Łaska jest silniejsza - Kyle Idleman - ebook

Łaska jest silniejsza ebook

Kyle Idleman

4,3

Opis

„Nim dotrzesz do końca tej książki, zobaczysz łaske w całkiem inny sposób niż dotychczas – na nowo przyjrzysz się kochającemu Bogu. Daj się przekonać!” - Max Lucado, autor książek „GRACE” i „In the Grip of Grace”

Żaden grzech nie jest tak wielki, żadne zgorzknienie tka głębokie, aby łaska Boża nie mogła odmienić ludzkiego serca i napisać naszej historii na nowo. A jednak tak ciężko nam ją zrozumieć.

To nie ma sensu.
To niesprawiedliwe.
Nie da się odkupić tego, co zrobiłem.

Nie ma chyba nic równie trudnego do wyjaśnienia jak Boża łaska. Najlepszym sposobem – prawdopodobnie jedynym – aby ja pojąć, jest doświadczenie jej. W książce „Łaska jest silniejsza” autor, pastor Kyle Idleman, prowadzi nas ku odkryciu świadomości, że łaska jest większa i silniejsza niż nasze błędy, porażki, pragnienie zemsty czy sytuacja pozornie bez wyjścia. Poprzez wspaniałe historie osób, które doświadczyły łaski, ta książka pomoże Ci pojąć, czym ona właściwie jest. Nawet jeśli chrześcijanie w twoim otoczeniu nie potrafią jej okazywać.

„Łaska to mój ulubiony temat, a Kyle Idleman w swojej nowej książce porusza go w całkiem inny sposób niż dotychczas, okraszając go wciągającymi historiami i spostrzeżeniami. Nie ma nic większego i wspanialszego niż łaska. Ciesz się nią, żyj w niej i dziel się nią!” - Lee Strobel, nagradzany autor książki „The Case for Grace”

Kyle Idleman jest pastorem w Kościele Chrześcijańskim Southeast w Louisville w stanie Kentucky – jest to piąty największy kościół w Ameryce. Tam co tydzień naucza ponad 20 tysięcy wiernych. Jest autorem bestsellerowej, nagradzanej książki „Więcej niż fan”, a także takich pozycji, jak „zasada AHA” czy „Koniec mnie”. Często występuje na krajowych konferencjach i gości w licznych kościołach. Kyle i jego żona DesiRae mają czworo dzieci i mieszkają na farmie.

Rekomendacje:

Przy książkach Kyle’a Idlemana nie sposób się nudzić. Wręcz przeciwnie, zawsze prowokuje, stawia wyzwania, budzi ekscytację. Nim dotrzesz do końca tej książki, zobaczysz łaskę w całkiem inny sposób niż dotychczas – na nowo przyjrzysz się kochającemu Bogu. Daj się przekonać!

Max Lucado, autor książek „GRACE” i „In the Grip of Grace”

Łaska to mój ulubiony temat, a Kyle Idleman w swojej nowej książce porusza go w całkiem inny sposób niż dotychczas, okraszając go wciągającymi historiami i spostrzeżeniami. Nie ma nic większego i wspanialszego niż łaska. Ciesz się nią, żyj w niej i dziel się nią!
Lee Strobel, nagradzany autor książki „The Case for Grace”

 

Kyle Idleman to wspaniały autor. Otwierając swoje serce oraz Boże Słowo, dzieli się historiami, które są jednocześnie wzruszające i znaczące; z zadziwiającą otwartością przyznaje się do swoich słabości. Jego lekko drwiące poczucie humoru tylko wzbogaca tekst, nie odciągając jednak czytelnika od najważniejszego przesłania. „Łaska jest silniejsza” inspiruje, pokazuje ścieżkę do wolności poprzez wspaniały dar łaski dany nam przez Boga. Byłam nią zachwycona!
Liz Curtis Higgs, autorka bestsellerowej książki „Bad Girls of the Bible”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 210

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (6 ocen)
3
2
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




„Przy książkach Kyle’a Idlemana nie sposób się nudzić. Wręcz przeciwnie, autor zawsze prowokuje, stawia wyzwania, budzi ekscytację. Nim dotrzesz do końca tej książki, zobaczysz łaskę w całkiem inny sposób niż dotychczas – na nowo przyjrzysz się kochającemu Bogu. Daj się przekonać!”.

Max Lucado, autor książek Grace i In the Grip of Grace

„Łaska to mój ulubiony temat, aKyle Idleman wswojej nowej książce porusza go wcałkiem inny sposób niż dotychczas, okraszając go wciągającymi historiami ispostrzeżeniami. Nie ma nic większego iwspanialszego niż łaska. Ciesz się nią, żyj wniej idziel się nią!”.

Lee Strobel, nagradzany autor książki The Case for Grace

„Kyle Idleman to wspaniały autor. Otwierając swoje serce oraz Słowo Boże, dzieli się historiami, które są jednocześnie wzruszające i znaczące; z zadziwiającą otwartością przyznaje się do swoich słabości. Jego lekko drwiące poczucie humoru tylko wzbogaca tekst, nie odciągając jednak czytelnika od najważniejszego przesłania. Książka Łaska jest silniejsza inspiruje, pokazuje ścieżkę do wolności poprzez wspaniały dar łaski dany nam przez Boga. Byłam nią zachwycona”.

Liz Curtis Higgs, autorka bestsellerowej książki

Niegrzeczne dziewczynki w Biblii

„Jako naśladowca Jezusa nie mogę nie być fanem Kyle’a Idlemana. Wydaje się, że żywi się on ioddycha pasją oraz pragnieniem głębokiej więzi zBogiem. Taki rodzaj relacji nie ma prawa bytu, jeśli ograniczamy łaskę zaledwie do tego, co uczynił Bóg, aby nas zbawić. Relacja ta może zaistnieć tylko wtedy, kiedy pozwalamy, aby Jego łaska przeniknęła do wszystkich sfer naszego życia, nawet tych najbardziej zagmatwanych igrzesznych, istała się czymś, co definiuje nas oraz nasze relacje zinnymi ludźmi. Książka Kyle’a uczy, jak to zrobić”.

Dr Tim Kimmel, autor książek Grace Based Parrenting

i Grace Filled Marriage

„Książki Kyle’a Idlemana nigdy nie przestają mnie inspirować. Autor pisze odważnie, przekazując prawdy biblijne wprzekonujący, świeży sposób! Kyle stawia nam wyzwanie – chce, abyśmy nie tylko doświadczyli łaski, ale także upewnili się, że doświadczy jej każdy, kogo spotykamy na swojej drodze. Jego mądry, prosty przekaz zmotywuje Cię izachęci, abyś żył życiem godnym Twojego powołania. Gorąco polecam!”.

Chip Ingram, autor książki Grace:

Experiencing God’s Generosity

„Kiedy Kyle Idleman coś pisze, ja to czytam. To niemal imperatyw. Gdy zasiadłam do lektury książki Łaska jest silniejsza, nie mogłam się od niej oderwać. Rozważania na temat łaski były dla mnie wyzwaniem, a słowa, którymi Kyle opisywał ludzi – źródłem inspiracji. Sposób, w jaki przedstawia on Boga, jest dla mnie pocieszający. Dzięki tej książce jestem inną, lepszą osobą… i Ty też możesz nią być”.

Caleb Kaltenbach, autor książki Messy Grace

„Kiedy przysłano mi manuskrypt książki Łaska jest silniejsza, pomyślałam sobie: „O nie, kolejna książka ołasce!”. Rzuciłam okiem na regał idoliczyłam się co najmniej ośmiu książek, które miały to słowo wtytule. Zastanawiałam się, czy kolejna jest mi wogóle potrzebna. Niemniej jednak zaczęłam ją czytać… inatychmiast pochłonęły mnie historie Kyle’a Idlemana, jego humor, głębokie prawdy, które głosi iwkońcu – oczywiście – łaska. Czytając, śmiałam się na głos, uroniłam też kilka łez, kiedy przypomniał mi owszechogarniającej potędze Bożej łaski, ojej znaczeniu, zwłaszcza wchwilach załamania, rozczarowania ibólu, które napotykamy na swojej drodze. Kiedy skończyłam czytać, sama odpowiedziałam na swoje pytanie: Tak, potrzebuję jeszcze jednej książki ołasce. Myślę, że wszyscy jej potrzebujemy”.

Cynthia Heald, autorka książki Becoming a Woman of Grace

„Kyle opowiada ołasce wtaki sposób, że angażuje wszystkich do aktywności, anie tylko biernego słuchania. Łaska jest silniejsza zachęci Cię, abyś codziennie przyjmował Bożą miłość imiłosierdzie, apotem przekazywał je innym. Zobaczysz także, że istotnie nie ma nic większego iwspanialszego niż Boża łaska”.

Mark Batteron, zakochany w Bożej łasce autor bestsellera New York Timesa Kręgi modlitwy

„Kyle oddziela ziarna od plew – odrzuca wszelkie nonsensy iprowadzi prosto do tego, co jest dla nas duchowo istotne”.

Jud Wilhite, autor książki Bóg podąża za tobą

„W przeciwieństwie do powiedzenia ‘Co kwacze jak kaczka, musi być kaczką’ – nie każda książka o łasce świadczy o tym, że jej autor wie wszystko na jej temat. To na szczęście nie sprawdza się w przypadku Kyle’a Idlemana, który zarówno mówi o łasce, jak i doskonale ją poznał. Sam się przekonaj, a potem podziel się tym z kimś innym – bezinteresownie. Tak jak i łaską”.

John D. Blase, poeta i współautor książki All Is Grace

„Łaska jest silniejsza to przepiękna opowieść, która nie tylko zawiera w sobie piękno i nienaruszalną świętość Bożej łaski, ale pokazuje, w jaki sposób doświadczamy łaski, jak ona spotyka nas u podnóża góry, przed którą wszyscy stoimy, jak pomaga wspiąć się na nią, jak nas oczyszcza i zaprasza w objęcia przebaczenia. Ta książka to zaproszenie do całkowitego zanurzenia się w duszy. Odsuń od siebie zmartwienia, zapomnij o tym, czego żałujesz, odrzuć założenia, które trzymają Cię na uwięzi i pozwól sobie w pełni przyjąć Bożą miłość, zarówno w najbardziej podstawowych, jak i najgłębszych aspektach Twojego życia”.

Emily Ley, autorka książki Grace, Not Perfection

„Kyle wie, jak operować słowami. Gdy jego pióro dotyka papieru, Bóg wykorzystuje to, aby poruszyć naszą duszę i poszerzyć wyobraźnię. Z książki Łaska jest silniejsza dowiesz się, że Boża łaska jest silniejsza niż Twoje błędy, rany i to, co cię otacza. Pokochasz tę książkę!”.

