3,49 zł
Jon to utwór Platona, filozofa greckiego, ateńczyka, twórcy tradycji intelektualnej znanej jako platonizm.
Stronami dialogu są Sokrates oraz Jon, pochodzący z Efezu wędrowny rapsod. Dialog traktuje o relacjach pomiędzy poezją oraz wiedzą i jej przedmiotami. Ustami Sokratesa Platon wypowiada tezę, iż zarówno recytatorzy jak i twórcy poezji działają pod wpływem boskiego natchnienia, nie zaś wiedzy, jak próbował dowodzić Jon.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 22
Wydawnictwo Avia Artis
2022
Sokrates.
Jon.
I. Sokr. Jonowi pozdrowienie. Zkądżeś to teraz do nas zawitał? Czy z domu, z Efezu? — Jon. Bynajmniéj, Sokratesie, lecz z Epidauru, z Asklepifców (święta na cześć Asklepiosa) — Sokr. Czyż i walkę rhapsodów ustanawiają temu bogu Epidaurowie? Jon. I owszem, i nadto innych sztuk muzyki — Sokr. Jakżeż tedy? powalczyłeś nam nieco tamże? i jak ci się powiodło? — Jon. Pierwsze nagrody zwycięstwa odnieśliśmy, Sokratesie — Sokr. wybornie. Nuże więc! abyśmy i przy święcie Panatheneów zwyciężyli — Jon. Nastąpi to, jeżeli bóg zechce. — Sokr.Zaprawdę wielokroć ja wam rhapsodom zazdrościłem, mój Jonie, waszéj sztuki. Boć i jest czego pozazdrościć, gdy wam przystoi i ciało przyozdabiać każdorazowo i odpowiednio swéj sztuce najpiękniéj występować i oraz konieczną jest dla was przestawać już to z wielu innymi poetami już też mianowicie z Homerem, najwyborniejszym i najbardziéj boskim z piewców, a przejmować się jeszcze duchem jego, nie tylko wyrazami. Nie byłby bo podobno rhapsodą ten, któryby nie przenikał myśli poety; toć on tłumaczem być winien ducha poety dla słuchających go, z tego się zaś przyzwoicie wywięzywać, nie rozumiejącemu co mówi poeta, nie podobna. To tedy wszystko godne zazdrości. II. Jon. Prawdę mówisz, Sokratesie; mnie to téż najwięcéj znoju przyczyniło w mojéj sztuce, ale téż mniemam ze wszystkich ludzi najznakomiciéj wieścić o Homerze, tak iż ani Metrodoros z Lampsaku, ani Hezimbrotos Thazyjczyk ani Glaukon ani żaden inny z kiedykolwiek żyjących posiadał zdolność wynurzania tylu i tak pięknych myśli o Homerze, jako ja jeden. — Sokr. Dobrze mówisz, Jonie; widna bo, że nie pozazdrościsz mi to okazać — Jon. Zaprawdę i warto posłuchać, Sokratesie, jak przedziwnie wypiększyłem Homera; tak iż sądzę zasługiwać na to, aby mię Homeridowie złotym wieńcem udarzyli. — Sokr. Niechybnie znajdę ja jeszcze porę przysłuchać ci się, a teraz chciéj mi na następujące pytania odpowiedzieć. Czy ty dzielnym jesteś o Homerze tylko rozprawiać, czy także o Heziodzie i Archilochu? — Bynajmniéj, ale jedno o Homerze, to mi się bowiem zdaje wystarczającym — Sokr. Sąż przedmioty, o których Homer i Heziod tak samo wyrażają się? — Jon. Mniemam że nawet wiele — Sokr. Ażaliż o tych wyborniéj wywodzić umiesz, o których Homer mówi, czy o których Heziod? — Jon. Porówno o tych, Sokratesie, w których się zgadzają — Sokr. Jakże zaś, w których się niezgadzają? jako n. p. o wróżbiarstwie prawi coś Homer i Heziod. — Jon. Tak jest. — Sokr. Jakżeż tedy? co porówno i różnie wieszczą o wróżbiarstwie ci dwaj poeci, azali ty to lepiéj tłumaczyć umiesz jak który z dobrych wróżbitów? — Jon. Nie, lecz który z wróżbitów — Sokr. Gdybyś zaś sam był wróżbitą, czybyś o porówno wyrażoném, zdolnym będąc tłumaczyć, nie umiał i o różnie wypowiadaném wywodzić? — Jon. Oczywista — Sokr. Czemuż tedy