Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Wznowiona po 30 latach książka Stephena M. Johnsona nie traci na swojej aktualności. Czym różni się od innych książek opisujących problematykę narcystycznego stylu? Nie było i nie ma autora, który piękniej opisuje i rozumie to, co się układa w naszą narcystyczną wrażliwą strukturę.
Ogromną wartością tej książki jest obszerny materiał kliniczny, który pokazuje krok po kroku sposoby pracy terapeutycznej z pacjentami ze stylem narcystycznym . Autor korzysta z wiedzy opartej na teorii relacji z obiektem, terapii Gestalt, pracy z ciałem, terapii Ericksonowskiej i behawioralnej.
„Humanizowanie narcystycznego stylu jest jedną z serii książek Stevena Johnsona poświęconych problematyce charakteru. Johnson przedstawia w niej czytelnikowi narcystyczny styl charakteru, odzwierciedlający trudności emocjonalne, z jakimi przyszło sobie radzić ludziom, których problemy biorą początek z urazów doznanych we wczesnym dzieciństwie, w okresie, kiedy jednostka nawiązuje pierwsze relacje z innymi. Przybliżając czytelnikowi sposób przeżywania siebie i innych osób z narcystycznym stylem, wyjaśniając naturę i przyczyny ich postaw i zachowań i przede wszystkim – ukazując ich cierpienie i samotność, autor pozwala czytelnikowi empatycznie zrozumieć osobę z rysem narcystycznym, zobaczyć w niej ludzką istotę, wbrew pozorom spragnioną głębokiej, znaczącej i satysfakcjonującej relacji z drugim człowiekiem.”
Anna Czownicka
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 477
Rok wydania: 2023
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Humanizing the Narcissistic Style
Copyright © by 1987 by Stephen M. Johnson
Copyright © for the Polish translation by Anna Czownicka, 2022
Copyright © for this edition by Oficyna Związek Otwarty, 2022
Redakcja: Dorota Śrutowska
Korekta: Joanna Wysłowska
Opieka redakcyjna: Katarzyna Kurska-Wilk
Projekt okładki: Paweł Sky
Rysunek na okładkce: Skain May (na podstawie XIX-wiecznej ryciny, domena publiczna)
Układ typograficzny i łamanie: Paweł Sky
wydanie II, uzupełnione
Warszawa 2023
ISBN 978-83-965225-5-9
Oficyna Związek Otwarty
ul. Kaliska 5/6, 02-316 Warszawa
www.oficynazwiazekotwarty.pl
Charakter człowieka kształtuje się we wczesnym dzieciństwie, kiedy jednostka uczy się radzić sobie ze światem zewnętrznym, reprezentującym cywilizację zawsze w jakimś stopniu stojącą w konflikcie z naturą człowieka. Napotykając rozmaite trudności rozwojowe i sytuacje urazowe, jednostka wykształca mechanizmy psychiczne, bez których nie mogłaby sobie z nimi poradzić i które z czasem zaczynają specyficznie zabarwiać jej sposób obchodzenia się ze światem, relacje z ludźmi i w ogóle sposób życia. Czasem te problemy i obrony są bardzo poważne, prowadząc do głębokich zaburzeń osobowości i charakteru; najczęściej jednak nie mają aż tak patologicznej natury, nadając jedynie pewien określony rys osobowości człowieka i jego stylowi radzenia sobie z wyzwaniami, jakie niesie życie. Niemniej jednak, te specyficzne style odzwierciedlają zarazem trudności emocjonalne, z jakimi borykają się jednostki, oraz ograniczenia, będące następstwem przyjętych w życiu rozwiązań.
Humanizowanie narcystycznego stylu jest jedną z serii książek Stephena Johnsona poświęconych problematyce charakteru. Johnson przedstawia w niej czytelnikowi narcystyczny styl charakteru, odzwierciedlający trudności emocjonalne, z jakimi przyszło sobie radzić ludziom, których problemy biorą początek z urazów doznanych we wczesnym dzieciństwie, w okresie, kiedy jednostka nawiązuje pierwsze relacje z innymi. Przybliżając czytelnikowi sposób przeżywania siebie i innych u osób z narcystycznym stylem, wyjaśniając naturę i przyczyny ich postaw i zachowań i – przede wszystkim – ukazując ich cierpienie i samotność, autor pozwala czytelnikowi empatycznie zrozumieć osobę z rysem narcystycznym, zobaczyć w niej ludzką istotę, wbrew pozorom spragnioną głębokiej, znaczącej i satysfakcjonującej relacji z drugim człowiekiem.
Ta humanistyczna postawa wobec problematyki narcystycznego stylu przepaja również podejście terapeutyczne, które reprezentuje Johnson. Z pełnym uznaniem dla różnorodnych potrzeb i ograniczeń osób z narcystycznym stylem charakteru, poszukujących pomocy terapeutycznej, autor opowiada się za zintegrowanym podejściem terapeutycznym. Podstawę rozumienia pacjenta stanowi tu teoria psychoanalityczna, łącząca w sobie teorię relacji z obiektem, psychologię ego i teorię self,w powiązaniu z psychoanalityczną teorią rozwoju. Terapeutyczna praca z pacjentem stanowi natomiast inspirującą integrację psychoanalitycznego rozumienia z rekomendowanymi w tym wypadku bardziej aktywnymi metodami, które wywodzą się z analizy charakteru, podejścia Gestalt, terapii behawioralnej i pracy z ciałem, oraz kombinacji terapii indywidualnej i grupowej.
Szczególny walor tej książki stanowi obszerny materiał kliniczny, który ilustruje opisany tu sposób pracy terapeutycznej z pacjentami ze stylem narcystycznym. Obszerne przykłady kliniczne pozwolą czytelnikowi nie tylko zapoznać się bliżej z inspirowanym psychoanalizą rozumieniem pacjenta, ale również zyskać wgląd w proces terapeutyczny i poczuć emocjonalny klimat pracy z takim pacjentem – pracy, dzięki której osoba narcystyczna może zacząć przezwyciężać swoje trudności w kontakcie z drugim człowiekiem, by, czerpiąc z głębszych, bardziej satysfakcjonujących więzi, móc pełniej rozwijać własny potencjał i cieszyć się życiem w świecie społecznym.
Anna Czownicka
Książkę tę dedykuję Edowi Mullerowi ze szczególnych powodów, które metaforycznie podałem w dedykacji. Bardzo wiele nauczyłem się od Eda, ważniejszy może był jednak fakt, że cieszył się, gdy to, czego mnie nauczył, włączałem do własnej autoekspresji. Każde prawdziwe nauczanie jest twórcze. Ma na celu raczej poszerzanie możliwości ucznia niż ich ograniczanie. Wielki nauczyciel zachęca ucznia do oddzielenia się i indywiduacji i wita z radością zacieranie się podziału na role ucznia i nauczyciela.
Wszyscy, których wymieniam na tej stronie, zachowywali się podobnie: chętnie uczyli mnie i z chęcią uczyli się ode mnie. Nawet jeśli te przejścia nie były całkiem gładkie, pozostawali zaangażowani – i to było najważniejsze.
Troje moich najbliższych przyjaciół-psychologów przez długi czas uczestniczyło w tego rodzaju bliskiej wymianie. Ich zaangażowanie i wsparcie było dla mnie bezcenne i jestem im zobowiązany do końca życia. Dziękuję Peterowi Alevizosowi, Larry’emu Kingowi i Janet Niven.
Troje innych profesjonalistów służyło mi wprost za przewodników w procesie terapii i stymulowało mój zawodowy rozwój. Są to Gypsy Frankl-Podolsky, Susan Rutherford oraz G. Timothy Scott. Reprezentują oni większe grupy, których stali członkowie wiele mnie nauczyli i dali dużo wsparcia. Składam podziękowania Debrze Jackson, Pollyann Jamison, Richardowi Klotzowi, Judith Lindsay, Georgine Ollerenshaw, Mary Dwan oraz Johnowi Staceyowi.
Dwie osoby umożliwiły powstanie tej książki w sposób praktyczny. Jane Gantor przepisała na maszynie rękopis i służyła radą w sprawach redakcyjnych. Susan Barrows zredagowała publikację i czuwała nad jej wydaniem. Obie rozumiały istotę tej pracy, doceniały ją i przyczyniły się do jej ukończenia bardziej, niż same sądzą.
Wreszcie dwie grupy muszę wspomnieć bez podawania nazwisk. Studenci Uniwersytetu Oregonu uczyli mnie i wspierali w tej pracy przez osiemnaście lat. Ich pytania były dla mnie bodźcem do udoskonalania myślenia i pisania. Moi klienci (a niektórzy z nich napisali najlepsze fragmenty tej książki) wykazali odwagę, której chciałbym móc sprostać, i zaufanie – mam nadzieję, że uzasadnione. To jest ich pieśń.
Do moich najlepszych przyjaciół należą ludzie o osobowości narcystycznej. Znaczna część mojej najbardziej udanej i poruszającej pracy terapeutycznej dotyczy osób, które najpełniej można zrozumieć za pomocą pojęcia narcyzmu. Większość jednych i drugich nie wyróżnia się jednak wcale koncentracją na sobie, wielkościowością, pychą, roszczeniowością, skłonnością do manipulacji itd., aczkolwiek te zwykle dobrze ukrywane cechy oczywiście istnieją w ich osobowościach. Nie mają oni nic wspólnego z nieprzyjemnymi, egocentrycznymi, często niezbyt twórczymi artystami, którzy kojarzą się nam z narcystycznym zaburzeniem charakteru. Większość z nich czyni wiele na rzecz swoich bliskich, ale płaci drogo bólem i napięciem za te wypracowane osiągnięcia. Zbyt są zajęci dowodzeniem swej wartości – lub ściślej, zaprzeczaniem swej bezwartościowości – aby odczuwać miłość, uznanie i radość z kontaktu z ludźmi, uczucia, które ich dobra praca mogłaby budzić w nich samych lub w innych osobach. Ludzie ci nie mają zaburzeń charakteru. Dręczy ich tylko narcystyczny uraz, a rozwojowe zahamowania w funkcjonowaniu okaleczają ich i odzierają z bogactwa życia, na jakie zasługują. Są to dobrzy, twórczy ludzie, którzy cierpią – często bardzo mocno. Żyją w narcystycznym stylu i cierpią z tego powodu.
Ta forma narcyzmu jest nieodłączną częścią naszej sprzecznej z życiem kultury, która stawia osiągnięcia ponad przyjemność, status ponad miłość, pozory ponad rzeczywistość. Jest endemicznym skutkiem naszego materialnego perfekcjonizmu. Trzyma w cuglach znaczny odsetek ludzi i okalecza niektóre najbardziej utalentowane i ofiarne jednostki. Aczkolwiek uwarunkowania kulturowe wzmacniają tę formę narcyzmu, rodzi się ona na gruncie rodziny. Chociaż Madison Avenue wykorzystuje jej istnienie i sprzyja jej rozwojo-wi, jej korzenie są znacznie głębsze.
Jednostkom cierpiącym z powodu narcystycznego stylu mogą znacząco pomóc ci, którzy naprawdę rozumieją strukturę psychiczną tkwiącą u podstaw narcyzmu i którzy posiadają ludzkie i techniczne umiejętności jej przekształcania. Terapia psychologiczna potrafi wyjść naprzeciw tym ludziom, takim, jacy naprawdę są, i dać im to, czego potrzebują; dzięki niej mogą oni doświadczyć prawdziwego życia, opartego na związkach emocjonalnych, i wnosić więcej na rzecz pozostałych. Nie chodzi tu o pedagogiczną psychoanalizę, ani o krótkoterminową modyfikację behawioralną czy poznawczą, ani też o powierzchowną terapię krzykiem. Mam na myśli terapię, której źródłem jest najgłębszy wgląd w teorię i praktykę psychoanalityczną i która obejmuje techniki zarówno aktywne, jak i receptywne. Pomagają one jednostce pokonać zahamowania rozwoju i przepracować emocjonalny uraz.
W znacznej części literatury narcystyczne zaburzenie charakteru i narcystyczny styl traktowane są po macoszemu. Uwagę skupia się raczej na przykrych cechach osoby z zaburzeniami narcystycznymi niż na istocie jej urazu, fenomenologii jej bólu i kruchości jej self. Większa koncentracja na fenomenologicznych aspektach doświadczenia narcystycznego sprzyja znacznie większej empatii i zrozumieniu, postawie, która jest probierzem naszego terapeutycznego podejścia do wszystkich osób narcystycznych. W tej książce przeciwstawiam narcystyczne zaburzenie charakteru narcystycznemu stylowi, wykazuję podobieństwa i różnice, bazując na wyznaczonym przez obie patologie continuum funkcjonowania ego; opisuję także podstawowe elementy właściwej ich terapii.
Proponuję tutaj zintegrowaną psychoanalityczną teorię rozwojową, która dostarcza podbudowy dla syntezy technik terapeutycznych stosowanych w zaburzeniach charakteru i stylach charakteru. W pierwszej książce z tej serii (Przemiana charakterologiczna: cud ciężkiej pracy) przedstawiłem tę koncepcję w odniesieniu do problemów psychologicznych wywodzących się pierwotnie z trudności w tworzeniu więzi międzyludzkich i w przywiązaniu. Niniejszy tom dotyczy głównie zaburzeń indywiduacji i kształtowania się self – niepowodzenia normalnego narcyzmu, które prowadzi do życia pełnego bólu z powodu narcyzmu patologicznego.
W tym zintegrowanym modelu psychopatologię charakteryzuje się przez ocenę istoty urazu z jednej strony, a istoty zahamowania w rozwoju ego i self – z drugiej. Istotę urazu najlepiej wyjaśniają tradycyjne pojęcia analityczne, zwłaszcza te, które pochodzą z analizy charakteru i obron. Najlepsze wyjaśnienie zahamowania rozwoju daje psychoanalityczna psychologia rozwojowa, które to określenie stosuję łącznie do teorii relacji z obiektem, psychologii self i psychologii ego. Ta połączona teoria psychoanalityczna daje podstawy do całościowego podejścia terapeutycznego, które ma na celu terapię urazu emocjonalnego i przepracowanie, umożliwiające dojrzewanie zahamowanego w rozwoju ego.
Terapia pierwotnego urazu, a zwłaszcza związanych z nim centralnych patologicznych emocji, wymaga często stosowania procedur terapeutycznych, które kładą nacisk na dotarcie do dawnych, często katastroficznych uczuć i wyrażenie ich. Zakres tych technik sięga od łagodnych, genetycznych interpretacji psychoanalitycznych do bardziej czynnych i często angażujących pacjenta interwencji terapii Gestalt i bioenergetyki. W przeciwieństwie do nich procedury terapeutyczne, których celem jest usprawnienie zahamowanego w rozwoju ego lub self,znacznie częściej polegają na wyjaśnianiu, rekonstrukcji i innych interwencjach wspierających, poznawczych i behawioralnych; procedury te mogą oczywiście docierać do uczuć i powodować frustrację, nie są jednak nastawione na celowe wywoływanie tych stanów przez użycie nietypowych i aktywnych metod.
Stoję na stanowisku, że podejścia wywodzące się z psychoanalitycznej psychologii rozwojowej i analizy charakteru winny się nawzajem inspirować. Każde z podejść obarczone jest ryzykiem położenia zbytniego nacisku na jedną ze stron etiologiczno-terapeutycznego obrazu. Perspektywa modelu rozwojowego może prowadzić do przesadnego nacisku na interwencje wyjaśniające, interpretujące i wspomagające, przy zaniedbaniu istotnej roli świadomości i ekspresji pierwotnych emocji. Terapie bardziej afektywne mogą natomiast błądzić w kierunku przeceniania znaczenia pierwotnego doświadczenia emocjonalnego, bez pełnego zrozumienia rozwoju ego i self, pomijając w ten sposób to, co jest nie tyle psychologiczną obroną, ile niezbędną dla funkcjonowania strategią obrony self. Wreszcie, oba te podejścia psychoanalityczne mogą znacznie zyskać, czerpiąc ze strategii innych niż psychologia głębi, takich jak strategie terapii poznawczych, modyfikacji zachowania, terapii rodzinnej i systemowej, terapii strategicznej, programowania neurolingwistycznego, analizy transakcyjnej, terapii Gestalt i innych. Nie opowiadam się tutaj wcale za eklektycznym „bigosem”. Chodzi mi raczej o zintegrowaną teorię rozwojową oraz syntezę podejść terapeutycznych, których celem jest wyrównanie deficytu psychologicznego i rozwiązanie konfliktu.
Książka jest próbą przeprowadzenia takiej integracji na trzech poziomach. Po pierwsze, zawiera próbę integracji psychoanalitycznej psychologii rozwojowej, jest to synteza psychologii ego, teorii relacji z obiektem i psychologii self. Ta pierwsza integracja jest najłatwiejsza, ponieważ trzy wymienione szkoły mają wiele wspólnego, różniąc się głównie położeniem punktu ciężkości. Mam nadzieję, że przyczynię się do udostępnienia szerszemu gronu treści, które uważam za niezwykle ważne, a które są bardzo często dostępne jedynie czytelnikowi wykształconemu analitycznie. Zarówno w tej pracy, jak i w Przemianie charakterologicznej, usiłuję wytłumaczyć i zintegrować odkrycia psychoanalitycznej psychologii rozwojowej na użytek osób, które inaczej mogłyby się nie zetknąć z tą rozległą dziedziną wiedzy.
Drugi poziom integracji zachowuje psychoanalityczną bazę, włącza jednak odkrycia analizy charakteru i obron do bardziej dopracowanej struktury rozwojowej, jaką proponuje psychoanalityczna psychologia rozwojowa. Chciałbym się tu przysłużyć zwłaszcza tym, którzy tak wiele mnie nauczyli w zakresie analizy charakteru i bioenergetyki, poprzez próbę integracji tej ważnej dziedziny z szerszym kontekstem teoretycznym, do którego w istocie przynależy. Terapia Reicha i terapia bioenergetyczna wcale nie muszą być peryferyjnymi ruchami, które tradycyjni terapeuci niemal wszystkich innych orientacji uważają za jeszcze jedną chwilową fanaberię, uboczny skutek swobody poszukiwań. Analiza charakteru jest raczej gałęzią psychoanalizy, traktującą obrony energetyczne jako część klasycznej analizy obron – centralnego elementu tradycyjnej teorii psychoanalitycznej. I rzeczywiście, bez tej gałęzi analizy obecny nacisk na teorię rozwojową nieuchronnie prowadzi do większej koncentracji na teoretycznym i poznawczym rozumieniu psychopatologii, kosztem uznania krytycznej roli pierwotnej emocji w powstawaniu psychopatologii oraz jej leczeniu. Wielu z nas, pracujących w wysoko wyspecjalizowanych zawodach zajmujących się zdrowiem psychicznym, ma niemal automatyczną tendencję do teoretycznych wyjaśnień i poznawczych interwencji (np. wgląd i wyjaśnianie), gdyż są one bezpieczniejsze niż badanie mrocznych otchłani pierwotnych uczuć. Nawet gdy uznajemy istotną rolę seksu, agresji, rozpaczy, strachu itd., łatwiej jest rozmawiać o tych uczuciach, niż nagle się w nich zanurzyć.
Mam nadzieję, że terapie emocjonalne (np. Reicha, bioenergetyczna, Gestalt, ponowne narodziny itp.) przetrwają okres nawrotu konserwatyzmu, ponieważ utrzymują nas one w kontakcie z prawdziwym ludzkim dramatem, którego przeważnie dotyczy psychoterapia. Terapie te są często potrzebne z tych samych powodów, dla których budzą opór. Restrykcyjność, zaprzeczanie emocjom, bojaźń wobec życia – typowe dla dominującej u nas kultury judeochrześcijańskiej – powodują te właśnie patologie, które wymagają terapii emocjonalnych. Były one popularne w okresach ekspansji eksperymentalnej i badawczej. Obecnie, gdy w naszym społeczeństwie zaczęły dominować siły bardziej racjonalistyczne i konserwatywne, straciły nieco na popularności. Nasza kultura ulega trendom. Lecz nauka, jaką jest psychoterapia, musi być ponad modami, musi stale tworzyć modele rozwoju człowieka, które są zarazem racjonalistyczne i prawdziwie humanistyczne. Mam nadzieję, że w niniejszej pracy zintegruję i usankcjonuję te emocjonalne lub ekspresyjne terapie oraz przyczynię się do ich ponownego spopularyzowania. Najłatwiej tego dokonać w odniesieniu do terapii Reicha i bioenergetycznej, gdyż leżąca u ich podłoża teoria struktury charakteru jest solidna i zgodna z nową psychoanalizą1.
Na trzecim poziomie integracja dotyczy syntezy różnych technik terapeutycznych pod wspólnym rozwojowo-charakterologicznym „parasolem”, umożliwiającym realizację eklektycznego podejścia terapeutycznego pod kierunkiem jednolitej teorii. Staram się na przykładach wykazać użyteczność tego podejścia – po pierwsze przez szczegółowy praktyczny opis konfliktu i deficytu w narcyzmie, a po wtóre – poprzez spójny teoretycznie zestaw procedur terapeutycznych, które mogą być zastosowane do jego leczenia. Na poziomie integracji technik psychoterapeutycznych próbuję również zastosować bogate pojęcia psychoanalityczne do najczęściej stosowanej formy psychoterapii w wymiarze jednej godziny w tygodniu. Kiedy widuje się pacjenta tylko raz w tygodniu, przeniesienie może być mniej rozwinięte wewnątrz terapii, staje się jednak ważniejsze poza nią.
W przypadkach rzadszych spotkań terapeutycznych z pacjentami, których problemy dotyczą stylu charakteru, właściwsze są aktywne techniki terapeutyczne; problem polega bowiem wtedy raczej na dotarciu do pierwotnych emocji i ich ekspresji niż na ich utrzymaniu.
W prezentowanym tu modelu rozwojowym adaptacje charakterologiczne reprezentują archetypowe przejawy rdzennych problemów ludzkich. W przypadku narcyzmu te archetypowe problemy powstają w zamieszaniu, które tworzy się, gdy dziecko zaczyna być jednostką bardziej autonomiczną i samostanowiącą, a nie pasywnym i zależnym niemowlęciem. W miarę rozwoju indywiduacji dziecko wymaga więcej swobody, wsparcia dla rozwoju funkcji autonomicznych i przyzwolenia na doświadczanie frustracji, jakie niesie życie, i reagowanie na nie; jednocześnie potrzebuje jednak właściwych ograniczeń, dostosowanych do jego poziomu rozwojowego. Pod pewnymi względami jest to okres, w którym najtrudniej być wystarczająco dobrym rodzicem, ponieważ nie sposób uniknąć konfliktów, zarówno w samym dziecku, jak i między dzieckiem a otoczeniem. Możliwe, że w tym czasie stykamy się po raz pierwszy z najtrudniejszą polaryzacją ludzkiej egzystencji; w konsekwencji niektóre z najbardziej uniwersalnych dylematów ludzkich pozostają często trwale nierozwiązane.
Zbliżenie do rzeczywistości jest najbardziej podstawowym zadaniem życia ludzkiego, z którym stykamy się po raz pierwszy w fazie indywiduacji, nazwanej przez Mahler (1972) ponownym zbliżeniem. Początkowo to określenie oznaczało głównie powracającą potrzebę dziecka, by połączyć się ponownie z matką po okresie uderzającej niezależności poprzedniej fazy rozwoju, fazy ćwiczenia; nabrało ono dla mnie jednak o wiele głębszego i trwalszego znaczenia. Zbliżenie, do którego dąży 18-miesięczne dziecko, dotyczy w istocie pewnych centralnych dylematów egzystencji, takich jak jedność a separacja, zależność a niezależność, wielkościowość a podatność na zranienie, pragnienie kontroli a potrzeba bycia kontrolowanym, brak ograniczeń a realistyczne ograniczenia itd. Także wielu dorosłych miewa napady złości, złudzenia, depresje, ogłupiające lęki, perfekcjonistyczne obsesje i przymusy oraz inne bolesne adaptacje do nieudanej realizacji zbliżenia do rzeczywistości. Z powodu zahamowania rozwoju w tej fazie indywiduacji wielu z nas wciąż ma do czynienia z tymi dylematami przy ograniczonym i prymitywnym funkcjonowaniu ego.
W chwili rozpoczęcia psychoterapii niewiele jednostek cierpiących z powodu takich trudności rozumie, z czym ma do czynienia naprawdę. Osoby te są w niewielkim stopniu – jeśli w ogóle – świadome tego, w jaki sposób rodzice lub inne postaci z otoczenia utrudniły lub uniemożliwiły im zbliżenie. Emocje wywołane przez nierozwiązane konflikty ponownego zbliżenia były zwykle zbyt bolesne, by je wytrzymać, stały się za to potężnym bodźcem do adaptacji charakterologicznej; ta ostatnia uległa zamrożeniu w czasie, gdy możliwości emocjonalne, behawioralne i poznawcze były ograniczone. W dużej mierze podtrzymywała tę charakterologiczną adaptację rodzina dziecka (lub jej substytut), zwykle poprzez zaprzeczanie realiów self, rodziny, a nawet instynktownych potrzeb samego organizmu. Adaptacja charakterologiczna utrwaliła się bezpiecznie, napędzana niesłabnącą siłą bolesnej emocji i podtrzymywana przez otoczenie. Wyłaniające się prawdziwe self dosłownie nie miało szans.
Synteza psychologii charakterologicznej, relacji z obiektem, ego i self jest najlepszym z dostępnych obecnie przewodników prowadzących do zrozumienia tej powszechnej ludzkiej tragedii. Współczesna psychoterapia ma za zadanie wykształcić z tego zrozumienia środowisko, w którym jednostka może odzyskać prawdziwe self i zbliżenie do rzeczywistości.
Główna teza tej pracy głosi, iż wymienione cele wymagają integracji technik terapeutycznych umożliwiającej rozwój środków ego, doświadczanie trwałego self oraz rozwiązanie rdzennych, wewnątrzpsychicznych konfliktów emocjonalnych zgodnie z wymogami klasycznej psychoanalizy. Takie integrujące, szeroko zakrojone podejście do psychoterapii wymaga maksymalnej elastyczności w technice terapeutycznej. Z jednej strony terapeuta powinien być biegły w wybitnie aktywnych interwencjach charakterystycznych dla analizy bioenergetycznej, modyfikacji zachowania czy programowania neurolingwistycznego, z drugiej zaś – musi czuć się równie dobrze w receptywnym milczeniu psychoanalityka, niezbędnym dla twórczego procesu odkrywania samego siebie.
Takie podejście łączy w sobie to, co w Przemianie charakterologicznej określam jako model patologii oparty na konflikcie, wypracowany przez tradycyjną teorię psychoanalityczną, z modelem deficytu, który stanowi wkład psychologii ego, teorii relacji z obiektem i psychologii self. Ta integracja pozwala w spójny sposób stosować z jednej strony techniki budowy ego wywodzące się z podejść poznawczego i behawioralnego, a z drugiej – techniki rozwiązywania konfliktu pochodzące z psychoanalizy, terapii Gestalt i bioenergetyki. W tej pracy szkicuję możliwości zastosowania takiego mieszanego modelu w przypadku narcystycznej struktury charakteru, powstałej na skutek niepowodzenia zarówno w indywiduacji, jak i w koniecznym dla rozwoju zbliżeniu do rzeczywistości.
W rozdziale I przedstawiłem w skrócie teoretyczny model rozwojowo-charakterologiczny, który może być inspiracją dla interwencji terapeutycznej w odniesieniu do zaburzeń charakteru i stylów charakteru. Chociaż ta książka poświęcona jest narcyzmowi, skuteczne działanie terapeutyczne wymaga w każdym przypadku przynajmniej podstawowego zrozumienia całego modelu. Dzieje się tak po części dlatego, że czysty narcyzm, nieobciążony innymi problemami charakterologicznymi, jest niezwykle rzadki, o ile w ogóle istnieje. W każdym konkretnym przypadku trzeba być zatem świadomym interakcji innych problemów charakterologicznych towarzyszących ekspresji narcystycznej. W pewnym sensie wszystkie adaptacje charakterologiczne są narcystyczne, ponieważ stanowią obronne kompensacje wczesnego urazu. Dla celów diagnozy różnicowej i terapii niezbędne jest zrozumienie podstawowych typów urazu i zwykle przez nie wywoływanych adaptacji charakterologicznych. Takie całościowe, rozwojowe spojrzenie dodatkowo pomaga terapeucie określić możliwości i deficyty jednostki. Aby stosować psychoterapię z punktu widzenia psychoanalitycznej psychopatologii rozwojowej, potrzebne jest zrozumienie całego modelu rozwojowo-charakterologicznego.
W pierwszym rozdziale, jak i w całej książce, opierałem się w stopniu większym niż w poprzedniej pracy na poglądach Heinza Kohuta. Perspektywa Kohuta jest szczególnie przydatna, gdy zbliżamy się do fenomenologicznego rozumienia rozwoju self – tak istotnego dla wyjaśnienia narcyzmu. Bardziej wewnętrzne, fenomenologiczne podejście pomaga nam ponadto zrozumieć doświadczenie klienta narcystycznego i podejść do niego z należną wyrozumiałością.
W rozdziale II opisuję narcystyczną strukturę charakteru. Podobnie jak w Przemianie charakterologicznej, stany narcystyczne omawiam według następującego schematu:
– etiologia,
– emocje, zachowanie, poznanie,
– ekspresja energetyczna,
– cele terapeutyczne,
– techniki terapeutyczne.
W drugim rozdziale w sposób szczegółowy przedstawiam zatem archetypowy, etiologiczny obraz powstały na podstawie analizy charakteru, relacji z obiektem, psychologii ego i psychologii self. Po nim następuje opis archetypowego obrazu klinicznego charakteru, znajdującego wyraz w jawnych i latentnych emocjach jednostki, w jej charakterystycznych zachowaniach, postawach, przekonaniach i obronach. Następnie, w oparciu o poglądy terapeutów bioenergetycznych, omawiam charakterystyczne dla narcyzmu obrony energetyczne. Po tym opisie przedstawiam zarys celów terapeutycznych. I wreszcie większą część książki poświęcam psychoterapii specyficznej dla narcyzmu.
W porównaniu z Przemianą charakterologiczną książka ta jest w mniejszym stopniu tekstem podstawowym; zawiera więcej praktycznej wiedzy psychoterapeutycznej i jest mniej zorientowana na technikę. Przedstawiam tu modele ludzkiej patologii i formuły techniki terapeutycznej. Chcę jednak zaznaczyć, że zdaję sobie sprawę, iż te modele i formuły stanowią tylko przewodnik po terytorium, które mamy poznać, nie zaś samo terytorium. Chociaż mogą być przewodnikiem w interakcji psychoterapeutycznej, w dużej mierze improwizowanej, nie obejmują w pełni tej w istocie artystycznej formy, jaką jest proces terapeutyczny. Moją intencją jest uwolnić, a nie krępować, nasze rozumienie i praktykę psychoterapeutyczną. Chodzi o to, by limitowały nas raczej rzeczywiste możliwości korzystania z terapii przez naszych klientów niż tkwiące w naszych modelach ograniczenia.
Materiał dotyczący technik leczniczych pogrupowany jest wokół trojakiej ekspresji self u osoby narcystycznej. W rozdziale III omawiam terapeutyczne interwencje w stosunku do symptomatycznego self, włączając w to symptomatologię depresyjną, somatyczną i zaburzenie poznawcze. Rozdział IV poświęcony jest terapii fałszywego self wynikającego z mobilizacji obron narcystycznych. W rozdziale V naświetlam problemy terapii emocji i wymagań archaicznego prawdziwego self, dojrzewającego w pacjencie.
Rozdziały VI i VII poprzez transkrypcję zarejestrowanych sesji obrazują grupową i indywidualną terapię pacjentów narcystycznych. Te szczegółowe sprawozdania przedstawiają integrację terapii indywidualnej i grupowej w dwóch przypadkach, z których jeden jest przykładem narcystycznego stylu, a drugi – narcystycznego zaburzenia charakteru. Jest to według mnie najbogatsza część książki, ponieważ zdaje szczegółową relację z dramatycznego procesu, na temat którego można by inaczej jedynie teoretyzować. Co więcej, rozdziały te są w dużej mierze napisane przez ludzi wspomnianych we wstępie – moich narcystycznych klientów, którzy byli tak szczodrzy wobec mnie i siebie nawzajem, którzy dzielili się swoim bólem tak otwarcie i którzy w tym procesie odnaleźli swe dawno utracone self.
Rozdział VIII odnosi się do problemu przemiany. Teraz wiem, że transformacji narcyzmu można dokonać za pomocą zazwyczaj długiego i często bolesnego procesu psychoterapii, opartej na mieszanym modelu rozwiązania konfliktu i wyrównania deficytu. Czy można to osiągnąć mniej boleśnie i w krótszym czasie? Czy też taka obietnica jest po prostu narcystycznie motywowanym, samopodtrzymującym się urojeniem paru nawiedzonych artystów? Są to ważne pytania, na które można szukać odpowiedzi po przestudiowaniu tej książki, jeśli się to uczyni z zaangażowaniem.
PSYCHOANALITYCZNA PSYCHOLOGIA ROZWOJOWA
Psychoanalityczna psychologia rozwojowa opiera się na bezpośredniej obserwacji ewolucji zachowania się i świadomości dziecka, a teoretycznych podstaw dostarcza jej szeroko ujęta teoria psychoanalityczna. Uzupełniają ją dodatkowo wyniki długoterminowej psychoterapii psychoanalitycznej, w której poprzez analizę relacji przeniesieniowych dokonuje się rekonstrukcji doświadczeń z wczesnego dzieciństwa i odnosi się je do psychopatologii dorosłego. Wszystko to potwierdzają następnie, udoskonalają i korygują inne, nieanalityczne źródła badań nad rozwojem.
Obserwacje rozwoju zaczynają się od okresu wewnątrzłonowego lub od urodzenia i obejmują rozwój poznawczy, behawioralny i emocjonalny od niezróżnicowanej matrycy wczesnego niemowlęctwa do wysoce zróżnicowanej świadomości dobrze funkcjonującego młodego dorosłego. Chociaż obejmują cały okres rozwoju, obserwatorzy i teoretycy psychoanalityczni oraz analitycy podkreślają rolę kilku pierwszych lat życia. Szczególne znaczenie w tej analitycznej retrospekcji ma badanie ewolucji świadomości, od niezróżnicowanej matrycy do odróżnienia self od innych obiektów w świecie, oraz badanie mechanizmów poznawczych, które umożliwiają rozwój w tym oraz w innych obszarach.
Trzy teorie psychoanalitycznej psychologii rozwojowej różnią się sposobem akcentowania poszczególnych aspektów ewolucji świadomości, lecz mają wspólny podstawowy model teoretyczny. Psychologia self (np. Goldberg 1985; Kohut 1966, 1971, 1978, 1984 i 1985; Tolpin 1983; Wolf 1979; Wolf, Gedo i Terman 1972) kładzie nacisk na rozwój fenomenologii self. Szkoła relacji z obiektem (np. Adler 1985; Homer 1979; Jacobson 1964; Kernberg 1975 i 1976; Mahler 1969 i 1972; Mahler, Pine i Bergman 1975; Masterson 1976, 1981 i 1985; Winnicott 2011 i 2018) skupia uwagę na zmianach zachodzących w toku rozwoju w relacjach osoby z obiektami w świecie, zwłaszcza z innymi ludźmi. Psychologowie ego (np. Blanek i Blanek 1974 i 1979; Beres 1956; Freud 2007; Hartmann 1958) w większym stopniu angażują się w badanie mechanizmów poznawczych umożliwiających wszystkie te zmiany. Chociaż przedstawiciele poszczególnych szkół skłonni są podkreślać różnice między teoriami i wynikami badań, szkoły te znacznie więcej łączy niż dzieli. Wszystkie ich obserwacje przebiegu rozwoju dziecka i dowody wczesnego wpływu otoczenia na późniejsze funkcjonowanie jednostki przyczyniają się do coraz lepszego rozumienia istoty kondycji człowieka.
Zauważyłem, że obserwowanym przez badaczy rozwoju problemom wczesnego dzieciństwa odpowiadają uderzająco podobne problemy dorosłych, którzy cierpią z powodu bólu psychicznego. Niezależnie od stosowanych technik terapeutycznych stwierdzałem, że rozwojowa analogia do psychopatologii jest bezcennym narzędziem wyjaśniającym, inspirującym i strukturującym interwencję terapeutyczną. Wszystkie trzy teorie rozwoju są pożyteczne, każda na swój sposób. I tak, psychologia ego przywiązuje największą wagę do rozwoju i zahamowania rozwoju możliwości ego, teoria relacji z obiektem – relacji interpersonalnych osoby, a psychologia self – fenomenologicznego doświadczenia self.
Psycholodzy, którzy domagają się ilościowego podejścia do badań, będą skłonni odrzucać wkład tych szkół z powodu nieilościowych danych, niepotwierdzalnych przez obserwację tez dotyczących wewnętrznych aspektów funkcjonowania oraz faktu, że w pewnych punktach poszczególne szkoły nie zgadzają się ze sobą. Sądzę, że jest to stanowisko wyjątkowo niekorzystne i szkodliwe dla postępu w tym niezwykle ważnym obszarze badań. Zwolennicy teorii rozwoju oferują perspektywę i doświadczenie badawcze niedostępne w inny sposób. Podłużny charakter obserwacji, zarówno dziecka, jak i dorosłego, ma naprawdę niezwykłe walory. Teoria, chociaż zasadniczo psychoanalityczna, rozwinęła się i nadal się rozwija na gruncie takich obserwacji. Istnieje ponadto coraz więcej wyników badań ilościowych potwierdzających niektóre główne tezy dotyczące rozwoju (np. Emde, Gaensbauer i Harmon 1976; Silverman i Weinberger 1985).
Jest jeszcze czwarta szkoła myśli i praktyki analitycznej, która w istotny sposób wzbogaciła moje analityczno-rozwojowe rozumienie pacjentów i była inspiracją dla moich interwencji terapeutycznych. Jest to nurt analizy charakteru, który sięga korzeniami klasycznej analizy obron, lecz włącza rozwojowy punkt widzenia i wprowadza unikatowe formy interwencji. Analiza charakteru wywodzi się z oryginalnej pracy Reicha (1949) i została rozwinięta przez Lowena (np. 2012) i jego bioenergetycznych kolegów (np. Boadella 1977; Hilton 1980; Keleman 1981; Muller 1982). Główną zasługą tej szkoły jest zwrócenie uwagi na frustracje psychiczne, które mogą powodować zahamowania rozwojowe, dobrze udokumentowane przez innych badaczy. Przedstawiciele analizy charakteru jako jedyni biorą pod uwagę energetyczne konsekwencje każdej konfiguracji etiologicznej i stosują związaną z nimi terapię ciała, po raz pierwszy wprowadzoną przez Reicha (1996). Analityczne archetypy charakteru, choć w zasadzie nienowe w myśli psychoanalitycznej, pozwalają w nowy sposób interpretować formy dorosłej ekspresji rdzennych problemów rozwojowych. Mimo oczywistych uproszczeń stanowią one użyteczny schemat myślenia o zespole zjawisk, które inaczej byłyby nieuporządkowane.
Wstępnym celem tego rozdziału jest przedstawienie syntezy czterech wymienionych szkół myśli psychoanalitycznej – psychologii self, teorii relacji z obiektem, psychologii ego i analizy charakteru.
Poszczególne rodzaje frustracji ze strony rodziców albo są znaczące w momencie zaistnienia, albo nabierają dla dziecka znaczenia w konkretnej fazie rozwoju. Na przykład w najwcześniejszych fazach niemowlę zdaje się być świadome tylko najbardziej podstawowych elementów reakcji otoczenia na siebie. W tym okresie wymaga pożywienia, opieki oraz podtrzymującej pielęgnacji i przy sprzyjających okolicznościach rozwija poczucie bezpieczeństwa i ufność. Jego rozwój zależy od zaspokojenia podstawowych i prostych potrzeb. Jednak w późniejszych fazach rozwoju, w związku z dążeniem do indywiduacji, badania otoczenia i wyrażania swej niepowtarzalnej indywidualności, wymaga ono bardziej zróżnicowanych reakcji otoczenia. W tych fazach jest znacznie bardziej wrażliwe na frustracje ze strony środowiska związane z ograniczaniem jego indywidualności i swobody ruchu, na rozczarowania, jakie wywołuje jego autoekspresja, czy też na bycie używanym do zaspokajania rodziców lub innych osób z otoczenia. To właśnie interakcja rozwijających się w naturalny sposób potrzeb rozwojowych z niemożnością ich zaspokojenia przez otoczenie stwarza problem charakterologiczny, zahamowanie w rozwoju ego i zahamowanie w subiektywnym doświadczaniu self.
W pierwszym tomie z tej serii (Przemiana charakterologiczna: cud ciężkiej pracy)przedstawiłem streszczenie faz rozwojowych wyodrębnionych przez Mahler i jej współpracowników (Mahler, Pine i Bergman 1975). Podsumowałem następnie wynikające z nich struktury charakteru i związane z każdą strukturą zahamowania w rozwoju ego. Pewne rzeczy muszę tu powtórzyć; chociaż jednak moje doświadczenie dydaktyczne mówi, iż powtórki są często pomocne, nie zamierzam zmuszać czytelników ani siebie do czytania wszystkiego od początku. Poświęcam ten rozdział raczej syntezie teorii, kładąc główny nacisk na rozwój self i relacji z obiektem oraz włączając poglądy Heinza Kohuta. Proponowany przez Kohuta „bliski doświadczeniu” opis rozwoju poczucia self jest szczególnie pożyteczny w rozwijaniu empatii i prowadzeniu psychoterapii. W dodatku perspektywa Kohuta jest szczególnie ważna z punktu widzenia zasadniczego problemu tego tomu – patologii w kształtowaniu się self. W rozdziale tym przedstawię zatem zintegrowaną teorię dotyczącą warunków rozwoju i zahamowania rozwoju trwałego poczucia self w ciągu kilku pierwszych lat życia jednostki oraz bliskich związków tak powstałego poczucia self ze stylami relacji z innymi w ciągu całego życia. Teoria tu przedstawiona w zasadzie nie różni się od tej, którą zaprezentowałem w Przemianie charakterologicznej, ale dzięki Kohutowi perspektywa tej prezentacji jest bardziej empatyczna, subiektywna i wewnętrzna od poprzedniej. Oba podejścia mają oczywiście swoje zalety; podejście zewnętrzne jest bardziej systematyczne i satysfakcjonujące intelektualnie, wewnętrzne zaś zapewnia bardziej humanistyczne, ułatwiające komunikację rozumienie wewnętrznego stanu klienta i jego problemu.
AUTYZM I PSYCHOPATIA
Zgodnie z naszymi teoretykami rozwoju, okres autyzmu lub „pierwotnego narcyzmu”, jak się go często nazywa, obejmuje mniej więcej dwa pierwsze miesiące życia. Mówiąc opisowo, niemowlę jest w tym czasie niezwykle wrażliwe na własne wewnętrzne stany związane z potrzebami i zarazem stosunkowo niewrażliwe na środowisko zewnętrzne. Jego zachowanie – lub raczej jego brak – wskazuje wyraźnie, że nie różnicuje ono zewnętrznych źródeł gratyfikacji i nie pamięta ich. W tej pierwszej fazie ewolucji świadomości nie ma poczucia odrębności self od świata. Jest to w pewnym sensie doświadczanie jedności ze światem, bez świadomości, że świat istnieje. Jest to nieświadoma świadomość jedności. Przypuszczalnie wszystko, czego dziecko w tym okresie naprawdę wymaga od otoczenia, to stosunkowo szybkie zaspokajanie potrzeb. Niemowlę, egzystujące wewnątrz swej „omnipotentnej orbity autystycznej”, bez jakiejkolwiek tolerancji na frustrację, zaczyna konfrontować tę omnipotentną iluzję z niewielkimi – w korzystnych warunkach – opóźnieniami w gratyfikacji potrzeb.
Teoria sugeruje, że ciężka frustracja wywołana przez środowisko może spowodować zahamowanie rozwoju na tym etapie oraz że ciężka frustracja w późniejszym okresie rozwoju może zrodzić regresję do tego pierwotnego narcystycznego stanu. Najczystsze formy psychopatii można kwalifikować jako przykłady takiego pierwotnego, narcystycznego zaangażowania w świat. W tej, szczęśliwie rzadkiej, patologii występuje tak omnipotentna orientacja na świat, że psychopata w pełni akceptuje całkowite i amoralne wykorzystanie świata w celu natychmiastowego zaspokojenia. Jest to tak, jakby na pewnym poziomie świadomości nie było rozróżnienia pomiędzy wnętrzem a zewnętrzem, ani prawdziwej empatii w stosunku do ludzi ze świata, których używa się do zaspokojenia potrzeb. Na tym poziomie świadomości jednostka ma również stosunkowo małą, o ile w ogóle, tolerancję na frustrację i jednocześnie jest niezdolna do planowania czy przewidywania przyszłych konsekwencji. Ten poziom reprezentuje oczywiście zasadę pierwotnego procesu myślenia. Jednostka czuje, że jest uprawniona do wszystkiego, czego świat mógłby dostarczyć, i odpowiada natychmiastową wściekłością na jakiekolwiek podważenie tego przekonania.
By to zobrazować, przytoczę prawdziwą historię małżeństwa, które powracając do domu z wieczornego przyjęcia zastało w mieszkaniu włamywacza. Wycelował on broń w stronę męża i zażądał pieniędzy. Kiedy ten wręczył mu niewielką ilość gotówki, jaką miał przy sobie, włamywacz wpadł we wściekłość, zawołał: „Jak wyobrażasz sobie, że wyżyję z dziesięciu dolarów?” i w napadzie narcystycznego szału wystrzelił mu w twarz. Podobny do dopiero co narodzonego niemowlęcia, które jest jego odpowiednikiem, ten skrajny psychopata nie umiał uczyć się na podstawie doświadczenia, tak prawie, jakby żył za „barierą przeciwbodźcową”. Otoczenie ma nikły wpływ na jego świadomość czy zachowanie.
W normalnym jednakże rozwoju niemowlęcia bariera wyraźnie zanika okresowo i stopniowo aż do przełomowego wydarzenia, gdy niemowlę uśmiecha się, rozpoznając ludzką twarz (Emde, Gaensbauer i Harmon 1976; Emde i Robinson 1978). Jest oczywiste, że w okresie poprzedzającym to przełomowe wydarzenie dziecko uspokaja się dzięki kontaktowi z człowiekiem. Praca Spitza (1965) wyraźnie pokazuje, że kontakt z człowiekiem jest niezwykle cenny podczas tego okresu. Wiemy w każdym razie, że niemowlęta pozbawione wystarczającego kontaktu czują się mniej bezpiecznie w okresie niemowlęctwa niż te, które go otrzymują. Uśmiech rozpoznania jest sygnałem początku rozróżniania lub świadomości i jednocześnie pierwszym dostrzegalnym krokiem w ludzkie relacje psychologiczne. Nie wymaga specjalnych uzasadnień teza, że to powtarzające się zestawienie widoku ludzkiej twarzy i gratyfikacji potrzeby decyduje, że ten obiekt jest jako pierwszy rozpoznawany w otaczającym środowisku i że reakcja nań ma charakter uśmiechu.
Nawet w tym wczesnym okresie, w którym niemowlę jest jakby odgrodzone murem od świata, zaczyna ono mieć wstępne i prawdopodobnie bardzo całościowe poczucie jakości doświadczenia życia jako takiego. W tym momencie zaczyna czuć, że może otrzymać od życia gratyfikację potrzeb, że życie jest doświadczeniem przede wszystkim przyjemnym lub bolesnym oraz że inne istoty ludzkie odgrywają rolę w tym podstawowym doświadczeniu.
Z powodu całościowego, niezróżnicowanego, „nieświadomego” charakteru doświadczania tego okresu mamy wystarczające podstawy, aby sądzić, że na przyszły rozwój i doświadczenie dziecka trwały wpływ może mieć jakakolwiek podstawowa jakość w sposobie obchodzenia się z dzieckiem. Nie znając dokładnego zakresu poniesionej szkody, możemy wyobrazić sobie możliwe konsekwencje, jakie ma dla dziecka fakt, że jest niechciane, wykorzystywane lub permanentnie zaniedbywane w pierwszych miesiącach życia. Praca Spitza (1965) i oczywiście analogiczna praca Harlowa (np. Harlow i Harlow 1966) wykazują, jak wszechobejmujące i głębokie mogą być skutki wczesnej deprywacji kontaktu i przypuszczalnie również złego traktowania we wczesnym okresie życia. Ponieważ takie niewłaściwe czy nieempatyczne traktowanie zwykle trwa dłużej niż dwa miesiące, trudno jest określić, w którym momencie rozwoju wywiera ono determinujący wpływ. Tak czy inaczej, uderzające jest podobieństwo pomiędzy świadomością niemowlęcia w stanie pierwotnego narcyzmu a świadomością osoby o skrajnie psychopatycznym charakterze. Analogia rozwojowa znajduje tu zastosowanie.
MAMA I JA TO JEDNO
Zgodnie z Mahler, symbioza zaczyna się w wieku dwóch miesięcy. Mamy tu do czynienia z połączoną reprezentacją self i matki, w efekcie której matka i dziecko stają się „omnipotentnym układem – podwójną jednością z jedną wspólną granicą” (Mahler, Pine i Bergman 1975, 44). Ta połączona reprezentacja ulega konsolidacji i mocnemu utrwaleniu do czasu osiągnięcia przez dziecko wieku pięciu czy sześciu miesięcy; poczucie bezpiecznej, symbiotycznej jedności jest podtrzymywane przez matkę, która jest w szczególny sposób dostrojona do mniej lub bardziej subtelnych sygnałów wysyłanych przez jej dziecko.
W niektórych prymitywnych kulturach owo dostrojenie matka–dziecko jest tak doskonałe, że na przykład nauka czystości jako taka nigdy nie jest naprawdę konieczna. Będąca w prawie ciągłym kontakcie ze swym dzieckiem matka wie na podstawie stosunkowo delikatnych sygnałów, kiedy dziecko zamierza się wypróżnić. Bierze je więc w krzaki za każdym razem, gdy dziecko tego potrzebuje, i w ten sposób stopniowo, łatwo i empatycznie przyucza je do czystości. Podobnie jak delikatne, empatyczne narodziny, ta dostrojona unia symbiotyczna chroni dziecko przed szokującym realnym światem i przed faktem jego bezradnej pozycji w tym świecie.
W okresie symbiozy dziecko ma zbawienne złudzenie kontroli, ponieważ wierzy, że dzieli lub kontroluje omnipotentną moc matki. Złudzenie symbiotyczne to adaptacyjny, instynktowny kierunek wyłaniającej się świadomości. O ile potrzeba takiej dostrojonej symbiozy jest zaspokojona, dziecko rozwija podstawowe zaufanie do świata. Czuje się bezpieczne, jest ufne i stosunkowo niepodatne na zranienia. Ten okres iluzorycznego bezpieczeństwa zdaje się być konieczny dla wytworzenia „ufnego oczekiwania” na konfrontację ze wszystkimi przyszłymi wyzwaniami rozwojowymi i życiowymi. Właśnie w oparciu o tę pochodzącą początkowo z zewnętrznego źródła bezpieczną matrycę kojenia, ochrony przed nadmierną stymulacją i regulacji popędu niemowlę stopniowo internalizuje zdolność do samokojenia, do odczuwania lęku sygnałowego oraz do niezależnej redukcji popędu. Na ile pierwotne otoczenie zewnętrzne nie spełnia tych ważnych funkcji, na tyle dziecko zachowa archaiczne zapotrzebowanie na nie wraz z przekonaniem, że ich nigdy w przyszłości nie doświadczy.
Kiedy osoba matkująca nie jest „wystarczająco dobra” w tym dostrojeniu podczas fazy symbiotycznej i następującej po niej fazy różnicowania, dziecko rozwija wzorce charakterologiczne określane przez teoretyków charakteru jako schizoidalny i oralny. Adaptacja schizoidalna zwykle wywodzi się z chronicznie niedostatecznej i zimnej opieki w tym okresie lub ze sprawiającego dziecku ból złego traktowania, na ogół przez jego głównego opiekuna. Wzorzec oralny występuje częściej jako skutek chronicznego braku spolegliwości otoczenia sprawującego opiekę. W tym przypadku wychowanie bywa okresowo właściwe, ale rodzice są mało dostępni z powodu depresji, narkomanii, przepracowania lub zwykłej rodzicielskiej nieudolności. Utrata rodzica z powodu śmierci lub innej poważnej okoliczności również może wytworzyć adaptację oralną, chociaż ta katastroficzna forma opuszczenia zdarza się rzadziej.
O ile pomiędzy adaptacjami schizoidalną i oralną występują istotne różnice, w leżących u ich podłoża doświadczeniach self zachodzi zasadnicze podobieństwo. To istotne podobieństwo dotyczy poziomu niepewności i leżącego u jego podłoża realnego strachu doświadczanego przez jednostkę; pogarsza sytuację fakt, iż wewnętrzne struktury, które mogłyby strach złagodzić, są niewystarczające lub w ogóle ich nie ma. W tej sytuacji jednostka jest chronicznie zależna od zewnętrznych źródeł ukojenia, ale jednocześnie chronicznie nieufna, a często i pełna urazy w stosunku do tych, od których zależy. W adaptacji schizoidalnej bardziej zaznacza się tendencja do wycofania się z tego dylematu, w oralnej przeważa skłonność do rozpaczliwej zależności na zmianę z nieuzasadnioną i przesadną niezależnością. Pierwsza książka z tej serii była poświęcona wyjaśnieniu istoty zjawiska i problematyce terapii tych dwóch wzorców charakteru, będących zasadniczo skutkiem braku empatycznego doświadczenia w pierwszych miesiącach życia.
Silverman i Weinberger (1985) dokonali przeglądu ponad czterdziestu badań, w których zdanie „mama i ja to jedno” zaprezentowano podprogowo różnym grupom osób badanych. Wiele korzystnych skutków tego eksperymentu o psychoanalitycznym rodowodzie znalazło obecnie potwierdzenie; doprowadziło to badaczy do wniosku, że nieświadome przywrócenie symbiotycznego stanu bezpieczeństwa i komfortu odegrało we wszystkich tych przypadkach rolę aktywnego czynnika terapeutycznego. Klient schizoidalny rzadko doświadczał tego stanu lub nigdy go nie poznał i nieświadomie wciąż go pragnie; klient oralny zaś doświadczył go w jakimś stopniu, ale w sposób niepewny, albo przeżył jego bardzo traumatyczną utratę. Ujemnym efektem takiego stanu rzeczy jest chronicznie niepewne self, upośledzone we wszystkich przyszłych zadaniach rozwojowych i niezdolne do życiowej odpowiedzialności. Co więcej, tych z nas, z którymi źle się obchodzono w pierwszym roku życia, cechuje skrajność w kontaktach społecznych lub unikanie wyrażania ludzkich potrzeb w relacjach z innymi.
Adaptacja osoby schizoidalnej do niedostatecznie karmiącego, a w istocie karcącego otoczenia polega na emigracji wewnętrznej, a w skrajnych przypadkach na regresji do adaptacji bardziej autystycznej. Fałszywe, kompensacyjne self osoby schizoidalnej cechuje dystans jako przeciwieństwo ugruntowanego, przystępnego trybu życia.
Odwrotnie, adaptacja oralna pociąga za sobą wyparcie pierwotnej potrzeby oraz autoprezentację jako jednostki miękkiej i zaspokajającej potrzeby otoczenia. Jednakże gratyfikacja potrzeb, którą oferuje typ oralny, często jest odbierana przez innych jako wymaganie i ograniczenie, ponieważ jej ukrytym celem jest samozaspokojenie – albo zastępczo, albo przez wymuszenie opieki nad sobą.
W przeniesieniu psychoterapeutycznym lub wywołanym przez bliski związek jednostka schizoidalna szybko okazuje dużą dozę nieufności i dystansuje się, broniąc się w ten sposób przed swoim pierwotnym lękiem i potrzebą bliskości. Jednostka oralna, przeciwnie, jest raczej skłonna negować własne potrzeby, wychodząc naprzeciw potrzebom innych (swego analityka, kochanka, dziecka). Jednakże jednostka oralna znacznie szybciej niż schizoidalna wpada głęboko w archaiczne potrzeby, które zostały tylko częściowo zaspokojone. Jak wszystkie preedypalne struktury charakteru, dwie tu opisane ujawniają skłonność do idealizacji osoby kochanej lub obiektu przeniesienia. Treść idealizacji może się jednak nieco różnić w zależności od potrzeb pacjenta. W takim stopniu, w jakim pacjent wciąż broni się przed ukrytymi archaicznymi potrzebami, idealizuje on drugiego zgodnie z cechami swego własnego ideału ego na poziomie świadomym. Pacjent schizoidalny może zatem widzieć w terapeucie kogoś, kto daje od dawna poszukiwane filozoficzne odpowiedzi na pytania o życie, podczas gdy pacjent oralny może idealizować go jako dającą, kochającą osobę (doskonałego opiekuna).
Jak wszystkie idealizacje, tak i te dwie szykują sobie nieuniknione rozczarowanie; stwarza to okazję do rozwoju struktury ego i prawdziwego doświadczenia wzmocnionego i prawdziwego self. W rzeczywistości właśnie frustracja w postaci niespełnionej idealizacji tworzy w tym kontekście istotę procesu terapeutycznego – przepracowanie.
1 Na ten temat zobacz zeszyty nr 3 i 4 antologii Rezonans i dialog. Agencja Wydawnicza Jacek Santorski & Co, 1992 (przyp. red.).