Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 107
Rok wydania: 2015
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Ta książka jest tania.
KUPUJ LEGALNIE.
NIE KOPIUJ!
o. Paweł Kowalski SJ
KOŚCIÓŁ
wspólnota
i dynamizm
Synteza tematyczna
Nihil obstat: L.dz. 2015/01/NO/P
Za pozwoleniem
Przełożonego Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej
Towarzystwa Jezusowego – o. Tomasza Kota SJ
Warszawa, 23 stycznia 2015 r.
Książka nie zawiera błędów teologicznych.
Redakcja
Joanna Sztaudynger
Korekta
Anna Lasoń-Zygadlewicz
Grafika i skład
Bogumiła Dziedzic
© by Mocni w Duchu
Łódź 2015
Wszelkie prawa zastrzeżone
ISBN 978-83-61803-81-2
MOCNI W DUCHU – Centrum
90-058 Łódź, ul. Sienkiewicza 60
tel. 42 288 11 53
mocni.centrum@jezuici.pl
www.odnowa.jezuici.pl
Zamówienia
tel. 42 288 11 57, 797 907 257
mocni.wydawnictwo@jezuici.pl
www.odnowa.jezuici.pl/sklep
Wydanie pierwsze
WPROWADZENIE
Kościół jako synteza
Na końcu Ćwiczeń Duchowych św. Ignacego Loyoli znajdziemy Reguły o czuciu z Kościołem. Można by więc sądzić, że Kościół jest ostatnim tematem, jaki Ignacy zostawia nam do modlitwy. Wydaje się też nie pasować do całej reszty Ćwiczeń. Jest jednak dokładnie odwrotnie. W istocie bowiem całe rekolekcje zmierzają w kierunku wspólnoty i budowania Kościoła.
Rekolekcje to wpatrywanie się w serce Jezusa, przez które płynie miłość do Kościoła, czyli do Ukochanej Chrystusa. Dlatego punktem wyjścia dla naszych rekolekcji będzie Jezus Chrystus, a prośba na pierwsze dwa dni medytacji to: „Abym lepiej naśladował Jezusa, abym poznał i pokochał Kościół”.
Nie chodzi więc o to, żeby przekonać kogokolwiek do tego, że Kościół jest ważny, nawet jeżeli jest grzeszny. Chodzi raczej o wniknięcie w serce Jezusa i spojrzenie Jego oczami na człowieka we wspólnocie.
Kilka zasad rekolekcyjnych
Milczenie na rekolekcjach może być rozważane w dwóch obszarach.
Po pierwsze, każdy milczy zewnętrznie. To znaczy, że nie komunikuje się w żaden sposób z kimkolwiek. Nie daje znaków, nie słucha muzyki, nie pisze liścików..., ale również nie czyta niczego, co nie zostało ustalone z kierownikiem. To bardzo istotne, ponieważ każde złamanie ciszy rani nie tylko mówiącego – do rozmowy potrzeba zawsze przynajmniej dwóch osób – ale i rozbija grupę. Nie korzystamy ponadto z telefonów. Obowiązuje również reguła, że o każdym złamaniu ciszy zawiadamiamy swojego kierownika duchowego.
Kluczowe jest jednak milczenie wewnętrzne. Polega ono na ukierunkowaniu swoich myśli jedynie na to, co dzieje się na rekolekcjach. Nie rozmyślamy więc o tym, w co ubierzemy się na Mszę świętą, albo jak zareagują inni, kiedy w oku zakręci nam się łza. Ignacy mówi o zasadzie „tu i teraz”, czyli o tym, żeby nasze myśli skoncentrowały się tylko na tym, co dzieje się teraz i w tym miejscu. Innymi słowy, nie rozmyślamy o tym, co działo się przed naszym przyjazdem, albo co będzie po powrocie. Jesteśmy obecni na rekolekcjach tu i teraz¸ bo tylko tu i teraz jest nam dawana łaska Boża. Jeżeli więc będziemy uciekali myślami w przeszłość lub przyszłość, wówczas coś stracimy.
Wierzymy, że wszystkich nas zaprosił na rekolekcje Pan Bóg. Skoro tak, to nasze zadanie polega na zaangażowaniu się na 100%. Dlatego też odstawiamy na bok nadobowiązkowe modlitwy, do których się zobowiązaliśmy. Wszelką siłę inwestujemy wyłącznie w to, co jest programem rekolekcji. Jeżeli ktoś pragnie podjąć jakąś dodatkową modlitwę, niech ustali to z kierownikiem duchowym. To samo tyczy się postów. Poza nakazaną wstrzemięźliwością od mięsa w piątek, nie pościmy.
Modlitwa
Formą modlitwy na tych rekolekcjach jest kontemplacja. Staramy się coraz mniej angażować intelekt, a coraz bardziej serce.
Cała modlitwa, pomiędzy rozpoczynającym ją i kończącym znakiem krzyża, trwa 45 min.
Do każdej kontemplacji należy się przygotować poprzez uczestniczenie we wprowadzeniach i samodzielną pracę. Podczas wprowadzeń nie trzeba pisać wszystkiego, co zostanie powiedziane. Możemy być pewni, że Pan Bóg będzie działał przez to, co usłyszymy i co zdążymy sobie zanotować. Po wspólnym wprowadzeniu sami czytamy dany fragment Pisma, powtarzamy to, co zostało zanotowane, i zaznaczamy, nad jakimi myślami i obrazami będziemy chcieli się zatrzymać. Skąd mamy to wiedzieć? Otóż już podczas wprowadzenia Pan Bóg będzie wskazywał, na czym powinniśmy się skupić. Warto patrzeć na swoje serce, w którą stronę podąża, jakie uczucia się w nas rodzą – znaczy to, że nad tymi myślami będziemy musieli się zatrzymać.
Schemat kontemplacji jest bardzo podobny do medytacji. Różnicą są akcenty. Tutaj najistotniejsze będzie zaangażowanie wyobraźni, uczestniczenie w danej scenie. Na modlitwie nie analizujemy zatem treści, zatrzymujemy się nad jednym albo drugim obrazem i pozwalamy, aby on nas wypełnił. Jeżeli czujemy więc, że pojawia się w nas jakieś uczucie, pozwalamy, aby trwało. Jeżeli jest ono związane z jakąś myślą, wówczas zatrzymujemy się na niej. Jeżeli jest to obraz, wówczas pozwalamy, aby on trwał. Nie robimy kolejnego kroku, póki nie wyczerpie się dane uczucie, wyraźna myśl lub rysujący się obraz. Nie podejmujemy więc wielu treści, gdyż rozważanie ma polegać na pełnym zaangażowaniu w scenę i obserwowaniu jej sercem.
Czasami można spróbować zaangażować się głębiej, tzn. poprzez wszystkie zmysły. Chodzi mianowicie o to, że kontemplacja to nie oglądanie filmu, ale uczestnictwo w historii.
Po modlitwie poświęcamy 15 min. na refleksję i zapisujemy ważniejsze uczucia i myśli, które w nas się pojawiły.
Trzeba pamiętać, że o refleksji myślimy po modlitwie, a nie w jej trakcie. Szczególnie warto zwrócić wtedy uwagę na bieg myśli, żeby zobaczyć, czy gdzieś nie pobłądziliśmy.
Rekolekcje to nie tylko następujące po sobie modlitwy, ale również czas pomiędzy nimi. Dlatego bardzo ważne jest punktualne wypełnianie wszystkich elementów planu dnia i bycie uważnym – Pan Bóg będzie działał.
Schemat kontemplacji
PRZYGOTOWANIE DO KONTEMPLACJI – do 15 min.
– Przeczytaj dany fragment Pisma św.
– Przeczytaj wprowadzenie do kontemplacji, wybierz treści i obrazy ważne dla ciebie.
– Poproś o konkretny owoc modlitwy.
-----------------------------------
† KONTEMPLACJA – 45 min.
– Modlitwa przygotowawcza
– Wprowadzenie do kontemplacji
– Obraz do kontemplacji
– Prośba o owoc kontemplacji
Rozważanie treści:
– Trwaj w scenach, które wywołują w tobie poruszenie i angażuj w to zmysły.
– Wyciągnij pożytek duchowy.
Rozmowa końcowa †
-----------------------------------
REFLEKSJA PO KONTEMPLACJI – 15 min.
– Zawsze ją notuj.
– Zapisz pożytek duchowy, czyli co poznałeś w Jezusie, w czym Go bardziej pokochałeś i jak chcesz Go naśladować.
– Napisz też o uczuciach, które ci towarzyszyły.
Dzień I
KONFERENCJA
Dynamika modlitwy
Rozumienie Kościoła jako dynamizmu musi się zacząć od najważniejszego wydarzenia naszej wiary, jakim jest spotkanie Boga na modlitwie. Opiszemy je na przykładzie wspinaczki Mojżesza na górę. Wyodrębnimy trzy etapy tej drogi.
ETAP 1. CZUJĘ
Definicja
Pierwszy etap jest bardzo ważny, ponieważ dzięki niemu nasza modlitwa nabiera konkretnego smaku. Jest to sytuacja, kiedy podczas modlitwy rodzą się w nas jakieś uczucia i czegoś doświadczamy. Możemy mówić zatem o poruszeniach duchowych i wewnętrznych przeżyciach. Zaczynamy też doświadczać w sobie działań charyzmatycznych.
Konsekwencje pozytywne
Jeżeli coś czujemy na modlitwie, to znaczy, że wiara ma już dla nas swój konkretny smak. Dzięki temu, ilekroć w przyszłości będziemy mieć wątpliwości co do wiary, ta chwila będzie dla nas kamieniem milowym, momentem odwołania, do którego będziemy mogli sięgnąć w myślach, aby doświadczyć pocieszenia.
W powracaniu do pocieszenia nie chodzi o poprawienie sobie nastroju i wysnucie wniosku, że skoro kiedyś było lepiej, to prawdopodobnie będzie tak również w przyszłości. Jesteśmy istotami historycznymi, nasze istnienie zakorzenione jest w przeszłości i wykracza w przyszłość. Pan Bóg działa w konkrecie życia ludzkiego. Dlatego ilekroć przypominamy sobie doświadczenie, tylekroć nasz duch się karmi.
Konsekwencje negatywne
Każda rzeczywistość wewnętrzna może mieć i swoje negatywne konsekwencje. Jeżeli jesteśmy skoncentrowani tylko na etapie odczuwania, wówczas np. oceniając swoją wspólnotę, lidera, księdza, będziemy patrzyli wyłącznie przez pryzmat własnych doświadczeń. Człowiek jest przekonany, że jest jakieś proste przełożenie między jego własnymi przeżyciami a służbą Bożą. Innymi słowy, jeżeli nie mamy poruszeń, wówczas wina leży po stronie naszej wspólnoty, lidera czy też moderatora. We wspólnocie szuka się przede wszystkim indywidualnego doświadczenia. Człowiek nie zastanawia się za bardzo nad swoimi przeżyciami, grunt że „spotkanie było mocne”.
Jest to również sytuacja, kiedy człowiek ma wewnętrzny przymus, żeby być na „Bożym haju”. Nie pozwala sobie, aby po prostu nie czuć się dobrze. A przecież w momentach życiowych załamań, cierpienia czy też po prostu, kiedy czujemy się ospali – niekoniecznie wiarę trzeba przeżywać z uśmiechem. Taki człowiek wówczas spina się, aby wyzwolić w sobie pokłady dobrego samopoczucia. Problem jednak w tym, że takie dobre samopoczucie, kiedy skończy się spotkanie, zostawia go wewnętrznie wypalonym.
Znamy wiecznie niezaspokojonych podróżników, którzy wędrują od wspólnoty do wspólnoty, nigdzie nie mogą zagrzać miejsca, bo nawet jeżeli coś poczują, to jest to krótkotrwałe. Taki człowiek żyje bez konkretnego duchowego kursu, miotany falami emocji.
Często też wierzy, że poruszenia są jego osobistą zasługą. Bo przecież skoro jest pobożny czy też moralnie bez zarzutu, to Bóg nagradza go pocieszeniem. Myśli też, że jego przeżycia wewnętrzne predysponują go do zajęcia funkcji lidera wspólnoty, a przynajmniej do decydowania o ważnych sprawach.
Istotne jest, by zauważyć, że ten pierwszy poziom modlitwy, to poziom sekciarski. Wpisują się tu wszystkie grupy, które obiecują ludziom wielkie przeżycia, jeżeli tylko do nich przyjdą. Jeśli natomiast będą chcieli odejść, wówczas konsekwencją ma być strapienie. W ich narracji istnieje proste przełożenie: jesteś z nami – masz przeżycia (spoczynek w Duchu Świętym, dar śmiechu/płaczu, wizje, proroctwa itp.). Chcesz odejść, masz krytyczne zdanie o liderze – czeka cię duchowa kara.
Przykład 1.
Moi znajomi po wielu latach zdecydowali się odejść z Odnowy i wejść do wspólnoty Neokatechumenatu. Ewelina tłumaczyła mi, że po przejściu po raz pierwszy czuła się wolna. W końcu może stanąć przed Bogiem taka, jaka jest, z całym bagażem swoich negatywnych przeżyć i emocji. Nie musi się spinać, żeby wykreować w sobie pozytywne uczucie.
Przykład 2.
Rozmawiałem kiedyś z pewnym panem, który mówił, że porzucił Kościół dziesięć lat wcześniej, nawet mimo tego, że przez kilka lat należał do Odnowy w Duchu Świętym. Wspominał, że uczestniczył w wielu spotkaniach charyzmatycznych. „Nauczył się” również spoczynku w Duchu Świętym. Zauważył, że wystarczy wejść na pewien poziom emocji, żeby się przewrócić. Problem tylko w tym, że to doświadczenie, nawet jeżeli było przyjemne, nie owocowało w nim nawróceniem.
ETAP 2. ROZUMIEM
Definicja
Jest to etap rozumienia doświadczenia duchowego. W tym momencie wewnętrznego rozwoju człowiek zaczyna opowiadać o swojej wierze, odkrywa siłę świadectwa, specjalizuje się nawet w technikach kerygmatycznych. Charyzmatyk już nie tylko odkrywa dary Ducha Świętego, ale i umie je dobrze nazywać.
Konsekwencje pozytywne
Człowiek rozumiejący swoje doświadczenie zaczyna na nie patrzeć krytycznie. Jest w stanie zaobserwować pewne właściwości, którymi rządzi się życie wewnętrzne. Zna kierunek swojego rozwoju. Wie, skąd przychodzi i dokąd zmierza. Doświadczenie jest dla niego skarbnicą mądrości, z której umie czerpać. W naturalny sposób staje się więc liderem, a czasem nawet mentorem.
Konsekwencje negatywne
Ponieważ w doświadczeniu duchowym coraz większą rolę zaczyna odgrywać intelekt, czasem łatwo zapętlić się i utożsamić doświadczenie wewnętrzne z racjonalnymi dywagacjami. Takie podejście daje złudne wrażenie, że człowiek panuje nad sytuacją. Zajmuje się rozprawianiem nad życiem wewnętrznym, kiedy jego doświadczenie już w istocie dawno wygasło, on jednak utożsamił relację z Bogiem z teoretyzowaniem o niej.
Innym razem taki człowiek buduje swój autorytet na ilości odbytych rekolekcji, kursów dla animatorów, liderów, forów charyzmatycznych itp. Na rekolekcjach natomiast nie może sobie pozwolić, aby utracić chociaż jedno słowo z tego, co jest powiedziane podczas konferencji, wprowadzeń czy kazań. Wszędzie robi notatki, tak jakby od tego zależało, czy Bóg będzie mu bardziej przychylny.
Czasami można spotkać ludzi, którzy rozeznali u siebie jakiś charyzmat albo też usłyszeli, że ktoś u nich go rozpoznał, i teraz kolekcjonują je niczym sprawności harcerskie. Często wręcz stają się ich zakładnikami. Tak jakby myśleli, że jeżeli nie powiedzą jakiegoś budującego słowa, jeżeli nie będą mieli obrazu, to Pan Bóg nie poradzi sobie z nawróceniem innych osób. A przecież charyzmaty są odpowiedzią człowieka na zaproszenie do uczestnictwa w dziele zbawienia, które wystosował Bóg.
Często jest też tak, że ludzie, uczestnicząc w kursach dla ewangelizatorów, nabywają jakiejś okropnej maniery i chęci „ewangelizowania” świata, tak jakby byli jego zbawicielami. Utożsamiają przy tym ewangelizację z kilkoma prawdami, o których koniecznie trzeba powiedzieć człowiekowi. Ucieka im gdzieś wydarzenie spotkania z drugim człowiekiem, zastępują je po prostu sprawnie działającym mechanizmem, którego efektem ma być wypowiedzenie przez anonimowego człowieka formuły: „Jezus jest moim Panem”.
Rozumienie rzeczywistości duchowej czasami przybiera postać karykatury duchowości, kiedy to człowiek w sposób magiczny zaczyna przypisywać rzeczom materialnym wartość i siłę duchową. Jego świat staje się skomplikowany.
Tropi ukrytą symbolikę wszystkiego, co go otacza, bojąc się, że może ona jakoś wpłynąć na życie jego lub jego rodziny. Inwestuje więc w rozbudowaną symbolikę pozytywną. A tak naprawdę obwiesza się amuletami, które mają go bronić przed czyhającym na niego złem.
Przykład
Kiedyś spotkałem wspólnotę, w której na jednej modlitwie ktoś otrzymał skomplikowany i niezrozumiały obraz. Bardzo się tym wszyscy zafrasowali i zaczęli szukać jego sensu. Zgłębiali historię miasta, analizowali przemysł... niestety nie udało im się odnaleźć rozumienia, które byłoby satysfakcjonujące.
Problem jednak w tym, że kluczowe nie jest zrozumienie obrazu, ale kierunku, w którym on prowadzi człowieka. Innymi słowy, dużo bardziej liczy się to, czy dana wizja wzmacnia wiarę, nadzieję i miłość, niż to, że ktoś umie wytłumaczyć jej najdrobniejszy detal.
Największy problem pierwszego i drugiego etapu to skoncentrowanie na sobie i przekonanie człowieka o tym, że to dzięki niemu dokonują się pewne rzeczy.
ETAP 3. TAJEMNICA