Derwin Gray, autor książki Crazy Grace for Crazy Times

„Jeśli masz już dość uciekania od swoich błędów, od tego, co Cię boli ico Cię otacza, przeczytaj tę książkę. Kyle Idleman chce bowiem zaprowadzić Cię do miejsca pełnego łaski, ado swojej dyspozycji ma pasjonujące historie, trafne biblijne prawdy iprzejmujące przykłady ich stosowania. Jeśli iTy zastosujesz je wswoim życiu, odkryjesz, że łaska jest na wyciągnięcie ręki, że Bóg pragnie wziąć Cię wswoje ramiona. Kup jedną książkę dla siebie idodatkowe dziesięć, by obdarować bliskich”.

Carol Kent, autorka książki

Between a Rock and a Grace place

PROLOG

Pięć lat temu podróżowałem po świecie, przemawiając wróżnych kościołach ina konferencjach. Tematem wykładów było pójście za Jezusem. Napisałem książkę Więcej niż fan, która zachęcała ludzi nazywających siebie chrześcijanami do tego, aby byli nie tyle fanami Jezusa, co Jego naśladowcami. Kiedy bowiem Jezus powiedział, abyśmy za Nim poszli, chciał, żebyśmy wyrzekli się siebie iprzyjęli Jego krzyż. Natomiast my, zwłaszcza ci żyjący wzachodniej części świata, mamy tendencję do tego, by próbować naśladować Jezusa, trzymając się kurczowo tego, kim jesteśmy. Chcemy przyjąć zaproszenie Chrystusa, ale obsesyjnie boimy się porzucić własny komfort życia – chcemy iść za Jezusem, ale nie nieść przy tym krzyża.

Innymi słowy, chcemy iść tak blisko Niego, aby czerpać ztego korzyści, ale nie tak blisko, żeby musieć wykazać się wysiłkiem. Kiedy Jezus zaoferował swoje zaproszenie, ludzie poczuli się nieswojo – do tego stopnia, że nieraz ogromne tłumy odwracały się na pięcie iwracały do domu.

Kiedy wygłaszałem te kazania, martwiłem się. Chciałem, żeby chrześcijanie czuli się źle iniewygodnie zmyślą, że nie ma nic złego wpójściu za Jezusem na ich warunkach. Pewnego wieczoru przemawiałem na konferencji dla mężczyzn na Uniwersytecie Alabama wBirmingham. Zreguły, kiedy przemawiam wsali, wktórej znajduje się tysiąc mężczyzn, zdarza mi się używać mocnych, dosadnych słów. Po skończonym kazaniu zszedłem ze sceny, czując się całkiem nieźle. Ale im dogadałem! Przez jakiś czas rozmawiałem zludźmi, którzy chcieli mi coś powiedzieć, ipodpisywałem książki. Nagle jeden zmężczyzn wręczył mi kawałek papieru zodnośnikiem do fragmentu Biblii.

List do Hebrajczyków 12,15

Nie zapytałem go, oczym mówi ten fragment. Wiem, że to zabrzmi żałośnie, ale kiedy ktoś podaje mi jakiś odnośnik biblijny, zreguły udaję, że świetnie wiem, co jest tam napisane, nawet jeśli nie mam bladego pojęcia. Mógłbyś nawet zmyślić jakiś odnośnik, aja prawdopodobnie itak pokiwałbym głową, jak gdybym nie tylko był znim zaznajomiony, ale wręcz wpoił go sobie do głowy w dzieciństwie. Wkażdym razie podziękowałem temu mężczyźnie, włożyłem karteczkę do kieszeni ikompletnie oniej zapomniałem.

Jeśli coś ma nieszczęście trafić do mojej kieszeni, dzieje się jedna zdwóch rzeczy – albo ląduje to wkoszu na śmieci, razem zcałą garścią połamanych wykałaczek ipapierków po gumach, albo, co bardziej prawdopodobne, zostaje wtej kieszeni, dopóki nie wrzucę spodni do prania, wktórym zbije się wstrzęp trafiający do filtra suszarki.

Ale kiedy tego wieczoru wracałem do domu, zatrzymałem się wbarze zfast foodem. Szukając wkieszeni drobnych, natrafiłem na wciśniętą tam karteczkę. Czekając na jedzenie, sprawdziłem wtelefonie, oczym mówi ten werset. Znałem go, ale tym razem znaczył dla mnie coś innego niż wcześniej. Czy zdarzyło ci się czytać coś wBiblii imieć wrażenie, że to nie ty sam sobie czytasz, ale czyta ci to Bóg? Tak się wtedy czułem.

Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej.

Tej nocy wbarze zfast foodem Bóg zabrał mnie wpodróż, która doprowadziła do napisania tej książki. Nadal lubię mówić ludziom, co to znaczy naprawdę podążać za Jezusem, ale ztyłu głowy ciągle słyszę głos Ducha Świętego, który powtarza mi: Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej.

Wyrażenie „pozbawić się” może być również przetłumaczone jako „nie otrzymać” lub „nie przyjąć”, albo „nie doświadczyć”. Modlę się, abyś czytając tę książkę, otrzymał, przyjął idoświadczył Bożej łaski wswoim życiu.

WSTĘP 

Łaska jest silniejsza

Na początku każdego roku pojawiają się artykuły na temat słów, które zostały oficjalnie dodane do słowników. Zawsze fascynuje mnie obserwowanie, jak słowo, które nie istniało, albo przynajmniej nie było oficjalnie uznane, nagle zostaje włączone do oficjalnego zasobu naszego słownictwa.

Nie oznacza to, że używam tych słów, bo celowe stosowanie wyrazów, z którymi ludzie nie są zaznajomieni, wydaje mi się sztubackie, by nie rzec infantylne. Ale w tym roku, kiedy je czytałem, bawiłem się w zgadywanie znaczeń. Wymagało to ode mnie więcej wysiłku, niż sądziłem! Pozwól, że przedstawię ci moje ulubione trzy słowa z całej listy nowo powstałych, ty zaś spróbuj odgadnąć, co oznaczają:

telefonezja,

burza bluzgów,

oddmuchać1.

Gotowy? Masz już swoje definicje? To teraz spójrz na te właściwe.

1. Telefonezja. Pomyślałem, że to słowo najprawdopodobniej powstało zpołączenia słów „telefon” i„amnezja”, wzwiązku zczym zgadywałem, czy definicja mogłaby brzmieć mniej więcej tak: „Zjawisko zapomnienia, gdzie zostawiliśmy telefon komórkowy chwilę po tym, jak go używaliśmy”. Prawdziwa definicja brzmi jednak: „Przypadłość polegająca na wybraniu numeru telefonu izapomnieniu, do kogo się dzwoni, kiedy dana osoba odbierze telefon”.

2. Burza bluzgów. Pojęcie przydatne w środowisku korporacyjnym, pochodzi od zwrotu „burza mózgów”. Oto definicja: „Spotkanie mające na celu znalezienie winnych porażki (na przykład nieudanej kampanii, przegranego przetargu) , zamiast skupienie się na rozwiązaniu problemu/porażki”.

3. Oddmuchanie. Słówko to może przydać ci się podczas Halloween. Przykład użycia tego słówka w zdaniu, to: „Chłopiec zapytał mamę, czy może zjeść cukierka, skoro już go oddmuchał”. Definicja mówi zaś, że oznacza ono „oczyszczenie jedzenia (zwłaszcza cukierka), które spadło na podłogę, poprzez podmuchanie na nie”.

Oto kilka nowych słów o nowym znaczeniu. Są dla nas interesujące iprzykuwają naszą uwagę dlatego, że mimo iż są nowe, opisują coś, co jest nam dobrze znane.

Łaska nie jest jednak dla nas słowem nowym. Dobrze je znamy – ito może być problematyczne. Używamy słowa, które funkcjonuje od tak dawna ijest tak powszechne, że słysząc je, chce nam się ziewać znudów. Słowo łaska jest tak popularne, że nie kojarzy nam się zczymś niesamowitym.

Pamiętam reklamę płatków Corn Flakes zczasów, kiedy byłem dzieckiem. Najwyraźniej pracownicy produkującej je firmy Kellogg’s zadali sobie trud przeprowadzenia badań, zktórych wynikało, że wielu ich potencjalnych klientów wyrosło na tych właśnie płatkach, ale od wielu lat ich nie kupowało. Wpadli więc na taki slogan reklamowy: „Płatki Corn Flakes – spróbuj ich znowu po raz pierwszy!”. Chcieli przedstawić swój produkt na nowo, zachęcali więc ludzi do skosztowania płatków, jakby nie robili tego nigdy wcześniej.

Wiem, że większość zwas wysłuchała już wswoim życiu nieskończonej liczby kazań na temat łaski. Pewnie nawet przeczytaliście na jej temat niejedną książkę. Modlę się jednak, abyście zobaczyli to słowo znowu po raz pierwszy.

Źródło zgorzknienia

WLiście do Hebrajczyków 12,15 czytamy: Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej. To przykazanie poparte jest ostrzeżeniem: … aby jakiś korzeń gorzki, który rośnie wgórę, nie spowodował zamieszania, aprzez to nie skalali się inni.

Kiedy ktoś „pozbawia się łaski”, gorzki korzeń zaczyna rosnąć iotwiera się źródło zgorzknienia. Wjęzyku hebrajskim każdą trującą roślinę określano mianem gorzkiej. Wliście mamy więc do czynienia zmetaforą, która mówi nam, że jeśli odrzucamy łaskę, nasze życie staje się zatrute, toksyczne. Religia pozbawiona łaski jest trująca, tak jak trujące są relacje, kościół czy serca, kiedy zostają jej pozbawione. Gorzki korzeń może być niewielki iwolno rosnąć, ale prędzej czy później zacznie się zniego sączyć trucizna.

Wtej książce skupimy się na ogromie łaski, jaką otrzymujemy ina tym, jak działa wnaszym życiu. Zanim jednak do tego przejdziemy, należy powiedzieć otwarcie ozjawisku wręcz przeciwnym. Kiedy odrzucamy łaskę, zgorzknienie izłość wkońcu nas dopadną ibędą tak obezwładniające, że nie będziemy wstanie ich stłumić ani ukryć. Trucizna winy iwstydu wkońcu zniszczy naszą duszę.

Doświadczanie łaski

Nieskończenie wiele teologicznych książek naucza ołasce, a niektóre znich bardzo mi pomogły. Ale ta nie będzie tego rodzaju. Wciąż możecie napisać post na blogu albo wysłać mi maila, wktórym zwrócicie mi na to uwagę, ale nie będzie to bezcelowe ani zabawne, bo od razu przyznam wam rację. Nie jestem zbytnio zainteresowany – atym samym mam mniejsze kwalifikacje wtym kierunku – by nauczać ludzi odoktrynie łaski. Bardziej cieszy mnie pomaganie im wdoświadczaniu jej. Myślę, że łaskę najlepiej zrozumie się poprzez osobiste jej doświadczenie, a nie dzięki jej wyjaśnianiu.

