Inkwizycja hiszpańska - Kamen Henry - ebook + książka

Inkwizycja hiszpańska ebook

Kamen Henry

0,0
70,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Inkwizycja hiszpańska od stuleci była synonimem bigoterii i terroru. Oskarżano ja o bezwzględność, nietolerancję, obskurantyzm. Książka Henry'ego Kamena stanowi próbę ukazania jej obrazu w sposób bardziej wyważony, choć bynajmniej nie apologetyczny. Jest to studium obiektywne, aktualne i gruntowne pod względem naukowym, a zarazem przystępne dla szerokiego kręgu odbiorców. Autor daje nam czytelny, wolny od uprzedzeń i zacietrzewienia zarys dziejów, najbardziej osławionego trybunału świata zachodniego, a przy okazji obraz społeczeństwa hiszpańskiego w XV-XVII wieku. Niniejsze wydanie to przekład wersji poprawionej i rozszerzonej przez autora.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 930

Rok wydania: 2025

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jakaż władza może się równać z potęgą tego świętego trybunału? Non est potestas super terram, quae comparetur ei; ona sama rządzi, rozporządza, unieważnia i rozkazuje według uważania, i nikt nie śmie pytać: Cur ista facis?

– brat Tomás Ramón OP, Barcelona, 1619

Tytuł oryginału

The Spanish Inquisition

Redaktor prowadzący

Andrzej Brzozowski

Redakcja

Miłosz Niewierowicz

Korekta

Edyta Chrzanowska

Mariusz Dobkowski

Indeksy

Emilia Świętochowska

Ilustracje

Ewa Mazur

Projekt okładki i stron tytułowych

Tomasz Ginter

© Copyright by Państwowy Instytut Wydawniczy, 2025

Fourth edition Copyright © 2014 by Henry Kamen

© Copyright for the Polish translation by Katarzyna Bażyńska-Chojnacka i Piotr Chojnacki

Księgarnia internetowa www.piw.pl

www.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy

Wydanie drugie, poprawione i poszerzone, Warszawa 2025

Państwowy Instytut Wydawniczy

ul. Foksal 17, 00-372 Warszawa

tel. 22 826 02 01

[email protected]

ISBN: 978-83-0603-507-0

Ilustracja na okładce: Eugenio Lucas Velázquez, Auto-da-fé, 1853

PRZEDMOWA

Jakiś czas temu napisałem wstępne opracowanie dziejów hiszpańskiej inkwizycji, które stało się bestsellerem w dziesięciu językach. Dzięki nowym perspektywom otwartym od tamtej pory przez naukowców mogłem przygotować kolejne wydania, ostatnie szesnaście lat temu. W niniejszej pracy wykorzystuję ten sam układ materiału, ale zasadniczo jest to nowa książka napisana na podstawie wcześniejszych badań (moich i innych uczonych), w której, jak przekona się czytelnik, dochodzę do nieco innych wniosków.

O inkwizycji napisano całe tomy, w tym historie popularne, powieści i eseje, niektórzy autorzy mieli skłonność do szukania sensacji i uwypuklania śmierci, tortur, tyranii czy strachu. To wszystko z pewnością było obecne, ale czy powszechnie? I czy było wyjątkowo hiszpańskie, nieporównywalne z innymi narodami w innych epokach? Klasyczną pracą o hiszpańskiej inkwizycji jest dzieło amerykańskiego badacza Henry’ego Charlesa Lea (wyd. 1906–1908), dostępne w internecie i wciąż w dużej części wiarygodne. Tak jak przodujący europejscy historycy jego czasów Lea szukał klucza pozwalającego wyjaśnić prawa i istotę instytucji. Późniejsi badacze przyjęli inne podejście. O losach organizacji, która przetrwała przez ponad trzy stulecia i sprawowała władzę na kilku kontynentach, z pewnością można opowiedzieć na różne sposoby.

Problemy interpretacyjne pojawiają się już w przypadku dokumentów, które są podstawą badań. Czy można im ufać? Kilku uczonych włożyło kij w mrowisko, deklarując, że są one niewiarygodne. Filologowie unikają źródeł historycznych, ponieważ wolą czytać między wierszami dzieł literackich. Jednocześnie mamy tych, którzy w pełni ufają źródłom inkwizycyjnym, wierząc w możliwość napisania wiarygodnej pracy o działalności trybunału z perspektywy samych inkwizytorów. Większość historyków, w tym ja, akceptuje te podejścia jedynie częściowo i z zastrzeżeniami. Nie da się jednak zaprzeczyć, że na przykład oryginalne źródła, jak wszelka dokumentacja policyjna, są tendencyjne. Akta Świętego Oficjum pozostawały tajemnicą. Teraz są łatwo dostępne i jak na ironię służą niekiedy do budowania takiego wizerunku inkwizycji, jakiego ona sama by sobie życzyła: instytucji mocno wspieranej przez władze państwowe, zdolnej siać grozę w społeczeństwie, wzywającej tłumy na wielkie zgromadzenia, potrafiącej kontrolować to, co ludzie robili, w co wierzyli, a nawet co myśleli. Taki obraz wyłania się nie tylko z książek popularnych, lecz także naukowych, a to może poważnie utrudnić próby lepszego zrozumienia wpływu organizacji policyjnych na społeczeństwa, których próbują strzec.

W tej publikacji skłaniam się ku temu, by nie postrzegać inkwizycji jako jedynego aktora w dramatach, w których uczestniczyła. Tym samym nie próbuję się skupić na trybunale, który miał mniejsze wpływy religijne i polityczne, niż się zwykle uważa, ale staram się umieścić go w szerszej perspektywie działań innych podmiotów – Kościoła, państwa i społeczeństwa. Równocześnie modyfikuję pogląd o wyjątkowym „hiszpańskim” fenomenie, ponieważ wiele z tego, co się działo na Półwyspie Iberyjskim, było też udziałem południowej Europy, a w szczególności Italii – w ostatnich latach tamtejsza inkwizycja została bardzo dobrze zbadana. Co istotne, nawet na Półwyspie, wielu Hiszpanów uważało inkwizycję nie za swój, lecz obcy (czyli kastylijski) trybunał.

Książka w oczywisty sposób dużo zawdzięcza badaczom, których praca pogłębiła naszą wiedzę o Świętym Oficjum. Pomogły nawet spory, skłaniające mnie do szukania dowodów na poparcie moich poglądów. Dyskusje o podejściu do dziejów trybunału i ich interpretacji nie dały się włączyć do głównego tekstu, toteż często przenosiłem komentarze do przypisów, które zawierają więcej informacji archiwalnych i odnośników niż w poprzednich wydaniach. Ilość materiału zmusiła mnie do rezygnacji ze szczegółowego omawiania XVIII i XIX wieku, kiedy działalność inkwizycji faktycznie zamarła.

Próbowałem stworzyć wizerunek trybunału w jego kontekście geograficznym, spójnym z tym, co wiemy obecnie, ale w ten sposób pozbawiłem czytelników znajomych obrazów grozy, płomieni i tyranii, które może woleliby zobaczyć. Wielu z tych, którzy lubią, by moralne oburzenie dyktowało im pogląd na przeszłość, z pewnością będzie rozczarowanych. Być może to nawet dobrze. Niedawno autor w „New Yorkerze” ubolewał, że historycy badają obecnie inkwizycję „bez dostatecznej wyobraźni”, nie podkreślają odpowiednio bólu i cierpienia. Domaganie się kolejnego pobudzającego wyobraźnię dzieła jest nieuzasadnione. Obsesyjne skupienie na czymś straszliwym, co nazwano „inkwizycją”, często prowadziło nas do tworzenia historycznej Godzilli, która nie miała nic wspólnego z prawdą ani rzeczywistością. Co więcej, koncentrując się na wyimaginowanych wydarzeniach z przeszłości, ryzykujemy, że nie tylko wypaczymy fakty, lecz także z pewnością nie dostrzeżemy dużo potężniejszych inkwizycji, które wciąż nam zagrażają. Kultura śródziemnomorska nie miała monopolu na przymus, a w naszych czasach niepotrzebna jest już religia ani ideologia, by go stosować. Jak komentuje Cullen Murphy w swojej napisanej z rozmachem nowej książce God’s Jury, „impuls inkwizycyjny może po cichu zakorzenić się w każdym systemie władzy i każdym społeczeństwie, które kierują naszym życiem”.

Lake Oconee, Georgia, 2013

Rozdział 1SPOŁECZEŃSTWO WIERZĄCYCH I NIEWIERZĄCYCH

Zapytany, czy wierzy w Boga, rzekł „tak”, a zapytany, co to znaczy wierzyć w Boga, odpowiedział, że oznacza to dobre jedzenie, dobry trunek i gnicie w łóżku do dziesiątej.

Tkacz z Reus (Katalonia), 16321

W XV wieku Półwysep Iberyjski znajdował się na peryferiach Europy, był subkontynentem odwiedzanym niegdyś przez Fenicjan i Greków, potem najeżdżanym przez Rzymian i Arabów. Pozostawał niemal niezauważany, choć położenie między dwoma wielkimi akwenami dobrze wróżyło jego przyszłej roli bramy do nieodkrytych światów. Jego zachodnią część zajmowała Portugalia: mały, ale rozwijający się kraj, liczący niecały milion mieszkańców, z energią ukierunkowaną na morze i pierwszymi sukcesami w handlu oraz kolonizacji Azji. Na południu: Al-Andalus, półmilionowe społeczeństwo rolników i producentów jedwabiu, wyznawców islamu, dumnych niedobitków dominującej niegdyś kultury. W centrum i na północy: 6 milionów dusz chrześcijańskich Hiszpanów, politycznie podzielonych na koronę Kastylii (dwie trzecie obszaru Półwyspu i trzy czwarte populacji) oraz koronę Aragonii (królestwa Walencji, Aragonii i Katalonii). Półwysep zadziwiał przybyszów, kupców i pielgrzymów egzotyczną mieszaniną obrazów – romańskich kościołów i wspaniałej gotyckiej katedry w Burgos, średniowiecznych synagog w Toledo, chłodnej ciszy wielkiego meczetu w Kordobie i majestatu Alhambry w Grenadzie.

Chrześcijańska Hiszpania nie zawsze była pewna tego, że przetrwa. W średniowieczu przez pewien czas wydawało się, że połowa Europy Zachodniej wpadnie w ręce wyznawców islamu. Muzułmańscy osadnicy i kalifowie dominowali we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, władali Jerozolimą i Aleksandrią oraz tym, co zostało z chrześcijańskiej potęgi Konstantynopola. Sięgali ku zachodnim akwenom, po drodze zdobywali główne wyspy greckie i wybrzeża Afryki, splądrowali Rzym i budowali zamki na wybrzeżach Italii oraz Prowansji. W X stuleciu kalifat Al-Andalus panował nad większością Półwyspu Iberyjskiego, a pod koniec tego wieku wielki zdobywca Al-Mansur złupił León i Santiago oraz zagarnął Barcelonę. Hiszpańskie ziemie gdzieniegdzie pozostawały pod kontrolą muzułmańską przez prawie siedem stuleci, a w rezultacie wyznawcy islamu przynależeli do Hiszpanii w tym samym stopniu, co społeczności chrześcijańskie i żydowskie. Ich przedstawiciele zawierali między sobą małżeństwa, wymieniali się ideami, mieszali języki, tak że trzy religie wspólnie rozwijały się w królestwach chrześcijańskich i muzułmańskich.

Bliskie kontakty między trzema wyznaniami – chrześcijańskim, muzułmańskim i żydowskim – bardzo długo sprzyjały bliskości między kulturami. Chrześcijanie żyli pod panowaniem muzułmanów (jako mozarabowie), a muzułmanie pod panowaniem chrześcijan (jako mudéjares). Rzecz jasna jako mniejszości cierpieli z powodu braku przywilejów, a niekiedy pod władzą muzułmańską mozarabowie byli bliscy wyginięcia. Prawa obowiązujące w każdej z tych społeczności pozwalały na różnorodność. Nawet sojusze wojskowe często nawiązywano niezależnie od religii. Kiedy chrześcijanie szli na wojnę z muzułmanami, robili to (jak tłumaczy trzynastowieczny pisarz) „nie z powodu prawa [Mahometa] ani nie z powodu sekty, do której tamci należą”2, ale z powodu konfliktu o ziemię. Przykładem politycznych związków wynikających z porozumienia między chrześcijanami a muzułmanami w średniowieczu jest Cyd (z arabskiego sajjid, pan), najsłynniejszy rycerski bohater tamtych czasów. Bohaterem Pieśni o Cydzie napisanej około 1140 roku był Rodrigo Díaz de Vivar. Ten kastylijski rycerz około 1080 roku przeniósł się ze służby u chrześcijan do muzułmańskiego władcy Saragossy i po kilku kampaniach zakończył karierę jako niezależny władca Walencji, muzułmańskiego miasta, które zajął w 1094 roku. Mimo że identyfikował się z muzułmanami, w oczach chrześcijan pozostał wzorem rycerza3.

Chrześcijanie mieli za wasali muzułmanów, muzułmanie chrześcijan, a jedni i drudzy tak samo pod swe skrzydła brali Żydów. Ferdynand III Święty, władca Kastylii w latach 1217–1252, nazywał siebie królem trzech religii. Był to jednak pojedynczy głos w wieku rosnącej nietolerancji: w Europie właśnie wtedy narodziła się średniowieczna inkwizycja papieska (ok. 1232). Specyficzny duch krucjaty religijnej w zasadzie nie pojawiał się podczas większości kampanii militarnych na Półwyspie, gdzie kataloński filozof Ramon Llull (zm. 1315) mógł ułożyć w języku arabskim dialog, którego bohaterami byli chrześcijanin, muzułmanin i Żyd. Pod koniec rekonkwisty pobrzmiewały jeszcze echa koegzystencji, ale w rzeczywistości konflikt nabrał bardziej agresywnego charakteru. Chrześcijanie kultywowali mit o św. Jakubie apostole (Sant Iago, Santiago), którego ciało rzekomo odkryto w Composteli, wówczas Santiago Matamoros (pogromca Maurów) stał się świętym patronem narodu. W Al-Andalus kolejne najazdy muzułmanów z Afryki Północnej – Almorawidów pod koniec XI, Almohadów pod koniec XII wieku – zaostrzyły walkę z chrześcijanami i wzmocniły w niej czynniki religijne.

Rzymianie używali ogólnej nazwy Hispania jako określenia wszystkich regionów Półwyspu, podobnie nieprecyzyjnie używa się słowa Hiszpania, gdy objaśnia się sprawy Iberii ludziom z zewnątrz. Hiszpania obejmowała wiele różnych systemów politycznych i kulturowych, a jej „religia” składała się nie tyle z ustalonej struktury wierzeń, ile ze zbioru praktyk i postaw ustanawianych przez regionalne społeczności. To zróżnicowanie istniało tam od stuleci. Ludzie zwykle akceptowali swoich sąsiadów, których znali od pokoleń, szczególnie jeśli mieli wspólnego pana i władcę. Zarówno na poziomie społeczności, jak i jednostek mogło to oznaczać liczne porozumienia między wioskami chrześcijańskimi i muzułmańskimi albo między chrześcijańskimi i żydowskimi sąsiadami. Społeczności żyły obok siebie, dzieliły język, kulturę, sposób odżywiania i styl ubierania, świadomie zapożyczając od siebie poglądy i idee.

Jeśli spojrzymy szerzej, okaże się, że doświadczenie Hiszpanii wcale nie było wyjątkowe. Na większości wybrzeży Morza Śródziemnego – w Afryce Północnej, Egipcie i Palestynie, na Bałkanach – ekspansja muzułmańska, zarówno lądowa, jak i morska, doprowadziła do powstania osad, w których chrześcijanie i muzułmanie musieli żyć wspólnie, często razem z grupami Żydów. Codzienne relacje zwykle były definiowane przez konflikt, co oznaczało, że przez pokolenia tysiące mężczyzn nieustannie wędrowało, by odkrywać i walczyć na morzach i lądach zajmowanych przez ich głównych rywali. Wojna stanowiła niezmienne tło krajobrazu odmalowanego przez emigranta Al-Hasana al-Wazzaniego w jego opisie Afryki, Descrizione dell’Africa e delle cose notabili che ivi sono, wydanym po raz pierwszy w chrześcijańskiej Europie w pierwszej połowie XVI wieku4. Urodził się w Grenadzie, w 1492 roku zapuścił się w głąb Maroka, a później intensywnie podróżował po basenie Morza Śródziemnego, jako chrześcijanin spędził dziewięć lat w Italii. Jego aktywność jest doskonałym przykładem kontaktów między mieszkańcami regionu śródziemnomorskiego i dzielenia kultury.

Stałym produktem ubocznym wojen był wzrost liczby niewolników, dziesiątków tysięcy ludzi wszelkich wiar, którzy spędzali w obcych krajach całe lata, a potem (jeśli mieli szczęście) byli wykupywani i wracali do domów, gdzie opowiadali sąsiadom o swych przeżyciach i nowych ideach. Głównym ośrodkiem wykupu niewolników był Algier, gdzie przedstawiciele wszystkich narodów obracali się we własnym towarzystwie i wymieniali doświadczeniami5. Znaczący jest przykład Katalonii: w średniowieczu jej władcy odcisnęli swoje piętno na zachodnich wybrzeżach Morza Śródziemnego, w południowej Italii i ziemiach sięgających aż po Grecję. Jak pisze kronikarz, Barcelona była miastem „odwiedzanym przez kupców z Italii i wszystkich wybrzeży Morza Śródziemnego”, stanowiła również ważny ośrodek wykupu niewolników.

Co naturalne, ludy z wybrzeży prowadziły handel i poznawały inne kultury. W niektórych przypadkach, jak na średniowiecznej Sycylii, rolnicy i kupcy różnych wyznań pracowali wspólnie. Na co dzień często musieli akceptować, a tym samym rozumieć, przedstawicieli kultur, które od czasu do czasu podporządkowywały sobie ich ojczyzny. Zarówno w Hiszpanii, jak i w innych cywilizacjach śródziemnomorskich sposoby myślenia i zachowania różnych ludów przenikały się na skalę rzadko widywaną w północnej Europie6. Równocześnie społeczności utrzymywały swe tradycyjne, ograniczone horyzonty, lecz jednostki mogły być świadome wpływów zewnętrznych, z którymi miały kontakt.

Mimo tej społecznej wspólnoty w basenie Morza Śródziemnego tlił się permanentny konflikt wynikający z odmiennego statusu politycznego, ekonomicznego i religijnego przedstawicieli poszczególnych wyznań. Tam, gdzie grupy kulturowe były mniejszością, w pełni akceptowały fakt, że istnieją ciemne strony życia. W chwilach, gdy napięcie osiągało szczyt, dochodziło do nagłych wybuchów społecznych: bunty i masakry zbierały żniwo w ludziach, własności i miejscach kultu. Przemoc na małą skalę mogła być postrzegana jako „kontrolowana i stabilizująca”7, ponieważ skłaniała do zachowywania normalności8. Zdolność mniejszości do znoszenia sporadycznych represji i przetrwania do wczesnej ery nowożytnej w warunkach rażącej nierówności brała się z długoletniej praktyki.

Jest nieprawdopodobne, by wybuchy przemocy wynikały z chęci uderzenia w „pogardzane” mniejszości, ponieważ w znacznej części regionów śródziemnomorskich Żydami i muzułmanami nikt nie „gardził”. Przeciwnie, w spokojnych czasach cieszyli się oni społeczną autonomią, odpowiednim statusem i opieką nie tylko królów i możnych, lecz także społeczności, które ich gościły. Co jeszcze bardziej wymowne, w muzułmańskiej części basenu Morza Śródziemnego, na przykład na Krecie9, dochodziło do wyjątkowych sytuacji, gdy chrześcijanie zawierali małżeństwa z muzułmanami i korzystali z równych praw w sądach.

Chrześcijańskie, żydowskie i muzułmańskie społeczności nigdy nie współżyły na równych warunkach, a ich koegzystencja10 zawsze była nierówną relacją11. W tej sytuacji mniejszości funkcjonowały tak, by uniknąć konfliktu. Dokumenty dają nam niezwykły wgląd w to, jak w różnych momentach pojawiała się wspólnota: w 1474 roku w Ávili muzułmanie uczestniczyli w katedrze w ceremonii ogłoszenia Izabeli królową, gildia z Segowii stwierdzała na piśmie, że muzułmanie i chrześcijanie są jej równoprawnymi członkami, muzułmańscy ambasadorzy z Grenady brali udział w publicznych turniejach w Walencji i Saragossie12. W piętnastowiecznej Murcji13 muzułmanie byli niezastąpioną siłą roboczą w miastach oraz na wsi i jako taką chroniły ją prawa municypalne. Żydzi dominowali natomiast w rzemiośle i drobnej wytwórczości skórzanej, jubilerskiej i włókienniczej. Z powodzeniem działali również w administracji podatkowej i medycynie. Teoretycznie obie mniejszości mogły mieszkać tylko w ściśle określonych dzielnicach miasta, w praktyce rzadko tego przestrzegano. W tym samym okresie w Valladolid wzrosły liczebność i wpływy społeczności muzułmańskiej, której członkowie swobodnie wybierali miejsce zamieszkania, mieli własne domy, ziemie i winnice14. Muzułmanie z Valladolid, chociaż krzywdzeni przez prawo, nie zostali odsunięci na dalszy plan. Tolerancyjna koegzystencja utorowała drogę ich masowym nawróceniom w 1502 roku.

Przedstawiciele wszystkich trzech wyznań uczestniczyli w świętach. W Murcji muzułmańscy grajkowie i żonglerzy stanowili nieodłączny element chrześcijańskich świąt religijnych. W aragońskiej Tarazonie „niemal wszyscy muzycy, którzy grali podczas procesji Bożego Ciała, byli muzułmanami”15. W czasach kryzysu przedstawiciele trzech religii z konieczności współpracowali ze sobą. W Uclés, „w roku straszliwej suszy [1470], wiele procesji chrześcijańskich, jak również muzułmańskich i żydowskich, modliło się o wodę”16. W tego typu społecznościach niektórzy ludzie nie uważali uczestnictwa w obrządkach innych wiar za coś złego. Hernán Sánchez Castro „wyszedł z kościoła wraz z procesją innych chrześcijan, a kiedy dotarła ona na plac, gdzie znajdowali się Żydzi z Torą, przyłączył się do żydowskiej procesji z Torą, opuszczając procesję chrześcijańską” (dwadzieścia lat później został zadenuncjowany za ten uczynek w Uclés). Wzajemna akceptacja poszczególnych społeczności obejmowała również akty dobroczynne. Diego González wspominał, że w latach siedemdziesiątych XV wieku, kiedy był ubogim chrześcijańskim sierotą, w Huete otrzymywał jałmużnę „i od Żydów, i od muzułmanów, gdyż zwykliśmy błagać o wsparcie także ich wszystkich i otrzymywać od nich pomoc tak jak od chrześcijan”. Życzliwość, jakiej doświadczył ze strony Żydów, zachęciła go do powierzchownego opanowania języka hebrajskiego. Zaczął również głosić, że „Żyd dostąpi zbawienia we własnej wierze tak jak chrześcijanin w swojej”17. Oczywiście istniała także druga strona tej koegzystencji. W 1491 roku w Uclés wielu żydowskich obywateli dobrowolnie złożyło zeznania przeciwko chrześcijanom pochodzenia żydowskiego. Diega Gonzáleza aresztowano za sympatie prożydowskie i spalono jako heretyka dwadzieścia lat po tym, jak został księdzem.

