34,90 zł
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 222
Data ważności licencji: 6/30/2030
Copyright © by Paweł Chmielewski 2025
Copyright © for this edition by Wydawnictwo Esprit 2025
All rights reserved
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym.
PROJEKT OKŁADKI: © Małgorzata Bocian
MATERIAŁY OKŁADKOWE: fot. Grzegorz Gałązka / East News
REDAKCJA: Agnieszka Zielińska
KOREKTA: Justyna Jagódka
ISBN 978-83-68536-34-8
Wydanie I, Kraków 2025
WYDAWNICTWO ESPRIT SP. Z O.O.
ul. Władysława Siwka 27a, 31-588 Kraków
tel. 12 267 05 69, 12 264 37 09
e-mail: [email protected]
Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl
Wstęp
Rozdział I. Nowy papież
Rozdział II. Konklawe 2025
Rozdział III. Ku nowemu soborowi
Rozdział IV. Dialog międzyreligijny
Rozdział V. Ekumenizm
Rozdział VI. Liturgia
Rozdział VII. Spory doktrynalne i moralne
Rozdział VIII. Bioetyka
Zakończenie
Przypisy
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Kościół ma nowego papieża – relatywnie młodego, przynajmniej jak na standardy tego urzędu. Jeżeli Bóg tego zechce, pontyfikat Leona XIV potrwa długie lata, a to oznacza, że Robert Prevost odciśnie na Kościele katolickim wyraźny ślad swojej osobowości. Tak było już z pontyfikatami bł. Piusa IX (1846–1878), Leona XIII (1878–1903) czy św. Jana Pawła II (1978–2005).
W jaki konkretnie sposób Leon XIV ukształtuje katolicyzm, będziemy przekonywać się stopniowo dopiero w następnych latach. Pod wieloma względami zależy to jednak nie tylko od samego papieża, ale także od wyzwań, z którymi przyjdzie mu się zmierzyć. Wśród nich na czoło wysuwa się przyspieszająca transformacja polityczna i cywilizacyjna. Demokracje liberalne zdają się chwiać w posadach. Błyskawiczną karierę robią politycy, którzy zapowiadają albo już realizują zupełnie inny sposób rządzenia, daleki od ustalonych zasad globalnego porządku. Pokój światowy jest obecnie, niestety, tylko wspomnieniem. Tym wielkim wstrząsom towarzyszy niesamowity rozwój nowych technologii. Sztuczna inteligencja szybko zmienia kolejne obszary naszego życia, stawiając niezwykle poważne pytania o tożsamość i godność człowieka. Leon XIV już w pierwszych wystąpieniach swojego pontyfikatu dał wyraźnie do zrozumienia, że zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i zamierza dać na nią przemyślaną odpowiedź.
To jednak przecież „sfera zewnętrzna”; nie dotyczy bezpośrednio tego, co jest właściwym przedmiotem misji następcy św. Piotra: Kościoła i świętej wiary. Także tu Leona XIV czekają wielkie wyzwania. Katolicy są od wielu dziesięcioleci głęboko podzieleni: spierają się o liturgię, doktrynę, moralność. Papież Leon XIV będzie nieustannie konfrontowany z napięciami w obrębie samego Kościoła. Jak sobie z tym poradzi? Czy pójdzie drogą swojego poprzednika, Franciszka, starając się opierać Kościół na modelu „jedności w różnorodności” i zachęcając do pokojowego współistnienia, pomimo sprzecznych poglądów i przekonań? A może wzorem papieży z dawnych wieków zatroszczy się o jednoznaczność prawd doktrynalnych i moralnych, oczekując od wszystkich katolików gotowości do ich przyjęcia?
Właśnie o tych złożonych problemach piszę na kartach tej książki. Czytelnika zapraszam najpierw do refleksji nad osobą Leona XIV i konklawe, na którym został wybrany. Dwa wstępne rozdziały pozwolą, jak sądzę, lepiej zrozumieć genezę nowego pontyfikatu i rozpoznać zasoby duchowe, intelektualne i kadrowe, jakimi będzie dysponować Ojciec Święty.
W kolejnych rozdziałach, stanowiących właściwą część tej pracy, przedstawiam panoramę sześciu głównych wyzwań stojących przed Leonem, we wszystkich przypadkach ściśle związanych z życiem wewnętrznym Kościoła.
