Kiedy Harry stał się Sally - Ryan T. Anderson - ebook

Kiedy Harry stał się Sally ebook

Ryan T. Anderson

0,0

Opis

Czy chłopiec może zostać „uwięziony” w ciele dziewczynki? Czy współczesna medycyna może „zmienić” płeć? Czy nasza płeć jest nam w ogóle „przypisana”? Jaka jest najbardziej empatyczna odpowiedź dla osoby doświadczającej konfliktu płci? Co powinno mówić nasze prawo w kwestii „tożsamości płciowej”?

Książka Kiedy Harry stał się Sally dostarcza przemyślanych odpowiedzi na pytania związane z naszym momentem transgenderowym. Czerpiąc z aktualnej wiedzy z zakresu biologii, psychologii i filozofii, Ryan Anderson oferuje zniuansowane spojrzenie na ludzkie wcielenie, wyważone podejście do polityki społecznej w zakresie tożsamości płciowej oraz trzeźwą ocenę ludzkich kosztów wynikających z błędnego pojmowania ludzkiej natury.

Książka konfrontuje jasną stronę prezentowanej przez mainstream płynności płciowej z nierzadko mroczną rzeczywistością życia z dysforią płciową. Oddaje głos ludziom, którzy próbowali tranzycji, zmieniając swoje ciało, i wcale nie poczuli się lepiej. Szczególnie niepokojące są historie osób dorosłych, które w dzieciństwie były zachęcane do zmiany płci, ale później żałowały poddania się tym drastycznym zabiegom.

Anderson pokazuje, że najkorzystniejsze terapie skupiają się na pomaganiu ludziom w osiągnięciu samoakceptacji i życiu w harmonii z własnym ciałem. To zrozumienie jest istotne dla rodziców dzieci w szkołach, gdzie doradcy mogą zachęcać je do tranzycji.

Wszyscy możemy coś stracić na kontrowersjach dotyczących ideologii transgender, kiedy wadliwe polityki „antydyskryminacyjne” pozwalają biologicznym mężczyznom na przebywanie w damskich toaletach i karzą Amerykanów, którzy trzymają się prawdy o ludzkiej naturze. Anderson proponuje strategię odpierania zarzutów z zachowaniem zasad, rozwagi, współczucia i wdzięku.

 

Amazon nie chce, byś przeczytał tę książkę

 

Po ponad dwóch latach obecności na listach bestsellerów książka “Kiedy Harry stał się Sally” Ryana T. Andersona, będąca zakorzenioną w badaniach naukowych, wyważoną analizą zjawiska transpłciowości we współczesnym świecie, została całkowicie zablokowana na platformie światowego giganta sprzedaży internetowej. Czy Amazon zdecydował się oficjalnie usuwać książki prezentujące treści, z którymi się nie zgadza? Czy ktoś naprawdę łudził się, że można książce poruszającej tak istotne dla nas dzisiaj kwestie, zupełnie po cichu, odmówić racji istnienia? Dlaczego potrzeba było aż interwencji amerykańskich senatorów, aby uzyskać choćby jedno zdanie wyjaśnienia tej kontrowersyjnej decyzji, na dodatek zdanie zbyt ogólne i w oczywisty sposób rozmijające się z prawdą, aby traktować je poważnie? Czy tak potężna spółka publiczna o globalnym zasięgu, jak Amazon, ma prawo do arbitralnej cenzury książek? Jeśli tak, to czy jest to etyczne i zgodne z deklarowaną misją korporacji?

Jedno jest pewne, Big Goverment i Big Tech ciężko pracują, abyśmy mieli dostęp wyłącznie do treści przez nich uznawanych za bezpieczne i dobre dla nas. Możemy niebawem obudzić się w świecie, w którym wolność myśli i słowa będzie jedynie mglistym wspomnieniem. W świecie, w którym nie trzeba stosów płonących w temperaturze 451 stopni Fahrenheita, aby wyeliminować ideę z głównego obiegu informacji. Wystarczy do tego „jedno kliknięcie”.

Wydawnictwo WEI prezentuje pierwsze polskie wydanie pozycji nr 1 na współczesnym, politycznie poprawnym „indeksie ksiąg zakazanych”!

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 445

Rok wydania: 2022

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Z recenzji wydawniczych:

Współcześnie coraz częściej słyszy się o transpłciowości. Oznacza to, że typowa amerykańska rodzina wystawiona jest na wspieraną przez rząd tyranię fałszywych założeń na temat natury ludzkiej. Książka Kiedy Harry stał się Sally to źródło merytorycznych informacji przydatnych do obalenia kłamstw na temat transpłciowości. Książka w bardzo wyjątkowy sposób opisuje historyczny kontekst tego społecznego zjawiska, zauważając przy tym, że pseudonaukowe twierdzenia o „płynności płci” ukute przez dzisiejszych ideologów transpłciowych wywodzą się ze źródeł o wątpliwej wartości, które przeniknęły do świadomości publicznej za sprawą feministek drugiej fali. Od autora dowiesz się w jaki sposób kolejne szaleństwo, rzekomo opisujące funkcjonowanie umysłu, wdarło się do amerykańskich domostw i naraziło na niebezpieczeństwo tysiące ludzi.

– Paul McHugh,

profesor uniwersytecki w dziedzinie psychiatrii, John Hopkins University School of Medicine

Kiedy Harry stał się Sally to wyjątkowo solidne, a jednocześnie kompleksowe opracowanie dla wszystkich, którzy czują się skonfundowani stanem debaty publicznej na temat tożsamości płciowej. Analiza Ryana Andersona poświęcona ideom napędzającym ruch transgender, kosztom społecznym oraz politycznym implikacjom tychże, jest cennym źródłem informacji dla rodziców, wychowawców i decydentów.

– Mary Ann Glendon,

profesor prawa, Harvard University autorka Rights Talk oraz A Nation Under Lawyers

Książka Kiedy Harry stał się Sally to lektura obowiązkowa dla tych, którzy poszukują merytorycznego i obiektywnego omówienia zagadnień z zakresu tożsamości płciowej. To pozycja szczególnie przydatna dla psychiatrów, psychologów i specjalistów zajmujących się poradnictwem.

– Paul Vitz,

emerytowany profesor psychologii, New York University oraz starszy wykładowca, Institute for the Psychological Sciences

Zawsze czytam publikacje Ryana Andersona z wielką przyjemnością. Książka Kiedy Harry stał się Sallyto pozycja merytoryczna, zawierająca wiele ciekawych informacji. To obiektywny, przejrzysty i oparty na faktach przewodnik po racjonalnych i słusznych zasadach rządzących życiem społecznym. Demaskuje – inicjowane przez część polityków i ideologiczne ugrupowania – przypadki fałszowania nauki, medycyny, rejestrów publicznych i historii, przyczyniające się do takich zjawisk jak tłumienie wolności słowa i praw rodziny oraz wielowymiarowych, często nieodwracalnych krzywd wyrządzanych tym najbardziej bezbronnym.

– John Finnis,

profesor emeryt w dziedzinie prawa i filozofii prawa, University of Oxford

„Nie szkodzić” to fundamentalne założenie etyki medycznej. Niestety – jak wykazała staranna analiza badań przeprowadzona przez Ryana Andersona – osoby z dysforią płciową są obecnie powszechnie poddawane terapii, która wiąże się z poważnym zagrożeniem dla zdrowia i zaledwie nielicznymi trwałymi korzyściami (jeśli w ogóle takie są). Niezależnie od przekonań politycznych, wszyscy zainteresowani, a zwłaszcza rodzice, decydenci i pracownicy służby zdrowia, powinni poważnie rozważyć argumenty przedstawione w tej przemyślanej i racjonalnej książce.

– Melissa Moschella,

profesor nadzwyczajny w zakresie etyki medycznej, wydział medycyny, Columbia University

Ryan Anderson bez ogródek demaskuje obecną tendencję do przyjmowania wszystkiego na wiarę, niezrozumiałego zaprzeczania rzeczywistości, zasłaniania oczu i chowania głowy w piasek w imię ideologii politycznej. Czyli wszystkiego tego, co przekłada się na zadawanie cierpienia osobom mającym problemy natury psychicznej. Każdy komu leży na sercu dobro dzieci, powinien przeczytać Kiedy Harry stał się Sally.

– Margaret A. Hagen,

profesor nauk psychologicznych i nauk o mózgu, Boston University

Osoby cierpiące na dysforię płciową zasługują na współczucie, życzliwość i szacunek – tak, jak wszyscy inni. Niegodziwością jest gardzenie nimi, wyśmiewanie ich lub okazywanie im braku szacunku. Jak pokazuje Ryan Anderson w swojej przemyślanej krytyce ideologii transpłciowości, możemy otwarcie mówić i stawać w obronie prawdy, jednocześnie kochając tych z naszych bliźnich, którzy identyfikują się jako osoby transpłciowe. Książka Kiedy Harry stał się Sally ustyuowała Andersona, pośród najbardziej utalentowanych młodych intelektualistów w naszym kraju i – bez wątpienia – najbardziej nieustraszonych.

– Robert P. George,

profesor nauk prawnych w McCormick, Princeton University

Ryan Anderson podejmuje trudny temat „czasów transpłciowości” w sposób klarowny i oparty na najnowszym aktualnym stanie wiedzy w dziedzinie biologii. Autor napisał swoje dzieło w sposób przemyślany i przystępny, dzięki czemu udało mu się stworzyć „trzeźwy i rzeczowy przegląd kosztów społecznych błędnego pojmowania ludzkiej natury”. Kiedy Harry stał się Sally stawia szereg ważnych pytań każdemu, kto prawdziwie troszczy się o dobro osób zmagających się z własną tożsamością płciową.

– Maureen Condic,

profesor nadzwyczajny w dziedzinie neurobiologii i anatomii, University of Utah

Pierwsze Wydanie

Copyright © 2018, 2019 by Ryan T. Anderson

All rights reserved

Przedmowa, Postscriptum © 2019 by Ryan T. Anderson

For the Polish Edition

Copyright © 2021 Fundacja Warsaw Enterprise Institute

All rights reserved

Tytuł oryginału: When Harry became Sally

Responding to the Transgender Moment.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być powielana, przechowywana w systemie wyszukiwania lub przekazywana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, fotokopiujący, nagrywający lub inny, bez uprzedniej pisemnej zgody.

E-book: Kagira

Fundacja Warsaw Enterprise Institute

Al. Jerozolimskie 30

00-024 Warszawa

ISBN: 978-83-954197-7-5

Dla Anny

Spis treści

Przedmowa do wydania papierowego

Wstęp

ROZDZIAŁ 1 Nasze czasy transpłciowości

ROZDZIAŁ 2 Co mówią aktywiści?

ROZDZIAŁ 3 Co mówią nam osoby dokonujące detranzycji?

ROZDZIAŁ 4 Co czyni nas mężczyznami lub kobietami?

ROZDZIAŁ 5 Tożsamość transpłciowa a „zmiana” płci

ROZDZIAŁ 6 Dysforia dziecięca i jej wygasanie

ROZDZIAŁ 7 Płeć i kultura

ROZDZIAŁ 8 Polityka we wspólnym interesie

Zakończenie

Postscriptum do wydania papierowego

Podziękowania

Przedmowa do wydania papierowego

W niedzielę przypadającą zaraz po Święcie Dziękczynienia w 2018 roku, w New York Times ukazał się felieton pióra Andrei Long Chu opisujący, jak żyje się z dysforią płciową – niezwykle szczery, a jednocześnie chwytający za serce. Mimo tego, że zgodnie z intencją autorki artykuł miał być deklaracją wsparcia dla idei zmiany płci, faktyczne przesłanie tekstu okazało się niemal całkowicie odmienne. Autorka uwidoczniła bowiem w swoim artykule bolesne prawdy wzięte z historii życia wielu osób transpłciowych. Nawet sam tytuł artykułu jest ambiwalentny: Moja nowa pochwa wcale mnie nie uszczęśliwia1.

Kilka dni później Chu miała wyznaczony zabieg chirurgiczny – tzw. waginoplastykę. „W przyszły czwartek będę miała pochwę” – zakomunikowała Chu. „Sam zabieg będzie trwał około sześciu godzin, choć rekonwalescencja może zająć przynajmniej trzy miesiące”. „Czy to mnie uszczęśliwi? Najprawdopodobniej nie” – jak przyznała sama Chu – ale nie to było akurat ważne: „Tego właśnie teraz chcę, choć nikt nie może zagwarantować, że będę z tego powodu szczęśliwsza. Właściwie nawet tego nie oczekuję. Nie powinno to być jednak przeszkodą w realizacji mojego pragnienia – czyli posiadania pochwy”.

Chu argumentuje, że samo pragnienie przeprowadzenia operacji zmiany płci powinno być jedynym wymogiem warunkującym dopuszczenie do przeprowadzenia zabiegu. Żadne inne względy dotyczące zdrowia czy dobrostanu nie powinny być uwzględniane. Obawy lekarza o nieodpowiedni rezultat zabiegu nie powinny powstrzymywać go przed przeprowadzeniem operacji, jeśli pacjent rzeczywiście jej chce. Również obawy o spowodowanie bólu – potencjalnego lub faktycznego – „nie mogą być argumentem stojącym za odmową operacji”. Według Chu „jedynym warunkiem wstępnym do przeprowadzenia operacji powinno być zwykłe wykazanie gotowości do zabiegu”.

Tym skrajnym podejściem do wykonywania zabiegów medycznych, zajmiemy się nieco później. W miarę, jak autorka felietonu prowadzi nas do ostatecznej konkluzji, Chu ujawnia wiele prawd o życiu osób transpłciowych. Są to fakty, o których rzadko się mówi, lecz na które zdecydowanie powinniśmy zwrócić uwagę.

1. Płeć nie jest „przypisana”, a zabiegi chirurgiczne nie mogą tego zmienić

Chu przyznaje, że operacja nie spowoduje faktycznej „zmiany” płci. Wręcz przeciwnie, „moje ciało będzie traktowało pochwę jako ranę; oznacza to, że będzie ona wymagała regularnych, bolesnych zabiegów, by utrzymać ją w odpowiednim stanie”.

Faktycznie, zmiana płci jest właściwie niemożliwa. Chirurgia nie może tak naprawdę, zmienić płci, ponieważ płeć jako taka nie jest „przypisywana” człowiekowi. Jak wyjaśniam w tej książce, płeć jest rzeczywistością cielesną: rzeczywistością tego, jak organizm jest przystosowany do rozmnażania. Ta rzeczywistość nie jest „przypisana” w momencie narodzin, ani nigdy później. Płeć, tj. męskość lub kobiecość, powstaje w momencie poczęcia dziecka. Można ją ustalić za pomocą sprzętu badawczego nawet na najwcześniejszych etapach rozwoju embrionalnego, określić na długo przed narodzinami dziecka dzięki obrazowaniu ultrasonograficznemu. Biologiczna rzeczywistość sięga głębiej niż cokolwiek, co można zmienić za pomocą chirurgii kosmetycznej i hormonów płciowych. Osoby poddające się zabiegom zmiany płci, nie przekształcają się w osobnika płci przeciwnej, jedynie maskulinizują lub feminizują swój wygląd zewnętrzny.

2. Dysforia płciowa jest bardzo bolesnym stanem

Chu opisuje intensywny ból mający swe źródło w dysforii płciowej, a także niepokój wynikający z poczucia własnej płci i wrażenie wyobcowania ze swojego ciała:

Dysforia jest jak niemożność ogrzania się, bez względu na to, ile warstw odzieży na siebie założysz. To takie uczucie, jak głód bez apetytu. To tak, jakby wejść do samolotu, udać się w podróż do domu i w połowie lotu stwierdzić, że nie dolecisz, a resztę swojego życia będziesz musiał spędzić w samolocie. Jest to podobne do odczuwania żalu po stracie kogoś bliskiego, choć jednocześnie zdajesz sobie sprawę z tego, że nie ma czego opłakiwać.

Osoby cierpiące na dysforię płciową ani jej nie wybierają, ani jej nie symulują. Oni naprawdę cierpią i powinniśmy poważnie potraktować składane przez nich świadectwa.

3. „Tranzycja” może wcale nie ukoić bólu

Chu przyznaje, że „tranzycja” wcale nie musi poprawić dobrostanu, a może nawet przyczynić się do pogorszenia samopoczucia. „Czuję się zdecydowanie gorzej, od kiedy zaczęłam brać hormony” – pisze, a potem dodaje: „Podobnie, jak w przypadku wielu moich transpłciowych przyjaciół, zauważam u siebie nieustanne pogłębianie się dysforii odkąd rozpoczęłam proces tranzycji”.

Czy doprowadzenie procesu tranzycji do samego końca coś by dało? Nie – tak przynajmniej wynika z wniosków zawartych w różnych badaniach medycznych. Dowody wskazują bowiem na to, że zmiana płci nie rozwiązuje w należytym zakresie problemów psychospołecznych, z którymi borykają się ci, którzy identyfikują się jako osoby transpłciowe. Nawet jeśli zabiegi są udane pod względem technicznym i kosmetycznym, i nawet jeśli dzieje się to w kulturach, które są stosunkowo „przyjazne” osobom transpłciowym, osoby będące w trakcie tranzycji cały czas zmagają się z wieloma problemami.

Za czasów prezydenta Baracka Obamy powoływano się na badania, w których donoszono o braku zaobserwowanej poprawy samopoczucia po operacji zmiany płci2. W sierpniu 2016 roku, amerykańska agencja Centers for Medicare and Medicaid3 doniosła, że „cztery najlepiej zaprojektowane i przeprowadzone badania, które miały ocenić jakość życia przed i po operacji z wykorzystaniem zwalidowanych (aczkolwiek nietypowych) narzędzi psychometrycznych, nie wykazały klinicznie istotnych zmian ani różnic w wynikach testów psychometrycznych po operacji zmiany płci”4.

Co należy przez to rozumieć? Oznacza to ni mniej, ni więcej, że jest pewna grupa pacjentów, którzy cierpią tak bardzo, że byliby gotowi poddać się amputacjom i innym radykalnym operacjom. A co w tym temacie stwierdzili urzędnicy z administracji Baracka Obamy? Okazało się, że najbardziej wartościowe badania wskazują, że tak drastyczne środki nie przynoszą tym osobom znaczącej poprawy jakości życia.

4. Ryzyko popełnienia samobójstwa jest bardzo poważne

Chu przyznaje, że zmagała się z myślami samobójczymi, które pojawiły się po rozpoczęciu kuracji farmakologicznej, będącej częścią procesu tranzycji: „Przed kuracją hormonalną nie miałam myśli samobójczych. Teraz miewam je często”.

Specjaliści współpracujący z administracją prezydenta Baracka Obamy przyznali, że nierzadko tak się dzieje po tego rodzaju kuracjach i procedurach. Na podstawie kompleksowego i doskonale opracowanego badania poświęconego następstwom operacji zmiany płci, agencja Centers for Medicare and Medicaid stwierdziła, że: „analiza wykazała zwiększony odsetek zgonów i hospitalizacji na oddziałach psychiatrycznych w porównaniu z grupami kontrolnymi. Zgony to przede wszystkim samobójstwa (ponad 19,1 raza więcej w porównaniu z populacją Szwedów z grupy kontrolnej)”5.

Wyniki te są zatrważające. Co więcej, zaprzeczają one bezpośrednio najbardziej rozpowszechnionym narracjom medialnym na temat procesu „zmiany płci”, jak i niemałej liczbie badań prowadzonych na zasadzie obserwacji migawkowych, które nie monitorują losów uczestników w dłuższej perspektywie. Długoterminowe badania mają jednak kluczowe znaczenie, ponieważ – jak stwierdzili wspomniani doradcy prezydenta – „śmiertelność w tej grupie pacjentów stała się zauważalna dopiero po 10 latach”6. Zatem gdy media entuzjazmują się wynikami badań opisującymi osoby po zabiegu zaledwie przez kilka lat i na tej podstawie oznajmiają, że zabieg zmiany płci jest oszałamiającym sukcesem, warto pochylić się nad argumentami, które pozwalają nam spojrzeć na te doniesienia z dużą dawką sceptycyzmu.

Pamiętając o wcześniej opisanych problemach związanych z procesem zmiany płci jako metodzie leczenia, przywołajmy raz jeszcze argument Chu, a mianowicie, że „jedynym warunkiem wstępnym dopuszczającym do wykonania zabiegu powinno być zwyczajne oświadczenie o gotowości poddania się operacji”. Jakie są podstawy tej konstatacji?

Dlaczego lekarz miałby podejmować się przeprowadzenia operacji, skoro ostatecznie i tak nie uszczęśliwi pacjenta, nie pomoże w osiągnięciu zamierzonego celu, ani nie poprawi jego samopoczucia? Zamiast tego istnieje duże ryzyko pogorszenia dobrostanu pacjenta i prawdopodobieństwo popełnienia samobójstwa. Chu chciałaby wywrócić zawód lekarza do góry nogami, sprowadzić go do roli bezrefleksyjnego wykonawcy żądań pacjentów, zamiast pozwolić na wykorzystanie całej jego wiedzy, by ich uleczyć i pomóc w odzyskaniu poczucia dobrostanu.

Chu nie jest niestety jedyną osobą o takich poglądach. Całkiem spora grupa pracowników służby zdrowia postrzega opiekę zdrowotną – w tym ochronę zdrowia psychicznego – jako system mający spełniać oczekiwania pacjentów, jakiekolwiek by one nie były. Jak wyjaśnia Leon Kass, oznaczałoby to, że:

Dorozumianym (a czasem jedynym dozwolonym) modelem relacji lekarz-pacjent powinien być model kontraktowy: lekarz – jako wysoce kompetentna „strzykawka” do wynajęcia – sprzedaje swoje usługi na żądanie, a ograniczają go jedynie przepisy prawa (mimo to może odmówić świadczenia usług, jeżeli pacjent nie zechce lub nie będzie w stanie pokryć jego honorarium). To ma być prosty układ: dla pacjenta jest to autonomia i usługa, dla lekarza są to pieniądze, połączone z poczuciem satysfakcji wynikającym ze spełniania oczekiwań pacjenta. Jeśli pacjent zechce skorygować kształt nosa, zmienić płeć lub wybrać płeć przyszłych dzieci, zażywać substancje zmieniające świadomość tylko dla rozrywki, lekarz może spełnić to żądanie i prawdopodobnie zrobi to – pod warunkiem, że wynagrodzenie będzie odpowiednio wysokie, a umowa określi wprost, co się stanie, jeśli klient nie będzie zadowolony7.

Tak przedstawiona wizja medycyny i pracowników ochrony zdrowia jest całkowicie niedopuszczalna. Lekarze, wysokiej klasy specjaliści, powinni realizować te cele i ideały, do których zostali powołani. Na tym właśnie polega różnica pomiędzy profesjonalistami, a zwykłymi usługodawcami. Zatem, nauczyciele powinni poświęcać się przekazywaniu wiedzy, prawnicy – walce o sprawiedliwość w świetle prawa, a lekarze powinni być oddani „leczeniu chorych, by zapewnić swoim pacjentom pełnię zdrowia i dobrostan psychiczny”. Uzdrawianie jest „najważniejszym elementem medycyny” – pisze Kass – „leczenie, zapewnienie dobrostanu, jest podstawową misją lekarza”.

Wizja medycyny przedstawiona przez Chu zmienia lekarza w kogoś, kto jedynie zaspokaja pragnienia pacjenta, nawet jeśli to, czego ten pacjent pragnie, nie jest dla niego korzystne. Pisząc o zbliżającej się operacji, zauważa ona, że:

Nadal tego pragnę, chcę tego wszystkiego. Chcę tych łez, chcę tego bólu. Tranzycja nie musi mnie uszczęśliwić, żebym jej pragnęła. Ludzie pozostawieni samym sobie rzadko działają z myślą o przyszłości. Pragnienie i poczucie szczęścia to niepowiązane ze sobą motywatory.

Niezależnie od tego co sądzimy o takiej filozofii życia, nie oferuje ona żadnego przekonującego powodu, dla którego lekarze mieliby spełniać wszelkie pragnienia swoich pacjentów. W prawdziwej medycynie nie chodzi o pragnienia, tylko o wyleczenie.

Służenie dobru pacjenta w sensie medycznym wymaga zrozumienia człowieka jako całości, a także świadomości jego dobrostanu. Opieka nad zdrowiem psychicznym powinna pozostać nierozerwalna z odpowiedzialną koncepcją rozwoju człowieka, tak by nasze umysły mogły wspierać proces osiągania dobrostanu. Nasze mózgi i zmysły mają zapewnić nam kontakt z rzeczywistością, stanowić łącznik pomiędzy nami a światem zewnętrznym. Myśli i uczucia, które ukrywają lub zniekształcają rzeczywistość, są zafałszowane i mogą wyrządzić krzywdę. W tej książce podkreślam, że musimy skuteczniej pomagać tym, którzy zmagają się ze swoimi myślami i uczuciami, niekorzystnie wpływającymi na ich dobrostan.

Aktywiści transpłciowi niewłaściwie postrzegają moje cele, a także moje nastawienie do osób cierpiących na dysforię płciową. Wspomniana wcześniej Chu, tak oto wypowiada się na ten temat:

Wielu konserwatystów nazywa to [tj. dysforię płciową] szaleństwem. Popularna prawicowa narracja głosi, że dysforia płciowa jest klinicznym urojeniem, a zatem karmienie tego urojenia hormonami i operacjami stanowi naruszenie etyki lekarskiej. Wystarczy zapytać Ryana T. Andersona, członka Heritage Foundation, którego książka Kiedy Harry stał się Sally w dużej mierze opiera się na pracach psychiatry – dr. Paula McHugh – który w 1979 roku zamknął klinikę dla osób mających problemy z własną tożsamością płciową, działającą przy Wydziale Medycznym w Johns Hopkins University, uzasadniając to tym, że opieka trans-afirmacyjna8 oznaczała właściwie „wspieranie choroby psychicznej”. Anderson dalej pisze: „Musimy być jak najdalej od zwiększania bólu doświadczanego przez osoby z dysforią płciową, proponując im alternatywy wobec zabiegów tranzycji”.

Absolutnie nigdy nie użyłem określenia „wariat”, mówiąc o osobach z dysforią płciową. W tej książce jednoznacznie podkreślam, że nie zajmuję żadnego stanowiska w kwestii technicznej: czy czyjeś przeświadczenie, że jest się osobą przeciwnej płci, to przejaw urojenia, czy też nie. Dlatego też Chu nie była w stanie powołać się na ani jeden fragment mojej książki, w którym mogłaby dowieść, że kiedykolwiek tak powiedziałem.

W całej mojej książce podkreślam, że odczucia zgłaszane przez osoby identyfikujące się jako transpłciowe są prawdziwe – że osoby te rzeczywiście cierpią z powodu braku zgodności ze swoją płcią cielesną. Jednocześnie podkreślam fakt, że emocje te nie zmieniają rzeczywistości w wymiarze cielesnym. Zdaję sobie sprawę z realnego cierpienia, jakie może powodować dysforia płciowa, ale nigdy nie nazwałbym ludzi, którzy jej doświadczają, wariatami. Wielokrotnie powtarzałem, że dysforia płciowa jest poważnym schorzeniem, że osoby doświadczające konfliktu własnej tożsamości płciowej powinny być traktowane z szacunkiem i współczuciem oraz że musimy wypracować bardziej humanitarne i skuteczne sposoby pomocy osobom znajdującym się w takiej sytuacji.

Chu odrzuca to wszystko, twierdząc, że po prostu „gram na współczuciu” i dodaje, że sprowadza się to w zasadzie do „propagowania bigoterii pod płaszczykiem empatii”. Dla przypomnienia, Chu nigdy nie skontaktowała się ze mną, żeby porozmawiać o moich badaniach lub samej książce”.

Również Times nie skontaktował się ze mną, aby zweryfikować jakiekolwiek twierdzenia na mój temat przedstawione w omawianym artykule. Tak naprawdę, New York Times już drugi raz opublikował artykuł poświęcony mojej książce, zawierający niepoparte niczym uwagi krytyczne w stosunku do jej treści9.

Amerykanie nie mają jednoznacznej opinii na temat tożsamości płciowej i najlepszego podejścia do leczenia dysforii. Musimy uszanować godność osób identyfikujących się jako transpłciowe, a jednocześnie zrobić wszystko, co tylko możliwe, żeby pomóc im odnaleźć pełnię zdrowia i szczęścia. Wymaga to na pewno szerszego omówienia tych kwestii, a moja książka jest pewnym przyczynkiem do tematu. Przypuszczam więc, że właśnie dlatego Chu napisała swój felieton. Zamiast ataków ad personam i niewybrednych wyzwisk, potrzeba nam rzeczowego i poważnego dialogu oraz gotowości do dostrzegania dobrych intencji tych osób, które się z nami nie zgadzają.

Chu może twierdzić, że powoduje mną bigoteria, choć ja postrzegam Chu za istotę ludzką stworzoną na obraz i podobieństwo Boga, która zmaga się z bolesną i niebezpieczną przypadłością. Dlatego też Chu zasługuje na opiekę i wsparcie, które zapewnią jej zdrowie i pełnię szczęścia. „Usługi na żądanie”, jak przyznaje sama Chu, raczej nie poprawią jakości jej życia, a mogą wręcz ją znacznie pogorszyć.

Każdy z nas może przyczynić się do tego, by „czasy transpłciowości” trwały jak najkrócej. Stawką tutaj jest życie. Mam nadzieję, że ta książka wyposaży cię w narzędzia, które pozwolą ci należycie odegrać swoją rolę.

1 Andrea Long Chu, My New Vagina Won’t Make Me Happy, Opinia, New York Times, 24 listopada 2018 r., https://www.nytimes.com/2018/11/24/opinion/sunday/vaginoplasty-transgender-medicine.html.

2 Najnowsze cytaty, patrz Ryan T. Anderson, Understanding and Responding to Our Transgender Moment, Fellowship of Catholic Scholars Quarterly, vol. 41, nr 1 (wiosna 2018 r.), dostępne na SSRN: https://ssrn.com/abstract=3172277.

3 Amerykańska agencja federalna działająca w ramach Departamentu Zdrowia, zarządzająca m.in. programem ubezpieczeń zdrowotnych (przyp. tłum.)

4 Tamara Syrek Jensen i in., Decision Memo for Gender Dysphoria and Gender Reassignment Surgery, U.S. Centers for Medicare and Medicaid Services, File no. CAG-00446N (30 sierpnia 2016 r.), https://www.cms.gov/medicare-coverage-database/details/nca-decision-memo.aspx?NCAId=282&b c=ACAAAAAAQAAA&.

5 Ibidem, omówienie Cecilii Dhejne i in., Long-term follow-up of transsexual persons undergoing sex reassignment surgery: cohort study in Sweden, PLOS ONE 6 (luty 2011 r.): e16885.

6 Ibidem

7 Leon R. Kass, Leading a Worthy Life: Finding Meaning in Modern Times (New York: Encounter Books, 2017), s. 204.

8 (Ang. trans-affirmative care) – opieka wspierająca potrzeby osób transpłciowych (przyp. tłum.)

9 Pierwszym z tego rodzaju artykułów była publikacja Jennifer Finney Boylan, It’s Not a Disaster Movie. It’s Reality, opinia, New York Times, 27 lutego 2018 r., https://www.nytimes.com/2018/02/27/opinion/transgender-rights.html.

Wstęp

W 1989 roku, klasyczny już film Kiedy Harry poznał Sally1, dotknął pewnego drażliwego problemu, a mianowicie: czy mężczyzna i kobieta mogą być naprawdę „tylko przyjaciółmi”? I choć kwestia ta najprawdopodobniej nadal nie została jednoznacznie rozstrzygnięta, to ćwierć wieku później, w 2015 roku, filmowcy z Hollywood postanowili wziąć na warsztat znacznie bardziej skomplikowany temat: czy mężczyzna może stać się prawdziwą kobietą? Odpowiedź z Hollywood brzmiała jednoznacznie: „tak”.

Film Dziewczyna z portretu2 oparty jest na prawdziwej historii Einara Wegenera, malarza z Kopenhagi, który w 1930 roku stał się pierwszą znaną medycynie osobą, poddaną zabiegowi „zmiany płci”. Wegener od dawna utrzymywał, że ma kobiecą tożsamość, którą nazwał „Lili Elbe”. Sama kwestia, czy ryzykowne zabiegi medyczne uczyniły z niego prawdziwą kobietę, to już zupełnie inna sprawa. Koncepcja, wedle której dana osoba może urodzić się w ciele o niewłaściwej płci, a potem przemodelować się w inną z wykorzystaniem zabiegów chirurgicznych i terapii hormonalnej, przez pewien czas pozostawała gdzieś na uboczu. Współcześnie jednak do głównego nurtu przeniknęło przeświadczenie, że społeczna i medyczna „tranzycja” jest właściwym sposobem leczenia ludzi (w tym dzieci), którzy odczuwają, że nie przynależą do własnej, biologicznej płci.

Ameryka doświadcza aktualnie czegoś, co można nazwać „czasami transpłciowości”3. Jeszcze do niedawna większość Amerykanów nie zdawała sobie sprawy o istnieniu koncepcji tożsamości transpłciowej, by w niespełna rok problem transpłciowości stał się powodem do formułowania żądań w zakresie ochrony praw obywatelskich. Zakłada się, że niezgodna tożsamość płciowa charakteryzuje się dysharmonią pomiędzy tym, kim dana osoba czuje się naprawdę, a płcią „przypisaną jej w chwili urodzenia”. Obecnie każdy przejaw braku akceptacji i wsparcia dla tożsamości transpłciowej uznawany jest za bigoterię. Słyszymy, że traktowanie ludzi niezgodnie z deklarowaną przez te osoby płcią, to przejaw dyskryminacji. Ale czy to prawda, że chłopiec może być „uwięziony” w ciele dziewczynki? Czy nasza płeć jest nam po prostu „przypisana”? Czy współczesna medycyna może „zmienić” płeć? Jak reagować na stan dysforii płciowej, głębokiego, często wyniszczającego poczucia wyobcowania z własnej płci i cielesności? Czy nasze prawo powinno akceptować i egzekwować subiektywne pojęcie płci?

To nie powinny być trudne pytania. Pod koniec lat 70. XX w., dr Paul McHugh był przekonany, że udało mu się nakłonić znaczną większość lekarzy specjalistów, by ci nie akceptowali bezrefleksyjnie nieszablonowych argumentów na temat płci, podnoszonych przez niektórych medyków. McHugh otrzymał doskonałe wykształcenie w Harvard College i Harvard Medical School. Jako dziekan Wydziału Psychiatrii w Johns Hopkins Medical School i naczelny psychiatra w Johns Hopkins Hospital, w 1979 roku zaprzestał wykonywania zabiegów zmiany płci w swojej placówce. Inne ośrodki medyczne w całym kraju poszły w ślady tego elitarnego przecież szpitala. Jednak w ostatnich latach zabiegi zaczęły przeżywać swoisty renesans. Co ciekawe – nie stały za tym żadne najnowsze doniesienia naukowe, a jedynie presja natury ideologicznej.

Coraz częściej dzieci stoją w centrum zainteresowania zwolenników ruchu transpłciowego. W roku 2007, Boston Children’s Hospital „stał się pierwszym dużym centrum medycznym w Stanach Zjednoczonych, zajmującym się problemami transpłciowych dzieci i młodzieży” – możemy przeczytać na stronie internetowej placówki4. Dekadę później w całym kraju podobnych pediatrycznych klinik zajmujących się problemem transpłciowości dzieci było ponad czterdzieści pięć5. Rodziców informuje się, że blokery dojrzewania i hormony płciowe są prawdopodobnie jedynym remedium mogącym skutecznie zapobiec samobójstwom dzieci. Nieważne, że najlepsze badania nad dysforią płciową (na które powołują się nawet aktywiści transpłciowi) wykazują, że od 80 do 95 procent dzieci deklarujących odczuwaną tożsamość płciową jako niezgodną z ich płcią biologiczną, po pewnym czasie zaczyna identyfikować się ze swoją pierwotną płcią, jeśli pozwoli im się wzrastać w naturalny, niezakłócony sposób6. Nie bez znaczenia jest fakt, że zabiegi „tranzycyjne” nie przyczyniły się do zmniejszenia wyjątkowo wysokiego odsetka prób samobójczych wśród osób identyfikujących się jako transpłciowe (41% w porównaniu z 4,6% w całej populacji)7. Okazuje się zatem, że osoby, które przeszły operację zmiany płci, są dziewiętnaście razy bardziej obarczone ryzykiem śmierci samobójczej niż reszta populacji8. Przytoczone statystyki powinny wystarczyć do powstrzymania tego szalonego pędu do „tranzycji” i skłonienia nas do znalezienia skuteczniejszych sposobów zapobiegania jej tragicznym skutkom. Przede wszystkim nie powinniśmy zachęcać dzieci do „tranzycji”, ani też robić bohaterów i wzorów do naśladowania z tych, którzy tak zrobili.

Celem tej książki jest wykazanie, że dr McHugh miał rację. Wybitne osiągnięcia nauki w dziedzinie biologii, psychologii i filozofii wspierają pojmowanie płci biologicznej jako rzeczywistości cielesnej, a płci społecznej jako manifestacji tej płci biologicznej w społeczności. Biologia to nie bigoteria. Każda ludzka zbiorowość wzrastała na przekonaniu, że mężczyźni i kobiety nie są tacy sami, a najnowsze dane naukowe dowodzą, że wszelkie różnice mają swój początek w naszym DNA, a ich rozwój rozpoczyna się wraz z rozwojem dziecka w łonie matki. To prawda, że mężczyźni i kobiety różnią się od siebie i że niektórzy mają trudności z utożsamianiem się ze swoją płcią biologiczną. Nie oznacza to jednak, że płeć jest płynna lub subiektywna, jak zakłada ideologia transpłciowości. Książka, którą trzymasz w ręku, jest próbą zaprezentowania kompleksowego spojrzenia na naszą płciowość, przedstawienia wyważonego podejścia do kwestii politycznych związanych z tożsamością transpłciową i płcią w szerszym ujęciu. Co więcej, jest propozycją racjonalnego i rzeczowego omówienia kosztów ponoszonych przez społeczeństwo, które wynikają z błędnego rozumienia ludzkiej natury.

Rozdział 1. mojej książki skupia się na zjawisku, które nazwałem „czasami transpłciowości”9, w trzech odrębnych wymiarach: kulturowym, prawnym i medycznym. Znajdziemy tutaj analizę najnowszych zmian w kulturze popularnej, które przekierowały opinię Amerykanów o tożsamości płciowej. Omówimy tutaj również zmiany przepisów prawa, wprowadzone przez administrację prezydenta Baracka Obamy, które na nowo zdefiniowały „płeć” jako „tożsamość płciową”. W dalszej części rozdziału zajmiemy się zmianami w obszarze medycyny dotyczącym transpłciowości ze szczególnym uwzględnieniem szpitala Johns Hopkins, w którym pracował wspomniany wcześniej dr McHugh. W 2016 roku presja ze strony aktywistów transpłciowych spowodowała całkowitą zmianę kursu w tej placówce, co oznaczało odejście od zasad racjonalnej praktyki medycznej i zwrot w stronę tego, co staje się transpłciowo-afirmatywnym mainstreamem. Omówimy również pewną niepokojącą historię z Kanady, w której rząd zamknął klinikę prowadzoną przez światowej sławy eksperta w dziedzinie dysforii płciowej tylko dlatego, że nie poparł on bezkrytycznego przeprowadzania zabiegów tranzycji u dzieci.

Rozdział 2. opisuje sposób myślenia, kryjący się za tymi trendami. Podane zostały tutaj argumenty podnoszone przez aktywistów transpłciowych. Warto zauważyć, że większość osób, których tożsamość płciowa jest niezgodna z ich płcią biologiczną, w ogóle nie podejmuje działań postrzeganych jako aktywizm. Istnieją jednak tacy ideowcy, którzy narzucają całej społeczności ideologię transpłciowości, wskutek czego ich poglądy w znacznym stopniu przekładają się na powszechne rozumienie dysforii płciowej w naszym społeczeństwie. Rozdział rozpoczyna się od opisu ontologii transpłciowości – stwierdzenia, że „transseksualny chłopiec” to po prostu chłopiec, a nie dziewczynka, która identyfikuje się jako chłopiec. Po drugie, przyjrzymy się medycynie transpłciowości – zalecanemu 4-stopniowemu procesowi leczenia, obejmującemu tranzycję społeczną, blokery dojrzewania, hormony płciowe i sam zabieg chirurgiczny. Kolejna grupa omawianych zagadnień obejmuje politykę wpływu, opracowaną dla osób transpłciowych, obejmującą procedurę dostępu do placówek i programów poświęconych płci, analizuje treści lekcji szkolnych na temat płci, a także omawia takie kwestie, jak kryminalizacja przypadków „misgenderyzmu”, czyli nieprawidłowego przypisania płci10 danej osobie oraz aspekty związane ze świadczeniem poszukiwanych przez takie osoby usług medycznych. We wszystkich tych obszarach obawy z zakresu wolności religijnej, władzy rodzicielskiej, a nawet prywatności i bezpieczeństwa publicznego zdają się schodzić na dalszy plan.

Aktywiści są zwykle bezkompromisowi w swoich żądaniach, przy czym paradoksalnie wyznawany przez nich światopogląd jest wręcz naszpikowany sprzecznościami. Twierdzą na przykład, że prawdziwe ja jest zasadniczo oddzielone od materialnego ciała, jednocześnie uparcie utrzymują, że przekształcenie ciała jest kluczowym elementem prowadzącym dla osiągnięcia osobistego dobrostanu. Wiążą oni pojęcie autentycznej tożsamości płciowej ze stereotypowymi zachowaniami i skłonnościami, podkreślając przy tym, że ich własny światopogląd wyrasta z założeń filozofii, przez co należy rozumieć, że płeć jest sztucznym konstruktem. Promują radykalny subiektywizm, który przekłada się na swobodę jednostki w robieniu tego na co ma ochotę i definiowanie prawdy według własnego uznania, wzywając przy tym do wymuszonej wiary w transgenderowe dogmaty.

Gdy już zapoznamy się z poglądami aktywistów transpłciowych, przytoczę następnie głosy ofiar aktywistów – czyli osób, które przeszły tranzycję i zaczęły tego żałować. Rozdział 3. opisuje historie kilku osób, które przekonały się na własnej skórze, że tranzycja nie przyniosła im oczekiwanego wcześniej spokoju duszy ani dobrostanu, a jedynie przysporzyła dodatkowych kłopotów. Historie osób po detranzycji [ang. detransitioners] rzucają cień na ten radosny obraz, jakże często przedstawiany w mediach. Wiele z tych osób wspomina, że nierzadko były bardzo gorliwie namawiane do tranzycji, tak jakby nie istniały żadne alternatywy. Osoby te często żałują, że lekarze nie podjęli działań, dzięki którym mogliby zrozumieć źródła głębszych problemów psychologicznych, jakie doprowadziły je do poczucia wyobcowania we własnym ciele. Wiele z nich żałuje, że ich ciała zostały trwale uszkodzone. Pewna grupa z tych, którzy przeszli tranzycję w wieku nastoletnim podkreśla, że nie była wystarczająco dojrzała, by podejmować tak ważne decyzje. Inni z kolei są zdania, że odczuwana przez nich dysforia miała swoje źródło w społecznej wrogości wobec osób, które nie spełniają norm płciowych lub niechęci do ludzi, którzy odczuwają pociąg do tej samej płci.

W świetle powyższego, dla konserwatystów społecznych (takich jak ja) powinno być ważne okazywanie szacunku i współczucia osobom, z którymi możemy się nie zgadzać. Powinniśmy również zwrócić się do aktywistów transpłciowych, by ci zaprzestali uciszać głosy osób, które zdecydowały się na detranzycję. Gdy ta książka była oddawana do druku, Telegraph11 (Wielka Brytania) zamieścił reportaż pod tytułem Żal po zmianie płci: operacje przywrócenia pierwotnej płci są coraz częstsze, dlaczego więc o tym nie mówimy?12. Odpowiedzią na to pytanie jest wszechobecna polityczna poprawność. Wszakże lepiej być moralnie poprawnym, niż politycznie poprawnym, gdy chodzi o ludzkie życie.

Rozdział 4. pomoże nam zrozumieć, dlaczego samo pojęcie „zmiany płci” jest błędne w całym swoim założeniu. Analizując biologię i filozofię płci, staram się odpowiedzieć na pytania o naszą naturę, jako gatunku wykazującego dymorfizm płciowy: o to, jak nasz rozwój – jako mężczyzny lub kobiety – przebiega od momentu poczęcia i o szereg biologicznych różnic, które z tego wynikają. Wbrew twierdzeniom aktywistów, płeć nie jest „przypisana” w chwili narodzin. Jest zjawiskiem biologicznym, które można rozpoznać na długo przed narodzinami, np. dzięki obrazowaniu ultrasonograficznemu. Płeć organizmu jest określona przez jego przystosowanie do procesu rozmnażania płciowego. Wtórne różnice między dwiema płciami – atrybuty, które mogą być wizualnie zmienione wskutek terapii hormonalnej – nie są tym, co czyni nas mężczyznami lub kobietami. Niemożliwe jest nawet zrozumienie pojęcia płci w oderwaniu od uwarunkowań wynikających z naszych ciał, niezbędnych do skutecznego rozmnażania. Wszystko to zaczyna się kształtować na długo przed narodzinami. Patologie chromosomalne i hormonalne mogą zakłócić normalny rozwój, choć w rzeczywistości nie mają zasadniczo nic wspólnego z ideologią transgender – z wyjątkiem sytuacji, w której aktywiści chcą sklasyfikować takie nieprawidłowości jako zwykłe „różnice”, a w konsekwencji znormalizować dane zaburzenie.

Próby znalezienia biologicznych podstaw niezgodności w zakresie tożsamości płciowych nie powiodły się, co zostało opisane w Rozdziale 5. Niezależnie od medialnego szumu wokół rzekomych różnic w budowie mózgu, brakuje solidnych dowodów naukowych na wrodzony charakter tożsamości transpłciowej lub jej biologicznego uwarunkowania. Co więcej, istnieją argumenty za tym, że najprawdopodobniej w grę wchodzą także inne czynniki. Jednak, tak naprawdę, bardzo niewiele wiadomo o przyczynach występowania rozbieżnych tożsamości płciowych. Wielu psychologów i psychiatrów uważa, że dysforia płciowa jest zbliżona do innych rodzajów dysforii lub poważnych zaburzeń dotyczących własnego ciała, jak w przypadku anoreksji. Tego rodzaju podejście może doprowadzić do błędnych i szkodliwych przekonań. Najlepsze terapie nie zmodyfikują ciała tak, by stało się ono zgodne z myślami i emocjami – co jest przecież niemożliwe – ale raczej skupią się na wsparciu tych osób w procesie odnalezienia zdrowych sposobów radzenia sobie z napięciami i zaakceptowania ich cielesnego ja. Opisane podejście terapeutyczne opiera się na holistycznym rozumieniu zdrowia fizycznego i psychicznego, jak również samej medycyny jako dziedziny nauki mającej na celu przywrócenie zdrowego funkcjonowania, a nie tylko zaspokojenie pragnień pacjentów.

Dzieci rozwijają się najlepiej wtedy, gdy rodzice i specjaliści pomagają im zrozumieć i zaakceptować własną płeć – męską lub żeńską. Rozdział 6. omawia dysforię płciową u dzieci oraz niektóre terapie eksperymentalne, które zostały rozpowszechnione. Jeszcze w 2012 roku Washington Post donosił, że „sam pomysł nadawania małym dzieciom etykietek osób transpłciowych jest dla wielu szokujący”13. Zainicjowanie u małego dziecka procesu „społecznej tranzycji”, po którym następuje etap podawania leków blokujących dojrzewanie płciowe, był do niedawna praktycznie nie do przyjęcia. Tego typu terapia jest nadal w dużej mierze eksperymentalna. Szkoda, że tak wielu aktywistów porzuciło podejście ostrożnościowe, nie mówiąc już o podejściu sceptycznym wobec tak drastycznych metod leczenia. Twierdzą oni na przykład, że blokery dojrzewania są bezpieczne, a ich działanie – odwracalne, choć w rzeczywistości leki te niosą za sobą długoterminowe ryzyko zdrowotne, a przesunięcie okresu dojrzewania na wiek, w którym dziecko ma lat szesnaście (choć zazwyczaj dojrzewanie rozpoczyna się w wieku lat dziesięciu) nie może być uznane za coś normalnego. Istnieją ponadto potencjalne skutki natury psychologicznej, ponieważ blokowanie dojrzewania może zakłócać naturalne mechanizmy rozwojowe, które zwykle wspomagają dzieci w akceptacji siebie jako chłopca lub dziewczynki.

Bardziej umiarkowane podejście terapeutyczne powinno rozpocząć się od uznania prawdy, że zdecydowana większość dzieci z dysforią płciową wyrośnie z niej w sposób naturalny. Skuteczna terapia powinna zatem skupiać się na badaniu przyczyn błędnych przekonań dziecka na temat własnej płci i zająć się tymi aspektami problemu, które – w opinii dziecka – zostaną rozwiązane, gdy tylko jego ciało zostanie odpowiednio zmodyfikowane. Dr McHugh twierdzi, że błędne przekonania dziecka mają swoje źródło w innych problemach natury psychospołecznej, a proponowana przez niego terapia koncentruje się na oddziaływaniach ukierunkowanych na te właśnie problemy. Rozdział 6. kończy się omówieniem studiów przypadku tych dzieci, które skorzystały na skutecznej terapii prowadzącej do akceptacji siebie.

Efektywny plan terapii dla dzieci pomoże im osiągnąć bardziej kompleksowe spojrzenie na płeć, co z kolei pozwoli im uświadomić sobie fakt, że prawdziwi chłopcy i prawdziwe dziewczynki nie zawsze odzwierciedlają obraz wynikający z zakorzenionych stereotypów. Nie oznacza to jednak, że dzieci te muszą przyjąć założenie, iż normy płciowe to wyłącznie „społeczne konstrukty”, co miałoby oznaczać, że jako takie na pewno są nienaturalne i opresyjne. Rozdział 7. zawiera analizę naszego kulturowego „zamętu w temacie płciowości”, począwszy od korzeni tego zjawiska w teorii gender i pewnych sposobów feministycznego myślenia o naszej cielesności. Feminizm pierwszej fali był ruchem mającym na celu wyzwolenie kobiet z przesadnie restrykcyjnej koncepcji płci, aby mogły swobodnie realizować się w swojej kobiecości i człowieczeństwie. Jednak z czasem feminizm przekształcił się w ruch dążący do osiągnięcia całkowitego zrównania, graniczącego z identycznością obu płci. Od przekłamanych sztywnych stereotypów, nasza kultura wyewoluowała w kierunku kolejnego błędu, choć o przeciwstawnym wektorze, jakim było zaprzeczenie wszelkim istotnym różnicom pomiędzy kobietami a mężczyznami. Rezultatem tego jest androgynia i dezorientacja. Idea odrzucenia odmienności pomiędzy mężczyznami i kobietami może wydawać się sprzeczna z poglądami na absolutną rzeczywistość tożsamości transpłciowej – tj. z wewnętrznym poczuciem bycia mężczyzną lub kobietą. Warto w tym miejscu zauważyć, że obydwa te podejścia mają swoje wspólne źródło w zjawisku oddzielania płci społecznej czy kulturowej od płci biologicznej.

Pomiędzy stereotypami z jednej strony, a androgynią z drugiej, swoje miejsce musi znaleźć jakże potrzebny złoty środek, uwzględniający znaczące różnice pomiędzy płciami, jak i podkreślający znaczenie takiej odrębności. Takie stanowisko powinno racjonalnie eksponować różnice pomiędzy płciami, zachowując przy tym fundamentalne prawo do równości obu płci – wzajemnie się uzupełniających. Spojrzenie takie uwydatnia znaczenie różnic płciowych dla małżeństwa i rodziny, w przyjaźni i procesie edukacji. Nasza płciowość jest właśnie tym, co jest istotą małżeństwa, a różnorodne oddziaływania społeczne, a zatem i sposób, w jaki wychowujemy chłopców i dziewczynki, powinien być właśnie zorientowany na korzyści dla małżeństwa. Tradycyjnie chłopcy i dziewczęta, mężczyźni i kobiety – mają odmienne potrzeby i dyspozycje, stąd też prawo i kultura w żadnym przypadku nie mogą zakładać, że jedyną normą jest męski sposób bycia człowiekiem. Oznacza to, ni mniej ni więcej, że na kobiety w żadnym wypadku nie wolno naciskać, by żyły, pracowały i współzawodniczyły tak, jakby były mężczyznami – choć tego właśnie chcieliby ci, którzy postulują o zakaz pozostawania młodych matek w domu. Społeczeństwo powinno zaakceptować fakt, że mężczyźni i kobiety mogą, ogólnie rzecz biorąc, mieć różne preferencje i swobodnie dokonywać różnych wyborów.

Ze strefy kultury w Rozdziale 8. przechodzimy do prawa i polityki publicznej związanej z takimi kwestiami, jak dostęp do placówek niekoedukacyjnych, polityka zaimków i regulacje rządzące opieką zdrowotną. Możemy wyróżnić pięć odrębnych obszarów takiej polityki, które budzą pewne wątpliwości: (1) dotyczące prywatności, przejawiające się, na przykład w sytuacjach, gdy mężczyźni identyfikujący się jako kobiety, mieliby prawo wchodzić do miejsc zarezerwowanych wyłącznie dla kobiet; (2) dotyczące bezpieczeństwa – sytuacje, w których potencjalni przestępcy mogliby nienależycie korzystać z prawa dostępu do przestrzeni przeznaczonych tylko dla kobiet; (3) związane z równością – czyli sytuacje, gdy biologiczni mężczyźni mogliby konkurować z kobietami w sporcie i innych dziedzinach, w których różnice wynikające z płci mają szczególne znaczenie; (4) aspekty związane z wolnością – gdy ludzie są zmuszani do mówienia lub działania w sposób sprzeczny ze swoją najlepszą oceną sytuacji i głęboko zakorzenionymi przekonaniami oraz (5) obawy związane z ideologią – czyli mylące komunikaty, które otrzymują dzieci w wieku szkolnym, gdy słyszą, że płeć jest płynna, mieści się w pewnym spektrum i jest zasadniczo niepowiązana z płcią biologiczną. Dzieci to szczególnie wrażliwi odbiorcy wszelkich komunikatów, dlatego też musimy zrobić wszystko, co możliwe, aby je chronić i zapewnić im środowisko sprzyjające zdrowemu rozwojowi. Musimy szanować godność tych, którzy identyfikują się jako osoby transpłciowe, ale nie możemy absolutnie zachęcać dzieci do poddawania się eksperymentalnym zabiegom tranzycyjnym, tak jak nie możemy naruszać potrzeb i interesów innych osób. Należy też w końcu przyznać, że właściwe podejście do naszej płciowości w polityce publicznej nie jest żadnym aktem dyskryminacji.

Mogłoby się wydawać, że ideologia transpłciowości umacnia swoje miejsce w kulturze, choć bywa, że wśród jej zwolenników pojawiają się zachowania defensywne, tak jakby zdawali sobie sprawę, że stawiane przez nich twierdzenia są sprzeczne z podstawowymi, oczywistymi prawdami. Czasy transpłciowości mogą okazać się ulotne, co nie oznacza przecież, że należy oczekiwać, iż znikną same z siebie. Musimy domagać się mówienia prawdy i chronić innych przed nieodwracalnym okaleczeniem ciała.

1 When Harry Met Sally – amerykański film komediowy z 1989 r. w reżyserii Roba Reinera (przyp. tłum.)

2 (Ang. The Danish Girl) amerykański dramat historyczny z 2015 r. w reżyserii Toma Hoopera (przyp. tłum)

3 Termin „czasy transpłciowości” był używany przez ludzi o poglądach zarówno lewicowych, jak i prawicowych oraz w mediach świeckich i religijnych. Zob. na przykład Brandon Griggs, America’s transgender moment, CNN, 1 czerwca 2015 r.; Sonali Kohli, Pop Culture’s Transgender Moment: Why Online TV Is Leading the Way, Atlantic, 26 września 2014 r.; Deborah Sontag, A Whole New Being: How Kricket Nimmons Seized the Transgender Moment, New York Times, 12 grudnia 2015 r.; Rebecca Juro, Bruce Jenner and America’s Transgender moment, MSNBC, 25 kwietnia 2015 r.; Justin Peligri, After marriage, it’s a transgender moment, Washington Blade, 30 kwietnia 2015 r.; John W. Kennedy, The Transgender Moment, Christianity Today, 12 lutego 2008 r.; Rand Richards Cooper, The Transgender Moment, Commonweal, 16 grudnia 2015 r.

4 Boston Children’s Hospital, Disorders of Sex Development (DSD) and Gender Management Service (GeMS) Overview, http://www.childrenshospital.org/centers-and-services/disorders-of-sexual-development-dsd-and-gender-management-service-program (dostęp: 10 maja 2017 r.).

5 Kampania Praw Człowieka, Interactive Map: Clinical Care Programs for Gender-Expansive Children and Adolescents, https://www.hrc.org/resources/interactive-map-clinical-care-programs-for-gender-nonconconforming-childr (dostęp: 17 października 2017 r.).

6 Zob. Paul R. McHugh, Paul Hruz i Lawrence S. Mayer, Brief of Amici Curiae in Support of Petitioner, Gloucester County School Board v. G.G., Supreme Court of the United States, No. 16-273 (10 stycznia 2017 r.), 12; oraz Jesse Singal, What’s Missing From the Conversation About Transgender Kids, Science of Us, New York, 25 lipca 2016 r.

7 Anne P. Haas, Philip L. Rodgers, i Jody Herman, Suicide Attempts Among Transgender and Gender Non-Conforming Adults: Findings of the National Transgender Discrimination Survey, Williams Institute, UCLA School of Law (styczeń 2014 r.).

8 Cecilia Dhejne i in., Long-term follow-up of transsexual persons undergoing sex reassignment surgery: cohort study in Sweden, PLOS ONE 6 (luty 2011): e16885.

9 Ang. transgender moment (przyp. tłum.)

10 Ang. misgendering (przyp. tłum.)

11 The Telegraph – brytyjski dziennik, znany również pod nazwą The Daily Telegraph(przyp. tłum.)

12 Joe Shute, Sex change regret: Gender reserval burgery is on the rise, so why aren’t we tal king about it?, Telegraph, 1 października 2017 r.

13 Petula Dvorak, Transgender at Five, Washington Post, 19 maja 2012 r.

ROZDZIAŁ 1 Nasze czasy transpłciowości

Przed 2015 rokiem, tj. przed przełomowym wywiadem udzielonym Dianie Sawyer w najlepszym czasie antenowym stacji ABC przez Bruce’a Jennera (jak go wtedy nazywano), w popularnym programie 20/20, niewielu Amerykanów w ogóle rozmawiało na tematy związane z transpłciowością. Obecnie jest to jednak ważny problem, szczególnie w kontekście radykalnych doktryn płciowych, które coraz szerzej zapuszczają swoje pędy w kulturze, szkołach i w polityce publicznej. Elity polityczne i kulturalne próbowały stłumić dyskusję na ten temat, zanim tak naprawdę na dobre się rozpoczęła, narzucając społeczeństwu politycznie poprawną ortodoksję, czyli ideologię, w której „tożsamość płciowa” jest zarówno sprawą subiektywną, jak i kategorią zasługującą na ochronę w systemie praw obywatelskich.

Wspomniany wywiad nie był pierwszą medialną próbą oswojenia tematyki tożsamości transpłciowej, choć jego wpływ był wyjątkowo doniosły. Po pierwsze, sprawa dotyczyła znanej rodziny Kardashianów. Co bardziej zaskakujące, chodziło tutaj o słynnego olimpijczyka, mistrza w dziesięcioboju, będącego dla milionów Amerykanów ucieleśnieniem siły i męskości. Nie bez znaczenia był też czas wywiadu – weekend przed rozprawą w Sądzie Najwyższym, której przedmiot dotyczył możliwości zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci. Pozwoliło to aktywistom LGBT zwrócić uwagę na jedność celu między społecznościami „T” i „LGB” – ku zdziwieniu zresztą, wielu amerykańskich gejów i lesbijek, którzy twierdzą, że „tożsamość płciowa” i „orientacja seksualna” mają ze sobą niewiele wspólnego. Splot wydarzeń pomógł aktywistom transpłciowym w wyeksponowaniu ich żądań, które miały poszerzyć dziedzinę praw obywatelskich. I wkrótce po zredefiniowaniu małżeństwa przez Sąd Najwyższy, administracja prezydenta Baracka Obamy zdefiniowała „płeć” na nowo – odtąd miała być w zasadzie pojmowana jako „tożsamość płciowa” w państwowym systemie praw obywatelskich. Kolejnym krokiem było narzucenie nowej polityki „tożsamości płciowej” szkołom i placówkom opieki zdrowotnej. Tym samym sprawa transpłciowości oficjalnie pojawiła się w przestrzeni publicznej.

Normalizacja tożsamości transpłciowych w kulturze popularnej

Choć wspomniany wywiad rzeczywiście odbił się szerokim echem w społeczeństwie amerykańskim, wcześniejsze wydarzenia medialne zdawały się przygotowywać grunt pod to, co możemy nazwać „czasami transpłciowości”. Jednym z nich była premiera filmu Byłem córką Cher1na Festiwalu Filmowym Sundance oraz na kanale telewizyjnym Oprah Winfrey Network w 2011 roku. Film opowiada o tym, jak Chastity Bono, córka Sonny’ego i Cher Bono, przeszła tranzycję w wieku czterdziestu lat i przyjęła tożsamość mężczyzny o imieniu Chaz. Media skrupulatnie używały „poprawnych” zaimków osobowym, zachęcając widzów do „śledzenia historii Chaza Bono przez dłuższą część procesu tranzycji (co miało miejsce w 2010 roku), obejmującego terapię hormonalną i chirurgiczne usunięcie jego piersi”2. Tak – „jego” piersi (tego rodzaju osobliwe sformułowania są często wykorzystywane przez media w nagłówkach takich jak: Pierwszy w historii ciężarny mężczyzna... i Jak to jest karmić klatą3)4. Chastity Bono jest w zasadzie drugorzędną celebrytką, w porównaniu z Brucem Jennerem nawet z czasów sprzed operacji, jednak jej poczynania w Tańcu z gwiazdami jesienią 2011 roku zgromadziły przed telewizorami całkiem sporą widownię.

Wątek tożsamości płciowej trafił do fabularnej produkcji telewizyjnej w 2013 roku za sprawą popularnego serialu wyprodukowanego przez Netflix Orange Is the New Black5, w którym w rolę transpłciowej więźniarki wcieliła się transpłciowa aktorka Laverne Cox. W 2014 roku stała się ona pierwszą osobą otwarcie identyfikującą się jako osoba transpłciowa, która pojawiła się na okładce magazynu Time6, a także pierwszą transpłciową aktorką nominowaną do nagrody Emmy7. Cox – mężczyzna identyfikujący się jako kobieta – został uznany za Kobietę Roku 2014 przez magazyn Glamour, którego redaktorzy obwieścili, że „uczy nas [ona], że tożsamość płciowa żyje przede wszystkim w naszych sercach i umysłach”8. Gdy Chicago Sun-Times opublikował artykuł Kevina Williamsona, w którym utrzymywał, że Cox w rzeczywistości nie jest kobietą, aktywiści zmusili gazetę do odcięcia się treści zawartych w artykule i opublikowania stosownych przeprosin9. W czasach transpłciowości nie toleruje się różnicy zdań.

Na początku 2014 roku Amazon Studios rozpoczęło nadawanie internetowego serialu komediowego pod tytułem Transparent o ojcu przechodzącym tranzycję w matkę. Producent miał na celu promowanie tożsamości transpłciowej zarówno za kulisami, jak i na ekranie. Toalety zostały oznaczone w sposób neutralny płciowo, a „założenia akcji transfirmacyjnej”10 dawały pierwszeństwo kandydatom transpłciowym, i to na wszystkich posadach wśród osób pracujących nad serialem. Główna postać serialu, transseksualna kobieta, została zagrana przez „cispłciowego”11 mężczyznę, co wywołało wzburzenie wśród części odbiorców12. Zarówno aktor jak i reżyserka serialu13 zdobyli nagrody Emmy w swoich kategoriach na gali we wrześniu 2016 roku14. Mniej więcej w tym samym czasie reżyserka serialu, Jill Soloway, oświadczyła w wywiadzie, że: „Najwyższy czas, by skończyć z praktyką dobierania cispłciowych mężczyzn do ról transpłciowych kobiet. Jest to pewnie dość ironiczne stwierdzenie w ustach twórcy serialu telewizyjnego, w którym to właśnie mężczyzna cispłciowy gra kobietę transpłciową”15.

W międzyczasie miało miejsce kilka innych znaczących wydarzeń medialnych, takich jak specjalna audycja stacji ABC z Brucem Jennerem z kwietnia 2015 roku, po której pojawiła się słynna lipcowa okładka Vanity Fair16 zatytułowana Mów do mnie Caitlyn17. W lipcu do Jenner powędrowała nagroda Arthur Ashe Courage Award od sportowej stacji ESPN18. W tym samym roku trafiła do niej nagroda Kobiety Roku przyznawana przez czasopismo Glamour, które uzasadniło swój wybór „podjęciem przez Jenner decyzji o publicznej tranzycji – po to, by dzieci w przyszłości nie musiały czekać aż do 65 roku życia, aby odkryć kim naprawdę są”19. W oczach mass mediów nagroda Kobiety Roku, która drugi rok z rzędu trafiła do biologicznego mężczyzny, była mniej kontrowersyjna niż oświadczenie Jenner o swoim poparciu dla Partii Republikańskiej. Jenner również rozpoczął emisję swojego20 serialu dokumentalnego I Am Cait, który skończył się na zaledwie dwóch sezonach21.

Program dostępny w telewizji kablowej pod tytułem I Am Jazz22, rozpoczął swój trzeci sezon w 2017 roku. Serial poświęcony jest nastoletniemu chłopcu o imieniu Jazz Jennings, który identyfikuje się jako dziewczynka. Zdiagnozowano u niego dysforię płciową w wieku czterech lat, a rok później poddano tranzycji społecznej i postawiono za wzór dla dzieci transpłciowych. Jazz udzielił wywiadu Barbarze Walters23 w 2007 roku, a w roku 2011 wyprodukowano o nim film dokumentalny. Książka I Am Jazz ukazała się w księgarniach w 2014 roku, a dwa lata później wydana została kolejna Being Jazz: My Life as a (Transgender) Teen24. Pierwsza z nich zalecana jest jako lektura w szkołach w całym kraju – od zerówek do trzeciej klasy szkoły podstawowej, natomiast Being Jazz jest skierowana do nastolatków (temat został szerzej omówiony w rozdziale o poczynaniach zorientowanych na indoktrynację dzieci w szkołach).

Lato 2015 roku można opisać jako „czas, w którym transpłciowość na dobre weszła do mainstreamu – przynajmniej w mediach” – zwrócił na to uwagę magazyn Fortune, pisząc o serialu typu reality show, który na krótko pojawił się na antenie ABC Family25. Program Becoming Us to narracja widziana z perspektywy nastoletniego chłopca, którego ojciec, a także ojciec dziewczyny, z którą się spotyka, są w trakcie procesu tranzycji. Jeszcze w tym samym roku w kinach pojawił się film Dziewczyna z portretu, oparty na życiu Lili Elbe, jednej z pierwszych osób, które poddały się zabiegowi zmiany płci. Film ten zdobył Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej oraz nominację dla najlepszego aktora.

W styczniu 2017 roku National Geographic wypuścił numer specjalny poświęcony, jak sam określił Rewolucji Gender. Co ciekawe, na potrzeby tego konkretnego numeru stworzono dwie różne okładki: jedną, która trafiła do subskrybentów i drugą, którą można było kupić w kioskach26. Na okładce tej pierwszej znalazł się Avery Jackson, dziewięcioletni chłopiec, który identyfikuje się jako dziewczynka. Była to „pierwsza transpłciowa osoba, która pojawiła się na okładce National Geographic – z dumą podkreślali redaktorzy pisma. Tekst na okładce przytacza słowa Avery’ego: „Najlepszą rzeczą w byciu dziewczyną jest to, że teraz nie muszę udawać chłopca”27. Z kolei na okładce wersji przeznaczonej do sprzedaży w kioskach umieszczono zdjęcie siedmiu młodych, dorosłych ludzi, reprezentujących różne tożsamości i ekspresje płciowe. Spoglądając na obie okładki można zauważyć, że spośród wszystkich ośmiu osób na nich widniejących, mamy trzech chłopców lub mężczyzn, którzy identyfikują się jako dziewczęta lub kobiety, dziewczynę, która identyfikuje się jako chłopiec oraz osoby, które identyfikują się jako „bigender”28, „niebinarne międzypłciowe”29 i „androgyniczne”30, a nawet kogoś, kto jest po prostu „mężczyzną”. Co ciekawe, nie ma tam ani jednej dziewczyny, która dobrze się czuje w swojej żeńskiej płci31.

Publiczna i prywatna polityka dotycząca „tożsamości płciowej”

Gdy w Hollywood rozpoczynało się stopniowe wprowadzanie ideologii transpłciowej do kina mainstreamowego, rząd federalny wtórował tej narracji. Administracja prezydenta Baracka Obamy forsowała politykę „tożsamości płciowej” jako części systemu praw obywatelskich w różnych dziedzinach – w edukacji, opiece zdrowotnej, mieszkalnictwie i armii. W roku 2010, zanim jeszcze rozpoczęło się medialne natarcie, Biuro Praw Obywatelskich przy Departamencie Szkolnictwa wystosowało pismo do wszystkich nauczycieli, w którym odbiorcom zwrócono uwagę na nową definicję pojęcia „płeć” w Tytule IX ustawodawstwa antydyskryminacyjnego z 1972 roku. Celem tej redefinicji było włączenie pojęcia „tożsamości płciowej” do szkolnych programów antyprzemocowych. Interpretacja proponowana przez Departament miała zatem dotyczyć łazienek, toalet, szatni, pryszniców, drużyn sportowych i akademików – na obszarach podległych kuratorom oświaty w takich okręgach jak: Arcadia School District w Kalifornii (2013), Palatine School District 211 w okolicach Chicago (2015) i Gloucester County Public Schools w Wirginii (2015). Wreszcie w maju 2016 roku Departament Szkolnictwa i Departament Sprawiedliwości wystosowały kolejny list otwarty, w którym nakazywały, by wszystkie szkoły publiczne umożliwiły korzystanie z odrębnych toalet w oparciu o kryterium tożsamości płciowej, a nie płci biologicznej32. Tym sposobem Tytuł IX – czyli prawo opracowane dla ochrony kobiet i dziewcząt przed dyskryminacją w szkole, zostałoby wykorzystane do naruszania ich prywatności, bezpieczeństwa i równości.

W tym samym czasie, w maju 2016 roku Biuro Praw Obywatelskich w Departamencie Zdrowia i Usług Społecznych (HHS) ogłosiło, że zakaz dyskryminacji „płciowej” w ObamaCare33jest obecnie interpretowany jako zakaz dyskryminacji pod względem „tożsamości płciowej”. Oznaczało to, że wszystkie programy opieki zdrowotnej regulowane przez ObamaCare miały oferować procedury zmiany płci, realizowane przez odpowiednio wykwalifikowanych lekarzy34. Najbardziej niezwykła w tych nowych wytycznych była ich ewidentna sprzeczność z wnioskami zawartymi w opracowaniu ekspertów medycznych współpracujących z przedstawicielami administracji prezydenckiej. Miesiąc po ogłoszeniu przez HHS, że zmiana płci jest prawem obywatelskim, agencja CMS35 wystosowała raport, w którym doprecyzowała, że nie proponuje pokrywania przez ubezpieczenie operacji zmiany płci, ponieważ dowody kliniczne nie wykazały, że są to zabiegi rzeczywiście korzystne:

Na podstawie dogłębnej analizy aktualnych wyników badań klinicznych stwierdzono, że nie ma wystarczających dowodów potwierdzających tezę, że operacja zmiany płci rzeczywiście wpływa pozytywnie na stan zdrowia u osób z dysforią płciową, korzystających z opieki systemu Medicare. Stwierdzono występowanie sprzecznych (niespójnych) wyników – nawet w najlepiej zaprojektowanych badaniach. W niektórych wskazywano na korzyści, a w innych z kolei na niepożądane skutki. Jakość i siła dowodów były niskie, głównie z powodu typologii w zakresie stosowanych metod – były to w zasadzie obserwacje bez grup kontrolnych, a na wyniki tych analiz mogły mieć wpływ takie zmienne, jak czynniki zakłócające i niewielka liczba prób. Wnioski, w których stwierdzono korzystny wpływ opisywanych oddziaływań, obejmowały badania typu eksploracyjnego (studia przypadków i badania kliniczno-kontrolne) bez prospektywnej (tj. rozciągniętej w czasie) obserwacji losów ich uczestników36.

Z jednej strony plany opieki zdrowotnej Medicare prowadzone przez rząd federalny nie były zobowiązane do pokrywania kosztów procedury zmiany płci, z drugiej Biuro Praw Obywatelskich rządu federalnego obligowało do tego prywatne programy ubezpieczeniowe i lekarzy w nich pracujących.

Zarówno zalecenia dotyczące edukacji, jak i te mające zastosowanie w opiece zdrowotnej, zostały zablokowane przez sędziego federalnego, zanim jeszcze weszły w życie. Administracja Donalda Trumpa zmieniła kurs w stosunku do polityki Baracka Obamy na poziomie federalnym. Należy jednak zauważyć, że każda decyzja wprowadzona do porządku prawnego dekretem wykonawczym może być ponownie zmieniona przez kolejną administrację państwową.

W czasach Baracka Obamy część z instytucji promowała wsparcie dla osób transpłciowych. W przeszłości urzędnicy skłonni byli przyznać, że przydzielanie dostępu do schronisk dla osób niepełnosprawnych ze względu na płeć nie jest bigoterią. Zmieniło się to we wrześniu 2016 roku, gdy Departament Gospodarki Mieszkaniowej i Urbanistyki zobowiązał schroniska – m.in. dla bezdomnych, jak i dla kobiet doświadczających przemocy – by te oferowały noclegi osobom poszukującym pomocy i kierowały je do odpowiednich ośrodków jedynie wedle deklarowanej tożsamości płciowej. Te same zasady miały obowiązywać również w schroniskach prowadzonych przez organizacje religijne37.

Również armia dała się porwać trendowi transpłciowości. Wojsko zaczęło pokrywać koszty operacji zmiany płci – nawet w przypadku szpiegów skazanych wyrokiem sądu. Bradley Manning, skazany na trzydzieści pięć lat więzienia za ujawnienie tajnych informacji, ogłosił, że aktualnie nazywa się Chelsea38 Manning, a operacja płci, której się poddał, została opłacona z pieniędzy podatników. W styczniu 2017 roku prezydent Barack Obama złagodził wyrok wydany na Manninga. Gdy tę książkę oddano do druku, administracja Donalda Trumpa ponownie poddała analizie politykę armii dotyczącą osób identyfikujących się jako transpłciowe.

Z jednej strony administracja Baracka Obamy okazała wielką pobłażliwość wobec Manninga, a z drugiej wykorzystała całą siłę Departamentu Sprawiedliwości w stosunku do Karoliny Północnej, pozywając ten stan w maju 2016 roku za rzekome naruszenie Ustawy o prawach obywatelskich z 1964 roku. Przedmiotem sporu były przepisy prawa lokalnego, tj. House Bill 2– regulacja, zgodnie z którą dostęp do łazienek, toalet, szatni i innych obiektów odseparowanych ze względu na płeć w szkołach publicznych i innych budynkach rządowych miał być determinowany przede wszystkim płcią biologiczną podaną w akcie urodzenia, natomiast szkołom prywatnym, restauracjom, sklepom i innym placówkom pozostawiono dowolność w ustalaniu zasad dostępu39.

Ustawa House Bill 2, przyjęta w Karolinie Północnej, podobnie jak inne tego rodzaju „regulacje łazienkowe”, jest po prostu zdroworozsądkowa. Stanowi ona racjonalny kompromis i uwzględnia osoby, które identyfikują się jako transpłciowe. Dla przykładu, Departament Zdrowia i Usług Społecznych Karoliny Północnej zauważył, że „każdy, kto przeszedł zmianę płci, może ją oficjalnie zmienić w swoim akcie urodzenia”40. House Bill 2 pozwala również lokalnym władzom szkolnym i administracji urzędów państwowych na zastosowanie specjalnych rozwiązań dla osób identyfikujących się jako transpłciowe, takich jak wyodrębnione łazienki/toalety lub zorganizowanie takim studentom kontrolowanego dostępu do szatni na uczelniach. Takie środki chroniłyby kobiety i dziewczęta przed obecnością biologicznych mężczyzn w miejscach, w których należałoby oczekiwać większej prywatności, a jednocześnie zapewniłyby bezpieczne miejsce dla osób identyfikujących się jako transpłciowe. Tego rodzaju kompromis wskazuje dodatkowo powód, dla którego w ogóle istnieją obiekty wydzielone ze względu na płeć użytkowników: jest to kwestia uwarunkowana biologią, a nie wewnętrznym poczuciem tożsamości płciowej. Oddzielne obiekty są zaprojektowane po to, by zapewnić nam prywatność w zależności od naszej budowy fizycznej.

Pomimo tego racjonalna polityka Karoliny Północnej była atakowana zarówno przez media jak i przedstawicieli administracji Baracka Obamy. Zapowiadając pozew przeciwko stanowi, prokurator generalna Loretta Lynch zasugerowała, że uzależnianie dostępu do danej łazienki/toalety lub szatni od przynależności do konkretnej płci biologicznej jest tak samo odrażające, jak uzależnianie takiego dostępu od koloru skóry. „Nie tak dawno temu część stanów, w tym Karolina Północna, umieszczała znaki nad toaletami, fontannami oraz na obiektach użyteczności publicznej, które zabraniały niektórym osobom wstępu ze względu na kolor ich skóry” – przypomniała Loretta Lynch41. Prokurator generalna najprawdopodobniej nie dostrzegła faktu, że istnieją takie rozróżnienia, które rzeczywiście są istotne. Wprawdzie kolor naszej skóry nie ma absolutnie znaczenia w przypadku wyboru łazienki czy szatni, jednakże biologiczne różnice pomiędzy ciałami kobiet i mężczyzn determinują potrzebę urządzania odrębnych toalet.

Liberalne samorządy miejskie i stanowe postanowiły również ukarać Karolinę Północną za jej „ustawę łazienkową”. Burmistrz San Francisco wydał „zakaz finansowania ze środków publicznych wszelkich podróży służbowych pracowników miasta do Karoliny Północnej, które nie byłyby absolutnie niezbędne dla zdrowia i bezpieczeństwa publicznego”42. Gubernator Andrew Cuomo wydał analogiczny zakaz w odniesieniu do pracowników administracji stanu Nowy Jork. W odpowiedzi, gubernator Karoliny Północnej, Pat McCrory zapytał, w jaki sposób zakazy nałożone przez Cuomo w związku z ustawą House Bill 2 miałby być spójne z jego podróżą na Kubę w celu promowania handlu z tym krajem43. Czy Kuba ma większe osiągnięcia w kwestii praw człowieka niż Karolina Północna? A może Cuomo po prostu wykazał się odrobiną hipokryzji?

W międzyczasie „wielki biznes” również przyłączył się do nagonki. IBM, PayPal, Apple, Facebook, Google i Salesforce opowiedziały się przeciwko ustawie Karoliny Północnej44. Dyrektor generalny PayPala ogłosił, że firma odwołuje swoje plany ekspansji we wspomnianym stanie, ze względu na „nadrzędne wartości PayPala i nasze silne przekonanie, że każda osoba ma prawo być traktowana sprawiedliwie, z godnością i szacunkiem”45. Planowana inwestycja miała opiewać na kwotę 3,6 miliona dolarów i dać zatrudnienie około czterystu osobom. Spółka PayPal nigdy nie wytłumaczyła, dlaczego siedziba jej międzynarodowej centrali znajduje się w Singapurze, czyli w państwie, w którym osobom podejmującym konsensualne czynności homoseksualne, nawet w zaciszu własnego mieszkania, grożą dwa lata więzienia. PayPal również nigdy nie wyjaśnił, co stało za decyzją z 2012 roku o otwarciu biur w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie podobno więzione są osoby identyfikujące się jako homoseksualne lub transseksualne46.

Nawet „wielki sport” przyłączył się do krucjaty przeciwko Karolinie Północnej. NBA47 zdecydowała się przenieść zawody All-Star Game 2017 ze swojej dotychczasowej lokalizacji w Charlotte48. Decyzja ta była szczególnie kuriozalna, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że NBA i jej siostrzana organizacja WNBA uzależniają uczestnictwo w swoich ligach od przynależności do konkretnej płci biologicznej. Zarówno NBA i WNBA mogą organizować neutralne płciowo drużyny koszykarskie i zapewniać neutralne płciowo toalety na swoich meczach. Mimo tego postanowiły zbojkotować Karolinę Północną, próbując przy tym wymusić zasady, których same zresztą dobrowolnie nie przyjęły. To szczyt hipokryzji.

Medyczna korekta płci w uniwersyteckiej klinice Johnsa Hopkinsa

Najbardziej uderzającym symptomem czasów transpłciowości może być wpływ, jaki ideologia wywiera na praktykę medyczną. Szpital Johns Hopkins jest tego najlepszym przykładem ze względu na swój prestiż i historię leczenia przypadków niezgodności tożsamości płciowej. Instytucja ta była prekursorem w zakresie przeprowadzania zabiegów zmiany płci w dużej mierze dzięki Johnowi Moneyowi, profesorowi psychologii medycznej na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa, gdzie w latach 60. ubiegłego wieku głoszono radykalne teorie o płci jako konstrukcie społecznym niemającym faktycznego związku z biologią. Money był prawdopodobnie pierwszą osobą, która w literaturze naukowej użyła terminu „gender” w tym właśnie znaczeniu49. Zasłynął z pomocy pewnej rodzinie w wychowaniu synów bliźniaków na brata i siostrę, gdy nieuważny chirurg podczas zabiegu obrzezania mocno okaleczył członka jednego z chłopców. Money przedstawił ten przypadek wraz z wynikami swojej pracy na temat „interpłciowych” dzieci jako dowód na to, że niemowlęta nie rodzą się z określoną płcią i że każde dziecko może zostać wychowywane na chłopca lub dziewczynkę (niewykluczone, że z pomocą specjalisty). We wspomnianym powyżej przypadku chłopiec, który w następstwie błędu chirurga, był wychowywany jako dziewczynka, miał nieustanne poczucie, że coś jest nie tak, pomimo stosowanych hormonów, operacji i oddziaływań społecznych, którym był poddawany. Gdy miał czternaście lat, rodzice powiedzieli mu prawdę. Żadne z bliźniąt nie dożyło nawet czterdziestki – obaj odebrali sobie życie w odstępie dwóch lat50. Dr Money nigdy nie wycofał się ze swoich radykalnych poglądów.