Jedenaste przykazanie - Sochoń Jan - ebook

Jedenaste przykazanie ebook

Sochoń Jan

0,0

Opis

Oparta na faktach debiutancka powieść ks. Jana Sochonia o sile miłości.

W tej opowieści patrzymy na świat oczami Franciszki, młodej i pięknej kobiety, której losy, splecione z losami bliskich, rozgrywają się na tle tragedii II wojny światowej. Gehenna Józefa, męża Franciszki i jej siostry Eugenii, miłość Franciszki do Daniela Richtera rozbłyskająca podczas niemieckiej okupacji Wasilkowa, tęsknota za nieskażoną przez zło i grzech egzystencją, poświęcenie w imię drugiego człowieka i Ojczyzny, wreszcie siła wiary w troskliwe wejrzenie Opatrzności – wszystko to tka kobierzec uniwersalnych sensów, domagających się czytelniczej interpretacji.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 336

Rok wydania: 2023

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Je­de­na­ste przy­ka­za­nie Se­ria „Li­te­ra­tura z ideą” Tom 7
ko­mi­tet re­dak­cyjny
dr Da­riusz Kar­ło­wicz (prze­wod­ni­czący), dr hab. Ma­rek A. Ci­chocki, dr hab. Da­riusz Ga­win, dr To­masz Her­bich
re­dak­tor pro­wa­dzący
Mi­ko­łaj Mar­czak
re­dak­cja ję­zy­kowa
To­masz Bab­nis
skład i ła­ma­nie
Ka­ta­rzyna So­lecka
ko­rekta składu
Da­riusz Go­doś
pro­jekt gra­ficzny
Ma­ciej Ma­słow­ski
pro­jekt okładki
Da­riusz Kar­ło­wicz, Mi­chał Stra­chow­ski
zdję­cie na okładce
Fran­ciszka So­choń
współ­praca re­dak­cyjna
Jo­anna Pa­cio­rek (dy­rek­tor), Marta Bro­niew­ska, Mał­go­rzata Czaj­kow­ska, Ka­ro­lina Dą­brow­ska, To­masz Her­bich, We­ro­nika Ma­cie­jew­ska, Mo­nika Ma­dej-Wój­cik, Al­bert Ma­zu­rek, Ma­ciej No­wak, Sta­ni­sław Puch­nie­wicz, Mi­ko­łaj Raj­kow­ski, Alek­san­dra Sztyk, Da­niel War­dziń­ski, Anna Woj­tas
Co­py­ri­ght © Fun­da­cja Świę­tego Mi­ko­łaja 2023 Co­py­ri­ght © Jan So­choń 2023
ISBN 978-83-67065-48-1
Wy­da­nie I
wy­dawca
Fun­da­cja Świę­tego Mi­ko­łaja
Re­dak­cja „Teo­lo­gii Po­li­tycz­nej”,Ad­res ko­re­spon­den­cyjny:ul. Ko­szy­kowa 24 lok. 7, 00-553 War­szawa,e-mail: re­dak­cja@teo­lo­gia­po­li­tyczna.pl,www.teo­lo­gia­po­li­tyczna.pl
Co­py­ri­ght © by Fun­da­cja Świę­tego Mi­ko­łaja
.

Teo­lo­gia Po­li­tyczna ist­nieje i roz­wija się dzięki wspar­ciu życz­li­wych osób, któ­rym skła­damy ser­deczne po­dzię­ko­wa­nia.

Ho­no­ro­wymi dar­czyń­cami po­wie­ści ks. Jana So­cho­nia „Je­de­na­ste przy­ka­za­nie” zo­stali:

an Ra­fał Ka­nia oraz dwóch dar­czyń­ców, któ­rzy pra­gnęli za­cho­wać ano­ni­mo­wość.

Książka uka­zała się dzięki fi­nan­so­wemu wspar­ciu na­szych dar­czyń­ców. Bez ich hoj­no­ści dzia­łal­ność śro­do­wi­ska Teo­lo­gii Po­li­tycz­nej nie by­łaby moż­liwa.

Współ­wy­daw­cami tego tomu zo­stali:

Ma­rek Ada­mo­wicz, Ma­riusz An­to­sie­wicz, Mi­chał Ap­pelt, ks. Prze­my­sław Ar­te­miuk, Wie­cze­sław Au­gu­sty­niak, To­masz Bab­nis, Raj­mund Ba­ce­wicz, Emi­lia i To­masz Ba­dur­ko­wie, Mag­da­lena Ba­jer, Er­win Ba­ka­larz, Re­nata Ba­kuła, Mi­chał Bal­ce­rzak, Anita Bal­ce­rzak-Mi­chal­ska, Igor Ba­nasz­czyk, Be­ata Mro­zow­ska-Bart­kie­wicz i Ja­ro­sław Bart­kie­wicz, Ro­bert Ba­sa­łaj, Anna Ba­te­ro­wicz, Kon­rad Bą­czek, Alek­san­dra Be­čka, To­masz Be­rent, Da­mian Bia­łek, Jan Bie­la­szew­ski, Ry­szard Bojke, Ewa Bo­ki­niec, prof. Wło­dzi­mierz Bo­lecki, Ale­xan­dre Bon­da­rev Jan Bon­dyra, Ni­ko­dem Boń­cza, Je­rzy Bor­kow­ski, ks. Je­rzy Bo­ro­wiec, Adam Boy­kow, Krzysz­tof Bo­żym, Je­rzy Bra­ci­sie­wicz, Pa­tryk Brzo­zow­ski, Ma­riusz Bu­cha­nie­wicz, Agata Bu­ch­holtz, Marta Bu­rek, An­drzej Ce­hak, Re­nata i Ja­cek Cha­ciń­scy, Ewa Cha­li­mo­niuk, Ser­giusz Chą­dzyń­ski, Fe­liks Chi­czew­ski, Anna Cho­mę­tow­ska-Kont­kie­wicz, Bo­gu­miła Ci­choń­ska, Pa­try­cja i Piotr Ci­chy, Woj­ciech Cie­ćwierz, Eu­ge­niusz Cie­pliń­ski, Róża i Je­rzy Cie­śliń­scy, Ja­ro­sław Cy­mer­man, Mał­go­rzata Czaj­kow­ska, Wi­told Czapp, Na­ta­lia Cze­kal­ska, Da­wid Cze­kała-Kar­piń­ski, Mo­nika i Ma­rek Cze­kań­scy, Adam Cze­pie­lik, Ro­bert Czer­nisz, Ja­kub Czu­gała, Do­rota i Piot Dar­dziń­scy, Woj­ciech Dar­kie­wicz, Ur­szula i Da­riusz Dą­brow­scy, Da­riusz Deka, prof. Do­brochna Dem­biń­ska-Siury, Da­riusz Derda, Gra­żyna Dłu­bała, Łu­kasz Dok­tór, Da­nuta i Krzysz­tof Do­ma­reccy, Do­mi­nika i Krzysz­tof Dry­sio­wie, Bo­gu­sław Du­biela, prof. An­toni Du­dek, Wal­de­mar Du­dek, Róża i Mar­cin Dzie­kie­wi­czo­wie, Mi­ro­sław Dzień, Piotr Dzie­wicki, Bog­dan Dziob­kow­ski, prof. Ja­cek Eber­tow­ski, Da­nuta i Krzysz­tof Eb­ne­ro­wie, Ja­dwiga i Mar­cin Emi­le­wi­czo­wie, Bar­tosz Fa­bi­ja­niak, An­drzej Fe­dirko, prof. Bar­bara Fe­dy­szak-Ra­dzie­jow­ska, Mał­go­rzata Fen­gler, Ka­ta­rzyna Gór­ska-Fin­gas i Bar­tosz Fin­gas, Anna i An­drzej Fi­ster-Stoga, Mał­go­rzata Flis, Zbi­gniew Fur­gał, Mar­cin Gac­kow­ski, Ra­do­sław Ga­dzi­now­ski, Da­riusz Gaj­zler, An­drzej Gar­gaś, prof. Mag­da­lena i prof. Da­riusz Ga­wi­no­wie, Ja­nusz Gaw­lina, prof. Ma­ria Gin­towt-Jan­ko­wicz, Adam Gniaz­dow­ski, Pa­weł Gniaz­dow­ski, Re­nata i Woj­tek God­ko­wie, Wi­told Go­recki, Ju­styna Gor­goń, Bo­żena Gor­ska, Ar­ka­diusz Go­sław­ski, Do­mi­nik Go­ślicki, Ro­man Gra­czyk, Piotr Grauer, Ja­ro­mir Greń, Mi­chał Gron­kie­wicz, Krzysz­tof Gruca, Jo­lanta Do­mań­ska-Gruszka i Mi­ro­sław Gruszka, bp prof. Ja­cek Grzy­bow­ski, Ar­tur Grzy­wiń­ski, Ali­cja i Krzysz­tof Gu­ra­jo­wie, Ma­ciej Gur­bała, Ar­tur Gut, Mag­da­lena i Ma­ciej Haj­du­lo­wie, Do­rota Heck, Krzysz­tof He­imann, Mi­chał Ho­menda, To­masz Ho­ru­bała, Woj­ciech Iwa­necki, An­drzej Iwa­niuk, Jo­lanta Iwań­czuk, Marta Ja­chi­miak, Ja­dwiga Ja­ku­bas-Prze­włocka, Ja­cek Ja­ku­biak, Pe­ter Ja­ku­bow­ski, Ja­nina Jan­kow­ska, Adam Jan­kow­ski, To­masz Ja­noś, Zbi­gniew Ja­sio­łek, Be­ata Ja­strzęb­ska-Gaw­ron, Ur­szula i Ja­cek Je­liń­scy, Mi­chał Je­żew­ski, Ro­man Ję­drzej­czyk, Piotr Jóź­wiak, Ka­ta­rzyna Jóź­wik, Lu­dwik Ju­rek, Iza­bela i Ma­rek Jur­ko­wie, Be­ata Jusz­czyk, Ja­kub Kacz­mar­ski, Ma­te­usz Kacz­mar­ski, Woj­ciech Ka­czor, Alek­san­dra Ka­iper-Mi­szu­ło­wicz, Jan Kaja, Ma­ria Ka­las, Ra­fał Ka­nia, Piotr Ka­pela, Elż­bieta i Zbi­gniew Ka­pro­nio­wie, ks. Ma­riusz Kar­bow­ski, Anna i Da­riusz Kar­da­sio­wie, Ewa i Da­riusz Kar­ło­wi­czo­wie, Zo­fia Kar­ło­wicz, Ka­ro­lina Ka­sper­ska, Ad­rian Kę­dzier­ski, Anna Kępa, Ka­ta­rzyna Kępa, Mal­wina Kę­sicka, Wanda Kie­rys, prof. Ja­ro­sław Ki­lian, Ma­rek Ki­li­szek, Ge­rard Kil­roy, An­drzej Kla­mut, Je­rzy Kno­pik, Marta Ho­zer-Koć­miel i Ma­rek Koć­miel, Róża i Je­rzy Ko­gu­to­wie, Ry­szard Kol­czyń­ski, To­masz Ko­ła­kow­ski, Ma­ria Ko­łek, Grze­gorz Ko­ło­dziej, Ma­rek Ko­ło­sow­ski, Wal­de­mar Kop­ciuch, Ja­kub Ko­per, To­masz Kor­naś, Krzysz­tof Ko­tow­ski, Krzysz­tof Ko­tra­siń­ski, Kry­styna Ko­ściań­ska-So­cha, Krzysz­tof Ko­wal­czew­ski, Agnieszka Ko­wal­czyk, Ka­ta­rzyna Ko­wal­czyk, Grze­gorz Ko­wal­ski, Kry­stian Ko­wa­lew­ski, Ju­styna i Pa­weł Ko­wa­lo­wie, Gra­żyna i Piotr Ko­wal­scy, Ma­ciej Ko­za­kie­wicz, An­drzej Ko­zicki, Jo­anna Ko­zioł, Woj­ciech Ko­zio­row­ski, Ewa Ko­złow­ska, Kon­rad Ko­złow­ski, Gra­żyna i Ja­ro­sław Kre­po­wie, Mi­lena Krok, Ja­nusz Król, To­masz Król, ks. prof. Ja­nusz Kró­li­kow­ski, Da­wid Krupa, Aneta Krupka, Le­szek Krze­miń­ski, Ma­ciej Ku­bicki, Krzysz­tof Kucz­kow­ski, Ma­rek Ku­necki, An­drzej Ku­raś, Agnieszka Ku­ryś, Anna Kwiat­kow­ska, Ra­fał Langda, Woj­ciech Lan­ger, An­drzej La­skow­ski, Mo­nica Geo­r­gii-Las­sak i Franz Las­sak, Adam Lausch-Ho­łu­bo­wicz, Ma­ria Le­cho­wicz, Piotr Le­gutko, prof. Ry­szard Le­gutko, Jan Lencz­na­ro­wicz, Alek­san­der Li­twi­no­wicz, Grze­gorz Li­zu­rej, Adam Loba, Sta­ni­sław Lose, Pa­tryk Lu­bry­czyń­ski, Ma­riola i Ja­ro­sław Ła­guna, Ja­cek Łan­gow­ski, Wie­sław Ła­tała, Jo­lanta Łub­czo­nek, Ignacy Łu­ka­sie­wicz, Mał­go­rzata Łu­ka­sie­wicz-Tra­czyń­ska, Kon­rad Łyś, To­masz i Niamh Ma­chu­ro­wie, Agnieszka Ma­dej, Anna Ma­dej, Da­riusz Ma­kać, We­ro­nika Ma­kow­ska, Mar­cin Ma­kówka, Ju­lia Ma­li­now­ska, Ja­nusz Ma­li­now­ski, Piotr Ma­li­now­ski, Hanna Ma­łecka, Szy­mon Ma­łecki, Anna Ma­łyszko, Ma­ciej Ma­ni­kow­ski, Agata Mar­cin­kow­ska, Ma­ria i Mi­ko­łaj Mar­cza­ko­wie, Se­ba­stian Ma­recki, Se­we­ryn Ma­rek, Ju­styna Ma­re­kwica, Jo­anna Żak-Mar­kie­wicz i Zbi­gniew Mar­kie­wicz, Piotr Mar­sza­łek, Alek­san­dra i Ignacy Ma­sny, Do­rota Ma­tu­siak, Mi­chał Ma­zur, Ja­kub Mel­lem, Mar­cin Mel­zacki, Jo­anna Fran­ciszka Met­zger, Piotr Michna, Pa­weł Mi­ko­łaj­czyk, Anna Mi­kos, Bar­bara Mi­lew­ska, To­masz Mi­łek, Prze­my­sław Mił­kow­ski, Gra­żyna i Sta­ni­sław Mo­zo­lo­wie, Zo­fia Na­chiło-Mor­biato, Jan Na­piór­kow­ski, ks. Krzysz­tof Nie­dał­tow­ski, Da­wid Nie­dbała, To­masz Ni­ty­cho­ruk, prof. Agnieszka No­gal, Ma­rzena Sta­ni­sława No­sow­ska, Ma­ria i Grze­gorz No­wa­ko­wie, To­masz Ociepka, Je­rzy Oiraj­ter, Pa­tryk Oiryś, Lu­iza i Ra­do­sław Okle­siń­scy, Pa­weł Ol­bryś, Róża i Eu­ge­niusz Ol­cza­ko­wie, Woj­ciech Olej­ni­czak, Ma­rina i Ma­ciej Olej­ni­ko­wie, Ze­non Ole­wicz, Mag­da­lena Osmol­ska, Ma­rek Osta­fiń­ski, Jo­anna i Ja­kub Pa­cior­ko­wie, Do­rota Pa­luch, Bar­bara Pan­kie­wicz, ks. prof. Ta­de­usz Pa­nuś, Jan Pa­paj, Ewa i Ja­ro­sław Pa­ra­dow­scy, Wi­told Pa­recki, Mi­ro­sław Par­tyka, Bar­tło­miej Paw­łow­ski, Wal­de­mar Paw­łow­ski, Ro­bert Pe­le­wicz, Ewa Per­ska­wiec, Woj­ciech Pia­secki, Bar­bara Pie­chow­ska, Bar­tosz Pie­kar­ski, Agnieszka Pie­lorz, Fi­lip Pie­strze­nie­wicz, Da­niel Pi­la­szek, Mag­da­lena Pin­kal­ska, Krzysz­tof Pio­trow­ski, Mag­da­lena Piw­nicka, Olga Płasz­czew­ska, Pa­weł Pła­tek, Anna Po­lkow­ska, ks. Raj­mund Pon­czek, An­toni Po­niń­ski, Ma­rek Po­pław­ski, Grze­gorz Po­stek, Marta Pro­chow­ska-Gabz­dyl, Ja­ro­sław Przy­by­sław­ski, Pa­weł Przy­cho­dzeń, Ma­ciej Ra­decki, Bar­tło­miej Ra­dzie­jew­ski, Elż­bieta i Grze­gorz Ra­taj­cza­ko­wie, Pau­lina i Ad­rian Re­co­wie, Piotr Re­mi­szew­ski, Wie­sław Resz­kow­ski, Iza­bela i Ma­riusz Re­zo­wie, Sła­wo­mir Ro­gow­ski, prof. Zo­fia Ro­siń­ska-Zie­liń­ska, Kry­styna Ro­żek-Le­siak, Bo­gu­sław Ru­del, Iza­bela i Piotr Rud­niccy, Lu­cyna Ru­sak, Re­nata Ru­sak, Wanda Rut­kow­ska, Ewa Ry­chlew­ska, Magda Ry­kow­ska, Sa­bina i Ma­ciej Rze­peccy Do­rota i Grze­gorz Rzeź­ni­ko­wie, Pa­weł Sa­dłow­ski, Mo­nika i Je­rzy Sa­ga­no­wie, Grze­gorz Sa­ko­wicz, Ma­ria Sa­lij, Ta­de­usz Sa­lij, Mał­go­rzata Sa­mo­jedny, ks. Ro­bert Sam­sel, Ro­man Sawka, Ma­ria Se­kuła, Grze­gorz Se­ra­fin, Hen­ryk Se­we­ry­niak, Mo­nika i Ro­bert Si­dor­czuk, Bo­gu­sława Sie­ro­szew­ska, Da­nuta Prył-Sil­ska i Ja­cek Sil­ski, Ja­cek Siń­ski, Mo­nika Sko­czy­las-Sroka, Krzysz­tof Skow­ron, Bo­gu­sław Skręta, Prze­my­sław Skręta, Luke Slade, Mi­chał Słaby, Anna Słota-Ci­chocka, Mał­go­rzata So­chań­ska, Gra­żyna Hal­kie­wicz-So­jak i Sła­wo­mir So­jak, Ja­cek So­liń­ski, Li­liana So­nik, Je­rzy So­ro­kow­ski, Sła­wo­mir Sta­cho­wicz, Mał­go­rzata Stad­nik, Ja­cek Sta­nia­szek, Da­nuta Sta­sik, ks. Ja­cek Sta­wik, Piotr Sta­wiń­ski, To­masz Sta­wi­szyn­ski, prof. Zbi­gniew Staw­row­ski, Bo­żenna i Krzysz­tof Ste­fan­ko­wie, Anna i Ma­rek Ster­ni­czu­ko­wie, An­drzej Stę­pień, Mi­ro­sława Stry­jek, Bar­bara Su­cho­row­ska-Wło­dar­czyk, Jo­lanta Su­doł, Ur­szula i Woj­ciech Swa­ko­nio­wie, Mar­cin Sy­chow­ski, Ro­bert Sza­le­wicz-Sza­le­gie­jew, Ta­de­usz Sza­wiel, Kon­rad Szcze­biot, Da­mian Szczer­baty, Anita i Mi­chał Szczu­row­scy, Anna Sze­liga, Na­ta­lia i Emil Szer­sze­nio­wie, Mag­da­lena Szew­czyk, Krzysz­tof Sze­wior, To­masz Szka­tuła, Piotr Szla­gow­ski, To­masz Szo­cik, To­masz Szopa, Bo­gu­miła Szpo­nar, prof. Ma­rek Szu­la­kie­wicz, Ju­styna i Ja­cek Szwan­dro­ko­wie, Jan Szwe­cho­wicz, Agnieszka Szym­czyk, Ar­ka­diusz Szysz­kow­ski, Ce­za­riusz Ści­siń­ski, Ry­szard Śla­ski, Ma­ria i Ma­te­usz Śro­do­nio­wie, ks. Ma­rek Świ­goń­ski, Anna Ta­la­row­ska, Ro­bert Tar­nacki, Ka­milla Thiel-Or­nass, prof. Ewa Thomp­son, Gra­ham Thomp­son, Be­ata Tim, Ja­cek To­dys, o. Ro­man To­ma­nek OMI, Cze­sław To­ma­szek, Agnieszka To­ma­szew­ska–Żmuda, Woj­ciech Tom­czyk, Ma­ciek To­mecki, ks. Piotr To­wa­rek, Agata i Woj­ciech Treb­nio­wie, Te­resa i Ka­ta­rzyna Tro­chim­czuk, Grze­gorz Trusz­kow­ski, Ma­rian Tu­rzań­ski, Piotr Tu­rzyń­ski, Adam Ty­chow­ski, Ju­styna Typa-Ro­goża, Agnieszka Uklań­ska, Jo­lanta Ula­tow­ska, Ma­rek Urba­now­ski, Ur­szula i An­drzej Wa­cław­czy­ko­wie, Ewa Wa­dziń­ska, Woj­ciech Wal­czyk, Alek­san­der Wal­don, Jan Wal­don, Elż­bieta i Jan Wa­lew­scy, Jo­anna War­dak, Ka­ro­lina i Da­niel War­dziń­scy, Piotr Wa­rych, Ry­szard Waw­ry­nie­wicz, Ro­bert Waw­rzeń, Da­riusz We­gner­ski, Ka­ta­rzyna Wę­grzyn, Woj­ciech Wi­dłak, Jo­lanta Wiech, Krzysz­tof Wie­lecki, Be­ata Wiel­ko­po­lan, Mo­nika Wierzba, Ewa i Ra­fał Wierz­cho­sław­scy, Łu­kasz Wiesz­cze­czyń­ski, Ma­ria Wil­czek, Anna Wi­liń­ska, Elż­bieta i Bog­dan Wi­śniew­scy, Pa­weł Wi­śniew­ski, Mi­chał Wi­ta­szek, Lu­cjan Wło­dar­czyk, Da­wid Woj­cie­szek, Iwona i Woj­ciech Wojt­cza­ko­wie, Ma­ria i Woj­ciech Wosz­czyń­scy, Krzysz­tof Woź­niak, Pa­tri­cia i Mi­chał Woź­nia­ko­wie, Mo­nika Ma­dej-Wój­cik i Ma­riusz Wój­cik, Adam Wy­lę­gała, Ali­cja Wy­socka, Mo­nika Wy­szo­mir­ska-Łap­czyń­ska, An­drew Za­choszcz, Ewa Za­jąc, prof. Krzysz­tof Za­nussi, Grze­gorz Za­rzeczny, Dyzma Za­wadzki, Cze­sława Za­wrot­niak, Iwona Ząb­ko­wicz, Do­rota i To­masz Zdzieb­kow­scy, Jan Zdzie­nicki, prof. Mi­chał Ze­mbrzu­ski, Da­riusz Zgutka, Marta Zie­liń­ska, Ka­mil Zie­mian, Łu­kasz Ziół­kow­ski, Piotr Zno­jek, Wanda Zwi­no­grodzka, Iza­bella i Wi­told Żó­rań­scy oraz 18 dar­czyń­ców, któ­rzy pra­gnęli za­cho­wać ano­ni­mo­wość.

Pro­log

Mam na imię Fran­ciszka. Przy­szłam na świat w ma­leń­kiej wio­sce So­cho­nie na Pod­la­siu, w ro­dzi­nie o rol­ni­czych ko­rze­niach, jako że źró­dło­słów na­zwi­ska So­choń na­wią­zuje do so­chy – drew­nia­nego na­rzę­dzia do ora­nia ziemi. W na­szym domu za­cho­wała się też pa­mięć o nie­ja­kim ka­wa­le­rze So­chon de Flotte, uro­dzo­nym 13 lipca 1434 roku. Był po­dróż­ni­kiem i że­gla­rzem, pa­nem na Mont­maur. Nie wia­domo, czy miał on z nami coś wspól­nego, ale wy­da­rze­nia i po­sta­cie hi­sto­ryczne, choćby nie­pewne, po­zo­stają tak samo ważne jak otrzy­mana od Boga in­te­li­gen­cja. Je­stem przy tym zwy­kłą ko­bietą, którą Stwórca ob­da­rzył nie­zwy­kłą ła­ską. O tym, w jaki spo­sób ko­rzy­sta­łam z tej pły­ną­cej pro­sto z nieba życz­li­wo­ści, jest ta moja opo­wieść, nie­kiedy może na­zbyt szczera.

Przez ten czas zdo­by­łam pewne prak­tyczne do­świad­cze­nie i wie­dzę, gdyż wsłu­chi­wa­łam się we wspo­mnie­nia, szkoda że nie­zbyt czę­ste, swego męża Jó­zefa i wy­zna­nia wła­snego syna, który za­raz po ukoń­cze­niu stu­diów po­lo­ni­stycz­nych od­krył po­wo­ła­nie do służby ka­płań­skiej, a za­konna po­stawa Teo­fili wiele zmie­niła w moim ro­zu­mie­niu rze­czy­wi­sto­ści.

Z Jó­ze­fem by­łam szczę­śliwa, choć ta mi­łość wy­ma­gała ode mnie wiele wy­siłku. Jej rytm zo­stał nie­spo­dzia­nie za­bu­rzony pod­czas wojny, kiedy z na­gła za­ko­cha­łam się w nie­miec­kim ofi­ce­rze Da­nielu. Coś ta­jem­ni­czego mnie z nim po­łą­czyło, ja­kieś bli­żej nie­znane przy­ka­za­nie, nie­na­rzu­cone z ze­wnątrz, lecz kie­ru­jące nami od środka. Jed­nym ser­cem po­ko­cha­łam dwóch męż­czyzn, ro­zu­mie­jąc, że po­peł­niam grzeszne świę­to­kradz­two.

Ale nie umia­łam i chyba nie chcia­łam wy­rzec się żad­nego z tych do­znań. Były bo­wiem poza ja­ką­kol­wiek kon­trolą, nie­za­leżne od nas jako nie­po­jęty dar, owoc spo­tkań, ma­rzeń, splo­tów prze­żyć oraz usta­wicz­nych spoj­rzeń Nie­wi­dzial­nego, któ­rego ob­ra­zem je­ste­śmy do­słow­nie wszy­scy w do­cze­snych kra­jo­bra­zach.

Co­kol­wiek więc by­ście wy, Czy­tel­nicy, po­wie­dzieli o tej ga­wę­dzie, nie lek­ce­waż­cie sprawy naj­waż­niej­szej: uczy ona, że osnową daru, ja­kim jest ży­cie, po­zo­staje mi­łość, także do wła­snej Oj­czy­zny, oraz przy­na­leżne tej mi­ło­ści cier­pie­nie, za­bar­wione na­dzieją zba­wie­nia wy­słu­żo­nego na wzgó­rzu Gol­goty przez Chry­stusa. Tam wła­śnie ma po­czą­tek i ko­niec wszystko, co prze­ży­łam, idąc przez burz­liwą, czę­sto zdra­dliwą co­dzien­ność.

Czy­ta­jąc, zo­ba­czy­cie, jak w wielu przy­pad­kach od­mienne li­nie ist­nie­nia za­zę­biają się ze sobą w rytm krwi pul­su­ją­cej w na­szych cia­łach po­my­śla­nych przez Naj­wyż­szego w naj­drob­niej­szych szcze­gó­łach już w ta­jem­nicy Stwo­rze­nia. Na chwałę Nieba i na chwałę Ziemi.

Mą­drej lek­tury.

.

Pa­mięci mo­jego Wuja,

star­szego strzelca Wła­dy­sława So­cho­nia,

który zgi­nął pod Monte Cas­sino

12 maja 1944 roku

.

Każde ży­cie jest ży­ciem do ko­goś

skie­ro­wa­nym i o tyle – tylko o tyle –

jest ży­ciem sen­sow­nym, je­śli na­wet

sam sens ży­cia spo­wija cał­ko­wity mrok.

Imre Ker­tész, Dzien­nik ga­ler­nika,tłum. Elż­bieta Ce­giel­ska, War­szawa 2006

Te­le­fon

Ostry dźwięk te­le­fonu wy­rwał mnie z sen­nej ci­szy. Nie wie­dzia­łam, co się dzieje. Za oknem drżały listki sta­rej ja­błoni. Z po­kry­tej cy­nową bla­chą wieży po­bli­skiego ko­ścioła do­bie­gało zdła­wione bi­cie dzwonu.

– Pro­szę pani – do­tarło do mnie, kiedy pod­nio­słam słu­chawkę. – Nie mo­żemy do­rę­czyć te­le­gramu pod wska­zany ad­res. Nikt już tam nie mieszka.

– Jakże to – od­rze­kłam – mój syn wi­dział się ze swoim bra­tem le­d­wie pół roku temu. To ja­kaś po­myłka albo nie­do­pa­trze­nie.

Znie­chę­cona po­szłam do sto­ło­wego po­koju. Jó­zef le­żał w oto­cze­niu ża­łob­nych kwia­tów. Twarz miał owi­niętą ban­da­żem, usta za­ci­śnięte, ręce zwią­zane ró­żań­cem; tuż przy jego sercu zo­ba­czy­łam ob­ra­zek z wi­ze­run­kiem mi­ło­sier­nego Je­zusa. Ściany od­bi­jały mi­go­tliwy blask świec usta­wio­nych na dwóch wy­so­kich lich­ta­rzach, prze­chod­nie za oknem nie za­trzy­my­wali się, cho­ciaż czarne cho­rą­gwie przy­mo­co­wane do płotu za­chę­cały do wej­ścia i usza­no­wa­nia zmar­łego.

Wi­dzia­łam dzieci bie­ga­jące w ni­szy po­dwó­rza, pod­no­szące ręce z ucie­chy, prze­krzy­ku­jące się z pi­skiem zwin­nych ja­skó­łek. Silny wiatr ude­rzał o fra­mugi okien, co ozna­czało, że ży­cie ma swoje prawa, któ­rych nie wy­pa­dało igno­ro­wać.

Usia­dłam przy brzegu trumny ni­czym ster­nik, wie­dząc, że nie znaj­duję się na żad­nym statku, i za­py­ta­łam:

– Kiedy przyj­dzie ksiądz z po­sługą?

– Or­ga­ni­sta mó­wił, że około trzy­na­stej – od­po­wie­dział mój przed­ostatni syn Ja­nek.

– To do­brze.

Po­trze­bo­wa­łam czasu, by po­ko­nać gnież­dżący się w sercu ból. Z tej ra­cji usi­ło­wa­łam po­wró­cić do daw­nych lat, peł­nych bie­ga­niny wśród krza­ków bzów i łóz opa­su­ją­cych So­cho­nie wzdłuż i wszerz. Wtedy w na­mio­cie zbu­do­wa­nym z pod­nisz­czo­nych ko­ców od­czu­łam po raz pierw­szy smak nie­zna­nej ra­do­ści. Wpa­tru­jąc się w swoje młode ciało, ze zdzi­wie­niem roz­po­zna­łam, że jest w nim ja­kaś siła, któ­rej nie będę mo­gła się oprzeć, a świat, który mnie wtedy ota­czał, wy­da­wał się przej­rzy­sty, ła­twy do po­zna­nia. To­też nie stra­ci­łam skry­tej pod skórą wiary w sens nie­wia­do­mej przy­szło­ści.

– Nie je­ste­śmy w sta­nie do­star­czyć wia­do­mo­ści. Ze­non So­choń nie mieszka przy ulicy Gdyń­skiej od dłuż­szego czasu – usły­sza­łam po­now­nie.

Odło­ży­łam słu­chawkę i na­tych­miast po­pro­si­łam Janka, żeby za­dzwo­nił do Krzysz­tofa, przy­ja­ciela z Gdań­ska, który mógłby po­je­chać na Gdyń­ską i spraw­dzić, co tam się stało. Przy oka­zji za­uwa­ży­łam, że nie­zbyt wi­doczne z da­leka plamki krwi po­kry­wały twarz mo­jego męża, a dro­biny potu po­zo­sta­wiły na niej za­gad­kowe kre­ski. Ze­bra­łam je w ku­be­czek dłoni i po­kro­pi­łam jego zwłoki.

Po­my­śla­łam o Ze­no­nie, który za mło­dych lat nie­spo­dzia­nie wy­je­chał z Wa­sil­kowa. Po­rzu­cił uko­chany mo­to­cykl i wspo­mnie­nia z woj­ska, ma­rząc o ka­rie­rze par­tyj­nego dy­gni­ta­rza. Jó­zef nie ode­zwał się ani sło­wem. Po­wie­dział tylko, że nie po­zwoli, żeby jego wła­sny syn wy­darł z ro­dzin­nego domu du­szę, od­da­jąc się w nie­wolę ko­mu­ni­stów i zło­wro­gich ha­seł.

Od tam­tej pory obaj za­cięli się w so­bie. Ze­non osiadł na stałe w Gdań­sku, za­trud­nił się w stoczni jako dys­po­zy­tor; wie­rzył w le­wi­cową pra­wo­rząd­ność, łak­nął uzna­nia i wła­dzy. Za wszelką cenę. Te plany osta­tecz­nie speł­zły na ni­czym, skur­czone de­fi­ni­tyw­nie do spół­dziel­czego miesz­ka­nia z nie­wielką kuch­nią, wer­salką i kre­den­sem za­rzu­co­nym szkla­nymi fi­gur­kami Matki Bo­żej ro­dem z wiej­skiego od­pu­stu.

Dla­czego zna­la­zły się w jego po­koju, skoro z rzadka prze­kra­czał próg pa­ra­fial­nego ko­ścioła, bę­dą­cego – jak okre­ślił – w prze­wle­kłej bu­do­wie? „Wiara nisz­czy spra­wie­dli­wość” – ma­wiał w prze­bły­skach we­so­ło­ści po zwin­nym wy­chy­le­niu ko­lej­nego kie­liszka wódki.

Miał wła­sne spo­soby go­dze­nia się z ak­tu­alną rze­czy­wi­sto­ścią. Po­le­gały one na przyj­mo­wa­niu urzę­do­wych prze­pi­sów jako ge­stów do­brej woli ze strony tych, któ­rzy wstę­po­wali na try­bunę pierw­szo­ma­jową, ma­jąc w tle wi­wa­tu­jące tłumy, falę trans­pa­ren­tów i gim­na­styczne układy cho­re­ogra­ficzne.

Ni­gdy nie do­pusz­czał do głosu przy­pusz­cze­nia, że so­cja­lizm mógłby pro­wa­dzić choćby do cie­nia nie­uczci­wo­ści. A na­wet gdyby tak się zda­rzyło, wi­dział w tym zrzą­dze­nie tak zwa­nej dzie­jo­wej ko­niecz­no­ści.

W dniach wol­nych od pracy od­wie­dzał nie­licz­nych zna­jo­mych, z któ­rymi tań­czył wo­kół stołu przy­kry­tego ko­lo­rową ce­ratą, pił aż do za­tra­ce­nia, a wie­czo­rami szu­kał po­cie­chy w por­to­wych ba­rach, da­jąc wszem wo­bec do zro­zu­mie­nia, że fak­tycz­nie za­ufał czer­wo­nej ide­olo­gii są­czą­cej się z pla­ka­tów po­roz­wie­sza­nych w naj­bar­dziej uro­kli­wych ulicz­kach mia­sta. Nie za­ło­żył ro­dziny, nie klę­czał przed oł­ta­rzem, nie szy­bo­wał do szpi­tala z pę­kiem goź­dzi­ków, nie­siony krzy­kiem nowo na­ro­dzo­nej có­reczki. Nad to wszystko wy­niósł lo­jal­ność wo­bec ak­cep­to­wa­nych przez sie­bie za­pa­try­wań, uf­ność w moc ro­bot­ni­czych ide­ałów.

– Ale do­syć tych my­śli o Zenku – po­wie­dzia­łam do sa­mej sie­bie, za­uwa­żyw­szy, że są­sie­dzi wresz­cie przy­szli, by zło­żyć wy­razy współ­czu­cia. Przyj­mo­wa­łam je z uda­waną uprzej­mo­ścią. Jak­bym spała. Głowę prze­chy­la­łam to w lewo, to w prawo, nogi krzy­żo­wa­łam ze świa­tłem wy­do­by­wa­ją­cym się ze szcze­liny w su­fi­cie. Ze spo­ko­jem po­de­szłam do te­le­fonu, który znowu za­dzwo­nił.

– Pani Fran­ciszko – uło­wi­łam uchem głos ko­legi Janka – Ze­non nie żyje. Zmarł w do­syć nie­ja­snych oko­licz­no­ściach.

– Jak to zmarł? Gdzie, kiedy? – za­py­ta­łam z trwogą.

– Mu­si­cie się sami zo­rien­to­wać, warto przy­je­chać do Gdań­ska.

Na­za­jutrz by­łam już z Jan­kiem na miej­scu. Błą­dzi­li­śmy wśród blo­ko­wisk Ża­bianki, ni­czym tra­pe­rzy po­szu­ku­jący śla­dów zwie­rzyny, aż wresz­cie we­szli­śmy do rdza­wego mrów­kowca co­kol­wiek za­nie­po­ko­jeni pa­nu­jącą do­okoła ci­szą. Są­siadka Zenka zdra­dziła, że kie­dyś, za­uwa­żyw­szy uchy­lone drzwi jego miesz­ka­nia, we­szła do środka. Sie­dział, a wła­ści­wie le­żał w fo­telu, z prze­chy­loną do tyłu głową. Oczy miał prze­sło­nięte po­światą, usta otwarte, jakby po­kryte bez­barwną ma­ścią. Obok niego na stole pię­trzyły się sterty naj­róż­niej­szych pa­pie­rów i nie­do­pałki pa­pie­ro­sów. Na ten wi­dok He­lena wy­bie­gła z krzy­kiem na ko­ry­tarz. Nikt nie sły­szał jej na­wo­ły­wań.

Me­ble, sprzęty, przed­mioty nie­wia­do­mego po­cho­dze­nia, nie­gdyś oży­wia­jące miesz­ka­nie zmar­łego, ktoś zniósł do piw­nicy i po­zo­sta­wił w nie­ła­dzie. Zdję­cia, ubra­nia, na­rzę­dzia, urzę­dowe i pry­watne li­sty. Nie mo­gli­śmy się ro­ze­znać ani w imio­nach, ani w na­zwi­skach wid­nie­ją­cych na pła­skich ko­per­tach.

Po co grze­ba­li­śmy w tych po­zo­sta­ło­ściach po kimś, kto wy­da­wał się nie­mal obcy? Więzy ro­dzinne ni­czego nie mo­gły już ura­to­wać. Sta­łam po­środku zga­słego ży­cia i my­śla­łam o tym, co się sta­nie, kiedy moje oczy ściem­nieją jak oczy Jó­zefa, ciało przy­bie­rze grom­niczną barwę, a stopy znie­ru­cho­mieją. Czy jest coś, co zo­sta­nie po mnie na trwałe? Pół­przy­tom­nie unio­słam głowę, kiedy w drzwiach skła­dziku mi­gnął nie­bie­ski mun­dur. Zro­zu­mie­li­śmy, że na­leży je­chać na ko­mendę.

A tam wszystko było za wiel­kie i nie­sto­sowne: he­ba­nowe biurka, przy­wie­zione za­pewne z nie­miec­kich re­zy­den­cji, drzwi zdobne w mo­siężne kraty, cięż­kie okna pa­mię­ta­jące przed­wo­jenny zby­tek, ka­flowe piece przy­ozdo­bione ko­lo­ro­wymi ma­lo­wi­dłami, wresz­cie lampy o wy­dłu­żo­nych szyj­kach, świe­cące od rana. Usie­dli­śmy znę­kani na przy­sta­wio­nych na­prędce krze­słach, przy­glą­da­jąc się mi­li­cjan­towi, który bez­myśl­nie ry­so­wał na ro­gach ga­zety ja­kieś li­nie, po czym je za­ma­zy­wał.

– Szu­ka­li­śmy was po ca­łej Pol­sce, lecz nie udało się. Nie wie­dzie­li­śmy – oznaj­mił, wy­cią­ga­jąc z szu­flady biurka plik do­ku­men­tów – że nie­ży­jący miał ro­dzinę. Wi­dy­wa­li­śmy go za­wsze w po­je­dynkę, no, może z ko­le­gami w knaj­pie lub w biu­rze za­kła­do­wej ko­mórki par­tyj­nej. Nie­wiele o nim zdo­ła­li­śmy się do­wie­dzieć, choć o in­nych pra­cow­ni­kach po­sia­da­li­śmy naj­bar­dziej in­tymne dane. To­wa­rzysz Ze­non, to rzad­kość w na­szej branży, zdo­był sporą nie­za­leż­ność, któ­rej za­zdro­śnie strzegł.

Mi­li­cjant za­mknął oczy, chcąc prze­dłu­żyć sens tego, co po­wie­dział, i do­syć szorstko stwier­dził: – Musi pani pod­pi­sać to oświad­cze­nie:

Pod wska­za­nym ad­re­sem zmarły za­miesz­ki­wał sa­mot­nie. Pod­czas pro­wa­dzo­nych czyn­no­ści nie zdo­łano usta­lić ani bliż­szych, ani dal­szych krew­nych Ze­nona So­cho­nia. W związku z po­wyż­szym pro­szę o roz­wa­że­nie moż­li­wo­ści wsz­czę­cia z urzędu po­stę­po­wa­nia o za­bez­pie­cze­nie spadku po zmar­łym. Do wia­do­mo­ści Ad­mi­ni­stra­cji Spół­dzielni Miesz­ka­nio­wej Osie­dle Mło­dych.

Z ocze­ki­waną ulgą po­kwi­to­wa­łam pod­su­nięte oświad­cze­nie. Nie­zbyt wy­raźną od­bitkę scho­wa­łam od razu do kie­szeni. Wy­cho­dząc, nie oglą­da­li­śmy się za sie­bie, nie pod­no­si­li­śmy oczu, za­słu­chani w nie­spo­kojne bi­cie wła­snych serc. Wo­kół wi­ro­wały płatki mo­krego śniegu, prze­świe­tlone przed­po­łu­dniową ja­skra­wo­ścią. Ja­kaś nie­młoda już ko­bieta za­trzy­mała się przy nas i za­py­tała:

– Może pań­stwu po­móc? – i ma­chi­nal­nie po­dała memu sy­nowi rękę. – Ach, prze­pra­szam sza­now­nego księ­dza, nie za­uwa­ży­łam ko­lo­ratki.

– To dro­biazg, nic god­nego prze­pro­sin – za­re­ago­wał.

Po­szli­śmy w stronę sta­cji ko­lejki. Nim od­na­leź­li­śmy wolne miej­sca w prze­dziale, raz jesz­cze przyj­rza­łam się kartce, którą w po­śpie­chu pod­pi­sa­łam. Słowa ni­czego nie tłu­ma­czyły, a na­wet po­sze­rzały nie­od­gad­nione. Zgnio­tłam świ­stek w dłoni i wsu­nę­łam pod połę okry­cia, bę­dąc sta­now­czo prze­ko­nana, że wi­dzę twarz Ze­nona za­ry­so­waną na szy­bie pę­dzą­cego po­ciągu. Przez kil­ka­dzie­siąt mi­nut sie­dzia­łam sku­lona, aż w końcu po­sły­sza­łam: „Sta­cja koń­cowa, pro­szę wy­sia­dać”.

Wy­szli­śmy z prze­działu z nie­zno­śnym szu­mem w skro­niach. Za­mó­wi­li­śmy tak­sówkę i po trzy­dzie­stu mi­nu­tach zna­leź­li­śmy się przy cmen­ta­rzu. Kie­rowca nie po­tra­fił wy­szu­kać wła­ści­wego wej­ścia, więc sami mu­sie­li­śmy je od­na­leźć. Groby przy­po­mi­nały sza­ro­bru­natną mo­zaikę. Jedno, co mo­gli­śmy zro­bić, to zdać się na ro­dzinną in­tu­icję. Wiał nie­zbyt silny wiatr. Zza drzew wy­nu­rzały się cie­nie, opla­ta­jąc na­sze głowy ni­czym ca­łun. Ba­gni­sty piach tward­niał pod sto­pami. Od­dy­cha­li­śmy co­raz cię­żej i wol­niej – bar­dzo, i to bar­dzo zmę­czeni.

W końcu do­tar­li­śmy na obrzeża tego mia­sta wiecz­nego spo­czynku. Ta­bliczka przy­bita do drew­nia­nego krzyża nie­wiele wy­ja­śniała. By­li­śmy sami, do­my­śla­jąc się, że to miej­scowy gra­barz po­ło­żył na gro­bie Zenka kwiaty, zmar­z­nięte te­raz, bez ży­cia. Dłuż­szą chwilę sta­li­śmy w mil­cze­niu, kiedy na­gle na­stą­pił gło­śny wy­buch; roz­le­gły się czy­jeś krzyki i na­wo­ły­wa­nia, po czym na­stała głu­cha ci­sza.

– Co się dzieje? – za­py­ta­łam.

– Nie wiem, mamo.

„Wieczny od­po­czy­nek racz mu dać, Pa­nie...” – wy­szep­ta­li­śmy w za­my­śle­niu, do szczętu zdez­o­rien­to­wani i przy­gnę­bieni.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.