Kiedy w czwartek 8 maja tuż po godzinie osiemnastej z komina na dachu kaplicy Sykstyńskiej uniósł się biały dym, cały plac św. Piotra wpadł w euforię. Okrzyki radości, spontaniczna modlitwa, oklaski i tylko jedno pytanie: Kim jest ten, który ukaże się już wkrótce światu z balkonu bazyliki jako nowy następca św. Piotra?
To oczywiste: Włosi jak zwykle liczyli na swojego rodaka. Stojąc w coraz bardziej gęstniejącym tłumie, ciągle słyszałem to samo: „Sarà italiano!” – „To będzie Włoch!”. Wreszcie do wiernych wyszedł kard. Dominique Mamberti, protodiakon Kolegium Kardynalskiego. „Habemus papam!” – po tych słowach na placu znowu zawrzało, huk ludzkich głosów stał się tak wielki, że tylko z trudem można było zrozumieć kolejne słowa: „Eminentissimum ac Reverendissimum Dominum, Dominum Robertum Franciscum Sanctae Romanae Ecclesiae Cardinalem Prevost, qui sibi nomen imposuit Leonem XIV”.
Tłum na moment jakby zamarł. Prevost? Kto to? Francuz, może Hiszpan? Spośród zgromadzonych przed bazyliką św. Piotra prawie nikt wcześniej nie słyszał tego nazwiska, może z wyjątkiem niektórych duchownych czy dziennikarzy. Przez dłuższy czas ludzie byli wprawdzie radośni, ale zarazem głęboko zaskoczeni. Zdziwienie stało się jeszcze większe, kiedy w tłumie rozeszła się wieść, że papież jest z USA. „Papa americano!” – wołało wielu z pewną konsternacją, mieszaniną szczęścia i niepewności.
Dopiero kiedy po kilku minutach na balkonie bazyliki ukazał się sam Leon XIV, pozdrawiając wszystkich wiernych, tłum odetchnął – jakby wcześniej nie do końca wierzył w to, co się dzieje. A więc to prawda, mamy papieża!
Dlaczego kard. Robert Prevost przyjął imię Leon XIV? Dziennikarze, kardynałowie czy biskupi, którzy spekulowali na temat imienia przyszłego papieża, spodziewali się raczej Jana albo Pawła, może nawet Franciszka. Tymczasem nowy Ojciec Święty wszystkich zaskoczył, sięgając do przedsoborowej tradycji. Sam wyjaśnił tego powody w przemówieniu do kardynałów 10 maja:
Papież Leon XIII, w historycznej encyklice Rerum novarum, poruszył kwestię społeczną w kontekście pierwszej wielkiej rewolucji przemysłowej, a dziś Kościół dzieli się z wszystkimi swoim dziedzictwem nauki społecznej, aby odpowiedzieć na kolejną rewolucję przemysłową i rozwój sztucznej inteligencji, które stawiają nowe wyzwania w zakresie obrony godności ludzkiej, sprawiedliwości i pracy1.
Leon XIII stał na czele Kościoła katolickiego w latach 1878–1903. Jego długi pontyfikat obfitował w liczne i złożone dokumenty, dotyczące między innymi filozofii tomistycznej, szerzonych wówczas błędów modernizmu czy wreszcie problematycznych zagadnień z pogranicza religii i polityki. Do historii papież przeszedł jednak przede wszystkim dzięki encyklice Rerum novarum, o której mówił jego następca. W tym wielkim dokumencie, ogłoszonym 15 maja 1891 roku, Ojciec Święty upomniał się o sprawiedliwość wobec robotników i wszystkich ludzi zmagających się z trudną rzeczywistością rewolucji przemysłowej. Przyjmuje się, że to właśnie ta encyklika zapoczątkowała wielką historię nauki społecznej Kościoła, którą kontynuowali późniejsi papieże, zwłaszcza Pius XI (Quadragesimo anno, 1931) i św. Jan Paweł II (Centesimus annus, 1991). Kościół wprawdzie od wieków zajmował się kwestiami społecznymi, ale rewolucja przemysłowa zrodziła wyzwania tak odmienne od dawnych, że Leon XIII dostrzegł konieczność całościowego i pogłębionego przepracowania tej nauki i chciał nadać jej nową świeżość i skuteczność. Dziś trudności są zupełnie inne, ale wcale nie mniejsze, o czym zresztą piszę szeroko w rozdziale poświęconym bioetyce i sztucznej inteligencji. Kościół zaczął już odpowiadać na te problemy za Franciszka, na przykład w dokumentach Dignitas infinita (2024) oraz Antiqua et nova (2025), a papież Leon XIV chce najwyraźniej jeszcze wzmocnić głos Stolicy Apostolskiej.
