Korzenie Przyszłości - Patryk Białas - darmowy ebook

Korzenie Przyszłości ebook

Patryk Białas

0,0

Opis

Książka Patryka Białasa pt. „Korzenie przyszłości” to zapisy rozmów z osobami zaangażowanymi w proces sprawiedliwej transformacji. To próba ujęcia różnorodności perspektyw i doświadczeń, ale też nakreślenia potrzeby współpracy różnych środowisk.

 

Białas rozmawia więc nie tylko z aktywistami, ale również z politykami, samorządowcami, związkowcami i naukowcami. Pokazuje ich motywacje i to co ich napędza do walki o sprawiedliwą społecznie zmianę. 

 

Wśród rozmówców Białasa są: Andrzej Chwiluk, Izabela Zygmunt, Joanna Flisowska, Gosia Rychlik, Michał Hetmański, Lidia Wojtal, Marta Anczewska, Joanna Maćkowiak-Pandera, Jan Olbrycht, Krystian Grzesica, Anna Hetman, Marek Józefiak, Dominika Lasota, Daria Zawarczyńska-Szłapa, Alicja Zdziechiewicz, Jerzy Buzek i Miłka Stępień.

 

Rozmowy opublikowane w książce to dowód na to, że transformacja Górnego Śląska jest procesem, który trwa, a zaangażowanie tylu mądrych i pracowitych osób z różnymi poglądami pokazuje, że może być ona „sprawiedliwa”.
Grzegorz Franki, prezes Związku Górnośląskiego

 

Inspirująca opowieść o pionierach sprawiedliwej transformacji Śląska tworzących wielobarwną mozaikę fantastycznych osobowości i historii o tym, jak wziąć byka za rogi i zmierzyć się z najważniejszym wyzwaniem tego niesamowitego regionu. Wśród przeciekawych opowieści odnajdujemy uniwersalne przesłanie, że każdy, nawet najtrudniejszy kryzys jest okazją do rozwoju i myślenia o lepszej przyszłości. Śląsk ma wspaniałych ambasadorów i świetną, nową energię! Oby tak dalej!
Joanna Furmaga, prezeska Związku Stowarzyszeń Polska Zielona Sieć

 

Wiele osób zadaje sobie pytania: Dlaczego dyrektor w czasie wolnym zajmuje się edukacją i mobilizowaniem innych do działania dla sprawiedliwej transformacji? Dlaczego prawnik angażuje się w działania antysmogowe? Wyborów, determinacji i zmagań tych ludzi nie da się wytłumaczyć patrząc na listę najpopularniejszych czynników motywacyjnych.
Elżbieta Bieńkowska, była komisarz Unii Europejskiej

 

Niech ta książka stanie się dla Was przewodnikiem w zrozumieniu, jak zmiany w energetyce i gospodarce wpływają na życie ludzi. Przemiany, których doświadczyło województwo śląskie, są jednocześnie lustrzanym odbiciem wyzwań, przed którymi stoimy na arenie globalnej.
Michał Kurtyka, były minister klimatu

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 131

Rok wydania: 2024

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Korzenie przyszłości.Historie osobiste w sprawiedliwej transformacji Górnego Śląska

Rozmawiał: Patryk Białas

Redakcja: Sebastian Pypłacz

Skład: Igor Zych

Projekt okładki: Sebastian Pypłacz

Pomoc: Marcel Długoszewski, Weronika Adamczak

Sfinansowano przez:stowarzyszenie BoMiasto i The Climate Reality Project Europe.

Wydawca: Stian Media sp. z o.o.Pawła Stalmacha 17 40-058 Katowice

ISBN: 978-83-966452-3-4

Niniejsza książka zawiera wywiady, w których uczestnicy dzielą się swoimi osobistymi opiniami i doświadczeniami związanymi ze sprawiedliwą transformacją energetyczną. Wyrażone poglądy należą wyłącznie do osób wypowiadających się i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko ani politykę The Climate Reality Project, organizacji fundującej tę publikację. The Climate Reality Project nie ponosi odpowiedzialności za treść wywiadów, a prezentowane opinie mają na celu wzbogacenie publicznej debaty na temat transformacji energetycznej.