Pomyśl ołasce tak, jak myślisz omiłości. Jeśli chcesz zrozumieć romantyczną miłość, możesz rozpocząć naukową rozprawę ozwiązkach chemicznych ineuropołączeniach wmózgu. Ioile może to być pomocne, to istnieje tylko jeden sposób, aby zrozumieć, czym jest miłość. Trzeba jej doświadczyć.

Ajeśli coś najłatwiej można zrozumieć przez doświadczenie, to najłatwiej też nauczać o tym na podstawie historii iopowieści. One bowiem najbardziej zbliżą nas do czyichś doświadczeń. Biblia pełna jest historii, które uczą, czym jest łaska. Kiedy Jezus pragnął, aby słuchający go ludzie zrozumieli, czym jest łaska, nie wdawał się wrozwlekłe wyjaśnienia, ale opowiedział historię osynu marnotrawnym.

Warto porównać to, czego dowiadujemy się ołasce od apostoła Pawła, ztym, czego uczy nas oniej Jezus. Paweł wswoich listach używa słowa łaska ponad sto razy, starając się, aby Kościół pojął jego znaczenie. Zkolei Jezus nie użył go ani razu. Wzamian pokazywał, co ono oznacza. Oba podejścia są pomocne ipotrzebne. Co więcej, Paweł zpewnością przemawiał zpozycji własnych doświadczeń ipragnienia, aby inni doświadczyli tego, co on. Ale samo wyjaśnienie łaski, bez doświadczenia jej, nie przyniesie wielkich efektów. Parafrazując znany cytat E.B. White’a na temat humoru, „łaskę – jak żabę – można rozłożyć na czynniki pierwsze, ale ani jedno, ani drugie nie przeżyje tego zabiegu”.

Uczestniczyłem wwielu seminariach na temat łaski. Pilnie notowałem iuczyłem się na pamięć wersetów biblijnych, które oniej mówiły. Studiowałem grube woluminy poświęcone łasce… ale tym, co nauczyło mnie najwięcej, była historia mojego życia iopowieści innych, którzy – tak jak ja – prawdziwie doświadczyli łaski.

Boża łaska, kiedy oniej mówimy, uderza nas swoją potęgą iwspaniałością, ale dopiero kiedy jej doświadczamy, odkrywamy, że nie możemy się jej oprzeć.

Modlę się, abyś nie rezygnował zprzyjęcia łaski i pozwolił jej działać wtwoim życiu, abyś mógł przekonać się, że niezależnie od tego, co ty zrobiłeś, albo co tobie zrobiono, łaska naprawdę jest od tego wszystkiego silniejsza.

• Łaska ma moc, by zmazać twoje winy.• Łaska jest wystarczająco wielka, by zakryć twój wstyd.• Łaska jest wystarczająco prawdziwa, by uzdrowić twoje relacje zinnymi.• Łaska jest wystarczająco silna, by podtrzymać cię, kiedy upadasz.• Łaska jest wystarczająco słodka, aby uleczyć twą gorycz.• Łaska jest wystarczająco satysfakcjonująca, aby rozprawić się ztwoimi rozczarowaniami.• Łaska jest wystarczająco piękna, by odkupić twoją grzeszność.

Wyjaśnienie łaski jest konieczne, ale najważniejsze jest doświadczenie jej.

Część I Łaska jest silniejsza… niż Twoje błędy

1. Łaska przebacza Twoje winy

Mój syn zawsze bardzo poważnie podchodził do halloweenowego chodzenia po domach wmyśl zasady „Cukierek albo psikus!”2. Rysował sobie mapki naszej okolicy, aby mieć pewność, że nie przeoczy żadnego domu. Już dawno przestało mu chodzić ozabawę izbieranie cukierków – teraz przerodziło się to wwyzwanie, wyścig, konkurs, który musi wygrać. Kostiumy wybiera tak, żeby nie ograniczały mu ruchów. Pod koniec wieczoru przynosi do domu torbę słodyczy iważy ją, anastępnie porządkuje (jestem pewien, że ma to po swojej mamie). Osobno odkłada czekoladki, które potem zamraża, apozostałe cukierki segreguje według rodzaju ikoloru.

Wszystko to wiedziałem. Nie wiedziałem jednak, że oprócz tego prowadzi rejestr ilości słodyczy, które zebrał, które zjadł, i ile mu jeszcze zostało.

Kiedy miał dziewięć lat, jego torba ze słodyczami ważyła prawie trzy kilogramy. Kiedy tej nocy poszedł spać, zrobiłem to, co zwykle robię – ukradłem małemu dziecku parę cukierków. Uznałem, że nigdy nie zauważy zniknięcia kilku krówek, więc wziąłem trzy izniszczyłem dowody. Następnego dnia po powrocie zpracy zastałem syna czekającego na mnie wprzedpokoju. Powiedział, że musimy porozmawiać. Posadził mnie na sofie izapytał: „Czy jest coś, oczym chciałbyś mi powiedzieć?”.

Zacząłem się stresować. Zastanawiałem się, czy nie wydała mnie żona3. On jednak wyciągnął zkieszeni zmiętą kartkę zapisaną jakimiś symbolami icyferkami, które kompletnie nic mi nie mówiły. Powiedział, że wie, że zjadłem mu trzy krówki.

Nigdy nie sądziłem, że zostanę na tym przyłapany, aż tu nagle syn przedstawia mi twarde dowody, którym wżaden sposób nie mogę zaprzeczyć. Co więcej, nie było to moje pierwsze wykroczenie. Zamiast go przeprosić, uciekłem się do wypomnienia mu kilku faktów, które mógł przeoczyć, jak choćby tego, że to właściwie dzięki mnie znalazł się na tym świecie.

Oczywiście, parę cukierków to drobiazg, ale wtym momencie odkryłem coś ważnego. Kiedy zrobię coś złego, nawet taką drobnostkę, mam skłonność do bronienia się ikontratakowania, zamiast przyznania się do winy. Będę bronił samego siebie, usprawiedliwiał swoje czyny wjakiś absurdalny sposób iniemal na pewno umniejszał swoją winę.

Skoro wten sposób reaguję na oskarżenie okradzież trzech krówek, całkiem możliwe, że siła moich sprzeciwów iprotestów będzie rosła proporcjonalnie do wagi wykroczenia. Raczej nie wykażę się pokorą iszczerością, kiedy przyjdzie mi odpowiadać za poważne grzechy, które popełniłem wżyciu. Całym sobą pragnę zaprzeczać, umniejszać, porównywać się iusprawiedliwiać. Ale dopóki będę podchodził do swojego grzechu ztakim nastawieniem, nie mam szans doświadczyć potęgi iwspaniałości Bożej łaski.

Brzydka prawda

Nasza zdolność doceniania otrzymanej łaski jest ściśle powiązana ztym, do jakiego stopnia uświadamiamy sobie to, że jej potrzebujemy. Im bardziej jestem świadomy tego, jak paskudny jest mój grzech, tym bardziej potrafię docenić piękno Bożej łaski. Biblia stawia przed nami lustro, dzięki któremu możemy skonfrontować się zrzeczywistością naszego grzechu.

Wszyscy bowiem zgrzeszyli ipozbawieni są chwały Bożej.

List do Rzymian 3,23

Kim są ci „wszyscy”? Cóż, dotyczy to ciebie imnie. My wszyscy zgrzeszyliśmy – jestem pewien, że już to kiedyś słyszałeś. Chciałbym cię jednak zapytać, jak odnosisz się do tej informacji? Ja wielokrotnie czytałem ten werset imyślałem: No tak, technicznie rzecz biorąc, to zgrzeszyłem, ale to nie był taki prawdziwie wielki grzech. Innymi słowy, nie jestem aż taki zły.

* * *

Wraz z żoną jedliśmy obiad w restauracji, kiedy niespodziewanie podeszła do nas kobieta, na oko grubo po pięćdziesiątce, i przedstawiła się. Zaczęła nam opowiadać, jak niedawno nawróciła się i została chrześcijanką. Z tym, że nie użyła słowa „chrześcijanka” – powiedziała, że stała się „naśladowczynią Jezusa”. Potem wskazała na męża, który siedział w odległej części sali, jak gdyby czując potrzebę wyjaśnienia, dlaczego nie podszedł znią do nas. Powiedziała, że nie był zły zpowodu jej decyzji, ale irytowała go inie mógł jej zrozumieć. Uśmiechnąłem się ipomachałem do niego – odmachał, ale bez uśmiechu. Było to raczej pomachanie wstylu tego, które uskuteczniamy na równorzędnym skrzyżowaniu, kiedy chcemy kogoś przepuścić mimo głębokiego przekonania, że to my mamy pierwszeństwo. Postanowiłem jednak podejść do niego, przedstawić się iporozmawiać przez chwilę.

Następnego dnia wysłałem do nich obojga maila, zapewniając, że miło mi było ich poznać i żeby nie wahali się pisać do mnie, gdy będą mieli jakieś pytania czy wątpliwości, wktórych mógłbym im pomóc. Nie dostałem odpowiedzi. Kilka miesięcy później, gdy pracowałem przy komputerze, otrzymałem e-mail od tego mężczyzny! Opisał mi zmiany, jakie dostrzegł w swojej żonie – stała się milsza i bardziej cierpliwa, wydawała się też bardziej radosna. On jednak nie cieszył się z tych zmian, ponieważ był bardzo sceptyczny. Pozwolę sobie przytoczyć fragment listu: „Wydaje się być teraz owiele szczęśliwsza, ale myślę, że po prostu chce mnie nakłonić do wypicia Kool-Aid”4.

Wiedziałem jednak, że nie napisał do mnie tylko po to, żeby sobie „pogadać”. Coś musiało się za tym kryć. Ewidentnie czegoś poszukiwał, ale nie chciał się do tego przyznać. Odpisałem mu, pytając, czy zechcieliby zżoną przyjść do kościoła izostać na chwilę po nabożeństwie. Faktycznie, przyszli. Usiedliśmy później wmałym pokoju izacząłem opowiadać mu Dobrą Nowinę. Zacząłem od fragmentu zListu do Rzymian 3,23, podkreślając, że wszyscy zgrzeszyli izostali pozbawieni chwały Bożej. Natychmiast zaczął się bronić.

– Nie jestem taki zły! Większość ludzi uważa mnie za dobrego człowieka! – stwierdził.

Uważał, że nie zasługuje na miano grzesznika iże nie można sądzić ludzi według „Bożych standardów”. Nie można ustalać standardów, których człowiek nie jest wstanie osiągnąć, apotem nazywać go grzesznikiem! – argumentował. – To tak, jakby ustalić cel poza ludzkim polem widzenia, apotem winić strzelca, że nie trafił!