Wydaje się jednak, że w wyborze imienia jest coś więcej. Kościół katolicki jest dziś bardzo podzielony. Odwołanie do wielkich spraw społecznych i papieża, którego pontyfikat rozpoczął się prawie sto pięćdziesiąt lat temu, to także obietnica jedności.
Wybór kard. Roberta Prevosta na papieża był komentowany przez kardynałów w większości z radością i nadzieją. Kurt Koch, reprezentant środowisk konserwatywnych związanych z Benedyktem XVI, wyraził wielką radość z powodu przyjęcia przez Ojca Świętego imienia Leon XIV2. Jego zdaniem nowy papież będzie się starał budować mosty, tak jak zapowiedział z balkonu bazyliki św. Piotra. Szwajcarski purpurat nie wiedział jednak, czy to się powiedzie; jak podkreślał, podziały w Kościele są dziś naprawdę głębokie. Bardzo pozytywnie wyraził się o nowym papieżu również kard. Jean-Claude Hollerich, pod wieloma względami stojący wręcz w opozycji do Kurta Kocha. Według Hollericha Leon XIV będzie z kolei kontynuować projekt synodalny Franciszka i budować Kościół jako przestrzeń otwartości, nawet w tak wrażliwych kwestiach jak LGBT3. Przytaczam tylko te dwa głosy ze względu na ich reprezentatywność: pokazują, że w Leonie XIV nadzieje pokładają naprawdę bardzo różni kardynałowie, co może wskazywać, że wybór, którego dokonało Kolegium Kardynałów, był pomyślany jako wybór środka. Podobnie wypowiadali się też bliski demokratom kardynał z USA Blase Cupich i jego rodak Timothy Dolan, sympatyzujący z republikanami. Leona chwalił były sekretarz Benedykta XVI abp Georg Gänswein, krytyk niemieckiej drogi synodalnej, oraz szef tej drogi, przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec, bp Georg Bätzing.
Co ciekawe, właśnie ze względu na umiarkowanie oraz dobre relacje z kardynałami z różnych środowisk wybór papieża z Chicago przewidzieli… włoscy naukowcy. Dokonał tego zespół pracujący pod kierunkiem prof. Giuseppe Sody z Università Bocconi w Mediolanie. Naukowcy przygotowali studium Nella rete del Conclave (W sieci konklawe), mapując za pomocą algorytmów wsszystkich kardynałów4. Wyszczególnili trzy kategorie potencjalnych papieży, biorąc pod uwagę status (czyli powiązania z innymi kardynałami), zdolność do budowania mostów oraz możliwości zawierania koalicji. Najważniejszą z kategorii była pierwsza – i właśnie tam algorytm wskazał Roberta Prevosta, którego poglądy określono jako „umiarkowane”.
Na początku pontyfikatu Leon XIV pokazał, że chce iść dalej właśnie jako ten, który będzie się starał łączyć wszystkich, zgodnie ze swoją dewizą zaczerpniętą od św. Augustyna: „In Illo uno unum”, czyli „W Nim jednym jedno”. Nowy papież nie chce przyporządkować się do żadnego konkretnego środowiska, ani tradycjonalistycznego, ani progresywnego. Pytanie jednak, czy taka postawa jest w dłuższej perspektywie w ogóle możliwa. Ostatecznie wiele kwestii, które trzeba rozwiązać w Kościele – piszę o nich na kartach tej książki – wymaga jasnego opowiedzenia się „za” albo „przeciw”. Dotyczy to spraw doktryny, moralności, wielkiej polityki. W pierwszych tygodniach pontyfikatu można się starać o jedność i dobre traktowanie wszystkich, ale kiedy przyjdzie czas na nominacje personalne i dokumenty, „miesiąc miodowy” się skończy. Polityka żyje kompromisem – najtrwalsze często są te rozwiązania, które nie zadowalają nikogo, ale nikomu też za bardzo nie przeszkadzają. W Kościele jest inaczej, bo chodzi tu nie o pragmatyczny spokój, ale o prawdę. A prawdy nie można przyjąć na zasadzie kompromisu; trzeba o nią walczyć, co oznacza konfrontację.
Przyjrzyjmy się teraz krótko sylwetce tego, który ma zaprowadzać w Kościele jedność. Robert Franciszek Prevost urodził się 14 września 1955 roku w Chicago w Stanach Zjednoczonych. Jego ojciec pochodził z rodziny o włoskich i francuskich korzeniach, matka z rodziny o złożonej historii, mającej przodków hiszpańskich i czarnoskórych. Był normalnym Amerykaninem: jak większość młodych interesował się między innymi baseballem, kibicując jednej z chicagowskich drużyn. Zarazem coś go zawsze odróżniało: w końcu nie każdy chłopiec bawi się w księdza, odgrywając celebrację Mszy Świętej choćby przy desce do prasowania. Tak było tymczasem z małym „Bobem”, jak zaświadczył jeden z jego braci.
W 1969 roku przyszły papież został przyjęty do niższego seminarium augustianów w mieście Holland w stanie Michigan, co na trwałe określiło jego przyszłość. Do zakonu św. Augustyna wstąpił cztery lata później, a w 1982 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował też matematykę na Uniwersytecie Villanova na przedmieściach Filadelfii. Papież matematyk to rzecz dość niezwykła, choć Leon XIV ma swojego poprzednika. Znakomitym znawcą nauk matematycznych był Gerbert z Aurillac, czyli Sylwester II, papież posługujący na przełomie X i XI wieku. Sylwester dzięki sile swojego intelektu dał Kościołowi wiele dobra w dziedzinie dialogu i twórczej konfrontacji z myślą ówczesnego świata. Można mieć nadzieję, że matematyczne zdolności Leona będą owocować także w czasie jego pontyfikatu, co naszej epoce, tak często skrajnie nieracjonalnej, mogłoby wyjść na dobre.
Prevost początkowo posługiwał w Rzymie, ale już w 1985 roku wyjechał na misje do Peru, gdzie miał spędzić znaczną część swojego życia. W 1987 roku otrzymał doktorat z prawa kanonicznego na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu, czyli słynnym rzymskim Angelicum. Jego współbracia coraz bardziej go doceniali i obdarzali kolejnymi urzędami, aż do najwyższego z możliwych: w 2001 roku został generałem augustianów. Pełnił tę funkcję przez dwie kadencje, sprawdzając się jako administrator dbający zarówno o formację zakonników, jak i o finanse klasztorów. Mieszkał w tym czasie w Rzymie, co pozwoliło mu doskonale zaznajomić się z Wiecznym Miastem; w połączeniu z licznymi podróżami związanymi z obowiązkami generała było to gwarancją zbudowania sieci międzynarodowych kontaktów i poznania rzeczywistości Kościoła na całym świecie.
W 2014 roku papież Franciszek uczynił Roberta Prevosta administratorem apostolskim diecezji Chiclayo w Peru, a rok później – jej biskupem. Jorge Mario Bergoglio wiedział, co robi, bo znał się z Prevostem już z okresu jego posługi misjonarskiej w Peru. Franciszek mógł wierzyć, że nowy biskup będzie gorliwie oddawać się swojej pracy, pamiętając zawsze o biednych. Ci, którzy znali go w tamtym czasie, zaświadczają, że taki właśnie był: pokorny, serdeczny, gotowy do poświęceń i ciężkiej pracy. Zaraz po wyborze internauci zaczęli publikować zdjęcia bp. Prevosta na koniu. Nie jeździł dla przyjemności, choć sport lubi, zwłaszcza grę w tenisa. Koń był mu potrzebny, żeby docierać do odległych górskich zakątków w Peru, które na początku 2023 roku zostały ciężko doświadczone przez zjawisko pogodowe El Niño. W czasie pandemii COVID-19, tak jak inni biskupi w Peru, wzywał do przestrzegania restrykcji sanitarnych i szczepienia się, ale nie zostawił wiernych samym sobie. Sieć obiegły fotografie biskupa, który idzie pustymi ulicami z Najświętszym Sakramentem, błogosławiąc swoim owcom. Robert Prevost zżył się z mieszkańcami Chiclayo i ich kolorową lokalną kulturą. Nic dziwnego, że kiedy pojawił się na balkonie bazyliki św. Piotra, na kilka chwil zrezygnował z języka włoskiego, pozdrawiając po hiszpańsku swoich dawnych diecezjan.
Franciszek nie pozwolił bp. Prevostowi na ograniczenie posługi do własnej diecezji. W drugiej połowie swojego pontyfikatu zaczął włączać go w pracę Kurii Rzymskiej. W 2019 roku Prevost został członkiem Kongregacji ds. Duchowieństwa, rok później – Kongregacji ds. Biskupów. W 2023 roku papież powierzył mu kierownictwo nad tym urzędem, znanym już wówczas pod nazwą Dykasterii. Wkrótce wyniesiony również do godności kardynalskiej, augustianin zaczął odpowiadać za nominacje biskupie na całym świecie. Franciszek musiał być bardzo zadowolony z jego pracy; w 2025 roku podniósł jego kardynalską rangę do najwyższej z możliwych, czyli kardynała biskupa.
W ciągu ponad dwóch lat, które spędził jako prefekt dykasterii, Robert Prevost poznał wielu hierarchów z całego świata. Dlatego kiedy 21 kwietnia 2025 roku papież Franciszek nieoczekiwanie zmarł, amerykański kardynał nie był bynajmniej postacią „z drugiego szeregu”. Doświadczony duszpasterz, sprawny administrator, kurialista, współpracownik byłego papieża, człowiek łączący swoim życiem trzy kontynenty. Nic dziwnego, że prasa na całym świecie opisywała go dość chętnie jako jednego z potencjalnych następców Franciszka, dodając jednak zawsze, że wybór kardynała urodzonego w USA jest wciąż bardzo mało prawdopodobny. Na konklawe zdecydowano jednak inaczej.
Niech pokój będzie z wami wszystkimi, najdrożsi bracia i siostry. Takie było pierwsze pozdrowienie Chrystusa Zmartwychwstałego, Dobrego Pasterza, który oddał życie za Bożą owczarnię. Ja także chciałbym, by to pozdrowienie pokoju dotarło do naszych serc, dotarło do waszych rodzin, do wszystkich ludzi, gdziekolwiek się znajdują, do wszystkich ludów, do całej ziemi. Pokój wam!5
To pierwsze zdania, jakie wygłosił do wiernych z całego świata już nie Robert Prevost, ale Leon XIV. Jego orędzie z balkonu bazyliki św. Piotra było dość długie, ale słowo „pokój” nowy papież wypowiedział wielokrotnie. 8 maja to nie tylko uroczystość św. Stanisława. To również rocznica zakończenia drugiej wojny światowej. Nikogo nie zaskoczyło, że Ojciec Święty, który w takim dniu przemówił pierwszy raz do katolików, skupił się właśnie na pokoju – w świecie wchodzącym w nowy wyścig zbrojeń i rozrywanym kolejnymi krwawymi konfliktami zbrojnymi, od Europy, przez Afrykę, aż po Azję. Zrobił to w naprawdę wyjątkowy sposób: nie ograniczył się do ogólnych wezwań do pokoju między krajami, ale wystosował wprost apel o rozbrojenie. Ten niezwykły akt sugeruje szczególną wrażliwość Leona na kwestie polityczne. W kolejnych dniach zresztą wątek pokoju powracał w jego wystąpieniach często, niemal codziennie, tak jakby papież chciał dać jasno do zrozumienia, że będzie to priorytet jego pontyfikatu.
W wystąpieniu z 8 maja Leon XIV poruszył jednak również inne kwestie. Mówił o Chrystusie Zmartwychwstałym, o zaufaniu do Boga i o Jego bezwarunkowej miłości do wszystkich ludzi. „Wszyscy jesteśmy w ręku Boga” – powiedział z uśmiechem, zachęcając w ten sposób do całkowitego zawierzania się Panu. Wezwał też opieki Matki Bożej z Pompejów, bo 8 maja jest dniem szczególnego do Niej nabożeństwa. To właśnie tego dnia 1876 roku położono kamień węgielny pod budowę sanktuarium maryjnego w Pompejach, a w Jej kult, promowany przez bł. Bartłomieja Longo, zaangażował się również poprzednik nowego papieża, Leon XIII. Ojciec Święty, dając wyraz przywiązania do Niepokalanej, razem z wiernymi zmówił modlitwę Zdrowaś Maryjo, na co zgromadzeni na placu św. Piotra zareagowali wielkim poruszeniem. W wielu oczach pojawiły się łzy, a w sercach – nadzieja na maryjny pontyfikat.
Wyczulone ucho dziennikarza starało się jednak wyłapać również inne akcenty, które mogłyby sugerować kierunek, w jakim chce iść nowy papież. Leon XIV mówił dużo o dialogu ze światem i budowaniu mostów. Wskazywał na otwartość Kościoła, który – jak to obrazowo określił – powinien być otwarty właśnie tak jak plac św. Piotra, dostępny z wielu stron dla wszystkich. Wspomniał dwukrotnie swojego poprzednika, Franciszka, dziękując mu za posługę. Zapewnił, że Kościół nadal będzie Kościołem synodalnym, tak jak chciał tego papież z Argentyny. Czy to wszystko oznacza, że choć pod innym imieniem, Robert Prevost chce się stać Franciszkiem II? To się dopiero okaże, ale zwrócę jeszcze uwagę na kilka innych wystąpień Leona XIV, które razem z orędziem powitalnym tworzą pewien zarys programu nowego pontyfikatu, jak wszystko na to wskazuje, chcącego obficie czerpać z dziedzictwa poprzedniego papieża.
Pierwsza homilia do kardynałów, wygłoszona w piątek 9 maja, wywołała wielką euforię wszystkich, którzy pragną Kościoła skupionego na Chrystusie i nauczania opartego na pogłębionej myśli teologicznej. Leon XIV mówił o boskości i jedyności zbawczej Chrystusa, wierności Mu aż do męczeńskiej śmierci, Kościele jako świetle dla narodów świata, prymacie biskupa Rzymu, konfrontacji z ateizmem. „Jezus jest Mesjaszem, Synem Boga żywego, czyli jedynym Zbawicielem i objawiającym oblicze Ojca”6 – powiedział. Zadeklarował, że jako następca św. Piotra chce być „wiernym szafarzem na rzecz całego Mistycznego Ciała Kościoła, tak aby Kościół był coraz bardziej miastem położonym na górze, arką zbawienia płynącą po falach historii, latarnią morską, która oświetla noce świata”. Wskazywał, że świat patrzy na Jezusa Chrystusa swoimi oczami, widząc w Nim tylko człowieka, może nawet wybitnego, ale przecież nie Boga. Przypomniał, że nawet wśród ochrzczonych są ludzie, którzy sprowadzają Jezusa do roli „charyzmatycznego lidera lub superczłowieka”. Choć w teorii są chrześcijanami, żyją oni „w faktycznym ateizmie”. Papież odwołał się wreszcie do św. Ignacego z Antiochii, który powiedział: „Wtedy będę naprawdę uczniem Jezusa Chrystusa, kiedy nawet ciała mego świat widzieć nie będzie”, odnosząc się w ten sposób do śmierci, jaka go czekała – pożarcia przez dzikie zwierzęta. Każdy, kto w Kościele pełni posługę władzy, mówił Leon XIV, musi „zniknąć, aby pozostał Chrystus”, i „poświęcić się do końca, aby nikomu nie zabrakło możliwości poznania Go i kochania”. Wielu komentatorów w sieci wskazywało, że to akcenty bardzo odmienne od tych, do których przyzwyczaił nas Franciszek. Trzeba jednak pamiętać, że pierwsza homilia ma swoją specyfikę; Jorge Mario Bergoglio w analogicznym momencie również wygłosił bardzo płomienne kazanie, ściśle skupione na Zbawicielu. Papież z Argentyny wskazywał jednak już wtedy na pewną dynamikę Kościoła: jego postępowanie w wierze, rozwój, przemiany. W homilii Leona XIV tego „ruchu” nie było, Ojciec Święty skupił się na Kościele raczej jako na stabilnym punkcie orientacyjnym dla całego świata.
