79,99 zł
Jak bogowie pośród ludzi– 100 PROCENT PRAWDY O 1 PROCENCIE NAJBOGATSZYCH
Wielu ich podziwia, inni im zazdroszczą, niektórzy nimi pogardzają. Fascynują nas od zawsze: bogacze, krezusi, miliarderzy.
Guido Alfani, wybitny historyk gospodarki, kreśli bodaj najbardziej kompletny portret zachodnich bogaczy. Sprawdza, kim byli, jak zdobyli swe fortuny, jakie role odgrywali w społeczeństwie i jak ich postrzegano – od starożytności po pandemię COVID-19.
Już średniowieczni myśliciele obawiali się, że najzamożniejsi staną się „jak bogowie pośród ludzi”. Dziś, gdy Jeff Bezos czy Elon Musk gromadzą rekordowe sumy, także my zastanawiamy się, czy bogactwo może – i powinno – mieć granice i jak jego koncentracja wpłynie na losy świata. Guido Alfani uważnie przygląda się tym lękom i niepokojom, badając związki bogaczy z polityką czy ich losy w czasach kryzysów i zawirowań. I wskazuje, że odpowiedzi na nasze pytania możemy znaleźć na kartach historii.
Guido Alfani w tej wybitnej książce proponuje wnikliwą analizę długofalowych trendów i zaprasza do refleksji nad przyszłością. Lektura obowiązkowa! Thomas Piketty, autorKapitału w XXI wieku
Alfani przygląda się, jak perypetie bogaczy wpływały na losy całych społeczeństw. Ta mistrzowska synteza odsłania najgłębsze korzenie współczesnych nierówności. Walter Scheidel, autor Wielkiego zrównywacza
Gudio Alfani– jest profesorem historii gospodarczej na Uniwersytecie Bocconiego w Mediolanie i autorytetem w dziedzinie badań nad średniowieczną i nowożytną historią Europy. Interesują go zwłaszcza zagadnienia nierówności, mobilności społecznej, a także społeczna historia epidemii. Wykładał m.in. w paryskiej École des Hautes Études en Sciences Sociales i London School of Economics, a także na Oksfordzie oraz City University of New York.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 845
Tytuł oryginałuAs Gods Among Men. A History of the Rich in the West
Projekt okładkiHaley Chung
Ilustracja na okładceSzlachcic polski, Rembrandt van Rijn, olej na desce, 1637 / Bridgeman Images
Przygotowanie okładki do drukuKarolina Żelazińska-Sobiech
Redaktor prowadzącyBartłomiej Kaftan
RedakcjaŁukasz Klesyk
KorektaMirosława Kostrzyńska, Edyta Domańska-Bożek
Copyright © 2023 by Princeton University Press Copyright © for the Polish translation by Władysław Jeżewski, 2025 Copyright © Wielka Litera Sp. z o.o., Warszawa 2025
Żaden fragment tej książki nie może być wykorzystywany do szkolenia systemów sztucznej inteligencji.
ISBN 978-83-8360-315-5
Wielka Litera Sp. z o.o. ul. Wiertnicza 36 02-952 Warszawa
Konwersja do formatu ePub 3: eLitera s.c.
Podczas długich lat pracy nad tą książką zaciągnąłem ogromny dług wdzięczności u wielu kolegów po fachu, którzy chętnie służyli mi radą i pomocą.
Moje serdeczne podziękowania w pierwszej kolejności zechcą przyjąć: Francesco Ammannati, Gabriele Ballarino, Samuel K. Cohn, Andrea Colli, Mattia Fochesato, Roberta Frigeni, Giacomo Gabbuti, Alexander Kentikelenis, Peter Lindert, Luciano Maffi, Donato Masciandaro, Maarten Prak, Simon Szreter, Giacomo Todeschini i Jenny Trinitapoli, którzy byli tak dobrzy, że przeczytali i opatrzyli uwagami różne fragmenty maszynopisu. Jestem im wdzięczny za intelektualne wsparcie, a także za przyjaźń; dzięki niej nasze dyskusje (prowadzone w towarzyskiej atmosferze, ilekroć nadarzyła się okazja) były zawsze prawdziwą przyjemnością. Peter Lindert zasługuje w tym miejscu na osobną wzmiankę, bo nie tylko skierował mnie na tę drogę dociekań i dołożył starań, by ulepszyć literacką i naukową formę moich wywodów, ale też pokazał mi, jak tworzyć dzieło z intelektualnym i naukowym rozmachem. Thilo Albers, Dan Bogart, Neil Cummins, Jonathan Levy, Giuseppe De Luca, Marcelo Medeiros, William D. Rubinstein i Simona Feci nie mniej szczodrze dzielili się ze mną informacjami i/lub doradzali mi w sprawach literatury przedmiotu, z którą powinienem się zapoznać.
Dziękuję Felixowi Schaffowi i Soni Schifano, którzy pomagali mi od samego początku pracy nad książką aż do jej zakończenia, najpierw jako studenci, potem asystenci, a w końcu koledzy i współautorzy. Dzięki nim zaznałem największej satysfakcji, jaka może stać się udziałem wykładowcy: uczenia się od własnych uczniów.
W trakcie tego wieloletniego przedsięwzięcia korzystałem też z najróżniejszej pomocy swoich asystentów, z których wielu jest już dziś samodzielnymi pracownikami naukowymi albo znajduje się na dobrej drodze, by nimi zostać. Byli to Vincenzo Alfano, Giovanni Angioni, Michele Bolla, Alessandro Brioschi, Bianca Brunori, Pier Paolo Creanza, Federico Marri i Elisa Serri.
Praca nad książką wymagała nie tylko czasu, lecz także sprzyjających warunków. Pragnę podziękować Uniwersytetowi Bocconiego, a zwłaszcza należącemu doń Dondena Centre, członkostwem którego szczycę się od chwili jego założenia, za to, że zapewnił mi takie warunki. Dziękuję także wielu moim kolegom i przyjaciołom z tej uczelni za niezachwiane wsparcie, motywowanie mnie i ciągłe przypominanie, że w naukach społecznych „więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie...”. Na specjalne wyrazy wdzięczności zasłużył Francesco Billari, który udzielił mi niezwykle istotnej pomocy w początkowej fazie przedsięwzięcia.
Część książki powstała w czasie mojego urlopu naukowego jesienią 2019 roku, który spędziłem na wydziale historii gospodarczej London School of Economics and Political Science. Pierwszą redakcję ukończyłem w czasie pobytu w Trinity College w Dublinie, latem 2022 roku. Dziękuję obu instytucjom i wszystkim kolegom po fachu, którzy gościnnie przyjęli mnie w Londynie i Dublinie, za stworzenie mi idealnych warunków do pracy. Niestety wybuch pandemii COVID-19 zniweczył mój plan pobytu naukowego wiosną 2020 roku w Stone Center on Socio-Economic Inequality w Nowym Jorku, gdzie zamierzałem kontynuować badania. Chciałbym jednak podziękować Stone Center za propozycję i za to, że umożliwiło mi zdalną współpracę. Kontakty z jego pracownikami, dla których żywię wielkie uznanie, pomogły mi w zgłębianiu zagadnień nierówności i ruchliwości społecznej, na czym skorzystała też moja książka.
Szczególne wyrazy wdzięczności kieruję pod adresem biblioteki Uniwersytetu Bocconiego i pracowników jej wypożyczalni międzybibliotecznej. Od samego początku swojej kariery akademickiej wiele zawdzięczam kompetencjom tych ludzi, a o ich gotowości do realizacji moich „specjalnych zamówień” świadczą stosy wypożyczonych książek piętrzące się w moim gabinecie. Wszystkie zostaną zwrócone, i to już wkrótce. Obiecuję.
Najgorętsze podziękowania składam swojej żonie Elisie i naszym fantastycznym dzieciakom, Flavio i Giulio, którzy w ciągu kilku ostatnich miesięcy musieli znosić to, że ich mąż i ojciec kończy pracę nad książką. Kocham was z całego serca.
Bogacze budzą dziś na Zachodzie obsesyjne wręcz zainteresowanie. Zewsząd słychać pytania: co to za ludzie, w jaki sposób zdobyli majątek, jak się zachowują? O bogaczach, zwłaszcza tych największych – podziwianych i wychwalanych, a jednocześnie piętnowanych i pogardzanych – mówi się coraz częściej. Niektórzy z nich postanowili zyskać sławę, o którą dziś łatwiej niż dawniej, dzięki nowym sposobom porozumiewania się i mediom społecznościowym. Tyle na pewno zmieniło się od średniowiecza, kiedy to bogaczom wręcz nie wolno było wyglądać na ludzi zamożnych (a przynajmniej pokazywać pełni swego bogactwa). Nadmierne gromadzenie dóbr doczesnych uważano za rzecz grzeszną, a nawet szkodliwą dla właściwego funkcjonowania (chrześcijańskiego) społeczeństwa i jego instytucji, zwłaszcza politycznych. Zdaniem niektórych średniowiecznych myślicieli, wielcy bogacze, w razie otrzymania „równego” dostępu do instytucji politycznych, byliby „jak bogowie pośród ludzi”. A tego rzecz jasna nikt sobie nie życzył.
Czy jednak dużo się od tego czasu zmieniło? Sam fakt, że o bogaczach tyle się dziś mówi (i mówiło dawniej), każe przypuszczać, że jest im trudno – i zawsze było – znaleźć sobie miejsce w społeczeństwie. Związki między teraźniejszością a przeszłością, ukryte, ale wyraźnie widoczne, gdy tylko się ich poszuka, są głównym przedmiotem tych rozważań. Moim celem nie jest prosty opis życia i działalności bogaczy albo superbogaczy, nie kieruje mną też ani osobista fascynacja, ani niechęć do nich. Staram się ukazać ogólne dzieje ludzi bogatych na Zachodzie. Będą one ilustrowane wieloma przykładami z ich życia, nie zabraknie też krótkich biografii niektórych wyjątkowych osób (oprócz tego, że służą one egzemplifikacji określonych tez, są często zajmujące i pouczające). Anegdoty te będą jednak towarzyszyć systematycznemu wykładowi.
Z biegiem stuleci zmieniło się wiele i dzisiejsi bogacze na pewno nie doszli do majątku dokładnie tak samo, jak krezusi w czasach średniowiecza (Elon Musk to nie Alan Rufus), nie mówiąc o starożytności. Ale interesujące nas kwestie, które ich dotyczą, są w dużej mierze takie same, wszystko jedno, czy chodzi o teraźniejszość czy przeszłość. Te wspólne kwestie, z punktu widzenia historii gospodarczej i społecznej, którą się zajmuję, uzasadniają próbę ogólnej analizy, obejmującej okres od średniowiecza po czasy najnowsze, z częstymi wypadami w starożytność. Takie ujęcie jest konieczne, jeśli mamy dojść do sedna sprawy. Jakie da się wyróżnić stałe elementy, występujące we wszystkich okresach historycznych? Jakie są podobieństwa między dawnymi bogaczami a dzisiejszymi właścicielami wielkich fortun? Jak podobieństwa te przyczyniają się do lepszego zrozumienia społecznych obaw, które wzbudza sama obecność krezusów, obaw charakterystycznych, jak się zdaje, dla społeczeństw zachodnich we wszystkich epokach? Aby odpowiedzieć na te pytania, musimy zastosować ujęcie historyczne. Po pierwsze, jeśli tego nie zrobimy, może się okazać, że porównujemy, by tak rzec, gruszki z jabłkami. Po wtóre, jeżeli nie sięgniemy do przeszłości, a zwłaszcza przeszłości odległej, umkną nam niektóre najważniejsze i najciekawsze zagadnienia wymagające zbadania.
Nie jest to książka „przeciwko” bogatym, ale „o” nich. Nie napisałem jej po to, żeby krytykować ich postępowanie czy korzystać z ludzkiej niechęci do tych osób dla zyskania taniego rozgłosu. Kierowało mną autentyczne pragnienie, by dowiedzieć się, kim byli dawni bogacze. Pragnienie to zrodziło się niemal przypadkowo z moich zainteresowań naukowych, których głównym obszarem są nierówności ekonomiczne. Uświadomiwszy sobie, że bogacze, zwłaszcza ci z czasów przedprzemysłowych, rzadko byli przedmiotem naukowych dociekań, postanowiłem podjąć to ambitne przedsięwzięcie badawcze1. Ponieważ okazało się naprawdę bardzo ambitne, można zapytać, dlaczego książka nie jest jeszcze ambitniejsza i nie dotyczy bogaczy na całym świecie, a tylko tych na Zachodzie. Główny powód jest następujący: ograniczenie badań do Zachodu pozwala na postawienie tezy o historycznej trwałości stosunku zachodniego społeczeństwa do bogaczy, roli, jaką im ono przypisuje, i zachowań, jakich od nich oczekuje; trwałość ta jest głęboko zakorzeniona w zachodniej kulturze, na co od średniowiecza duży wpływ miało chrześcijaństwo. Poza tym, o ile mi wiadomo, bogacze z innych części świata nie dorobili się jeszcze obszerniejszej literatury przedmiotu. Ich historia z, dajmy na to, Azji Wschodniej byłaby na pewno bardzo ciekawa i pomogłaby dopełnić obraz, umożliwiając w końcu napisanie powszechnej historii bogaczy. Na razie jednak musimy się skupić na tej lepiej udokumentowanej – z Zachodu, przy czym przez „Zachód” rozumiem obszar geograficzny i kulturowy obejmujący Europę, Amerykę Północną i inne „zachodnie ekspozytury”, których kultura ma przeważnie europejski rodowód.
Książka poświęcona jest bogaczom (ludziom majętnym) jako grupie socjoekonomicznej charakteryzowanej przez zamożność, a nie konkretnym majętnym osobom, dynastiom, klasom społecznym (w tym klasom „uprzywilejowanych”) czy też nierówności majątkowej. Owe pozostałe przedmioty badań interesowały uczonych znacznie częściej niż bogacze, dlatego trzeba zacząć od krótkiego wyjaśnienia różnic i związków między nimi a tematem naszych rozważań.
Piśmiennictwo historyczne obfituje w prace dotyczące majętnych osób, rodzin lub dynastii. Wszak najbogatsi tym się między innymi różnią od zwykłych ludzi, że pozostawiają po sobie znacznie obszerniejszą dokumentację; różnica ta jest tym większa, im bardziej cofniemy się w przeszłość. Jednakże prace te bardzo rzadko noszą charakter porównawczy, a gdy już to się zdarzy, nacisk położony jest na biografię i kontekst historyczny; brakuje więc analizy cech wspólnych badanych przypadków i ich interpretacji w celu sporządzenia ogólnego obrazu. Nie jest to bynajmniej wada tych cennych dzieł, z których obficie korzystam, czerpiąc z nich przydatne informacje i przykłady2 – po prostu mają one inny cel niż niniejsze studium.
Z kolei publikacje na temat klas społecznych są o tyle pożyteczne, że poświęcają wiele uwagi społeczeństwom przedprzemysłowym, a nie tylko współczesnym, zdecydowanie jednak różnią się od tej książki pod względem przedmiotu analizy i głównych zagadnień badawczych. Przede wszystkim tradycyjne definicje „klasy” odzwierciedlają wielowymiarowe hierarchie społeczne, polityczne i kulturalne, znacznie bardziej złożone niż prosta hierarchia ekonomiczna, której szczyty zajmują bogacze. Gros tych prac, a przynajmniej ich część zawierająca analizy o długim horyzoncie czasowym, jest tworem marksistowskich szkół historii gospodarczej. Szkoły te, które miały silną pozycję w wielu krajach kontynentalnej Europy aż do lat siedemdziesiątych, a nawet osiemdziesiątych, łączył określony cel badawczy: ustalić, kto był właścicielem środków produkcji w danej epoce, a konkretniej, w czasach przedprzemysłowych, i odkryć procesy historyczne, które powodowały „proletaryzację” na skutek postępującego wywłaszczania drobnych właścicieli, prowadząc jednocześnie do powstania burżuazji. W analizach wyodrębniano szeroko pojęte klasy społeczne: arystokrację, burżuazję i chłopów, czasami także duchowieństwo. Tego rodzaju definicje klas nie są niestety przydatne w naszych rozważaniach, z tych samych powodów, dla których nie są przydatne do dyskusji o nierówności ekonomicznej na poziomie gospodarstw domowych lub jednostek. Jest na przykład dobrze znanym faktem historycznym, że nie wszyscy szlachcice byli majętni (o czym piszę w rozdziale 3), a większość prób określenia, kto w ciągu dziejów należał do „burżuazji”, została poddana ostrej krytyce. Dlatego ten nurt badań historycznych wygasł jeszcze przed upadkiem Związku Radzieckiego w 1991 roku3.
W tej książce bogaczy określa wyłącznie ich majątek. Mogą pochodzić ze szlachty lub z pospólstwa, mogą być dobrze wykształceni lub ciemni jak tabaka w rogu, mogą być mieszczanami (czyli burżujami w pierwotnym tego słowa znaczeniu, etymologicznym, a więc ludźmi pochodzącymi z miasta, fr. bourg) albo wieśniakami, mogą też posiadać przede wszystkim ziemię albo przede wszystkim kapitał i tak dalej. Przedmiotem mojego zainteresowania będą zmiany w czasie odsetka bogatych jednostek o określonych cechach, drogi, jakimi dochodziły one do bogactwa, skład ich majątków oraz rodzaje przywilejów i praw do korzystania z zasobów społecznych, politycznych i ekonomicznych. Innymi słowy, zdefiniowanie bogaczy jako grupy społecznej wyróżniającej się jedną cechą – zamożnością – przy zmiennych wszystkich innych cechach pozwoli uniknąć sztywności typowej dla prac opartych na teorii klas społecznych i badać tę zmienność w sposób rzeczowy4.
W ostatnich latach studia nad nierównością majątkową bardzo się rozwinęły. Przed wielką recesją, która zaczęła się w 2008 roku, nierówność ekonomiczna była wciąż zagadnieniem względnie mało zbadanym, a w nielicznych pracach poświęconych jej długofalowym tendencjom brano pod uwagę dochód, a nie majątek. Pod wpływem wielkiej recesji zachodnie społeczeństwa stały się znacznie bardziej świadome tego, że w przededniu kryzysu nierówność ekonomiczna osiągnęła względnie wysoki poziom (jak będę dowodził dalej, recesja wysunęła również na pierwszy plan pewne nierozwiązane kwestie dotyczące roli bogaczy w społeczeństwie). Dlatego po publikacji w 2014 roku książki Thomasa Piketty’ego Kapitał w XXI wiekubogactwo znalazło się w centrum dyskusji. Piketty przekonująco dowiódł, że wysoka stopa zysku z kapitału prowadzi do ciągłego wzrostu nierówności zarówno dochodowej, jak i majątkowej. Wykazał też, że z tego samego powodu ci, którzy mają tego kapitału więcej („bogacze”), znajdować się będą na szczycie piramidy dochodów całkowitych (stanowiących sumę dochodów z pracy i z kapitału), tym zaś, którzy pobierają nawet bardzo wysokie wynagrodzenie, ale nie posiadają odziedziczonego majątku, będzie coraz trudniej wspiąć się w hierarchii majątkowej ponad średnie szczeble. Skupiając uwagę na nierówności majątkowej zamiast dochodowej, zauważymy, że wzrost gospodarczy ma mniejszy, niż dotąd sądzono, potencjał tworzenia nowych możliwości i korzyści dla wszystkich. Sprawa ta rzuca też nowe światło na złożone i potencjalnie sporne zagadnienia, takie jak rola spadków w określaniu hierarchii ekonomicznej danego społeczeństwa i funkcja, jaką mogą, a może powinny pełnić systemy fiskalne w zapewnieniu wszystkim obywatelom w miarę jednakowych szans. Kwestie te będą dokładnie omówione w dalszej części książki5.
Ważną cechą prac Piketty’ego, jego współautorów i wielu innych uczonych, którzy w minionych dziesięcioleciach poświęcili się badaniu nierówności, jest nacisk na długoterminową perspektywę. Tylko śledząc historyczny proces koncentracji majątku i dochodów, możemy naprawdę zrozumieć przyczyny zmian nierówności, ocenić, na ile dana sytuacja, na przykład dzisiejszych krajów zachodnich, powinna być uważana za wyjątkową (lub nie), i określić, czy jest to powód do niepokoju. Do niedawna jednak „długoterminowa perspektywa” oznaczała w praktyce „od początku rewolucji przemysłowej”, bo mało kto próbował odtworzyć tendencje w dziedzinie nierówności majątkowej lub dochodowej we wcześniejszych epokach. Na szczęście już przed wielką recesją niektóre zespoły badawcze zaczęły gromadzić nowe dane o nierówności ekonomicznej w czasach przedprzemysłowych. Dotyczyły one głównie nierówności majątkowej, ponieważ, jak będzie o tym mowa w rozdziale 1, źródła pozwalają nam śledzić zmiany w rozkładzie majątku znacznie dokładniej niż w rozkładzie dochodów. Jeśli zaś chodzi o niektóre kraje, zwłaszcza środkowej i południowej Europy, autorzy tego typu prac sięgnęli do archiwaliów aż z XIV wieku, co istotnie zmieniło ogląd historii nierówności. Te nowe informacje mają zasadnicze znaczenie dla naszych rozważań, gdyż przygotowują grunt pod dalsze analizy, które odpowiedzą na przykład na pytanie, jaka część majątku ogółu ludności była skupiona w rękach najbogatszych w określonym czasie i miejscu i ilu ludzi można uważać za „bogatych” w danym okresie historycznym6.
Między celami przyświecającymi powstaniu tej książki a tymi, które stawiali sobie dotąd autorzy prac z historii nierówności ekonomicznej, zachodzi wprawdzie ścisły związek, ale studium bogaczy jako grupy społecznej otwiera odmienną i pod pewnymi względami szerszą perspektywę naukową. Badania nad rozkładem dochodów lub majątku koncentrują się zwykle na ustalaniu związków ilościowych i zmian poziomu nierówności w czasie, a także na interpretacji przyczyn i socjoekonomicznych skutków nierówności. Tymczasem studia nad bogaczami – ponieważ dotyczą ludzi, a nie aktywów – muszą w większym stopniu uwzględniać czynniki jakościowe i kontekst historyczny. Oczywiście i one wymagają danych ilościowych, lecz nieco innego rodzaju, gdy na przykład przechodzi się od rozważań nad zamożnością bogaczy do pytań o to, kim byli oraz jakimi cechami społecznymi, ekonomicznymi i być może też kulturowymi się odznaczali. Tego typu dane ilościowe są jednak trudne do uzyskania ze względu na ubóstwo odpowiedniej dokumentacji. Co prawda publikowane w ostatnich kilkudziesięciu latach „listy najbogatszych” ułatwiły badania nad bogaczami, ale dla okresów wcześniejszych niż koniec XIX wieku takie wykazy nie istnieją. Dlatego autorzy nielicznych prac dotyczących tej tematyki w zasadzie pomijali długą epokę przedprzemysłową i zaczynali swe dociekania w najlepszym razie od początku XIX wieku. W tej książce zamierzam przezwyciężyć to ograniczenie, analizując epokę przedprzemysłową na równi z późniejszymi czasami. Jak dowodzi bujny rozwój badań nad nierównością ekonomiczną, przyjęcie dłuższej perspektywy dziejowej radykalnie zmienia ocenę przeszłości i teraźniejszości, pozwalając odkryć cechy społeczeństwa, które inaczej pozostałyby nieznane7.
Drugim ograniczeniem dotychczasowych prac o bogaczach jest brak porównań między krajami. Ich autorzy skupiali zwykle uwagę na określonych krajach Zachodu, a zwłaszcza na Stanach Zjednoczonych. Już w roku 1925 amerykański socjolog rosyjskiego pochodzenia Pitirim Sorokin, uchodzący za autora pierwszej pracy naukowej o bogaczach, zauważył, że „ludzie majętni jako określona grupa społeczna badani byli dotąd w znikomym stopniu”8, i postanowił wziąć pod lupę amerykańskich milionerów i multimilionerów. Po publikacji pracy Sorokina ukazało się wiele studiów poświęconych amerykańskim krezusom. Odzwierciedlały one realną sytuację – wyjątkowo dużą liczebność osób nadzwyczaj bogatych w Stanach Zjednoczonych począwszy od końca „pozłacanego wieku”1*, jak również wyraźnie większe niż dotąd zainteresowanie ich rolą, pożyteczną lub szkodliwą, we współczesnym społeczeństwie (do pierwszych autorów wypowiadających się na temat amerykańskich bogaczy należą miliarder Andrew Carnegie i ekonomista Thorstein Veblen, na których często będziemy się powoływać). To amerykańskie zainteresowanie bogaczami wydaje się rezultatem specyficznej historii Stanów Zjednoczonych, odmiennej od dziejów innych krajów zachodnich, zwłaszcza europejskich. Trzeba jednak pamiętać, że zawsze istnieje ryzyko przeceniania kulturowych, społecznych i ekonomicznych różnic między Europą a Stanami (dalej poddamy je zresztą dokładnej analizie). Innym krajem zachodnim, którego bogacze byli przedmiotem systematycznych studiów, jest Wielka Brytania. To po części zasługa historyka Williama D. Rubinsteina, który pracowicie zebrał odpowiednie dane. Jeśli jednak chodzi o studia porównawcze, to jest ich tylko kilka. Opierają się na listach najbogatszych i dotyczą wyłącznie ostatnich kilkudziesięciu lat9.
Trzecim mankamentem istniejącej literatury przedmiotu jest nadmierna koncentracja na superbogaczach. Wynika to w dużej mierze z niedostatecznej bazy źródłowej, ograniczonej do list najbogatszych, które zwykle obejmują tylko wierzchołek piramidy bogactwa. Chociaż poświęcanie tej grupie szczególnej uwagi ma swoje zalety, między innymi ze względu na jej nieproporcjonalnie duży wpływ na pewne dziedziny ludzkiej działalności (politykę w jeszcze większym stopniu niż gospodarkę), jest jasne, że wnioski dotyczące na przykład sposobów zdobycia majątku mogą być inne, jeśli w analizie uwzględnimy też „zwykłych” bogaczy. Dalej przeprowadzam taką właśnie analizę, a także, w miarę możności, porównuję wyniki przy założeniu węższej lub szerszej definicji bogaczy (na przykład należących do 5 procent, 1 procenta i 1 promila najbogatszych).
Czwarty niedostatek dotychczasowych badań polega na tym, że zbyt mało uwagi poświęcają kobietom. Niestety tę lukę trudno wypełnić i trzeba przyznać, że w tej książce także uwzględniam przede wszystkim mężczyzn. Kobiety występują co prawda wśród przytoczonych przykładów i są brane pod uwagę w analizach ilekroć to tylko możliwe, ale faktem jest, że majątki pozostawały zwykle w rękach mężczyzn i zarządzali nimi mężczyźni. Jak się dowiemy w rozdziale 5, do niedawna prawo nie pozwalało kobietom działać w sferze ekonomicznej. W tej sytuacji największe szanse na zarządzanie własnym majątkiem miały wdowy z małoletnimi dziećmi na utrzymaniu. Od początku czasów nowożytnych one też odgrywały ważną rolę w finansach i kilku innych działach gospodarki. Poza tym kobiety, na przykład w rodzinach lub dynastiach handlowych bądź przemysłowych, zwykle znajdują się na drugim planie, zarówno w dostępnej dokumentacji źródłowej, jak i w opartych na niej pracach.
Kim więc są bogacze? Intuicyjna odpowiedź brzmi: to ludzie posiadający duży majątek. Ale jak duży, a przede wszystkim, co rozumiemy przez „majątek”? Ta i inne definicje zostaną podane w rozdziale 1, będącym wstępem do pierwszej części (W rękach nielicznych), której głównym celem jest przygotowanie gruntu pod późniejsze analizy. Tu przez majątek rozumiemy majątek materialny (czyli pozbawiony innych możliwych składników, takich jak kapitał ludzki lub bogactwo relacyjne2*). Jest on zwykle mierzony wartością netto gospodarstwa domowego, a bogaczami są ludzie, którzy posiadają go bardzo dużo.
Dokładniej rzecz ujmując, używam dwóch różnych, ale uzupełniających się definicji. Jedna uwzględnia tylko szczyt piramidy majątkowej, uznając za „bogaczy” tych, którzy należą do 5 procent najzamożniejszych. Druga bierze pod uwagę całą piramidę, a próg bogactwa ustawia w zależności od wartości mediany. Wykażę, że najprzydatniejszy poziom tego progu to dziesięciokrotność mediany, a bogacze to ludzie znajdujący się powyżej niego. Zaletą drugiej definicji jest to, że pozwala na zbadanie liczebności bogaczy w różnych czasach, gdyż odsetek osób lub gospodarstw domowych przekraczających wspomniany próg może się zmieniać w zależności od rozkładu bogactwa w społeczeństwie. Ten nowatorski rodzaj analizy jest nieczęsto stosowany w nauce i, o ile wiem, został po raz pierwszy użyty przeze mnie w badaniach nad społeczeństwami przedprzemysłowymi.
Ale chcemy też wiedzieć, na ile majętni byli nasi bogacze. W najnowszych pracach o nierówności ekonomicznej takie informacje przedstawia się zwykle w formie odpowiedzi na pytanie: jaka część majątku ogółu należy do określonego percentyla najbogatszych, na przykład 1 procenta? W rozdziale 2 wspomniane wyżej definicje zastosowano do danych historycznych dla pokazania koncentracji bogactwa i liczebności bogaczy w dziejach Zachodu; chodzi o ponad siedem stuleci, gdyż najdłuższe szeregi czasowe, jakie możemy utworzyć, zaczynają się około roku 1300. Omówione zostały również czynniki wpływające na rozkład bogactwa w długim okresie i na poziomie „makro”. Najważniejszy wniosek z tych analiz brzmi: wzrost koncentracji bogactwa nie jest prostym skutkiem ubocznym rozwoju gospodarczego. Trzeba więc uwzględnić ludzką aktywność, a zwłaszcza działania elit ekonomicznych (bezpośrednie albo prowadzone za pośrednictwem kierowanych przez nie instytucji). Będzie to przedmiotem dokładnych badań w następnych rozdziałach. W istocie jedynymi okresami znacznego i długotrwałego spadku nierówności majątkowej były czasy klęsk żywiołowych i konfliktów zbrojnych, zwłaszcza pandemii czarnej śmierci w XIV wieku i wojen światowych w wieku XX. Wynikało to głównie z faktu, że te katastrofalne wydarzenia zaskoczyły elity gospodarcze (więcej o tej sprawie w rozdziale 11).
Gdyby więc udało się dokładnie określić fazy (najczęściej) wzrostu lub (rzadko) spadku nierówności majątkowej, fazy, w których bogacze stawali się względnie liczniejsi i zarazem proporcjonalnie znacznie zamożniejsi od innych członków społeczeństwa, można by zapytać, czy nastąpiła też jakaś uchwytna zmiana w sposobach zdobywania majątku. Jest to temat drugiej części książki (Drogi do bogactwa), która rozpoczyna się trzema rozdziałami (3–5) poświęconymi głównym, z historycznego punktu widzenia, sposobom zdobywania majątku. Należy do nich, po pierwsze, wejście do stanu szlacheckiego (lub urodzenie w rodzinie szlacheckiej), po drugie, „przedsiębiorczość” ściśle związana ze zdolnością do nowatorstwa i z umiejętnością wykorzystania nowych możliwości ekonomicznych, a po trzecie, działalność finansowa. Co się tyczy szlachty, to podstawowy fakt jest taki, że pomijając pierwszą fazę (zwykle, choć nie zawsze, następującą w średniowieczu), w której nabywano szlachectwo, zwykle za sprawą indywidualnych zasług (często wojennych), przynależność do niej była dziedziczona. Nie można twierdzić, że potomek założycieli bogatego rodu szlacheckiego „nie zasłużył” na swą uprzywilejowaną pozycję ekonomiczną. Mamy w historii wiele przykładów złego zarządzania majątkiem, które doprowadziło do ubóstwa, a nawet utraty lub zawieszenia tytułu szlacheckiego; innymi słowy, zarządzanie odziedziczoną fortuną też wymaga wysiłku i umiejętności. Jest jednak wyraźna różnica między tymi nielicznymi szlachcicami, którzy od nędzy doszli do bogactwa, a wielką rzeszą tych, którzy przez sam fakt urodzenia odziedziczyli socjoekonomiczne przywileje. Kwestia dziedziczenia majątku i pozycji zostanie poruszona w rozdziale 3, a jej różne aspekty będą omawiane w następnych rozdziałach.
Jeśli od szlachty w ścisłym tego słowa znaczeniu przejdziemy do różnego rodzaju „arystokracji” (rozumianych jako grupy społeczne z wysoką pozycją i przywilejami), to na pierwszy plan wysuną się sposoby postępowania tych członków rodu, którzy do fortun doszli inną drogą. W rozdziale 4 mowa jest o kupcach i przedsiębiorcach wzbogaconych dzięki dokonaniu innowacji produktów lub procedur, często w związku z zachodzącymi zmianami technologicznymi. Z trzech wymienionych dróg do bogactwa ta budzi najmniej wątpliwości z moralnego punktu widzenia. Któż zaprzeczy, że rzutki przedsiębiorca powinien zostać nagrodzony za swoją śmiałość? Ale historie przedsiębiorców mogły mieć też mroczną stronę, na przykład gdy sukces finansowy zawdzięczali oni wyzyskowi ludów nieeuropejskich (albo po prostu pracy niewolniczej), co od samego początku ekspansji kolonialnej i handlowej zdarzało się często. W dodatku w następnych pokoleniach nawet majątki przedsiębiorców znacznie częściej są dziedziczone niż budowane od nowa. Z czasem nowe majątki nieuchronnie „starzeją się”, a ich właściciele chętnie nabierają arystokratycznych manier i gustów albo wprost zabiegają o arystokratyczny tytuł. W rozdziale 4 pomówimy o tym szerzej, a ponadto wyróżnimy okresy historyczne, w których bogacenie się dzięki przedsiębiorczości lub nowatorskim rozwiązaniom było stosunkowo łatwe. Są to: rewolucja handlowa w XI i XII wieku, otwarcie atlantyckich szlaków handlowych na przełomie XV i XVI wieku, rewolucja przemysłowa w wieku XVIII i XIX i wreszcie era informacji, która zaczęła się w drugiej połowie XX wieku.
Owe okresy gospodarczego rozkwitu były też świadkami innowacji na rynku finansowym, stwarzających liczne możliwości dorabiania się na pożyczaniu pieniędzy i świadczeniu różnych usług (rozdział 5). Chociaż nieraz trudno określić, czy źródłem danej fortuny była przedsiębiorczość czy działalność finansowa, wyróżnienie tej ostatniej jest ważne, gdyż od czasów przedprzemysłowych aż do dziś budzi ona obawy i podejrzliwość. Nasi średniowieczni przodkowie nie godzili się z poglądem, że pieniądz może rodzić pieniądz w sposób, który nie jest grzeszny ani społecznie odstręczający. Ale koniec średniowiecza nie oznaczał końca tej postawy. Kulturę zachodnią nadal cechowała głęboka nieufność do działalności finansowej, raz po raz wychodząca na jaw, ostatnio w postaci ruchu Occupy Wall Street. W rozdziale 5 wykazuję, że w porównaniu z bogactwem arystokracji i przedsiębiorców majątki bankierów i finansistów zawsze uchodziły za niezbyt zasłużone i budziły opór społeczny. Jeśli obecna tendencja do finansjalizacji gospodarki zachodniej i wzrostu liczby fortun zrodzonych z działalności finansowej się utrzyma, ten od dawna nierozwiązany problem społeczny będzie niechybnie narastał i wywoływał coraz większe niezadowolenie.
Część drugą książki kończą dwa rozdziały (6 i 7) zawierające wyniki odrębnych analiz rozmaitych sposobów bogacenia się i ogólne omówienie pewnych podstawowych kwestii. Są tam też końcowe uwagi na temat liczebności różnych grup bogaczy w poszczególnych okresach historycznych. Rozdział 6 zaczyna się od rozważań nad pozornie wąskim zagadnieniem nawyków oszczędnościowych i konsumpcyjnych bogaczy. Najważniejsze w tym rozdziale jest spostrzeżenie, że bogatych krytykuje się z jednej strony za rozrzutność, a z drugiej za dążenie do zgromadzenia jeszcze większej fortuny. Nazywam to „klątwą Smauga”, od imienia smoka, który w Hobbicie Tolkiena śpi na swoich skarbach. Tu znów można dostrzec historyczną trwałość pewnych postaw, od średniowiecznych praw dotyczących zbytku, które nakładały różne ograniczenia na wiele „widocznych” wydatków (stroje, podróże, uroczystości, uczty itd.), do Thorsteina Veblena krytyki „konsumpcji na pokaz” z czasów amerykańskiego pozłacanego wieku i późniejszych. W rozdziale 6 to podstawowe zagadnienie rozpatruję z różnych punktów widzenia, między innymi rzeczywistego poziomu wydatków i oszczędności bogaczy w danej epoce, ich pobudek (jak pragnienie pozostawienia znacznego spadku i założenia dynastii) oraz społecznych i instytucjonalnych barier, które napotykali.
A zatem: oszczędzać czy konsumować? Wydaje się, że na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Co prawda konsumpcja na pokaz (popisywanie się bogactwem) wywołuje zwykle społeczne oburzenie, ale z historycznego punktu widzenia za bardziej problematyczną uznać by można wysoką stopę oszczędności bogatej elity. Przyczynia się ona bowiem do powstawania dynastii i zmniejszenia ruchliwości społeczno-ekonomicznej wskutek petryfikacji piramidy majątkowej. Pokazuję ten proces w rozdziale 7, w którym mówię również o tym, jak kończą się okresy względnie łatwego awansu socjoekonomicznego, uzyskanego dzięki osobistym zasługom. Powstawanie dynastii mających ogromną władzę ekonomiczną odgrywa w tym procesie ważną rolę. W rozdziale 7 podaję też dane ilościowe dotyczące względnej liczebności majątków odziedziczonych i „zrobionych”, co jest częścią szerszej kwestii dotyczącej różnych sposobów dorabiania się fortun na przestrzeni dziejów. Oprócz trzech wspomnianych wyżej należą do nich również inne, na przykład uprawianie wolnego zawodu albo piastowanie wysokich stanowisk w administracji i instytucjach publicznych. Powstaje obraz przeplatających się okresów łatwego i trudnego awansu na szczyty hierarchii. Nakładają się na to zmiany głównych dróg prowadzących do bogactwa: od dominacji drogi szlacheckiej w średniowieczu (której kulminacja przypada prawdopodobnie na XIII–XIV wiek) do rosnącej popularności drogi przedsiębiorczości (osiągającej apogeum w czasach pierwszej i drugiej rewolucji przemysłowej). Jednocześnie coraz więcej ludzi zaczyna podążać do bogactwa drogą finansową. Tendencja ta utrzymuje się do dziś, bo zdobycie dużego majątku dzięki działalności finansowej (albo pracy w finansach) prawdopodobnie nigdy nie było tak łatwe, jak w ostatnich dziesięcioleciach.
Wobec zakorzenionej w społeczeństwach zachodnich nieufności do branży finansowej nie może dziwić, że „finansjalizacja” („finansyzacja”) gospodarki wywołuje rosnące obawy, zwłaszcza że żyjemy w epoce nawracających kryzysów. Temu zagadnieniu i sprawom pokrewnym poświęcona jest ostatnia, trzecia część książki (Bogacze w społeczeństwie). Rozdział 8 rozpoczyna się spostrzeżeniem, że mieszkańcy Zachodu zawsze traktowali wielkich bogaczy z dużą rezerwą i mieli kłopoty ze znalezieniem im określonej roli społecznej, a nawet uzasadnieniem ich istnienia. Bogacze, niczym perła w ostrydze, byli uważani za produkt żywego społeczeństwa, lecz zarazem za swego rodzaju ciało obce. W średniowiecznej tradycji chrześcijańskiej, reprezentowanej chociażby przez trzynastowiecznego teologa i filozofa Tomasza z Akwinu, samo gromadzenie bogactw uchodziło za grzech. Dlatego bogaczy traktowano z pogardą, a jednocześnie ciągle wpajano im bojaźń przed tym, co czeka ich w życiu pozagrobowym. Stulecie później myśliciele polityczni, na przykład Mikołaj z Oresme, twierdzili nawet, że wielkich bogaczy należy wygnać z miast rządzonych „demokratycznie”, bo inaczej zagarną oni zbyt dużą władzę polityczną i będą wśród ich mieszkańców „jako Bóg pośród ludzi” (powiedzeniu temu książka zawdzięcza swój tytuł). Niemal siedemset lat po Mikołaju podobny pogląd głosi ekonomista Thomas Piketty. Jego zdaniem nadmierna koncentracja bogactwa może być nie do pogodzenia z prawidłowym funkcjonowaniem demokracji: to „czerwona nić w dziejach”, której nie dostrzegamy, choć jest wyraźnie widoczna.
Mimo to od XV wieku, gdy po znacznym spadku spowodowanym przez czarną śmierć nierówność ekonomiczna znów zaczęła rosnąć, teologowie i filozofowie dostosowali swoje poglądy do zmienionej sytuacji. Znaleźli bogaczom dwie funkcje społeczne: mieli oni uświetniać miasta ku pożytkowi wszystkich mieszkańców i służyć ogółowi zasobami finansowymi w czasach kryzysu. Nakładano na nich w tym celu wysokie podatki lub oczekiwano nadzwyczajnych darowizn. W okresie nowożytnym reformacja protestancka, a zwłaszcza kalwinizm, dodała jeszcze blasku bogaczom, głosząc, że sukces materialny jednostki może być dowodem na to, iż przeznaczone jest jej zbawienie wieczne. Nadal jednak wiele od nich oczekiwano, zwłaszcza w ciężkich czasach. Co najmniej do kryzysu bankowego z 1907 roku w Stanach Zjednoczonych superbogacze mogli i chcieli odgrywać swą tradycyjną rolę „ostatniej deski ratunku”. Kryzys ten „rozwiązała” interwencja multimilionera J.P. Morgana, który został za to obwołany zbawcą kraju, dokładnie tak samo jak Kosma Medyceusz Starszy w piętnastowiecznej Florencji.
Rozdział 8 wprowadza szereg zagadnień, które w kolejnych trzech zostają omówione szczegółowo. Rozdział 9 zaczyna się od uwag na temat pojęcia „wspaniałości” (magnificence), co dosłownie znaczy „dokonywanie wielkich dzieł”; uwagi te są częścią ogólniejszych rozważań o historycznej roli (i celach) bogaczy jako mecenasów, dobroczyńców i darczyńców. Od starożytności, kiedy wymagano od tych ludzi finansowania wielkich dzieł na użytek zbiorowości, a działalność ta służyła realizacji ich społecznych i politycznych ambicji, po koniec średniowiecza, gdy ludzie pokroju Kosmy Medyceusza Starszego weszli w posiadanie zasobów umożliwiających mecenasostwo i wspaniałość na skalę niewidzianą od czasów rzymskich. Powody, dla których bogacze używali swych fortun w taki sposób, wydawały się wówczas oczywiste. Z czasem jednak ten jasny układ między darczyńcą a obdarowanymi stał się mniej wyraźny, bo wspaniałość zastąpiły bezinteresowne akty hojności (munificence), które nie wynikały z obowiązku bogaczy wobec społeczności, od której zresztą niczego w zamian nie oczekiwali. Z tradycji hojności właśnie, która pod koniec XVIII wieku dała początek filantropii, wywodzi się dzisiejsza dobroczynność. Często wszakże powraca pytanie, czy jest ona naprawdę bezinteresowna, bo przecież bogacz może dzięki niej uniknąć podatków, a nawet zdobyć wpływy polityczne.
W rozdziale 10 analizuję związki między bogactwem a polityką. Najwięcej uwagi poświęcam superbogaczom, czyli ludziom, którzy w opinii niektórych średniowiecznych myślicieli (idących w ślady greckiego filozofa Arystotelesa) powinni być wypędzeni z „demokratycznych” miast. Przykład Kosmy Medyceusza Starszego, którego odwołano z zesłania, aby wydobył kraj z finansowych tarapatów spowodowanych przez wojnę, a który szybko został jego faktycznym władcą, ilustruje niebezpieczeństwo grożące w czasach przedprzemysłowych względnie „otwartym” systemom politycznym ze strony właścicieli wielkich fortun. Wobec nader delikatnego charakteru tego zagadnienia po krótkim wprowadzeniu skupiam się na czasach najnowszych, począwszy od rewolucji francuskiej, kiedy zachodnie społeczeństwa przyjęły zasadę równości praw politycznych obywateli. W XX wieku polityka stała się na dłuższy czas mniej zależna od indywidualnego bogactwa, ale w ostatnich dekadach tego stulecia pojawiły się oznaki tego, że taki stan rzeczy dobiega końca. Czy polityczne kariery miliarderów w rodzaju Silvio Berlusconiego we Włoszech i Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych są bezpośrednim następstwem ich bogactwa? A z drugiej strony: czy działalność polityczna może być sposobem na wzbogacenie się? Ostatnie, zasadnicze pytanie, które stawiam w tym rozdziale, brzmi: czy wpływy polityczne bogaczy tłumaczą, dlaczego nawet w czasach wielkiego kryzysu potrafią oni skutecznie blokować reformy mające zwiększyć ich powinności podatkowe?
Przedmiotem rozdziału 11 jest postępowanie bogaczy w czasach kryzysu. Z historii wiadomo, że różnego rodzaju nieszczęścia (zarazy i inne epidemie, klęski głodu, wojny, katastrofy finansowe itd.) wpływają na losy bogaczy, czasem uszczuplając ich fortuny, a innym razem tworząc warunki do ich dalszego pomnażania. Na przykład podczas wojen bogacze byli i nadal są zarówno najcenniejszą zdobyczą, jak i drapieżnikami szczytowymi, mającymi największe możliwości czerpania zysków (po części dzięki koneksjom politycznym i uprzywilejowanemu dostępowi do informacji) z zaspokajania potrzeb ekonomicznych charakterystycznych dla konfliktów zbrojnych. Poczynając od czarnej śmierci w latach 1347–1352, a kończąc na najnowszych kryzysach: krachu finansowym 2007–2008 i późniejszej wielkiej recesji oraz pandemii COVID-19 (która wciąż trwa, gdy piszę te słowa), analizuję w tym rozdziale postępowanie bogaczy w owych burzliwych czasach: jak się przystosowywali, uodporniając swoje majątki na przyszłe wstrząsy, i jak ich działania oceniała reszta społeczeństwa. Motywem przewodnim jest pomoc finansowa, jakiej żądano od bogaczy; udzielając jej, spełniali wyznaczoną im powinność, dzięki której ich istnienie było przez wieki łatwiejsze do przyjęcia dla zachodnich społeczeństw. Jednakże najnowsze kryzysy różnią się od dawnych. Po pierwsze, obeszły się z bogaczami nadzwyczaj łagodnie (po tym w latach 2007–2008 bogaci szybko powetowali sobie poniesione straty finansowe, w przeciwieństwie do krachu na giełdzie z 1929 roku i późniejszego wielkiego kryzysu). Po drugie, sami bogacze wyjątkowo niechętnie przyjmowali pomysł, żeby na przykład przez płacenie wyższych podatków wesprzeć wysiłki społeczeństwa w celu wyjścia z dołka. Do jakiego stopnia i jak długo, bez narażania swojej pozycji społecznej, bogacze będą wykręcać się od tego, co Zachód od stuleci uważa za ich szczególny obowiązek? Pytanie to leży u podstaw całej książki i w jej zakończeniu wprost się do niego odniosę.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
1 Kilka lat temu, gdy zajmowałem się badaniem długoterminowych tendencji w dziedzinie nierówności ekonomicznych, Peter Lindert i Jeff Williamson poprosili mnie o napisanie artykułu do numeru pisma „Cliometrica” poświęconego zagadnieniu nierówności w dziejach. Nieco wcześniej odkryłem nową, potencjalnie przydatną metodę badania „bogactwa”, która uwzględniała liczebność bogaczy i relatywną wartość ich majątku. Pomysł napisania artykułu z zastosowaniem tej metody analitycznej do danych, które zbierałem od dłuższego czasu i które częściowo pozostawały nieopublikowane, uznałem więc za całkiem naturalny. Sądziłem, że umieszczenie tych suchych danych w historycznym kontekście będzie stosunkowo łatwe, wydawało mi się bowiem, że na temat europejskich bogaczy istnieje już obszerna literatura. Szybko jednak zrozumiałem, jak bardzo się myliłem i że historii bogaczy, zwłaszcza w czasach przedprzemysłowych, poświęcono bardzo niewiele prac naukowych. Aby więc przedstawić posiadane dane ilościowe na szerszym tle historycznym, musiałem sięgnąć do źródeł archiwalnych. Zdecydowanie podniosło to wartość mojego tekstu (Guido Alfani, The Rich in Historical Perspective: Evidence for Preindustrial Europe (ca. 1300–1800), „Cliometrica” 2017, t. 11, nr 3, s. 321–348), a także rozbudziło we mnie poważne zainteresowanie wszystkimi aspektami dziejów bogaczy. Ich dokładne zgłębienie przekraczało oczywiście ramy krótkiego artykułu, tym bardziej że dysponowałem wówczas dość skąpą ilością informacji. Ale zafrapowany tematem, podjąłem o wiele wnikliwsze i bardziej systematyczne badania, których owocem jest ta książka. ↩
2 Rzadkim przykładem pracy porównawczej poświęconej bogaczom (dynastiom) jest: David S. Landes, Dynasties: Fortunes and Misfortunes of the World’s Great Family Businesses, Viking, New York 2006. Większość książek o bogaczach ma zazwyczaj charakter popularny i wychodzi spod pióra dziennikarzy lub pisarzy; jeśli jednak oparte są na solidnej podstawie źródłowej, mogą być również użyteczne w badaniach socjologicznych. Dawniejsze przykłady dzieł tego gatunku to: Ferdinand Lundberg, America’s 60 Families, Vanguard Press, New York 1937, tegoż, The Rich and the Super-Rich: A Study in the Power of Money Today, Bantam Books, New York 1973; z prac powstałych w ostatnich latach wyróżnia się: John Kampfner, The Rich: From Slaves to Super-Yachts: A 2,000-Year History, Little, Brown, New York 2014. ↩
3 O metodach analitycznych włoskiej szkoły marksistowskiej w historii gospodarki, opartych na klasowym ujęciu, i o krytyce tych metod można przeczytać w: Guido Alfani, Back to the Peasants: New Insights into the Economic, Social, and Demographic History of Northern Italian Rural Populations during the Early Modern Period, „History Compass” 2014, t. 12, nr 1, s. 62–71; o Niemczech w tym kontekście pisał Sreenivasan: Govind P. Sreenivasan, Beyond the Village: Recent Approaches to the Social History of the Early Modern German Peasantry, „History Compass” 2013, t. 11, nr 1, s. 47–64. ↩
4 Krytyka prac opartych na pojęciu klasy, koncentrujących się na długiej perspektywie historycznej, nie oznacza, że socjologiczne pojęcie klasy nie może być stosowane w nauce; prawdopodobnie jednak bardziej przydaje się ono w badaniach krótszych okresów. Przykładami ostatnio ogłoszonych prac, które z pożytkiem stosują pojęcie klasy do analizy dzisiejszych społeczeństw, są: Mike Savage, Social Class in the 21st Century, Pelican Books, London 2015; Sam Friedman, Daniel Laurison, The Class Ceiling: Why It Pays to Be Privileged, Policy Press, Bristol 2019. Warto też zauważyć, że przynajmniej w weberowskiej tradycji socjologicznej pojęcie „klasy” można odróżnić od pojęcia „statusu” i „partii”. Z tego punktu widzenia klasa, do której należy jednostka, jest zdeterminowana przez miejsce tej jednostki na rynku, określające zwykle jej szanse życiowe, a przez to wpływające na jej pozycję w hierarchii majątkowej (współczesne zastosowania weberowskiej definicji klasy zawiera praca: John H. Goldthorpe, On Sociology, t. 2, wyd. 2, Stanford University Press, Stanford 2007). ↩
5 Niektórzy uczeni jeszcze przed Pikettym podkreślali znaczenie rozkładu majątku we współczesnych społeczeństwach. Kwestia ta odgrywała podstawową rolę zwłaszcza w badaniach ekonomisty Tony’ego Atkinsona i uczonych z nim współpracujących. Zob. np.: Anthony B. Atkinson, Unequal Shares: Wealth in Britain, nowe wydanie, Pelican Books, London 1974; Anthony B. Atkinson (red.), Wealth, Income, and Inequality, Oxford University Press, Oxford 1980; Facundo Alvaredo, Anthony B. Atkinson, Thomas Piketty, Emmanuel Saez, The Top 1 Percent in International and Historical Perspective, „Journal of Economic Perspectives” 2013, t. 27, nr 3, s. 3–20. ↩
6 Przegląd prac o nierówności w czasach przedprzemysłowych znajduje się w: Guido Alfani, Economic Inequality in Preindustrial Times: Europe and Beyond, „Journal of Economic Literature” 2021, t. 59, nr 1, s. 3–44; podobne przeglądy dotyczące nierówności od XIX w. zawierają prace: Jesper Roine, Daniel Waldenström, Long Run Trends in the Distribution of Income and Wealth [w:] Handbook of Income Distribution, t. 2, red. Anthony B. Atkinson, François Bourguignon, North-Holland, Amsterdam 2015, s. 469–592 i Guido Alfani, Wealth and Income Inequality in the Long Run of History [w:] Handbook of Cliometrics, wyd. 2, red. Claude Diebolt, Michael Haupert, Springer, Cham 2019, s. 1173–1201; jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, zob. też: Peter H. Lindert, Jeffrey G. Williamson, Unequal Gains: American Growth and Inequality since 1700, Princeton University Press, Princeton 2016. Dobrymi przykładami niedawno opublikowanych prac rzucających światło na długoterminowe tendencje w dziedzinie nierówności są m.in. Branko Milanović, Global Inequality: A New Approach for the Age of Globalization, Harvard University Press, Cambridge, MA 2016 i Walter Scheidel, Wielki Zrównywacz. Przemoc i historia nierówności od epoki kamienia do XXI wieku, przeł. Paweł Szadkowski, Wydawnictwo GlowBook, Sieradz 2025. Większość zebranych ostatnio informacji o nierównościach w epoce przedprzemysłowej zawdzięczamy projektowi finansowanemu przez Europejską Radę ds. Badań Naukowych, EINITE – Economic Inequality across Italy and Europe, 1300–1800 (www.dondena.unibocconi.it/EINITE). ↩
7 Przydatny przegląd prac na temat pozycji bogaczy w dzisiejszych społeczeństwach zawiera artykuł: Marcelo Medeiros, Pedro H.G. Ferreira de Souza, The Rich, the Affluent and the Top Incomes, „Current Sociology” 2015, t. 63, nr 6, s. 869–895. Jeśli chodzi o wiek XIX i początek XX, zob. np. prace poświęcone różnym krajom, zebrane w: William D. Rubinstein (red.), Wealth and the Wealthy in the Modern World, Croom Helm, London 1980. ↩
8 Pitirim Sorokin, American Millionaires and Multi-Millionaires: A Comparative Statistical Study, „Journal of Social Forces” 1925, t. 3, nr 4, s. 627. ↩
9 Tematowi bogaczy w Stanach Zjednoczonych poświęcone są m.in.: Frederic C. Jaher, The Gilded Elite: American Multimillionaires, 1865 to the Present [w:] Wealth and the Wealthy in the Modern World, red. William D. Rubinstein, Croom Helm, London 1980, s. 189–276; Edward N. Wolff, Who Are the Rich? A Demographic Profile of High-Income and High Wealth Americans [w:] Does Atlas Shrug? The Economic Consequences of Taxing the Rich, red. Joel B. Slemrod, Harvard University Press, Cambridge, MA 2000, s. 74–113; tegoż, A Century of Wealth in America, Harvard University Press, Cambridge, MA 2017, s. 436–491; Hugh Rockoff, The Great Fortunes of the Gilded Age and the Crisis of 1893, „Research in Economic History” 2012, t. 28, s. 233–262; Philipp Korom, Mark Lutter, Jens Beckert, The Enduring Importance of Family Wealth: Evidence from the Forbes 400, 1982 to 2013, „Social Science Research” 2017, t. 65, s. 75–95; Richard Sutch, The Ultra-Rich of the Gilded Age: The Untold Story of How They Made, Spent, and Gave Away Their Fortunes, Paper presented at the Social Science History Association Conference (2–5 November), Montreal 2017. Temat bogaczy w Wielkiej Brytanii omawiają: William D. Rubinstein, Men of Property: The Very Wealthy in Britain since the Industrial Revolution, Edward Everett Root Publishers, Brighton 2006; tegoż, Who Were the Rich? 1809–1839: A Biographical Directory of British Wealth-Holders, wyd. 2, t. 2, Edward Everett Root Publishers, Brighton 2018; Peter Scott, The Anatomy of Britain’s Interwar Super-Rich: Reconstructing the 1928/9 „Millionaire” Population, „Economic History Review” 2021, t. 74, nr 3, s. 639–665. Przykładami prac porównawczych poświęconych dzisiejszym bogaczom na Zachodzie i na całym świecie są: Caroline Freund, Rich People Poor Countries: The Rise of Emerging-Market Tycoons and Their Mega Firms, Peterson Institute for International Economics, Washington 2016; Stamatios Tsigos, Kevin Daly, The Wealth of the Elite: Towards a New Gilded Age, Palgrave Macmillan, Singapore 2020. Dodatkowe informacje znaleźć można w rozdziale 7. Krytyczne omówienie różnic społecznych i kulturalnych między Stanami Zjednoczonymi a Europą, jeśli chodzi o stosunek do bogaczy, zawiera: Leslie McCall, The Undeserving Rich: American Beliefs about Inequality, Opportunity, and Redistribution, Cambridge University Press, Cambridge 2013. ↩
1* Pozłacany wiek albo wiek pozłoty (ang. Gilded Age) – okres w dziejach Stanów Zjednoczonych od początku lat 70. XIX wieku do jego końca. Cechował się gwałtownym napływem imigrantów oraz rozwojem przemysłu, ale także korupcją i upadkiem autorytetu elit. Nazwa pochodzi od tytułu powieści Marka Twaina [przyp. tłum.]. ↩
2* Bogactwo relacyjne (relational wealth) – wartości wynikające z siły i jakości relacji między członkami wspólnoty, takie jak zaufanie, wzajemne wsparcie, wspólnota doświadczeń itp. [Wszystkie przypisy dolne – jeśli nie zaznaczono inaczej – pochodzą od redaktora]. ↩