Podjąłem próbę wyjaśnienia mu pojęcia grzechu igrzesznika zteologicznego punktu widzenia. Miałem zamiar zacząć od Adama iEwy, apotem mówić otym, jak grzech przeniknął na cały świat. Myślałem, że zaimponuję mu mądrymi pojęciami, których zamierzałem użyć, mówiąc otym, jak sprzeciwiliśmy się Bogu. Ale zanim zdążyłem się odezwać, choćby wspomnieć owinie czy grzechu pierworodnym, jego żona przerwała mi izapytała, czy może coś powiedzieć. Nie czekała na pozwolenie, tylko odwróciła się do męża ispytała:

– Czy uważasz, że to wporządku upijać się, apotem krzyczeć na żonę? Czy uważasz, że wolno kłamać wzeznaniu podatkowym? Czy twoim zdaniem wporządku jest powiedzieć wnukowi, że przyjdziesz na jego mecz, apotem się nie zjawić?

Zadała jeszcze trzy lub cztery osobiste pytania, które ewidentnie były oskarżeniami. Jego odpowiedzi były oczywiste, aona skomentowała to tak:

– Mówisz, że to nie fair, że każe ci się wypełniać Boże standardy, ale ty nie potrafisz wypełnić nawet własnych!

Nigdy nie myślałem otym w taki sposób. Możemy się oburzać, kiedy kaznodzieja nazywa nas grzesznikami, ale co tam Boże standardy, skoro nie dorastamy nawet do własnych.

Usilnie przekonujemy samych siebie, że nie jesteśmy tacy źli, ale prawda jest taka, że jesteśmy owiele gorsi, niż nam się wydaje. Im bardziej się tego wypieramy, tym bardziej wypieramy się łaski, którą możemy otrzymać. Jeśli nie uświadomimy sobie powagi naszych grzechów, nie uświadomimy sobie też tego, ile warta jest łaska. Idopóki będziemy wmawiać sobie, że nie jesteśmy aż tacy źli, łaska nie będzie nam się jawić jako coś wspaniałego. Do przyjęcia postawy nie jestem aż taki zły prowadzi kilka dróg:

1. Porównujemy się do innych.

Wcale nie twierdzimy, że jesteśmy doskonali. Skąd! Ale jeśli porównamy się do innych, nasze grzechy nie wydadzą nam się aż takie poważne. No ioczywiście, osądzając samych siebie, jesteśmy bardzo pobłażliwi. W porównaniu ztym, co robią inni, nasze grzechy maleją do rangi takich wykroczeń, jak przejście przez jezdnię w niedozwolonym miejscu czy wyrzucenie papierka na ziemię.

Umniejszamy swoje grzechy ipotrzebę łaski, porównując się do innych, ale czy zdajemy sobie sprawę ztego, czym jest to porównywanie się ipoczucie, że jesteśmy lepsi od innych? To grzech. Icałkiem możliwe, że zBożego punktu widzenia nasza duma iprzekonanie owłasnej nieomylności wyglądają owiele paskudniej niż grzechy tej osoby, do której się właśnie porównaliśmy.

2. Próbujemy równoważyć zło dobrem.

W zeszłym roku czytałem w magazynie New York Times wywiad zMichaelem Bloombergiem, byłym burmistrzem Nowego Jorku. Miał wówczas siedemdziesiąt dwa lata. Rozmawiano znim tuż przed spotkaniem zokazji pięćdziesięciolecia ukończenia college’u. Powiedział, że świadomość tego, ilu jego kolegów zcollege’u już odeszło, podziałała na niego bardzo otrzeźwiająco. Dziennikarz Jeremy Peters zaobserwował, że mimo to Bloomberg nie wydawał się specjalnie przejęty wizją tego, co czeka go po drugiej stronie. Napisał później:

Nawet jeśli [Bloomberg] czuje, że nie zostało mu już tyle czasu, ile by chciał, nie okazuje większych wątpliwości związanych ztym, co czeka go podczas sądu ostatecznego. Opowiedział mi otym, co jako burmistrz robił, aby zwiększyć bezpieczeństwo, zapobiegać otyłości obywateli iograniczyć ich palenie, po czym zuśmiechem dodał: „Mówię ci, jeśli Bóg istnieje, to mnie nie będą nawet sądzić. Pójdę wbutach do nieba, zasłużyłem sobie na miejsce tam!”5.

Zjego punktu widzenia łaska nie jest potrzebna ani pożądana. Po prostu złożył wszystkie swoje dobre uczynki na jednej szali iuznał, że nie potrzebuje niczyjej pomocy.

Wszyscy potrafimy znaleźć sposób, aby uznać, że nie jesteśmy aż tacy źli, ale robiąc to, pozbawiamy się Bożej łaski. Mamy tendencję do zakrywania swoich grzechów albo przynajmniej marginalizowania ich. Ale zakrywając grzech, zakrywamy też łaskę. Marginalizując go, pozbawiamy się radości, jaka pochodzi zprzebaczenia. Jezus nie starał się sprawić, aby ludzie poczuli się lepiej ztym, kim są ico zrobili, mówiąc im, że nie są aż tacy źli. On wyjaśnił im, że ten, komu wiele wybaczono, najmocniej kocha (Łk 7,47). Porównał naszą miłość do Boga ztym, jak wiele nam wybaczył.

Największy grzesznik, jakiego znam

Pewnego dnia na Twitterze przeczytałem wpis pewnego pastora, Jeana Larrouxa. Natychmiast zaprotestowałem wduchu przeciwko temu, co napisał, ale jak na ironię, mój sprzeciw tylko umocnił jego przesłanie. Oto co napisał: „Jeśli największym grzesznikiem, jakiego znasz, nie jesteś ty sam, najwyraźniej nie znasz samego siebie wystarczająco dobrze”.

Natychmiast, wręcz instynktownie, pomyślałem: Nie no, jasne, jestem grzesznikiem, ale przecież nie największym, jakiego znam! Jednak im bardziej myślę otych słowach, im bardziej szczerze rozważam swoje motywy, tym trudniej przychodzi mi zaprzeczyć.

Wtym cytacie było coś dziwnie znajomego. Nie mogłem jednak pojąć co, dopóki ponownie nie sięgnąłem do tego fragmentu Pisma, wktórym Paweł deklaruje, że jest największym grzesznikiem:

Nauka to zasługująca na wiarę igodna całkowitego uznania, że Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników, spośród których ja jestem pierwszy.

1 List do Tymoteusza 1,15

Pamiętam, że kiedy byłem wseminarium, pisałem esej woparciu oten właśnie fragment. Skupiałem się na przeszłości Pawła, na tym, co działo się przed jego nawróceniem. Założyłem wtedy, że Paweł uważał się za największego zgrzeszników, ponieważ prześladował chrześcijan, próbował zniszczyć Kościół izaszkodzić sprawie Chrystusowej. Kiedy profesor oddał mi esej, na górze strony nie było oceny, tylko krótka adnotacja, wdodatku na czerwono: „Napisać na nowo”.

Nie wiedziałem, oco chodzi, wczym problem. Na marginesach nie było żadnych uwag, żadne fragmenty tekstu nie zostały skreślone… Po zajęciach podszedłem do niego ipoprosiłem owyjaśnienie. Bez słowa wyjął długopis izaznaczył wwersecie tylko jedno słowo:

Nauka to zasługująca na wiarę igodna całkowitego uznania, że Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników, spośród których ja jestem pierwszy.

Czekałem jeszcze przez chwilę, mając nadzieję, że wyjaśni, oco mu chodzi, ale on już rozmawiał zkimś innym. Stałem tam więc, wpatrując się wto jedno słowo: jestem. Nagle dotarło do mnie, co przeoczyłem. Czasownik „być” był odmieniony wczasie teraźniejszym, ato zmieniało wszystko. Paweł nie powiedział „byłem największym grzesznikiem”. Nie. Jestem. „Spośród nich ja jestem pierwszy”.

Gdybyś podłączył mnie do wariografu izapytał: „Czy uważasz, że jesteś największym grzesznikiem, jakiego znasz?”, prawdopodobnie odpowiedziałbym, że tak. Uważam się bowiem za tak grzesznego, że chciałbym wtwoich oczach wyjść na bardziej uduchowionego poprzez bycie tak skromnym, jak to tylko możliwe6. Jestem jednak niemal pewien, że aparat ujawniłby, co myślę tak naprawdę. Jeśli mam być szczery, w głębi duszy wcale nie uważam siebie za największego grzesznika. Ale zapewniam cię, że im więcej uczę się oprawości Boga, im bardziej analizuję swoje życie imotywy, które mną kierują, tym bliżej mi do przyznania się, że jednak jestem najgorszym ze wszystkich grzeszników.

Choroba zwana grzechem

W Liście do Rzymian 3,23 czytamy, że wszyscy zgrzeszyli. Kilka stron dalej znajdujemy informację, że zapłatą za grzech jest śmierć (6,23). Możemy umniejszać nasze występki, ale Biblia mówi jasno: zostaliśmy uznani za winnych iskazani na śmierć.

Piszę ten rozdział w sypialni dla gości, gdzie odbywam, nazwijmy to, kwarantannę. Od kilku dni wygląda na to, że jestem chory, więc zalecono mi odpoczywanie, żebym szybko wrócił do zdrowia. Na szafce obok łóżka stoją leki, które kilka godzin wcześniej przyniosła mi żona. Jednak iona, ija dobrze wiemy, że ich nie wezmę. Bo mimo objawów, które mówią co innego, ja tak naprawdę nie wierzę w to, że jestem chory. Moja żona mówi, że nie umiem przyznać się do tego, że nie czuję się dobrze. Tak długo, jak tylko to możliwe, będę się upierał, że wcale nie jestem chory i… Moment, żona idzie zobaczyć, jak się czuję...

OK, już poszła.

Chcecie wiedzieć, co się wydarzyło? Weszła ipowiedziała, żebym połknął tabletki, które przyniosła mi wcześniej. Zapytałem ją:

– Dlaczego miałbym brać leki, skoro nie jestem chory?

Podeszła ipołożyła dłoń na moim czole.

– Wydaje mi się, że jesteś rozpalony. Myślę, że masz gorączkę.

Dotknąłem więc swojego czoła izapewniłem ją, że zmoją temperaturą wszystko jest w porządku. Zasugerowała, żebym ją jednak zmierzył, na co ja odparowałem kiepskim żartem, że nie mogę mierzyć temperatury przy niej, bo kiedy tylko wchodzi do pokoju, od razu robi mi się goręcej. Wywróciła oczami iruszyła do wyjścia, jednak zatrzymała się w drzwiach irzuciła:

– Jak tam chcesz, pamiętaj jednak, że nie pocałuję cię, dopóki nie wydobrzejesz.

Połknąłem lekarstwa.

Odmawiam przyznania się do choroby, bo bycie chorym oznacza robienie pewnych rzeczy inaczej. Jeśli się przyznam do choroby, będę musiał leżeć w łóżku iłykać tabletki, anie lubię leżeć w łóżku ani łykać tabletek. Tak więc, przyjąłem strategię, że tak długo, jak tylko to możliwe, do niczego się nie przyznaję. Okazuje się jednak, że udawanie zdrowego to mało efektywny sposób leczenia. Im szybciej przyznam się do choroby, tym szybciej zacznę brać leki iszybciej zacznie mi się poprawiać. Im szybciej zacznie mi się poprawiać, tym szybciej pocałuję swoją żonę.