Hiszpańskie społeczeństwo z pewnością nie było, jak często się uważa, zdominowane przez zelotów. W basenie Morza Śródziemnego konfrontacja kultur stanowiła znacznie częstsze zjawisko niż na północy Europy, ale równie trwała była świadomość różnorodności. Żydzi mieli przewagę wzajemnej solidarności, lecz pod naciskiem innych kultur także cierpieli z powodu wewnętrznych sporów w kwestiach wiary18. Jak twierdzono, byli oni ludem śródziemnomorskim z odpowiednio szerokimi horyzontami, by odnaleźć się w dowolnym kraju położonym nad morzem śródlądowym19. Przedstawiciele trzech wyznań koegzystowali na tyle długo, by wielu ludzi zaakceptowało słuszność wszystkich tych religii. Zdarzały się przypadki, nader częste w europejskiej historii, Żydów w rodzaju Samuela Pallache’a (urodził się w Fezie w 1550 roku, jego rodzina przed wygnaniem w 1492 roku mieszkała w Hiszpanii), który robił karierę w wielu krajach, służąc różnym wyznaniom, zanim ostatecznie osiadł w Amsterdamie20.

Ten sposób myślenia wzmacniało to, że nie tylko w Hiszpanii, lecz także w całym świecie śródziemnomorskim liczna grupa ludzi na pozór wyznawała oficjalną religię, lecz w duchu pozostawała oddana swojej tradycyjnej wierze (zob. rozdz. 7). Na ziemiach rządzonych przez muzułmanów chrześcijanie i Żydzi przyjmowali oficjalne wyznanie, ponieważ zapewniało to awans społeczny, ale potajemnie praktykowali swoją dawną wiarę. Kryptochrześcijanie żyli na Cyprze i Krecie, w Albanii i Bośni, tak samo jak później kryptomuzułmanie pod rządami chrześcijańskimi21. Nawet w okresach niewielkiego przymusu ludzie się nawracali: w trzynastowiecznej Aragonii zdarzało się, że muzułmanie przechodzili na judaizm, a Żydzi na islam22. Podczas wojaży po Bałkanach w 1717 roku lady Mary Wortley Montagu spotkała Albańczyków, którzy „żyjąc między chrześcijanami a mahometanami i nie będąc wprawnymi w dyskusjach, twierdzili, że zupełnie nie są w stanie rozstrzygnąć, która religia jest najlepsza; ale by mieć pewność, że nie odrzucą całkowicie Prawdy, roztropnie wyznawali obie i chodzili do meczetu w piątki, a do kościoła w niedziele”23. Echa tej postawy wybrzmiewały w całym świecie śródziemnomorskim. Kapłan w Sorii w 1490 roku stwierdził, że „istnieją trzy wiary, a ja nie wiem, która jest najlepsza”, po czym dodał: „Myślę, że każdy może być zbawiony we własnej wierze”24. „Kto wie, która religia jest lepsza – pytał chrześcijanin z Kastylii w 1501 roku – nasza, muzułmańska czy żydowska?”25

Wyznawcy danej religii musieli nie tylko zmagać się z presją dominującego wyznania, lecz także z napięciami między kulturami mniejszości. Muzułmanie i Żydzi mogli tańczyć razem na chrześcijańskich świętach, ale równocześnie wykorzystywali każdą okazję, żeby się nawzajem atakować. W XIV stuleciu w Aragonii przedstawiciele mniejszości często się ścierali, ponieważ dochodziło do sporów o pierwszeństwo albo czuli, że spotkał ich afront. W szczególnych przypadkach, takich jak tradycyjny chrześcijański wielkotygodniowy rytuał „zabijania Żydów”, kiedy chrześcijan zachęcano do realnych lub symbolicznych aktów przemocy wobec wyznawców judaizmu26, muzułmanie z radością brali udział w obchodach27.

Mimo wyznaniowego zamieszania na Półwyspie wydaje się, że w późnym średniowieczu nie istniała tam, co ciekawe, formalna herezja, nawet wśród chrześcijan. Teologowie stopniowo zaczęli uzgadniać i definiować, co rozumieją przez słowo „herezja” (zob. rozdz. 3), gdyż w Hiszpanii reprezentowane były idee, które nie wydawały się odpowiednio chrześcijańskie. W połowie XVI wieku wpływowy mendykant Felipe de Meneses ubolewał nad ignorancją i niewiarą w Kastylii „nie tylko w małych chatach i wioskach, lecz także w miasteczkach i ludnych miastach”. „Z trzech setek mieszkańców – twierdził – zaledwie trzydziestu wie to, co każdy zwykły chrześcijanin wiedzieć powinien”28. W 1529 roku autor popularnej księgi narzekał, że „w dzisiejszych czasach przesądy i czarownictwo są powszechne w Hiszpanii”, a biskup informował, że w jego diecezji ludzie „nic nie wiedzą o chrześcijaństwie”. Religijne praktyki chrześcijan stanowiły mieszaninę tradycji, ludowych przesądów i nieprecyzyjnych dogmatów29. Niektórzy pisarze szli jeszcze dalej i nazywali popularne praktyki religijne diabelską magią. Przed XV stuleciem przywódcy Kościoła robili niewiele, by uzdrowić tę sytuację30.

W codziennym życiu chrześcijan przeplatały się rozmaite elementy kulturowe i religijne. W całej Hiszpanii, wśród ludzi o różnym pochodzeniu rasowym i religijnym, można było usłyszeć wyrazy niewiary w życie pośmiertne, na przykład przekonanie, że „nic nie istnieje poza narodzinami i śmiercią”, często powtarzane przez świeckich, a nawet duchownych31. Ksiądz, który wyraził ten pogląd około 1500 roku, stwierdził, że najlepsze, na co może w życiu mieć nadzieję, to „miła kobieta i dobre jedzenie”. W 1495 roku chłop ze wsi koło Sorii mówił, że „nie ma nieba ani piekła, które wynaleziono, by straszyć małych chłopców”32. Nic więc dziwnego, że w 1524 roku ludzie pokroju Alvara de Lillo utrzymywali, że „urodzili się i umrą, i nic poza tym”, albo jak María de la Mota głosili: „Zadbam o siebie na tym świecie i nie zobaczycie mnie ukaranej na tamtym”33. Obojgiem zajęła się inkwizycja z Cuenki. Niejeden był podobny do katalońskiego chłopa, który w 1539 roku zapewniał, że „nie ma nieba, czyśćca ani piekła, wszyscy skończymy w tym samym miejscu, źli trafią do tego samego miejsca i dobrzy trafią do tego samego miejsca”; w 1593 roku inny chłop oświadczył, że „nie wierzy w niebo ani piekło, a Bóg karmi muzułmanów i heretyków w ten sam sposób, co chrześcijan”34.

Tego rodzaju twierdzenia wygłaszano na całym Półwyspie, o czym dowiadujemy się z zeznań składanych przed inkwizycją w różnych regionach. Jednak już to, że sąsiedzi donosili na zwolenników takich poglądów, sugeruje, iż nie były one ani rozpowszechnione, ani w pełni akceptowane, nierozsądnie jest też mniemać, że kwitł ludowy sceptycyzm. Niekiedy możemy się nawet zgodzić z inkwizytorami, którzy uważali, że takie poglądy świadczą jedynie o nieokrzesaniu. Miasto Teruel było (i wciąż jest) odległym miejscem. W 1484 roku to tam doniesiono do trybunału na Jaimego Martineza za słowa: „Szczęście i sukces można znaleźć jedynie na tym świecie, na tamtym świecie nie ma ani nieba, ani piekła. Bóg jest tylko drzewem: latem wypuszcza liście, zimą je strząsa, a one opadają. W ten sposób Bóg tworzy i niszczy nas, ludzi”35. Kwestię tę, z czym prawdopodobnie zgodzą się wszyscy, którzy znają dokumenty, można różnie interpretować, ale trudno wpasować ją w ściśle określone kategorie wiary i niewiary36.

Kiedy we wcześniejszych wiekach chrześcijańscy rycerze walczyli z muzułmanami, żarliwie wykrzykiwali swoje przekonania, dziś podobnie czynią kibice sportowi. W domu, gospodzie lub podczas pracy na polu ich opinie często były łagodniejsze. Ogromna liczba zachowanych dokumentów daje pewne wytłumaczenie tego dualizmu poglądów, jednak tylko w odniesieniu do chrześcijan. W 1487 roku, gdy trwał ostateczny podbój Grenady, pewien mieszkaniec Sorii stwierdził, że „król ma zamiar wyrzucić muzułmanów, mimo iż nie zrobili mu nic złego”37. „Muzułmanin dostąpi zbawienia we własnej wierze tak jak chrześcijanin w swojej”38, powiedział podobno inny. W 1490 roku inkwizytorzy w Cuence zostali poinformowani o chrześcijaninie, który głosił, że „dobry Żyd i dobry muzułmanin mogą, jeśli postępują właściwie, iść do nieba tak samo jak dobry chrześcijanin”39. Niewiele wiemy, co na ten temat myśleli Żydzi i muzułmanie, ale prawdopodobnie również akceptowali potrzebę pójścia na kompromis z przedstawicielami innych wiar współistniejących na Półwyspie.

Przykłady mające służyć podkreśleniu, że pomysł stworzenia inkwizycji to twór fanatycznie katolickiego społeczeństwa, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Hiszpanie byli podzieleni między różne wyznania tak samo jak między zróżnicowane kultury poszczególnych regionów Półwyspu. W średniowieczu chrześcijańscy najemnicy służyli muzułmańskim dowódcom40, podobnie jak muzułmańscy walczyli dla chrześcijan. Chrześcijanie, którzy chcieli pójść dalej i odwrócić się od swojego społeczeństwa, często robili to, po prostu przechodząc na islam. Od późnego średniowiecza do XVIII wieku imponująca liczba hiszpańskich chrześcijan zmieniła (lub została oskarżona o zmianę) w ten sposób wyznanie (zob. rozdz. 7). W muzułmańskim emiracie Grenady funkcjonowała mała grupa chrześcijańskich odstępców. W rezultacie w chrześcijańskiej Hiszpanii nierzadko można było spotkać osoby o promuzułmańskich sentymentach. W 1486 roku inkwizycja w Saragossie skazała chrześcijanina za „mówienie, że jest muzułmaninem i za modlenie się w meczecie jak muzułmanin”41. W źródłach znajdujemy wiele podobnych spraw.

Długo po zakończeniu epoki koegzystencji wielu Hiszpanów zachowało w zakamarkach umysłu poczucie, że różnice między nimi nie były decydujące. W latach dwudziestych XVII wieku w okolicy Grenady chrześcijanka o muzułmańskich korzeniach zauważyła, że „muzułmanin może być zbawiony w swojej wierze podobnie jak Żyd w swojej”. Chrześcijański chłop uznawał, iż „każdy może znaleźć zbawienie w swej własnej wierze”, a inny stwierdzał, że „Żydzi przestrzegający swego prawa mogą być zbawieni”42. Taka postawa nie należała do rzadkości, a ludzi, którzy ją prezentowali, można było spotkać w każdym zakątku Hiszpanii, podobnie jak w całym basenie Morza Śródziemnego. Uważano ją wręcz za typową dla wiejskiej filozofii w południowej Europie. Kiedy w 1584 roku w północnych Włoszech młynarz Menocchio był przesłuchiwany przez inkwizytora w kwestii prawdziwej wiary, odparł: „[…] Bóg ojciec ma wielu synów, których miłuje, czyli chrześcijan, Turków, Żydów, i im wszystkim dał możność życia zgodnie z ich własnym prawem, i nie wiadomo, które z nich słuszne jest”43. Czy te opinie odzwierciedlają obojętność, czy tolerancję? Dziś uczeni różnie to interpretują44. Gdy inkwizycja przestała się skupiać na dawnych wyznawcach judaizmu, odkryła, że podobne poglądy są powszechne również wśród zwykłych chrześcijan. W rzeczywistości szczególnie niepokojące było nie to, że prawdziwa religia może zostać wypaczona przez herezję, ale to, że wydawało się wątpliwe, iż w wielu częściach Hiszpanii w ogóle można spotkać wyznawców prawdziwej religii, skoro wieśniacy nie mieli szacunku ani dla wiary, ani dla jej kapłanów. „Nie mogę przełknąć słów świętych Ewangelii”, stwierdził mieszkaniec Cuenki w 1490 roku, a inny oznajmił: „Przysięgam na Boga, że wszystko to żart, od papieża do żołnierza!”45. W 1491 roku żydowski lekarz w Sorii zeznał w sprawie sąsiada, którego wiara budziła podejrzenia, że „nie był ani chrześcijaninem, ani Żydem”46.

Niezwykła nieobecność oficjalnej „herezji” w późnośredniowiecznej Hiszpanii może po części wynikać z jej wielokulturowości. Przedstawiciele trzech wiar, nawet darzący się wzajemnym szacunkiem, próbowali utrzymać w pewnej mierze czystość własnej ideologii. W czasach kryzysu desperacko chwytano się przekonania o niepowtarzalności własnych prawd, tak jak rabini w 1492 albo muzułmańscy alfaquis w 1609 roku. Chrześcijaństwo pozostawało nieskażone oficjalną herezją, tak że w średniowiecznej Kastylii nie było konieczności powoływania papieskiej inkwizycji, aktywnej we Francji, w Niemczech i we Włoszech; w Aragonii pojawiła się ona tylko symbolicznie. Faktyczny brak zorganizowanej herezji oznaczał, że chociaż chrześcijańskie prawo przewidywało surową karę za przejście na inną wiarę, nie utworzono żadnej instytucji, która rozprawiałaby się z niewierzącymi lub nawróconymi pod przymusem, o dość chwiejnej wierze. Społeczeństwo tolerowało ich przez dziesięciolecia, a praktykowana w Europie polityka stosów w Hiszpanii była prawie nieznana.

Rzecz jasna w XVI wieku tolerancji w znaczeniu zezwolenia na odstępstwo nie było w żadnej części chrześcijańskiej Europy. Pojawiła się dopiero parę wieków później, gdy niektóre państwa nadały prawa mniejszościom wyznaniowym. Ale społeczności pogranicza, mające kontakty z innymi kulturami, jak w basenie Morza Śródziemnego albo w Europie Wschodniej, należały do specjalnej kategorii. Społeczeństwo Hiszpanii tak jak i tamtych krajów było pluralistyczne (a tym samym w pewnym sensie wyrozumiałe) dużo wcześniej, niż tolerancja stała się kwestią filozoficzną. To samo dotyczyło Siedmiogrodu i Rzeczypospolitej. „Nie dopiero różność religii w Polsce urosła – stwierdził w 1592 roku polski luteranin Świętosław Orzelski. – Nie wspominając greckiej, która jest chrześcijańska, pogańska i żydowska z dawna tu się zachowała. Lecz i już od religii rzymskiej katolickiej różna od wielu wieków ma miejsce”47. Tym samym w tym wielokulturowym kontekście powszechne było praktykowanie tolerancji bez teorii tolerancji, ponieważ istniały gwarancje prawne dla każdego wyznania48. Ochrona udzielana aljamas przez chrześcijańskich możnych była z natury kontraktowa: w zamian za ochronę muzułmanie i Żydzi płacili podatki. Ponieważ w Hiszpanii nie było jednolitej władzy politycznej, szlachcice uważali, że mają prawo zezwalać swoim muzułmanom na zachowywanie własnych tradycji kulturalnych jeszcze długo po tym, jak korona hiszpańska oficjalnie zakazała prawnego istnienia islamu (w 1500 roku w Kastylii, w 1526 roku w Aragonii). Rozwój można postrzegać jako nieodłączną część natury przednowoczesnego systemu politycznego w Europie. Przed nastaniem współczesnych („narodowych”) państw małe autonomiczne grupy kulturowe mogły istnieć bez zagrożenia prześladowaniami dzięki protekcji lokalnych władz. Pojawienie się scentralizowanych państw w poreformacyjnej Europie usunęło tę ochronę i nasiliło nietolerancję.

Mimo że chrześcijanie i muzułmanie zabijali się z powodów politycznych lub ekonomicznych, akceptowali koegzystencję na tym samym terytorium. Tolerancja była społecznie możliwa, ale nie akceptowalna ideologicznie – Hiszpania dzieliła tę cechę z innymi państwami europejskimi, w których mieszkali przedstawiciele mniejszości kulturowych. Kiedy podróżowano z jednego terytorium do drugiego, zawsze należało dbać o przestrzeganie lokalnych praw. Francuski kapucyn dowiedział się o tym w 1593 roku, kiedy przepraszał za zbyt swobodne przemawianie w Barcelonie: „Mówiłem – wyjaśniał inkwizytorom – z wolnością sumienia, jaką królowie nadali Francji, i nie rozumiałem, że w Hiszpanii nie można korzystać z tego prawa”49.

Niektórzy hiszpańscy chrześcijanie nawet w epoce wczesnonowożytnej nie popierali skrajnych środków przeciwko dysydentom. Nie byli „progresywni”, po prostu trzymali się europejskiej tradycji sięgającej korzeniami do wieków średnich. Wpływowe postacie na dworze Izabeli Kastylijskiej, na przykład jej sekretarz Hernando del Pulgar albo spowiednik Hernando de Talavera, wyrażali sprzeciw wobec religijnego przymusu i wykonywaniu kary śmierci. Alonso de Virués, humanista i biskup, później (w 1542 roku) krytykował nietolerancję i tych, „którzy nie szczędzą ani więzienia, ani knuta, ani łańcuchów, ani topora; gdyż taki jest skutek tych straszliwych środków, że męki, jakie zadają ciału, nigdy nie zmienią skłonności duszy”50. Luis de Granada, kapelan i dworski kaznodzieja Filipa II, piętnował (w 1582 roku) tych Hiszpanów, którzy „przez źle nakierowaną gorliwość w wierze uważali, że nie popełniają grzechu, gdy krzywdzą i ranią tych, którzy są innej wiary, czy to muzułmanów, czy Żydów, czy to heretyków, czy gojów”51. Jezuita Juan de Mariana, który tak jak Luis de Granada wspierał inkwizycję, krytykował zarówno wymuszone nawrócenia52, jak i dyskryminację rasową. Głosów tych nie było wiele i nie odzwierciedlały powszechnej opinii, ale kiedy doda się je do świadectw zebranych wśród zwykłych ludzi, pokazują one, że Hiszpania z pewnością nie była zdeterminowanym i monolitycznym rzecznikiem ortodoksji, za jakiego niegdyś uchodziła.

Nawet zwykli ludzie sprzeciwiali się przemocy religijnej. W 1545 roku Alfonso de Castro, teolog, a następnie spowiednik Filipa II, pojechał do Zamory, swego rodzinnego miasta, i z zaskoczeniem słuchał ludzi krytykujących wojny Karola V z protestantami w Niemczech: „Słyszałem wielu różnych ludzi, którzy z dumą głosili się wiernymi chrześcijanami, jak krytykowali wojny cesarza jako niewłaściwe i niepobożne, mówiąc, że to nie po chrześcijańsku wojować z heretykami, których należy podbijać nie bronią, lecz argumentami”53.

Rzecz jasna w cieniu trzech wielkich wiar istniało wielu takich, którzy czy to przez indyferentyzm zrodzony z tolerancji, czy cynizm zrodzony z prześladowań nie wyznawali aktywnie żadnej ze zinstytucjonalizowanych religii. Bez możliwości przyjrzenia się ich prywatnemu życiu nie da się wyjaśnić ich postawy, jeśli w ogóle uznamy ich słowa za prawdziwe. Wielu z nich można odnaleźć w zachowanych aktach54. Ale czy w jakimkolwiek sensie byli niewierzącymi lub ateistami? Zagadnienie, czy „niewiara” miała jakiekolwiek znaczenie w preindustrialnej Europie, po raz pierwszy zostało zbadane naukowo przez Luciena Febvre’a55, ale późniejsi uczeni nie osiągnęli porozumienia w tej sprawie. Co najwyżej odszukali indywidualne, rozrzucone w dokumentacji trybunałów kościelnych w Hiszpanii i we Włoszech przypadki nietypowych oświadczeń i postaw, opartych zwykle na tradycyjnym folklorze. Bez dalszego zgłębienia problemu „niewiary” można się jedynie zgodzić, że ci, którzy prezentowali postawy „religijnej tolerancji, relatywizmu, uniwersalizmu lub sceptycyzmu”, w czasach przedindustrialnych byli postrzegani jako coś wyjątkowego56. Żyli w całym świecie śródziemnomorskim, nie tylko w Hiszpanii, lecz także Portugalii, we Włoszech i w Afryce Północnej, ponieważ to rozległość tego świata z jego wewnętrznym morzem otwierała alternatywne perspektywy.

Okres niepewnych wierzeń i kruchej koegzystencji w Hiszpanii dobiegł końca podczas panowania Ferdynanda i Izabeli, monarchów (odpowiednio) Aragonii i Kastylii. Ich małżeństwo w 1469 roku pomogło położyć kres dekadzie wojen domowych o sukcesję i związało ze sobą losy dwóch królestw bez stworzenia unii politycznej między nimi. Starając się ustabilizować władzę w Kastylii i Aragonii, monarchowie nieuchronnie musieli zawierać sojusze z wielkimi panami i prałatami, a równocześnie eliminować konflikty społeczne w regionach, w których obecność muzułmanów i Żydów prowadziła do niepokojów. Szczególnie w Andaluzji, gdyż tam konflikty społeczne wydawały się bezpośrednią przyczyną niestabilności i wymagały nasilonych działań, by zaprowadzić spokój. To tam władcy po raz pierwszy zwrócili uwagę na żądania utworzenia specjalnego sądu, który badałby herezje pochodzenia chrześcijańskiego i żydowskiego. Kiedy w 1478 roku ten sąd – inkwizycja – wreszcie powstał, otrzymał pełne wsparcie obojga monarchów, ale, jak się okazało, nie zdołał uspokoić nastrojów społecznych, machina inkwizycji służyła zaś jedynie nasileniu i pogłębieniu konfliktów trawiących Hiszpanię.