Przedmowa

Z wielką przyjemnością wprowadzam Państwa do fascynującej podróży w głąb historiii teraźniejszości województwa śląskiego, ukazanej w najnowszej książce Patryka Białasa. Autor odsłania przed nami świat ludzi zaangażowanych w zwrot tego dynamicznego regionu w kierunku sprawiedliwej transformacji.

Wprowadzenie do tej podróży nie może być bardziej adekwatne niż opowiedzenie o fundamentach sprawiedliwej transformacji energetycznej w Polsce, o których szeroko wypowiadałem się jako Minister Klimatu i Środowiska. Patryk Białas w swojej książce wnikliwie bada pięć kluczowych elementów tej koncepcji: tworzenie miejsc pracy, rozwój technologii, odpowiednie finansowanie, ochronę najbardziej wrażliwych grup społecznych oraz dzielenie się wiedzą i najlepszymi praktykami. Wszystko to z perspektywy ludzi, którzy tymi sprawami się zajmują.

W tej opowieści o transformacji Śląska, warto wrócić do momentu, gdy Polska jako Prezydencja COP24 w Katowicach w 2018 roku zapoczątkowała Śląską Deklarację Solidarnej i Sprawiedliwej Transformacji. W tę historię wplecione są nie tylko liczby i statystyki, ale przede wszystkim ludzkie historie, ich wyzwania i sukcesy w kontekście dynamicznych zmian.

Śląsk to nie tylko ziemia przemysłowa, to tętniący życiem region, gdzie historia przeszłości splata się z nowoczesnością. To miejsce, które stało się polem walki o sprawiedliwość społeczną i gospodarczą. Ministerstwo, które kierowałem, zawsze podkreślało znaczenie szerokiej współpracy, dzielenia się doświadczeniem i najlepszymi praktykami. Dziś, patrząc w przyszłość, jestem przekonany, że tylko taki holistyczny podejście pozwoli osiągnąć zamierzone cele.

Niech ta książka stanie się dla Was przewodnikiem w zrozumieniu, jak zmiany w energetycei gospodarce wpływają na życie ludzi. Przemiany, których doświadczyło województwo śląskie, są jednocześnie lustrzanym odbiciem wyzwań, przed którymi stoimy na arenie globalnej.

To nie tylko opowieść o Śląsku, to opowieść o nas wszystkich, o naszej roli w procesie zmiany,o tym, jak wspólnie kształtujemy przyszłość.

Z wyrazami szacunku,

Michał Kurtyka

Wstęp

Zawsze, gdy słyszę pytanie, skąd wzięła się moja pasja do sprawiedliwej transformacji, wracam myślami do zdjęcia z albumu rodzinnego. To zdjęcie, na którym wspólnie z bratem i kuzynem siedzimy razem z dziadkiem, ubranym w galowy mundur górniczy. Rodzinne opowieści przy stoleo trudach pracy dziadka w kopalni węgla kamiennego „Mysłowice” i dziadka szefa zaopatrzeniaw kopalni węgla kamiennego „Wesoła” tworzą kolorowy obraz przeszłości.

W moich dziecięcych wspomnieniach czekaliśmy wszyscy na powrót taty z kopalni. Później, ze strachem słuchaliśmy wiadomości płynących z radia i telewizji podczas strajków górniczych na Śląsku. Nie rozumiałem, dlaczego milicja obywatelska blokowała nam drogę do basenu, gdy na Kopalni Węgla Kamiennego „Mysłowice” zdarzył się wypadek lub tąpnięcie.

Do moich obowiązków należało noszenie węgla z piwnicy na drugie piętro, aby dziadkowie mogli ogrzać swoje mieszkanie. Raz w miesiącu koniecznie trzeba było zmieniać firany, ponieważ stawały się czarne. Dziadek sztygar zaraz po przejściu na emeryturę zlikwidował ruszt w piecu kaflowym, montując grzałki elektryczne. Babcia zawsze przekonywała mnie do aktywizmu antysmogowego, mówiąc: „Synku, bo przyszłość Śląska jest zielona.”

W tej książce postaram się wyjaśnić, dlaczego sprawiedliwa transformacja jest tak istotna dla mieszkańców Górnego Śląska. Historie, które znajdziesz w kolejnych rozdziałach, to nie tylko moje subiektywne spojrzenie na problem. Bohaterowie tej opowieści to ludzie, których spotkałem podczas mojej działalności społecznej. To górnicy, aktywiści, eksperci, naukowcy, samorządowcy - ludzie zaangażowani w sprawiedliwą transformację.

Nie szukaj w tej książce suchych danych i wykresów. Znajdziesz tutaj fakty, które są niezwykle istotne z subiektywnej perspektywy. To opowieści ludzi, którzy od lat walczą o lepszą przyszłość dla swojego regionu. Sprawiedliwa transformacja to dla nas szansa, której nie możemy przegapić. Chcemy zdążyć przed katastrofą.

Zapraszam Cię do zapoznania się z tymi niezwykłymi historiami. Znajdziesz w nich ludzi, którzy spędzają godziny w bibliotece, inni nie wychodzą z Excela, a jeszcze inni są ciągle w ruchu, ale robią swoje. Są to różni ludzie, ale każdy z nich pisze niepowtarzalną historię. Przekonasz się, że sprawiedliwa transformacja to nie tylko o sukcesach, ale także o trudnych drogach wprowadzenia jej do głównego nurtu i o cenie, jaką się za to płaci.

Tutaj nie znajdziesz recept na społeczną sprawiedliwość, ale historie ludzi, którzy cierpliwie, codziennie, wytrwale wypatrują szans, by zrobić coś nowego, świeżego, innego dla swojego regionu. Bo, jak twierdzi jeden z bohaterów, tutaj chodzi o sprawiedliwość.

Pamiętaj, że każda historia jest jak kamień rzucony do wody - tworzy fale zmiany. Dlatego też, Czytelniku, wraz z bohaterami tej opowieści, zapraszam Cię do wspólnego ruchu ku lepszej przyszłości.

Życzę Państwu przyjemnej lektury,

Patryk Białas

Andrzej Chwiluk

Zastanawiałem się, kiedy się poznaliśmy. Aktywista i górnik, bo zdawałoby się, że takie spotkania mogą skończyć się tylko kłótnią. I wydaje mi się, że to była konferencja w kopalni Guido. W 2019 roku rozmawialiśmy na dole w kopalni, podczas debaty z premierem Jerzym Buzkiem, rektorem prof. Wiesławem Banysiem, b. ministrem Jerzym Markowskim i aktywistką Miłka Stępień.

Tak jest, dokładnie. Wtedy chyba po raz pierwszy.

Opowiedz Andrzeju Twoją historię związaną z kopalnią Makoszowy. Jak tu trafiłeś?

Moja historia na kopalni Makoszowy rozpoczęła się 1 czerwca 1979 roku. Po ukończeniu zasadniczej szkoły górniczej, która przygotowywała do zawodu, rozpocząłem pracę na kopalni.

To miałem wtedy pół roku.

W lipcu tamtego roku miałem osiemnaście lat, więc rozpocząłem pracę na powierzchni kopalni. Dopiero po ukończeniu osiemnastego roku życia zacząłem zjeżdżać na dół i tak zjeżdżałem tam przez kolejnych czterdzieści parę lat. Pracowałem na dole w kopalni przez większość mojej historii z górnictwem. Potem rozpocząłem działalność związkową. Najpierw jako przewodniczący Zakładowej Organizacji, potem przewodniczący Rady Krajowej, członek OPZZ, prezydium OPZZ. W rezultacie tej związkowej historii, pod koniec tej kariery wylądowałem w Brukseli w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym.

Najprawdopodobniej od tego momentu, a więc od momentu, kiedy rozpocząłem przygodę z Brukselą, zaczęło do mnie docierać, że górnictwo nie jest pępkiem świata. Że tak naprawdę trzeba na to wszystko spojrzeć z wielu perspektyw.

To wróćmy jeszcze chwilę do tego jak pracowałeś na kopalni. Czy wyście się spodziewali, że kiedyś zamkną kopalnię?

Nie, powodów było kilka. Po pierwsze kopalnia Makoszowy to jedna z bezpieczniejszych kopalni. Od 1958 roku, kiedy miał tutaj miejsce tragiczny wypadek, tak naprawdę nie było więcej jakichś poważniejszych tego typu zdarzeń.

Po drugie ta kopalnia fedruje na poziomie najgłębszym 800 metrów, a więc wydobywano tu pół na pół hard węgiel. Węgiel, który po pewnych obróbkach nadawałby się również do hutnictwa.

Nigdy w życiu nie przyszło mi do głowy, że przyjdzie mi zakończyć karierę łącznie z kopalnią,a więc w momencie zamknięcia tej kopalni. Problem polegał na tym, że tak naprawdę nigdy na Śląsku nie doszło do dyskusji na temat opłacalności górnictwa.

Ale rozmawiajmy o Makoszowach.

Mówimy cały czas o Makoszowach. Nie było rozmów na temat możliwości górnictwa, analiz ekonomicznych czy wyboru kopalni, która nadawałaby się do zamknięcia lub nie. Z konkretnego i obiektywnego punktu widzenia ekonomicznego, ale i z punktu widzenia zagrożeń. No bo trzeba pamiętać o tym, że kopalnie ościenne, tj. Bielszowice, Halemba, tam te zagrożenia były o wiele, wiele większe.

Dlatego nigdy nie przyszło nam do głowy, że będziemy jedną z pierwszy kopalni do zamknięcia. Do tego momentu kiedy Platforma Obywatelska ogłosiła, że chce zamknąć cztery kopalnie, w gronie których znaleźliśmy się my. Doprowadziliśmy do tego, że były tu duże protesty, ale w końcu udało nam się doprowadzić do rozmów. Przy stole negocjacyjnym udało nam się doprowadzić do rozwiązania, w którym kopalnia Makoszowy weszła do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. W założeniu mieliśmy „wyczyścić”, a więc odrzucić wszystko to, co kopalni jest niepotrzebne, a generuje koszty. Po to, żeby przygotować ten organizm do konkurencji rynkowej. I wszystko wskazywało na to, że idzie nam bardzo dobrze, bo w ostatnich miesiącach 2015 roku mieliśmy wyniki finansowe lepsze niż reszta górniczej branży. Jednak ni stąd ni zowąd, 16 grudnia 2016 podjęto uchwałę o likwidacji tej kopalni.

Kto podjął tę uchwałę?

Ta uchwała została wymuszona przez ówczesnego ministra górnictwa Grzegorza Tobiszowskiego. Formalnie podjęta była przez zarząd SRK, który był pod politycznym wpływem. Z tym się nie mogliśmy zgodzić. Uważaliśmy, że to nie może być decyzja polityczna. To powinna być decyzja, która miała szersze uzasadnienie, ale to nie przemawiało to do decydentów.

Dlaczego akurat Makoszowy?

