97,99 zł
PRAWO DOSKONAŁE, RELIGIA BEZ HEREZJI, PAŃSTWO BEZ GRANIC
Peter Sarris, wybitny historyk Bizancjum, w swojej barwnej i rzetelnej biografii przywraca pamięć o Justynianie I Wielkim – cesarzu owładniętym wizją zjednoczenia świata pod sztandarem prawdy, prawa i ortodoksji. Justynian tej idei podporządkował wszystko: odbudowę imperium (żelazną wolą i ostrzem miecza), spisanie kodeksów, nawet wzniesienie kościoła Hagia Sophia.
U boku cesarza stała Teodora – wpływowa partnerka i współtwórczyni jego polityki. Razem budowali państwo, które miało być obrazem boskiego ładu. Ale im większą władzę skupiali w swoich rękach, tym silniej powracało pytanie: czy można rządzić w imieniu Boga i pozostać człowiekiem?
Autor błyskotliwie analizuje, co się dzieje, gdy władza spotyka się z religijnym absolutyzmem. Jego Justynian jest portretem człowieka rozdartego między duchową misją a politycznym przymusem, studium psychologii władzy, ale też opowieścią o dramacie jednostki wyprzedzającej swój czas. To wybitna książka o naturze przywództwa, cenie idei i dziedzictwie, które od stuleci kształtuje Europę.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 741
Data ważności licencji: 10/29/2027
Tytuł oryginału
Justinian: Emperor, Soldier, Saint
Copyright © 2023 by Peter Sarris
Projekt okładki i spolszczenie map
Marcin Słociński
Mapy
Barking Dog Art
Redaktor inicjujący
Bartłomiej Nawrocki
Redaktorka prowadząca
Karolina Pawlik
Opieka promocyjna
Maria Adamik-Kubala
Koordynacja procesu wydawniczego
Agata Błasiak
Adiustacja
Maciej Waligóra
Korekta
Witold Kowalczyk
Paweł Denkowski
© Copyright for the translation by SIW Znak sp. z o.o., 2025
© Copyright for this edition by SIW Znak sp. z o.o., 2025
ISBN 978-83-8427-521-4
Znak Horyzont
www.znakhoryzont.pl
Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl
Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków
Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected]
Wydanie I, Kraków 2025
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotował Jan Żaborowski
Dla Jamesa Howarda-Johnstona i Turlough Stone’a
Каждую ночь
мертвец
прподнимает гробовую плиту
и проверяет на ощупь:
не стрелось ли
имя на камне?
– КУПРИЯНОВ ВЯЧЕСЛАВ, Сумеркитщеславия
Każdej nocy
martwy śmiertelnik
uchyla wieka trumny
i macając sprawdza –
czy aby jego
imię
nie zostało wytarte z kamienia
Wiaczesław Kuprianow, Zmierzch próżności
(tłum. Witold Dąbrowski)
Justynian – blaski i cienie
Wmarcu 2022 roku, gdy nowy szczep koronawirusa jak dziki ogień zaczął się rozprzestrzeniać z europejskiego epicentrum zakażeń znajdującego się w północnych Włoszech, tureckie władze Stambułu pod wpływem doniesień o szerzącej się pandemii zostały zmuszone do zamknięcia dla zwiedzających największego zabytku miasta – starożytnego kościoła Hagia Sophia. Katedralny kościół Hagia Sophia (co po grecku oznacza dosłownie „Święta Mądrość”, czyli „Mądrość Boża”) został w 537 roku oficjalnie otwarty przez rzymskiego cesarza Justyniana (panował w latach 527–565) i od tego czasu przez wieki odgrywał kolejno rolę bastionu duchowości chrześcijańskiej, następnie osmańskiego meczetu, potem do niedawna pełnił funkcję muzeum, ale kilka lat temu rząd turecki ponownie przekształcił go w miejsce kazań i modlitw wyznawców islamu1. Aniołowie, archaniołowie i cesarze z wielkich mozaik pochodzących z czasów Justyniana i jego następców zasiadających na konstantynopolitańskim tronie, których wizerunki zdobiły ściany, sufity i kopuły świątyni, zdawali się przyglądać dozorcom i urzędnikom, od stóp do głów odzianym w maski, płaszcze i rękawice, przystępującym do wykonania żmudnego zadania dezynfekcji wnętrza ogromnej budowli – niegdyś największej w całym chrześcijaństwie zamkniętej przestrzeni architektonicznej. Wydawało się, że procedury dezynfekcyjne obiektu przywróciły mu wewnętrzną harmonię. Można było odnieść wrażenie, że widniejące na jego ścianach wizerunki postaci ponownie były w stanie wejść ze sobą w niemy dialog. Transmitowane na cały świat obrazy dezynfekcji słynnego kościoła uderzająco przypominały sceny, które w swoich wierszach poświęconych konstantynopolitańskiej świątyni, nieco ponad 100 lat wcześniej, przywoływał wielki rosyjski poeta i antysowiecki dysydent Osip Mandelsztam:
Cudowny chram spowity ukojeniem
Czterdzieści okien to światła igrzysko
Na żaglach archanioły pod sklepieniem
Szybują cztery, piękniejsze nad wszystko
Mądra budowla przetrwa wieków zamęt
Kulista, ludy przeżyje w opoce
A serafinów rozpaczliwy lament
Nie spaczy ciemnych pod kopułą złoceń2
Uczucia paniki i rozpaczy, które w pierwszych miesiącach 2020 roku wywołała w świecie pandemia koronawirusa, byłyby aż nazbyt znajome Justynianowi. Podobnie jak współczesne rządy i establishmenty naukowe, które nagle zostały skonfrontowane z nową, nieznaną chorobą, destabilizującą najbardziej złożone systemy gospodarcze i ustroje polityczne, tak samo rządy Justyniana doznały wstrząsu wywołanego przez nagły i pozornie bezprecedensowy wybuch epidemii dżumy3. Zaraza, która pojawiła się w imperium zaledwie cztery lata po ukończeniu budowy kościoła Hagia Sophia, pochłonęła życie setek tysięcy poddanych cesarza. Krążyły nawet pogłoski, że sam Justynian, żyjący w odosobnieniu pałacu cesarskiego, zaraził się chorobą, ale mimo jej zjadliwości udało mu się wyzdrowieć.
Postać Justyniana fascynowała mnie od dawna, początek tej fascynacji przypada na lata dziewięćdziesiąte XX wieku, kiedy jako student Uniwersytetu w Oksfordzie napisałem pracę licencjacką, w której usiłowałem odpowiedzieć na pytanie: „Czy Justynian zrujnował imperium, które chciał odbudować?”. Pod wieloma względami większość kolejnych 30 lat spędziłem, próbując odpowiedzieć na to pytanie, jak również usiłując zrozumieć postać tego cesarza i jego panowanie. Kariera Justyniana, nawet gdyby nie odcisnął na niej swego piętna wybuch epidemii dżumy, i tak wyróżniałaby się na kartach historii starożytnej i średniowiecznej, emanując niebywałą energią, ambicją i dramatyzmem4.
Z cesarskiej stolicy w Konstantynopolu, założonej około 200 lat wcześniej przez cesarza Konstantyna Wielkiego, Justynian władał rozległym terytorium, które na początku jego panowania rozciągało się od położonych na zachodzie Grecji i Bałkanów po pustynie Syrii i Arabii na wschodzie (Mapa 2). Obejmowało ono nie tylko Azję Mniejszą i Anatolię (współczesną Turcję), lecz także bajecznie bogaty obszar Egiptu, w tym czasie najbardziej produktywny i rozwinięty gospodarczo obszar świata śródziemnomorskiego. Jednak pomimo całej swojej pozornej świetności imperium, które Justynian odziedziczył w 527 roku, było w świadomości społecznej nękane uczuciami głębokiego niepokoju, porażki i niepewności, z którymi nowy cesarz był zdecydowany się zmierzyć.
Główną przyczyną tych obaw i niepokojów był fakt, że chociaż Justynian uważał siebie za cesarza rzymskiego, spadkobiercę i następcę tak wybitnych władców jak Oktawian August, Marek Aureliusz i Konstantyn, to obszar, którym rządził, nie obejmował już dawnych, stanowiących serce imperium rzymskiego terytoriów – Italii, Afryki Północnej, Hiszpanii i Galii. Wraz z Brytanią ziemie te, w następstwie głębokiego kryzysu politycznego i militarnego, do którego doszło między mniej więcej 410 a 480 rokiem n.e., wymknęły się spod bezpośredniego panowania rzymskiego. Imperium, z nazwy rzymskie, nie obejmowało już nawet samego Rzymu, choć jego stolica, Konstantynopol, na długo przedtem zyskała sobie miano „Nowego Rzymu”5. Choć rozległe i wspaniałe, imperium Justyniana przez wielu było postrzegane jako zaprzeczenie imperialnej idei. „Barbarzyńscy” władcy, którzy na dawnych ziemiach cesarstwa na Zachodzie utworzyli własne niezależne królestwa, otwarcie kwestionowali jego roszczenia do sprawowania uniwersalnego zwierzchnictwa, do którego miał go uprawniać tytuł cesarza rzymskiego.
W odpowiedzi na to wyzwanie już na początku swojego panowania Justynian stanął na czele imperialnej rekonkwisty, w wyniku której odzyskał Afrykę, Italię i ostatecznie także część Hiszpanii (Mapa 3). Ta batalia rozpoczęła się w 533 roku od podjęcia odważnej decyzji o wysłaniu sił ekspedycyjnych szlakami śródziemnomorskimi z Konstantynopola w region dzisiejszego Tunisu. Na dawne prowincje rzymskiej Afryki, obejmujące znaczną część współczesnej Tunezji, Algierii i Maroka, a także część Libii, w środkowych dekadach V wieku dokonały inwazji grupy najeźdźców pochodzenia głównie germańskiego, zwanych Wandalami. Za stolicę obrali Kartaginę i zaczęli budować swoje wpływy w zachodniej części Morza Śródziemnego, a tym samym zagrażać ważnym rzymskim interesom gospodarczym. Wysłane przez Justyniana siły ekspedycyjne zaskoczyły Wandalów, szybko pokonały ich w bitwie i pojmały ich króla – Gelimera. W rezultacie całe królestwo przeszło z powrotem w ręce rzymskie. Niebywały sukces kampanii afrykańskiej zachęcił Justyniana do skierowania swoich wojsk do Italii z zadaniem podjęcia zdecydowanego wysiłku przywrócenia rzymskiego panowania nad sercem starożytnego imperium. Próba ta również okazała się w dużej mierze udana, aczkolwiek w Italii, gdzie armie Justyniana napotkały bardziej skoordynowany opór, toczące się walki doprowadziły do wyrządzenia w tkance społeczno-gospodarczej odzyskiwanych terytoriów, również w samym Rzymie, szkód znacznie większych od zniszczeń spowodowanych przez „barbarzyńskich najeźdźców” w V wieku6.
Jeśli chodzi o sprawy wewnętrzne, Justynian rozprawił się z procederem uchylania się od płacenia podatków przez członków elity senatorskiej, którzy wielokrotnie spiskowali przeciwko niemu. Dokonał również radykalnego przeglądu odziedziczonego po wielu pokoleniach zbioru prawa rzymskiego. W tej ostatniej kwestii celem Justyniana było wprowadzenie porządku i jasności w rozrastającej się masie tekstów prawnych dotyczących funkcjonowania administracji i zarządzania imperium, a przez to ułatwienie szybszego wymierzania sprawiedliwości. Zreformowane prawo miało wyrażać jedyną, zunifikowaną wizję i wolę samego cesarza. Ten autokratyczny akt woli był tak skuteczny, że obecnie bardzo trudno jest ustalić w szczegółach, jak wyglądały zasady prawa rzymskiego przed Justynianem – cesarz ten określił kształt, w jakim prawo rzymskie przetrwało do średniowiecza i późniejszych epok. W istocie zasady wywodzące się z justyniańskiego prawa stanowią podstawę systemów prawnych funkcjonujących w znacznej części Europy7.
Pozostając w konflikcie politycznym z członkami elity, z których wielu było niechętnych jego reformom prawnym i fiskalnym, cesarz usiłował pozyskać poparcie szerszych kręgów ludności Konstantynopola. Uczynił to dzięki inwestowaniu w spektakularne projekty architektoniczne, których symbolem był kościół Hagia Sophia, a także dokonaniu niezwykłych aktów hojności i dobroczynności, głównie na rzecz biedoty zamieszkującej stolicę. Przede wszystkim jednak Justynian dążył do przekształcenia imperium rzymskiego w prawdziwie chrześcijańskie państwo, w którym religijni odszczepieńcy, dysydenci i osoby uważane za moralnych lub seksualnych dewiantów miały podlegać coraz bardziej drakońskim karom.
Podczas gdy na ulicach publicznie palono pisma duchownych uznanych za „heretyków”, a oni sami byli skazywani na więzienie lub wygnanie, i gdy wielu żydowskich poddanych cesarza spotykało się z otwartą dyskryminacją ze strony urzędników państwowych, czynnie do tego zachęcanych przez cesarza, coraz bardziej oczywiste stawało się, że wstąpienie na tron Justyniana zwiastowało nadejście nowej, mniej tolerancyjnej epoki8. W oczach niektórych ze swoich wrogów cesarz był demonem, podczas gdy część jego zwolenników uważała go za świętego. Jednak bez względu na to, czy Justyniana postrzegano jako „świętego cesarza”, czy „króla demonów”, wielu współczesnych mu ludzi widziało w nim władcę o niezwykłej wizji i determinacji.
Justynian przyczynił się do położenia podwalin pod prawosławne Bizancjum, które ukształtuje się w następnych stuleciach. Pod wieloma względami jego osiągnięcia miały jeszcze bardziej fundamentalny charakter. Przekształcił państwo rzymskie w „ortodoksyjną rzeczpospolitą” (takim mianem określił cesarstwo w jednym ze swych aktów prawnych), przez co w ostatecznym rezultacie położył ideologiczne i psychologiczne fundamenty pod całe średniowieczne chrześcijaństwo. Justynian pozostawił po sobie znaczące dziedzictwo także dla świata islamu, który miał się dopiero narodzić na Bliskim Wschodzie w VII i VIII wieku9. W szerszej perspektywie, za sprawą realizacji programu energicznych reform i podejmowania nie mniej energicznych wysiłków na rzecz autogloryfikacji, Justynian zmienił sposób rozumienia terminu „rządzenie” przez ukształtowanie modelu sprawowania władzy państwowej, do którego będą aspirować nie tylko przyszyli cesarze bizantyńscy, lecz także średniowieczni europejscy królowie, muzułmańscy kalifowie i osmańscy sułtani.
Równocześnie szereg czynników, na które Justynian nie miał wpływu, podważył jego wysiłki zmierzające do odnowy cesarstwa. Najważniejszym z tych czynników były sprzeczne z bizantyńskimi ambicje sąsiedniego mocarstwa – Persji. Władający obszarami dzisiejszego Iranu i Iraku królowie (czyli szachowie) imperium sasanidzkiego byli – pod względem politycznym, gospodarczym i militarnym – zdecydowanie najbardziej zaawansowanymi przeciwnikami, z jakimi przyszło się zmierzyć Rzymianom. Tuż przed przejęciem przez Justyniana władzy ponownie doszło do wybuchu na ogromną skalę konfliktu między Rzymianami i Persami. Powstrzymanie perskiej agresji w Syrii i na Kaukazie (na obszarze współczesnych Armenii, Gruzji i Azerbejdżanu), które to tereny oba imperia podzieliły między sobą, pozostawało palącym problemem przez cały okres panowania Justyniana. Kolejne wyzwania w dziedzinie obronności imperium związane były z niepewną sytuacją panującą na europejskich stepach, na których, w wyniku dłuższego okresu niestabilności klimatycznej, pojawiły się hordy środkowoazjatyckich koczowników podążających na zachód ku granicom cesarstwa bizantyńskiego. Zmiany klimatyczne prawdopodobnie przyczyniły się także do wybuchu epidemii dżumy, która w znanej historii świata śródziemnomorskiego była pierwszym na tyle poważnym wydarzeniem o takim charakterze. Panowanie Justyniana łączyło zatem w sobie bezprecedensowy optymizm z bezgraniczną rozpaczą wywołaną nieoczekiwanym kataklizmem, który poddał poważnemu testowi odporności na kryzys zarówno osobę cesarza, jak i imperium.
Do tej pory wiele prac poświęconych panowaniu Justyniana, zwłaszcza w języku angielskim, koncentrowało się głównie na jego polityce militarnej i wyprawach wojennych, a pomijało aspekt reform wewnętrznych, przy czym historycy w swych analizach w większym stopniu polegali na źródłach dotyczących historii wojskowości niż na źródłach prawnych i religijnych, które ujawniają jego szerszy program polityczny10. W rezultacie niewielu z nich zdołało dokonać syntezy różnych aspektów jego panowania. W żadnej z dotychczasowych prac ich autorom nie udało się także nakreślić charakterystyki osobowości Justyniana ani tego, w jakim stopniu prezentowana przez niego osobista wizja imperium była powiązana i spójna z jego programem politycznym w sferze polityki militarnej, prawnej i wewnętrznej. Jednak, jak zobaczymy, zwłaszcza dzięki jego osiągnięciom w sferze kodyfikacji prawa i interwencjom podjętym w sferze teologicznej, osobisty głos cesarza wybrzmiewa znacznie wyraźniej i konsekwentniej, niż często do tej pory przypuszczano.
Źródła dotyczące prawa i kwestii religijnych pozwalają nam uchwycić naglący ton nieustannego podkreślania przez Justyniana potrzeby pozyskania boskiej łaski, jego tendencję do nadawania nawet najbardziej przyziemnym działaniom administracyjnym duchowego i religijnego znaczenia, jego obsesję na punkcie detali oraz jego bliskie, osobiste uzależnienie od małżonki, cieszącej się złą sławą cesarzowej Teodory, które było tak silne, że po jej śmierci w 548 roku cesarz początkowo zaczął w swych działaniach tracić czujność i osłabła siła, z jaką do tej pory trzymał stery władzy. Te same źródła ujawniają determinację Justyniana w jego dążeniu do zmiażdżenia swoich przeciwników i jego głęboką pogardę dla tych, którzy wydawali się nie uświadamiać sobie cnót i wyższości imperialnego chrześcijaństwa. Ustawodawstwo cesarza ukazuje nam człowieka kierującego się autentycznym współczuciem dla biednych, sierot i – być może za namową żony – także dla wdów i innych bezbronnych kobiet, takich jak wiejskie dziewczyny będące ofiarami handlu ludźmi i nielegalnie sprowadzane do Konstantynopola, by się prostytuowały. W kwestii zainteresowań i sposobu, w jaki sam siebie prezentował, Justynian był władcą głęboko zanurzonym w detalach dotyczących administrowania państwem i funkcjonowania systemu prawnego. Był żołnierzem zaangażowanym w ekspansję i obronę Cesarstwa Rzymskiego (pomimo względnego braku doświadczenia w dowodzeniu wojskiem w polu) oraz pobożnym chrześcijaninem pochłoniętym definiowaniem i propagowaniem tej wersji chrześcijaństwa, którą uważał za „prawdziwą wiarę”.
W bazylice Świętego Witalisa (San Vitale), w położonym w północnych Włoszech mieście Rawenna, do dziś na ścianach jej apsydy znajduje się wspaniała mozaika z VI wieku przedstawiająca cesarza Justyniana w otoczeniu jego dworzan, naprzeciwko której znajduje się równie wspaniała mozaika przedstawiająca cesarzową Teodorę wraz z członkiniami i członkami jej świty. Portret Justyniana zachowany na tej mozaice jest najbardziej znanym ze wszystkich istniejących wizerunków cesarza. Justynian spoglądający na nas ze ścian kościoła jest w stanie bez trudu oczarować widza blaskiem cesarskiego diademu i przepychem cesarskich szat wysadzanych klejnotami. Jednak złoto, srebro i inne lśniące tessery składające się na obraz korony, szat i oblicza cesarza przyciągają wzrok i urzekają przede wszystkim dzięki ciemniejszym fragmentom szkła, które je otaczają.
Podobnie jak mozaika z San Vitale, także postać Justyniana i jego epoka miały zarówno swoje blaski, jak i cienie, a żeby zrozumieć samego cesarza i jego wizerunek jako władcy, musimy docenić znaczenie obu elementów. Panowanie Justyniana charakteryzowało się nie tylko bezprecedensowym poziomem dobroczynności, lecz także bezprecedensowym stopniem nietolerancji i okrucieństwa, a silne poczucie osobistej misji i zaangażowanie cesarza w działania mające na celu realizację celów, które postrzegał jako wspólne dobro, szły w parze z jego autokratycznymi skłonnościami i głębokim (często nadmiernie wyczulonym) poczuciem własnej godności i dumy.
Głównym przesłaniem niniejszej książki jest jednak konstatacja, że pomimo wielu stuleci, jakie upłynęły od czasów Justyniana, ta bardzo odległa w czasie postać wydaje się nam bardzo współczesna. Niedawne doświadczenia wyniesione z pandemii przypominają nam, że nadal aktualne pozostają liczne wyzwania, przed którymi stanął Justynian w walce z dżumą, mało tego, podobne wydają się nawet pewne rozwiązania, które sam cesarz i inni wdrożyli w okresie walki z epidemią. Przede wszystkim dziedzictwo cesarza wciąż pozostaje aktualne. Najłatwiej je dostrzec w architekturze inspirowanej jego programem budowlanym, którego najpiękniejszym i najbardziej imponującym przykładem jest z pewnością kościół Hagia Sophia w Konstantynopolu. Dziedzictwo Justyniana odnajdziemy także w naszych systemach prawnych oraz w naszej kulturze i historii – fundamentalny wkład wniósł on zarówno w kształtowanie chrześcijaństwa, jak i formowanie się świata islamu. W związku z tym, pomimo całej złożoności i wielu sprzeczności cechujących Justyniana, jego postać i dzieje jego panowania wciąż nie przestają do nas przemawiać.
Droga do władzy
Podzielone imperium
Nawet osoby należące do najbliższego otoczenia Justyniana uważały go za człowieka nieprzeniknionego i trudnego do zrozumienia. Piszący w VI wieku Prokopiusz należał do bliskich współpracowników jednego z najbardziej zaufanych doradców wojskowych cesarza, mimo to w swojej relacji, w której przedstawił panowanie Justyniana, przyznał, że miał trudności ze znalezieniem właściwych słów, aby go sportretować. Odnosząc się do cech osobowości Justyniana, stwierdził: „Nie potrafiłbym chyba dokładnie opisać jego charakteru”1.
Pierwszym zadaniem w procesie prowadzącym do zrozumienia tej enigmatycznej, ale zarazem fascynującej osobowości Justyniana jest uzmysłowienie sobie, w jak burzliwym świecie żył, zanim wstąpił na tron cesarski. Jak zobaczymy, jego przenikliwe zrozumienie istoty szeregu kryzysów militarnych i kontrowersji religijnych, które wstrząsały Imperium Romanum na wieki i dziesięciolecia przed jego narodzeniem, miało kluczowe znaczenie dla jego panowania. Wyzwania z tego zakresu określiły instytucjonalny i polityczny kontekst, w którym musiał działać Justynian, jak również zdefiniowały ideologiczne i kulturowe środowisko, które ukształtowało zarówno jego samego, jak i otaczających go ludzi. Rządy Justyniana stanowiły kulminację narastających napięć i dramatów kilku stuleci historii Rzymu, którym chciał dać zdecydowany odpór. Cesarz Justynian prezentował siebie nie tylko jako wszechmocnego władcę, lecz także występował czasami w roli historyka, teologa i sędziego, i aby zrozumieć jego postępowanie, musimy zacząć od przedstawienia burzliwej historii militarnej i stosunków religijnych w imperium rzymskim w latach poprzedzających jego wstąpienie na tron.
