Józef Piłsudski. Rzecz o nieprzeciętności - Mariusz Wołos - ebook + książka

Józef Piłsudski. Rzecz o nieprzeciętności ebook

Mariusz Wołos

0,0
49,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Pomniki stawiano mu już za życia – ku oburzeniu jednych, przy aprobacie innych. Później burzono je lub ukrywano, a na cokoły trafili inni, głównie jego przeciwnicy i konkurenci. Po upadku komunizmu Piłsudski triumfalnie na pomniki powrócił. Wydawałoby się, że oddano już Naczelnikowi należne mu miejsce w historii. Jednak gorące spory wokół Piłsudskiego wciąż wybuchają na nowo, a ocena jego postaci i dokonań nie dla wszystkich jest oczywista.

Zarówno uwielbienie dla Piłsudskiego, jak i niechęć do niego bardzo często mają źródło nie w faktach, a w narracjach jedynie luźno związanych z rzeczywistością historyczną. W końcu sam Piłsudski był mistrzem autokreacji i dbał o swoją legendę, która później żyła już własnym życiem i wymknęła się z ram jakiejkolwiek kontroli. Ale pozytywnym mitom towarzyszyły też zjawiska przeciwne – czarna legenda i paszkwilanctwo.

Jednak nawet przeciwnicy polityczni przyznawali mu jedno – kiedy inni debatowali i snuli plany, Piłsudski działał. Zesłany za udział w konspiracji – wracał i wydawał socjalistyczne pisma, aresztowany przez Ochranę – uciekał, w czasie wojny rosyjsko-japońskiej wyprawił się do Tokio organizować polskie oddziały, gromił bolszewicką Rosję, aż wreszcie został „ojcem narodu” dla jednych, a dyktatorem dla drugich.

Mariusz Wołos, wybitny znawca dwudziestolecia międzywojennego, profesor Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie oraz Instytutu Historii PAN w Warszawie, w oparciu o najbardziej aktualną wiedzę umieszcza Piłsudskiego w kontekstach, bez których nie sposób zrozumieć jego sposobu myślenia i działania. Przede wszystkim jednak odmalowuje barwną postać najbardziej rozpoznawalnego z polskich przywódców.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 1024

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Opieka redakcyjna: MAŁGORZATA DUDZIAK

Redakcja: ANNA WOJNA

Korekta: EWA KOCHANOWICZ, KAMIL BOGUSIEWICZ, Pracownia 12A

Projekt okładki, stron tytułowych i wnętrza książki: ROBERT KLEEMANN

Na okładce wykorzystano pocztówkę przedstawiającą Józefa Piłsudskiego, która pochodzi ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.

Fotoedycja: MIRON KOKOSIŃSKI

Redaktor techniczny: ROBERT GĘBUŚ

© Copyright by Wydawnictwo Literackie, 2025

Wydanie pierwsze

ISBN 978-83-08-08795-4

Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kraków bezpłatna linia telefoniczna: 800 42 10 40 księgarnia internetowa: www.wydawnictwoliterackie.pl e-mail: [email protected] tel. (+48 12) 619 27 70

Konwersja do formatu ePub 3: eLitera s.c.

Ten e-book jest zgodny z wymogami Europejskiego Aktu o Dostępności (EAA).

Wydawca zakazuje eksploatacji tekstów i danych (TDM), szkolenia technologii lub systemów sztucznej inteligencji w odniesieniu do wszelkich materiałów znajdujących się w niniejszej publikacji, w całości i w częściach, niezależnie od formy jej udostępnienia (art. 26 [3] ust. 1 i 2 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych [tj. Dz.U. z 2025 r. poz. 24 z późn. zm.]).

Kasi i Niusi

.

„Właściwie całe życie Piłsudskiego trzeba rozpatrywać jako starcie między tym, co pragnął z Polski wydobyć, a tym, co mu ofiarowała. Między moralnym jego rewolucjonizmem a jej oporem albo bezwolą”.

(Kazimierz Wierzyński, Pamiętnik poety,oprac. P. Kądziela, Warszawa 2018, s. 388)

NASZ BOHATER – ZAMIAST WSTĘPU

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

BĘKART IMPERIUM

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

SOCJALISTA NIEPODLEGŁOŚCIOWY

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

POLITYK W MUNDURZE

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

PRAKTYCZNY EGZAMIN Z WOJSKOWOŚCI

Udany zamach na austriackiego następcę tronu arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, dokonany 28 czerwca 1914 roku w Sarajewie, nie został przez Piłsudskiego i jego strzelców odebrany jako sygnał zapowiadający początek konfliktu zbrojnego między mocarstwami. Długie oczekiwanie na wybuch wojny przytępiło zmysły. Obradujący w tym czasie we Lwowie uczestnicy zjazdu oficerskiego Związków Strzeleckich spokojnie rozjechali się na wakacje, dokonując uprzednio ponownego wyboru Piłsudskiego na Komendanta Głównego. Podjęte w tym czasie uchwały Rady Głównej ZWC nie zapowiadały niczego nadzwyczajnego. Bardziej przenikliwy okazał się profesor Szymon Askenazy, który niewiele wcześniej z przekonaniem mówił Kukielowi o rychłym wybuchu wojny, odwołując się do analizy wielojęzycznej prasy. Dziwił się nawet, że strzelcy rozwój wypadków przyjmują ze spokojem i nie ruszają w pole. Niedługo później okazało się, że Askenazy w swoich kalkulacjach bynajmniej się nie pomylił.

Dopiero wypowiedzenie wojny Serbii przez Austro-Węgry w dniu 28 lipca 1914 roku otrzeźwiło strzelców. W ciągu najbliższych dni mocarstwa zaborcze wypowiedziały sobie wojnę. Zaczął się ruch członków organizacji paramilitarnych w kierunku punktów mobilizacyjnych w Krakowie (Oleandry) i we Lwowie. Piłsudski przebywał pod Wawelem. Podporządkowały mu się PDS. Dawne spory zeszły na plan dalszy w obliczu wydarzeń o kapitalnym znaczeniu. Spośród wyróżniających się członków Związków Strzeleckich i Polskich Drużyn Strzeleckich sformowano w nocy z 2 na 3 sierpnia Pierwszą Kompanię Kadrową. W jej szeregach znalazło się wielu inteligentów przybyłych do Krakowa z zagranicznych ośrodków akademickich. Była ona jednolicie umundurowana i dobrze uzbrojona. Na czele Kompanii Piłsudski postawił Tadeusza Kasprzyckiego (pseudonim „Zbigniew”), poddanego rosyjskiego urodzonego w Warszawie, ale znającego Kielce, które miały być celem marszu jego podkomendnych. Władze austriackie nie zgodziły się na skierowanie strzelców do Zagłębia Dąbrowskiego, gdzie podglebie dla akcji niepodległościowej było lepiej przygotowane. Początkowo zresztą na czele Pierwszej Kompanii Kadrowej miał stanąć krakowianin, Kazimierz Piątek „Herwin”, zasłużony oficer Związków Strzeleckich i doskonały instruktor mający za sobą służbę w armii austriackiej. Problem polegał jednak na tym, że „Herwin” jako poddany Habsburgów winien zgłosić się do austriackiego punktu mobilizacyjnego, czego nie uczynił i co z punktu widzenia prawa było równoznaczne z dezercją. Do czasu wyjaśnienia sytuacji i wyreklamowania poddanych austriackich z wojska Habsburgów Piłsudski nie chciał napięć z przedstawicielami monarchii dualistycznej. Właśnie dlatego zdecydował się mianować dowódcą Pierwszej Kompanii Kadrowej Kasprzyckiego. „Herwin” objął skromniejsze stanowisko komendanta 1 plutonu w tym elitarnym pododdziale. Piątek przejął komendę nad Pierwszą Kompanią Kadrową dopiero na terenie Królestwa Polskiego, po przekroczeniu granicy zaborczej. Nie wszyscy oficerowie strzeleccy zdecydowali się na dezercję i nie wszystkich udało się wyreklamować z armii austriackiej. Stało się to między innymi udziałem jednego z wybitniejszych oficerów krakowskiego „Strzelca” – Bogusława Kunca (pseudonim „Kordian”).

Jeszcze przed wkroczeniem głównych sił strzeleckich do Królestwa, a mianowicie w dniu 2 sierpnia 1914 roku, Piłsudski zdecydował się wysłać za graniczny kordon niewielkie grupy swoich podkomendnych w celu rozpoznania sytuacji. Bardziej znaną jest siódemka dowodzona przez Władysława Prażmowskiego (pseudonim „Belina”), który był przewidziany na dowódcę strzeleckiej kawalerii. Wyprawa była niebezpieczna. Zwiadowcy dotarli do Jędrzejowa, gdzie okazało się, że Rosjanie wycofali już większość swoich sił z tej części Królestwa Polskiego. W drodze powrotnej strzelcy „Beliny” byli świadkami ewakuowania oddziałów rosyjskich, w tym straży granicznej, ze Słomnik i okolic. Zwiadowcza siódemka szczęśliwie powróciła do Krakowa, wyposażona nadto w konie, które otrzymała od Bogusława Kleszczyńskiego w należącym do niego majątku Skrzeszowice. Syn właściciela, Edward (pseudonim „Dzik”), zgłosił się do strzeleckich szeregów. W podobnym celu wysłano 5 sierpnia w kierunku Ojcowa, Skały i Pieskowej Skały, a dalej Słomnik pięcioosobowy oddziałek pod dowództwem wywodzącego się z PDS Mariana Januszajtisa (pseudonim „Żegota”). I w tym wypadku okazało się, że Rosjanie opuścili przygraniczne rejony świadomi tego, że ich obrona będzie co najmniej trudna. Główne siły wojsk rosyjskich cofały się w kierunku Wisły. Tym samym zdawały się potwierdzać przewidywania Piłsudskiego wyłożone kilka lat wcześniej w Geografii militarnej Królestwa Polskiego o fundamentalnym znaczeniu dla Rosjan obrony linii Wisły i możliwości rezygnacji z walk w lewobrzeżnej części Królestwa. Dawało to większe szanse na realizację planów polityczno-militarnych Komendanta Głównego.

Wymarsz Pierwszej Kompanii Kadrowej z krakowskich Oleandrów w kierunku granicy z Królestwem Polskim nad ranem 6 sierpnia 1914 roku miał charakter symboliczny. Był postrzegany nie tylko jako początek militarnej rozprawy z Rosją i walki o niepodległość Polski, ale także kontynuacja wysiłków insurekcyjnych z czasów powstania styczniowego. Po kilku godzinach marszu przez zaspany jeszcze Kraków, a potem jego okolice Kompania dotarła do przejścia granicznego znajdującego się na Górze Komorowskiej w Michałowicach. Miejscowa ludność tak właśnie nazywała i nadal nazywa to miejsce ze względu na usytuowane tam budynki komory celnej, po których dzisiaj nie ma śladu. Strzelcy na rozkaz Kasprzyckiego obalili rosyjskie słupy graniczne. To również miało wymiar symboliczny, a ponadto dawało upust niechęci strzelców wobec Rosji jako najokrutniejszego w ich oczach mocarstwa zaborczego. Austriackie słupy graniczne stały tymczasem nienaruszone. Zniesiono je dopiero później, gdy w południowej części Królestwa Polskiego na dobre zainstalowały się okupacyjne władze monarchii Habsburgów. W sierpniu 1914 roku strzelcy uczynić tego nie mogli, bo spotkałoby się to z ostrym protestem władz austriackich. Przeciwnicy polityczni i zarazem zwolennicy koncepcji antyniemieckiej nie bez sporej dozy złośliwości przypominali to potem Piłsudskiemu i jego stronnikom. Zapominali przy tym, że sami chętnie przesunęliby wówczas rosyjskie słupy graniczne na zachodnie krańce Pomorza, Wielkopolski i Śląska, by zebrać wszystkie ziemie polskie pod berłem cara. Po obaleniu rosyjskich słupów granicznych strzelcy nieniepokojeni przez nikogo weszli w głąb Królestwa i skierowali się na północ szosą kielecką w stronę Słomnik, Miechowa i Jędrzejowa. Do Kielc marszowym krokiem dotarli już po sześciu dniach, a zatem wczesnym popołudniem 12 sierpnia.

Oddziały strzeleckie nie miały odpowiednio przygotowanego zaplecza. W przeciwieństwie do regularnej armii strzelcy nie mogli liczyć na dostawy żywności, koni czy furażu. Sytuacja zmuszała ich do brutalnych posunięć. Dokonywane przez nich rekwizycje wywoływały niechęć miejscowej ludności, choć w niektórych dworach szlacheckich czy nawet wśród duchownych podkomendnych Piłsudskiego przyjmowano z entuzjazmem. Wyjątkowo tylko zdarzało się, że mieszkańcy wsi oczekiwali oddziałów strzeleckich z radością i orkiestrą grającą patriotyczne melodie. Tak było w Iwanowicach położonych między Skałą a Słomnikami. Kielce i okolice dały Legionom Polskim około tysiąca ochotników, ale był to proces dłuższy, rozciągnięty w czasie i nieodnoszący się tylko do pierwszych tygodni wojny. Najczęściej wkraczających do Królestwa strzelców witano zamkniętymi drzwiami i odwracano się do nich plecami. Przyczyn takiego stanu rzeczy było kilka. Ludność pogranicznych regionów spodziewała się rychłego powrotu Rosjan. Szło to w parze z obawami o represje ze strony władz rosyjskich za poparcie wrogich oddziałów, a tak właśnie patrzono na podkomendnych Piłsudskiego. Nie traktowano ich bynajmniej jako wyzwolicieli, niosących wolność i będących forpocztą niepodległej Polski. Mówiono: „nasi wrócą”. Owi „nasi” to byli Rosjanie, a nie strzelcy. Było coś jeszcze, co często umyka historykom piszącym o tamtych wydarzeniach. Strzelcy wkraczali na tereny, gdzie pół wieku wcześniej z potęgą rosyjską ścierali się powstańcy styczniowi. Starsi mieszkańcy pamiętali przegrane przez insurgentów potyczki. Nie zapomnieli też o potwornych represjach dokonanych w ich następstwie przez Rosjan. Przykładowo powiatowy Miechów po przegranej przez oddział Apolinarego Kurowskiego bitwie w lutym 1863 roku został wydany na łup rosyjskim żołdakom, którzy dokonywali grabieży i gwałtów. Miasto zostało potem podpalone, a Rosjanie zakazali gasić pożary. Co więcej, miejscowym kazano patrzeć na wrzucanych do dołu z wapnem zabitych i rannych powstańców. Tych ostatnich niekiedy grzebano żywcem. Takie straszne obrazy pozostały w pamięci starszych mieszkańców i były potem przekazywane młodszym pokoleniom, potęgując strach i niechęć do strzelców. Kwity Polskiego Skarbu Wojskowego wydawane za rekwirowane przedmioty traktowano jak nic niewarte świstki papieru. Nawet okupacyjne władze austriackie zwracały uwagę na uciążliwość rekwizycji dokonywanych przez oddziały Piłsudskiego. To również skutecznie odstręczało od strzelców mieszkańców południowej części Kongresówki.

Komendant Główny oddziałów strzeleckich musiałby być człowiekiem bardzo naiwnym, licząc na spontaniczny wybuch antyrosyjskiego powstania w Królestwie Polskim z udziałem szerokich mas poddanych imperatora Mikołaja II. Piłsudski tymczasem nie był człowiekiem naiwnym. Zapewne z pobłażaniem traktował meldunki płynące zza kordonu, na przykład o tym, że w Łodzi około pięciuset młodych ludzi gotowych jest wstąpić pod jego komendę. Piłsudski niejednokrotnie sam jeździł w ostatnich latach do zaboru rosyjskiego. Bywali tam również jego zaufani emisariusze. Do Krakowa i Lwowa przybywali ludzie z Królestwa Polskiego i z głębi Rosji. Większość z nich przekazywała jasne sygnały – powstańczych nastrojów na terenie Królestwa, nie mówiąc już o ziemiach litewskich, białoruskich czy ukraińskich, nie było. Po klęsce rewolucji lat 1905–1907 górę wziął marazm, silne były tendencje lojalistyczne oraz ugodowe. Największy wpływ na życie polityczne miała narodowa demokracja, co znajdowało odzwierciedlenie choćby w wystąpieniach członków Koła Polskiego Dumy Państwowej Imperium Rosyjskiego. Powstanie nie wybuchło, bo też i wszystkie znaki na niebie i ziemi jednoznacznie wskazywały, że wybuchnąć nie mogło. Przykłady przechodzenia na stronę strzelców Polaków służących w armii rosyjskiej były sporadyczne i niemal zawsze dotyczyły osób już wcześniej zaangażowanych w działalność niepodległościową czy konspiracyjną. Spektakularnym przypadkiem był chorąży rezerwy rosyjskiej kawalerii Gustaw Dreszer, w przyszłości generał Wojska Polskiego, który 14 sierpnia 1914 roku przeszedł pod Brzegami nad Nidą do oddziałów Piłsudskiego. Inny przykład to niemłody już, bo liczący blisko czterdzieści lat, inżynier górniczy i zarazem sztabskapitan rezerwy armii rosyjskiej Stanisław Paderewski, przyrodni brat wybitnego pianisty i kompozytora Ignacego Jana, który także wstąpił pod komendę Piłsudskiego. Zginął już w listopadzie 1914 roku w niepotrzebnym, a wynikającym z uporu austriackich dowódców boju o Załęże podczas bitwy pod Krzywopłotami. Nie o jednostkowe przypadki wszak chodziło.

Po co zatem Piłsudskiemu była potrzebna akcja zbrojna rozpoczęta w pierwszych dniach sierpnia 1914 roku? Niektórzy historycy twierdzą, że rozpoczęte wówczas powstanie, którego trzonem były potem Legiony Polskie i Polska Organizacja Wojskowa, zakończyło się zwycięstwem w listopadzie 1918 roku, kiedy to na ulicach polskich miast rozbrajano Niemców i przejmowano władzę, budując zręby niepodległego państwa. To interpretacja zbyt daleko idąca i wynikająca ze znajomości biegu późniejszych wypadków. Można ją traktować jako nader optymistyczną wizję genialnego przewidywania sekwencji wydarzeń, które złożyły się na pierwszą wojnę światową. Odrzucam takie stanowisko. Piłsudski liczył na opuszczenie przez Rosjan lewobrzeżnej części Królestwa Polskiego i zajęcie tych ziem przez wojska austriackie oraz niemieckie. Był przekonany, że zainstalowanie tam nowych władz nie odbędzie się bez wyrażenia woli Polaków walczących u boku państw centralnych, czyli takich ludzi jak on. Czyn zbrojny miał wzmocnić tę argumentację w oczach Niemców i Austriaków. Błyskawiczna budowa polskich struktur politycznych na zajętych przez strzelców terenach bez oglądania się na zaborców mogła jeszcze bardziej przysłużyć się sprawie. Właśnie dlatego Piłsudskiemu tak bardzo zależało na tym, by oddziały strzeleckie wkraczały do zaboru rosyjskiego przed Austriakami i miały pewną swobodę w zakresie stosowania polityki faktów dokonanych. Rzecz jasna, można takie plany nazwać naiwnymi, ale czy rzeczywiście?

Aby osiągnąć swoje cele, Piłsudski uciekł się do fortelu polegającego na ogłoszeniu powstania w Warszawie polskiego rządu narodowego, w którego imieniu jakoby występował. Sama nazwa „rząd narodowy” jako żywo nawiązywała do czasów powstania styczniowego i jednoznacznie kojarzyła się z władzą konspiracyjną, niezależną od zewnętrznych czynników, a reprezentującą interesy wyłącznie narodu polskiego. Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni Piłsudski posłużył się symbolem, kluczem historycznym, jakże czytelnym dla jego rodaków. Rzecz jasna, współpracownicy doskonale wiedzieli, że żaden rząd narodowy w stolicy Polski nie powstał, a fortel miał być wykorzystany do politycznej gry, której doraźnym celem było postawienie zarówno swoich, jak i Austriaków przed faktem dokonanym. Na terenach zajętych przez strzelców i wojska państw centralnych zaczęto zatem tworzyć, począwszy od 6 sierpnia, komisariaty wojskowe rządu narodowego. Niczym grzyby po deszczu powstawały one w takich miejscowościach, jak Miechów, Jędrzejów, Pińczów, Książ Wielki, Ostrowiec, Kielce, Włoszczowa, a także w Zagłębiu Dąbrowskim. Miały stanowić podwaliny administracji polskiej, będąc zarazem zapleczem ruchu strzeleckiego. Zajmowały się też egzekucją podatków, werbowaniem ochotników i agitacją na rzecz ruchu strzeleckiego. Na ich czele stawali zasłużeni działacze niepodległościowi, często o socjalistycznym rodowodzie. Przykładowo w Miechowie w początkowym okresie istnienia komisariatu byli to znani nam już Stanisław Tor i Ignacy Daszyński jako jego zastępca. W Jędrzejowie komisariatem kierował działacz socjalistyczny lekarz Emil Bobrowski. Komisarzem kieleckim został Michał Sokolnicki; w drugiej połowie sierpnia 1914 roku wydzielono komisariat miasta Kielce, którym kierował Aleksander Sulkiewicz. Wszyscy wymienieni to ludzie, z którymi Piłsudski współpracował już wcześniej i którym ufał. Władze austriackie tolerowały istnienie sieci komisariatów wojskowych tylko przez miesiąc, a dokładnie do 6 września 1914 roku, kiedy to nakazały ich likwidację jako struktury niezależnej, a zatem pozbawionej kontroli ze strony oficjalnych czynników monarchii Habsburgów.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

PODBIJANIE POLITYCZNEJ STAWKI

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

„POWRÓT ŻEBRACZEGO KRÓLA”

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

TYMCZASOWA GŁOWA PAŃSTWA

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

CZAS TRIUMFÓW

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

WOJNA O UKRAINĘ

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

WOJNA O POLSKĘ

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

ZWYCIĘZCA

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

O GODNĄ POZYCJĘ W EUROPIE

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

MIĘDZY PAŃSTWEM A DEMOKRACJĄ

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

BEZ FUNKCJI

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

MAJOWY BUNT ŻOŁNIERZY

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

WZMACNIANIE PAŃSTWA

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

„DROGĄ BATA”

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

MOCARSTWO REGIONALNE

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

U KRESU

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

KILKA REFLEKSJI KOŃCOWYCH

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

WYBÓR LITERATURY

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

ŹRÓDŁA ILUSTRACJI

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

PRZYPISY

Przypisy są dostępnetylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu