Mam na imię Alicja. Jestem narkomanką - Ivona Březinová - ebook

Mam na imię Alicja. Jestem narkomanką ebook

Ivona Brezinova

3,9

Opis

Porywająca o powieść o sile nałogu. Przestroga dla młodzieży i rodziców.

Wzorowa rodzina: matka nauczycielka, ojciec przedsiębiorca, dwoje dzieci. Jednak pozorna idylla zmienia się w koszmar, gdy córka Alicja po raz pierwszy sięga po narkotyki i wsiada na szaleńczą karuzelę kręcącą się coraz szybciej. Czy stało się tak za sprawą jednej złej decyzji, czy wieloletnich błędów uznawanych powszechnie za błahe? Jak rodzice mogą ustrzec dzieci przed narkotykami? Jak one same mogą się przed nimi bronić?

 

Mam na imię Alicja. Jestem narkomanką to pierwsza część trylogii pod tytułem Dziewczyny na smyczy poświęconej problemom nastolatek.

 

 

Przejmująca historia o dziewczynie, która miała wszystko oprócz miłości.

Anna Onichimowska

autorka bestsellera Hera, moja miłość

 

Książka idealna dla młodych dorosłych, opiekunów i rodziców. Pozwala zrozumieć perspektywę nastolatka - już nie dziecka, ale i nie dorosłego - szukającego swojego miejsca w świecie możliwości i zagrożeń. Skłania do refleksji: czy na pewno znam swoje dziecko, czy może kurczowo trzymam się swego wyobrażenia na jego temat?

Katarzyna Góźdź – pedagog, trener, profilaktyk 

Pracownia Profilaktyki i Terapii Dzieci i Młodzieży „Perspektywa”

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 137

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (90 ocen)
29
31
20
9
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
MC_66

Nie oderwiesz się od lektury

Droga narkomanki, jak doszło do tego że stała się narkomanką. Opowieść otwiera oczy jak banalnie i szybko można stać sie ...narkomanem. Wstrząsające i niestety prawdziwe. Polecam do poczytania...ku przestrodze
10
KingaKro

Nie oderwiesz się od lektury

Krótka, trochę typowa, ale lekko się czyta, więc ok
00
margaret12

Nie oderwiesz się od lektury

Smutne i wstrząsające studium drogi nastolatki ku narkomanii.
00

Popularność




1. ALICJA

Mam na imię Alicja i jestem narkomanką. Cieszę się, że potrafię to już o sobie napisać. Przyznać to.

Mówi się, że narkotyki nieodwracalnie zaciemniają umysł, ale ja mam wrażenie, że teraz, kiedy po dwóch latach brania zaczęłam abstynencję, nareszcie widzę wszystko jasno. Wcześniej czułam się zagubiona i łatwo było zapędzić mnie w kozi róg. Teraz wiem, że chcę się z niego wydostać. I właśnie dlatego muszę odnaleźć wszystkie skrzyżowania, na których zbłądziłam, a na niektórych zbłądziłam bardzo dawno temu.

Przedszkole nauczyło mnie rywalizacji. Miałam wrażenie, że jeśli nie zjem kanapki z tym obrzydliwym serkiem jako pierwsza, wszyscy będą na mnie patrzeć. Nie pamiętam też, żebym kiedykolwiek stała w kolejce do toalety – po prostu zawsze sikałam pierwsza. I pierwsza oddawałam obrazki, na których nigdy nie można było rozpoznać, co tak właściwie namalowałam. Nasza przedszkolanka miała na imię Helenka. Zawsze mnie chwaliła, bo nigdy nie musiała wiązać mi sznurówek ani spłukiwać po mnie wody. Po prostu byłam samodzielna, szybka i – jak na swój wiek – godna zaufania. Chyba właśnie to przekonało rodziców, że mogą pokładać we mnie wielkie nadzieje.

Kiedy miałam około czterech lat, dostałam od staruszków (wtedy jeszcze ich tak nie nazywałam) zestaw małego lekarza. Od tego czasu delikatnie mi sugerowano, że kiedyś zostanę panią doktor.

Czas mijał, ojcu pogarszała się artroza, matce przybywało wrzodów żołądka, a mnie wspaniałomyślnie pozwolono wybrać między ortopedią a interną, przez co od dziesiątego roku życia cierpiałam z powodu obaw, że nigdy nie będę w stanie zdecydować, która specjalizacja jest lepsza. Mama doradzała mi, żebym skupiła się na chirurgii, ale robiło mi się niedobrze na samą myśl o rozcinaniu miękkiej tkanki żołądka i dźwięku szlifierki usuwającej niepożądane wyrostki stawu kolanowego.

Z teorią różnych schorzeń zostałam zaznajomiona w bardzo wczesnym wieku, ponieważ codzienne rozmowy na ten temat przebiegały u nas na wysokim poziomie naukowym i okraszano je wieloma łacińskimi nazwami. Staruszków bolała po prostu każda część ciała, nawet w czasach, kiedy byli jeszcze młodzi.

Nie rozumiałam tych rozmów. Wyglądało to tak, jakby przechwalali się, kogo bardziej boli i kto jest dzięki temu ważniejszy. Od siebie wymagali wzajemnego współczucia, a ode mnie niemal profesjonalnej pomocy i zrozumienia.

Lecz ja nawet przy najszczerszych chęciach nie potrafiłam ich zrozumieć. Ból znałam tylko ze zdartych kolan i zastrzyków podczas obowiązkowych szczepień. To zresztą były jedyne chwile, które spędzałam w gabinetach lekarskich. Przebiegały one dość dramatycznie. Po prostu bałam się lekarzy i nie rozumiałam, dlaczego rodzice tak często chodzą do nich z własnej woli.

Dużo później, właściwie dopiero tutaj, w ośrodku, zrozumiałam ten strach, utratę nadziei – stany, w których może pomóc wyłącznie lekarz. Możliwe, że najpierw tylko paliłam trawę i łykałam kwasy, bo długo utrzymywał się we mnie dziecięcy strach przed strzykawką.

Moja mama jest (przynajmniej zakładam, że jeszcze tego nie rzuciła) nauczycielką. Od kiedy pamiętam, przez całe przedpołudnia uśmiechała się w szkole do swoich pierwszoklasistów, jednocześnie gromadząc w sobie złość z ich nieudacznego sylabizowania i upartych twierdzeń, że dwie gruszki i trzy gruszki to razem cztery gruszki.

Po południu wchodziła do domu jak ruchomy wulkan i lawą swej wściekłości zmiatała z drogi źle ułożone buty w przedpokoju, brudne kubki ze śniadania i moje pytanie, czy kiedy odrobię lekcje, będę mogła wyjść na dwór z koleżankami. Brała tabletkę na ból głowy i z westchnieniem zaczynała poprawiać dwadzieścia jeden kartek z koślawymi kreskami dużych drukowanych liter K.

Tata jest przedsiębiorcą i niereformowalnym palaczem papierosów. Ma firmę budowlaną i głowę w obłokach (i nie chodzi mi o obłoki dymu tytoniowego). Na planetę, na której żyje jego rodzina, spogląda tylko, jeśli chce skonsultować dawkowanie nowych leków lub barwnie opisać swoje nowe problemy zdrowotne.

Kiedy ja miałam siedem lat, on miał czterdzieści. Rozejrzał się i zobaczył, że zbudował dom (dużą willę z trzema tarasami, czterema łazienkami, podwójnym garażem i krytym basenem, z którego można wyjść na ogród), zasadził drzewo (sosnę pod naszym płotem, i to własnymi rękami), ale nie spłodził syna. (Któryś z jego zagranicznych partnerów powiedział mu kiedyś przy śliwowicy, że córka się nie liczy). Zatem pomimo protestów mamy, że jej też zaraz stuknie czterdziestka (dokładniej mówiąc: za trzy lata), sprowadzili na świat jeszcze Wojciecha.

Urodził się przed terminem, miał ciężką żółtaczkę i jakieś problemy z oddychaniem. Ale był synem. Tata z ulgą powrócił w obłoki i znów zajmował się tylko pracą i regularnym odwiedzaniem lekarza. Jego życiowe motto zostało zrealizowane.