No to już Ci odpowiadam, że Makoszowy dlatego, że nie mieliśmy wsparcia politycznego. Kopalnia Sośnica, która była w dużo gorszej sytuacji, dziesięciokrotnie gorszej sytuacji ekonomicznej. Kopalnia Halemba, która boryka się do tej pory z problemami. Kopalnia Bielszowice, która ma potworne problemy. Mało tego, wydobywają węgiel, my to tak nazywamy, że takie “hasie”, które tak naprawdę trzeba mieszać.

Doszło do takiego momentu, żeśmy nie mogli się z tym zgodzić. Uważaliśmy, że to nie jest fair. Doprowadziliśmy do spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą, który dostał pełną informację.Nie będziemy tu w szczegóły wchodzić, ale w każdym razie nie zrobił nic. Dał obietnicę, a tak naprawdę nie zrobił nic.

Nie mieliśmy tu posła, nie mieliśmy tu nikogo. Prezydent miasta podchodziła do tego delikatnie, żeby się nie narazić władzy, a więc w gruncie rzeczy: zostaliśmy sami.

Dlaczego nie mieliście wsparcia innych związków? Przecież działaliściew ramach OPZZ.

Powiedziano kolegom działaczom związkowym, w cudzysłowiu kolegom, że albo Makoszowy, albo Halemba, albo Sośnica. Sośnicę bronił Sierpień 80.

Bo był wtedy już Bogusław Ziętek?

Tak, Ziętek oczywiście. Daniel Podrzycki zginął wcześniej. Ziętek nie pozwolił na likwidację Sośnicy. Potyrała nie pozwolił na likwidację Halemby.A z naszej strony nie było tam nikogo. Mogę tu dzisiaj z pełną odpowiedzialnością za słowa powiedzieć, że gdybym był wtedy dalej szefem Rady Krajowej Związku, to nasza kopalnia nie zostałaby zamknięta.

Co świadczy tylko i wyłącznie o politycznych decyzjach w kwestiach likwidacji.

I z czym nie możemy się zgodzić do dnia dzisiejszego. Decyzję podjęto w ciągu tygodnia. Wówczas, był jeszcze projekt, że najpierw Polska Grupa Górnicza jako spółka wejdzie do energetyki, do Polskiej Grupy Energetycznej. Został zrobiony audyt naszej kopalni i podpisane zostały listy intencyjne o przejściu Makoszowy od razu do PGE. To się nie spodobało centralom związkowym, ani przełożonym w PGG, że Makoszowy byłyby pierwsze w energetyce. To była kość niezgody.

Jeszcze wcześniej Pani Premier Kopacz zaproponowała, że odda kopalnie górnikom za złotówkę. Powołaliśmy fundację, przepraszam, spółkę pracowniczą. Wyraziliśmy chęć przejęcia tej kopalni, ale wszystko spaliło na panewce.

No i reasumując, były perspektywy tej kopalni na przyszłość. Mieliśmy dogadanych inwestorów prywatnych, z Izraela, z Niemiec, z Polskiej Grupy Energetycznej. Mogliśmy rozmawiać naprawdę z wieloma podmiotami, które były zainteresowane możliwością kupna tej kopalni.

Kiedy zapadła decyzja o likwidacji - był szok. To był 16 grudnia, a więc chwilę przed świętami Bożego Narodzenia. Pracownicy byli naprawdę sfrustrowani. Dostali termin: dwa tygodnie na to, żeby się zdecydować, gdzie chcą iść.W przypadku górników było to o tyle łatwe, że poszli na inne kopalnie, które w gruncie rzeczy nie miały pracowników, na przykład na kopalnie Knurów. Swoją drogą, gdyby nie likwidacja kopalni Makoszowy, to kopalnia Knurów już byłaby zlikwidowana, bo no właśnie nie miała pracowników. Najgorzej poturbowani w tej całej likwidacji byli pracownicy powierzchni: kobietyi administracja. Nie dostali nic. Nie udało się przeprowadzić odpraw jednorazowych. Nie było żadnych propozycji dla tych pracowników i pracownic. PiS nie zgodził się na odprawy jednorazowe dla administracji i dla powierzchni.

