Idealizm i realizm - Stanisław Ignacy Witkiewicz - ebook

Idealizm i realizm ebook

Stanisław Ignacy Witkiewicz

5,0

Opis

Idealizm i realizm” to rozprawa filozoficzna Stanisława Ignacego Witkiewicza, powszechnie znanego jako Witkacy, który był wszechstronnie uzdolnionym pisarzem, malarzem, dramaturgiem oraz filozofem.
„W poglądzie życiowym przyjmujemy bez analizy dwa rodzaje rzeczywistości, objęte jedną rzeczywistością całości Istnienia. Uważam przede wszystkim, że pojęcie istnienia szersze jest od pojęcia rzeczywistości, które stosuje się do pewnych części tego, co obejmujemy pojęciem istnienia. Jest to kwestia terminologiczna, kwestia konwencji (uzgodnienia) — tym niemniej trzeba ją załatwić.”
Fragment.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 64

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Stanisław Ignacy Witkiewicz

IDEALIZM I REALIZM

Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-889-8
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

I

Uwagi ogólne

Pozorny chaos poglądów filozoficznych w ciągu historii, będący powodem mniemania laików, że filozofia jest to zbiór dowolnych, subiektywnych wypowiedzeń różnych ludzi o istocie świata, o której wogóle nic pewnego powiedzieć nie można, daje się sprowadzić do kilku, a właściwie do dwóch istotnych typów, które wynikają z najistotniejszej struktury samego Istnienia.

 Pewne podstawowe twierdzenia o Istnieniu będę wypowiadał tu nieco dogmatycznie, nie mogąc w całości eksponować mojego „systemu“ filozoficznego który ogólnie nazywam „biologicznym materializmem“, a który jest połączeniem „poprawionej“ monadologii Leibniza z „poprawionym“ psychologizmem w stylu Corneliusa, przy czym poprawki owe polegają na przyjęciu: a) czasowo­‑przestrzennego Istnienia Poszczególnego, jako elementu Istnienia, czyli w popularnym znaczeniu „stworzenia żywego“ i działań takich stworów na siebie za pośrednictwem ich ciał, jako czegoś pierwotnego i niesprowadzalnego i b) bezpośrednio danej na równi ze wszystkimi jakościami (elementami wrażeniowymi) jedności osobowości tego Istnienia Poszczególnego, również pierwotnej i nie sprowadzalnej do jedności poszczególnych kompleksów tych jakości, bez których jednak nie byłaby ona wyobrażalną.  System mój jest realistyczny, z pewną dozą idealizmu w tym znaczeniu, że przedmioty świata zewnętrznego nie przedstawiają się nam jako to, czym są w istocie, podczas gdy ciało nasze, w czuciach wewnętrznych i dotyku, dane mamy najadekwatniej jak można sobie w ogóle coś danego wyobrazić. Niniejsza praca ma być obroną realizmu i pokonaniem według mnie definitywnym idealistycznych złudzeń co do możności opisu Istnienia w terminach idealizmu. Pogląd życiowy, jako naturalna podstawa wszystkich poglądów na świat, musi być w swych zasadniczych twierdzeniach zachowany.  Odrzucam z góry dowód na korzyść idealizmu, że logicznie poglądowi temu nic zarzucić nie można. Wielu innym poglądom (np. niektórym religijnym) nie można nic logicznie zarzucić z chwilą kiedy się przyjmie logicznie również nieodparte ich założenia, a tym niemniej musimy opis Istnienia według założeń tych uznać za zgoła fantastyczny i dowolny. Może jedynie czystemu fizykalizmowi (i opartemu o niego „ordynarnemu“ materializmowi, wychodzącemu z pojęcia materii „martwej“) można by zrobić zarzut logiczny, że pojęciem „rozciągłości w ruchu“ (fizykalne „cząsteczki“, w najszerszym znaczeniu, do elektronu włącznie), stworzonym na obraz i podobieństwo „martwego przedmiotu“ poglądu życiowego, chce objaśnić tenże martwy przedmiot, a dalej „materię żywą“, przy koniecznym z założenia tego a dowolnym odrzuceniu danych psychicznych (jakości), jako czegoś z jego punktu widzenia nieistotnego w budowie Istnienia. Poza tym wszystkie systemy zdają się być zasadniczo logicznie uprawnione. Ale nie chodzi o logiczną „self­‑consistency“ (samozwartość?) tylko o to, na ile pojęcia i twierdzenia danego systemu zdają sprawę z rzeczywistości, którą w zgodzie z poglądem życiowym musimy przyjąć jako jedną jedyną z wewnętrznie­‑istotnymi (intrinsic) różnorodnościami.  Historię filozofii zbyt często traktuje się osobno, w związku z osobistościami samych filozofów, a nie według problemów i ich rozwoju, w czym bardziej uwydatniłby się jej rozwojowy charakter i postęp w ciągu wieków, o którym to postępie wielu ludzi nic nie wie. Jesteśmy w epoce, która już może sobie pozwolić na przybliżony choćby bilans z przeszłości, ponieważ — jak to postaram się wykazać — zbliżamy się do, może negatywnych tylko, ale ostatecznych rozwiązań, w których nastąpi kres filozofii w ogólnych zarysach na naszej planecie.

II

Dowolność konsekwencji idealizmu

Według mnie pierwszym zasadniczym zarzutem, który można zrobić idealizmowi jest dowolność koncepcji częściowych, wypływających z ogólnych jego założeń. Ponieważ nie określamy w żaden sposób rzeczywistości, ukrywającej się pod majakiem naszych wrażeń, do kompleksu których też zaliczamy nasze ciała, możemy następnie powiedzieć o niej co chcemy, wykraczając w formie „hipotez“ poza sferę idealizmu ścisłego, którego czysty negatywizm nie wystarcza często samym idealistom. W hipotezy te możemy się bawić nie przywiązując do nich wagi i w razie ich zaszachowania schować się natychmiast jak ślimak w twardą skorupę obwarowanego logicznie idealizmu ścisłego, przy czym rezygnujemy wygodnie z podania rozwiązań całego szeregu niebezpiecznych problemów, maskując bezsilność pseudo­‑naukowymi w tym zastosowaniu pojęciami (np. pojęcie „przyporządkowania“) i nie ryzykując w ten sposób nic „nie­‑naukowego“.  Jak „nie­‑naukowa“ w pewnym sensie jest sama nauka zapominają często sami jej popularyzatorzy i syntetycy, operujący materiałem przeszłości względnie ustalonym, lub mającym historyczną tradycję. Niebezpiecznie jest tylko patrzeć w przyszłość — tego nie boją się prawdziwi naukowcy, stwarzający postęp w nauce — nie boją się być nie­‑naukowymi w tym znaczeniu, że nie cofają się przed najśmielszymi hipotezami, których śmiałość opłaca się często niepomiernie. Ale hipotezy dobre są w nauce, gdzie można je potem (tzn. po dokonaniu opisu dającego nowe horyzonty odkrywcze i opisowe) usunąć, jak się usuwa tzw. „pomocnicze linie“ po wykonaniu rysunku w geometrii wykreślnej. Filozofia musi postępować drogą ryzykowniejszą: „hipoteza“ musi być stawiana jako prawda a nie „idea robocza“, a jeśli okaże się nieodpowiednią, jest po prostu fałszem, bzdurą, czymś, za co nawet wstydzić się trzeba w pewnych warunkach. Tylko za cenę tak ryzykownego procederu rzucania się z „motyką na słońce“ powstaje postęp w historii filozofii, bo w niej na „hipotezy robocze“ miejsca nie ma; świat musi być opisany w całości bez reszty za jednym zamachem, w jednym rzucie. Tak było dotąd i jeszcze w pewnym sensie będzie przez czas pewien, aż dopóki ostateczny system ogólny nie zostanie definitywnie, bezapelacyjnie zbudowany i nie rozpocznie się krótki zapewne okres przyczynkarstwa do tego systemu, które polegać będzie między innymi na tłumaczeniu na wspólny język tych wyników, które w różnorodnych terminologiach (np. psychologistycznej i husserlowskiej) sformułowane zostały i pozostać mają jako absolutnie pewne i nieodparte. W ten sposób, badając znaczenia istotne pojęć zawartych w poglądzie życiowym i naukowym i tworząc nowe tylko w razie absolutnej potrzeby, dojdziemy do jednoznacznego, koniecznego systemu pojęć i twierdzeń, w którym dowolność będzie wyeliminowana w granicy zupełnie.  Niemożliwym jest stworzenie takiego systemu „od razu“, wprost z poglądu życiowego. Nie ma bowiem absolutnych kryteriów konieczności i dowolności, które by pozwalały w niewysublimowanym, takim jakim go nam daje samo życie poglądzie życiowym, jak i w poglądzie naukowym, wybrać te pojęcia, które są jakby przeznaczone do ogólnego opisu Istnienia, czyli do zbudowania systemu Ogólnej Ontologii, którym to mianem proponuję zastąpić zdewaluowane pojęcie filozofii. Tak samo nie mamy przepisów jednoznacznych dla tworzenia koniecznych pojęciowych nowotworów, nie dostarczonych ani przez życie, ani przez nauki. Jest ten wybór możliwy właśnie przez każdorazowe rzucanie się „całym sobą“ o mury twierdzy problemów ostatecznych, przy czym postęp odbywa się powoli drogą eliminacji elementów zbytecznych. To, co pozostaje za każdym razem, stanowi materiał dla systemu ostatecznego, do którego zdążamy. Systemy idealistyczne — przez postawienie na ostrzu noża pewnych problemów — przyczyniły się znakomicie do postępu w filozofii, ale idealizm jako taki w żadnej formie radykalnej — jak to postaram się wykazać — nie może rościć sobie pretensji do roli systemu ostatecznego: teza jego w wielkim ograniczeniu i transformacji może stanowić cząstkę prawdziwej Ontologii Ogólnej.

III

Obowiązki realizmu

Realizm, ograniczający się do stwierdzenia rzeczywistości świata i nie mówiący o nim nic więcej, jest doktryną tanią i nic nie dającą. Wtedy lepiej pozostać w sferze poglądu życiowego, sztucznie odproblemionego, co zawsze przy pomocy pewnego „nastawienia“ i pewnych pojęciowych sztuczek zrobić można. Jeśli się mówi, że świat poza moją świadomością jest rzeczywisty w znaczeniu tym, w jakim stosujemy to pojęcie do nas samych i otoczenia właśnie w poglądzie życiowym, to musimy postarać się powiedzieć pozytywnie czym jest ten świat na podstawie ogólnych twierdzeń, koniecznych dla każdego Istnienia, z którycheśmy (?) wyszli. Czy twierdzenia w ten sposób wyprowadzone będą dawały się sprawdzić eksperymentalnie, w tym choćby znaczeniu, w jakim eksperymentalnie stwierdzamy rzeczywistość atomów czy elektronów, w tym sensie jak rzeczywistość np. ciał niebieskich i systemów Dróg Mlecznych, jest to obojętne. Chodzi o to, aby nie sprzeciwiały się one tym zasadom, które z absolutną pewnością dla każdego Istnienia musielibyśmy założyć. Sądzę, że dojście do tych absolutnie pewnych zasad jest możliwe przez powolną eliminację fałszu i dowolności.  Zupełnie zdaję sobie