Miejscem narodzin imperium rzymskiego było oczywiście samo miasto Rzym, z którego Juliusz Cezar i jego następcy prowadzili swoje armie, by podbijać i podporządkowywać sobie znaczną część Europy i świata śródziemnomorskiego. To również w Rzymie, w 27 roku p.n.e., Oktawian, adoptowany syn Juliusza Cezara, ogłosił się pierwszym obywatelem i najwyższym władcą, przyjmując tytuł augusta (oznaczający tyle co „dostojny” lub „boski”)2. W II wieku n.e. imperium rzymskie rozciągało się od Brytanii i Hiszpanii na zachodzie po Armenię i Syrię na wschodzie oraz od rzeki Ren i Dunaj na północy po góry Atlas i dalekie odcinki Górnego Nilu na południu (Mapa 1).
Cesarstwo Rzymskie, znajdujące się w II wieku u szczytu swojej potęgi, charakteryzowało się płynącym z centrum bardzo wysokim stopniem ideologicznej i kulturowej dominacji, a zarazem niezwykłą dozą rzeczywistej autonomii, jaką cieszyły się poszczególne prowincje. Rzym był bezsprzecznie centrum imperium, do którego – zgodnie ze znanym przysłowiem – powadziły wszystkie drogi, do którego płynęły łupy wojenne i który czerpał profity wynikające z podbojów. Niezwykłe wzbogacenie architektoniczne miasta, które nastąpiło w czasach Augusta i jego następców, jest nadal dostrzegalne dla współczesnego obserwatora spoglądającego na ruiny Koloseum, Forum Trajana i innych monumentalnych budowli wzniesionych w tym okresie. Rzym był siedzibą cesarza, z której wysyłał on instrukcje do namiestników prowincji i wydawał rozkazy dowódcom, posyłał ich na granice imperium, aby tłumili tam wszelkie oznaki niezadowolenia miejscowych ludów lub zażegnywali inne zagrożenia. Zasadniczo utrzymywano delikatną równowagę między cesarzami – którzy mieli ambicje dynastyczne i naturalną skłonność do zapewniania sukcesji członkom własnych rodzin po swojej śmierci – a czołowymi obywatelami miasta, czyli senatorami, spośród których wielu starało się zachować pewne aspekty wcześniejszych „republikańskich” tradycji Rzymu.
Na poziomie prowincji imperium było w zasadzie prawie w pełni samorządne. Większość bieżących spraw związanych z administrowaniem daną prowincją, w tym pobór podatków i funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, powierzono radom miejscowych właścicieli ziemskich, z których przeważająca część rezydowała w miastach. Imperialne miasta w świecie rzymskim odgrywały rolę węzłowych punktów komunikacji, centrów administracyjnych i ośrodków handlu. Wysoce zdecentralizowany system rządzenia, podtrzymywany jedynie przez silne, celowo kultywowane więzy kulturowe propagowane przez Rzym, funkcjonował zwłaszcza w zachodnich prowincjach imperium3. Dzięki powierzeniu elitom prowincjonalnym tak znacznego zakresu kompetencji administracyjnych, a także stanowisk, które zapewniały ich przedstawicielom zarówno zyski, jak i prestiż, władzom Rzymu udało się włączyć lokalną arystokrację w proces realizacji idei imperialnej. Członkowie rodzin lokalnych elit przyciągnięci do miast założonych przez imperium byli w nich poddani wpływom rzymskich wartości kulturowych – ucząc się łaciny, studiując rzymską historię i literaturę, zaczynali myśleć o sobie jako o Rzymianach. W 212 roku obywatelstwo rzymskie zostało nadane wszystkim poddanym cesarza z wyjątkiem tych, którzy mieli status niewolników. W rezultacie tego posunięcia znacznie powiększył się krąg ludzi posiadających prawa obywatelskie i mogących korzystać z zasad prawa rzymskiego, co dodatkowo umacniało więzi łączące z Rzymem szerokie kręgi społeczeństwa daleko wykraczające poza szeregi imperialnych elit. Ideologiczne i polityczne przywiązanie do imperium szczególnie łatwo można zaobserwować na przykład wśród szeregowych żołnierzy armii rzymskiej, od których oczekiwano, że będą walczyć i umierać za Rzym.
Na Wschodzie – w Grecji, Azji Mniejszej i Anatolii (współczesnej Turcji), a także w Syrii, Palestynie i Egipcie – sytuacja wyglądała nieco inaczej. Na tym obszarze Rzymianie sprawowali władzę nad społeczeństwami o wykształconej kulturze, podbitymi w IV wieku p.n.e. przez Aleksandra Macedońskiego, którego imperium po jego przedwczesnej śmierci zostało podzielone między jego dowódców i rozpadło się na szereg królestw hellenistycznych. W rezultacie podbojów Aleksandra elity społeczeństw Bliskiego Wschodu, funkcjonujące poza głównymi obszarami kultury helleńskiej, obejmującymi obszary europejskiej Grecji i wybrzeża Azji Mniejszej, znalazły się pod jej wpływami i przyswajały sobie greckie wartości kulturowe, język i literaturę. We wschodnich prowincjach imperium już w momencie podboju istniała gęsta sieć miast, w związku z czym władze rzymskie nie musiały ich budować i inwestować w ich rozwój od podstaw. Na Wschodzie Rzymianie napotkali zatem elity, które już posiadały wysoką kulturę i infrastrukturę dobrze dostosowaną do rzymskich form administracji. Wyzwanie stojące przed Rzymianami polegało na zharmonizowaniu ustalonych hellenistycznych wartości kulturowych każdego z podbitych regionów z silnym poczuciem misji imperialnej Rzymian. W rezultacie różnic w uwarunkowaniach lokalnych między zachodnią i wschodnią częścią imperium jego kulturowe fundamenty na Zachodzie opierały się na udanej romanizacji lokalnych elit, natomiast na Wschodzie Rzymianie zmuszeni byli dostosować imperialne przesłanie do oczekiwań politycznych i kulturowych żywionych przez miejscowe społeczeństwa. Aby połączyć swoje osobiste ambicje polityczne z rzymską tradycją ustrojową, Oktawian, po przyjęciu imienia i tytułu augusta, zaczął prezentować urząd cesarski jako swoisty rodzaj amalgamatu, połączenia wcześniej istniejących wartości „republikańskich” i obywatelskich z monarchiczną formą rządzenia. Nadał sobie rangę „pierwszego senatora” Republiki Rzymskiej, zarazem przyjął tytuł „pierwszego wśród równych” (primus inter pares), unikając bardziej autorytatywnej tytulatury sugerującej jedynowładztwo. Ostatecznie Republika Rzymska powstała w 509 roku p.n.e., w którym mieszkańcy miasta wypędzili z niego ostatniego króla Rzymu – Lucjusza Tarkwiniusza Pysznego. Ze względu na to istotne było, aby Oktawian i jego następcy unikali prezentowania siebie przed ludem rzymskim w sposób, który zbyt jednoznacznie kojarzyłby się z „monarchiczną” formą rządów. W związku z tym urząd cesarski przedstawiano i pojmowano w zasadzie w kategoriach „republikańskich”, i to nie tylko w samym Rzymie, lecz także w zachodnich prowincjach imperium4. Na Wschodzie panowały jednak zupełnie inne warunki polityczne. Aleksander i jego naśladowcy podbili terytoria Syrii, Egiptu i Persji, na których od dawna istniała tradycja „boskiej monarchii”. Tutaj królowie byli traktowani jak bogowie, a ich poddani – jak ludzie o statusie niewiele różniącym się od niewolników czy też osób o podobnej niewolnikom pozycji społecznej. Aleksander Wielki i jego hellenistyczni następcy przejęli język polityczny, ideologię i ceremonialne aspekty boskiej monarchii funkcjonujące na obszarach podbitego Wschodu, aby w sposób zrozumiały dla swych nowych poddanych zaprezentować wizerunek swojej władzy. Rzymianie poszli w ślady Aleksandra i w komunikacji ze swoimi poddanymi na tym obszarze szybko przyjęli typowy dla władców hellenistycznych styl rządzenia i język władzy oraz tytuły takie jak „władca świata” (kosmokrator)5. Dążenie do odwoływania się do politycznej i kulturowej wrażliwości greckojęzycznych elit wschodnich prowincji Rzymu wpłynęło nie tylko na to, jak cesarze prezentowali się pod względem stylistycznym i retorycznym, lecz także na sposób uprawiania przez nich polityki zagranicznej. Wskutek kulturowej hellenizacji, jaka dokonała się pod rządami Aleksandra i jego spadkobierców, członkowie elit wielu miast Syrii, Palestyny i Egiptu uważali się w kategoriach kulturowych za Greków. Był to skutek procesu akulturacji i edukacji podobnego do tego, który na Zachodzie doprowadził do ukształtowania się łacińskojęzycznych elit, postrzegających siebie pod względem kulturowym jako Rzymian. Od V wieku p.n.e. tradycyjnym wrogiem greckojęzycznego świata była Persja. Imperium perskie pod rządami dynastii Achemenidów, pokonane przez siły zjednoczonych Greków w 480 roku p.n.e. w bitwie pod Salaminą, symbolizowało demonizowanego „obcego”, w kontraście do którego definiowali swoją tożsamość Grecy, i ta kulturowa i polityczna wrogość wobec Persji była podtrzymywana przez greckojęzyczne elity hellenistycznego Wschodu. W konsekwencji rzymscy cesarze szybko doszli do wniosku, że skutecznym sposobem na odwoływanie się do instynktów politycznych swoich greckojęzycznych poddanych i na zachęcenie ich do realizacji celów imperium jest prezentowanie siebie jako kontynuatorów walki z ich odwiecznym wrogiem, co zaowocowało szeregiem kampanii przeciwko Persom. Podejmowanie takich kampanii dawało cesarzom rzymskim okazję do przedstawiania siebie jako godnych następców Aleksandra i służyło umacnianiu rzymskich rządów na Wschodzie, a także sprzyjało kształtowaniu się wczesnej formy ideologicznej zgodności między kulturowym hellenizmem a rzymską tożsamością polityczną6. W rezultacie na Wschodzie stopniowo doszło do ukształtowania się politycznego fenomenu, który określono mianem „greckiego imperium rzymskiego”7.
Pod koniec II wieku n.e. północne granice imperium rzymskiego w Europie w zasadzie przebiegały wzdłuż rzek Ren i Dunaj. Poza tymi naturalnymi granicami zamieszkiwały liczne, politycznie podzielone grupy plemienne, które nie stanowiły poważniejszego, bezpośredniego zagrożenia dla potężnego imperium rzymskiego. Armia rzymska angażowała się wcześniej w prowadzone na obszarach przygranicznych działania o charakterze policyjnym przez powstrzymywanie prób wtargnięcia na terytorium rzymskie lub od czasu do czasu podejmowanie ekspedycji mających na celu wymierzenie kary za udane rajdy. Rzymianie równocześnie utrzymywali w położonym na północ od obu rzek „barbarzyńskim” świecie szereg faktorii handlowych, w których sprzedawano cieszące się dużym wzięciem rzymskie towary. Władze imperialne wykorzystywały przepływ rzymskich bogactw przez granice do osiągania określonych celów politycznych i strategicznych. Towary te były dystrybuowane preferencyjnie lub czasami wręcz przekazywane jako podarki uzależnionym od Rzymu władcom i wodzom plemiennym, których w ten sposób motywowano do wystąpienia przeciwko potencjalnie kłopotliwym sąsiadom imperium. Takie praktyki sprawiały, że rzeczywista strefa rzymskich wpływów politycznych wykraczała poza imperialne granice, a niektórzy z „barbarzyńców” (jak ich postrzegali Rzymianie) używali nawet rzymskich monet do dokonywania między sobą transakcji handlowych8.
W połowie III wieku n.e. przepływy rzymskich bogactw przez granice imperium i podejmowane przez władze rzymskie próby budowania pozycji wybranych lokalnych wodzów zaczęły przynosić skutki, które z rzymskiego punktu widzenia okazały się wysoce szkodliwe. Oba rodzaje działań podważały istnienie względnie egalitarnych plemiennych struktur społecznych istniejących wśród wielu ludów barbarzyńskich zamieszkujących na granicach imperium, ponieważ katalizowały procesy wyłaniania się coraz potężniejszych elit wojowników, będących w stanie tworzyć większe i militarnie skuteczniejsze konfederacje plemienne, które zaczęły kwestionować potęgę Rzymu. Od połowy III wieku nastąpiła seria coraz większych i bardziej skutecznych najazdów na terytorium rzymskie podejmowanych przez grupy barbarzyńców z północy, takich jak „Pomalowani” (Piktowie) w Brytanii, „Dzielni” (Frankowie) i „Wszyscy Mężowie” (Alamani), atakujący zza Renu, oraz Greutungowie, lepiej znani potomnym jako Goci, tworzący konfederację plemion zamieszkujących na terenach dzisiejszej Ukrainy, którzy uderzyli zza Dunaju. Grupy te usiłowały przejąć bezpośrednio od Rzymu to, co do tej pory pozyskiwały dzięki służbie militarnej, subsydiom i handlowi9.
Z punktu widzenia Rzymian w najwyższym stopniu niepokojące było to, że mniej więcej w tym samym czasie imperium rzymskie znalazło się pod rosnącą presją ze Wschodu. U schyłku II wieku n.e. Rzymianie wydłużyli swoją wschodnią granicę, kosztem Persji rządzonej przez dynastię Arsacydów, dzięki rozszerzeniu swojej strefy wpływów i kontroli na istotny ze strategicznego punktu widzenia region Armenii. Porażka zadana Persom przez Rzymian doprowadziła do upadku rządzącej dynastii i wybuchu zaciekłej walki o władzę między perskimi rodami arystokratycznymi. Długotrwała wojna domowa w Persji zakończyła się ostatecznie w 224 roku n.e., w którym nowy perski władca, Ardaszir, został koronowany na pierwszego szacha z nowej dynastii Sasanidów. Po objęciu rządów w stołecznym Ktezyfonie (położonym niedaleko współczesnego Bagdadu) Ardaszir, usiłując doprowadzić do pojednania zwaśnionej perskiej arystokracji wojskowej, podjął szereg najazdów w głąb rzymskiego terytorium. Agresywna polityka nowej perskiej dynastii osiągnęła swoje apogeum w 260 roku n.e., kiedy Szapur I, następca Ardaszira, rozpoczął śmiałą kampanię w rzymskiej Syrii, podczas której zdobył i splądrował Antiochię oraz wziął do niewoli i upokorzył rzymskiego cesarza Waleriana I (lata 253–260 n.e.)10.
Władze rzymskie znalazły się w bardzo trudnym położeniu. Powagę sytuacji pogłębiał fakt, że większość sił armii rzymskiej zwyczajowo rozlokowywano wzdłuż granic imperium, w związku z czym, jeśli napastnikowi udawało się przedrzeć przez strefę przygraniczną, w głębi prowincji rzymskich znajdowało się niewiele wojsk, które mogłyby powstrzymać najeźdźców ogarniętych amokiem zniszczenia11. Kolejnym problemem utrudniającym obronę imperium było oddelegowanie tak znacznego zakresu władzy rządzącym miastami radom dekurionów, że prawie całkowicie uniemożliwiało to relokację zasobów z regionów najmniej zagrożonych atakiem wroga do tych, które ponosiły główny jego ciężar. Najpoważniejszym jednak problemem był sam system rządzenia imperium – władanego jednoosobowo przez cesarza, najczęściej rezydującego w Rzymie i otoczonego świtą senatorów na ogół niemających pojęcia o sprawach wojskowości – który powodował, że w takich warunkach było ono ewidentnie niezdolne do stawienia czoła wyzwaniom militarnym pojawiającym się jednocześnie na północy, wschodzie i zachodzie oraz skoordynowania oporu wobec nich. Pojawienie się w III wieku n.e. nowych, bardziej niebezpiecznych przeciwników postawiło Cesarstwo Rzymskie w obliczu poważnego kryzysu militarnego12.
Pogarszającej się sytuacji wojskowej towarzyszyła rosnąca niestabilność polityczna, ponieważ dowódcy armii rzymskiej i politycy w Rzymie zaczęli reagować na postrzegane przez nich jako nieudolne działania władców – obalali panujących cesarzy i mianowali bądź obwoływali nowych. Korpus oficerski armii rzymskiej zazwyczaj popierał nowych cesarzy mających doświadczenie wojskowe, co doprowadziło do rządów całego szeregu tak zwanych cesarzy wojskowych. W tym samym okresie w różnych częściach imperium, na przykład w północnej Galii i w Syrii, doszło do ukonstytuowania się konkurencyjnych względem władzy centralnej ośrodków władzy, które moglibyśmy najcelniej określić jako „lokalne” rzymskie reżimy. Na ich czele stanęli – zirytowani niezdolnością władz imperialnych do zapewnienia skutecznej obrony granic – czołowi przedstawiciele elit prowincjonalnych, którzy udzielali poparcia lokalnym watażkom podejmującym walkę z wrogiem i rościli sobie z tego powodu pretensje do tytułu cesarskiego. W latach 258–274 n.e. elity prowincjonalne znacznej części Brytanii, Galii i Hiszpanii opowiedziały się za jednym z rzymskich wodzów – Postumusem, który stanął na czele tak zwanego Cesarstwa Galijskiego, natomiast na Wschodzie zależny wobec Rzymu władca Palmyry, Odenat*, stanął na czele sił stawiających opór wdzierającym się na terytorium cesarstwa Persom13. Wprawdzie władze cesarskie w Rzymie uważały takich lokalnych przywódców politycznych za buntowników stojących na czele separatystycznych rządów, jednak wszystko wskazuje na to, że ci lokalni przywódcy uważali samych siebie za rzymskich władców broniących rzymskiej cywilizacji14.
Historycy tradycyjnie uważali liczne zamachy stanu i uzurpacje przypadające na okres III wieku n.e. za przejawy politycznego chaosu znamionującego kryzys ustrojowy. Wydaje się jednak, że z biegiem czasu odegrały one kluczową rolę w zapewnieniu Rzymowi przetrwania. Zarówno Cesarstwo Galijskie, jak i państwo palmyreńskie odniosły znaczne sukcesy dzięki odparciu obcych najeźdźców – podobnie jak cesarze wojskowi, których panowanie przypada na ten sam okres. Większość cesarzy wojskowych pochodziła z regionu Ilirii i innych przyległych terytoriów położonych na Bałkanach, które stały się głównym obszarem dostarczającym rekruta do armii Cesarstwa Rzymskiego. Od II wieku n.e. awans w szeregach armii rzymskiej i ostatecznie nawet osiągnięcie najwyższych w niej stanowisk w coraz większym stopniu uzależnione były od zasług i umiejętności, a w coraz mniejszym od pochodzenia społecznego. Oznaczało to, że w kryzysowym III wieku n.e. armia rzymska wynosiła na urząd cesarski swoich dowódców, którzy byli utalentowanymi żołnierzami, często o skromnym pochodzeniu społecznym, ale ideologicznie zaangażowanymi w walkę o przetrwanie Rzymu, nieznoszącymi porażek i skłonnymi do innowacji. Byli to ludzie, którzy wiedzieli, jak walczyć, i mieli wolę odniesienia zwycięstwa. W rezultacie, w latach 260–280 n.e., które nadal cechowały się wewnętrznymi konfliktami militarnymi, obcy najeźdźcy byli stopniowo wypierani z terytorium rzymskiego, a „lokalne” rzymskie władze na Wschodzie i Zachodzie z sukcesem ponownie podporządkowywane były nadrzędnym strukturom imperium15.
Zgodnie z historiograficzną konwencją przyjęło się uważać, że kryzys III wieku n.e. ostatecznie zakończył się w 284 roku – wraz ze wstąpieniem na tron cesarza Dioklecjana, który pokonał swoich rywali do władzy, poskromił wrogów imperium i ustanowił swoje osobiste panowanie nad światem rzymskim. Od 284 roku, do końca jego rządów w 305 roku, imperium przeżywało okres względnego pokoju, jakiego nie doświadczyło od 220 roku. Wyciszenie konfliktów umożliwiło Dioklecjanowi i jego otoczeniu przeprowadzenie konsolidacji szeregu działań i reform, dzięki którym on i jego poprzednicy panujący pod koniec III wieku starali się – i zdołali – opanować różne przejawy kryzysu wojskowego i politycznego imperium rzymskiego16. Reformy Dioklecjana ukształtowały i zdefiniowały wiele struktur administracyjnych imperium, które odziedziczył Justynian po wstąpieniu na tron.
Kryzys III wieku wykazał dobitnie, że jeden cesarz, rezydujący przeważnie w Rzymie, nie był w stanie skutecznie przeciwstawić się licznym zagrożeniom militarnym, które pojawiały się jednocześnie u rozległych granic imperium17. Cesarstwo potrzebowało bardziej zdecentralizowanego systemu rządzenia, z ośrodkami znajdującymi się bliżej miejsc, w których pojawiały się zagrożenia. W odpowiedzi na to zapotrzebowanie narodził się system współdzielenia władzy, który Dioklecjan skonsolidował oraz ugruntował pod względem ustrojowym: zgodnie z nim na czele imperium stać mieli dwaj cesarze z tytułem augusta (augustus). Jeden z nich pozostawał przeważnie na Wschodzie, gdzie jego zadaniem było powstrzymywanie ekspansji Persji, a drugi operował głównie na Zachodzie, gdzie bronił granicy nad Renem. Z uwagi na to, że najbardziej zawansowane i kompleksowe zagrożenie dla Rzymu stanowili Sasanidzi, sensowne było, aby rządzenie wschodnią częścią imperium przejął ten spośród obu cesarzy, który był wyższy rangą. Co istotniejsze, cesarze ci nie rządzili z Rzymu, który był coraz bardziej marginalizowany politycznie, lecz z miast położonych bliżej granic imperium, takich jak Trewir w Galii lub Antiochia w Syrii, którą Dioklecjan, jako starszy z augustów, uczynił swoją siedzibą. Aby zapewnić większą elastyczność władzy centralnej w sferze działań militarnych i politycznych, obaj augustowie mianowali swoich zastępców, którzy przyjęli tytuł cezara (caesar). Taki system rządzenia rozwiązywał odwieczną słabość ustroju politycznego Cesarstwa Rzymskiego, jaką był brak jasnych reguł dziedziczenia tytułu cesarskiego wynikający z niechęci, z jaką Rzymianie odnosili się do instytucji monarchii dziedzicznej. Obaj cezarowie byli nie tylko zastępcami augustów, lecz także ich mianowanymi następcami. Historycy często tę nową formułę władzy cesarskiej określają mianem tetrarchii, czyli „rządów czterech”.
W tym czasie podjęto znaczne wysiłki mające na celu zapewnienie imperium rzymskiemu większej spójności jego systemu obronnego i administracji. Znacznie zwiększono liczebność armii, a jej jednostki rozmieszczono w większym rozproszeniu18. Dotychczasowe prowincje podzielono na mniejsze jednostki administracyjne w celu objęcia ich ściślejszym nadzorem władz zwierzchnich. Te mniejsze prowincje pogrupowano w większe jednostki ponadregionalne zwane diecezjami, którymi administrowali urzędnicy z tytułem wikariusza. Byli oni wraz ze swoim personelem bezpośrednio podporządkowani cesarzowi i jego dworowi rezydującemu w najbliższej stolicy tetrarchii. W późniejszym czasie diecezje pogrupowano w jeszcze większe jednostki administracyjne zwane prefekturami, na czele których stali urzędnicy z tytułem prefekta pretorium. Po raz pierwszy w rzymskiej tradycji ustrojowej pojawił się system administracyjny zbliżony swoim charakterem do scentralizowanej administracji cesarskiej, którego kompetencje wykraczały poza poziom miasta lub prowincji19.
Za takie reformy – a zwłaszcza za rozbudowę armii – trzeba było zapłacić. Aby sfinansować te nowe rozwiązania, Dioklecjan i jego administracja dokonali niezwykłego wyczynu. Specjalnie delegowani urzędnicy we wszystkich prowincjach imperium przeprowadzili spis zasobów produkcyjnych i oszacowali dochody, które mogły podlegać opodatkowaniu, a następnie przedstawili raporty zawierające dane dotyczące wielkości i jakości gruntów majątków rolnych oraz liczby ludzi zajmujących się ich uprawą. Jednocześnie z przeprowadzeniem działań mających na celu zewidencjonowanie źródeł dochodów Dioklecjan podjął wysiłki, aby obliczono potrzeby wydatkowe państwa rzymskiego. Następnie określono odpowiednio skalkulowane stawki podatkowe, których wysokość uwzględniała potrzeby państwa i możliwości płatnicze lokalnej ludności. Wydano instrukcje nakazujące regularną aktualizację danych zawartych w ewidencji bazy podatkowej, a żeby zapewnić lepszą ściągalność podatków, w coraz większym stopniu obligowano podatników do zamieszkiwania w społecznościach, w których byli zarejestrowani w celach podatkowych, a zatem dekurionowie musieli mieszkać w swoich miastach, wieśniacy w swoich wioskach, a robotnicy rolni w latyfundiach, w których pracowali20. Jedynym sposobem wyrwania się z lokalnej społeczności było wstąpienie w szeregi rozrastającej się cesarskiej biurokracji lub powiększającej się armii. Kryzys doprowadził zatem do modernizacji instytucjonalnej i wzmocnienia zarządzanego przez silną władzę centralną imperium, w którym samo miasto Rzym zostało zdegradowane z pozycji ośrodka władzy cesarskiej do nadal otoczonego szacunkiem, ale w dużej mierze zmarginalizowanego prowincjonalnego zaścianka21.
Zmiany, które zaszły w świecie rzymskim pod koniec III i na początku IV wieku, miały bardzo poważne konsekwencje dla ewolucji rzymskiej kultury politycznej. Decyzja Dioklecjana, który był najwyższym rangą augustem, o ustanowieniu swojej bazy głównie na Wschodzie – co uczynił, by móc stawić czoła perskiemu zagrożeniu – zwiastowała fundamentalną zmianę polegającą na przeniesieniu centrum politycznego imperium utożsamianego z osobą cesarza. Od tej chwili bardzo rzadko zdarzało się, by „starszy rangą” cesarz przebywał przez dłuższy czas na obszarach cesarstwa położonych na zachód od Bałkanów. To z kolei wpłynęło na sposób prezentowania władzy cesarskiej i na to, jak pojmowali ją poddani, ponieważ przeniesienie ośrodka najwyższej władzy na Wschód oznaczało, że najwyższy rangą cesarz zmuszony był funkcjonować w kontekście politycznym, w którym aby móc skutecznie sprawować władzę, musiał to czynić w tradycyjnym paradygmacie boskiej monarchii. Charakteryzując Dioklecjana, nieomal współczesny władcy Aureliusz Wiktor napisał, co następuje: „Był to człowiek wybitny, miał wszelako takie obyczaje, że pierwszy zażądał dla siebie szat zdobionych złotem, a na stopy – [sandałów] bogato [przyozdobionych] klejnotami, jedwabiem i purpurą. Jakkolwiek wykraczało to poza [zachowanie] właściwe dobrym obywatelom oraz świadczyło o zarozumiałości i rozrzutności, było wszakże błahostką w porównaniu z innymi [jego żądaniami]. Pierwszy bowiem ze wszystkich cesarzy po Kaliguli i Domicjanie pozwolił, by publicznie nazywano go panem [łac. dominus] oraz oddawano mu cześć i modlono się doń jak do boga”22. Doszło do militaryzacji godności cesarskiej, co było konsekwencją rządów kilku cesarzy wojskowych, poza tym stała się ona wysoce ceremonialna: cesarz coraz częściej był przedstawiany w kontekście warunków panujących zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie cesarstwa jako uosobienie boskości na ziemi. Sam Dioklecjan twierdził, że sprawuje władzę z nadania Jowisza, który w tradycyjnym rzymskim panteonie uchodził za ojca bogów23. Nacisk kładziony na rzekomo bliskie osobiste związki cesarza z bóstwami bez wątpienia ułatwiał odwrócenie uwagi od kwestii jego niskiego iliryjskiego pochodzenia. Długofalowo jednak najważniejszą kwestią było to, że za panowania Dioklecjana środek ciężkości Cesarstwa Rzymskiego przesunął się zdecydowanie na Wschód.
Nie wiadomo, z jakich przyczyn – być może ze względu na brak męskiego potomka, a być może z chęci uczynienia ukłonu w stronę tradycyjnych rzymskich wartości konstytucyjnych – Dioklecjan nie próbował przekształcić ustanowionej przez siebie tetrarchii w system o charakterze dynastycznym, chociaż różni członkowie rodzin tetrarchów pozawierali między sobą związki małżeńskie. Człowiek, którego mianował swoim współwładcą z tytułem augusta w zachodniej części cesarstwa (iliryjski żołnierz o imieniu Maksymian), oraz zastępcy augustów na wschodnich i na zachodnich terenach imperium (odpowiednio Galeriusz i Konstancjusz, również pochodzący z Bałkanów) zostali wybrani do współrządzenia przede wszystkim ze względu na to, że byli godni zaufania, posiadali określone talenty oraz mogli liczyć na wierność swoich żołnierzy. Sprawne funkcjonowanie systemu współrządzenia czterech władców było podtrzymywane przez nadrzędny autorytet i osobowość samego Dioklecjana.
W 305 roku będący w podeszłym już wieku Dioklecjan podjął niezwykłą i niemal bezprecedensową decyzję: ogłosił, że chce zrezygnować z tronu cesarskiego i wycofać się do cywilnego życia w pałacu, który zbudował sobie w Spoletum, położonym na wybrzeżu dalmatyńskim. Z tej monumentalnej budowli wyrośnie później współczesne chorwackie miasto Split. Dioklecjan rozkazał swojemu młodszemu koledze, augustowi Zachodu – Maksymianowi, aby wraz z nim ustąpił z tronu. Obaj augustowie mieli przekazać władzę swoim zastępcom, Galeriuszowi na Wschodzie i Konstancjuszowi na Zachodzie, którym z kolei także wyznaczono ich następców. Wydawało się, że zmiana władzy przebiegła w sposób pokojowy, ale wrażenie takie nie trwało długo. W następnym roku, podczas przygotowań do kampanii przeciwko Piktom, zamieszkującym obszary położone za północną granicą imperium w Brytanii, zmarł nowo mianowany august Zachodu Konstancjusz. Obozująca w pobliżu miasta Eburacum (obecnie York) armia zmarłego cesarza, nie czekając na objęcie władzy przez cezara Zachodu Flawiusza Sewera, któremu tytuł augusta przysługiwał zgodnie z zasadami obowiązującymi w tetrarchii, zareagowała na wieść o śmierci władcy, obwołując następcą zmarłego jego syna Konstantyna. Ten akt faktycznej uzurpacji zachęcił innych, by pójść tą samą drogą. Armia stacjonująca wokół Rzymu obwołała cesarzem Zachodu syna byłego augusta tej części imperium – Maksencjusza. Trzeci pretendent do tronu na Zachodzie pojawił się w Afryce. W ciągu zaledwie roku od odejścia Dioklecjana na polityczną emeryturę system tetrarchii legł w gruzach, zburzony w wyniku rywalizacji licznych pretendentów do władzy starających się realizować swoje ambicje dynastyczne i polityczne, podsycane poparciem udzielanym rywalizującym o władzę przez ich żołnierzy na polu bitwy, którzy sądzili, że mają wiele do zyskania pod względem wynagrodzenia, zaopatrzenia i prestiżu, gdy będą dowodzeni przez cesarza i okażą lojalność jego rodzinie.
W toku wojny domowej, której kulminacją było zwycięstwo odniesione w 312 roku nad Maksencjuszem w bitwie stoczonej przy Moście Mulwijskim w pobliżu Rzymu, młodemu władcy Konstantynowi udało się stopniowo wyeliminować wszystkich swoich rywali do władzy na Zachodzie. Także na Wschodzie, równolegle do konfliktu na Zachodzie, toczyła się wojna domowa, z której zwycięsko wyszedł rzymski wódz Licyniusz. W relacjach między Wschodem i Zachodem udało się przywrócić równowagę, aczkolwiek stosunki między Konstantynem i Licyniuszem zawsze były napięte. W końcu, w 324 roku, pod wymyślonym pretekstem, Konstantyn poprowadził swoje armie na Wschód i zaatakował Licyniusza, który miał swoją siedzibę w Nikomedii (obecnie Izmir), znajdującej się na azjatyckim wybrzeżu morza Marmara w pobliżu Bosforu. Po pokonaniu wojsk Licyniusza najpierw na morzu, a potem na lądzie (w bitwie pod Chryzopolis w pobliżu Złotego Rogu) Konstantyn pojmał, a następnie rozkazał stracić swojego ostatniego rywala do cesarskiego tronu24. Żyjący pod koniec V lub na początku VI wieku pogański historyk Zosimos napisał: „Cała władza przeszła w ręce Konstantyna”25. Aby uczcić zwycięstwo pod Chryzopolis, Konstantyn zmienił nazwę pobliskiego greckiego miasta Byzantion na „Miasto Konstantyna Nowego Rzymu” – Konstantinoupolis Nea Romê – oraz przyozdobił je szeregiem wspaniałych, monumentalnych budowli publicznych godnych cesarskiego fundatora: pałacem, hipodromem, murami miejskimi i olśniewającym chrześcijańskim kościołem. Było to podyktowane tym, że w przeciwieństwie do Dioklecjana Konstantyn nie był czcicielem starych, rzymskich bogów ani wyznawcą Jowisza, zamiast tego był raczej orędownikiem względnie niedawno powstałej religii, przez wielu w tamtych czasach prawdopodobnie postrzeganej jako „kult Chrystusa”, którą my określamy mianem chrześcijaństwa26.
Aby w pełni docenić znaczenie opowiedzenia się Konstantyna po stronie chrześcijaństwa, musimy powrócić do kryzysu cesarstwa w III wieku, w ciągu którego dokonały się istotne zmiany nie tylko w społeczeństwie rzymskim, lecz także w sferze życia religijnego. Tradycyjna „pogańska” kultura religijna Rzymu (podobnie jak grecka) miała charakter politeistyczny, co oznacza, że Rzymianie wierzyli w cały panteon bogów. Gdy w wyniku ekspansji militarnej imperium rzymskie objęło we władanie wielkie obszary położone we wschodniej i zachodniej części basenu Morza Śródziemnego, a Rzymianie zetknęli się z różnorodnymi kultami niedawno podbitych ludów, Rzym okazał gotowość do wchłonięcia tradycji religijnych nowo podbitych prowincji i utożsamienia lokalnych bóstw z tradycyjnymi bóstwami greckimi i rzymskimi. Doświadczenia wyniesione z kontaktu z różnymi tradycjami religijnymi spowodowały, że Rzymianie w kwestiach religijnych zachowywali daleko posuniętą tolerancję. Oficjalnie propagowany kult cesarski, w ramach którego wszyscy poddani zobowiązani byli składać ofiary na ołtarzach władców oraz okazywać im należny szacunek, nadał religijności rzymskich poddanych poczucie jedności, spójności oraz odpowiedni kierunek. Na całym obszarze imperium zbudowano świątynie kultu cesarskiego, a po śmierci rzymscy cesarze otrzymywali tytuł divus („ubóstwiony”).
Jedyną znaczącą grupą poddanych imperium, która odmówiła uczestniczenia w kulcie cesarskim i składania ofiar cesarzom, była społeczność żydowska, której większość zamieszkiwała w Palestynie (choć Żydzi byli obecni także w ośrodkach miejskich imperium, zwłaszcza w miastach położonych na Bliskim Wschodzie i w basenie Morza Śródziemnego). Pierwotna religia Żydów miała charakter wybitnie monoteistyczny (co oznaczało, że wierzyli w istnienie tylko jednego prawdziwego Boga) i to uniemożliwiało im składanie ofiar na ołtarzach kultu cesarskiego lub uczestniczenie w jego rytuałach. Judaizm był powszechnie uważany za religię godną szacunku, a odmawianie przez Żydów składania ofiar na ołtarzach religii państwowej było pojmowane jako dążenie do podtrzymania tradycji ich przodków. W kulturze rzymskiej okazywanie takiej wierności tradycji przodków było uważane za rzecz pod względem moralnym godną pochwały, w związki z czym Żydom w dużej mierze wybaczano odmowę uczestnictwa w kulcie cesarskim. Od początku I wieku coraz większą grupę wyznawców zdobywał odłam judaizmu określany mianem chrześcijaństwa. Wyznawcy tej religii twierdzili, że pewien wędrowny kaznodzieja, znany jako Jezus z Nazaretu lub Jezus Chrystus (od greckiego terminu christos – „pomazaniec”), był synem Boga i że ów Jezus, który głosił, że przyniesie zbawienie dla całej ludzkości, został w czasach panowania cesarza Tyberiusza (panował w latach 14–37 n.e.) ukrzyżowany przez władze rzymskie. Okresem szczególnie szybkiej ekspansji tej nowej wiary, zwłaszcza w ośrodkach miejskich imperium, był III wiek, kiedy to gotowość członków gmin chrześcijańskich do niesienia pomocy charytatywnej osobom ubogim i chorym w czasach występowania powszechnych zaburzeń w gospodarce i szerzenia się chorób zjednała chrześcijaństwu wielu zwolenników i wyznawców.
Chrześcijanie, podobnie jak Żydzi, także odmawiali składania ofiar na ołtarzach kultu cesarskiego, ale w przeciwieństwie do Żydów ich nonkonformizm nie mógł być uzasadniany odziedziczoną po przodkach pobożnością i chęcią podtrzymania tradycji, ponieważ byli oni wyznawcami nowej religii. W związku z tym władze rzymskie odnosiły się do chrześcijan z dużą podejrzliwością, a wielu jej przedstawicieli uważało odmowę złożenia ofiary w ramach kultu cesarskiego nie tylko za zachowanie antyspołeczne, lecz także za potencjalną przyczynę niezadowolenia bogów. Stąd też odmawianie przez chrześcijan składania ofiar na ołtarzach kultu cesarskiego – zwłaszcza za panowania Dioklecjana – stawało się przyczyną ich prześladowań, w których trakcie wielu z nich zostało z rozkazu władz rzymskich straconych, przez co stali się „męczennikami” (od greckiego martys – „świadek”) za swoją wiarę. Pamięć o nich była kultywowana i czczona przez całą wspólnotę chrześcijańską, czyli Kościół (określany greckim słowem ekklesia – „zgromadzenie”), który ogłaszał ich „świętymi”. Uważano, że oddanie dla wiary, jakie okazali, wyniosło ich ponad masę zwykłych ludzi i zbliżyło ich do Boga.
Według późniejszych wypowiedzi samego Konstantyna lub enuncjacji sformułowanych w jego imieniu cesarz przyjął „kult Chrystusa” w 312 roku, tuż przed stoczeniem bitwy przy Moście Mulwijskim, kiedy miał stać się świadkiem cudownego pojawienia się krzyża na niebie, co chrześcijanie znajdujący się w jego otoczeniu pomogli mu odpowiednio zinterpretować i zrozumieć27. Zwycięstwo odniesione wtedy nad Maksencjuszem Konstantyn przypisał chrześcijańskiemu Bogu i zaczął obejmować patronatem i hojnie obdarowywać przywódców Kościoła, pozwalał im także czerpać środki z państwowej szkatuły i przeznaczać je na budowę miejsc kultu. Największe z chrześcijańskich świątyń – „kościoły katedralne” – stały się w każdym mieście rezydencjami przywódców lokalnych wspólnot chrześcijańskich, których określano mianem biskupów (od greckiego episkopoi – „nadzorcy”). Chrześcijańscy biskupi i duchowni zostali zwolnieni z obowiązku zasiadania w radach miejskich i – podobnie jak urzędnicy państwowi – mogli podróżować po imperium za darmo, korzystając z dostarczanych przez państwo wierzchowców i zwierząt jucznych (w ramach sytemu zwanego cursus velox, w przybliżeniu – „szybka poczta”). W ten sposób cesarz dawał jasno do zrozumienia, że chrześcijaństwo jest kultem, który cieszy się jego szczególnymi względami.
Po pokonaniu Licyniusza w 324 roku ośrodek władzy Konstantyna przesunął się na Wschód, cesarz znalazł się pod rosnącym wpływem chrześcijaństwa, ponieważ to właśnie w miastach wschodniej części imperium wspólnoty chrześcijańskie były najliczniejsze i najbardziej świadome swojego znaczenia. Konstantyn w żadnym momencie swojego panowania nie uciekł się do prześladowań tych, którzy nie zgadzali się z nim w kwestiach religijnych. Postępował pragmatycznie i współpracował z wodzami swoich armii, administratorami i magnatami niezależnie od wyznawanej przez nich religii. Szybko stało się jednak jasne, że wyznawanie wiary cesarza zapewniało pewną przewagę w kwestiach awansu w hierarchii władz cesarstwa. W związku z tym w ciągu IV wieku – zarówno pod rządami Konstantyna, jak i jego następców – w środowisku ambitnych przedstawicieli nowej elity biurokratycznej i militarnej narastało zjawisko konwersji na chrześcijaństwo.
W tym samym czasie przywódcy Kościoła w coraz większym stopniu starali się wplatać wątki ideologii cesarskiej w przesłanie religii chrześcijańskiej. Na przykład wpływowy biskup i dworzanin Euzebiusz z Cezarei napisał mowę sławiącą cesarza, w której wychwalał go jako jedynego prawdziwego namiestnika chrześcijańskiego Boga na ziemi, przedstawiając tym samym schrystianizowaną wersję związku między władzą cesarską i boską, która czerpała z głęboko zakorzenionych na Wschodzie tradycji boskiej monarchii28. W zamian za legitymizację władzy cesarskiej, działając pod patronatem Konstantyna, Kościół osiągnął bezprecedensowy postęp w rozwoju instytucjonalnym i doktrynalnym. W 325 roku Konstantyn przewodniczył pierwszemu soborowi powszechnemu (czyli „ekumenicznemu”) Kościoła, który zwołał w Nicei (obecnie turecki Iznik), zarówno w celu wyjaśnienia dogmatów wiary, jak i określenia zasad organizacyjnego funkcjonowania Kościoła. W efekcie utworzony został system władz kościelnych, który był ukształtowany na wzór administracji państwa rzymskiego, z biskupem w każdym mieście i biskupem „metropolitą”, czyli arcybiskupem w stolicy każdej prowincji29. Od czasów panowania Konstantyna przez znaczną część IV wieku dokonywał się proces transformacji religii i jej dostosowania do potrzeb państwa rzymskiego, który dotarł do momentu przełomowego w 380 roku, kiedy cesarz Teodozjusz (379–395) uznał, że sytuacja dojrzała do tego, by ogłosić, że chrześcijaństwo nie jest już religią jedynie faworyzowaną przez cesarza, ale że stało się oficjalną religią państwa rzymskiego30.
Chrześcijaństwo od zarania swojego istnienia charakteryzowało się silnym dążeniem do zachowania jedności przy występujących równocześnie bardzo dużych rozbieżnościach w kwestii dogmatów wiary31. Aż do IV wieku w obiegu pozostawały spisane różniące się od siebie wersje życia i nauk Chrystusa (zwane ewangeliami)32. Jezus został w nich nazwany „Synem Bożym”. Ale co to oznaczało w praktyce? Czy był Bogiem? A może był po prostu bardzo świątobliwym człowiekiem?
Debaty te miały ogromne znaczenie dla chrześcijan, ponieważ twierdzili oni, że wyznawanie błędnych dogmatów, czyli herezji, zamykało drogę do zbawienia33. Tylko ci, którzy przyjęli prawdziwą wiarę – ortodoksję – mieli dostąpić łaski odpuszczenia grzechów i życia wiecznego, które obiecywało chrześcijaństwo. Pojęcia takie jak ortodoksja i herezja, które miały kluczowe znaczenie dla nowej wiary, były całkowicie obce rzymskiemu sposobowi myślenia o religii34. W okresie poprzedzającym epokę Konstantyna przywódcom Kościoła brakowało narzędzi umożliwiających definiowanie ortodoksji i zwalczanie herezji. Dopiero przyjęcie chrześcijaństwa przez Konstantyna dało im taką możliwość. Tradycyjnie rzymscy cesarze czuli się zobowiązani do utrzymania „pokoju z bogami” (pax deorum). W zasadzie oznaczało to, że byli oni zobligowani do podejmowania interwencji mających na celu zapobieżenie wybuchowi gwałtownych sporów między różnymi grupami religijnymi. Przywódcom wspólnot chrześcijańskich udało się przekonać Konstantyna, że wraz z przyjęciem ich wiary jest on zobowiązany do rozprawienia się z herezją i udzielania pomocy w rozstrzyganiu sporów w łonie samego Kościoła.
Takie właśnie oczekiwania ze strony chrześcijan skłoniły cesarza do zwołania w 325 roku pierwszego soboru powszechnego w Nicei, któremu osobiście przewodniczył. Przyczyną zwołania soboru nicejskiego był spór, który wybuchł w Kościele w Aleksandrii, a wymagał rozstrzygnięcia, ponieważ pozostawienie tej kwestii bez wyjaśnienia groziło destabilizacją całego Kościoła. Chrześcijanie uważali Jezusa za Syna Bożego, ale w Aleksandrii pewien kapłan o imieniu Ariusz nauczał innej odmiany tej koncepcji. Według niego Jezus miał wprawdzie boską naturę, ale Bóg Ojciec musiał istnieć przed Bogiem Synem, a zatem Ojciec zajmował wyższą pozycję niż Syn35. Oponenci Ariusza wierzyli, że chrześcijański Bóg istnieje w trzech przedwiecznych i równych sobie osobach – Boga Ojca, Boga Syna i Ducha Świętego – które złączone ze sobą interweniowały w relacjach między królestwem niebiańskim i królestwami na ziemi. Nauczali zatem, że Jezus był zarówno człowiekiem, jak i w pełni Bogiem, a boski wymiar jego istoty był przedwieczny i istniał od zarania istnienia świata. Na soborze powszechnym w 325 roku stanowisko Ariusza zostało potępione i uznane za heretyckie. Rozkazano spalić wszystkie jego pisma, a samego Ariusza skazano na wygnanie. Pod koniec IV wieku trynitarna doktryna przeciwników Ariusza została ostatecznie uznana za ortodoksyjną, a potępienie „ariańskich” heretyków stało się kamieniem węgielnym polityki religijnej cesarstwa. Jednak poza granicami imperium rzymskiego chrześcijańscy misjonarze wierni pamięci i teologii Ariusza zajmowali się szerzeniem wiary (i jej interpretacji) wśród różnych ludów barbarzyńskich, takich jak Goci i ich sąsiedzi, zamieszkujących obszary na północ od Dunaju i na dalej położonych ziemiach. W rezultacie ich działalności chrześcijaństwo w wersji ariańskiej zapuściło głębokie korzenie wśród barbarzyńców.
Sobór powszechny w Nicei ostatecznie zakończył się sukcesem i pod koniec IV wieku główny nurt Kościoła w Cesarstwie Rzymskim zaakceptował stanowisko głoszące, że Jezus Chrystus był zarówno w pełni Bogiem, jak i w pełni człowiekiem. Ten dogmat wiary chrześcijańskiej miał kluczowe znaczenie dla głoszonej przez Kościół doktryny zbawienia. Większość chrześcijan wierzyła, że Jezus umarł na krzyżu, aby odkupić grzechy ludzkości, a przez wstąpienie do nieba otworzył swoim wyznawcom drogę do zbawienia. Aby odkupić grzechy, Jezus musiał w pełni stać się człowiekiem, takim samym jak my. Jednak aby wstąpić do nieba i zmazać grzechy ludzkości, musiał także mieć w pełni boską naturę. Ale jak powinno się te dogmaty zdefiniować i jak należało je rozumieć? Czy Jezus był wyjątkową istotą łączącą w sobie elementy ludzki i boski? A może miał dwie oddzielne natury – ludzką i boską?
Kwestia określana mianem „sporu chrystologicznego” stała się przyczyną całego szeregu coraz bardziej zajadłych sporów, które zaczęły wybuchać w łonie Kościoła, a które następcy Konstantyna na tronie cesarskim usiłowali rozwiązać i w tym celu gromadzili na kolejnych soborach skłóconych ze sobą biskupów, aby ci przedyskutowali problem i zdefiniowali zasady prawdziwej wiary. W V wieku biskupi niektórych miast cesarstwa cieszyli się wśród wyznawców chrześcijaństwa szczególnym prestiżem. W tej grupie znajdowali się: biskupi Rzymu (uważani za następców Świętego Piotra, który wkrótce po ukrzyżowaniu Chrystusa poniósł w tym mieście śmierć męczeńską), biskupi Aleksandrii w Egipcie (uważani za następców Świętego Marka, autora jednej z najwcześniejszych i najbardziej wiarygodnych ewangelii), biskupi Antiochii w Syrii (w której Kościół założył sam Święty Piotr przed swoim przybyciem do Rzymu), biskupi Jerozolimy (gdzie powstała pierwsza gmina chrześcijańska utworzona po śmierci Chrystusa) oraz biskupi Konstantynopola (gdzie w 337 roku pochowano cesarza Konstantyna, powszechnie wówczas uważanego za świętego). Biskupów tych pięciu miast zaczęto nazywać „patriarchami” ze względu na ich wysoką rangę i autorytet, jakim się cieszyli w Kościele.
W V wieku odbyło się kilka kolejnych soborów powszechnych, które zwołano w celu rozstrzygnięcia narastającego sporu dotyczącego relacji między elementem ludzkim i boskim w osobie Chrystusa36. Obawy zwolenników poglądu o dwóch odrębnych naturach Chrystusa, którzy krytykowali pogląd przeciwny, zwany monofizyckim, polegały na tym, że jeśli przyjmiemy, że elementy ludzki i boski połączyły się w jego osobie, tworząc wyjątkową tylko dla niego naturę, to ani w swojej boskości nie mógł być on w pełni podobny do Boga Ojca, ani w swym człowieczeństwie nie mógł być podobny do człowieka, a zatem jego śmierć i zmartwychwstanie nie mogły otworzyć drogi do zbawienia całej ludzkości, ponieważ zarówno jego śmierć, jak i zmartwychwstanie można uznać za wyjątkowe tylko dla niego. Przeciwnicy poglądu o dwoistej naturze Chrystusa twierdzili, że kładziony w nim nadmierny nacisk na zjednoczenie, zmieszanie i połączenie się dwóch natur Jezusa groził takim wykreowaniem jego osoby, która nie była ani w pełni Bogiem, ani człowiekiem, tak jak woda zmieszana z winem nie była ani wodą, ani winem. Stanowisko takie najbardziej agresywnie uzasadniał we wcześniejszym okresie V wieku patriarcha Konstantynopola Nestoriusz.
Pogląd Nestoriusza na naturę Chrystusa, określany często jako diofizycki, od greckiego terminu oznaczającego „dwie natury” (dyo physeis), wywołał sprzeciw innych przedstawicieli Kościoła, którzy byli w równym stopniu co patriarcha Konstantynopola zdeterminowani, aby podtrzymać dotychczasowe dogmaty, uważane za autentyczną wykładnię doktryny wiary. W opinii tych myślicieli – na czele z błyskotliwym teologiem Cyrylem, patriarchą Aleksandrii –nadmierny nacisk na rozróżnienie między tym, co ludzkie, a tym, co boskie w osobie Chrystusa, groził podważeniem całej koncepcji zbawienia i uniemożliwiał wyjaśnienie lub zrozumienie tego, w jaki sposób elementy ludzki i boski w naturze Chrystusa mogły ze sobą wchodzić w interakcje, w jakiej pozostawały wzajemnej relacji i jak mogły się łączyć, tak jak oliwa i ocet, które mogą być przechowywane w jednym naczyniu, ale nigdy nie staną się naprawdę jednorodną, nierozdzielną substancją37. Cyryl i jego zwolennicy wierzyli, że bez pełnego zespolenia się człowieczeństwa Chrystusa z jego boską naturą nie może być mowy o osiągnięciu zbawienia poprzez jego śmierć i zmartwychwstanie. Akt zmartwychwstania musiał obejmować całe człowieczeństwo Chrystusa, które musiało być osadzone w jego boskiej naturze i połączone z nią. Stanowisko to często jest określane jako miafizytyzm, co z greckiego oznacza „jedną naturę” (mia physis). Na soborze zwołanym w 431 roku w Efezie, mieście położonym w zachodniej części Azji Mniejszej, nauki Nestoriusza zostały potępione, czyli obłożone anatemą, a samego patriarchę usunięto ze stanowiska.
Spór dotyczący natury Chrystusa wywoływał ciągłe niepokoje w Kościele, zwłaszcza w Rzymie i Konstantynopolu, gdzie poparcie dla poglądu o jej dwoistości było szczególnie silne. Ostatecznie w 451 roku w Chalcedonie, położonym niedaleko Konstantynopola, zwołano kolejny sobór, którego celem było ustalenie kompromisowej formuły. Większość biskupów uczestniczących w soborze zgodziła się podtrzymać potępienie nauk Nestoriusza, ale – w geście skierowanym w stronę zwolenników poglądu o dwóch naturach Chrystusa – stwierdzono, że istnieje on „w dwóch naturach: bez zmieszania, bez zmiany, bez podzielenia i bez rozłączania”, przy czym obie natury są zachowane i tworzą „jedną osobę”38. Tego było zbyt wiele dla następców Cyryla przewodzących Kościołowi w Syrii i Egipcie, którzy woleliby formułę głoszącą, że osoba Chrystusa została utworzona z „dwóch natur”, co podkreśliłoby jej jedność.
W rezultacie patriarcha Aleksandrii Dioskur i jego zwolennicy odmówili przyjęcia dekretów soboru chalcedońskiego. W późniejszym okresie opozycja wobec doktryny chalcedońskiej głęboko zakorzeniła się w Egipcie, Syrii i Palestynie, gdzie patriarcha Aleksandrii miał wielu zwolenników. Odmowa przyjęcia przez Dioskura i jego stronników definicji wiary ustalonej w Chalcedonie stanowiła bezpośrednie wyzwanie dla władzy cesarskiej oraz jedności Kościoła i państwa. O ile w IV wieku decyzja Konstantyna o zwołaniu pierwszego soboru powszechnego doprowadziła do zdefiniowania zasad wiary chrześcijańskiej i nadania im większej jasności, o tyle sobory zwoływane przez cesarzy w V wieku powodowały jedynie pogłębianie się powstałych podziałów. Patriarcha Aleksandrii był bowiem postacią zbyt popularną, by władze cesarskie mogły mu się przeciwstawić, a trzeba pamiętać także o tym, że większość jego zwolenników zamieszkiwała w dużych skupiskach w najbogatszych i najważniejszych prowincjach imperium. Władze nie mogły sobie pozwolić na zrażenie do siebie rosnącej w tych regionach populacji chrześcijan.
Współczesnemu czytelnikowi czasami trudno jest pojąć znaczenie sporów doktrynalnych toczących się w łonie chrześcijaństwa w IV i V wieku. Przesłanki teologiczne leżące u podstaw tych sporów były często skomplikowane i w dużej mierze wywodziły się z greckiej filozofii. Jednak spory te dotyczyły najbardziej podstawowych założeń wiary chrześcijańskiej, na których wielu chrześcijan budowało nadzieje, że jeśli będą wyznawać właściwą wersję religii i poprawnie się modlić, to otrzymają nagrodę w postaci odpuszczenia grzechów i życia wiecznego w zaświatach. Spory te miały także charakter polityczny. Wraz z instytucjonalizacją Kościoła, która nastąpiła za panowania Konstantyna, biskupi stali się wpływowymi postaciami życia politycznego39. Konstantyn pozwolił im przewodniczyć rozprawom sądowym, w których podsądnymi byli chrześcijańscy poddani, a w miastach imperium zyskiwali znaczenie polityczne wykraczające poza ich funkcję. Sobory powszechne, takie jak te, które odbyły się w Nicei i Chalcedonie, nie były ugrzecznionymi spotkaniami towarzyskimi, podczas których dobroduszni prałaci debatowali nad abstrakcyjnymi kwestiami teologicznymi. Wręcz przeciwnie: spotkania dostojników kościelnych na soborowym forum przybierały formę brutalnych starć, w których musiały zostać rozstrzygnięte – czasami dosłownie w walce – zasadnicze kwestie dotyczące polityki i administracji Kościoła cesarskiego. Przykładowo podczas obrad soboru nicejskiego w 325 roku Mikołaj, biskup miasta Myra, uderzył w twarz Ariusza (informacja ta może zaskoczyć osoby, które wiedzą, że Mikołaj z Myry stał się pierwowzorem dobrodusznej, przynoszącej prezenty postaci świętego mikołaja).
W kwestii polityki kościelnej na soborze chalcedońskim uzgodniono, że biskupowi Rzymu (określanemu także mianem papieża) należy przyznać „honorowy prymat” nad innymi biskupami stojącymi na czele czołowych wspólnot chrześcijaństwa. Uznanie pierwszeństwa biskupów Rzymu wynikało z przekonania, że Jezus przyznał Świętemu Piotrowi władzę nad pozostałymi swoimi uczniami. Podczas obrad tego samego soboru uznano, że biskup Konstantynopola stoi wyżej niż biskupi Aleksandrii, Antiochii i Jerozolimy, mimo że jego urząd powstał stosunkowo późno. Potwierdzono także patriarchalny status Jerozolimy. Biskupi Konstantynopola i Rzymu wyszli z obrad soboru chalcedońskiego jako zwycięzcy pod względem zarówno politycznym, jak i teologicznym, podczas gdy biskup Aleksandrii powracał z soboru z autorytetem osłabionym w obu aspektach. Nic dziwnego zatem, że kolejni papieże i patriarchowie Konstantynopola byli żywotnie zainteresowani podtrzymywaniem wszystkich uchwał soboru chalcedońskiego, natomiast późniejsi patriarchowie Aleksandrii byli w równym stopniu zdeterminowani, aby dzieło tego soboru zniweczyć40.
Ustanowienie chrześcijaństwa oficjalną religią imperium rzymskiego i jego rosnąca rola w kształtowaniu rzymskiej ideologii imperialnej miały kluczowe znaczenie w definiowaniu sposobu, w jaki cesarz Justynian postrzegał otaczający go świat i miejsce, jakie w nim zajmował. Zmagania z konsekwencjami konfliktu o postanowienia soboru chalcedońskiego stanowiły główne zagadnienie, z którym się borykał przez całe swoje panowanie. Mniej więcej w tym samym czasie nastąpił jednak szereg innych wydarzeń, które okazały się bardzo istotne i wywołały energiczną reakcję Justyniana. Spowodowały one, że niedawno przeorientowane i dopiero co ustabilizowane imperium rzymskie ponownie znalazło się w niebezpieczeństwie.
Wydarzenia III wieku wykazały, że na bezpieczeństwo militarne świata rzymskiego wielki wpływ ma rozwój sytuacji politycznej wśród ludów barbarzyńskich zamieszkujących na północ od Renu i Dunaju. Pod koniec IV i na początku V wieku okazało się z kolei, że te grupy plemienne były bardzo wrażliwe na wszelkie nowe zagrożenia wyłaniające się z euroazjatyckich stepów – obszarów równinnych rozciągających się za Dunajem, przez dzisiejszą Ukrainę, Azję Środkową, aż po granice Chin. W połowie lub pod koniec IV wieku na obszarze Azji Środkowej doszło do poważnych zmian w układzie sił politycznych, które skłoniły do szybkiej migracji na zachód grupy wojowników należących do ludu Hunów, być może będącego spadkobiercą starożytnego koczowniczego imperium znanego jako Xiongnu, które wieki wcześniej upokorzyło i uczyniło trybutariuszami cesarzy Chin41. Jedna z konfederacji plemion Hunów uderzyła we wschodnie terytoria perskiego imperium Sasanidów, gdzie utworzyła własne królestwo skupione wokół bogatych ośrodków handlowych w Samarkandzie, Bucharze i Chiwie. Grupa ta (która stała się znana jako Heftalici albo Biali Hunowie) wkrótce zdobyła kontrolę nad eurazjatyckim handlem jedwabiem i innymi towarami i usiłowała uniemożliwić transport takich towarów drogą morską do Persji w celu wymuszenia prowadzenia handlu z wykorzystaniem szlaków lądowych, nad którymi Hunowie niedawno przejęli kontrolę. Utrata środkowoazjatyckich posiadłości była poważnym ciosem zadanym potędze Sasanidów. W rezultacie tych niepowodzeń Persowie zaczęli coraz częściej uznawać Hunów, a nie Rzymian, za swoich głównych wrogów.
Inne grupy Hunów szybko dotarły na obszar stepów pontyjskich, czyli ukraińskich, rozciągających się na północ od Morza Czarnego. Ta grupa najeźdźców składała się głównie z hord wojowników konnych, którzy od niemowlęctwa wychowywali się na końskim grzbiecie i odznaczali się niezrównanymi umiejętnościami jeździeckimi. Ich skuteczność w walce wzmacniały dodatkowo ich niezwykłe umiejętności posługiwania się lekkim łukiem kompozytowym, który umożliwiał im zarzucenie gradem strzał każdego z nacierających na nich wrogów i wyeliminowanie z walki wielu z nich, zanim jeszcze doszło do bezpośredniej walki wręcz. Hunowie byli przeciwnikiem, którego Chińczycy obawiali się od dawna, ale z którym Rzymianie nigdy wcześniej nie mieli na większą skalę do czynienia. W 370 roku hordy Hunów uderzyły na Gotów, którzy zaczęli się przed nimi wycofywać na zachód, w związku z czym w 376 roku na północnym brzegu Dunaju pojawiły się duże grupy gockich uchodźców. Goci błagali władze rzymskie o wpuszczenie ich na terytorium imperium i oferowali swoją służbę zbrojną, o ile ich rodziny otrzymają w zamian ziemię. Panujący na Wschodzie cesarz Walens, niegdyś dowódca wojsk rzymskich, przychylił się do tej prośby, a władze rzymskie zobowiązały się do zapewnienia gockim osadnikom żywności i zaopatrzenia42.
Jednak w miarę jak rozpaczliwe położenie Gotów stawało się coraz bardziej oczywiste, dowódcy rzymscy zaczęli wykorzystywać sytuację, by źle traktować i upokarzać „gości” imperium (jak przywykły ich postrzegać rzymskie władze). W 378 roku armia gocka podniosła bunt i w bitwie pod Adrianopolem zadała Rzymianom upokarzającą klęskę. Dwie trzecie żołnierzy wschodniorzymskiej armii polowej poległo na polu bitwy, a wraz z nimi sam cesarz Walens. Nowemu cesarzowi, Teodozjuszowi I, udało się wprawdzie przywrócić pokój, ale kosztem wyrażenia zgody, by goccy osadnicy utworzyli odrębny korpus w ramach armii rzymskiej z własnym dowództwem oraz osiedlili się na Bałkanach. Dzięki takim ustępstwom osiągnięto kruchy pokój43.
Obecność Gotów utrzymująca się na bałkańskich terytoriach imperium uzyskanych od Teodozjusza I stanowiła nieustanne zagrożenie dla bezpieczeństwa Cesarstwa Wschodniorzymskiego (podział na Wschód i Zachód, które pozostawały pod rządami odrębnych augustów, zakorzenił się już wtedy zarówno pod względem kulturowym, jak i politycznym). Goci stanowili również coraz większe zagrożenie dla zachodniej części imperium, z tego względu dwór cesarski na Zachodzie przeniósł się z Galii do północnej Italii, by móc z bliska obserwować poczynania Gotów. Pod koniec IV wieku na Zachodzie doszło do stopniowego osłabienia urzędu cesarskiego. Od czasu pojawienia się zagrożenia ze strony Sasanidów i przeprowadzonej przez Dioklecjana reorganizacji systemu rządzenia imperium ośrodek siły i autorytetu imperialnej władzy coraz bardziej ogniskował się na Wschodzie. W omawianym okresie wschodni cesarze, czujący się coraz pewniej w Konstantynopolu, swojej nowej cesarskiej stolicy, nie mieli ochoty kłopotać się wyzwaniami rzucanymi im przez potencjalnych rywali z Zachodu. W związku z tym władze wschodniej części imperium coraz częściej starały się aranżować obsadzanie tronu na Zachodzie uległymi, w istocie marionetkowymi władcami, często związanymi ze wschodnim augustem więzami dynastycznymi. Dwór konstantynopolski był skłonny nawet widzieć „cesarzy chłopców” na zachodnim tronie, gdyż miał świadomość tego, że łatwiej będzie nimi manipulować i ich kontrolować44.
Zmiana ta niosła ze sobą dwie zasadnicze konsekwencje. Pierwszą z nich było zdominowanie dworów tych marionetkowych chłopięcych władców przez ich dworzan, a zwłaszcza przez „wszechmocnych poddanych” (zazwyczaj dowódców wojskowych, którzy sami często byli barbarzyńcami zwerbowanymi w szeregi armii rzymskiej). Drugą było osłabienie cesarskiego dworu, skutkujące w zachodnich prowincjach rosnącym zaniepokojeniem w szeregach elit społecznych, których członkowie przyzwyczajeni byli do tego, że mieli dostęp do osoby cesarza poważnie traktującego sprawy rządzenia państwem, a zarazem ich świadomość braku militarnego zabezpieczenia granic imperium pozostawała dojmująca. Nastroje te nasiliły się gwałtownie w pierwszych latach V wieku, kiedy to dowódca armii gockiej Alaryk poprowadził swoje wojska do Italii, by wyegzekwować od władz cesarskich podwyżkę żołdu i zwiększenie dostaw zaopatrzenia. Negocjacje z władzami zachodniej części imperium zakończyły się fiaskiem, w związku z czym w 410 roku Alaryk i jego wojownicy zdobyli i splądrowali Rzym45.
Już przed tym najazdem Gotów liczni przywódcy rzymskiego społeczeństwa na Zachodzie, wskutek wycofania się dworu cesarskiego z Galii do Italii, poczuli się zaniedbani i opuszczeni przez imperium. To poczucie opuszczenia i osamotnienia nasiliło się w 406 roku, kiedy kolejne hordy Gotów, wspierane przez inne grupy barbarzyńców, nazywanych Wandalami, Swewami i Alanami, przekroczyły Alpy i zamarznięty Ren i ponownie wdarły się na terytorium cesarstwa46. Szczególnie ważny w tej sytuacji był fakt, że władze cesarskie na Zachodzie okazały się w dużej mierze niezdolne do stawienia najeźdźcom jakiegokolwiek skutecznego oporu. Po tej porażce doszło do całej serii wewnętrznych walk o władzę na Zachodzie, w trakcie których sytuację usiłowali opanować różni wodzowie i dowódcy armii. Pod koniec drugiej dekady V wieku znaczna część obszaru Cesarstwa Zachodniorzymskiego była pogrążona w chaosie wywołanym przez barbarzyńskie armie operujące w Galii i Hiszpanii, które zaangażowane były w liczne konflikty i walczyły jako sprzymierzeńcy albo przeciwnicy różnych wodzów rzymskich i pretendentów do władzy cesarskiej. W tej przedłużającej się rzymskiej wojnie domowej barbarzyńcy odgrywali coraz większą, a w końcu decydującą rolę47.
Gdy Cesarstwo Rzymskie na Zachodzie rozpadło się na szereg niezależnych od władzy centralnej terytoriów rządzonych przez lokalne rzymskie lub „rzymsko-barbarzyńskie” władze, nieuniknione było, że w łupieniu upadającego imperium będą chcieli wziąć udział także Hunowie. W 445 roku coraz liczniejsi w Europie Hunowie zostali zjednoczeni pod przywództwem jednego władcy – Attyli. Wkrótce stworzył on rozległe imperium rozciągające się od Renu po Kaukaz i obejmujące większość barbarzyńskiego świata położonego na północ od rzymskich granic48. W 451 roku Attyla poprowadził swoje wojska do Galii, gdzie w bitwie na Polach Katalaunijskich – których lokalizacja do dziś pozostaje nierozwikłaną zagadką – jego siły starły się z resztkami armii rzymskiej wspartej wrogo do Hunów usposobionymi oddziałami barbarzyńskimi49. Attyla został wprawdzie powstrzymany, a imperium Hunów rozpadło się wkrótce po jego śmierci, która nastąpiła w 453 roku, jednak stało się oczywiste, że jeśli Cesarstwo Zachodniorzymskie w ogóle istniało poza Italią i Alpami, to jedynie jako konglomerat niestabilnych sojuszy funkcjonujących między różnymi dowódcami wojskowymi i watażkami. Armie i wojskowe otoczenie tych dowódców w coraz mniejszym stopniu poczuwały się do jakiejkolwiek lojalności wobec coraz bardziej odległego i nieudolnego władcy zachodniorzymskiego, którego dwór w tym czasie znajdował się w Rawennie. W 476 roku Romulus, ostatni z rzymskich cesarzy rezydujących w Italii, został obalony przez dowódcę swoich wojsk – Odoakra, oficera gockiego pochodzenia50. Po udanym zamachu stanu Odoaker ogłosił się królem i wysłał do cesarza w Konstantynopolu wiadomość, w której poinformował go, że nie ma już potrzeby utrzymywania w Rawennie osobnego cesarza, który miałby władać na Zachodzie. Tytularna władza nad całym regionem mogła ostatecznie przejść w ręce augusta Wschodu i stanowić fikcję prawną służącą do zamaskowania pojawienia się na Zachodzie mozaiki coraz bardziej niezależnych i autonomicznych królestw rządzonych przez frankijskich, gockich, wandalskich i innych – głównie barbarzyńskich – władców. Cesarstwo Wschodniorzymskie, rządzone z Konstantynopola, było zatem wszystkim, co pozostało z dawnego imperium rzymskiego.
W samym Konstantynopolu upadek Cesarstwa Zachodniorzymskiego zbiegł się z istotnymi procesami przemian politycznych. Podjęta w latach dwudziestych IV wieku decyzja Konstantyna o założeniu nowego miasta nad Bosforem była nie tylko aktem afirmacji własnej osoby, lecz także starannie obliczonym posunięciem należącym do sfery Realpolitik. Jedynie kręgi duchowieństwa chrześcijańskiego popierały przybyłego na Wschód Konstantyna, który pozbawiony był tam naturalnej bazy poparcia społecznego, a w następstwie obalenia i zamordowania Licyniusza pozbył się rywala, który był popularny zarówno wśród pogan, jak i chrześcijan. Założenie Konstantynopola umożliwiło Konstantynowi wyrwanie się z obcego i potencjalnie niebezpiecznego środowiska politycznego i ugruntowanie swojej pozycji na Wschodzie w wybranym i wykreowanym przez siebie otoczeniu51
