12].

Miciński nie ukończył nie tylko pierwszej wersji powieści, lecz również kolejnej, nieco krótszej. Obydwa zachowane rękopisy (oznakowane odpowiednio przez wydawców jako Rękopis A orazRękopis B) przetrwały i zostały wydane po śmierci pisarza we wczesnych latach 30., dzięki staraniom Artura Górskiego i Czesława Latawca. Zaznajamiając się ze szkieletem konstrukcyjnym powieści oraz analizując obydwie wersje rękopisów, dostrzec należy następujące różnice w budowie pomiędzy nimi:

– Rękopis A jest tekstem obszerniejszym, a fabuła utworu jest w nim bardziej szczegółowa niż w przypadku drugiej wersji;

– w rękopisie A w przeciwieństwie do rękopisu B, brak wyraźnego podziału na rozdziały;

– Rękopis A urywa się, jednak autor nakreślił plan dalszego ciągu powieści; rękopis B urywa się natomiast nieoczekiwanie – brak w nim notatek autorskich, sugerujących kontynuowanie powieści; pozostały jedynie trzy dalsze fragmenty tekstu, które według Latawca są bezpośrednią kontynuacją powieści.

Większe różnice w strukturze budowy rękopisów nie występują. Rękopis A jest zasadniczo bardziej rozbudowaną wersją powieści, którą wyznaczają liczne partie liryczne, pełniejsze dialogi oraz monologi, a także fabuła powieści[13]. Również pod względem wymowy ideowej oraz światopoglądowej powieści w rękopisie A można dopatrzyć się powiązań z tytułem powieści. Wagę rękopisu wskazuje również samo wydanie tekstu powieści, bowiem redaktorzy tomu opublikowali rękopis B mniejszym drukiem niż rękopis A (oraz poemat prozą Niedokonany, który wchodzi w skład tomu Pism pośmiertnych). Większa czcionka ma bowiem przekonać czytelnika, że tekst rękopisu A jest niezbędny do zrozumienia istoty powieści oraz stanowi oś akcji powieściowej. Niemniej jednak bardziej „skąpa” wersja rękopisu B stanowi ważne ogniwo interpretacyjne oraz uzupełniające przy analizie warstwy kompozycyjnej dzieła.

***

„Miciński jest najbardziej nieczytelnym pisarzem Młodej Polski” – pisał Kazimierz Wyka[14], natomiast legendy o nim zaczęły powstawać już za jego życia[15]. Sylwetka pisarza „niezrozumiałego”, tworzącego dzieła niedostępne z racji swoistego hermetyzmu, nadal pokutuje w historii literatury polskiej i wciąż odpowiada za brak wznowień powieści Micińskiego[16]. Prócz dwóch z nich: Xiędza Fausta(1913) iNietoty(1910), wydanych dzięki staraniom pisarza, w rękopisach pozostały dwie inne powieści: Wita orazMené-Mené-Thekel-Upharisim, które nie weszły do obiegu czytelniczego[17]. Utwory te zostały dopiero wydane po śmierci pisarza[18].

Badania naukowe, przeprowadzone w ostatnich latach, a także powstała w ich wyniku egzegeza, dowiodły, iż utrwalona w świadomości pokoleniowej mitologizacja Micińskiego zaczęła ustawać[19]. Nadmienić przy tym należy, iż badacze twórczości Micińskiego podzielili się na dwie grupy – a więc na tych, którzy rezygnują z omawiania dzieł, które późno wydane rozminęły się ze swą epoką i skupiają się wyłącznie na Xiędzu Fauście i Nietocie, oraz na tych, którzy zaczynają od charakterystyki utworów najmniej znanych i popularnych. Witazostała wydana osobno z rękopisów Micińskiego dwukrotnie: pierwsze wydanie pochodzi z roku 1926, drugie z roku 1930. Przedsięwzięcie zainicjował i zrealizował Jan Lorentowicz. Lata 20. i 30. XX wieku, kiedy pamięć o życiu i śmierci pisarza była jeszcze żywa, prócz wydania wspomnianej powieści (wznowiono dzięki synowi pisarza Do źródeł duszy polskiej w1936 roku), nie przyniosły większych sukcesów. Nie doczekano się gruntownego zbadania okoliczności śmierci, nie zdobyto się na reedycję wydanych za życia dzieł pisarza, a przede wszystkim zaprzepaszczono planowane wydanie zbiorowe Pism pośmiertnych. Widać więc, że w okresie międzywojnia nie starano się uczynić twórczości Micińskiego przedmiotem badań naukowych. Zamiary wielotomowej edycji dzieł, w większości pozostających w rękopisach, nie doszły w pełni do skutku. Wydano zaledwie I tom Pism pośmiertnych. Dopiero następne lata zapoczątkowały powolny, lecz skuteczny proces rehabilitacji twórcy. Teresa Wróblewska prześledziła ten proces, wyjaśniając, że Miciński istniał w „powszechnej świadomości epoki międzywojennej” jako pisarz mało znany, lecz o którym zaczynano pisać sporo i pozytywnie. Sprzeczność tę wyjaśniła następująco: „czym innym jest recepcja krytyczna – co podkreśliła – a czym innym społeczna”[20]; „krytyk nie mając książki pod ręką, szuka jej w bibliotekach. Czytelnik, znalazłszy się w takiej sytuacji, poszukiwań bibliotecznych na ogół nie wszczyna [...] Książki Micińskiego nie były w dwudziestoleciu wznowione, więc nie mogły być i powszechnie czytane [...] Lecz sam Miciński zapomniany nie był, bo go od czasu do czasu przypominano. Ale nie był i znany, bo go nie czytano”[21].

I tom Pism pośmiertnych oraz zaniechanie wydań dalszych tomów

13 lat po tragicznej śmierci pisarza, Instytut Literacki w Warszawie zrealizował tylko część planów wydawniczych. Tom I Pism pośmiertnych, przygotowany przez Artura Górskiego i Czesława Latawca, ukazał się drukiem. Dlaczego zatem nie doszło do publikacji zachowanej spuścizny literackiej Micińskiego?

W 1923 roku przywiezione z Rosji przez Andrzeja Struga rękopisy zostały posegregowane i przygotowane do zredagowania[22]. Pomysłodawcą projektu wydania Pism był znany już pisarz i publicysta Artur Górski, zaś pracy edytorskiej i redakcyjnej podjął się młody poznański polonista Czesław Latawiec. Do współpracy pomiędzy nimi doszło w chwili, gdy Górski – po otrzymaniu z ramienia Związku Literatów Warszawskich rękopisów z wyraźnym poleceniem przygotowania ich do druku jako Pismpośmiertnych – zaangażował do współpracy przy odczytywaniu tekstów młodego studenta Uniwersytetu Poznańskiego – Latawca, który propozycję tę przyjął z wielką ochotą[23]. Czesław Latawiec na polecenie Artura Górskiego odczytał i wybrał rękopisy Micińskiego oraz podjął starania mające doprowadzić do wydania wybranych dzieł. Wynikiem tej pracy było przygotowanie do druku dotąd niepublikowanego utworu uznawanego za misterium narodowe W katedrze Ornaku oraz dwóch innych tekstów, które miały wejść do tomu I: poemat prozą Niedokonanyoraz powieść Mené-Mené-Thekel-Upharisim, istniejąca w dwóch redakcjach. Sporządzony maszynopis obydwu utworów Latawiec wysłał z Poznania do przebywającego w Warszawie Górskiego, z propozycją zamieszczenia ich w tomie Pism pośmiertnych. Opublikowany tom miał stanowić cykl I: Lucyfer. Propozycja ta spotkała się z uznaniem ze strony Górskiego, który spowodował, że książka wkrótce ukazała się nakładem Instytutu Literackiego. Losy kolejnych dzieł, starannie redagowanych przez Latawca, wyglądały jednak mniej obiecująco. Tuż po ukazaniu się cyklu Lucyfer opinie na jej temat stały się skrajnie sprzeczne; z jednej bowiem strony wyraźnie nieprzychylne, z drugiej natomiast wręcz przeciwnie. Latawiec nie zaprzestał jednakże badań nad spuścizną Micińskiego i pracował nad wydaniem kolejnych tomów. Kompletną klęską okazała się natomiast sprzedaż książki. Instytut Literacki, zlecając wydanie tomu nakładem Domu Książki Polskiej, liczył na wszechstronne zainteresowanie czytelników, to też nakład tomu I zaplanował na 2350 egzemplarzy[24]. Przedstawiciel Domu Książki E. W. Szelążek w odpowiedzi na notę „Przeglądu Literackiego”, informującą o wydaniu książki przez Instytut Literacki („dla prawdziwych amatorów – pisano w nocie – wystarczyłyby egzemplarze przepisane ma maszynie z rękopisu przy 12-krotnym powieleniu”), stwierdził na łamach „Wiadomości Literackich”, że „niesłusznie ma się tak złe wyobrażenie o zainteresowaniu czytającej publiczności; ››Lucyfera – pisze – sprzedaliśmy w ciągu pierwszych 6 miesięcy 640 egzemplarzy‹‹”[25].

Obecnie, spoglądając z perspektywy lat na fakt wydania Lucyfera, od którego minęło już niemal 90 lat, można stwierdzić, iż książka ta stanowi w dzisiejszych czasach antykwaryczny unikat, stąd pomysł na jej wznowienie. Nie lepiej zresztą z pozostałymi pierwszymi wydaniami powieści Micińskiego[26].

Tuż po wydaniu pierwszego tomu Pism pośmiertnych Latawiec przygotował kolejny wybór utworów Micińskiego, tym razem miały to być dramaty. Całość poprzedził obszerną introdukcją, w której zawarł syntezę zredagowanych pism.

Utworami, które miały się znaleźć w tomie II Pismpośmiertnych były tragedieKról Helu orazUpadek Wenety. Górski wPrzedmowie do pierwszego tomu przedstawił projekt wydania dziesięciu tomów Pism przygotowanych po trzech latach pracy przez Latawca. Materiał wydawniczy został szczegółowo objaśniony i podzielony na grupy[27]. Spis ten, jak zaznaczył Górski, wyczerpał zawartość tek otrzymanych ze spuścizną pisarza, nie wyczerpał jednak wszystkiego, co po pisarzu pozostało, bowiem część jego pism zaginęła. Dlatego Górski zamieścił w Przedmowie apel do wszystkich posiadaczy nieogłoszonych rękopisów Micińskiego, aby nadsyłali na adres redakcji te teksty. Proces odszukiwania i kompletowania zagubionych dzieł, miał przyczynić się do uzupełnienia rozpoczętej edycji niewydanych dotąd utworów pisarza.

Przedsięwzięcie wydania dziesięciu tomów okazało się zatem skrupulatnie przemyślanym i imponującym. Niestety, najbliższe lata pokazały, że inaczej potoczyły się losy rękopisów; rozpoczął się bowiem etap negowania twórczości pisarza.

Czesław Latawiec, ukończywszy pracę nad kolejnym tomem cyklu, przesłał Górskiemu maszynopis zawierający wspomniane utwory Micińskiego wraz z obszerną introdukcją. Materiały te miały być zamieszczone w tomie II. Po niedługim czasie otrzymał jednak list od Artura Górskiego, w którym wyjaśniono, że Instytut Literacki zaniechał publikacji dalszych pism pisarza. Zaskoczony ową wiadomością Latawiec sądził jednak, że ktoś z pisarzy zainteresuje się sprawą wstrzymania wydawanych dzieł. Spowoduje to nagłośnienie problemu, a co za tym idzie żądanie wytłumaczenia oraz wznowienie publikacji planowanych tomów. Ostatecznie do wybuchu wojny w 1939 roku, Latawiec nie otrzymał żadnego listu. Nikt też z „głośniejszych” pisarzy lub wpływowych dziennikarzy nie zajął się tę sprawą. Po wojnie natomiast, gdy odrodził się pomysł opublikowania rękopisów pisarza, zaczął otrzymywać listy z pytaniami. Pytania te, pochodzące głównie od studentów badających dorobek Micińskiego, dotyczyły przede wszystkim braku wznowień wydań dzieł pisarza. Dopiero w latach siedemdziesiątych Czesław Latawiec na łamach miesięcznika „Poezja” złożył szczegółowe wyjaśnienie, dotyczące zaniechania wydawania cyklu Pism pośmiertnych. Treść jego wypowiedzi, jak sam podkreślił, opierała się bardziej na przypuszczeniach niż na faktach. Wyjaśnił on, że dramaty, które wysłał w tym czasie do Artura Górskiego, zostały przekazane do Instytutu Literackiego, gdzie odpowiednio je zrecenzowano. Instytut skierował wówczas maszynopisy do oceny prof. Zofii Szmydtowej, która wydała ocenę na tyle pejoratywną, że Instytut zrezygnował z dalszej publikacji Pism. List, który otrzymał Latawiec od Górskiego, wyjaśniał, że w zaistniałych okolicznościach zaniechania publikacji cyklu, rękopisy i maszynopisy zostają złożone w Bibliotece Krasińskich w Warszawie.

Po wojnie Latawiec, odwiedzając Górskiego, dowiedział się, że ten nie oddał materiałów do biblioteki i przechowywał je u siebie, ale gdy wybuchło powstanie i zmuszony był opuścić Warszawę „zakopał manuskrypty i odpisy w piwnicy domu”, w którym mieszkał. Po wojnie, gdy wrócił do stolicy, nie odnalazł już rękopisów, bowiem wskutek przekopania piwnicy zostały one skradzione (pozostał jedynie tekst noszący tytuł U wrót Hadesu).

Podejmując temat tragicznego zaginięcia rękopisów pisarza, trzeba koniecznie przytoczyć wypowiedź wspomnianego już syna Micińskiego – Jarosława. W artykule zatytułowanym Tragizm rękopisów poety prześledził on wnikliwie tę sprawę i przedstawił „zgodnie z sumieniem”[28]. Przypomniał na wstępie, iż spuściznę rękopiśmienną ojca przywieziono z Moskwy w wiklinowym koszu, który miał „ciężar [...] tak olbrzymi, że i czterech silnych chłopów z trudem zdołałoby go ruszyć z miejsca”. Następnie ukazał on swoje zmagania z Górskim. Początkowe nieporozumienia pomiędzy rodziną Micińskich a „ostatnim z Siekierzyńskich okresu Młodej Polski” przybierały na sile, zamieniając się ostatecznie w tragiczny spór, którego finałem były gorzkie słowa tego ostatniego, skierowane do Jarosława: „Całą pańską rodzinę znienawidziłem”. To właśnie podczas tej rozmowy na dwa tygodnie przed zgonem Górskiego wyjaśniła się wreszcie sprawa rękopisów Micińskiego. Syn pisarza spotykając się z nim po raz ostatni, tak zrelacjonował przebieg tej rozmowy:

Patryarcha klanu czołowych polskich pisarzy, dziewięćdziesięcioletni starzec [...] przenicował zajadle bebechy mojego sumienia”. Wtenczas padły słowa, które na zawsze utkwiły w pamięci potomka tragicznie zmarłego poety: „Rękopisy pańskiego ojca przestały mnie takoż obchodzić [...] dlatego też zostawiłem je w piwnicy, nie troszcząc się o ich dalszy los[29].

Ostateczna konkluzja w tej kwestii padła z ust Jarosława, wyjaśniając wszelkie wątpliwości: „rękopisy Tadeusza Micińskiego zaginęły, ponieważ pan Artur Górski porzucił je podczas powstania na pastwę losu, w nieokreślonej bliżej piwnicy, podobno gdzieś na Żoliborzu”[30].

Jest to szokująca relacja, która ukazuje wyrok skazujący utwory Micińskiego na zagładę. Równie surowy werdykt wydała Teresa Wróblewska, wprost oskarżając czasy, w których rozgrywały się te wydarzenia: „Za tę stratę dwudziestolecie ponosi winę największą i odpowiada dzisiaj przed nami. Trzeba jednak pamiętać i to, że jeśli dzisiaj w ogóle zajmujemy się Micińskim, to głównie dzięki pośrednictwu tej epoki”[31].

Rozwijając tezę badaczki, można przypuszczać, że to okres międzywojnia bezpośrednio odpowiada za zmarnowanie projektu wydawania Pism pośmiertnych. Odpowiada także za brak właściwego zabezpieczenia spuścizny pisarza, która, będąc rozproszona, uległa zniszczeniu podczas okupacji[32]. Przyczyny takiego obrotu sprawy podaje Latawiec, zastrzegając, że jego wypowiedzi mają już tylko wyłącznie charakter domysłów. Uważa on mianowicie, że zarówno Artur Górski, jak i Zofia Szmydtowa byli powiązani z Elsami, ruchem, którego duchowym przywódcą był dawniej Wincenty Lutosławski. Lutosławski, sparodiowany przez Micińskiego w Nietocie oraz w ogłoszonej powieści Mené-Mené-Thekel-Upharisim, poczuł się dotknięty, w wyniku czego gwałtownie zareagował[33]. Wyraz swej awersji do pisarza dał w artykule Lucyferyzm Micińskiego, gdzie zaatakował autora Nietoty, nazywając go płytkim pyszałkiem, zwykłym gadułą bez ciekawych poglądów na życie oraz sceptykiem niewierzącym w nic, a pozującym na erudytę[34]. Nie dość tego, że Wincenty Lutosławski przedstawił Micińskiego jako dyletanta i grafomana, to jeszcze wystąpił z wnioskiem do redakcji Instytutu Literackiego o zaniechanie dalszych „bezwartościowych” dzieł pisarza[35]. Redakcja Instytutu, przekonana najprawdopodobniej artykułem Lutosławskiego, skłoniła się ku tej sugestii. Nie zważono nawet na obszerną introdukcję Latawca, w której młody polonista wiązał ideologię pisarza z gnozą, mistyką, ezoteryką itd. Nieprzychylność recenzentów pracy Czesława Latawca definitywnie przesądziła o zaniechaniu publikacji dalszych tomów. Jako inne przyczyny zaprzestania wydania cyklu można podać następujące przypuszczenia badacza:

– uznanie ideologii Micińskiego za herezję, zagrażającą i deformującą ideę kultu trzech wieszczy (Latawiec rzekomo utożsamiał w swej Introdukcji przekonania pisarza w odniesieniu do ideologii mesjanizmu polskiego);

– domniemane deklaracje pisarza w dramatach ukazujące go jako zaciekłego wroga katolicyzmu, a tym samym zwolennika hinduizmu i apostoła wiedzy tajemnej;

– panslawistyczne i słowianofilskie zapatrywania pisarza oraz wrogość wobec idei pangermanizmu (przekonania te mogły powodować nieprzychylność ze strony władz, której mecenat obejmował zadania z zakresu kultury, a subwencje były przeznaczane na reżim polityczny);

– afirmowanie i agitowanie na rzecz twórczości Stanisława Brzozowskiego, którego dzieła przygotowywano do wydania (autorytet tego pisarza miał mieć korzystniejszy wpływ dla kultury narodowej).

Spekulacje Latawca nad zagrabieniem dzieł Micińskiego są głęboko motywowane długoletnimi badaniami nad twórczością tego pisarza. Wydaje się, że zrzuca on bezpośrednio winę na Górskiego, który w jego mniemaniu bezmyślnie postąpił, zakopując w piwnicy rękopisy i przyzwalając niejako na to, aby dostały się one w niepożądane ręce, a co za tym idzie – zaprzepaszczone. Z tego wszystkiego pozostała jedynie Introdukcja zawierająca dokładne omówienie i streszczenie planowanego tomu Pism pośmiertnych, które badacz przytacza w dalszym ciągu swego artykułu. Wszelkie drobne teksty Micińskiego, które mogły ponadto z pewnością wejść do drugiego tomu cyklu, zostały podczas II wojny światowej przywłaszczone przez okupanta i prawdopodobnie zniszczone. Argumentacja Latawca, dotycząca domniemanego zaniechania wydania Pism Micińskiego, znalazła natychmiast stanowczą ripostę ze strony wspomnianej już wcześniej prof. Szmydtowej. Zofia Szmydtowa zdecydowanie odcinała się od słów Czesława Latawca, uważając je za zmyślone i nieprawdziwe. Wśród argumentów przedstawiła przede wszystkim swój stosunek badawczy względem Micińskiego. Twierdziła, że nie podjęłaby się oceny jego dramatów, gdyż nigdy nie zajmowała się jego twórczością. Wykazała także, iż nie dowiedziono jej rzekomych powiązań z działalnością Wincentego Lutosławskiego. W rezultacie poddała w wątpliwość przypuszczenia dotyczące intencji Górskiego wobec Micińskiego, a chcąc zupełnie rozstrzygnąć ten problem, powołała się na pogląd Stanisława Pigonia. Wybitny znawca biografii pisarza ukazał bowiem Górskiego jako najwierniejszego przyjaciela Micińskiego, a tym samym odniósł się krytycznie do Introdukcji Latawca. Pomysł edycji pism Brzozowskiego pozostawiła bez komentarza.

Przedmowa oraz Introdukcja

Poprzedzające dzieło Przedmowa i Introdukcja to bardzo ważne teksty; zawierają bowiem pierwszą charakterystykę powieści, a także (po raz pierwszy) podejmują problemat lucyferyzmu Micińskiego. Powieść Mené-Mené-Thekel-Upharisim została opublikowana w pierwszym tomie Pism pośmiertnych, w „towarzystwie” napisanego prozą poematu Niedokonany. Kuszenie Chrystusa Pana na pustyni. Monodram ten doczekał się największej liczby interpretacji spośród wszystkich utworów Micińskiego[36], a także uznania w latach 80. XX wieku, bowiem został zamieszczony w zbiorze opracowanym przez Marię Podrazę-Kwiatkowską i Jerzego Kwiatkowskiego, noszącym wspólny tytuł Poematy prozą[37]. Niedokonany wyznaczył tym samym pewien wzorzec cechujący pisarstwo Micińskiego, głównie poprzez rozwinięty problemat lucyferyzmu[38]. Nieprzypadkowo też redaktorzy tomu zamieścili ten poematjako pierwszy, otwierając nim cykl Pismpośmiertnych. Jako pierwszy nie tylko dlatego, że zawiera konglomerat poglądów filozoficznych pisarza, ale też dlatego, że jest to utwór, który sam pisarz cenił sobie wyjątkowo[39]. Głównie też charakterystyce problematyki (jednej z pierwszych) Niedokonanego poświęcona jestIntrodukcja Latawca. Natomiast omówieniu utworu Mené-Mené-Thekel-Upharisim poświęcono mniej miejsca.

Tom Pism Micińskiego otwieraPrzedmowa od redakcji autorstwa Artura Górskiego. Stosunek Górskiego do Micińskiego, o czym już wspominałem, był wyjątkowo serdeczny[40]. Toteż przyjaźń ta zaowocowała pośmiertnym hołdem, oddanym przez Górskiego jego towarzyszowi w kilku zdaniach owej Przedmowy do wydania I tomu Pism.

Złożył w niej Górski ofiarę „na rzecz wiary polskiej w Słowiańszczyznę”, o czym świadczą jego gorzkie słowa: „Miciński w tej Rosji [...] szukał zawsze jej słowiańskiego oblicza, wierzył w przyszłość narodu Puszkina [...] kochał go [...]. Rozstrzygnął sobie problemat polsko-rosyjski z wysoka, po Mickiewiczowsku. Żadnego podobnego Micińskiemu pisarza i człowieka Rosja współczesna w stosunku do nas wykazać nie jest zdolna. I ten to właśnie szlachetny i ufny jej przyjaciel pośród nas, został przez jej synów zatłuczony kolbami”[41]. Świadomy nieustannego zagrożenia pisarz powinien był liczyć się z możliwością utraty życia, bowiem lata 1917-1918 w Rosji były wyjątkowo niespokojne. Echa rewolucji październikowej, srogie warunki zimowe (luty) oraz bandyckie grupy bolszewickich żołnierzy, czyhających na łatwy łup, spragnionych rozlewu krwi, spowodowały tragedię Micińskiego w roku, który przyniósł upragnioną niepodległość narodowi polskiemu, a której pisarz już nie doczekał. Przedmowa Górskiego, prócz przywołania okoliczności śmierci pisarza, opisania przygotowań do wydania tomu oraz samego już projektu edycyjnego wszystkich dziesięciu tomów cyklu Pism pośmiertnych, poświęcona została zdumiewająco błyskotliwej charakterystyce pisarza „nie artysty”[42].

Krótka Przedmowa Artura Górskiego, ujmująca główne założenia w związku z wydaniem pierwszego tomu, łączy się z dyskusyjnie recenzowaną Introdukcją CzesławaLatawca. Sporne kwestie nie odnoszą się jednak do wykonanej pracy nad przygotowaniem utworów do druku. Trudności sprawia sam prolog, w którym badacz przedstawił przede wszystkim problemat lucyferyzmu na przykładzie poematu Niedokonany oraz niektórych wierszy pisarza. Przewija się tam również wątek biograficzny, ujęty na tle jego koncepcji ideowo-światopoglądowych. Latawiec podejmuje również kwestię „legendy, stworzonej przez poetę o sobie samym”[43]. Natomiast w dalszej kolejności przechodzi do problemów poruszanych w Mené-Mené-Thekel-Upharisim i, próbując je poddać analizie, stara się przeniknąć duszę Jarosława (głównego bohatera), u którego niekiedy dopatruje się rysów biograficznych samego pisarza.

Opinie znawców twórczości Micińskiego dosyć sceptycznie odniosły się do Introdukcji Latawca. Pogląd, iż tom jest „poprzedzony ciekawą, lecz ciężką ››introdukcją‹‹” wyraziła – syntezując badania pośmiertne pisarza oraz poszukująca ich recepcji – Wróblewska[44]. Jej zdaniem praca Latawca przyniosła jedynie próbę rozwikłania teorii lucyferyzmu. Czy przyjąć zatem można pogląd Latawca, który nazywa swoją pracę „introdukcją”, czy raczej stosownie byłoby uznać, iż jest to jedynie praca o charakterze wykładu rozwijającego istotę lucyferyzmu pisarza, niemająca głównych założeń, jakie spełniać winna introdukcja do dzieła? Oczywiście, przyjmując tezę drugą za właściwą, należy się z tym liczyć, iż praca ta uzupełniona barwną prezentacją głównych założeń filozoficznych Micińskiego, zawiera przede wszystkim prezentację utworów zamieszczonych w tomie, a poprzez opieranie się na nich zachowuje właściwe rygory prologu. Latawiec nie wykracza bowiem poza krąg semantyczny istoty problemu, nie skupia się jednak wyłącznie na nim, powodując, że wstęp zmienia się stopniowo w swoisty wykład problematyki lucyferyzmu, co on sam nawet zaznacza w pierwszych zdaniach Introdukcji[45]. Można zatem zapytać: skoro w swoim „wstępie” Latawiec zapowiedział, iż głównym jego zamiarem będzie roztrząsanie problematu lucyferyzmu, to dlaczego zatytułował swoją pracę „introdukcją”?

Jeśli nawet praca ta nie spełnia kryteriów właściwej introdukcji, a rozumiana jest jedynie w charakterze rozprawy, to bezdyskusyjnie jest to pierwsza taka rozprawa, równocześnie generalizująca problematykę powieści Mené-Mené-Thekel-Upharisim[46].

Zagadnienie lucyferyzmu rozpatrywane przez Latawca w Introdukcji do Pism pośmiertnych Micińskiego, zostało również zauważone przez Stanisława Pigonia. Jego dosyć lapidarny komentarz, bez wątpienia krytycznie oceniający tę pracę, ilustruje poniższy cytat: „Poświęcono wprawdzie temu zagadnieniu obszerną rozprawę wstępną na czele pierwszego tomu podjętego przed wojną wydania zbiorowego, ale zawiłe jej wywody zostawiają sprawę nadal otwartą”[47]. Dosyć istotną pozostaje także wypowiedź sformułowana przez Elżbietę Rzewuską, która, odnosząc się do Introdukcji, stwierdziła, iż „spekulacje Czesława Latawca, który traktuje twórczość Micińskiego jako świadomą i konsekwentną realizację literacką dziwacznego systemu religijno-filozoficznego, są swoistym tworzeniem bytów nad potrzebę interpretacyjną”[48]. Zupełnie odmiennie traktuje Introdukcję Latawca Adam Grzymała-Siedlecki. W tym sensie „odmiennie”, gdyż a priori odnosi się on do twórczości Micińskiego z dużym dystansem, a nawet wręcz z pogardą. Zdaniem krytyka „Czesław Latawiec w przedmowie zajmuje się szczegółowo i z całym aparatem metodyki naukowej problematem lucyferyzmu”[49]. Zwraca on również uwagę, że „nie bez głębszego powodu redaktorowie pośmiertnych wydań Micińskiego taki tytuł (Lucyfer – W.K.) dali pierwszemu tomowi. To, co przez całe życie nurtowało autora W mroku gwiazd, to postawiony przed sobą dualizm głębokiego chrystianizmu i tego kompleksu zagadnień, które on nazywał lucyferyzmem”. Adam Grzymała-Siedlecki w dalszej części „recenzji” I tomu Pism pośmiertnych Micińskiego, stara się zamknąć w kilku zdaniach dorobek twórczy pisarza, zaś podejmując problemat lucyferyzmu, przyrównuje go do „zakończonego w trzeciej części Dziadów, a nigdy u Micińskiego niezakończonego sporu między Improwizacją a sceną księdza Piotra”.

Przywołuje on postać Konrada z Improwizacji i, odpowiedniomutatis mutandis modyfikując jego osobowość, stawia go naprzeciw księdza Piotra. Przedstawienie takiego zjawiska ma, zdaniem krytyka, wyrażać postawę twórczą samego pisarza.

Przypatrując się tym wszystkim opiniom, wysnuć należy następujące konkluzje: wyraźne braki kompozycyjne w Introdukcji Latawca deformują nieco jej założenia strukturalne, a przez to nie oddają w pełni pojęcia kategorii właściwej prologowi do dzieła. Tekst ten nie przynosi również logicznych wniosków odnośnie rozważanej w nim tematyki (dotyczy to w szczególności poematu Niedokonany). Trzeba jednak przyznać, że Latawiec uzasadnił argumenty względem omawianej tematyki powieści, a co ważne argumenty te zabarwił atmosferą niebanalnej wyobraźni samego Micińskiego. W swych domniemaniach ukazał przenikliwość badacza literatury, który rozstrzyga podstawowe wątpliwości, związane z intencją twórczą Micińskiego, oraz skorelował wybrane fragmenty powieści z utworami poetyckimi, tworząc nietypowy potencjał skojarzeń, które wymagają jedynie gruntownego skomentowania.

Charakterystyka powieści Mené-Mené-Thekel-Upharisim (niewątpliwie jedna z większych) dokonana przez Czesława Latawca wnosi na trwałe do historii badań nad twórczością Micińskiego dociekania i wnioski, które nie mogą zostać zignorowane podczas interpretacji tej powieści.

[1] E. Rzewuska, Elementy teatralne w powieściach Tadeusza Micińskiego [w:] O prozie polskiej XX wieku. Materiały Konferencji Ogólnopolskiej w Toruniu (XI 1968); red. A. Hutnikiewicz, H. Zaworska, Wrocław 1971, s. 43.

[2] Wspomina o tym Teresa Wróblewska: „obserwatorzy i krytycy późniejszej twórczości Micińskiego podzielili się na dwa obozy: apologetów i szyderców”. Rozwinięcie tego problemu i w ogóle największe podsumowanie badań na temat życia i twórczości pisarza w jej pracy: Recepcja czyli nieporozumienia i mistyfikacje [w:] Studia o Tadeuszu Micińskim, pod red. M. Podrazy-Kwiatkowskiej, Kraków 1979, s. 8.

[3] W dalszym ciągu tytuł utworu będzie podawany w formie skróconej: Mené-Mené-Thekel-Upharisim!

[4] J. Krzyżanowski, Neoromantyzm Polski 1890-1918, wyd. 3, Wrocław 1980, s. 48. Rozdział traktujący o twórczości Micińskiego jest uznawany za małą monografię twórczości pisarza, streszczającą w skrócie poszczególne utwory, oraz wykład jego poglądów filozoficznych i stosunek do tradycji literatury polskiej. Według Wróblewskiej „Krzyżanowski jako pierwszy po wojnie wyraził przekonanie, że chaos całokształtu myśli filozoficznej Micińskiego jest chaosem pozornym”. (T. Wróblewska, dz. cyt., s. 39).

[5] T. Miciński, W mrokach złotego pałacu czyli Bazillisa Teofanu [w:] Utwory dramatyczne. t. 2, wybór i oprac. T. Wróblewska, Kraków 1978, s. 9.

[6]Tamże, s. 8.

[7] Tame, s. 7.

[8] Wróblewska zauważyła, iż książka Tyneckiego Inicjacje mistyka widnieje w Nowym Korbucie jako „monografia”. Uzasadniła także, że jest to klasyfikacja myląca, gdyż monografia ma traktować o całym życiu pisarza i jego twórczości. Pisze: „Tynecki od interpretacji twórczości programowo się odcina, jakkolwiek ją okazjonalnie uprawia, a z biografii pisarza ukazuje jedynie tylko najwcześniejszy i wczesny jej etap, obejmujący okres od jego narodzin do lat studiów krakowskich, a więc zamykający się latami 1873–1895 [...] Robi jednak wypady w lata późniejsze”. (T. Wróblewska, dz. cyt., s. 65).

[9] Podaje Czesław Latawiec, powołując się na list pani Wandy Popławskiej z Zakopanego (zob. Cz. Latawiec, Introdukcja [w:] T. Miciński, Pisma pośmiertne. Cykl pierwszy: Lucyfer, Warszawa 1931, s. XL) Nadmienię, iż jest to jedyna wzmianka na ten temat. Tynecki natomiast, odwołując się do tego zdarzenia, deklaruje, że istnieje zbyt mało informacji o pobycie Micińskiego u Popławskich na Ukrainie (zob. J. Tynecki, Inicjacje mistyka. Rzecz o Tadeuszu Micińskim, Łódź 1976, s. 201; 314).

[10] O powiązaniach kresowych Micińskiego wzmiankuje Tynecki, tamże, s. 201.

[11] Cz. Latawiec, dz. cyt., s. XL.

[12] E. Rzewuska, dz. cyt., s. 40.

[13] Początki obu wersji rękopisów nie różnią się zbytnio w treści, z czasem rozbieżność ta pogłębia się. W rękopisie A brakuje stron zarówno na początku, jak i w dalszej części powieści. Rozpoczyna się on od 6. strony, o czym informuje w przypisie redaktor tomu: „Początek rękopisu A powieści jest mocno zdekompletowany. Czytelnik zechce łaskawie uzupełnić treść według R. B., którego tekst początkowo jest identyczny z tekstem A.” (zob. T. Miciński, Mené-Mené-Thekel-Upharisim!... Quasi una fantasia [w:] idem, Pisma pośmiertne. Cykl pierwszy: Lucyfer, wyd. pod red. A. Górskiego i Cz. Latawca, Warszawa 1931, s. 47).

[14] K. Wyka, Stara szuflada i inne szkice z lat 1932-39, oprac. M. Urbanowski, Kraków 2000.

[15] Jednym z pierwszych krytyków Micińskiego był Stanisław Brzozowski, który ukazał go jako „czciciela tajemnic” (zob. S. Brzozowski, Legenda Młodej Polski. Studya o strukturze duszy kulturalnej. REPRINT, wyd. II, Kraków-Wrocław 1983).

[16] Wyjątek stanowi wydana we wrześniu 2002 r., po niemal stu latach, powieść Nietota z serii „Klasyka mniej znana”, przygotowana przez wydawnictwo Universitas (niestety, zgodnie z regułami tej serii wydanie nie zostało poprzedzone żadnym wprowadzeniem). W 2004 r. ukazała się jeszcze Nietota w serii „Biblioteki Gnosis” („doM wYdawniczy tCHu”). W 2008 r. Universitas wznowił Xiędza Fausta w opracowaniu Wojciecha Gutowskiego. Przed II wojną św. wznowieniem Nietoty zajmował się m.in. Stanisław I. Witkiewicz.

[17] Głowiński, badając powieści Micińskiego (Nietota, Xiądz Faust), świadomie pominął utwory ogłoszone w okresie międzywojennym, gdyż „ze względu na spóźnioną publikację od razu wiodły one żywot dokumentu, nie brały udziału w procesie historycznoliterackim...” (M. Głowiński, Powieść młodopolska. Studium z poetyki historycznej. Prace wybrane. t. 1, Kraków 1997, s. 267). Także Gutowski pisze we wstępie do swej pracy: „żeby uniknąć zbytecznych przykładów, które nie wzbogacają nowymi znaczeniami interpretacyjnych przemyśleń, pomijam [...] powieść Mené-Mené...–tekst fragmentaryczny, z którego trudno wnioskować o całości kompozycji” (W. Gutowski, W poszukiwaniu życia nowego. Mit a światopogląd w twórczości Tadeusza Micińskiego, Warszawa-Poznań-Toruń 1980, s.7). W innym kontekście podobnie wyraziła się prof. M. Podraza-Kwiatkowska (zob. M. Podraza-Kwiatkowska, Wieża z kości słoniowej i kazalnica, czyli między des Esseintesem a Piotrem Skargą [w:] Studia o Tadeuszu Micińskim, pod red. t e j ż e, Kraków 1979 (przedruk [w:] t e j ż e Somnabulicy - dekadenci - herosi, Kraków-Wrocław 1985).

[18] Podobny los spotkał utwory publicystyczne, tj. Do źródeł duszy polskiej. Współczesnych wydań doczekały się jedynie Poematy prozą, a także Poezje i Utwory dramatyczne Micińskiego, które zostały przygotowane i wydane przez Wydawnictwo Literackie w Krakowie. Nie wspominam tutaj o czterech tomach Utworów dramatycznych pisarza, które również zostały przygotowane i wydane przez Wydawnictwo Literackie.

[19] W latach przed, i powojennych, gdy w związku z badaniami spuścizny literackiej, odżyła pamięć o pisarzu, nasiliły się liczne ataki na jego postać. Zaczęto tworzyć mity dotyczące jego osobowości; wśród nich pojawiły się także skrajnie napastliwe oceny, jak ta Herbaczewskiego, nazywającego Micińskiego Mistykiem Mistyficińskim. Greń pisze, że stał się on „symbolem modernistycznej patologii obyczajowej”, zyskał miano „magika” (Z. Greń, Miciński i jego demony [w:] Rok 1900. Szkice o dramacie zapomnianym, Kraków 1969, s. 206). Również Reychman wyraża się podobnie: „Miciński – mistyk, dziwak i mitoman, poszukiwacz absolutu, entuzjasta Kabały...” (J. Reychman, Peleryna, ciupaga i znak tajemny, Kraków 1971, s. 69).

[20] T. Wróblewska, dz. cyt., s. 33.

[21]Tamże, s.34 i n.

[22] Taką informację podaje syn pisarza, Jarosław. Pisze on: „Fakt, że manuskrypty wyszły obronną ręką z rewolucyjnych płomieni w Kraju Rad [...] zawdzięczać należy Andrzejowi Strugowi. Znakomity pisarz dopiero po wielu trudach zdołał uzyskać powrót tych literackich foliałów do kraju”.(J. Miciński, Tragizm rękopisów poety [w:] „Współczesność” 1966, nr 4).

[23] Opieram się na artykule Cz. Latawca, zatytułowanym: Dlaczego zaniechano publikacji „Pośmiertnych pism” T. Micińskiego, zamieszczonym w piśmie „Poezja”. Artykuł ten opublikowany wraz z polemiką prof. Z. Szmydtowej (replika jej listu do redakcji), jest jedynym tekstem, który gruntownie wyjaśnia okoliczności towarzyszące wydaniu I tomu Pism pośmiertnych oraz zaprzestaniu wydania kolejnych. Mimo komentarza Szmydtowej, iż tezy stawiane przez Latawca są jedynie domysłami i przypuszczeniami, które niekiedy daleko odbiegają od prawdy, jest to tekst, który wyjaśnia wiele wątpliwości w całej tej sprawie (zob.Cz. Latawiec, Dlaczego zaniechano publikacji „Pośmiertnych pism” Tadeusza Micińskiego [w:] „Poezja” 1974, nr 5 [polem.: Z. Szmydtowa: List do redakcji. Tamże]).

[24] Taka też informacja widnieje na rewersie strony tytułowej I tomu Pism pośmiertnych: „Odbito 2350 egzempl. Numerowanych”. Warto przy tym zaznaczyć, że każdy wolumin zawiera swój własny indywidualny numer.

[25] Całość tej wypowiedzi przytaczam za Wróblewską, która tak ją skomentowała: „treść noty zamieszczonej w „Przeglądzie Literackim” podaję za notatką Szelążka, ogłoszoną w „Wiadomościach Literackich” 1932, nr 2 (do oryginału nie dotarłam)”. (T. Wróblewska, dz. cyt., s. 53-54 [przypis]).

[26] Zwraca też na to uwagę Gutowski we wstępie do swojej pracy: „Skomplikowana, a ciągle nieobecna na rynku czytelniczym twórczość poety [...], która najczęściej prowokowała do pomówień o ››mistyczne mistyfikacje‹‹” (W. Gutowski, W poszukiwaniu życia nowego: mit a światopogląd w twórczości T. Micińskiego, Warszawa 1980).

[27] Wśród dzieł wchodzących w skład spuścizny rękopiśmiennej Micińskiego, przygotowanych do edycji cyklu Pism pośmiertnych, Górski wymienił również te dzieła, które uległy całkowitemu zniszczeniu podczas okupacji. W tomie VI cyklu podano np. tytuł powieści Żywia słoneczna, stanowiącej kompozycyjnie II tom Nietoty. Że Miciński napisał taką powieść, wiemy jedynie z informacji Górskiego (zob. A. Górski, Przedmowa do redakcji [w:] T. Miciński, Pisma pośmiertne. Cykl pierwszy: Lucyfer, Warszawa 1931, s. VII).

[28] J. Miciński, dz. cyt.

[29] J. Miciński, tamże.

[30] Tamże.

[31] T. Wróblewska, dz. cyt., s. 33.

[32] Wróblewska podała, że „część zbiorów znalazła się w rękach A. Górskiego, druga część – w rękach J. Lorentowicza, trzecia – w rękach E. Kozikowskiego, a czwarta – rodziny” (T. Wróblewska, tamże).

[33] Osobliwości tej znajomości prześledził doskonały znawca tej sprawy Pigoń (zob. S. Pigoń, Niesamowite spotkania literackie: Tadeusz Miciński – Wincenty Lutosławski [w:] Miłe życia drobiazgi, Warszawa 1964. Istotnym ogniwem jest również praca Jerzego Sosnowskiego, Playa de Mera: jeszcze o „niesamowitym spotkaniu literackim” [w:] „Kresy” 1 (33)/1998, s. 11-26).

[34] W. Lutosławski, „Tygodnik Ilustrowany”, 1931, nr 44. Inny artykuł napastliwy wobec Micińskiego, pt. Jeden łatwy żywot, opublikowany został na łamach „Wiadomości Literackich” w 1933 r., nr 30.

[35] Wspomina o tym również Pigoń: „Krytyk nie krył nawet wątpliwości, czy w ogóle warto wydawać dalsze tomy tych Pism”. Pigoń podaje również przyczynę takiego stanowiska Lutosławskiego: „Z artykułu widzimy, że Lutosławski rozpoznał się w tylekroć przez utwory Micińskiego przewijających się wizerunkach swych, odtworzeniach tak karykaturalnych czy upoczwarzonych...” (S. Pigoń, dz. cyt., s. 451 i n). Również Greń pisze: „Lutosławski, z lekka ośmieszony w powieściach, w spisywanych po dwudziestu latach wspomnieniach dokładnie spreparował swego byłego przyjaciela...” (Z. Greń, dz. cyt., s. 204).

[36] Ostatnim większym tekstem, podejmującym tematykę poematu Niedokonany, jest praca Jarosława Ławskiego, uchodząca zarazem za jego monografię, a rozstrzygająca zawartą w utworze problematykę w sposób niezwykle „kontrowersyjny” (zob. J. Ławski, Wyobraźnia lucyferyczna. Szkice o poemacie Tadeusza Micińskiego „Niedokonany. Kuszenie Chrystusa Pana na pustyni”, Białystok 1995).

[37] Zob. T. Miciński, Poematy prozą, wyd. pod red. M. Podrazy-Kwiatkowskiej i J. Kwiatkowskiego, oprac. W. Gutowski, Kraków-Wrocław, 1985.

[38]Niedokonany jest najpopularniejszym dziełem Micińskiego

[39] Jedna z relacji traktujących o śmierci Micińskiego pod Czerykowem przytacza tezę, iż pisarz w dniu swojej śmierci miał ze sobą „zwitek papierów”, zawierający m.in. Niedokonanego. Miciński miał podówczas wyrzec słowa odnośnie do tych papierów: „"To najdroższa rzecz – mówił do mnie – moja najdroższa rzecz". Relacja ta, zawarta w „Kurierze Warszawskim” w dniu 7 sierpnia 1925 r. została przywołana przez Górskiego we wstępie do I tomu Pism pośmiertnych (A. Górski, dz.cyt.,s. V).

[40] Obydwu panów wiele ze sobą łączyło, m.in. generacja pokoleniowa (Górski był starszy od Micińskiego jedynie o trzy lata).

[41] A. Górski, tamże, s. VI. Górski, pisząc te słowa, oparł się na jednej z dwóch relacji, twierdzącej, że Miciński został zamordowany przez załogę bolszewickiego posteruneku : „…na łąkach przed Czeczerskiem czyhał bolszewicki posterunek. Podwodę zatrzymano. Zdarli mu – wiem to wszystko od woźnicy – buty i kurtkę. Zrewidowali. Nie chciał oddać tego poematu: szarpali się podobno. Bronił tych papierków: z całej siły cisnąc je do siebie. Rozwścieczyli się: zmarł pod kolbami. Aptekarz z Czeczerska pobiegł na łąki i przyniósł resztki ubrania, bielizny. Trupa nie dano długo ruszyć. Leżał nagi na łąkach…”. Druga relacja opisuje inne okoliczności śmierci Micińskiego: „Władze bolszewickie, które razem z okupantami niemieckimi żyły w przykładnej zgodzie, dały Micińskiemu furmankę, należącą do znanych od dawna w miasteczku złodziei i bandytów (dwóch braci); jeden z nich w celu rabunku zamordował Micińskiego, a ciało wyrzucono w innym miejscu, na brzegu rzeki Czeczory. Znaleziono je tam później w stanie rozkładu, bez wierzchniego ubrania, pokryte płaszczem, jaki nosili wojskowi u Dowbora-Muśnickiego.” (Kurjer Warszawski : dodatek poranny. 1925, nr 217 (5 VIII)).

[42]Tamże, s. VIII. W końcowym przypisie swojej Przedmowy Górski wymienił dorobek pisarski Micińskiego, pominął jednak dramat naturalistyczny Marcin Łuba, napisany wspólnie z Ignacym (Sewerem) Maciejowskim w roku 1896.

[43] Cz. Latawiec, Introdukcja..., dz. cyt., s. XXXI.

[44] T. Wróblewska, dz. cyt., s. 26.

[45] W pierwszym zdaniu Introdukcji Latawiec deklaruje: „Do zrozumienia twórczości Micińskiego i sprawiedliwej oceny jej wartości jedna jedyna prowadzi droga, a jest nią rozpatrzenie poruszanego niejednokrotnie w dziełach jego problematu lucyferyzmu...” (Cz. Latawiec, Introdukcja...,s. XI).

[46] Wśród wielu komentarzy tego utworu dopatrzyć się można wyraźnych asocjacji pomiędzy Introdukcją a samym tekstem, m.in. we wspomnianej już pracy Podrazy-Kwiatkowskiej, mimo że autorka bezpośrednio nie odwoływała się do pracy Latawca (zob. M. Podraza-Kwiatkowska, dz. cyt.).

[47] S. Pigoń, dz. cyt., s. 429.

[48] E. Rzewuska, O dramaturgii Tadeusza Micińskiego, Wrocław 1977, s. 43.

[49] Charakter tej pracy ma postać wybitnie wyszydzającą twórczość i osobę pisarza. Jego argumentacja jest niekonsekwentna i pisana z dużą dawką emocji. Na podstawie tekstu Grzymały-Siedleckiego można poddawać w wątpliwość, czy krytyk w ogóle zapoznał się z treścią tych dzieł. Nazywa on np. oba utwory wchodzące w skład I tomu „poematami” (zob. A. Grzymała-Siedlecki, Dwa poematy Micińskiego, [w:] Ludzie i dzieła, wyboru dokonała Alicja Okońska, Kraków 1967, s. 305-307. [przedruk z: „Kuriera Warszawskiego” 1931, nr 167; z. 20 VI]).

Część druga

II. Powieść czy fantazja powieściowa?

Krytyka o powieści Micińskiego

Utwór Mené-Mené-Thekel-Upharisim należy do gatunku prozy epickiej – jest powieścią. Nie jest to jednak zwyczajna powieść, jeśliby przyjrzeć się nieco uważniej jej budowie. Już sam Przewodnik encyklopedyczny przedstawia utwór Micińskiego dosyć enigmatycznie, a mianowicie jako „fragment prozy fantastycznej”[1]. Nie inaczej definiują Mené-Mené-Thekel-Upharisim inne źródła, w których jawi się to dzieło jako „fantazja powieściowa”[2].

O ile twórczość poetycka, dramatyczna bądź publicystyczna Micińskiego została poddana gruntownym studiom, o tyle jego powieści, często uznawane za niedoskonałe artystycznie, były analizowane w XX w. stosunkowo rzadziej i głównie przez wąskie, a wybitne, grono historyków literatury[3]. Rezultatem dosyć znikomej ilości prac na temat ten, który budzi zarazem najwięcej kontrowersji krytycznych, jest przeświadczenie wskazujące na niezdolność pisarza do tworzenia spójnych tekstów w prozie. Spróbujmy sięgnąć do tych wybranych tekstów krytycznych, traktujących o prozie Micińskiego.

Zaczniemy od wspomnianego już Adama Grzymały–Siedleckiego przyrównującego powieści Micińskiego do stosu kamieni, z których nigdy nie powstanie katedra, mimo że nieliczne z nich są nawet szlachetne[4]. Pisze on „że cała jego działalność pisarska jako prozaika, autora powieści i dramatów, jest raczej czymś, co mogłoby być dziełem sztuki, ale nim nie stało się”[5]. Krytyk poddaje oglądowi samą postać pisarza, jako indywidualności, sądzi, iż był on „zjawiskiem fenomenalnym. Przeszedł czterdziestkę swego życia, a na jednym punkcie pozostał młodzieńcem: w swojej zdolności nieustannego wchłaniania świata”[6]. Dlatego, jego zdaniem, Miciński, wchłaniając doznania ze świata zewnętrznego, nie zdołał ich „przetrawić”, poprzerabiać na własne wrażenia, gdyż te nowe, gorączkowe „wypychały” je pod „wysokim ciśnieniem”, tamte natomiast stawały się natychmiast jego twórczością[7]. Przyjmując za stosowne te argumenty, Grzymała-Siedlecki zaczął dopatrywać się w tekstach powieściowych pisarza odzwierciedlenia jego ideologii życiowej, światopoglądu czy nawet emocji.

Toteż powieść Micińskiego – pisze dalej – zawsze jest taką samą, jakim był on: wszystko w niej jest, co przeżywał poza nią. Jeśli nawet siadał do pisania z jakąś myślą przewodnią, to proces pisania zmieniał tę myśl do niepoznaki. Nigdy z tego nie mogło powstać dzieło beletrystyczne, ale zawsze powstawał wyjątkowo zajmujący pamiętnik Micińskiego. Pamiętnik jego wewnętrznego życia[8].

Mimo iż ten kontrowersyjny artykuł jest niewątpliwie napastliwym wobec postawy twórczej i osobistej pisarza, a jego autor, zdradzając zapędy nieuzasadnionego i szkodliwego krytycyzmu, nieświadomie demaskuje osobistą urazę do niego samego, to jednak w pewnym sensie pozwala na wysnucie obiektywnych wniosków na temat warsztatu twórczego Micińskiego. Grzymała-Siedlecki zarzuca Micińskiemu nieumiejętność stworzenia „dzieła beletrystycznego” oraz „dzieła sztuki” w ogóle, a także ośmiesza stosowanie autobiograficznych relacji bezpośrednio w jego powieściach. Brak obiektywizmu krytyka w stosunku do Micińskiego przejawia się również w specyficznym ataku na „bardzo liczne rzesze wielbicieli, którzy czują w sobie klucz do zupełnie jasnego porozumiewania się z myślami autora”[9]. Na końcu zaś swego „szkicu”, omawiającego wydanie pierwszego tomu Pism pośmiertnych Micińskiego, agresywnie konkluduje: „Tym wielbicielom przybywa nowa pożywa wzruszeń: Lucyfer”[10].

Na niezdolność pisarza do kończenia dzieł zwracano niejednokrotnie uwagę, jednak najbardziej rzeczową tezę w tej sprawie przedstawił Michał Głowiński. Przypuszczam, iż teza ta – traktująca o „przyczynach psychologicznych niezdolności pisarza do konstruowania utworu, wynikających może nawet ze źródeł chorobowych” – trudna byłaby do zakwestionowania, gdyż nie jesteśmy w posiadaniu żadnych informacji o stanie – jak sugeruje Głowiński – patologicznego podłoża osobowości pisarza[11]. Dygresja ta z pewnością dałaby się rozwinąć głębiej w oparciu o psychoanalityczne badanie twórczości Micińskiego. Niemal rozpoznał to zagadnienie „biograf” Micińskiego – Jerzy Tynecki, który, wnikając bezpośrednio w tekst utworów pisarza, uchwycił problem chorobliwego usposobienia pisarza, a całe zjawisko nazwał „hermetyzacją”. Otóż jego zdaniem „w powieściach Micińskiego dość natrętnie pojawiają się dziwaczne sytuacje rodzinne, oparte na nieporozumieniach, tragicznych w skutkach dla całego domu, motywy nekrofilii oraz bliskie kazirodczej miłości, wspomina się o bezradności i krzywdzie ojców, zwłaszcza w Mené-Mené-Thekel-Upharisim i w Wicie, a więc w utworach powstałych po 1910 roku, to znaczy po zgonie Rudolfa Micińskiego (ojca pisarza – W.K.), kiedy powściągi dyskrecjonalne mogły ulec odhamowaniu”[12]. Przyczyna zatem niezdolności pisarza do kończenia dzieł, a zarazem kwestia ich niespójności wewnętrznej oraz innych cech, które pociągają za sobą te dwa czynniki, pozostaje ostatecznie niezbadana i z pewnością wymaga wykorzystania metod innych niż ergocentryczne, które nie spełniają postulatu kompletnego przeanalizowania utworów badanego autora.

Reasumując, możemy stwierdzić, iż brak wytrwałości w zamiarach podczas budowania powieści powoduje, że Miciński, pisząc dany utwór, zmienia w pewnym momencie swe założenia kompozycyjne, przez co nie kontynuuje już rozpoczętych myśli[13]. Zaś wyraźny brak cierpliwości przy konstruowaniu dłuższych tekstów oraz częste zmiany koncepcji rzutują na budowę powieści, czyniąc ją niekonwencjonalną. To właśnie te czynniki przemawiają za niegasnącymi zarówno wśród badaczy literatury, jak i czytelników, opiniami o chybionych eksperymentach Micińskiego-prozaika. Z grupy tej wyłania się jednak Artur Górski, którego szczere i poczynione bez cienia złośliwości wyznanie stanowi zarazem swoisty ukłon pośród przed – i powojennych opinii ówczesnej krytyki. W Przedmowie do I tomu Pism pośmiertnych pisze on: „Artystą nie jest. Jest poetą, urodzonym improwizatorem, lirykiem. Opracowywać nie umie. Jeżeli chce coś poprawiać w tym co napisał, to improwizuje na nowo i inaczej...”[14]. Rodzi się zatem pytanie, czy krytyk, świadomie przyjmując ambiwalentną postawę w swej wypowiedzi, opowiada się przeciw głosom orzekającym o niskiej wartości powieści Micińskiego, czy też jedynie usprawiedliwia „improwizującego” pisarza.

***

Mené-Mené-Thekel-Upharisim jest powieścią niezwyczajną i niekonwencjonalną, pisaną z jednej strony jako pamiętnik, z drugiej zaś jako pełen fantazji twór nieposiadający w sobie nic z realności[15].

Powieści pisane w okresie 1906-1915, a więc takie jak Nietota, Xiądz Faust, Wita oraz Mené-Mené-Thekel-Uparisim, określano jako „poszukiwania warsztatowe, stanowiące etap w ogólnym rozwoju twórczości pisarza”[16]. „Poszukiwania” te o tyle mogą być zaskakujące, o ile uznamy, iż są one świadomym posunięciem pisarza, mającym na celu stworzenie całkiem nowego rodzaju powieści. Stworzenie nowego gatunku powieści można oczywiście zrozumieć jako zniszczenie starej formy. Teza ta jednak do końca nie przekonuje, o czym właśnie świadczy różnorodność kompozycyjna tych powieści[17]. Wyjątek stanowić może powieść Nietota, w której aż roi się od wszelkiego rodzaju uwag autotematycznych. Można zatem sądzić, iż wprowadzenie ich do tekstu miało za cel destrukcję zastanych form powieści obyczajowo-realistycznej. Los pozostałych utworów przybrał już odmienny charakter.

Powieści, a raczej jak – niektórzy sądzą – quasi-powieści Micińskiego, pozwalają przypuszczać, iż pisarz szukał akceptacji wśród czytelników, dlatego w każdej następnej powieści zmieniał jej zasadnicze koncepcje. I tak w napisanej na początku Nietocie wykorzystano motyw narratora-kronikarza, natomiast w ostatniej powieści Mené-Mené-Thekel-Upharisim mamy już wrażenie jakbyśmy czytali, a niekiedy śnili „tajemny” pamiętnik. Nie wspominając już o zgoła odrębnej tematyce oraz wymowie ideowej tych powieści, czy o wciąż podejmowanej kwestii metafizyki, która nieustannie przewija się w powieściach Micińskiego. Także tematyka psychologiczna, znamienna dla modernistycznych utworów, nie jest obca pisarzowi. Zyskuje ona swe apogeum właśnie w ostatniej jego powieści, zaś przejawia się głównie w kreowaniu najgłębszej warstwy bohatera: osobowościowej (monologi, częste zwroty do własnej duszy itp.)[18].

Dyskursywna dążność do kwalifikowania utworów literackich w stosowne ramy gatunkowe lub rodzajowe nakazuje również powieść Mené-Mené-Thekel-Upharisim usytuować we właściwych kryteriach podziałowych. Trzeba jednak wcześniej rozważyć, czy powieść, która nie została w pełni zamknięta, może przynależeć do odpowiedniej formuły gatunkowej (być może wymaga stworzenia odrębnej), pozwalającej dokładnie określić jej strukturę.

Odmiany gatunkowe powieści

Starając się określić konkretną formułę gatunkową Mené-Mené-Thekel-Upharisim należy pamiętać o tym, że charakterystyka oraz próby określenia gatunku wszystkich powieści Micińskiego niejednokrotnie powodowały zamęt wśród badaczy literatury. Począwszy od Stanisawa Eile, który w ogóle poddał w wątpliwość artystyczny charakter twórczości „powieściowej” Micińskiego („antypowieściowe aluzje” w tekście utworów), a skończywszy na wypowiedzi Marii Podrazy-Kwiatkowskiej, która, klasyfikując Nietotę wśród innych powieści, wykazała, iż jest „powieścią inicjacyjną, metafizyczną, symboliczną, autobiograficzną, satyryczno-obyczajową, polityczną, sensacyjno-podróżniczą, powieścią z kluczem”[19].

Wczesne propozycje określenia utworów powieściowych Micińskiego jako „powieści masońskich” okazały się być pojęciami zbyt wąskimi, przez co mylącymi. Podobnie też niefortunna próba zdefiniowania ich jako „powieści metafizycznych” bądź „powieści okultystycznych” okazała się wielkim uproszczeniem[20]. Dopiero sugestia wpływająca na określenie ich wspólnym terminem „powieści inicjacyjnych” została uznana za odpowiednią, stając się odtąd powszechnie stosowaną i rozumianą jako odmiana gatunkowa.

Powieść inicjacyjna – jak zaproponował Jerzy Illg – opierając swą konstrukcję fabularną na schemacie wtajemniczenia przedstawia proces duchowego formowania bohatera, który dzięki przewodnictwu wtajemniczonego nauczyciela-mistrza zdobywa pełnię wiedzy o sobie i świecie, niedostępną w drodze poznania rozumowego. Przebieg i następstwo wydarzeń fabularnych podporządkowane zostają celowi nadrzędnemu, jakim jest przekazanie wtajemniczanemu adeptowi – a za jego pośrednictwem także i czytelnikowi – określonych treści stanowiących przedmiot wtajemniczenia[21].

Struktura powieści, którą zaproponował badacz, odnosi się przede wszystkim i wyłącznie do Nietoty i Xiędza Fausta, jednak znajduje ona swoje umotywowanie także w powieści Mené-Mené-Thekel-Upharisim. Warto zwrócić też uwagę na to, że formuła gatunkowa powieści inicjacyjnej opiera się w jakimś stopniu na konstrukcji postaci utworu, gdyż to właśnie jej bohaterowie decydują o problematyce i warstwie ideowej powieści. Schemat fabularny Nietoty oraz Xiędza Fausta, opierający się na relacji wtajemniczenia pomiędzy mistrzem a adeptem, zdecydowanie odbiega od schematu Mené-Mené-Thekel-Upharisim, gdzie w zdecydowanej większości ciągu fabularnego mamy tylko jednego bohatera, stanowiącego kręgosłup ideowy utworu. Ponadto w poprzednich powieściach relacje koncentrowały się na dialogach pomiędzy partnerami (nauczyciel i uczeń), tutaj natomiast zostały zastąpione przez strumień świadomości głównego bohatera.

Dopatrując się zatem cech wspólnych w tych powieściach, trzeba odpowiedzieć na następujące pytanie: czy powieść Mené-Mené-Thekel-Upharisim jest powieścią inicjacyjną? Odpowiedź na to pytanie odnaleźć można w szkicu Wojciecha Gutowskiego, traktującym o „młodopolskich inicjacjach”. Autor, usiłując odpowiedzieć na pytanie w jakich formach przejawiła się literatura inicjacyjna w epoce Młodej Polski oraz jakie zajęła w niej miejsce, stwierdził, że „utwory autora Nietoty najpełniej przylegają do modelu powieści inicjacyjnej”[22]. Wojciech Gutowski poszedł jeszcze dalej i, próbując dokładnie sprecyzować miejsce dla powieści Micińskiego pośród odpowiednich form powieści inicjacyjnej, postawił pytanie, które nas nurtuje, a zarazem odpowiedział na nie: „czy w epoce Młodej Polski zaistniała (i czy w ogóle mogła zaistnieć) powieść metainicjacyjna, rozważająca i podważająca możliwości oraz sens wtajemniczenia. Być może najbliższy tej formie jest nieukończony utwór Micińskiego Mené-Mené-Thekel-Upharisim!... Quasi una phantasia, w którym obserwujemy reżyserię swoistej psychodramy, łączącej elementy gry, dydaktyzmu i horroru”[23]. Mamy zatem nie tyle powieść inicjacyjną, ale metainicjacyjną, a więc „typ powieści, demaskującej manipulatorów inicjacji, którzy niekiedy sami padają ofiarą rozpętanych przez siebie instynktów, pragnień i iluzji”[24]. Podkreślając synkretyczne oblicza wszystkich bez wyjątku powieści Micińskiego, możemy z całą pewnością stwierdzić, że powieść Mené-Mené-Thekel-Upharisim uchodzi za swoisty rozrachunek z inicjacją powieściową. To nie wszystko, jest bowiem jeszcze „samoprzezwyciężeniem się – jak zauważył Latawiec – a przez to samo krytyką dotychczasowych nastroi i przeżyć autora”[25].

Wyjątkowość tej powieści polega nie tylko na tym, że stanowi ona swoisty ewenement wśród wszystkich powieści młodopolskich, ale przede wszystkim na tym, że szczegółowo rozwija problem osobowości głównego bohatera. Wracając do szkicu Wojciecha Gutowskiego, trzeba powiedzieć, iż jego autor, starając się usystematyzować poetyckie inicjacje, zaproponował m.in. wariant symboliczno-ezoteryczny, którego bezdyskusyjnym przykładem jest tomik W mroku gwiazd. Badacz wymienił ten tom, gdyż uważa go za „jednolity twór (wielocykliczny poemat)”, którego główny bohater, doświadczając wielu prób, osiąga w końcu „sytuacje wyzwolicielskie”, przybliżając „możliwości przemiany polegającej na przyswojeniu i wyrażeniu oksymoronicznej syntezy inercji i życia...”[26]. Ów bohater „wierszy-poematu” zyskuje miano „bohatera lucyferycznego”, co wskazuje na konstrukcję odpowiedniego wzorca postaci, rozumianego jako żywy ładunek problematyki ideowej dzieła. Zagadnienie, które podjął Gutowski, interesować nas może ze względu na dosyć wyraziście pozwalające się ustalić powiązania pomiędzy powieścią Mené-Mené-Thekel-Upharisim, a wspomnianym tomikiem poezji. Takie asocjacje zauważył również Czesaw Latawiec, twierdząc, iż powieść Mené-Mené-Thekel-Upharisim „jest niczym innym jak zintelektualizowaniem i uplastycznieniem problemów, poruszanych W mroku gwiazd”[27].

Uznając za prawdziwą tezę Michała Głowińskiego, która dowodzi, że Miciński odnosił się do powieści negatywnie, musimy respektować również konkluzję, jaka z tego wypływa, iż „poddawał ją destrukcji”[28]. Jest do wyjątkowo istotna teza, gdyż – jak już wcześniej zauważono – strukturalizacja gatunku utworów powieściowych pisarza jest złożona. Technika, z jakiej korzystał autor przy komponowaniu powieści Mené-Mené-Thekel-Upharisim, opiera się, podobnie jak jego wiersze z tomu W mroku gwiazd, na wykorzystaniu aspektów senno-halucynacyjnych. „Gwałci konwencje asocjacyjne” – pisze Podraza-Kwiatkowska[29]. Mieszcząc w powieści marzenia, urojenia, fantazje czy też wizje senne, płynnie przeistaczające się w rzeczywistość, która również, mając podłoże halucynacyjne, nie stanowi realnego bytu, powoduje, że utwór nabiera cech specyficznych dla zespołu zjawisk określanych ogólnie jako oniryczne lub wręcz parapsychologiczne. Powieść natomiast poprzez swoją strukturalną i fabularną mglistość nabiera właściwości typowych dla koncepcji czerpiących z tendencji surrealistycznych[30]. Poruszając się jeszcze w niej bez „ingerencji trzeźwego, obserwującego narratora”, możemy w zupełności stwierdzić, iż jest ona pełną wizyjności fantazją powieściową[31]. Pozorny chaos, który zatem może się rodzić w naszym umyśle przy pobieżnej lekturze naszego utworu, okazuje się być wyłącznie iluzorycznym, gdy wnikniemy głębiej w jego treść i poznamy kompozycję.

Określając Mené-Mené-Thekel-Upharisim mianem fantazji powieściowej, warto zastanowić się także, czy nie jest to zbyt szeroka definicja tego utworu. Wiemy już, że jej autor zdecydowanie odcinał się od konwencji powieści realistycznej. Jego powieści nie sposób zmieścić w typie powieści obyczajowej bądź społeczno-psychologicznej. Na tle utrwalonych w świadomości epoki wzorców powieściowych uznawano je za zwyrodniałe eksperymenty, kompozycyjnie niedoskonałe, stanowiące poronione płody chorej wyobraźni pisarza. Nie wnikając w problematykę ideową, która rzadko znajdywała podatny grunt czytelniczy, powieści te z założenia nie były tworzone dla mas, jak to miało miejsce w popularnej podówczas odmianie powieści tendencyjnych. Pisarz jednak nie spodziewał się tego, że o ile nie znajdzie „orędowników” pośród nieprzebranych tłumów czytelniczych, o tyle znajdzie ich wśród historyków literatury, którzy będą z zapałem studiować jego dzieła.

Wprowadzenie do powieści symbolicznych i ekspresjonistycznych środków wyrazu miało swe uzasadnienie w orientacji modernistycznej, jednak w żadnym utworze powieściowym nie wystąpiło ono w tak dużym nasileniu, jak w Mené-Mené-Thekel-Upharisim. Jeśli doliczymy do tego jeszcze świadome zerwanie z realistyczną fabułą i realistyczną narracją, pozostanie nam nowatorski i niezwykły eksperyment powieściowy. Tadeusz Miciński uznawany jest za preekspresjonistę i w gruncie rzeczy znamiona tego prądu literackiego mają wszystkie bez wyjątku jego utwory powieściowe. Dając w nich swobodę dla żywej, niczym nieskrępowanej wyobraźni, starał się wyrazić świat własnej psychiki, nie żałując przy tym symbolicznych czy też fantastycznych środków wyrazu. Nośnikiem, który miał zaś to ukazać, była postać głównego bohatera. Uzewnętrznienie i uwypuklenie istotnych kwestii podmiotu, które nolens volens spychają świat obiektywny na margines, jest domeną twórczości ekspresjonistów. Wykorzystanie zatem ekspresyjnych środków w tekście utworu, stanowiąc zasadę artystyczną, służy również wyrażaniu przeżyć bohatera, które niekiedy przedstawione są za pomocą symboli. Doskonale przyjrzała się temu zjawisku Bożena Danek-Wojnowska, stwierdzając, że „o ile u Przybyszewskiego np. rzeczywistość wewnętrzna pisarza przejawia się przede wszystkim w dialogach i monologach bohaterów – u Micińskiego treść przeżycia wyrażona jest głównie w symbolach, wizjach i udramatyzowanych powieściach”[32]. Tak więc podstawową, a zarazem nadrzędną normą organizującą powieść Mené-Mené-Thekel-Upharisim jest zasada ekspresjonistyczno-symboliczna. Jeśli wzbogacimy ją jeszcze o elementy surrealizmu, których nie brakuje w utworze, możemy śmiało mówić o zupełnym prekursorstwie Micińskiego w szeroko pojętym gatunku prozy epickiej.

Łamanie form prozy powieściowej, przy wszechstronnym wykorzystywaniu różnorodnych form wyrazu, nie jest jednak przypadkowe. Ma bowiem swoje uzasadnione źródło w artystycznej ideologii pisarza, którego zamiarem nie było przecież bezmyślne wodzenie czytelnika na manowce literackie dzięki wykorzystywaniu eksperymentów powieściowych. Światopogląd Micińskiego zakładał, jak zauważyła wspomniana badaczka, iż „jedyną prawdziwą rzeczywistość stanowi wewnętrzna rzeczywistość duchowa, a zatem jedyną drogą, zdolną doprowadzić do poznania istoty zjawisk, jest droga intensywnego i intuicyjnego przeżywania tej rzeczywistości”[33]. Tłumaczy to wyobrażenie świata w powieści, który będąc skonstruowany bez „potrzeby hierarchizacji ukazywanych w nim zdarzeń” – pozwala na to, że zanikną „proporcje wynikające z przedmiotowego stosunku do rzeczywistości”[34]. Rzeczywistość duchowa, wymuszając pierwszeństwo nad rzeczywistością realną powoduje, że bieg fabuły jest wyłącznie uzależniony od wyobraźni pisarza, który posiada nieograniczoną wolę wypowiedzi.

Podsumowując rozważania nad formułą gatunkową analizowanej powieści, przypomnijmy w skrócie, co ustaliliśmy na jej temat, uwzględniając wykorzystywane w niej formy, środki, zasady artystyczne itd. A mianowicie: fantazja powieściowa Mené-Mené-Thekel-Upharisim, mieszcząc się w gatunku prozy epickiej, jest odmianą powieści metainicjacyjnej, metafizycznej oraz symbolicznej[35]. Jakkolwiek nie odbiega od realistycznej techniki opisu, nie możemy jej przyrównać do realistycznych czy nawet naturalistycznych powieści modernizmu. Daleko jej również do innych (m.in. nastrojowo-lirycznych), popularnych w tym okresie odmian powieściowych, jednakże (dzięki wykorzystaniu techniki ekspresjonistycznej oraz symbolicznej) zbliża się do swej epoki. Mené-Mené-Thekel-Upharisim jest także powieścią zawierającą elementy surrealizmu, bogato czerpiącą z zagadnień traktujących o zjawiskach psychologicznych oraz parapsychologicznych (sny, marzenia, fantazje, wizje, halucynacje). Stylem przypomina niekiedy poetykę biblijną, zaś licznymi motywami, nawiązującymi do powieści gotyckich, pozwala się w jakimś stopniu sytuować pośród powieści grozy. Inkrustowana prozą poetycką oraz fragmentami lirycznymi stanowi przede wszystkim swoisty zapis życia jej autora. Jest powieścią wizjonerską i – jak niebawem wykażę – autobiograficzną. Tadeusz Miciński, ukazując w niej świat swojej niezgłębionej wyobraźni twórczej, traumatycznej psychiki oraz szaleńczej namiętności, udowodnił, iż będąc jednocześnie człowiekiem skromnym, bowiem zdolnym do samokrytyki (ocenił siebie poprzez postać bohatera) jest pisarzem wyjątkowo dumnym, a także duchowo dojrzałym, posiadającym dar rozpoznawania oraz przenikania dusz i struktur mentalnych ludzi. Ukazał nam się zatem jako wielki wizjoner modernizmu.

Kończąc ten temat, przytoczmy słowa wspominanej już Bożeny Danek-Wojnowskiej, która – podkreślając nowatorstwo artystyczne pisarza w dziedzinie powieści – zauważyła: „Realizacja nie zawsze jednak umiała sprostać usiłowaniom. Z wyjątkiem niedokończonej fantazji Mené-Mené-Thekel-Upharisim!.., pozbawionej natrętnej publicystyki, pozostałe jego powieści, mimo znakomitych fragmentów, stanowić mogą przede wszystkim przedmiot zainteresowań historyczno-literackich”[36].

Powieść autobiograficzna

Jak dotąd w powieściach Micińskiego, prócz Stanisawa Pigonia, nikt szczególnie nie dopatrywał się wątków autobiograficznych[37]. Być może uznano, iż badania takie w większej skali nie miałyby sensu ze względu na „znikome” (bądź też trudne do jednoznacznego określenia), występowanie takich motywów. Hipoteza ta z pewnością nie dotyczy Mené-Mené-Thekel-Upharisim, powieści, która niekiedy stanowi wręcz skrupulatny zapis pewnych sytuacji z życia jej autora. Taką właśnie sytuacją jest pewien epizod, do którego doszło pomiędzy Micińskim a poznanym w 1896 r. w Lipsku Wincentym Lutosławskim. Wydarzenie, które prześledził wspomniany już wybitny historyk literatury S. Pigoń, ogniskuje się wokół spotkania Micińskiego i Lutosławskiego w miejscowości Mera nad Zatoką Koruńską w Hiszpanii. Do wizyty tej doszło z inicjatywy samego gospodarza – Lutosławskiego, który zapraszając Micińskiego do swego domu, poddał go „dziwacznym” eksperymentom[38]. Efektem zaś tych badań stał się rychły ślub Micińskiego oraz postępująca i głęboka niechęć pisarza do swego byłego „mistrza”. „Bolesne doświadczenie – pisze Pigoń w nawiązaniu do Micińskiego – jakiemu go poddano w Mera, utkwiło głęboko w duszy i spowodowało uraz, który przez wiele lat coraz nowymi nawrotami odzywać się będzie w jego twórczości”[39]. Jednym z wariantów takiego „nawrotu” w jego twórczości jest właśnie powieść Mené-Mené-Thekel-Upharisim. Badacz nie tylko wspomina, iż jest ona wybitnie powieścią autobiograficzną, ale że należy ją wręcz „traktować jako świadectwo”[40]. Przyjrzyjmy się zatem tej kwestii dokładniej, pamiętając, iż „obchodzący [...] nas epizod znajduje się w obydwu [redakcjach tekstu – W.K.], i to za każdym razem odmiennie ujęty”[41].

Otóż główny bohater powieści Micińskiego, stanowiący zarazem wizerunek samego pisarza, spotyka dawnego znajomego, który mimo iż posiada różne imiona w zależności od wersji rękopisu (w jednej redakcji tekstu nosi imię Wincenty, w innej: Clarke), uosabia tę samą osobę. Jest nią Wincenty Lutosławski, którego postać raz ukazana jako duch, znowu jako realny człowiek zostaje bezwzględnie zdemaskowana. S. Pigoń stwierdza, że „jesteśmy świadkami jakiegoś niedającego się nasycić odwetu, i to wziętego w najwyższym wymiarze”[42]. Brak jednak konkretnych źródeł, mogących w pełni potwierdzić tezy wyłuszczone przez badacza, pozwala nam tylko (co on sam nawet podkreśla) uciec się do dociekań jedynie literackich.

Niekonstruktywne, a wręcz nawet pejoratywne ukazanie osoby Lutosławskiego (jako niewolnika i narzędzia Rybaka dusz) sprowokowało bezwzględną ripostę tegoż w postaci artykułu zatytułowanego Lucyferyzm Tadeusza Micińskiego[43]. Pisząc ten tekst, tuż po ukazaniu się drukiem pierwszego tomu Pism pośmiertnych, ocenił Lutosławski całą twórczość Micińskiego oraz jej przejawy na gruncie filozoficznym niezwykle nisko, zarzucając mu w m.in. „ostentację pseudoerudycyjną”. Podejmując natomiast kwestię skomentowania postaci Rybaka dusz z Mené-Mené-Thekel-Upharisim, posłużył się argumentem, którego Pigoń nie potrafi „nazwać inaczej, jak tylko wykrętnym unikiem”[44].

Czytając powieść Micińskiego, zapewne w bardzo trudnym bylibyśmy położeniu, gdybyśmy mieli jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie: czy jest ona w pełni odzwierciedleniem życia jej autora? Wynika to z tego, iż na kartach Mené-Mené-Thekel-Upharisim mamy w gruncie rzeczy zaprezentowany zapis obrazu duszy bohatera – „autora”, powiązanie natomiast innych postaci powieści z ich przypuszczalnie realnie istniejącymi pierwowzorami stałoby się niemal zupełnie niemożliwe, gdyż nie dysponujemy dokładną biografią Micińskiego, nie znamy więc wszystkich jego kontaktów oraz stosunków z ludźmi. Inną rzeczą jest jeszcze to, że Pigoń rozpatrzył tylko jeden epizod w powieści, co do którego nie ma wątpliwości, iż dotyczy on osoby Lutosławskiego[45].

Jako podsumowanie tych rozważań postawmy jeszcze jedno pytanie, a zarazem spróbujmy na nie odpowiedzieć: czy poprzez odnalezienie jednego motywu, zidentyfikowanie pierwowzoru jednego bohatera z powieści, możemy mówić, iż Mené-Mené-Thekel-Upharisim jest powieścią autobiograficzną? Myślę, że niezupełnie. Z jednej bowiem strony przemawia za tym fakt, iż autor zastosował w swym utworze formę narracji pierwszoosobowej, co sugerować by mogło, iż jego zamierzeniem było stworzenie powieści o silnie autobiograficznym charakterze, z drugiej natomiast, postać głównego bohatera jest na tyle wyimaginowana, że nie mogłaby odzwierciedlać swego rzekomego pierwowzoru.

III. Tytuł powieści

Konotacje biblijne

„Jakże znamienny jest ów katastroficzny – poprzez skojarzenia z ucztą Baltazara – tytuł!” pisze Maria Podraza-Kwiatkowska w największej dotąd pracy w całości poświęconej powieści Mené-Mené-Thekel-Upharisim[46]. Aby go zrozumieć, należy odnieść się do konotacji starotestamentowych i przypomnieć historię króla Baltazara; dopiero w następnej kolejności można rozważyć jego wymowę ideową.

Otóż, król babiloński Baltazar, zamykając się w oblężonym przez Persów mieście, urządził ucztę dla swych dostojników[47]. Uczta ta, będąca niczym innym jak zuchwałą celebrą zadowolenia i pychy z potęgi osiągniętego stanowiska oraz nieomylności swoich poczynań, osłabiła czujność straży w mieście. Podano wykwintne dania, do pucharów rozlano wina, a goście, uczestnicząc w tej szalonej orgii, upijali się i oddawali rozpuście. Gdy już sam Baltazar „zasmakował w winie”, nakazał, aby wniesiono i użyto podczas biesiady sakralnych naczyń, zrabowanych przez Nabuchodonozora ze świątyni jerozolimskiej. Przyniesiono zatem tace i kielichy wykonane ze srebra i złota, służące niegdyś oddawaniu kultu Bogu Jahwe.