Około 1600 lat temu Augustyn napisał wswoich Wyznaniach: „Mój grzech był tym bardziej nieuleczalny, że nie myślałem osobie jak ogrzeszniku”7. Dopóki nie pogodzimy się zdiagnozą inie zaakceptujemy tej śmiertelnej choroby, nie będziemy wstanie rozpocząć leczenia.

Diagnozę stawia Biblia – wszyscy cierpimy na chorobę zwaną grzechem. To wirus, który rozszerzył się na cały świat. WLiście do Rzymian czytamy:

Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, aprzez grzech śmierć, iw ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli...

List do Rzymian 5,12

Wszystkim nam postawiono diagnozę, anasza choroba jest śmiertelna – zapłatą za grzech jest śmierć. Paweł przedstawia nam jednak antidotum, odtrutkę zwaną łaską:

Ale nie tak samo ma się rzecz zprzestępstwem, jak zdarem łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to oileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska idar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa. Inie tak samo ma się rzecz ztym darem, jak ize [skutkiem grzechu, spowodowanym przez] jednego grzeszącego. Gdy bowiem jeden tylko grzech przynosi wyrok potępiający, to łaska przynosi usprawiedliwienie ze wszystkich grzechów. Jeżeli bowiem przez przestępstwo jednego śmierć zakrólowała zpowodu jego jednego, oileż bardziej ci, którzy otrzymują obfitość łaski idaru sprawiedliwości, królować będą w życiu zpowodu Jednego – Jezusa Chrystusa. Azatem, jak przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie.

List do Rzymian, 5,15–18

Paweł stawia równanie. Po jednej stronie jest twój grzech – ijest on gorszy, niż jesteś sobie to wstanie wyobrazić. Możesz go marginalizować, racjonalizować, próbować go ignorować, ale itak jesteś śmiertelnie chory. Po drugiej stronie równania jest Boża łaska. Krew Jezusa umierającego na krzyżu nie była skalana grzechem idlatego mogła stać się antidotum, które nas leczy. Na końcu, postawiwszy twój grzech po jednej stronie, ałaskę po drugiej, Paweł rozwiązuje to matematyczne równanie: łaska jest silniejsza niż wszystko inne. Pozwól, że powiem ci wzaufaniu, że nie zrobiłeś nic tak okropnego, żeby łaska nie mogła tego zmazać. Łaska jest zawsze silniejsza – bez względu na wszystko.

Podejdź do ŁASKI osobiście

Pewnej niedzieli rozdałem wszystkim wiernym zebranym w kościele kartkę zrównaniem:

Łaska > ____________________

Poprosiłem ich, żeby każdy uzupełnił równanie swoim największym grzechem. Teraz chcę oto samo poprosić ciebie. Jedynym sposobem doświadczenia łaski jest podejście do niej osobiście. Zastanów się przez chwilę iuzupełnij równanie. Zdecyduj też, który znak wybierasz: „większa niż” czy „mniejsza niż”:

Łaska >/ < ____________________

Rozważania Pawła na temat Bożej łaski, które zawarł w5. rozdziale Listu do Rzymian, są bardzo pomocne. Ale rozważania „na sucho”, bez doświadczenia, to tak jakby wziąć od lekarza receptę inie wykupić jej. Wspaniałość ipotęga Bożej łaski polegają na tym, że nie muszę przekonywać samego siebie, że nie jestem aż taki zły. Prawda jest taka, że jestem owiele gorszy, niż mogę to sobie wyobrazić, ale to nic, bo Boża łaska itak jest silniejsza od moich grzechów.

2. Łaska wnosi piękno

w pogmatwane życie

W 2009 roku otrzymałem na Facebooku wiadomość od około czterdziestoletniego mężczyzny imieniem Wes:

Nie wiem, czy ma Pan już jakieś dobre facebookowe historie, ale po przeczytaniu tej może Pan mieć. Nie wiem do końca dlaczego, ale czuję, że Bóg chce, abym ją Panu opowiedział. Jest trochę długa, więc proszę uzbroić się wcierpliwość.

Przez całe życie wiedziałem, że jestem adoptowany. Wychowałem się wchrześcijańskim domu, azajmowało się mną dwoje wspaniałych ludzi, którzy nie mogli mieć własnych dzieci. Teraz sam jestem ojcem, atakże mężem – bardzo kocham swoją rodzinę ijestem szczęśliwy. Nigdy nie czułem potrzeby odszukania biologicznych rodziców. Zmieniło się to kilka lat temu, kiedy wziąłem udział wchrześcijańskiej konferencji. Jednym zmówców był starszy pan, który opowiedział, jak wmłodości jego dziewczyna zaszła wciążę iwsekrecie oddali dziecko do adopcji. Powiedział, że żył zciągłym poczuciem winy, które wkońcu doprowadziło go do zatwardziałości serca izgorzknienia. Odwrócił się od Boga.

Pewnego dnia jego córka skontaktowała się znim ipowiedziała, że mu wybacza, oraz że Bóg także mu wybaczył. To zmieniło życie tego człowieka iteraz może mówić owolności iuleczeniu, jakiego doświadczył.

Ta historia kazała mi się zastanowić nad moją własną. Zastanawiałem się, czy moi biologiczni rodzice chcieliby wiedzieć, że ze mną wszystko jest dobrze iczy by im to pomogło. Udało mi się znaleźć nazwisko ojca iskontaktować się znim. Stało się dla mnie jasne, że ludzie, którzy podjęli taką decyzję, zmagali się zbólem ipoczuciem winy. On nigdy nikomu omnie nie powiedział. Wydawało się więc, że najlepiej będzie się wto nie mieszać inie komplikować mu życia. Ale potem coś się wydarzyło…

Pewnego wieczoru leżeliśmy zżoną włóżku ioglądaliśmy Pański program. Cóż, przynajmniej ona oglądała, ja – przyznaję – trochę drzemałem. Nagle jednak zerwała się iwykrzyknęła: „Mój Boże, to twój kuzyn!”. Miała na myśli Pana. Żona wie omojej rodzinie więcej niż ja, bo to właśnie ona zajmowała się odnajdywaniem mojego ojca. Nie uwierzyłem jej, ale po małym śledztwie w Google okazało się, że miała rację.

Mam nadzieję, że nie zszokowałem Pana za bardzo, ale Pański wuj, David Idleman, to mój biologiczny ojciec. Postanowiłem skontaktować się najpierw zPanem, bo jako pastor być może ma Pan doświadczenie w udzielaniu porad w tak trudnych sytuacjach. Wiem, że mam także siostrę, ale nie wiem, czy ona otym wie. Nie chciałbym siać fermentu w rodzinie ani stawiać nikogo w trudnej sytuacji, ale – jak wspomniałem – czułem, że Bóg chce, abym do Pana napisał.

Kiedy przeczytałem tę wiadomość, nagle wiele rzeczy nabrało dla mnie sensu. Gdy dorastałem, byłem blisko związany zmoim wujem Davidem. Nauczył mnie jeździć na nartach wodnych, kiedy byłem jeszcze małym szkrabem idał mi kilka lekcji karate, kiedy chodziłem już do gimnazjum. Ale im stawałem się starszy, tym wyraźniej widziałem, że coś leży mu na sercu, że nosi na barkach jakiś niewidzialny ciężar. Utrzymywanie czegoś takiego wsekrecie przez wiele lat wyczerpuje człowieka. Często widziałem to wjego zmęczonych oczach, wyglądających tak, jakby dopiero co zakończył ciężki dzień pracy.

Kiedy dziewczyna wujka zaszła wciążę, on oddalił się od łaski. To nie powinno było się wydarzyć – dorastał wdomu, wktórym kościół był istotny, aojciec jego dziewczyny był pastorem. Nie powinien był odrzucać łaski, ale ewidentnie nie zostało mu to jasno powiedziane. Zmaganie się zwiną iutrzymywanie tak wielkiego sekretu zebrało żniwo wjego sercu.

Kiedy historia jego syna wyszła na jaw, był nią przytłoczony. Przez dziesiątki lat żył zciężarem swojej decyzji izmagał się znieustannym strachem, że ludzie się otym dowiedzą. Co powiedziałby mój ojciec, ajego starszy brat? Arodzice? Czy czuliby się oszukani, że pozbawiono ich wnuka? No ico zjego córką, moją kuzynką? Dorastała jako jedynaczka, zawsze marzyła obracie, ale on nic jej nie powiedział. Nie powiedział nikomu. No ico zWesem? Mój wuj musiał myśleć, że jego syn będzie na niego wściekły. Niewykluczone, że przez całe życie czuł się porzucony iniechciany. Nadszedł koniec ukrywania się itrzymania tajemnic.

Czasami nasze grzechy pozostają w ukryciu, bo im zaprzeczamy, albo tak zaślepia nas duma, że nie potrafimy ich dostrzec. Ale często próbujemy trzymać je w sekrecie, bo nie jesteśmy w stanie pogodzić się ztym, co zrobiliśmy. Robimy więc co w naszej mocy, aby nie myśleć obłędach igrzechach, których się dopuściliśmy, trzymając się zdala od Boga. Bo niby jak miałby nam wybaczyć, skoro nawet my nie umiemy wybaczyć samym sobie?

Zanim Adam iEwa zgrzeszyli w raju, zgodnie ztym, co napisano w Biblii, byli nadzy inie wstydzili się. Ale od momentu pojawienia się w ich życiu grzechu, odczuwali wstyd ipróbowali chować się przed Bogiem.

Czasem, kiedy nasz grzech wyjdzie na jaw inie da się go już ukryć, postanawiamy w zamian sami się ukryć. Unikamy ludzi, których znamy, anaszym nieodłącznym towarzyszem staje się lęk, który szepcze nam do ucha: Nie zasługujesz na przebaczenie, nie zasługujesz na drugą szansę.

Pozwól, że powiem ci coś zaskakującego ołasce: łaska wciąż podąża za tobą. Możesz uciekać iukrywać się, ale Boża łaska nie spocznie, dopóki cię nie doścignie. To dzieje się wżyciu wielu zwas dokładnie wtej chwili, choć może nawet nie zdajecie sobie ztego sprawy – zkażdym przeczytanym słowem łaska odrabia straty.

W swojej wieloletniej służbie pastorskiej nieraz widziałem momenty, wktórych łaska wkońcu kogoś dogoniła imuszę przyznać, że je uwielbiam. Wymyśliłem nawet własny termin na opisanie tego zjawiska: „piękna kolizja”. Te dwa słowa zwykle nie idą wparze – zkolizją kojarzą się inne słowa, takie jak „deformacja”, „zniszczenie”, „wrak”. Ale wEwangeliach znajdujemy wiele przykładów pięknej kolizji. Kiedy zepsute, zniszczone życie ludzi, którzy czują się jak wrak, zderza się zJezusem, jest wtym coś pięknego.

Zderzenie złaską

W 4. rozdziale Ewangelii Jana dowiemy się, gdzie wkrótce nastąpi piękne zderzenie. Jezus podróżuje do kolejnego miasta. Czytamy, że musi przejść przez Samarię. Brzmi to nieco dziwnie, bo wtamtych czasach Żydzi zrobiliby dosłownie wszystko, żeby tylko nie musieć iść przez Samarię. Najpewniej obeszliby ją szerokim łukiem istarali się nie spotkać po drodze żadnych Samarytan. Te dwie grupy ludzi niespecjalnie za sobą przepadały ido tego stopnia starały się siebie unikać, że gdyby historię tę czytał ktoś ze współczesnych Jezusowi, pomyślałby, że Jezus musiał przejść przez Samarię, bo nie miał innej mozliwości. Być może zamknięto inną drogę albo na szlakach wokół Samarii były takie korki spowodowane przez omijających ją Żydów, że nie zostało mu nic innego, jak przejść przez to miasto.

Wyobraź sobie, że pytasz jakiegoś mężczyznę, co robił poprzedniego dnia na randce. Mało prawdopodobne, że odpowie: „Poszedłem do sklepu ze świeczkami iwąchałem je, szukając najładniejszego zapachu”. To byłoby niezręczne. Jeśli wogóle się do tego przyzna, powie najpewniej: „Musiałem wejść do sklepu ze świeczkami iwąchać je”. „Musiałem iść” ma tutaj kolosalne znaczenie – wyraźnie implikuje, że biedak został do tego zmuszony przez swoją wybrankę. Nie miał wyjścia. Dokładnie tak odczytałby ten fragment Ewangelii Żyd żyjący wpierwszym wieku naszej ery. Jednak idla mnie, idla ciebie wydaje się oczywiste, że Jezusa nikt nie zmuszał do obrania tej właśnie drogi. (Tak jakby Jezusa można było zmusić do czegokolwiek!).

Jezus raczej specjalnie zboczył zdrogi, żeby wstąpić do Samarii. Musiał tam pójść wtakim sensie, że najprawdopodobniej miał tam umówione spotkanie, którego chciał dotrzymać. Spojrzał wswój kalendarz, który powstał na długo przed stworzeniem świata, izobaczył, że ookreślonej porze wdanym dniu musi być wpewnym miejscu. Miała nastąpić piękna kolizja iBóg zaznaczył ten dzień wkalendarzu na czerwono. Łaska podążała za tą kobietą idogoniła ją przy studni poza miastem.

Jezus musiał iść przez Samarię. Przybył tam około południa, wskwarze dnia. Podszedł do studni iusiadł, by odpocząć, podczas gdy Jego uczniowie udali się do miasta po jedzenie. Południe to niezwykła pora na spotkanie kogoś przy studni. Ludzie zwykle przychodzili tam wcześnie rano albo późnym wieczorem, alenie wpołudnie, kiedy prażyło słońce. Co więcej, rzadko przychodzili tam wpojedynkę. Wtamtych czasach kobiety udawały się do studni grupkami.

On jednak spotyka przy studni kobietę, która przychodzi tam sama, i to w samo południe. Okazuje się, że ma za sobą trudną przeszłość inienajlepszą reputację. Trudno powiedzieć, czy przyszła sama dlatego, że unika ludzi, czy że to oni jej unikają. Możliwe, że niechęć jest obustronna. Ma już dość pogardliwych spojrzeń iszeptów za plecami. Przyszła więc sama, atowarzystwa dotrzymuje jej tylko poczucie odrzucenia iwstyd.

Kiedy dociera na miejsce, Jezus prosi ją ocoś do picia, aona nie wie, jak zareagować. Jest zaskoczona – Żyd się w ogóle do niej odzywa? Nie omieszkała mu tego wypomnieć:

„Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?” (…) Jezus odpowiedział jej na to: „O, gdybyś znała dar Boży i[wiedziała] , kim jest Ten, kto ci mówi: ‘Daj Mi się napić’ – prosiłabyś Go wówczas, adałby ci wody żywej”.

Ewangelia Jana 4, 9–10

Teraz dopiero jest zdezorientowana! Pomyślała oczywiście ofizycznej wodzie idosłownie rozumianym pragnieniu, dlatego zwraca Jezusowi uwagę, że nie przyniósł ze sobą czerpaka. Jezus wówczas wyjaśnia jej, że On jest wodą życia ijeśli ona zechce napić się tej wody, już nigdy nie będzie pragnąć.

Nadal jednak nie tłumaczy tej metafory ikobieta rozumie zjego słów tyle, co nic. Jezus postanawia więc być bardziej bezpośredni:

„Idź, zawołaj swego męża iwróć tutaj!”. Akobieta odrzekła Mu na to: „Nie mam męża”. Rzekł do niej Jezus: „Dobrze powiedziałaś: nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, aten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie zprawdą”.

Ewangelia Jana 4,16–18

Ups! To było niezręczne. Myślę, że w tym momencie kobieta chętnie wróciłaby do metafor. Jezus jednak nie cofa się przed prawdą. Mówi otym, co zrobiła ijak to pogmatwało jej życie. Studnia relacji międzyludzkich, zktórej czerpie, nie zaspokaja jej pragnienia, aJezus nie zamierza się temu przyglądać iuprzejmie potakiwać, udając, że wszystko jest w porządku. Jeśli kobieta zamierza przyjąć łaskę, musi przestać ukrywać swoje grzechy.

To trudne iwiem, że wolelibyśmy to jakoś obejść, ale prawda jest niewzruszona: zanim zderzymy się zBożą łaską, musimy najpierw zderzyć się zprawdą odnośnie naszych grzechów. Zastanawiam się, co Jezus powiedziałby mnie czy tobie. Być może któreś zponiższych?

• Twoje napady złości sprawiają, że wszyscy wokół ciebie ledwo to znoszą, atwoja rodzina powoli zaczyna się od ciebie odsuwać.• Twoje picie wymknęło się spod kontroli iźle wpływa na wiele osób, nie tylko na ciebie.• Masz problem zpornografią izabijasz tym intymność wswoim małżeństwie.• Twoje flirtowanie zinnymi powoli niszczy twoją rodzinę.• Zakochujesz się w dziewczynie, która odciąga cię ode Mnie.• Wolałaś wprowadzić się do chłopaka, zamiast pielęgnować relację ze Mną. Musisz wybrać jedno zdwóch.• Zaciągasz coraz więcej długów, żeby czuć się lepiej, ale wodą ztej studni się nie napoisz.• Poprzez poczucie własnej nieomylności imałostkowość odstraszasz swoich kolegów zpracy ode Mnie iod wiary.• Twój ostry ton iwieczne krytykowanie niszczą twoją relację zwnukami.

Jezus wypowiada gorzką prawdę. To ten element kolizji, którego zcałych sił chcemy uniknąć. Podobnie jak zrobiłby każdy znas, tak ikobieta przy studni próbuje odwrócić uwagę od swojego grzechu iwstydu:

Rzekła do Niego kobieta: „Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, awy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga”.

Ewangelia Jana 4,19–20

Fałszywe założenia

Zatrzymajmy się na chwilę iprzeanalizujmy fałszywe założenia na temat Jezusa, które przyjęła ta kobieta. To właśnie one mogą pozbawić nas łaski.

Założenie 1: Jezus nie chce mieć ze mną nic do czynienia.

Jeśli zakładasz, że Jezus nie jest tobą zainteresowany, to całkiem prawdopodobne, że to ty nie chciałeś mieć zbyt wiele do czynienia zNim. Mówiąc inaczej, to nie tak, że nie chcesz przyjąć łaski. Kto by nie chciał?! Ale zakładasz, że łaska nie chce ciebie.

Uczucie odrzucenia to jedno znajgorszych uczuć, jakich możemy doświadczyć. Kiedy ktoś często go doświadczał, szybko zbuduje wokół siebie mur, za który nikogo nie wpuści. Biorąc pod uwagę historię wielu mężów, których miała ta kobieta, możemy przypuszczać, że była ostrożna iunikała sytuacji, wktórych mogłaby narazić się na kolejne zranienie. Nie ma bowiem strachu, że ktoś cię odrzuci, jeśli nigdy nie dasz mu na to szansy. Ale Jezus zboczył ze swojej drogi właśnie po to, aby się znią spotkać.

Pewnej soboty, na krótko przed rozpoczęciem wieczornego nabożeństwa wkościele, podszedł do mnie pewien mężczyzna. Widać było, że płakał iwciąż był roztrzęsiony. Przedstawił mi się, aja zapytałem go, wjaki sposób mógłbym się za niego pomodlić.

Mężczyzna rozpłakał się, odpowiadając:

– Odeszła ode mnie żona. To moja wina, zrobiłem dużo głupich rzeczy, nie traktowałem jej tak, jak powinienem. Próbowała mi otym powiedzieć, ale nie chciałem jej słuchać. Mógłby się pastor pomodlić, żeby Bóg iżona mi wybaczyli? Jestem gotów się zmienić, ale nie wiem, czy Bóg nadal mnie chce po tym, co zrobiłem.

Mężczyzna od razu założył, że jego błędy są większe niż Boża łaska iże Jezus nie chce mieć znim już nic do czynienia. Modliłem się oto, żeby Bóg zadziałał wjego małżeństwie, żeby połączył go na nowo zjego żoną, żeby walczył oich małżeństwo. Ale przede wszystkim modliłem się orelację tego mężczyzny zJezusem – żeby uświadomił sobie, że nie przypadkiem znalazł się wkościele iże Bóg nie chce go odrzucić, tylko mu pomóc. Następnie zapytałem go, czy chodzi do tego kościoła. Przyznał, że nie był wkościele od dzieciństwa.

– Więc to twoja żona tutaj chodzi? – zapytałem

– Nie, ona tym bardziej nie chodzi do kościoła.

– Co wtakim razie spowodowało, że tu przyszedłeś?

– Nie wiem. Przejeżdżałem obok ipo prostu poczułem, że muszę tu wejść.

Myślę, że zrozumiałem, co miał na myśli. Skontaktowałem go zczłowiekiem, który opowiedział mu Dobrą Nowinę, który modlił się znim iuzyskał dalsze informacje, dzięki którym mogliśmy mu pomóc.

Następnego dnia po skończonym nabożeństwie podeszły do mnie dwie kobiety. Okazało się, że były siostrami. Jedna pocieszała drugą po trudnych przejściach. Zanim zdążyłem zapytać je, kim są ipo co przyszły, jedna znich powiedziała:

– Od bardzo dawna nie byłam w kościele. Mam nadzieję, że mogę tu być mimo wszystko. Wczoraj wieczorem byłam taka zdenerwowana, że siostra powiedziała mi, że dzisiaj rano muszę tu przyjść.

Potem poprosiła mnie, bym pomodlił się za jej męża, bo niedawno się rozstali. Chciała, żebym pomodlił się, by Bóg zmiękczył jego serce, bo jej zdaniem mężowi w ogóle już na niej nie zależało. Poczułem, że moje serce zaczyna bić mocniej.

– Nie powiedziałaś, jak masz na imię. Czy możesz się przedstawić?

Macie czasem wrażenie, że Bóg puszcza wam oczko? Podekscytowany, opowiedziałem jej, że zaledwie dzień wcześniej odwiedził mnie jej mąż. Był cały we łzach iżałował tego, co zrobił, prosząc Boga opomoc. Widziałem, że ciężko jej w to uwierzyć. To było piękne zderzenie, awszędzie dookoła fruwały kawałki łaski.

Oboje wyszli zzałożenia, że Bóg znich zrezygnował ibyło już za późno. Założyli, że ich małżeństwo było nie do odratowania. Ale Bóg wyraźnie im pokazał, że jest gotów spotkać ich dokładnie w tym momencie ich życia, w którym się znajdowali.

Założenie 2: Jezus jest bardziej zainteresowany religią niż mną.

Czy zwróciłeś uwagę na to, co robi kobieta przy studni podczas rozmowy? Próbuje odwrócić uwagę Jezusa, mówiąc oreligii. Próbuje uniknąć kolizji poprzez wciągnięcie go wreligijną debatę na temat, októrym można dyskutować bez końca. Obecnie łaska jest często ignorowana, bo kościoły skupiają się na religijnych konfliktach ipodziałach. Uważam, że to niesamowite, jak łatwo dajemy się rozpraszać przy pomocy religijnych czy pseudoreligijnych argumentów. Zwłaszcza wtedy, kiedy to, co studiujemy, staje się dla nas trochę niewygodne. Podobnie jak kobieta przy studni, my też stajemy się tym bardziej religijni, im bardziej prywatne sprawy porusza Jezus. Jako kaznodzieja spotykam się ztym tak często, że dopisałem do tego nawet pewną teorię. Im bardziej zapamiętale ludzie debatują nad problemami, które należą do kategorii „teologiczne interpretacje/opinie”, tym bardziej prawdopodobne, że nie dopuszczają Jezusa do osobistych sfer swojego życia8.

Sam często dawałem się rozproszyć. Wystarczyło, aby ktoś napisał mi maila izwrócił uwagę na jeden zaspektów interpretacji danego fragmentu, który jego zdaniem przeoczyłem, ajuż pisałem rozwlekłą tyradę, w której broniłem swojego stanowiska, itak sobie mailowaliśmy. Dziś już nie daję się tak łatwo sprowokować. Nie mówię, że nigdy tego nie robię. Jeśli chcesz sprawdzić, to śmiało, ale ostrzegam, że teraz rzadko już daję się w to wciągnąć. Odkryłem, że jeśli ktoś jest bardzo zdeterminowany do rozmowy oreligii, często dzieje się tak dlatego, że zcałych sił stara się utrzymać Jezusa zdala od swojego życia osobistego. Podobnie Samarytanka zakłada, że Jezus będzie bardziej zainteresowany religią niż nią, toteż próbuje go wciągnąć w teologiczną debatę9.

Założenie 3: Boża oferta jest zbyt piękna, aby mogła być prawdziwa

Samarytanka nie wierzy wwodę, która może zaspokoić jej pragnienie. Spójrzmy na jej historię jeszcze raz. Przeróżni mężczyźni składali jej rozmaite obietnice, nauczyła się więc podchodzić do nich sceptycznie. Można by rzec, że jest cyniczna. Nie ufa mężczyźnie, który zdaje się obiecywać więcej, niż może jej dać.

Kobieta ta przyjęła wiele fałszywych założeń na temat Jezusa itego, co On jej oferuje. Sprawia to, że nie pozwala Mu się zbytnio do siebie zbliżyć. Każde takie założenie jest cegłą wmurze, który odgradza ją od łaski. Próbuje też przerwać rozmowę:

Rzekła do Niego kobieta: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. Akiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko” (w. 25).

Zwróć uwagę na zawartą tu ironię. Mówi do Jezusa: „Kiedy przyjdzie Chrystus, wszystko mi objawi”. Nie wiem tego na pewno, ale jestem przekonany, że Jezus nie mógł powstrzymać uśmiechu, kiedy powiedział jej:

Jestem nim Ja, który ztobą mówię (w. 26).

To jeden, jedyny przypadek wżyciu Jezusa, kiedy zwłasnej woli mówi komuś, że jest Mesjaszem, Synem Boga. Iwdodatku mówi to Samarytance, kobiecie ofatalnej reputacji, która miała pięciu mężów, ateraz żyje zjeszcze innym facetem. Ktoś tu wspominał coś ołasce?

Ścigani przez łaskę

Kiedy prawda otwoim życiu jest trudna do zniesienia, kiedy nawarzyłeś takiego piwa, że nawet nie wiesz, jak się wziąć za spijanie go, kiedy nie umiesz wybaczyć sobie tego, co zrobiłeś, kiedy ciągle odczuwasz wstyd imasz poczucie winy, ciężko ci jest wyobrazić sobie, że możesz otrzymać łaskę. Wierz mi, mówię zautopsji.

Często wydaje ci się, że najgorsze, co może cię spotkać, to wyjawienie twoich sekretów igrzechów. Obawiasz się, że ktoś wypomni ci coś, co zrobiłeś dawno temu. Nie chcesz, żeby ktokolwiek otym wiedział, askoro Bóg już itak wie, to starasz się Go unikać. Myślisz, że najgorsze, co mogłoby się stać, to gdyby ktoś się otym wszystkim dowiedział.

Ale to nie jest najgorsza rzecz, jaka może ci się przytrafić. Najgorszą rzeczą byłoby to, gdyby nikt się o tym nie dowiedział. Gdyby nikt nigdy nie odkrył, co zrobiłeś. Po prostu dźwigasz na barkach ciężar winy. Gdziekolwiek idziesz, zabierasz tam siebie iswoje grzechy. Najgorszą rzeczą, jaka mogłaby cię spotkać, byłoby uciekanie przed Bogiem przez całe życie, myśląc, że ściga cię, aby odebrać ci to, co jesteś Mu winien – podczas gdy tak naprawdę On podąża za tobą, aby dać ci coś, czego sam nigdy nie osiągniesz.

Ojciec isyn

Mój wujek Dave ijego syn Wes zaczęli ze sobą korespondować ipo paru miesiącach uznali, że pora się spotkać. Wujek mieszka wMissouri, aWes wVirginii. Wramach kompromisu na miejsce spotkania wybrali więc Kentucky. Zrobiliśmy ztego małe spotkanie rodzinne, pojawili się więc moi dziadkowie ikilku innych członków rodziny, wszyscy byliśmy podekscytowani myślą opoznaniu Wesa.

Nigdy nie zapomnę, jak patrzyliśmy, kiedy Wes wjeżdżał na podjazd – on ijego wspaniała rodzina – azdenerwowany wujek Dave szedł wich kierunku. Cofnęliśmy się, nie chcąc im przeszkadzać, iocieraliśmy łzy, patrząc, jak ojciec isyn obejmują się po raz pierwszy wżyciu. Stałem za daleko, by usłyszeć, oczym rozmawiali, ale Wes dał wujkowi prezent. Jakiś czas później dowiedziałem się, że był to zegarek. Wujek był głęboko wzruszony tym podarunkiem, ja jednak nie mogłem zrozumieć, czemu znaczy on dla niego aż tak wiele. Nie zrozumcie mnie źle, zegarek wydawał się świetnym pomysłem na prezent, ale ja nie wiedziałem, dlaczego spotkał się zaż tak emocjonalną reakcją.

Później, tego samego dnia, mój ojciec przyniósł mi ów zegarek do obejrzenia. Był bardzo ładny, jak na zegarek, ale nadal nie rozumiałem reakcji wujka, dopóki tato nie poradził mi, bym go odwrócił. Na kopercie zegarka wygrawerowane były dwa słowa, które mają moc odmienić ludzki los: czysta łaska.

Czysta łaska

Efekty tej łaski szybko zaczęły być widoczne wżyciu mojego wuja. Nagle nie musiał już zmagać się zciężarem wstydu ipoczucia winy. Jego zatwardziałe serce zmiękło. Niedługo po tych wydarzeniach rozmawialiśmy przez telefon ina pożegnanie powiedział mi, że mnie kocha – nie robił tego nigdy wcześniej. Stał się aktywnym członkiem swojego kościoła iserdecznie zaprzyjaźnił się zpastorem.

Tym, co zaskakuje mnie najbardziej, jest fakt, że opowiadam wam tę historię. Nie sądziłem, że wuj będzie skłonny mi na to pozwolić – ostatecznie przez wiele lat tak bardzo się starał nikomu otym nie mówić. Myliłem się jednak – dokładnie tego chciał. Kiedy wysłałem do niego maila zprośbą omożliwość opisania jego historii, odpisał mi tak: „Masz moje błogosławieństwo, żeby użyć tej historii, jeśli tylko przysłuży się szerzeniu Bożej miłości, łaski imiłosierdzia wśród wszystkich, którzy mogą ich potrzebować”.

Kiedy przeczytałem te słowa, przypomniała mi się też zmiana, jaka zaszła wsercu kobiety przy studni. Zanim spotkała Jezusa, nie chciała się znikim spotkać. Nie chciała, żeby ludzie ją znali (jak gdyby mogło to cokolwiek zmienić), nie chciała wiedzieć, że oni wiedzą. Nie umiała sobie wybaczyć tego, co zrobiła ani kim się stała. Ale później jej życie zderzyło się złaską inagle zaczęła postrzegać pewne rzeczy inaczej.

Kobieta zaś zostawiła swój dzban iodeszła do miasta. Imówiła tam ludziom: „Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?”. Wyszli zmiasta iszli do Niego.

Ewangelia Jana 4, 28–30

Kiedy Boże miłosierdzie iłaska zderzają się znaszym wstydem iwiną, dochodzi do pięknej kolizji. To ciężkie, ale piękne doświadczenie. Jezus wie owszystkim, co kiedykolwiek zrobiłeś ipragnie się upewnić, że wiesz, iż Jego łaska jest silniejsza.

3. Łaska wybawia od żalu i wstydu

Była czwartkowa noc, leżałem włóżku obok swojej żony. Ona już zasnęła, ale ja nie mogłem – wpatrywałem się wsufit imyślałem o kazaniu, które przygotowywałem na niedzielę. Chciałem się skupić na tym, jak żyć dalej, kiedy czegoś żałujemy. Życie zciągłym żalem może być wręcz paraliżujące! Nie możemy ruszyć naprzód, bo obsesyjnie myślimy o czymś zprzeszłości, mimo że nie da się już tego cofnąć. Rana została zadana. Najczęściej skupiamy się na konkretnym momencie zprzeszłości, kiedy zrobiliśmy coś źle albo czegoś nie zrobiliśmy iteraz musimy żyć zkonsekwencjami tego.

Kiedy tak leżałem imodliłem się, nagle usłyszałem głośny trzask dochodzący złazienki. Wyskoczyłem złóżka,pobiegłem tam i zobaczyłem nasze ogromne lustro, które chwilę wcześniej było przytwierdzone do drzwi garderoby, ale jak się pewnie domyślacie, teraz leżało na podłodze wkawałkach. Co gorsza, kiedy odpadło, obnażyło coś, czego bardzo żałowałem – dziurę wdrzwiach garderoby.

Skąd się wzięła dziura wdrzwiach garderoby? Obawiałem się, że o to zapytacie. Pewnie zresztą już się domyśliliście. Pewnego razu pokłóciłem się zżoną – prawdę mówiąc, już nawet nie wiem o co10 – ize złości uderzyłem pięścią wdrzwi, wywalając wnich dziurę.

Cóż, tak naprawdę nie chciałem wam tego mówić. Wszystko rozegrało się wciągu kilku sekund, ale stało się.

Chciałbym, żeby to się nigdy nie wydarzyło. Żałuję, że nie mogę cofnąć się wczasie, będąc cierpliwym, delikatnym mężem. Żałuję, że nie odpowiedziałem wówczas zpokorą iopanowaniem. Bo nie odpowiedziałem.

Kiedy już się to stało, miałem nadzieję, że żona szybko otym zapomni, adzieci nawet się nie dowiedzą. Obawiałem się też, co pomyśleliby sobie ludzie, którzy słuchają moich kazań iczytają moje książki, gdyby dowiedzieli się otym, co zrobiłem. Postanowiłem więc rozprawić się ztym, czego żałowałem, tak jak przystało na osobę dorosłą – ukryć to ipróbować otym zapomnieć. Poszedłem więc do sklepu, kupiłem wielkie lustro iudawałem, że epizod zdziurą nigdy się nie wydarzył.

Nie wiem, co sprawiło, że lustro odpadło z drzwi irozbiło się. Wspokoju przetrwało tam ponad rok. Podejrzewam, że klej, który je trzymał, był po prostu za słaby iwkońcu nie wytrzymał ciężaru lustra. Możliwe, ale podejrzewam, że to Pan Bóg, słuchając mojej modlitwy okazanie, które pomogłoby ludziom poradzić sobie ztym, czego żałują waspekcie swojej przeszłości,zrzucił to lustro, żeby przypomnieć mi, że ja sam mam kilka spraw zprzeszłości, które należy wyciągnąć na światło dzienne ipozwolić, by zostały uleczone przez Jego łaskę.

Stałem tam ipatrzyłem na dziurę wdrzwiach garderoby ina kawałki lustra rozsypane po podłodze. Trudno było nie zrozumieć tej metafory. Lubię myśleć osobie jako ocierpliwym, dobrym iskromnym człowieku, który nie traktuje samego siebie zbyt poważnie. Chciałbym też, żeby wten sposób postrzegali mnie inni – zwłaszcza moja żona. Uklęknąłem izacząłem zbierać kawałki lustra, ale przez cały czas przed oczami miałem nie stłuczone szkło, tylko samego siebie wkawałkach – żałującego, że nie mogę cofnąć czasu, by zachować się inaczej iże już na zawsze będę mężem, który stracił panowanie nad sobą iwybił pięścią dziurę wdrzwiach.

Trzask rozbijającego się lustra obudził moją żonę. Przyszła do łazienki izastała mnie na kolanach, zbierającego szkło. Rzadko płaczę, ale tym razem po twarzy spływały mi łzy, aona dobrze wiedziała, że to nie dlatego, że byłem emocjonalnie związany znaszym lustrem. Nie wiem, czy kiedykolwiek przeprosiłem ją za to, jak wówczas się zachowałem, ale tym razem wkońcu byłem gotów ukorzyć się. Przez łzy przeprosiłem iją, iBoga. Podeszła do mnie, aja oparłem się onią ipłakałem. Czułem, jak głaszcze mnie po głowie. Okazało się, że dzieląc się swoim poczuciem winy, zamiast ciągle je ukrywać, dostąpiłem łaski. Dokończyliśmy zbieranie szkła razem.

Żal kontra wstyd

Kiedy rezygnujemy zprzyjęcia łaski iżyjemy wpoczuciu winy, objawia się to zwykle poczuciem żalu iwstydu. Często idą one wparze. Jedno nie wyklucza drugiego, ale różnią się między sobą. Mówiąc najprościej, kiedy czegoś żałujemy, czujemy się źle ztym, co zrobiliśmy lub czego nie zrobiliśmy, zaś kiedy odczuwamy wstyd, czujemy się źle ztym, kim jesteśmy (albo kim myślimy, że jesteśmy) i jak postrzega nas Bóg oraz inni ludzie.

W poprzednim rozdziale poznaliśmy bliżej kobietę przy studni, opisaną wEwangelii Jana. Jestem przekonany, że żałowała ona wielu rzeczy, ale najbardziej zmagała się zżyciem wcieniu wstydu. Nie chodzi oto, że nie próbowała pokonać jakiegoś błędu zprzeszłości czy niewłaściwej decyzji, ale oto, że ten błąd definiował całe jej życie. Wstyd dużo bardziej niż żal wiąże się znaszą tożsamością, ztym, kim jesteśmy, anie ztym, co zrobiliśmy albo inie.

Kilkanaście razy wroku odwiedzam więzienie, gdzie prowadzę studium biblijne dla osadzonych. Często zostaję dłużej po skończonym wykładzie, aby porozmawiać znimi iwspólnie się pomodlić. Zczasem odkryłem, że wielu znich bardzo żałuje tego, co zrobiło. Spędza im to sen zpowiek. Być może mają nawet świadomość, że Bóg im przebaczył, ale mimo to nieustannie przeżywają ten konkretny moment na nowo, zżera ich świadomość tego, jak ich czyn wpłynął na nich samych ina życie ich bliskich. Kiedyś jeden zwięźniów powiedział mi: „Wiem, że mi wybaczono, ale nie mogę przestać myśleć otym, jak inne byłoby moje życie, gdybym mógł cofnąć się wczasie ipostąpić inaczej”. To właśnie jest żal.

Zakładam, że każdy znas może przywołać wpamięci taką godzinę zżycia (a może dwie godziny lub całą dekadę), którą zcałego serca chciałby zmienić, ioddałby wszystko, by przeżyć ją na nowo, tym razem inaczej. Teraz bowiem, zperspektywy czasu, widzimy, jak nasze grzechy wpłynęły na nas ina ludzi, których kochamy. Musiało upłynąć wiele czasu, zanim dotarło do nas, że koszt naszych czynów jest owiele wyższy, niż kiedykolwiek podejrzewaliśmy. Inigdy nawet nie pomyśleliśmy otym, jaką cenę będą musieli zapłacić za to inni.

Zauważyłem, że ludzie, którzy rozmawiają ze mną otym, czego żałują, zwykle zaczynają od słów: Gdybym tylko…

Natrafiłem niedawno na stronę internetową11, gdzie ludzie anonimowo opisują to, czego najbardziej wżyciu żałują. Oto kilka przykładów:

• „Żałuję, że kiedy byłeś maleńki, aja miałam osiemnaście lat, tak bardzo bałam się mojego agresywnego chłopaka, że nie stanęłam wtwojej iswojej obronie iodebrano mi ciebie. Minęło już dwadzieścia lat, aja wciąż myślę otym każdego dnia”.• „Żałuję, że narzekałem na to, jak wolno razem chodzimy iże ciągle się na mnie opierasz. Nie rozumiałem wtedy twojej niepełnosprawności, bo byłem dzieckiem. Przepraszam Cię, Mamo”.• „Żałuję, że kiedy dorastaliście, nigdy wam nie powiedziałem, że was kocham. Żałuję, że zjakiegoś powodu nadal nie umiem tego wyznać”.• „Żałuję, że byłam samolubną matką inigdy nie angażowałam was wpomoc przy gotowaniu, bo nie chciałam, żebyście nabrudzili mi wkuchni”.

Lista się nie kończy. Niektóre wpisy są bardziej ogólne:

• „Żałuję, że oddałam ci moje serce, kiedy ty pragnąłeś jedynie mojego ciała”.• „Żałuję, że nigdy nie oszczędzałem inie odłożyłem pieniędzy na emeryturę”.• „Żałuję, że nigdy ci nie powiedziałem, co do ciebie czuję”.• „Żałuję, że onas nie walczyłam”.• „Żałuję czasu, który poświęciłam na narzekanie ikrytykowanie innych”.

Jeśli jako ludzie mamy ze sobą coś wspólnego, to na pewno to, że każdy z nas czegoś żałuje. Wszyscy chcielibyśmy cofnąć się w czasie izrobić niektóre rzeczy inaczej.

Jakieś trzy lata temu pisałem książkę. Gdy miałem już niemal dwadzieścia tysięcy słów, z niewiadomych powodów pojawił się błąd w dokumencie – litery na każdej stronie zostały zastąpione przez niezliczone, dziwne znaczki. Ilekroć widzę te znaki, jakiekolwiek one są, robi mi się słabo. Byłem niemal pewien, że mój wydawca nie przyjmie książki, wktórej wszystkie słowa pierwszych czterech rozdziałów wyglądały jak zaszyfrowany tekst. Ten dokument był owocem setek godzin mojej pracy. Wpadłem w panikę izrobiłbym wtedy wszystko, co tylko możliwe, by go odzyskać. Wiedziałem, że nie tak dawno robiłem aktualizację, więc powinno dać się odzyskać przynajmniej większą część mojego tekstu. Zadzwoniłem do informatyka, który zaczął mnie uspokajać iwytłumaczył mi, jak użyć programu Time Machine12, który miałem na swoim MacBooku. Miałem nadzieję, że jakimś cudem, za pomocą Flux Capacitora13 iczarnej magii, uda mi się cofnąć wczasie do momentu, kiedy moja książka nie była jeszcze zrujnowana ibędzie tak, jakby nigdy to się nie wydarzyło.

Czy nie byłoby wspaniale, gdyby Bóg wbudował każdemu znas taką opcję wehikułu czasu? Jak byś jej użył? Być może wróciłbyś do momentu, zanim powiedziałeś swojemu rodzeństwu okilka słów za dużo. Może nie wdałbyś się wromans. Może nie wypiłabyś tego pierwszego drinka. Albo nie opuściłbyś rodziny. Nie przyjęłabyś zaproszenia od byłego chłopaka na Facebooku. Nie zgodziłabyś się na tę pierwszą randkę. Nie weszłabyś do kliniki aborcyjnej.