Częste choroby Wojciecha utwierdziły mamę w przekonaniu, że koniecznie trzeba mieć w rodzinie lekarza. Zmuszała mnie, żebym smarowała bratu dziąsła ohydnym fioletowym roztworem i żebym czyściła mu nos odsysaczem, z czego udało mi się wykręcić dopiero po moich trzecich wymiotach. Na szczęście ominęły mnie też regularne wizyty w poradni dla niemowląt, ponieważ odbywały się w czasie lekcji, a mama jako nauczycielka rozumiała, że usprawiedliwienie z oddziału niemowlęcego nie jest zbyt odpowiednie dla dziewczyny z drugiej klasy podstawówki.

Czasem miałam wrażenie, że mamę drażni moje doskonałe zdrowie i wynikająca z tego nieznajomość środowiska lekarskiego. Od kiedy się urodziłam, wyobrażała mnie sobie w białym kitlu (i była to jedyna rzecz, jaką własnoręcznie mi uszyła z prawie nowego prześcieradła, bo dziecięcych nie produkowano), z rurkami stetoskopu na szyi, jak idę długim, wykafelkowanym korytarzem, a wszyscy mi się kłaniają i mówią: Dzień dobry, pani doktor i Jak się pani ma, pani doktor? oraz Jesteśmy pani dłużnikami, pani doktor.

Był biały kitel, był nawet stetoskop kupiony mi na urodziny w sklepie ze sprzętem medycznym, tylko nie było tego długiego wykafelkowanego korytarza. Matka wymyśliła więc, że wyśle mnie do szpitala na chirurgiczne usunięcie pieprzyka o wielkości niewielkiego ziarnka soczewicy. Miałam go na plecach i do dziesiątego roku życia w ogóle o tym nie wiedziałam.

– Musimy się go pozbyć – powiedziała stanowczo mama.

– Czy to naprawdę konieczne, Aniu? – wątpił tata, który akurat chwilowo nie był w chmurach. – Chyba nie ma sensu rozcinać pleców z powodu takiej drobnostki.

– Zwariowałeś? – oburzyła się mama. – Rozcinać pleców?! Nawet tego nie poczuje. Nie widzisz, że ten pieprzyk jest dokładnie w miejscu, w którym będzie się jej wpijać gumka od stanika? Gdyby podrażniała go przez dłuższy czas, mogłaby od tego dostać raka!

– Nic mi się tam nie będzie wpijać! – krzyknęłam zrozpaczona i bynajmniej nie był to pierwszy raz, kiedy odważyłam się głośno sprzeciwić autorytatywnej decyzji matki.

Upierałam się także w chwili, kiedy ojciec pod presją podniesionego głosu żony przeszedł na jej stronę i obie cywał mi nowe rolki, a potem nawet to, że w przyszłym roku nie będę już musiała chodzić na pianino do szkoły muzycznej. Lecz się nie ugięłam.

– To rób, co chcesz – krzyczała na mnie mama. – Ale kiedy umrzesz na raka, nie przychodź z tym do mnie!

Wtedy postanowiłam, że naprawdę do niej nie przyjdę, choćbym łaziła z bólu po ścianach. A łaziłam po nich potem wiele razy.

– Widzę, że jednak zaczęłaś pisać ten dziennik psychoterapeutyczny. Doskonała decyzja – przerwał Alicji czyjś głos. To doktor Bilek przyszedł zajrzeć do jednej ze swoich kulawych owieczek.

Obecnie miał ich w swoim ośrodku dwanaście i wszystkie ledwie trzymały się na nogach. Nie tylko te, które wpadły w narkotyki. Hazardzistka, początkujący alkoholik, nimfomanka, mężczyzna cierpiący na klaustrofobię, chłopak, który z powodu byle drobnostki podcina sobie żyły, dziewczyna, która została zgwałcona… Wszyscy tak bardzo pragnęli pędem wyruszyć w świat, że nogi po prostu ich nie udźwignęły.

Był to smutny widok, ale każdy kolejny krok na smyczy cieszył ich opiekuna. Ten dziennik również. Doktor Bilek spoglądał na kartkę zza głowy Alicji pokrytej dziwnymi dwukolorowymi odrostami, a jego oczy chwytały poszczególne zdania.

– Przede wszystkim nie śpiesz się – powiedział potem z uśmiechem. – Nie próbuj od razu zrozumieć wszystkiego, co cię spotkało. Daj sobie czas. Wiem, że niektóre wspomnienia będą boleć, ale…

– Nie szkodzi, panie doktorze. – Alicja machnęła ręką i mimowolnie dotknęła przedramienia, jak zawsze zakrytego długim rękawem i wciąż obolałego od kilku niegojących się ropni po skażonych igłach. – Jestem przyzwyczajona do bólu.

Bilek pokiwał głową, by dodać jej otuchy. Przez te wszystkie lata przez jego ręce przeszły setki narkomanów, a on dobrze rozumiał, że ćpun dobrze wie, co to ból. I że tego bólu nie da się tak po prostu znieczulić. Czasem się rozrasta.

2.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Jedna z najpopularniejszych brytyjskich komedii literackich!

Kiedy Reginald I. Perrin, pracownik Słonecznych Deserów, obudził się pewnego czwartkowego poranka, bynajmniej nie zamierzał nazwać swej teściowej hipopotamem. Lecz później wszystko uległo diametralnej zmianie.

Reggie poczuł, że musi zmienić swoje życie. Nie chciał,

by ograniczało się do nudnej pracy i przewidywalnego małżeństwa. Przewraca więc swój świat do góry nogami. Czy to pozwoli mu odwrócić złą kartę?

Brytyjski humor w najlepszym, starym stylu!

Czwarta część najpopularniejszego literackiego sitcomu ostatnich lat!

Spokój na zamku zostaje zakłócony. Personel musi zmierzyć się z falą przestępstw przetaczających się przez Kostkę.

Czy w obliczu tak dramatycznych wydarzeń można zachować dobry humor? Oczywiście! Nowi bohaterowie, nowe wątki i kolejna dawka doskonałej rozrywki. Evžen Boček mistrzowsko bawi się konwencją, serwując gagi i humor sytuacyjny, za które pokochały go setki tysięcy czytelników!

Pamiętnik surrealistyczny. Gwarancja czeskiego humoru.

Przewrotny humor i galeria nietuzinkowych osobowości gwarantują dobrą zabawę. Obok historii opowiedzianej w taki sposób nie można przejść obojętnie. Mamy do czynienia z jedną z najzabawniejszych książek XXI wieku!

Rodzina Kostków powraca z Ameryki do Czech, by przejąć dawną siedzibę rodu – zamek Kostka. W zamku zastają dotychczasowych pracowników: kasztelana, ogrodnika oraz kucharkę. Jak nowi właściciele poradzą sobie w nowej rzeczywistości? Jak odnajdą się w rolach dotychczas nieodgrywanych?

Thriller psychologiczno-sądowy.

Jedna z najważniejszych powieści grozy ostatnich lat.

Szkocja, 1869 rok. W zapomnianej przez Boga i ludzi osadzie zostaje popełnione potrójne morderstwo. Do winy przyznaje się siedemnastoletni Roderick Macrae. Czy rzeczywiście jest odpowiedzialny za zbrodnię. Co mogło sprawić, że postanowił zrealizować swe krwawe zamiary?

Finalista Nagrody Bookera 2016

Zdobywca Nagrody Saltire 2016 w kategorii Najlepsza Powieść 2016 Zdobywca Nagrody Vrij Nederland w kategorii Najlepszy Thriller 2017 Finalista Nagrody Los Angeles Times w kategorii Najlepsza Książka Grozy 2017

Finalista Sunday Herald Culture Awards w kategorii Autor Roku 2017

Trybecz, pasmo górskie na Słowacji. Od dziesięcioleci krążą o nim legendy z powodu tajemniczych zaginięć. Niektóre ofiary zostały znalezione martwe. Niektóre zniknęły bez śladu. A jeszcze inne powróciły – ranne i niezdolne do życia.

Igor zdobył tytuł magistra. Po pięciu latach wreszcie może zacząć karierę jako… robotnik budowlany. Na swojej pierwszej budowie odkrywa tajemniczy sejf. Znajduje w nim płyty gramofonowe sprzed kilkudziesięciu lat. Słyszy na nich głos człowieka, który przez ponad trzy miesiące błąkał się w górach Trybecza.

Legenda, mistyfikacja czy przerażająca rzeczywistość?

Świetna powieść najpopularniejszego słowackiego pisarza. Jozef Karika staje twarzą w twarz z legendą Trybecza.

Szczelina zdobyła najważniejszą słowacką nagrodę literacką

ANASOFT LITERA w kategorii NAGRODA CZYTELNIKÓW!

Jakie wydarzenie najbardziej zmienia świat dorosłego mężczyzny? Oczywiście narodziny dziecka.

Dziecko w wieku przedszkolnym to zbiór opowieści napisanych przez tatę trzyletniej Wiki. M. M. Cabicar opisuje rodzicielską rzeczywistość bezkompromisowo, czasem dosadnie, ale przede wszystkim z rozbrajającą szczerością i kapitalnym poczuciem humoru. Nie zdejmuje różowych okularów nawet w najbardziej kłopotliwych sytuacjach, wychowując dzięki temu niezwykle pogodne dziecko!

Jeremiasz jest inny. Żyje w świecie, w którym dni tygodnia mają swoje kolory, a najlepszą zabawką jest zamek błyskawiczny. Jeremiasz wychodzi z domu tylko z olbrzymią pokrywką.

Jeremiaszem opiekuje się siostra Pamela. Dlaczego to właśnie ona rozumie go najlepiej? Chłopiec, jego siostra oraz ich mama przeprowadzają się do kolejnego miasta. Muszą rozpocząć życie na nowo. Czy tym razem im się to uda?

Ta pełna ciepła i humoru historia łamie serca i uczy zrozumienia.

Ta powieść chwyta za gardło i trzyma do ostatniej strony!

Zmęczony metropolią Wiktor wyjeżdża z Pragi, by zostać kasztelanem morawskiego zamku. Pragnie odnaleźć wewnętrzną równowagę i zażegnać kryzys małżeński. Jednak wizja spokojnego życia wśród zabytkowych mebli i dzieł sztuki szybko odchodzi w zapomnienie. Na zamku czeka dość zagadkowy personel oraz… demony przeszłości.

Tajemnicze odgłosy i niewyjaśnione zdarzenia przejmują władzę nad Wiktorem i jego rodziną. Czy mają swoje wytłumaczenie? Czy racjonalny umysł Wiktora rozwikła tajemnicę zamku?

Pamiętajcie: niczemu się tutaj nie dziwcie!

Zabawna powieść o kobietach i mężczyznach. Tę książkę kupił co setny Czech!

Ekożona stawia wiele aktualnych pytań: Czego oczekujemy od swoich partnerów? Jakie jest znaczenie porodu naturalnego? Co tak naprawdę oznacza życie w zgodzie z naturą i z samym sobą? Czy naturalny jest na przykład ogród? Albo małżeństwo?

Poruszane przez autora poważne tematy zostały ubrane w brawurową narrację. Szczerość, autoironia i humor sprawiają, że mamy do czynienia z powieścią niezwykle inteligentną i nowoczesną.

Kiedy Mojmirowi pęka aorta, jego świat oraz światopogląd ulegają gwałtownym zmianom. Mojmir zmienia się z butnego racjonalisty… no właśnie, w kogo?

W tej brawurowej narracji pełnej ciętych ripost Michal Viewegh z humorem i autoironią opowiada o byciu pacjentem VIP oraz o poszukiwaniu nowej drogi życiowej po osobistym kataklizmie.

Ekomąż to jedna z najważniejszych powieści najpopularniejszego czeskiego pisarza.

Jeden na milion to zbiór czternastu opowiadań jednego z najpopularniejszych czeskich prozaików. Martin Reiner zabiera nas na łąki pełne hipisów, na próby chóru więziennego, do Ameryki – a szerokiemu wachlarzowi tematów towarzyszą różnorodne formy literackie. Lektura dla smakoszy!

MISTYCZNY PORNO-GASTRO THRILLER Z XIX-WIECZNEJ PRAGI

Nadchodzi nowy rok. Kiedy praski Orloj wybija północ, odkryta zostaje bestialska zbrodnia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi ekscentryczny komisarz Durman. Czy jego nietypowe metody doprowadzą do ujęcia sprawcy? Jak powstrzymać mordercę, który zawsze o krok wyprzedza policję? I czym jest tajemnicze Ordo Novi Ordinis?

