Kulisy stanu wojennego - Franciszek Puchała - ebook + książka

Kulisy stanu wojennego ebook

Franciszek Puchała

3,0

Opis

O wyhamowanie rewolucji "Solidarności" intensywnie zabiegały zarówno polskie władze, jak i przywódcy innych państw Układu Warszawskiego. Nie tylko władze i wojskowi specjaliści wiedzieli, że trwały przygotowania do obcej interwencji wojskowej w Polsce. Autor podkreśla, że stan zagrożenia taką interwencją nie powstaje dopiero w momencie przekroczenia granicy przez obce wojska, lecz znacznie wcześniej. Dowodem tego jest rozwój wydarzeń na Węgrzech w 1956 r., w Czechosłowacji w 1968 r. oraz Afganistanie w 1979 r. Chociaż zasadnicze dokumenty związane z wprowadzeniem stanu wojennego zostały przez Wojciecha Jaruzelskiego i Stanisława Kanię podpisane 27 marca 1981 r., to już nocą z 3 na 4 kwietnia w wagonie na bocznicy kolejowej w Brześciu zmuszano ich do podpisania nieznanych dokumentów radzieckich. Wywieziono ich tam radzieckim samolotem wojskowym. Autor próbuje wyjaśnić zagadkowe zachowanie kierownictwa radzieckiej partii komunistycznej 10 grudnia 1981 r., tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego. Rzekomo nie wiedziało ono jeszcze o zamiarze wprowadzenia stanu wojennego, a przecież marsz. Kulikow i rezydent KGB w Warszawie gen. Pawłow na bieżąco informowali o tym Moskwę. Franciszek Puchała napisał książkę na podstawie wielu źródeł, w tym zachowanych w zbiorach Instytutu Pamięci Narodowej, Archiwum Mitrochina i dokumentów własnych. Służąc na odpowiedzialnym stanowisku w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego, poznał on w latach 1980-1983 wiele skrywanych dotąd tajemnic towarzyszących przygotowaniu i wprowadzeniu stanu wojennego.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 826

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (2 oceny)
1
0
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Robertlesniak

Nie oderwiesz się od lektury

Dobry dokument napisany przez jednego z autorów.......
00
AStrach

Całkiem niezła

Tą cześć naszej najnowszej historii musi odkryć na nowo za kilkadziesiąt lat, gdy kurz pokryje wspomnienia.
00

Popularność




Redaktor prowadzący Zofia Gawryś

Redaktor techniczny Elżbieta Bryś

Korekta Bogusława Jędrasik Grażyna Ćwietkow-Góralna

Copyright © by Franciszek Puchała, 2016 Copyright © by Bellona Spółka Akcyjna, Warszawa 2016

Zapraszamy na strony www.bellona.pl, www.ksiegarnia.bellona.pl

Dołącz do nas na Facebookuwww.facebook.com/Wydawnictwo.Bellona

Nasz adres: Bellona Spółka Akcyjna ul. Bema 87, 01-233 Warszawa Dział wysyłki: tel. 22 457 03 02, 22 457 03 06, 22 457 03 78 Faks: 22 652 27 01 e-mail: [email protected]

Wszystkim, których los dotknął udziałem w wydarzeniach

Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną.

R. Schutzbach

Wstęp

Przyczyny oraz istotę stanu wojennego (1981–1983) ogłoszonego 13 grudnia 1981 r. trudno zrozumieć bez uwzględnienia sytuacji, w jakiej znalazła się Polska po II wojnie światowej. W wyniku wojennych porozumień w Teheranie, Jałcie i Poczdamie między przywódcami zwycięskich mocarstw (tzw. wielkiej trójki) i w rezultacie późniejszej zimnowojennej konfrontacji zostały przesądzone polskie granice, ustrój polityczny i sojusze wojskowe. Polska znalazła się w radzieckiej strefie wpływów. Monopol jednej partii na sprawowanie władzy i gospodarka centralnie sterowana były przyczyną wielu kryzysów polityczno-społecznych. Stan wojenny był najbardziej dramatycznym i zarazem kontrowersyjnym wydarzeniem w powojennej historii Polski. W jego ocenie Polacy od początku są podzieleni. Jedni wyrażali i nadal wyrażają przekonanie, że gen. Wojciech Jaruzelski, wprowadzając stan wojenny, ratował Polskę przed tragedią w postaci wojny domowej lub obcej interwencji wojskowej. Dla innych stan ten był tylko „próbą utrzymania władzy przez komunistów”. Spory wokół stanu wojennego powracają przy okazji okrągłych rocznic jego wprowadzenia. Być może, iż wraz z powiększającym się dystansem do ówczesnych wydarzeń dyskusje o nim staną się bardziej merytoryczne, ale można założyć, że nigdy nie doprowadzą do identycznych ocen.

Dyskusje o stanie wojennym prowadzone są na płaszczyźnie politycznej, prawnej, historycznej, a także medialnej. Generalnie ukształtowały się trzy różniące się od siebie opinie:

– pierwsza, której zwolennicy stoją na gruncie realizmu i nieuchronności nadzwyczajnego rozwiązania w formie stanu wojennego w konkretnej sytuacji wewnętrznej i geopolitycznej;

– druga, w myśl której argumenty o dramatycznym stanie gospodarki i możliwości gwałtownych zaburzeń społecznych nie usprawiedliwiają wprowadzenia stanu wojennego;

– trzecia, w której hołduje się tezie o możliwości rozwiązania kryzysu i dokonania zmian ustrojowych w Polsce bez względu na ówczesne realia geopolityczne i strategiczno-militarne.

Zwolennicy pierwszej i drugiej opinii biorą pod uwagę możliwość obcej interwencji wojskowej w Polsce. Zwolennicy trzeciej uważają, że w 1981 r. taka interwencja Polsce nie zagrażała. Na podstawie wielu oryginalnych dokumentów, które dane mi było poznać, oraz relacji bezpośrednich uczestników wydarzeń, a także własnego uczestnictwa w ich części, twierdzę, że do wprowadzenia stanu wojennego przyczyniły się głównie dwa czynniki:

Pierwszy z nich to ocena przez władze państwa zaistniałego kryzysu w kategoriach zagrożenia dla obowiązującego porządku prawnego, bezpieczeństwa publicznego i spokoju społecznego oraz paraliżu gospodarki narodowej.

Drugi zaś to prawdopodobieństwo interwencji wojsk radzieckich i innych państw Układu Warszawskiego (UW) związane z „doktryną Breżniewa” oraz przekonaniem przywódców ZSRR i innych państw UW o zagrożeniu interesów radzieckich i paktu w całości kontrrewolucją w Polsce.

Drugi z tych czynników był pochodną w stosunku do charakteru i dynamiki rozwoju wydarzeń w Polsce. Istotne znaczenie miał też wpływ polskiego kryzysu na sytuację międzynarodową. Według badań „Pentora”, prowadzonych na przestrzeni 15 lat, jako motyw wprowadzenia stanu wojennego ankietowani wskazują najczęściej uniknięcie agresji ze strony Związku Radzieckiego. W 2010 r. tę przyczynę wskazało 33% badanych; 19% ankietowanych uważało, że wprowadzenie stanu wojennego miało „zapobiec rozpadowi państwa”, 13% – że „miało utrzymać komunistów u władzy”. Tylko 12% badanych było zdania, że wprowadzenie stanu wojennego miało na celu „zlikwidować »Solidarność«”. Pozostałe 23% badanych wskazało „inne cele” lub nie miało sprecyzowanego zdania.

Po kryzysach w latach 1956 i 1970 wśród ludzi sprawujących władzę zapanowało przekonanie, że w celu gruntownego rozwiązania polskich problemów należy poprawić stan gospodarki. Podkreślano, że „świadomość ma również wpływ na ekonomię; mimo wszystko najważniejsze jest to, że w Polsce postawa polityczna mas zawsze była reakcją na sytuację materialną. Wszystkie napięcia polityczne zaczynały się od niezadowolenia pracujących z sytuacji ekonomicznej”[1].

Niektórzy historycy wykorzystują stan wojenny do formułowania różnych oskarżeń pod adresem jego autorów. Jednakże profesor Krystyna Kersten, uważana za specjalistę polskiej historiografii dziejów najnowszych, podkreślała, że „rola historyka nie polega na tym, żeby oskarżać, nie na tym, żeby bronić, nie na tym, żeby sądzić, ale na tym, żeby wiedzieć i zrozumieć”[2]. Kierowałem się tym przesłaniem, pisząc niniejszą książkę. Mimo że w okresie poprzedzającym stan wojenny i jego obowiązywania służyłem w Sztabie Generalnym WP, to wiele jego kulisów nie znałem. Jednym z bodźców, który skłonił mnie do zajęcia się tą sprawą, były niewybredne ataki niektórych młodych publicystów, nieznających i nierozumiejących przyczyn oraz istoty tej operacji, na żołnierzy zawodowych Wojska Polskiego. Próbuję im się nie dziwić, tym bardziej że przez wiele lat temperatura dyskusji utrudniała, a niekiedy nawet wykluczała obiektywną analizę problemu.

Pewien schematyzm w formułowaniu ocen historyków zajmujących się stanem wojennym powodował, że prezentowane opinie były bliższe ogólnej ocenie całego systemu politycznego i społeczno-gospodarczego Polski Ludowej niż samego stanu wojennego. Poważne kontrowersje powstały z powodu braku w Konstytucji PRL regulacji dotyczących stanu wyjątkowego. Nie przewidziano go w ponaddwudziestokrotnie nowelizowanej Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z 1952 r. Pomimo tragicznych wydarzeń w Poznaniu w czerwcu 1956 r. i na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. regulacje dotyczące stanu wyjątkowego nie znalazły się w noweli Konstytucji z 1976 r. Podówczas istniała tylko możliwość wprowadzenia stanu wojennego ze względu na zagrożenie zewnętrzne bezpieczeństwa państwa[3]. Dopiero 20 lipca 1983 r. sejm uchwalił ustawę o zmianie Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, w której wprowadzono zapis o stanie wyjątkowym. Odtąd na czas określony mogła go wprowadzać Rada Państwa, jeżeli zagrożone zostało wewnętrzne bezpieczeństwo państwa lub w razie klęski żywiołowej[4]. Po transformacji ustrojowej w Polsce sprawy stanów nadzwyczajnych ze względu na różne rodzaje zagrożeń uregulowano w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 r. i w odpowiednich aktach wykonawczych przez wprowadzenie zapisów dotyczących: „stanu wojennego”, „stanu wyjątkowego” i „stanu klęski żywiołowej”.

Niezwykłym utrudnieniem dla historyków był brak źródeł, na podstawie których można by w sposób wiarygodny i obiektywny ustalić przyczyny wprowadzenia stanu wojennego. Tacy zawodowi historycy, jak profesorowie Andrzej Friszke i Jerzy Eisler, uważają, że sprawy tej nie da się rozstrzygnąć bez pełnego dostępu do archiwów radzieckich i amerykańskich. W wystąpieniu na międzynarodowej konferencji w Jachrance profesor Zbigniew Brzeziński stwierdził: „W ogóle widać znaczący brak dokumentów radzieckich z listopada i grudnia 1980 r.”[5].W latach dziewięćdziesiątych XX w. ujawniono nieliczne dokumenty radzieckie, w tym niektóre protokoły z posiedzeń Biura Politycznego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KC KPZR). Należą do nich na przykład: wystąpienie Leonida Breżniewa na spotkaniu delegacji KPZR z kierownictwem Komunistycznej Partii Czechosłowacji (KPCz) na jej XVI Zjeździe w kwietniu 1981 r. w Pradze; protokół posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR z 21 listopada 1981; zapis roboczy posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR z 10 grudnia 1981 r.; protokół posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR z 14 stycznia 1982 r. „W latach dziewięćdziesiątych ujawniono nieliczne dokumenty sowieckie, w tym protokoły posiedzeń Biura Politycznego. Uczyniono to jednak arbitralnie, z wyraźną intencją odsunięcia od ZSRR oskarżeń o zamiar interwencji. Niemniej w połączeniu z dokumentacją polską dokumenty te dają wyobrażenie o zamiarach sowieckich” – ocenia profesor Andrzej Friszke[6].

W sierpniu 1993 r., w czasie wizyty w Warszawie, prezydent Rosji Borys Jelcyn przekazał część radzieckiej dokumentacji prezydentowi Lechowi Wałęsie. Dokumenty te po przetłumaczeniu i opracowaniu przez zespół redakcyjny, który tworzyli Andrzej Krawczyk, Jacek Snopkiewicz, Andrzej Zakrzewski oraz autor wstępu i kalendarium Wiesław Władyka, zostały udostępnione opinii publicznej. Był to jednak wybór strony rosyjskiej i jego kryterium nie było do końca zrozumiałe, co pozwalało licznym historykom formułować krytyczne opinie sprowadzające się do stwierdzenia: „Dobrze, że Rosjanie w ogóle coś udostępnili, ale szkoda, że w sposób daleko niepełny i selektywny”. Pozwoliło to także wydawcy wspomnień Witalija Pawłowa zamieścić na okładce adnotację: „Protokoły, których nie przywiózł Jelcyn”. Niemniej jednak i w tym przypadku mieliśmy do czynienia z wyborem opartym na niejasnym dla strony polskiej kryterium. Dokumenty te niejednokrotnie w sposób wybiórczy i tendencyjny, by nie powiedzieć manipulatorski, były więc chętnie wykorzystywane w bieżącej walce politycznej, zarówno przez obrońców racji i motywów, jakimi kierowały się władze PRL, wprowadzając stan wojenny, jak i przez zdeklarowanych przeciwników i krytyków tej decyzji.

Z naukowego punktu widzenia nie ulega wątpliwości, że gdyby stronie rosyjskiej istotnie chodziło wyłącznie o prawdę i historyczne poznanie, udostępniłaby Polakom pełny zestaw protokołów Biura Politycznego KPZR i nie pozwoliłaby na manipulowanie tymi dokumentami. Rola, jaką Rosjanie odegrali w przygotowaniu stanu wojennego, oraz skala, charakter i rodzaj nacisków wywieranych przez nich na przywódców PZPR w tym zakresie należą bowiem do kwestii wywołujących najżywsze spory i kontrowersje. Wypowiedzi głównych aktorów ze strony radzieckiej także dalekie były od obiektywizmu. Na dodatek ulegały z czasem istotnym modyfikacjom, co podważało ich wiarygodność. Na przykład w czasie międzynarodowej konferencji w Jachrance szczególnego rodzaju kłopot jej uczestnikom sprawiały żywe źródła z Armii Radzieckiej. Zarówno marsz. Wiktor Kulikow, jak i gen. Anatolij Gribkow niezwykle dbali o reputację Związku Radzieckiego[7]. Podobną troskliwością wykazał się adiutant marsz. Kulikowa, gen. Wiktor Anoszkin.

Po międzynarodowej konferencji w Jachrance pojawił się tzw. zeszyt Anoszkina, zawierający luźny, nigdzie niezarejestrowany zapis różnych rozmów marsz. Kulikowa przebywającego w Polsce od 7 do 17 grudnia 1981 r. Według gen. Wojciecha Jaruzelskiego zeszyt ten – jako specjalna broszura – został wydany przez Instytut Studiów Politycznych PAN wraz z komentarzami gen. Wojciecha Jaruzelskiego i gen. Floriana Siwickiego, kwestionującymi jego wiarygodność. Nie ma tam ani słowa o rozmowie z gen. Jaruzelskim. Zapadła cisza. Po 11 latach, w grudniu 2008 r., na łamach tygodnika „Wprost”, próbował ją przerwać – bez szerszego echa – dr Antoni Dudek.

Za rok rozpętała się burza. W filmie o Ryszardzie Kuklińskim (Jack Strong), a następnie w filmie Towarzysz generał pojawił się jak „królik z kapelusza” zapis rozmowy gen. Jaruzelskiego z marsz. Kulikowem w nocy z 8 na 9 grudnia1981 r. Zapis ten utrzymany jest w rozbudowanej, protokolarnej, całkowicie odmiennej stylistyce niż cały ów „zeszyt”. Widać wyraźnie, że został sporządzony nie na gorąco, ale po jakimś czasie. Dziwne jest również, że brak jest zapisu rozmowy gen. Jaruzelskiego – też w nocy z 8 na 9 grudnia – z wicepremierem ZSRR Nikołajem Bajbakowem, w której uczestniczył Kulikow. Charakterystyczne, iż Bajbakow, który 10 grudnia, w czasie posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR, relacjonował swój pobyt w Polsce, a w szczególności rozmowę z gen. Jaruzelskim, mówił jedynie o jego prośbach o pomoc gospodarczą i ani słowa o jakiejkolwiek innej[8]. Na temat owego „zeszytu roboczego” niezwykle krytycznie wypowiadał się gen. Florian Siwicki. Z oburzeniem prostował przypisane mu wypowiedzi. Anoszkin przypisał mu nawet rozmowę z szefem KGB Jurijem Andropowem, z którym Siwicki nigdy nie rozmawiał. Nie uczestniczył też w jakimkolwiek z nim spotkaniu ani w ogóle nie widział go na oczy[9]. Nawet gen. Jaruzelski rozmawiał z Andropowem w obecności marszałka Dmitrija Ustinowa tylko raz – w kwietniu 1981 r. – kiedy to wraz ze Stanisławem Kanią został wywieziony na nocne rozmowy do Brześcia.

Dostępne źródła dotyczące polskiego kryzysu są dalece niekompletne. Podczas dyskusji zorganizowanej przez Wojskowy Instytut Wydawniczy w trzydziestą rocznicę stanu wojennego tak o tym mówił profesor Jerzy Eisler: po pierwsze, pewne dokumenty nie powstały na papierze. Po drugie, część została zniszczona. Po trzecie, niektóre są dziś dla historyków nadal nieosiągalne. Mamy trudny dostęp do dokumentów kościelnych i niektórych wojskowych. Nawet ci, którzy, jak na przykład profesor Andrzej Paczkowski, pisali o stanie wojennym, wyraźnie posiłkowali się materiałami archiwalnymi „z drugiej ręki”. Niedostępne są właściwie wszelkiego rodzaju materiały poradzieckie, przechowywane w Federacji Rosyjskiej. Jeśli chodzi o wojsko i KGB, można spokojnie powiedzieć – zero. Podobnie w wypadku dokumentów partyjnych – do dyspozycji mamy pojedyncze materiały. Paradoks polega na tym, że na przykład w Instytucie Michaiła Gorbaczowa dla historyków dostępne są protokoły z posiedzeń Biura Politycznego KPZR, ale z lat 1985–1991, te, które Gorbaczow tam upublicznił. Nie ma natomiast tego typu dokumentów z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych. Dotyczy to także materiałów dyplomatycznych. Zwrócił uwagę, że wiele materiałów amerykańskich służb specjalnych jest utajnionych i bardzo możliwe, że nigdy nie będzie można po nie sięgnąć. Profesor Paczkowski starał się kiedyś w CIA o materiały dotyczące Józefa Światły, pułkownika Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Odpisano mu, że dokumenty te dla historyków są niedostępne i prawdopodobnie nigdy nie będą[10].

Profesor Andrzej Friszke pisze, że po porażce puczu Gienadija Janajewa w 1991 r. i rozwiązaniu ZSRR pojawiły się pierwsze istotne dokumenty ukazujące zaangażowanie Moskwy w polski kryzys. W 1993 r. opublikowano kilka dokumentów KC KPZR pt. „Teczka Susłowa”. Rok później w aneksie do wspomnień szefa misji KGB w Warszawie, gen. Pawłowa, zamieszczono wybór protokołów Biura Politycznego KC KPZR. Właściwie na tym zakończyła się publikacja dokumentów sowieckich, gdyż po dojściu do władzy Władimira Putina dostęp do takich materiałów został zamknięty[11]. Profesor Andrzej Friszke, oceniając trendy panujące wśród polskich badaczy stanu wojennego, akcentuje, że sposób wykorzystywania materiałów Służby Bezpieczeństwa (SB) zbiegł się z silną tendencją do poszukiwania jej agentów w życiu publicznym, szczególnie w kręgach opozycji i Solidarności. Według niego „Teza części środowisk skrajnie prawicowych o rzekomym spenetrowaniu kręgów przywódczych »Solidarności«” znalazła wielu wyznawców, którzy w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) szukali potwierdzenia swych spiskowych teorii. Taka wizja rozpalała wyobraźnię wielu młodych radykalnych publicystów i historyków, ale też ludzi starszych, którzy boleśnie doświadczyli transformacji ekonomicznej, nie znaleźli dla siebie miejsca w rzeczywistości społecznej i politycznej względnie stracili zaufanie do dawnych przywódców »Solidarności«. Rodzaj narracji pełnej niedomówień i podejrzeń, na ogół nieopartych na rzetelnej analizie źródeł, czasem tylko na pojedynczych dokumentach odczytywanych przez pryzmat niechęci do przywódców »Solidarności« i ich dzieła – III Rzeczypospolitej – dominował w prawicowych mediach i środowiskach politycznych. W konsekwencji cały ten niezwykle aktywny nurt w narracji o »Solidarności« zatruł debatę polityczną i historyczną w Polsce, głęboko podzielił dawną »Solidarność« już nie wedle kryteriów przekonań, ale podejrzeń o dawno dokonaną zdradę […]. Inne zastosowane zabiegi pozwoliły ominąć właściwie cały kres tworzenia i legalnego działania Związku, całą grę z władzą, dyskusję o szansach i kosztach kompromisów, a przesunąć akcent na 13 grudnia, stan wojenny i uwypuklić prosty podział na ofiary i katów. Cała opowieść o 16 miesiącach tarć i kompromisów, szans i ograniczeń stała się bezprzedmiotowa, a przywódcy PRL osadzeni zostali jedynie w roli oprawców, którzy z powodu własnej podłości dokonali wielkiej pacyfikacji kraju. Takie też było koncepcyjne podłoże prokuratorskiego aktu oskarżenia o utworzenie zbrojnego związku przestępczego Proces ten, w którym nie próbowano odtworzyć skomplikowanej sytuacji kraju w 1981 r., stopnia sowieckich gróźb oraz pola manewru obu stron konfliktu, budzi ponure refleksje”[12].

Profesor A. Paczkowski napisał z kolei, iż „spór o stan wojenny jest – i być może zawsze pozostanie – sporem historiozoficznym i światopoglądowym lub, w najlepszym razie, politycznym”[13]. Na pytanie Macieja Stasińskiego: „Czy meldunki płk. Kuklińskiego coś nowego panu powiedziały o latach 1980–1981 i okolicznościach wprowadzenia stanu wojennego”, profesor odpowiedział: „Niewiele. Większość wyrażanych w nich opinii jest znana z jego wywiadu z 1987 r. w paryskiej »Kulturze« pt. Wojna z narodem widziana od środka[14]. Część meldunków pułkownika, cytatów z nich, wykorzystana została w książce Benjamina Weisera, Ryszard Kukliński. Życie ściśle tajne. Trzeba pamiętać, że Kukliński – poza materiałami sztabowymi, które świetnie znał – miał w sumie wiedzę wyrywkową, o czymś słyszał, ktoś mu coś opowiedział, rozmawiał z ludźmi w Sztabie Generalnym, ale była to przecież ogromna instytucja. Sporo wiedział o tym, co się działo w polskim wojsku i polskim kierownictwie, ale mało, a właściwie nic, o kierownictwie sowieckim. Miał kontakt z wojskowymi z otoczenia Kulikowa (którego słusznie pokazał jako »jastrzębia«), ale nie miał z Breżniewem ani Ustinowem”[15].

Nad faktem, że dokumenty, które do CIA przekazał płk Kukliński, nie są dostępne dla zainteresowanych, ubolewał dr hab. Sławomir Cenckiewicz, który trafnie zauważył, że na stronie internetowej CIA nie ma ani jednego dokumentu dostarczonego Amerykanom przez płk. Kuklińskiego. Bulwersuje go, że nikt w Polsce nie walczy, aby to się zmieniło. Przy tym nie ma pretensji do Amerykanów, bo to jest ich polityka archiwalna, ale do instytucji polskich, które nie zwróciły się do nich po te materiały[16]. Czy je otrzymają, jeżeli o to się zwrócą? W tej sprawie należę do sceptyków. Dodam, że w dokumentach CIA ujawnionych w połowie grudnia 2008 r. znalazłem tylko fragmenty mojej obszernej notatki z września 1981 r. o manewrach Armii Radzieckiej „Zapad–81” prowadzonych w czasie, gdy w Hali Oliwia w Gdańsku odbywał się I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”[17]. Skąd się tam wzięły? Do całości rękopisu notatki miał dostęp płk Kukliński, który miał w niej dokonać ewentualnych korekt redakcyjnych. W odtajnionych materiałach pominięto jednak fragment dotyczący ewentualnego związku owych manewrów ze wspomnianym zjazdem Solidarności.

Przy okazji pragnę zwrócić uwagę, że dokumenty, o które upomina się pan dr Cenckiewicz, muszą trafić do badaczy mających merytoryczną wiedzę o danej problematyce. Trudno na przykład uznać, że tenże dr Cenckiewicz zna się na sprawach wojskowych, skoro napisał, że w szóstym dniu wojny planowano lądowanie polskiego desantu powietrznomorskiego na wyspie Zelandia o potencjale: „6 dywizji powietrznodesantowych z Krakowa i 7 dywizji desantowych z Gdańska”[18] (razem trzynaście dywizji – sic!). Jest to piramidalna bzdura. Wszystkich dywizji w Wojsku Polskim było piętnaście. Nawet uczniowie klas mundurowych wiedzą, że dywizji desantowych w Wojsku Polskim było tylko dwie (szósta i siódma) i że do ich desantowania brak było wystarczającej liczby specjalistycznego sprzętu (zwłaszcza samolotów transportowych dla DPD).

Przytoczę jeszcze inny przykład. W ślad za polską wersją wspomnianej książki Benjamina Weisera o płk. Kuklińskim pan Cenckiewicz jak mantrę powtarza, że na polecenie ministra obrony gen. Jaruzelskiego gen. Tadeusz Hupałowski i autor niniejszej książki (będąc zaledwie szefem jednego z wielu oddziałów w Zarządzie Operacyjnym Sztabu Generalnego WP) „zatwierdzili w siedzibie Sztabu Generalnego ZSRR plan wprowadzenia oddziałów Armii Czerwonej, armii NRD i Armii Czechosłowackiej na terytorium Polski”. W jego wydaniu wygląda to niezwykle groteskowo, bo równocześnie twierdzi, że w Układzie Warszawskim Polska i Wojsko Polskie nie miały żadnej suwerenności. Wojsko Polskie traktuje nawet jako część Armii Radzieckiej. Twierdzi także, iż „sowieccy decydenci partyjno-wojskowi nie ufali nikomu, prawdopodobnie nawet sobie”[19]. Jednocześnie wierzy w to, że I sekretarz KC PZPR jako członek Doradczego Komitetu Politycznego Układu Warszawskiego miał współdecydować o użyciu radzieckiej broni jądrowej w razie wojny, bo tak w okolicznościowej notatce napisali mało doświadczeni adepci strategii, młodzi oficerowie Sztabu Generalnego WP[20].

Jest nadzwyczaj dziwne, że Cenckiewicz nie zechciał zajrzeć do słownika angielsko-polskiego i zrozumieć, o co właściwie chodziło w tej podróży do radzieckiego Sztabu Generalnego. Woli też nie zauważyć, co na ten temat mówił płk Kukliński w wywiadzie dla paryskiej „Kultury” w 1986 r. Relacjonując to samo wydarzenie, użył on słów: „udali się w celu zapoznania” i „zostali poinformowani”[21]. Być może, że ten historyk ma problemy z semantyką i nie odróżnia znaczenia słów: konsultować, zapoznawać, informować, popierać, wspierać, zachwalać, indosować, lansować, od decydować lub zatwierdzać. Czasownik endorsed, którego w oryginale książki użył Benjamin Weiser, ma bardzo wiele znaczeń. Cenckiewicz wybrał takie, jakie mu pasowało do dyskredytacji oficerów, choć wynikają z tego oczywiste niedorzeczności. Wykazał się przy tym brakiem elementarnej wiedzy o kompetencjach oficerów Sztabu Generalnego WP. Ponadto, sam popełniając kardynalne błędy, pozwala sobie na kpiny z autorów, którym się zdarzają omyłki, ale jakże mniej znaczące od popełnianych przez niego. Szydzi sobie też z autorów, którzy mają uzasadnione wątpliwości, są bardziej wstrzemięźliwi i nie przypisują sobie wszechwiedzy w każdej dziedzinie i na każdy temat. Twierdzi przy tym, że „nigdy nie kieruje się chęcią jakiegoś odwetu, choć może czasem tak to wygląda”[22]. Jednak, chcąc zdyskredytować moją książkę na temat płk. Kuklińskiego, poszukiwał na mnie „haków”. Po jej marcowej promocji postarał się w IPN o odtajnienie mojej „Teczki ewidencyjnej”, czego dokonano 1 kwietnia 2014 r. Niestety dla niego, zawiera ona zaledwie trzy nadzwyczaj lakoniczne opinie oficerów WSW (razem 2 i pół strony!), z których szczątkowe fragmenty próbował dopasować do swoich bałamutnych tez na mój temat.

Przeważająca część publicystów i historyków, nie mówiąc o politykach, stan wojenny utożsamia niemal wyłącznie z Wojskiem Polskim. Tymczasem była to operacja, którą należałoby rozpatrywać w dwóch sferach: administracyjno-politycznej i technicznej. W sferze administracyjno-politycznej główną rolę odegrały władze PZPR: Komitet Centralny, Biuro Polityczne, Rada Ministrów i Rada Państwa, które uznały zaistniałą sytuację za zagrożenie wewnętrznego i zewnętrznego bezpieczeństwa państwa i podjęły znane decyzje. Pod względem technicznym była ona przygotowana i przeprowadzona przez struktury resortów spraw wewnętrznych i obrony narodowej. W odniesieniu do charakteru zagrożeń zdania historyków i publicystów są podzielone. Dla niektórych przekonującym argumentem na to, że Armia Radziecka i wojska innych państw Układu Warszawskiego mogły wkroczyć do Polski, byłoby dopiero ich wkroczenie. Jednak fakt, że tak się nie stało, nie przesądza o tym, że nie stałoby się w określonej sytuacji.

Pisząc o stanie wojennym, nie sposób pominąć żadnego z aktorów tego dramatu, którymi byli: Solidarność, władze i Kościół. Każdy z nich odegrał określoną rolę, a wszyscy wzajemnie oddziaływali na siebie. Nie należy zapominać, że papieżem był wówczas Polak – Jan Paweł II, który okazywał wielką troskę o pokojowe rozwiązanie polskiego kryzysu. Należy też pamiętać, że polski dramat rozgrywał się w zaostrzonej sytuacji międzynarodowej i w czasie, gdy od interwencji wojskowej w Czechosłowacji w 1968 r. obowiązywała doktryna Breżniewa.

Z władzą związany był jeszcze jeden aktor dramatu – cały państwowy aparat przymusu. W związku z tym bardzo wielu oficerów, którzy brali udział w przygotowaniu i przeprowadzeniu stanu wojennego, do dziś przeżywa dylematy moralne. Pisząc o kulisach stanu wojennego, nie da się też pominąć polskich oficerów pracujących na rzecz obcych wywiadów, którzy opuścili kraj tuż przed jego wprowadzeniem. Do najbardziej już znanych należy płk Ryszard Kukliński, który zdezerterował, „aby ostrzec przywódców świata o grożącej Polsce obcej interwencji wojskowej”. Okazało się potem, że dezercji dopuścił się z powodu zdemaskowania go jako szpiega CIA, który rzekomo miał samotnie ratować Polskę, a nawet świat przed atomową apokalipsą. Mógł sam się zdekonspirować, popełniając błąd z nadgorliwości.

Na temat tej postaci napisano już wiele. Pisałem także ja, chociaż dalece nie wszystko[23]. Nie napisałem, na przykład, że płk Kukliński miał przekazać Amerykanom „Soviet plans to activate agents in the United States if war broke out” (plany „wybudzenia” w razie wybuchu wojny radzieckich szpiegów „uśpionych” na terenie USA)[24]. Nawet jego najwięksi apologeci chyba nie są w stanie odpowiedzieć, skąd miał takie plany. O jego działalności szpiegowskiej nigdy nie dowiemy się wszystkiego. Do prawdy o niej można jednak się zbliżyć, badając rzetelnie dokumenty związane z jego życiorysem, skazaniem i umorzeniem śledztwa. Istnieją wątpliwości co do tego, czy w jego działalności wszystko służyło Polsce. Czy na przykład jego informacje szpiegowskie nie były swoistą formą wskazywania celów na terenie Polski. Nawet wysoki rangą dyplomata amerykański uważał, że informacje przekazywane przez płk. Ryszarda Kuklińskiego mogły zagrażać także interesom Polski, a gdyby tak było, „mogłoby dojść do niekorzystnego zadrażnienia w dobrych stosunkach”[25].

Znacznie mniej znany jest mieszkający niemal po sąsiedzku z Kuklińskim płk Włodzimierz Ostaszewicz, który 21 lat służył w polskim wywiadzie wojskowym. Kierując się rzekomo podobnymi pobudkami, zdezerterował przed Kuklińskim, też był sądzony i spotkała go równie surowa kara. Amerykanie go nie ewakuowali. O umorzenie jego sprawy nie zabiegały ani amerykańskie, ani polskie władze. Sam o to zabiegał, pisząc prośbę do Marszałka Senatu Rzeczypospolitej Polskiej. Twierdził przy tym, że widział przygotowania do likwidacji Solidarności, wiedział o groźbie obcej interwencji wojskowej w Polsce i o przygotowaniu stanu wojennego. Jego sprawa zakończyła się podobnie jak sprawa płk. Kuklińskiego. Nie wiadomo, czy jakiś związek ze stanem wojennym miał kpt. Jerzy Sumiński, zabezpieczający pod względem kontrwywiadowczym Zarząd II Wywiadowczy Sztabu Generalnego WP.