Rozdział 2WIELKA DIASPORA

Nie smućcie się swoim odejściem, ponieważ musicie przełknąć śmierć na raz, podczas gdy my musimy stać za tymi niegodziwcami, przyjmując od nich śmierć dzień w dzień.

Juan de León z Arandy, 149257

Wraz z upływem czasu inkwizycja, którą Ferdynand i Izabela powołali dziesięć lat po rozpoczęciu rządów, zaczęła odgrywać znaczącą rolę w życiu państwa, ale z początku jej wpływy były ograniczone i regionalne. Głównym obiektem zainteresowania była niewielka część społeczeństwa, chrześcijanie pochodzenia żydowskiego, którzy mieszkali w południowej części Półwyspu. W tamtym okresie wiele osób, w tym urzędnicy dworscy, zastanawiało się, czy stworzenie nowego trybunału nie jest przesadą. Jednak hiszpańscy Żydzi przez stulecia prześladowani zarówno przez muzułmanów, jak i chrześcijan, mieli wszelkie powody, by mieć się na baczności.

Wyznawcy judaizmu mieszkali na Półwyspie co najmniej od III wieku, a ich społeczność w średniowiecznej Hiszpanii była największym żydowskim skupiskiem na świecie. „Królowie i władcy Kastylii mieli tę przewagę nad innymi, że ich żydowscy poddani, odzwierciedlając wielkość swoich panów, byli najlepiej wykształconymi, najbardziej wyróżniającymi się Żydami ze wszystkich, którzy przebywali w królestwach diaspory. Wyróżniali się zwłaszcza rodowodem, bogactwem, cnotami, wiedzą”58. Ta opinia piętnastowiecznego rabina z Kastylii bez wątpienia stanowiła wyidealizowaną wizję przeszłości. Nawet jeśli kiedykolwiek była ona prawdziwa, to w czasie, w którym ją zapisano, pozostawała już zaledwie wspomnieniem.

Jednak w porównaniu z chrześcijanami i muzułmanami Żydów nie było wielu. W XIII wieku stanowili prawdopodobnie mniej niż 2 procent hiszpańskiej populacji, może około 100 tysięcy osób59. Wielu wołało mieszkać w miastach. Żydzi kojarzyli się, w każdym razie chrześcijanom, z klasycznymi bogatymi mieszczuchami. W rzeczywistości jednak większość wyznawców judaizmu zamieszkiwała małe wioski, tak typowe dla średniowiecznego krajobrazu. Uprawiali rolę, hodowali owce, pielęgnowali winnice i sady, a przede wszystkim pokojowo współżyli z chrześcijańskimi sąsiadami. W miastach często zajmowali się pracami, które wymagały codziennego kontaktu z chrześcijanami: byli handlarzami, farbiarzami, tkaczami. Niekiedy monopolizowali jakiś zawód – w 1407 roku w Murcji działało trzydziestu żydowskich krawców60.

Ten typowy dla średniowiecza regularny kontakt z przedstawicielami innych wyznań61 zachęcał Żydów do wyboru własnych kryteriów sukcesu społecznego, nawet jeśli oznaczało to spór z ich duchowymi przywódcami62. Umożliwiał chrześcijanom, Żydom i muzułmanom zrozumienie i nabranie wzajemnego szacunku, chociaż trudno mówić o miłości. Pozwalał Hiszpanom rozmaitych wyznań wspólnie realizować codzienne zadania. „Przez większość okresu, kiedy Żydzi mieszkali w Hiszpanii, w sferze handlu żadne widzialne bariery nie oddzielały kupców żydowskich, chrześcijańskich i muzułmańskich. Chrześcijańscy przedsiębiorcy budowali żydowskie domy, a żydowscy rzemieślnicy pracowali dla chrześcijańskich zleceniodawców. Żydowscy adwokaci reprezentowali klientów gojów w sądach świeckich. Żydowscy pośrednicy działali jako mediatorzy między chrześcijańskimi i muzułmańskimi stolicami. Przy okazji takie nieustanne codzienne kontakty nieuchronnie prowadziły do wzmacniania tolerancji i przyjaznych stosunków mimo niechęci podtrzymywanej w imię religii”63. Chrześcijanie bez uprzedzeń korzystali z usług żydowskich lekarzy. „Ja, Miguel de Pertusa – głosi prywatna umowa z Aragonii z 1406 roku – zawieram ten kontrakt z tobą, Izaakiem Abenformą, synem don Salomona [na wyleczenie syna z rany głowy], i obiecuję, że nawet jeśli umrze, zaspokoję twoje roszczenia i wypłacę ci stosowne honorarium”64.

Jednak wspólnoty wiodły najczęściej oddzielne egzystencje. Żydzi mieli odmienne zwyczaje żywieniowe i przepisy religijne, zwykle też nie zawierali małżeństw z chrześcijanami. Niekiedy tę separację pogłębiały sporadyczne prześladowania. Do pierwszego wielkiego prześladowania Żydów przez chrześcijan doszło w VII wieku, z radością powitali oni wtedy przynoszącą im ulgę inwazję muzułmańską z Afryki Północnej. W utworzonym wówczas muzułmańskim kalifacie Kordoby Żydzi zajmowali wysoką pozycję, zarówno społeczną, jak i gospodarczą. Kres pomyślności położyło obalenie kalifatu w XII wieku przez najazd Almorawidów, którzy na równi prześladowali chrześcijan i Żydów oraz niszczyli ich miejsca kultu. Wielu wyznawców judaizmu uciekło na ziemie chrześcijan i pod tolerancyjnym okiem tamtejszych władców nieźle radziło sobie w nowym otoczeniu. W przeciwieństwie do muzułmanów nie byli oni w stanie otwartej wojny z chrześcijanami, a tym samym patrzono na nich łaskawiej. Chrześcijańskie prawo nakazywało wydzielenie dla mniejszości żydowskiej i muzułmańskiej specjalnych obszarów miast, w praktyce jednak panowała dowolność wyboru miejsca zamieszkania. W wielu średniowiecznych miastach Kastylii żydowskie sklepy i domy znajdowały się nawet w dzielnicach chrześcijańskich i muzułmańskich65.

Polityczna rywalizacja i zazdrość o pomyślność gospodarczą położyły jednak kres bezpieczeństwu mniejszości. Od XIII wieku w Europie powszechne stało się ustawodawstwo antyżydowskie. Czwarty sobór laterański w 1215 roku zalecał, by mniejszości religijne odróżniały się strojem. Synod we francuskim Arles w 1235 roku nakazał wszystkim Żydom noszenie dla identyfikacji okrągłej żółtej łaty szerokości czterech palców na wysokości serca. Tego typu dekrety nigdy nie weszły w życie w hiszpańskich królestwach, chociaż kolejne kortezy – w 1371 roku w Toro i w 1405 roku w Madrycie – nawoływały do podobnych działań. W większości miast Żydów ograniczano do własnej dzielnicy (zwanej aljama, kiedy już zorganizowano je instytucjonalnie). Każda z nich stanowiła odrębną społeczność wewnątrz miasta, z własnymi urzędnikami i podatkami. Nie obejmowała jej większa część zobowiązań wobec miasta poza obowiązkiem obrony. Podatki płaciła tylko koronie, pod której bezpośrednią kontrolą się znajdowała. W praktyce jednak korona miała niewiele środków, by bronić aljamy przed wrogością społeczności miejskich.

W tym czasie w całej Europie Zachodniej sytuacja Żydów się pogarszała. Kościół zajmował coraz bardziej agresywną postawę wobec mniejszości. W 1290 roku z Anglii wypędzono wszystkich Żydów, w 1306 roku podobnie uczyniono we Francji, w późniejszych latach XIV stulecia nastąpiły dalsze wygnania w innych państwach. W Hiszpanii nie doszło do tego dzięki tradycji. Jednak przedstawiciele rozmaitych grup nadal okazywali Żydom wrogość: elity miejskie, które winne były im pieniądze, zwykli chrześcijanie, którzy żyli obok wyznawców judaizmu, ale nie cierpieli ich odrębności, i po części wiejskie społeczności, uważające Żydów z miast za wyzyskiwaczy.

W połowie XIV wieku wojny domowe w Kastylii dały początek aktom wymierzonym w społeczności żydowskie w niektórych miastach. Fanatyzm religijny, podsycany w południowej Hiszpanii w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIV wieku przez Ferranta Martíneza, archidiakona Éciji, stał się iskrą, która padła na beczkę prochu. W czerwcu 1391 roku, kiedy upalne lato i narastający kryzys gospodarczy spowodowały wzrost napięcia, miejski motłoch podniósł bunt przeciwko klasom uprzywilejowanym i Żydom66. W Sewilli zamordowano setki wyznawców judaizmu, zniszczono też aljamę. W lipcu i sierpniu rozruchy ogarnęły cały półwysep. Tych, których nie zabito, zmuszono do przyjęcia chrztu. Jak napisał hebrajski poeta, w Kordobie „nie znalazł się ani jeden, wielki czy mały, który nie dokonałby apostazji”. W lipcu w Walencji zamordowano około 250 Żydów; w sierpniu w Barcelonie zginęło około czterystu. Zniszczono największe aljamy w Hiszpanii. Królewscy przedstawiciele w Kastylii i Aragonii informowali o zamieszkach i próbowali bronić Żydów w głównych miastach. Nissim ben Reuben wspominał, że w Aragonii „wielu zarządców miast, duchownych i szlachciców broniło nas, a znaczna liczba naszych braci znalazła schronienie w zamkach, gdzie dostawaliśmy jedzenie”67. Prześladowcami niejednokrotnie byli przedstawiciele klas wyższych, a nie motłoch. Miasto Walencja obwiniało „ludzi zarówno ze wsi, jak i z miasta, rycerzy i mnichów, szlachciców”68. Wielu pozbawionych ochrony Żydów zmuszono do przejścia na chrześcijaństwo. Od tej pory pojawiało się coraz więcej konwertytów.

Konwertyta (albo nowy chrześcijanin) to termin stosowany na określenie człowieka nawróconego z judaizmu lub islamu. Jego potomków również nazywano mianem konwertytów. Zważywszy na wymuszony charakter masowych nawróceń z 1391 roku, nikt nie wątpił, że większość z nich nie była szczerymi chrześcijanami. W każdym razie w Królestwie Aragonii dekrety królewskie jasno stwierdzały, że wymuszone nawrócenia są nie do przyjęcia. Żydzi mogli wrócić do swojego wyznania, jeśli chcieli69. Okoliczności się jednak zmieniły i w wielu takich miejscach, jak Barcelona i Majorka, konwertyci uznali, że pozostanie przy nowej religii będzie bezpieczniejsze. W tym kontekście ich akces do chrześcijaństwa był więc dobrowolny. Jak zobaczymy, przysparzało to wszakże problemów zarówno ich dawnym współwyznawcom, jak i chrześcijanom. Konwertytów oskarżano o to, że są piątą kolumną wewnątrz Kościoła. Określano ich obelżywymi słowami, najczęściej tajemniczego pochodzenia terminem marranos70. Chociaż z punktu widzenia religii nie byli już Żydami, nadal cierpieli z powodu antysemickich obostrzeń.

Nawet w pluralistycznym społeczeństwie średniowiecznej Hiszpanii Żydzi zawsze padali ofiarą dyskryminacji. Jak wszystkich pozbawionych przywilejów mniejszości, dotykał ich zakaz wykonywania pewnych zawodów i pełnienia obowiązków wiążących się ze sprawowaniem władzy (na przykład w zarządzie miast lub w armii), pozostawało im jednak wiele średnio lub mało poważanych specjalności71. Nadal odgrywali natomiast ważną rolę w życiu publicznym w dwóch głównych dziedzinach: medycynie i administracji finansowej. Niekiedy okazywali się niezastąpieni jako tłumacze z arabskiego, języka, który chrześcijanie przyswajali z trudem. W średniowiecznej Hiszpanii brakowało lekarzy, a Żydzi odpowiadali na to zapotrzebowanie. Na ich wiedzy medycznej polegały rodziny królewskie i arystokratyczne. W Królestwie Aragonii „nie było szlachcica ni prałata, który nie miałby żydowskiego lekarza”72, podobnie było też w Kastylii. W wielu miastach jedynymi praktykującymi lekarzami byli Żydzi, traktowani odpowiednio łaskawie. W latach osiemdziesiątych XV wieku w Madrycie wdzięczna rada miejska wyłączyła żydowskich doktorów z niektórych obowiązków i podatków73.

Powszechna niechęć do Żydów do pewnego stopnia wiązała się z ich działalnością finansową74. W pewnych okresach i miejscach ich rola bywała bardzo istotna. W XIII wieku, za panowania Jakuba I aragońskiego, niektórzy bajlifowie zarządzający królewskimi dochodami w głównych miastach byli Żydami. W 1367 roku Henryk II kastylijski powiedział na kortezach w Burgos: „Przekazaliśmy zbieranie podatków Żydom, ponieważ nikt inny nie chciał się tym zająć”75. W roku 1369 Żyd Jusaf Picho pełnił funkcję „głównego skarbnika i zarządcy dochodami królestwa”. W 1469 roku kortezy Ocañi skarżyły się Henrykowi IV, że „wielu prałatów i innych duchownych oddaje w dzierżawę Żydom i Maurom swoje dochody i dziesięciny; ci wchodzą do kościołów i dzielą dziesięcinę między współpracowników, ku wielkiej obrazie i krzywdzie Kościoła”76.

Liczba żydowskich urzędników podatkowych zawsze była mała w porównaniu z liczbą zatrudnianych na tym stanowisku chrześcijan. W XV wieku zajmowali oni niższe stopnie w systemie fiskalnym, raczej jako poborcy podatkowi niż skarbnicy. W latach 1440–1469 tylko piętnaście procent (72 osoby) spośród poborców podatkowych służących koronie Kastylii było Żydami77. Kilku Żydów odegrało również ważną rolę na szczycie finansowej struktury. Za czasów Ferdynanda i Izabeli skarbnikiem Santa Hermandad był Abraham Seneor, Dawid Abulafia zajmował się zaopatrzeniem wojska w Grenadzie, a Izaak Abravanel administrował podatkiem od owiec, servicio y montazgo. Kompania zarządzająca podatkami prowadzona przez konwertytę Luisa de Alcalę, do której należeli Seneor, rabin Mair Melamed, bracia Bienveniste i inni Żydzi, odgrywała istotną rolę w kastylijskich finansach przez dwadzieścia lat panowania tej pary królewskiej78. Nic dziwnego, że zagraniczni podróżnicy tak pisali o Izabeli: „Jej poddani publicznie nazywają swoją królową protektorką Żydów”.

Rozmiary i liczba aljam drastycznie zmniejszyły się po masakrach z 1391 roku, a w niektórych miastach przestały one w ogóle istnieć. W 1424 roku w Barcelonie zniesiono średniowieczną żydowską call (ulicę), gdyż uznano ją za niepotrzebną. W Toledo w 1492 roku starożytna aljama liczyła prawdopodobnie tylko 40 domów. Wygląda na to, że pod koniec XV wieku Żydzi nie stanowili już znaczącej klasy średniej79. Nie byli też bogaci (w 1480 roku ich roczny podatek wpłacany do kastylijskiego skarbca królewskiego wynosił zaledwie 0,33 procent średniego dochodu), spadł również ich status społeczny. Wielkie dni Żydów odeszły w przeszłość. Mimo zmieniających się okoliczności ich życie zachowało jednak pewną równowagę. W niektórych miastach, takich jak Murviedro na walenckim wybrzeżu, Żydzi szczęśliwie uniknęli przemocy, a ich liczba zwiększyła się wskutek napływu uchodźców z innych regionów, szczególnie ze stołecznego miasta Walencji80.

Kronikarz i wikariusz Andrés Bernáldez, mieszkaniec regionu, gdzie Żydzi często chronili się pod opiekę wielkich miast, skomentował później, że byli oni

kupcami, sprzedawcami, poborcami podatkowymi, detalistami, zarządcami u szlachty, urzędnikami, krawcami, szewcami, garbarzami, tkaczami, sklepikarzami, domokrążcami, kupcami jedwabiu, kowalami, jubilerami i innymi rzemieślnikami: żaden nie zajmował się ziemią, nie został rolnikiem, cieślą ani budowniczym, ale wszyscy szukali wygodnych stanowisk i sposobów gromadzenia zysków bez zbytniego przemęczania się pracą […]. Nigdy nie imali się pracy przy pługu czy łopacie, nie doglądali bydła na polu. Nie uczyli też tego swoich dzieci: wszyscy chcieli pracować w mieście i zarabiać na życie bez ciężkiej pracy, siedząc na tyłkach81.

Obraz ten, do którego sięgano czasem, aby podkreślić kontrast między chrześcijańskimi wieśniakami a żydowskimi lichwiarzami w mieście, jest niezupełnie prawdziwy. Żydzi na pewno mieszkali w miastach, gdzie w większości wykonywali te same zawody, co chrześcijanie. W czternastowiecznej Saragossie byli kupcami, sklepikarzami, rzemieślnikami, jubilerami, krawcami, szewcami82. Jednak istnieją dostateczne dowody, że od XIV wieku Żydzi pokładali coraz mniejsze zaufanie w miastach i zaczęli się przenosić na wieś, gdzie ich stosunki z chrześcijanami pozostawały normalne i pokojowe. Pod koniec XV wieku w przeciwieństwie do zapewnień Bernáldeza w całej Hiszpanii można było spotkać żydowskich rolników i wieśniaków, przede wszystkim w prowincjach Kastylii. W Toledo znaczny odsetek Żydów pracował na własnej ziemi. W Máqueda (Toledo) mieszkało 281 żydowskich rodzin, a tylko 50 chrześcijańskich83. Jednak nawet jeśli Żydzi mieli ziemię i bydło, to ze względów praktycznych (przestrzeganie religii i bezpieczeństwo) wybierali wspólne życie, szczególnie w środowiskach małomiasteczkowych i wiejskich. W Buitrago (Guadalajara) członkowie dobrze prosperującej żydowskiej społeczności (która w 1492 roku szczyciła się sześcioma rabinami, a nawet rajcą miejskim) posiadali 165 pól lnu, 102 łąki, 18 gospodarstw warzywnych, dużą liczbę pastwisk, a także prawo wyłączności do kilku źródeł wody84. W Hicie w tym samym regionie Żydzi mieli dwie synagogi i dziewięciu rabinów; inwestowali przede wszystkim w wino, byli właścicielami 396 winnic, w których ogółem rosło nie mniej niż 66 400 krzewów85. Nawet w Andaluzji, skąd pochodził Bernáldez, uprawiali własną ziemię, winnice i hodowali stada bydła86.

W koronie Aragonii Żydzi również zajmowali się rolnictwem, ale na znacznie mniejszą skalę. Mieli raczej małe gospodarstwa niż wielkie posiadłości. Ze względów bezpieczeństwa mieszkali w miastach i do nich ograniczali swoją działalność87. W niektórych regionach prowadzili bardziej ambitne przedsięwzięcia. W Sos w górnej Aragonii, miejscu narodzin króla Ferdynanda, „uprawiali winorośl, len i zboże, a ich interesy z chrześcijanami charakteryzowała braterska zgodność”; zajmowali się głównie rolą i lichwą88.

Na Półwyspie pozycja społeczna Żydów bardzo się różniła. W Ávili, oszczędzonej przez zawieruchę 1391 roku, przetrwała prawdopodobnie największa aljama w Kastylii, obejmująca niemal połowę siedmiotysięcznej populacji miejskiej89. W Zamorze, również ominiętej przez wydarzenia 1391 roku, mała żydowska populacja wzrosła. Przed rokiem 1492 trzysta wygnanych żydowskich rodzin stanowiło jedną piątą populacji90. Utrzymywano, że na ogół przez cały wiek na większości obszarów Kastylii „relacje między Żydami a chrześcijanami pozostawały nadzwyczaj serdeczne”91.

Zmniejszenie się liczby Żydów po 1391 roku niekoniecznie oznaczało upadek kulturalny. Społeczności zachowały tożsamość przypisaną ich narodowi (stosowne prawo ustanowiono w 1432 roku w Valladolid), cieszyły się protekcją wpływowych szlachciców oraz korony i pokojowo koegzystowały z chrześcijanami92. W samej koronie Aragonii najpierw Alfons V, a potem Jan II popierali odbudowę aljam, które płaciły podatki bezpośrednio do królewskiego skarbca. W 1479 roku Ferdynand specjalnie potwierdził autonomię żydowskiej społeczności w Saragossie93. Wśród finansistów cieszących się królewską łaską było wielu bogatych Żydów. W 1490 roku Seneor dysponował pokaźną fortuną, wartą około 6 milionów maravedis (16 tysięcy dukatów), która obejmowała pola pszenicy, winnice oraz dziesiątki domów w Segowii i Andaluzji; majątek Melameda wynosił ponad 3 miliony, w tym domy i ziemie w Segowii oraz Ávili94.

Naciski i napięcia były nieuniknione. W Kastylii dekret z 1412 roku, po części inspirowany przez gorliwego walenckiego świętego Wincentego Ferrera (który ponosił pewną odpowiedzialność za wypadki z 1391 roku) oraz konwertytę, kanclerza i biskupa Pabla de Santa María, pozbawił Żydów prawa do obejmowania urzędów i posiadania tytułów oraz zabronił im zmieniać miejsce stałego zamieszkania. Zakazano im również wykonywania niektórych zawodów, takich jak sprzedawca artykułów żywnościowych, cieśla, krawiec i rzeźnik; nie mieli prawa nosić broni i wynajmować chrześcijan do pracy; nie pozwolono im jeść, pić i kąpać się w towarzystwie chrześcijan ani nawet z nimi rozmawiać; mogli nosić tylko najprostsze odzienie. W praktyce skrajne prawodawstwo tego typu trudno było wyegzekwować, więc albo je ignorowano, albo unieważniano.

W latach 1413–1414 w Katalonii Wincenty Ferrer pomógł zorganizować debatę na najwyższym szczeblu między chrześcijańskimi i żydowskimi uczonymi. Papież Benedykt XIII zarządził, by odbyła się ona w Tortosie w jego obecności. Podczas tej słynnej dysputy95 najwybitniejszym przedstawicielem strony chrześcijańskiej został niedawno nawrócony papieski lekarz Jehoszua Halorqui, który przyjął imię Jerónimo de Santa Fe. Debata przyciągnęła wielu nawróconych, wśród nich członków wpływowego rodu aragońskiego Caballería oraz wszystkich aljam z Aragonii.

Chociaż dysputa groziła zniknięciem żydowskiej społeczności w Aragonii (około trzech tysięcy Żydów przyjęło chrzest), miała również korzystne następstwa. W 1416 roku Wincenty Ferrer przeniósł swoją kampanię na północ, do Francji. W Aragonii nowy król Alfons V, sterowany przez nawróconych członków rodu Caballería, cofnął antyżydowskie prawodawstwo epoki Ferrera. Od 1416 roku Królestwo Aragonii chroniło Żydów i rodziny konwertytów przed wszelkimi atakami96. W 1438 roku w Tortosie wbrew protestom biskupa korona domagała się, by żydowscy i muzułmańscy lekarze mogli leczyć chrześcijańskich pacjentów, jeśli ci sobie tego życzyli97. Ograniczenie mobilności i praw Żydów zostało zniesione, podobnie jak lokalne obostrzenia. W 1437 roku w Sewilli Żydom nakazano mieszkać tylko w wyznaczonej dzielnicy, ale od 1450 roku można ich było spotkać w różnych częściach miasta98. W Sorii nigdy nie przestrzegano ustaw separacyjnych z 1412 i 1477 roku99. Od lat sześćdziesiątych XV wieku chrześcijańscy kaznodzieje w Kastylii, wśród nich generał zakonu hieronimitów Alonso de Oropesa, wrócili do sprawy, argumentując, że konwertyci będą mniej skłonni do podtrzymywania swoich żydowskich powiązań, jeśli wyraźnie oddzieli się Żydów. Na kortezach Toledo w 1480 roku korona zgodziła się zarządzić powszechne wymuszenie separacji w Kastylii. Żydzi mieli pozostać w swoich gettach, w razie konieczności otoczonych murem. Nawiązywało to do wcześniejszych praw. W roku 1489 w Sorii bogatsi Żydzi wciąż mieli swoje domy poza gettem. W roku 1484 w Ourense władze miejskie uroczyście spotkały się w synagodze i nakazały społeczności żydowskiej „zastosować się do praw Toledo”, dając im na to trzy dni. W praktyce żadna strona nie podjęła działań w tym kierunku. Cztery lata później nadal bezskuteczne próbowano tam wymusić separację100. W tym samym czasie w koronie Aragonii część miast, na przykład Saragossa, próbowała odgrodzić Żydów, ale zarówno Izabela, jak i Ferdynand ostro wystąpili przeciwko temu101. Należy jednak pamiętać, że czasem separacja leżała w interesie samych Żydów, gdyż chroniła ich przed prześladowaniami, a władzom publicznym pozwalała uniknąć kosztów tłumienia buntów społeczności.

Ze stulecia po buntach 1391 roku zachował się wieloznaczny materiał źródłowy dotyczący nacisków wywieranych na Żydów. W wielu rejonach ich sytuacja nie należała do łatwych, ale nie było to nic nowego. Represyjne prawodawstwo, chociaż narzucone, pozostawało martwe. W 1483 roku Ferdynand nakazał Żydom w Saragossie nosić odróżniające symbole (czerwone naszywki), ale nie zachowały się dowody na to, że tego przestrzegano. Ponadto korona faworyzowała Żydów i byłych Żydów. To właśnie za panowania Ferdynanda kwitła działalność finansistów Seneora i Abravanela, a politykę w Saragossie zdominował ród Caballería.

Swoją rolę odegrał też spadek liczebności Żydów. Masowe nawrócenia z 1391 roku zdziesiątkowały wiele wspólnot. Do 1492 roku w koronie Aragonii pozostała zaledwie jedna czwarta stanu sprzed stu lat102. Bogate aljamy Barcelony, Walencji i Majorki zupełnie znikły z największych miast, w mniejszych zaś miejscowościach albo przestały istnieć, albo ich liczebność mocno spadła. W Geronie pozostało 24 podatników, zaledwie cień dawnej słynnej społeczności żydowskiej103. W królestwach Kastylii ocalenie i zniszczenie szły w parze. W Sewilli przed buntami mieszkało 500 żydowskich rodzin, pół wieku później – już tylko 50. Gdy na tron wstąpiła Izabela, w Kastylii żyło mniej niż 80 tysięcy Żydów104. W 1492 roku społeczności były porozrzucane po dwóch setkach skupisk ludności, jednak w niektórych dawnych ośrodkach, takich jak Cuenca, w ogóle nie zanotowano obecności Żydów.

Od początku panowania, to jest od 1474 roku, Ferdynand i Izabela zdecydowanie dążyli do utrzymania między Żydami a chrześcijanami takiego samego pokoju, jaki próbowali zaprowadzić w miastach i wśród szlachty. Monarchowie nigdy nie byli antysemitami. Już w 1468 roku funkcję lekarza Ferdynanda pełnił kataloński Żyd z Tarregi Dawid Abenasaya. Król i jego małżonka nadal blisko współpracowali z żydowskimi lekarzami i finansistami. Zarówno w Aragonii, jak i w Kastylii kontynuowali politykę swoich poprzedników: objęli Żydów bezpośrednim osobistym nadzorem na tych samych warunkach co inne chrześcijańskie i muzułmańskie społeczności znajdujące się pod królewską jurysdykcją. „Wszyscy Żydzi w moich królestwach – oświadczyła Izabela w 1477 roku, kiedy obejmowała swoją protekcją społeczność w Trujillo – są moi i pod moją opieką, mam obowiązek ich bronić, pomagać im i wymierzać im sprawiedliwość”. Podobnie w 1479 roku wzięła pod swoje skrzydła małą żydowską społeczność w Cáceres105. Zważywszy na to, że Żydzi nieustannie znajdowali się w defensywie wobec potężnych interesów miejskich, interwencje korony w lokalną politykę malują przekonujący obraz monarchii chroniącej swoich żydowskich poddanych. W 1475 roku na przykład miasto Bilbao otrzymało nakaz cofnięcia restrykcji handlowych nałożonych na Żydów w mieście Medina de Pomar, w 1480 roku miastu Olmedo nakazano wybudowanie bramy w murze judería, żeby Żydzi uzyskali dostęp do rynku miejskiego106. Władcy raz po raz występowali przeciwko władzom municypalnym, które próbowały odsuwać Żydów od działalności handlowej.

Jednak monarchowie musieli stawić czoło napięciom społecznym. W 1476 roku kortezy Madrigalu z inicjatywy nie korony, lecz miast, uchwaliły podatek od luksusu obowiązujący Żydów i mudéjares, co zmuszało ich do noszenia wyróżniającego symbolu i ograniczało praktyki lichwiarskie. Żydzi z pewnością byli niezadowoleni (w Ávili zapowiedzieli, że nie będą pożyczać pieniędzy, dopóki regulacje na temat lichwy nie zostaną dokładnie określone), ale dopiero uchwała kortezów Toledo z 1480 roku, która próbowała wprowadzić w życie politykę separacji i ograniczała osiedlanie się Żydów do aljam, wywołała prawdziwe trudności. Nie ulega wątpliwości, że odpowiedzialne za to wszystko były antyżydowskie grupy we władzach miejskich. W 1484 roku w Burgos Żydom zabroniono sprzedawania żywności, w 1485 roku nakazano im zamykać się w aljamach we wszystkie chrześcijańskie święta, w 1486 roku określono limit liczby Żydów w getcie (natychmiast zniesiony przez koronę)107. Pod koniec XV wieku w Saragossie nastąpiło wyraźne nasilenie nastrojów antyżydowskich, do czego w znacznej mierze przyczyniło się duchowieństwo. Kary dla Żydów za nieokazanie szacunku procesji Bożego Ciała wzrosły trzykrotnie w ciągu zaledwie dziesięciu lat108.

Wydane w tym czasie antyżydowskie rozporządzenia nie pogorszyły sytuacji Żydów, choć gdyby stosowano w praktyce wszystkie prawa uchwalone w Kastylii, byłyby one dla nich wysoce szkodliwe109. Ponieważ jednak na co dzień ich nie przestrzegano, tylko na podstawie prawdziwych wydarzeń można ocenić, w jakim stopniu społeczna tolerancja, administracyjne niedbalstwo i polityka królewska nałożyły się na siebie, by zagwarantować przetrwanie i zdolność do życia mniejszości religijnych.

Na pozycję Żydów bez wątpienia wpływała wrogość wobec konwertytów, ponieważ przysługiwały im te same przywileje obywatelskie co chrześcijanom. Monarchowie umocnili się w przekonaniu, że najskuteczniejszym sposobem na rozwiązanie sytuacji będzie odseparowanie Żydów od chrześcijan. W 1480 roku wprawili w ruch machinę, która miała się zajmować wyłącznie krzewicielami judaizmu: inkwizycję. Chociaż obejmowała jurysdykcją tylko chrześcijan, Żydzi szybko sobie uświadomili, że również znajdują się na linii ognia. Ich największe problemy zaczęły się od powołania tej instytucji.

Funkcjonowanie inkwizycji zmusiło Żydów do zmiany postawy wobec konwertytów. Kiedy pod koniec XIV wieku nastąpiło wielkie nawrócenie, Żydzi mogli myśleć, że neofici wciąż są ich braćmi. Sto lat później nie mieli już takiego poczucia. Żydowscy dygnitarze, uczeni i przywódcy, nie zawsze dotknięci czynnymi prześladowaniami, dobrowolnie przechodzili na wiarę katolicką. Po dyspucie tortosańskiej poeta Selemoh Bonafed ubolewał, że „wielu najbardziej szanowanych przywódców naszych aljam porzuciło je”110. Zdarzało się, że konwertyci, szczególnie ci, którzy zostali duchownymi, stawali się gorliwymi prześladowcami swoich dawnych współbraci. W 1392 roku Żydzi z Burgos skarżyli się, że ci „świeżo nawróceni na chrześcijaństwo gnębią ich i wyrządzają wielką krzywdę”111. W niektórych społecznościach między Żydami i eks-Żydami powstała widoczna przepaść. Na początku XV wieku rabini wciąż wyrażali pogląd, że nawróceni są konwertytami z przymusu (anusim). W połowie stulecia utrzymywali już, iż większość to meszumadim (renegaci), prawdziwi i dobrowolni chrześcijanie. Na wszystkich szczeblach drabiny społecznej nadal istniały normalne, przyjacielskie stosunki między konwertytami a Żydami112, pojawiały się jednak złowróżbne oznaki napięć113.

Kiedy inkwizycja rozpoczęła działalność, wielu Żydów bez oporów współpracowało z nią przeciwko konwertytom. Oni sami jako niechrześcijanie nie podlegali jej jurysdykcji, teraz mogli natomiast wyrównać dawne rachunki. Zwłaszcza w małych społecznościach nie brakowało skrywanych przez lata żalów i niechęci, nawet między ludźmi połączonymi więzami rodzinnymi i przyjacielskimi. W 1488 roku w Calatayud (Aragonia) pewien Żyd, Acach de Funes, został uznany zarówno przez swych współbraci, jak i chrześcijan za kłamcę i oszusta. Zasłużył sobie na tę opinię, odgrywając przed inkwizycją rolę fałszywego świadka w sprawie kilku konwertytów z miasta, których oskarżył o praktykowanie obrządków żydowskich114. W latach osiemdziesiątych XV wieku żydowski mieszkaniec Arandy chodził i „szukał żydowskich świadków, którzy świadczyliby przed inkwizycją” przeciwko miejscowemu konwertycie. Ten sam Żyd wyznał w zaufaniu swojemu przyjacielowi chrześcijaninowi, że „to wszystko nieprawda” i robi to z osobistej niechęci115.

O fałszywych żydowskich świadkach z Toledo pisze królewski sekretarz Hernando del Pulgar. Jak twierdzi, byli oni „ubogimi i paskudnymi ludźmi, których osobiste urazy i złośliwość popychały do składania przeciwko pewnym konwertytom fałszywego świadectwa, że przestrzegają żydowskich obrządków. Świadoma prawdy królowa rozkazała ich aresztować i torturować”116. W 1490 roku w Sorii żydowski lekarz dobrowolnie świadczył przeciwko kilku konwertytom. Zeznał, że jeden z nawróconych, prawnik, nazwał Torquemadę „najbardziej przeklętym człowiekiem na świecie, ohydnym heretykiem”. „Naprawdę przykro mi – powiedział skruszony lekarz inkwizytorom – mówić to przeciwko niemu, ale wszystko, co powiedziałem, jest nagą prawdą”117. W 1491 roku w Uclés dwunastu Żydów donosiło inkwizytorowi o konwertytach, o których wiedzieli, że zachowują żydowskie zwyczaje118. Według rabina Capsalego sama inkwizycja zażądała, by synagogi nałożyły na Żydów obowiązek denuncjowania konwertytów119. W każdym razie wydaje się, że Żydzi często zdradzali inkwizytorom, co wiedzą o praktykach religijnych swoich sąsiadów, którzy przyjęli wiarę katolicką120.

Współpraca z inkwizycją nie była taktyką przynoszącą jakiekolwiek korzyści. Jak widzieliśmy, od lat sześćdziesiątych XV wieku niektórzy przywódcy kościelni stali się orędownikami separacji Żydów i chrześcijan. Polityka ta, kontynuowana przez inkwizycję, przyjęła formę wygnań części ludności żydowskiej w celu zminimalizowania kontaktów z konwertytami. Pod koniec 1482 roku nakazano częściowe wydalenie Żydów z Andaluzji121. Wygnańcy mogli swobodnie przenieść się do innych prowincji Hiszpanii. W styczniu 1483 roku Żydzi otrzymali rozkaz opuszczenia diecezji Sewilli, Kordoby i Kadyksu. Korona opóźniła realizację tego polecenia i w rzeczywistości pozostali oni w Sewilli aż do lata następnego roku. Możliwe, że wygnania te wynikały po części z obawy przed współpracą Żydów z muzułmańskim emiratem Grenady, wówczas atakowanym przez siły Ferdynanda, ale główną rolę odegrała tu inkwizycja. Jednak jej zamiar nie do końca się powiódł. Kilka lat później Żydzi bez żadnych problemów mieszkali w Kadyksie i Kordobie122. W 1486 roku w Aragonii inkwizycja nakazała wydalenie Żydów z diecezji Saragossy, Albarracín i Teruel. Wykonanie tej decyzji odroczono, a następnie anulowano i nikogo nie wygnano123. Niektóre miasta dokonały jednak własnych, nieoficjalnych czystek, ignorując protesty korony124.

Chociaż Ferdynand i Izabela raz po raz stawali w obronie Żydów (jeszcze w 1490 roku wszczęli śledztwo w sprawie zakazu prowadzenia przez nich sklepów przy głównym rynku w Medina del Campo), można sądzić, że ostatecznie dali się przekonać inkwizytorowi generalnemu Torquemadzie o konieczności separacji Żydów. Kiedy lokalne wypędzenia się nie powiodły, żeby zahamować domniemane herezje wśród konwertytów, po dziesięciu latach korona zdecydowała się na najbardziej drastyczny krok – całkowite wygnanie Żydów.

W średniowieczu Żydzi wydalani z innych krajów stanowili niewiele znaczącą mniejszość, w Hiszpanii natomiast tworzyli istotną, świetnie prosperującą i integralną część społeczeństwa125. Teraz ich losy ważyły się tam, gdzie naciski wywierano na inną mniejszość kulturową – muzułmanów. Od 1480 roku cała gospodarka kraju była nastawiona na wojnę z Grenadą. Zmniejszyła się także tolerancja wobec islamu. W 1490 roku muzułmanie z Guadalajary zostali oskarżeni o nawrócenie na islam żydowskiego chłopca. Chociaż w swojej obronie oświadczyli, iż takie nawrócenia „należą do rzeczy zwyczajnych w tych królestwach”, rada królewska zarządziła, że „odtąd żaden Żyd nie może stać się Maurem” ani, rzecz jasna, żaden Maur nie może stać się Żydem126. Oczywiście przez długi czas (co najmniej od 1255 roku) prawo zabraniało chrześcijanom przechodzenia na judaizm i islam. Kiedy podczas wojny w Grenadzie po upadku Malagi schwytano grupy byłych chrześcijan, natychmiast zostali zabici127. Po klęsce emiratu kilku tamtejszych byłych chrześcijan, którzy przeszli na islam, przyjęto natomiast z powrotem na łono Kościoła128.

Ferdynand i Izabela przez pewien czas wahali się w kwestii wygnań. Korona ryzykowała, że straci dochody od znikającej społeczności, która bezpośrednio jej płaciła podatki, a ponadto wspierała finansowo wojnę w Grenadzie. Wielu ludzi w Hiszpanii z chęcią pozbyłoby się Żydów z powodów społecznych i ekonomicznych: stare chrześcijańskie elity i część władz miejskich widziały w nich źródło konfliktów i rywalizacji129. Jednak decyzja o wygnaniu należała do korony i wydaje się, że została podjęta wyłącznie z pobudek religijnych – nie ma żadnych podstaw, by sądzić, iż rząd zamierzał czerpać z tego zyski, a sam Ferdynand przyznawał, że ta akcja nadwerężyła jego finanse130. Na tę decyzję króla i królowej niewątpliwie wpłynęło zajęcie w styczniu 1492 roku przez nich Grenady, co wydawało się znakiem boskiej przychylności. Kiedy para królewska przebywała w tym mieście, 31 marca wydała edykt o wygnaniu, nakazujący Żydom z Kastylii i Aragonii ochrzcić się lub opuścić kraj do 31 lipca.

Jako główne uzasadnienie tego postanowienia podawano „wielkie krzywdy doznawane przez chrześcijan [to znaczy konwertytów] poprzez kontakty, stosunki i łączność z Żydami, którzy na różne sposoby odciągają wiernych chrześcijan od ich świętej wiary katolickiej”. Inkwizycji nie udało się rozwiązać tego problemu „przez dwanaście lat”, spodziewanego skutku nie odniosły też ostatnie wygnania z Andaluzji. Postanowiono więc, że „jedynym rozwiązaniem wszystkich tych bolączek jest całkowita separacja rzeczonych Żydów od chrześcijan i wygnanie ich ze wszystkich naszych królestw”131.

Kiedy wieści się rozeszły, do króla przybyła delegacja Żydów pod przewodnictwem Izaaka Abravanela. Ich błagania nie odniosły skutku, więc na drugiej audiencji zaproponowali monarsze dużą sumę pieniędzy, jeśli ponownie rozważy swoje postanowienie. Krąży anegdota, że kiedy Torquemada usłyszał o tej ofercie, wybuchnął w obecności monarchów i rzucił na stół trzydzieści sztuk srebra, żądając odpowiedzi, za jaką cenę Chrystus zostanie znowu sprzedany Żydom. Na trzecim spotkaniu Abravanela, Seneora i żydowskich przywódców z królem stało się jasne, że Ferdynand jest zdecydowany kontynuować akcję. Zdesperowani delegaci zwrócili się do królowej. Ta jednak wyjaśniła, że decyzję, którą ona stanowczo popiera, podjął Ferdynand: „To Pan zasiał ją w umyśle króla”132.

Faktycznie jednak propozycja wygnania wyszła od inkwizycji. Król wyraźnie to stwierdził w tekście edyktu wydanym w Aragonii, okrutnym akcie, który z pewnością przygotowała inkwizycja i który na odległość trącił jadowitym antysemityzmem nieobecnym w kastylijskich dokumentach133. W historii o Torquemadzie i sztukach srebra jest więcej niż ziarnko prawdy. Powszechne wygnania stanowiły dalszy ciąg wygnań lokalnych, które inkwizycja z poparciem Ferdynanda przeprowadzała od 1481 roku. Król potwierdził także kluczową rolę Świętego Oficjum w liście wysłanym do wpływowych możnych królestwa. Kopia wysłana do hrabiego Arandy w dniu wydania edyktu zwięźle wyjaśniała okoliczności:

Święte Oficjum, widząc, jak bardzo niektórzy chrześcijanie narażeni są na szkody przez kontakty i związki z Żydami, oświadczyło, że Żydzi powinni zostać wygnani ze wszystkich naszych królestw i terytoriów, i przekonało nas, by poprzeć i zgodzić się na to, co teraz robimy, z powodu naszych powinności i obowiązków wobec rzeczonego Świętego Oficjum: czynimy to pomimo wielkiej krzywdy dla nas samych, przedkładając jednak zbawienie naszych dusz nad zysk nasz i innych osób134.

Tego samego dnia Ferdynand rozesłał też inne listy w podobny sposób potwierdzające rolę inkwizycji. Na przykład inkwizytorzy z Saragossy zostali poinformowani, że król skonsultował się z przeorem Santa Cruz, czyli z Torquemadą: „Postanowiliśmy, ja i on, że Żydzi zostaną wygnani”135.

Większość Żydów w Hiszpanii podlegała jurysdykcji królewskiej, ale nie wszyscy. Na przykład lokalne wygnania w Andaluzji w latach osiemdziesiątych XV wieku nie dotyczyły Żydów mieszkających na terytorium księcia Medinaceli. W 1492 roku korona wytłumaczyła zatem możnym – takim jak kataloński książę Cardony, który zapewniał, że „jego” Żydów nikt nie ruszy – iż edykt obowiązuje wszystkich. Seniorzy jednak w ramach rekompensaty otrzymywali majątek wygnanych Żydów. W Salamance królewskim urzędnikom wydano zakaz rekwizycji mienia Żydów zamieszkujących posiadłości księcia Alby136.

Możliwe, że monarchowie uważali masowe nawrócenia za bardziej prawdopodobne niż masową emigrację. Rabin Kordoby ochrzcił się w maju 1492 roku, a jego rodzicami chrzestnymi zostali kardynał Mendoza i nuncjusz papieski. W czerwcu osiemdziesięcioletni Abraham Seneor, najwyższy sędzia żydowskich aljam Kastylii137 i główny skarbnik korony, przyjął chrzest w Guadalupe z królem i królową jako rodzicami chrzestnymi. Seneor, prototyp „dworskiego Żyda”, stanowił uderzający przykład tego, jak niektórzy Żydzi, wiernie służąc koronie, działali na rzecz ochrony swojej społeczności. On i jego rodzina przyjęli nazwisko Pérez Coronel. Tydzień później Seneor został mianowany rajcą (regidor) swojej rodzinnej Segowii i członkiem rady królewskiej. Jego towarzysz Abravanel został rzecznikiem Żydów i rozpoczął negocjacje w sprawie warunków emigracji.