Ciekawe wątki były obecne również w przemówieniu do Kolegium Kardynalskiego z 10 maja. Leon XIV przedstawił się jako papież kontynuujący linię Franciszka oraz człowiek, który chce poprowadzić Kościół w epoce cyfrowej rewolucji. W przypadku kontynuacji odwołał się jednak nie do całości pontyfikatu poprzednika, ale do jednego konkretnego dokumentu: adhortacji Evangelii gaudium z 2013 roku. W tym dokumencie papież wzywał Kościół do wielkiego wysiłku misyjnego i skupienia się na ubogich, tak aby Kościół w ewangeliczny i wiarygodny sposób mógł głosić Chrystusa całemu światu. Adhortacja powstała w pewnym sensie jako owoc namysłu Kościoła latynoskiego nad kierunkami duszpasterskimi potrzebnymi w nowym stuleciu, które wyrażono w słynnym Dokumencie z Aparecidy z 2007 roku. W Evangelii gaudium Franciszek zapisał jednak również kilka zdań, które zaniepokoiły wielu katolików. Stwierdził, że Kościół powinien się pożegnać z monolityczną doktryną i postawić na różnorodność doktrynalną. Kolejne lata jego pontyfikatu pokazały, że traktował te słowa poważnie. Wszyscy zainteresowani życiem Kościoła pamiętają wielkie spory dotyczące ważnych zagadnień doktrynalnych i moralnych, które kończyły się właśnie przyjęciem zasady różnorodności: jedni biskupi robili tak, drudzy inaczej…
Leon XIV odwołał się do kilku konkretnych punktów z Evangelii gaudium – ale nie do tych, które dotyczyły różnorodności doktrynalnej. Może to sugerować, że kontynuacja linii pontyfikatu Franciszka będzie w wydaniu nowego papieża bardzo wyraźna, ale niekoniecznie całkowita. Nie chodzi tylko o „styl” Prevosta, który na balkonie bazyliki św. Piotra pojawił się w tradycyjnym mucecie, inaczej niż jego poprzednik. Odmienność może dotyczyć przede wszystkim podejścia do spraw teologicznych, które w przypadku Franciszka ustępowały miejsca spontaniczności duszpasterskiej. Leon XIV, jako doktor prawa kanonicznego, a przy tym człowiek starający się ważyć słowa, może zapewnić Kościołowi bardzo potrzebne uporządkowanie doktrynalne. O wielu szczegółach rozstrzyg-nie sposób, w jaki nowy papież będzie prowadzić proces synodalny, rozpoczęty przez Franciszka w 2021 roku i mający się zakończyć w roku 2028. Sytuacja przypomina więc tę z okresu soboru watykańskiego II. Choć to wielkie wydarzenie zainicjował św. Jan XXIII, przeprowadził je do końca i nadał mu własny kierunek dopiero jego następca, św. Paweł VI.
1Przemówienie Ojca Świętego Leona XIV do Kolegium Kardynalskiego, https://www.vatican.va/content/leo-xiv/pl/speeches/2025/may/documents/20250510-collegio-cardinalizio.html.
2 Zob. Kardynał Kurt Koch: Leon XIV będzie poszukiwać jedności w Kościele, https://pch24.pl/kardynal-kurt-koch-leon-xiv-bedzie-poszukiwac-jednosci-w-kosciele/.
3 Zob. Orędownik synodalności kard. Hollerich o nowym papieżu: będzie to pontyfikat kontynuacji magisterium Franciszka, https://pch24.pl/oredownik-synodalnosci-kard-hollerich-o-nowym-papiezu-bedzie-to-pontyfikat-kontynuacji-magisterium-franciszka/.
4 Zob. In the Network of the Conclave, https://www.unibocconi.it/en/news/network-conclave.
5Pierwsze słowa Leona XIV, https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2025-05/pierwsze-slowa-leona-xiv.html. Wszystkie cytaty z tego wystąpienia za tym źródłem.
6Homilia Ojca Świętego Leona XIV, https://www.vatican.va/content/leo-xiv/pl/homilies/2025/documents/20250509-messa-cardinali.html. Wszystkie cytaty z tego wystąpienia za tym źródłem.