Służąc w Sztabie Generalnym WP od marca 1980 r., byłem świadkiem wielu zdarzeń w okresie przygotowywania i obowiązywania stanu wojennego. Swoją skromną wiedzę na ten temat, opartą głównie na obserwacji uczestniczącej, uzupełniłem o informacje czerpane przez długi okres z różnych dostępnych mi źródeł. W napisaniu książki w znaczącym stopniu pomogła mi lektura niezwykle starannie udokumentowanej monografii zawodowego historyka, prof. Andrzeja Friszke, pt. Rewolucja Solidarności. Dzięki niej mogłem bliżej poznać program działania, życie wewnętrzne Solidarności i jej liderów oraz dotrzeć do wielu dokumentów MSW i MON, których wcześniej nie znałem. Pomogła mi też lektura książki prof. Karola Modzelewskiego pt. Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca[26]. W dużym stopniu pomogło mi także zapoznanie się ze stenogramami obrad I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” oraz uchwał tego zjazdu. Korzystałem też z wielu innych źródeł archiwalnych i opracowań różnych autorów, co prezentuję w załączonej bibliografii. Spośród dość licznych wydawnictw wspomnieniowych ze względu na zajmowane przez autorów miejsca na scenie politycznej korzystałem zwłaszcza z książek: gen. Wojciecha Jaruzelskiego, Stanisława Kani, Mieczysława Rakowskiego, Jerzego Wiatra, Kazimierza Barcikowskiego, a także autorów reprezentujących stronę solidarnościową, jak na przykład Lecha Wałęsy, Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego. Korzystałem też z opracowań autorów obcojęzycznych, jak na przykład: profesor Iniessy Jażborowskiej, Wasilija Pawłowa, Witalija Mitrochina, Tada Szulca, Douglasa J. MacEachina i Petera Rainy.

Na podstawie analizy wielu różnorakich źródeł i opracowań można dojść do wniosku, że w 1981 r. Polska znalazła się w niezwykle złożonej sytuacji. Pojawiły się zagrożenia w postaci realnej blokady i katastrofy gospodarczej oraz obcej interwencji wojskowej. Bezpośrednią wewnętrzną przyczyną wprowadzenia stanu wojennego była niezwykle negatywna ocena działań podejmowanych przez przywódców Solidarności na początku i w pierwszej połowie grudnia 1981 r. Był to ciąg zdarzeń, do których należą: spotkanie prezydium Komisji Krajowej Związku w hotelu Solec w Warszawie, obrady prezydium Komisji Krajowej 3 grudnia w Radomiu, obrady Zarządu Regionu Mazowsze na Politechnice Warszawskiej 5 i 6 grudnia oraz Komisji Krajowej w Gdańsku 11 i 12 listopada 1981 r. Działania liderów Solidarności władze oceniły jako bezpośrednie przygotowanie do obalenia rządu i przejęcia władzy w Polsce.

Książka, którą oddaję do rąk Czytelników, stanowi próbę spojrzenia na historię stanu wojennego w Polsce z perspektywy oficera ówczesnego Sztabu Generalnego WP, a więc w nieco innym ujęciu niż autorów cywilnych, których opinie biorę pod uwagę. Waldemar Kuczyński już w 2006 r. pisał na przykład: „Byliśmy w sytuacji niezwykle dramatycznej, jak w greckich tragediach. I mimo upływu dwudziestu pięciu lat od tamtego czasu nie ma prób zrozumienia tego dramatu wielkich racji zderzonych z murem niemożliwym wówczas do przebicia. Są ciągle stare sztance zaśniedziałe, nudne i powtarzane niemal machinalnie każdego 13 grudnia. A z drugiej strony znaczna większość ludzi w kraju, która uporczywie, trafnym instynktem, choć minęło już pokolenie, wyczuwa, że mogło się wtedy skończyć straszliwie, gdyby nie stan wojenny, i ja należę do niej, choć mnie schwytano tamtej nocy. Ta data ciągle czeka na to, by spojrzeć na nią bez wojennych emocji sprzed ćwierćwiecza, by dostrzec w niej to, co było w tamtych wydarzeniach najbardziej dramatyczne, ale i najbardziej fascynujące, intelektualnie nośne i płodne, zderzenie racji; woli wolności i konieczności trwania. Nic wartościowego intelektualnie i pożytecznego dla obywatelskiej edukacji nie pojawi się na temat 13 Grudnia, jeżeli będzie pisane ze starą wrogością w głowie, jak to jest prawie bez wyjątku do tej pory”[27]. Od wprowadzenia stanu wojennego minie już wnet trzydzieści pięć lat, a sytuacja nie ulega zmianie. Wypada mieć nadzieję, że poważne studia nad nim będą kontynuowane w placówkach merytorycznie zajmujących się najnowszą historią Polski.

1 Cyt. za: A. Dudek, Zmierzch dyktatury, Warszawa 2013, s. 25.

2 Wejdą, nie wejdą. Polska 1981–1982: wewnętrzny kryzys, międzynarodowe uwarunkowania. Konferencja w Jachrance 8–10 listopada 1997, red. i oprac. oraz tłum. N. Smolar, „Aneks” 1999, s. 142.

3 Konstytucja Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z 16.02.1976 r., art. 33, ust. 2.

4 Stan wojenny w Polsce 13.12.1981–22.07.1983, kier. nauk. T. Walichnowski, Warszawa 2001, s. 441–442.

5 Wejdą, nie wejdą…, op. cit., s. 172.

6 A. Friszke, Rewolucja Solidarności1980–1981, Kraków 2014, s. 180.

7 J. Eisler, [w:] S. Jankowiak, J. Miłosz (red.), Stan wojenny w Wielkopolsce, Poznań 2004, s. 12–13.

8 List do dr. Piotra Gontarczyka z 10.03.2010 r., s. 15, [w:] W. Jaruzelski, Listy…, Warszawa 2000, s. 408–429.

9 Więcej F. Siwicki, Komentarz do niektórych faktów związanych z konferencją w Jachrance, ibidem, [w:] W. Jaruzelski, Listy, op. cit., s. 294–304.

10 J. Eisler, [w:] To nie miała być wojna, red. W. Kiss-Orski, Warszawa 2011, s. 8–9.

11 A. Friszke, Rewolucja Solidarności…, op. cit., s. 14–15.

12 Szerzej: ibidem, s. 15–18.

13O stanie wojennym w Sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej: Sprawozdanie Komisji i wniosek mniejszości wraz z ekspertyzami i opiniami historyków, oprac. A. Karaś, Warszawa 1997, oraz tenże, Sąd nad autorami stanu wojennego. Oskarżenia, wyjaśnienia, obrona, Warszawa 1993, s. 151.

14 Rozmowa z płk. dypl. Ryszardem J. Kuklińskim, „Kultura” 1987, nr 4.

15 Rozmowa z prof. Andrzejem Paczkowskim, 05.02.2009, http://wyborcza.pl/1,96742,6241706, Sowieci_Jaruzelski_Amerykanie_wszyscy_byli_zadowoleni.html.

16 S. Cenckiewicz, Klub Hybrydy, Blogpress, sobota, 08/11/2014.

17 F. Puchała, Informacja z pobytu delegacji Ministerstwa Obrony Narodowej na manewrach »Zachód-81«, CAW 1862/98/137.

18 S. Cenckiewicz, Atomowy szpieg, Poznań 2014, s. 72.

19 Ibidem, s. 73.

20 Ibidem, s. 61.

21 R. Kukliński, Wojna z narodem widziana od środka, „Kultura”, Paryż 1987, nr 4/475.

22 http://www.slawomircenckiewicz.pl/aktualnosci/cenckiewicz-dla-wsensie- pl-o-kuklinskim-i-nie-tylko-01.12.2014.

23 F. Puchała, Szpieg CIA w polskim Sztabie Generalnym. O Ryszardzie Kuklińskim bliżej prawdy, Warszawa 2014.

24 B. Weiser, A secret life. For Col. Ryszard Kuklinski, who lives in hiding some where in America, the Cold War still goes on, „The Washington Post” z 13.12.1992.

25 IPN BU 02992/20, materiały prasowe, „Wprost” z 8.11.1982.

26 K. Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca, Warszawa 2013.

27http://kuczyn.com/2006/12/13/13-grudzien-2006/.

Rozdział pierwszy   Geneza i narastanie kryzysu. Powstanie Solidarności

Dekada Edwarda Gierka była częścią ponadczterdziestoletniej historii Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (PRL). Koniec tej dekady był początkiem końca ustroju socjalistycznego w Polsce. Po II wojnie światowej, zgodnie z decyzją trzech wielkich mocarstw, Polska znalazła się w radzieckiej strefie wpływów. Część dawnych ziem polskich stała się niepolskimi, na których zapanował ustrój radziecki. Był to absurdalny zwrot historyczny – wszak to Polska w 1939 r. była ofiarą agresji hitlerowskich Niemiec, a po jej zakończeniu – ofiarą porozumień antyhitlerowskiej koalicji. Na spotkaniu tej koalicji w Poczdamie w dniach 17 lipca – 2 sierpnia1945 r. granica między Polską a Niemcami nie została definitywnie ustalona. Układ poczdamski mówił o „zarządzie państwa polskiego nad tymi ziemiami”, określając je jako „byłe terytoria niemieckie”. Gwarantem nienaruszalności polskiej granicy zachodniej miał być sojusz ze Związkiem Radzieckim. Dopiero 12 września 1990 r. po konferencji „dwa plus cztery” ministrowie spraw zagranicznych USA, ZSRR, Wielkiej Brytanii, Francji oraz RFN i NRD podpisali w Moskwie „Traktat o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec”.

