Leśne sekrety - D.S. Wojciechowska - ebook

Leśne sekrety ebook

D.S. Wojciechowska

4,7

Opis

Opowiadanie

Małe górskie miasteczko z pozoru ciche i przyjazne dla turystów, skrywa pewną tajemnicę.
Gdzieś w głębi lasu znajduje się stara chata. Przechodzący nieopodal niej ludzie, wieczorową porą często słyszą wydobywające się z niej dźwięki. Miejscowe legendy głoszą, że mieszka tam opętana staruszka, inni zaś mówią o pewnych rozkoszach, jakie można doznać, wchodząc do jej wnętrza. Ciekawskich i skorych do poczucia dreszczyku emocji jest wielu, zwłaszcza kobiet.
Pewnego jesiennego dnia, młoda dziennikarka wejdzie do domu, by dowiedzieć się prawdy.
Co odkryje? Czy prawda usatysfakcjonuje wszystkich?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 50

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (7 ocen)
5
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
eczytawa

Nie oderwiesz się od lektury

Interesująca historia! Zakończenie opowiadania bardzo mnie zaskoczyło i zaintrygowało. Styl pisania autorki jest bardzo przyjemny. Polecam!😊
20
RutkowskiKrystian

Nie oderwiesz się od lektury

To opowiadanie nie pozwoli Wam odłożyć tego e-booka nawet na chwilę, zabierze Was w miejsce, które przyprawi o gęsią skórkę, ale czy oby na pewno ze strachu? Polecam 😉
10
dagidagu

Nie oderwiesz się od lektury

Perełka! Historia dla ludzi z dystanesem. Polecam gorąco.
10
Iza_Naglik_81

Nie oderwiesz się od lektury

🍂OPINIA OPOWIADANIA 🍂 Tytuł: "LEŚNE SEKRETY" Autor: D.S Wojciechowska Wydawnictwo: @wydawnictwomagiaslow #czytamzlegimi W pewnym małym górskim miasteczku, gdzieś w głębi lasu znajduje się stara chata.Krąży o niej pewna legenda.Prawdopodobnie ludzie słyszeli że wieczorową porą słychać wydobywające się z chaty jakieś dziwne jęki i krzyki. Pewnego dnia Marika otrzymuje od swojej przełożonej zadanie by pojechała tam i napisała artykuł na temat tej tajemniczej chatki. Po przybyciu na miejsce poznaje bardzo przystojnego właściciela tamtejszej karczmy... Czy uda się Marice rozwiązać zagadkę tajemniczej chatki? To było naprawdę rewelacyjne opowiadanie i jestem pod jego ogromnym wrażeniem.Fabuła wciąga od pierwszych stron. Opowiadanie to dostarczyło mi wiele emocji.Szkoda tylko że było takie krótkie. Bardzo miło spędziłam z nim czas. Autorka ma wielki potencjał i wróżę jej wielki sukces. Jeśli lubicie czytać opowiadania to gorąco i szczerze polecam ❤️
11

Popularność




Weszłam w głąb lasu szeroką, kamienistą dróżką. Spojrzałam jeszcze na zegarek, jakbym chciała dobrze zapamiętać tę godzinę. Przebiegłam wzrokiem dookoła i dostrzegłam kamień. Miałam nadzieję, że to był właśnie ten, o którym wspominali ludzie. Według opisu tuż za nim znajdowała się ścieżka. Co prawda teraz usłana liśćmi. Chyba dawno nikt nią nie szedł – przeszło mi przez myśl. Niczym nie ryzykując, wkroczyłam na nią. Na początku szłam niepewnym krokiem i co chwilę oglądałam się za siebie, mając wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, co było nonsensem. Przecież znajdowałam się w środku lasu. Poczułam lekki dreszczyk emocji. W głowie rodziły mi się dziwne myśli. Z jednej strony cała ta sprawa mnie fascynowała, a z drugiej okropnie się bałam. Zwłaszcza tego, że będę sama w miejscu, w którym mieszkają zwierzęta, szczególnie dziki. Przystanęłam przy wielkim głazie. Według wskazówek powinnam zaraz za nim skręcić w prawo i podążać już leśną ścieżką. Tak też zrobiłam. Westchnęłam głęboko i kolejny raz obejrzałam się za siebie, sprawdzając, czy na pewno nikogo za mną nie ma. To uczucie, że ktoś nie spuszczał ze mnie wzroku, nie dawało mi spokoju. Powolnym krokiem poszłam dalej.

Po kilku minutach dotarłam do celu, a przynajmniej taką miałam nadzieję. Stanęłam przed bramą ogromnej posesji. W oddali dostrzegłam starą chatę. Wyjęłam telefon, spojrzałam na screen zdjęcia, który zrobiłam podczas oglądania filmu, i na to, co widziałam przed sobą. Wydawało się, że to ten sam dom. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam, że do tego miejsca prowadziła jeszcze jedna droga, również leśna, lecz szersza. Spokojnie wjechałoby tu auto – pomyślałam.

Na dowód tego, że dom istniał, zrobiłam kilka zdjęć. Musiałam w razie ,,W” mieć coś dla szefowej. Nagle usłyszałam warkot silnika samochodowego. Zobaczyłam światło reflektorów, oświetlające leśną drogę. Spłoszona pobiegłam na dróżkę, którą przyszłam. Ukryłam się wśród krzaków, na których na szczęście jeszcze wisiało kilka kolorowych liści. Przykucnęłam i obserwowałam. Wyłączyłam dźwięk w telefonie. Nie chciałam, by nagle zaczął dzwonić, ujawniając moją kryjówkę. Po chwili pod bramę podjechało terenowe auto. Drzwi od strony kierowcy się otworzyły i wyszedł z niego starszy, wysoki mężczyzna z brodą. Obszedł samochód dookoła i otworzył drzwi od strony pasażera. Serce biło mi w piersi jak szalone. Adrenalina buzowała, a nic szczególnego przecież się nie działo. Czułam się, jakbym grała w filmie akcji. Ktoś wysiadł, przez chwilę ze sobą rozmawiali, po czym usłyszałam trzask zamykanych drzwi i mężczyzna zajął miejsce za kierownicą. Wycofał i odjechał, a wtedy zauważyłam stojącą przed bramą staruszkę z niewielką siatką. Spojrzała w moją stronę, jakby wiedziała, że tu jestem. Nie ruszyłam się nawet o milimetr, tkwiąc w niewygodnej pozycji. Gdybym się poruszyła, liście, które leżały pod moimi nogami, wyjawiłyby moją obecność. Miałam nadzieję, że z tej odległości mnie nie widziała. Po chwili otworzyła furtkę i poczłapała w stronę domu. Odetchnęłam z ulgą. Odczekałam kilka minut, po czym wstałam i zerkając za siebie, weszłam na drogę, którą przyszłam. Szłam przed siebie, nadal się oglądając, aż wpadłam na coś twardego. Serce prawie podskoczyło mi do gardła. Bałam się obrócić głowę, by sprawdzić, co stało przede mną. A jak to seryjny morderca? Albo obrzydliwy potwór, który rozszarpie moje ciało na strzępy?

Zaryzykowałam. Obejrzałam się gwałtownie, by nie przeciągać chwili, i momentalnie odskoczyłam jak oparzona.