Ile wtedy ludzi pracowało na kopalni?

2200 osób w tym czasie pracowało na kopalni. Mieliśmy plan naprawczy, w którym to planie naprawczym naturalne odejścia powodowały, że zoptymalizowalibyśmy zatrudnienie.

Ten plan naprawczy, te rozmowy z inwestorami, kto je prowadził? Dyrekcja kopalni?

Nie, ja. Oczywiście w tym uczestniczyły też organizacje związkowe, ale nie ukrywam, że wcześniejsze moje doświadczenia, typu przewodniczący Rady Krajowej lub Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny, dawały mi dużo więcej możliwości rozmów bezpośrednio z inwestorami. Ale tak jak powiedziałem: prowadziliśmy te rozmowy wbrew linii politycznej.

A więc PiS postanowił, że zamknie i koniec.

Jeszcze kiedy nie było wszystko pozamiatane, pojechałem do ówczesnego ministra gospodarki z dokumentami finansowymi i pokazałem, że to wszystko było nieprawdą. Że informacje, które dostawał o kopalni, to wszystko była to kreatywna księgowość. Zresztą z relacji dyrektora wiemy, że jak pojechał do ministerstwa i przedstawił faktyczne wyniki, to mu powiedzieli, że ma wrócić i przygotować takie wyniki, żeby pasowały do tej politycznej linii. I tak to się stało. Wtedy minister Tchórzewski powiedział „no przepraszam cię”, bo znamy się osobiście, powiedział: „Przepraszam cię, ale ja dostałem takie, a nie inne informacje i na bazie takich, a nie innych informacji podjęliśmy decyzję o likwidacji”.

A więc w gruncie rzeczy musielibyśmy - w cudzysłowie - podziękować nikomu innemu tylko właśnie ministrowi Tobiszowskiemu, który po prostu uznał, że nie zlikwiduje Rudy, bo on jest z Rudy Śląskiej. Nie zlikwiduje Sośnicy, bo Ziętek mu na to nie pozwoli. Finalnie miał na widelcu Makoszowy. Solidarność zadbała o swoje kopalnie, a więc Brzeszcze, Bobrek, które również były na tej liście.

Ja muszę przypomnieć, że również rozmawialiśmy z Węglokoksem. Węglokoks był bardzo zainteresowany przejęciem.

Teraz wrócę do tego, o czym zacząłeś mówić, czyli do twoich pobytów w Brukseli. Jak doszło u Ciebie do zmiany nastawienia myślenia o przyszłości górnictwa?

Kadencja w Komitecie Ekonomiczno-Społecznym pozwoliła mi na spojrzenie szersze, na poznanie oceny i doświadczeń innych ludzi. Na przykład osobiście poznałem Skargila i angielską metodę likwidacji górnictwa. Mam przyjaciółw związkach zawodowych w Niemczech i widziałem dzięki temu jak to się odbywało się u nich. Byłem z tytułu tego komitetu w takich krajach jak Bułgaria, Rumunia i poznałem kolejne drogi. To wszystko spowodowało, że musiałem zacząć myśleć. Pokazało mi to wszystko nowe perspektywy.

Perspektywy takie, że na pewno nie chcielibyśmy restrukturyzacji w stylu angielskim i raczej skłanialibyśmy się do takiej, która odbyła się w Niemczech. Ale tak jak powiedziałem wcześniej, tu w Polsce nie było z kim rozmawiać, tu nie było płaszczyzny do rozmowy. Nie ukrywam, zaprzyjaźniłem się z wieloma działaczami NGOs-ów i to z Niemiec, z Holandii, z Polski. Miałem okazję poznać ich punkt widzenia.

Kiedy byłem jeszcze szefem Rady Krajowej, ja już wtedy próbowałem spotykać się z “Zielonymi”. Próbowałem spotykać się z ludźmi, którzy mają inne spojrzenie na nasze problemy. Dlatego, że wydawało mi się, albo inaczej, wtedy mi się wydawało, dzisiaj jestem przekonany, że więcej nas łączy niż dzieli. Że tak naprawdę dzisiaj NGOs-y albo Partia Zielonych bardziej patrzą na człowieka niż na ekonomię, co powoduje, że bezpieczeństwo dla górników byłoby w efekcie ich działań dużo większe.

I to zaczęło we mnie tak nabrzmiewać. I to co miałem okazję później zobaczyć w Polsce. Był jedyny słuszny związek Solidarność, z którym rząd chętnie rozmawiał, ale żadnych innych do siebie nie dopuszczał. Zaczęło mnie to razić, bo okazało się, że nikomu tak naprawdę nie zależy ani na Śląsku, ani na górnictwie. A tym bardziej na ludziach pracujących w górnictwie.

Wtedy zacząłem szukać właśnie nowych możliwości. Nie ukrywam, że bardzo często przejmowałem zaproszenia właśnie od NGOs-ów, zaproszenia od Zielonych, uczestniczyłem w wielu konferencjach. To bardziej pogłębiało moje przekonanie co do tego, że można zrobić więcej dobrego niż złego. Do tego biorąc pod uwagę fakt, że epoka węgla i stali w Europie Zachodniej wygasła. Że trzeba było przejąć technologię i zmienić jakby podejście do tego wszystkiego. Ja uznałem, że po co mamy czekać 20-30 lat, bo jesteśmy o tyle co najmniej cofnięci od rozwiązań europejskich.

Zróbmy to teraz. Spróbujmy to zrobić w taki sposób, żeby to było jak w cywilizowanym kraju: uczciwie w stosunku do pracowników, do mieszkańców regionu i w ogóle do gospodarki. Trzeba brać pod uwagę fakt, że ja nie jestem zwolennikiem zamykania kopalń, a bynajmniej nie w takiej formie jak Makoszowy.

Jaką Ty widzisz receptę na sprawiedliwą transformację?

Dla mnie recepta jest bardzo prosta. Dzisiaj do stołu musieliby usiąść: samorząd, Zieloni, NGO-sy, związki zawodowe. Dlatego, że my górnicy mamy pewnego rodzaju swoje wizje i dla nas nam jest trudno przyjmować informacje z zewnątrz. Że pewne rzeczy się kończą. Że czas jest zacząć robić coś innego.

I długo, powiem Ci Patryk, pewnie jeszcze długo nie usiądą, bo polityka na to nie pozwoli. Bo w momencie, kiedy ja zacząłem rozmawiać, jeszcze jako szef Rady Krajowej z Zielonymi, to już wyczuwałem gdzieś takie tendencje do tego, żeby mówiono o mnie, że ten przewodniczący coś nam za bardzo nie pasuje. Że to nie jest po linii politycznej. Powtarza się, że na Śląsku nie ma politycznych podziałów. Bo obojętnie kto by nie rządził, jest w górnictwie układ, który będzie rozdawać karty.

W momencie, kiedy udało nam się ten pierwszy rzut pracowników jakoś zagospodarować, pomóc im się znaleźć się w tych innych kopalniach, kobietom pomóc w zatrudnieniu, zaproponowaliśmy, żeby ta kopalnia odżyła.

Już mówię w jaki sposób. Uważaliśmy, że na terenie tej kopalni można stworzyć podmioty, które będą tworzyły nowe miejsca pracy, a co za tym idzie dla pracowników, którzy stracili robotę, byłaby to jakaś alternatywa. Mówiliśmy o elektrowni szczytowo-pompowej z wykorzystaniem szybów. Nie jest to mrzonka, bo Niemcy to już robią. Mieliśmy bardzo dobre warunki do tego, żeby stworzyć ekologiczną spalarnię śmieci.