Pewien praski bankier z braku innego pomysłu kupuje synowi na Boże Narodzenie świnkę morską. Jak dalece to niewinne wydarzenie zmieni życie rodziny? Jakie sekrety skrywa bank narodowy? I czy przed kryzysem finansowym można schować się w beczce?

W żadnym innym utworze literatura czeska nie zbliżyła się do twórczości Franza Kafki tak bardzo, jak w Świnkach morskich. (Milan Exner)

Powracający w rodzinne morawskie góry praski dziennikarz dokonuje bilansu swojego życia.

Siekiera jest dowodem na to, że sytuacja człowieka w społeczeństwie i w rodzinie nie zmieniła się w przeciągu ostatniego półwiecza tak bardzo, jak zwykliśmy sądzić. Ta powieść wciąż jest niezwykle aktualna.

Mistyczny thriller przesiąknięty strachem.

Po rozpadzie kilkuletniego związku Jożo Karski powraca do rodzinnego Rużomberka. Tam czeka na niego puste mieszkanie rodziców, najmroźniejsza od kilku dziesięcioleci zima i podnóże góry skrywające mroczną tajemnicę.

Wkrótce w sąsiedztwie zaczynają znikać dzieci.

Pamiętacie, jak to jest: mieć czternaście lat i być zagubionym, wrażliwym, lekkomyślnym, romantycznym i niezwykle napalonym nastolatkiem? Przypomni Wam to Nick Twisp – młody buntownik, którego zna cała Ameryka!

Miłość, bunt, inicjacje seksualne, młodzieńcze przyjaźnie, problemy w szkole, problemy w domu – i szalone wakacje. A to wszystko doprawione czarnym humorem i przezabawnymi dialogami.

Uczniowie Cobaina to pełna dzikich przygód i humoru historia grupy nastolatków uwielbiających Johna Lennona i Kurta Cobaina. Razem przeżywają imprezy, zakładają zespoły rockowe i próbują osiągnąć sukces.

To również – a może przede wszystkim – poszukiwanie źródeł wyalienowania i bezradności w dzisiejszym świecie. Co czeka bohaterów, gdy karuzela młodości nieubłaganie się zatrzyma?

Puchar od Pana Boga to zbiór tekstów, w których sport stanowi pretekst do opowieści o sprawach najważniejszych: życiu i śmierci, miłości, przyjaźni i pasji. Ota Pavel mówi o zwycięstwach i porażkach równie pięknie, jak o sarnach i rybach.

Lektura dla czytelników w każdym wieku i wspaniała lekcja życia.

Lucynka, Macoszka i ja to opowieść o sile przeszłości, o miłości do dziecka i tęsknocie za samym sobą. Ta książka – choć w dużej mierze oparta na prawdziwych wydarzeniach – zabiera czytelników do innego świata. Znacznie piękniejszego.

Czytelnik ma tu do czynienia z prozą niemal doskonałą. (Pavel Janoušek, „Tvar”)

Chcesz wygrać z Barceloną, a potem zostać mistrzem świata w piłce nożnej? Musisz być biednym rolnikiem i mieć jedenastu synów. Załóż drużynę piłkarską, a potem będzie już z górki. Rozgrywki ligowe, mistrzostwo kraju...

Książka mądra, z uśmiechem. Podróże, relacje z meczów, niekłamane emocje.

Świetna dla dzieci. Wciągająca dla dorosłych.

Spis treści:
Okładka
Karta tytułowa
1. ALICJA
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.

Karta redakcyjna

Tytuł oryginału: Jmenuji se Alice. Jsem narkomanka

Seria: Dziewczyny na smyczy

Copyright © Ivona Březinová, 2002

Copyright © for Polish edition by Stara Szkoła Sp. z o.o., 2019

All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, udostępnianie i rozpowszechnianie całości lub fragmentów bez pisemnej zgody wydawnictwa zabronione.

Książka została wydana dzięki wsparciu finansowemu Ministerstwa

Kultury Republiki Czeskiej.

Tłumaczenie: Mirosław Śmigielski

Redakcja: Dagmara Ślęk-Paw

Korekta: Ewa Żak

Projekt okładki: Radosław Bączkowski

Wydawca:

Stara Szkoła Sp. z o.o.

Rudno 16, 56-100 Wołów

[email protected]

www.stara-szkola.com

ISBN 978-83-66013-19-3

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek