Uczta - Platon - ebook

Uczta ebook

Platon

5,0

Opis

Uczta to utwór Platona, filozofa greckiego, ateńczyka, twórcy tradycji intelektualnej znanej jako platonizm.

Głównym tematem tego dialogu jest miłość (eros). Uczta, obok Państwa, uważana jest za jedno ze szczytowych osiągnięć literackich Platona.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 108

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Platon

Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-739-6
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

Wstęp

Na tej ziemi nigdzie ideałów niema, są one tylko w sercu naszem, jako przeczucia, i w niebie, jako rzeczywistość.

Z. Krasiński.

 Listy do K. Gaszyńskiego Wiedeń 1833 r

 „Platon w takim stosunku stoi do świata, jak duch błogosławiony, któremu podobało się na pewien czas obrać tę ziemię na miejsce chwilowego zamieszkania; dąży on ciągle wzwyż, z tęsknotą oczekuje połączenia się ze swem źródłem; wszystko, co objawia, tyczy się czegoś wiecznie potężnego, dobrego, prawdziwego i pięknego, i pragnienie tych uczuć stara się budzić w każdem łonie.“  Te słowa Goethe’go dają krótką, ale dosadną charakterystykę myśliciela greckiego, bo o Platonie w istocie można powiedzieć, że on „wieczność i nieskończoność gamie pod swoje skrzydła,“ stara się rozwiązać najwyższe zagadki ludzkości, odkryć to, co poprzedziło nasz byt ziemski i to, co po nim nastąpi, (Fedon), zedrzeć zasłonę z tajemniczego źródła miłości i jej celu (Biesiada). — Sokrates, jego mistrz, szukał rozwiązania zagadki bytu — w duszy ludzkiej. „Poznaj samego siebie“ — było dla niego normą badania filozoficznego. Z głębin duszy, przez odpowiednie zapytania, spodziewał się wydobyć prawdę. Dlatego to lubiał przebywać w towarzystwie ludzi, i zawsze spotkać go można było na agorze, podczas największego ruchu, albo w gimnazjum, gdzie się zbierała młodzież. Celem Sokratesa była moralna poprawa człowieka i wychowanie go na dobrego obywatela. Ograniczał on wiedzę do tego, co jest niezbędne do czynu, był moralistą, dążył do cnoty przez wiedzę.  Wpływ etyka Sokratesa widać w pierwszych djalogach Platona, w których zajmuje się określeniem pojęć etycznych, definicją cnoty.  „Takie zadania, jak słusznie zauważył Lutosławski, są zupełnie zaniechane w późniejszych dziełach jego, bo wtedy, gdy już doszedł do zupełnej świadomości własnych zadań, Platon był raczej politykiem, logikiem i metafizykiem, niż moralistą. Doskonałość zachwycała go więcej niż zwyczajna cnota pospolitych obywateli, stanowiąca najważniejszy cel badań Sokratesa.“  Powoli wznosi Platon gmach swojej filozofji. W „Gorgjaszu“ po raz pierwszy przypuszcza harmonję między prawami, kierującemi ludzką działalnością i panującemi w wszechświecie. Z filozofji Eleatów czerpie pojęcie wiecznego nieruchomego bytu, stałej istoty świata; przejmuje się także teorją Heraklita o wiecznej przemianie zjawisk i Anaksagorasa o sile rozumu.  Buduje nareszcie swój system, swoją teorję idei, czyli djalektykę.  „Jako prawdziwy dar boży dostała się ona ludzkości w udziale. Bogowie zesłali ją przez jednego z Prometeuszów wraz z światłością promienną ognia.“  Zadanie jej nie polega na samem tylko zbadaniu fizycznych czynników świata, jego strony zmysłowej, lecz przedewszystkiem na zgłębieniu tego, co istnieje samo w sobie i przez się, co stanowi istotę świata.“  Zgadzając się z Heraklitem, że wszystkie otaczające nas przedmioty i zjawiska są zmienne i znikome i nie zaprzeczające razem z Eleatami, że rzeczywistym, realnym jest niezmienny, jedyny byt, Platon łączy te dwie teorje i utrzymuje, że każda rzecz świata zmysłowego posiada swój prototyp, swoją ideę. Tym sposobem obok świata zmysłów istnieje świat inny, świat wiecznych i doskonałych form, które zmysłami nie są uchwytne.  „Według ideologii Platona, wyłożonej w pismach: Kratylus, Biesiada i Fedrus, po za otaczającym nas bytem zmysłowym, istnieje byt transcendentalny, zawierający w sobie pierwowzory, prototypy (παραδείγματα) wszelkich przedmiotów zmysłowych. W ten sposób każdy przedmiot istnieje według Platona w dwóch formach: raz w formie zmysłowej, jako szczegółowy, realny i niedoskonały przedmiot, a drugi raz w formie realnej, jako doskonały, boski pierwowzór szczegółowego przedmiotu. Takie boskie pierwowzory zmysłowych przedmiotów Platon nazywa właśnie ideami.“  Taką jest w „Biesiadzie“ idea piękna nieśmiertelnego i niezmiennego. Po szczeblach zmysłowych wrażeń, otrzymanych z obserwacji ciał pięknych, dusz zacnych, instytucji znakomitych i nauk, wzbija się Platon do kontemplacji tego nieśmiertelnego piękna, którego odblask znajduje we wszystkiem, co jest piękne na ziemi. Z prawdziwym zachwytem przez usta Diotimy cyzeluje to piękno filozof: „Jest to piękno, które istnieje wiecznie, nigdy nie powstaje i nie ginie, nigdy nie zwiększa się, ani zmniejsza, nie jest częściowo tylko piękne, a częściowo brzydkie, ani w pewnem miejscu piękne, a w innem brzydkie, ani piękne dla jednych, a brzydkie dla drugich i dodaje: „Jakiż to szczęśliwy los musi być udziałem tego człowieka, któremu dozwolone jest oglądać piękno w absolutnej jego czystości i prostocie, piękno, nieodziane w ciało ludzkie, w barwy i inne doczesne błyskotki, bo jest to piękno jednokształtne i boskie.“  W „Biesiadzie“ po raz pierwszy przed oczyma duszy Platona wystąpiła tak jasno idea piękna, i słusznie utrzymuje Lutosławski, że: tak jak Fidjasz patrząc na ludzi, widział to, czego nikt przed nim nie dostrzegł: linje boskiej piękności, skażone ludzką niedoskonałością, idealną rzeczywistość, wyższą nad realne pozory, tak Platon, stopniowo przyzwyczajony do uogólnień, nagle wewnątrz swojej myśli spostrzegł Ideę Piękna, będącą pierwowzorem i przyczyną nietylko piękna plastycznego, lecz i wszelkiego innego piękna w czynach i uczuciach ludzkich. Ta idea nie miała dlań kształtów materjalnych, a jednak wydawała mu się piękniejszą i rzeczywistszą, niż wszystkie materjalne przedmioty“  W „Biesiadzie“ określa Platon ideę piękna w przeciwstawieniu do pojedyńczych pięknych przedmiotów lub zajęć i nauk, do καλὰ σώματα, ἐπιτηδεύματα, μαθήματα i nazywa ją αὐτο τὸ καλὸν, dając jej za orzeczenie εἰλικρινές, καθαρόν, ἄμικτον. To piękno samo w sobie jest wieczne, nie powstaje ani ginie, nie rośnie ani zanika, pozostaje zawsze sobie równem (μονοειδὲς, ἀειὄν). Stosunek oddzielnych indywiduów, przedmiotów i t. d. do idei określa Platon przez uczestnictwo lub udział ich w tej idei (μὲθεξις), albo jak np. w Timeuszu, przez termin, zapożyczony od Pytagorejczyków „naśladownictwo” (μίμησις). Idea jest wzorem, a pojedyńcze istoty kopjami (εἰδωλα), naśladownictwami (μιμήματα). Chociaż idea istnieje sama dla siebie, jest jednak prócz tego w obcowaniu z pojedyńczemi przedmiotami (κοινωνία), jest w nich w pewnej mierze obecną (παρουσία), ale, nigdzie Platon nie objaśnił nam, w jaki sposób odbywa się to obcowanie.  „Zupełną nowością przyniesioną przez Platona w nauce o ideach, — powiada Windelband — była myśl przeciwstawienia całemu spostrzegawczemu światu cielesnemu niematerjalnego świata idei, świata, który miał być przedmiotem wiedzy pojęciowej. Dlatego to jądro filozofji platońskiej tworzy dualizm, ustanowiony pomiędzy dwoma rodzajami poznania: myśleniem i spostrzeganiem, jak również pomiędzy dwoma ich przedmiotami: światem niematerjalnym i światem materjalnym.“  Nie sądźmy, żeby nauka o ideach Platona miała znaczenie czysto teoretyczne i filozoficzne; przeciwnie ma ona zastosowanie praktyczne, w etyce. Jeżeli Sokrates przez wiedzę dążył do cnoty, to miał on na względzie wyrobienie i udoskonalenie dobrego obywatela. Platon idzie dalej, rozróżnia cnotę pospolitą i filozoficzną. Cele tej ostatniej leżą w obrębie świata idei, świata niematerjalnego.  „Jeżeli spostrzeganie rzeczy zmysłowych obudzi w duszy wspomnienie nadzmysłowej postaci — powiada dalej Windelband — to rzecz nie skończy się na tem, lecz w niezepsutej jeszcze duszy powstaje naprzód zdumienie, a następnie silna tęsknota za tem, by ów pierwowzór ujrzeć na nowo w całej jego czystości i doskonałości i tym sposobem wznieść się samej do wyższego świata; pozostaje bolesny niepokój w którym dusza wybija się ze zmysłowości, ku nadzmysłowości, by ją pochwycić i uczynić swoją własnością.“  „Jak sądzisz — powiada Diotima do Sokratesa — czy byłoby marne życie człowieka, któryby wzrok miał zwrócony ku temu pięknu, oglądał je i z niem obcował? Czy przeciwnie nie jesteś tego przekonania, że tylko taki człowiek, który ogląda piękno tym sposobem, jak ono może być oglądane, potrafi tworzyć nietylko widma cnoty, ale cnoty rzeczywiste, bo dotyka się prawdy istotnej. A kto tworzy i karmi w sobie cnotę prawdziwą, ten miłym się staje bogom i prędzej niż inni ludzie zyska nieśmiertelność.“  Jest w tych ostatnich słowach Diotimy jasno wskazany cel dociekania filozoficznego, tej djalektyki platońskiej. Tym celem jest — stać się bogom miłym i zyskać nieśmiertelność. O ileż on stoi wyżej od doczesnych zamiarów Sokratesa. Wszak to tylko krok jeden do naszych ideałów chrześcijańskich. —  Ta tęsknota do nieśmiertelności i do kontemplacji wieczystych idei, ten popęd filozoficzny — jest to właśnie Eros, „owa miłość platońska wraz z całem jej cierpieniem i całą rozkoszą, ów szał miłosny, najszlachetniejszy z wszystkich zapałów, tęsknota za ojczyzną niebieską, obudzona przez kształty piękne“ „Kochaj niezrównaną miłością i spłoń w tej miłości! Tam u niepoczętego nigdy, tam dopiero pięknie, nieśmiertelnie, miarowo! Znaj — się i znając, wznieś motyle skrzydła, poniosą cię one do domu! — a dom twój, rodzinny dom, to pierś Boża, ludna wielkim ludem, ideami wieczności!“

2.

 Około r. 387 lub 386 przed Chr., w sąsiedztwie wspaniałego parku, założonego w okolicach Aten, przez Cymona i niedaleko od gimnazjum, w którem codziennie liczne rzesze młodzieńców albo przechadzały się w cieniu jaworów rozłożystych, albo zajmowały się zapasami gimnastycznemi, założył Platon bractwo religijne Muz (δίανος). Bractwo to od bohatera tej okolicy, Akadema, nazwane zostało Akademją. Chciał Platon byt swojej akademji oprzeć na podstawie prawnej, zabezpieczającej przyszłość tej instytucji na długie wieki. Wybrał więc umyślnie formę bractwa religijnego, a nie zakonu jakiegoś, z kierunkiem politycznym, którego członkowie byli zobowiązani do milczenia, jak to uczynił Pytagoras, tym bowiem sposobem majątek akademji oddawał Platon pod opiekę bóstwa. Nie omylił się ten „lekarz dusz“ (jak go na grobowcu nazwano), bo instytucja jego przetrwała z górą 9 wieków i dopiero dekretem cesarza Justynjana w r. 529 została zamknięta.  Do r. 385/4 przed Chr. należy odnieść napisanie „Biesiady.“  „W akademji raz na rok była wielka uroczystość Muz, schodząca się ze świętem szkolnem ateńskich efebów, które odpowiadało mniej więcej naszej gimnazjalnej maturze. Obchodzono także urodziny Apollina (7. Thargelion), które były zarazem urodzinami założyciela, a były oprócz tego zebrania miesięczne, kończące się tak samo, jak tamte, wesołą ucztą. Przewodniczył oczywiście zebraniom wszystkim sam założyciel, w godności dożywotniego thiasarcha, on zresztą był głową całej instytucji. Następcy jego z wyjątkiem Speuzyppa, którego sam po sobie naznaczył, byli wybierani przez młodzież. Biesiady akademji, w części opędzane z dochodów osobistych Platona, a w części z dobrowolnych składek, wynoszących mniej więcej drachmy od głowy miesięcznie, niebawem dostąpiły szerokiego rozgłosu. Były nietylko rozrywką po trudach wspólnej, wytężonej pracy, lecz i środkiem skutecznym łączenia nowych członków z dawniejszymi serdeczną przyjaźnią. Najłatwiej przy jedzeniu ludzie się kojarzą, wtedy najchętniej odsłaniają tajniki dusz swoich. To też starożytni zawsze uważali biesiadę za akt uroczysty, poprzedzany ofiarą lub modlitwą. Żeby jednak mogła utrzymać się na tej wysokości, nie powinna nigdy zamieniać się w czysto zmysłowe używanie, lecz zawsze być podnietą dla radości duchów. Biesiady miesięczne i roczne w Akademji, ożywione swobodną, nieraz genjalną dyskusją, przeplatane sporami lub opowiadaniem wesołych dykteryjek, zrobiły tak głęboką bruzdę w umysłowości greckiej, że Symposjum stało się nową formą literacką, która przez Ksenofonta i Platona podniesiona do wysokiej doskonałości, pilnie naśladowana była w starożytności aż do Makrobjusza w piątym wieku po Chr., a jeszcze w nowszych czasach nieraz uprawianą.“  Djalog Platona p. t. „Biesiada“ (Symposion) był jakby wzorem dla tego rodzaju zgromadzeń. Jest to opis biesiady, którą wyprawił dramaturg Agaton nazajutrz po otrzymaniu nagrody za swój dramat „Kwiat.“ Było to w r. 417 prz. Chr. Opowiada Arystodem, że spotkał raz Sokratesa, porządniej niż zwykle ubranego, w sandałach na nogach (chociaż zwykle chodził boso), i, gdy zdziwiony tą starannością zapytał go o powód, dowiedział się, że Sokrates udaje się na ucztę do Agatona. Po długich korowodach zgadza się i Arystodem towarzyszyć Sokratesowi, choć na ucztę nie był przez gospodarza zaproszony. Po drodze jednak, zajęty swemi myślami, Sokrates zatrzymał się, a Arystodem, nie chcąc mu przerywać wątku myśli, sam, bez Sokratesa, wszedł do otwartych drzwi domu Agatona, gdzie go powitał gościnnie gospodarz, ośmielając wyznaniem, że już dnia poprzedniego chciał go zaprosić na ucztę, ale nie mógł go nigdzie znaleźć. Ponieważ jednak Arystodem jak cień zwykle chodził za Sokratesem, zdziwiła Agatona nieobecność tegoż i zapytał o jej powód, a nawet posłał służącego, aby sprowadzić mistrza. Po pewnym czasie zjawia się i Sokrates. Po skończonym obiedzie, gdy zaczęto pić wino, jeden z współbiesiadników, Pauzanjasz, radzi, ażeby być ostrożnym w używaniu napoju, szczególniej po obfitej libacji dnia poprzedniego. Zdanie jego popiera znakomity komedjopisarz Arystofanes, później lekarz Eryksymach i nareszcie sam gospodarz. Postanowiono pić umiarkowanie. Lekarz Eryksymach, za namową Fedra, występuje wówczas z projektem, ażeby każdy z współbiesiadników, po kolei wygłosił pochwałę na cześć Erosa. Projekt ten zostaje jednogłośnie przyjęty i każdy z współbiesiadników, stosownie do swojego charakteru i zajęcia, stara się wyrazić uwielbienie dla potężnego boga miłości. Tak przemawiają: sofista, lekarz, komik i tragik, zachowując każdy swój język i swoje właściwe wyrażenia. W końcu przemawia Sokrates i wkłada w usta Diotimy podstawowe motywy filozofji platońskiej.  Po skończeniu jego przemówienia, nagle, podtrzymywany przez towarzyszy wkracza do izby biesiadnej napół pijany Alcybjades, chcąc uwieńczyć laureata gospodarza, ale zoczywszy Sokratesa, zamiast chwalić Erosa, zwraca się do swego mistrza i wygłasza na jego cześć wspaniałą pochwałę, w której porównywa go z powierzchowności do Sylena, a z ducha do bóstwa.  Ponieważ drzwi do domu Agatona stały otworem, korzystając z tego, jakieś wesołe towarzystwo doń wkroczyło; zaczęła się hulanka, w której nasi współbiesiadnicy już udziału nie brali. Pozostali tylko Sokrates, Arystofanes i Agaton, którzy, popijając z jednego puhara, gwarzyli ze sobą do wschodu słońca.

3.

 Pierwszym z współbiesiadników, który wygłosił pochwałę na cześć Erosa, był Fedr, wsławiony po wszystkie czasy przez djalog Platona, tegoż nazwiska.  Mowa jego jest jakby ćwiczeniem dojrzewającego ucznia na zadany temat. Składa się ze wstępu: 1) Eros jest najstarszym z bogów. 2) Rozwinięcia: Eros jest sprawcą wszystkiego dobra: a) wstydu (przykłady z życia obywateli); b) gotowości do ofiary (przykłady z historji i podań), 3) Zakończenia: Musi więc Eros być jak najbardziej czczony. Nie jest to dyspozycja logiczna, tylko szereg pojedyńczych myśli. Steinhart powiada o tej pochwale: „Wszędzie czuć brak wewnętrznego związku, któryby łączył pojedyńcze części w jedną całość.“ W przemówieniu Fedra chciał Platon przedstawić, jak na Erosa patrzy człowiek, sercem jeszcze młody. Mowa Fedra jest słaba i nie daje żadnej definicji miłości, mieszając dwa pojęcia: bóstwo nieśmiertelne i afekt miłosny; dlatego też nie wywarła głębszego na słuchaczach wrażenia.  Po Fedrze przemawiał Pauzanjasz. Jest to gładki i wymowny sofista, dla którego wszystko jest względne „każda czynność sama przez się nie jest ani piękną ani brzydką: wszystko zależy od tego, jak ta czynność jest wykonana.“ Rozróżnia on miłość zmysłową, gminną i niebiańską. Skoro są dwie Afrodyty muszą istnieć i dwa Erosy. Pierwszy t. j. Eros Afrodyty gminnej sprzyja ludziom, którzy przenoszą ciało nad duszę; drugi t. j. niebiański zwraca się do młodzieńców, aby kształcić ich w cnocie i troszczy się głównie o rozwój duchowy ukochanego. U Pauzanjasza cel uświęca środki. Nałóg ze swej natury zdrożny, jest dozwolony, jeżeli ma na względzie cnotę: „Tak więc ulegać komuś dla cnoty — jest pięknie.“  Pauzanjasz był człowiekiem, używającym złej opinji i za niemoralnego uważanym. Nic więc dziwnego, że najlepsi znawcy Platona, jak Steinhart i Hug zgadzają się pod tym względem, że punkt wyjścia mowy Pauzanjasza jest niemoralny i że mówca powinienby z góry potępić nałóg, jako zdrożny i nie folgować mu pod pewnemi warunkami.  Po Pauzanjaszu miał przemawiać znakomity komedjopisarz Arystofanes, ale z powodu czkawki poddaje się kuracji lekarza Eryksymacha i prosi go o chwilowe zastępstwo.  Przed słuchaczami staje