Czternastego listopada 1990 r. zjednoczone Niemcy zawarły traktat z Rzeczpospolitą Polską ostatecznie potwierdzający granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej. Artykuł pierwszy tego traktatu nawiązuje do zawartych wcześniej układów Polski z dwoma państwami niemieckimi: z 6 lipca 1950 r., między Rzeczpospolitą Polską a Niemiecką Republiką Demokratyczną o wytyczeniu ustalonej i istniejącej polsko-niemieckiej granicy państwowej, i z 7 grudnia 1970 r. między Polską Rzeczpospolitą Ludową a Niemiecką Republiką Federalną o podstawach normalizacji ich wzajemnych stosunków. Jeszcze w 1981 r. przewodniczący ziomkostwa Ślązaków Herbert Hupka przypomniał Polakom, że „Niemcy, składając podpis pod układem z 1970 r., zrzekły się jedynie stosowania przemocy w odzyskaniu tych ziem, ale nigdy nie zrzekły się praw do tych ziem”[28]. Dopiero 22 maja 1989 r. między Polską Rzeczpospolitą Ludową a Niemiecką Republiką Federalną został podpisany układ w sprawie rozgraniczenia obszarów morskich w Zatoce Pomorskiej.

Po zakończeniu II wojny światowej w Europie na byłych polskich Kresach Wschodnich rozmieszczono silne zgrupowania wojsk Armii Radzieckiej. Na bazie rozformowywanych frontów powstały z czasem grupy wojsk radzieckich w Polsce, w Czechosłowacji, na Węgrzech i na terenie Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Czuwały one nad nowym porządkiem politycznym i zabezpieczały interesy radzieckie w państwach powojennej Europy Środkowowschodniej. Podstawową cechą tego porządku było sprawowanie władzy państwowej przez partie robotnicze i komunistyczne. Z czasem te państwa znalazły się w Układzie Warszawskim (UW) i Radzie Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (RWPG), w których rolę hegemona odgrywał Związek Radziecki. Społeczeństwa tych państw musiały budować ustrój socjalistyczny oparty na radzieckich wzorcach.

W wyniku porozumień z Jałty oraz ich dalszych skutków nastąpiła izolacja polityczna Polski i odrzucenie planu Marshalla. Potem narzucono Polsce model uprzemysłowienia. Porozumienia gospodarcze z ZSRR oraz podział pracy w ramach RWPG przesądzały w dużym stopniu o kierunkach polityki inwestycyjnej w Polsce, redukując strukturę gospodarczą do przemysłów ciężkiego, maszynowego, metalurgicznego, a więc działów o bardzo dużym zużyciu surowców importowanych z ZSRR. Na to nakładały się niekorzystne relacje cen we wzajemnej wymianie gospodarczej. Podział pracy w ramach RWPG kształtował „łatwy rynek”, oduczając od funkcjonowania na normalnym rynku. Naciski na wybór takich, a nie innych technologii dawały ZSRR możliwość transferu z Zachodu za pośrednictwem i ze szkodą dla kraju uzależnionego.

Państwami w radzieckiej strefie wpływów wstrząsały okresowo kryzysy społeczno-polityczne, których podłożem był głównie narzucony biurokratyczny model centralnego sterowania gospodarką narodową z państwowymi środkami produkcji. Kryzysy takie dotyczyły też Polski. Wszystkie napięcia polityczne zaczynały się od niezadowolenia pracujących z sytuacji ekonomicznej. Postawa polityczna obywateli zawsze była reakcją na sytuację materialną. Jak podkreśla profesor Stanisław Kwiatkowski, konflikt społeczno-polityczny w Polsce, rozwiązany z użyciem siły 13 grudnia 1981 r., był kolejnym kryzysem polityczno-gospodarczym. Odchodzenie pod oddolną presją od biurokratycznego socjalizmu trwało bardzo długo i wypełniało niemal w całości historię Polski Ludowej. Kolejne jej rozdziały zaczynały się od konfliktów ogólnospołecznych w 1956, 1970 i 1980 r. Strony konfliktu były zawsze te same – na jednym biegunie ludzie z kręgów władzy, hierarchia różnych biurokratycznych aparatów wyłonionych z nomenklatury partyjnej, z aparatem partyjnym na szczytach władzy; na drugim – grupy buntujące się z powodu złych warunków życia oraz aktywna politycznie część społeczeństwa, przeciwna obowiązującej wykładni socjalizmu.

Ustrojowe wady systemu społeczno-gospodarczego, z kluczową zasadą kierowniczej roli PZPR, doprowadziły do powstania „państwa partyjnego”, utożsamiania aparatu partyjnego z państwowym aparatem władzy. Deklaracje i hasła zawsze pełne były zapewnień o udziale ludzi pracy w rządzeniu, służebności władzy i wsłuchiwaniu się w głos ludu. Wydarzenia 1956 r., „Polski Październik”, powrót do władzy więzionego wcześniej Władysława Gomułki były pierwszym protestem przeciwko stalinowskiemu modelowi socjalizmu w Polsce. Powszechne ożywienie polityczne, wzrost nakładów gazet i ich poczytności sprzyjały aktywizacji opinii publicznej, ujawnianiu różnych jej odcieni. Ludowładztwo miało się konkretyzować w różnych formach na kilku piętrach demokracji: w sejmie, radach narodowych, samorządach pracowniczych, zawodowych, spółdzielczych komitetach, komisjach, kolegiach. Przewidywano wpływ społeczeństwa na sprawowanie władzy (na decyzje prawne, polityczne, gospodarcze) przez wyrażanie swego zdania w dyskusjach publicznych, wysyłanie listów obywatelskich do instytucji centralnych, w trakcie spotkań z posłami, radnymi, przedstawicielami rządu. W sumie demokratyczne instytucje i procedury wraz z partiami politycznymi, stowarzyszeniami i związkami miały tworzyć społeczną bazę rządzenia, bazę demokracji politycznej.

Demokratyzację poprzedziło znaczące złagodzenie rządów PZPR po wydarzeniach na Wybrzeżu w grudniu 1970 r., w czasie kilku lat sprawowania władzy przez ekipę Edwarda Gierka[29]. Został on wybrany na funkcję I sekretarza KC PZPR 20 grudnia 1970 r. Nastąpiła zmiana władz partyjnych i państwowych. Na czele rządu PRL stanął wtedy Piotr Jaroszewicz. Rozpoczęła się tzw. dekada gierkowska (1970–1980). Dojście do władzy nowej ekipy spotkało się z bardzo przychylnym przyjęciem ze strony społeczeństwa. Jak pisał Maciej Bałtowski, Edward Gierek zarysował przed społeczeństwem obraz Polski, która miała stać się dziesiątą potęgą gospodarczą współczesnego świata z nowoczesnym przemysłem i ze zmodernizowaną infrastrukturą. Obiecał szybką poprawę sytuacji materialnej, prawie dobrobyt dla każdego[30]. Do połowy lat siedemdziesiątych, w okresie ekonomicznej prosperity, stabilizacji politycznej i rosnącego zaufania społecznego do władzy „Polska rosła w siłę i ludziom żyło się dostatniej”.

W pierwszej połowie lat siedemdziesiątych zrodził się optymizm, który miał uzasadnienie w rzeczywistych osiągnięciach produkcyjnych i w społecznym poparciu. Politykę stagnacji wynagrodzeń z lat sześćdziesiątych zastąpiono polityką dynamicznego rozwoju, a unowocześnienie zacofanej, autarkicznej gospodarki polskiej, szerokie wprowadzenie nowoczesnych licencyjnych rozwiązań technologicznych i produktowych stosowanych wówczas w rozwiniętych gospodarkach zachodnich, a także w pierwszej fazie podnoszenie stopy życiowej obywateli miało być finansowane łatwo dostępnymi i stosunkowo nisko oprocentowanymi kredytami zagranicznymi[31]. Pierwsza połowa lat siedemdziesiątych charakteryzowała się w PRL dynamicznym rozwojem gospodarczym. Rozpoczęto zwiększanie wydatków konsumpcyjnych z około 25% PKB do prawie 40%, co dało poprawę stopy życiowej obywateli, jednak później bardzo trudną do utrzymania. Jednym z pierwszych posunięć ekipy Edwarda Gierka, mających na celu m.in. wyciszenie złych nastrojów społecznych, było podwyższenie 30 grudnia 1970 r. najniższych pensji, emerytur i zasiłków rodzinnych.

Za pomocą systemu premii za godziny nadliczbowe podwyższono również poziom wynagrodzeń, który średnio wzrósł o 5%. Zapowiedziano także zamrożenie cen żywności na 2 lata. Budowano do 300 tys. mieszkań rocznie. Ograniczano stopniowo wydatki na obronę narodową (załącznik I/1). Udział preliminowanych i sprawozdawczych wydatków na obronę narodową w dochodzie narodowym (w cenach bieżących) został zmniejszony z 4,66% w 1970 r. do 3,38% w 1980 r. W latach 1976 i 1978 zmalał on nawet do 3,14%[32]. Jednak rzeczywiste wydatki na obronę w latach 1970–1980 wzrosły prawie dwukrotnie (z 36,754 mln zł do 66,593 mln zł)[33].

Jako narzędzie wzrostu gospodarczego w 1971 r. zaczęto aktywizować politykę kredytową. Uważano bowiem, że za czasów Gomułki nie doceniano kredytów zagranicznych jako źródła pozyskiwania środków na przyspieszenie rozwoju gospodarczego. Ówczesna sytuacja międzynarodowa pozornie bardzo sprzyjała otwartej polityce zaciągania kredytów. W przeważającej części były one przeznaczone na finansowanie zakupów nowoczesnych maszyn i urządzeń, kompletnych linii produkcyjnych i elementów kooperacyjnych. Kredyty przeznaczono na unowocześnianie przemysłu, zakładając, że produkcja nowoczesnych artykułów pozwoli na sprzedaż ich na Zachód i spłatę zaciągniętych kredytów. W warunkach gospodarki socjalistycznej spowodowało to jednak przeinwestowanie sektora przemysłu ciężkiego, wydobywczego i elektromaszynowego kosztem przemysłów produkujących artykuły dla ludności, np. włókienniczego i spożywczego. W latach siedemdziesiątych widoczne też było zacieśnienie stosunków Polski z ZSRR poprzez zakup licencji, import maszyn, towarów i usług, a także produkowanie radzieckich systemów uzbrojenia. W sumie nastąpiło znaczne przyspieszenie rozwoju gospodarczego.

Korzystną zmianę stanowiło poluzowanie polityki paszportowej i otwarcie na Zachód, m.in. w powiązaniu z kontraktami na zakupy maszyn i urządzeń, spełniona obietnica dotycząca samochodu, słynnego malucha, oraz poprawiające się zaopatrzenie sklepów[34]. Jednak rozwój swobód obywatelskich wyprzedzał rozwój zaopatrzenia w produkty żywnościowe. Opowiadano wtedy następujący dowcip: „Na moście w Cieszynie spotykają się dwa psy. Polski biegnie do Czechosłowacji, a czeski go pyta: »Po co ty do nas biegniesz?« »By u was najeść się mięsa«. Polski pies pyta: »Po co ty biegniesz do Polski?« Czeski odpowiada: »Bo u was można przynajmniej poszczekać«”.

Wśród rządzących powstało wrażenie, że koncepcja rozwoju gospodarczego opartego na kredytach zachodnich może mieć cechy trwałości. Nie do końca jednak udało się dostosować możliwości produkcyjne do ówczesnego wyżu demograficznego, mimo iż do roku 1975 powstało 65 fabryk domów i zbudowano około 1 mln mieszkań, nie spowodowało to spadku liczby osób oczekujących na mieszkania. Jednak skróciło czas oczekiwania na mieszkanie, który w 1980 r. wynosił 6 lat. Planowano przekroczyć liczbę budowanych mieszkań, 300 tys. rocznie, aby w roku 1990 czas oczekiwania na nie wynosił 4 lata. Zmechanizowano w dużym stopniu rolnictwo oraz zapewniono wysokie zużycie nawozów sztucznych i innych środków chemicznych, jednak od 1973 r. ograniczano rozwój rolnictwa indywidualnego na rzecz nieefektywnych PGR-ów. W latach siedemdziesiątych Polska stała się cenionym wykonawcą inwestycji budowlanych w wielu krajach arabskich, m.in. w Iraku i Libii. Przeprowadzono też pewne reformy w dziedzinie oświaty.

Powstawały wielkie inwestycje, do których zalicza się głównie: Hutę Katowice, Linię Hutniczo-Siarkową, Rafinerię i Port Północny w Gdańsku, Centralną Magistralę Kolejową, Fabrykę Samochodów Małolitrażowych w Tychach, Elektrownię Bełchatów, Trasę Łazienkowską w Warszawie. Unowocześniano sieć dróg krajowych, budując obwodnice wokół miast oraz dwujezdniowe drogi wylotowe i wiadukty nad liniami kolejowymi. Zaczęły powstawać drogi szybkiego ruchu. Do nich zalicza się przede wszystkim trasa Warszawa – Katowice. Polska stała się producentem licznych, wysokiej jakości nowoczesnych produktów przemysłowych o standardzie akceptowanym na Zachodzie. Wielu inwestycji nigdy jednak nie ukończono, głównie z powodu źle skonstruowanego programu inwestycyjnego, który się nie bilansował, co spowodowało zbyt duże dysproporcje w całej gospodarce, doprowadzając przede wszystkim do kryzysu energetycznego i transportowego.

Podpisanie Aktu Końcowego KBWE w sierpniu 1975 r. zrodziło idylliczne przekonanie, że kłopoty czasu zimnej wojny świat ma za sobą. Ekipa Edwarda Gierka spodziewała się zostać beneficjentem tej polityki, utrzymując dobre stosunki zarówno ze Wschodem, jak i z Zachodem. Można się było spodziewać, że radziecko-amerykańskie porozumienie osłabi zależność Polski od ZSRR, a Zachód zacznie postrzegać nasz kraj jako uczestnika wspólnoty międzynarodowej. Liczono też na zdyskontowanie korzyści z traktatu Polska – RFN, który legł u podstaw procesu helsińskiego[35].

W Moskwie krytycznie oceniano zbyt gwałtowne, zdaniem kierownictwa KPZR, zbliżenie pomiędzy Polską a RFN. Pojawiły się symptomy utraty przez rząd PRL kontroli nad gospodarką. W 1975 r., kiedy stopień obciążenia wpływów z eksportu spłatami zobowiązań kredytowych osiągnął 31,8%, zaczęły się poważne problemy. Stopień obciążeń od 1976 r. narastał w szybkim tempie. W sierpniu 1975 r. premier radziecki Aleksiej Kosygin zapowiedział koniec wsparcia dla rozbudowy Huty Katowice. Pojawiły się naciski na wzmocnienie „dyscypliny obozowej” i tendencje do „uszczelnienia” Polski przed wpływami Zachodu. Mimo to podjęto jednak decyzje o budowie wspomnianych już: Portu Północnego, rafinerii w Gdańsku i rurociągu Gdańsk – Płock[36].

Załamanie się polityki gospodarczej szczególnie odczuły przemysły: lekki, metalurgiczny, mineralny, elektroniczny i elektromechaniczny. Wypada wspomnieć, że już w połowie 1973 r. niektórzy ekonomiści, na przykład prof. Józef Pajestka, z niepokojem zwracali władzom politycznym uwagę na dysproporcje strukturalne, twierdząc, że w dłuższym czasie gospodarka nie może zużywać na cele rozwojowe i na konsumpcję więcej, niż zdolna jest wytwarzać, i że nie można kontynuować szybkiego wzrostu konsumpcji, realizując jednocześnie tak ambitny program rozwoju. Nestor polskiego socjalizmu, profesor Edward Lipiński, demaskował nieprawdę o „rozwiniętym społeczeństwie socjalistycznym”, mówiąc, że brnąc w świecie szkodliwych fikcji, kompromituje się całkowicie tradycje socjalistyczne. Stworzony system uważał za urojoną rzeczywistość, wyobrażanie sobie, że buduje się nową wyższą fazę społeczeństwa socjalistycznego; że istnieje samorząd robotniczy; że klasa robotnicza jest rzeczywistym właścicielem środków produkcji; że gospodarka ma charakter planowy; że powstaje nowa, wyższa świadomość socjalistyczna; że zanikają sprzeczności interesów, a stosunki między ludźmi układają się na zasadzie wzajemnej pomocy i przyjaźni. Uważał, że prawda jest inna: upaństwawiając środki produkcji, stworzono system marnotrawny, nieefektywny ekonomicznie. Przedsiębiorstwo socjalistyczne działało gorzej niż kapitalistyczne, bo nie musiało się liczyć z konsumentem, miało inne priorytety, produkowało wyroby gorszej jakości, miało niższą wydajność, słabsze kadry kierownicze[37].

W liście do Edwarda Gierka z 10 maja 1976 r. profesor Lipiński pisał m.in., że droga radziecka uwarunkowana tradycją rosyjskiego despotyzmu państwowego i hamująca dziś rozwój samego ZSRR nie jest drogą, którą powinna kroczyć praktyka socjalistyczna w Polsce. W całym świecie, także wśród komunistów, ocena polityki radzieckiej staje się coraz bardziej ujemna. Odwoływał się do przykładów Włoch i Francji, w których partie komunistyczne nie chcą być agentami interesów imperialistycznych ZSRR, lecz prowadzić własną politykę narodową. Pisał, że podstawą socjalizmu są: wolność, decentralizacja, odpowiedzialność wszystkich obywateli za popieranie decyzji dotyczących gospodarki i polityki kraju. Dlatego też należy się domagać, by system radziecki, zagrażający rozwojowi sił narodu, został zastąpiony przez demokrację. System polityczny, który jest pozbawiony mechanizmu ciągłej adaptacji, sztywny system, który niszczy krytykę, który nie jest poddany kontroli społecznej, który nie szanuje podstawowych swobód obywatelskich – system taki nie jest sprawny. W systemie takim każdą zmianę ekipy rządzącej poprzedza rozlew krwi. Socjalizmu nie można wprowadzać dekretem. Rodzi się on i może się tylko rodzić ze swobodnego działania ludzi wolnych. Pisał m.in.: „Szanowny Towarzyszu I Sekretarzu! Polska znajduje się obecnie w trudnej sytuacji, Przeżywamy olbrzymie trudności ekonomiczne, wynikające z konieczności spłacania naszych długów za granicą. Nie posiadamy sprawnego systemu kierowania gospodarką narodową. Nasz system polityczny jest anachronizmem. Uniemożliwia on pozytywną selekcję kadr, daje pierwszeństwo miernotom i karierowiczom, hamuje wszelką twórczość w kulturze i nauce. Wywołuje też uczucia frustracji i obojętności u tych, którzy nie mają wpływu na bieg spraw społecznych. Jesteśmy krajem zależnym od obcego mocarstwa ze wszystkimi skutkami tej sytuacji. Należy przeprowadzić istotne zmiany lub przynajmniej przystąpić do ich realizacji. W przeciwnym razie nie da się uniknąć tragedii, która przyjąć może formę gwałtownej rewolty lub powrotu do metod stalinowskich. I jednego, i drugiego trzeba unikać w imię podstawowego interesu narodu polskiego i w imię socjalizmu. Wierzę, że socjalizm pozostanie ideą, którą kierują się aspiracje większości społeczeństwa. Ale idea ta będzie ulegać erozji, jeśli praktyka społeczna, która się nazywa socjalistyczną, pozostanie taką, jaką jest dzisiaj […]. Wiem, że nadzieja na rychły powrót do pełnej suwerenności jest mało realna. Ale wiem także, że pewne zmiany pozytywne są możliwe, jeśli kierownictwo naszego państwa wykaże dość odwagi, charakteru i rozsądku politycznego, by działać na rzecz naszej niepodległości”[38].

W 1976 r. Rada Ministrów z prezesem Piotrem Jaroszewiczem na czele rozpoczęła tzw. manewr gospodarczy, polegający głównie na podwyżce cen żywności połączonej z wprowadzeniem rekompensat. Rozpoczęło się reglamentowanie sprzedaży cukru (wprowadzono kartki). Jednocześnie występowały coraz większe problemy z zakupem innych produktów, głównie mięsa i jego przetworów. Taka sytuacja doprowadziła w czerwcu 1976 r. do protestu robotników w Ursusie i Radomiu. Protest robotników radomskich zakładów został spacyfikowany przez oddziały Milicji Obywatelskiej. Nastąpiły aresztowania. 25 czerwca wieczorem premier Jaroszewicz odwołał podwyżki cen. Nazajutrz rano złożył dymisję z funkcji szefa rządu.

Przesilenie doprowadziło do osłabienia rządowego ośrodka władzy na rzecz biurokracji partyjnej PZPR. Sekretarz KC Jerzy Łukaszewicz sformułował wówczas przewrotną tezę, że „sukces rodzi trudności, a trudności nowe sukcesy”. Dała ona początek sławnej „propagandzie sukcesu”[39]. Represje władz sprawiły, że część opozycji, szczególnie zaangażowana w protesty przeciwko zmianom w Konstytucji PRL na przełomie lat 1975 i 1976, wystosowała w czerwcu 1976 r. list otwarty – deklarację solidarności z robotnikami. Widniały pod nim podpisy: Jacka Kuronia, Jana Józefa Lipskiego, Adama Michnika, Anieli Steinsbergowej, Jana Olszewskiego, prof. Edwarda Lipińskiego, Ludwika Cohna i ks. Jana Ziei.

Na Zachodzie treść listu jako pierwsze przekazało Radio Wolna Europa. 23 września 1976 r. powołano do życia Komitet Obrony Robotników (KOR). Była to polska organizacja opozycyjna utworzona przez grupę intelektualistów i młodych opozycjonistów Miał on pod jednym szyldem prowadzić działania na rzecz represjonowanych. Tego dnia ogłoszono „Apel do społeczeństwa i władz PRL”, w którym domagano się:

– przyjęcia do pracy wszystkich zwolnionych;

– amnestii dla skazanych i więzionych za udział w strajkach;

– ujawnienia rozmiarów zastosowanych represji;

– ukarania osób winnych łamania prawa.

Pod apelem podpisało się 14 osób – założycieli KOR-u: pisarz Jerzy Andrzejewski, poeta i tłumacz Stanisław Barańczak, ekonomista Edward Lipiński (w którego mieszkaniu odbyło się najwięcej zebrań KOR), krytyk literacki Jan Józef Lipski, adwokaci Aniela Steinsbergowa i Ludwik Cohn, aktorka Halina Mikołajska, weterani antykomunistycznego podziemia: Antoni Pajdak, Józef Rybicki, Jacek Kuroń, Adam Szczypiorski, Wojciech Ziembiński, kapelan Szarych Szeregów i AK ksiądz Jan Zieja, Antoni Macierewicz oraz Piotr Naimski. Do KOR należeli także Bogdan Borusewicz, Mirosław Chojecki i Adam Michnik.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

28 H. Hupka, Der Schlesier, „Breslauer Nachrichten” z 2.12.1980.

29 S. Kwiatkowski, W stanie wyższej konieczności.Wojsko w sytuacji konfliktu społecznego w Polsce 1981–1983, Toruń 2011, s. 346–348.

30 M. Bałtowski, Gospodarka socjalistyczna w Polsce, Warszawa 2009, s. 222.

31 Ibidem, s. 219.

32 J. Pilecki, Ekonomiczno-społeczna i porównawcza analiza wydatków na obronę narodową w Polsce w latach 1946–1980, Warszawa 1989, s. 73.

33 Ibidem, s. 58–59.

34 M. Bałtowski, Gospodarka socjalistyczna…, op. cit., s. 220.

35 A. Skrzypek, Zamachy stanu w Polsce XX wieku, Warszawa 2014, s. 165.

36 Ibidem, s. 169.

37 S. Kwiatkowski, W stanie wyższej konieczności…, op. cit., s. 48.

38 S. Kwiatkowski, W stanie wyższej konieczności…, op. cit. s. 31–32.

39 A. Skrzypek, Zamachy stanu…, op. cit., s. 176.

Rozdział drugi   Solidarność i władza. Od porozumień do konfrontacji

Rozdział trzeci   Naciski zewnętrzne i groźba obcej interwencji wojskowej

Rozdział czwarty   Przygotowanie, przebieg i odwołanie stanu wojennego

Rozdział piąty   Kościół rzymskokatolicki a polski konflikt społeczno-polityczny

Rozdział szósty   Szpiegowskie dezercje

Zakończenie

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Podziękowania

Kończąc moje opracowanie pragnę serdecznie podziękować Panu Profesorowi Andrzejowi Friszke za jego cenne uwagi i rady, jakich, mimo iż jest bardzo zajęty, udzielał mi w trakcie pracy nad książką, oraz za udostępnienie wielu zdjęć ze swojego bogatego zbioru. Panu Profesorowi Lechowi Wyszczelskiemu dziękuję za wydatną pomoc w rozwiązaniu metodologicznych problemów, z jakimi się spotkałem podczas pracy nad tą publikacją. Dziękuję bardzo Paniom pracującym w Czytelni Instytutu Pamięci Narodowej przy placu Krasińskich w Warszawie za sympatyczną i fachową pomoc w korzystaniu z materiałów archiwalnych związanych z tematem mojej książki.

Bibliografia

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Wykaz skrótów

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Indeks osobowy

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.