Kochałem tylko ciebie - Yvonne Lindsay - ebook

Kochałem tylko ciebie ebook

Lindsay Yvonne

3,3

Opis

Drum bardzo długo dotrzymywał złożonej przyjacielowi obietnicy, że nie będzie romansował z jego siostrą Cin. Nie spotykał się więc z nią, mimo że bardzo tego pragnął. W końcu Cin wyjechała do Los Angeles i wyszła za mąż, on zaczął robić karierę w rodzinnym Blossom Springs. Gdy po rozwodzie Cin wróciła do ich miasteczka, na prośbę brata dał jej pracę w swojej firmie. Ale fascynowała go jak dawniej i wiedział, że nie będzie w stanie dłużej walczyć z pożądaniem...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 160

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,3 (3 oceny)
0
1
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Yvonne Lindsay

Kochałem tylko ciebie

Tłumaczenie:

Anna Derelkowska

Rozdział pierwszy

Przysługa. To wszystko.

Drummond Keyes westchnął w duchu i zmusił się do rozluźnienia zaciśniętych zębów. Myślał, że Tanner żartował, gdy zadzwonił do niego i poprosił o znalezienie pracy dla swojej siostry, Hyacinth Sanderton.

Blondynka w kostiumie od projektanta i butach od Louboutina, która weszła do jego gabinetu, była prawdziwa. Tanner mówił poważnie.

Drum popatrzył na nią i stłumił iskrę pożądania. To młodsza siostra Tannera, na Boga! Nie powinien tak na nią reagować, i to nigdy.

Zawarli z Tannerem pakt. Owszem, mieli wtedy po piętnaście lat, ale honor zabraniał mu podrywać siostrę najlepszego przyjaciela.

Bardzo cenił przyjaźń z Tannerem. Wspierali się od dnia, gdy poznali się w szkole podstawowej. Drum był nowy, a Tanner podszedł do niego i spytał, czy chce się zaprzyjaźnić. Drum nie rozumiał jeszcze, że pochodzący z bardzo zamożnej rodziny Tanner trzymał się nieco na uboczu i pragnął przyjaźni tak samo, jak Drum chciał się odnaleźć w nowej szkole.

Obiecali sobie, że jeden drugiemu zawsze będzie pomagać. Mieli nawet zamiar razem wstąpić do wojska, gdzie Drum chciał być prawnikiem, ale jego ojciec dostał zawału i Drum musiał zostać w domu.

Kiedy Cin poprosiła go, by został jej pierwszym kochankiem, odrzucił tę propozycję z powodu paktu z jej bratem, choć nie było to łatwe. Nie chciał ryzykować przyjaźni ani wtedy, ani teraz.

Siostra Tannera ze ślicznej nastolatki wyrosła na piękną kobietę, ale to nie miało znaczenia.

On nie będzie jej podrywał.

- Naprawdę chcesz pracować w Keyes Tires? – zapytał, próbując ukryć zdziwienie.

- Tak. Dziękuję, że znalazłeś dla mnie czas, Drum.

Już sam jej głos był tak kuszący, że odczuł go w koniuszkach nerwów. Znowu zacisnął zęby. Mocno.

- Nie jestem pewny, czy to odpowiednie miejsce dla kogoś o twoich… talentach.

Jakaś iskra, być może gniewu, rozbłysła w jej pięknie umalowanych oczach, ale szybko zgasła.

Gdyby nie znał jej, odkąd była irytującym sześcioletnim berbeciem, pewnie by tego nie zauważył.

Nie pozwolił jej dojść do słowa.

- Wiem, że świetnie znasz się na marketingu i że jesteś przyzwyczajona do szybszego tempa niż tu u nas, w Blossom Springs. Na pewno tego chcesz?

- Drum – odparła niskim głosem, jakby nie chciała stracić nad sobą panowania – potrzebuję tej pracy. Proszę.

Wtedy ją zrozumiał. Nie powstrzymywała wybuchu złości; powstrzymywała łzy.

Przeszył go zimny dreszcz, gdy zrozumiał, że Cin błaga go o pracę, jakąkolwiek. Nagle pojął, dlaczego Tanner do niego zadzwonił.

Miała idealną fryzurę, doskonale zrobione paznokcie i ubranie warte więcej niż większość ludzi w Blossom Springs zarabiała przez miesiąc, ale chyba znalazła się na dnie i bardzo chciała wydostać się na powierzchnię.

- Dobrze – odparł i odetchnął głęboko. – Chodźmy na dół do warsztatu. Przedstawię cię chłopakom.

Jeśli będzie pracować na dole, będzie miał mniej okazji, by ją widywać i tracić rozum na widok wszystkiego, co jest z nią związane: jej zapach, krągłości pod ubraniem…

- Do warsztatu? – spytała, a jej błękitne oczy rozbłysły.

- Tak, potrzebujemy tam koordynatora. Ostatnia koordynatorka odeszła na urlop macierzyński miesiąc temu i od tego czasu panuje chaos. Tracimy czas na szkolenie pracowników tymczasowych, a oni oczywiście zaraz odchodzą i wszystko zaczyna się od nowa.

Nigdy przedtem nie miał problemów z pracownikami, ale od czasu kulminacji pandemii większość ludzi wolała pracować z domu. Faktycznie, wizja pracy w głośnym miejscu, które było gorące latem i mogło być bardzo chłodne zimą, nie była kusząca.

Nie mógł sobie wyobrazić, że Księżniczka z Bajki, jak ją zawsze kpiąco nazywał, się tu odnajdzie.

W milczeniu zeszli po schodach.

Drum z dumą rozejrzał się po swym królestwie. Przejął mały warsztat ojca i w ciągu ostatnich dwunastu lat stworzył z niego ogólnostanową sieć z oddziałami i franczyzami w stu pięćdziesięciu miastach. Odmienił w ten sposób całkowicie sytuację materialną rodziny.

Ciężko pracował, odkąd skończył szkołę, i czasem wciąż miał o to żal do losu. Ale jego rodzice żyli szczęśliwie w domu spokojnej starości, a siostra podążała ścieżką wymarzonej kariery. To rekompensowało mu ciężką pracę i poświęcenie. Co z tego, że nie mógł studiować prawa, choć od dziecka tego pragnął?

I tak coś osiągnął. Dawał wielu ludziom pracę i zapewniał bezpieczeństwo rodzinie.

Właśnie z powodu jego stosunku do rodziny Tanner mógł prosić go o pomoc dla Cin.

Blossom Springs zostało założone przez rodzinę Sandertonów. Zamożni i odnoszący sukcesy, stanowili miejscową arystokrację. Aż do czasu, gdy ojciec Cin popełnił serię błędów inwestycyjnych krótko po jej wyjeździe na studia.

Rodzinny majątek się skurczył, a ojciec szukał oszczędności w uprawie pomarańczy, z których pozyskiwano świeży sok na sprzedaż.

Drzewka pomarańczowe ucierpiały od zarazy, która dotknęła później również grusze i jabłonie, i rodzinna firma upadła. Tereny po gajach pomarańczowych sprzedano deweloperom, a wytwórnia soków stała opuszczona, dopóki nie zbudowano na jej miejscu kompleksu handlowego.

Kilka lat później Ralph Sanderton dostał udaru i zmarł, a niedługo później jego żona, Penelope, zmarła we śnie.

Tanner wstąpił do wojska zaraz po szkole i szybko awansował. A Cin? Udało jej się połączyć studia z pracą, ciężko harowała, ale potem zdobyła jednocześnie pracę swoich marzeń i serce szefa.

Tanner wiedział, że rozwód był dla niej bardzo bolesny, ale patrząc na nią, nie dało się tego zauważyć, chyba że w sposobie, w jaki tłumiła emocje w czasie ich rozmowy.

- Wszystkie oddziały Keyes Tires mają taki układ? – zapytała, kiedy szli do małego biura przy warsztacie.

- Mniej więcej. Przez lata wypracowaliśmy najlepsze rozwiązania.

Skinęła głową i się rozejrzała.

- A to jest poczekalnia?

Popatrzył na proste plastikowe krzesełka ustawione wokół stolika, na którym leżały przestarzałe magazyny o motoryzacji.

- Tak. Większość ludzi woli jednak tu nie czekać podczas zmiany lub naprawy opon.

- Hm, chyba to rozumiem – powiedziała cicho.

Drum przedstawił ją mężczyźnie w biurze.

Mgliście pamiętała go ze szkoły: był młodszy od niej o rok lub dwa.

- Gil, to jest Cin. Zaczyna dzisiaj u nas pracę. Pokaż jej, co i jak w biurze, dobrze?

- Chętnie – odparł Gil z uśmiechem. – Wolę pogrzebać przy tym pikapie, co tam stoi, niż udawać, że wiem, co robię tutaj.

- Gil jest skromny – wyjaśnił Drum. – To on wymyślił nowy system rezerwacji, kiedy stary system zawodził.

- Nie napisałem kodu ani nic innego. Wolę dobierać i wyważać opony, niż tkwić przy komputerze.

- Gil zna się na robocie w warsztacie, więc pracował z programistami. Stworzyli system od zera. Szybko się go nauczysz.

- Mam nadzieję – odpowiedziała. – Nie chciałabym zepsuć nic, co dobrze działa.

Drum patrzył, jak Gil ulega urokowi Cin. Nie musiała nic robić. Sama jej obecność wystarczała, by ludzie chcieli się dla niej starać. Czy on zachowywał się w ten sam sposób? Było prościej, kiedy jako irytująca siostrzyczka Tannera chodziła za nim cały czas.

Kobietę, którą teraz była, trudniej było zignorować. Musiał też być z sobą szczery: chciał usunąć smutek z jej oczu, a jeśli w tym tego celu miałby dać jej tę pracę, to tak właśnie zrobi.

- Dobrze, zostawiam cię w rękach Gila. Zobacz, jak się czujesz w tym miejscu. Jeśli uznasz, że dasz sobie radę, zajmiemy się formalnościami.

- Jeszcze raz ci dziękuję – odpowiedziała i przeniosła uwagę na Gila.

Patrzył na nią chwilę, zanim odszedł.

Co ściągnęło ją do domu, do miasta, w którym nie była już dziedziczką wielkiej fortuny? Mogła zostać w Los Angeles i pracować dla jakiejś innej agencji reklamowej albo się przekwalifikować.

Zamiast tego wróciła tutaj. Do miejsca, w którym, jak zapowiedziała po śmierci rodziców, nie miała zamiaru się pojawiać. Zastanawiał się, czy wróciła tu na dobre, czy tylko traktowała to jako kolejny krok w karierze.

Usiadła przy komputerze, czując na sobie spojrzenie Druma. Mimo upływu lat ciągle ją fascynował. Pamiętała, jak w wieku sześciu lat po jakimś spotkaniu zapowiedziała matce, że pewnego dnia za niego wyjdzie. Mama zaśmiała się i starała odwrócić jej uwagę od brata i jego nowego przyjaciela. Wtedy się jej to udało, ale Cin zawsze coś ciągnęło ją do Druma, ilekroć się spotykali. Coś, czego nie zdołało zdusić nawet małżeństwo z innym.

Poczuła ukłucie winy.

Ogarnij się, kochana. Przypomnij sobie, jak prosiłaś, błagałaś tego faceta, żeby poszedł z tobą na bal maturalny, a on nie chciał z tobą zatańczyć i nie zgodził się na nic, co mu zaproponowałaś.

Po latach jej policzki wciąż czerwieniły się na to wspomnienie. Nie chciał jej i jasno dał jej to do zrozumienia.

Z uporem, który przeciągnął ją przez college, gdy w domu wszystko się waliło, a potem pomógł jej zdobyć posadę w zarządzie jednej z największych firm reklamowych w Los Angeles, zabrała się do nauki wszystkiego, co musi wiedzieć, aby zostać najlepszą recepcjonistką w warsztacie wulkanizatorskim.

Gil cierpliwie jej pomagał, gdy odbierała telefony i umawiała naprawy.

Wiadomość, że pracuje w Keyes Tires, szybko się rozniosła. Ludzie nagle poczuli, że potrzebują sprawdzenia albo wyważenia opon. Przemysł plotkarski w Blossom Springs działał jeszcze lepiej niż niegdyś.

- Firma rozkwitnie dzięki tobie – uśmiechnął się krzywo Gil, kiedy po raz kolejny odłożyła słuchawkę.

- Przedtem też nie szło wam najgorzej – mruknęła, wskazując na rozbudowany system rezerwacji.

- Tak, ale bywają i słabe dni. Twoi wścibscy sąsiedzi ładnie wypełniają luki.

- Czuję się jak małpka w zoo – powiedziała cicho.

- E tam, nic z tych rzeczy. – Gil znów się uśmiechnął. – Byłaś w starszej klasie, ale już ze szkoły pamiętam, że przyciągałaś ludzi. To się nie zmieniło.

- Mam nadzieję, że szybko się przyzwyczają. – Kliknęła kilka razy, kończąc rezerwację. – System wyśle przypomnienie w przeddzień, tak? – zapytała, wracając do tematu.

- Tak. Od kiedy to wprowadziliśmy, osiemdziesiąt procent klientów więcej przyjeżdża na umówioną godzinę. Drum narzekał na koszty, kiedy księgowość zakwestionowała projekt, ale te koszty dawno się zwróciły.

Uśmiechnęła się na myśl o zrzędzącym Drumie. Wyobraziła go sobie jako farmera w słomkowym kapeluszu, gryzącego źdźbło trawy. Ta wizja była równie seksowna jak jego obraz w eleganckim garniturze.

Otrząsnęła się. Dał jej szansę i nie powinna z niego żartować. Nie musiał spełniać prośby Tannera, nie był jej nic winien. Miała nadzieję na pracę w biurze, ale praca to praca, a ona musi stać na nogi.

- Usiłujesz zamęczyć na śmierć naszą nową pracownicę, Gil?

Obejrzała się na dźwięk głosu Druma. Spojrzała na nadgarstek, by sprawdzić godzinę, ale przypomniała sobie, że Piaget z brylantami był jednym z przedmiotów, które jej zabrano, aby spłacić długi męża. Zegar w warsztacie wskazywał jednak, że nadeszła pora lunchu, a ona spędziła w pracy trzy godziny.

Popatrzyła na swego nowego szefa. Jego widok sprawił, że przeszył ją dreszcz. Rano była przygotowana na spotkanie, ale teraz, spotykając go znienacka, poczuła motylki w brzuchu.

Zawsze silnie reagowała na jego obecność, ale teraz była starsza i dojrzalsza… podobnie jak jej uczucia.

Uczucia, do których nie miała prawa.

- Jest bystra, szefie – oświadczył Gil. – Od razu załapała, co i jak.

- Dobrze wiedzieć. – Drum odwrócił się do niej. – Mogę cię porwać na przerwę?

- Mam wrażenie, że przed chwilą zaczęłam pracę.

- Wiem, ale napijmy się kawy i zjedzmy coś, a potem przedstawię cię Jennifer, która zajmie się papierkową robotą związaną z twoim zatrudnieniem. Oczywiście, jeśli chcesz tu pracować.

Cin podziękowała Gilowi i wyszła za Drumem na ulicę.

- Wszystkich nowych pracowników tak traktujesz?

- Jak? Czy zabieram ich na kawę i lunch?

- Tak, i osobiście przedstawiasz kadrom.

- Nie, ale ty nie jesteś byle kim. – Widać było, że zdał sobie sprawę z tego, co powiedział, gdy tylko zamknął usta. – Przepraszam. Ale Tanner prosił, żebym się tobą zajął, więc to robię.

- Dziękuję. – Starała się, by w jej głosie nie było słychać urazy. – Ale nie musisz. Od dawna jestem dorosła. Nie potrzebuję troski starszego brata ani jego przyjaciela. A jeśli mam dla ciebie pracować, wolałabym, żebyś traktował mnie tak jak innych.

- Słusznie. Ale tym razem bądźmy po prostu przyjaciółmi, którzy spotykają się przy kawie.

Oni jednak nigdy nie byli przyjaciółmi. Cin była dziewczyną do nieprzytomności zakochaną w mężczyźnie, którego po prostu irytowała.

- Przyjaciółmi. A więc to nepotyzm? – spytała.

Wiedziała, że nie powinna go drażnić, ale pomagało jej to utrzymać w ryzach pożądanie, które nadal czuła w obecności Druma.

- Nie – odparł ostrzej, niż zamierzał. ̶ Słuchaj, chcesz się napić kawy czy nie?

- Skoro tak miło mnie zapraszasz, jak mogłabym się nie zgodzić? Prowadź do kawiarni, szefie – odrzekła głosem słodkim jak miód.

Drum przeciągnął dłonią po włosach i zmełł w ustach przekleństwo.

- Cin, przepraszam. Tak, traktuję cię inaczej, ale obiecuję, że potem będziesz już po prostu pracownicą, dobrze?

- Dziękuję – odparła ze spokojem, którego wcale nie czuła. Zaburczało jej w brzuchu. – Mówiłeś też o czymś do jedzenia?

Drum się zaśmiał.

- Oczywiście. U Sally można zjeść najlepszy lunch w mieście, chodź.

Zbliżając się do restauracji o różowym froncie, Cin walczyła, aby zdusić w sobie świadomość bliskości Druma. Był tak blisko, że mogła otrzeć dłoń o jego rękę. Tak blisko, że czuła zapach jego wody kolońskiej, leśny i trochę ostry, od którego kręciło jej się w głowie.

Aby o tym nie myśleć, rozejrzała się, notując, co się zmieniło od czasu jej wyjazdu.

Wszyscy z Drumem się witali, kilka osób rozpoznało także ją. Tak właśnie żyje się w małych miasteczkach: ludzie znają się wzajemnie, nie są sobie obcy.

To był jej dawny dom, jej szansa na odzyskanie tego, co straciła. Małżeństwa, firmy, kariery i, co najważniejsze, szacunku do siebie samej.

Powrót do punktu startu wydawał się jedynym sensownym rozwiązaniem, ale teraz zaczęła się zastanawiać, czy postąpiła słusznie. Na to jednak było już za późno. Nie może zmienić przeszłości, ale mogłaby ukształtować przyszłość, i to właśnie zrobi.

W ten czy w inny sposób.

Rozdział drugi

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Tytuł oryginału: Rags to Riches Reunion

Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2023

Redaktor serii: Ewa Godycka

© 2023 by Dolce Vita Trust

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2024

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A

www.harpercollins.pl

ISBN: 978-83-8342-544-3

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek